Włocławek, 27 lutego 1927 r.
R o k ll. Cena 30 aroszy.
tir.
l i f tHI A
K Y JA H S K A
S p r a w y s p o ł e c z n e — P o l i t y k a — Ż y c i e g o s p o d a r c z e
zwalczamy N. D.?
B o n iem a zm ysłu p a ń s tw o w e g o
„Urodzeni w niewoli, okuci w p o w iciu ...” , temi słow am i wielkiego wieszcza daje się naj
lepiej scharakteryzować oblicze duchow e obo
zu dem okracji narodowej, stronnictwa Z w ią z ku Ludowo-Narodowego, czy O b o zu W ielkiej Polski, jak kto w oli ten o d łąm m yśli polity
cznej nazyw ać.
Jest to obóz, który z niepodległością Rzplitej poprostu nie pogodził się, obóz grze
chów fizycznych i psychicznych niewoli, obóz, który Polsce swoim brakiem wszelkiego zm y
słu państw ow ego w okresie, kiedy państw o
w ość polska tworzy się i tężeje — szkodzi w brew m oże swej chęci i w iedzy w sposób bezprzykładny.
1 dlatego dem okracja polska z obozem tym walczyć m usi bezzw zględnie w szędzie i zawsze, na każdem polu: w polityce w e
wnętrznej i w szkole, w gospodarstwie spo- łecznem i w budow ie organizm u państw ow e
go i konstruow aniu jego funkcji.
O to punkt wyjścia naszego stosuuku do N. D . we wszelkich jej odm ianach. A b y nie być gołosłow nym i, postaram y się szeregiem przykładów historycznych z doby przed w oj
ną, z czasu w ojny i z dni naszego odrodze
nia tę zasadniczą myśl potw ierdzić.
A w ięc przed w ojną: rządy dusz, które endecja spraw ow ała w b. Kongresówce, p o legały na tem, aby szerokie m asy społeczeń
stwa utrzym ać zdała od polityki. P. D m o w ski z kolegam i m iał politykow ać za cały na
ród, należenie do N. D . rozgrzeszało od bier
ności i <rpatji, pozw alało na zam knięcie się w kole swoich spraw pryw atnych i d o m o w ych. Ten stan rzeczy ujaw nił się z całą potęgą w 1905 roku, kiedy m łodzież polska ruszyła do w alki o szkołę polską w b. zabo rze rosyjskim. M iała w tedy przeciw sobie nietylko carat i policję, ale, niestety, w ięk
szość rodziców , prow adzonych przez dem o
krację narodow ą.
2 Z I E M I A K U J A W S K A
A później przyszły haniebne targi en
deckiej reprezentacji z reakcją rosyjską w D u m ie i zjazdy słowiańskie z hr. Bobryńskim, zdobyw anie sam orządu miejskiego za cenę w alki z ży dam i, wreszcie nadeszła w ojna, a wraz z nią w iernopoddańcze deklaracje, wyprane z wszelkiego poczucia godności n a rodowej, i wszelkiego w spom nienia o aspira
cjach narodu.
W tej postawie przetrwała demokracja narodow a w R osji naw et początki rewolucji rosyjskiej, przenosząc tylko służalstwo z Rosji na całą Ententę. W ysuw anie postulatu nie
podległości Polski nazyw ało się w obozie
„G azety Polskiej” , organu N. D . w Moskwie,
„Pytlow aniem niepodległości” w spom nę tylko o stosunku do polaków , byłych poddanych austrjackich i niemieckich, których N. D . bała się w R osji, jako p r z e d s t a w ic ie l i wrogich państw .
Nie lepsze były odłam y tegoż stronnictwa w innych zaborach. K tóż jak nie N. D . m a na sum ieniu rozbicie II Brygady i kto, jak nie czołow i w odzow ie obecnego Z . L. N. w spół
rządzili z hr. Bobryńskim i S kałłonem we Lw ow ie.
D zia ła 'i oni wszyscy w najlepszej wierze, ale jak w idzim y z zupełnym brakiem poczu
cia państw ow ego Polski, działali jak niew ol
nicy.
W b re w tem u co prorokow ali, odrodziło się państw o polskie.
C óż? N arodow a D em okracja nie uzna
w ała przez długi czas pierwszej po dziesiąt
kach lat niew oli w ładzy państw ow ej. S zuka
ła rządu po d skrzydłam i p. Stefana Pichona w Paryżu, a nie na zam ku w W arszaw ie.
Z trudem przyzw yczajali się ci ludzie do tego, że Państw o Polskie istnieje i m a swój rząd.
Przyszedł Sejm U staw odaw czy. Z a ję ła się w nim N arodow a Dem okracja ze ś. p. ks.
