• Nie Znaleziono Wyników

Dzieciństwo na Kalinowszczyźnie - Zdzisław Suwałowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dzieciństwo na Kalinowszczyźnie - Zdzisław Suwałowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

Zdzisław Suwałowski

ur. 1932; Lublin

Tytuł fragmentu relacji Dzieciństwo na Kalinowszczyźnie

Zakres terytorialny i czasowy Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa

Słowa kluczowe Lublin, dzieciństwo, Kalinowszczyzna, dziecięce zabawy, wybuch wojny, handel, praca

Dzieciństwo na Kalinowszczyźnie

Pierwszy raz do szkoły miałem iść 1 września 1939 roku. Tego dnia zaczęły bomby lecieć, przyglądaliśmy się jak wysoko lecą samoloty i cieszyliśmy się jak to dzieci, ale jak zaczęły lecieć bomby, od razu mieliśmy inne miny. Byliśmy młodymi chłopakami i bawiliśmy się tam w klipę – to trzeba było mieć kawałek wystruganego drzewa oznaczonego rzymską I, II, III, IV i X, to się podbijało i wygrywał ten kto miał większe cyfry. Ta klipa miała zaostrzone kanty, jak się uderzało to daleko leciało. Takie były gry i zabawy.

Na Kalinowszczyźnie, gdzie się urodziłem, niedaleko bożnicy były takie glinianki żydowskie, na glinę robione, jak Żydów zabierali, to te domki się waliły i chłopi przyjeżdżali cegłę kupować. My chłopaki w ten sposób zarabialiśmy pieniądze, to był jeden ze sposobów zarobku. Jak się było sprytnym to można było przygotować dwa kozły tej cegły, to jak przyjechał chłop, to dał ci za to kartofli czy kapusty. To było łatwo rozebrać, bo jak z komina się wyjęło tylko dwie, trzy cegły od spodu, ten komin runął. Cegły niewiele trzeba było czyścić, bo ta glina odpadła, chłopi przyjeżdżali furmankami i brali.

Był taki Mokrzanowski, on pracował na cmentarzu i ja u niego zarabiałem. On rysował ołówkiem litery na pomniku, a ja miałem meselki i musiałem to wykuć. Miałem 40 groszy od litery. Trzeba było jeszcze do szkoły pójść, więc na cmentarz szedłem o świcie.

Do dworu Koryzny, tam obok ulicy Walecznych, to z bratem młodszym chodziliśmy do rwania owoców. Płacili dwa złote dniówkę i osiem deko cukru. Był taki co pilnował, i jak zobaczył że się zjadło owoc, to zaraz kijem po plecach dawał, ale człowieka korciło, bo bieda była.

Przed świętami chodziliśmy na Świdnik choinki kraść i tak zarabialiśmy. To trzeba było iść 10 kilometrów w jedną i w drugą stronę i przynieść te choinkę z lasu, a później sprzedać.

Zarabiało się też na łupkach. To był taki kawał drzewa, przeżynało się go na pół, no i był pniak i siekiera i jeszcze można było na pól czy na trzy części. I za to płacili, co najważniejsze dostawałem też bułkę, chleb, to była ciężka robota, kto był trochę bogatszy do tego nie szedł. U Mokrzanowskiego było też tarcie lastryka, u rzeźnika Rząda było mycie podłogi, bo miał masarnię, karmienie konia, narżnięcie mu obroku. Gdzie można było to się zarabiało.

Na rzece łapaliśmy kaczki żeby zarobić i coś zjeść, na haczyki ich łapaliśmy. Kładło się kawałek deseczki, na sznureczku przywiązywało się haczyki a na nich wątróbkę i odchodziło się daleko żeby kaczki usiadły. Jak się coś złapało, to już było co zjeść.

Jako młody chłopak chodziłem na ulicę Górną, tam był taki ośrodek, nazywaliśmy go

(2)

pospolicie „kropla mleka”. Tam brałem takie odżywki dla dzieci, były w takich butelkach, mleko z jakimś płynem, wyglądało to jak masło rozpuszczone. Przynosiłem to dla młodszego brata, który był z 1936 roku.

Data i miejsce nagrania 2009-10-21, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski, Piotr Lasota

Transkrypcja Piotr Lasota

Redakcja Tomasz Czajkowski, Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wtedy każdy się ubierał, jak chciał – jak najbardziej kolorowo, dziwnie [Wówczas] skład [wyglądał] tak: ja, Leszek Juziuk, Jurek Wezgraj i Zbyszek Makowski.. W takim

Wtedy brało się od lipy, chodziły na lipy dobrze pszczoły, rzepak, miód się robił.. A tera, to nasiołem facelkę, to

Uciekinier wpadł na dawne boisko szkolne na Tatarskiej, później wskoczył na dach szkoły, rozejrzał się że stąd nie ma za bardzo ucieczki, zeskoczył z tego dachu i kierował się

Dopiero w przyszłym roku - 1940 roku zaczęło się organizować szkolnictwo ukraińskie w całym powiecie - tu, gdzie byli Ukraińcy, wioski były zasiedlone w większości, bo nie

Na [Kalinowszczyźnie] gdzieś do 1945 [lub 1950] były tylko takie maleńkie domki, potem zaczęli to rozbierać i budować nowe.. Był piekarz, między piekarnią, a

To był 1942 rok wtedy, i my widzieliśmy jak trzech Żydów biegnie prosto do garbarni, dwóch było wyższych i jeden mały, 16 lat może miał, może nawet nie.. Za nimi biegł

Oni pierwsi budowali te wodociągi - z tym, że tak na dobre, to wodociągi wiejskie na większą skalę zaczęły być budowane od 1975 roku. Wyszło takie zarządzenie

Podobno na dworcach, w pociągach, to było ich pełno, bo oni już gdzieś tam wiedzieli, że już to oblężenie tego Lublina następuje, to oni się chcieli chronić jakoś.. To był