• Nie Znaleziono Wyników

Filozof na poddaszu : dziennik szczęśliwego człowieka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Filozof na poddaszu : dziennik szczęśliwego człowieka"

Copied!
87
0
0

Pełen tekst

(1)

SKRÓCENIA PISMA POLSKIEGO.

(2)

. o m & m m m m m m

(3)

SKRÓCENIA PISMA POLSKIEGO

.

• : ^

' ' NIEKTÓRE. UWAGI

A A D G R A M A T Y K Ą F O Ł § I Ł | .

F R A N C IS Z K A Z A G O R O W S K IE G O .

'IV- Th i. .,n.JT mur '

WARSZAWA.

W D rukarni K a ro la K ow a lew sk iego, p rzy u lic y K rólew sk ie! Nr. 1 0 0 5 .

1858.

(4)

w ó l ii

112m . k i m - iłM D O H K

V T " ' " ‘ i9y » ł » _

• /

. f A f H . i o i f f i f <r.

W olno drukować, z warunkiem złożenia w Komitecie Cenzury, po wydru­

kowaniu, prawem przepisanej liczby exemplarzy.

Warszawa dnia 18 (3 0 ) Października 18 37 roku.

Cenzor, Radca Dworu, S t a n i s ł a w s k i .

A7fAX8HAW

ó|*Olf .-ił r>ilif f,viq W

.8P,81

(5)

W S T Ę P .

Chcąc dojść do pewnego kresu, przebiegamy zwy­

czajnie najkrótszą, to jest prostą drogę; podobnie po­

winniśmy postępować w każdej pracy. W piśmie je ­ dnak, używamy dłuższego nad potrzebę kreślenia, które łatwo skrócić możemy, jeżeli tu niżej podane zmiany w naszej pisowni zaprowadzimy.

O ZAM IANIE SPÓŁGŁOSEK PODWÓJNYCH NA POJEDYNCZE SKŁADANE.

W iemy z doświadczenia, że chociaż każda spółgło­

ska, za pomocą samogłoski wydaje głos osobny, spół­

głoski jednak podwójne ch, cz, dz, dź, dż, rz, sz, ks, przechodzą w zgłoskowaniu w jedno połączone, nieco dłuższe od pojedynczej głoski brzmienie.

Nie zmieniając tego brzmienia w wymawianiu, je ­ dynie dla skrócenia pisma, oszczędności papieru icza-

1

(6)

su, zistąpić możemy spółgłoski podwójne, pojedyn­

czemu składanemi. Ten cel osiągniemy, jeżeli zamiast

' Ch eh, CZ cz, DZ dz, D Źdź, DŻ dż, RZ rz,

pl8ać 3 3

,

7

/

2

}'

0

,

7

Ź

7

-

2

,

31

Z ,

dwać°" H h, 15 a, Di. cŁ, Di, d., D, fl, R e , WwiT cha, cze, dze, dzie, dże, rze,

zamiast SZ sz, KS ks, KŚ kś, W w, W ’ w’

pisać >27,v , tTfca., 'P # -, a

j| ( dwać" G e, X x, X X , V v , V v.

<V*I

rO I sze, xe, xie, we, wie.

W miejsce tych znaków, można wynaleźć inne nie­

równie kształtniejsze; w czem pozostawmy wolne pole sztuce rzeźbiarskiej. Ja użyłem takiej budowy składa­

nych głosek, aby na pierwszy rzut oka, nietrudno było odgadnąć, każdej z nich znaczenie i brzmienie, i żeby łatwe były do pisania i łączenia się w piśmie. Mogli­

byśmy na wzór Czechów, podobnie jak ż kropkować wszystkie przyciskowe spółgłoski; np. c-(cze), Ir (cha), r (rze), s- (sze). Lecz ten sposób nie skróciłby pracy;

bo przenosząc pióro do zrobienia kropki, tracimy tyle lub więcej czasu, ile nam tego do napisania z potrzeba.

Opuszczone zaś znaki przycisku przez niedbalstwo, prędkość lub nieuwagę, czyniłyby pismo nieczytelnem.

Prócz tego, r z kropkąpodobne jest do i, przeto w wie­

(7)

lu razach w niekształtnem piśmie, jedno za drugie mo­

głoby być wzięte.

Kreska i kropka położone nad głoską, w druku nie przedstawiają żadnej trudności, bo te razem z nią są tylko jedną czcionką. W piśmie jednak przez opu­

szczenie kreski lub kropki czynią charakter mniej czy­

telnym, są przyczyną błędu i przedłużają pracę. A by więc uniknąć tych niedogodności i zbliżyć druk do pi­

sma, potrzeba tak w druku jak w piśmie odmiennego kształtu używać głosek miękczących i przyciskowych od twardych, żeby te bez kresek i kropek obejść się mogły.

0 zamianie podwójnego niemieckiego w, na v pojedyncze.

łacińskie.

W abecadle polskiem, wziętem blizko w całości z ję ­ zyka łacińskiego, używamy podwójnego niemieckiego w, zamiast łacińskiego pojedynczego v. Obadwa te v, w, mają w polskiej mowie jednakowe brzmienie. A ponie­

waż do napisania pierwszego, potrzebujemy tylko p o ­ łowę tego czasu i miejsca, jakie drugie zajmuje, i p o­

jedynczego v, używamy jeszcze w liczbach rzymskich IV, V, V I, VII, VIII, przeto powinniśmy podwójne w z polskiego abecadła wyrzucić, a zastąpić go v poje- dynczem, bo nam to daje potrójną korzyść, to jest w czasie, miejscu i liczbach. Ze wszystkich zaś spół­

głosek, najczęściej w używamy; do 1000 a, potrzeba nam od 400 do 700 w, a samogłoska a jest najwięcej w polskiej mowie używaną.

(8)

O zamianie spółgłosek podwójnych ks, kś, na pojedyncze składane x (xe), x (me).

Od kilkunastu lat szerzy się zwyczaj i staje się co rok powszechniejszym, używania dwóch spółgłosek ks, zamiast jednej x, w wyrazach: xiążę, xięztwo, xiężyc, xiądz, xiążka i t. p. Ta zmiana przedłużająca pracę jest niewłaściwą. Gdyż każda głoska jest tylko znakiem, którym wyrażamy pojedyncze brzmienie naszej mowy. Zna­

kowi więc x (xe), możemy nadać brzmienie jakie nam się spodoba,bylebyśmy siętylko wszyscy najedno zgo­

dzili. Dla czegóż tego znaku raz używamy, np. w imie­

niu Ale^ander, Xeraes, drugi raz go aż dwiema innemi zastępujemy, jak w wyrazach książę, ksiądz, Męztwo, kiedy brzmienie w obu razach jest jednakowe. W skró­

ceniu nawet wyrazów książę, Męztwo, Mądz, kładzie­

my najczęściej x, rzadko kiedy ks. Ta’ sprzeczność do­

wodzi jasno, że ks, w miejscu x, niewłaściwie bywa uży­

wane. X, odpowie zupełnie brzmieniu ks, skoro go bę­

dziemy nazywać xe, a nie ix, jak dotąd; bo xe tak brzmi jak kse, xie zaś jak ksie.

Jeżeli nasz słuch, znajdujeniejakąróżnicę wbrzmie- niu x, w wyrazach Ale^ander i .riądz. to pochodzi dla tego, że pierwsze x jest twarde a drugie x (x ) miękkie; którego zmiękczenie oznaczaj położone po x, przed samogłoską. Wyrzućmy więc i znak miękczący, a zmiękczmy x kreską, lub użyjmy powyżej wskazane­

go kształtu, na oznaczenie x (kie), ta różnica twardego x (xe), i miękkiego x(xie), będzie widoczniejszą i ich u- żyeie okaże się właściwsze; np. w imionach Ale^ander, Xeraes, Aawery, powinno się pisać x twarde, a w wy­

razach xążę, xęztwo, xężyc, xądz, xążka, x (xie) mięk­

(9)

kie. Czyli, skoro po x następuje i przed samogłoską, w jednej zgłosce, powinno się kłaść x miękkie, w prze­

ciwnym razie x twarde.

Wprawdzie, niektórzy’ uczeni dowodzą, że wyra­

zy xiądz, xiążę pochodzą od knez, knaz, kniaź ztąd niby ma wypływać konieczność, że takie nazwy powinniśmy pisać przez ks, a nie przez x (xe).

Na poparcie mojego przeciwnego wniosku, m ógł­

bym się odwołać do podobnie arcy dawnych czasów.

Gdyż jeszcze Grecy i Rzymianie (Latini), używali zna­

ku x, na oddanie połączonego brzmienia spółgłoski po­

dwójnej ks, a myśmy od nich sztukę pisania przyjęli.

