• Nie Znaleziono Wyników

Matecznik niepokornych (Adam Wiślicki)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Matecznik niepokornych (Adam Wiślicki)"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Garlicka, Aleksandra

Matecznik niepokornych (Adam

Wiślicki)

Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 30/3-4, 71-84

(2)

ALEKSANDRA GARLICKA (Warszawa)

M A TECZN IK N IEPO K O RN Y CH

(ADAM WIŚLICKI)

Postać A dam a W iślickiego zrośnięta jest z „P rzeglądem Tygodnio­ w y m ” , a „P rzeg ląd T ygodniow y” — z w arszaw skim pozytyw izm em i po­ czątkam i socjalizm u polskiego. N apisano już o ty m wiele. Dodać w arto , że W iślicki stw o rzy ł pierw szy ty go d n ik społeczno-literacki n a w ysokim poziom ie in te le k tu a ln y m , przeznaczony dla w szystkich, ty p czasopism a będącego po dziś dzień nieodłącznym elem entem polskiego k rajo b raz u k u ltu ra ln e g o i życia politycznego.

A dam W iślicki był in telig en tem w p iąty m pokoleniu. Jego p rad ziad by ł nauczycielem w K rakow ie, jego dziadek, Józef W iślicki, ukończył za czasów S tan isław a A u gusta Szkołę K adetów w W arszaw ie, b ra ł udział w pow staniu kościuszkow skim , uczestniczył także w przysiędze K ościusz­ ki na R ynku krakow skim . Po trzecim rozbiorze przeniósł się do K r a ­ kow a, gdzie dzięki znajom ości łacin y został k o n serw ato rem a k t d aw n y ch m a g istra tu krakow skiego. Ojciec A dam a, Józef M ikołaj W iślicki, u ro ­ dzony w 1804 r., ukończył sły n n e gim nazju m św. A nny w K rakow ie, m iał zostać lekarzem , zapisał się na w ydział m edyczny A kadem ii K ra ­ kow skiej, lecz studiow ał filozofię, lite ra tu rę , h isto rię i języki obce. U koń­ czył jed n a k Szkołę G órniczą w K ielcach w 1827 r. Był u rzędnik iem w K o m isji Przychodów i S k arbu, po p rzeniesieniu do W arszaw y w w olnym czasie uczęszczał n a w y k ład y lite ra tu ry n a U niw ersytecie W arszaw skim , jeszcze przed pow staniem listopadow ym w szedł w w arszaw ski k rąg lite ­ racki. W pow staniu udziału nie brał. W 1833 r. został pracow nikiem , B anku Polskiego, od 1837 r. zaczął pisyw ać w gazetach w arszaw skich: „Gazecie W arszaw skiej” , „M uzeum D om ow ym ” , „Gazecie C odziennej”. Z ajm ow ał się historią, lite ra tu rą , filozofią, w ynalazkam i. W ydał w trzech tom ach Opis K rólestw a Polskiego pod w zg lą d em h isto ry czn y m , geogra­

fic z n y m , o byczajow ym ... (1849— 1854), był recen zentem m uzycznym „G a­

zety C odziennej”, byw alcem w arszaw skich salonów literack ich i coty­ godniow ych zebrań w red a k c ji „B iblioteki W arszaw skiej”. N apisał k ilk a pow ieści histo ry czny ch i kilk a opow iadań. W 1913 r., w nekrologu A dam a W iślickiego jeden z jego przyjaciół i jeden z pierw szych w spółpracow ­ ników , k ry ty k , a k to r i w ielo letni d y re k to r te a tró w krakow skich. Józef

(3)

K o tarbiń sk i, w spom inał: „P rzed la ty pięćdziesięciu u tw o ry jego [J. M. W iślickiego] by ły chciw ie czytane w kołach m łodzieży szkolnej, chociaż a u to r nie p rzy k ład ał w ielkiej w agi do sw ej działalności tw órczej. W do­ m u W iślickiego [ojca] panow ała atm o sfera lib e raln a i w olnom yślna, sta m ­ tąd A dam jako w ychow aniec G im nazjum Realnego i m łody p u b licysta w yniósł tra d y c ję niezależności u m ysłu i duch a opozycyjnego wobec o rto ­ doksji relig ijn ej, tra d y c y jn y c h pow ag i przesąd ów ”.

A dam W iślicki po ukończeniu gim nazju m realnego, praw dopodobnie około 1854 r., nie podjął w yższych studiów . U n iw e rsy te t W arszaw ski był zam knięty. Z alążek przyszłej Szkoły G łów nej pod postacią A kadem ii Me- dy k o-C hiru rgiczn ej pow stał dopiero w 1857 r., ale W iślickiego nie pocią­ g ały stu d ia m edyczne, zaś Szkoła G łów na o tw a rta została dopiero w 1862 r. A dam m iał już w ów czas 26 la t i k ło p o ty m aterialn e. W 1852 r. z m arła jego m atka, M ichalina z Jopkiew iczów . Ojciec ożenił się p o w tó r­ nie. S tosunki u k ład ały się źle. A dam w yprow adził się z dom u, w y n a ją ł m ieszkanie z kolegam i, u trz y m y w a ł się z w łasn ej pracy. O studiach poza K ró lestw em nie mogło więc być m owy. „Z aczątek literack iej działalności A dam a W iślickiego — pisał o nim K o tarb iń sk i — nacechow any k ie ru n ­ kiem realn o -p rak ty czn y m , był dalszym ciągiem szkolnego w y kształce­ n ia ”.

Z adebiutow ał n a łam ach „G azety C odziennej” , późniejszej „G azety P o lsk ie j”, k tó rą od 1860 r. redagow ał Józef Ignacy K raszew ski, a k tó ra finansow ana była i w dużej m ierze w y daw an a pod okiem sam ego L eo­ polda K ronenberga.

W 1861 r. zw iązał się także z „G azetą W arszaw ską” . T am w łaśnie zaczął pisać sw oje „L isty z m ia sta ”, k tó re stały się p ro to ty p em jego póź­ niejszych, cotygodniow ych felietonów , ow ych „Ech w arszaw skich ” p i­ syw any ch lata m i na łam ach w łasnego „P rzeglądu Tygodniow ego”. W „Gazecie W arszaw skiej” ogłosił też cykl a rty k u łó w o oczynszow aniu chłopów , k tó re w 1862 r. ukazały się w osobnej broszurze Pogląd na

spraw ę w łościańską ze sta now iska p rzy m u su w w ie c zy stem oczynszo­ w aniu.

W tym że 1861 r. zw iązał się z m łodym w ów czas „T ygodnikiem Ilu ­ s tro w a n y m ” L u d w ika Jenikego. O bjął now oczesny wów czas dział „Ko­ m unik acja, przem ysł, h a n d e l” . J a k pisze Józef K ądzielski, stał się W i­ ślicki jed n y m z n ajpow ażniejszych ekonom istów „T ygodnika”. W 1862 r. p odjął w spółpracę także z „C zytelnią N iedzielną”, w y daw an ą przez A ga-

tona G illera, k ilk a la t starszego od W iślickiego.

