• Nie Znaleziono Wyników

Ziemia Kujawska. R. 2, nr 12 (1927)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ziemia Kujawska. R. 2, nr 12 (1927)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Rok II.

Cena 30 groszy.

Nr. 12.

U Z I E H I A

KYJAHSKA

SPRAWY SPOŁECZNE — POLITYKA - ZYCIE GOSPODARCZE.

D W U T Y G O D N I K .

P O P R Z E L O M I E,

Mija rok 1926.

Rok ten nazawsie pozostanie w dziejach Polski, jako rok, w którym- potężna wola i wielki czyn jednego człowieka wstrzymały kraj, strą­

cony w otchłań niebytu pnlitytyczncgo przez k li­

kę stronnictw, dla których państwo było tylko terenem do popisu dla ich przywódców lub po­

lem dla różnych eksperymentów.

Przez osiem blisko lat, przez osiem długich lat, młode państwo, na które ze wszech stron czyhały różne niebezpieczeństwa, oddane było na pastwę dorobkiewiczom politycznym, widzą-

«ym w Polsce tylko dwie Dojlidy, które należy zagarnąć na własność lub w najgorszym razie rozparcelować pomiędzy najsilniejsze a raczej najliczniejsze w Sejmie ugrupowania.

Tej złej zabawy przerwać nikt nie był w stanie; rządy b y ły na łasce u Sejmu, a Sejm, mając zapewniony byt na przeciąg 5-ciu lat, nie potrzebował nikogo się obawiać, z nikim się liczyć — konstytucja była gwarantną, źe może być spokojny o władzę, o wssechwłndztwo. E k ­ sperymentujący i skłócony Sejm a za nim zdez- orjentowane, ogłupiane i zmęczone społeczeństwo

zaczęły zapadać na dawna straszną, datującą się u nas ju ż od 18 wieku, chorobę — niewiarę we własne siły Coraz głośniej mówiono, że bez cudzej pomoey finansowej, fachowej, bez specja­

listów, doradców cudzoziemców nie opanujemy kryzysu gospodarczego, bezrobocia, nieustabili- zujemy złotego.

Maluczko, a zaczętoby wątpić czy Polska bez „protekcji' i opieki możnych sąsiadów oftad się może.

Atmosfera zgęszczała się coraz bardziej; ho- ryżont się zaciemniał — życie gospodarcze biło coraz to słabszem tętnem, bezrobocie się zwięk­

szało z gadziny na godzinę, złoty rozpoczął za przykładem dawnej marki „taniec śmierei“, a korupcja i ggnilisna moralna zaczynały szerzyć się nagminnie, martwota i apatja, groźna zapo­

wiedź idących smutnych i nieuniknionych, ja k uezy historja, wypadków, opanowywały naród, rządy, zmieniająey się szybko jeden po drugim, rządy, swoją bezradnością zdawały się pdwta- r»ać witosowe słewa: „dzisiaj jest źłc, jutro bę­

dzie jeszcze gorzej*

/Przyszła jednak *ba\

O Ju k

cza burza: 12 maja

'e

(2)

rozdarła zapadając* ciemności błyskawica czynu Marszałka Piłsudskiego.

Wazechwładztwo Sejmu bezpowrotnie upadło, Prezydent Rzeczypospolitej przestał bytS „ni- czemu, straymując pravro rozwiązywania Sejmu, złoty ostabilizował się na poziomie 9 za jeden dolar, życie gospodarcze zaczęło się ożywiać a bezrobocie spadać, naród odzyskał wiarę we wła­

sne zdolności i siły, atmosfera się ocayściła, ho­

ryzont się rozjaśnił, ukazując wyraźne kontury stojących przed narodem zadań i celów.

Siedmiomiesięczny okres czasu, dzielący nas od przewrotu majowego, pozwala narodowi ze spokojną wiarą patrzeć w przyszłość, wierzyć, że Polska demokratyczna weszła na normalne tory postępu, że adobędzie należne Jej miejsce w Europie i świecie.

Mija rok 1926, rok przełomu i odrodzenia moralnego narodu.

M yliłby się jednak ten, ktoby myślał, że wszystko ju ż zrobione, wszystko dokonane !ub, że Rząd pomyśli o wszystkiem i o wsaystkich, że społeczeństwu wolno pogrążyć się w daw ną' bezczynność, w dawną apatję. Początek zrobio­

ny, loay państwa skierowano na właściwe tory, . ale droga de szczęścia jeszcze bardzo daleka i ciężka. Od sameg# społeczeństwa, od narodu całego zależy, by drogę tą skrócić i oszczędzić zbytecznych cierpień.

Marszałek Piłsudski wytknął nam drogę i prowadzi po niej, żądając jeno od nas pracy, pracy i jesacze raz — pracy.

D ajm y pracę swą, jaknajwięcej pracy w każdym zawodzie, na każdem stanowisku, niech nadchodzący rok 1927 będzie rokiem jaknajbar- dziej wytężonej pracy dla dobra narodu i pań­

stwa.

Wszystkiirri Hrzyjaciołom i Czytelnikoiri naszeo-o pisrna przesyłamy z okazji N o w e o- o R o k u serdeczne życzenia

wszystkiego najlepszegfo.

Redakcja ,Ziemi l*Cujawskiej“.

W I E L K I E Z A D A N I A I MALI LUDZIE.

„ O b ó z W ie lk ie j P o l s k i " — ja k ż e to b r z m i w s p a ­ n ia le ! N a zw a m ó w i sa m a za sie bie. A w ię c z d a w a ­ ło b y się, -że b ę d z ie to z w ią z e k p a tr jo t ó w p o ls k ic h , k tó r y c h je d y n y m i w y łą c z n y m c e le m je s t m o c a r ­ s tw o w e s ta n o w is k o P o ls k i. S ta n o w is k o ta k ie m o że b y ć o s ią g n ię te p rz y p o m o c y p o tę g i m ilita r n e j, s iły g o s p o d a rc z e j, p o w ię k s z e n ia lic z e b n o ś c i m ie s z k a ń ­ c ó w i w e w n ę tr z n e g o s p o k o ju , w y n ik a ją c e g o ze z g o d ­ n e g o w s p ó łż y c ia i w s p ó łd z ia ła n ia w y z n a ń , k la s s p o ­ łe c z n y c h i r ó ż n y c h n a r o d o w o ś c i, z a m ie s z k u ją c y c h te r y to r ju m P o ls k i. K t ó ż się je d n a k z a b ie r a d o tej w z n io s łe j p a ń s t w o w o t w ó r c z e j r o b o ty ? O t o ni m n ie j, n i w ięc e j ty lk o P a n R o m a n D m o w s k i i je g o t o w a ­ rz y s z e , aż n a d to d o b r z e z n a n i ze sw ej d o ty c h c z a ­ s o w e j d z ia ła ln o ś c i p o d firm ą : w p ie r w — N a r o d o w e j D e m o k r a c ji, p ó ź n ie j — Z w ią z k u L u d o w o - N a r d o w e g o , o b e c n ie zaś „ O b o z u W ie lk ie j P o ls k i" .