W epoce, którą kilku uczonych na świadectwo wzy­

wa, kiedy Polacy czyli właściwiej niektóre ludy sło­

wiańskie, używali wyrazów knez, knaz, kniaź, zamiast xiądz lub xiążę, nie było wcale pewnej ustalonej piso­

wni polskiej. Wówczas, literatura wszystkich ludów słowiańskich była jeszcze w kolebce. Jak więc pełno- letny człowiek,nie odwołuje się do swoich dziecinnych wyrażeń, częstokroć mylnych, aby swej mowie nadać powagę, tak też żaden naród, nie powinien brać za wzór swej wymowy, przykładów z epoki ciemnoty i nieświa­

domości. Ale przeciwnie, winien naśladować czasy, w których jego mowa, stała na najwyższym szczeblu doskonałości. Wszyscy zaś sławni uczeni, poeci, pisa­

rze i mówcy polscy, np. Kochanowscy, Skarga, Naru­

szewicz, Krasicki, Karpiński, Śniadecki i t. d., pisali przez x,xiążę,xiądz; a ich powaga, ma dla nas większe znaczenie, jak czasy zbyt odległe, z których mowy pol­

skiej jużbyśmy dziś dobrzenie zrozumieli. Nie m oże­

my się jednak zapatrywać na dzieła tych autorów, wy- szłe z pod prasy po roku 1800, kióre podługteraźniej- szej pisowni były przedrukowane, ale winniśmy się przekonywać z druków irękopismów ówczesnych, kie­

(10)

dy ci autorowie żyli i pisali. Chociaż na powadze uczo­

nych nie zawsze możemy naszą pisownię, opierać, bo i ci wielorakiej i częstokroć szczególnej używają pi­

sowni, czego w obecnym czasie licznemamy przykłady.

W imionach cudzoziemskich, używamy do tego czasu głoski x (xe); np. Ale^ander, Aawery, Aer.ues;

wszystkie zaś wyrazy polskie, które piszemy przez ks, spółgłoską x (xe) oddać możemy; np. pla.ea, be*a, xy- kać, „riuk, lub*’uk, albo xuk, i t. d. Dwa tylko wyra­

zy więksi i ksobie należy pisać przez ks. A to dla tego, że więksi pochodzi od większy; to jest ks, pochodzi od ksz\ ksobie zaś jest skróceniem i złożeniem dwóch wy­

razów ku sobie.

Wyraz ksobie używany tylko bywa przez lud wiejski i poetów.

O WYRZUCENIU ZNAKU MIĘKCZĄCEGO i, Z PISOWNI POLSKIEJ.

Jest to pewnikiem, na który się wszyscy tegocze- śni gramatycy polscy zgadzają, że w jednej zgłosce, je ­ dna tylko samogłoska być powinna, i że żadna zgłoska bez samogłoski utworzyć się nie da. Dwusamogłosek nie ma­

my, wyjąwszy w jednem tylko słowie miauczeć, w w y­

razach z niego utworzonych, np. miauczenie, i w imio­

nach przyswojonych obcych, np. August, Kaukaz, .Eu­

ropa , autor i t. p. W tych jednak wyrazach, niektórzy pisarze, mianowicie Podołanie i Ukraińcy, zamieniają u na v, np. Kaukaz, Europa.

Podług powyższego prawidła, używamy w mowie polskiej oprócz y, j, dwojakiego znaczenia i, to jest sa­

mogłoski i znaku miękczącego.

I, i, samogłoska nie ma nigdy w jednej zgłosce drugiej samogłoski, np. Li-twi-ni, mi-gi, ki-pi, li-li-a, bi-bli-a, Li-wo-ni-a, fi-lo-zo-fi-a, mi-li-o-no-wi.

(11)

I, i, skoro jest znakiem miękezącympoprzedzają­

cej spółgłoski, ma zawsze przed sobą w jednej zgłosce tę spółgłoskę, a po sobie samogłoskę; np. cie-bie, nie, mnię, bia-ły, hu-fiec, tra-fia, o-gień, Hie-ro-nim,hie-rar- chi-a, kie-dy, kie-lich, mię-so, miech, nie-wia-sta, pies, piać, sieć, siać, tiul, tia-ra, wia-ra, xią-żę, zie-mia.

I, znak miękczący, nie tylko zajmuje wiele miej­

sca w naszem piśmie, jest przyczyną niektórych reguł, wyjątków i nieforemności języka, ale jeszcze obałamu- ca tak dalece umysły, mniej obeznane z gramatyką pol­

ską, że ten znak biorą częstokroć za samogłoskę.

Wyrzućmy więc ten znak miękczący i z naszej pi­

sowni, a jego brzmienie zastąpmy spółgłoską miękką, położoną w miejscu twardej, która się od niej kreską lub kształtem różnić bedzie. Zamiast więc ciebie, nie, mnię, i t. d., moglibyśmy pisać daleko krócej, te i tym podobne wyrazy, np.c’eb’e,n’e,mn’ę,b’ały,hufec, traf a, og’en,H’eronim,h’erarchia,k’edy,k’elich,mięso,nfechjńe- w’asta, p’es, p’ać, śeć, śać, ful,fara,w’ara, x ’ążę,źem’a.Lecz dla skrócenia jeszcze więcej pracy i dla uniknienia czę­

stych znaków zmiękczenia czyli kresek, którebymogły być przyczyną błędów przez ich opuszczenie w piśmie, użyjemy głosek miękkich bez znaków, różniących się cokolwiek od głosek twardych. Kształt ich jest na­

stępujący:

w druku V V, b £>, T p, I) cT, IX (ł/jF tjC C j, K. H , f) b >

wie, bie, pie, die, dzie, tie, cie, kie, Kie,

Imic ć / f ,

wdruku G. $, X t , X x , S y M rp, N p , L 1, F f , gie, zie, xie, sie, mie, nie, le, fie.

(12)

Wszystkie zaś spółgłoski zmiękczyć się dadzą., gdyż oprócz cz, sz, rz, przyciskowych, wszystkich innych już zmiękczonych używamy, jeżeli nie w swojskich, to w obcych przyswojonych wyrazach.

W prawdzie po d, ch, r, t, cz, sz, rz, nigdy w na­

szym języku znak miękczący f nie następuje, lecz że często wyrazów obcych, nie jesteśmy w stanie wym ó­

wić we właściwem ich brzmieniu bez zmiękczenia d, t, ch, r, przeto w ogólnem prawidle, o zmiękczaniu spółgłosek polskich, wyjątek mogą tylko stanowić tym­

czasowo cz, sz, rz, dopóki się potrzeba i tych zmięk­

czyć nie okaże. Np. wyrazów szczególnych i pospoli­

tych obcych Durant, Dubisson, du, tul, tara, Chilia Ir­

landia, Rio, (rue), riu, ulica, bez z miękczenia spółgłosek d, t, ch, r, nie potrafilibyśmy wymówić dokładnie.

Nie możemy bowiem w polskiej mowie inaczej od­

dać brzmienia francuzkiej samogłoski u (iu), jak tylko przez poprzedzenie znakiem * naszego u, lub zmiękcze­

nie kreską spółgłoski poprzedzającej. Np. diu lub du.

Spółgłosek jednak tych, które poprzedzają samogłoskę i, lub po niej następują w jednej zgłosce, kreskować lub zmiękczonych używać nie potrzeba; gdyż je brzmienie i dostatecznie zmiękcza. Np. koni, woni, Chi­

lia, Irlandia, Rio.

O POTRZEBIE W JĘZYKU POLSKIM SAMOGŁOSKI i, BRZMIĄCEJ GRUBIEJ OD i A CIENIEJ OD y.

Używamy w mowie polskiej mnóstwo wyrazów o b ­ cych lub na ich podobę utworzonych. Takiemi są pra­

wie wszystkie imiona własne krajów, nauk i wiele rze­

czowników pospolitych cudzoziemskich. Te wyrazy po większej części wzięliśmy zjęzyka łacińskiego lubfran-

\

(13)

cuzkiego i prawie wszystkie na wzór łaciny, kończymy na za, lub po spółgłoskach twardych, nibyto z polska, na ya; np. Anglia, Dania, familia, Bosy a, Francy a, historya, impertynencya. W piśmie jednak, a mianowicie w za­

kończeniu tych wyrazów, różnią, się wielorako, nietylko sławniejsi tegocześni pisarze polscy, ale nawet autoro- wie gramatyk języka polskiego i dzieł naukowych.

1. Linde używa dwóch ii przed a w końcowy cli zgło­

skach; np. religiia. ')

2. X . F. Onufry Kopczyński (zapewne z niedbal­

stwa wydawcy lub drukarza) nie jednakowo pisze; po spółgłoskach miękkich, raz kładzie jedno i, drugi raz dwa ii, a po spółgłoskach twardych y lub yi; np. Kwin- iylian stronnica 193, Ortografią, Kwintyliian str. 199, Fenicya str. 12, Obligacyia str. 41, historyza str. 188, Kommissyza Edukacyyna str. 205. 9)

3. Teodozy Sierociński 3), K. Mecherzyński *) i inni gramatycy, zalecają nam zakończać wyrazy cudzoziem­

skie lub na ich podobę utworzone, po spółgłoskach miękkich na za, a po spółgłoskach twardych naya; np.

Dama, mania, filozofia, Grecya, impertynencya, liistorya.

Tego sposobu największa liczba piszących używa.

4. Józef Muczkowski nie przecząc powyższego zda- niautrzymuje, żew wyrazach cudzoziemskich zakończo­

nych na za, w końcowych zgłoskach słyszymy niejedno ale dwa zz; dlatego na wzór wyrazów swojskich szyja,

’ ) Słow nik polski w 6ciu tomach.

