• Nie Znaleziono Wyników

Nasz Przyjaciel : dodatek tygodniowy "Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim 1934.01.06, R. 12, nr 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nasz Przyjaciel : dodatek tygodniowy "Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim 1934.01.06, R. 12, nr 1"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

Dodatek tygodniowy „Głosu Wąbrzeskiego* poświęcony sprawom ---oświatowym, kulturalnym I literackim ---

Nr. 1 aaMGC

Wąbrzeźno dnia 6 stycznia 1934 r. Rok 12

EW ANGEL JA

św. Mateusza rozdz. 2.

wiersz 1—2.

Gdy się tedy narodził Jezus w Betleem Juda we dni Heroda króla, oto mędr­

cy ze wschodu słońca przy­

byli do Jerozolimy, mówiąc:

Gdzie jest, który się naro­

dził król żydowski? Albo­

wiem widzieliśmy gwiazdę Jego na wschodzie słóńca i przyjechaliśmy pokłonić się Jemu. A usłyszawszy król Heród zatrwożył się i wszystka Jerozolima z nim.

1 zebrawszy wszystkie prze­

dniejsze kapłany i doktory ludu, dowiadywał się od nich, gdzie się miał Chrystus na­

rodzić. A oni mu rzekli: w Betleem Judzkiem: bo tak jest napisano przez proroka:

I ty Betleem, ziemio Judzka z żadne i miary nie jesteś najpodlejsze między książę- ty judzkiemi, albowiem z ciebie wynijdzie wódz któ­

ryby rządził lud mój Izrael­

ski. Wtedy Heród wezwa­

wszy potajemnie mędrców pilnie się wywiadywał od nich czasu gwiazdy, która im się ukazała. I posław- posłe.wszy ich do Betleem, rzekł; Idźcie a wywiadujcle się pilnie o dzieciątku, a gdy znajdziecie, oznajmijcie mi abym i ja przyjechawszy

pokłonił się Jemu. Którzy wysłuchawszy króla, odje­

chali: A oto gwiazda, którą widzieli na wschód słońca, szła przed nimi, aż przysze­

dłszy stanęła nad miejscem.

zie było dziecię. A u ża- wszy gwiazdę, uradowali się radością bardzo wielką. I wszedłszy w dom znaleźli Dziecię z Maryą matką Jegc iupadłszy pokłonili się Jemu;

a otworzywszy skarby swoje ofiarowali Mu dary; złoto kadzidło i mirrę. A wziąw­

szy odpowiedź we śnie aby się nie wracali do Herods, inszą drogą wrócili się do krainy swojej.

EWANGELJA

św. Łukasza rozdz. 2, wiersz 42—52.

Gdy Jezus był w dwuua- stu leciech, rodzice Jego wstąpili do Jeruzalem wed­

le zwyczaju dnia świętego.

A skończywszy dni gdy sir wracali, zostało dziecię Jezus w Jeruzalem, a nie obaczyli Rodzice Jego. A mniemając że On był w towarzystwie, uszli dzień drogi i szukali Go między krewnymi i zna­

jomymi. A nie znalazłszy, wrócili do Jeruzalem sznka-

;ąc Go. I stało sie, po trzech dniach znaleźli Go w koś­

ciele siedzącego w pośrodku

doktorów a On ich słucha i pyta ich. A zdumiewali się wszyscy, Którzy Go słu­

chali, rozumowi i odpowie­

dziom Jego. A ujrzawszy zdziwili się. I rzekła do Niego Matka Jego; Synu cóżeś nam tak uczynił? Oto ojciec Twój i Ja żałośni szu kaliśmyCię. I rzekł do nich:

Cóż jest, żeście mię szukali?

Xie wiedzieliście, iż w rze­

czach które są Ojca Mego po­

trzeba żebym był? A oni nie zrozumieli słowa, które

;m mówił. I zstąpił i z nimi przyszedł do Nazaret, a był im posłuszny. A Matka Je­

go wsaystkiete słowa zacho­

wała w sercu Swojem. A Je­

zus się pomnażał w mądro­

ści i w łasce Boga i u ludzi.

Modlitwa

„Widziałem na wyniosłym tronie siedza.cego męża, którego mnóstwo Aniołów wielbiło i je­

dnogłośnie opiewało chwałę Jego.

Oto imię chwały Jego trwa wiecznie." (Dan. 7’) — Wykrzy- kajcie Bogu wszystka ziemio, służcie Panu z weselem.” Ps, 99

„Oto idzie władza, Pan, a w Jego ręku jest Królestwo, potęga i władza.“ (Mai 3.) „Boże, daj sąd Twój królowi, a sprawiedli­

wość Twoją synowi Królew­

skiemu,** Ps. 99 1.