G iller, b y ły uczestnik ruchów w olnościow ych 1848 r., w ięzień p ru sk i w y d a n y potem w ładzom rosyjskim , spędził siedem la t n a Syberii, am - nestionow any, pow rócił do W arszaw y w 1860 r. U czestniczył w m an i­ festacjach p atrio ty czn y ch w W arszaw ie, w spółpracow ał z D elegacją M iej­ ską, w szedł do C entralnego K o m itetu Narodow ego, był zw olennikiem solidaryzm u klasow ego i przeciw nikiem zbrojnego pow stania. M iał za­

(4)

pew ne n iem ały w pływ n a W iślickiego, k tó ry publikow ał „G aw ędy w a r­ sztato w e” na łam ach „C zytelni” oraz a rty k u ły p op u larn e z zak resu geo­ g rafii pow szechnej pt. N arody zam ieszku ją ce ziem ią, pod pseudonim em J a k u b W ojak. W iślicki w spółpracow ał także z Ja n e m Jaw o rsk im w re d a ­ gow aniu p o p u larn y ch k a le n d a rz y ilustrow an y ch. Od 1865 r. pisyw ał ró w ­ nież do „O piekuna Dom owego”.

W ty m czasie w y d ał osobno Historią naturalną podług M ilne’a, Ed­ w ard sa i R eichenbacha (1859), w spom niane w yżej gaw ędy w arsztatow e dla robotników , rzem ieśników (1862— 1863), Zadania ekonom iczne w ie j­

sk ie — ka sy oszczędności i p o życzek dla włościan i robotników (1862), W y k ła d geografii p o w szechn ej w g P ütza i ro zp raw k ę gospodarską O w y ­ palaniu w ó d ki z buraków (1863), K le jn o ty poezji polskiej.

W iślicki, podobnie jak jego ojciec 30 la t w cześniej, nie p rzy stą p ił do pow stania.

Jego głów nym m en to rem był chyba w łaściw ie ojciec, k tó ry też w y ro ­ bił m u sto su n ki w ów czesnych salonach literackich. Jego precep to ram i b y li w ielki fin an sista i przem ysłow iec, a zarazem działacz p olityczny i p a trio ta , Leopold K ronenb erg , A gaton G iller, L u d w ik Je n ik e (ur. 1818), podobnie jak W iślicki sam ouk, bo pozbaw iony m ożliwości w yższych s tu ­ diów historyk , red a k to r i dziennikarz, w y chow anek H ipolita Skim - borow icza i S ew eryn y D uchińsk iej-P ruszak o w ej. N iew ątpliw y w pływ n a u k ształtow anie osobowości W iślickiego m iał także zapew ne Józef Ign acy K raszew ski. D w aj z nich, G iller i K raszew ski, m usieli z k ra ju em igrow ać.

W 1865 r. A dam W iślicki ożenił się z F lo re n ty n ą Jaw o rsk ą, córką w ydaw cy k alen d arzy ilustro w any ch . 26 g ru d n ia 1865 r. w y d ał pierw szy n u m er w łasnego pism a „P rzegląd T ygodniow y”. M iał w ów czas 29 lat. N ie w iedział, że on sam i jego pism o stan ą się w arszaw ską in sty tu cją , a zarazem pom ostem m iędzy o statn im pow staniem narodow ym a p ie rw ­ szą rew olu cją społeczną. „P rzeg ląd Tygodniow y” p rz e trw a ł bow iem do końca 1904 r.

Młodość A dam a W iślickiego i okres sam okształcenia p rzy p ad ły n a la ta w ielkich p rzem ian w K rólestw ie Polskim . Mimo ciążącego ucisku zaborcy nastąp iło pow ażne ożyw ienie gospodarcze. Coraz częściej i głoś­ n iej pojaw iał się problem uw łaszczenia chłopów. R ozw ijające się m iesz­ czaństw o, a ty m sam ym przem ysł i h andel, w ciągały coraz b ard ziej K ró ­ lestw o, m im o w szelkich przeciw ieństw , w o rb itę cyw ilizacyjną Zachodu. Ta zaś niosła głód nau k i i to leran cję dla w szystkich stanów i kondycji. Słusznie nap isał K azim ierz K oźniew ski w w y d an y m w 1983 r. szkicu o w arszaw skich tygodnikach tego czasu Ile głosów, ty le prawd: „P o w sta­ nie 1863 rok u detonow ało w sam ym środku w ysokiej, św iatow ej ko ­ n iu n k tu ry gospodarczej, w k tó re j podzielona P olska rów nież jakoś za­ częła p arty cy p o w ać”. M ożna się dom yślać, że poprzez G illera i K ro n e n ­ b erg a W iślicki był w sposobie m yślenia bliski kręgom „m ilionerów ” — zm ierzał ku p racy organicznej jeszcze przed styczniow ą rezu rek cją.

(5)

P rz eż y ł w zniesienie em ocji p atrio ty czn y ch w okresie m anifestacji, potem w y b u ch pow stania, którego czynnie nie poparł, jego u p a d e k i w yciągnął s tą d w nioski, choć nić ro m an ty zm u i pow stańczej tra d y c ji nieraz będzie

przew ijać się w jego działalności i twórczości.

W ro k u u p ad k u pow stania styczniow ego liczba p ren u m e ra to ró w pism w arszaw skich zm alała o połowę, ale już w ro k u n a stę p n y m liczba ty tu ­ łów w zrosła o osiem. P io tr C hm ielow ski w ym ienia: „ K u rie r C odzienny” , „B luszcz”, „K łosy”, „O piekun D om ow y” , „E konom ista”, „R odzina”, „G a­ zeta M uzyczna i T e a tra ln a ”, „B azar”. Zapom niał o dziew iątym , choć w in n y ch m iejscach pisze o nim w iele — o „Przeglądzie Tygodniow ym ” .

Od Bożego N arodzenia 1865 r. do ostatniego dnia 1904 r. jed y n y m w y ­ daw cą i red a k to re m „P rzeglądu Tygodniow ego” był A dam W iślicki — przez 39 la t od pierw szego do ostatniego n u m eru. P e łn y ty tu ł brzm iał: „ P rzegląd Tygodniow y, życia społecznego lite ra tu ry i sztu k p ięk n y ch ”. T rzeba by dodać od raz u „i n a u k i” , bo o now inach cyw ilizacy jn y ch i nauko w y ch od pierw szego n u m eru pisano niem ało, a i ta k i b y ł cel pism a.

P ierw sze n u m ery zapełniał W iślicki w większości w łasny m i a rty k u ­ łam i. P a m ię tn ik a rz e zarzu cają m u, że w ty m pierw szym okresie pismo nie m iało program u.

P om ysł pism a narodził się zapew ne w salonie red a k c y jn y m „B iblioteki W arszaw sk iej” , bo i ojciec, i syn b y li jego byw alcam i. Bolesław L im a­ now ski w yw odzi genezę „P rze g ląd u ” z taniego i popularnego w ty m czasie w Rosji pisem ka tygodniow ego „S y n O tieczestw a” , ale w y d aje się, że W iślicki ta k w tedy, jak i później b ardziej by ł zapatrzo ny na Z a­ chód.

