• Nie Znaleziono Wyników

"Historia nauki o Ziemi w zarysie", Józef Staszewski, Warszawa 1966 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Historia nauki o Ziemi w zarysie", Józef Staszewski, Warszawa 1966 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

140

R ecen zje

tłumacza? Znając jednak A sim ova choćby z innych a św ietn ych partii książki, trudno przypuścić, aby on tu był w yłączn ie w inien.

Mimo tych wad i usterek tłum aczenia, do których dołączają sig jeszcze bardzo liczne b łęd y drukarskie, lektura książki stanow i przyjem ną rozryw kę, a poszcze­ gólne partie zadowolić mogą gusty ludzi z nader szerokiego zakresu specjalności

i upodobań. v

Stanisław Szpikowski

Józef S t a s z e w s k i , H istoria nauki o Z ie m i w zarysie. ¡Państwowe W ydaw ­ n ictw o N aukow e, W arszawa 1966, ss. 405, ilustr. 23.

O pracowanie historii geografii należało do przedsięw zięć śm iałych i w ielkich, na które oprócz N ałkow skiego (1907) i N ow akow skiego (1935) niie zdobył się w Polsce żaden, n aw et bardzo zasłużony geograf. Z epew ne zdaw ał sobie z tego sprawę autor tej książki, informując w e W stępie, że w yrosła ona „z pięćdziesięciu lat zajęć geo­ graficznych — nauczycielskich, badawczych, konstrukcyjnych. Jej zadaniem jest przedstawić, jak w ciągu w iek ó w kultury duchowej ludzkości horyzont geogra­ ficzny coraz szersze zakreślał kręgi i jak w ytw orzył się system nauki Ziem i”.

Już przy tym oświadczeniu pow staje zaciekawienie:

1) co do genezy tej pracy — o ile została on a podbudowana w cześniejszym i studiam i historycznym i;

£) co do m etodologicznej w artości łączenia w jednym w ątk u historii rozw oju horyzontu geograficznego z historią geografii jako nauki.

A d 1. W im ię obiektyw nej praw dy należy stw ierdzić, że autor, skłonny — jak

to jeszcze m ożna będzie lepiej uzasadnić — do przesadnych ocen, n ie był rów nież um iarkowany w zględem siebie i że okres zajęć geograficznych, w którym m ógł się przygotow yw ać do tak poważnego dzieła, jest znacznie krótszy n iż on sugeruje. Z '„pięćdziesięciu lat zajęć geograficznych” istotne znaczenie dla powstania tej książki m ają lata powojenne, w których autor przechodził — u schyłku sw ego ż y ­ cia — coraz w yraźniej do zainteresow ań historycznych. W skutek tego w liczbie stu kilk ud ziesięciu pozycji jego spuścizny ok. 40 tylko n ależy do historii geografii lub się z n ią w iąże *. Mówiąc o przygotowaniu autora do talk rozległej pracy, n ależy podkreślić fakt, że artykuły jego z historii geografii odpowiadają zaledwie m ałym w ycinkom treści om awianej publikacji. Ponadto artykuły te, związane z działal­ nością dydaktyczną Staszew skiego, m iały w w iększości w ypadków charakter popu­ laryzatorski, n ie stanow iły opracowań całkiem surow ego m ateriału źródłowego lub n ie rozw iązanego czy spornego problem u i stąd n ie dawały ani dostatecznie do­ brej zaprawy w pracy historycznej, ani też n ie stanow iły podstaw y do tego rodzaju rozległego opracowania, jakiego się on podjął.

A d 2. N ie m niej istotne jest ustosunkow anie się do użycia przez autora podwój­

nego w ątk u, do tego, że jego H istoria nauki o Z ie m i pomyślana jest zarazem i jako historia odkryć geograficznych, i historia geografii jako nauki. Idąc za tym pod­ w ójnym w ątkiem , autor ukazuje w geografii w iek ów starożytnych, obok n ajw cześ­ n iejszych w ypraw pierw sze koncepcje k ulistości Ziemi, syn tezy geograficzne m ap średniow iecznych obok podróży azjatyck ich tego okresu, w czasach nowożytnych obok w ielk ich odkryć i ich odbicia w w ydaw nictw ach kartograficznych p ojaw ienie się przyrządów: termometru, barometru oraz pierw szych teorii budowy Ziem i, a w czasach najnow szych obok podróży naukow ych teoretyczne problem y „geografii

1 Por. w ykaz prac J. Staszew skiego w zakresie historii geografii, dołączony do nekrologu: J. B a b i c z , Józef S ta sze w sk i 1887— 1966. „Kwartalnik Historii Nauki i T echniki”, nr 2/1967, ss. 357—359.

