• Nie Znaleziono Wyników

Wielki powrót misia Paddingtona! Młodszy kolega Kubusia Puchatka przybywa z mrocznych zakątków Peru!

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wielki powrót misia Paddingtona! Młodszy kolega Kubusia Puchatka przybywa z mrocznych zakątków Peru!"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Wielki powrót misia Paddingtona!

Młodszy kolega Kubusia Puchatka przybywa z mrocznych zakątków Peru!

Niedawno przypomnieliśmy Państwu postać Mikołajka, publikując jego nowe przygody, teraz chcemy, by równie bliski stał się dla Pań- stwa miś Paddington. A jest ku temu znakomita okazja, ponieważ miś obchodzi w tym roku swoje 50. urodziny! Michael Bond, autor książek o misiu Paddingtonie, z okazji jubileuszu przygotował nie- spodziankę dla wszystkich miłośników sympatycznego niedźwiad- ka. Pierwszy raz od niemal trzydziestu lat czytelnicy dostaną do rąk nowe przygody bohatera, który przybył do Londynu z „mrocznych zakątków Peru”!

Książeczki o sympatycznym misiu są już klasyczną pozycją litera- tury dziecięcej. Sięgają po nie zarówno mali czytelnicy, jak i doro- śli, którzy wychowali się na opowieściach o Paddingtonie.

Usmarowany marmoladą niedźwiadek w sfatygowanym kapeluszu i kaloszach znów wpakuje się w tarapaty – ale i tym razem wyjdzie cało ze wszystkich kłopotów, dostarczając czytelnikom wielu emo- cji. Jak to się stało, że miś trafił na komisariat i mało brakowało, by został zamknięty w więzieniu? Dzięki czemu stał się wirtuozem gry na fortepianie? Co tym razem wymyśli, żeby niechcący zdenerwo- wać okropnego sąsiada, pana Curry’ego?

Urocza książeczka w znakomitym przekładzie Michała Rusinka rozbudzi dziecięcą fantazję i wprawi w dobry humor nawet naj- poważniejszych dorosłych.

Miś Paddington z pewnością podbije Państwa serca, tak jak zrobili to Kubuś Puchatek lub Mikołajek!

Serdecznie pozdrawiamy i życzymy miłej lektury!

Wydawnictwo Znak

(2)

Wszystko zaczęło się na stacji Paddington w Londynie, a właściwie w jednym z londyń- skich sklepów. Tu i tam siedział sobie samotny, opuszczony miś, który czekał na swoją nową rodzinę.

Historia niedźwiadka Paddingtona ma zatem dwa początki.

W Wigilię roku 1956 pewien kamerzysta BBC kupił pluszowego misia dla swojej żony w prezencie gwiazdkowym. W związku z tym, że mieszkał w pobliżu stacji Paddington, jako imię nadał maskotce jej nazwę. To wydarzenie zainspirowało go do stworzenia ośmiu krót- kich opowiadań o niedźwiadku, który przybył do Londynu z dalekiego Peru.

Niedźwiadek siedział samotny na swojej walizce z karteczką na szyi, na której widniała prośba: „Proszę zaopiekować się tym niedźwiadkiem. Dziękuję”. Wtedy odnalazł go pan Brown. Tak rozpoczęła się pięćdziesięcioletnia historia przygód niezwykle sympatycznego, czasami zwariowanego misia w niebieskiej budrysówce, filcowym kapeluszu i kaloszach, z kanapką posmarowaną marmoladą schowaną pod kapeluszem na wszelki wypadek.

Wraz z wydaniem pierwszej książki – Miś zwany Paddington – rozpoczęła się także histo- ria kamerzysty, który został pisarzem dziecięcym, historia Michaela Bonda.

Na dobry początek...

Illustrations copyright © Harper Collins Publishers Ltd 2008

(3)

Proszę zaopiekować się tym niedźwiadkiem

Państwo Brown po raz pierwszy ujrzeli Paddingtona na peronie stacji kolejowej. I właśnie to sprawiło, że Paddington otrzy- mał takie niezwykłe jak na misia imię. Paddington bowiem jest nazwą stacji kolejowej w Londynie.

Państwo Brown przyszli na stację po córkę Judytę, która miała przyjechać ze szkoły do domu na wakacje.

Był ciepły letni dzień, na dworcu zebrały się tłumy ludzi wyjeżdżających nad morze.

Lokomotywy gwizdały, tak- sówki trąbiły, tragarze biegali, pokrzykując jeden na drugiego, i w ogóle był taki hałas, że pan Brown, który pierwszy ujrzał niedźwiadka, musiał kilka razy powtórzyć żonie wiadomość o swym odkryciu, zanim zrozu- miała, o co mu chodzi.

