• Nie Znaleziono Wyników

Rozmowy ze studentami o wychowaniu seksualnym

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rozmowy ze studentami o wychowaniu seksualnym"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Józef Placha

Rozmowy ze studentami o

wychowaniu seksualnym

Studia nad Rodziną 1/1 (1), 179-182

(2)

Studia nad R odziną A T K 1 (1997) 1 JÓZEF PL A C H A ROZMOWY ZE STUDENTAMI O WYCHOWANIU SEKSUALNYM Wstęp

Pragnąc ubogacić temat współpracy rodziny i szkoły w wy­ chowaniu seksualnym dzieci i młodzieży zwróciłem się z prośbą o pomoc do studentów filozofii, etyki i teologii, z którymi prowadzę zajęcia. Ich doświadczenia szkolne z pozycji uczniów stanowić będą osnowę moich refleksji. Nie rezygnuję jednocześnie z pewnych własnych przemyśleń oraz wniosków nasuwających się w tak waż­ nym dla nas wszystkich zagadnieniu.

Rozwinięcie

„Kościół zawsze nauczał - jak to zostało sformułowane w doku­ mencie Ludzka płciowość: prawda i znaczenie - że rodzice mają obowiązek i prawo być pierwszymi i głównymi wychowawcami swoich dzieci” 1.

Również w sprawie tak ważnej jak wychowanie w zakresie płciowości i prawdziwej miłości, w tym przygotowaniu do małżeńst­ wa, rola rodziców - w myśl dokumentu Papieskiej Rady ds. Rodziny

Ludzka płciowość: prawda i znaczenie - pozostaje priorytetowa i to

już od pierwszych lat życia dziecka2.

„Przygotowanie dalsze - jak stwierdzają autorzy dokumentu, powołując się na adhortację apostolską Familiaris consortio - za­ czyna się już w dzieciństwie, w tej mądrej pedagogii rodzinnej, nastawionej na doprowadzenie dzieci do odkrycia siebie, jako istot obdarzonych złożoną i bogatą psychiką oraz własną osobowością z jej mocnymi i słabymi stronam i”3.

1 LP, 5. 2 Tam że, 24. 3 Tam że, 25.

(3)

W związku z tym nie można mówić „jeszcze czas” lub „dziecko nic tego nie rozumie” . Jest to podstawowy błąd, jaki popełniają rodzice, nauczyciele i wychowawcy.

Spotyka się czasem opinie, że lepsze było kiedyś pewne tabu wokół zagadnień ludzkiej płciowości niż dzisiejsze uprawianie wielosłowia. Takie stanowisko - ja k się wydaje -je st tylko częściowo uzasadnione. To nie może być ani tabu ani wielosłowie, gdyż jedno i drugie jest złe. Najlepiej, jeżeli ta problematyka jest obecna na tyle, na ile trzeba - w wymiarach pełnej prawdy o człowieku.

Małe dziecko wprawdzie niewiele może jeszcze ogarnąć swoim rozumem, ale m a już prawo do jakiejś informacji; bez uciekania się do detalicznej instrukcji oraz zbyt szczegółowego wyjaśniania funkcji fizjologicznych człowieka.

Niewątpliwie sprawa wymaga umiejętnego stopniowania i daw­ kowania wiedzy - w zależności od wieku - respektując jednocześnie podstawową zasadę wychowania: pierwszą rzeczą jest nie szkodzić. Przy czym chodzi tutaj również - a może przede wszystkim - o prawi­ dłowe kształtowanie uczuć, postaw etycznych i zdrowej atmosfery towarzyszącej prawdziwemu dojrzewaniu do miłości.

Spokojne, bez cienia irytacji podejście - obok rodziców - mogą i powinni reprezentować także nauczyciele i wychowawcy; bez obawy pojawienia się rumieńców na twarzy i jakiegokolwiek zakłopotania.

