• Nie Znaleziono Wyników

Drwęca 1933, R. 13, nr 97

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Drwęca 1933, R. 13, nr 97"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

K onto c z e k o w e P. K. O. P ozn ań nr. 204 lift. C ena p o je d y n c z e g o e g z e m p la r z a to g ro szy .

Z D O D A T K A M I : O P IE K U N M Ł O D Z IE Ż Y “, „NASZ P R Z Y J A C IE L “ i „R O L N IK “

„Drwęca“ wychodzi 3 razy Wygoda, we wtorek, czwartek i sobotę rano.

Przedpiata wynosi dla abonentów miesięcznie z doręczeniem 1,30 zL K w artalnie wynosi z doręczeniem 3,89 zł.

Przyjmuje się ogłoszenia do wszystkich g azet

Cena ogłoszeń: Wiersz w wysokości 1 m ilinietra na stronie 6-łamowej 15 gr, na stronie 3-lamowej 50 gr, na 1 stronie 60 gr. - Ogłoszenia d ro b n e : Napisowe słowo (tłusto) 80 gr każde dalsze słowo 15 gr. Ogłoszenia zagrań. 100 /0 więcej.

N u m er t e l e f o n u : N o w e m ia s to 8.__________

Druk i wydawnictwo „Drwęca“ 6p. z o. p. w Nowemmieśeie.

ROK X III. NOW EM IASTO-POM ORZE SO BO TA , D NIA 19 S IE R P N IA 1933

Adres telegr.: .D rwęca' Nowemiasto-Pomorze.

N R. 97

Walka o duszę młodzieży i . . . dzieci.

Jest rzeczą niezmiernie ciekawą obserwować to, co się dzieje w młodem pokoleniu, zwłaszcza proces rozwoju i zmian jego umysłowości, wszak ma to znaczenie duże, bo w konsekwencji dziejo­

wej młodzi przenikną kiedyś wszelkie przejawy życia społecznego i staną się decydującym o lo­

sach narodu i państw a czynnikiem. Starsze spo­

łeczeństwo weszło w niepodległe życie Polski roz­

darte sporem orjentacyjnym, Narodowcy, w ycho­

dząc z założenia słusznego, że odrodzenie państw a polskiego może być dokonane tylko przy w spół­

udziale Ententy, zdecydowanie przy niej stanęli, Piłsudczyzna przy Niemczech i Austrji. Stało się to tak, że nad mogiłami swoich poległych nie stanęliśm y zjednoczeni i zgodni, lecz wewnętrznie rozbici. Młodzież w psychologicznym procesie ewolucyjnym w wielu dziedzinach w ykazała duży postęp. W ychowana w olbrzymiej masie w w szech­

polskiej szkole, znalazła w ideologji narodowej w szechstronny wyraz swoich pragnień ekspanso- wania wartości w ewnętrznych i i dążeń politycznych.

Kto widział wielotysięczne rzesze akadem ików, przystępujących w czasie Wielkiej Nocy do Stołu Pańskiego, ten niewątpliwie wyczuł, że budujący ten obraz jest odbiciem głęboko nurtujących w młodem pokoleniu potrzeb tych niewidzialnych, a nieocenionych dóbr, które daje W iara Święta.

Odzyskanie religijności w skrzesza w młodzieży poczucie moralnej siły i w ewnętrznego zadowolenia, że znalazła najwyższe niem aterjalne dobra i duszę swą pow ierzyła najlepszej Bożej Opiece. Katolicka i narodow a jest młodzież, która n arosła w niepod- ległem Państw ie Polskiem , z wyjątkiem tych kilku anemicznych, obietnicą protegow ania skleconych sztucznie zrzeszeń sanacyjnych. To w łaśnie jest największem zmartwieniem wolnomyślicieli i „po­

stępow ców ” sanacyjnych. Dlatego też widzimy nie od dziś atak na szańce młodzieży, przygotow any w w szystkich fazach natarcia. Skutki jednak są wręcz opłakane. Młodzież, k tó rą odcina się w myśl nakazów specjalnie wymyślonemi, duchowo obcemi nam metodami od obozu narodow ego, w pada w . . . bolszewizm, a conajmniej groźny radykalizm . P ro ­ ces radykalizacji w draża się coraz silniej w sana­

cyjne organizacje młodzieży. W tych szeregach w ytw arza się poprostu pewna psychoza, że prawo jest „bezpraw iem ”, bo stoi na przeszkodzie „buntu”

reform radykalnych, których pragnie tak gorąco sanacyjny „Bunt M łodych”. Znany spór między

„Słowem”, a „Kurjerem Wil.” rzucił snop św iatła w pom roki ukrytych częściowo intencyj w ycho-- wanków profesorów Jędrzejew icza, Staniewicza, E hrenkreutza, Zawadzkiego i innych, — pierw szego ró w n ie ż ---w spółkolegów.

Odtąd jawnie już i w „Wilczych kłach”, „Za- garach„, „Legjonie” itd. popłynęły strumienie «in­

telektualistów* sanacyjnych, padły już hasła upań­

stwowienia produkcji, banków, ziemi. To nie tylko zwykła omnipotencja państwa, w której cofa się kulturalnie naród. Nie straszy tych „aparatczy­

ków* dalszy przewrót dawno już przerosłych funk- cyj państwa, bo w tern tkwi w łaśn ie cała ich nadzieja n a . . . posady przy biurkach urzędowych, na kawałek chleba z masłem i szynką, a jak dobrze pójdzie,to i na samochód . . . z pominięciem rzetelnego wysiłku i realnej pracy. Młodzi wi­

leńscy Legjoniści, przyjmowani przez samego Mar­

szałka na audjencjach, (Jędrychowski, Bielański) zatopili się tak w dziełach Lenina i piatiletce Stalinowej, że nie dużo z nich zostało na po­

wierzchni. Jeżeli były pewne usiłowania samo­

dzielności i „oryginalności”, to i to zdemaskował przekonywająco jako kopję bolszewizmu dr. Kodź, autor niedawno wydanej doskonałej książki „Za­

sada narodowości w prawie międzyn.”. Nie trzeba zgoła dodawać, że stanowisko tych „mechaników*

społecznych względem .Kościoła katolickiego jest nietylko negatywne, ale wręcz napastliwe. W za­

sadach Wiary Świętej widzą barjerę swoiście po­

jętego „postępu”. Nie gardzi się wprawdzie dla dobrze przemyślanej reklamy błyśnięciem orde­

rami pod baldachimem. I choć czas by było

skończyć z tą ideologią „narodow o”-komunistyczną, boć nawet „swój” prezes mocarstwowców, Pru- szyński, w sanacyjnym „Akademiku* zrozpaczony w oła: „obserwujem y silny upadek charakterów członków org. ideow., stw orzonych przez dzisiejszy regim e”, — to właśnie organizacje, ją wyznające, są koncesjonowane, ho tak jest wygodnie dla...

obecnej chwili. Można by przeboleć w yskoki ró ż­

nych Legjonistów — dziś są, jutro ich nie będzie, tak, jak znikł w zajściach m ałopolskich „Strzelec”, ale o coś więcej tu chodzi, o d u s z ę d z ie c k a . Sposób myślenia oświeconych sfer pomajowego siedm iolecia scharakteryzow ał dosadnie wicem.

W. R. i O. P. Pieracki temi słowy : „ to c z y s ię w a lk a o ż y c ie d z ie c k a p o ls k ie g o , a wynik tej walki zadecyduje o losach Polski... tak, teraz za wezwaniem Wodza Narodu (-(?)-) tr z e b a iś ć ś l e ­ p o , b e z m y ś li k r y ty c z n e j, b e z r o z u m o w a ­ n ia - - - k to t e g o n ie ro b i, d z ia ła d e s t r u k ­ c y j n ie .

A jakąż to treść wlewa się w tej „walce” w biedną duszę biednego dziecka polskiego ? Od­

powiedzią częściową na to pytanie były um ie­

szczone w „Drwęcy” opisy obozów „Straży P rzed­

niej”. Biednaż jest rzeczywiście, drżąca lękiem młoda dusza, kiedy przesącza do niej jad przysię­

gi w sentencji, wziętej z ---- kabały m asońskiej.

