• Nie Znaleziono Wyników

Fizykalne i filozoficzne wyjaśnianie rzeczywistości.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Fizykalne i filozoficzne wyjaśnianie rzeczywistości."

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)

FIZYKALNE A FILOZOFICZNE WYJAŚNIANIE RZECZYWISTOŚCI

Kto przegląda prace z zakresu metodologii przyrodoznaw­

stwa, tego uderzyć m usi spór dotyczący kw estii w yjaśniania fizy­

kalnego. Jed n i autorzy tw ierdzą, że w naukach przyrodniczych nie m a mowy o w yjaśnianiu zjawisk, drudzy natom iast u trzy ­ m ują, że takie w yjaśnianie m a miejsce. Ponieważ istnieją dotąd rozbieżne poglądy na w yjaśnianie rzeczywistości w naukach zwłaszcza fizykalnych i w filozofii, jest rzeczą pożyteczną i celo­

w ą rzucić światło na to 'aktualne zagadnienie i wskazać na zasad­

nicze różnice pomiędzy filozoficznym a fizykalnym sposobem tłum aczenia św iata m aterialnego.

Zagadnienie to należy nie tylko do metodologii nauk "przyrod­

niczych lecz i do filozofii. Są bowiem autorzy, którzy odrzucając w yjaśnianie w fizyce tw ierdzą, że ono jest zagadnieniem czysto filozoficznym. Inni m niem ają, że w yjaśnianie nie m a zastosowa­

nia ani w przyrodoznaw stw ie, ani w filozofii. W toczącym się sporze nie b rak również głosów autorów tomistycznych.

Term inu „w yjaśnianie" użyWać będziem y zamiennie z term i­

nem „tłum aczenie", choć niektórzy autorzy są zdania, że tłum a­

czy się przęz praw o, a w yjaśnią przez hipotezę. Sądzimy, że zbęd­

ne jest to rozróżnienie, gdyż w je d n y m i w drugim w ypadku chodzi właściw ie o to samo: o dobieranie racji dla pewnego na­

stępstw a i w yprow adzenie następstw a z tej racji inferencyjnej.

W sam ym problem ie w yjaśniania należy odróżnić:

a) schem at w yjaśniania,

b) zespół czynności wyjaśniających,

c) kwestię, czy w yjaśnianie m a zastosowanie w naukach

przyrodniczych.

(2)

40 K S . S T A N IS Ł A W M A Z I E R S K I

Term in łaciński explicatio etymologicznie znaczy tyle co roz­

winięcie, a w potocznym znaczeniu tyle co w yjaśnienie. Oznacza też czynność rozkładania czegoś, co było mniej lub więcej złożo-r ne, pomięte, niejasne. Przez takie rozkładanie niczego w p raw d zie' nie przybyw a,' ale w toku tej czynności da się zauważyć, że to, co było splątane, leży teraz w całości jak na dłoni.

W yjaśnianie może oznaczać:

a) w najszerszym sensie określenie wyrażenia, , słowa, lub zdania nieznanego, wątpliwego, ciemnego;

b) w sensie węższym w yjaśnić jakieś zdanie znaczy wykazać, że jest ono im plikowane przez jedno lub więcej zdań skądinąd

uznanych bądź asertorycznych, bądź hipotetycznych;

c) w sensie najwęższym i najściślejszym w yjaśnianie polega na wykazaniu, że to, co się wyjaśnia, jest im plikowane przez za­

sady nie tylko uznane za prawdziwe, ale i za oczywiste.

Zarówno fizyka jak filozofia (mam na m yśli filozofię arystote- lesowsko-tomistyczną) bada tę sam ą rzeczywistość ale w różnych aspektach. Zwykło się mówić, że nauki przyrodnicze badają głównie stałe relacje pomiędzy zjawiskam i i właściwościami, ustalają dynamiczne zależności jednych zdarzeń od drugich, na­

tom iast filozofia idzie dalej „w głąb“ b y tu i usiłuje wskazać na ostateczne przyczyny zm ian substancjalnych i akcydentalnych.

Filozofia przyrody posługuje się innym niż nauki przyrodnicze językiem: inną stosuje m etodę badania i inne przyjm uje reguły definiowania term inów oraz uznaw ania zdań pierw otnych. Ta okoliczność czyni nam zrozum iały fakt, że obrazy św iata przed­

staw iane przez filozofów i przyrodników nie są jednakowe, bo się zm ieniają w m iarę doskonalenia m etod i narzędzi badawczych.

Spójrzmy na obraz św iata oczyma H eraklita. Nie widzim y w nim elementów stałych, jakichś niezm iennych bytów, wręcz przeciw ­ nie, rzeczywistość ukazuje się nam jako bezustannie płynąca rzeka: istnieją tylko ciągłe zmiany, procesy, zdarzenia.

Taki obraz świata okazał się niezadowalający dla Parm enidesa.

Przyznawał on, bo faktom trudno przeczyć, że istnieją zmiany

w świecie, ale nie są one właściwie bytem . Bytem jest jedynie

(3)

to, co napraw dę istnieje, natom iast zmiana nie jest bytem lecz tylko stanem.

Trzeba było dopiero geniuszu Arystotelesa, ażeby te dwie koncepcje, to jest dynam iczną i statyczną, zsyntetyzować.

I fizyka i filozofia w yniki swych badań form ułuje w zdaniach, które są ze sobą logicznie i rzeczowo powiązane. Wiążąc m niej znane zdania z bardziej znanym i, pierwsze zdania w yjaśniam y przez drugie. Nasuw a się pytanie, czy można sensownie mówić rów nież o w yjaśnianiu rzeczywistości. Wprawdzie rzeczywistość fizyczna jest taka jaka jest, ale nasza wiedza o niej rozw ija się i bogaci. Wobec tego ściśle mówiąc w yjaśniam y nasze pojęcia i są­

dy o świecie fizycznym, które form ułujem y W zdaniach. Mówiąc c tego rodzaju zdaniach i o ich w zajem nych relacjach, nie po­

w inniśm y zapominać, że w yrażają one związki pom iędzy bytam i, zjaw iskam i, procesami; w ty m w ypadku uwaga nasza m a być zwrócona na rzeczywistość badaną. W dalszym ciągu posługiwać się będziem y w yrażeniem „w yjaśnianie rzeczywistości". Wów~

czas będziem y m ieli na m yśli, ogólnie rzecz ujm ując, naszą w ie­

dzę o tej rzeczywistości; wiedzę, która się rozw ija i którą form u­

łujem y oraz przekazujem y w zdaniach.

Należy zaznaczyć, że w yjaśniając rzeczywistość wychodzimy z faktów pewnych. W prowadzenie danego zjaw iska w związek z innym i zjaw iskam i nie może być poprzedzone w ątpieniem o nim samyrn. Nieraz w yjaśnianiem nazyw a się przejście od pewnej całości, która jest dla nas nieznana, do części skądinąd znanej.

Poznanie części jako elem entu całości pozwala zrozumieć fu n ­ kcjonow anie całości.

Jeszcze inaczej pojm uje się w yjaśnianie w mowie potocznej.

Żądam y w ytłum aczenia faktu, gdy pytam y, dlaczego on zaszedł, gdy szukam y jego przyczyny, której jest skutkiem. W nauce mó­

wi się również, ale niekiedy tylko, o tłumaczeniu faktów w se n ­ sie w ykrycia i wskazania ich przyczyn. Co więcej, takie w yjaśnia­

nie przez przyczyny uważa się nieraz za jedynie właściwe i do­

puszczalne: „Umysł ludzki m a tę właściwość, że nie zaspokaja

(4)

42 K S . S T A N IS Ł A W M A Z I E R S K I

go samo stwierdzenie faktów, usiłuje je wyjaśnić, czyli szuka ich przyczyn".1

Mówi się często, że oczekujemy w ytłum aczenia jakiegoś faktu, gdy pytam y o jego przyczynę, np. gdy wypalony obszar drzew w lesie chcemy wyjaśnić, pytam y się co było przyczyną pożaru.

Albo też lekarz biorąc pod uwagę objaw y chorobowe usiłuje w y­

kryć przyczynę choroby. Wykrycie przyczyny jakiegoś zjaw iska uważa się często za wyjaśnienie.

W drugiej połowie XIX wieku święciło trium f m echanistyczne tłumaczenie zjawisk. Sądzono wówczas, że jedynym wyjaśnianiem rzeczywistości fizycznej jest sprowadzenie wszystkiego do ruchu cząsteczek m aterialnych, którym i rządzą praw a mechaniczne.