– Niedźwiedź? Na stacji?

– spytała pani Brown, spoglą- dając na męża ze zdumieniem.

– Co ty opowiadasz, Henryku!

To niemożliwe!

Pan Brown poprawił okulary na nosie.

– A jednak – upierał się.

– Widziałem go na własne oczy.

O, tam, za workami z pocztą.

Na głowie ma bardzo śmieszny kapelusz.

Nie czekając na odpowiedź żony, pan Brown wziął ją moc- no pod ramię i zaczął się z nią przepychać przez tłum. Okrążyli

wózek z czekoladą i herbatą, minęli kiosk z książkami i wąskim przejściem między stosami walizek przedo- stali się do biura rzeczy znalezionych.

– No, proszę! – z dumą oznajmił pan Brown, wskazując w stronę ciemnego kąta magazynu. – A nie mówiłem!

Pani Brown spojrzała w kierunku wskazanym przez męża i w ciemnym kącie z trudem dostrzegła coś małego i kudłatego. Siedziało to na walizce i miało zawieszoną na szyi kartkę, na której coś napisano. Walizka była stara i bardzo zniszczona. Na jej boku ktoś napisał du- żymi literami: BAGAŻ PODRĘCZNY. Pani Brown ścis- nęła ramię męża.

– Och, Henryku! – zawołała. – Miałeś chyba rację. To jest niedźwiedź!

Przyjrzała się uważnie stworzeniu siedzącemu na walizce. Wyglądało ono na bardzo niezwykłego niedź- wiedzia. Było brunatne, w brudnym odcieniu, a na głowie miało przedziwny kapelusz z szerokim rondem – śmieszny kapelusz, jak powiedział przed chwilą pan Brown. Spod ronda spozierała na panią Brown para dużych, okrągłych oczu.

Widząc, że w tej sytuacji wypada coś zrobić, niedź- wiadek wstał i uprzejmie uchylił kapelusza, odsłania- jąc dwoje czarnych uszu.

– Dzień dobry – rzekł cicho i wyraźnie.

– Hm... dzień dobry – odparł pan Brown dość nie- pewnym głosem.

Nastała chwila ciszy.

Niedźwiedź obrzucił ich pytającym spojrzeniem.

– Czym mógłbym służyć? – zapytał.

Na twarzy pana Browna odmalowało się zakłopo- tanie.

– Eee... niczym. Hm... prawdę mówiąc, to myśmy się zastanawiali, czy nie moglibyśmy panu w czymś pomóc.

Pani Brown schyliła się.

– Jest pan bardzo małym niedźwiedziem – powie- działa.

Miś wypiął pierś.

(4)

– Jestem niezmiernie rzadko spotykanym okazem niedźwiedzia – oświadczył z wielką godnością. Niewiele nas już zostało tam, skąd pochodzę – dodał.

– To znaczy gdzie? – spytała pani Brown.

Miś, zanim odpowiedział, bacznie się rozejrzał.

– Tam, w mrocznych ostępach Peru. Szczerze mówiąc, w ogóle nie powinno mnie tu być. Jestem pasażerem na gapę!

– Na gapę? – pan Brown zniżył głos i niespokojnie obejrzał się przez ramię. Wcale by się nie zdziwił, gdyby zobaczył, że za jego plecami stoi policjant z notesem i ołówkiem w ręce i skrzętnie wszystko notuje.

– Tak – przyznał niedźwiadek. – Wyemigrowałem, pan rozumie? – Oczy mu posmut- niały. – Mieszkałem w Peru u cioci Lucy, ale ciocia musiała pójść do domu dla emeryto- wanych niedźwiedzi.

– Nie powie pan chyba, że całą podróż z Ameryki Południowej odbył pan samotnie!

– zawołał pan Brown.

Miś skinął głową.

– Ciocia Lucy zawsze mówiła, że chce, bym wyemigrował z Peru, jak tylko podrosnę.

Dlatego właśnie nauczyła mnie mówić po angielsku.

– Ale jak pan radził sobie z jedzeniem? – spytała pani Brown. – Pewnie pan głodował.

Miś się schylił, otworzył walizkę kluczykiem, który – wraz z kartką – miał zawieszony na szyi, i wyjął ze środka prawie pusty duży szklany słój.

– Jadłem marmoladę – oświadczył nie bez dumy. – Niedźwiedzie lubią marmoladę.

Ukryłem się w łodzi ratunkowej.

– Ale co pan teraz będzie robił? – zapytał pan Brown. – Nie można przecież siedzieć na stacji Paddington i czekać na zmiłowanie boskie.