Lutosław skim na czele nie budow aniem zrę
b ó w państw ow ości polskiej, ale w alk ą z N a
czelnikiem Państw a i sprawcą odrodzenia Rzeczypospolitej — Józefem Piłsudskim , dając wyraz tej walce w artykułach K o n s t y t u c j i z dnia 17 marca.
A kiedy nadeszły dni ciężkich zm agań o byt odrodzonej O jczyzny, stronnictwo na- rodowo-demokratyczn® szło na czele defety- stów, szykując ju ż w Poznaniu jakiś rząd po d opieką cudzą.
T ak czerw oną nicią po przez wszystkie dni przew ija się w alka endecji z sam odziel
nością Państw a Polskiego. I dlatego dem o
kracja polska m usi odpychać od pracy p a ń stwowej te ręce, nieraz w dobrej pracujące wierze, ale rażone w ielkiem kalectw em — braku zm ysłu pańsw ow ego. Sć.
Gr.
O C E N T R U M P O L S K I E
Na ostatnim zjeździe Partji Pracy w szeregu rezolucyj, traktujących wiele zaga
dnień państw ow ych znajduje się jedna — de
klarująca, iż miejsce Partji Pracy w inno się znajdow ać w śród ży w io łów um iarkow anych.
N a marginesie zadeklarow anych pow y
żej tendencyj centrowych nasuw ają się: z jednej strony analiza w pływ u grup centro
w ych na rządy parlamentarne oraz z drugiej
— charakterystyka centrum niemieckiego, naj
pow ażniejszego czynnika w polityce Rzeszy.
W Polsce ju ż oddaw na daje się odczu
w ać potrzeba w yzyskania um iarkow anych n a strojów społeczeństwa, celem w prow adzenia w przyszłych w yborach do Sejm u grup demo- ktatycznych, które stanow iłyby zawsze trwałe oparcie dla rządu i z tego tytułu posiadały nań silny w pływ .
W olne od w pły w ów i doktryn klasowych, narodościowych i w yznaniow ych, grupy takie potrafiłyby skujecznie łagodzić i ham o w ać ra
dykalne zapędy ewent. rządów prawej tylko
lub lewej strony, o ile w ogóle przy istnieniu silniejszej grupy centrowej takie jednostronne rządy byłyby m ożliw e.
Przyjrzyjmy się centrum niemieckiem u, którem u Rzesza zaw dzięcza wszystkie swe sukcesy polityczne i gospodarcze.
C entrum W irtha rządziło w espół z rady
kalną lewicą i spełniało w ów czas rolę elemen
tu konserwatywnego i narodowego. D zięki tem u N i e m c y nie zeszły na bezdroża doktryn kom unistycznych i uratow ały swą gospodarkę narodow ą od katastrofy. G d y rządzący podów czas socjalizm całą potęgą swych w p ły w ów parł do realizacji program u socjalistycznego — w spółrządzące centrum sta
nęło w ów czas na gruncie obrony kapitału gospodarczego.
R ezultatem tej świetnej kollaboracji by ł kom prom is, którego skutki w idzim y dziś w postaci gigantycznego rozwoju gospodarczego Niemiec.
Jeśli w eźm iem y po d uw agę zasługi cen
trum dla państw a niemieckiego, to w pierw
szym rzędzie uderzy nas nadzw yczajna gięt
kość i elastyczność programu, um ożliw iająca w im ię dobra państw a w spółpracę z różnem i partjam i skrajnemi.
1 tak — w sprawie odszkodow ań centrum podzielało na początku punkt w idzenia skraj
nej nacjonalistycznej prawicy, by jaknajwięcej dla państw a wytargować, schodząc stopniowo z tego stanowiska i zbliżając się do idącej naprzeciw lewicy (sprawa Ruhry).
D ziś centrum Marksa rządzi w espół z nacjonalistam i prawicy już głosy w ybitnych centrowców stwierdzają, że prow adzić ono będzie politykę ham ow ania zapędów reakcyj
nych, imperjalistycanych i szowinistycznych.
D ow ództw o centrum niemieckiego — to W irth i Marks. Pierwszy — to twórca k o m prom isów z lewicą; drugi — to specjalista od m itygow ania prawicy.
Program centrum to sama taktyka, a cel;—
w ychow anie i ochranianie prawdziwej dem o
kracji przed jej wrogami: nacjonalizm em i ko
m unizm em , drapieżnikam i teroru i dyktatury w skórze demokratycznej.
W życiu parlam entarnem i politycznem Polski widnieje luka — brak centrum.
Trzeba je na gw ałt tworzyć!
