• Nie Znaleziono Wyników

Wiśniewski Włodzimierz

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiśniewski Włodzimierz"

Copied!
121
0
0

Pełen tekst

(1)

1

(2)

SPIS ZAW ARTOŚCI

TECZK I P .k s .. . I d J ^

...

(DO^Q/ < f % .

9 3 ^ i o j k .

I./1. Relacja ^O. ”1 1L -3 X / 1?

I./2. Dokumenty ( sensu stricto) dotyczące relatora

lc.5

5 . 4 - f

"I./3. Inne materiały dokumentacyjne dotyczące relatora

"II. Materiały uzupełniające relację Pi ,X> 5 ~ 2 III./l. Materiały dotyczące rodziny relatora —

III./2. Materiały dotyczące ogólnie okresu sprzed 1939 r. ----

III./3. Materiały dotyczące ogólnie okresu okupacji ( 1939-1945) — III./4. Materiały dotyczące ogólnie okresu po 1945---

III./5. Inne D p(f, v2>“ / ^ /i X / . % 0 -5 . ^ IV..Korespondencja

t ...

h.,ń

...

V. Nazwiskowe karty informacyjne A /, ~)j

VI. Fotografie g lo J ić J u ft/\jO Orf /1

2

(3)

3

(4)

Wiśniewski Włodzimierz - "Szczerba"

ul. Smoleńskiego 16B m 55 Ot-698 Warszawa

Wspomnienia z okresu okupacji hitlerowskiej, Powstania Warszawskiego i niewoli niemieckiej.

*

Ciągłe ukrywanie i ściganie przez Gestapo mego ojca, któr.

był jednym z organizatorów organizacji podziemnej Z.W.Z. na tere­

nie miasta i powiatu Lipno w latach 1:940-1942, zmusiły moich

rodziców i mnie do opuszczenia w 1942r. Lipna i przybycia potajem­

nie do Warszawy. Ze względu na możliwość dalszych poszukiwań ojca przez Niemców, jak i dla bezpiedzeństwa nas i całej rodziny, zaszła konieczność zmiany nazwiska. Stałem się Władysławem Malinowskim- sierotą, którego rodzice zaginęli podczas działań wojennych.

Takim właśnie 1,5-letnim chłopcem, pod fałszywym nazwiskiem zosta­

łem przyjęty do Bursy R.G.O. początkowo na ul. Senatorską, a następ nie Sienną 87* Tylko pod takim nazwiskiem byłem znany w okresie okupacji wszystkim chłopcom z Bursy. Tajemnicy tej strzegłem nie zwierzając się nawet kierownikowi Bursy p. Korzekwie, który był dla mnie , jak i dla wszystkich chłopców opiekunem i Ojcem. Starał się On w miarę swoich możliwości jak najbardziej uprzyjemniać nam ten trudny i ciężki okres okupacji. Do dzisiejszego dnia pamiętam piosenkę śpiewaną o Bursie na melodię "Serce".

Warunkiem pobyta w Bursie była oficjalnie nauka w szko-

łach zawodowych zatwierdzanych przez władze niemieckie, a nieofic­

jalnie nauka na kompletach /tajne nauczanie/. Wiosną I944r. kie­

rownik Bursy darząc nas pełnym zaufaniem wcięgnął większość chłop­

ców do Armii Krajowej. Byliśmy dumni, że staliśmy się żołnierzami Polski Podziemnej, że będziemy mogli zemścić się za krzywdę, jakie.:

doznaliśmy od okupantów hitlerowskich. Przeszkaleni byliśmy zarów­

no teoretycznie,. jak i praktycznie /przez podchorążych ze szkół oficerskich/ wyjeżdżając w teren w okolice Gołkowa, Głoskowa i Zło- tokłosu.

1.-y sierpień był dniem w którym mieliśmy zdając egzamin z dotychczasowego przeszkolenia stać się elewami szkoły podoficer­

skiej. Właśnie wtedy, gdy miałem opaskę na oczach składając po omacku rozebrany-na części pistolet maszynowy,usłyszeliśmy

4

(5)

strzały. Były to strzały zwiastujące wybuch powstania, 63-ech dni heroicznej walki. Były to strzały* na które czekaliśmy od dawna, które miały nam przynieść wolność. Nie wytrzymałem dłużej, krzykną łem— chłopcy, nie nazywam się już Malinowski, jestem od dziś

Włodkiem Wiśniewskim!*To jest moje prawdziwe nazwisko! I tak stałe się znanym wśród wszystkich chłopcem z Bursy o dwóch nazwiskach.

Przede wszystkim jednak zarówno w konspiracji, jak i w Powstaniu używałem pseudonimu Szczerba. Używał go mój ojciec, którego

bystrość, odwaga i pełne zaangażowanie się w konspiracji zachęciła do naśladownictwa.

Ponieważ kierownik Bursy,, a zarazem dowodca naszego plu­

tonu w dniu rozpoczęcia akcji był nieobecny, zostaliśmy przyjęci i wcieleni do plutonu nr 195 dowodzonym przez por. Śmiałka. Przez pierwsze dni Powstania bronią naszą były butelki z płynem samoza­

palnym. Akcje nasze polegały na tym, że kiedy nadjeżdżały czołt,x wchodziliśmy na piętra budynków, aby po każdym wystrzale z czołgu na rozkaz dowódcy doskakiwać do okien i rzucać butelki na przejeż­

dżające ulicami czołgi. Akcje te powtarzały się do skutku, aż czołgi zawracały i wycofywały się w pośpiechu. Drugi dzień powsta­

nia' utkwił mi bardzo w pamięci. Rozdano mam opaski biało-czerwone z symbolami A*K. i numerem plutonu. Miały one odróżniać walczących żołnierzy ubranych w cywilne ubrania. Byłem dumny z otrzymani?

opaski, starałem się być męskim i odważnym nawet wtedy, kiedy jedn z dzieweząt przyszywając w pośpiechu opaskę do rękawa, przyszyła ją również i do skóry* Zacisnąłem wargi, łzy cisnęły mi się do oc:

Nie oponowałem jednak, nie zapłakałem. Blednąc, ze spokojem popro­

siłem, aby przecięto mi nitki, które wyciągnąłem ze skóry w obec­

ności przestraszonej dziewczyny.

3-go sierpnia oddelegowano mnie do Dowództwa Zgrupowania Chrobry, które kwaterowało w pomieszczeniach browaru Haberbuscha przy ulicy Grzybowskiej. Zostałem łącznikiem i gońcem pomiędzy Dowództwem Zgrupowania, a moim plutonem. W ciągu kilku dni killr krotnie przedzierając się wśród obstrzałów i wybuchających g ra­

natów przenosiłem meldunki i rozkazy. Ustne uczyłem się na parni natomiast pisemne przenosiłem w chlebaku przepasanym przez szyjy.

Wejście i wyjście do dowodztwa było kontrolowane i strzeżone.

Obowiązywały hasła i pisemne przepustki z których jedną przecho­

wałem- do dnia dzisiejszego.

Kiedy 6-go lub 7-go sierpnia powróciłem ponownie do moje­

go macierzystego plutonu zastałem jego zdziesiątkowany. Kilku najbliższych mi kolegów z Bursy odeszło wraz z por. Śmiałkiem na Stare Miasto. Odszedł Szerszeń /Jurek Peltz/, odeszli Nikiel

5

(6)

/Stasiek Justyniak/ oraz Chodkiewicz /Zbyszek Gołuński/, który był mi tak bliski, ponieważ podobnie jak i ja zmuszony był

uciekać do Warszawy z terenów przyłączonych do III Rzeszy,. Pocho­

dził prawdopodobnie z okolic Górzna k/fiypina. Ponieważ z dawnego plutonu por-. Śmiałka została nas tylko garstka, zostaliśmy włą­

czeni do kompanii pod dowództwem por. Corda,. wchodzącej w skład Batalionu Szturmowego kpt Ruma w Zgrupowaniu C h r o b r y •

Nazajutrz po powrocie do plutonu zostałem wraz z kilko­

ma chłopcami /m.in*. byli to koledzy z Bursy: Skrzetuski-Kazik Siedlecki oraz Kos-Janek Danecki/ wysłany po mundury do zdoby­

tych przy ul. Ciepłej magazynów odzieżowych policji granatowej.