– Och, jakoś sobie poradzę... Jestem dobrej myśli.

Pochylił się, by zamknąć walizkę. Pani Brown zerknęła na kartkę wiszącą na szyi niedźwiadka. Było na niej napisane tylko tyle: PROSZĘ ZAOPIEKOWAĆ SIĘ TYM NIEDŹWIADKIEM. DZIĘKUJĘ.

Michael Bond Miś zwany Paddington (fragment książki)

Copyright@ Michael Bond 1958

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak 2008 Cena: 25 zł

Illustrations copyright © Harper Collins Publishers Ltd 2008

(5)

Od scenarzysty do pisarza

Michael Bond urodził się 13 stycznia 1926 roku w Newburry, w Berkshire w Anglii. Przy- godę z pisaniem rozpoczął w 1945 roku, kiedy sprzedał swoje pierwsze opowiadanie maga- zynowi „London Opinion”. To doświadczenie pomogło mu podjąć decyzję o zostaniu pi- sarzem. Nigdy jednak nie myślał o tworze- niu dla dzieci. W tym czasie Bond praco- wał jako kamerzysta telewizyjny dla BBC.

24 grudnia 1956 roku kupił swojej żonie pluszowego misia w prezencie świątecznym i wówczas zrodził się pomysł napisania krót- kich opowiadań o niedźwiadku, który przy- był do Londynu z dalekiego Peru. Z kilku opowiadań powstała pierwsza książka, a po niej kolejne, które kontynuowały dzieje nie- sfornego Paddingtona i rodzinki Brownów, któ- ra go przygarnęła. Z czasem Bond zrezygnował z pracy w BBC i poświęcił cały swój czas two- rzeniu powieści o Paddingtonie. W 1997 roku został uhonorowany Orderem Imperium Bry- tyjskiego za zasługi dla literatury dziecięcej.

Materiały prasowe HarperCollins

Illustrations copyright © Harper Collins Publishers Ltd 2008

(6)

Wywiad z Michaelem Bondem, autorem serii o Paddingtonie

Na pierwszy rzut oka Paddington wydaje się typowym Brytyjczykiem. Jak sądzisz, czemu stał się aż tak popularny na całym świecie?

Podczas tych pięćdziesięciu lat, które minęły od wydania książki Miś zwany Paddington, świat bardzo się zmienił. Nie tylko zmniejszyły się różnice między ludźmi, lecz także stali się oni bardziej otwarci wobec innych narodowości, dzięki czemu przygody Paddingtona zyskały na uniwersalności.

Czy pisząc pierwszą opowieść o Paddingtonie, przewidywałeś, że młody miś stanie się znaną na całym świecie postacią?

Pierwsza książka powstała zupełnie z niczego. Razem z żoną mieliśmy małego misia zabawkę, którego dałem jej w prezencie na święta. Nazwaliśmy go Paddington, od nazwy najbliższej stacji metra. Mając naszego misia Paddingtona za wzór, zacząłem pisać pierwsze słowa, które stały się ostatecznie powieścią Miś zwany Paddington. Pomysł się spodobał i został podchwycony. Od tego się zaczęło. Nie miałem zamiaru pisać książek dla dzieci i nigdy bym nie przypuszczał, że historia może stać się aż tak popularna. Podejrzewam, że większość bohaterów, którzy cieszą się popularnością przez wiele lat, zaczyna właśnie w ten sposób.

Opowieść nie jest tworzona dla pieniędzy, jednak postać głównego bohatera staje się tak bliska dla autorowi, oddziałuje w taki sposób na jego wyobraźnię, iż naturalne staje się pisanie jego historii.

Paddington tu i teraz daje nam możliwość ponownego spotkania z uroczym niedźwiadkiem. Skąd czerpałeś inspirację przy tworzeniu nowej opowieści?

Wszystkie moje powieści są napędzane osobowością głównego bohatera. Myślę, że gdy zna się dobrze swojego bohatera, to stawianie go w rozmaitych sytuacjach samo z siebie pozwala na rozwijanie historii specyficznej dla tej właśnie postaci. Jak większość pisarzy, staram się zapamiętywać różnorodne zdarzenia, sytuacje, które mnie spotkały, traktując je jako surowy materiał, a gdy siadam do pisania, pozwalam mojemu umysłowi reagować na nie tak, jak zrobiłby to mój bohater.

Co spowodowało, iż musieliśmy czekać aż trzydzieści lat, by móc poznać nowe przygody Paddingtona? Skąd taka długa przerwa? I jak to się stało, że teraz nagle po tych wszystkich latach, pojawia się zupełnie nowa książka?