Tymczasem w praktyce pedagogicznej jest bardzo różnie. Zwłasz­ cza, gdy chodzi o problem współpracy rodziny ze szkołą - i odwrot­ nie. Jak bardzo wiele jest jeszcze do zrobienia na tym odcinku, świadczą - zasygnalizowane już na wstępie niniejszego artykułu - wypowiedzi studentów - w większości ubiegłorocznych maturzys­ tów lub absolwentów szkół średnich sprzed kilku ostatnich lat:

Pragnęłabym gorąco, aby to wychowanie odbywało się na gruncie pedagogiki chrześcijańskiej. Byłoby wspaniałe, gdyby zajęcia z wy­

chowania seksualnego prowadziła osoba mądra, kompetentna, z wiado­ mościami z zakresu teologii, ja k i seksuologii i psychologii. Nie chodzi bowiem o to, by dziecku (czy młodej osobie) podać ja k najwięcej wiadomości technicznych, ale by przygotować go do przyszłej roli żony, męża czy rodzica, kiedy to w przyszłości będzie musiał pokierować życiem swoich dzieci. Myślę, że taka współpraca praktycznie między rodzicami a szkołą nie istnieje... (Kamila)

Szkoły nie są instytucjami wyłącznie państwowymi, przeznaczonymi do realizacji państwowych planów, lecz muszą podlegać weryfikacji przez rodziców. (...) Rodzina musi mieć wpływ na to, co jest nauczane w szkołach oraz w formułowaniu planów wychowawczych ”. (...) Postu­ lowałbym prowadzenie zajęć wychowawczo-dydaktycznych z zakresu

(4)

wychowania seksualnego i życia w rodzinie, przez matki i ojców z dobrych rodzin chrześcijańskich. Nie jest to wcale sytuacja zupełnie utopijna. Skoro lekcje religii mogą być prowadzone przez osoby rekomendowane przez biskupów lub proboszczów danej parafii, to dlatego tego samego nie można zrobić w dziedzinie wychowania seksualnego? (Paw eł)

Spotkałam się w szkołę z zaangażowaniem rodziców w ten problem. Oczywiście nie dotyczyło to ogółu rodziców, ale bardziej zainteresowa­ ni potrafili sami zaproponować dyrekcji swój projekt wychowania seksualnego ich dzieci. Program prowadzony przez szkołę jest przez pewien zespół rodziców kontrolowany (są to ludzie z Ruchu Rodziny Rodzin), a także niektóre pary małżeńskie Iludzie odpowiednio do tego przygotowani! mają lekcje z młodzieżą klas VIII. Oprócz przekazywa­

nej teorii ogromne wrażenie wywarło na mnie świadectwo tych ludzi.

(s. M aria)

Jeżeli mówi się, że wychowywać do wolności mogą jedynie ludzie wolni, to analogicznie można powiedzieć, że wychowywać do praw­ dziwej i głębokiej miłości - bo z tym przede wszystkim związane jest właściwe rozumienie ludzkiej płciowości sfery seksualnego — mogą jedynie ci, którzy właściwie rozumieją miłość i według niej żyją. Dotyczy to zarówno rodziców, ja k i wychowawców w szkole (...) Ważne jest zachowanie wobec wychowanków szacunku - względem siebie nawzajem i szkoły wobec rodziców oraz odwrotnie. Cóż bowiem powiedzieć o wychowawcy, który publicznie podważa autorytet rodzi­

ców wobec dziecka lub o rodzicach, którzy z lekceważeniem odnoszą się na temat wychowawcy? (...) Rodzice mają obowiązek interesowania się w jaki sposób kształtowane jest ich dziecko, zwłaszcza w zakresie tego, co dotyczy tak ważnej sfery życia ludzkiego, (s. Janina)

T o tylk o niektóre z liczn ych w yp ow ied zi m łod zieży, k tóre w y m a ­ gałyby o so b n eg o op racow an ia.

P od su m ow u jąc, m o żn a p ow ied zieć, że szk oła niestety najczęściej przekazuje p ew n e w ia d o m o ści, co jest oczyw iście za m ało. B iorąc zaś p o d uw agę elem ent w sp ółp racy szk o ły z rodzicam i jest jej bardzo niew iele, a w niektórych środ ow isk ach - n ie m a jej w cale. Z przeanali­ zow an ych w yp ow ied zi m ło d zieży w yraźn ie zarysow uje się p o stu la t p row ad zen ia zajęć p rzez tych ro d ziców , którzy są często bardzo fa ch o w o p rzygotow an i. Jed n ocześn ie n au czyciele na lekcjach w y ­ ch ow aw czych , czy katecheci p o d cza s nauki religii - w szk ole średniej, a naw et ju ż w szk ole p od staw ow ej - p ow in n i m ó w ić otw arcie o celach i zadaniach ludzkiej p łcio w o ści, m a łżeń stw a i rodziny.

