Jan Kotwica
GLOBALIZACJA CZY MO¯LIWE JEST POWTÓRZENIE SPECJALIZACJI BIOLOGICZNEJ
W ¯YCIU SPO£ECZNYM
Nieodleg³e w czasie protesty antyglobalistów, byæ mo¿e, by³y udzia³em tak-
¿e anarchistów, ale g³ównie ludzi, którzy nie maj¹ innej mo¿liwoci wyra¿enia swego niepokoju. Niepokoju z powodu kierunku, w którym ewoluuje wspó³cze- sny wiat, a co zawiera siê w s³owie globalizacja.
Wydarzenia te spotka³y siê generalnie z nieprzychyln¹ ocen¹ naszych me- diów. Zgoda co do surowej oceny formy protestu. Czêsto gwa³townego i wyra-
¿aj¹cego siê tak¿e niszczeniem mienia. Chocia¿ zasadne przy tym jest pytanie:
jaki inny g³os by³by s³uchany przez bogatych? Zw³aszcza ¿e na margines zosta³y zepchniête pytania: Czy globalizacja przynosi jedynie pozytywne nastêpstwa?
Czy wszyscy skorzystaj¹ z niej w równym stopniu? Czy spo³eczeñstwa i jednost- ki, które z niej nie korzystaj¹, s¹ sami sobie winne? A przecie¿ s¹ to wa¿ne py- tania! Bowiem czy nale¿y przystaæ na przekonanie beneficjentów globalizacji, ¿e powinnoci¹ przedsiêbiorstw jest jedynie generowaæ zysk, by tym sposobem za- dowalaæ akcjonariuszy, w tym g³ównie kadrê zarz¹dzaj¹c¹ spó³k¹? W tym kon- tekcie warto wspomnieæ, ¿e roczne dochody najlepiej zarabiaj¹cych mened¿e- rów europejskich spó³ek wynosz¹ nawet 11,5 mln euro, a dziesi¹ty na licie zarabia zaledwie 6 mln euro. Czy w sytuacji skoñczonoci zu¿ywalnych dóbr Ziemi nale¿y akceptowaæ sytuacjê, w której 15% ludnoci wiata zaw³aszcza 80% wiatowego PKB? Jest jeszcze wiele innych pytañ dotycz¹cych niewy- obra¿alnego ubóstwa jednych i og³upiaj¹cego bogactwa innych. Przy czym dane na ten temat s¹ dostêpne w specjalistycznych opracowaniach. W niniejszym tekcie chcia³bym spojrzeæ na ten problem przez pryzmat ewolucji biologicznej w nadziei, ¿e ona nam co podpowie.
Jednokomórkowy pantofelek jest w stanie wykonywaæ wszystkie czynnoci, do wype³niania których w toku ewolucji zosta³y wykszta³cone ca³e zespo³y ko- mórek. Pantofelek, jako pojedyncza komórka, pe³ni zarówno funkcjê uk³adu po- karmowego, jak i wydalniczego (wakuola), ruchowego (rzêski) itp. Funkcjonuje zatem podobnie jak dawny rzemielnik, który potrafi³ wykonaæ np. buty; pocz¹w- szy od umiercenia zwierzêcia poprzez uzyskanie skóry, jej wyprawienie a¿ do ostatecznego wytworzenia butów. By³o to oczywicie postêpowanie ma³o wydaj- ne, gdy¿ w podobny sposób odbywa³o siê tak¿e wytwarzanie odzienia, narzêdzi
itp. Ale osobnik taki by³ w pe³ni samowystarczalny i, przynajmniej teoretycznie, niezale¿ny od innych osobników.
Jednak¿e pojedyncze komórki wyizolowane z jakiego wyspecjalizowanego narz¹du (np. krwinka czerwona, pojedyncze komórki miênia, w¹troby czy mó- zgu) same ju¿ nie s¹ zdolne do prze¿ycia. Ich specjalizacja polega na wybiórczej ekspresji genów warunkuj¹cych przebieg okrelonych szlaków metabolicznych z jednej strony, z drugiej za nastêpuje równoczesne zablokowanie innych genów.