Każdy z nas niósł worek naładowany mundurami. Przedzieraliśmy się wśród obstrzałów nie tylko ulicami, lecz podwórzami i połączo­

nymi piwnicami. W mundurach byłej policji granatowej chodziło większość żołnierzy kompanii por. Cordy przez cały okres Powsta­

nia, a zwłaszcza pluton dowodzony przez por. Sławka, do którego zostałem przydzielony.

Około 14-go sierpnia w godzinach nocnych podczas zrzutów przez samoloty alianckie, pluton nasz pochwycił zraut, który zawierał 9 pistoletów maszynowych typu Thomson oraz kilka­

dziesiąt kilogramów amunicji. Zrzut przekazaliśmy dowództwu kompanii, a w nagrodę dostaliśmy 4 pistolety, które początkowo nie miały jednak stałych właścicieli, a przekazywane były tym

chłopcom, którzy szli do akcji, czy też na zmianę posterunków.

Ponieważ kompania por. Cordy włączona była do Batalionu Szturmowego kpt Ruma, braliśmy udział w kilkunastu akcjach m.in.

w akcji na B.G.K. i Agril.

Ubezpieczaliśmy Oddziały zdobywające gmach Pasty na

C o o a

Zielnej, czy te0 odpieraliśmy ataki oddziałowCtkrainsitich ata­

kujących nasze placówki od ulicy Towarowej.

Do najbardziej tragicznych walk w których brała udział nasza kompania uważam akcję w dniu 31 sierpnia.Akcja ta miała

za zadanie połączyć przynajmniej na przeciąg kilku czy kilkunastu godzin Śródmieście ze Starym Miastem w celu wycofania wyczerpanych

i zdziesiątkowanych oddziałów broniących zdruzgotaną nie mających jakichkolwiek szans na uratowanie i pomoc Starówkę. Przećzuwa- liśmy, że będzie to ciężka i krwawa noc. Wiedzieliśmy jednak, że tam jest część naszego plutonu, że są koledzy z Bursy- Szerszeń, Nikiel, Chodkiewicz oraz wielu innych czekających na naszą pomoc.

Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że ocalał z nich tylko ^ e r s z e ń ^ ^ ^ który kanałami' dotarł do nas szczęśliwie, powitany z wielkim aagt jOBSSSsmć.. 0 zmroku, zaopatrzeni w dodatkowe ilości amunicji i gra­

6

(7)

naty, żegnani przez cywilów i pozostałych żołnierzy nie biorących udziału w akcji poszliśmy gęsiego drużynami w skupieniu i milcze­

niu na pozycje wyjściowe przy ulicy Grzybowskiej. Do akcji weszli pierwsi saperzyi^ minerzy. M e l i oni za zadanie o c z y ś c i ć drogę z min zakładanych przez Niemeów oraz wysadzić przejścia zamurowane przy ulicy Krochmalnej. Czekaliśmy w napięciu. Rozkazy podawane były szeptem z ust do ust. Po godzinie 24°° nadszedł rozkaz wymarszu. Przedzieraliśmy się przez mury zniszczonych budynków^

przez piwnice. Odzywały się sporadyczne wystrzały, które wydawały się początkowo nie mieć określonych celów. Z chwilą zbliżania się do Hali Mirowskiej natężenie ich zaczęło wzrastać. Niemcy

ożywili się, zaczęli domyślać się, że nadchodzi powstańcze natarcie Dotarliśmy do Hali, gdy rozpoczęła się kanonada. Ze wszystkich

stron leciały pociski,, rwały się granaty, przewracały się ściany, Segły spadały na głowę. To było piekła. Co chwilę błyski wybuch w oświetlały teren pobojowiska, które wyglądało tragicznie.

Od Starówki nadchodziły również odgłosy i wybuchy gra­

natów, serie z broni maszynowej. W Hali słychać było ciche szlo­

chy i jęki rannych. Padł przy mnie ciężko ranny podchorąży Kolec—

dowódca drużyny. Zaciągnąłem go pod ścianę Hali, tu bowiem wyda­

wało się być bezpieczniej. Krzyknąłem na naszą sanitariuszkę- Kawkę która opatrywała już innych rannych.Opatrując rannego Kolca Kawka płakała, ja starałem się ją i podchorążego pocieszać. Były to straszne i trudne do zapomnienia chwile. Wiedziałem już, że połą­

czenia ze Starówką nie będzie. Atak po ciężkim boju załamał się.

Zaczęło świtać, gdy nadszedł rozkaz do opuszczenia zajętych w Hali pozycji i wycofania się do pozycji wyjściowych. Ogień nieco zelżał, a chwilami cichł zupełnie. Zaczęliśmy zbierać rannych i ich broń.

Początkowo zmieniając się co chwilę dźwigaliśmy rannych na plecach, później na znalezionych deskach. Przedzieraliśmy się skokami,niejed nokrotnie przejściami piwnicznymi. Było widno, gdy dotarliśmy

do swoich, nie mieliśmy już sił, byliśmy kompletnie wyczerpani.

Nie odzywając się do nikogo, poszliśmy w milczeniu na odpoczynek.

We śnie widziałem ponownie cały przebieg nieudanego ataku. Nie cieszyliśmy się jednak zbyt długo odpoczynkiem. Należało bowiem

zluzować zmęczonych żołnierzy odpierających ciągłe ataki niemieckie na wysuniętą placówkę przy ulicy Królewskiej 1.6.

W ostatnich trzech tygodniach Powstania kompania

por. Cordy obsadziła placówki przy Placu Grzybowskim nr 8, 1i0 i 12.

7

(8)

Mieliśmy zadanie utrzymać i bronić placówkę przed niemieckimi atakami od strony Placu Żelaznej i3rnmy. Ze względu na wyczerpane zapasy amunicji niewskazanym było angażowanie się w jakiekolwiek akcje zaczepne. Z posterunków naszych niejednokrotnie obserwowa­

liśmy kolumny niemieckie przejeżdżające Ogrodem Saskim.

Około 20 września podczas zrzutów radzieckich z " Kuku- ruźników" spadły na podwórze naszej placówki dwa zrzuty. Jeden z bronią p.pancerną i amunicją, natomiast drugi, który spadł bez spadochronu z żywnością. Pamiętam,; jak wszyscy chodząc na kolanach zgarnialiśmy kaszę i wyskrobywaliśmy z bruku smalec.

Przekazaliśmy to wszystko naszej szefowej kuchni, którą była Zofia. Była to kobieta wyjątkowo szlachetna i dobra. Niejedno­

krotnie poświęcała się dźwigając i przenosząc pod obstrzałem na placówki jedzenie. Należy zaznaczyć, że mimo trudnych warun­

ków w jakich przebywaliśmy, zawsze posiłki podawała na talerzach sprawiedliwie je dzieląc.

Pod koniec Powstania, kiedy wystąpiły braki żywnościowe i wyczerpały się zapasy, chodziliśmy często głodni. Kiedyś udało nam się złapać brunatnego, kudłatego i także wygłodzonego jak i my psa. Czy ktoś teraz uwierzy w to, że zjedliśmy go z wielkim apetytem. Niektórzy chłopcy jedząc gulasz z makaronem nawet

0 tym nie wiedzieli. To jest wstrząsające, lecz zaspokojenie głodu zmusza człowieka do najgorśzego.

Na glacu Grzybowskim między kościołem Wszystkich;

Świętych,; a naszymi posterunkami znajdował się mały ogródek

obsadzony warzywami. Ponieważ Plac był zarówno w dzień jak i w n o­

cy pod ciągłym obstrzałem, kilkakrotnie czołgałem się na brzuchu po ziemniaki. Niemcy wiedząc o tym, systematycznie co pewien czas oddawali serie z broni maszynowej. Nie odstraszyli mnie tym jak 1 . i n n y ^ h ^ k o l ę M ^ . ^ 3 z ^ ^ n a m i była wyjątkowa solidarność,

no s ci przekazywaliśmy Zofii do wspólnego garnka.