W tym samym czasie, kiedy M inisterstwo W y zn a ń R e lig ijn y c h i Ośw. Publ. okólnikiem 101 zab ra­

nia rozpow szechniania na terenie szkół „Prze­

wodnika Katolickiego*, zarzuca się młodzież re ­ dagow aną przez uczni „prasą szkolną”, w której poczuciu swej „obywatelskości* siedm ioklasista domaga się „rady szkolnej*, a szóstoklasista nie bez posm aki erotycznej opisuje „z wyczuciem”

wycieczkę z koleżankam i. W tym nowo tw orzą­

cym się «systemie w ychow ania” jest na całej linji em ancypacja, ale o d ---- w artości chrześcijańskich i narodow ych.

Duszę dziecka z m isternej atm osfery cieplar*

nianej, ogrzewanej prom ieniam i w iary katolickiej i dziejowej świadomości narodow ej, przeniesiono do prym ityw u-jaskini, gdzie w poczuciu bezkarności poniew ierają nią, jak chcą. Słusznie pisze w „Myśli N arodow ej” W asilew ski: — „Młodzież, w ychow ana okazyjnie, konjunkturalnie w edług gustu czasow e­

go regim e‘u, może potem nie odpowiadać kw alifi­

kacjom moralnym, jakich wymaga od ludzi oświe­

conych życie historyczne n arodu ”.

Powodu do rozpaczy nie ma, bo w śród obcych nalotów i rodzinnych chwastów żyje niezłomny, czysty, niespożyty duch narodu.

Jerzy Zuralski.

Bunty chłopskie na Ukrainie.

Prasa zagraniczna donosi, że w południowych częściach Ukrainy wybuchły bunty chłopskie.

Zbuntowani chłopi napadają na wojsko i agen­

tów GPU. Wszystkie składy kolektywne na Ukra­

inie uległy zniszczeniu.

W Moskwie śledzą z wielkiem napięciem wy­

padki na Ukrainie, przyczem wysłano tam liczne oddziały wojska celem stłumienia buntu.

Władze zarządziły ostrą kontrolę osobistą korespondentów zagranicznych pism w Moskwie i wszystkie rozmowy telefoniczne są cenzurowane.

Akcja zbuntowanych chłopów przybiera groź­

ne rozmiary.

P o ls k o - w ło s k i p a k t o n ie a g r e s j i b ę d z ie w k r ó t c e z a w a r ty .

Paryż. W najbliższych dniach ma być podpi­

sany włosko-sowiecki traktat o nieagresji. We­

dług panującej tu opinji podobny traktat będzie niebawem zawarty między Włochami, a Polską, a następnie między Włochami i Małą Ententą.

Rzymski korespondent „Intransigeant” donosi, że pakt polsko-sowiecki ma zawierać klauzulę nie­

agresji i klauzulę neutralności. W przeciwieństwie do paktów, zawartych przez Sowiety i z ich bez­

pośrednimi sąsiadami i Małą Ententą, nie ma on zawierać klauzuli, definjującej napastnika.

W Londynie ma się odbyć nowa konferencja pszeniczna,

w k t ó r e j m a w z ią ć u d z ia ł 2 0 p a ń stw . Genewa. Na w niosek 4 wielkich krajów za­

m orskich, eksportujących pszenicę, a mianowicie A rgentyny, A ustralji, Kanady i Stanów Zjednoczo­

nych, generalny sek reta rjat Ligi Narodów zapro­

sił 20 państw, eksportujących i im portujących psze­

nicę na specjalną konferencję zbożową do Londynu.

M, in. zaproszeni zostali przedstaw iciele Niemiec, Anglji, Francji, Włoch, Polski, Szwajearji, krajów skandynaw skich, południowych i południow ow scho­

dnich krajów europejskich oraz Rosji sowieckiej.

Konferencja mieć będzie na celu zawarcie mię­

dzynarodow ego układu w spraw ie uprawy i handlu pszenicy, przyczem uwzględniane być mają wytyczne, zaw arte w konferencji genew skiej wyżej wymienio­

nych czterech głównych producentów pszenicy oraz postulaty, w ysunięte podczas omawiania problem u zbożowego na światowej konferenji gospodarczej

\Ć Londynie.

N o w a p o d w y ż k a cła n a p s z e n ic ę w A u strjL Wiedeń. Ukazało śię rozporządzenie, podw yż­

szające ponownie cło na pszenicę z 8.8 koron w złocie na 12 koron w złocie.

Zarzdązenie to zostało wydane pod naciskiem sfer rolniczych, k tóre zwróciły się do rządu związ­

kowego o ochronę przed znacznym spadkiem cen pszenicy, jaki nastąpił w drugiej połowie lipca hr. Cena pszenicy w tym okresie spadła z 36.50 szylinga na 31 szylingów.

S t. Z je d n o c z o n e ch cą u p r a w ia ć d u m p in g z e z b o ż e m .

W aszyngton. S ekretarz stanu dla spraw rol­

nictwa, Wallace, w yraził pogląd, że S tany Zjedno­

czone są gotow e wejść na drogę subsydjow ania eksportu zboża, jeżeli nie dojdzie do zaw arcia żad­

nego układu m iędzynarodowego, ograniczającego produkcję. Oświadczył on dalej, że Stany Zjedno­

czone przyjm ą „każdy rozsądny plan w spółpracy europejskiej*, wprowadzający takie ograniczenia, k tó re zadow oliłyby Kanadę, A ustralję i A rgentynę.

2 0 0 m iljo n ó w d o la r ó w s u b w e n c ji za n is z c z e n ie z b io r ó w b a w e łn y .

W aszyngton, 16. 8. Kierownik organizacji k redy tu dla farm erów oświadczył, iż za zgodą prezydenta R oosevelta producentom baw ełny zo­

stanie wypłacone 110 miljonów dolarów, a p ro d u ­ centom zboża — 90 miljonów za zm niejszenie produkcji.

Plantatorzy baw ełny zniszczyć m ają 25—50 proc. swych zbiorów. Ze w spom nianych sum nie będą potrącane należności, przypadające od p ro ­ ducentów skarbow i państw a.

Ś m ierć posła japońskiego w Warszawie.

Z m a rły p o s e ł p r z y j ą ł C h r z e st ś w . n a ło ż u ś m ie r c i.

Warszawa. W nocy z 14 na 15 bm. zmarł w Otwocku pod Warszawą w sanatorium dra Przyro­

dy poseł japoński w Warszawie, Hirojuki Kawai.

Zmarły przebywał w Otwocku na kuracji od kwie­

tnia rb.

Powracając późną jesienią ub. r. z pamiętnej burzliwej dla Japonji sesji Ligi Narodów w Gene­

wie, zaziębił się w podróży do Warszawy i zacho­

rował na grypę, po której nastąpiły komplikacje.

P. Kawai osierocił żonę i 3 córeczki, z któ­

rych najstarsza ma 11 lat, druga 7 lat, a trzecia 7 miesięcy, urodziła się bowiem dopiero w styczniu br. w Warszawie.

Zwłoki p. Kawai przewieziono do Warszawy

w dniu 15 bm., o godz. 3-ej popoł. Nabożeństwo

żałobne za duszę zmarłego posła odbędzie się w

piątek w jednym z kościołów warszawskich, gdyż

zmarły poseł przyjął na łożu^ śmierci Chrzest św.

(2)

Przed rozwiązaniem parlamentu irlandzkiego.

W yb ory m a ją r o z s tr z y g n ą ć , k to g ó r ą ! Dublin. Konfikt między zwolennikami De Va­

lery a faszystam i irlandzkim i z gen. 0 4Duffy na czele rozstrzygnięty zostanie w drodze nowych wyborów do parlamentu.

W kołach politycznych spodziewają się lada chwila rozwiązania obecnego parlam entu i rozpisa­

nia nowych wyborów. Wynik wyborów7 zadecyduje, czy Irlandja stanie się wolną republiką czy też będzie tylko dominjum angielskiem .

