• Nie Znaleziono Wyników

Ziemia Kujawska. R. 2, nr 21 (1927)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ziemia Kujawska. R. 2, nr 21 (1927)"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Włocławek, 1 m a j a 1927 r.

R o k ll.

Cena 30 groszy.

N r. 21.

HI A Z KYJAHSKA

S p r a w y s p o ł e c z n e — P o l i t y k a — Ż y c i e g o s p o d a r c z e

T Y G O D N I K

O d W y d a w n ic tw a

Z p r z y c z y n o d W y d a w n i c t w a n i e z a l e ż n y c h N°N° 20 21 „Ziemi K u j a w s k ie j ” u k a z a ł y sie z o p ó ź n i e n i e m , z a t o w Tz w i q k s z o n e j o b ­

jętości, ____________

T R Z E C I M A J

P ierw szy rozb ió r P olski p rzy p arł cło m u- ru w szystk ich chw iejnych, n ie zd ecy d o w an y ch , o tw orzy ł częściow o oczy n aw et tym , k tórzy k a ż d ą p ró b ę reform y uw ażali za p og w ałcenie św iętych tradycyj n aro d o w y ch , za zam ach na zło tą w o ln o ść". N iestety, nie m ożna było oczekiw ać, b y cały n aró d , jak je d en m ąż, s ta n ą ł d o w ielkiego dzieła n a p ra w y R zecz)'- po spo litej. D ługie w ieki rząd ó w szlachty zrobiły sw oje: m ieszczań stw o polskie, ongiś b o g ate i o św ieco ne, d o p iero zaczy n ało p o d ­ nosić się z w ielo w ieko w ego u p ad k u , w ło ś ' ciaństw o, ciem ne i jęczące p o d jarzm em p a ń ­ szczyzny, jeszcze p rzez długie, b ard zo d łu ­ gie lata nie będzie b rało udziału w życiu pub liczn em . W reszcie srebrniki m oskiew skie, au strjack ie i p ru sk ie robiły sw oje.

Nic w ięc dziw nego, że Sejm z e b ra n y v r

r. 1780, nie d o ró sł b y ł jeszcze do zrozum ie­

nia i u ch w alen ia b ard zo liberalnego, jak na ow e czasy, „Z b io ru p raw są d o w y c h " , o p ra ­ co w aneg o przez rozum n ego o b y w atela i go­

rącego p atrjo tę, A n d rzeja Z am o jsk ieg o . W e­

d ług projektu b. k anclerza, m ieszczanie o- trzym yw ali sam o rzą d i praw o zak u p u ziem i, a chłopi mieli otrzym ać w oln ość oso bistą.

T y m czasem stron nictw o p atrjo ty czn e p o d p rzew o d em M ałacho w sk iego , P o to ck ieg o , K o łłątaja nie zrażało się niczem , scalało n a ­ ród około jednej idei - rato w an ia O jczyzny, sp y ch an ej p rzez w ro gó w do przep aści.

D nia 6 paźd ziern ik a 1788 r. zeb ra ł się słynny w d ziejach P o lsk i Sejm zw an y S ej­

m em C zteroletnim , albo W ielkim .

D opiero teraz obudzi się z kilkuw ieko- w ego snu i apatji m ieszczaństw o polskie pod

(2)

2 Z I E M I A K U J A W S K A

w o d z ą p rezy d e n ta W arszaw y , D ekerta, u- p o m n i się o n ależn e m u p raw a. I otóż w reszcie w dniu 18 k w ietnia 1791 roku zro­

b ion o pierw szy w y ło m w d o tychczasow ej he- gom onji szlach ty n a d calem życiem publicz- nem i sp o łeczn em P o lsk i. U ch w alon o p raw o , k tó re zap e w n iało m ieszczań stw u nietylko nie­

ty k aln o ść o so b istą, ale d aw ało d o stę p do u- rzęd ó w p a ń stw o w y c h i stop ni oficerskich w w ojsku, p o zw ala ło n ab y w ać ziem ię i z a p e w ­ niało m iasto m królew skim sam o rząd .

S y tu acja m ięd zy n aro d o w a sta w a ła się d la zam ierzo n e g o dzieła gru nto w n ej n ap raw y ustro ju p a ń s tw a coraz g orszą, złodzieje b io ­ rący u d ział w grabieży w r. 1771, po ch w i­

lo w ych niep o ro zu m ien iach zaczyn ali przem y- śliw ać n a d p la n em p o ło żen ia do g ro b u w iel­

kiego N arodu.

S tron nictw o p atrjo ty czn e, m a jące za s o b ą zn ak o m itą w iększość n aro d u i p o zy sk aw szy d la sp raw y lękliw ego i chw iejnego króla z d e ­ cy d o w ało d ziałać szybko. Jeszcze 29 k w ie­

tn ia dla zad o k u m en to w an ia, że różnica m ię­

d z y stan em szlach eck im a m ieszczań skim istnieć już p rzestała, M ałachow ski w raz z po- w ażn em gron em szlac h ty u d a ł się n a ratusz, gdzie w szy scy zap isali sw oje n azw isk a do k siąg m iejskich. W reszcie n a d sz e d ł w ielki dzień, d zień 3 m aja 1791 roku.

W dniu tym , jed n y m z najpiękniejszych w d ziejach P olski, m im o słabej opozycji słu ­

żalcó w R osji zb u rzon o chy lący się do u p ad k u g m ach d aw n ej P olski szlacheckiej i położono p o d w alin y p o d g m ach P olski przyszłej, Polski d em o k ra ty czn e j.

I dzisiaj, gdy o b ch o d zim y dzień u sta n o ­ w ienia K onstytucji 3-go m aja, czcim y nie znie­

sienie liberum veto, w p ro w ad z en ie d zied zi­

czności tro nu , au kcję w ojska, n ad an ie p raw m ieszczan o m i p rzyznanie opieki ze strony p a ń stw a w ło ściano m , je d n em słow em dzisiaj nie czcim y dnia 3-go m aja, jak o dnia u c h w a ­ lenia K onstytucji, ale czcim y n aro d zin y now ej P olski, P olski zjednoczonej w w ew n ątrz, P o l­

ski w szech stan o w ej, P olski d em ok raty czn ej.

M arszałek P iłsudski, o b ejm u jąc w ład zę w m aju roku zeszłego, p o staw ił sobie za cel m ięd zy innym i w cielić p rzy k azan ie 1791 roku

— zjed noczy ć cały n aród , w szy stkie stan y dla słu żb y p ań stw u , d la d o b ra ogółu.

R ok rząd ó w M arszałka zd ziałał p o d tym w zględem b a rd z o w iele — u stały kłótnie p a r­

tyjne, p ry w a ta p o szła w kąt, p ro ces scalania się n aro d u p o stęp u je szybko nap rzód .

Pełni n ajlep szy ch nadziei, pew ni sp o k o j­

nego ju tra u czyńm y ze sw ej stron y w szystko, b y ten p ro ces zak o ń czy ł się jak n ajp ręd zej.

N iech dzień 3 m aja b. r. p rzejd zie p o d h a ­ słam i roku 1791, które zo stały streszczon e w ra d o sn y c h o k rzyk ach ów czesn y ch tłum ów : V iv at Polska! V iv at naród! V iv an t w szy st­

kie stany!