W dniu 2-go października stojąc przy barykadzie na Placu Grzybowskim od potężnego wybuchu zsunęła się z budynku szyna żelazna, która spadła mi na głowę. Przecięła głęboko skórę wybiła dwa przednie, górne zęby i przecięła dolną wargę. Podczas

opatrunku rany musiano mnie podstrzyc i częściowo ogolić.

Wyglądałem okropnie, a stało się to tuż przed kapitulacją w 62-gi>

dniu walki. Podpisanie kapitulacji przyjęliśmy ze spokojem.

Byliśmy obojętni na wszy^stko, zawiedzeni, nikt nie przypuszczał, że spotka nas taki okrutny.los. Szliśmy do niewoli zwartymi

szykami, przechodząc u l i c d o Placu Karcelego, gdzie następowało przekazywanie Niemcom broni i dalej do Ożarowa.

- 5 -

8

(9)

Szliśmy jak pokonani bohaterzy, oddawano nam honory. Na całej trasie przemarszu ludność wynosiła nam kosze z cebulą i owocami.

Tak rozpoczął się następny etap mojego życia, etap tułaczki na obczyźnie. Idąc rozmyślałem o moich rodzicach, rodzeństwie, o których poprzednio nie miałem czasu myśleć.

Bojąc się, by Niemcy nie dowiedzieli się kim jestem, ponownie wróciłem do fałszywego nazwiska, znowu stałem się

Malinowskim.

Z Ożarowa wywieziono mnie do obozu przejściowego Lamsdorfu-Stamlager 344 Stalag 318 i otrzymałem numer jeniecki 105260. Moment, który utkwił mi bardzo w pamięci, to przyjazd do obozu. Głodni, wyczerpani długą i męczącą podróżą w zatłoczo­

nych wagonach towarowych zostaliśmypopędzeni przez żandarmów jadących na koniach i rowerach z okrzykami Vorwfirts Polnische Bonditen. Nagle usłyszeliśmy głośny warkot i łoskot. Spojrzeliśrr w niebo i na oczach naszych nastąpiło zderzenie dwóch niemiec­

kich samolotów myśliwski .oh, Które dymiąc spadały z wielkim hukiem na ziemię. Uśmiechem powitaliśmy to wydarzenie. Niemcy Kaklęli" Verfluchter donerweter" n następnie jęczeli- schdden, schaden. ł

Kiedy na horyzoncie ukazały się baraki, nie mor.łem już do nich dojść o własnych 3iłach. Rana na g3owie ropiała, miałem wysoką temperaturę- Czułem, że mdleję. Przewróciłem się do rowu i usłyszałem jeszcze że doszedł do mnie żaiidarm, kopnął innie, a widząc w jakim znajduję się stanie, kazał kolegom

prowadzić mnie do obozu. Nie pamiętam tego momentu, kiedy

wprowadzono mnie za druty. W rowie pozostał plecak z całym obec­

nym moim majątkiem, z bielizną, menażką, łyżką. Ponieważ począt­

kowo w obozie nie dano nam naczyń, nie miałem w czym jeść.

Dostałem puszkę od konserw, która zastąpiła mi talerz. Przez kilka dni chorowałem, chodziłem codziennie na zabiegi do izby chorych* Baraki były okropne, spaliśmy na piętrowych łóżkach, a pluskwy i wszy gryzły niemiłosiernie* Zabijaliśmy je setkami dziennie, wyciągając je ze szwów koszul.

Mimo, że zaliczany byłem do młodocianych, starałem siębyć zawsze tyśród starszych kolegów. Nie wyszedłem na apelu tok jak i wiela innych młodocianych żołnierzy i przewieziono mnie wraz z kilkoma chłopcami z Bursy do obozu jenieckiego XVII1G w Markt Pangac/ k/ Salzburga, w Alpach Tyrolskich*

Warunki tu były nieco lepsze, gdyż był to obóz lepiej zorganizo­

wany. Przebywali tu również, jeńcy francuscy, radzieccy, angielscy, serbscy i inni* Dzięki pomocy Szwajcarskiego Czerwonego Krzyża

- 6 -

9

(10)

ubrano nas w mundury francuskie z I-szej wojny światowej oraz otrzymaliśmy paczki żywnościowe, które początkowo dzieliliśmy na ośmiu, a później na czterech. Oczywiście nie zapomniano 0 drewnianym obuwiu, zwanym przez nas "lakierkami".

Z obozu wyprowadzano nas do prac porządkowych w mias­

teczku jak i do odgruzowywania ulic po nalotach alianckich na Salzburg.

Z. Markt Pongau wywiezoiono mnie do obozu jenieckiego XVIIA w Keisersteinbruch k/ Wiednia, by ponownie powrócić do Mark Pongau* W marcu 1.945r. wraz z grupą kilkudziesięciu jeńców wywieziono mnie na Comando do podobozu Kapriinn* Codziennie

rano pędzono nas w góry, z a t r u d n i a j ą c przy budowie sztolni.

Warunki były tutaj okropne. Pracowaliśmy ciężko, w dodatku narażeni na ciągłe "bombardowania" spadających kamieni z wysa­

dzanych skał.

Nadchodziła wolność, lecz miała się ona skończyć dla nas tragicznie. Wypędzono nas z baraków. Nadjechał oddział SS, który przejął nas od pilnującego dotychczas Wermachtu.

Ustawiono nas czwórkami, przy bramie stał samochód, na którym siedzieli esesmańscy żołnierze z nastawionymi karabinami, maszy­

nowymi. Zamierzano nas popędzić w góry do sztolni, zatrzeć po nas ślady, miała to być ostatnia nasza droga, droga śmierci*

Lecz stało się inaczej, nagle usłyszeliśmy warkot czołgów

1 samolotów, rozległy się strzały. Kiedy zdezorientowani z a c z ę ­ liśmy się oglądać, Niemców już nie było, uciekali w popłochu.

Nie mieliśmy możliwości, aby się zemścić,a tak przecież sobie obiecywaliśmy.

Uwolniły nas wojska amerykańskie, które błyskawicz­

nym atakiem zajęły nasz obóz. Tak nadeszła wolność. Nie docze­

kali jej jednak chłopcy z Bursy. Nie doczekał jej Zbyszek Gołuński, nie doczekał Stasiek Justyniak oraz wielu innych.

Po powrocie do obozu macierzystego w Markt Pongau wyjechałem wraz z setkami innych byłych jeńców samochodami przez przełęcz Bre<|#rską do Włoch, do II Korpusu. Tu nastąpiła ponowna zmiana mojego nazwiska na prawdziwe* Byłem już od tej pory Wiśniewskim. W. Korpusie przydzielono mnie do 2-giej

Warszawskiej Dywizji Pancernej, 1.6 Pomorskiej Brygady Piechoty i 66 Batalionu. Jako byłego żołnierza Powstania awansowano mnie na starszego Strzelca.

W. lipcu 1 946r. z Neapolu statkiem "Ormonde"

zostałem przewieziony do Anglii,, skąd 27 maja 1947r. powróciłem

10

(11)

kolejnym statkiem "Marina Raven" do Gdańska.

Tak skończyła się tułaczka na obczyźnie, rozpocząłem ponownie następny etap mojego życia.

W I95lr. po ukończeniu Liceum Wodno-Melioracyjnego

w Gdańsku rozpocząłem pracę w Państwowym Instytucie Hydrologiczno- Meteorologicznym początkowo w Słupsku, a od 1954r. w Warszawie.

Pracując w Instytucie studiowałem w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego na Wydziale Melioracji Wodnych, gdzie w 1967r.

uzyskałem dyplom inżynmera. Pracuję nadal w Instytucie, /który obecnie nazywa sfię IMGW/ na stanowisku kierownika Sekcji.

11

(12)

Wiśniewski Włodzimierz ps. „Szczerba, Malinowski”

zam. 01-698 Warszawa ul. Smoleńskiego 16b m5S

Ż Y C I O R Y S - R E L A C J A

Urodziłem się ll.V III.1 9 2 7 r. w Łomży, gdzie O jciec mój - legionista - biorąc udział w wojnie bolszew ickiej odbywał nadał służbę w ojskow ą w 33 Pułku Piechoty w stopniu sierżanta zawodowego. W 1935r. ze w zględu na zły stan zdrow ia przechodzi na w cześniejszą em eryturę i wraz z całą rodziną przeprowadza się w swoje rodzinne strony do Lipna k/W łocław ka.