Historycznie odpowiada to ideałowi wiedzy kartezjańskiej, której wzorem jest geometria. K artezjusz był przekonany, że zarówno w fizyce jak i w geom etrii obowiązują te same zasady: Non alia principia in Physica quam in Geometria vel in Mathesi abstracta a m e admitti, nec obtari quia sic omnia naturae phenom ena explicantur, et certae de iis demonstrationes dari possunt

. 2

Jego zdaniem przy pomocy tych samych zasad, przyjętych w fizyce i geometrii, wszystkie zjawiska przyrody dadzą się wyjaśnić i w sposób pewny uzasadnić. Dla m atem atyka fak t ten oznacza to, że zjawiskami rządzą równania, których rozwiązania są całko­

wicie określone dla wszystkich wartości czasu, gdy są znane w a r­

tości pewnych wielkości w momencie początkowym. O statnie zda­

nie można uważać za zasadę determ inizm u, która przedstaw ia się jako zasada całkowicie mechaniczna zgodna z ideałem k arte- zjańskiego racjonalizmu. Znalazła ona swój w yraz naukow y w me­

chanice klasycznej, którą uważano powszechnie za obowiązującą w naukach realnych. W yjaśnianie m echanistyczne służyło za mo­

del wszelkiego wyjaśniania.

1 A. H 6 f 1 e r, P h y sik m it Z u sd tze n aus d e r a n g e w a n d te n M a th em a - tik , aus der L o g ik u n d P sych o lo g ie, B ru n szw ik 1904; por. rów n ież B. G a- w e c k i, P rzy c zyn o w o ść i fu n k c jo n a lizm w fizy c e , „K w artaln ik F ilozo­

ficzny" 2 (1923) 204-233; 336-361; 48Y-507.

5 R. D e s c a r t e s , O eu v res, ed. A dam T annery, P aris 1905, s. 78.

(5)

Spytajm y, jak przebiega proces w yjaśniania. M usimy zazna­

czyć, że w yjaśnia się zjawiska, których istnienie nie ulega w ą t­

pliwości. Szukanie faktu lub faktów dla w ytłum aczenia innego faktu T. Czeżowski nazwał dążeniem do określenia stopnia praw ­ dopodobieństwa zdania, które im plikuje drugie zdanie.’ Mamy i tu taj do czynienia z im plikacją zdań. Z prawdziwości następni­

ka im plikacji nie m ożna wnosić o prawdziwości jej poprzednika, jednak prawdziwość następnika pozwala uznać na mocy praw prawdopodobieństwowych pew ien stopień praw dopodobieństw a poprzednika. W yjaśnianie byłoby więc odm ianą rozumow ania operującego prawdopodobieństwem. Sposób postępow ania przy w yjaśnianiu polegałby na w yszukiw aniu prawdopodobnej prze­

słanki, w yrażonej w postaci funkcji propozycjonalnej oraz na po­

w iązaniu jej im plikacją tak, iż opierając się na tw ierdzeniach logiki praw dopodobieństw a moglibyśm y zawsze dojść do konklu­

zji, podobnie jak przy wnioskowaniu z zasad rozum ow ania za­

czerpniętych z teorii dedukcji dochodzimy do wniosku z pomocą dyrektyw podstaw iania, zastępow ania i odrywania.

W polskiej literaturze ścisłą definicję w yjaśniania na gruncie nauk przyrodniczych podała Dina Sztejnbarg. Twierdzi ona, że

„w yjaśnianie danego zjaw iska polega na wskazaniu jego w arunku w ystarczającego ze względu na pew ną im plikację form alną, bę­

dącą tezą przyrodniczą".4 W yjaśnianie jest więc rozumowaniem dw uetapow ym : pierw szy etap to szukanie racji, drugi — to infe- rencyjne w ynikanie; pierw szy to redukcja, drugi to dedukcja.

P opraw na więc jest definicja autorki: „W skazanie w arunku w y­

starczającego" byłoby niczym innym jak tylko szukaniem racji, a w yrażenie „ze względu na pew ną im plikację form alną" w ska­

zywałoby na proces dedukcji.

Jeżeli zdanie A o fakcie w ynika ze zdania Z i zdanie Z jest prawem , wówczas w yjaśnianie odbywa się na gruncie już uzna-

* T. C z e ż o w s k i, L ogika, W arszaw a 1949, s. 180-181.

‘ D. S z t e j n b a r g , Z agadn ien ie w y ja ś n ia n ia z ja w is k i p r a w p r z y ­ r o d n ic zy c h w n o w s z e j lite ra tu rz e m eto d o lo g iczn ej, „K w artaln ik F ilozo­

ficzny", 8 (1929) 74.

(6)

44 K S . S T A N IS Ł A W M A Z I E R S K I

nych zdań Z. Gdy natom iast trudno w ybrać spośród już uznanych zidań Z takie zidamia, które by tłum aczyły dostatecznie fakt za­

obserwowany, w tedy wkraczamy na teren nowych doświadczeń i form ułujem y hipotezę H, czyli zdanie o dom niem anym stanie rzeczy.

Reasumując powiemy, że w yjaśnianie w sensie metodologicz­

nym obejm uje zarówno redukcyjne szukanie racji dla danego faktu, jak i okazanie, że zdanie o tym fakcie istotnie z tych racji wynika. Wszelkie inne określenia w yjaśniania naw iązujące do przyczynowego powiązania zjaw isk pozostawiają dużo do życze­

nia, jak np. określenie proponowane przez Hosteleta, według którego w yjaśnić zjawisko znaczy znaleźć sposób jego pow staw a­

nia, czyli wskazać inne zjawiska, które wyw ołały jego pow stanie.5 Trudno w nauce dzisiejszej dzielić fakty na takie, które są przy­

czynami, i na takie, które są skutkami. Istnieją wypadki, w któ­

rych zadanie to jest niewykonalne.

Metodologia nauk m ając n a uwadze w yjaśnianie zjawisk określa jedynie, jakie czynności trzeba wykonać, by coś w y tłu ­ maczyć i przy tym precyzuje bliżej schematy, po których porusza się m yśl ludzka, a nie w nika w to, czy w yjaśnianie przyrodnicze jest ostateczne i w jakim stopniu jest zróżnicowane. Ogólnie sądzi się, że tym, co tłumaczy zjawiska, jest teoria fizyczna. Za ogrom­

nym postępem nauk przyrodniczych, zwłaszcza od X IX wieku, szły badania nad teorią fizyczną a tym sam ym nad w yjaśnianiem . W czasach nowszych nie chciano się pogodzić z koncepcją staro­

żytnych o pow staw aniu ciał, ani też z koncepcją mechanistyczną, ani wreszcie z poglądem, że fizyka dąży do poznania realności tkwiącej u podłoża zjawisk, a więc do w yjaśniania, które miałoby polegać na odsłanianiu tej realności. W nowszym przyrodoznaw­

stwie nie chodzi już o takie czy inne rozumienie tłumaczenia, ale

‘ H o s t e l e t , L a m eth o d o lo g ie sc ien tifiq u e de l’in v e s tig a tio n des fa its, „B u lletin de la societe fran ęaise d e philosophie", (1928) 158: Eocpli- qu er u n fa it, c’e st re ć k erc h e r son m ode de p ro d u ctio n ; c’e s t e ta b lir qu els so n t les a u tre s fa its qui c o n trib u en t se n sib le m e n t a son existen ce.

(7)

o rzecz zasadniczą, czy w yjaśnianie istnieje, czy nie istnieje w naukach przyrodniczych.6

Do zanegow ania tezy o fizykalnym w yjaśnianiu rzeczywistości w głównej m ierze przyczyniło się stanowisko em pirystyczne Hume’a i pozytywistyczne Comte’a.7 Zdaniem tych autorów zna­

czenie słowa ,.wyjaśnić“, „w yjaśnianie" jest dwuznaczne, nieja­

sne. W edług P. Destouches -a F e v rie r ta niejasność istnieje aż do dziś i w yw iera ujem ny w pływ na fizykę atomową, komplikując ją jeszcze w ięcej.5 C entralne zadanie nauki u p a tru ją oni w prze­

w idyw aniu zjawisk. W schemacie przew idyw ania widzieli jedyną treść zasady przyczynowości. Takie stanowisko przekreśla doro­

bek m yślow y fizyków i filozofów m inionych stuleci."

Widać stąd, jak pow staw ały różne poglądy na kw estię w y ja­

śniania. By odpowiedzieć na pytanie, czy w yjaśnianie w ystępuje w naukach fizykalnych m usim y usystem atyzow ać poglądy auto­

rów na om aw ianą kwestię. Takie zadanie w ydaje się słuszne przede w szystkim dlatego, że szybko orientuje w zasadniczym problem ie w yjaśniania. Fakt, że niektórzy autorzy uznają tłum a­

czenie a inni przeczą w yjaśnianiu w fizyce skłania nas do po­

dzielenia autorów na dwie grupy: pierw sza grupa gajmuje w kw estii nas interesującej stanowisko negatyw ne, druga zaś — pozytywne. N ajpierw przedstaw im y stanowisko negatyw ne.

’ D zieje p rob lem u w y ja śn ia n ia w przyrod ozn aw stw ie m ożna znaleźć w artyk u łach zam ieszczon ych w „P rzegląd zie F ilozoficznym ", z. 1 i 2 (1910) pt. W y ja śn ie n ie i opis. Są to p race J. K o d i s o w e j , Fr. S ę k o w s k i e ­ go, A. Z i e 1 e ń c z y k a, K. S o ś n i c k i e g o, St . B o b i ń s k i e g o , n a ­ grodzone n a II k on k u rsie „P rzeglądu Filozoficznego". A u torzy ci przed­

sta w ia ją p o jęcie w y ja śn ia n ia w p ersp ek ty w ie h istoryczn ej n ie pom ijając u jęcia system atyczn ego.