(3)

kom pleksow ej” i poszczególnych jej gałęzi. Zagadnienie rozszerzania się horyzontu geograficznego, zajm ujące w tej książce tak poważne m iejsce, zam yka jej treść. Kończy się ona opisem dotarcia do biegunów.

Łączenie historii geograficznych odkryć z historią geografii jako nauki m a cechy ujęcia tradycyjnego, znam iennego d la prac historycznych z X IX w . Lecz w X X w. pojaw iła się n ow a tendencja oddzielnego traktow ania obu n urtów , w idoczna tak w yraźnie w studium H ettnera G eographie, ihre G esch ićh te {...] (1927)' i w e w spom ­ nianej książce N ow akow skiego z 1935 r. Jest to tendencja nader pożyteczna, gdyż pozw ala lepiej i głębiej sięgnąć do odrębnych bądź oo bądź uwarunkowań: w w y ­ padku historii odkryć — do uw arunkow ań społeczno-ekonom icznych, w w ypadku zaś historii geografii jako n auk i — do uwarunkow ań od rozw oju sąsiednich d yscy­ p lin lub id ei ogólnych.

O potrzebie oddzielnego traktow ania historii geograficznych odkryć i geo­ grafii jako nauki przekonuje rów n ież książka Staszew skiego, która, łącząc ob ie d zie­ dziny, w yp ełn ion a jest zbyt obfitą i zróżnicowaną treścią, różnicującą się coraz bardziej w bliższych nam czasach. W epoce now ożytnej zjaw iają ¡się coraz częściej hipotezy i teorie w różnych dziełach tej nauki, problem y w ydaw n ictw kartogra­ ficznych, geograficznych tow arzystw lub problem y poszczególnych dyscyplin geo­

graficznych, które w X IX w. w yraźnie się w yodrębniły.

Cechą charakterystyczną tej książki jest to, że każdy jej rozdział, odpowiadający pew nej epoce, w ypełn iają liczne rozdziały pom niejsze, uw zględniające w ty tu le nazw iska geografów, w ypraw y, m apy, k oncepcje teoretyczn e lub całe dyscypliny geograficzne — przy zupełnym braku ogólnej charakterystyki każdej z epok, cał­ kow itym pom inięciu czynników tak podstaw owych, jak form acje sp ołeczn o-ekon o­ miczne, postęp techniczny w środkach kom unikacji lub szersze n urty m yślow e.

H istoria nauki o Z ie m i m a raczej charakter zbioru opisów najw ażniejszych

faktów i w ydarzeń um iejscow ionych w ram ach pew nych rozdziałów ze w zględu na okres ich w ystępow ania. N ie zostało jednak przedstaw ione ich w sp óln e podłoże m a­ terialne i duchowe, ich zw iązek i geneza. D latego książka sprawia w rażenie upo­ rządkowanych notatek bez pełn ego m yślow ego' ich przetraw ienia; tym bardziej, że przy poszczególnych postaciach czy zagadnieniach autor podaje w szystk o jakby w sposób m onograficzny, n ie troszcząc się o w ykazanie zw iązku przyczynow ego z analogicznym m ateriałem w cześniejszym lub późniejszym .