Najprostsza odpowiedź brzmi: doba ma tylko 24 godziny. Po tym jak napisałem dwanaście powieści o Paddingtonie, byłem zajęty pisaniem scenariusza dla pierwszej serii telewizyjnej, jak również innymi rzeczami, także dotyczącymi Paddingtona, jakie wydarzyły się w tym czasie. Był to okres dawania autografów, ilość poczty od fanów zaczęła stanowić problem, a miałem wtedy również inne zobowiązania.

Nie chciałem pisać pojedynczej książki o Paddingtonie, jednak pięćdziesiąta rocznica jego „narodzin”

wydała mi się bardzo dobrym momentem. Jak już wspomniałem, w ciągu tych pięćdziesięciu lat świat bardzo się zmienił, a Paddington nie, co wydało mi się interesującym wyzwaniem, z którym postanowiłem się zmierzyć.

Czy możemy się spodziewać kolejnych książek z przygodami Paddingtona? A jeśli tak, to kiedy?

Przygody Paddingtona mogę uznać za znaczącą część mojego życia. Nie chciałbym jednak zaczynać pisania nowej książki, nie mając wystarczająco dużo pomysłów. Obecnie piszę Monsieur Pamplemousse, ale ponieważ jestem osobą wierzącą w siłę nieświadomości, ufam, że w międzyczasie w moim umyśle tworzą się podwaliny dla przygód Paddingtona.

Materiały prasowe HarperCollins

(7)

Niezbędnik prawdziwego miłośnika Paddingtona

Fikcyjna postać niedźwiadka zyskała sobie tak ogromną popularność i sympatię czytelników na całym świecie, że można mówić o swoistej Paddingtomanii, która trwa nieprzerwanie od pół wieku. Każdy miłośnik misia Bonda wie zatem, że:

• Paddington w Peru nazywał się Pastuzo.

• Wychowywała go ciocia Lucy, która po przeprowadzce do domu dla emeryto- wanych niedźwiedzi wysłała go do Anglii.

• Został odnaleziony przez pana Browna na stacji Paddington i przygarnięty przez jego rodzinę.

• Najlepszym przyjacielem misia jest pan Gruber, właściciel antykwariatu na Portobello Road.

• Wraz z niedźwiadkiem przy Ogrodach Windsoru pod numerem 32 mieszkają pan i pani Brown, ich dzieci – Jonatan i Judyta, oraz pani Bird – gospodyni, kucharka i niania w jednym.

• Paddington, podobnie jak królowa, obchodzi urodziny dwa razy w roku – 25 czerwca i 25 grudnia.

• Jego ulubionym pokarmem jest marmolada.

• Nigdy nie rozstaje się ze swoim filcowym kapeluszem oraz niebieską budry- sówką z kapturem, czasami wkłada do tego stroju parę kaloszy.

• Ponadto posiada brązową, skórzaną walizkę z inicjałami M.P., gdzie trzyma wszystkie swoje ważne papiery, kosz na kółkach na zakupy oraz książeczkę, w której zapisuje swoje przygody oraz przechowuje pamiątki i pocztówki od cioci.

• Pierwsza książka o uroczym niedźwiadku została wydana 13 października 1958 roku przez William Collins & Sons (obecnie Harper Collins Publishers) i nosiła tytuł Miś zwany Paddington.

Czy tylko postać z bajki?

Paddington zdaje się żyć naprawdę, w czym przypomina szereg innych fikcyjnych postaci, by wspomnieć chociażby Kubusia Puchatka, Mikołajka, Harry’ego Pottera czy Sherlocka Holmesa. Na dowód tego garść ciekawostek:

• Paddington od lat angażuje się w działalność dobroczynną. Pracował dla Amerykańskiego Czerwonego Krzyża i UNICEF-u w USA, a od 1976 roku wspiera działalność brytyjskiej Action Medical Research, której jest oficjalną maskotką.

• Postać szybko przeniosła się na zagraniczny rynek, bo już w styczniu 1960 roku Paddington został przetłumaczony na szwedzki, duński i holenderski, a we wrześniu tego samego roku wydany w USA.

• Do dzisiaj książki o Paddingtonie zostały przetłumaczone na ponad 40 języków, w tym na język łaciński, i sprzedano ich ponad 30 milionów egzemplarzy.

(8)

• W Nowej Zelandii w roku 1969 uformowała się grupa rockowa pod nazwą

„The Paddington Bears”.

• W 1971 roku Shirley Clarkson wykonała w prezencie gwiazdkowym dla swoich dzieci – Joanny i Jeremy’ego (późniejszego twórcy programu „Top Gear”) – dwa pluszowe misie wzorowane na postaci Paddingtona. W następnym roku otrzymała licencję na produkcję klasycznej pluszowej zabawki Paddingtona.