Rewizja na statku „Polonja“

w Dublinie.

P o d e j r z e n ia o p r z e m y t b ro n i d la p o w s ta ń c ó w .

J a k wiadomo, „Polonja“ odbyw a obecnie w ycieczkę w o­

koło brzegów W. B rytanji. Jednym z etapów tej wycieczki był Dublin, stolica Irlandji, do którego po rtu „Polonja* za­

w inęła w dniach największej gorączki politycznej, w yw ołanej zapow iedzianą przez faszystów irlandzkich w ielką dem on­

stra c ją antyrządow ą.

N a ty c h m ia s t p o p r z y b y c iu „ P o lo n j i” d o b r z e g u w p o r c ie d u b lin s k im n a p o k ła d w k r o c z y ł s iln y o d ­ d z ia ł p o lic j i ir la n d z k ie j , k t ó r y w c ią g u k ilk u g o d z in p r z e p r o w a d z a ł n ie z m i e r n ie s k r u p u la t n ą r e w i z j ę n a c a ły m s t a t k u , w b a g a ż a c h p a s a ż e r ó w , a n a w e t r e ­ w iz j ę o s o b is t ą w y c ie c z k o w ic z ó w .

Ja k się okazało, p o lic j a ir la n d z k a p o s z u k iw a ła b r o ­ ni, g d y ż o t r z y m a ła w ia d o m o ś ć , ż e s t a t e k p o ls k i p r z y ­ w i e z i e ła d u n e k b r o n i d la r e w o lu c j o n is t ó w i r ­ la n d z k ic h .

R e z u lt a t r e w iz j i b y ł b a r d z o ś m ie s z n y s z n a l e z i o ­ n o n i e w i e l k i e i lo ś c i r e w o lw e r ó w , s t a n o w ią c y c h w ła s n o ś ć p r y w a tn ą p a s a ż e r ó w i n ie k t ó r y c h c z ło n ­ k ó w z a ł o g i „ P o lo n j i” .

Po w yjaśnieniu spraw y b ro ń tę wziął pod opiekę k a p i­

ta n „Polonji”, zobow iązując się przed w ładzam i irlandzkiem i, że w yda rew olw ery w łaścicielom dopiero po opuszczeniu przez sta te k brzegów Irlandji.

Zajście to w yw ołało pew ne zdenerw ow anie w śród pasa- żerów, ale szybkie w yjaśnienie kw estji nie przeszkodziło kon ty n u o w an iu podróży.

„Polonja* w raca do G dyni dn- 20 bm., a potem w ypły­

w a na w ycieczkę do Anglji.

»jwyrninn» i.i t f m g g i n T i n r i B i i w t

B. Prezydent Kuby oskarżony

o m o r d e r s tw a i t r w o n ie n ie p ie n ię d z y . Z Hawany donoązą, że nowy rząd usiłuje jak- najprędzej zlikwidować pozostałości upadłego re ­ gimentu.

Przeciw byłemu prezydentow i Machado i 3-em członkom jego gabinetu wytoczono skargę o m or­

derstw o i roztrw onienie pieniędzy publicznych.

Poza byłym prezydentem w stan oskarżenia zostali postawieni: b. m inister sprawiedliwości Averhoff, b. m inister spraw w ew nętrznych Zubiza- ro tta i b. m inister spraw zagranicznych, F ererra.

Również kom endant policji i burm istrz Hawa­

ny zostali pociągnięci od odpowiedzialności są­

dowej.

P rasa omawia ucieczkę b. prezydenta M acha­

do i zadaje pytanie, gdzie się on osiedli.

Przeważa zdanie, że Machado wybierze za miejsce swego stałego pobytu Jam ajkę.

Dziennik „Diario de La M arina”, zbliżony do stronnictw a liberalnego, do którego należał b. p re­

zydent, twierdzi, że Machado osiedli się na stałe w Niemczech.

S p ra w a d łu g ó w w o j e n n y c h b ę d z ie a k tu a ln ą w p a ź d z ie r n ik u .

W aszyngton. S ekretarz stanu Cordell Hull oświadczył, że rozmowy w sprawne długów w ojen­

nych rozpoczną się praw dopodobnie w początkach października.

W tym czasie przybędzie do W aszyngtonu sir F rederick Leithross, główny doradca ekono­

m iczny rządu brytyjskiego, który ma wziąć udział w przedw stępnych rozmowach, jakie się na tem at powyższy odbędą w W aszyngtonie.

Groźba zerwania stosunków dyplomatycznych między Austrią

a Niemcami.

Wiedeń. „Der A bend” przypuszcza, że, jeżeli ,w ostatniej chwili nie zaprzestanie Berlin swych prowokacyj, jest zerwanie stosunków dyplom a­

tycznych A ustrji z Niemcami nie do uniknięcia, zwłaszcza wobec roli, jaką odegrało poselstwo niemieckie w Wiedniu w7 aferze przem ycania pocz­

ty kurjerow ej, nielegalnej organizacji hitlerow skiej.

Zerwanie stosunków dyplom atycznych miałoby na celu zadokum entowanie wobec całego świata nie­

możliwości dalszego istnienia obecnego stanu rzeczy.

W szy scy k r e w n i S c h e id e m a im a w o b o z ie k o n c e n tr a c y jn y m .

Pruskie urzędowe biuro prasow e podaje do wiadomości, że na skutek artykułu «New York Tim es”, podpisanego przez byłego pruskiego k an ­ clerza Scheidemanna, który uciekł zagranicę i tam rozpowszechniał wiadomości o stosunkach w Niemczech — wszyscy krewni Scheidemanna, ży­

jący w7 Niemczech, umieszczeni zostali w7 obozach koncentracyjnych.

T o r tu r y w w ię z ie n ia c h h itle r o w s k ic h . K openhaga, Wedle opowiadań uciekinierów niemieckich, którzy w tych dniach przedostali się do Danji, zamordowali Hitlerowcy w ostatnich cza*

sach w Brunświku 20 osób. Z zeznań ich wynika, w jak bestja!ski sposób pastw ią się zbiry h itlero ­ wskie nad przeciwnikami politycznymi.

Po przeprow adzonej przez policję obławie, w następstw ie której aresztowano kilkadziesiąt osób, 20 aresztow anych odstawiono do lokalu partji hitlerow skiej, mieszczącego się w dawnym Domu Ludowym. Tam w szystkich aresztow anych pod­

dano strasznym torturom , przyęzem dwóch z nich zginęło pod razami zbirów hitlerow skich. Sześciu pobitych do nieprzytom ności wyrzucono z okna 3 piętra na bru k , aby upozorować samobójstwo, dwóch zaś robotników dobrowolnie wyskoczyło z okna. Pozostałych 10 wywieziono za miasto do lasu i tam ich zastrzelono.

H itle r o w s k ic h n a u c z y c ie li w y p ę d z o n o z m ię d z y n a r o d o w e g o k o n g r e su .

Jak prasa informuje z Santander (Hiszpanja), odbyw ający się tam m iędzynarodowy kongres n a­

uczycielski uchwalił 40 głosam i przeciwko 21, na wniosek delegata francuskiego, szczególnie energicznie podtrzym ywanego przez delegata au­

striackiego, wykluczenie z obrad delegacji nie­

mieckiej.

Przedstaw iciele nauczycielstwa niem ieckiego natychm iast po złożeniu wniosku przez delegata francuskiego opuścili kongres, nie czekając na wyniki głosow ania.

W komitecie zarezerwowano jedno miejsce dla przedstaw iciela Niemiec, który wejdzie tam po wprowadzeniu ponownem w Rzeszy zasady wol­

ności związków.

Dwa tygodnie aresztu

za o k r z y k i „ N iech ż y j e H a lle r ”.

Z G rajew a donoszą, że w dniu 5 bm. w czasie organizo­

w a n y c h przez miejscowe w ładze uroczystości, zw iązanych z rocznicą w ym arszu kadrów ki, doszło do m anifestacyj, k tó ­ rych uczestnicy spotkali się z surow em i karam i adm inistra- cyjnemi.