„ N a r o d o w a D e m o k r a c ja " je st p a r a d o k s a ln ą n a z w ą p a r tji, k tó ra n ie b y ła a ni n a r o d o w ą , ani d e ­ m o k r a ty c z n ą . P a r a d o k s nic nie s tra c ił n a treśc i, k ie ­ d y s ło w o „ d e m o k r a ty c z n y " z m ie n io n o na s ło w o

„ lu d o w y " . W n a jw ię k s z e j je d n a k s p rz e c z n o ś c i ze

z w o d n ic z ą n a z w ą „ O b o z u W ie lk ie j P o ls k i" stoi d o ­ ty c h c z a s o w a d z ia ła ln o ś ć z a ło ż y c ie li „ O b o z u " .

W o k re sie n ie w o li lu d z ie ci b y li w y o b ra zic ie - la m i u g o d y , o p o r tu n iz m u i c z o ło b itn o ś c i w s t o s u n ­ ku d o \\szystHch z a b o r c ó w , z w ła s z c z a R o s ji, a na p o c z ą tk u w o jn y p rze d c a ły m ś w ia te m w y r z e k li się idei N ie p o d le g ło ś c i. P o d w z g lę d e m m ilita r n y m p r z e ­ s z k a d z a li w tw o r z e n iu w o js k a p o ls k ie g o i in k r y m i­

n o w a li P iłs u d s k ie m u i n ie p o d le g ło ś c io w c o m s p r z y ­ ja n ie n ie m c o m . Z c h w ilą p o w s ta n ia P a ń s tw a P o l­

sk ie g o o s k a rż a li u s ta w ic z n ie p rz e d ś w ia te m T w ó r c ę i W o d z a a r m ji p o ls k ie j i N a c z e ln ik a P a ń s tw a o im- p e r ja liz m i z a b o rc z e in te n c je , ta k w te d y n ie p o p u ­ la r n e w ś r ó d lu d ó w z n ę k a n y c h w o jn ą . P o d w z g lę d e m g o s p o d a r c z y m n ig d y nie m ie li w y r a ź n e g o p r o g r a m u ja w n e g o i w b r e w w łt s n y m p o g lą d o m s to s o w a li s o ­ c ja liz m p a ń s t w o w y w y łą c z n ie w c e la c h d e m a g o ­ g ic z n y c h .

P od w z g lę d e m u s tr o ju p a ń s tw a — p r z e fo r s o ­

w a li k o n s ty tu c ję , o d b ie r a ją c ą z n a c z e n ie i m o ż n o ś ć

r z ą d z e n ia w ła d z y w y k o n a w c z e j. J e d n a k n a jw ię k ­

s z y m p rz e s tę p s tw e m b y ło r o z p ę ta n ie n ie n a w iś c i i

(3)

w a ś n i n a r o d o w o ś c io w y c h i w y z n a n io w y c h . P o ls k o ś ć s ta ra li się o g r a n ic z y ć do g r o n a c z ło n k ó w i n a jb liż ­ s zy c h s y m p a t y k ó w p a rtji, o d s ą d z a ją c re sztę s p o łe ­ c z e ń s tw a od u c z u ć n a r o d o w y c h . S ą to lu d z ie p r z e ­ ję c i m e to d a m i p o s tę p o w a n ia w s to s u n k u d o m n ie j­

szo śc i, w y p r a c o w a n e m i p rz e z d a w n e rząd\' c e sa r­

sk ie , nie z d a ją c y s o b ie s p r a w y w sw e j n a iw n o ś c i, z te g o , że je ż e li w o g ó le m o ż e n a s tą p ić p o lo n iz a e ja ja k ic h s z c z e p ó w i n a r o d ó w , to ty lk o p rze z k u lt u ­ r a ln e o d d z ia ły w a n ie , a nie p rz y p o m o c y g w a łt u i ś r o d k ó w p o lic y jn y c h . Z p o w o d u ty c h lu d z i z a ­ m ia s t p r z y w ią z y w a ć m n ie js z o ś c i n a r o d o w e do idei p a ń s tw a p o ls k ie g o o d p y c h a m y je w o b ję c ia są sia d a w s c h o d n ie g o . D a le j p o d w z g lę d e m w y z n a n io w y m

p o lity c y ci c h c ie lib y z a m k n ą ć p o ls k o ś ć w o b r ę b ie je d n e g o w y z n a n ia , o d s u w a ją c o d niej w s z y s tk ic h in o w ie r c ó w (n p . p ru s k ie m a z u ry , b y ła c h e łm s z c z y z n a etc.) i to ci u m n ie js z y c ie le P o ls k i b io r ą się d o tw o ­ r z e n ia „ O b o z u W ie lk ie j P o ls k i" ! J e s t to o b łu d a i p o d s tę p .

G d y b y ś c ie P a n o w ie s z c z e rz e p r a g n ę li w ie lk ie j P o ls k i, a nie w ie lk ie j p a r tji, to o c e n ilib y ś c ie i p o ­ p a r li n a d lu d z k ie w y s iłk i te g o c z ło w ie k a , k tó r y zde- c y d o w ą n y m k r o k ie m id z ie do tej w ie lk ie j P o ls k i o d s a m e g o p o c z ą tk u 20 g o s tu le c ia i k tó ry d o niej d o j­

dzie w ra z z c a ły m N a r o d e m , lecz nie p / z y w aszej p o m o c )', a w b r e w k n o w a n io m w a s z y m , lu d z i m a ­

ły c h i lu d z i n ie w o li. S. Pro st.

--- ---

O konsolidacji obozu dem okratycznego.