• Opracowano także musical oparty na historii misia, który był wystawiany w Teatrze Nottingham.

• W roku 1978 otwarto pierwszy sklep „Paddington i Przyjaciele” w Londynie.

• Niedźwiadek został także umieszczony w szklanej gablocie na londyńskiej stacji, której imię nosi.

• Uroczyście obchodzono każdy ważniejszy jubileusz wydania pierwszej książ- ki Bonda o misiu. Z okazji 25-lecia ufundowano Grotę Bożego Narodzenia w sklepie, w którym Bond kupił pluszową maskotkę dla swojej żony. Na 40-lecie Londyńskie Muzeum Zabawek i Modeli otwarło specjalną wystawę poświęconą Paddingtonowi.

• Paddington był nawet tematem artykułu w „Sunday Times Magazine”.

• W 1986 roku towarzyszył także Margaret Thatcher podczas konferencji Partii Konserwatywnej.

• Był pierwszą rzeczą, która przekroczyła francuską granicę w tunelu pod Kanałem La Manche, gdy obydwie części tunelu (brytyjska i francuska) zo- stały połączone.

• W 1988 roku w Warszawie zostało założone Przedszkole im. Misia Padding- tona. Przez ponad osiemnaście lat mieściło się przy ul. Okaryny. Od września 2006 roku dyrektorem przedszkola jest Hanna Buśkiewicz-Piskorska, a sie- dziba znajduje się przy ul. Górskiej 7.

• W 2000 roku Bond odsłonił na stacji Paddington naturalnej wielkości statuę niedźwiadka z brązu.

• 25 czerwca 2006 roku obchodził swoje urodziny w Pałacu Buckingham, a jego wizerunek pojawił się na specjalnej kolekcji znaczków Królewskiej Poczty.

Illustrations copyright © Harper Collins Publishers Ltd 2008

(9)

Paddington ma 50 lat!

Paddington ma 50 lat, w czasie których doczekał się wydania 12 książek o nim. Dwie ostatnie opublikowane zostały w 2008 roku. Jak świętuje ulubieniec czytelników z całego świata?

W lutym 2008 zorganizowano Światowy Festiwal Marmolady, którego celem było ukoronowanie najlepszego słoika marmolady oraz zbiórka pieniędzy na domowe hospicjum. Zwyciężczynią Festiwalu została Vivien Lloyd z Somerset.

W marcu wyemitowano specjalną audycję radiową w BBC, w czasie której rozma- wiano ze słuchaczami o ich ulubionych wspomnieniach dotyczących Paddingtona i o tym, co on dla nich znaczy.

Z okazji XI Światowego Dnia Książki 2008 opublikowano specjalne jednofuntowe wydanie Paddingtona – Paddington Rules the Waves.

W czerwcu w Wielkiej Brytanii wydano długo oczekiwaną nową książkę – Padding- ton tu i teraz, która w listopadzie ukaże się również w Polsce.

Illustrations copyright © Harper Collins Publishers Ltd 2008

(10)

R OZDZIAŁ 1

Kłopoty z parkowaniem

– Ktoś mi zabrał wózek na zakupy! – wykrzyknął zdenerwowany Paddington.

Wpatrywał się w miejsce, gdzie go zostawił, zanim wszedł do sklepu spożywczego z to- warami po obniżonych cenach przy targu Portobello. Przez te wszystkie lata, gdy mieszkał w Londynie, nic takiego mu się nie przydarzyło i teraz nie wierzył własnym oczom. Ale jeśli sądził, że wpatrywanie się w puste miejsce spowoduje, iż wózek tam się pojawi, to czekało go rozczarowanie.

– No i do czego to doszło? Młody niedźwiedź nie może nawet na pięć minut spuścić z oka swojego wózka – powiedziała straganiarka, u której Paddington zwykle zaopatrywał się w wa- rzywa, robiąc zakupy dla państwa Brown. – Dokąd ten świat zmierza? (…)

– Moim zdaniem – powiedział jakiś przechodzień – powinien pan przede wszystkim za- wiadomić policję. Przypuszczam, że oni mają tam kogoś, kto udzieli panu porad prawnych.

– Pod żadnym pozorem – powiedział jeden ze sprzedawców – proszę im nie mówić, że pana odholowano. Niech pan udziela tak zwanych wymijających odpowiedzi. Niech pan po prostu po- wie, że pański pojazd zaginął.

Spojrzał na zgrzewkę wody mineralnej, którą Paddington kupił w sklepie.

– Może pan tu zostawić wodę. U mnie będzie bezpieczna.