A m ianowicie, w czasie gdy któ ry ś z organizatorów w niósł okrzyk na cześć m arsz. Piłsudskiego^ z pośród zeb ra­

nej publiczności p ad ły okrzyki : „ N ie c h ż y j e H a ll e r ” .

„ N ie c h ż y j e o b ó z n a r o d o w y “ , z z a p a łe m p o d c h w y ­ c o n e p r z e z z e b r a n y c h . Policja przeprow adziła w zw iąz­

ku z tern szereg aresztow ań. W szyscy zatrzym ani pociągnię­

ci zostali do odpow iedzialności karno-ad m in istracy jn ej i na zasadzie zeznań p o lic j a n t ó w s k a z a n i p o 2 t y g o d n i e i p o t y g o d n iu b e z w z g lę d n e g o a r e s z t u . S kazani złożyli odw ołanie od orzeczenia sta ro s ty do są d u okręgowego w Łomży.

Nowe rugi w szkołach średnich.

Donoszą do prasy o wielkich przeniesieniach i zm ianach osobistych, które przyniesie nowy rok szkolny.

A m ianow icie odchodzą do innych okręgów : naczelnik szkół średnich Biedowicz, w izytatorzy W iśniewski i Jabczyń- ski, w sta n nieczynny w izytator Perucki. W izytator T ar­

naw ski obejm uje d y rek tu rę ginm. J a n a Kantego, in sp e k to r szkolny m. Poznania, Biliński, d y rek tu rę gim nazjum im. P a ­ derewskiego. N aczelnik w ydziału szkół pow szechnych Pe- trykow ski idzie podobno do m inisterstw a.

Największe zm iany n astą p iły w śród dyrektorów gim naz­

jum i inspektorów szkolnych. W stan nieczynny przeszła r przełożona gim nazjum D ąbrów ki, M arja S w inarska, przełożo­

na semin. ochroniarskiego K oehłerowa, przełożona sem inar- łum w Inow rocław iu, Zofja Sw inarska, d y rek to r semin. w K rotoszynie, K araśkiew icz, d y rektor gim nazjum w Trze­

mesznie, Swieżowiez, d y rektor gim nazjum w Chodzieży, Lusie- wicz, d y rektor gim nazjum w Kościerzynie, K ontek i d y re k to r­

ka w G niew ie Starkiów na.

Przeniesienia na inne m iejsca dotyczą, zdaje się, znacz­

niejszej jeszcze liczby dyrektorów , przełożonych i inspektorów . M ów i s i ę o n a jn o w s z y m p o g lą d z ie p e d a g o g ic z ­ n y m s f e r m ia r o d a jn y c h , ż e d łu ż s z e k ie r o w n ic t w o g im n a z ju m c z y i n s p e k t o r a t e m , t r w a j ą c e 8 c z y 10 i a l w j e d n e j m i e j s c o w o ś c i, j e s t z e w z g lę d ó w w y c h o ­ w a w c z y c h — s z k o d liw e i tern też tłum aczy się ten k ad ry l dziesiątków , a w całej Polsce setek czołowych pracow ników szkolnych. R ezultat ten jest, że szkolnictw o doznaje u s ta ­ w icznych w strząsów , a pedagogow ie nie są pew ni ju tra . Czy tego w ym aga rzeczyw iste dobro szkolnictwa ?

A jak to w ypadnie budżetow o? W szak tak ie przenie­

sienia kosztują !

_ w r

mu

i

mmm*

I W I f i m w w p r irrrwnr f nr iiiiwnwni-nt i r n w i i t r i i i i n ^ n r ~— : * ■ '*****«*■ ' - *

«•*+«

B. szpieg austrjacki jako mąż zaufania „sanacji” został komisarzem Kasy Chorych.

W czasie „sanow ania” Kas C horych w roku 1929 kom i­

sarzem Kasy we Lwowie został m ianow any mąż zaufania

„san acji”, p. Józef N adzieja, który bardzo prędko w sław ił się w yrzucaniem zasłużonych pracow ników i szkalow aniem ludzi, co naraziło Kasę Chorych na kilkadziesiąt procesów i około 150 tysięcy zł odszkodow ań i kosztów.

„Dziennik L udow y” na podstaw ie p osiadanych d oku­

m entów w ystąp ił z zarzutem , że p. N adzieja w czasie w ojny św iatow ej pełnił m arną służbę p łatnego szpiega sztabu austrjaekiego. N adzieja był zm uszony oczyścić się z tego zarzutu i o obrazę czci zaskarżył ówczesnego odpow. red,, Jul. Rychlewskiego. Proces trw ał praw ie cztery la ta, prze­

szedł w szystkie instancje. Przez salę sądow ą p rzesu n ął się cały korowód świadków. Sąd apelacyjny we Lwowie uznał dowód praw dy, że N adzieja był szpiegiem, za przeprow a­

dzony i uw olnił oskarżonego odp. re d a k to ra od winy.

N adzieja w niósł kasację do Sądu Najwyższego w W ar­

szawie, który w ydał w yrok, oddalający k asację Nadziei i obciążający go kosztam i postępow ania kasacyjnego.

U zasadnienie w yroku w najw ażniejszej części stw ierdza :

„Z arzut b rak u ścisłego dow odu na fakty, zarzucone o*

skarżycielow i i u zasadniające zniewagę, doznaje odparcia w treści u staleń faktycznych w yroków, z k tórych w ynika, że oskarżyciel, przedostaw szy się w październiku 1914 r. poza fro n t rosyjski w okolicy Rzeszowa, przeniósł sta m tą d w ia­

domości wojskowych w ładz austrjackich, od k tórych przyjął propozycję pełn ien ia funkcyj w yw iadow czych, co w ogólności odpow iada pojęciu szpiegostw a”.

W jaki sposób „sanacja” jedna sobie zwolenników?

Na b udynku stacji kolejowej w W odzisław iu, na Śląsku, wywieszono n astęp u jące zaw iadom ienie, n ap isan e w łasn o rę­

cznie przez zaw iadow cę stacji, p. Z am arskiego:

„S tacja ma obow iązek za rap o rto w an ia do D. O. K. P.

w szystkich pracow ników , którzy nie są członkam i „N arodo­

wego C hrześcijańskiego Zjednoczenia P ra c y ”.

Stw ierdzono, że w iększa część pracow ników tutejszej stacji nie je st jeszcze członkam i, to też w zyw a się tych p r a ­ cowników" do przy stąp ien ia do N. Ch. Z. P., gdyż w przeciw ­ nym razie doniesie się takow ych do DOKP.

D eklarację można pod pisyw7ać u zaw iadow cy stacji, p.

Z am arskiego

Term in zgłoszeń do dnia 25. 7. 1933 r.

W odzisław, dnia 15. 7. 1933 r.

(Pieczęć stacyjna).

(—) Z am arski, za w. stacji I k la sy ”.

„Narodowo C hrześcijańskie Zjednoczenie P ra c y ” je st p a r- t j ą p o lit y c z n ą , o dpow iadającą na Ś ląsku B .B . D yrekcja okręgow a kolei państw ow ych w yw iera na pracow ników k o ­ lejow ych nacisk, aby wobec groźby denuncjacji w stępow ali do stro n n ic tw a rządowego, wT przeciw nym bowiem razie b ęd ą u w ładz źle notow7ani i przyniosą znane w dzisiejszych sto su n k ach konsekw encje.

P ostępow anie dyrekcji w K atow icach stanow i w yraźne przekroczenie w ładzy i urzędnik, odpow iedzialny za w ydanie takiego zarządzenia, pow inien być pociągnięty do surowiej odpow iedziaJności.

W pogoni na około ziemi.

— Oddalcie się, w szyscy się oddalcie, zawołał Ryszard, wskazując na majtków. — Ty jeden tylko, dobry kapitanie i przyjacielu, możesz teraz pozo­

stać przy mnie. Majtkowie odeszli na stronę, Ry­

szard zaś wołał zrozpaczony :

— Boże w ielk i! dlaczego ta strzała nie trafiła we m n ie! Chętnie dałbym życie swoje, gdyby jej nie zabito ?