7 F. S e 1 v a g g i, L e ro le d’an alogie dan s les th e o rie s physiqu.es, A c te s du X I C on gres In te rn a tio n a l de P h ilosoph ie, V ol. VI, B ru xelles (1953), 136 n.

* P. D e s t o u c h e s-F e v'r i e r , Q u’a p p e lle -t-o n ex p lic a tio n en scien ­ ce A c te s d u X I C on gres In te rn a tio n a l de P h ilosoph ie, Vol. VI, B ru x elles (1953).

* J. M e t a l l m a n n, D e te r m in izm nau k p rz y r o d n ic z y c h , K raków 1834, s. 14-15.

(8)

46 K S . S T A N IS Ł A W M A Z IE R S K I

Stanowisko negatywne. Zdecydowanym przeciwnikiem w y­

jaśniania w naukach przyrodniczych był A ugust Comte.10 Nega-.

cja w yjaśniania związana jest u niego z koncepcją nauki i rozpa­

tryw ana jest łącznie z tą koncepcją. Zajął on postawę badacza, w której' w yraża się niechęć um ysłu ludzkiego do wyszukiwania ogólnych i pierw szych przyczyn rzeczy jako powszechnych zasad.

Rolę nauki ograniczył do opisywania i przew idyw ania zjawisk (savoir pour prevoir). Comte utrzym uje, że przew idyw anie jest podstawą działania. Działanie zaś jest konieczne dla zachowania życia osobniczego i gatunkowego: zwierzę otoczone wrogam i musi działać, musi walczyć, by ocalić własne życie, i m usi jakoś prze­

widywać. Życie ludzkie jest nacechowane świadomym przew idy­

waniem. Człowiekowi towarzyszy w m niejszym lub w większym stopniu tak a oto dewiza życia: przewiduj,- bo inaczej zginiesz.

Człowiek nie m a w yboru wierzyć w przew idyw anie lub nie. Jeśli chce żyć, m usi wierzyć w przewidywanie, m usi przewidywać. To przeświadczenie wiąże się ściśle z istnieniem jednego z najsilniej­

szych instynktów , a mianowicie instynktu samozachowawczego.

Tak uform ow ane przew idyw anie w zakresie życia praktycznego przerzucam y na zjaw iska w przyrodzie i przypisujem y im cechę prawidłowości. W koncepcji nauki Comte’a nie m a m iejsca na wyjaśnianie.

Siadami Comte’a poszedł E rnest Mach, który twierdzi, że przedm iotem fizyki jest związek między w rażeniam i nie zaś sto­

sunek pomiędzy rzeczami.11 Wobec tego celem nauki może być tylko w ykryw anie związków między w rażeniam i. Mach czyni z fizyki naukę, która zmierza do przew idyw ania przyszłych w ra­

żeń na podstawie teraźniejszych, a zatem czyni z niej naukę zbliżoną do psychologii.

Autorzy należący do tej grupy, która neguje tłumaczenie w przyrodoznawstwie, uważają, że gdyby takie tłumaczenie istniało polegałoby na sprowadzeniu zjaw isk do jakiegoś stałego podłoża lub źródła, z którego by zjaw iska wypływały. Gdyby się

“ A. C o m t e , C ours d e P h ilo so p h ie P o sitiv e , t. I, 1907, s. 158 n.

11 E. M a c h , L a C onn aissan ce e t l’E rreur, P aris 1908, s. 85.

(9)

więc rzeczywiście wyjaśniało, to poza szatą zjawiskową możliwym byłoby uchw ycenie elem entów trw ałych, niezmiennych, dzięki którym zjaw iska przebiegają w określony sposób. A że nie jest celem fizyki poznanie takiego źródła, którego istnienie jest zresz­

tą wątpliw e, więc fizyka nie wyjaśnia. W yjaśnianie rzeczywistości do nauki nie należy. W okresie m etafizycznym swego rozwoju ludzkość, zdaniem Comte’a, starała się w yjaśnić rzeczywistość poprzez w ykryw anie rzekomej realności poza zjawiskami. W po­

zytyw istycznym okresie rozwoju naukowego zerwano z tendencja­

mi m etafizycznym i. My potrafim y poznać jedynie właściwości rzeczy i relacje pomiędzy nimi, natom iast podłoże zjaw isk — jeśli w ogóle takie istnieje 11 stale nam się wymyka. W yjaśnianie może istnieć tylko w metafizyce ale ona nauką nie jest. Jakie jest więc zadanie fizyki?

Pozytyw iści fizykalni pouczeni przez Comte’a tw ierdzą zgod­

nie, że celem fizyki jest opisywanie i przew idyw anie zjawisk a nie ich tłumaczenie. K irchhoff m ając na m yśli Comte’a koncep­

cję w iedzy określił m echanikę jako naukę, która m a na celu jedynie dokładny i jak najprostszy opis ruchów zachodzących w przyrodzie. Podobnie Mach łączy nierozdzielnie opis z ogólną ekonomią myśli. Ekonom ia ta nakazuje opisywać fakty i obejmo­

wać um ysłem daną dziedzinę wiedzy z jak najm niejszym wysił­

kiem. A by nauka m iała rację b y tu pow inna być ekonomiczna a znowu, ażeby była ekonomiczna musi być tylko opisowa. Eko­

nomia m yśli znalazła swój doskonały w yraz w m atematyce.

Przyrodoznawstwo zm atem atyzow ane również realizuje postulat ekonomiczności m yślenia.

D rugie ostrze k ry ty k i pozytywistycznej wym ierzone było przeciw przyczynowości jako pojęciu nieostrem u i m ętnem u, któ­

re w łaściw ie jest beztreściowe i nic fizyce nie daje. Ponieważ istnienie przyczynowego działania ciał jest bardzo problem atycz­

ne, w ięc tłum aczenie przez przyczyny jest rów nież w ątpliw ej wartości. Aby przeciw staw ić się tłum aczeniu przyczynowem u Mach żądał, aby związek przyczynowy zastąpić funkcją m atem a­

tyczną i wziąć pod uwagę zależność cech zjaw isk jednych od

drugich. Funkcjonalizm ten był pom yślany jako metoda, której

(10)

48 K S . S T A N IS Ł A W M A Z IE R S K T

Mach pragnął zapewńić prawo istnienia w fizyce, a przecież co innego jest związek przyczynowy — a co innego związek funkcjo­

nalny. Nie można zgodzić się ze stanowiskiem pozytywistów, którzy sprowadzają związki przyczynowe do związków funkcjo­

nalnych. Przyczynowość jest, pojęciem węższym aniżeli funkcja i w przeciwieństwie do funkcji w yraża rzeczywistą, dynam iczną zależność pomiędzy zjawiskami. M atem atyczne rów nania fun­

kcyjne są odwracalne a stosunki przyczynowe takiej właściwości nie mają. Równanie y ■= x + 1 w yraża to samo co x = y M l . Ale gdy weźmiemy pod uwagę zależność realną na przykład n a­

tężenie pola magnetycznego (H) od natężenia prądu elektrycznego (i) w postaci funkcji H = f (i), zauważymy, że ta zależność jest nieodwracalna i charakterystyczna dla związków przyczynowych.

Funkcja bowiem i =■.'■? (H) m a zupełnie inny sens, co jednak nie przeszkadza nam na podstawie zaobserwowanych wartości pola magnetycznego H obliczyć wartość natężenia prądu.

Zjawiska odwracalne i nieodwracalne opisuje się w fizyce przez rów nania różniczkowe. Fizyk może jednak odróżnić rów ­ nania opisujące zjaw iska odwracalne od rów nań opisujących zja­

wiska nieodwracalne, na co zwrócił uwagę M. Planck: „W rów na­

niach zjawisk odwracalnych różniczka czasu w ystępuje zawsze tylko w parzystej potędze11.12 Możemy więc wyróżnić taką klasę zjawisk, które są nieodwracalne czyli przebiegają w jednym kie­

runku. Ta nieodwracalność w czasowym następstw ie stanów pewnej grupy zjawisk wskazuje na zależność przyczynową.

W yprowadzamy stąd wniosek, że należy uwzględnić element czasowy w w yrażeniu praw a przyczynowego. P ostulat Macha, by z nauki wyeliminować pojęcie przyczynowości i zastąpić je poję­

ciem funkcji nie daje się zrealizować we wszystkich odmianach związków fizycznych. Metoda funkcjonalna ma zastosowanie tylko tam, gdzie wchodzą w grę związki geometryczne, relacje niezależne od czasu lub gdy w tych relacjach współrzędna czaso­

w a gra rolę współrzędnej geometrycznej jak to m a miejscć

I! M. P l a n c k , A c h t V orlesu n gen iib er th e o re tisclie P h y sik , Lipsk 1910, s. 489.