W 1939r. kończę 5 klas szkoły pow szechnej, lecz dalszą naukę przerywa mi wybuch wojny polsko - niem ieckiej. O jciec ponownie bierze udział w wojnie obronnej, a po ucieczce z niew oli - ukryw ając się przed aresztow aniem przez Gestapo - organizuje na terenie pow iatu łipnow skiego ruch oporu w ram ach Polskiej O rganizacji Zbrojnej , przekształconą później w Związek W alki

Zbrojnej - A rm ii Krajow ej. W działalność konspiracyjną zostaje w ciągnięta cała nasza rodzina, a zwłaszcza siostra H alina i brat Tadeusz.. M nie, najm łodszem u z rodzeństwa, powierzono funkcję łącznika i kolportera prasy podziem nej.

W maju 1942r. naszej działalności konspiracyjnej, a zwłaszcza Ojcu , groziło aresztow anie, co zm usiło nas do potajem nego opuszczenia Lipna

i udanie się przez granicę do W arszawy. M ając na uwadze m ożliwość dalszego poszukiw ania Ojca przez Gestapo oraz chcąc zapewnić bezpieczeństw o całej rodzinie, zdecydowano się zm ienić nasze dane personalne. U stalono, iż nazywać się będę W ładysław M alinow ski ur. 1 l.V III. 1928r. w Kozienicach.

Pod takim nazw iskiem ^żostalem przyjęty do Bursy R.G.O . dla w ysiedlonych i uchodźców w W arszaw ie, początkow o na ulicę Senatorską 28, a następnie na Sienną 87. W arunkiem pobytu w B ursie była nauka w szkołach o program ach zatwierdzonych przez władze okupacyjne, a nieoficjalnie nauka na kursach tajnego nauczania tzw. kom pletach.

W czerwcu 1943r. w stąpiłem do konspiracyjnej organizacji harcerskiej

„Szare Szeregi” - drużyny „Zaw iszaków ” . Do powierzonych mi zadań należało : śledzenie agentów niem ieckich, kolportaż prasy podziem nej, rozrzucanie

ulotek, zrywanie zarządzeń w ładz okupacyjnych itp. Jako drużynowy

„Zaw iszaków ” prowadziłem akcje stem plow ania obw ieszczeń z nazw iskam i rozstrzelanych zakładników o treści : „Przez C ierpienia i W alkę do W ielkiej N iepodległej P o lsk i” . W B ursie przeszedłem teoretyczne przeszkolenie

w ojskow e, natom iast praktyczne , w Lasach K abackich i w okolicach Gołkowa i Złotokłosu.

W marcu 1944r. po złożeniu przysięgi, dostałem przydział do Batalionu

„Chrobry” , w którym walczyłem w Pow staniu W arszaw skim pod pseudonim em

„Szczerba” .W pierw szych dniach P ow stania należałem do drużyny „butelkarzy” , zwalczającej czołgi i wozy pancerne w rejonie ulic: Żelazna, Złota, Sienna.

12

(13)

Byłem rów nież gońcem - łącznikiem - pomiędzy dowódcą kom panii porucznikiem „Cordą ” ,a dowództwem B atalionu „C hrobry” , mającym sw oją kwaterę w zabudow aniach brow aru H aberbuscha ,przy uł. Grzybowskiej. Po przejściu B atalionu „Chrobry” na Stare M iasto (przyjął później nazwę C hrobry I) zostałem wraz z kom panią „Cordy” w cielony do I B atalionu Szturmowego kapitana „Rum a” , w alczącego w Śródm ieściu, by później , po przejściu

kanałam i „C hrobrego” ze Starówki ponow nie do niego dołączyć. U czestniczyłem w w ielu bojowych akcjach kom panii „Corda” m iędzy innym i przy zdobywaniu posterunku żandarm erii „N ordw ache” przy ulicy C hłodnej, w atakach na Pocztę Główną Towarową B.G.K. A gril. Broniłem barykad przy ulicy W aliców

i K rólew ska 16, ubezpieczając oddziały zdobywające gmach „Pasty” przy ulicy Zielnej. Przez ostatnie dwa tygodnie Pow stania broniłem z plutonem porucznika

„Sławka” placów ki przy Placu Grzybowskim 8,10,12. Placów ka ta odpierała ataki Niemców od strony „Żelaznej Bramy” . Tam też 1 października 1944r.

zostałem ranny w głowę przez szynę spadającą z balkonu I piętra. Oprócz rany głowy miałem przeciętą wargę i wybite dwa zęby.

Do najbardziej tragicznych i niebezpiecznych akcji w których brałem udział należało natarcie w nocy z 30/31 sierpnia na H alę M irow ską. Celem tej akcji było stw orzenie korytarza um ożliw iającego w ycofanie się oddziałów ze Starego M iasta do Śródm ieścia. Za w yjątkow ą braw urę i m ęstw o zostałem odznaczony Krzyżem W alecznych i awansem na starszego Strzelca.

Po upadku Pow stania , zdając broń na Placu K ercelego, wraz z pozosta­

łymi przy życiu kolegam i z K om panii „Corda” zostałem 5 października 1944r.

jako ranny jeniec wzięty do niew oli. Po dwudniowym pobycie w halach

parowozowni kolejow ej w Ożarowie przew ieziono nas zakratow anym i wagonami bydlęcymi do obozu jenieckiego Stalag 344 Lam sdorf (obecnie Łam binow ice).

Podróż zniosłem wyjątkowo źle, rana na głow ie ropiała, a w arunki w zaduchu, chłodzie i głodzie były dodatkow ą uciążliw ością. N a skutek skrajnego

wycieńczenia i wysokiej tem peratury, nie wytrzymałem szybkiego m arszu, zemdlałem i do obozu zostałem doprowadzony przez kolegów. Przez następne kilka dni przebywałem w obozowej izbie chorych. Po rew izji osobistej ( zabrano mi w szystkie w artościow e przedm ioty i dokum enty) , strzyżeniu głowy

i zrobieniu zdjęć otrzymałem num er jen ieck i 105260.

Po kilkunastodniow ym pobycie w Lam sdorfie przew ieziony zostałem wraz z grupą kolegów do Stalagu X V IIIC w M arkt Pongau k/Salzburga w A ustrii, a następnie do Stalagu X V IIA w K eiser Steinbruck k/W iednia. Pobyt w tym obozie okazał się też krótki, gdyż po dwutygodniowym pobycie przewieziono nas na komando robocze w K aprunie(A lpy A ustriackie), gdzie w kartorżniczych w arunkach zmuszano nas do przymusowej pracy przy budow ie sztolni. Tam, w końcu kw ietnia 1945r. zostałem oswobodzony przez am erykańskie wojska i przewieziony do obozu m acierzystego w M arkt Pongau. Po przejściu kuracji zdrowotnej w alianckim szpitalu wojskowym , 2 sierpnia 1945r. wraz

z w iększością byłych jeńców pow stańczych , wyjechałem do 2 K orpusu Polskiego Armii A ndersa we W łoszech, gdzie skierowany zostałem do 66 Batalionu Piechoty, wchodzącego w skład 2 W arszawskiej Dyw izji Pancernej,

13

(14)

dowodzonej przez Generała Dywizji B. Rakow skiego. B atalion mój stacjonow ał w Środkowych W łoszech w M aceracie i C astel Raim ondo k/C am erino. Pod koniec 1945r. ukończyłem szkołę kierowców sam ochodowych w Sanse Polcro, a między lutym i czerwcem 1946r. szkołę podoficerską, która m ieściła się w zamku byłego dyktatora faszystow skiego - M usołiniego, w m iejscow ości Lanciano. Egzam in zdałem z w ynikiem bardzo dobrym, otrzym ując p iątą lokatę

szkoły. W lipcu 1946r. wraz z m acierzystym batalionem przew ieziono nas z Neapolu do portu Southam pton w A nglii statkiem „O rm ondo” , a 26 maja

1947r. statkiem „M arina R aven” pow róciłem do kraju. Początkowo

zatrzymałem się w swoim rodzinnym domu u siostry H aliny w Lipnie, gdzie ukończyłem w 1948r. m aturę, a następnie w 195 lr. Liceum W odno-M elioracyjne w Gdańsku., uzyskując dyplom technika.