2) Gramm atyka Języka P olskiego, w W arszaw ie 1817 r. Stron­

nica 1 2, 4 1 . 1 8 8 , 1 9 3 , 1 9 9 , 2 0 5 .

3) Gramm atyka p o lsk a .— W arszaw a 1 8 4 9 r.— Stronnica 36. — P rzegląd historyczny i krytyczny na Pisow nię P olsk ą , o d roku 1808 aż do naszych cza sów ,— W arszaw a 1 8 5 2 r.

4) Praw idła pisania. — K raków 1841 r.— Stronnica 51.

2

(14)

żmija, radzi podobnie pisać wyrazy obce; np. Anglija, manija, historyka, Grecy\a. ł)

5. Dobromysł Łazowski, nie odrzucając prawideł p o­

przednich autorów twierdzi, że av wiciu wyrazach za­

kończonych na ia. lub ya, znajduje się wyrzutnia tak i jak y, której J. Muczkowski nie dostrzegł, a którą dla przyjemności ucha i łagodności mowy winniśmy naśla- dować i pisać, np. balja, Sarmacja, Galicja,parja,VMrjat, Dan]a, Francja, Zofja, Julja. Dalej radzi ten autor kłaść wszędzie y między dwiema samogłoskami, np. bibliote­

ka, bijogra.fyi, Giejometryja, pojezja, i deja. ')

6. Feliks Zochowski nie tylko kończy nazwy obce podobnie jak D. Łazowski na ja, ale jeszcze w wielu razach kładziey przed i, tak na początku, w środku jak i na końcu wyrazów; np. jim, j inny, j iść, z j iścić, zajiste, rozmajity, stoję, stojisz, zbroja, zbroji, moj, moji. 3)

7. Nasz sławny i wielce zasłużony dziejopis Joachim Lelewel, ma także swój odrębny sposób pisania, podo­

bny do F. Żochowskiego. Jednakowych zakończeń w y­

razy, raz pisze przez ia, drugi raz przez ya; np. Alemn- dria, Sicilia, Antjoclńa, historja, ortograf ja. Skythja, As ja, Skythji, Asji, ortografii, w historyi. ‘). W innem dziele kładzie j przed i-, np. jindziej, jich, '{igrzyskiem, z jimie- niem, jiż, swojich, kojić, o konstitucji. 5)

' ) Grammatyka J ęzyka P olsk ieg o.— w K rakow ie 1 8 4 9 .— Stron nica 289.

5) Grammatyka Języka P o ls k ie g o .— K raków 1 8 4 8 .— Stronnica 26 i 27.

3) Części m owy odmieniające się przez przypadki. — W arszawa 18 3 8.— (W yjątk i z P oglądu hist. i kryt. na Pisownię polską przez Sierocińskiego.— W arszaw a 1852._)

■*) Pism a pom niejsze G eograficzn o-h istoryczn e.— W arszaw a 1 8 1 4 roku.—- (W y ją tk i z poglądu hist. i kryt. na P . P ol. przez Sierocińskie­

go.— W arszawa 1852 r.)

5) P olska , dzieje i rzeczy je j rozpatrywane.— Poznań 1 8 5 5 r.

(15)

8. Aloizy Kalixt Kozłowski, w wyrazach zakończo- nychna ia, radzi używać 'i z dwiema kropkami; np. teo­

logia. Podobnie w środku wyrazu jeżeli jaka samogło­

ska po samogłosce i następuje; np. Tobiasz, Macliia- wel. ł)

9. Inni, we wszystkich wyrazach obcych, tak po twardych jak i miękkich spółgłoskach polskich, dla zachowania ile możności pierwotnej pisowni i właści­

wszego brzmienia, kończą, ostatnie dwie zgłoski na w;np.

kanonia, religia, historia, impertinencia. I ta pisownia jest najwłaściwszą, o czem się następnie w krótkości prze­

konamy. Rozbierzmy tylko każdy z tych sposobów pi­

sania w szczególności.

Linde i Kopczyński, kończąc wyrazy obce na iia iyia, oprócz wykroczeń przeciw iloczasowi, w tern jeszcze zbłądzili, że w ostatniej zgłosce położyli dwie samo­

głoski, co jest przeciwne zasadzie gramatycznej; bo w jednej zgłosce, jedna tylko samogłoska być powinna.

Kopczyński jednak utrzymuje lubo mylnie, że dwie sa­

mogłoski w jednej zgłosce obok siebie stać mogą. 2).

Pochodzi to z tąd, że wówczas jeszcze nie były prawi­

dła o spółgłosce j ustalone, której znaczenie później Fr. Szopowicz w swoich Uwagach i Aloizy Feliński w Roz­

prawie o pisowni polskiej wyświecili. O spółgłosce j, Kopczyński nie miał dokładnego pojęcia, i w miejscu tej spółgłoski, samogłoski i lub y używał; np. oyciec, iayko, godniey, czyy, czyia, 3), zamiast, ojciec, jajko, godniej, czyj, czyja.

1) Grammatyka Polska rozbiorow a.— K ijów 1850 r. ■— ("Wyjątki z P oglądu h is to .ik ry . naPisownię P olską przez S ierociósk iego— w W a r­

szawie 185 2 r .)

a) Grammatyka Języka P olsk ićg o.— W arszawa 1817 r.— , Stron­

nica 18.

3) Tam że, Stronnica 18 i 52.

(16)

Sierociński, Mecherzyński i największa liczba auto­

rów, w tein od dobrej wymowy odstępują, że pisząc w przedostatniej zgłosce y , w wyrazach obcych, po spółgłoskach twardych, oddalają się od właściwego ła­

cińskiego brzmienia; bo inaczej brzmią polskie zakoń­

czenia cya, dya, sya, rya, ty a, zya, a inaczej łacińskie cm, dia, sia, ria, tia, zia. Nadto, wjęzyku łacińskimnaj- częściej robi się przycisk na trzeciej zgłosce od końca;

np. historia, mania. W języku zaś polskim, w wyra­

zach trzechzgłoskowych i dłuższych, przycisk kładzie się na drugiej lub trzeciej zgłosce od końca, to jest prawie zawsze na tej, która z tych dwóch ma iloczas dłuższy. Wrazie równego iloczasu w drugiej i trzeciej zgłosce, wymawia się z przyciskiem druga zgłoska od końca. Jeżeli więc zamiast i położymy w przedostatniej zgłosce y, zgłoskę drugą od końca przedłużymy tym sposobem i uczynimy iloczas w wielu razach wątpli­

wym. Wspierając się zaś na samogłosce y, z natury grubej i długiej, przedłużamy jej brzmienie, która w przedłużeniu w przedostatniej zgłosce nieprzyjemny ton wydaje, np. Rosya, A zy a, komedya.

Ta nieprzyjemność jeszcze mocniej razi nasze ucho, skoro podług pisowni J. Muczkowskiego wyraz kończy­

my zgłoską długą ja, po długiej cy, dy,sy,ry, ty, zy, np.

policyja, komedyja, bestyja, Azyja

,

Rosyja, Austryja. Bo tu niewątpliwie musimy się także wesprzeć na drugich zgłoskach od końca cy, dy, ty, zy, sy, stry, jako mają­

cych iloczas równy lub dłuższy od trzecich li, me,be, a, ro, au. Tej draźliwości ucha, której nietylko lepszy smak unika, ale jej się i lud wiejski pozbywa, zupełnie unikniemy, jeżeli wspomnione wyrazy będziemy pisać przez i w przedostatniej zgłosce, na podobę języka ła­

cińskiego. Z tą tylko zmianą, że nad i po spółgłoskach twardych, które y w wyrazach obcych zastępować bę­

dzie, położymy daszek dla różnicy, że to i z daszkiem,

(17)

spółgłosek twardych nie miękczy. A wtenczas,czy my sic wesprzemy na trzeciej lub drugiej od końca zgłosce, otrzymamy ton łagodny; np. policla, komedia, bestia, Azia, Rosia, historia, Anglia, Dania.

Rada więc J. Muczkowskiego, żebyśmy na wzór w y­

razów swojskich szyja żmija, pisali obce historyja, mani- ja i tym podobne, jest przeciwną iloczasowi łacińskie­

mu i polskiemu. Bo wyrazy szyja, moja, będąc dwóch- zgłoskowemi, mają zawsze przycisk na pierwszej zgło­

sce; w wyrazach zaś dłuższych, tak w łacińskim jak i polskim języku, przycisk jest zmienny.

Jeżeli wyrazy zakończone na ia, będziemy pisać przezeń, np. Julja, balja, te w prawdzie będą brzmiały łagodnie i przyjemnie lecz nienaturalnie. Taki bowiem sposób pisania jest błędny; bo się sprzeciwia prawidłom gramatycznym, uświęconym dotychczas zwyczajem narodowym i jest trudnym do zgłoskowania.

Jakże tu podzielić na zgłoski, wyrazy podług piso­

wni Dobromysla Łazowskiego, np. filozof ja, Sarmacja, hi- storja? Czy fi-lo-zo-fj-a, Sar- ma-cj - a, hi - sto - rj - a?

Czy fi-lo-zof-ja, Sar-mac-ja, hi-stor-ja?