C a ł a n a sza d e m o k r a c ja , w szelki® je j z w ią z k i, k o ła , p a r tje i s tr o n n ic tw a , w s tę p u ją c e w p r o g i n o ­ w e g o ro k u w in n y so b ie u p r z y to m n ić c a łą s w ą do- ty c h c z a s p w ą d z ia ła ln o ś ć p o lit y c z n ą . P rze d e w szy - s tk ie m n a le ż y się ś m ia ło s p o jrz e ć w o c z y s m u tn e j rz e c z y w is to ś c i s k łó c e n ia , z r ó ż n ic z k o w a n ia i r o z b ic ia d e m o k r a ty c z n e g o o b o z u na g r u n c ie s e jm o w y m . S ta n te n , o ile m ia łb y t r w a ć n a d a l, nie ro k u je d la d e m o ­ k r a c ji naszej p o m y ś ln y c h h o r o s k o p ó w . P rz y ta k im s t a n ie r o z b ic ia c a ły o b ó z d e m o k r a ty c z n y n ie ty lk o nie p o w ię k s z y s w y c h w p ły w ó w w s p o łe c z e ń s tw ie , ale n ie u tr z y m a n a w e t d z is ie js z e g o sta n u p o s ia d a ­ n ia . R o z m y ś la n ie n a d te m z a g a d n ie n ie m staje się t e m b a r d z ie j a k tu a ln e ze w z g lę d u n a b liz k ie w y b o r y _ S ł y s z y m y g ło s y n a w o łu ją c e d e m o k r a c ję p o ls k ą d o re fle k s ji i tw o r z e n ia w s p ó ln e g o fr o n tu , ale g ło s y t* — j a k d o tą d — p o z o s ta ją „ g ło s a m i w o ła ją c y m i na p u s z c z y " . R o z d ź w ię k , k łó tn ie , u p r z e d z e n ia , n ie ­ c h ę ć i o so b iste a m b ic je g ó r u ją p o n a d in te re se m w s p ó ln e g o d o b ra . T a k a s y tu a c ja s p rz y ja d o s k o n a le re a k c ji, to te ż o z w a ły się tr ą b k i r o z m a ity c h „oboź- n y c h " , n a w o łu ją c e d o z b ió r k i e le m e n ty re a k c y jn e i ich s łu g i.

O g łu s z e n i o b u c h e m c z y n u m a jo w e g o , w y lę k li, p rz e s tra s z e n i i z d e z o r je n to w a n i, n a b ie r a ją ś m ia le ś c i i o d w a g i, a o tu c h y d o d a je im n ie m o c r o z c z ło n k o ­ w a n e j i b e zs iln e j d e m o k ra c ji n a g r u n c ie s e jm o w y m . R e a k c ja , k tó re j z n a c z e n ie p o lity c z n e p o w y ­ p a d k a c h m a jo w y c h m o g ło z e jść n ie m a l do zera p o d n io s ła o b e c n ie g ła w ę d o t e j o s to p n ia , ż « o d w a ­

ż y ła się n a z w a ć „ O b o z e m W ie lk ie j P o ls k i* . R o z u ­ m ie o n a d o s k o n a le , że w m ę tn e j w o d z ie — w b r a k u p o r o z u m ie n ia i w s p ó łd z ia ła n ia s t r o n n ic tw d e m o k r a ­ ty c z n y c h n a jła tw ie j ło w ić ry b k i w y b o r c z e ; w ię c już' z a p u s z c z a sieci.

A d e m o k ra c ja d a le j d r z e m ie w m a r a z m ie i b e z ­ c z y n n o ś c i. C z y n io n e na g r u n c ie s e jm o w y m p r ó b y k o n s o lid a c ji s tr o n n ic tw d e m o k r a ty c z n y c h , r o z b ija ją się o a m b ic ję je d n o s te k i o s u ch e ja ło w e d o k t r y ­ n e r s tw a p a r ty jn e . C z a s m k n ie — k o n ie c z n o ś ć n a g li.

J e ż e li nasi p r z e d s ta w ic ie le p a r la m e n ta r n i nie m o g ą czy n ie u m ie ją się z d o b y ć n a w y s iłe k s tw o r z e n ia w s p o ln e g o fr o n tu s tr o n n ic tw d e m o k r a ty c z n y c h , to in ic ja ty w a ta w j'jś ć m u si z s a m e g o s p o łe c z e ń s tw a i to n a ty c h m ia s t, b y m o g ła b y ć bez z w ło k i r e a li­

z o w a n a .

S t r o n n ic tw a d e m o k ra ty c z n e w ło ś c ia ń s k ie , r o ­ b o tn ic z e i in te lig e n c k ie , ich z a r z ą d u , c z ło n k o w ie — n ie c h w y s tę p u ją z in ic ja ty w ą i tw a r d e in ż ą d a n ie m tw o r z e n ia w s p ó ln e g o fr o n tu a b o z u c ałej d e m o k r a c ji p o ls k ie j. J e ż e li nasi p r z t d s t a w ic ie lp nie m o g ą g o s tw o r z y ć w se jm ie , to s t w ó r z m y g o sa m i p o za s e j­

m e m .

P a m ię ta jm y , że ty lk o o b ó z d e m o k r a c ji p o ls k ie j b ę d z ie w s ta n ie b u d o w a ć w ie lk ą P o ls k ę , stać n a s tr a ż y J e j p r z y s z ły c h d z ie jó w i p o n o s ić za n ie o d ­ p o w ie d z ia ln o ś ć . W w ie lk i r ó g k o n ie c z n o ś c i p a ń ­ s tw o w y c h i p o tr z e b s p o łe c z n y c h z a g r a jm y p o t ę ż n ie

na z b ió r k ę ! E t p e r .

(4)

K U R S Y S P Ó Ł D Z I E L C Z E .

Poruszałem kilkakrotnie w „Ziemi Kujaw ­ skiej sprawy spółdzielcze, wskazując na słaby ich rozwój w Polsce i bruk zainteresowania się niemi szerokiego ogółu obywateli.

W budowie wielkiej Polski ni* wolno prze­

chodzić nad sprawą spółdzielczości do porządku dziennego, gdyż i 11 nas — t«k ja k i w innych państwach — stać się on* winna potężnym, twór- ciym czynnikiem w rozboju życia gospodarcze­

go i kulturalnego Głos mój miał na celu pobu­

dzenia wsi naszej do działalności spółdzielczej na Kujawach.

Dotąd jednak panują cisza i spokój, co do­

wodzi, że nic albo prawie nic się w tym kie- runkM nie robi.

Zadając sobie pytanie: dlaczego tak jest? — przychodzę do przekonania, że centrale spółdziel­

cze i główne ognisku pracy spółdzielczej zbyt są od wsi oddalone, zamałą utrzymują z nią łączność, przez co nie wywierają należytefo

w p ł y w u .

Prócz tego zupełnie widocznym jest brak miejscowych świadomych, ekętnyoh i energicz­

nych działaczy spółdzielczych.

Dalszą ważną przeszkodą jest brak szer­

szego pojęcia ogółu o pracy spółdzielczej i j«j doniosłem dl* kraju znaczeniu.

By wię<* ruszyć z martwego punktu ko- niecznem jest:

1) wychować i wykształcić miejscowych dzia­

łaczy spółdzielczych, to jest zamiesikającyeh jaknajbliżej tej okolicy, w jakiej mają działać.