Pracę zawodową rozpocząłem w Instytucie M eteorologii i Gospodarki Wodnej (dawny PIHM ) w W arszaw ie, gdzie przez 42 lata pracowałem nieprzerw anie , pełniąc przez w iele lat stanow iska kierow nicze. Pracując zawodowo ukończyłem w 1966r. w Szkole Głównej G ospodarstw a W iejskiego w W arszawie studia wyższe, otrzym ując tytuł inżyniera m elioracji wodnych.

Jestem członkiem Związku Pow stańców W arszaw skich oraz członkiem Zarządu i skarbnikiem Środow iska B atalionu „C hrobry I” w Ś.Z.Ż.A.K.

w W arszawie.

W 1959r. zawarłem związek m ałżeński i mam jednego, dorosłego syna.

Za działalność w Ruchu Oporu, udział w Pow staniu W arszaw skim

i długoletnią, w yróżniającą się pracę zawodową zostałem uhonorowany Krzyżem Kawalerskim O rderu O drodzenia P olski oraz odznaczeniam i w ojskow ym i:

Krzyżem W alecznych, W arszaw skim Krzyżem Pow stańczym , Krzyżem

Partyzanckim , M edalem za W arszawę i M edalem W ojska. Jestem Synem Pułku.

Otrzymałem rów nież Złotą Odznakę W arszawy - Syrenkę oraz w iele innych wyróżnień i odznak.

D ziałalność m oja, jako Ż ołnierza R uchu Oporu i Pow stania W arszaw skiego, opisana była w kilku publikacjach krajowych.

Warszawa, kw iecień ł998r.

14

(15)

Wiśniewski Włodzimierz ps. „Szczerba, Malinowski”

zam. 01-698 Warszawa ul. Smoleńskiego 16b m55

Ż Y C I O R Y S - R E L A C J A

U rodziłe m się 11 VIII. 1927r. w Łomży, g dzi e Oj ci ec mój - le gi on is ta - b i o r ą c u d zi a ł w wojnie bolszewi cki ej o d b y w a ł n a d a l s łuż bę w o j s k o w ą w 33 Pułku Piec ho ty w stop ni u s ie r ż a n ta z awo do weg o. W 1935r. ze w zg lę du na zł y s tan z dr ow ia p r z ec h od zi na w c z e ś n i e j s z ą e me r y t u r ę i w r a z z c a ł ą r o d z i n ą p r z e p r o w a d z a się w swoje r od zi nne s tr o n y do Li pna k /W ł o c ła w k a .

W 1939r. ko ńczę 5 klas s zk oł y p o w sz e ch ne j , lecz d a l s z ą n a u k ę p r z e r y w a mi wy bu ch w oj ny p ol sk o - niemieckiej . Oj ci ec p o no wn ie bierze u dz i a ł w wojnie obr onnej, a po u ci e cz ce z niewol i - u k r y w a j ą c się p r z e d a r e s z t o w a n i e m p r ze z G e s t a p o - or g an iz u je na t e re n ie p o w i a t u l i pn o ws k ie g o r uch o p o ru w r a m a c h Polskiej O r g a ni za c ji Zb ro j ne j, p r z e k s z t a ł c o n ą p óź n i e j w Z w i ą z e k W al k i Zbr oj nej - Armii K raj owej . W d zi a ł a l n o ś ć k o n s p i r a c y j n ą zo s ta j e w c i ą g n i ę t a cał a n a s z a r odzina , a z wł a s z c z a s i os tr a H a li n a i b r a t T a d e u s z . . Mnie, n a j m ł o d s z e m u z r o dz e ń s t wa , p o w i e r zo no f unkcję ł ą c zn i ka i k o l p o r t e r a p r a s y p odzi emnej W ma j u 1942r. naszej d zi a ła l no śc i k on s pi r a c y j n e j , a z w ł a s z c z a Ojcu , g r ozi ł o a r e s z t o w a n i e , co z mu si ł o nas do p o t a je mn e go o p us z c z e n i a Li pn a i ud an ie się p r z e z g r a n i c ę do W a r s z a w y . M a j ą c na u wa dz e m oż l iw oś ć d al sze go p o s z u k i w a n i a Ojca p r z e z G e s t a p o o r az ch cą c z a pe w ni ć b ez pi e c z e ń s t w o całej rodzini e, z d e c y d ow a no się zmienić n a s z e dane pe rs o na ln e . U s t al ono , n a z y w a ć się będę W ł a d y s ł a w M a l i no ws k i ur. 11 .VIII. 1928r.

w Kozi en icach . Pod t a k i m n az w i s k i e m z os t a ł e m p r z y j ę t y do B u r s y R . G . O . dla w y si edl on ych i u ch o d ź c ó w w W a r s z a w i e , p o c z ą t k o w o na uli cę S e n a t o r s k ą 28, a na s t ę p ni e na S i e n n ą 87. W a r u n k i e m p o b y t u w B ur s ie była n a u k a w s z ko ła c h o p r o g r a m a c h z a t w i e r d z o n y c h p r z e z w ł a d z e o k u p ac y j n e , a n i e of i cj a l ni e n a u k a na k u r s a c h t a j ne go n a u c z a n i a tzw. K o m pl e t ac h

W cz e rwc u 1943r. w s t ą p i ł e m do k o n s pi r ac yj n e j o r g a n i z a c j i h ar ce r s k i e j „ Sz a r e S z er eg i” - d r u ż y n y „ Z a w i s z a k ó w ” . Do p o w i e r z o n y c h mi zad ań na l eż ał o: ś ledzenie

15

(16)

a gent ów nie miec kich, k o l p o r t a ż p r a s y p odzi emn ej , r o z r z u c a n i e u lot ek, zr yw an ie z a r z ą dz eń w ła dz o ku p a c y j n y c h itp.

Jako d r u ży n o w y „ Z a w i s z a k ó w ” p r o w a d z i ł e m akcj e s t em p l ow a ni a ob wi es zc z eń z n az w i s k a m i r o z s t r z e l a n y c h z a k ł a dn i kó w o t reś ci : „ P r z e z Ci e rp ie ni a i Wal kę do Wielkiej Ni epodl egłej P o l s k i ” . W B ur s ie p r z e s z e d ł e m t e o r e t y c z n e p r z e sz ko l e ni e woj sko we , n a t o m i a s t p r a k t y c z n e , w L a sa c h K a b a c k i c h i w o ko li c ac h Goł kowa i Zł ot okł os u.

W m a rc u 1944r. po zł ożen iu p r zy s ię gi , d os ta ł em p r z y d z i a ł do B at a li on u

„ C h r o b r y ” , w k t ór ym w a l c z ył e m w P o w s t a n i u W a r s z a w s k i m po d p s e u d on i m e m

„ S z c z e r b a ” . W p ie r w s z y c h dni ach P o w s t a n i a n a l e ż a ł e m do d r u ż y n y „ b u t e l k a r z y ” , z w a lc z aj ą ce j czołgi i w oz y p a n c e r n e w rejoni e ulic: Ż e l a z n a , Z ł ot a, Sienna.

Byłem ró wn ież gońcem - ł ą c zn ik i em - p o m i ę d z y d o w ó d c ą k o mp a ni i p o r u c z ­ niki em „ C o r d ą ” , a d ow ó dz tw e m B at a l i o n u „ C h r o b r y ”, m a ją c y m s w o j ą k wa te rę w z a b u d o w a n i a c h b r o w a r u H a b e r b u s c h a , p r z y ul. G r zy b o w s k i e j . Po p r ze j ś c i u B at a li o nu „ C h r o b r y ” na S tar e M ia s t o ( p r zy j ą ł późni ej n a z wę C h r o b r y I) z os ta ł em w r a z z k o m p a n i ą „ C o r d y ” w ci el o ny do I B at a l i o n u S z t u r m o w e g o k a p i t a n a „ R u m a ” , w a lc z ąc eg o w Ś r ódmi eś ci u, by późni ej , po p r z e j ś c i u k a n a ł a m i „ C h r o b r e g o ” ze S ta ró wk i p ono wni e do niego dołą czy ć.