(5)

182 JÓZEF FLACHA [4] Ponad wszystko potrzebne są konkretne przykłady, świadectwa życia. Nie wystarczy oburzyć się, czy piętnować zło; zresztą odnosi to bardzo często odwrotny skutek. Prawidłowo funkcjonujące rodziny i małżonkowie doświadczani nieraz twardą rzeczywistością życiową - trwający przy sobie, mimo zmarszczek i chorób, odnajdujący wciąż na nowo sens Małżeńskiego Przymierza - mogą być najbardziej przekonującym argumentem. Przy czym należałoby wykorzystać do takiej współpracy nie tylko tak zwane szczęśliwe małżeństwa - te, którym wszystko się udaje i często widnieją na pierwszych stronach kolorowych magazynów - ale przede wszystkim te, które nieraz z wielkim trudem pielęgnują swoją wspólnotę na dobre i na złe; to właśnie ci, którzy mogą być ewangelicznym zaczynem, zmieniającym naszą złożoną rzeczywistość. Z kolei lęk i niepokój, towarzyszące często rodzicom o swoje dorastające dzieci, znajduje swoje uzasad­ nienie - ale i pociechę - w następującym fragmencie dokumentu Papieskiej Rady ds. Rodziny: „Niestety dziś, także w społeczeństwie chrześcijańskim, rodzice mają powody do niepokoju o trwałość przyszłych związków małżeńskich ich dzieci. Powinni jednak za­ chować optymizm, pomimo wzrostu rozwodów i rosnącego kryzysu rodzin, troszcząc się o to, aby dać swoim własnym dzieciom głęboką formację chrześcijańską, która uzdolni je do przezwyciężenia róż­ nych trudności”4.

Zakończenie

Mówi się czasem o złych szkołach i złych rodzicach. Tymczasem ośmielam się twierdzić, że nie m a złych szkół i złych rodzin - są tylko źli lub dobrzy ludzie.

A zatem trudno dziwić się Matce Elżbiecie Czackiej - Założycielce szczególnej szkoły, jak ą są do dzisiaj Laski - że nie modliła się w pierwszym rzędzie o pieniądze, ale przede wszystkim o dobrych ludzi - ideowych Współpracowników założonego przez siebie Dzieła.

Cóż z tego, że będą wspaniałe programy wychowania seksualnego, dopracowane przez szkołę strategie prowadzenia zajęć w tym za­ kresie; jeżeli zabraknie odpowiednich ludzi - nic z tego nie wyjdzie; choć dobre programy i dobre koncepcje też są nam bardzo potrzebne.

Nawet przy pewnych brakach i słabościach programowych, także niedostatkach ekonomicznych - ale z kapitałem dobrych ludzi: ewangelicznych świadków nauki Chrystusowej - na pewno będziemy w stanie uporać się z wieloma trudnościami.

Cytaty

Powiązane dokumenty

przyniosła pszczoła, to jest wina pszczelarza, bo nie dopilnuje, nie dojrzy, nie zrobi wszystkiego tak jak trzeba i sobie sam zahoduje chorobę, to sobie gniazdo przestudzi,

tak w psychoterapii, jak i w pedagogice etap skrajnych stanowisk i mód mamy już poza sobą i coraz powszechniej przyjmuje się, że niemożliwe jest stworzenie jednej, prostej i zawsze

Warto przy okazji zapytać, czy podejmując ludzkie działania, mamy punkt odniesienia, czy są one prze- niknięte Bożym duchem, czy to tylko nasze ludzkie wyrachowanie.

Przypatrując się naszemu prawodawstwu dotyczącemu zawodu leka- rza i praktycznej postawie kolejnych rządów, trudno oprzeć się wrażeniu, że rządzący traktują samorząd

Warto pamiętać, że kiedy jest nam trudno zaakceptować dziecko, to być może jest tak, że my sami potrzebujemy akceptacji dla siebie, czyli przyjęcia i

Rozwiązania należy oddać do piątku 5 kwietnia do godziny 14.00 koordynatorowi konkursu panu Jarosławowi Szczepaniakowi lub przesłać na adres jareksz@interia.pl do soboty 6

Teoretycznie sprawa wydaje się prosta: muzyka jest organizacją dźwięków z przeznaczeniem na określone instrumentarium.. Bardziej

Należy sobie uświadomić, że z tego względu, jak również dlatego, że obejmuje ono młode pokolenie - dzieci i młodzież - oraz że jego treść jest wyrazem odniesienia