Taki program ekspresji lub blokady genów pozbawia nieodwracalnie te komórki szeregu innych umiejêtnoci w³aciwych pantofelkowi. W tym sensie wyspecja- lizowana pojedyncza komórka nie przedstawia istotnej wartoci. Jej wartoæ po- lega jedynie na tym, ¿e jest anonimow¹ czêci¹ wyspecjalizowanego zespo³u komórek, jako jedna wielomiliardowa czêæ mózgu, w¹troby, nerki itd. Mo¿na wiêc powiedzieæ, ¿e komórka, nabywaj¹c jednej cile okrelonej umiejêtnoci, pozbawiona zosta³a w procesie ewolucji szeregu innych umiejêtnoci. W efek- cie skaza³a siê na zale¿noæ od innych specjalistycznie ukszta³towanych komó- rek. Tym sposobem komórka nerki zale¿y do komórek w¹troby, jelita, serca itp.
Od tej pory mo¿e ona istnieæ wy³¹cznie jako mikroskopijna czêæ z³o¿onych, wie- lokomórkowych organizmów. Rezygnacja z szeregu innych umiejêtnoci, czyli specjalizacja, sta³a siê wiêc cen¹ postêpu. Oczywicie w zakresie swojej spe- cjalnoci, pojedyncza komórka jest nieporównanie bardziej wydajna ni¿ analo- giczna umiejêtnoæ pantofelka i to stanowi o postêpie. Ale równoczenie komór- ka taka zatraci³a bez reszty zdolnoæ do samodzielnego prze¿ycia. Utraci³a swoj¹ indywidualnoæ. Jej ewentualny brak w zespole nawet nie zostanie zauwa¿ony.
Czy nie podobnie rzecz wygl¹da w zak³adach pracy? Wszak specjalizacja zak³adów np. przemys³u samochodowego sprawia, ¿e jedynie u³amek procenta pracowników zatrudnionych przy produkcji samochodu ogl¹da produkt finalny.
Pozostali pracownicy zredukowali swoje umiejêtnoci do wytwarzania klamki, zderzaków, tapicerki, skrzyni przek³adniowej itp. Dlatego czêci sk³adowe do monta¿u forda escorta by³y wytwarzane w 18 krajach.
Odejcie pracownika na wskutek wypadku, zmiany miejsca pracy, przejcia na emeryturê jest wiêc powtórzeniem apoptozy, tj. programowanej mierci po- jedynczej komórki, która zostanie zast¹piona przez nastêpn¹ komórkê. W tym sensie organizm w przeci¹gu kilku lat, jakkolwiek jest tym samym organizmem, bo podlegaj¹cym temu samemu planowi genetycznemu, w znacznej czêci zosta- nie wymieniony na skutek procesu zamierania jednych i powstawania nowych komórek. Podobne zmiany zachodz¹ w sk³adzie za³ogi w przedsiêbiorstwie w miarê up³ywaj¹cego czasu. Mo¿na wiêc przyj¹æ przez analogiê, ¿e dalszy postêp ekonomiczny i zale¿ny od niego rozwój spo³eczny bêd¹ wymaga³y jeszcze wiêk- szej specjalizacji, a wiêc tak¿e anonimowoci i zapewne uprzedmiotowienia cz³o- wieka. Mo¿liwe wiêc, ¿e cz³owiek zostanie zredukowany do mikroskopijnego trybika w ogromnych machinach ponadnarodowych koncernów.
Jeli owady ¿yj¹ce spo³ecznie mog¹ s³u¿yæ za przyk³ad, to taka perspekty- wa jest bardzo mo¿liwa. Wprawdzie wykszta³cenie siê owadów ¿yj¹cych spo-
³ecznie by³o konsekwencj¹ defektu biologicznego, polegaj¹cego na obecnoci chitynowego szkieletu zewnêtrznego, który by³ jak pancerz ograniczaj¹cy dalszy wzrost. Ta cie¿ka ewolucyjnego rozwoju ograniczy³a raz na zawsze rozwój owadów ju¿ w dewonie, tj. oko³o 300 mln lat temu. Tote¿ w specjalizacji po- szczególnych osobników ¿yj¹cych spo³ecznie zosta³a powtórzona specjalizacja komórek, obserwowana w uk³adach i narz¹dach zwierz¹t wy¿szych. I tak, w roju pszczelim robotnice funkcjonuj¹ jak uk³ad zaopatrzenia i transportu; stra¿- niczki pe³ni¹ rolê dozoru immunologicznego; królowa matka zredukowana zosta³a do uk³adu rodnego, a poprzez wydzielane substancje zapachowe pe³ni tak¿e funkcjê integruj¹c¹ spo³ecznoæ roju itp. Ten podzia³ ról jest dok³adnie powtórzo- ny w ukszta³towaniu uk³adów organizmów wy¿szych.