Czy fi-lo-zo-fja, Sar-ma-cja, hi-sto-rja?

W pierwszym razie, dwie przedostatnie spółgłoski fj, cj, rj, nie mogą bez samogłoski, której im brakuje,

tworzyć osobnej zgłoski.

W drugim razie, przedostatnie zgłoski zof, mac,stor, nie łączą swego brzmienia ze zgłoską ostatnią ja, któ­

ra się tu być zdaje osobnym wyrazem, przeto pozbawia rzeczownika potrzebnej harmonii.

W trzecim razie, końcowe zgłoski fja, cja, rja, nie mają podstawy gramatycznej; bo ;' piszemy zwykle na początku lub na końcu zgłoski, nigdy zaś w środku.

Wyjąwszy w wyrazach złożonych swojskich, gdzie się wspiera na poprzedzającej ją spółgłosce, które toj>

w tenczas, z niejakim przyciskiem wymawiamy; np.

(18)

jeść, zjeść, jąć, odjąć, zdjąć. Lub też, jeżeli w złożonym wyrazie,7 samogłoska, następuje po drugiej samogło­

sce, zamieniamy ją na spółgłoskę j, dla przyjemniejszej i łatwiejszej wymowy; np. iść, pójść zamiast poiść. Lecz tu żaden z tych przypadków nie zachodzi, przeto j, wbrew zwyczajowi już upowszechnionemu, tak niewła­

ściwie używanem być nie może.

W drugim jeszcze i trzecim razie, wyrazy są skró­

cone o jedne zgłoskę, a te przez wzgląd na iloczas i przycisk,zawsze w pierwszym przypadku jednakową licz­

bę zgłosekmiećpowinny.

Nadto, brzmienie zgłoski fja, cja, nja, jest blizko to samo co f a , ća, ńa, które niekażdy rozróżnić potrafi, a z tąd może się wyrodzić jeszcze biedniejszy sposób pisania.

W przypadku drugim i trzecim liczby pojedynczej, Dobromysł Łazowski zamienia końcowe głoski j, a, na dwie samogłoski i, i", np. Danja, Danii.

I. J. Kraszewski używając podobnej pisowni jak Ł a ­ zowskie powieści Mistrz Twardowski, (Część druga, str.

od 33 do 90), zamienia w przypadku drugim liczby pojedynczej i mnogiej, j na i, a zaś, n a); np. z tej kate- gorij, Akademij Krakowskiej, wielkiej passij, assymilacij jakiejś, i t. d. Wyrazy 2 tej, Krakowskiej wielkiej, jakiejś, oznaczają przypadek drugi liczby pojedynczej, a z temi połączone kategorij, Akademij, passij, assymilacij, przy­

padek drugi liczby mnogiej, nie ma więc zgody między rzeczownikami a zaimkami i przymiotnikami, które się powinny zgadzać w liczbie,- rodzaju i przypadku. Da­

lej w temże dziełku, czytamy na stronnicach 72 i 90, przypadek drugi liczby mnogiej, podobnie jak w licz­

bie pojedynczej, hisiorij obyczajów, tradycij miejscowych.

Szanowny więc autor, (pewnie z winy wydawcy lub drukarza, bo w innych jego dziełach takie błędy spo-

(19)

strzegąc się nie dają,, nie czyni różnicy między drugim przypadkiem^liczby pojedynczej a mnogiej.

Dla czego Feliks Żochowski i Joachim Lelewel, kładą j przed samogłoską i, na początku, w środku i na koń­

cu wyrazów, np.jim, jinny, jindziej, jich, jigrzyskiem, za- jiste, stojisz, zhroji, moji, konstitucji, i t. d., tej potrzeby wcale nie znajduję, ani w składzie wyrazów, ani av ich brzmieniu. Szczęściem że ta niepowabna i utrudzająca pracę pisania osobliwość, nie znalazła wielu naślado- dowców. Jednakże J. Korzeniowski, lub wydawca jego dzieł albo drukarz, w powieści Tadeusz Bezimienny, w y­

danej ic Petersburgu 1852 r., mianowicie w tomie drugim, naśladował pisownią Żochowskiego, lecz tylko w przy­

padku drugim i trzecim lub szóstym liczby pojedyn­

czej, rodzaju żeńskiego; np. te] harmonji, po kampanji, we Francji, wielkiej armji, do dyrekcji i edukacji, z historji naturalnej.

Jakże tu zgłoskować tak napisane wyrazy, np.

kampanji, historji, Francji?

Czy kam-pa-nj-i, hi-sto-rj-i, Fran-cj-i?

Czy kam-pa-nji, hi-sto-rji, Fran-cji?

W pierwszym razie, dwie spółgłoski przedostatnie nj, rj, cj, bez samogłoski, której im brakuje, nie mogą tworzyć osobnej zgłoski.

W drugim razie, ostatnie zgłoski n/i, rji, cji, trudno się kleją i brzmią, ni, ri, ci, tak jak gdyby w tym skła­

dzie zgłosek, samo tylko i, z jedną spółgłoską było; bo j jako spółgłoska, nie może z drugą spółgłoską żadne­

go tonu wydać; a takie brzmienie nie oznacza przypad­

ku drugiego lub trzeciego liczby pojedynczej, rodzaju żeńskiego, gdzie dwa brzmienia oddzielne dwóch ii, są koniecznie potrzebne. Autor więc chybia celu jaki so­

bie założył.

Nadto, w pierwszym razie, wyrazy mają jedne zgło­

skę więcej jak w drugim, co być nie powinno, bo w je ­

(20)

dnym i tym samym przypadku, wyraz jakakolwiek pi­

sownią. nakreślony, zawsze jednakową liczby zgłosek mieć powinien. Inaczej nigdybyśmy nie wiedzieli z ilu się który wyraz zgłosek składa. A z tąd podział w y­

razu na zgłoski; iloczas i przycisk zawsze byłyby wąt­

pliwe.

Sposób pisania Aloizego Kalixta Kozłowskiego do ża­

dnego celu nie doprowadza; bo i z dwiema kropkami, chociażbyśmy dłużej wymawiali jak i z jedną kropka, w zgłoskowaniujednak i w iloczasie ten dźwięk dłuż­

szy utrzymać się nie zdoła.

Każdy wyraz wymawiamy albo zgłoskami, przestan- kowo, albo całkowicie. Jeżeli podzielimy na zgłoski wyrazy np. te-o-lo-gi-a,To-bl-asz, Ma-chi-a-wel, ponie­

waż się i nie znajduje w jednej zgłosce z a , nie może mu udzielić swojego dźwięku i brzmi tak, jak gdyby tylko jednę kropkę miało.

Wymawiając zaś wyraz całkowicie, musimy zacho­

wać w nim iloczas i wesprzeć się albo na tej zgłosce, wktórej się 'i znajduje, albo na poprzedzającej ją, lub też na następnej po niej.

W pierwszym razie, jeżeli wymówimy z przyciskiem zgłoskę w której się 'i znajduje, to czy ono będzie mia­

ło dwie lub jednę kropkę, musi wydać dźwięk dłuższy;

np. Chio, Rio.

W drugim razie, jeżeli się wesprzemy nie na tej zgłosce w której się 'i znajduje, ale na poprzedzającej ją, lub na następnej po niej, ponieważ nigdy dwa przy­

ciski obok siebie stać nie mogą, gdyżbyśrny ich wym ó­

wić nie potrafili w prędszej mowie, dźwięk więc długi dwóchkropkowego i-, straci swoje znaczenie, bo się krótko wydać musi; np. teologia, Tobiasz, historia.

Prócz tego, każdy dźwięk cienki, w przedłużeniu staje się piskliwym, a tem samem nieprzyjemnym.

Chcąc go uczynić łagodnym, potrzeba aby zawsze je ­

(21)

go grubość lub cienkość była proporcjonalną, do jego długości.

Przekonaliśmy się więc z kilku powyższych przy­

kładów, że nasi uczeni i wielce szanowni ziomkowie, różnią się wielorako w pisowni, a mianowicie w końco­

wych zgłoskach, w wyrazach obcych. I że żaden z tych sposobów pisania zdrowej krytyce oprzeć się nie zdoła.

Aby zaradzić tej niedogodności, szukajmy w skutku przyczyny złego.

Podług mojego przekonania, przyczyną różnicy w pisowni, między gramatykami i pisarzami, jest brak w polskiem abecadle takiej samogłoski i, któraby brzmieniu łacińskiego * odpowiadała. Każdy ze wspo- mnionych autorów czuł tę niedogodność i starał jej się podług swojej wiedzy skutecznie zaradzić, a ztąd p o­

wstał rozmaity sposób pisania.

Powiedzieliśmy już wyżej, że samogłoska polska i, nie ma nigdy w jednej zgłosce drugiej samogłoski.

Dodać jeszcze należy, że i, je s t tonem najcieńszym, najmiększym, najgiętszym i najpieściwszym z całego a- becadła polskiego. 1, tak dalece miękczy poprzedzają­

ce spółgłoski, z któremi się łączy w jednej zgłosce, że tych miękczyć nie potrzeba kreską, jeżeli i po nich na­

stępuje; np. śmierć, śmiem, sień,, sieni, pieśń, pieśm, koń, kom, woń. woni. Bez dźwięku i, nie jesteśmy w stanie wydać pieściwości żadnej spółgłoski miękkiej;

np. bie, cie, die, pie, wie, xie. Dla tego samogłoska pol­

ska i, brzmi cieniej od samogłoski łacińskiej i, która tak rozległych przymiotów nie posiada, bo w abecadle łacińskiem nie ma pieściwych spółgłosek.