— Jej ? — zawołał kapitan i cofnął się zdu­

miony. — O kim to mówisz, młodzieńcze ?

— O niej, którą kochałem i która miała zostać żoną moją, gdy szczęśliwie dojadę do Londynu.

Dowiesz się teraz, przyjacielu i ojcze, że ten słu ­ żący mój Gordon, to panna z dobrej rodziny lon­

dyńskiej, która postanowiła nie rozstawać się ze mną i w przebraniu poszła w służbę na „Albatrosa”.

— Niech mnie wsadzą na rożen i pokurczą mi nogi, — wybuchnął kapitan, a wyraz jego twarzy, * przyznajmy to otwarde, stał się głupi. Kobieta w i

spodniach ! A ja osioł wyobrażałem sobie, że mój

„Albatros“ jest zupełnie czysty.

— Dopomóż, kapitanie! — rozpaczał Ryszard

— jeżeli bowiem ona umrze, to nie będę miał ża­

dnej szczęśliwej chwili w życiu.

— Głupstwo! mój przyjacielu! — wybuchnął kapitan. — Nikomu ani się nie śni o śmierci. Patrz, otwiera właśnie oczy, a niech mnie piorun spryska, jeżeli teraz dopiero nie widzę, że to są najpiękniej­

sze oczy kobiece na świecie.

ROZDZIAŁ VI.

W m o rzu k o r a lo w e m .

Na szczęście okazało się wkrótce, że rana m ło­

dego dziewczęcia jest tylko lekka. Właściwie na­

wet więcej ze strachu łapadła na ziemię, strzała bowiem Indjanina utkwiła w skórze, nie się­

gając nawet głębiej. Kapitan Stuermer postanowił teraz jaknajspieszniej powrócić na brzeg i wszyscy ruszyli za nim. Po drodze opowiedział Ryszard swoją historję miłosną. Nazwisko ukochanej brzmia­

ło Mabel Gordon, pochodziła ona z uczciwej po­

ważnej rodziny mieszczańskiej Londynu. O popro­

wadzeniu jej do ołtarza nie mogło być mowy, za­

nim Ryszard nie dojdzie do pełnoletności. Owej nocy, gdy umawiał się z Stuermerem o odbycie podróży na około świata, jeszcze raz spotkał się Ryszard z panną Mabel, ażeby się pożegnać przed odjazdem.

— Nie opuszczę cię ! — wołało dziewczę. — Narażasz się na wielkie niebezpieczeństwa, muszę los podzielić z tobą. Gdybyś ty miał umrzeć, to i ja również umrę przy tobie.

Kiedy następnego poranka znalazł się w Sout- hampton, podszedł do niego młody blondyn. Była to Mabel. Spokojnie zawiadomiła Ryszarda, że się zabije, jeżeli nie weźmie ją z sobą. Z gnie­

wem nareszcie udzielił jej swego pozwolenia, ale rzekł stanowczo :

— Przysięgam ci, że przez te dwa lata uwa­

żać cię będę za służącego. Żadnego pocałunku, żadnego uściśnienia ręki nie dopuszczę się stano­

wczo na okręcie. #

Słowa swojego dotrzymał Ryszard ściśle i do­

piero śmiertelna obawa o życie pięknej Mabel

skłoniła Ryszarda do wyjawienia swej tak ważnej

tajemnicy. Kapitan podał rękę dziewczynie, która

zarumieniła się lekko i r z e k ł: (C. d. n.)

(3)

Od 15-go bm. począwszy przyjmują li­

stów* prenum eratę „ D R W Ę C Y “ na wrzesień.

W I A D O M O Ś C I .

N o w e m i a s t o , dnia 18 sierpnia 1933 r.

K alendarzyk, 18 sierpnia, Piątek, F lrm ina b. w j

19 sierpnia, Sobota, M arjana i Rufina w. w.

20 sierpnia, Niedziela, 11 po Sw., B ernarda op.

Wschód słońca g. 4 — 27 m. Zachód słońca g. 18 — 53 m.

Wschód księżyca g. 3 — 35 m. Zachód księżyca g. 19 — 00 m.

in u $stu * p ow iatu . W r o c z n ic ę „Cudu n ad W is łą “.

L u b aw a. Tegoroczny obchód 15 sierpnia, dnia odpar"

cia hord bolszewickich z pod W arszaw y i złam ania potęgi zalew u azjatyzm u i DarOarzyństwa ‘ w schodu, odbył się w naszem mieście w skrom n. rozm iarach, ale zato w tem W iększem skupieniu ducha. W myśl uchw ały Związku Tow. i Cechów w szystkie T ow arzystw a ze sztan d aram i wzięły udział w7 n a ­ bożeństw ie, które odbyło się o godz. 10*tej w kościele farnym . P rzepiękne kazanie w7ygłosił czcigodny ks. p ra ła t K asyna.

Dalszych uroczystości nie było. Trzeba przyznać, że dom y w mieście były licznie udekorow ane flagam i nar. Na uwTagę zasługuje fakt, że „S trzelcy“ ani Legjon M łodych nie brali udziału w święcie. Dla organizacyj tych dniem u ro ­ czystym był niedaw ny zjazd Legjonistów.

D w a m e c z e p iłk i n o ż n e j.

L u b a w a . W ub niedzielę po poł. odbył się mecz piłk*

nożnej w P arku Wolności między II drużyną „L. K. S. L u­

b a w a ” oraz II drużyną „Białego "Orła”. W ynik był 0 : 0- Sędziow7ał p. Eichler.

W św ięto Wniebow. K arji P. odbył się drugi mecz po­

między wyżej wymienionemu drużynam i. I tym razem w y­

nik był rem isow y 1 : 1 . Z powyższego^ w ynika, że drużyny s ą jednakow a silne. Obie sk ład ają się z m łodych zaw od­

ników".

Z im p r e z y k i. „ B ia ły O r z e ł“.

L u b a w a . Klub sp. „Biały O rzeł” urządził wr ub. nie­

dzielę zabawię letnią, połączoną z koncertem w ogrodzie.

Specjalnem wcięciem cieszyło się strzelanie do tarczy o n a ­ grody. K onkurencja była tu bardzo silna O statecznie I m.

za ją ł Wł. A ost 34 pt., II Myszkowski 34 pt., III A st 34 pt., IV K. Mówka 33 pt., V P odobiński 32, VI Kaczyński, VII A st W ł. W ieczorem n a s tą p iła w sali Domu Tow arzystw a zabaw7a, k tó ra odbyła się w harm onijnej zgodzie. Czysty zysk w ynosił około 150 zł. W letniej porze ogród i sala Domu Tow arzystw n ad a ją się bardzo do tak ich imprez. O ile nam wiadom o, zam ierzają niebaw em urządzić tam zabaw7ę le tn ią także Sokoli.

K a ta s tr o fa m o to c y k lo w a .

L u b a w a . W środę, 16 bm. po poł. około godz. 4 w y d a­

rzy ła się na szosie za m iastem w k ierunku S am pław y k a ta ­ s tro fa motocykiow-a. W ypadkowi uległ m. kom iniarski, p.

Liszewski, któ ry strac ił przytom ność. N aw ie ść o k atastro fie baw iący w7 naszem mieście lekarz pow., p. dr. Jedlcw-ski oraz p. dr. Brasse udali się niezw iocznie na miejsce w ypadku. Po udzieleniu pierw szej pomocy przyw ieziono p. L. do szp itala śwT. Jerzego. Tu opatrzono mu rany, któ re na szczęście nie są groźne. Doznał on tylko obrażeń n ask ó rk a twrarzy, p rze­

cięcia w7argi i zdarcia skóry z jednej ręki. W szczęte docho­

d zenia w ykażą, w7 jakim stopniu p. L. zaw inił, pow odując k a ta stro fę . Ja k fam a głosi, m iał być podobno tro ch ę pod

„gazem ” i ja d ąc n a pełen gaz, m iał podobno stracić orjen- ta c ję . M otocykl został lekko uszkodzony.