W p ierw szym roczniku „ P rzeg ląd u ” pisyw ał w iele o potrzebie pism „m ałych ” , k tó re odróżniał od „w ielkich” dzienników politycznych i bo­ g aty ch m agazynów ilu stro w an y ch , do k tó ry c h w ty m czasie zaliczał się „Tygodnik Ilu stro w a n y ”. N ajp ełn iej dał w y raz sw ym dążeniem w y d aw ­ niczym w a rty k u le L itera tu ra G roszowa (P fennig i P e n n y M agazyny), zam ieszczonym w pierw szym roczniku pism a (nr 41): „Obecnie nie z n a j­ dzie ta k biegłego robotnika, bo n a w e t ubodzy kosztem p a ra fii żyw ieni m a ją sw oje czytelnie i nie m a w e w łaściw ej A nglii i Szkocji takiego um ysłow ego nędzarza, k tó ry by nie czy ty w ał choć raz na tydzień jakiej penow ej gazety. Sposób redagow ania tak ich żu rnałów lu b pen n y m ag a­ zynów [...] je s t tajem n icą m ałej liczby u tale n to w an y c h pisarzów , k tó rzy są na w agę złota, przez fu n d ato ró w pism przepłacani. [...] P rzez w y d aw ­ nictw o pism m ałych a tan ich p rzekonali się p rak ty c zn i A nglicy, że tą dro gą n ajsk u teczn iej m ożna rozszerzać błogosław ieństw o ośw iaty, nie ty lk o m iędzy klasę uboższą, ale n a w e t w śród sfe r zam ożniejszych. K ied y bow iem b ogaty lo rd lu b b a n k ie r w C ity czyta sw oje drogie R evievy lub T im es’a, uboższy kupiec, h an d larz, rzem ieśln ik ch w y ta sw ój pennow y dzienniczek i rów n ą korzyść zeń odnosi”.

(6)

Zasadzie tej s ta ra ł się być w iern y do o sta tn ic h roczników „P rzeg lą­ d u ” i w rozszerzeniu k ręg u czytelniczej publiczności w idział sw oje spo­ łeczne posłannictw o.

Pisem ko W iślickiego, zgodnie z p rog ram em niew ielkiego fo rm a tu (28X 19 cm), złożone z czterech k a rt, zapełnione d ro bn ym d ru k ie m w układzie dw uszpaltow ym , było z w y glądu niepozorne. Składało się oprócz a rty k u łu w stępnego z k ro n ik i k rajo w e j i zagranicznej, now in naukow ych, in fo rm acji o odczytach publicznych, n o tate k bibliograficznych. K ro n ik a k rajo w a p isana zw ykle w form ie felieto n u zaw ierała w iadom ości z K rólestw a, a najczęściej tylko z W arszaw y, w pozostałych ru b ry k a c h s ta ra ł się W iślicki zaw rzeć wiadom ości z pozostałych ziem polskich. P i­ sem ko od początku oddaw ane było w kom is w e Lw ow ie, w K rakow ie, zaś w P oznaniu do L u dw ik a M erzbacha, zasłużonego dla ośw iaty w ję­ zyku polskim księgarza i w ydaw cy, zw iązanego m .in. z T y tu sem Dzia- ły ń sk im i B iblioteką K órnicką. W rocznej p ren u m eracie kosztow ało 3 ruble. Pisem ko d ru k o w ał i, jak pisze W alery P rzyborow ski, „czekał cierpliw ie na należność za d ru k ” teść W iślickiego — J a n J a w o rs k i

Zachow ał się k o n te rfe k t m łodego w ydaw cy, skreślony przez różny ch autorów , nie zawsze p rzy ch y ln y ch W iślickiem u, napisany oczywiście w ie­ le la t później.

W szyscy zapam iętali, że był to m łody w ów czas człowiek, „bardzo p rzy sto jn y b ru n et, z prześliczną jed w ab istą czarną b ro d ą ” (P rzyborow ­ ski); „ładn y z piękną b ro d ą ” — zap am iętał L im anow ski. „S tarszy od nas o dziesięć la t — pisał w jego nekrologu Józef K arol K o tarb iń sk i — b y ł m ężczyzną średniego w zrostu o p ięk nej tw arzy , re g u la rn y c h rysach, p rzenikliw y m , a spokojnym spojrzeniu, z czarnym i w ąsam i, k tó re łu k o ­ w ato w znosiły się n ad re g u la rn ie w y k ro jo n y m i w argam i, z piękn ą brodą, o długich lśniących i prosto sp ad ający ch włosach. W obejściu spokojny, ugrzeczniony, czasem cerem o nialn y — pow ażny, bez pozy w d y sp utach , zaw sze zrów now ażony, gładził brodę, a na jego u stach często błądził uśm iech sardon iczn y”.

Za to P rzy boro w ski w ypom inał m u nieuctw o, sty l ciężki i pracow ity. Jego zdaniem „m ów ił źle i gw arą w arszaw ską, co św iadczyło o zanied­ b an ej jego ed u k acji” .

Podobnie A lek san der Św iętochow ski, którego gw iazda w zeszła w łaś­ nie na łam ach „P rzegląd u Tygodniow ego” , tw ierdził, że jego re d a k to r „był dziennikarzem pow ierzchow nie w ykształconym , nie posiadającym żadnych w y raźn y ch i sta ły c h p rzek o n ań ”.

P io tr Chm ielow ski, także późniejszy w ielo letn i w spółpracow nik „ P rze ­ glądu Tygodniow ego”, uw ażał, że „pism o nie m iało z początku żadnej w y ra ź n ej b arw y , i to ta k dalece, że pisarze ściśle religijnego sposobu m yślenia, ja k J u lia n B artoszew icz i E leonora Ziem ięcka, pom ieszczali tu sw e prace na ró w n i z m łodym i p ro p ag ato ram i m aterializm u Biich- n e ra ” .

(7)

Podobnie zdaniem P rzyborow skiego W iślicki nie m iał początkow o „w yobrażenia jasnego o tem , jak iej drogi się chw yci”. Św iadczyć o ty m m iały „m ów ki, jakie w ygłaszał do nowo w stęp u jący ch pracow ników . Sam pam iętam jedn ą taką m ów kę, k tó rą w ypow iedział z patosem , stojąc p rzede m ną, m ów kę trw a ją c ą dobrą godzinę, w k tó re j było m nóstw o słów, m nóstw o szy d erstw z dzien n ik arstw a w arszaw skiego, ale z k tó re j nic się nie dow iedziałem , czego «Przegląd», a raczej jego red a k to r, chce i do czego d ąży”.

T ylko L im anow skiem u podobało się to w ydaw nictw o „z tego pow odu, że w śród m artw ości inny ch pism w ykazyw ało stosunkow o najw iększą ruchliw ość iż y w o tn o ś ć ”.