Nie chcemy się zabaw iać tanim optym i
zm em , ni być Kassandrą w poczynaniach o doprowadzenie do rów now agi polityczynej w stosunkach wewnętrznych.
Były ju ż u nas próby stworzenia centrum, ale doznały fiasca z pow odu ordynacji w y
borczej.
R zekom y wzrost nastrojów um iarkow a
nych, to złudzenie, polegające na tem, że w czasie norm alnym m a się do czynienia z ludźm i, a w czasie w yborów z m asą i tłu
m em . A ludzi m yślących samodzielnie jest u nas w porów naniu z liczebnością tłu m u zni' kom a garstka i w dodatku rozsiana. Nie prze
czymy, że ci ludzie, którzy biorą u dział w życiu politycznem , a przynajm niej w ykazują zainteresowanie się niem, że naw et pewne grupy stanowe w całości lub większości d ą żą do centrum, ale tłum wyborczy zalewa te m a lutkie wysepki i poryw a ze sobą.
T łu m jest pow olnej dem agogji, ekscylu- jącej instynkta nacjonalistyczne wzgl. klasowe.
Trzeba najpierw poznać język tłum u, który zapyta: „jaki jest wasz program?,,
Centrum da odpow iedź jasną i dobitną
— ale zrozum ie ją tylko człowiek m yślący i obywatel.
A więc centrum trzeba najpierw stwo
rzyć sztucznie przez spotęgowanie w p ły w ów wyborczych tych właśnie m yślących ludzi i obywateli.
K o n s o lid o w a ć in te lig e n c ję —- oto pierw szy etap tworzenia centrum. Przez zaw ody w y
zwolone, rzesze urzędnicze, drobny przemysł i kupiectwo — zarzucić pom ost do tłum u.
T ak jest w Niemczech dla tego też istnieje tam centrum.
Jeśli w Polsce tego nie zrozum iem y — idea centrowa pozostanie w sferze marzeń.
Z.
4 Z I E M I A K U J A W S K A
P o t r z e b a k o n s o l i d a c j i
W rozwoju naszego społeczeństwa skut
kiem niedoceniania znaczenia stanu średnie
go popełniony został wielki b łąd , polegający na nieprzyciągnięciu i skoordynow aniu ukry
tych w organizm ie społecznym polskim sił twórczych, jakiem i są z jednej strony za
w ody w olne i sfery urzędnicze (inteligencja), a z drugiej — drobny przemysł, kupiectw o dro
bne i drobne rolnictwo.
W zachodniej Europie i Am eryce konso
lidacja stanu średniego dała w spaniałe wprost w yniki. Poszczególne grupy zaw odów , któ
re łączyła pew na styczna interesów tak po litycznych, jak gospodarczych — zespolone w potężne organizacje, których em anacją sta
ły się pow ażne stronnictwa polityczne, o d
grywające w ielką rolę w życiu politycznem i gospodarczem państw a.
D ość tu w spom nieć centrum i dem okra
tów niemieckich, republikanów — dem okra
tów francuskich, liberałów angielskich i de
m okratów am erykańskich. S ą to partje gru
pujące w okół siebie stan średni.
W Polsce konfiguracja polityczna i spo
łeczna potoczyła się inaczej. W ie lk ą w łas
ność ziem ska i wielki przemysł, których in
teresy gospodarcze gą całkiem inne, niżli in
nych grup społecznych — tw orzą jeden stan, którego droga i pryzm at życia państw ow ego i społecznego są djam etralnie inne, aniżeli grup pozostałych.
Z drugiej strony m asy pracujące fizycz
nie, których kapitałem są m ięśnie — łą c z ą się by w im ię haseł socjalistycznych przebudo
w ać strukturę społeczną.
Inteligencja, której kapitałem jest w iedza i praca um ysłow a, drobny kupiec i rze
m ieślnik m uszą siłą rzeczy — znaleźć w spól
ną platformę, by stanąw szy na niej, zm ob ili
zow ać swe liczne siły, najbardziej państwo- wo-twórcze i społecznie uśw iadom ione.
Z licznych partji w Polsce, żadna, z wy- w yjątkiem Partji Pracy, nie uw zględniła w
swym programie postulatów tych wielkich rzesz stanu średniego:
Stronnictwa narodowe w swem credo u jm ują życie państw ow e w ram y posunięć taktycznych, a jeśli są tam naw et pewne punkty, traktujące stany społeczne, kolidują one z interesami stanu średniago.