Z o b ch o d u r o c z n ic y „C udu n ad W is łą “.

N o w e m ia s to . Z okazji 13-ej rocznicy „Cudu n ad Wi- ssłą” m iasto nasze zostało b. licznie udekorowrane chorągw ia­

m i z w yjątkiem gmachów" urzędowych, zaś z inicjatyw y Tow7.

Sam. Kupców" odbyła się o godz. 10.30 uroczysta Msza św., o d praw iona przez ks. radcę Papę przy udziale w szystkich miejsc, poczetów sztandarow ych. K azanie okolicznościow a w ygłosił ks. prof. Dembieński. Na zakończenie uroczystości k s. rad ca P apę zaintonow ał „Boże, coś P olskę”.

W y c ie c z k a S tra ży P o ż a r n e j i T o w . P o w s t. i W o ja k ó w .

N o w e m ia s t o . W św ięto W niebow zięcia N. M. P. u rzą­

dziła miejsc. S traż P ożarna sw ą doroczną w ycieczkę do lasu ty lickiego drabnikam i, dokąd podążyli liczni goście. Po przybyciu na m iejsce bawiono się wT m iłym n astro ju do w ieczora.

W tym dniu także Tow. Pow st. i W ojaków urządziło w ycieczkę do lasu tylickiego, gdzie urządzono strzelanie z broni m ałokalibrow ej dla członków o m istrzostw o placówki.

P otem zabaw iono się jeszcze w spólnie z S trażą Pożarną.

E g za m in y w s t ę p n e .

N o w e m ia s t o . Do klasy trzeciej o d będą się d odatkow e egzam iny po w akacjach.

Inform acyj udziela i przyjm uje po d an ia D yrekcja Gimna-

zi um - D yrektor St. Lubicz-M ajewski.

5 - le c ie S tó w . M ło d z ie ż y M ę s k ie j.

T y lic e . W ub. niedzielę SMP. m. obchodziło uroczystość 5-lecia swego istn ien ia. O godz. 10-ej miejsc, i zam iejscowe placów ki SMP. z przed ogniska pochodem ruszyły na u ro ­ cz y stą Mszę św., k tó rą o d praw ił ks. prób. Masłowski. Z kolei u d an o się na obiad. O godz- 2.30 po poł. zebrały się po­

w tó rn ie w szystkie placów ki, jak z N ow egom iasta, Pacółtow a, B ratjan a , Zajączkow a i z Tylic m ęska i żeńska przed ogni­

skiem , skąd z o rk iestrą na czele udano się n a nieszpory, k tó re odpraw ił prezes okręg., ks. wik. M ańkowski, a w zrusza­

ją c e przem ów ienie do m łodzieży w ygłosił ks. wik. Welfcro- wski. Na zakończenie odśpiewTan y „Boże, coś P olskę“. Przed ogniskiem SMP. n a s tą p iła d efilada dziarskich szeregów przed narządem okręg, i zaproszonym i gośćmi. Po defiladzie u d a n o się na łąk ę p. N adolskiego do pobliskiego RojewTa, gdzie n a s tą p iła zabaw a tan eczn a, urozm aicona róźnem i n ie ­ spodziankam i. Licznie przybyłe obyw atelstw o ze wsi i oko­

licy 8WTem przybyciem d ała dowód, że SMP. ma w sw7ej sp e ­ cjaln e j opiece.

N o m in a c ja k o m is a r y c z n e g o s o łt y s a .

O t r ę b a . Na kom isarycznego so łty sa gm iny O tręba za­

m iano w-any został p. A ntoni K ołpacki z O tręby.

L e tn ia z a b a w a SM P. ż.

M o r t ę g i , Stów. Kat. Młodzieży Polskiej oddział żeński zap rasza Szan. O byw atelstw o M ortąg, LubawTy i okolicy na sw ą le tn ią zabaw ę, k tó ra się odbędzie w niedzielę, 20 bm.

o godz. 3-eiej po p o łu d n iu n a łące gm inej. Zatem kto żyw niech spieszy. Będzie dużo zdrow ego hum oru.

Sp. Bolesław Ossowski.

M o n to w o , W środę, dnia 16 bm., złożono na miejsce wiecznego spoczynku w grobowcu cm ent. w7 Grodzicznie śm iertelne szczątki śp. Bolesław a O ssowskie­

go, dziedzica m ajętności Montow"o, męża — jak go określił w7 swem przem ów ieniu nad grobem — czcigodny duszpasterz jego, ks. prób. Jankow ski — niezw ykłej zacności, szlachetno­

ści serca i um ysłu, gorącego p atrjo ty , wiernego syna Ko­

ścioła, a przedew7szystkiem wielkiego dobroczyńcy, do k tó re­

go garn ęła się z bliska i daleka wTszelka bieda, a On nikogo nie oddalił bez pomocy i pocieszenia.

Sp. Bolesław7 Ossowski urodził się 6. I. 1875 r. w Monto- w"ie jako syn W ładysław?a i W andy z d. Połczyńskiej. Zo*

n aty od r. 1910 z Zofją z d. Grąbezew^ską, osierocił żonę i 4 córki, z których n ajsta rsz a zam ężna je st z Tadeuszem K ochanowskim , adm inistratorem m ajątku Kurów’ Lubelskie.

Zm arły uczęszczał przez szereg la t do gim nazjum w Brodnicy, a dalsze stu d ja k o n tynuow ał n a wyższej szkole rolniczej w7 M alborgu. Po zdaniu egzam inu praktykow7ał przez kilka la t w różnych m ajątkach Pom orza i Poznańskie­

go, aż w reszcie w 1908 r. odziedziczył m ajątek Montowo, uprzem ysław iając go przez założenie m leczarni i m łyna z św iatłem elektrycznem i założenie kodowii ryb szlach et­

nych, dziś znanej w7 całej Polsce oraz baźanterji.

Sp. Bolesław Ossowski znany był na całą okolicę z swej filantropji tak w-obec rodziny jako i obcych. Zwłaszcza przez pożar dotknięci nigdy od niego nie odchodzili z próź- nem i rękom a. Tak np., gdy wieś G rądy zniszczona została pożarem , oddał bezpłatnie sporą część sw7ego żvw7ego i m art- w-ego inw entarza, pozatem zboża i słom y na p o ratow anie pogorzelców. Już przed przejęciem Pom orza przez w ładze polskie należał Zm arły do W ydziału Pow iatow ego i Sejm iku Po wiato wręgo wT Nowemmieśeie i różnych komisyj pow iato­

w ych i skarbow ych, broniąc w-edług sił i możności in te re ­ sów" Polaków na każdym kroku.

Przed i podczas przejęcia Pom orza należał Zm arły do Główmej Rady Ludow-ej w7 Poznaniu i za uczęszczenie na ze­

b rania tejże był przez grencszuc ścigany i jako podejrzany stał pod ich sta łą obserw acją. Podczas przejęcia Pomorza był czynny przy przejęciu różnych urzędów publicznych. Dopo­

m agał również do przechodzenia przez granicę w ysłannikom na teren b. K rólestw a Rongresow-ego i odw rotnie, dając przez to nieocenione usługi dla spraw y polskiej.

Po przejęciu m ianow any został w7ójtem na trzy obw ody wTojtow7skie oraz piastow"ał różne urzędy jak I. deputow any pow iatowy, członek W ydziału Pow iatow ego, członek Sejmiku Powiatow-ego i W ojewódzkiego, członek różnyeh komisyj skarbow ych i pow iatow ych.