Y, kładzie się zawsze po spółgłoskach twardych, których jako ton gruby wcale nie zmiękcza; np. gdy- by> cy-Pry s> *y-szy-ty, hy-ży, ły-sy, py-szny.

Y, po g, k i spółgłoskach miękkich, w polskiej m o­

wie nigdy nie następuje. W łacińskim jednak języku, 3

(22)

y kładzie się w wielu wyrazach po spółgłosce miękkiej /; np. lyceum szkoła, lyra lira, lytion skrzypce, lycimn bukszpan, lynx ostrowidz, lytra wydra.

Co dowodzi, że łacińskie y, wymawia się cieniej od polskiego y, prawie tak cienko jak łacińskie i) tylko y, brzmi dłużej od i, w łacińskim i francuzkim języku; np, dyabolus djabeł, Aegyptus Egipt, payer (peje) płacić, pays (pei) kraj.

Ponieważ polskie i brzmi cieniej od łacińskiego i francuzkiegó i, a polskie y, brzmi grubiej tak od i jak od y łacińskich i francuzkich, przeto jedno drugiego harmonijnie zastąpić nie może.

Po większej części, wyrazy łacińskie, maj ąće w swym składzie y, wyrażamy W języku polskim samogłoską *;

np. physika bzyka, hypótheca hipoteka, hypocrita hipo­

kryta, physis fizys, nyrnpha nimfa, physiologia fiz.yologin, mythobgia mitologia. Przeciwnie zaś-, w wielu razach tam gdzie Łacinnicy i Francuzi kładą i, my Polacy w braku głoski tego samego brzmienia, używamy nie­

właściwie y; np. historia historya, materia mat ery a, ele­

gantka elegancya, administratio administracja, mathema- tica matematyka, politica polityka, tribunal trybunał.

Gdyby ta zmiana była ogólną lub z małym wyjąt­

kiem, możnaby powiedzieć, że tam, gdzie w łacińskim języku jest i, w polskim powinno się pisać w tych sa­

mych wyrazach y; przeciwnie zaś, gdzie Łacinnicy kła­

dli y, my Polacy kreślimy i. Lecz że się tó dzieje w nie­

których tylko razach, ztąd się pokazuje, źey, ma w polskiej mowie dwojakie brzmienie: cieńsze w wy­

razach obcych, grubsze zaś W wyrazach swojskich. Bez tej różnicy, wyrazy obce Wymawialibyśmy fałszywie.

Tę dwoistość brzmienia y, uczuli nietylko niemal wszy­

scy gramatycy polscy, ale nawet niektórzy pisarze i sta­

rali jej się zaradzić, każdy podług swojego zdania, o czem już wyżej przekonaliśmy się dokładnie; a z tąd

(23)

powstał rozmaity sposób pisania wyrazów obcych, za­

kończonych na ia; np. ia, ya, iia, yia, ija, yja, ja, jia, la.

Aby wiec rozłączyć te dwa różne tony, wyrażane jedną samogłoską y, i oddać wyrazy obce, mianowicie łacińskie lub na ich podobę utworzone we właściwem brzmieniu, musimy przyjąć do abecadła polskiego je ­ szcze jednę samogłoskę i, któraby zupełnie brzmieniu łacińskiego i odpowiedziała.

To i należy pisać z daszkiem dla różnicy, które bę­

dziemy wymawiać grubiej od i a cieniej od y. I z dasz­

kiem, jak już wyżej nadmieniliśmy, zastąpinamy, w wy­

razach cudzoziemskich, po spółgłoskach twardych, mianowicie po d, t, c, z, s, r, których zmiękczać nie bę­

dzie; np. Kandia, bestia, Francia, A da Eosia historia, im- pertinencia. W drugim i trzecim przypadku liczby po­

jedynczej, zamienimy tylko końcowe a na i, i będzie­

my mieli Kandii, bestii, Francii, Azii, Jiosti, historii, im- pertinencii. W przymiotnikach utworzonych z wyrazów cudzoziemskich czyli z materiału obcego, ponieważ te przybierają brzmienie i budowę czysto polską, należy zamienić i na y; np. historyczny., kandyjski, rosyjski, azyj- ski, impertynencyjny. Dla lepszego objaśnienia, poró­

wnajmy wyrazy z budynkami. Jeżeli jaki gmach budo- wy włoskiej, przeniesiemy np. z Rzymu do Warszawy i tam go tak jak stał poprzednio lub z małąodmiąną p o ­ stawimy, ten gmach zawsze będzie budowy włoskieji Je­

żeli zaś z materiału pochodzącego z rozebranej budo­

wli stylu włoskiego, wystawimy budynek mody goty­

ckiej, ten budynek nie będzie włoskim ale gotyckim.

Zgłoskując np. hi-sto-ri-a, Da-ni-a, końcowasamo- głoskau, jest wzgłoskowaniu osobną zgłoską; ztąd jer dnak nie wypada, aby w wymawianiu całego wyrazu, tą a, brzmiało oddzielnie. Jak wjednej zgłosce, dźwięk poprzedniej głoski łączy się z dźwiękiem następnej, tak w wyrazie wielozgłoskowym, brzmienie poprzedniej

(24)

zgłoski łączy się z brzmieniem następnej, dopóki całego wyrazu nie wymówimy.

Wyrazu jednozgłoskowego np. chrząszcz, chrzest, nie potrafilibyśmy wymówić jak tylko po głosce, gd y­

by się dźwięk poprzedniej głoski, nie łączył z dźwiękiem następnej. Podobnie wyrazy wielozgłoskowe, musieli­

byśmy wymawiać w przestankach zgłoskowych, gdy­

by się brzmienie poprzedniej zgłoski nie łączyło z brzmie­

niem następnej. A w takim razie, mowa nasza byłaby jednotonną, przestankową, podobną do stąpania po

schodach.

Najlepiej nas przekonywają o łączeniu się brzmień zgłoskowych takie wyrazy, w których trudno dostrzedz podziału zgłosek; np. wsze-chmocny lub wszech-mo- cny, wię-kszy lub więk-szy, pło-chszy lub płoch-szy, le-kszy lub lek-szy, kro-pka lub krop-ka., ka-pka lub kap-ka, smo-lny lub smol-ny.

Nadto, powiedzieliśmy już wyżej, że w wyrazach wie- lozgłoskowych, wspieramy się czasem na trzeciej, a naj­

częściej na drugiej zgłosceodkońca, którą tym przyci­

skiem nieco przedłużamy. Jeżeli w drugiej odkońcazgło- sce jest i,na które] się wspieramy, część więc zbyte­

czna tego podwojonego przyciskiem brzmienia t łączy się z końcową zgłoską a, itworzy doskonałą harmonią;np.

Anglia, biblia, lilia. Zwłaszcza że i będąc z naturyT naj­

miększą, a zatem i najgiętszą z całego abecadła głoską, najłatwiej swego dźwięku następującej zgłosce udziela;

a które to udzielanie się dźwięku, ludzie tępego słuchu, wzięli mylnie za brzmienie dwóch ii. To samo powie­

dzieć można o i z daszkiem, które mając w sobie poło­

wę dźwięku i, i połowę brzmienia y , wyda podobny to n >

Używając i z daszkiem zamiast y, w wyrazach przy­

swojonych łacińskich, zbliżymy się więcej do ich pier­

wotnej ortografii i właściwszego brzmienia. Gdyż w y­

(25)

razy obce, jeżeli ich zmuszeni jesteśmy w braku swoj­

skich używać, powinniśmy pisać tak, jak te w ich na­

rodowej mowie były pisane. Wolno nam tylko, o tyle je zmienić, o ile tego wymaga pisownia polska i od­

miana tych wyrazów przez przypadki. A to dla tego, żebyśmy się zawsze poczuwali do utworzenia w ich miejsce polskich wyrazów, których nam brakuje.

Spolszczać zaś w taki sposób obce wyrazy należy, żeby te w naszej mowie wcale inny, zupełnie polski cha­

rakter przybrały, jak to nasi praojcowie robili; np. ła­

cińskie episcopus, angelus, missa, przetworzyli na pol­

skie biskup, anioł, msza, które bynajmiej obczyzną nie trącą.

Lecz czy my piszemy obce wyrazy np. politia, hi­

storia, administratio, zwyczajem większości policya, lub z Mieczkowskim historyja,. albo z Łazowskim administra­

cja, hijografja, giejornetryja, pojezja, zawsze się oddalamy od pierwotnej ortografii i nie spolszczamy wcale cu­

dzoziemskich wyrazów, tylko je kaleczymy i oszpeca­

my bez potrzeby; bo tą zmianą coraz dziwaczniejszą, nie oddajemy ani łacińskiego, ani polskiego właściwe­

go brzmienia.

O KORZYŚCIACH KTÓRE OSIĄGNIEMY ZI5 SKRÓCONEJ PISOWNI.