J a k podaje w p a m iętn ik u ojciec A dam a W iślickiego, w pierw szym ro k u istnienia pism o znalazło 1000 p ren u m erato ró w , po czym liczba ich spadła do 300 i przez 5 la t re d a k to r „ P rzeg ląd u ” b o ry k ał się z ogrom ny­ m i kłopotam i finansow ym i.

A w łaśnie w tedy, w 1867 r., „P rzeg ląd ” w kroczył na scenę publiczną. Z w rócił n a siebie uw agę dw om a a rty k u ła m i p ióra W iślickiego Groch

na ścianą oraz Praca i m ają te k , c zyli środ ki uczciw ego wzbogacania 1się.

P ierw szy był atak iem w ym ierzonym w poezję rom antyczną, co w w a ru n k a c h o strej cen zu ry popow staniow ej oznaczało n eg aty w n ą oce­ nę w ysiłku pow stańczego, d ru g i zaw ierał p ro g ra m pracy pozytyw nej. O ba napisane dość o stry m i zaczepnym stylem . Szczególnie pierw szy zachow ał się w pam ięci w spółczesnych. N aw et P rzyborow ski pisał o nim pochlebnie. Z daniem C hm ielow skiego stał się on „hasłem te j pierw szej fazy opozycji sił m łodych, w zględem istniejącego sta n u rzeczy w lite ra ­ tu rz e ”. K o tarb iń sk i w cytow anym ju ż nekrologu po 50 blisko la ta c h p am iętał, że a rty k u ł „był w p ły w o w y ”, „napisany treściw ym i niekied y rw a n y m sty le m ”, że W iślicki rozpoczął tym a rty k u łe m „zw ycięską k a m ­ pan ię przeciw ko m aru d e ro m ro m a n ty zm u ” , że „jed n ał sobie sy m patie w kołach m łodzieży postęp ow ej”.

„Młodzież postępow a” to byli studenci Szkoły G łów nej.

P rz y stą p ili w te d y do pism a: H en ry k E lzenberg, Leopold M ikulski, Józef K otarbiński, W iktor G om ulicki, Ju lia n Ochorowicz, W alery P rz y ­ borow ski, P io tr Chm ielow ski, A lek san d er Św iętochow ski. Byli urodzeni m iędzy 1845 r. a 1850 r. (najm łodszy Ochorowicz m iał 18 lat, gdy zaczął pisać w „P rzeglądzie”), m ieli niem al identy czne życiorysy. Zaczęli s tu ­ dia w 1866 r. — dw a la ta po klęsce pow stania. S tudiow ali praw o albo historię. Jed en tylko Ochorowicz prócz h isto rii studiow ał także n a W y­ dziale F izyko-M atem atycznym . Je d en ty lk o P rzy borow sk i b ył w po­ w stan iu , w oddziałach Langiew icza. M ieli znakom itych preceptorów , jak np. H e n ry k a S truvego, u którego uczyli się pozytyw izm u, poznaw ali po­ glądy A ugusta C om te’a i H e rb e rta Spencera, czy A ugusta W rześniow - skiego — zoologa, w ykładow cę darw inizm u. M ieli zapalone głow y i dobre pióra. T akich w łaśnie au to ró w potrzebow ał W iślicki dla pism a, k tó re

(8)

m iało przynosić now in y cyw ilizacyjne i naukow e i być czytane przez szeroki ogół. Ze w zględu n a sw ą sy tu ację m ate ria ln ą potrzebow ał także piór tanich. P łacił im po groszu od w iersza. Nic więc dziw nego, że w szyscy potem niezależnie od późniejszych anim ozji podziw iali rzutkość, bystrość u m y słu i odw agę red ak to ra. B yli stu d e n ta m i najlepszych w k ra ju p ro ­ fesorów , więc zarzucali W iślickiem u nieuctw o i b ra k ogłady. W eszli do pism a całą grupą, n a pew no narzu cili m u sw ój ton, uw ażali później, że to oni stw orzyli „P rzegląd T ygodniow y”.

Był jeszcze jeden, rów ieśnik W iślickiego, zawsze p o trzebu jący gro­ sza — Bolesław Lim anow ski. M iał już za sobą stu d ia w M oskwie, udział w p racach nielegaln y ch ro sy jsk ich kół studenckich, p o b y t w e F ra n cji, udział w w ileńskich m an ifestacjach p atrio tyczn y ch , zesłanie w g u b ern i archangielskiej. N a łam ach „P rzeg ląd u ” w y k ład ał zasady socjalizm u, opow iadał o form ach w spółżycia społecznego w e F ra n c ji i Anglii, pisał recenzje z książek K raszew skiego i M iłkowskiego.

P ierw sza połow a la t siedem dziesiątych to n a pew no n ajlep szy okres „P rzegląd u Tygodniow ego”. W 1872 r. fo rm a t pism a zw iększył się d w u ­ krotnie. P o jaw iła się now a w in ieta zam ów iona u K saw erego P illa tie - go — p aro w a lokom otyw a z napisem „P ostęp” n a tle p a n o ram y z a b y t­ kow ej W arszaw y. 30 n u m e r pism a z tego rok u został już o dbity w e w ła ­ snej d ru k a rn i p rzy ul. C zystej, dokąd dw a la ta później przeniosła się redakcja. „P rzeg ląd ” reagow ał n a w szelkie p rze jaw y życia społecznego w K rólestw ie, zadaw ał ciosy p rasie w arszaw skiej. N ajbardziej o fensyw ­ nym i form am i pu b licy sty k i b y ły a rty k u ły w stęp ne i felieton, n a jp ie rw „Tydzień w arszaw sk i” , a potem „Echa w arszaw skie”. W a rty k u ła c h w stęp n y ch celow ał Św iętochow ski — pierw sze pióro „P rzeg ląd u ” w ty m czasie. Jego a rty k u ły M y i W y i A b se n te izm (1871) przeszły do h isto rii jako najdonioślejsze m o m enty w alk i „m łodej i s ta r e j” p rasy i pro p ag an d y polskiego pozytyw izm u.

O ryginalnym pod w zględem fo rm y był sta ły felieton zbiorow y „Echa w arszaw sk ie” , ciągnący się w tzw. podw ale pod typograficzną k resk ą p rzez kilk a kolum n, sk ład ający się z 5— 8 „obrazków ” , pisanych przez różnych autorów , w ty m zawsze k ilk a przez samego red ak to ra. P isan y n iera z w form ie dialogu, zaw ierał plotki i sk andale w arszaw skie, m igaw ki uliczne i tow arzyskie, b y ł niew ątpliw ie m odelem dla późniejszych „K ro­ n ik T ygodniow ych” P ru sa. Zam ieszczano pow ieści K raszew skiego, T. T. J e ż a obok poezji Słowackiego.