(11)

w kinem atyce. Funkcjonalizm nie w ystarcza, gdy kolejność sta­

nów zjaw isk jest nieodwracalna, określona przez samą przyrodę.

F izyka obok funkcji czysto m atem atycznych zna funkcje fizycz­

ne, w których uwzględniony jest m om ent stałego nieodw racalne­

go następstw a czyli określony stosunek zależności pomiędzy wiel­

kościami fizycznym i następującym i po sobie w porządku czaso­

w ym .13

Kto by uznaw ał przyczynowy sposób tłumaczenia

W

naukach fizykalnych, ten by znalazł potwierdzenie; swej tezy w przyczy­

nowych praw ach fizyki.

B ardziej um iarkow ane stanowisko zajęli P. D u h e m lł i J. Tum m ers.15 Zgadzają się z Comte’m, że fizyka nie tłumaczy rzeczywistości ale przeczą m u jakoby filozoficzne wyjaśnienie było bezprzedmiotowe i beztreściowe. Zdaniem Tum m ersa fizyka teoretyczna nie w yjaśnia zjaw isk lecz je opisuje. Tezę tę usiłuje uzasadnić przy pomocy argum entów zaczerpniętych z fizyki kla­

sycznej i atomowej.

Galileusz form ułując swą słynną zasadę bezwładności wcale nie zam ierzał w yjaśnić ruchu. Po prostu inform uje nas, kiedy

11 B. G a w ę c k i , P r z y c zy n o w o ść i fu n k cjo n a lizm w fizy ce , „ K w a r ­ ta ln ik Filozoficzny", 2 ’ (1923). A utor przeprow adza an alizę zja w isk od­

w ra ca ln y ch i n ieod w racaln ych oraz p rzed staw ia różn icę pom iędzy zw iąz­

k ie m p rzyczyn ow ym a zw iązk iem fun kcjonalnym . D ochodzi do w niosku, że „p od staw ę zw iązk u przyczynow ego stan ow i stw ierd zen ie fa k tó w n a ­ stęp u jących :

1. Z aw sze, gd y A je st stan em p oczątk ow ym zjaw isk a — i tylk o w t e ­ dy — B je s t sta n em koń cow ym ; tu się zaw ierają dw a fakty: a) gd y jest A, n a stęp u je B (A j e s t :w aru n k iem w ystarczającym ); b) je śli n ie m a A, n ie m a B (A je st w aru n k iem koniecznym ). A le to n ie w ystarcza; trzeba jesz­

cze stw ie rd z ić :

2. J e ż e li B je s t stan em początkow ym zjaw iska, to A n ie jest nigd y stan em koń cow ym . Tam że, s. 498.

p P. D u h e m , L a th e o rie p h ysią u e, P aris 1914, s. 3:- E xp liq u er, e x p li- care, c’e s t d e p o u ille r la re a lite des ap p a ren ces qu i l’e n v e lo p p e n t com m e des v o ile s, a fin d e v o ir c e tte re a lite un e e t face a face.

“ J. H. T u m m e r s , A ctes d u - X I C ongres In tern a tio n a l de P h ilo ­ so p h ie, V ol. V I, B ru x elles (1953) 65: La p h y sią u e th e o re tią u e n’ex p liq u e p a s ies p h e n o m e n e s-m a is les dćcrit,

(12)

50 K S . S T A N IS Ł A W M A Z IE R S K I

ciało jest w spoczynku, a kiedy porusza się ruchem jednostajnym i prostolinijnym . Newton dla w yjaśnienia siły graw itacji nie szu­

kał realności ukrytej pod tą siłą. Posunął się naw et do tw ierdze­

nia, że ta realność jest w ytw orem fantazji ludzkiej. Siłę graw i­

tacyjną przedstawia on przy pomocy funkcji m atem atycznej, która opisuje zjawiska zaobserwowane i pozwala przewidzieć inne. Nie obchodzi go istota siły grawitacji, jakiej podlegają ciała na odległość. W konsekwencji teoria Newtona nie w yjaśnia ruchu ciał, lecz go opisuje, chociaż na pozór w ydaje się, że ta teoria tłumaczy jakąś rzeczywistość.1" Celem fizyki atomowej również nie jest funkcja wyjaśniania.

Weźmy pod uwagę zjawisko fotoelektryczne. Ażeby wykazać istnienie fotoem isji czyli emisji elektronów z m etalu pod w pły­

wem światła należy wykonać doświadczenie. W tym celu na blaszkę cynkową, przymocowaną do pręcika elektroskopu, rzu­

camy strum ień światła. W czasie naśw ietlania płytki elektroskop traci ładunek, gdy natom iast przerw iem y naśw ietlanie i na p ły t­

kę rzucimy cień,’ elektroskop przestanie się rozładowywać. Wno­

simy stąd, że światło w ytrąca z płytki elektrony. Jeśli światło padać będzie na kryształ przybierze własność fali. W jednym i w drugim w ypadku badam y zjawiskową sferę św iatła i stw ier­

dzamy dwa -jego oblicza: korpuskularne i falowe, n atu ra zaś światła jest dla nas nieznana.

” I. N e w t o n , P h ilosoph iae n a tu ra lis p rin c ip ia m a th em a tica , L on ­ don -17265, (K rytyczny przedruk przez Thom sona B lackburn, G lasgow 1871). Pod kon iec S cholionu N ew ton m ów i tak: „D otychczas w y ja śn iłem zjaw iska n ieb iesk ie i naszego m orza przez siłę graw itacji, ale p rzyczyny tej graw itacji n ie podałem ... (w dalszym ciągu m ów i o w łaściw ościach tej siły)... ale racji (przyczyny) tych w ła śc iw o ści n ie m ogę w yp row adzić ze zjaw isk i h ip otez n ie w ym yślam ... graw itacja rzeczyw iście istnieje, stosow n ie do p rzed staw ionych przez nas p ra w działa i (do w yjaśn ien ia) w szelk ich ruchów ciał n ieb iesk ich i n aszego m orza w ystarcza". W idać stąd, że N ew ton nie p rzeczył m ożliw ości w yja śn ia n ia ruchów n ieb iesk ich przez siłę graw itacji. Trudno' m u b yło tylk o w ytłu m aczyć, na czym ta siła polega.

(13)

Tak postępując nie tłum aczym y zjawiska, nie tw orzym y hipo­

tez, lecz opisujem y przebieg zdarzenia. W tym sensie Newton po­

wiedział: H ypotheses non fingo.

Tum m ers inaczej rozumie w yjaśnienie aniżeli metodologia ogólna nauk. W edług niego w yjaśnienie poiega n a poszukiwaniu lub odkryw aniu realności, będącej podłożem zjawisk. W praw­

dzie k onstruuje ją um ysł ludzki, ale nie jest ona fikcją. Realność ta jest zmienna, płynna, podlegająca ewolucji i nie poznajem y jej tak jak się poznaje właściwości rzeczy przy pomocy zmysłów.

Czym właściw ie ona jest, dokładnie nie wiemy. Odpowiedź na to pytanie nie należy do fizyki lecz do filozofii przyrody. W yjaś­

nianie, którego celem jest odkryw anie niewidzialnej realności jest robotą intelektualną, ontologiczną analizą rzeczywistości.

W każdym razie nie jest to zadanie fizyki, która przecież tej realności nie odsłania lecz ustala związki pomiędzy wielkościami fizycznymi przy pomocy techniki pomiarów. Dla fizyki nić jest dostępne jakieś podłoże zjawisk, a zatem tłumaczenie rzeczyw i­

stości nie jest jej domeną lecz filozofii przyrody.

W idzimy więc, że problem w yjaśniania w naukach przyrod­

niczych ściśle łączy się z koncepcją nauki. Pozytyw istyczna kon­

cepcja nauki elim inuje w yjaśnienie z - przyrodoznawstw a. Z tym stanow iskiem zgodzić się nie możemy dla racji, które będą poda­

ne w dalszym toku rozważań.

Stanowisko pozytywne. Wśród autorów uznających w yjaśnia­

nie w przyrodoznaw stw ie jedno z naczelnych m iejsc zajm uje Emil M eyerson.17 Poddał on gruntow nej krytyce pozytywistyczny pogląd na naukę. W ydawać b y się mogło, że w okresie tak b a r­

dzo rozpowszechnionego prądu pozytywistycznego wszelkie inne koncepcje będą z góry skazane na niepowodzenie. Przytaczano

różne argum enty za tezą, że fizyka nie ma nic wspólnego z w y ­ jaśnianiem . Czytając jego dzieła dą się zauważyć niem al na każ­

dej .stronie stanowczą walkę z pozytywizmem. Rozprawia się

11 E. M e y e r s o n p rzed staw ił sw e pogląd y w n astęp u jących ob­

szern ych dziełach: D e 1’eocplicatión dans les S cien ces; P aris 1921; id e n tite e t r e a lite , P aris 1912; La d e d u ctio n r e la tw iś te , P aris 1925.