W tym miejscu czas ju¿ na kilka pytañ. Czy taki los, w jakiej nawet odleg³ej perspektywie, czeka ludzkie spo³ecznoci? Czy w rozwoju spo³ecznym skazani je- stemy na powtórzenie drogi biologicznego rozwoju? Czy te¿ wiadomoæ, któr¹ cz³owiek posiada, pozwoli zapobiec takiej alternatywie? Czy zrozumienie biologicz- nych prawid³owoci rozwoju nale¿y traktowaæ jako zdobycie gotowej instrukcji, która mo¿e byæ powtórzona w ¿yciu spo³ecznym; nawet wbrew naszej jednostko- wej woli? Czy te¿ wiadomoæ takiej ewentualnoci winna byæ odczytana jako przestroga? Nie spieszê siê z odpowiedzi¹ na te pytania, gdy¿ wspóln¹ cech¹ wiêkszoci przewidywañ jest to, ¿e zazwyczaj siê nie sprawdzaj¹. Jednak¿e, zanim zdobêdziemy pewnoæ, nale¿y choæby takimi pytaniami budziæ w¹tpliwoci.
Ogromne przyspieszenie tempa zmian we wspó³czesnym wiecie, po³¹czone z globalnym zasiêgiem tych zmian, mo¿e byæ porównane do pojawienia siê mu- tacji. Mutacji wa¿nej dla ludzkoci, a zatem i dla jednostkowego losu ka¿dego z nas. Zauwa¿my w tym miejscu, ¿e obecnie niemal ka¿da próba zachowania stanu istniej¹cego jest zwykle postrzegana jako konserwatyzm. Sama d¹¿noæ do zmian jest natomiast po¿¹dan¹ jakoci¹. To sprawia, ¿e nie mo¿na siê przyzwy- czaiæ do otoczenia, bo ono siê ci¹gle zmienia. Nie mo¿na siê przyzwyczaiæ do sprzêtu, bo firmy gwarantuj¹ wytwarzanie czêci zamiennych jedynie przez okres 6 lat, skazuj¹c nas potem na zakup nowego towaru. Utwór muzyczny bê- d¹cy 3-4 tygodnie na licie przebojów jest ju¿ stary, os³uchany i wyeksploatowa- ny. Sprzêt i oprogramowanie komputerowe po 2-3 latach u¿ytkowania s¹ ju¿
bezu¿yteczne. Mo¿na wyd³u¿aæ listê takich przyk³adów.
Zapotrzebowanie na zmianê ilustruje te¿ masowy rozwój turystyki. Chcemy zobaczyæ jak najwiêcej. Zobaczyæ wiele nowego. Dlatego ochoczo korzystamy z kolejnych ofert biur turystycznych. £apczywie rozgl¹damy siê na boki i do przodu, zamiast w g³¹b. Zadowalamy siê poczuciem, ¿e widzielimy, zamiast spy- taæ, co zapamiêtalimy i czy zrozumielimy. Mo¿na wiêc powtórzyæ za wybitnym pisarzem, ¿e na skutek gwa³townoci zmian, nasz wiat wielokrotnie umiera za
naszego ¿ycia, nie zostawiaj¹c nam wielu punktów oparcia. Te sta³e punkty, choæ bardzo pofragmentowane, najczêciej funkcjonuj¹ tylko w naszej pamiêci
to wiat, który odszed³ wraz z przedmiotami, z ludmi, z naszym minionym czasem. A poniewa¿ to zapamiêtanie jest bardzo osobistym, bez reszty indywi- dualnym doznaniem, tote¿ dodatkowo pog³êbia stan naszego osamotnienia.