U c zes tni czy łe m w wielu b oj ow yc h a kc j a c h k o mp a ni i „ C o r d a ” mi ęd zy innymi p r z y z d o by w an i u p o s t e r u n k u ż a n d a r m e r i i „ N o r d w a c h e ” p r z y u li c y Chłod ne j, w a t a k a c h na Po czt ę G ł ó w n ą T o w a r o w ą B . G. K. Agril. Br oni ł em b a r y k a d p r z y ul i cy W a l i c ó w i K r ól ew sk a 16, u b e z p i e c z a j ą c o d dz i a ły z d o b y w a j ą c e gma c h „ P a s t y ” p r z y ul i cy Zielnej. P r z ez o s t at n ie dwa t yg o d n i e P o w s t a n i a b r o n ił e m z p l u t o n e m p o r u c z n i k a

„ S ł a w k a ” p la c ó w k i p r z y P la c u G r z y b o w s k i m 8 , 10 , 1 2 . P l a c ów ka t a o d p i e r a ł a at ak i N i e m có w od s tr o n y „Żelaznej B r a m y ” . T am t e ż 1 p a ź d z i e r n i k a 1944r. z os t a ł e m r an n y w głowę p r ze z szynę s p a d a j ą c ą z b a l k on u I p i ę tr a. O p r ó cz r a n y g ło wy mi ał em p r z e c i ę t ą w a r g ę i w y b it e dwa zęby.

Do n a j b ar d zi ej t r a g i c z n y c h i n ie b ez p i e c z n y c h akcj i w k tó r y c h b r a ł e m u d zi a ł n a l e ża ł o n a t a r c i e w n o cy z 30/31 s ie rp ni a na Ha lę M i r ow s ką . Cel em tej akcj i było s t wo rzeni e k o r y t a r z a u m o ż l i w i a j ą c e g o w y c o f a n i e się o d dz i ał ów ze S t a r eg o M i a s t a do Ś ród mi eśc ia. Za w y j ą t k o w ą b r a w u r ę i mę s two z os t a ł e m o d z n a c z o n y Kr zy że m Wa l e cz n y c h i a w a n s e m na s t a r s z e g o Strzelca.

Po u p a d k u P o ws t a n i a , z d a j ą c bro ń na P la c u Ker cel eg o, w r a z z p o z o s t a ł y m i p r z y życiu k ole gami z Ko mp an i i „ C o r d a ” z os t a ł e m 5 p a ź d z i e r n i k a 1944r. j a k o r an n y

16

(17)

je n ie c wz ię t y do niewoli. Po dw u dn io w ym p o by c i e w h a l a c h p a r o w o z o w n i kolejowej w O ż ar o wi e p r z ew i e zi o no nas z a k r a t o w a n y m i w a g o n am i bydl ęcy mi do obozu j e ni ec ki e go S ta l ag 344 L a m s d o r f (obecni e Ł a mb in o wi ce ) . P o d ró ż zni osł em w yj ą t k o w o źle, r an a na głowie r op ia ł a, a w a r u n k i w z a d u c h u , chł odzie i głod zi e b ył y d o d a t k o w ą u ci ą żl i wo ś ci ą .

Na s kutek s k ra jn ego wy ci eń c ze ni a i wysoki ej t e m p e r a t u r y , nie w y t r z y m a ł e m s z ybkiego m a rs z u , zemd lał em i do o bozu z os t a ł e m d o p r o w a d z o n y p r ze z kolegów.

P rzez n a s tę pn e kilka dni p r z e b y w a ł e m w obozowej izbie chorych.

Po rewizj i osobistej ( z a b r a n o mi w s z y st k i e w a r t o ś c i o w e p r z e d m i o t y i do kume nty) , s tr zy że n iu g ło wy i z r obi eni u zdjęć ot rz ym ał e m numer j en ie c ki 10526 0.

Po k i l k u n a s t o d n i o w y m po by ci e w L am s d o r f i e p r z e w i e z i o n y z os ta ł em w r a z z g r u p ą kolegów do S ta l ag u XVI I IC w M a r k t P o ng au k / S a l z b u r g a w Au st ri i, a n as t ę p n i e do S ta l ag u X V II A w K e is e r S t e i n b r u c k k / Wi ed ni a. P o b yt w t y m obozi e o k a z a ł się t eż krótki , gdyż po d w ut y g o d n i o w y m p o b yc i e p r ze w i e z i o n o nas na koma ndo r o bo cze w K a p r u n i e ( Alpy A u st r i a c k i e ) , gdzi e w k a t o r ż n i c z y c h w a r u n k a c h zmu sz a no nas do p r zy mu s ow ej p r a c y p r z y bu d ow ie sztolni. Tam, w k ońcu k wiet nia 1945r. z os tał em o s wo b o d z o n y p r z e z a m e r y k a ń s k i e w o js k a i p r z e w i e z i o n y do obozu m a c i e rz ys t e go w M a r k t P ongau. Po p r z e j ś c i u k u r a c j i zdr owot nej w a l i a nc ki m s z pi t al u w o js k ow ym , 2 s ierpni a 1945r. w r a z z w i ę k s z o ś c i ą b yłyc h j e ń c ó w p o w s t a ń c z y c h , wyj ec ha ł em do 2 K o r p u s u Pol sk ieg o Armii And er s a we W ł o s ze c h, gdzi e s k i e ro w an y z o s ta ł em do 66 B at a li o nu Piec ho ty , w c h o d z ą c e g o w skład 2 W a r s z a w s k i e j Dywi zji P a ncer ne j, dowodzonej p r z e z G e n er ał a Dywi zji B. Ra ko ws k ie go . Bat al i on mój s t a c j o n o w a ł w Ś r odk owy ch W ł o s z e c h w M a c e r a c i e i Ca s te l R ai m on do k / Ca me ri no . Pod koniec 1945r. uk o ńc zy ł em szkołę k ie r o w c ó w s a m o ch od o wy ch w S ans e P olcr o, a mi ędzy lut ym i cze rwc e m 1946r. szkołę p o d o f i c e r s k ą , k tór a mi eś ci ł a się w zamk u byłego d y kt a t o r a f a s z y s t o w s k i e g o - Mu so l in ie g o, w mi e js c ow oś c i Lanc ian o. Egza mi n zdał em z wynikie m b a r d z o dob rym, o t r z y m u j ą c p i ą t ą l okatę szkoły.

W l ipcu 1946r. w r a z z m a c i e r z y s t y m b a t a l i o n e m p rz e w i e z i o n o na s z N e a p o l u do p o r t u S o u t h a m p t o n w Anglii s t at k ie m „ O r m o n d o ” , a 26 maja 1947r. s t at ki em

„ M a r i n a R a v e n ” p o w r óc ił e m do kr aju.

17

(18)

P oc z ą t k o w o z a t r z y m a ł e m się w swoi m r o d zi nn ym domu u s i o s t r y H a l i n y w Lipnie, gdzie u k ończy łem w 1948r. ma t ur ę, a n as t ę p n i e w 1 9 5 l r . Li ceu m W o d n o - M e li o ra cy jn e w G d a ń sk u , u z y s k u j ą c dy pl om tech ni ka.

P racę z a w o d o w ą r o z p o c z ą ł e m w I n s t yt u c i e M e te or o lo g ii i G o s p o d a r k i Wodnej ( d aw ny P I HM ) w W a r s z a w i e , gdzi e p r ze z 42 lata p r a c o w a ł e m n i e p r z e r w a n i e , p eł n ią c p rz e z wiele lat s t a no w is k a ki erowni cze. W 1966r p r a c u j ą c za w od ow o u ko ńczył em w Szkole Głównej G o s p o d a r s t w a Wi ej sk ie go w W a r s z a w i e s tu dia wy żs z e, o tr z y m u j ą c t y t u ł inż ynier a m e li or ac j i wodnych.

Jestem c zł onkiem Z w i ą z k u P o w s t a ń c ó w W a r s z a w s k i c h o r a z czł onk iem Z a r z ą d u i s kar b ni ki e m Ś r od o wi sk a B a t al i on u „ C h r o b r y I ” w Ś . Z . Ż . A . K . w W a r s z a w i e .