(14)

52 K S . S T A N IS Ł A W M A Z IE R S K I

Z Comte’m, Machem, Duhemem. W polemice z pozytywistami opracował powszechnie znaną w literaturze „epistemologię Me~

yersona“.

Zwróćmy uwagę na te poglądy Meyersona, które odnoszą się do kwestii w yjaśniania i ściśle powiązane są z koncepcją nauki.

Według niego nauka m a potrójne zadanie:

1. Nauka zmierza do pojęciowego ujęcia rzeczy (tendencja ontologiczna);

2. Nauka dąży do przyczynowego w yjaśniania rzeczywistości (tendencja przyczynowa);

3. Nauka zmierza do dedukcyjnego uzasadniania swych tw ie r­

dzeń.

Przytoczone tezy godzą w pozytywistyczne pojęcie nauki.

Meyerson utrzym uje, że każda nauka a więc i fizyka dąży do pojęciowego ujęcia rzeczywistości, a więc jakoś dotyczy istotnych jej elem entów i w ten sposób nauka czyni nam rzeczywistość zrozumiałą. Jego zdaniem pozytywistyczna koncepcja nauki nie jest słuszna, gdyż żaden system naukow y jaki stw orzyła ludzkość nie odpowiada tej koncepcji. Wiedza jest w swej istocie ontolo­

giczna, ogólna, powszechna.18

T endencja ontologiczna w nauce nie jest jedyna. N auka bo­

wiem dąży również do przyczynowego w yjaśniania faktów em pi­

rycznych. Całe poznanie ludzkie polega na odnoszeniu zaobser­

wowanych skutków do ich przyczyn. W ykryw anie ty ch przy­

czyn jest jednocześnie w yjaśnianiem zjawisk. W yjaśnianie mo­

że być tylko przyczynowe. Ma Meyerson swoisty pogląd na przy- czynowość analogiczny do Newtona. Twierdzi, podobnie jak Newton, że przyczyną zjaw iska jest praw o rządzące pew ną kla­

są zjawisk. Przyczyna, przez którą chce on w yjaśnić jakieś zja­

wisko, nie jest czymś nieznanym, tajem niczym lecz konkretnym prawem. W fizyce nowożytnej samo prawo uw aża się za przy- •

" E. M e y e r s o n , Id e n tite e t re a lite , P aris 1912, s. 428: L a scien ce v e u t aussi nou s fa ire co m p ren d re de la n atu rę.

(15)

czynę w yw ołującą zjawisko.19 Przyczynowość w sensie nowożyt­

nej fizyki ściśle jest zw iązana z pojęciem istnienia formalnego, podczas gdy w filozofii tom istycznej pojęcie przyczynowości ści­

śle łączy się z istnieniem ' aktualnym . Jakie jest źródło takiego stanu rzeczy? Jeżeli praw o m a zdolność w yw ołania zjawisk, trzeba je uważać za przyczynę sprawczą. Ponieważ prawo nale­

ży do dziedziny form alnej (lex, ralio), więc jako przyczyna sprawcza rozciąga się ono na istnienie formalne. Różne dawano odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób jest oddzielone istnienie form alne od aktualnego. N ajradykalniejszą odpowiedź dał Des- cartes. Skonstruow ał on swój św iat ze stanowiska własnego ja:

cogito ergo sum. Zdaw ał sobie spraw ę z tego, że jest to świat przedstawiony, że to św iat pomyślany, a nie rzeczywisty (i ak­

tualny. Wiedział również, że ten św iat przedstaw iony posiada elem enty istotne ew entualnego św iata rzeczywistego. A skąd wiadomo, że św iat przedstaw iony odpowiada św iatu rzeczywi­

stem u i aktualnie istniejącem u? O tym rozstrzyga doświadczenie i eksperym ent.

M eyerson więc zgodnie z fizyką nowożytną twierdzi, że zja­

wiska w yjaśniam y przez prawo. W yjaśniania rzeczywistości do­

m aga się um ysł ludzki. Nauka jest dziełem rozumu, a jego w ła­

ściwością jest dążenie do w ykryw ania przyczyn.40 Gdy się pozna przyczynę zjawiska, wówczas można powiedzieć, że się je w yja­

śniło a um ysł ludzki został zaspokojony. W yjaśnienie jest zatem potrzebą głęboko zakorzenioną w um yśle i pozwala m u dąć zado­

walające odpowiedzi na dręczące pytania.

W św ietle przeprowadzonej analizy poglądów nie sposób od­

powiedzieć zdecydowanie, czy fizyka w yjaśnia czy też tylko opisuje rzeczywistość. Można jedynie stwierdzić, że argum enty przytaczane zarówno za opisem jak i za w yjaśnianiem w przyro­

doznawstwie są niewystarczające. Moim zdaniem w fizyce w yja­

śnia się rzeczywistość przy pomocy teorii. Postaram się przeto

“ H. D o l c h , K a u sa litiit im V e rsta n d n is des T h eologen u n d d er B e - g riin d e r n e u z e itlic h e r P h y sik , Freiburg im Br., 1954, s. 154— 167.

" E. M e y e r s o n , D e l’ex p lic a tio n dans les scien ces, P aris 1921, s. 53.

(16)

54 K S . S T A N IS Ł A W M A Z I E R S K I

przedstawić sposób w jaki tłumaczym y zjaw iska w świetle teorii.

Teoria fizyczna a wyjaśnienie. Niektórzy autorzy sugerują myśl, że teoria fizyczna nie w yjaśnia lecz opisuje pew ną klasę zjawisk. Tum mers twierdzi, że jeśli fizyka nie m a nic wspólnego z w yjaśnianiem realnym , jej rola ogranicza się do opisu. Nie wdając się w szczegółową polemikę z jego wywodam i z łatwością zauważymy, że dowodzenie Tum m ersa jakoby fizyka tylko opi­

syw ała jest mało przekonywające. A rgum enty zaczerpnięte z historii przyrodoznawstw a wytaczane przez niego natrafiają ną duże trudności. Nie sposób bowiem jest zebrać wszystkie fakty jakie m iały miejsce. Trzeba więc dokonać selekcji, w wyniku której nie można przedstaw ić obiektywnego stanu rzeczy. Do­

strzega się przeważnie takie fakty, które mogą tezę potwierdzić a nie obalić.

Istnieje jeszcze druga trudność przy tego ty p u dowodzeniach.

Odpowiedzieć na pytanie, czy dany autor na przykład Galileusz form ułując praw o bezwładności, chciał nam dać tylko opis czy też w yjaśnienie nie jest rzeczą łatwą. Nie wiadomo, jakie były jego zamierzenia. Kto twierdzi, że Galileusz form ułując prawo' inercji dał nam tylko inform acje o ciele poruszającym się ruchem jednostajnym i prostolinijnym i o ciele w spoczynku, ten naraża się na zarzut, iż nauka jest tylko zbiorem inform acji. Podobnie 0 fizyku form ułującym praw a i budującym teorię musielibyśmy

powiedzieć, że dał nam tylko inform acje o pew nych zjawiskach.

Gdyby tak było nauka składałaby się z m niej ,lub więcej trafia­

jących do przekonania informacji.

Nauka ma o wiele ważniejsze zadania. Form ułuje prawa, łą­

czy je ze sobą i wm ontow uje je w teorię. W ybieranie natomiast jakiegoś praw ą i rozpatryw anie go w izolacji bez związku z inny­

mi jest bardzo fragm entarycznym przedstaw ieniem tego, co s ta ­ nowi przedm iot dociekań fizykalnych. Praw o jest tylko elemen­

tem teorii. W yodrębnienie więc. jakiejś jednej zasady z całości

1 rozpatryw anie jej bez uw zględnienia innych nie zawsze jest

popraw ne metodologicznie. Gdybyśmy wyosobnili na przykład

praw a K eplera i rozpatryw ali je. oddzielnie, w tedy dałyby nam

one najw yżej inform acje jak się poruszają ciała niebieskie, gdzie

(17)

aktualnie się znajdują lub jaki jest ich okres obiegu. Znajomość tych praw nie w ystarcza do całokształtu naszej wiedzy o ruchach ciał niebieskich. Aby w yjaśnić ruch p lanet trzeba uwzględnić jeszcze praw o graw itacji Newtona. Stąd wniosek, że aby orzec coś o jednym jakim ś praw ie trzeba wziąć pod uwagę inne z danej teorii. Nie ma więc racji Tum m ers twierdząc, że nauka tylko inform uje i opisuje. A rgum entacja jego za opisem w fizyce nie w ydaje się mocna. Aby poznać zjawisko na przykład fotoelek- Iryczne, nie w ystarczy tylko opisać to zjawisko. Opis jest jedynie pierw szą w stępną i podstawową częścią poznania. Sam opis mówi tylko, że strum ień św iatła skierow any na płytkę elektroskopu powoduje opadnięcie listków. Z opisu nie dowiemy się przecież o tym, że światło w ytrąca z płytki elektrony. F akt ten w yjaśnia korpuskularna teoria światła.