Dzieła K arola D arw ina p opularyzow ał w ty m czasie Ochorowicz, fe ­ lieto n te a tra ln y prow adził K o tarb iń sk i, p rzeg lądu lite ra tu ry fran cu sk iej dokonyw ała W aleria M a rre n é M orzkow ska. W ażną pozycją w piśm ie obok spraw ozdań z odczytów publicznych, in fo rm acji bibliograficznych by ły k oresp ond en cje zagraniczne, bardzo częste z P ozn ania i z regio nu po­ znańskiego (bo cały zabór p ru sk i w cale W iślickiego nie interesow ał),

(9)

u trz y m a się zresztą do końca pism a. P rzy b ęd ą dalsze korespondencje,, zwłaszcza z P aryża.

W 1869 r. w ram ach re p re sji popow staniow ych Szkołę G łów ną za­ m ieniono na u n iw e rsy te t rosyjski. W arto p am iętać, że m łodzi pozyty w i­ styczni publicyści „P rzegląd u Tygodniow ego” , choć w ystępow ali potem n a w spólnych fotografiach jako ab itu rien ci Szkoły G łów nej, w w ięk ­ szości ukończyli w 1871 r. u n iw e rsy te t rosyjski. W kilk a la t potem (1874) pew nie nie bez zw iązku z m ianow aniem re k to re m N ikołaja Błagowiesz- czeńskiego, uw ażanego za ru sy fik ato ra, „P rzeg ląd ” , piórem chyba W i­ ślickiego, w cyklu „W ywóz naszej in telig en cji” grom ił „ukształconych specjalnie P o lak ów ” za fa k t „zaciągania się do obcej zagranicznej słu żb y ”. W iązało się to, oczywiście, z napływ em ro sy jsk iej k a d ry profesorskiej n a u niw ersy teck ie k ate d ry . „P rzeg ląd ” notow ał z oburzeniem , że „co chw ila dochodzi nas wiadomość, że jeden P o lak został asy sten tem w Bonn, d rugi w K rólew cu, trzeci w Jen ie, inni znowu gdzie ind ziej”. A rty k u ły o pozornie an ty n iem ieck iej w ym ow ie skierow ane by ły przeciw ru sy fi­ k a c ji U n iw e rsy te tu W arszaw skiego. W ty m sam ym czasie ukazały się, pod p rete k ste m jubileuszu Józefa Ignacego K raszew skiego, spraw ozda­ n ia z C zytelni A kadem ickiej w e Lwowie, in fo rm ujące o w ygłaszanych ta m w ykładach, książkach i czasopism ach zn ajd u jąc y c h się w bibliotece, przedstaw ien iach te a tra ln y c h i osobach biorących udział w p racach Sto­ w arzyszenia.

W 1874 r. p o jaw iły się dw a w ażne cykle arty k u łó w , oceniające stan polskiego w łościaństw a oraz zm iany zachodzące „w przem yśle fab ry c z ­ ny m i rękodzielniczym ” . N aw oływ ał też W iślicki (w 1875 r.) o lepsze w y k o rzy stan ie zniesienia b a rie r celnych, żywe k o n ta k ty handlow e z ce­ sarstw em , czego w a ru n k iem m usiał być solidnie w yk o n an y tow ar. Może w łaśnie ty m i a rty k u ła m i n araził się Św iętochow skiem u, k tó ry po latach w e w spom nieniach zarzucał m u rusofilizm u p raw ia n y jakoby od połow y la t siedem dziesiątych. Nie w iedział lu b nie pam iętał, że od 1872 r. za­ częły się w alki W iślickiego z cenzurą w arszaw ską, że w 1874 i 1875 r. zdjęto z „Ech w arszaw sk ich ” fra g m en ty o w alk ach pow stańczych i ocenę p o w stan ia styczniow ego, że w końcu 1879 r. podjął W iślicki o strą po­ lem ikę z p rasą rosyjską, „G ołosem ” , „W iestnikiem Jev /ro p y ” i „N ow oje W rem ia” , k tó re to pism a w y su n ęły koncepcję „pogodzenia się z P o la ­ k a m i”. A rty k u ł Prasa ro syjska i Polacy kończył się tezą, że „Now oje W rem ia” pow inno „bez nam iętności zbadać w aru n k i, w k tó ry c h społe­ czeństw o, lite ra tu ra , przem ysł i sztu k a m iędzy Bugiem a W artą pozo­ s ta ją ”.

Po w ieloletnich bojach w 1876 r. z W arszaw skim K om itetem C en zury udało się W iślickiem u w prow adzić ru b ry k ę „P rzegląd P o lity c zn y ” , któ rą w form ie felietonu prow adził sam na o statn iej lub przed o statn iej stro n ie pism a. „P rzegląd H andlow y ” — ciekaw ie i w nikliw ie prow adzoną pół- szpaltow ą ru b ry k ę — pow ierzył m łodem u w ów czas dziennikarzow i p isu­

(10)

jącem u już w „Izraelicie” i „Gazecie H an d lo w ej” , znanem u później fe ­ lietoniści — A dolfow i Peretzow i.

N iem al od początku realizow ał W iślicki swój p ro je k t w ydaw niczy pu blikow ania tanich i ciekaw ych książek z zakresu ekonom ii, filozofii, n a u k p rzyrodniczych i lite ra tu ry . Jeszcze jako zadłużony zięć J a n a J a ­ w orskiego, w 1867 r. w yd ał p rzy „P rzeglądzie” Pom oc w łasną S am uela Sm ilesa, w 32 arkuszach, podzieloną n a 6 zeszytów, po 25 kopiejek każdy. W rok później w ten sam sposób uk azała się D am a kam eliow a A leksan dra D um asa, w 1872 r. — D y m Iw ana T u rg ien iew a i powieści M ichała B a­ łuckiego. N a p otrzeb y „ P rzeg ląd u ” P io tr C hm ielow ski napisał szkic

K o b ie ty M ickiew icza, Słow ackiego, K rasińskiego. W 1870 r. zaczął 'Wi­

ślicki do „ P rzeg ląd u ” dodaw ać ark u sze „P odręcznej E ncyklopedii P o ­ w szech nej” , w 1873 r. już w jego w łasn ej d ru k a rn i odbijana b y ła „Bi­ blioteka U m iejętności P ra w n y c h ”. W 1879 r. „P rzegląd T ygodniow y” anonsow ał, że posiada n a składzie 12 tom ów powieści, w śród nich Pani

B o vary G ustaw a F la u b e rta oraz S zkice i obrazki E m ila Zoli. W la ta c h

1876— 1881 w ydaw ał d w u tyg o dn ik ilu stro w an y dla m łodzieży „Ś w ia t” , w 1879— 1881 podjął W ydaw nictw o Dzieł T anich A dam a W iślickiego. W 1881 r. w ydał D arw in a — O pochodzeniu człow ieka i O doborze płcio­

w y m — ale to już in n a epoka „ P rzeg ląd u ”.