Przez wyrzucenie znaku miękczącego i z pisowni polskiej i zamianie spółgłosek podwójnychnapojedyn- cze składane, oszczędzimy sobie Aviele pracy, co się z następujących przykładów jasno okaże; np.

ćk / d a ltn c t/ eco JC zam dum o v

(26)

& ę w lub i)e«3ę<!cle pryhocŁi nam pespocbape.

Csegelpejcy pcypadek zdacył sę pespocLape Vojęe- hovi Vevurovsftemu.

W pierwszym okresie, skróciliśmy naszą, pracę o 15 głosek, w drugim o 8, w trzecim o 14, w czwartym o 21; razem o 58. W tych czterech myślach, podług używanej pisowni, mieści się 212 głosek, którel54 gło- skami oddaliśmy. Czyli, że tę pracę, czas i miejsce, skróciliśmy blisko o

Jednakże może kto powiedzieć, że to sąmyśli i wy­

razy wyszukane dla okazania większej korzyści, że wie­

le jest takich wyrazów, w których zmiana nie na­

stąpi.

Na to chętnie zezwalam. Nie potrafiłbym dowieść najmniejszego zysku, gdybym takie wyrazy wybrał, które wcale zmianie nie ulegają. Nie mam bowiem żadnego osobistego interesu, do wprowadzenia w błąd Szanownego Czytelnika; chcę więc z nim postępować jak najrzetelniej i proszę go o cierpliwość iuwagę aż do końca. Nie uważam się nawet za wyłącznego wyna­

lazcę skróconej pisowni. Tylko przez zamiłowanie o j­

czystej mowy, którą chciałbym widzieć nanajwyższyin stopniu wydoskonalenia, zebrałem tu. i owdzie rzucone pomysły i te podaje do publicznej wiadomości.

1. O zamianie podwójnego niemieckiego w, na po­

jedyncze v łacińskie, pierwsza myśl mi przyszła, czyta­

jąc Gramraatykę Języka Polskiego, przez X . P. Onufrego Kopczyńskiego, wydaną w Warszawie 1817 r. gdzie autor mówi na stronnicy Mej to § 3, w wierszu 7, 8 i 9: „ Z figur niemieckich jednęśmy niepotrzebnie zatrzymali, w podwójne zamiast 'pojedynczego v”.

2. W roku jeszcze 1836, wydano w Londynie Ma- rją, Powieść Ukraińską przez Antońego Malczewskiego, bez znaku miękczącego i, z kreskowanemi spółgłoskami miękkiemi.

(27)

3. Potrzeba zamiany spółgłosek podwójnych ch, cz, dz, dź, dż, ks, kś, rz, sz,na pojedyncze składane, obja­

wia się codziennie. Tęż potrzebę uznają, wszyscy tego- cześni gramatycy polscy, a mianowicie Muczkowski, Ła­

zowski, MecherzyńsM i inni, którzy te spółgłoski składa­

ne,nie za dwa oddzielne, ale zajedno połączonebrzmie- nie uważają.

Chcąc dojść rzetelnej korzyści, jaka z tej zmiany wyniknie, wypada obszerne i mozolne, robić obliczenia.

Żaden bowiem krótki przykład, nie okaże dokładnie skutku jaki w ogóle wypaść może. Z obawy więc, abym w błąd nie popadł i drugich za sobą nie pociągnął, wziąłem dziesięć takich Ustępów, każdy z innego dzieła i innego autora, w którym się sto u mieściło i gdzie szczególne wyrazy nie były powtarzane. Gdyż a, jest najczęściej w mowie polskiej używane, przeto za pod­

stawę służyć powinno. Następnie rozłożyłem i obliczy­

łem wszystkie głoski, które się w tych dziesięciu ustę­

pach znajdowały. Wypadek otrzymałem następujący, który za wzór drukarzom służyćmoże, ile jakiej głoski, w skróconej pisowni, do 1000 ą, potrzebować będą.

S A M O G Ł O S K I

* :

potrzebna ilość głosek

średnia szerokość głosek

potrzebna ilość głosek

średnia szerokość głosek a 1000 = 1000

e 887 = 887 0 865 = 865

1 494 = 247 -

y 411 = = 411

u 269 = 269

J. ni.3926 — 3679

a 151 = 151

ę 140 = 140

ó 87 = 87

i 50 25

e 28 = '28 (*) Kazem 3926 = : 3679 Ogółem 4382 — 4110

(*) E przed,; w jednej zgłosce nigdy się kreskować nie powinno, miano­

wicie w przypadku drugim i trzecim lub szóstym liczby pojedynczej, rodzą-

(28)

SPÓŁGŁOSKI TW ARD E

średnia szerokość

SPÓŁGŁOSKI MIĘKKIE

Potrzebna ilość średnia czerokość

losek głosek głosek głosek

n 427 — 427 j 261 — 130

t 384 — 192 1 242 = 121

r 379 189 ń 194 194

s 363 363 ś 137 = 137

k 340 = 340 ż 118 = 118

z 339 339 ć 94 r—: 94

m 336 = 448 111 62 = 82 •

P 304 304 k’ 53 53

d 295 — 295 b’ 26 = 26

ł 260 130 p’ 20 = 20

b 183 = 183 h 17 = : 17

c 180 = 180 ź 13 = 13

g 177 177 g ’ 3 3

f 27 14 d’ f’ h’ t’ „ r = :

Razem 3994 3581 Razem 1240 = 1008

S P Ó Ł G Ł O S K I S K Ł A D A N E

potrzebna ilość głosek

średnia szerokość głosek

potrzebna ilość głosek

średnia szerokość głosek

w 479 — 638 v J. ni.1057 = 1747 ch 169 = 338 h dz 57 = 114 cŁ sz 119 = 238 c dź 34 = 68 a ,

rz 114 = 228 i; ks 9 = 18 X

cz 102 = 204 3 kś 8 — 16 X

w ’ 74 = 101 v d ż 1 - 2 a

zem1057 1747 Ogółem 1166 1965

ju żeńskiego, zaimków i przymiotników; np. tej, mojej, dobrej. Gdyż ^kre­

skowane, ma brzmienie pośrednie między e i y\ połączone zaś z j w jednej zgłosce, brzmi tak jak y; np. mówimy chlćb nie chleb lub chlib, deszcz nic

(29)

25

Z E B K A N I E O G Ó L N E

Samogłosek...

potrzebna ilość średnia szerokość

głosek głosek

4382 = 4110 3994 = 3581 1240 = 1008 1166 = 1965 546 — 273 Spółgłosek twardych . .

Spółgłosek miękkich . . Spółgłosek składanych . Znaku miękczącego i . .

Ogółem . . 11328 = 10937

deszcz lub dyszcz. Gdy przeciwnie ę; powinno się wymawiać otwarcie żebyśmy brzmienie e i j słyszeć i rozróżnić mogli; np. tej dobrej, wymawia się tak dobitnie, żejuż żadnego objaśnienia nie potrzebuje. Jeżeli zaś kresku­

jemy e przed/, np. tej dobrej, w tenczas te wyrazy będą brzmiały: ty, dobry;

i trudno jest rozróżnić, czy słyszymy przypadek pierwszy rodzaju męzkiego, czy drugi lub trzeci rodzaju żeńskiego liczby pojedynczej. Podobnie w zaimkach i przymiotnikach, w przypadku 6m, rodzaju nijakiego, e bez kreskowania ob ejść się może; bo tym sposobem dobitniej się-wydadzą przypadki szóste liczby poje­

dynczej rodzaju męzkiego i nijakiego; np. r. m. tym,dobrym, r. n. tem dobrem.

Z tych powodów w powyższem obliczeniu, mniej się znajduje i kreskowanego, niż tego niektórzy pisarze używają.

Uwaga. Spółgłoski miękkie cf, f , f), tak rzadko są używane, że te wcale w powyższy rachunek nie wchodzą. Dla tego dosyć będzie każdej z nich mieć w jednym charakterze po 10 czcionek.

4

(30)

Wydatki na nabycie druku.

Chcąc wydawać xiążki skróconą pisownią, potrzeba aby poprzednio w drukarniach nabyto do 1000 a:

i ... 50 v ... 479 v ... 74 b ... 26 P ... ^0 a ... i c l ... 57

< Ł ... 34 a , ... i t ... i o ... 94 3 ... 102 k ... 53 b ... 17 b ... • l

t f ... ^

7 . ... 13

■L . . . . 118

x ... 9 x ... 8

\ ... 137 c ... 119 i ; ... 114 i p ... 62 i ) ... 194 f . . ... 1

Razem 1788' głosek, równych 1783 czcionkom średniej szerokości; bo ip, o trzecią część jest szersze od każdej innej gło­

ski, a i, o połowę węższe. A ponieważ do 1000 a, po-

(31)

trzeba 10,937 głosek średniej objętości, w której to liczbie 1783 mieści się 6 razy, przeto wydatek na na­

bycie potrzebnych czcionek, równa się szóstej części wartości każdego charakteru.