2) Cały ogół obywateli; jakich się ma pi.tem zdobyć dla stowarzyszeń spółdziełfflkych, trzeba przedtem odpowiednio przygotować, pouczyć i uświadomić.

W Niemozeeh, gdzie sprawa wychowania i oświaty stoi wogóle wysoko, związki spółdziel­

cze kładą wielki nacisk na wychowanie i odpo­

wiednie przygotowanie działaczy spółdzielczych.

Urządzane więc są liczne kursy spółdzielcze na

prowincji, aa których się wykłada nietylko po- jedyńoie przedmioty, ale często całą grupę przed­

miotów. Kursy takie bywają krótkie — jedno lub kilkodniowe, tygodniowe, najdłuższe trwają do czterech tygodni. W Bawarji naprzykład przeważa zdanie, że najpraktyczniejszym jest kurs czterotygodniowy. Na tych samych kursach przygotowują się takie wykładowcy i instruktorzy.

Organizatorzy takich k u r s ó w dbają, aby dostarczyć uczniom odpowiednich rozrywek i uprzyjemnić im przez to pobyt na kursach. W ie- czory spędzają uczniowie na zebraniach, gdzie się omawia przedmioty wykładane i przeprowa­

dza nad nimi dyskusję. Owoce takich kursów bywają najczęściej b a r d z o dodatnie. Młodzi, czę­

sto nieśmiali i niewyrobieni ludzie wychodzą z kursów rozbudzeni i świadomi.

Kursy dla ogółu, jaki pragniemy dla ruchu spółdzielczego pozyskać, z natury rzeczy winny być krótkie, jednodniowe, urządzane też na wsi wieczorami i od czasu do czasu powtarzane.

Najlepszymi natezycielami w spółdzielczości bywają najczęściej sami miejscowi działacze w stowarzyszeniach, gdyż nieustannie otykają się z praktycznem zastosowaniem tego, co sami wykładają. Ich nauczanie jest więeej radą przy­

jacielską, niż suchym wykładem.

Ja k ju ż zaznaczyłem — pobudką do roz­

woju spółdzielczości i gwarancją powodzenia bę­

dzie równiwż świadomość członków stowarzyszeń spółdzielczych.

Uświadamianie ;ch przed przystąpieniem do stowarzyszenia, tudzież dalsze potomnie, jako członków stowarzyszenia jest konieczne i nie­

wątpliwie pożyteczne.

Ja k z powyższego wynika — Kursy spół­

dzielcze dla wykładowców i organizatorów, jak również kursy (odczyty) dla szerokiego ogółu przyczyniłyby się znakomicie do ożywienia ru­

chu spółdzielczego. A czas zimowy jest ku te­

mu najodpowiedniejszy.

S Promi8.

(5)

Z Ż Y C I A O R

Klub społeczno-polityczny.

S ta r a n ie m k lu b u s p o łe c z n o - p o lity c z n e g o o d b y ł się 19 g r u d n ia w sali k in a „ N o w o ś c i" o d e z y t j e d ­ n e g o z n a jw y b itn ie js z y c h n a s z y c h p a r la m e n ta r z y s ­ t ó w p o s ła A n t o n ie g o A n u s z a n. t. „ O s y tu a c ji p o ­ lity c z n e j p o p r z e w r o c ie m a jo w y m * . W w y c z e r p u ­ ją c y c h s ło w a c h p « s e ł A n u s z p r z e d s ta w ił o b r a z s y ­ tu a c ji, w y tw o r z o n e j p rz e z S e im o w ła d z t w o p rz e d m a je m w y ja ś n ił, p o d a ją c c a łv szereg n ie z n a n y c h i c ie k a w y c h fa k tó w z za k u lis n a s z e g o ż y c ia p o li­

ty c z n e g o , z n a c z e n ie , z m ia n y k o n s ty tu c ji i o s ta tn ic h w y p a d k ó w p o lity c z n y c h . N ie ste ty p u b lic z n o ś ć w ło c ­ ła w s k a nie d o p is a ła , s ta w ia ją c się b a rd z o n ie lic z n ie n a ten z a jm u ją c y o d c z y t.

* *

V -

D n . 2 s ty c z n ia o g o d z . 12-ej w sali k in a „ N o ­ w o ś c i" o d b y ł się s ta ra n ie m k lu b u s p o ł.- p o l. o d c z y t

N O T

Kozi regjunalizm. „

Jest to re gionalizm , u praw iany przez niektóro d zie n ­ n ik i prow incjonalne, których szpalty wypełnione są ne-

G A N I Z A C Y J .

z n a k o m ite g o n a s z e g o p o w ie ś c io p is a r z a W . S ie r o ­ s ła w s k ie g o n. t. „ P iłiu d s k i a M u s s o lin i" . C z c ig o d ­ ny p re le g e n t o b je c h a ł z ty m o d c z y te m , k tó r y s ta ł się p o w o d e m g o rą c e j p o le m ik i w p ra sie s to łe c z n e j, p r a w ie c a łą P o ls k ę .

Powszech ny U n iw e re y ts t Korespondencyjny na te re n ie W ło c ła w k a i N ie s z a w y r o z w ija c o ra z to w ię k s z ą d z ia ła ln o ś ć . P o o d c z y ta c h J . K a d e n — Ban- d r o w s k ie g o o „ P r z e d w io ś n iu " Ż e r o m s k ie g o i p r o f. % I. D e m b o w s k ie g o „ O w s p ó łc z e s n y c h p o g lą d a c h p r z y r o d n ic z y c h na is to tę ś m ie r c i“ w n ie d z ie lę d n ia 19 g r u d n ia P. U . K. u r z ą d z ił w sali g im n a z ju m p a ń ­ s tw o w e g o Z ie m i K u ja w s k ie j o d c z y t p ro f. M . G r o ­ to w s k i na in te r e s u ją c y te m a t „ Z a g a d n ie n ie b u d o w y n ia t e r ji“ .

T K I .

ta tk a m i o zaginionych kozach, lub podobnem i c iek aw em i w iadom ościam i. Przecież m iędzy redakto ram i tych pism są specjaliści, którzy cały dzień pośw ięcają w ypacaniu

Choć kilka slow...