Z e Z j a z d u Par t j i P r a c y w Poznaniu

W niedzielę 10 b. m. o godz. 10 rano ro zp o częły się n a sali K rólow ej Jadw igi o b ­ rad y Z ja z d u D eleg ató w P artji P racy. W Zje- żdzie w zięło ud ział z g órą 250 o só b re p re ­ zen tu jący ch 31 m iast, m iasteczek i w si W iel­

ko polski. W Z jeżd zie w ziął u d ział P rezes P artji P ra c y p an P o se ł M arjan K ościałkow ski z W arszaw y.

Z ja z d zag a ił P rezes Z a rz ą d u W o jew ó d z­

kiego Partji P racy, R ed ak to r Józef M estw in - M usiałek. P o krótkiem w stęp n em p rzem ó ­

w ieniu na w n iosek P rezesa Z arz. W oj. do P rezy d ju m Z ja z d u zostali pow ołani: na p rze­

w o d n icząceg o o b rad Dyr. prof. B eczkow icz z P o zn an ia, na ław n ik ó w prof. S załkow ski z G niezna, p. Janiak z W rześni, p. H aczek z R ejo w ca, p. P łó k arz z K rzesin i p. Miel- cza k z O stro w a i n a sekretarzy: p p . B ob ow ­ ski i K orzeniew ski z P o zn an ia.

P rzew o d n icz ący prof. B eczkow icz, o b ­ jąw szy p rzew od nictw o, u dzielił głosu P o sło ­ wi K o ściałko w sk iem u , który w p ięk n em d w u-

X

(3)

Z I E M I A K U J A W S K A

g o dzin nem p rzem ó w ien iu z o b ra z o w a ł d o k ła d ­ nie z a d a n ia i cele S tron nictw a. P rzem ó w ie­

nie P o sła K ościałk ow skiego p rzeryw ali z e b ra ­ ni kilkakrotnie niem ilknącem i ok lask am i, d ając d o w ó d zu p ełn eg o solid aryzow an ia się z m ów cą.

N astęp nie prof. Beczkow icz w jed n o g o ­ d zinnym referacie, o m a w iając zag ad nienia g o sp o d arcze w si i m iast, p rzed sta w ił z e b ra ­ nym w sp ó ln o tę in teresó w wsi i m iast. Bar­

dzo treściw y referat przyjęli zebran i ze szcze- rem zad o w o len iem , u d o w o d n ił bo w iem prof.

B eczkow icz, że p o m ięd zy m iastem a w sią żad n y c h przeciw n ości n iem a oraz d ow iódł, że p o w in n a b y ć je d n a w sp ó ln a organizacja.

W d alszy m ciągu z ab ra ł głos R ed ak to r M estw in-M usiałek. R eferat sw ój p od zielił n a te m a ty :

a) sp raw a b ezro b o c ia w P o lsce, b) sp ra w a u rzęd n ik ó w p ań stw o w y ch , c) s p ra w a zało żen ia B anku P racy , jako organizacji spółdzielczej, która w inn a z a o p a ­

3

try w ać w k re d y t szerokie k o ła m ałego rolnict­

w a, m ałeg o k u p ca p rzem y sło w c a i rzem ieśl­

nika, d) sp ra w ę o sad n ik ó w rolnych.

P o om ów ieniu sp raw g o sp o d arczy ch re­

ferent p rzeszed ł do zag ad n ień p olitycznych W ielkopolski. R eferent stan ął n a stan o w isk u bezw zględ nej ko nieczności zm ian p e rso n a l­

ny ch na u rzęd a ch p ań stw o w y ch w naszej dzielnicy, ok reślając dzisiejszy stan jako ok u ­ p ację en d eck o -p iasto w ą, k ręp u ją cą ze w szech m iar rozw ój dem o kracji polskiej na ziem iach naszy ch.

W dalszy m ciągu określił referen t naj­

bliższe zad a n ia S tro nn ictw a, ap elu jąc o orga­

nizow anie K ół P a rtji P ra c y i o p o p ieran ie T y g o d n ik a „ O d ro d z e n ie " jako organu S tron ­ nictw a.

Z e b ra n i w ysłuchali referató w z w ielkiem zaitereso w an iem , d arz ą c referentów i b io rą ­ cy ch u d ział w dyskusji m ów ców , d łu g o nie­

m ilknącem i oklaskam i.

P r z e m ó w i e n i e P r e z e s a S t r o n n i c t w a posła M. K o ścia łk o w sk ie g o

n a Z j e ź d z i e P a r t j i P r a c y w P o z n a n i u

S zan o w n e P an ie i P an o w ie. — N ie łu ­ d zę się b y m p rzy p ierw szem zetknięciu się m ógł szczegółow o w yjaśnić k w estje, Zw iąza­

ne z n a sz ą p racą , i cele do k tó ry ch dążym y.

Jeżeli p rzy stęp u jem y d o u zasad n ien ia konieczności p o w stan ia P artji P racy , m usim y ro zp atrzeć p o szczeg ó ln e o kresy życia n a ro d o ­ w ego, a w ięc: okres p o p rz e d z a ją c y u p a d e k P a ń stw a P olskiego, okres niew oli, w alki o niep od ległość, p ierw szy okres P olski N ie p o d ­ ległej, p rzew ró t m ajow y, k o n sek w en cje p rze­

w ro tu m ajow ego i w y nikające stą d n asze z a ­ d an ia i cele.

U p a d e k p ań stw o w o śc i polskiej n astąp ił w sk u te k b ra k u w iary w e w łasn e siły i w sk u ­ tek w arch o lstw a sp o łecz eń stw a polskiego, a ta k że w o b ec sk o ru m p o w an ia i sp rzed ajn o ści m ag n aterji w sto sun ku do Rosji. W olno b y ­ ło w ty m okresie, p o p rzed z ając y m niew olę

— zd ra d z a ć O jczy znę i P ań stw o ; nie w o ln o tylko było zd ra d z a ć śm iertelnego w roga.

G an g ren a n aro d u — b y ła n ajstraszn iejszą przy czy n ą u p a d k u p ań stw a. — Z u p ad k iem p o w staje ro zdżw ięk w sp o łeczeń stw ie pol- skiem ; p o w stają d w a o d łam y , z których je­

den stanow i n ie sk o ru m p o w an ą m niejszość, a drugi p rzed sta w ia w ięk szo ść, — któ ra zre­

zyg no w ała z w alki.

W a lk a o n ie p o d le g ło ść i P artja P racy.

W o kresie niew oli p o w sta ła m yśl M ar­

szałk a P iłsudsk ieg o o o d zysk an iu n iep o d leg ­ łości. N a p o d staw ie d o św iad cze n ia w alk, stacz an y ch przez N aród P olski z zab o rcam i, M arszałek p rzy szed ł do p rzek o n a n ia — że dla sk uteczn ej w alki p o trz e b n e są m asy i że m asy są zd ro w sze od szczy tó w sp o łeczn y ch w P olsce.

(4)

Z I E M I A K U J A W S K A

W r. 1914 przy M arszalku stan ęły e le m e n ­ ty robo tn icze, inteligencja i w ło ściaństw o i s tą d zaczy n a się fo rm ow anie frontu p racy i ten przekrój sp o łeczeń stw a niezm ienionym p o zo staje nadal.

P ierw szy ok res n ie p o d le g ło śc i.