Paddington podziękował sprzedawcy za tę uprzejmą propozycję, pomachał tłumowi na pożegnanie i ruszył szybkim krokiem w stronę najbliższego komisariatu.

Kiedy jednak skręcił za róg i dostrzegł znajomy szyld, zaczął zwalniać kroku. Spotkał w życiu wielu policjantów i nauczył się, że oni są aż nadto chętni do pomocy, gdy wpada się w tara- paty. Było tak, kiedy wziął za złodzieja człowieka, który przyszedł naprawić telewizor, a także kiedy kupił na targu kilka akcji spółek paliwowych, które to akcje okazały się podróbkami.

Jednak nigdy dotąd nie szedł sam z siebie na posterunek policji. Nie wiedząc, czego ma się tam spodziewać, zaczął żałować, że nie poradził się wcześniej w tej sprawie swojego przyjaciela pana Grubera. Pan Gruber zawsze chętnie mu pomagał i tym razem pomógłby mu tym bardziej, gdyby się dowiedział, że zaginęły ich bułeczki. Może nawet zamknąłby swój sklep przed połu- dniem.

A gdyby z jakiegoś powodu nie mógł pomóc Paddingtonowi, zawsze była jeszcze pani Bird.

Pani Bird pracowała u państwa Brown i nie tolerowała żadnych niedorzeczności, a zwłaszcza gdy sądziła, że ktoś usiłuje oszukać Paddingtona.

Gdy jednak wdrapał się na schody i otworzył drzwi, spotkało go miłe zaskoczenie. Oprócz mężczyzny w mundurze siedzącego za kontuarem w pomieszczeniu nie było nikogo.

Mężczyzna ten był o wiele młodszy, niżby się tego spodziewał Paddington. Właściwie wy- dawał się niewiele starszy od syna państwa Brown, Jonatana, który jeszcze chodził do szkoły.

Spojrzał na Paddingtona z obawą, jakby nie bardzo wiedział, jak ma go potraktować.

(11)

– Yyy... Sprechen Sie Deutsch? – odezwał się nerwowo.

– Na zdrowie – odpowiedział Paddington, uprzejmie uchylając kapelusza. – Mogę panu pożyczyć chusteczkę do nosa, jeśli pan chce.

Policjant zrobił śmieszną minę i spróbował jeszcze raz.

– Parlez-vous français?

– Nie, dziękuję. Dzisiaj nie – odrzekł Paddington.

– Proszę mi wybaczyć – powiedział policjant – ale mamy właśnie „Tydzień uprzejmości dla obcokrajowców”. Nieoficjalny, rzecz jasna. To pomysł pana sierżanta. O tej porze roku mamy tu wielu turystów, szczególnie w okolicach Portobello Road, i sądziłem, że pan...

– Nie jestem obcokrajowcem – wykrzyknął Paddington. – Pochodzę z mrocznych zakąt- ków Peru.

Policjant robił wrażenie zbitego z tropu.

– No cóż, jeśli to nie czyni z pana obcokrajowca, to już sam nie wiem, co miałoby czynić – powiedział. – Proszę wybaczyć, ale ludzie bywają różni. Muszę przyznać, że bardzo dobrze mówi pan po angielsku.

– Moja ciocia Lucy nauczyła mnie angielskiego, zanim musiała pójść do domu dla eme- rytowanych niedźwiedzi w Limie – odparł Paddington.

– No to nieźle się spisała, trzeba jej to przyznać – powiedział policjant. – Czym możemy panu służyć?

– Przyszedłem w sprawie mojego pojazdu – wyjaśnił Paddington, starannie dobierając słowa. – Nie ma go tam, gdzie go zostawiłem.

– A gdzie to było? – spytał policjant.

– Przed sklepem spożywczym z towarami po obniżonych cenach, przy targu – powiedział Paddington. – Zawsze go tam zostawiam, gdy idę na zakupy.

– O rety – powiedział policjant. – Tylko nie kolejny zagubiony pojazd. Mnóstwo pojazdów ginie ostatnio w tej okolicy... – Odwrócił się do komputera. – Zapytam pana o kilka szczegółów.

– W środku były moje bułeczki – dodał Paddington.

– To nam niewiele pomoże – powiedział policjant. – Chodziłoby mi raczej o markę.

– Właściwie nie miał żadnej marki – odparł Paddington z wahaniem. – Pan Brown zrobił mi go, gdy u nich zamieszkałem.

– Składak – podsumował policjant, wpisując słowa do komputera. – Uff! Kolor?

– To się chyba nazywa „wiklinowy” – powiedział Paddington.