Stronnictwa socjalistyczne — robotnicze, b ą d ź chłopskie — oparły swój program o in
teresy jednej tylko klasy, podporządkow ały go m iędzynarodow em u ruchowi i po dd ały go ingerencji wewnętrznej, czem osłabiły jego elastyczność i giętkość w przystosowywaniu się do w arunków lokalnych. Zresztą w iado m o przecież, iż doktryna przeszkadza zawsze rozw ojow i danej grupy.
Jeśli chodzi o interesy stanu średniego, to wolne zaw ody, rzemiosła, drobny prze
m ysł i knpiectw o, drobne w łościaństwo i pra
cow nicy wszelkiej kategorji — ta olbrzym ia falanga cbywateli, tw orzących nasz dorobek um ysłow y i materjalny, nie była dotychczas wcale broniona przez stronnictwa, pozosta
w iono ją jako niezrzeszoną poza naw iasem zśinteresowania.
Brak opieki nad interesami m aterjalnym i i praw nym i stanu średniego daje się dotkli
wie we znaki.
D robny przemysł, handeł i rolnictwo d u szą się w uściskach chronicznego braku ka
pitału obrotowego. Z apew nienie tym czyn
nikom naszego bogactw a narodowego, długo
term inow ych kredytów — oto najważniejsze zagadnienie chw ili bieżącej.
Inteligencja um ysłow o pracująca odczu
wa b. boleśnie brak ubezpieczeń społecznych i ustawow ego unorm ow ania u m ó w pracy umysłow ej.
Drobne gospodarstwa rolne, jak zresztą wszyscy, jęczą p o d brzem ieniem podatków . Podniesienie dobrobytu tych gospodarstw i powiększenie ich ilości, gdyż są źródłem zaopatrzenia m iast w produkty spożywcze — oto paląca potrzeba chw ili obecnej.
Z I E M I A K U J A W S K A 5
A le do uw zględnienia tych postulatów niezbędną jest konsolidacja pow yższych grup, by stworzyć potężny blok poszczególnych or
ganizacji, któryby potrafił odegrać tę potężną rolę w naszem życiu politycznem i społe- cznem , do jakiej jest predystynowany.
U chw ały Partji Pracy, pow zięte na zje- ździe w dniu 6 i 7 lutego b. r. zm ierzają właśnie do tego.
Należy je pow itać z najw yższem u zna
niem, jako w prow adzenie na arenę naszego życia publicznego grup o wielkiej sile i in
wencji twórczej, grup konstruktywnych i p o siadających pow ażny rezerwoar intelektu.
Nie trzeba również zapom inać, grupy te stanow ią lw ią część polskiej opinji publicznej, która przy zjednoczeniu będzie m iała — bo jej to słusznie się należy — doniosły w pływ na całokształt naszego życia w Polsce.
Dlatego też życzyć sobie należy, by w y
siłki podjęte przez Partję Pracy, uwieńczone zostały pom yślnym rezultatem, jakim jest konsolidacja stanu średniego.
Zainteresow ane grupy pow inny wyjść z ukrycia i dotychczasowej bierności — i to czemprędzej!
Tarde venintibus — ossa!
Z.
W o d p o w ie d zi autorow i artykułu
„Je d n a c z y dwie Kom isje p o d a tk u d o c h o d o w e g o ”
Na wstępie kilka danych statystycznych:
Podatek m ajątkow y liczy w Polsce 921,525 płatników . 57,055 płatników z handlu i prze
m ysłu zapłaciło tytułem podatku m ajątkow ego 301,900,000 zł., zaś 713,171 płatników wsi, zapłaciło tego podatku 150,400,000 złotych.
Podatek dochodow y liczył w Polsce w roku 1924 p łatników 246,928, w roku 1925 o 3,000 płatników więcej, u d ział wsi w p o datku dochodow ym roku 1924, 19o, zaś w po datku dochodow ym roku 1925, 17,4^.
Pow yższe dane statystyczne, zaczerpnięte z prac budżetow ych posła Michalskiego, m ó w ią same za siebie i jeżeli autor w spom nia
nego artykułu interesuje się naszym syste
m em podatkow ym , to wie niew ątpliw ie, że o w spółpracy wsi i m iasta w kom isjach po
datkow ych m ożn a będzie m ów ić po zasadni
czej zm ianie systemu podatkow ego.
•Uchwała R a d y Miejskiej w przedmiocie pow ołania jednej komisji szacunkowej dla miasta i drugiej d la wsi, była należycie u za
sadniona i szkoda, że Sz. A uto r w artykule
sw oim nie polem izuje z tem w łaśnie uzasad
nieniem.