G dy po rozbrojeniu N iem ców p o w ­ stało zag ad n ien ie o form ie ustro ju — zd ec y ­ d o w an y zo stał ustrój rep ub likańsk i i z woli M arszałka P iłsu dsk iego w ład za p rzeszła w rę­

ce N arodu. U strój ten n ak ład a o d p o w ie­

dzialn o ść za w ład zę na N aród cały. .

Jed n ak p ierw sze w yb ory do Sejm u w y ­ k aza ły — że N aród P olski nie w yzbył się jeszcze jarzm a niew oli i dfatego rząd y państ"

w em ' d o stały się w ręce elem en tó w p o k rew ­ nych tym , co w sw oim czasie przyczyniły się do jego u p ad k u , a w .ęc w okresie 1918

— 1926 r. rządzili P o lsk ą ci, co n ie w o ln ict­

w a z d u szy w y rw ać nie m ogli, którzy nie w ierzyli w m o żn ość rozw oju P olski i w p ro ­ w a d z e n ia jej w orbitę w ielkich n arodów ; rz ą ­ dzili ludzie sk o n im p o w an i.

W P o lsce złodziejstw o rozw inęło się tak, jak w żad n y m z p a ń stw zabo rczy ch; w P o l­

sce złod ziejstw o rozro sło się silniej n a w e t niż w R osji i oto to d o p ro w ad ziło P o lsk ę do zu b o żen ia ostateczn eg o , d o w zajem nej nieuf­

ności, d o p ro w ad ziło do g an greny n aw et w ob ozie m łodzieży.

C zyn M arszałka P iłsu d sk ieg o .

G d y n a d o b itk ę M arszałek P iłsudski stw ierdził, że w P o lsce m ów i się o tem , że P o lsk ę nie d a się u trzym ać niezależn ą — w tym m o m en cie w y stąp ił O n zbrojnie i w ła ­ d zę w sw oje ręce ujął. (O klaski.)

O d tego m o m en tu zac zy n a się no w y o- kres w d ziejach Polski. O cen i go historja.

O b ecn ie m ożna stw ierdzić jedy nie — w jakim k ierun ku ta akcja zm ierza, co już zrobiono.

Jest ch arak tery sty czn em , że tam , gdzie ucisk b ył silniejszy — ta m p o lsk o ść lepiej b y ła zah a rto w an a i to u w id aczn iało się na K resach W sch o d n ich i Z a c h o d n ich . Co sła ­ b e ta m znikało; silne w m o cy sw ej utrw aliło się. T u zn ajd o w ały o d d źw ięk czyny b o h a ­ te rsk ie i szersze aspiracje.

Jeżeli cho dzi o W ielko po lsk ę gdzie w y p ad k i m ajow e w zięły p o czą tk o w o o b ró t zły — w ierzę, że m im o to otrzy m ają one zu p ełn ie inny k ieru n ek i że w łaśnie stąd o d ­ żyw czy w pływ po w ieje na całą P olskę.

G d y p o lała się k rew w W arszaw ie — zasta n aw ian o się n a d tem , d laczego d o ta ­ kiej decyzji M arsz. P iłsu dsk i d oszedł. 1 o b e c ­ nie niem a już człow ieka, k tó ry b y nie d o ­ p a try w a ł się w tem now ej ery w dziejach naszej O jczyzny.

P o lsk a n ie ch ce rew o lu cji.

W w alk ach n a ulicach W arszaw y padli żołnierze lecz nie p a d ł ani jed en polityk, nie było b ary k ad , nie było grabieży i zło­

dziejstw a.

Jest to d o w o d em że N aró d P olski rew o ­ lucji nie chce, że d ąży on do o d b u d o w y O jczyzny, i że h asło rew o lucjonistyczne nie zn ajdu je w niem oddźw ięku.

A jaki b ył sto su n ek m as p racu jący ch do p rzew ro tu w idzim y z tego, że akcja m a ­ jo w a nie sp o tk a ła się z tej stro n y z n aj­

m niejszą tru d n o ścią; gdy ch odziło o k o m u n i­

kacje — p o m agali kolejarze, ta k sam o p o ­ m agali piekarze, praco w n icy w o d ociąg ów , e- lektrow ni i inne fachy tak, że W arszaw a ani n a chw ilę nie o d czu ła tru d n o ści w zaprow - ian to w an iu lub fun kcjonow aniu u rz ą d z e ń o- gólnego użytku.

A p o w kroczeniu do W arszaw y M ar­

szałk a — n a stą p ił ta k w zniosły n astró j że tem tłu m aczy się, iż nie było rab u n k u , że żołnierze p ozo staw iali nietkn ięte m ieszkania, z k tó ry ch p a d a ły strzały.

U k ła d s ił w sp o łe c z e ń s tw ie p o m aju.

T u zaczy n a się no w a k arta w historji P olski. K tóż sta n ą ł w o bozie m ajow y m i kto w y stąp ił przeciw niem u?

W przeciw n ym obozie zn alazł się Z w ią ­ zek lu d o w o -n aro d o w y t.j. N aro d o w a D em o ­ kracja, część P iasta i kom uniści — za — ośw iad czy ła się cała d em o k racja i ci, co b ę ­ d ą c elem en tem zach o w aw czy m , zrozum ieli, że P iłsud sk i nie je st skrajn ym rad y k ałem , lecz że je st P olakiem , któ ry n a pierw sze m iejsce staw ia w ielkość P olski. (O klaski).

(5)

P o w sta n ie Partji P racy.

T e m się tłu m aczy fakt, że m usiał p o w stać obó z tych, którzy cenią p o n a d w szystko — d o b ro p a ń stw a , dla którego gotow i są w sz y st­

ko pośw ięcić.

I oto p o w stała je d n a p artja po m aju — P artja P racy; p o za tem utw o rzyła się o rgan i­

zacja, k tó ra m o g łab y być p o ży teczn ą Z w ią ­ zek N ap raw y R zplitej.

P ra ca n ad g o sp o d a rczem d źw ig n ięc ie m P a ń s t w a .

Z a s a d a głów na, k tó rą się kierujem y — je st n astęp u jąca. W y ch od zim y z założenia, że z chw ilą gdy w k rw aw ych w alk ach z o sta ­ ła P o lsk a w yzw olon a w in na ro zp o cząć się p ra c a n ad d o b ro b y tem p a ń stw a i d o b ro b y ­ tem o byw ateli. T ylko przez zb iorow y w ysi­

łek p o k rew n y ch ty p ó w o by w ateli m ożna do jść d o potęgi P a ń stw a . N a tej p o d staw ie od roku 1926 p rzystąpiliśm y do g osp odarczej o d b u d o w y p ań stw a.

S to su n ek do w ła sn o śc i p ryw atnej.

D rugą cec h ą n aszeg o stronnictw a je st ta, że u zn ając w łasn o ść p ry w atn ą — uw ażam y ,

że g łó w n ą p o d sta w ą d o b ro b y tu je st P ra c a i C złow iek P racy. W łasn o ść w in n a rozciąg­

n ąć się n a w iększość o by w ateli. T ru d n o li­

czyć na to, by w iększość sp o łecz eń stw a sk ła­

d a ła się z idealistów . P o lsk a b ęd zie z a b e z ­ p ie czo n ą tem trw alej, o ile w iększo ść o b y ­ w ateli b ęd zie p o sia d a ła w łasno ść, k tó rą w razie p o trz e b y b ędzie b ronić (oklaski).