W 1959r. z a w a r ł e m z wi ąz ek m a łż eń s ki i ma m je d ne go , d or o sł eg o syna.

Za d zi a ł a l n o ś ć w R u ch u O po ru , u d z i a ł w P o w s t a n i u W a r s z a w s k i m i długol et ni ą, w y r ó ż n i a j ą c ą się p r a c ę z a w o d o w ą z o s ta ł em u h o n o r o w a n y Kr zy że m K a w a l e r s k i m O rder u Od ro d ze ni a Po ls ki o ra z o d zn a c z e n i a m i woj sk owy mi : Kr zy że m

ę (l Z W Ą * e 1< £ 1 ,

W a l e c zn yc h , W a r s z a w s k i m K r zy że m PowstańczyBtjriCrźyżem Pa7tyzańckim,TtTedalem za W a r s z a w ę i Med al e m Wo j sk a. Jes tem Synem P ułku. O t r z y m a ł e m r ów ni eż Z ł o t ą Odznakę W a r s z a w y - Syr enkę o r a z wiel e innych w yr ó żn ie ń i odznak.

D z i a ł al n oś ć moja, j a k o Ż oł n ie rz a R uch u O p o ru i P o w s t a n i a W a r s z a w s k i e g o , op is a na była w kilku p u b l i k a c j a c h k r aj ow ych.

Warszawa, kwiecień 1998r

18

(19)

19

(20)

20

(21)

21

(22)

22

(23)

23

(24)

24

(25)

25

(26)

26

(27)

27

(28)

28

(29)

29

(30)

30

(31)

31

(32)

32

(33)

33

(34)

0 ) - / M F U N D A C J A T r - 1- J- ‘ - £>l 0 5 ■ —

Archiwum Pomorskie Armii Krajowe . / O___ _

jl.W.Garbary 2 ,.el-65-22-16E L t J ^ f *■ "

87-100 TORUŃ

WYŻSZA SZKOŁA PEDAGOGICZNA W CZĘSTOCHOW IE

WYDZIAŁ FILOLOGICZNO-HISTORYCZNY FILOLOGIA POLSKA

ANITA SOŁTYSIAK

WŁODZIMIERZ WISNIEWSKI-

NIELETNIPOWSTANIEC WARSZAWSKI ,

JENIEC WEHRMACHTU , ŻOŁNIERZ 2 KORPUSU POLSKIEGO . ZARYS BIOGRAFICZNY.

CZĘSTOCHOWA 2000

34

(35)

SPIS TREŚCI

W S T Ę P ... 3 ROZDZIAŁ I : Dzieciństwo i m łodość... 6 ROZDZIAŁ II: Konspiracja i pow stan ie... 14

1 .Działalność konspiracyjna... .15 2.Sytuacja przed wybuchem powstania... ..17 3 .Udział w Powstaniu Warszawskim...19 4.Kapitulacja... ..25 ROZDZIAŁ III: Z powstania za druty - „Szczerba” w niewoli

W ehrm achtu... 27

ROZDZIAŁ IV : Powojenne losy Włodzimierza W iśniewskiego... 37 Z A K O Ń C Z E N IE ... 42 P R Z Y P IS Y ... 45 B IB L IO G R A F IA ... 50 A N E K S Y ... ... 53

35

(36)

W S T Ę P

36

(37)

Istotnym wydarzeniem w latach II wojny światowej było zakończone dramatyczną klęską Powstanie Warszawskie, najkrwawsze, najbardziej destrukcyjne w swym kształcie ze wszystkich zrywów w dziejach narodu polskiego.

Nie było w nim granicy dla walczących. Totalitarny system faszystowski zniszczył wszelkie dopuszczalne normy moralne, pozbawił praw jakiegokolwiek wyboru, w tym prawa do życia, nie szczędząc nawet najmłodszych - dzieci. Dlatego również i one, dziewczęta i chłopcy, słynne

„warszawskie dzieci”, stanęły do heroicznej walki.

Pozbawieni uroku dzieciństwa, szczęścia, uśmiechu. Z brawurą i wielkim poświęceniem trwali na posterunkach, organizowali pocztę powstańczą, kolportowali prasę, szli do natarcia. Jakże szybko musieli dojrzeć w tych dramatycznych warunkach. Nie żałowali wysiłku i krwi w walce z hitlerowskim okupantem, który uczynił ich życie koszmarem. Masowo zasilali szeregi konspiracyjnych organizacji, gotowi do wykonania najtrudniejszych zadań. Swą postawą zapisali piękną kartę w historii Polski Walczącej.

* +

Powstanie Warszawskie zakończyło się podpisaniem w dniu 2 października 1944 r. aktu kapitulacji. Wziętych do niewoli żołnierzy hitlerowcy wysłali do różnych obozów jenieckich na terenie Niemiec. Do Stalagu 344 Lamsdorf - największego na terenie ówczesnej III Rzeszy i krajów okupowanych, obozu jenieckiego, trafiła duża część powstańczej armii, której liczną grupę stanowili nieletni. Byli oni najmłodszymi jeńcami w obozach Wehrmachtu

Opublikowano wiele artykułów, wspomnień, opracowań dokumentów i relacji z przełomu lata i jesieni 1944r., a jednak temat ten pozostaje nadal żywy. Nurtuje wielu pisarzy, historyków, publicystów, ma głęboki oddźwięk wśród licznego grona czytelników. Jest i nadal pozostanie aktualny.

37

(38)

Wśród bohatersko walczących młodocianych powstańców znajdował się 17 - letni Włodzimierz Wiśniewski.

Moim zamierzeniem jest pokazanie losów tego nieletniego wówczas chłopca - żołnierza Powstania Warszawskiego, który następnie przeżył gehennę i kaźń jenieckiej niewoli w obozach Wehrmachtu. Jego kartą mobilizacyjną stało się przekonanie o potrzebie przeciwstawienia się hitlerowskiemu okupantowi. Jako jeden z wielu zasłużył sobie na rzecz bardzo cenną - trwałą pamięć obecnych i przyszłych pokoleń.

Na zakończenie pragniemy podziękować panu Włodzimierzowi Wiśniewskiemu za przekazanie wspomnień z tych tragicznych wydarzeń, które podnoszą wartość dokumentalno - faktograficzną niniejszej pracy.

38

(39)

R O Z D Z I A Ł I

39

(40)

DZIECIŃSTWO I MŁODOŚĆ

Włodzimierz Wiśniewski urodził się w dniu 11 sierpnia 1927 roku w Łomży, w rodzinie chłopskiej. Ojciec Józef, były legionista i piłsudczyk, odbywał w tym czasie służbę wojskową w 33 pp w stopniu sierżanta zawodowego. Matka - Maria z domu Cis, zajmowała się wychowywaniem dzieci: Haliny i Tadeusza.

We wrześniu 1933 roku młody Włodzimierz został zapisany do szkoły powszechnej w Łomży, gdzie uczęszczał przez dwa lata. Nauka nie sprawiała mu trudności, był wzorowym uczniem.

W 1935 roku po ciężkiej chorobie serca, ojciec Włodzimierza przeszedł na wcześniejszą emeryturę i wraz z rodziną przeprowadził się w swoje rodzinne strony do Lipna koło Włocławka (ówczesne województwo pomorskie).

Józef Wiśniewski, pseudonim „Szmit” później „Szczerba”, działał bardzo aktywnie w organizacjach wojskowych na terenie miasta i powiatu Lipno, był komendantem i organizatorem Polskiej Organizacji Zbrojnej obwodu lipnowskiego, wykładał przysposobienie wojskowe, szkolił strzelców.

W Lipnie Włodzimierz kontynuował naukę w szkole powszechnej, wolny czas wykorzystywał na zabawy z rówieśnikami. Okres ten wspomina jako beztroski i miły.1

W dniu 1 września 1939 roku siły zbrojne Niemiec hitlerowskich rozpo­

częły działanie zbrojne przeciwko Polsce. O godzinie 44:> na polską placówkę na Westerplatte w porcie gdańskim spadły pierwsze pociski z pancernika

„Schleswig - Holstein”, armie hitlerowskie przekroczyły granicę z Polską na

40

(41)

całej jej długości. Na Rzeczpospolitą runęła cała masa czołgów i ciężkiego sprzętu, a artyleria pokryła pozycje polskie lawiną ognia. Rozpoczęła się hitle­

rowska okupacja ziem polskich, która trwała 5 lat, 8 miesięcy i 9 dni.