W połowie la t siedem dziesiątych pism o zdobyło sobie a u to ry te t i w ro ­ gów. „P rzeg ląd ” zaczęły nękać schizm y. Z m atecznika w arszaw skich po­ zytyw istów — jak pisała w połowie la t osiem dziesiątych B aronow a XYZ w T o w a rzy stw ie vja rszaw skim (toczą się w łaśnie spory o a u to ra tego apokryfu) — jakim był „P rzeg ląd T ygodniow y”, „w ielu przy p atrzy w szy się bliżej robocie i jej m otyw om , czm ychnęło co prędzej rozrzu cając się po rozm aitych p ism ach” . Pierw szego w yłom u dokonał Ochorowicz. W 1875 r. z pow odu jak iejś n eg a ty w n ej recen zji jego p rac y zam ieszczonej w „P rzeg ląd zie” odezw ał się oburzony (nr 10) im plikując autorow i, ja ­ koby napisał, że „cała m oja działalność lite ra c k a rów nie jak i m oich kolegów, k tó rzy p rzestali pisać do «Przeglądu», opiera się na b ra k u w szelkiej isto tn ej n au k i i na rek la m ie ”.

O dpow iadał W iślicki: „P rzeciw ko P an u , ani przeciw ko jego kolegom , k tó rzy do »Przeglądu« pisać p rzestali, nie w ystępow aliśm y, bo pism o ja k in sty tu c ja stoi zbiorow ą pracą; jedni autorow ie pisać p rzestają, inni rozpoczynają, a pism o idzie dalej, jest to bardzo n a tu ra ln y m i inaczej być nie może, red a k c ja więc «Przeglądu» nie lekcew ażąc w cale P a ń ­ skich zdolności i w iedzy spokojnie m usiała się zgodzić na u tra tę P a ń ­ skiego w spółpracow nictw a, nie przypuszczając aby jej to jakim k a ­ taklizm em grozić m iało. Szykanow ać więc P a n a po trzech czy czterech latach, jak przestałeś b rać udział w szpaltach naszego pism a, byłoby co n a jm n ie j na czasie” .

Tę m aksym ę m usiał W iślicki w sw ej k arierze red a k to rsk iej pow tó­ rzyć jeszcze p arę razy. Ochorowicz i E lzen b erg odeszli do „N iw y”.

(11)

N astęp n y m był Św iętochow ski. M niejsza o przyczyny sporu — honor ■czy pieniądze? P lo tk a rsk a B aronow a XYZ donosiła, że „dw a przeciw sobie sta n ę ły obozy: św iętochow szczycy i w iśliczanie. W alka b yła g łu ­ cha i tajo n a, niem niej zacięta” i że „odbyła się p rzy fan fa ra c h sądów hon o ro w y ch ”.

Św iętochow ski odszedł do „N ow in” E razm a P iltza. W 1881 r. założył w łasną „ P raw d ę ” , k tó ra także niem ałą rolę odegrała w kształtow an iu now oczesnej polskiej inteligencji.

„P rzeg ląd ” nie upadł po odejściu Św iętochow skiego. P rzeciw nie, W i­ ślick i w 1880 r. założył przy piśm ie „D odatek M iesięczny” pośw ięcony

nauce i litera tu rz e . „D odatek” w ychodził do 1903 r., w ychow ał dw a co n ajm n iej pokolenia inteligencji, był le k tu rą polskich uczniów szkół ro sy jsk ic h i tzw. guw erneró w , czyli nauczycieli dom owych.

Około 1880 r. zm ieniły się p ió ra w „Przeglądzie T ygodniow ym ”. Z daw nych pozostali Józef K o tarbiń sk i, k tó ry d alej propagow ał poezje Słow ackiego, a także N orw ida, L im anow ski, literacko-społeczne ko resp on­

dencje ze św iata spisyw ał T. T. Jeż. P o jaw ili się nowi: znakom ity później geo graf W acław N ałkow ski, p rzy b y ły z K rakow a, daw ny pow staniec, pow ieściopisarz i tłum acz D arw ina, A dolf D ygasiński i W acław H olew iń- ski — p rzy ro d n ik i publicysta, ci o statn i byli absolw entam i Szkoły G łów ­ n ej, ale w cześniejszych roczników. Oni też przez la t kilka do spółki z r e ­ d a k to rem rozdaw ali ciosy w „Echach w arszaw skich” .

Był jeszcze Szym on D ickstein, czyli J a n M łot. W latach siedem dzie­ siąty ch , w czasie gdy „P rzegląd T ygodniow y” uw ażany b y ł za bastion pozytyw izm u, G łów ny Z arząd do S p raw W ydaw nictw pilnie śledził in i­ c ja ty w y W iślickiego. W 1872 r. polecił W arszaw skiem u K om itetow i C en­ z u ry zwrócić uw agę n a socjalistyczny i m ate ria listy c z n y k ieru n e k T aniej B iblioteki „ P rzeg ląd u ”. W 1876 r. rosy jsk ie w ładze prasow e n azyw ały w ręcz W iślickiego „so cjaldem o k ratą” i uw ażały, że jest w rogiem istn ie­ jącego porządku, a „P rzegląd Tygodniow y” — „pism em przesiąk n ięty m id eam i sk rajneg o socjalizm u”.

W arto w ty m m iejscu przypom nieć, że w 1880 r. odbyw ał się w K ra ­ kow ie proces L ud w ika W aryńskiego i 35 in n ych socjalistów , w 1881 r. członkow ie re d a k c ji „Rów ności” i „ P rze d św itu ” zwrócili się w odezwie „Do tow arzyszy socjalistów ro sy jsk ic h ”, w tym że ro k u w G enew ie u k a ­ zała się broszura J a n a M łota K to z czego ży je , będąca po p u larn y m w y ­ k ładem ekonom ii politycznej M arksa, w 1882 r. pow stał w W arszaw ie założony przez W aryńskiego „W ielki P ro le ta ria t”.

W Bibliotece P u b liczn ej w W arszaw ie zachow ało się k ilk a roczników „ P rze g ląd u ” z pierw szej połow y la t osiem dziesiątych, na k tó ry c h re d a k ­ to r czerw oną lub niebieską k red k ą p isał na tek sta ch arty k u łó w i n o tate k n azw isk a auto ró w oraz podliczał ich h onoraria. D zięki ty m notatk o m w iadom o, że w 1883 r. większość a rty k u łó w w stęp ny ch o ch ara k te rz e p o lity czn y m pisyw ał Szym on D ickstein. W 1883 r. na k a rta c h „P

(12)

rzeglą-du Tygodniow ego” p o jaw iły się nazw iska K azim ierza D łuskiego później­ szego lek arza — społecznika i działacza P olskiej P a rtii S ocjalistycznej, oraz przybyłego z P e tersb u rg a , bliskiego „p ro letariatczy k o m ” i g ru pie K rusińskiego, B ronisław a Białobłockiego. U praw iał on n a łam ach „ P rze ­ g ląd u ” k ry ty k ę literack ą, pierw szy docenił w alo ry społeczne w tw ó r­ czości M arii K onopnickiej. On też w ciągnął do w spółpracy z „P rzeg lą­ dem ” L udw ika K rzyw ickiego.