W ło ś c ia ń s tw o i reform y rolne.

A w ięc reform y rolne, k o n ieczn ość ro z ' d ro b n ien ia w łasn o ści ziem skiej, lecz reform a inaczej niż d o ty c h czas p o m y śla n a. H a sło re­

form y rolnej nigdy nie było p o m y śla n e re a l­

nie i p rak ty czn ie, było one rzucon e na żer w alki party jn ej, służąc celom dem agogji.

W tem tkw ił oręż w ro gó w reform y rol­

nej. R eform a rolna b y ła czem ś o d erw an em bez kredytó w , nie ta k jak ją rozum ieli i p rz e ­ prow adzili niem cy. Z reform ą rolną w iążą się k red y ty i faktyczna m ożn ość z a g o sp o d a ­ ro w an ia się — a nie stw arzan ie nęd zarzy i n iew olników otrzym anej ziem i.

(D. c. n.)

O r o z w i ą z a n i e

W łocław skiej R a d y Miejskiej

W p o p rzed n im nu m erze „Z iem i K u jaw ­ skiej" (20) w ykazaliśm y , iż ra d y m iejskie, w y­

b ran e n a przew id zian y okres lat czterech, przetrw ały do dn ia dzisiejszego jed yn ie d la ­ tego, że Sejm U staw o d aw c zy nie p rz e p ro w a ­ dził u je d n o stajn ien ia p raw sam o rzą d u i ordy- nacyj w y bo rczy ch w szy stk ich trzech z a b o ­ rów . U strój repu blik ańsk i w cały m św iecie z m ałem i odchyleniam i sto suje w ybieranie w szelkich w ładz cen traln y ch i lok aln ych na krótki określo ny term in, przeciętnie trzy — cztery lata. P o lsk a dzisiejsza stan ow i w yją- jątek , a to dzięki w sp o m n ian em u pow yżej zbiegow i okoliczności. N asze w ład ze sam o ­

rząd o w e, nie m ając w yraźneg o n ak az u i ściśle określonej kaden cji, sterczą n a sw ych sta n o ­ w isk ach i zam iast poży tk u p rz y n o sz ą szkody.

P o d o b n a historja dzieje się z naszy m w ło­

cław skim M agistratem , w ło cław sk ą R a d ą m iej­

ską. W łaściw y czas k ad en cji w łocław skiej R a d y m iejskięj, p rzew id y w an y przy w y b o rach , sk oń czy ł się daw no.

W y su w ając stan o w cze i śm iałe żąd a n ie ro zw iązan ia w łocław skiej R a d y m iejskiej, nie czynim y tego p rzez ja k ąk o lw iek złośliw ość, z u p rzed z en ia w sto su n k u do p o szczeg ólny ch osó b w R ad zie zasia d ając y ch , lub też p ra c u ­ jący ch w M agistracie. N a te m m iejscu nie

(6)

Z I E M I A K U J A W S K A

ch cem y an alizo w ać, kto w R ad zie m iejskiej w e W ło cław k u je st o d p o w ied n im , a kto z b y ­ teczn y m czy w ręcz szkodliw ym . R ozchodzi się n am o sa m ą z a sa d ę , że d alsze istnienie o b ecn ej R a d y m iejskiej jak o całości, je st nie tylko nie w sk a zan e, lecz dla istotnych po trzeb m iasta i jego rozw oju w p ro st szkodliw e.

O d czasu w y b o ró w R ad y m iejskiej za­

szły d o tą d z asad n icze zm ian y w jej w łasn ym skład zie. D o k o n ały się p rzeg ru p o w an ia w brew w oli w y b o rcó w , k p n ta k t w ięc m iejscow ego sp o łe c z e ń stw a z R a d ą m iejską zo stał za tra c o ­ ny. D zisiejsi p rzed staw iciele m iasta nie re­

p reze n tu ją tych m iejsco w ych u g ru p o w ań s p o ­ łecznych , od jak ich przyjęli m an d aty . A cz­

kolw iek Sejm nasz nie o p ra c o w a ł o cze k iw a­

nej i d aw n o już zap o w ie d zian e j ordynacji w yborczej, to sam o p o cz u cie o dp o w ied zialn o ści w o b ec w y b o rcó w w sk a zy w a ło w d o sta ta te - czn ym sto p n iu n a k o n ieczn o ść rozw iązania R a d y m iejskiej z jej w łasnej inicjatyw y.

,1 ego ona je d n ak nie uczyniła. N aw et p an o w ie radni nie uw ażali za w łaściw e zw o­

ły w an ie od czasu do czasu sw y ch w y bo rców i sk ład an ie im s p ra w o z d a ń ze sw ej d ziałal­

ności w R adzie. N iektóre u g ru p o w an ia, m a ­ jące sw y ch p rzed staw icieli w R ad zie m iejskiej zu p ełn ie już dziś nie istnieją, a p rz e d sta w i­

ciele ich nie w yciągnęli stąd żad n y c h w n io­

sk ów i p o z o sta ją n ad al n a stan o w isk ach ra ­ dnych. L ek cew ażen ie w y b o rcó w i b rak k o n ­ sekw encji w y stęp u je tu w całej jaskraw o ści.

L udziom , którzy cało k ształtem naszej g o ­ sp o d ark i m iejskiej m ało się interesują, w y d a ­ je się, że je d n ak że w e W łocław ku robi się b a rd z o d użo. 1 akie tw ie rd z en ia są z łu d ze­

niem . T ru d n o b o w iem sobie w y obrazić, ab y R a d a m iejska z M ag istratem nie d o k o n ały literalnie niczego. Jeżeli się za tru d n ia b e z ­ ro b o tn y ch , rep aru je tu i ow dzie bruk, b u d u ­ je m ost, szkołę, elek tro w n ie — to jeszcze nie jest żad en d o w ó d , że c ała g o sp o d a rk a m iej­

sk a je st m ą d rą i p la n o w ą . B ezstronny o b se r­

w a to r cało k ształtu g o sp o d ark i m iejskiej w e W ło cław k u stw ierd zić m usi jej niedo łęstw o.

6

W szy scy w iem y d o b rze, jakie p o w ażn e cięża­

ry p o n o sz ą o b y w atele na rzecz m iasta, w ie­

m y jakie ko losalne su m y w p ły w ają do M agi­

stratu w po staci najrozm aitszy ch p o d atk ó w , p o d którym i niejeden o b y w atel w p ro st się ugina.

O tó ż w sto su n k u do ty ch p o d atk ó w , w sto sun ku do sum , jakie M ag istrat w łocław ski zbiera od o by w ateli, d o k o n an a p raca je st s ta ­ now czo za m ała. R ezu ltaty p racy M agistratu nie są w spó łm ierne z iu n d u szam i, jakiem i on ro zp o rząd za. W ło cław ek m e istnieje w y łą­

cznie dla siebie — je st on częścią sk ład o w ą R zeczy po spo litej. P lan, inicjatyw a i w ysiłki R a d y m iejskiej m u szą w ięc być zakrojone na szero k ą skalę, czego n asza R a d a m iejska nie w y k azała, p ró cz sw ej krótk ow zro czn ości i ek ­ sp ery m en to w a n ia na żyw em ciele obyw ateli.