W obliczu otwartej, niczym nie uzasadnionej agresji, prezydent Mościcki wydał odezwę do obywateli Rzeczpospolitej: „Nocy dzisiejszej odwieczny wróg nasz rozpoczął działania zaczepne wobec Państwa Polskiego.

(...) W tej chwili dziejowej zwracam się do wszystkich obywateli państwa w głębokim przeświadczeniu, że cały Naród w obronie swej Wolności, Niepodległości i Honoru skupi się wokół Wodza Naczelnego i sił zbrojnych oraz da godną odpowiedź napastnikowi.”2

Do wybuchu wojny młody Włodzimierz ukończył pięć klas szkoły powszechnej. 1 wrześnie 1939 roku miał być dniem, w którym tysiące uczniów z zapałem i chęcią do nauki, miało rozpocząć nowy rok szkolny 1939/40. Dzień ten bardzo szczególnie utkwił w pamięci Włodzimierza, zajęcia w szkole nie odbyły się, wszyscy byli przygnębienie i smutni. Z przerażeniem, ale i iskierką nadziei oczekiwali na dalszy rozwój zdarzeń.

Chłopiec powrócił do domu.

Józef Wiśniewski został ponownie wcielony do wojska i wraz z kompanią strzelców, którą założył w Lipnie, wyrusza na front. Przechodzi przez cały szlak bojowy w kampanii wrześniowej. W walkach pod Kockiem dostaje się do niewoli.

W tym czasie Maria Wiśniewska wraz z dziećmi pozostaje w Lipnie.

Ojciec Włodzimierza podejmuje próbę ucieczki, która powiodła się.

Powraca w rodzinne strony i zajmuje się działalnością w ruchu oporu.

W działalność konspiracyjną została zaangażowana cała rodzina Wiśniewskich, a zwłaszcza starsze rodzeństwo Włodzimierza: siostra Halina i brat Tadeusz. Jemu, jako najmłodszemu, powierzono kolportaż prasy pod­

ziemnej, doręczanie meldunków i rozkazów, między innymi do zastępcy ko­

8 41

(42)

mendanta Józefa Sadowskiego, zamieszkującego w Jastrzębiu, Bolesława Chojnickiego z Lipna, Czesława Lulińskiego z Wymyślina koło Skępego.

Józef jako jeden z organizatorów ruchu oporu w ramach Związku Walki Zbrojnej - Armii Krajowej, był nieustannie poszukiwany przez niemieckie władze okupacyjne.

Po wysiedleniu przez Niemców z Lipna, rodzina Wiśniewskiej znajduje schronienie w budynku parafialnym w Suminie koło Kikoła. W plebani kościoła odbywały się narady, szkolenie i odprawy konspiracyjne, w których uczestniczył Włodzimierz. Do powierzonych mu zadań należało:

obserwowanie okolicy, natychmiastowe powiadomienie o podejrzanych ruchach Niemców i tajnych agentów.

Mimo częstej zmiany miejsca zamieszkania, ukrywania się, w 1942 roku Józef zostaje aresztowany i trafia do obozu w Grudziądzu. Nie pozostaje w nim długo. Podczas przewożenia go do innego obozu, ucieka. Dzięki pomocy życzliwych ludzi udaje mu się powrócić do rodziny/

Lata 1942 - 1943 były okresem najcięższych zmagań na wszystkich frontach II wojny, zarazem był to okres działań wielkiej koalicji. Wojna objęła już cały świat, toczyła się w Europie, Afryce i Azji, brały w niej udział państwa wszystkich kontynentów, na lądzie, w morzu i w powietrzu walczyły regularne armie i oddziały partyzanckie, walczono na frontach i w podziem iu4

Zaistniała sytuacja zmusiła państwa Wiśniewskich do zmiany miejsca zamieszkania. W maju 1942 roku przedostają się potajemnie przez zieloną granicę do Warszawy. W Lipnie pozostaje Halina, która wyszła w tym czasie za mąż. Tadeusz wyjechał ^do Grodzią Udu gdzie znalazł zatrudnienie w zakładzie samochodowym.

Biorąc pod uwagę możliwość poszukiwania Józefa Wiśniewskiego oraz chcąc zapewnić bezpieczeństwo całej rodzinie, państwo Wiśniewscy zmieniają dane personalne. Ustalono, iż od tego czasu Włodzimierz będzie występował

42

(43)

pod nazwiskiem Władysława Malinowskiego, urodzonego 11 VIII 1928r. w Kozienicach.

Podając zafałszowane dane osobowe, chłopiec został przyjęty jako sierota - którego rodzice zginęli podczas działań wojennych - do bursy Rady Głównej Opiekuńczej dla wysiedlonych i uchodźców, początkowo przy ulicy senatorskiej 28, a następnie przy ulicy Siennej 87 w Warszawie. Pod takim nazwiskiem był znany wszystkim chłopcom z bursy. Tajemnicy tej nie zdradził nawet ówczesnemu kierownikowi, panu Korzekwie, który był dla wszystkich chłopców opiekunem i ojcem.5

W celu zastraszenia ludności polskiej już w pierwszych tygodniach okupacji hitlerowcy rozstrzelali w wielu miastach najwybitniejszych obywateli.

W Generalnym Gubernatorstwie pierwszą akcją eksterminacyjną było wymordowanie ponad 100 osób w Wawrze pod Warszawą w grudniu 1939 roku. Ponurą sławę zdobyło warszawskie więzienie na Pawiaku, siedziba Gestapo przy al. Szucha, więzienie Montelupich w Krakowie czy lubelski Zamek. Hitlerowcy starali się ugodzić przede wszystkim w wykształcone warstwy społeczeństwa. Przykładem takiego działania było aresztowanie i wywiezienie do obozów koncentracyjnych 183 pracowników naukowych Uniwersytetu Jagiellońskiego w listopadzie 1939 roku.6

Wobec zamknięcia wyższych uczelni, szkół średnich, eksterminacji pol­

skiej elity umysłowej i usunięcia z programu szkoły podstawowej języka oj­

czystego, historii i geografii Polski, od pierwszych dni okupacji niemieckiej organizowano tajne nauczanie. Dzięki pracom Departamentu Oświaty i Kultu­

ry Delegatury Rządu oraz jego biur powiatowych i okręgowych udało się wprowadzić do wszystkich czynnych szkól podstawowych tajne programy ję ­ zyka polskiego, geografii i historii. Objęto nim 1,5 min dzieci. Uruchomiono tajne komplety na poziomie szkół średnich, na które uczęszczało około 50 ty­

sięcy młodzieży. Stworzono też system konspiracyjnego szkolnictwa wyższe-

10

43

Cytaty

Powiązane dokumenty

Piotr Gruchalski oraz Kazimierz Przychodniak nie mogli od tej chwili w pełni uczestniczyć w zajęciach szkolnych i służbie wartowniczej • Dnia 13 stycznia

Inne materiały dokum entacyjne dotyczące relatora

Od października 1933 r. został zwolniony ze względu na stan zdrowia. Pełnił funkcję dcy drużyny w kompanii dowodzonej przez kpt. dostał się do niewoli niemieckiej i przebywał

dy chłopiec ale w mtmd«rs«, dostałem się do niemieckiej niewoli i po kilkn dniach udało minie się uciec e konwoju w Gostyninie.Powniciłea do Jastrzębie* 1*0 kilku

[r]

biura Saturain Giblewski/dostareza &#34;Szczerbie* jego żonie,&#34;Małemu&#34;i młodszemu synowi Włodkowi dokumenty na nazwiska Malinowscy^ i przy pomocy organizacji uciekają

Inne materiały dokumentacyjne dotyczące

R kwietniu 1940 r, z rozkazu Komendy Głównej Akcji Podziemnej, jak również Tajnej QrfJanizacji Wojskowej Ogólnego Związku Podoficerów Rezerwy w Warszawie zostaję rozkazem