Pozytyw iści fizykalni przytaczali dość ważkie argum enty skłaniające nas do uznania opisu za jedyne zadanie fizyki. Tw ier­

dząc, że fizyka tylko opisuje powoływali się na stosowaną w niej m atem atykę. Jest to niekonsekwencja, na którą zwrócił uwagę J. M etallm ann. Słusznie zarzucił on Kirchhoffowi to, że z jednej strony w ysunął postulat opisu w fizyce, a z drugiej strony sam od opisu się oddalił, bo dał w ykład m echaniki z pomocą rów nań różniczkowych to jest w yjaśniających.21 A utór D eterm inizm u nauk przyrodniczych widzi w m atem atyce argum ent za wyjaśnianiem , a pozytywiści fizykalni argum ent za opisem. Kto więc ma rację?

Mając na m yśli metodologiczne określenie w yjaśniania jako dobieranie racji inferencyjnej dla pewnego następstw a jako ze­

społu zdań empirycznych, nie możemy zgodzić się z tw ierdze­

niem, że m atem atyka, którą się przyrodoznawstw o posługuje w yjaśnia zjawiska. Fizyka w yrażająca zm iany zachodzące w prze­

biegu zjaw isk z pomocą liczb i funkcji m atem atycznych, nie może być argum entem przem awiającym za. w yjaśnianiem i jednoczeń śnie za opisem. Gdyby tak było, powstałoby niebezpieczeństwo podwójnego stopnia języka. Pierw szy stopień byłby w yrażeniem zm ian zjaw isk w języku m atem atycznym , a drugi czynnością

!I J. M e t a l l m a n n , op. cit., s. 281.

(18)

56 K S . S T A N IS Ł A W M A Z IESR SK I

wyjaśniającą. Mieszanie tych dwóch procesów nie powinno mieć miejsca. Z faktu, że fizyka nie jest filozofią przyrody lecz m ate­

m atyką przyrody, nie w ynika jeszcze, że fizyka pełni funkcję w yjaśniania. Stoimy na stanowisku, że nie m atem atyka w yjaśnia rzeczywistość fizyczną lecz teoria.

Teoria fizyczna jest to układ ogólnych zasad, praw, definicji i hipotez rzeczowo i logicznie ze sobą połączonych. Tak pojęta teoria jest końcowym etapem prac eksperym entalnych i teore­

tycznych dociekań. Teoria obejm uje zw ykle szeroki zakres zja­

wisk. Zdaniem H. Poincare’go naukę buduje się z faktów jak dom z kamieni, lecz nagromadzenie faktów nie jest bardziej nauką niż stos kam ieni domem. W ysuwa tu postulat, że trzeba te fakty a ściślej zdania o faktach uporządkować i usystematyzować, by stworzyć system naukowy. B uduje Się więc teorię taką, która by objęła wszystkie zaobserwowane fakty. Poprzestanie na samym doświadczeniu nie jest wystarczające, bo nie tw orzy nauki. „Do­

świadczenie daje nam jedynie pew ną liczbę odosobnionych pun­

któw, trzeba je połączyć linią, ciągłą — jest to prawdziwe uogólnienie. Jest to naw et coś więce’j : krzywa, którą nakreślimy przejdzie pomiędzy tym i punktam i i w ich pobliżu, nie przejdzie przez same te punkty. Tak więc nie ograniczamy się do uogólnie­

nia doświadczenia, ale nadto wprow adzam y doń poprawki, a fi­

zyk, który zechciałby się obchodzić bez takich popraw ek i rzeczy­

wiście zadowolić się gołym doświadczeniem zmuszony byłby formułować bardzo osobliwe praw a badanych przez się zjawisk.

F akty surowe nie mogą nam tedy wystarczyć, dlatego potrzeba nam nauki uporządkowanej lub raczej zorganizowanej".22 Prawo a tym bardziej teoria nie jest w iernym odzwierciedleniem grupy zjawisk których dotyczą. Tak na przykład bierzem y w rachubę gaz, który się stosuje w każdej tem peraturze i pod wszelkimi ciśnieniami do praw a Boyele’a i Gay-Lussaca. A przecież nie istnieje taki gaz ■ idealny. Jednak prawo odnosi się do takiego gazu doskonałego, który jest tylko abstrakcją stworzoną dla

“ H. P o i n c a r e , N au ka i h ip o teza . P rzek ład z franc., W arszaw a 1908, s. 118.

(19)

teorii. Słusznie zauważył Duhem, że nie można zrozumieć dobrze praw a, jeśli się nie zna teorii, którą praw o zakłada. Stosunek praw a do teorii i teorii do zjawisk świetnie w yraził S. A. Edding- ton: „Obserwacje i teoria najlepiej na tym wychodzą, gdy są one splątane razem, pomagając sobie naw zajem w poszukiwaniu prawdy. Jest bardzo dobrą zasadą nie pokładać zbytniego zaufania w teorii, dopóki nie została ona jeszcze potwierdzona przez obser­

wację... rów nież bardzo dobrą zasadą jest niepokładanie zbytniej w iary w przedstaw ione nam w yniki obserwacji, dopóki nie zostały potwierdzone przez teorię'1.23

Jeśli m y ulegam y nieraz złudzeniu, że prawa przez nas sfor­

m ułowane .odpowiadają bezpośrednio rzeczywistości, dzieje się to na skutek niedokładności spostrzeżeń naszych zmysłów i niedo­

kładności narzędzi badawczych. Nam się tylko wydaje, że istnieje integralna adekw acja pomiędzy praw em a zjawiskami. Praw o jest tylko m niejszym lub większym przybliżeniem relacji pomiędzy faktam i. Z pomocą popraw ek coraz bardziej zbliżamy się do rze­

czywistego stan u rzeczy. Fizyka nie rozw ija się tak jak geometria, k tóra dołącza nowe zdania określone i nie podlegające dyskusji do zdań już określonych i koniecznych. Fizyka rozw ija się nie­

ustannie dlatego, że doświadczenie ujaw nia coraz to nowe roz­

bieżności pomiędzy praw am i a faktami."4 P raw o jest konstrukcją idealną, k tóra w yraża nie to, co się dzieje, ale to, co działoby się, gdyby pew ne określone dokładnie w arunki doświadczenia były 'zrealizowane. Bez w ątpienia, gdyby przyroda nie była uporządko­

w an a i gdyby nie prezentow ała nam jednakow ych relacji jako m ateriału potrzebnego do uogólnień, nie moglibyśmy w ogóle form ułow ać praw.

Rola teorii nie ogranicza się do uogólniania doświadczenia.

Posiada ona drugi aspekt wyróżniony już przez Duhema. Te dane doświadczenia trzeba zapisać; w tym celu należy się posłużyć odpowiednirri system em znaków czyli językiem teorii. Fizyka jako

“ S .A . E d d i n g t o n , N au ka n a n o w y c h drogach. P rzek ład z ang.

dra S zczep an a S zczen iow sk iego, W arszaw a [b.r.w.], s. 220— 221.

“ P. D u h e m , op. cit., s. 290.

(20)

58 K S . S T A N IS Ł A W M A Z I E R S K I

system naukowy byłaby ukonstytuow ana z jednej strony przez zbiór sądów empirycznych, odzwierciedlających rzeczywistość obiektywną, z drugiej strony tw orzyłaby układ znaków służących do transform ow ania tych sądów i w yrażania ich w języku m ate­

matycznym. Język teorii ciągle się rozwija. W okresie, w którym zaczęła się fizyka wyodrębniać od filozofii, nie mogła poszczycić się tak wspaniałą ferm ą zew nętrzną jaką dziś posiada. Na stan ten w płynął najbardziej rozwój narzędzi badania i rozwój nauk form alnych: m atem atyki i logiki, które opracowały m etodę de­

dukcyjną z powodzeniem stosowaną w fizyce. Zastosowanie tej metody w całej pełni w naukach realnych jest ideałem trudnym do zrealizowania. Dla realnych bowiem stosunków między zja­

wiskam i niełatwo jest nieraz znaleźć odpowiednik w relacjach formalnych.

Form alną stroną teorii jest stosowana w niej dedukcja. Z teo­

rii przy pomocy reguł logicznych w yprow adza się praw a fizyczne, u z nich zdania jednostkowe, które podlegają sprawdzeniu empi­

rycznemu: Każda teoria ma swe założenia podobnie jak logika aksjomaty, które przyjm uje się bez dowodu. Wówczas twierdzenia przyjm ą formę okresu warunkowego: „jeżeli... to“. Stąd mamy uw arunkow any charakter zdań logicznych i fizykalnych.

Celem teorii jest między innym i okazać, że praw o stanowi logiczną konsekwencję ogólnych założeń teoretycznych. Tummers nie mógł się dopatrzeć tłum aczenia zjawisk w fizyce, bo w yjaśnia­

nie pojm ował jako odsłanianie istoty rzeczywistości, jako odkry­

w anie tego, co w arunkuje św iat zjawisk. Tego rodzaju w yjaśnia­

nie, które jest właściwe filozofii, przeniósł na tere n nauk fizycz­

nych i zauważył, że nie m a ono zastosowania w tych naukach.