W okresie niestałej gospodarki, spow o
dow anej kryzysem gospodarczym i zmienne- m i konjunkturam i, w ym iar podatku jest rzeczą niezmiernie trudną i niestety prawie zawsze odbiega od zasady „spraw iedliw ego w ym iaru” . Dziś, kiedy prawie każdy obyw atel w alczy z wielkiem i trudnościam i, niespraw iedliw y w y
m iar podatku grozi płatnikow i ruiną, zaś Skar
bow i Państw a przynosi pow ażne szkody p o średnie przez utratę płatników zrujnow anych.
To też w tych w arunkach zasadniczym w arunkiem , um o żliw iający m „m ożliw ie spra
w iedliw y w ym iar” , jest do k ład na znajom ość w arunków ekonom icznych i gospodarczych obyw ateli płatników . Celem ustalenia takie
go składu kom isji, której członkow ie znaliby dokładnie każdego płatnika w sw oim okręgu w ym iarow ym , niektóre urzędy po w o łują także zastępców , ażeby w ten sposób pow iększyć ilość ludzi opinjujących. Ustawa o państw , podatku dochodow ym zarządza, ażeby w okrę
6 Z I E M I A K U J A W S K A
gach, w których m iano w an ą jest jedna ko m i
sja dla wsi i miasta, skład komisji o dpo w ia
d ał połow ie przedstawicieli miasta i połow ie przedstawicieli wsi. W w ypadku m ianow ania jednej tylko kom isji dla miasta, kom isja taka jest po w o ła ną w yłącznie z pośród obyw ateli tegoż miasta. P ow ołując tedy we W ło cław k u specjalną kom isję w ym iarow ą dla obyw ateli naszego m iasta m am y tą pew ność, że w szy
scy członkow ie w ilości 12 b ę d ą m ogli rze
czowo bad ać stan ekonom iczny obywatela, którego zn ^ ją i do jd ą w ten sposób do m o żliw ie sprawiedliwego w ym iaru podatkow ego.
G d y b y zaś ostała się jedna kom isja dla m iasta i wsi, p o ło w a członków tej komisji, a m ianow icie przedstawiciele wsi nic w spra
wie naszych obyw ateli nie b ę d ą m ogli po w iedzieć, albo też jeśli głos zabiorą, to istnie
je uzasadniona obaw a, że będzie on po dy k
tow any anim ozją „w alki wsi z m iastem ” . W y m iar podatku dochodow ego dla rol
nik ów jest bardzo prosty i w łaściw ie wcale kom isji nie w ym aga. W ład ze skarbowe, cen
tralne ustalają z roku na lo k średnią docho
dow ość z morga. Poza tem ziem ianie prow a
d zą specyficzne księgi, uznaw ane przez w ła dze w ym iarow e. W tych w arunkach ustale
nie dochodu redukuje się do czynności pro
stego zadania arytmetycznego.
Z u p e łn ie inaczej przedstawia się sprawa w yliczenia dochodu dla kupca, przem ysłowca, rzemieślnika, lekarza i t. p. (o ile ksiąg h a n dlow ych nie prow adzi). Tu nie m oże być m o w y o form ułkach, danych orjentacyjnych i t. p.
K a żd y płatnik m usi być indyw idualnie trak
tow any. K om isja S zacunkow a kieruje się za
zwyczaj (notabene niesłusznie) następującem i czynnikam i:
1. W ysokość obrotu w roku podatkow ym . 2. Przeciętna norm a dochodow ości, wzgl.
zyskowności w danej branży, rzem io
śle, zaw odzie i t. p.
3. Tryb życia płatnika.
4. Z m ia n y m ajątkow e, finansowe i ze
wnętrzne.
5. Cechy specjalne.
W yd aje m i się rzeczą jasną, że przed
stawiciele wsi żadnych w skazów ek w tym kierunku udzielić nie m ogą, gdyż naszych stosunków i w arunków nie znają. Jeśli auto
rowi idzie o w zajem ne poznanie się to prze- dewszystkiem nastąpić m usi zm iana w usto
sunkow aniu się obo w iązków i praw wsi do m iasta i odwrotnie, D o p ó k i Sejm będzie te
go zdania, że „Lex P luta" jest rzeczą słu
szną, a w ięc dopóki kalkulacja produkcji wiejskiej nie będzie żadnej kontroli podlegać natom iast w ym iana towaru w mieście nietyl- ko kontrolow aną, ale krępow aną będzie, to poznaw anie się w kom isjach doprow adzi nas tylko do stwierdzenia statystyki, jaką na wstępie przytoczyłem , a której nikt zrozum ieć nie zdoła, biorąc pod uw agę że jesteśmy po dobno krajem w ybitnie rolniczym.