-Gdyby autor uw zględnił b y ł nurt ogólnej historii nauki, rozw ój sp ołeczn o-eko­ nom iczny i rozwój idei, w ów czas tok opisu historycznego zm ieniłby się, zm ieniłyby się w artości przytoczonego m ateriału i doszłyby fakty nowe. W ów czas to „zmagania teoretyczne” n ie pozostałyby w yłącznie w łaściw ością pierw szej połow y X IX w ., ale zostałyby jeszcze lepiej w ydobyte w późniejszym okresie, tym bardziej, że nasilenie ich nie m alało, lecz w zrastało. Zostałyby rów nież ukazane zasadnicze różnice geo­ grafii fizycznej, antropogeografii i biogeografii w pierwszej i w drugiej połow ie X IX w. Charakterystyka biogeografii X IX w. n ie ograniczyłaby się zresztą do n a ­ zwisk: Grisebacha, IDrudego, Warmdnga, Sćhim pfera i Walüace’a, bo n ie w yczerpują one jej zasadniczych problem ów w tym okresie. W ówczas rów nież w antropogeo­ grafii należne m iejsce znaleźliby tacy geografowie, jak V id al de la Blachę, do innych zaś geograficznych dyscyplin w eszlib y geografow ie n iesłu szn ie pom inięci: Gor­ czyński do m eteorologii, W apowski i Perth ées do kartografii.

Poniew aż jednak w spom nianym w yżej w ym aganiom w arsztatu historycznego autor nie zadośćuczynił, książka jego daje w praw dzie w ielobarw n e obrazy z dziejów geografii, ale nie dostarcza p ełni podstaw ow ego m ateriału i n ie ukazuje tych d zie­ jów jako w szechstronnie uwarunkow anego procesu.

Historia geografii, czy też, jak to chce autor, nauki o Ziem i, n ie p ow inn a być w połow ie historią odkryć i n ie powinna kończyć się na odkryciu ostatniego sk raw ­ ka Ziem i, tj. biegunów . J eśli n atom iast jej treść m a odpow iadać zam ieszczonem u

(4)

142

R ecen zje

tytułow i, w inna ona ukazyw ać przede w szystkim dzieje idei i m etod naukow ych, przy odw oływ aniu się do historii rozwoju horyzontu geograficznego i ilościow ego narastania m ateriału faktograficznego.

W stylu i treści książki przebija tem peram ent autora, a często także uderza sw o isty jego język. Szkoda jednak, że- P ań stw ow e W ydaw nictw o N aukow e n ie usu­ nęło przynajm niej pom yłek dotyczących liczb (np. s. 1|21: liczba m ap Ptolem eusza d oszła n ie do 13, lecz do SO), dat (np. s. 360: iRatzel nie zmarł w 1-905 r., lecz w .1904 r.), im ion ;(np. s. 329: im ię Günthera brzmi nie Zygm unt, lecz Siegfried), a czasem języ­ ka beletrystycznego (np. s. 357: „zdopingowany”; s. 257: „poturczony”).

Brakiem książki są też przepuszczone pomyłki dotyczące k w estii m erytorycz­ nych, np.: n azw y A m erica na m apie W aldseem iillera (s. 137); że twórca Globusa Jagiellońskiego jest „nieznany” (s. 142), skoro Globus jest dziełem Dorna,; o pod­ różach Żagielia i(s. 244); lu b ż e iPrądzyński b rał u d ział w przygotowaniu Ma p y

K w a te r m istr zo w stw a (s. 262). Wręcz niedorzeczne jest zdanie kw itujące teorie

Lam arcka i Darwina ;(s. 319).

C zytelnika, nastaw ionego n a pow ażną treść książki, razić m uszą zbędne cytaty, np. k w iecistych ciekawostek sty lu w opisie mosfcitów przez Humboldta (s. 249). N iezbyt straw ne są tak że relacje w rodzaju tej, jak to Rubruk w nestoriańskim ko- fcie le w A zji trium falnie śpiew ał S alve Regina, gdzie autor dodaje, jak gdyby m iał dane o sile i barwie głosu średniowiecznego podróżnika, iż „od w ysokiego barytonu korpulentnego m nicha cały kościół trząsł się w posadach” (s, 249).

B łędność lub co najm niej brak w yw ażenia m erytorycznych ocen jest jednak n ajw iększą wadą tej książki.