Wręcz odmienne stanowisko zajął Meyerson, twierdząc, iż 'fizyka bada istotę rzeczy, bo wskazuje na związki przyczynowe pomię­

dzy rzeczami. Ontologizm M eyersona przyczynił się do eliminacji filozofii przyrody z wypracowanej przez niego koncepcji wiedzy.

Stała się ona zbędna, gdyż jej kom petencje przejęła fizyka do­

starczając umysłowi głębokich analiz ontologicznych. Przyznaje

również, że dedukcja w fizyce pogłębia te analizy.

(21)

Z punktu widzenia metod stosowanych przez współczesną fizykę stanowisko M eyersona nie w ydaje się słuszne. Fizyka w y­

zbyła się definicji pojęć przez rodzaj najbliższy i różnicę gatun­

kową a posługuje się definicjam i operacyjnym i, które podają sposoby m ierzenia wielkości fizycznych. Zwraca się w niej uwagę nie na istotę zjaw isk lecz na stałe relacje pomiędzy nimi. Realno­

ścią dla fizyka są przede wszystkim wielkości m ierzalne wcho­

dzące w związki z innym i wielkościami. W skutek tego nastąpiło większe uniezależnienie fizyki od pojęć ontologicznych; utw orzyła sobie ona dla w łasnych potrzeb system pojęć, które uw zględniają jedynie elem enty em piryczne, mierzalne. Fizykalne poznanie posługujące się obserw acją i pom iaram i nie może pretendow ać do jakiegoś głębszego w niknięcia w rzeczywistość. ,,Ontologizm“

można by jedynie założyć ale przed przystąpieniem do obserwacji i pomiarów. Zanim fizyk odczyta koincydencję pomiędzy strzał­

k ą i kreską skali-na przyrządach pomiarowych pow inien przyjąć obiektyw ną rzeczywistość fizyczną i uznać ontologię powszech­

nego rozsądku zaw ierającą tak zw ane najwyższe praw a bytu i m yślenia. Jest to więc ontologia założona, a nie ontológia, do której dochodzi się przy pomocy analizy i m etody fizykalnej.

Linię dem arkacyjną między analizą em piryczną i analizą ontologiczną usiłował przeprowadzić J. M aritain: „Jeśli przeciw­

staw iam y w yjaśnianie lub analizę em piryczną analizie ontolo- gicznej, nie znaczy to wcale, aby analiza em piryczna abstraho­

wała od bytu... co jest żresztą niemożliwe dla um ysłu, oznacza­

łoby to bowiem popadnięcie w nominalizm, nie znaczy to tym bardziej, aby analiza ta [sc.' empiryczna] nie m iała wartości realnej, chodzi tam zawsze o- poznanie rzeczywistości, analiza ta zawsze odnosi się do bytu, lecz nie jest jej przedm iotem odkry­

wać w artość inteligibilną b y tu “.25

Nie m ożemy zgodzić się z koncepcją, że w yjaśnianie fizykalne dotyczy istoty rzeczy. Trudno jest również przyjąć, że zadaniem fizyki jest tylko opis. Spytajm y więc, w jakim znaczeniu możemy

mówić o w yjaśnianiu w fizyce.

!S J. J. M a r i t a i n , La p h ilo so p h ie d e la n a tu rę, P aris [b r.w.], s. 74.

(22)

60 K S . S T A N IS Ł A W M A Z IE R S K I

Aby w pełni zdać sobie sprawę z tej kwestii, trzeba w niej wyróżnić dwa aspekty: pierwszy to określenie w yjaśniania przez metodologię nauk jako znalezienie racji dla danego następstw a i przechodzenie od racji do następstwa, drugi zaś to koncepcja nauki i stanowisko filozoficzne. Jeżeli ktoś nazwie w yjaśnianiem przechodzenie od ogólnych założeń jako pewnej racji do mniej ogólnych tw ierdzeń jako do następstw, ten m usi uznać istnienie tłum aczenia w naukach fizykalnych. Tego bowiem domaga się stosowanie dedukcji w przyrodoznawstwie. Wielką rolę w roz­

strzygnięciu problem u odgryw a stanowisko wobec nauki, bowiem w grę wchodzi tutajj® sprawa, jaką treść wiążem y z pojęciem wyjaśniania. Chodzi o to, co m a być racją inferencyjną w tłu m a ­ czeniu zjawisk. Fizyka teoretyczna odpowie, że tą racją, dla zja­

wisk jest teoria. Z teorii bowiem wyprow adza się praw a i zdania jednostkowe, z kolei spraw dza się je doświadczalnie. I o tyle teoria wyjaśnia, o ile pozwala wydedukować m niej lub więcej ogólne tw ierdzenia, których treść odpowiada rzeczywistości.3' Teoria fizyczna umożliwia poznanie ilościowe własności i sto­

sunki pomiędzy nimi. Fizyk otrzym uje w rezultacie badań zespo­

ły liczb, które są dlań podstawowymi inform acjam i o rzeczywi­

stości. Stw ierdzam y więc, że teoria fizyczna nie zmierza do w y­

rażania istoty rzeczy, w ew nętrznej stru k tu ry bytu, której przejawem byłyby zjawiska. W teorii nie ma takich pojęć, które by mogły sprostać poznaniu istoty rzeczy.

Nie wszyscy jednak autorzy są zdania, że rzeczywistość w y­

jaśnia się w św ietle teorii. Równie dobrze tłum aczyć można jakieś zjawisko wskazując na jego przyczyny. Relacje między przyczyną i skutkiem w yraża się w tedy w postaci funkcji bez zignorowania zależności przyczynowej. Tak na przykład B. Ga­

węcki uważa, że w yjaśnić zjawisko, którego przebieg jest znany i dany nam w postaci równania, znaczy znaleźć jego miejsce w obrazie naukowym, wskazać na jego związki z innymi zjawi-

M F. R e n o i r t e , E lem en ts de critią u e des scien ces et de Cosm ologie, L ouvain 1945, s. 152; 159: L a th eorie est un p o in t d e d ep a rt que l’on pose a v ec le b u t u n iqu e d ’un p o u v o ir d e d u ire des rela tio n s que so n t lois.

(23)

skami posługując się m etodą funkcjonalną lub kauzalną.27 „W ten sp o só b ^ S stw ie rd za on E- prawo przyczynowe nie jest niczym

innym jak narzędziem w yjaśniania11.2”

Mając na m yśli obraz św iata nakreślony przez fizykę współ­

czesną trudno jest zgodzić się z poglądem o przyczynowym tłum aczeniu jednego faktu przez drugi jako jedynym sposobie tłumaczenia. Podobnie sądzi M etallm ann twierdząc, że nie można utożsamiać w yjaśniania w ogóle z w yjaśnianiem przyczynowym.

Jego zdaniem w yjaśniania nie można ograniczać do podania przyczyn, do w yszukiw ania praw przyczynowych. Każdy układ praw innego rzędu (oraz fakt) odgrywa analogiczną rolę.'M Dorzućmy jeszcze, że w yjaśnianie nie jest procesem zamkniętym , wykończonym i raz na zawsze obowiązującym jak sądzili przed­

stawiciele m echanistycznego obrazu świata. H istoria fizyki po­

ucza, że jeśli napotkano nowe zjaw iska dom agające się w ytłum a­

czenia i nie dające ogarnąć się przez dotychczasową teorię, trzeba było ją przebudować, lub zbudować na jej m iejsce nową.

W takich w ypadkach pole do popisu m a fizyk teoretyk, który korzystając z danych doświadczenia i własnej inw encji twórczej staw ia nowe hipotezy, ale zawsze oczekuje egzaminu przed try ­ bunałem doświadczenia. Ponieważ teorie się zm ieniają więc i ewolucji ulega w yjaśnianie rzeczywistości. W yjaśnianie jest procesem, któ ry się rozw ija i bogaci w zależności od tego jak się rozrasta teoretyczna konstrukcja. ,,A że proces budow ania teorii jest procesem organicznego w zrostu nauki, czymś przeto nie kończącym się, zatem i w yjaśnianie naw et tego samego faktu pogłębia się nieograniczenie“.S0 W tym sensie w yjaśnianie jest względne.

Z tą względnością łączy się również fakt, że w yjaśnianie posiada swe stopnie. Słusznie powiedziano, że trudno ustalić, czy coś jest bezwzględnie jasne, natom iast można praw ie zawsze

” B. G a w ę c k i , l.c., s. 337.

“ Tam że.

=1 J. M e t a l l m a n n , op. cit., s. 333.

’? T a m że,.s. 331.

(24)

62 K S . S T A N IS Ł A W M A Z I E R S K I

stwierdzić, czy przedm iot staje się dla nas jaśniejszy i zrozu- mialszy.

Różnice pomiędzy w yjaśnianiem fizykalnym a filozoficznym.