7

.

ludzi naszych czasów wszyscy ci, co czują ł myślą, zawdzięczają wiele Żeromskie­

mu. On książkam i swemi budził w nas człowieka; w chwilach najcięższej społecznej i politycznej niedoli, myślom drogi wskazy­

wał, serca krzepił. W spom nijm y sobie dziś choć któtki urywek z jego rozważań, które napisał w 1918 roku, wśród rozgwa.ru rodzą­

cych się nowych czasów, — nazwał je

„Początek świata pracy

...„N iedaw ny je s t ten czas, k iedy Aleksander T rze ­ ci, sam ow ladca W szech Iio s ji, m aw iał o niej z bezg ra­

niczną pych ą, i i nie je s t to państw o, lecz „część św ia­

ta" W vko naw ca w W a rsza w ie je g o postanow ień, Jó ze f Ilu rk o , w rozm ow ie z aroy biskupem Popiciem , ośm ielił się przezw ać nasz-czarodziejski, w szeahobejm ujący poi ski języ k, ten sam dziś, *o w roku 1514, kiedy został pierwszy raz druk ie m u ję ty . — „języ kie m k u c h arek ".

N iew iele u p ły n ęło czasu, a oto rodzony syn tyrana A leksandra Trzeciego ruszy ł w d a le k ą sybirską drogę, j a k ty lu z jegn poddanych, których był w jflupacie swej na odbycie tej drogi sk a«*ł — i skonał pud k u la m i bezim iennych siepaczów, bez ja w n e g o s ą d u i pisanego w yroku, j a k ty lu z jego pwddanych. których n a śmierć niespraw iedliw ym w y d ał w yrokiem , poznając w straszliwości inęozarni, czeni je s t u a ziem i istota

w szelkiej tyranji. W białokam iennym K rem lu , siedlisku zam ysłów Iw ana Groźnego, rr sklepionych izbaeh, o b ­ wieszonych ikonam i, przed którem i bił czołem Borys Goduuow i A leksy M ichajłew icz, p rz e c h a d z a ją się i swobodnie, nieodw ołaluie ra d zą N abm nkesy z Sobelso- nam i i D zie rży ńsk im i nad lin ją granic, pizy należn eścią, lub odłączeniem , w je d no carstw o przez w ieki łą c z o ­ nych szczepów, oraz układem stosunków w ew uętrznyoh R o sji, k tó rą A la k s in u e r Trzeci sw oją częścią śviPiata n azw a ł.

N iedaw ny jest ten*ozas, kiody W ilh e lm D rugi na sw ym zam k u M alborskim , upojony bezgraniczną p y c h ą i św iad om ością fizycznej p otęgi, groził estatuim sło m ia ­ nym strzechom zde tauej sarm ackiej ziem i i zuchwa- łem w zaciekłoś,;i siewom ostrzył teutoński miecz bez­

litosnej na nie za g ład y . D w a k ro ć sto tysięcy trupów poznańskich i śląskich naszych braei zusłalo pola F ra n ­ cji, H elgji, Iio sji, W łooh. Serbji, B u łg a rji, R u m u n ji, T u rc ji i P ale sty ny , b ijąc pod k rzy ża c k im przym usem w św ięte, niezłom ne i wiekuistej godne czci w rota sw obody — V erdun — godząc w bezoemie piękne ka­

tedry R eim s i w pr/.eeudne m ary św iętego M arka. K ie ­ dy w obliczu oczywistości tej najsięższej z ofiar p»l- skicli na ołtarzu niem ieckiego b a rbarzy ństw a, w ra d zie m iejskie j P oznania D r. K arw ow uki postawił w r. 19l<>

wniosek, ażeby dzieciom polskim duzw olono móvvi<5 pa*

m iędzy sobą języ kie m ieh rodziców w god/.inach po-

(6)

czw artej stronicy. Je żeli ju ż nic m odrego, a n i cieka­

w ego nie możecie w ym yślić, a ogłoszeń w am nie d a ją f to puszozajcie, Panow ie w ruch nożyce, a nie z a n u d z a j­

cie czyte lników „k o zie m i1' w iadom ościam i.

Now a mniejszość naro dow a w Polsce.

T w orzy j ą Pan D m o w s k i. Jeg o O bóz W ie lk ie j P o lski, reprezentujący m a łą cząstkę N a ro d u 1’olskiege, narów ui z Ukraińcami, wszczyna w alkę z rządem p o l­

sk im i chce o rg anizo w ać p o la k ó w poza i przeciw P a ń ­ stw u. Ten satn R om an D m o w s k i jeszcze niedaw no or­

g a n izo w a ł społeczeństw o dla w yrażania u c z u i wierno- poddańczych cesarzowi ro sy jskie m u i jego rządom .

Blaga, czy naiwność?

Jeden z uarodow edem okratycznyeh debiutantów w y ­ g ło sił niedaw no dla w łocław skich rzem ieślników odczyt o K onstytucji 19 marca, w k tó ry m stw ierdził bez z a ­ ją k n ię c ia , że Z w iąze k L udow o N arod ow y c h c ia ł obd a­

rzyć P rezydenta Rzeczypospolitej siln ą w ła d z ą, tylko przeszkodziła mu w tem lewica. Albo prelegent by ł wte<ly tak m łody, że jeszcze nia c zy ty w ał gazet wogó- le i nic nie w ie, że Z w ią z e k L adow o-N arodow y o g ra ­ niczy ł w ładzę P re zy d e n ta Md personaro M arszałka P ił­

sudskiego, a lb o — z całą św iadom ością stara się p rzy ­ sporzyć E ndecji zw olenników przy pom ocy blagi.

z a w y k ła d o w y c h szkeły, — nietylko odtrącono ten w n io­

sek, ale dodano, z naciskiem , iż „nigdy tego nie bę ­ dzie na tej ziem i".

N iew iele u p ły n ęło ezasu, a oto nikezem ny pysza­

łe k i g a d a ła . W ilh e lm D ru g i, żołnierz bez honoru, m o­

n a rch a bez sum ienia, k tóry swój lud zdzie siątk o w ał, sto rtu ro w a ł i zepchnął w przepaść h a ń b y , uszedł z po- śro d k a w łasnych w ojsk, ■ ziem i swej i z g ran ic swego pa ństw a , a w je g o zam k ach , siedlisku /.rabowanej sło­

w ianom potęgi, zbuntow any żołnierz rozkazuje. Cesar­

sk i je g o orzeł zrzucony je s t z V ie ż y w ysokiej, a nad tronem jogo czerw ony sztandar pow iew a P aństw o, zle­

pione silą, która w a ż y ła się iść i głosić bezczelnie, iż id zie przed praw em , ro zpada się w gruzy, a lud błaga n a kolan aeh o wspńlezacie zw ycięscy.