Pozatem śp. Ossowski b rał żywy i czynny udział w- ży­

ciu społeeznem , zak ład ając Kółka Koln. w7 powiecie, których n a ­ stępnie był prezesem pow. Zaś na o statniem zebraniu m ianow a- no go honorow ym prezesem PTR. Zm arły był w spółzałożycie­

lem Rolnika w Lubaw ie i długoletnim " prezesem Rady Nadzorczej tejże in sty tu cji, ta k że należał do Rady Nadzorczej B anku Ludow-ego w Lubaw ie. N ależał rówmież do w spółza­

łożycieli naszej spółki „Drw-ęca“. Jem u zaw-dzięczają po­

zatem swrój byt różne inne tow7arzystw"a jak Tow7. Powst.

i Wojaków7, Sokołów itd. Na d ar N arodow y złożył u ciułane zło­

to i srebro w7 kwocie kilka ty sięc y zł. Ża tak liczne zasługi został udekorow any złotem krzyżem zasługi. A pogrzeb jego śp. B. Ossowskiego był żyw7ą m anifestacją żywionych dla n ie ­ go uczuć ze stro n y całego społeczeństw a bez różnicy przeko­

n ań partyjno-politycznych. Zwiaszcza licznie reprezentow ane były sfery ziemiaństw-a i rolnictw-a. Poszczególne kółka rol­

nicze przysłały sw"e delegacje. Niech Zm arłem u ta ziemia polska, k tó rą ta k gorąco ukochał, lekką będzie! Niech od­

poczyw a w pokoju.

& P o m o rz a E k sh u m a c ja z w ło k .

P o k r z y d o w o . O negdaj o d była się tu ekshum acja zwłok sp. Marji Połomowej, żony kupca, zam ieszkałego w- Nowem­

mieśeie. S. p. Marja, ur. G łodow ska w7 B achotku, zm arła w- Lecznicy Pow iatow ej 22 m arca br. w Nowemmieśeie. Pogrzeb o dbył się w7 rodzinnej parafji, tj. w Pokrzydowie. Poniew aż zachodzi kw estja, czy śp. M arja zm arła n a tu ra ln ą śm iercią, n a s tą p iła na polecenie P ro k u rato rji ekshum acja zwłok. Sekcję przeprow-adzali p. dr. B arański i p. dr. Kozłowski. Dalsze śledztw o w-ykaże, czy .śmierć była n a tu ra ln a czy n a s tą p iła w sk u tek d ziałania osób innych.

I n te r e s z „ c z e r w o n ą ” n ie u d a ł m u s ię .

D z ia łd o w o . J a k zwykle, ta k i tego roku podczas o d p u ­ stu obok kościoła różni h an d larze ustaw ili budki, m iędzy k tó re w cisnął się niejaki Józef L ew andow ski z W łocław ka, k tó ry podczas nab o żeń stw a rozpoczął grę w 3 k arty , k rzy­

cząc : „czerw ona w y g ra je”. W sam ą porę zjaw ił się policjant, k tó ry m e dal czerwonej w ygrać, bo „pana b r a ta ” za b ra ł n a P o steru n ek mimo o p ieran ia się opryszka, k tó ry u sp raw ie d li­

w iał się, ze jeszcze nikogo nie ograł, a już m usiał pójść n a P osterunek.

P o 1 9 jla ta c li w r ó c ił b. j e n ie c w o j e n n y .

C z e r s k . Policja tczew ska p rzy trzy m ała niejakiego Ś w iątka, k tó ry tw ierdził, że je st rodem z C zerska i że b rał udział w wojnie św iatow ej, do stając się n a początku w ojny w 1914 r. do niewoli rosyjskiej. Ja k o jeniec przejechał nie­

m al całą Rosję, docierając aż n a Sybir, gdzie przeszedł ciężkie koleje życia.

Z niewoli pisyw ał do żony listy przez cały czas, lecz nie d o stał z dom u rad n ej odpow iedzi. Celem udow odnienia sw e­

go alibi w ezwał swego b ra ta z Czerska, k tó ry poznał w b y ­ łym jeńcu rosyjskim swego b ra ta , którego rodzina u w ażała już za um arłego.

Ś w iątka n aty ch m iast zw olniono. Zona jego przed 2 la ty w yszła pow tórnie zamąż. Nie o trz y m u ją c od 1914 r. żadnej w iadom ości od męża, u w ażała go już za nieżyjącego.

Z d a lszych s tr o n P o lsk i.

K r w a w a e g z e k u c j a .

P o z n a ń . Józef H ady n iak m ieszkał w Zabikow ie przez pew ien czas ze sw oją znajom ą, n ie jak ą E ugenją Osowską.

O statnio zanosiło się n a zerw anie. Je d n a k pew ne rzeczy p Osowskiej pozostały w m ieszkaniu H adyniaka.

Na to w szystko p a trz a ł n ieprzychylnie b ra t p. Osowskiej por. K azim ierz M ikurda z K utna. Dochodziło też do zatargów które, zdaje się, rozstrzy g n ięte zo stały przez sąd.

O negdaj wieczorem na zlecenie są d u w m ieszkaniu H a­

d y n iak a zjaw ił się kom ornik, W łodzim ierz P rzestaiski i ap li­

k a n t Snopek w to w arzystw ie por. M ikurdy. Rzeczy za ła d o ­ w ano na sam ochód, a całej egzekucji tow arzyszyły ostre incydenty.

Gdy przedm ioty już były załadow-ane i sam ochód m iał ruszyć, w ybiegł z m ieszkania H ad y n iak i począł strzelać z rew olw eru. Trafiony trzem a strza ła m i w brzuch, p a d ł na ziemię a p lik a n t Snopek, lżej zraniony był kom ornik P rzestal- ski. Por. M ikurda, do którego H ady n iak od d aw n a p a ła ł zem ­ stą, o trzym ał śm ierteln y postrzał.

Po dokonaniu tego desperackiego czynu H adyniak w biegł do m ieszkania, zab ary k ad o w a ł za sobą drzw i i dw om a s trz a ­ łam i pozbaw ił się życia.

Najciężej ran io n y por. M ikurda w yzionął niebaw em d u ­ cha. K om ornika p. P rzestalskiego i apl. p. S nopka przew ieziono w7 sta n ie ciężkim do szpitala.

Towarzystwo Powiatowe Rolnicze

n a p o w ia t lu b a w sk i w N o w e m m ie ś e ie .

Z e b r a n ie Z a r zą d u P o w i a t o w e g o i P r e z e s ó w K o ­ l e k R o ln ic z y c h o d b ę d z ie s i ę d n ia 5 g o w r z e ś n ia 193B 0 g o d z . 9. na s a li S e j m ik u P o w ia t o w e g o w N o w e m ­ m i e ś e i e celem u sta le n ia k an d y d a tó w do Zarządu P ow iato­

wego po myśli s ta tu tu § 20 u stę p II lit. a.

Z e b r a n ie R a d y P o w ia t o w e j T o w . P o w . R o ln ic z e g o L u b a w s k ie g o

o d b ę d z ie s i ę d n ia 5 w r z e ś n ia rb . o g o d z . 10 n a s a li H o t e lu C e n t r a ln e g o w N o w e m m ie ś e ie . Do Rady P o­

w iatow ej n ależ ą:

a) członkowie Z arządu Tow. Roln. Powiatowego, b) prezesi Kółek Rolniczych,

c) delegaci, w ybrani przez w alne zebrani© Kółek Rolni­

czych w myśl § 18 (na przeciętn ą liczbę 50 członków 1 delegat.

d) 2 delegatów W ydziału Pow iatow ego.

P o r z ą d e k o b r a d :

1. Zagajenie, 2. Spraw ozdanie Z arządu i wmiosek o udzie­

lenie absolutorjum , 3. w ybór członków Zarzedu Tow7. Rolni­

czego Powiatow ego, 4. w ybór 4 delegatów- do Rady Woje­

wódzkiej P.P.R. 5 zatw ierdzenie b udżetu Towrarzystw"a Roi.

Pow iat. 6. W nioski, zgłoszone zgodnie z § 20 s ta tu tu 7 Wol­

ne W nioski. 8 Zakończenie.

U prasza się Kółka Rolnicze o 7 podanie nazw isk Prezesów 1 delegatów" do biura S ek re ta rja tu Tow". Rolnicz. w Nowem- mieście najpóźniej 3 dni przed zebraniem Rady Powiatow o].