N ie pozbawione przesady jest np. tw ierdzenie, ż e Im ago M undi Piotra d’A illy, stanow iące — jak sam autor przyznaje — „w cielenie scholastycyzm u w nauce” i(s. 118), było „źródłem natchnienia K olum ba” (s. 121); i to przy jednoczesnym po­ m inięciu w p ływ u na Kolum ba jego kontaktów z żeglarzam i Włoch, Portugalii i .Hiszpanii, z kosm ografam i tych krajów, którzy p rzejęli od św iata arabskiego id ee uczonych starożytnych bez zbytniego przykrawania ic h do ram biblijnych.

N ie jest szczęśliw ie sform ułowana m yśl, że „odnalezienie Madery było począt­ kiem żeglugi oceanicznej na w odach tropikalnych, co w końcu doprowadziło do odkrycia A m eryki” (s. 121), gdyż w łaśnie dotarcie do tej w ysp y było rezultatem coraz dalszego zapuszczania się n a w od y Oceanu A tlantyckiego w zdłuż w ybrzeży A fryki; ponadto Portugalczycy, którzy tylk o ponow nie odkryli .tę w yspę, n ie byli odkrywcam i A m eryki.

Gdy autor pisze, że „D escriptio G erm aniae... K uzańczyka na pergam inowych sześciu dużych szpaltach jest przygrywką do nacjonalistycznych w ystąpień geografów niem ieck ich w X IX i X X w iek u ” i(s. 122), to od razu budzi się w ątpliw ość, przynaj­ m niej co do zbyt długiej przerw y m iędzy „przygrywką” a koncertem, nie m ówiąc już 0 w ątp liw ości co do nacjonalizm u K uzańczyka w ogóle.

Co najm niej przesadna jest rów nież opinia, że n ależy „Długoszowi przyznać pierw szeństw o w europejskiej m yśli geograficznej X V w iek u ”, bo „nie uległ w p ły ­ w om .astrologii jak Piotr d’A illy, iani średniowiecznej m apografii z jej teratologią 1 biblijnością, a n aw et koncepcjom Ptolem eusza” <s. 122). Elem ent biblijny w C horo-

grafii D ługosza jest przecież w cale bogaty, naw iązyw anie zaś do Ptolem eusza

i znajom ość zagadnień kartograficznych n ie zm niejszyłaby w artości Chorografii, lecz jeszcze ją podniosła.

Tego rodzaju nieadekw atnych ocen jest znacznie w ięcej; do szczególnie rażą­ cych należy obniżanie zasług Staszica, a podnoszenie roli Śniadeckiego i jego „syste­ m u”, staw ianie Stroynow skiego obok H umboldta i Rittera, a D om eyki na jednej płaszczyźnie z R ichthofenem , który w zakresie geografii fizycznej m a zasługi n ie­ porów nyw alnie w iększe. Żaden polski czytelnik n ie przejdzie rów nież obojętnie obok

(5)

zdania: „Pogrobowcy polskiego im perializm u siedzieli na katedrze w e L w ow ie” (s. 377). O dnosi się ono do Rehm ana oraz do Eugeniusza Romera, którego d zieła w 4 tomach w yd ało w latach 1960— 1964 toż sam o w ydaw n ictw o, które taki sąd p u ­ b lik uje w k siążce z 1966 r., choć w 1966 r. „W iedza Pow szechna” w yd ała o Romerze m onografię pióra Ł. M azurkiewicz-H erzow ej, ukazującą go n ie tylko jako w ielk ie g o uczonego, ale rów nież jako w ielkiego ob yw atela i p a tr io tę2.

N ie itrzeba podkreślać, jak tego rodzaju błędy obniżają w artość tej p ublikacji i czynią ją niezdatną do użytku kształcącej się m łodzieży.

Ponadto książka sprawia w rażenie dzieła n ie dokończonego, zarówno dlatego, ż e doprowadzona została tylko do pierwszej w ojn y św iatow ej i w zw iązku z tym płodny dla! geografii okres m iędzyw ojenny nie został om ów iony, jak i dlatego, ż e brak w n iej odpow iedniego zakończenia i w ykończenia w postaci indeksu rzeczo­ w ego i nazw isk, tak ważnego w tego typu opracowaniach naukowych.