J a k przed p iętn a stu la ty n a N ow olipiu, ta k teraz n a C zystej w salonie W iślickiego p rzy h erb atce z rogalikam i znów zbierało się grono m ło­ dych, ty m razem socjalistów . A tm osfera w „P rzeglądzie” zm ieniła się, zwłaszcza gdy w końcu pierw szego półrocza po n iefo rtu n n y m m anifeście społecznym A leksandra Głowackiego rozw inęła się d y sk u sja na te m a t w łasności in d y w id u aln ej i społecznej oraz k ry ty k a teorii społecznej H e r­ b e rta S p encera z m arksistow skiego p u n k tu w idzenia. W ciągnącej się przez w iele n um erów d y sk u sji głos zabierali oprócz K rzyw ickiego także A dam Z akrzew ski i A dam Sąsiedzki, bliscy tzw. K ołu K rusińczyków .

Był to pierw szy w p rasie polskiej publiczny w y k ład m arksizm u, choć w polem ice tej ani razu nazw isko K aro la M arksa nie padło. Z uw agi na cenzurę zastępow ano je om ów ieniem : „au to r K a p ita łu ”. W ty m k ró tk im okresie 1883— 1884 „P rzegląd T ygodniow y” był pierw szym leg aln y m pi­ sm em socjalistycznym w K rólestw ie Polskim . J a k pisze K rzyw ick i —· W iślicki „łudził siebie m arzeniam i, iż jego »Przegląd Tygodniow y« odegra w rozw oju idei socjalistycznej w Polsce rolę, jak ą odegrał by ł kiedyś w dziejach pozyty w izm u ”. P ro je k to w a ł n aw et „zw ołanie gdzieś np. w Z akopanem zakonspirow anego zjazdu socjalistów , n a tu ra ln ie pod jego błogosław ieństw em ”. K iedy w dru g iej połowie k w ie tn ia 1884 r. odbyła się w W arszaw ie tzw. schodka A puchtinow ska i m łodzież akadem icka po raz pierw szy od czasu m an ifestacji p atrio ty czn y ch poprzedzających po­ w sta n ie styczniow e w yszła n a K rakow skie Przedm ieście, „dobyw ała k ijów przeciw ko Kozakom i kpiła z policji”, od stro n y ulicy B erga (obecnie T ra u g u tta) p rzed arł się m an ifestacy jn ie przez oddział w o jska re d a k to r W iślicki prow adząc pod rę k ę m ałżonkę. „W itał się z tym i, k ró ry c h znał, d op y tyw ał się, przypom inał, że »Przegląd Tygodniow y« czeka n a a rty ­ k u ły , a chociaż w słow ach swoich zachow ał jak n ajw iększą pow ściągli­ wość, to przecież silnym uściskiem dłoni usiłow ał zadokum entow ać, że jest z n am i”.

A resztow anie „p ro letariatczy k ó w ”, w y ro k i śm ierci i ru g i u n iw ersy tec­ k ie ochłodziły zapał W iślickiego do socjalizm u. „P rzy po m niały m u — ja k pisze d alej K rzyw icki — iż ru c h pozytyw istów , a dążności socjalistów odb y w ają się w całkiem o d ręb ny ch płaszczyznach i pociągają dla sw oich uczestników mocno różne n a stę p stw a ” .

T e m p era tu ra w „P rzeglądzie” więc spadła, ale nie stra c ił on n a atrak cyjno ści. D alej pisyw ali D ygasiński, A ntoni Złotnicki, K rzyw icki.

L is ty o litera tu rze fra n c u sk ie j nad sy łał L im anow ski. P o p u lary zację dzieł 6 — K w a r t a l n i k H i s t o r i i P r a s y P o l s k i e j 3—4/1991

(13)

D arw ina zgodnie z testam en tem D icksteina (k tó ry w Szw ajcarii w 1884 r. popełnił sam obójstw o) prow adził Józef N usbaum , późniejszy profesor zoologii na U niw ersytecie Lw ow skim , zn any jako Józef N usbaum H i- larow icz. i

W 1886 r. pojaw ili się w „P rzeglądzie” , na krótko, ludow cy, późniejsi założyciele „G łosu” , z Józefem K. Potockim , słynnym M arianem B ohu­ szem na czele.

Baczniejszą uw agę zwrócił W iślicki na zagadnienia m uzyki i lite ra ­ tu ry . W lata ch osiem dziesiątych udało m u się pozyskać w spółpracę w ła ­ snego b rata, W ładysław a W iślickiego, cenionego w W arszaw ie kom pozy­ to ra i pian isty oraz założyciela W arszaw skiego T ow arzystw a M uzyczne­ go. W ładysław W iślicki na łam ach „ P rzeg ląd u ” prow adził przegląd m u ­ zyczny, p rop agując m .in, dzieła R yszarda W agnera, nie znanego wówczas w K rólestw ie. W ięcej też m iejsca zaczął „P rzeg ląd Tygodniow y” pośw ię­ cać lite ra tu rz e polskiej. Od 1883 r. d a tu je się w półpraca W iślickiego z G abrielą Zapolską. D ru k u je M ałaszkę, K a śkę K aria tydę, P rzedpiekle. W iślicki proponow ał jej także pisanie do „E ch”. Zabiegał o powieści E lizy O rzeszkow ej. Zachow ał się list W iślickiego do n iej z 1889 r., w k tó ­ ry m dał on w yraz swoim zap atryw an io m na w spółczesną lite ra tu rę pol­ ską: „W ogóle o u tw o ry powieściowe oryginalne, doty kające położeń społecznych, coraz to tru d n ie j. K raszew ski — błagam P a n ią o p rze b a ­ czenie m i tego zdania — pisze już tylko bajk i: J e ż jakoś się zniechęcił, p. M arren é bardzo stała się skąpa [...]. P róbow ałem ja in ic ja ty w y w zglę­ dem m łodych p isarzy [...]. N iestety! Susza na ta le n ta u nas. Sienkiew icz rozprasza się n a a rty k u ły niew iele w a rte lub na am ery kańskie opow ia­ d ania nic n iew arte. P rzybo row sk i [...] czasem lepiej czasem gorzej n ap i­ sze. [Feliks] K ozubow ski nieznośny, Jesk e-C h oiń ski w iele d obrych chęci {...]. Proszę P ani, co m y zrobim y bez d obrej społecznej pow ieści — po polsku czytać p rzestaną, a co gorzej społeczeństw o o sobie m yśleć nie będzie! Przez powieść w siąkły b y w ogół najlepsze idee i pom ysła. Gdzie jest p rzyczyna u nas takiego zjałow ienia niw y talentów ? Czy w ry g o­ ryzm ie dziennikarskim ? Czy w b ra k u k ry ty k i? Może w K raszew skom a- nii? [..»] Bądź jak bądź, dla tych, co posiadają złoto talen tu , obow iązek podw ójn y i red a k c ja db ała o sw ych czytelników m usi do w szystkich drzw i k o łatać”.

Dla „P rzeg ląd u ” nap isała Orzeszkow a now elę Czciciel potęgi, w y ­ d ru kow aną w 1893 r. W iślicki liczący zw ykle oszczędnie h o n o raria sw ych w spółpracow ników był h o jn y dla Orzeszkow ej. Zapłacił 800 sre b rn y c h ru b li za nowelę.