Niezgłoszeni delegaci nie będą mieli praw a głosu. Zjazd Tow-. Roln. Powiatowego odbędzie się w term inie późniejszym .

N owem iasto, dnia 12 sierpnia 3933 r.

Ks. Kalitow"ski, prezes.

Gen. Baden-Powell w Gdyni.

W raz z tw ó r c ą h a r c e r s tw a p r z y b y ło 700 in ­ s tr u k to r ó w i in s t r u k t o r e k a n g ie ls k ic h — U r o c z y s te p o w it a n ie g o ś c i p r z e z d r u ż y n ę

w ie lk o p o ls k ą .

Gdynia, 16. 8. Dzisiaj rano o godz. 9,10 p rzy ­ bił tutaj do nabrzeża polskiego wielki angielski statek pasażerski „Calgaric”, wiozący na p o k ła­

dzie twórcę harcerstw a, gen. Baden-Powella z m a­

łżonką i wycieczką angielskich in stru k to rek i in­

struktorów w liczbie prawie 700 osób.

Generałowi Baden-Powellowi, instruktorkom i instruktorom angielskim zgotowano w Gdyni w spaniałe przyjęcie. Na nabrzeżu ustawili się przedstaw iciele chorągw i wielkopolskiej w liczbie 300, reprezentując ogół harcerstw a polskiego oraz delegacje h arcerek z różnych miejscowości Polski.

Przygryw ały o rk iestra m arynarki wojennej i orkie­

stra 7 poznańskiej drużyny harcerskiej.

Gdy spuszczano trap, weszli na pokład statk u członkowie kom itetu przyjęcia.

Oficjalnego powitania gen. Baden- Powelła dokonał przewodniczący Z. H. P., wojewoda G ra­

żyński, który, przybrany w m undur harcerski, od- czytał z k artk i mowę pow italną po francusku.

Gen. Baden-Powell odpowiedział po angielsku, że bardzo dziękuje za zgotowane mu przyjęcie. Po pow itaniu odbyło się na statk u krótkie“ śniadanie, po spożyciu którego gen. Baden-Powell odbył p rz e ­ gląd harcerzy i h arcerek polskich, ustaw ionych w szeregach na nabrzeżu i w itających go entuzja- stycznem i okrzykam i.

W południe gen. Baden-Powell udał się do obozu h arcerek na polankę redłow ską, gdzie' za­

stępca kom endanta chorągw i w ielkopolskiej, druh Sworowski, wręczył mu pam iątkow y proporczyk harcersk i , a jeden z harcerzy z Poznania piękny album pocztówek z widokami całej Polski, w yko­

nany przez D rukarnię Polską Sp. Akc. w Poznaniu.

D w o r z e c w K r y n icy .

K r y n i c a . Onegdaj o d b y ta się uroczystość pośw iecenia dw orca kolejowego w K rynicy. P ośw ięcenia dw orca kolejo­

wego dokonał bisk u p tarnow ski, ks. Lisowski, w asyście du ­ chow ieństw a.

K Ą C I K R A D J O WY .

A u d y c j e P o l s k i e g o R a d ja w W a r s z a w ie . _ __ S o b o t a , 19. 8. 7.00 Sygnał czasu i „K iedy r a n n e ”.

7.05 G im nastyka po ran n a. 7.20, 7.30 P ły ty gr. 7.25 Dz. por 7.52 Chw ilka gosp. dom, 12.05, 12.35* 14.55, 15.15, 15.35 P łyty gr. 15.50 Wiad. wojsk, i strzel. 3 6.00 A udycja dla chorych. 16.30 „V ilfredo#P areto . W 10 rocznicę śm ierci włoskiego ek o n o m isty ”. 16.50 P ły ty gr. 17.00 O dczyt ak tu aln y . 18.15 „Jak p rac u ją nasi sąsiedzi i p o b ra ty m c y “ (tr. ze Lwowa). 18.35 K oncert kam eralny, 19.40 K w adr lit •

„Zaraźliw e zd a rzen ie”. 20.00 M uzyka lekka. 21.05 Dz, wiecz

”Prze£ ląd Roln- Pra sy k ra i- i z a g rań .” (tr. z Wilna)!

M uzyka polska. 22.00 M uzyka ta n . 22.25 W iad. sport.

22.40 M uzyka taneczna. W przerw ie 23.30—23.35 W iad.

z k raju dla czł. poi. eksp. poi. n a W yspie N iedźw iedziej.

N ie d z i e la , 20 b m . 10.00 Tr. n ab o żeń stw a z K rakow a.

11 45 M uzyka rei. z płyt. 12.15 P o ran ek m uzyczny. 14.00

„K upno ziemi w św ietle now ych u staw i rozporządzeń“.

14.20 P łyty sły n n i śpiew acy. 14.45 „P rzygotow ania przed- siew np”. 15.05 P ły ty gr. 15.00 R adjotygodnik dla m łodzieży pt. „Co się dzieje na św iecie”. 16.15 Tr. ze Lwowa. Opowia- danie dla dzieci pt. „M ały ry b ak z J a s ta r n i”. 16.30 R ecital śpiew. Zam orskiej. 17.00 „Em igracja, a bezrobocie“. 17 15 M uzyka polska-ludow a. 18.00 P ły ty gr. 19.00 S łuchow isko pt. „Kocham cię“ p S. G uitry (tr. z K rakow a). 19.40 S krzyn­

ka poczt, tech n . 20.00 K oncert. 20.50 Dz. wiecz. 21.00 Na w esołej fali lw ow skiej“. 22.00, 22.40 M uzyka ta n . z Ciecho- cinka. 22.25 W iad. sport.

? -W i* ® ,,® “ ' P°ran- 7-20> 7-30 P ły ty gr- 7.25 Dz. pora l r ° L C^ k * S 0?,?- i 0m - 12-05’ ł2 -35> K oncert pop u larn 15.1o 15.35, 15.50 P ły ty gr. 16.00 Tr. z C iechocinka koi ce rtu popul. 17.00 P o g ad an k a w języ k u francuskim . 17,;

K oncert kam eraln y . 18.15 „M ożliwości rozbudow y ekspo

fu • 18-35 P ły ty gr. 18.55 A udycja dla KOP-u. 19.40 Fe

lit. „K łopoty a u to r a ”. 20.00 O pera „M anon“ J. M assenel

z p ły t gr. Po akcie II-gim „S krzynka poczt, roln* oraz D

wiecz. Po akcie III-im w iad. sp o rt. 22.45 P ły ty gr

Cytaty

Powiązane dokumenty

szcza u nas w Polsce, gdzie czują się bezpiecznymi, udają zuchów i tern większy dają upust swej żółci przeciw Hitlerowi i wyzywają na niego, co się

Zbrodnią także, mszczącą się na długo jest utożsamienie interesu jednostek i grup z interesem i dobrem państwa.. Nasz ruch Ideowy, oparty na głębokłem

wiesili się chłopcy, którzy jednak zeskoczyli, pozostał tylko Galant. Szofer cofnął auto tak dalece, iż tyłem zupełnie podjechał do muru domu. W tej chwili

dyśmy to pędzili za ciągnącym nas wielorybem i aż tutaj się znaleźli, musiał się pomiędzy lodami wytworzyć rodzaj kataklizmu, który rzadko wprawdzie, ale

stwa, to zresztą najlepsze odzwierciadlenie ideowośei tego rodzaju organizacji. Jeżeli teraz jeden dla posady, drugi dla awansu, trzeci dla koncesji „organizuje*, a

zycyjni domagali się odroczenia obrad, ażeby dać im możność bliższego zapoznania się z tym nieznanym im projektem, jednak ich żądania nie uwzględniono,

Bocian, który, jak się potem okazało, miał uszkodzone skrzydło, pojąwszy niebezpieczeństwo, nie cofnął się, ale zaczął trzepać skrzydłami, jak wiatrak i

przeto państwo nasze jest na drodze do stałego i szybkiego zaostrzania się kryzysu finansowego, można się od niego przez jakiś czas ratować lichwiarskiemi