Od tego jednak jednorazowego nakładu, wypada odtrącić pozostały materiał zbyteczny; to jest liczbę głosek składanych 1965; mniej 169 h, które zamiast eh będziemy używać; zostanie reszty czcionek skła­

danych ... 1796 546 i znaku miękczącego, równe czcion­

kom średniej objętości ... 273 (y zamienione na,i. . . . . 50

|ż zamienione na \ . . . . LI8 j, , . ;h łagodne tchnienie na I) i b • 17 w p iz y s z o sci kreskowanych miękkich 76

Razem na 10,937 czcionkach średniej obję­

tości z o s ta n ie ... 2330 czyli blisko czwarta część zbytecznego mate­

riału na każdym charakterze.

Przypuściwszy że dziesiąta cześć materiału zostanie zniszczoną w przelaniu, t. j ...233 zostanie reszty czystego m ateriału ... 2097 a nam takowego potrzeba tylko, jak wyżej . . 1783 Zbyteczna i nie­

potrzebna ilość

jo . . 314 Przeto właściciele drukarń zrobią tylko taki nakład, ile rzeźba i przelanie szóstej części czcionek w każdym

charakterze będzie kosztować oprócz materiału.

Nim się jednak skrócona pisownia upowszechni, dosyć będzie nabyć potrzebnego kształtu głosek avje ­ dnym charakterze najczęściej używanym, który się prawie we wszystkich drukarniach znajduje. Rzeźba i odlanie, tych czcionek może być w jednym czasie i w jednej odlewalni przez kilku właścicieli drukarń za­

mówioną, mały więc wydadek za sobą pociągnie, a bę­

dzie początkiem wielkich korzyści.

(32)

Korzyść miejsca i papieru.

Powiedzieliśmy na stronnicy 25, że ogółem do 1000 a, potrzeba 11,328 głosek, równych 1.0,937 gło­

skom średniej szerokości. Na tej liczbie zyskamy 'h szerokości podwójnego niemieckiego w, bo wysokość wszystkich czcionek w druku jest jednakową, czyli 160; więcej szerokości podwójnego w’, czyli 27; co czyni r a z e m ... , . . 187 Połowę podwójnych głosek, czyli razem . . 613

Licząc dwa ii na jedne głoskę średniej sze­

rokości, będziemy mieli z zamiany (w wy razach obcych), y na i, na 50 czcionkach, połowę zy­

sku, c z y l i ... 25 Znaku miękczącego i, do 1000 a, potrzeba

najmniej 546; cp czyni k orz y ści... 273 Po wyrzuceniu znaku miękczącego i, zyska­

my 546 miejsc białych z jednej strony i, bo się następna głoska w miejsce i posunie, a te miej­

sca białe są równe głoskom średniej szeroko­

ści, n a jm n ie j... 273 Nadto, po zamianie dwóch spółgłosek po­

dwójnych na jednę składaną, zyskamy jeszcze 613 ustępów, które się między temi głoskami znajdują, a które licząc po 4 na jednę czcion­

kę średniej szerokości dadzą nam korzyści . . 153 Razem na 10,937 głoskach średniej objęto­

ści z y s k a m y ...1524 czyli blisko siódmą część miejsca i papieru.

Korzyść w czasie i ic pracy.

Do oznaczenia korzyści w czasie, potrzeba na to zwrócić uwagę, że chociaż i zajmuje tylko połowę miej­

(33)

sca jednej głoski średniej szerokości, w piśmie jednak zabiera tyle czasu a niekiedy i więcej, jak każda inna głoska; bo do zrobienia kropki potrzeba pióro od pa­

pieru oderwać, w inne miejsce przenieść i napowrót z nim w toż miejsce powrócić. Głoski zaś pojedyncze v, cŁ, 3, h, x, fi, ii, zabierają ledwie połowę czasu w pi­

śmie głosek podwójnych w, dz, cz, ch, ks, sz, rz. Dla tego, do obliczenia korzyści w czasie, biorąc za pod­

stawę ten sam powyższy wypadek, będziemy mieli zysku:

1. Połowę głosek podwójnych średniej sze­

rokości, c z y l i ... 1166 2. Potrzebną ilość t z daszkiem do 1000 a, czyli jak wyżej... 50

3. Przypadającą liczbę znaku miękczącego

i do 1000 a, to j e s t ...546 Razem na 10,937 głoskach średniej objęto­

ści, zyskamy ... 1762 czyli szóstą część czasu i pracy.

Jeżeli jeszcze do tej korzyści, dodamy czas, który tracimy w teraźniejszej pisowni na zrobienie kręseknad spółgłoskami miękkiemi b’, ć, f , m’, ń, p’, ś, w’, ź, i kropki nad przyciskowem ż. śmiało powiedzieć może­

my, że w ogóle przez skróconą pisownię zyskamy pią­

tą część czasu i pracy.

Korzyść w pieniądzach.

Gdyby szło o zysk sześć lub siedm procentu na sto, nie śmiałbym moich ziomków namawiać do zmia­

ny pisowni. Lecz tu idzie o zysk szóstej części kapita­

łu i zysk niejednorazo ivy, ale powtarzany nie ledwie codziennie. Gdyż ci, co piszą pięć godzin w dobie, p o ­ trzebować tylko będą czterech godzin do napisania tej

(34)

samej rzeczy i jeszcze zyskają, każdy siódmy arkusz papieru.

Dzieło, którego ogłoszenie drukiem, kosztuje obe­

cnie siedm tysięcy zł. poi., będzie kosztować sześć lub tylko pięć tysięcy w przyszłości. Na każdym więc ty­

siącu zarobimy 16(i, na każdem stu przybędzie nam kapitału 16. Jest to więc korzyść tak wielka, takjasna i pewna, że ta na chwilę od zmiany wtrzymywać nas niepowinna..

Korzyści moralne.

Prócz materialnych korzyści, osiągniemy jeszcze moralne, równie znaczne; bo nasz język stanie się ła­

twiejszym dla każdego cudzoziemca i uczącej się mło­

dzieży. Gramatyka języka polskiego pozbędzie się nie­

których zbytecznych prawideł i wiele utrudzających pamięć wyjątków.

Idzie tylko o nabycie w prawy, którapodobnie. jak każdy inny początek przychodzi nam z trudnością.

Lecz dzieci, które od początku tej jedynie pisowni li­

czyć się będą, łatwo do niej nawykną; bo podane tu zmiany są krótkie, jasne i przystępne do ich pojęcia, które w kilku minutach gruntownie poznać można.

Dziecię bowiem ucząc się pisać, rzadko nakreśli nie, bie, cie, się; ale prawie zawsze ńe, b’e, će, śę i t. p. To wiem z własnego przekonania i z doświadczenia nau­

czycieli elementarnych, których rady zasięgałem.

W prawdzie możnaby sądzić, że nasze potomstwo, skoro nawyknie do skróconej pisowni, z trudnością i niesmakiem będzie czytać dawniej wyszłe dzieła, i z tego powodu, może się zniechęcić do ich gruntowne­

go poznania.

To przypuszczenie jest małego znaczenia, żeby nas na drodze postępu wstrzymywać miało. Gdyż najmniej

(35)

piędziesiąt lat upłynie, nim podany tu sposób pisania, wnijdzie w używanie większości piszących, jeżeli jej się jeszcze spodoba. W tem więc przejściu z jednej pisowni w drugą, każdy niemal piszący, przez cieka­

wość będzie znał obiedwie; bo różnicajest mała i łatwa do poznania. Po upływie zaś kilkudziesięciu lat, wszy­

stkie lepsze dzieła będą przedrukowane, przez samą chęć zysku drukarzy, xięgarzy lub wydawców, podług tej gramatyki jaka będzie w używaniu. Prócz tego, zmiana w pisowni nieodstręczać ale raczej zaostrzać powinna ciekawość uczącej się młodzieży.

Jednakże, próżniacy i ludzie nie nawidzący wszel­

kiej zmiany, mogą powiedzieć, wszak Anglicy i Francu­

zi są narodami ucywilizowanemi ipostępowemi, aprze- cież wiele niepotrzebnych głosek piszą, których nie wymawiają; czyli raczej, inaczej piszą a inaczej czytają i wcale nie myślą o zmianie swej pisowni. Dla czegóż my Polacy, mamy sobie zadawać dla marnej korzyści, tyle mozołu?

Jest to wybieg niedołężnych na umyśle i kulawych z nałogu, którzy mogąc chodzić prosto, wolą jednak chromać, wspierając się na kiju z nawyknienia. A dla pokrycia swej gnuśności, wymawiają się tem, że inni nie o jednej jak oni, ale o dwóch kulach chodzą. Na takich więc bynajmniej zważać nie należy, bo oni za­

wsze każdej zmianie będą przeciwni.

Największy zarzut jakiby skróconej pisowni zrobić można, byłby ten, gdybyśmy głosek miękkich kresko­

wanych używali, że w pisaniu śpiesznem, przez opu­

szczenie znaków, pismo stałoby się w wielu miejscach trudnem do czytania. Co jednak w druku zdarzyć by się nie mogło. Lecz tu i tej nietylko niedogodności, ale

nawet obawy o nię mieć nie możemy.