Dlatego mo¿emy powtórzyæ za Edwardem Stachur¹ nie masz ju¿ nic trwa³ego na wiecie poza têsknot¹ za trwa³oci¹.
Jakkolwiek zmiana jest po¿¹danym poszukiwaniem nowych mo¿liwoci, to jednak wa¿ne jest jak kszta³tuj¹ siê w naszym ¿yciu proporcje zmian i bezpiecz- nej stabilizacji. Mo¿na uznaæ, ¿e przewa¿aj¹ce poczucie niepewnoci, a nawet zagro¿enia w codziennym ¿yciu wskazuje raczej, ¿e dowiadczamy nadmiaru zmian. Jednak bezruch wcale nie oznacza, ¿e osi¹gniêty zosta³ stan doskona³o-
ci i zmiany s¹ zbêdne.
S¹dzê, ¿e zmiany w skali wiata wyra¿aj¹ siê rozwojem Internetu oraz nieustan- nym ³¹czeniem siê, i tak ju¿ ogromnych, ponadnarodowych koncernów, których produkcja wielokrotnie przekracza produkcjê krajów nawet znacznie wiêkszych od Polski. Alvin Toffler przewiduje, ¿e w nieodleg³ej przysz³oci miêdzynarodo- we koncerny przejm¹ pozycjê mocarstw pañstwowych, a prezesom tych koncer- nów bêd¹ przys³ugiwa³y miejsca w miêdzynarodowych organizacjach, najwy¿- szych agendach. Mo¿liwe, ¿e to ponadnarodowe koncerny najsilniej ilustruj¹ niewydolnoæ ONZ jako organizacji ³¹cz¹cej kraje, których rola na tle tych kor- poracji maleje. Zatem, o ile pañstwo narodowe, w klasycznym ujêciu, winno mieæ obowi¹zki wobec swoich obywateli, obejmuj¹ce koniecznoæ zaspokojenia potrzeb w sferze kultury, rozwoju duchowego, umys³owego itp., o tyle techno- kratycznie zorientowani prezesi koncernów mog¹ postrzegaæ obywateli danego kraju jedynie jako wymienne elementy w swoich przedsiêbiorstwach. Elementy sprawne to oczywiste. Ale te¿ wzglêdnie tanie i podporz¹dkowane g³ównemu planowi korporacji zyskowi, bo w przeciwnym wypadku zast¹pi¹ ich inni pra- cownicy, tak jak wymienne elementy w du¿ym urz¹dzeniu, lub po prostu zrezy- gnuje siê z nich, albo przeniesie produkcjê do innego kraju o ni¿szych kosztach produkcji. A my przyjmiemy to do wiadomoci równie obojêtnie jak to, ¿e zagra- niczny koncern, który naby³ jeden z naszych wiêkszych zak³adów, zredukowa³ w nim zatrudnienie o 36%. Czy zatem te gwa³towne zmiany, które mo¿na po- równaæ do g³êbokich mutacji spo³ecznych, daj¹ nadziejê na udoskonalenie ju¿ ist- niej¹cej struktury, czy te¿ nios¹ ze sob¹ zagro¿enie skierowania cie¿ki ewolu- cyjnej w zupe³nie niechcianym kierunku?
Warto w tym miejscu zwróciæ uwagê na jeszcze jeden aspekt. Nasze obecne
¿ycie jest efektem trwaj¹cych miliony lat przypadkowych zdarzeñ oraz selekcji naj- korzystniejszych rozwi¹zañ do aktualnych warunków. Przypadkowe mutacje by³y czym na podobieñstwo elementów zgromadzonych w magazynie, po które biologia siêga³a, dopasowuj¹c je w d³ugich okresach czasu do tworzonych przez siebie form
¯ycia. Natomiast dzia³anie cz³owieka, g³ównie w zakresie biotechnologii i bioin¿ynie- rii, jest efektem wiadomego wyboru, który z natury nas ogranicza. Poniewa¿ ka¿- dy nasz wybór redukuje mo¿liwoci do tej jedynej sporód wielu innych, które s¹ skutkiem zdarzeñ losowych. Wyrêczamy zatem los, a to winno budziæ w¹tpliwoci, czy konsekwencje naszych decyzji wpasuj¹ siê bezkonfliktowo w ca³¹ strukturê
wiata. Jeli jednak konsekwencje tych decyzji nie bêd¹ obojêtne dla ekosystemu Ziemi, to pojawia siê pytanie, jak szeroki jest margines tolerancji dla naszych b³êdów.