Przy takich brakach książka nie odpowiada w ym ogom w spółczesnej historio­ grafii geograficznej, a w raz z tym stw ierdzeniem budzi się w ątp liw ość co d o sze­ rokiej erudycji, jaką autorowi ¡przypisywano. N iestety, jak itego dowiodły przyto­ czone przykłady, n ie był on ścisły, ani też w ierny itezie um ieszczonej n a końcu sw ego dzieła, iż „tylko w iedza źródłowa m a w artość”. N ie zawarł w nim an ali- tyczno-syntetycznych dziejów geografii, jakie, sugerując s ię tytułem , chciałby tu znaleźć czytelnik, lecz uporządkowane n otatki w ła sn e w raz z dość subiektyw nym i im presjam i.

Józef B abicz

B olesław O r ł o w s k i , P oczet w ielk ich in żyn ieró w lądow ych i w odn ych . „Na­ sza K sięgarnia”, W arszawa 1966, ss. 152, ilustr. 80.

Jest zjaw iskiem niezm iernie dodatnim, że inform acje o działalności tw órców w ielkich dzieł inżynierskich na św iecie, a w szczególności w Polsce, od najd alszych zam ierzchłych czasów do w spółczesności, przestają być u kryte w encyklopediach, słow nikach biograficznych lub innych m ało dostępnych źródłach, a w najlepszym razie w niektórych podręcznikach akademickich, lecz stają s ię przez zrozum iałe, po­ pularne i tanie w ydaw n ictw a dostępne szerokiej rzeszy czytelników , zwłaszcza m ło­ dzieży interesującej się techniką.

Do takich źródeł należy niezm iernie in teresująca a ład nie w ydana n iew ielk a książka mgra inż. B. O rłow skiego P oczet w ielk ich in żyn ieró w lądow ych i w odn ych . Daje ona na 120 stronach przegląd twórczej działalności 40 w ybranych in żyn ierów od 2700 r. p.n.e. do naszych czasów.

Sześciu in żyn ierów działało przed naszą erą. Jako pierw szego z nich w y m ien ia autor budowniczego Piram idy Schodkowej w Sakkarze w E gipcie — im hotepa. N a­ stępnym jest legendarny W ielki Ju i(ok. 2300 r. p.n.e), zasłużony dla Chin dzięki budowie kanałów i regulacji rzek. W dalszej kolejności w ym ien ien i są Grecy: Eupalinos z M egary (VI w iek pji.e.), który przebił tunelem długości blisko 1000 m górę Kastro d la przeprowadzenia w ody z gór do m iasta Samos; Sostratos z K nidos (III w iek p.n.e.), budowniczy pierwszej w dziejach w ielkiej la ta m i m orskiej o w y so ­ k ości ok. 130 m na w yspie Faros koło A leksandrii, a także powszechnie znany genialny m atem atyk, fizyk, m echanik i inżynier — A rchim edes z Syrakuz. O statnim z tej szóstki jest W itruw iusz (ok. 70 p.n.e. — ok. 20 n.e.), sła w n y dzięki w iek o ­ pomnemu dziełu łacińskiem u O a rch itek tu rze ksiąg dziesięć.

Cytaty

Powiązane dokumenty

1962.. W poszczególnych latach kształtow ały się one, jak uwidoczniono na poniższej tab eli *). co

Rozwój przemysłu mleczarskiego w

In our approach, the transducer is assembled by placing a one-dimensional silicon photonic crystal nanobeam on top of a suspended lithium niobate membrane patterned with electrodes

Therefore, if the two cavities are further driven by a two-mode squeezed vacuum field, the quantum correlation of the driving fields is successively transferred to the two magnon

den dijk van den Emanuelpolder, van het waterschap Waarde, van het waterschap Kruiningen en van het waterschap De Breede Watering bewesten Ierseke (zuidzijde), alle in onder- houd

G ustaw a, dodanej do życiorysu opracow anego przez

Przedstawiłem wyżej 28 nazwisk: 20 notowanych i historycznie (AN, AW, BBK, Muhl, NMKO, rzadko inne) i współcześnie (SNWPU), 8 tylko historycznie, które odnieść można

/ Oto gdy wina szklankę kto łyknie, / Jak paw się nadmie, po drugiej krzyknie, / Skacze jak małpa, gdy szklanki mnoży, / Po piątej, szóstej jak lew się sroży; / A kiedy