(2)

3TR. 2. NASZ PRZYJACIEL STR X

Powyżej podajemy obrazek z Diewnow na wybrzeżu pomorskiem, gdzie kościół w ciągu 60 lat został podmyty przez wodą.

rodziny królewskiej. — U góry Ł-ch laureatów Nobla.

Onegdaj przed mikrofonem rozgłośni wileńskiej, Miss Europa panna Natasza Nauermanowa, udzieliła wywiadu p. Solskiemu,

stojącemu obok.

(3)

— 4 —

ONMLKJIHGFEDCBA

0 1 0 4 9

H"U“ h4"O"R

„ T en K u jaw sk i staje się n a p raw d ę co ­ ra z w y g o d n iejszy . T eraz m a lu je ty lk o k ra jo b ra z y zim o w e, ab y n ie tru d z ić się z m alow an iem liści.

„E v eryb o d y s W eek ly 1’

* * *

Id eał.

O n: — P an i p rzecież n ic n ie m ó ­ w i.

O n a: — B o n ie m am n ic do p o ­ w ied zen ia.

O n: — C zy p an i zaw sze n ic n ie m ó w i, k ied y p an i n ie m a n ic do po­

w ied zen ia?

O n a: — O czyw iście!

O n: — W tak im razie b łag am n iech p an i zo stan ie m oją, Ż onę,! (m

* * * Ambitny koń.

— C ó ż? Z ad o w o lo n y p an z k o n ia, k u ­ p io n eg o o d em n ie?

— D o sy ć. — ty lk o m i się n ie p o d o b a, że trzy m a g ło w ę sp u szczo n ą n ad ó ł.

— P ew n ie w sty d zi się, że n ie zap łacił m i p an reszty za n ieg o . (j.

* ¥ ¥

i— W y o b raź so b ie, w y ciąg n ąłem ręk ę za o k n o , żeb y się p rzek o n ać, czy p a d a d eszcz i k tc ś m i d o n iej w ło ży ł 10 g ro szy .

A w id zisz, — b o to je st teraz ty ­ d zień d o b rcci.

„P o w ied z m i, Ja siu , ja k ie d rzew o n a j­

lep iej się p a li? ”

„Z ap ałk a, p ro szę p an i!

M ała k o le jk a lo k a ln a z a trz y m u je się w ezy stem p o lu .

— C o się sta ło — p y ta jed en z p o d ró ż­

n y ch .

K ro w a leży n a szy n ach , — o d p o w ia­

d a k o n d u k to r.

P o ja k im ś czasie k o le jk a ru sz a z m ie j­

sca, p o u p ły w ie 10 m in u t je d n a k sta je zn o ­ w u .

C o, zn o w u k ro w a n a szy n ach ?

— T o p ro szę p a n a ta sam a co p o p rze­

d nio , o n a m a ju ż ta k i zw y czaj.

(U n iv ersu l).

* * *

Tęsknota.

M o to cy k lista, (k tó ry ro zb ił się o d rze­

w o i p o k aleczy ł b o leśn ie): „W In d jach W sch o d n ich są p rz y n a jm n ie j d rzew a g u ­ m o w e”.

* * *

Odmiana czasownika.

N au czy ciel: O d m ien iać b ęd ziem y c z a­

so w n ik „id ę‘“. u m ieszczo n y w calem z d a­

n iu , np. O jciec m ó w i: „Id ę d o m iasta “ . Ja k p o w ie m atk a do o jca? U ło ży tak ie zd anie B acik iew icz!

B acik iew icz: Z o stan iesz w dom u, p ija­

ku jed en . (i-

* * *

Pośpiech.

L ek arz: — A co, w id zi p an i. D ziś d u żo lep iej zn ajd u ję p an i m ęża. G o­

rączka m n iejsza... W czo raj traciłem ju ż n ad zieję, a d ziś sp o d ziew am się, że go u trzy m am p rzy ży ciu .

Ż o n a p acjen ta: — A to ła d n a h i­

sto ria, p an ie d o k to rze... Ja w czo raj sp rzed ałam ju ż całą jeg o g ard ero b ę..

* ♦ *

W szkole.

— W ięc p am iętaj, Ig n asiu : o w ca d aje n am w ełn ę. A w iesz co się ro b i z w ełn y ?

— Ź ... w ełn y ... y... y..., p an ie pso- rze.— N o z czego jest tw o ja m ary n ar k a?— Z e sp o d n i tatu sia. . .. (m

* * *

Zamiana.

— Ż ału jem y b ard zo , ale k o stju m k ą p ie­

lo w y d o zam ian y p rzy jąć ju ż n ie m o żem y .