W lata ch dziew ięćdziesiątych zaczął się zm ierzch „P rzeg ląd u ” , m im o że na jego łam ach term inow ało już czw arte pokolenie polskiej in telig en ­ cji: Zofia D aszyńska, Zenon P ietkiew icz, Ignacy R adliński, E dw ard D u t- linger, M alw ina P osner, M ichalina Stefanow ska. Po Z apolskiej i Ja n ie L orentow iczu „L isty z F ra n c ji” pisyw ał przez d w a la ta (1898— 1900) K a­

(14)

zim ierz 'K elles-K rau z, socjolog i filozof, jeden z tw órców pro g ram u Polskiej P a rtii Socjalistycznej.

N iem niej jed n ak pism o straciło już ofensyw ny c h a ra k te r, w y pierane było przez co bardziej narodow y „G łos”. W d ru g iej połowie la t dzie­ w ięćdziesiątych n a jb a rd zie j b u lw e rsu ją cy m pism em stała się n iew ą tp li­ w ie „ P ra w d a ” Św iętochow skiego i tam przeniosły się najlepsze królew iac- kie pióra. Może W płynęła n a to rów nież sy tu a c ja rodzinna red ak to ra. W ciągu trzech la t 1887— 1889 zm arli jego bliscy: ojciec, żona, b r a t W ła­ dysław . Dzieci nie m iał, b ył więc coraz bard ziej sam. Zaczął tracić p re ­ num eratorów . N astępow ała polary zacja poglądów politycznych, pism o postępow e dla w szystkich staw ało się przeżytkiem . W początkach X X w. n aw et lib eraln a „ P raw d a ” okazała się zby t m ieszczańska dla piór bliskich socjalizmowi. Zaczęto rozglądać się za now ym „m atecznikiem ”. K rz y ­ wicki, S tanisław P osner, S tan isław Stem pow ski przypom nieli sobie o do­ goryw ającym „Przeglądzie Tygodniow ym ”. „W iedzieliśm y, że upada, że nie m a ani w spółpracow ników , ani p ren u m e ra to ró w — pisał we w spom nieniach Stem pow ski. — Poszedłem ted y któregoś d nia do A dam a W iślickiego na ul. Czystą 4. P rz y ją ł m nie k ręp y , tęgo zbudow any, szpa­ k ow aty jegomość z m ałą bródką — m uszę przyznać, że p rzy ją ł w dość n iep rzy jem n y sposób. N a m oją propozycję o d p arł kategorycznie, że pi­ smo jest jego dziełem , że w ciągu ty lu la t u tw o rzy ł się pom iędzy nim a pism em stosunek uczuciow y czysto osobisty, że pism o w ychodzić bę­ dzie n adal n aw et bez p ren u m e ra to ró w i um rze »tylko razem z m oją śm iercią«. Nie przypuszczałem , że w ty m s ta ry m pozytyw iście, trzeźw ym N ulu [pseudonim W iślickiego] i ty lo letn im w yzyskiw aczu pracy litera c ­ k iej ra d y k a ln y c h m łodzieńców , przechow ało się tyle bohaterskiego ro­ m antyzm u. W krótce po naszej rozm owie »Przegląd Tygodniow y« p rze­ stał jed n ak w ychodzić”.

G dy W iślicki zm arł dziew ięć la t później, w lecie 1913 r., przeoczo­ no jego śm ierć — nekrologi u k azały się z opóźnieniem . Pożegnał go m .in. pięknym w spom nieniem re d a k to r krak o w skiej „ K ry ty k i” — W ilhelm F eldm an: „Z apoznany, przem ilczany przez p rasę w arszaw ską — pisał w zakończeniu Feldm an — głęboko p rz e ję ty ideą dobra społecznego dał tym uczuciom w y raz także p o śm iertn y zapisując m a ją te k [20 tys. rubli] na rzecz bibliotek publicznych w K rólestw ie. Do ostatniego tch n ien ia zw olennik św ia tła ”.

W ydaw nictw a W iślickiego m iały żyw ot długi, by ły zbierane, ko lek ­ cjonow ane, przechodziły z rą k do rąk , by ły le k tu rą uczniów gim n azjal­ nych, le k tu rą obowiązkową w k rólew iackich kołach sam okształcenia — świadczą o ty m m łodzieńcze listy K azim ierza K elles-K rauza. B yw ały za­ lążkiem szlacheckich bibliotek na dalek iej p ro w incji — św iadczą o ty m w spom nienia S tan isław a Stem pow skiego. „P rzegląd Tygodniow y”, k tó ­ rego epoka p rzy p ad ła na w iek „ p a ry i elektryczności” , rozw oju kolei

(15)

i p rzem ysłu, w ielkich m ig racji ze wsi do m iasta, pow staw ania nowocze­ snych fo rm życia politycznego, pism o, k tó re m iało być gazetką dla w szyst­ kich, sta ł się w szechnicą i w a rszta te m litera c k im czterech pokoleń pol­ skiej intelig en cji K ró lestw a Polskiego.

J. K ą d z i e l s k i : D ziałaln ość p i s a r s k a i w y d a w n i c z a J. M. i A. W i ś li c k ic h do 1875 r., „P rzegląd N au k H istoryczn ych i S p o łeczn y ch ”, t. 4, 1934; L it e r a tu r a p o z y t y w i z m u i M ł o d e j P olski, „B ib liografia L iteratu ry P o lsk iej N o w y K orb u t”, t. X V I, cz. 1, W arszaw a 1982, s. 186— 189.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ketchup, tomato paste, cured meats etc.) may contain trace levels of allergens: gluten, milk (including lactose), eggs, soy, nuts, celeriac and

je naliczenia odsetek od zdeponowanej kwoty. Wadium zwraca się niezwłocznie, jednak nie później niż przed upływem 3 dni od dnia odwołania lub zamknięcia

Do najczęstszych zaliczono zaburzenia zachowania (44%), zaburzenia lękowe (42%) i tiki (26%) [...] u osób z zespołem Aspergera rozpoznaje się aż 80% innych,

W przypadku oferty wspólnego nabycia prawa własności w razie niestawienia się któregokolwiek z Nabywców do podpisania umowy przedwstępnej lub umowy przenoszącej

nym", scharakteryzowano warunki prawno-ustrojowe rozwoju prasy, podstawy finansowe, organizację pracy redakcji i bazy drukarskiej.. Rozdział zawiera też tabele

(produkty mleczne), soja (produkty sojowe i pochodne), sezam (i pochodne), jaja (i pochodne), orzechy (orzechy ziemne migdały) seler gorczyca łubin lub zawierające siarczany,

W dalszej części pracy zostanie zanalizowany w pływ zastosowanej m etody dostępu do m edium transmisyjnego CSMA/CD na param etry transmisji m ow y i jakość

• w miesiącu grudniu przedłoŜono do uzgodnienia i zatwierdzenia Prezydentowi Miasta Nowego Sącza oraz Staroście Nowosądeckiemu "Program działania Komendy Miejskiej PSP w