W ielki pro blem ^budow lany, ta k d otkliw a dla m iasta i kraju b o lączk a, p o zo staje w W ło ­ cław ku w stadjum k rytycznem . Z a czasów inflancji m arki m iało p o w sta ć sto d o m k ó w ro bo tn iczych, które dziś b y ły by dla m iasta p rezentem ; u trąc o n o ten projekt, zan ied b an o , gdy ż R a d a m iejska i M agistrat nie m ogły się zd o b y ć na śm ielszy i na w iększą m iarę za ­ krojony czyn.

P ro b lem b u d o w lan y w n aszem m ieście nie tylko że nie je st rostrzygnięty, ale stoi n a m artw y m p u n k cie i nie ruszył zupełnie z m iejsca. N ędza m ieszk an io w a w zrosła, n a ­ glące p o trze b y ro zm aity ch d ziedzin g o sp o d a r­

ki m iejskiej nie tkn ięte, a ojcow ie m iasta stercz ą b e z ra d n ie na sw y ch sta n o w isk a c h — jść n ap rzó d nie um ieją, a o d ejść nie chcą.

Ż y cie m knie n ap rzó d z zaw ro tn ą sz y b ­ kością, a g o sp o d arze grodu W ła d y sła w a s k a ­ czą na m iejscu w d ziw aczn y ch p o d ry g ach , łu d z ą c się, że k ro czą z niem razem .

N iejeden o by w atel ch ętnie o b sy p ałb y R a d ę m iasta W łocław k a k w iatam i z „P lacu W olności , ale nie za jej d ziałaln o ść, lecz za to, że odejd zie jak n ajp ręd zej. Bieg i p o trz e ­ by życia w y d zw an iają godzinę d w u n a stą — czas odejść!

(7)

P o d z n a k i e m p r a c y

Byli i są w spo łeczeń stw ie n aszem tacy, którzy nie zaw ah ali się tw ierdzić, iż n ie p o d ­ ległość P olski uzyskaliśm y d arm o lub p raw ie darm o. R zeczyw istość je d n ak m ów i nam co innego. L iczne krw aw e ofiary n aro d u po skiego ok upiły z d o b y tą w o lność i n ie p o d le­

głość. N ikt nie daje za d arm o rzeczy w ar­

tościow ych, trze b a za nie płacić. Z a n ie p o d ­ ległość — krw ią i po św ięceniem , za p o le p sz e ­ nie bytu całego sp o łeczeń stw a — p ra c ą i tru ­ dem . Już jed en d ziesiątek lat korzy stam y z niep od ległego b ytu naszej ojczyzny. O k res czasu d o ść długi, d o stateczn y nie tylko na p rzy goto w an ie i w y suw anie pro jek tó w , ale na d o k o n an ie wielu t ^ c z y pilnych i w b u d o w ie naszego życia g o sp o d arczeg o n iezbędn ych . Z ro b io n o w p raw dzie sporo, ale nie je st to w spó łm ierne do sił, do zdo lności sp o łecz eń ­ stw a i do czasu, jaki na to zużyliśm y. D użo m ów im y i pro jektujem y , ale stan o w czo za m ało czynim y. C zęsto p rzy stęp u jem y do p r a ­ cy, której wyniki b y w ają ujem ne. Jestto ro ­ dzaj prób , nieraz k o szto w n y ch i m ało po ży­

tecznych. R zu cam y się nieraz na szero ­ kie w ody, nie um iejąc p ły w ać na m ałych.

D użo słów i ek sp ery m en tó w , lecz p racy p o ­ zytyw nej niezm iernie m ało. Interesujem y się zagadn ien iam i g o sp od arczem i ogólno-krajow e- mi i zalecam y tysiączne recep ty , zap om inając czy lek cew ażąc rzeczy n ap o zó r d robn e, ale w ażne i w artościo w e, które istnieją obo k nas.

Na b u d o w ę w ielkiego silnego gm achu p a ń ­ stw ow ości polskiej i potęgi g osp od arczej niech każdy poniesie p rzed ew szy stk iem cegłę, p o d ­ ję tą z w łasnego po d w ó rk a, z p o śró d n aj­

bliższego otoczenia, z teren u w łasny ch w p ły ­ w ó w i m ożliw ości.

T a k p o ję ta p raca stoi p rzed sp o łecz eń ­ stw em polskiem w m ieście i na wsi.

O roli wsi polskiej w dziedzinie gospo- , darczej m ów i całe sp o łeczeń stw o , ale chyba

nic nie jest bard ziej zan ied b an e, jak p o d n ie ­ sienie naszej kultury rolnej i w szelkich d zie­

dzin z rozw ojem rolnictw a zw iązanych. Je­

d n ak że tu i ow dzie sp o łeczeń stw o budzi się

pow oli i p rzy stęp u je do czynów , czego d o ­ w o d em na naszym terenie jest u ch w ała Z ja z ­ d u O k ręg o w eg o d eleg ató w K ółek R olniczych na K u jaw ach , jaki się o d b y ł dn. 10 kw ietnia b. r. w e W łocław ku. M ianow icie zjazd uznał za w sk a zan e stw orzenie S półdzielni R olniczo 1 lan dlow ej na K u jaw ach i w tym celu p o le ­ cił Z a rz ą d o w i O k ręg o w e m u zw o łan ie sp ecja l­

nego zeb ra n ia, na którern sp ra w a ta m a być szczegó łow o om ów ion a i — nie w ą tp im y — z a ­ łatw io n a pom yślnie. C zas na to najw yższy.

1 ru d n o w p ro st sobie w yobrazić, że K ujaw y, żyzny i u rod zajny zak ątek ziem polskich, był d o tą d p o zb aw io n y tego rodzaju spółdzielni.

S p ółdzielnia R olniczo H a n d lo w a dla d ro ­ b n y ch rolników K ujaw p rzynio słaby n ie w ąt­

pliw ie w ielkie korzyści m aterjaln e i m oralne.

P o siad an ie takiej spółdzielni d ało b y m ożność rolnikow i z a o p a try w an ia się w rzeczy dla wsi n iezb ęd n e z w łasnego źródła, a z drugiej stro ny d o starczan ie do spółdzielni w łasnych p ło d ó w rolnych. Z ysk i z ku p n a i ze sp rz e ­ d aży p o z o sta ły b y w kieszeni rolnika, a nie kilku p o średn ik ów . P rzez sto so w a n ie k red y ­ tu sp ółdzielnia ta k a m og łaby się przyczynić zn akom icie d o rozw oju rolnictw a w okolicy.

W ło cław ęk, jako o śro d ek K ujaw , w inien być głów nym źró d łem i pu n k tem zao p a try w an ia rolników w p o trze b n e im m aszy n y i n arzę­

dzia rolnicze. W ty m celu p o siad an ie w ła­

snej w ytw ó ni przynajm niej niektórych ty p ó w m aszyn i narzędzi rolniczych je st b ard zo p o ­ ż ą d a n e i w sk azan e.