– Na razie wpiszę „żółty” – powiedział policjant. – Czy zaciągnął pan hamulec ręczny? To zawsze trochę spowalnia im ucieczkę.

– Nie miał hamulca ręcznego – odrzekł Paddington. – Nie miał nawet hamulca nożnego.

Jeśli musiałem go zaparkować na jakimś wzniesieniu, zazwyczaj podkładałem kamienie pod koła.

Zwłaszcza gdy jechałem po ziemniaki.

– Ziemniaki? – powtórzył policjant. – A co mają do tego ziemniaki?

– Sporo ważą – wyjaśnił Paddington. – Szczególnie odmiana King Edward. Gdyby mój

(12)

pojazd zaczął się staczać w dół, to sam nie wiem, co bym zrobił. Pewnie zamknąłbym oczy, żeby nie widzieć, jak w coś uderza i wszystkie ziemniaki się wysypują.

Policjant podniósł wzrok znad klawiatury i spojrzał na Paddingtona.

– Umówmy się, że tego nie słyszałem – powiedział uprzejmie. – Takie rzeczy nie najlepiej brzmią na sali sądowej. Jeszcze skończyłby pan w więzieniu. – A poza tym – ciągnął – zapew- ne jest on już w drodze do Czechosłowacji albo jeszcze gdzieś indziej.

– Czechosłowacji? – wykrzyknął Paddington. – Przecież zniknął przed chwilą, o dziesiątej!

– Jeszcze się pan zdziwi – poinformował go policjant. – Tacy ludzie nie tracą czasu.

Raz-dwa, sprayem po masce. Kto wie, jakiego jest teraz koloru. Nowe tablice rejestracyjne...

Ale i my nie zasypiamy gruszek w popiele. – Podniósł słuchawkę. – Zawiadomię wszystkie komisariaty.

– Nie miałem niczego takiego – powiedział z ulgą Paddington.

– Jakiego? – spytał policjant, zasłaniając słuchawkę dłonią.

– Tablicy rejestracyjnej – wyjaśnił Paddington.

Policjant odłożył słuchawkę.

– Chwileczkę – powiedział. – Za chwilę mi pan powie, że nie opłacił pan podatku drogowego...

– Nie opłaciłem – potwierdził Paddington. Patrzył na policjanta z rosnącym zaciekawie- niem. W dość niezwykły sposób dowiadywał się od niego o rzeczach, których nie miał. – Cie- szę się, że tu przyszedłem – powiedział. – Nie wiedziałem, że trzeba płacić podatki.

– Nieznajomość prawa pana nie usprawiedliwia – oznajmił stanowczo policjant.

Sięgnął pod kontuar i wyjął planszę z jakimiś obrazkami. – Mam nadzieję, że jest pan obe- znany ze znakami drogowymi.

Paddington spojrzał na planszę.

– Niczego takiego nie mieliśmy w mrocznych zakątkach Peru – powiedział. – Ale ten tutaj jest niedaleko miejsca, gdzie teraz mieszkam.

Policjant na chybił trafił wskazał jeden ze znaków.

– Co oznacza ten?

– Jest na nim człowiek, który usiłuje otworzyć parasol – odpowiedział natychmiast Pad- dington. – Przypuszczam, że oznacza to, iż będzie padać.

– Znak przedstawia człowieka z łopatą – odparł policjant zmęczonym głosem. – Oznacza on roboty drogowe. Moim zdaniem powinien pan przypomnieć sobie kodeks drogowy. Chyba że...

– Ma pan rację – wtrącił się Paddington, coraz bardziej zadowolony z tego, że przyszedł na komisariat. – Nigdy go nie czytałem.

– Chyba powinienem w końcu zobaczyć pańskie prawo jazdy – powiedział policjant.

– Nie mam także niczego podobnego – wykrzyknął Paddington.

– Ubezpieczenie?

– A co to takiego? – spytał Paddington.

(13)

– Co to takiego? – powtórzył policjant. – C o t o t a k i e g o?

Poluzował sobie kołnierzyk koszuli. W pokoju zrobiło się nagle bardzo gorąco.

– Za chwilę mi pan powie – powiedział – że nie zdawał pan egzaminu na prawo jazdy.

– Ma pan całkowitą rację – przyznał podekscytowany Paddington. – Podszedłem raz przypadkowo do egzaminu, ale nie zdałem, bo wjechałem w samochód egzaminatora.

Prowadziłem wówczas samochód pana Browna i przypadkowo wrzuciłem wsteczny bieg.

Chyba nie był z tego szczególnie zadowolony.

– I to jest właśnie zabawne w egzaminatorach – powiedział policjant. – A niedźwiedzie takie jak pan stanowią zagrożenie dla pozostałych użytkowników dróg.