Interes P aństw a— to interes każdego oby
watela i odwrotnie. W y m ia r podatku do chodow ego przez specjalną kom isję będzie sprawiedliwiej, bardziej rzeczowo i z w iększą znajom ością rzeczy uskuteczniony przez ko
misję składającą się z obywateli, z których k ażdy coś o obywatelu-płatniku pow iedzieć m oże. A skoro ten w ym iar będzie sprawie
dliw ym dla obywateli to eo ipso sprawie
dliw ym będzie także dla interesów Państw a.
A. Sztolcman.
Program ministra Dobruckiego
W ostatnich czasach uwaga całego społeczeń
stwa zwróconą została na sprawy szkolne w związku z projektem reorganizacji szkolnictwa, opartego na je
dnolitej szkole.
Obecnie na podstawie wywiadów dziennikarskich a przede wszy stkiem na podstawie zasadniczych, opra
cowanych przez Min. W . R . i O . P., tez i na dwóch przemówieniach, wygłoszonych na komisjach w sejmie i senacie, możemy odtworzyć program ministra oświa
ty dra Dobruckiego.
Należy więc przedewszystkicm stwierdzić, że Minister wbrew życzeniom i oczekiwaniom zwolenni-
Z I E M I A K U J A W S K A 7
ków radykalnej reformy ustroju szkolnego wychodzi zupełnie szłusznie z założenia, że przy przekształca
niu szkolnictwa należy kierować się zasadą oględności, stopniowości i ewolucyjności.
Minister stwierdził, że ustaliła się w minister
stwie opinja, że organizacja szkolnictwa powinma być atutem b. dokładnie przestudjowanym” , że „wszystkie wiadomości o tem, jakoby sprawa była już w tym czy owym kierunku rozstrzygnięta, są przedwczesne” , wreszcie zaś, że „reforma dokonać się ma w szeregu lat w całem pańswie, lecz w miarę rozwoju z jednej strony szkoły powszechnej, a z drugiej odpowiednie
go przygotowania materjału nauczycielskiego” . Poza tem p. minister zapowiedział rozpisania w tej spra
wie ankiety i powołania do życia Rady Wychowania Narodowego, złożonej z przedstawicieli społeczeństwa i nauczycielstwa, celem wydania swej opinji o przy
gotowanych przez Ministerstwo projektach. Rada Wychowania Narodowego ma zadecydować również w tak ważnych sprawach, jak o siedmioletniej szkole powszechnej jako ideale i siedmioletniemu nauczaniu, jako zasadzie, o trzy lub czteroklasowej szkole średniej i opartym na niej dwuklasowem gimnazjum, o egza
minach wstępnych i dojrzałości, o szkołach zawodo
wych i t. d.
Z d aje sobie sprawę min. Dobrucki z ograniczo
ności budżetu szkolnego w stosunku do potrzeb, z nie
dostatecznego wynagrodzenia nauczycieli, jednocześnie jednak podkreśla konieczność oszczędności ze wzglę
du na stan państwa. Sprawę przygotowania potrzeb
nych kadr nouczycielskich pragnie rozwiązać nietylko przy pomocy seminarjów, lecz i przez stworzenie studjów pedagogicznych.
Szkolnictwa prywatnego tak polskiego jak i mniej
szościowego minister nie ma zamiaru krępować w za
kresie programów i metod nauczania, a nawet zapo
wiada przyjście z pomocą w miarę środków i możności.
D la nauczycielstwa ogromne znaczenie ma za
powiedź > jawności wizytacji. W stosunku do szkół wyższych zapowiedział min. Dobrucki rewizję upraw
nień administracyjnych i załatwienie sprawy uniwer
sytetu ukraińskiego.
Z innych spraw podkreślić należy lojalność w o
bec zawartego przez dawne rządy Konkordatu, a nad
to zapowiedź jednolitego załatwienia spraw żydow
skich gmin wyznaniowych.
A więc min. Dobrucki na pierwszy plan wysu
n ął sprawy najtrudniejsze i dla życia państwowago najistotniejsze, jako metodę zaś pracy przyjął oględ
ność, a przytem lojalność wobec społeczeństwa.
PARTJA PRACY W WŁOCŁAWKU
W dniu 10 lutego b. r. na sali przy ul. Kościu
szki JvJs 9 o godzinie 8 wieczorem o d b y ło się p ie r w sze z e b r a n ie P a r tji P racy w W łocław ku. Zebra
nie było podzielone na dwie części: część pierwsza—
informacyina włącznie z referatem p. Ja n o w s k ie g o , przedstawiciela Zarządu wojewódzkiego Partji Pracy z Warszawy, tudzież z przedmową p. prof. Puzyńskiego i uzupełniającym referatem p. Promisa.