N ie daw ny jest ten czas, kiedy F ranciszek J ć z e f P ierw szy „w yd obył m iecz" a a m a łą S erbję, „albow iem wszystko p rzew idział" Nie przew idział tego jedne go że następca jego zostanie sam je d e n wśród swych „uko.’

chnnyeh lu d ó w " , błazeński firc y k , którego w y p rą się n ie ty lk o wszyscy w ielojęzyczni p o dd an i, lecz w ła śni je g o niem ieccy rodacy. M orze w y lanej lu d zkie j k rw ij pow iew zarazy, głód zniszczenie w szystkiego, eokol- w ie k w oiągu la t d źw ig n ę ła praca człow ieka, — oto

»«zultat, ja k ie g o nie przew idział b y ł stary o b łu dnik j egoista, zam asko w any despeta, którego „apostolskie,, rz ą d y p o zw a la ły w yw ieszać i w y tę p ić p ó ł Serbji, rzu ­ cić w grób pół Bośni, a połow ę „G a lie ji" zastaw ić

P. P. P. redivivum.

S traż N arod ow a w y k a ząje na naszym terenie oży- j w io n ą działalność organizacyjn ą. Podobno m iejscow i k raw cy szyją ju ż niebieskie koszulki. J a k w idać nauka P ękosław skiego i Gorczyńskiego nie poszła w las.

Przeniesienie s ta r o s t y B Studzińskiego.

D o w ia d u je m y się, że zastępca starosty na pow iat w ło c ła w sk i p. Bolesław S tu d zińsk i od Nowego R oku opuszcza swe stanowisko z pow odu przeniesienia do P ło ńsk a . T a k t, uprzejm ość i przedew szystkiem odw aga c y w ilna n ie u k ry w a n ia swoich sym patyj do obozu d e ­ m okratycznego naw et za ozasów rozpanoszenia się re­

a k c ji zje d na ły p. staroście S tudzińsk iem u og óln ą sym- p a tję , dlatego że g n a ją c z żalem p. starostę, życzym y m u owocnej pracy u a nowem stanow isku.

Dziwna pogłoska.

O d pewnego czasu k rą ży po W ło c ła w k u pogłoska 0 rzekom em zam iarze S e jm ik u W ło c ła w sk ie g o i M agis­

tratu p rzy stąp ić od początku przyszłego roku szkolne***

do lik w id a c ji... kom unalnego Sem inarjum N auczyciel­

skiego w W ło e ła w k u . Z obow iązku dziennikarskiego pedając pow yższą pogłoskę do w iadom ości publieznej 1 oczekując w yjaśnienia od W y d z ia łu pow iatow ego

ta k ą ilością szubienie, iż zaiste, stary eprawea W iln a

„ W ie s z a tie l", za k ry łb y z trw ogi przed tym w idokiem k rw a w e m i dło ń m i oblioze.

J e ie li kiedy rodzaj lu d zk i patrzy! eezym a żywe- mi w oblicze Boga żyw ego, te st.tnie się to za tych dni.

P ra w ic a w iekuistej wszechmocy i nieom ylnej spraw ie­

dliw ości, zepchnęła z krzeseł petęgi k ła m stw o cesa- rzów , a korony rch rzu ciła pod stopy uciem iężonych, Ja k g d y b y na głos trąby archanioła runęły m ury tyra- n ji, które od w ieku i z d a w a le się na w ieki, zastaw ił) w oluość n a ziem i.

P orów nyw ałem niegdyś, w je d n e j ze swych p i­

sanin, dolę Polski do nieszczęścia brzozy ży ją c e j, któ­

rej pień w y g ią ł się w p a łą k wsUutek tego, iż je j k o ­ ronę, n a g iętą aż do ziem i, z g a łę żm i, p ędam i i liśćm i p rz y w a liła niezm iarna, nie ud żw ig nio n a m asa ja ło w o j glin y. A oto teraz szczęśliwie oczy o g lą d a ją cudowny w idok, ja k ta nieśmiertelnie żyw a korona, wyeiąg- nąw szy g a łęzie , pręty i liście z pud zeschniętej i sp ę­

k an ej na w a ły , u cie k ła w niebiosa i tam radośnie drży w szystkiem i m łodem i w itk a m i, a iy w o tw ó ic z e soki j e j p ędzą ku górze szlaki na tu ra lny m i w w yprostow anym ,

strzelistym pniu..." /

(7)

S e jm ik u i M agistratu, j u ż tar*/, zaznaczam y , że p o d o b ­ ny pinu leżałby w interesie obyba tylko „spekulantów ed o św ia ty ", którzy by liby szczęśliw i, g d y b y było

„zlikw ido w ane" państw ow e i kom unału# szkolnictw a

w Polsce, coby u ła tw iło im na b ija nie w łasnej kabzy.

W ą tp ią c , by pogłoska t* m ogła mieć ja k ie ś realne podstaw y , u w a ża m y , że j u ż n a jw y ższy czas rozpocząć lik w id a o ję sam ych lik w id a to ró w o św iaty w całej Polsce.

P r z e g 1 ą d p o 1 i t y c z n y.

POLSKA. Z a rz ą d S tronnictw a C hłopskiego zw ró­

cił się do zarządu „ W y z w o le n ia 11 z propo zycją p o łą ­ czenia się w je d u o stronnictw o. Lecz „W yzw olenie"

odsow ied/.iało odm ow nie.

— W icem inister spraw zagranicznych p. R om an K noll m ianow any został posłem nadzw yczajnym R zeczy­

pospolitej Polskiej przy rząd zie w łoskim .

— O d d zia ł stahlhelm ow eów niem ieckich przekro­

czył granicę polsko-w scliodniopruską i posunął się na 1000 m etrów w g łą b k ra ju . O d d zia ł by ł uzbrojony w

k arab iny i odg rażał się, że „wiirótoe w rócą tu taj w większej liczbie".

R ząd polski w ystosuje do rząd u niem ieckiego ostrą ^uotę.

— N a G órn y m Ś ląsku znow u w y k ry to szajkę szpiegów niem ieckich. N a czele sza jk i stał członek m iędzysojuszniczej kom isji dr. Ł ukaszek . S ie d z ib ą sza j­

ki był lo k a l tejzo k om isji, korzystając z nietykalności.

Je st to niesłychany sk an dal, że w łonie k om isji m iędzynarodow ej k ry ją się szpiedzy. S praw a ta nabrała W ielkiego rozgłosu w całej Europie.

R ią d polski i niem iecki podpisały k ilk a um ów , regulująo y oh spraw ę em igracji, spraw y spornego oby­

w atelstw a i k ilk a innych spraw .

M a ją nastąpić y m ian y w R ządzie. U stąpić m a ją m inistrow ie M eysztow icz i N iezabytow ski (obaj m o nar­

chiści) i K w iatk ow ski.

Zobaczym y w krótce ile praw dy w tej w iadom ości.

— Cukrow nicy znowu ż ą d a ją zgody R zą d u na p o d w y żk ę cen cukru

Nie pozw olić! Cukier j u ż je s t za drogi i d la sze­

rokich mas ludu niedostępny.