– Och, ja nigdy nie jeżdżę drogami – tłumaczył Paddington. – No, chyba że muszę. Za- wsze trzymam się ścieżek dla pieszych.

Policjant wpatrywał się w niego surowo. Sprawiał wrażenie, że się postarzał, od kiedy Pad- dington wszedł do komisariatu.

– Zdaje pan sobie sprawę – powiedział – że mógłbym nałożyć na pana mandat.

– Wolałbym, żeby pan na mnie nic nie nakładał – wyznał Paddington z powagą.

– W moim futrze i kurtce jest mi dostatecznie ciepło. I nie sądzę, żebym w tym mandacie mógł swobodnie ruszać łapami.

Policjant nerwowo zerknął przez ramię i sięgnął do kieszeni.

– Jeśli już o łapach mowa – powiedział od niechcenia, wychodząc zza kontuaru – czy mógłby mi pan podać swoje obie łapy?

Paddington zrobił, o co go poproszono, i ku swojemu zaskoczeniu usłyszał trzask i poczuł, że między nadgarstkami ma coś w rodzaju łańcuszka.

– Mam nadzieję, że ma pan dobrego adwokata – dodał policjant. – Będzie go pan potrzebował.

Nie ma pan szans, żeby bez pomocy prawnika spaść na cztery łapy.

Michael Bond Paddington tu i teraz (fragment książki) Copyright@ 2008 Michael Bond Społeczny Instytut Wydawniczy Znak 2008 Cena: 25 zł

Illustrations copyright © Harper Collins Publishers Ltd 2008

(14)

Paddington tu i teraz w cytatach

Komentarz Michaela Bonda z okazji nowej publikacji:

Jedną z bardzo miłych rzeczy w kolejnych przygodach Paddingtona jest to, że chociaż świat znacznie się zmienił przez ponad 30 lat, on pozostaje dokładnie taki sam, wiecznie optymistyczny i zawsze otwarty na to, co życie mu oferuje. To sprawia, że pisanie historii jest takie przyjemne.

Sue Buswell, redaktor naczelna w Dziale Książek Dziecięcych w Harper Collins:

Paddington jest po prostu narodowym skarbem, a bycie jego wydawcą jest zarówno honorem, jak i wielką przyjemnością. Przez te wszystkie lata pozostały tajemnicą jego początki, po części wyjaśnione zostały one w tej niezwykle przejmującej, zabawnej i cudownej nowej powieści.

Warto było czekać.

Brian Farrey, Kidsreads.com, Nowy Jork:

Jeśli dorastaliście, czytając i kochając te książki tak jak ja, Paddington tu i teraz przeniesie was z powrotem do tego wyjątkowego czasu i miejsca, kiedy pierwszy raz spotkaliście dającego się kochać niedźwiadka z Peru.

Karen Jankel, córka Michaela Bonda:

Mój ojciec jest niezwykle ciepłą osobą ze wspaniałym poczuciem humoru. Wiele jest w nim z misia Paddingtona.

Illustrations copyright © Harper Collins Publishers Ltd 2008

Cytaty

Powiązane dokumenty

Gromiec (red.), Dekret na czarownice, czyli historia prawdziwa prozą i wierszem o łódzkich ekstremistkach, które nie poddały się WRON-ie, Wydawnictwo Piątek Trzynastego,

 Czas wiary jest podobny do czasu zasiewu; nie trzeba tracić ducha i nie wolno załamywać się – aż do końca. Bądź wytrwały do czasu, kiedy bę- dziesz mógł zebrać co

Gary Barlow - Paddington Bear (piosenka z serialu Przygody Misia Paddingtona)

Postulat identycznoœci osobników ludzkich jako gwaranta równoœci wydaje siê byæ mo¿e abstrakcyjny, lecz elementy takiego podejœcia do zagadnienia rów- noœci s¹ obecne we

NNiiee pprrzzyy-- jjęęttoo uucchhwwaałł ddoottyycczząąccyycchh sspprraaww oossoo-- bboowwyycchh,, m m..iinn..:: pprrzzyyzznnaanniiaa pprraaww wwyykkoonnyywwaanniiaa

Wolontariat jaki znamy w XXI wieku jest efektem kształtowania się pewnych idei.. mających swoje źródła już w

Dziecko ustawia się za rodzicem i tworzą pociąg, który porusza się w różnych kierunkach.. przez podanie ręki, ukłon, uśmiech lub według

właściwych postaw wobec siebie i innych ludzi oraz umiejętności analizowania różnorodnych zachowań. - rozwijanie poczucia obowiązku, poszanowania godności i praw innych