W y tw órn ia ta k a p rze p ro w a d z a ła b y rów ­ nież m o ntaż, w szelkie rep aracje m aszyn i narzęd zi rolniczych, p o sia d a ła b y na składzie p o trze b n e do m aszy n i n arzędzi części sk ła­

dow e. P o siad an ie w e w łasn ym składzie sp ó ł­

dzielczym zap a só w n aw o zó w sztu czn ych, w a ­ p n a, cem en tu , w ęgla, żelaza — zw łaszcza przy sto so w an iu kredytu — d a ło b y rolnikom m ożno ść n ab y w an ia tych rzeczy zaw sze w m iarę isto tny ch p o trze b rolnictw a. O tw arcie w łasn eg o skład u spółdzielczego / nasionam i p rzy czyniłoby się w w ysokim stop niu d o p o d ­

(8)

Z I E M I A K U J A W S K A

n iesien ia k ultu ry i racjo n aln eg o pielęg n o w an ia zb ó ż i w szelkich w arzyw . U rzeczyw istnienie p ro jek tu zało żen ia sp ółdzielni ro ln iczo -h an d lo ­ w ej w e W ło cław k u jest d la K ujaw rzeczą w ielkiej w agi i n ależy w yrazić n adzieję, że u- ch w ała d eleg ató w O k ręg u K ółek R olniczy ch nie

p o zo stan ie tylko m arzeniem i w y razem je d y ­ nie d o b ry ch chęci, lecz ja k n ajp ręd zej zo stan ie w y k o n an a. Istotne potrzeby" życia nakazują, by co rychlej przejść od słów do czynów .

(—) S. Promis.

P A R T J A P R A C Y NA K U J A W A C H

S Ł U Ż E W O (K U J A W S K IE ).

W e w torek dn. 19 kw ietnia b. r., p o p o łu d ­ niu o god z. 5 o d b y ło się w S łużew ie z e b ra ­ nie organ izacyjne P artji P racy , zo rg an izo w a­

ne przez p. prof. W . N ow ickiego, S karbn ika O kr.

P. P. Z iem i K ujaw skiej, który rów nież zag a ił zeb ran ie krótkiem serd eczn e m p rzem ów ieniem .

O b sz e rn y referat w yg ło sił p. S. P rom is z W ło cław k a. P . P ro m is o m ów ił o bszernie sp raw y po lityczne i eko no m iczne w P olsce z ok resu p rzed i p o m ajo w eg o i u zasad n ił k o n so lid ację ludzi p racy w szereg ac h obozu p racy . Licznym i p rzy k ła d am i p. P ro m is w y ­ kazał, iż p o m ięd zy inteligentem , k u p cem , rze­

m ieślnikiem , czy p raco w n ik iem w m ieście, a w ło ścianinem n a w si niem a w iększych z a ­ sad n icz y ch różnic, że p rzez w sp ó ln o ść w ielu s p ra w eko no m iczny ch , sta n o w ią oni z n atu ry rzeczy je d e n obóz, o b ó z p ra c y m ięśni i m óz­

gów.

P o czem m ó w ca zaznaczył, że p artja p o ­ lityczna, k tó ra się w łaśn ie p rag n ie o p rzeć n a t. zw . stan ie średn im , czyli n a lu d ziach p ra ­ cy w jn ieście i n a w si, je st P a rtja P racy , w y ­ p o w ia d a ją c a w alkę w alce k las, je d n o cząca szereg sta n ó w i w arstw w je d n ą cało ść p o d znak iem p racy p ań stw o w o tw ó rczej i sk u tecz­

nej o b ro n y in teresó w w łasny ch.

„ S ztan d arem P artji P ra c y — m ów ił p.

P ro m is — to id ea P olski m o carstw o w ej, idea M arsz. P iłsu d sk ieg o , k tó rego u w a ż a m y za d u ch o w eg o n aszeg o p rzy w ó d cę i którego R ząd p o p ieram y . L icznie zg ro m ad zo n a p u b ­ liczność w d o w ó d u zn an ia n ag ro d ziła m ów cę kilkakrotnie p o w tarza n y m i ok laskam i. E n d e c ­ ja w p a d ła w ro zp acz. M iejscow y k acy k en ­ deck i, niejaki p. N o w ak usiłow ał bronić d a ­ nej tw ierd zy endeckiej i w sz czy n ał h a ła s, żą ­

d ając głosu, p ro testu jąc i k rzycząc b e z u s ta n ­ nie, a z nim kilku in nych „p o m o cn ik ów "

end eckich. P. P rom is u sp a k a ja ł ich. z a z n a ­ czając, że głosu chętn ie udzieli, lecz jest na to sp ecjaln y p u n k t p ro g ram u , g dy on n a s tą ­ pi — k ażd y m oże się zap isy w ać do głosu.

K rzykacz p. N ow ak *nie sto so w ał się do żad n y ch u po m nień, w rzeszczał, rzu cał się, bieg ał po sali, p o w o d u jąc zam ieszan ie, za ­ ch ęc ał innych do w szczy n an ia kłótni. Na"

tarczy w ie ż ą d a ł głosu p. P róchnicki, m iejsco­

wy ap te k a rz . W o b e c czego p. P rom is zm ie­

nił p o rz ą d e k p ro g ram u i udzielił głosu aw a n ­ tu ru jący m się „k ac y k o m " endecji. I co się okazało? P. N ow ak u m iał krzyczeć, ale ar­

g u m en tó w nie m iał ż a d n y c h , ośm ieszył się w o cza ch w szy stk ich zeb ra n y ch i sk o m p ro ­ m ito w ał ko m p letn ie, za co pu b liczn o ść o b ­ sy p ała go d o sad n y m i do cink am i, a niektórzy zabierali się n a w e t do kołn ierza p. N ow aka.

„M y w szyscy Z w iąz ek L u d o w o -N aro d o w y " — krzy czał już z ro zp ac zą p. N ow ak, a p u b ­ liczność krzyk nęła potężn y m głosem : „P recz z en d ecją, nie ch cem y jej zn ać w ięcej!" Z a ­ b ra ł głos p. P róchnicki, ap tek arz. Skrzętnie p o w ta rz a ł za „D w u g ro szó w k ą" to, co p isała p o d c z a s w y p a d k ó w m ajow ych. M ów ił aro ­ gan cko i dem agogicznie o M arsz. P iłsudskim . D w u k ro tn ie zab ierał głos i d w uk rotn ie d o ­ stał od p releg en ta straszn e, b o lesn e cięgi.

P . P ro m is p o ró w n ał w łasn e jego sło w a, k tó ­ re so b ie w zajem n ie p rzeczyły jed n e drugim . G d y m ó w ca w zy w ał do d alszeg o zab ieran ia głosu, obaj niefortunni interp elanci w ynieśli się z sali, jak zm yci, a p u b liczn o ść rzuciła się g ro m ad n ie do zap isy w an ia się n a listę czło nk ów P artji P racy. Z a p isa ło się 46 o ­

(9)

Z I E M I A K U J A W S K A

sób. W y b ran o Z a rz ą d K oła P . P. D alsze zgłoszenia n ap ły w ają. R u n ęła tw ierd za en ­ decji w proch, a rozw inęła swój sztan d a r P a rtja P racy. L udzie d o ść już m ają k ła m st­

9

w a i o b łu dy , poznali en d ecję i u ciek ają od niej ze w strętem . Szeregi P artji P racy w zra­

stają szy b k o z dnia na dzień.

Z.

P R Z E G L Ą D

U m izg i S o w ie tó w do Francji.