— N o w o r o c z n e w y d a n ie „ D a n z ig e r Z t g . “ p o ­ da je c ały szereg o ś w ia d c z e ń p o lity c z n y c h i g o s p o ­ d a rc z y c h ze s tr o n y s e n a to r ó w , k o n s u ló w , r e z y d u ją ­ c y c h w G d a ń s k u , k o m is a rz a g e n e r a ln e g o R z e c z y ­ p o s p o lite j w G d a ń s k u o ra z p r z e d s ta w ic ie li s t r o n ­ n ic tw R z e s z y n ie m ie c k ie j. D e k la r a c je te r z u c a ją c e n n y s n o p ś w ia tła na o p in ję w y b itn y c h p r z e d s ta ­ w ic ie li w . m . G d a ń s k a i z a g ra n ic y w s p r a w ie s to ­ s u n k ó w p o ls k o - g d a ń sk ic h .

K o m is a r z S tra s b u r g e r , k tó r e g o ż y c z e n ia n o ­ w o ro c z n e p is m o n ie m ie c k ie u m ie ś c iło r o z m y ś ln ie w ś r ó d o ś w ia d c z e ń k o n s u ló w z a g r a n ic z n y c h u r z ę d u ­

ją c y c h w G d a ń s k u , la p id a r n ie s tw ie r d z a , że ż y c z y G d a ń s k o w i w n a d c h o d z ą c y m N o w y m R o k u u s u n ię ­ cia w s z y s tk ic h g o s p o d a r c z y c h tr u d n o ś c i o r a z d a l­

szeg o k o r z y s tn e g o r o z w o ju ru c h u p o r to w e g o . K o n s u l f in la n d z k i s tw ie rd z a , że w y w ó z p o l­

s k ie g o w ę g la o d e g r a ł w y b it n ą ro lę w h a n d lu p o l ­ sk o - fin lan d zk im .

P r e z y d e n t s e n a tu S a h m p isze, że p r z e z w y c ię ­ ż e n ie tr u d n o ś c i g o s p o d a r c z y c h i w y s ta ra n ie się 0 p ra c ę d la b e z r o b o tn y c h , to d w a n a jg łó w n ie js z e z a d a n ia G d a ń s k a w p r z y s z ły m ro k u .

S e n a to r o ś w ia ty S t r u n g s k ła d a d e k la r a c ję , w ie ją c ą s z o w in iz m e m , p is z ą e m . in ., że w r o k u 1926 s iła o d p o r n a n ie m ie c k o ś c i w G d a ń s k u o s ła b ła na rz e c z k o m p r o m is o w o ś c i w o b e c P o ls k i i to w s k u ­ tek tr u d n o ś c i g o s p o d a r c z y c h i w a lk p a r la m e n ta r ­ n y c h o ra z z rę c z n o ś c i w p ły w u w m o w ie i p ra s ie ze s tr o n y P o ls k i na o p in ję p u b lic z n ą . P o ło ż e n ie G d a ń ­ ska z m u s z a g o d o s z u k a n ia lo ja ln e j w s p ó łp r a c y z P o ls k ą . G d a ń s k jest n ie m ie c k im i ten c h a r a k te r m u s i b y ć u tr z y m a n y p o w s zy stk ie c zasy .

P rz e d s ta w ic ie le R z e s z y , jak n p . K o c h , p r z y ­ w ó d c a p a rtji d e m o k r a ty c z n e j w B e r lin ie , b y ły m i­

n is te r S c h iffe r o ra z p r z y w ó d c a p a r tji lu d o w e j d r.

S c h o lt z , w y r a ż a ją n ie o m a l r ó w n o b iz m ią c e p r z e k o ­ n a n ie , że G d a ń s k p o w in ie n o p ie i^ ć się b a r d z o o s tro 1 g w a łt o w n ie w o b e c P o ls k i, a z d ru g ie j s tr o n y u w a ­ ża G d a ń s k w » d a ls z y m c ią g u za część R z e s z y i r a ­ d z i o d c z e k a ć aż się s to s u n k i p o lity c z n e na W s c h o ­ d z ie E u r o p y z m ie n ią .

L IT W A . Położenie ua L itw ie jeszoż® n ie w y ja śn io ­ ne. N ow y rząd uzbraja szaulisów (strzelców lite w sk ich ) w k arab iny nowego systemu — i sk up ia ich nad g r a ­ nicą p o lsk ą.

— N a p o s ie d z e n iu s e jm u k o w ie ń s k ie g o , pier- w s z e m p o p rz e w ro c ie m ilita r n y m , w z ię li u d z ia ł ta k że p o s ło w ie p a rtji s o c ja lis ty c z n e j o ra z lu d o w c ó w . O p o z y c ja n ie c a ła z ja w iła się w p a r la m e n c ie . J e d e n z lu d o w c ó w p o s t a w ił w n io s e k na p o c z ą tk u p o s ie ­ d z e n ia , a b y n o w y rz ą d z ło ż y ł p r o g r a m o w ą d e k l a ­ ra c ję . W n io s e k te n w p ierw szein g ło s o w a n iu z o s ­ ta ł o d r z u c o n y r ó w n o ś c ią g ło s ó w . 32 b y ło za d e k la ­ ra c ją a 32 p rz e c iw . G ło s o w a n o jud <ak po raz di*I*

gi i p ra w ic a p o p ie r a ją c a o b e c n y rzą 1 lite w s k i p r z e

(8)

8 Z I E M I A K U J A W S K A

p r o w a d z iła je d n y m g ło s e m w ię k s z o ś c i, że n o w y r z ą d n i« p o trz e b u je s k ła d a ć s e jm o w i sw eg® p r o g r a ­ m u . N a s tę p n ie se jm z a ją ł się b u d ż e te m i p r z y ją ł b u d ż e t m in is t t r ju m s p ra w w e w n ę tr z n y c h . P o d c z a s o b r a d n a d ty m b u d ż e te m d o s z ło d o d r a m a ty c z n y c h scen. O p o z y c ja z w ię k s z o ś c ią k łó c iła się ta k g ł o ś ­ n o , że ż a d e n m ó w c a p rz e z d łu ż s z y czas n ie m ó g ł p r z e m a w ia ć . B u d ż e t p r z y ję to g ło s a m i p r a w ic o w e g o b lo k u p rz e c iw k o g ło s o m le w ic y i p o la k o m . F r a k c ja k ła jp e d z k ic h n ie m c ó w o ra z fra k c ja ż y d o w s k a w s tr z y ­ m a ły się o d g ło s o w a n ia .

FRAN CJA. M inister B riapd ma n ie la d a kłopot, a to z w in y swycb niem ieckioh p rzy ja ciół. Chodzi o rzecz n a s tę p u ją c ą .