— A leż ten k o stju m n ie p o d o b a się m e­

m u n arzeczo n em u .

— M oże p an i w ta k im razie zam ien i n a ­

rzeczo n eg o . (m

* * * ■

Gd czasu do czasu.

L ek arz: T rzeba, p an ie P o m eran c, aby p a n się k ą p a ł o d czasu d o czasu .

P a c jen t: A leż, p an ie d o k to rze, ja się k ą p ię b ard zo często .

L ek arz: W ta k im razie trzeb a zm ie­

n ia ć w o d ę od czasu d o czasu .

„P o m y śl ty lk o , R y siu , K aro l m i się o - św iad czy ł!”

„T o m n ie w cale n ie d ziw i!” G d y m u d a ­ ła m o d k o sza zag ro ził n i, że so b ie co ś zro ­

b i11. („ K a rik a tu re n”)

P o m o c.

Ź le w y g ląd asz, co się stało ?

— N ie sp ałem całą n o c, d zisiaj m am p łatn y w ek sel.

D laczeg o m i w cześn iej o tern n ie p o ­ w ied ziałeś?

C zy m o żesz m i p o ży czy ć p ien iąd ze?

— N ie, ale m o g ę ci d ać p ro szk i n a sen .

* * *

Bolesna nauka.

O jciec: C zeg o p łacze B o lek ? P ew n ie m u d o k u czałaś.

C ó reczk a: N ie, tatu siu — ja m u ty łk u p o k azałam , jak m a zjeść sw o je ciastk o , (j

¥ ¥ ¥

C zy w id ział p an „ F a u sta ”.

Z k ąd że zn o w u . W y szed łem ty lk o co z d em u . P a n je st p ierw szą o so b ą, k tó r;%

sp o ty k am (P ag es G aies).

* * *

D y rek to r d o szo fera: D laczeg o p ra c o d a­

w ca ta k w as szy b k o o d d alił?

— A , bo sp ó źn iłem się o d w ie m in u ty , g d y m o d w o ził teścio w ą m o jeg o p a n a n a

k o lej. (E n R o lig .)

O j, p ro szę p a n a d o k to ra, co za n ie­

szczęście. D ałam m ężo w i lek arstw o z a p i­

san e p rzez p a n a d o k to ra, n o i tej sam ej n o ­ cy u m a rł.

— T o n ic n ie zn aczy . T o le k a rstw o za­

czy n a d ziałać d o p iero p o u p ły w ie m ie sią c a (G u ttierez, M adrid ).

♦ ♦ •

Prawda przemawia ustami dzieci.

C zy to p ra w d a w u jciu , że jesteś te­

raz sło m ia n y m w d o w cem . D laczeg o ta k je st w łaściw ie?

— P o n iew aż cio cia w y je c h a ła — tłu m a czy w u jcio — g d y cio cia w y jeżd ża — je ­ stem sło m ian y m w d o w cem .

A h a, ro zu m iem , to — ja k cio cia w ró ­ ci — b ęd ziesz zn ó w sło m ian y m m ężem . (I

Cytaty

Powiązane dokumenty

A jeśliż i szatan jest rozdielon przeciw sobie, jakoż się stoi króle­..

Tedy oglądać i opływać będziesz: zadziwi się i rozszerzy serce twoje, gdy się obróci ku tobie zgraja morska, moc poganów przyjdzie do ciebie.. Obfitość wielbłądów

Aby wypełniając ściśle toż proroctwo’ żydom wyraźny dać dowód, że jest oczekiwanym przez nich „Synem Dawidowym”, „Me- syaszem”, „Królem żydów” i że chce ,

Odpowie ­ dzieli tedy mu żydowie i rzekli mu: Iżali my nie dobrze mówimy żeś ty jest Samarytan i czarta masz.. Odpowiedział Jezus: Ja czarta nie mam ale czczę Ojca Mego

Rzekł Mu je-, den z uczniów Jego, Andrzej brat Szymona Piotra: Jest tu jedno pacholę, co ma pięcioro chleba jęczmiennego i dwie ryby: ale co to jest na tak

tra, Jakóba i Jana brata jego i wprowadził ich na górę wysoką o- sobno, i przemienił się przed nimi.. A oblicze Jego rozjaśniało, jako słońce, a szaty Jego stały się białe

Onego czasu wziął Jezus z sobą uczniów dwunastu i rzekł im: Oto wstępujemy do Jeruzalem, a skończy się wszystko, co napisano jest przez proroki o Synie czło ­

Inne podobieństwo powiedział ludowi Jezus, mówiąc: Podobne jest Królestwo niebieskie ziarnu gorczycznemu, które wziąwszy czło ­ wiek wsiał na roli swojej..