T o w arzy sz C ziczerin zach o ro w ał znow u na ch o ro b ę po lityczną i pojech ał się leczyć p rzed ew szy stk iem do Francji. Jeśli jed n e n a ­ dzieje zaw io d ą, trze b a szuk ać drugich. N iem ­ cy i anglicy już się nasycili ko ncesjam i i o b ietn i­

cam i bo lszew ików . Sow ieckie złote runo s ta ­ ło się już dla nich legendą. D ośw iad czen ie rozw iało złu dn e n adzieje k o rzystny ch h o ro ­ skop ów . T rz e b a szu k ać n ow ych klijentów , w ięc um izgi do Francji. Idzie jak oś opornie.

R o zm o w y C ziczerina i jego p etra k tacje ze sferam i politycznem i Francji są raczej tra k to ­ w an e przez tę o statn ią p ó ł żartem , p ó ł serjo.

I nie m oże być inaczej, gdyż b y ło b y trud no uw ierzyć, a b y su b teln a, p rzew id u jąca i roz­

w ażn a polityka Francji d ała się w z ią ć - na lep nieziszczalnych o bietnic sow ieckich.

Z D a le k ie g o W sch o d u .

Jak było do przew idzenia, w yzw alające się C hiny ch ętnie przyjęły p o m o c Rosji S o ­ w ieckiej, lecz za n arzędzie rew olucji św iato ­ w ej w ręk ac h bolszew ik ów użyć się nie d a ­ ły. Nie p rzesąd za jąc przyszłości, d o ty c h cza­

so w a polityka sow iecka w C h in ach po n io sła klęskę. G ep. C ziang-K ai-Szek w y stąp ił gw ał­

to w nie przeciw kom un istom i z jego polece-

P O L I T Y C Z N Y

nia d o k o n u ją się m aso w e egzekucje. K o m u ­ niści b ro n ią się jeszcze rozpaczliw ie, ale w szy stk o w sk azu je na to, że z o sta n ą rozg ro­

m ieni. Z a p a s y toczyć się b ę d ą dalej p o m ię­

d zy arm jam i p ó łn o cn y ch i p o łu d n io w y ch C hin i szereg iem m n iejszy ch u g ru p o w ań , p o ­ zo stający ch p o d różnym i w p ły w am i z z ew ­ nątrz. K ryzys w ew n ętrzn y w C h in ach p o ­ trw a z p ew n o ścią d o ść długo i zak o ń czy się k o n so lid acją i w yzw oleniem o l b r z y m a w scho du .

B o l s z e w j a .

B olszew icy odrzu cali d o tą d w szelkie z a ­ p ro szen ia do w sp ó łp racy m ięd zy n aro d o w ej.

P o w ik łan ia po lityczne i groźbę konfliktów m ięd zy n aro d o w y ch uw ażali zaw sze za w zm o c­

nienie sw ego stan o w isk a. S pokój i cisza n a arenie politycznej św iata staw ały się zaw sze zw iastu nam i zm ierzchu w ła d c ó w K rem la.

A b sty n en cja ta k a i d o b ro w o ln e izolow anie się od całeg o św iata nie w ych o d ziły rozum ie się na ko rzyść Rosji. T ru d n e dzisiejsze w a ­ runki eko no m iczn e w Bolszewji, ciężki kry­

zys g o sp o d arczy z jed nej, a k lęsk a politycz­

n a w C h in ach z drugiej stro ny skłoniły w ła­

dze sow ięckie d o przyjęcia pro pozycji w zię­

cia udziału w m iędzyn arod ow ej konferencji ek onom icznej w G enew ie.

Ż y c i e g o s p o d a r c z e

K o n feren cja g o sp o d a r c za w C en ew ie.

Z b liża się już term in m ięd zyn arod ow ej konferencji gosp odarczej w G enew ie, która dla sp raw ekon om iczn ych E urop y, n aw et św iata m oże być n ow em L o carn em . P olska konferencją tą jest b ard zo pilnie zain tereso ­ w an a i o d w yników tej konferencji u zależ­

nione m og ą być w ażne i żyw otne sp raw y e- kono m iczne n aszeg o K raju. P o lsk a w eźm ie u d ział w n ara d a c h genew skich, jak rów ny z rów nym i, gdyż p ra c ą sw ą i przeb ojem z d ą ­ żyła zd o b y ć w łaściw e dla niej w śró d n aro ­ d ó w E u ro py m iejsce.

N a czele delegacji polskiej stoi p. H . G liw ic, co p o zw ala m ieć p ew n o ść, że s p ra ­ w y polskie b ę d ą pilnie p rzestrz eg an e n a z a ­ sad zie m ąd rze i fachow o p rzy g o to w an eg o planu.

B a n k P o l s k i .

Bilans Banku P olskieg o stale się p o le p ­ sza. P ok ry cie złotego, o b niżon e nieco w ko ńcu m arca w sk u tek p o w ażn y ch w y p łat w w alu tach obcych, znow u w zrosło i doszło do św ietneg o poziom u. W zro st w alu t o b cy ch i zło ta przek ro czy ł je d en m iljon złotych w

(10)

10 Z I E M I A K U J A W S K A

zło cie, a jeżeli się u w zg lęd ni zm niejszenie

i z o b o w iąz ań , to w zro st ten sięgnie cyfry 2.6 0 0 ty sięcy zł. w złocie.

P o d w y ż k a pen*yj u rzęd n ic zy ch .

R z ą d M arszałk a P iłsu dsk ieg o o d chw ili o b jęcia w ład zy nie p rz e sta w a ł m yśleć o p o ­ p raw ie by tu licznych rzesz u rzędn iczych , k tó ­ re z p o w o d u dro żyzny i u sta w y san acyjnej

G rab sk ieg o znalazły się n a skraju nędzy. Sy­

tu a cja g o sp o d arcza je d n ak po zw o liła z p o ­ czątku tylko n a p rzy w ró cen ie 10 proc. i czę­

ścio w ą p o d w y żk ę u p o sażen ia n iektórym kate- gorjom p raco w n ik ó w p ań stw o w y ch . D opiero te ra z, k ied y życie g o sp o d arcze w eszło na dro g ę stałej n ap raw y , jak zap o w ie d ział vice- prem jer, prof, Bartel, rz ą d m o że w y d atn ie, bo

o 25 p roc., już od lipca p o d w y ższy ć u p o s a ­ żenia u rzędników . Jest to je d y n a słuszna dro g a u reg u lo w an ia tej p alącej spraw y , gdyż w p ro w ad z en ie ruchom ej m nożnej sp ro w a d z i­

ło b y n o w ą falę drożyzny.

O w p ły w y n a sze n a B ałtyk u .

D ocen iając zn aczenie m orza7 i jego w p ły w n a rozw ój n aszeg o życia g o sp o d ar­

czego, R ząd n asz nie sp u sz cza w zroku z w y­

brzeża B ałtyku. P. m inister p rzem y słu i h a n ­ dlu zw o łał w ielką konferencję n a d zień 12-go m aja, k tóra b ęd zie p o św ięco n a om ów ieniu cało k ształtu sp raw m orskich. B ędą p o ru sz a ­ ne sp raw y ro zb u d o w y G dyni, rozw oju P o l­

skiej floty h and low ej i ry bo łóstw a.

P R Z E G L Ą D P R A S Y

„ E P O K A “ o r g a n e m P a r t j i P r a c y . W dniu 19 b. m. Z arząd G łó w n y Partji Pracy przejął jeden z najbardziej poczytnych dzienników warszawskich

— „ E p o k ę " .