Znamy bowiem rozmaite formy liter pisanych i drukowanych, postanówmy wiec wszyscy stale uży­

(36)

wać zawsze w piśmie jednego ich kształtu na oznacze­

nie głosek twardych, drugiego, na wyrażenie miękkich, innego przyciskowych, a tym sposobem pozbędziemy się od razu wszelkich znaków dodatnich; skrócimy o ile można pracę pisania, i nadamy naszej pisowni naj­

rozumniejszą, budowę ze wszystkich znanych nam ję ­ zyków w Europie. A do osiągnienia tak wielkiego celu w którym wszyscy osobistą i przyszłych pokoleń ko­

rzyść znajdujemy, nie potrzeba żadnych poświęceń, żadnej krwawej ofiary, tylko ogólnej zgody, cokolwiek cierpliwości i uwagi przy każdem pisaniu i czytaniu, i to niedługo, dopóki wprawy nie nabierzemy.

Szczycimy się miłością ojczyzny, przywiązaniem do wyssanej z mlekiem polskiej mowy, która jest naj- pierwszą i najgruntowniejszą podstawą naszej narodo­

wości, zróbmyż więc tę małą ofiarę z naszego uprze­

dzenia i lenistwa dla ukształcenia i wydoskonalenia tej mowy.

Po wyrzuceniu więc znaku miękczącego i, kresek miękczących i kropek przyciskowych z naszego abe­

cadła, które są przyczyną błędów w piśmie, będziemy następującego kształtu używać głosek.

(37)

IIYAAEEEOOU Y Y B 6 P P D D n a a Tf CC3KRH!ił)f)GC.J / / '/ \ \S S S H1?R MM W L I I I

W 3 ł „(Ł . ,

n a

U

i i y a ą e ć ę o o u y v b b p ji d d d d (l t t c c 3 k t h ;i b f> g* § j z X £ x x s s £ r 1 c m in n i) ł I f f

W

p

2 ? 2 Z 2 ? s ć ł / £ *2 ? / ? U

w

pi*>i t n e ' n i cx

l

i|

’(

£ ^ £ <2? ;v J ' y £ ?> <r 2 2// //2 // / ?

r/s ? s/ss/s/ss* / 2 su su , V* ^ ^ ^ sz* 2<* / * s/sss / * /ą p * . ?<*■ ///<£? ;%ł? /£f ^ y^ y4v"

(38)

W bardzo drobnem piśmie lub druku, gdzie ka­

żdy szczegół oznaczyć się nie da, dla łatwiejszego ro­

zróżnienia głosek miękkich i przyciskowych od twar­

dych, należy ć, ź, ż, x ’, ś, m’, ń, pisać G f f a y , drukować ę, X, i , , x ,s ,ip , p.

Tym sposobem unikniemy wszelkich niedokładno­

ści, które z opuszczenia znaków pochodzą.

Winienem tu jeszcze objaśnić Szanownego Czytel­

nika, dla czego, tego a nie innego użyłem kształtu głosek miękkich, przyciskowych i składanych.

Najprzód starałem się ile możności aby te głoski były łatwe do pisania i łączenia się w piśmie i niewiele się oddalały od formy pierwotnych głosek twardych;

żeby tym sposobem ułatwićich poznanie irozróżnienie.

Powtóre spółgłoski składane, tak duże jak małe Dl cŁ, IX i , 9/ 3i, C c, R e, są złożone z D d, S s, R r, i spodniej części Z z; a 3 3, jest złożone z C c i połowy Z z; np. g c. Tylko dla łatwiejszego napisania tej gło­

ski i łączenia jej w piśmie, odwróciłem ją i spodnią część położyłem u góry; przeto jej kształt stał się p o ­ dobnym do trójki arabskiej, której w tych liczbach u- żywamy.

Podobnie w piśmie wzięte z charakteru okrągłe­

go, po przewróceniu górną częścią na dół, i odwróceniu w przeciwną stronę, ma podobieństwo do dwójkii służy za rz czyli •».

Rpojedyncze, i z daszkiem, x\li, już są znane i znaj­

dują się w każdym prawie charakterze czcionek dru­

karskich; dla oszczędności więc, wy padało je zachować.

Mimo wielu i widocznych korzyści, które nam 5

(39)

skrócona pisownia przedstawia, nie śmiem sobie p o­

chlebiać, aby ta była zaraz używaną przez znaczniej­

szych pisarzy, chociażby ją ci uznali za dobrą i najle­

pszą. Przyzwyczajenie do używanej dotąd ortografii, jest dla nich wielką przeszkodą. Trudno wreszcie wy­

magać po piszącym, aby w chwili przelewania swych myśli na papier, zastanawiał się jeszcze nad tem, jakie- mi głoskami ma kreślić swe wyrazy. Dosyć będzie pomyślności dla skróconej pisowni, jeżeli ta przez światlejszych mężów pochwaloną, a przez ludzi postę­

pu, nauczycieli języka polskiego i uczącą się młodzież przyjętą zostanie.

Wreszcie, pisarz może używać dawnej pisowni wrękopiśmie, a jego dzieła mogą być nową, skróconą pisownią drukowane.

0 stosownym czasie do zmiany pisowni.

Zważyć jeszcze należy, czy czas obecny jest stoso­

wnym do zaprowadzenia projektowanej zmiany w pi­

sowni. ■

Od roku 1830 do 1850, wyszło z druku przeszło 40 gramatyk, pisowni i różnych dzieł gramatycznych języka polskiego. O czem nas Katalog ogólny książek polskich wydany w Lipsku u Brockhaus’a, r. 1852 prze­

konywa. Lubo każdy autor tych dzieł naukowych, miał bez wątpienia szlachetny cel przysłużenia się swo­

jemu narodowi, przykładając cegiełkę do budowy i wykształcenia polskiego języka, jednakże, te wszystkie gramatyki muszą się różnić między sobą albo jaśniej­

szym wykładem, lepszym porządkiem, albo nową za­

sadą, lub odkryciem jakiej niepostrzeżonej przez in­

nych prawdy. Inaczej te dzieła byłyby niepotrzebne i ich twórcy nie wydawaliby ich na widok publiczny.

Trudno, żeby jeden człowiek m ógł posiadać wszy­

(40)

stkie swojego języka gramatyki, kiedy ich jest kilka­

dziesiąt, dla tego każdy prawie bierze za wzór tego autora, którego ma pod ręką. A ztąd powstał wielo­

raki sposób pisania.

Jeżeli będziemy naśladować wszystkich jak dotąd gramatyków, nigdy jedności nie osiągniemy. Nie ma­

my żadnej zwierzchności naukowej języka polskiego, któraby swoją powagą, jedność w pisowni zaprowadzić mogła, wszędzie gdzie po polsku mówią i piszą. Prze­

to wszelka zmiana jest szkodliwą i potrzebuje długie­

go czasu nim się ustali. W przejściu zaś z jednego sposobu pisania do drugiego, trwa przez jakiś czas wahanie się i dwojaka lub wieloraka ortografia, a w o- góle literackie spory i zamieszanie. Z tych powodów nigdy lekkomyślnie zmian czynić nie wypada.

Ijabym się nie odważył w obecnym czasie, 'wnio­

skować za zmianą pisowni polskiej, gdybym się był nie przekonał, że to złe którego się zawsze obawiać należy, już od wielu lat istnieje.

I że nie ma innego środka do zaprowadzeniajedno- ści gramatycznej, nad gruntowną zmianę, którą nam skrócony sposób pisania przedstawia, a w czem nas zdrowy rozsądek, własny i przyszłych pokoleń interes, a nadewszystko zamiłowanie w ojczystej mowie, łączyć i wspierać powinny.

Żeby zaś czytelnika przekonać, że skrócona piso­

wnia po nabyciu wprawy, nie przedstawia żadnej tru­

dności, umieszczam tu Uvagi m d Gramatiką polską cha­

rakterem. pisanym i drukowanym, które tymczasowo za wzór do naśladowania służyć mogą, dopóki skró­

cona ^pisownia wszędzie znaną i używaną nie będzie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

2.4 Narysuj wykres zawierający dane (body, surface) z punktami o róż- nych kolorach dla grup equake i explosn.Narysuj na wykresie prostą dyskry- minacyjną, oddzielającą obie

+ Plusem tego zjawiska jest fakt, że często wykonywane przez nas czynności specjalizują się i stają się coraz łatwiejsze do wykonania.. - Minusem zaś jest fakt, że przebudowa

Dostosowując powyższą metodę uzyskujemy pełny algorytm przy pomocy którego, możemy sprawdzić czy zadana liczba naturalna n o dowolnej podstawie m

Projekt kuchni przewiduje zawsze taką zabudowę, która umożliwia wykonywanie czynności „na stojąco”, bowiem właśnie w takiej pozycji najczęściej przygotowujemy posiłki,

Zwróć uwagę na kolory przedstawienia i sposób posługiwania się przez starożytnych artystów plamą barwną oraz konturem.. W jaki sposób

Dziecko wymienia różne wyrazy, które zaczynają się na literę „ć”, następnie te, które się na nią

Dawka ta powinna być jednak uzależniona od indywidualnych cech naszej skóry. To naturalne, że skóra, która posiada skłonności do przesuszania będzie potrzebowała

Tyle że przecież nie gorzej jest w Ustce, ulubionym przez nas rybackim kurorcie nad Bałtykiem, gdzie cała rodzina Jerzego czuje się nie gorzej niż na