D o pierwszej części zebrania należały również zapytania, kierowane z audytorjum i odpowiedzi bądź przewodniczącego, bądź przedstawiciela P. P. z W ar
szawy.
Część drugą zebrania stanowiło już formalne po
siedzenie członków Partji Pracy, jacy się w lic z b ie k ilk u d z ie s ię c iu osób z a p is a li p rz e d z e b r a n ie m i w czasie z e b r a n ia . Został wybrany Z a r z ą d , skła
dający się z 5-ciu osób i dwóch zastępców. Preze
sem wybrano p. p ro f. P u zy ń sk ie g o . Z e względu na spóźnioną porę ukonstytuowanie się Zarządu ści
słego odłożono na dzień następny.
Zebraniu przewodniczył p. prof. Fiutowski.
Jak wynika z deklaracii stronnictwa Partji Pracy tudziez z wywodów przedstawiciela p. Janowskiego z Warszawy — P a r tia P ra c y n ie je s t s tr o n ic tw e m w y łą c z n ie m ie sz c z a ń sk im .
Opiera się ona na in te lig e n c ji p r a c u ją c e j w mieście, na p r a c o w n ik a c h , k u p c a c h , r z e m ie ś ln i
k a c h i n a z a w o d a c h w o ln y c h , a na wsi — na sze ro k ic h m a sa c h w ło ś c ia ń s k ic h i in te lig e n c ji r o z p ro s zo n e j p o w s ia c h (nauczycielstwo, sekretarze gminni etc.).
Jednem słowem, ludzie pracy mięśni i umysłów, ja k o w ie lk i o b ó z p racy, znajdują »wój wykfadnik polityczny w szeregach Partji Pracy, partji, jak ją niektórzy nazywają, r z ą d o w e j, bo popierającej rząd obecny i mającej w tym rządzie swych członków (wice-premjer Bartel, minister oświaty — Dobrucki)_
Licznie napływające w dalszym ciągu zgłosze
nia dowodzą silnego zainteresowania się P . P. miej
scowego społeczeństwa.
Bsper.
Ż y c ie organizacyj
Z K U JA W S K IE G O K O Ł A P R Z Y JA C IÓ Ł A K A D E M IK A .
W sali Magistratu 9 b. m. odbyło się roczne zebranie Kujawskiego K oła Przyjaciół Akademika.
Zebranie zagaiła przewodnicząca K oła p. Boryssowi- czowa, prosząc na przewodniczącego p. doktora Pia
seckiego; sekretarzem był prof. St. Brodzikowski.
Sprawozdanie ogólne z działalności K o ła złoży
ła p. Boryssowiczowa. Fundusze K oła stanowią skład
Z I E M I A K U J A W S K A 8
ki członkowskie, dochody z odczytów, ofiary jedno
razowe i loterja z obrazu, ofiarowanego K ołu przez artystę malarza p. Stępienia. Zgromadzone fundusze, zebrane temi drogami, Zarząd, w myśl Statutu Koła, obracał na pożyczki długoterminowe, udzielane Stowa
rzyszeniom Akademickim „Cuiavia“ w Warszawie i Poznaniu. Członkowie Zarządu przychodzili z po
mocą nie tylko w gromadzeniu funduszów dla A k a demika, ale i w organizowaniu różnych imprez docho
dowych. Czynny również udział brał ustępujący Z a rząd w imprezach Tygodnia Akademika. K . K . P. A . liczy około 100 członków, co jest dowodem wiel
kiego zainteresowania i sympatji, jaką darzy akade
micką młodzież naszą miejscowe społeczeństwo.
Sprawozdanie ka6owe złożył skarbnik K oła p.
Felczyński.
Następnie przyjęto statut ze zmianami, zapro- jektowanemi przez Zarząd, poczem dokonano wyboru Zarządu, do którego weszli: p. rejentowa Kowalew
ska, p. d-rowa Mejstrowa, p. Z . Kurpińska, p. Z . Arentowicz i p. St. Felczyński.
D o Komisji Rewizyjnej wybrani został ponownie:
.p. Dyr. Szftliga, Dyr. Wencel, oraz p. W ł. Akta- oski.
Wkońfcu p. W ładysław Rajca w imieniu A ka
demików podziękował ustępującemu Zarządowi, a w szczególności p. Boryssowiczowej za materjalną pomoc i pracę dla Akademików.
Zebraniem ogólnem zamknięty został pierwszy okres organizacyjny, który rokuje dalszy rozwój i po
myślną przyszłość działalności K oła.
N O T A T K I
Zam ach na Seminarjum Nauczycielskie we W łocław ku.