Wiele priorytetowych zadañ wspó³czesnej nauki polega niestety na usuwaniu skutków wczeniejszych zastosowañ osi¹gniêæ naukowych. Wprowadzaj¹c wówczas tamte osi¹gniêcia, np. DDT, dwuetylostilbestrol, polichlorowane bife- nyle, monokulturowe uprawy etc., wierzono, ¿e s¹ postêpem, a obecnie staj¹ siê one przestrog¹ i apelem o wiêcej pokory w poprawianiu wiata. Tym bardziej ¿e s¹ to dowiadczenia zgromadzone zaledwie w czasie ¿ycia jednego pokolenia.
Stwierdzenie, ¿e zmiany spo³eczne powoduj¹ zmiany w biologii, by³o do nie- dawna ogromnym uproszczeniem. Mo¿e nawet nadu¿yciem. Obecnie jednak, kiedy najbardziej rozwiniête kraje w swój program dalszego rozwoju wpisuj¹ in- tensyfikowanie badañ i zastosowañ biotechnologii, ta teza zaczyna byæ prawdzi- wa. Wszak to spo³eczne zapotrzebowanie, rzeczywiste lub zmanipulowane przez media, reklamê itp., mo¿e zacz¹æ wyznaczaæ zakres ingerencji w biologiê, a to powinno byæ czerwonym wiat³em dla wszystkich myl¹cych ludzi. Równocze-
nie jednak pamiêtaæ nale¿y, ¿e ka¿da próba wprowadzenia postêpu, nowoci czy chocia¿ usprawnienia zawiera element ryzyka. Zwykle bowiem jest tak, ¿e ilekroæ co zyskujemy, to równoczenie co tracimy. Ponadto, nadzieja na uzy- skanie postêpu jest równoczenie zmierzeniem siê z nieznanym, którego skutków nie mo¿na do koñca przewidzieæ. Mo¿emy jedynie oszacowaæ ryzyko naszych po- czynañ. Jednak¿e ryzyko to bywa wyolbrzymiane, gdy¿ ludzie poszukuj¹cy zwy- kle odwa¿niejsi, s¹ w mniejszoci. Wszystkiemu co nowe zazwyczaj towarzyszy sceptycyzm i du¿o obaw. I niewa¿ne, czy dotyczy³o to wyprawy do s¹siedniego plemienia, s¹siedniej wioski czy podró¿y Kolumba poza horyzont. Dlatego chyba ju¿ tak zawsze bêdzie, ¿e ryzyko niepowodzenia jest cen¹, któr¹ p³acimy za tzw.
postêp. Mo¿e wiêc chocia¿ za ten rodzaj refleksji winnimy odczuwaæ wdziêcz- noæ wobec ludzi, którzy wskazuj¹ na niebezpieczeñstwa globalizacji.
Pisz¹c ten tekst, wiem, ¿e poruszam siê po obrze¿ach nauk odleg³ych od moich zawodowych kompetencji. To budzi szereg moich w¹tpliwoci, czy znaj- dujê najw³aciwsze s³owa i przyk³ady ilustruj¹ce tezê g³ówn¹. Ale czy godz¹c siê na ten rodzaj zw¹tpienia, nie godzi³bym siê w jaki sposób na przeniesienie obyczajów ze wiata mrówek do naszego ludzkiego spo³eczeñstwa? W tak urz¹dzonym wiecie mia³bym do odegrania cile okrelon¹ rolê wyznaczon¹ przez moje zawodowe powinnoci. Zostawiam te w¹tpliwoci innym wyspecja- lizowanym mrówkom, redukuj¹cym swoje zachowania do gotowych progra- mów zadanych do wykonania na wzór zachowañ istoty miêdzymózgowej.