Jeżeli nauki fizykalne w yjaśniają rzeczywistość fizyczną, to jest zjaw iska św iata materialnego, nasuw a się pytanie, czy to w yja­

śnianie jest jedyne, czy też istnieje inne, głębsze, posługujące się odmienną aparaturą pojęciową. F akt uświadomienia sobie innego typu w yjaśniania nie będzie również bez znaczenia i w pływ u na uściślenie pojęcia w yjaśniania w naukach przyrodniczych. Gdyby fizycy nowożytni nie przeoczyli faktu, że filozofia przyrody tłumaczy na swój sposób świat m aterialny, nie popadliby w jed­

nostronny mechanicyzm. Być może nie upatryw aliby w teorii mechanistycznej ekskluzywistycznego sposobu rzeczywistego w yjaśniania rzeczywistości. Oprócz tłum aczenia fizycznego umysł domaga się w yjaśniania filozoficznego. Umysłu spragnionego praw dy bezwzględnej nie zadowoli poznanie ograniczone, do jakiego dochodzą nauki doświadczalne. Tu otw iera się pole dla dociekań filozoficznych.31

Nie wszyscy jednak fizycy podzielają ten pogląd. Wiadomo, że nauki szczegółowe różnią się od filozoficznych tym, że zwę­

żają zakres swych badań do jakiejś obranej grupy zjawisk i ograniczają się do badania ich przez najbliższe przyczyny czyli przez przyczyny em pirycznie poznawalne i sprawdzalne. Trud poszukiwania przyczyn ostatecznych, metafizycznych, niedostęp­

nych dla empirii, wchodzi w zakres rozważań filozoficznych.

Ogólny charakter zdań filozoficznych, spekulacja, którą się ona posługuje budzi nieufność wśród przyrodników i utw ierdza ich w przekonaniu, że nie może być innego tłum aczenia prócz fizy­

kalnego. Fizyk nie widzi bezpośredniej użyteczności analizy filozoficznej i z tego ty tu łu filozofia przyrody dla niego jest zbęd­

na. Podobnie jest ona niepotrzebna neopozytywistom jako nie- odpowiadająca wymogom nauki ścisłej. I z innego stanowiska zbędna jest również dla Meyersona, według którego ontologiczny

“ Cz. B i a ł o b r z e s k i , R z e c zy w is to ś ć w u jęciu p rz y r o d o zn a w stw a ,

K ijó w 1916, s. 42 n. i - '

(25)

sposób tłum aczenia stosowany w fizyce dostatecznie zadowala potrzeby umysłu.

Stoim y na stanowisku, że w yjaśnianie filozoficzne ma swą rację bytu. Tak w filozofii jak w naukach przyrodniczych chodzi c w yjaśnianie „racjonalne11, to jest o wykazanie, że poszczególne zjaw iska stają się zrozumiałe na tle teorii, że zdania obserwa­

cyjne powiązane z praw am i i ogólnymi zasadam i nabierają głębszego sensu naukowego. Ogólne założenia teorii fizycznej, które uznajem y za rację inferencyjną dla pew nych zjaw isk m ają inne znaczenie, aniżeli ogólne zasady, które uw ażam y w filozofii przyrody za rację inferencyjną dla w ytłum aczenia budow y bytów m aterialnych oraz ich zm ian zarówno substancjalnych jak i ak- cydentalnych. Fizyka operuje wielkościami m ierzalnymi, obser­

w acyjnym i, empirycznym i, a filozofia posługuje się zasadami bytu inteligibilnym i, metafizycznymi. Odrębność tych dwóch typów w yjaśniania jest uzasadniona całkiem odm iennym i sposo­

bam i analizy rzeczywistości.

Tomasz z A kw inu docenia badania zjawisk przyrody i odnaj­

dyw anie bliższych przyczyn i praw nim i rządzących.^ Odrzuca on opinie tych, którzy pod pretekstem , że celem najwyższym czło­

w ieka jest kontem placja rzeczy boskich zaniedbują badanie przyrody. Nie' można podzielać przekonania tych, którzy pomi­

jając bezpośrednie przyczyny zjaw isk wszelkie działanie przypi**

sują w prost przyczynom pierw szym i ostatecznym. Co więcej, pom niejszając znaczenie „przyczyn w tórnych" i fałszywie w yolbrzym iając działanie Stw órcy konsekwentnie doszli do zanegowania naturalnego działania bytów stworzonych.33 W kwe­

stii czy poza Bogiem istnieje b y t stworzony, który m a moc sprawczą w yw oływ ania skutków zajął Tomasz niedwuznaczne stanowisko. Odrzucając błędne poglądy na przyczynowość A kw inata z naciskiem podkreśla, że Bóg bezpośrednio wszystko sprawia, ale to nie znaczy, żeby poszczególne rzeczy nie m iały

“ C o m m e n ta riu m in P h y s., lec. 1, h. 4—6; S. Th. I-II, q. 75, a. 1, sed contra; S. Th. I, q. 33, a. 1, ad 1; I, q. 65, a. 1; I, q. 115; C.G. II, c. 6, 15.

" C om m . in II L ib r u m S ent., D ist. 1, q. 1.

(26)

64 K S . S T A N IS Ł A W M A Z I E R S K I

własnej mocy działania, dzięki której są następnym i przyczynam i rzeczy. W prawdzie żadne stworzenie nie może stw arzać in esse (creatio) i przy działaniu każdej rzeczy Stwórca jest w jakiś sposób zaangażowany, jednak przez to nie jest zniweczone n atu ­ ralne działanie. On udziela istnienia powstającym rzeczom i dla­

tego jest przyczyną we właściwym najgłębszym znaczeniu.

Działanie Jego sięga głębiej niż działanie innych przyczyn.

Drugorzędne przyczyny określają jedynie bliżej ten byt. Siła Stwórcy łączy swą moc z przyczyną drugorzędną, ale nie odbiera jej naturalnej zdolności działania. Bóg jest z jednej strony poza wszelkim stworzeniem, a z drugiej strony jest w rdzeniu każdego stworzenia.84 Transcendencja wobec stworzeń i im m anencja Stwórcy w stworzeniach to nie są dwie wzajem nie wyłączające się rzeczy.

Widzimy więc, że Tomasz^ harm onijnie zespolił działanie Stwórcy z działaniem stworzenia, tłumacząc w ten sposób po­

wstanie bytów. A kw inata docenia więc badanie zjawisk świata m aterialnego przez najbliższe przyczyny, ale rów nie mocno akcentuje potrzebę badań filozoficznych.

Filozoficzne w yjaśnianie rzeczywistości znalazło swój wyraz w hylemorfizmie. Hylemorfizm, a więc teorię filozoficzną usiłu­

jącą wytłum aczyć św iat m aterialny i zm iany w nim zachodząęe przez ostateczne przyczyny: m aterialną, formalną, celową i sprawczą, przejął A kw inata bez zmian od Arystotelesa. Dokonał on jedynie analizy pojęć wchodzących w skład tej teorii, a nie dodał tu jakichś nowych elementów. Teoria hylem orficzna jest ontologiczną analizą rzeczywistości. Filozofia przyrody, której przedmiotem właściwym jest by t m aterialny podlegający zmia­

nom (ens materiale inąuantum mobile) przy pomocy teorii hyle- morficznej usiłuje, ogarnąć wszelki byt m aterialny i wytłum aczyć go przede wszystkim w jego dynamice. Mówi się w niej o udziale m aterii i form y substancjalnej w przem ianach istotnych i przy­

godnych. Filozofia przyrody jest studium filozoficznym św iata materialnego. Typ wiedzy, którą reprezentuje filozofia, różni się

De pot.,

q. 3,

a,

7,

sed

contra 5, praeterea,- Por. także

C.G.

III, c. 68.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Często wska- zuje się, że główną słabością analizy symulacyjnej jest konieczność wykorzysta- nia w niej subiektywnych rozkładów prawdopodobieństwa oraz trudności w

Izolowane atomy mają dyskretne dozwolone poziomy energetyczne Periodyczność sieci w ciele stałym prowadzi również do pojawienia się pasm energetycznych oddzielonych

Izolowane atomy mają dyskretne dozwolone poziomy energetyczne Periodyczność sieci w ciele stałym prowadzi również do pojawienia się pasm energetycznych oddzielonych

[r]

Jeśli bowiem w analizach przeprowadzonych przez autorkę stwierdzono, że ofiara- mi przemocy domowej jest 11,77% (42 osoby) 16 mężczyzn przy uwzględnieniu, że z jednej

Pojawia się zatem pierwsze pytanie: jak objąć/uwzględnić te zagadnie- nia i specyfikę samej mediamorfozy w praktyce edukacyjnej? A po nim dru- gie: w jaki sposób

Plastyd, który wywodzi się z włączenia przez komórkę eukariotyczną do swojego protoplastu organizmu prokariotycznego, który wykazuje pokrewieństwo z sinicami doprowadziły

Realizacja tego oraz innych praw ma się przyczyniać do zwiększania zasobów zdrowia repro- dukcyjnego człowieka, to jest możliwości prowadzenia satysfakcjonującego i