W listopadzie 1917 roku, zawdzięczając inicja
tywie ś. p. prezesa oddziału miejscowego Polskiej M a
cierzy Szkolnej Nowcy, powstało w W łocław ku ko
edukacyjne seminarjum nauczycielskie, utrzymywane za czasów okupacji przez Sejmiki powiatów W ło c ła w skiego i Nieszawskiego, a od chwili powstania Państwa Polskiego — przez Sejmik pow. W łocław skiego i mia
sto W łocław ek.
Seminarjum rozwijało się i rozwija dzięki nie
zmordowanej pracy dyrektota Błędowskiego i całego personelu nauczycielskiego znakomicie. Z a krótki czas istnienia Seminarjum wypuściło 111 nauczycielek i na
uczycieli (za 5 lat), powiększając w ten sposób szczu
płe i niedostateczne wciąż siły pracowników oświato
wych pogrążonej w ciemnocie Polski.
Jedyną przeszkodą, tamującą normalny rozwój tej tak ważnej placówki oświatowej, był brak własnego gmachu, co zmusiło prowadzić lekcje w godzinach po
południowych.
W prawdzie od lat już kilku spoczywa w biur
kach Zarządu kosztorys gmachu (tylko 400 tys. z ło tych!), ale zawdzięczając bierności i nieumiejętności Zarządu, — o złą wolę nie posądzamy, — projekt wy
leguje się i Seminarjum dotąd zmuszone jest mieścić się kątem w gimnazjum państwowem.
Tymczasem Zarząd, do którego wchodzą pre
zydent miasta, przewodniczący sejmiku, ławnik G u towski (znowu ł. Gutowski!) i dyrektor seminarjum, miast wnieść do budżetów sejmiku i miasta odpowie
dnie sumy na budowę gmachu wysunął projekt...
likwidacji seminarjum!
Magistrat chce od nowego roku szkolnego zam
knąć 1 kurs, a sejmik, przelicytywując Magistrat, pro
ponuje zamknięcie dwóch kursów. Motywy — brak własnego lokalu lub zdobycia lokalu dziennego i ten, że w Polsce... jest już za dużo nauczycieli!
Ignorancja, obskurantyzm, czy zła wola? — nie wiemy.
W iem y tylko, że społeczeństwo nie pozwoli na realizację tego potwornego projektu, wiemy, że i obe
cny minister oświaty Dr. Dobrucki nigdy nie akceptu
je podobnego projektu. Na zakończenie parę liczb.
Obecnie uczęszcza na 5 kursów seminarjum 220 osób obojga płci, rekrutujących się w 70^ z dzieci włościan, w 20% dzieci robotników i w 2% dzieci inteligencji pracującej. Kandydatek i kandydatów na pierwszy kurs przeciętnie jest 120 na 40 miejsc. Personel na
uczycielski stanowią 6 nauczycieli stałych i 9 kon
traktowanych. Budżet roczny seminarjum wynosi śmiesznie małą cyfrę 60 tys. złotych, z czego po 30%' pokrywają sejmik i miasto, a 40% wpisy uczniów.
W p is wynosi rocznie 150 zł. Uczniowie pochodzą z powiatów włocławskiego, lipnowskiego, kutnowskie
go i kolskiego.
W najbliższej okolicy mamy 2 seminarja rządo- dowe w Wymyślinie i Nieszawie z stu kilkudziesięciu uczniami każde.
W e d łu g obliczeń Ministerstwa Oświaty w ciągu najbliższych pięciu lat Polska będzie potrzebowała 5000 nowych sił nauczycielskich.
W niedzielę 27 b. m. ma się odbyć zebranie ro
dziców, celem zaprotestowania przeciwko zakusom li- kwieacyjnym Zarządu. Wierzymy, że rodzice i spo
łeczeństwo w tej walce z Zarządem zwyciężą, bo muszą zwyciężyć. /
W arunki prenumeraty z przesyłką lub odnoszeniem do domu: kwartalnie 2 z ł , półrocznie 4 zł., rocznie 8 z ł.
Cena numeru pojedynczego 30 groszy.
Adres Redakcii i A dm inistracji: W ło c ła w e k , Nowy Rynek 20, wejście z bramy. R edaktor przyjmuje codziennie od 5 —-6 po p o ł.
... " 1 ~~ ... ... -■-„ ■■■■■■ ■■ 7-= r:r.— - ... - - - - -
Redaktor: A N T O N I N P U Z Y N S K I Wydawca: K l u b s p o ł e c z n o - p o li t y c z n y w W ł o c ł a w k u
Druk. p. f. „ B R A C I A P I O T R O W S C Y * ', W ło cła w e k , Telefon Nr. 100.