P sw ie u oficer francuski n a p a d n ię ty został w Nad- renji przez 3 niem ców , z któryah je d n e g o , w obronie

włHsnej, zastrzelił. S ą d francuski u n ie w in n ił oficera, N iem cy, ośm ieleni ustępliw ością B riauda, za żą d a li od rządu francuskieg*, aby zm usił niezależno sądy fran- euskie do zm iany w yroku i sk azania ofieera O c zy w i­

ście, cała F ra n c ja a* zatrzęsła się z "burzenia. N awet B ria ud siarczyście s k lą ł *wy»h przyjaciół niem ieckich.

D robn a ta nupozór spraw a pow ażuis popsuła sto­

sunki frnncusko-uiemieekie. Ma ona przedewszystkiem to znaczenie, że otw orzyła francuskie oszy n a prawdę.

HISZPANJA. G e nerał Prim o de R ive ra, k tóry od kilku lat ja k o dyktator rząd ził H iszp an ja , u stąp ił. P rzy­

czyną u stąpieuia R iyery jest zatarg /. królem.

N a czele nowego rząd u hiszpańskiego stan ął m ąż za ufa uia króla, gen. Berengeuo.

P olity ka w e w n ątrzn a i zagraniczn a H iszp an ji w e j­

dzie teraz — praw dopodobnie — n a nowe tory. Beren- geur, zdaje się, będzie szukał bliższej w spółpracy z F ra n c ją i L ig ą N arod ów .

P R Z E G L Ą D P R A S Y ,

Życie W ło c ł a w k a i okolicy.

G r u d n io w y z e s z y t .Ż y c ia W ł o c ł a w k a " p r z y ­ n o si b a r d z o u r o z m a ic o n ą i c ie k a w ą tre ść, n a k tó r ą z ło ż y ły się: p r o g r a m r e g jo n a liz m u p o ls k ie g o , D w u ­ d z ie s to le c ie P o ls k ie j M a c ie r z y S z k o ln e j w W ł o ­ c ła w k u — W . R ., F r y d e r y k C h o p in — T . F iu to w - s k ie g o , o w ła ś c iw y s to s u n e k d o rze c zy — M. Zyt- n e ra W ło c ła w rek p o r te m w e w n ę tr z n y m — I. K le j­

n o t — T u r s k ie g o , P o ju b ile u s z u — Z. M ic h le ra , O lo s y k s ią ż k i — Z . A r e n to w ic z a w y s ta w a o b r a ­ z ó w L a s z e n k i — S . N a rę b s k ie g o , B e z r o b o c ie w

W ł o c ł a w k u — L. M o s to w s k ie g o , P o k a z d r o b iu — • M is ie w ic z a , Z n o ta tn ik a k r a jo z n a w c z e g o i k ro n ik ę .

Biuletyn kupców.

JS 2 3 B iu le ty n u K u ja w s k ie g o O d d z ia ł u S t o w a ­ rz y s z e n ia K u p c ó w P o ls k ic h p rz y n o s i ja k z a w s ze b o g a ty i a k tu a ln y m a te r ja ł, k tó r y d o w c d z i, że n ie ty lk o re d a k c ja B iu le t y n u s p o c z y w a w fachowych

rę k a c h , ale s tw ie r d z a , że W ło c ła w s k i Z a r z ą d O d ­ d z ia łu Stew. Kupców P o ls k ic h r o z w ija s z e r o k ą a k c ję c z y ta w o b r o n ie s w o ic h c z ło n k ó w , c zy to na p o lu o r g a n iz a c y jn e m .

N um er now oroczny Ziemi K ujawskiej zo s tał opóźniony z przyczyn od nas niezależnych.

T^eda^cja.

Ostatnie nowości sezonowe w Jedwabiach wełnaeh, welwetaeh i pluszaeh

po cenach niepodlegających konkurencji

n a R A T Y i za gotówkę

„ M a g a z y n Francuski"

w W Ł O C Ł A W K U ,

Nowy Rynek Jfe 8 -- — — -== T ele fu n Jfe 2 7 5 .

•m

Skład Materiałów Aptecznych, Farb i Perfumerii

^ Sukc. L. G E R M A R A ^

Zarządzający: X . Jfowickj

Włocławek, S tary Rynek róg ul. 3-go Maja

P o l e c a . : T ran rybi św ieży

O liw ^ N is e js k ą św ieżą Jeeorol zastępujacy tia n

d la dzieci

Olej do podłóg F arby olejue F a rb y do lotosów Z s p ra w y do podłóg

Esencja do w ó d e k i likierów.

W a r u n k i p re num e ra ty z p rze sy łk a lali odnoszeniem do dom u: k w a rta ln ie 2 z ł., p ółro czn ie 4 i l . , ro czn ie 8 zł.

C ena num eru p oje d y ncze g o 30 groszy.

A dres R e d a k e ji i A d m in istra c ji: W ło c ła w e k , N o w y R y ne k 20, w ejście i b ram y . R e d a k to r p rzy jm u je co dziennie od 5 — 6 po poł.

Redaktor: ANTONIN PUZYNSKI W y d a w c a : Klub społeczno-polityczny w W ło cła w k u .

Druk, p. f. „Księgarsko-Drukarska S-ka“ w Rypinie, Telefon Nr. 56.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na gruncie włocławskim ludność miejscowa wypow ied iała się kilka miesięcy temu za szkołą jednolitą Półtora tysiąca rodziców na zebraniu w „Polonji&#34;

pada, że ukazuje się perjodycznie w dużych odstępach czasu. „ Z a przemysł uważa się wszelkie zatrudnienie zarobkowe lub przedsiębiorstwo, wykonywujące

w sali Straży Ogniowej odbyło się Organizacyjne Zebranie Partji Pracy, na którem w dłuższem przemówieniu przedstawił program Partji prezes Okręgu prof.

na terenie stolicy Kujaw rozwija się bardzo dobrze, obecnie już liczy przeszło stu członków, rekrutujących się z inteligencji pracującej, rzemieślników, kupców

nia Państw a Polskiego dużo zrobił, zastanówmy się tylko, czy stało się to przy współudziale, czy też wbrew wysiłkom grupy, która mieni się „narodową”..

kach Zarządu kosztorys gmachu (tylko 400 tys. Gutowski!) i dyrektor seminarjum, miast wnieść do budżetów sejmiku i miasta odpowie­. dnie sumy na budowę gmachu

muszą się wzajemnie do siebie ustosunkować, kierując się zasadą nietylko korzyści własnej, lecz i dobra ogólno krajowego.. Przemysł i

Tem niemniej zarządy miejskie powinny b«dować, bo celem ich dsiałalności nie jest przyrest wartości m ajątku miejskiego (zysk), a zaspokojenie potrzeb