W ten sposób Partja Pracy, która na terenie całej Polski zyskuje z dniem każdym nowe zastępy członków, otrzymała naczelny w łasny organ, który je­

szcze bardziej zjednoczy liczne rzesze członków i poz­

woli dotrzeć szczytnym hasłom, reprezentowanym przez Partję do najdalszych zakątków Polski.

Nowemu kierownictwu „Epoki" życzymy z ca­

łego serca powodzenia w trudnej pracy dla dobra państw a i obywateli.

„ G Ł O S P R A W D Y ” z dn. 9 / I V — 27 r. komu­

nikuje, iż „ O b ó z Wielkiej Polski" działa już właści- wemi sobie metodami. W Sandomierskiem niejaki p.

Przybylski, zastępca „odożnego" w Kielcach dow odził iż skutkiem wypadków majowych stać się mogą rzeczy znacznie gorsze, niż poprzednio... T e „gorsze rzeczy"

to w e d łu g „obożnego" fakt, iż w 87 pułku piechoty i w niektórych pułkach lotniczych są spiski przeciw M arszałkow i Piłsudskiemu. N ow y obóz, nowa nazwa, ale ci sami ludzie, te same instytucje, sianie zamętu i mącenie wody, by ło w ić w niej rybki dla „O b w ie p o la " .

T e n ż e „ G ł o s P ra w d y " komunikuje, iż na zgro­

madzeniu w Klimontowie p o s e ł Z w iązku Lud. Nar.

p. Dobrzański nazw ał poprostu Marszałka P iłsu d sk ie ­ go bolszewikiem. W Chmielniku Ks. prałat Bitner zabronił wejścia do kościoła strzelcom w dniu 19 mar­

ca. W uchwalonych na zgromadzeniach „ O . W . P . "

rezolucjach zebrani wzywają rząd, aby ustąpił, a gdy rząd nie uczyni tego, wzywają Klub Sejmowy Z w . L u d . Nar. i innne „narodow e" stronnictwa, aby w szel­

kimi środkami bezwzględnie dążyły do obalenia o bec­

nego rządu, którego każdy dzień istnienia przynosi nieobliczalne szkody. (!)

O bożni Dmowskiego idą w masy z tornistrem, w ypchanym obłudnem i hasłami, demagogją i nienawi­

ścią i na w ędkę szumnego *zyldu „ O b o z u Wielkiej P olski" usiłują ło w ić naiwnych.

Ci wszyscy, którym jest droga świetlana przy­

szłość Ojczyzny, zdrowi duchem w narodzie, winni się skrzyknąć co żywo w jedną wielką gromadę d e ­ mokracji polskiej, by się przeciwstawić szkodnikom, a Polsce bezpieczeństw o i rozwój zapewnić.

„B IU L E T Y N ”. Ruchliwy Z arząd miejscowego O d d z ia łu Stów. K upców Polskich w y d a ł Nr 8 „Biu­

letynu" redagowanego przez p. A . Rudzińskiego. N a ­ leży raz jeszcze podkreślić na tem miejscu z całym uznaniem myśl wydawania „Biuletynu", który w zu­

pełności sp ełn ia swoje zadanie. Jedynie żałow ać w y­

pada, że ukazuje się perjodycznie w dużych odstępach czasu. Czyżby ogół polskiego kupiectwa naszego miasta i okolicy nie doceniał wysiłków swego Z arządu w in­

formowaniu członków o życiu zawodowem organizacji?

P R A W O P R Z E M Y S Ł O W E . Najpoważniejsze z warszawskich pism codziennych „E p o k a" w M 114 z dn. 27 b. m, w związku z projektem dekretu o pra­

wie przem ysłow em , któregobrak tak dotkliwie odczu­

w ały sfery zainteresowane, podaje ogólne zasady projektu rządowego.

Z a „E p o k ą" przytaczamy najważniejsze punkty projektowanego dekretu. „ Z a przemysł uważa się wszelkie zatrudnienie zarobkowe lub przedsiębiorstwo, wykonywujące samoistnie lub zawodowo, bez w zg'ę du na to, czy jest ono wytwarzające, przetwarzające lub handlowe." U staw a głosi dalej, że „dla urządzenia zakładu przemysłowego jest wymagane uprzednie za­

twierdzenie przez w ład zę przem ysłow ą projektu tego urządzenia. Prow adzący przem ysł ma prawo bez specjalnego zgłoś enia: a) wykonywać wszelkie prace potrzebne do zupełnego wykończenia i sprzedaży w łasnych wyrobów, b) sprzedawać wyroby danego ro­

dzaju przemysłu także cudzej produkcji. Dalej usta­

wa reguluje sprawy przemysłu okrężnego, targów, jar­

marków i uczniów przemysłowych. P o za tem znaj­

dujemy w projekcie rozporządzenia rozdziały, p o św ię­

cone sprawie cechów, izb rzemieślniczych, w ła d z przem ysłow ych i mistrzów rzemieślniczych.

(11)

Z I E M I A K U J A W S K A

Ż y c i e organlzacyj

K L U B S P O Ł E C Z N O -P O L IT Y C Z N Y . W dniu 26 b. m. od by ło się p o sie d z e ­ nie Z a rz ą d u K lubu S p o łeczn o - P olitycznego.

Z a ła tw io n o szereg ak tu aln y ch sp raw b ie ż ą ­ cych. P o d e n erg iczp em p rzew o d n ictw em p . Bartla de W e id e n th a la K lub przejaw ia oży­

w ioną działaln ość. W pierw szej połow ie m a ­ ja u ch w alo n o u rząd z ić zeb ran ie dy skusyjne dla członków K lubu i w p ro w ad zo n y ch gości.

Ścisły te m a t i d a ta b ę d ą zak o m u n ik o w an e w d n ia ch najbliższych.

ST O W A R Z Y S Z E N IE K U P C Ó W PO L SK . Z a w d zięcza jąc n iesłab nącej inicjatyw ie i staran io m Z a rz ą d u Stow . K u p có w P olskich, zo stała zo rg an izo w an a w ycieczka do P o z n a ­ nia na ro zp o czy n ające się dn. 1 m aja Targi P o zn ań sk ie. D la u d o g o d n ie n ia Z a rz ą d p o ­ starał się o sp ecjaln y w agon co o bniży kosz-

N O T

B ezp rzy k ła d n a n a p a ść .

W e włocław skiem wydaniu „Polaka - Katolika"

(„ S ło w o Kujawskie” ) z dn. 24 b. r. w dziale gospo­

darczo handlowym znajduje się artykulik S ..K w a s ie - borskiego p. t. „ W katolickiej P olsce".

Pomijając nieiytoryczną ocenę elaboratu p. Kwa- sieborskiego, gdyż ze-względu na „argumentację" na to n e zasługuje, nie możemy jednak przejść do p o ­ rządku dziennego nad bezprzykładną napaśtcią autora na rząd obecny, irstytucje rządowe i nad podburza­

niem jednej części ludności przeciwko drugiej.

Oczekujemy pociągnięcia redaktora i autora do odpowiedzialności sądowej.

W y sta w a L. O. P, P

Jedna z najbardziej czynnych i posiadającą olb­

rzymie zniczenie ogólno-państwowe instytucja sp o łe c z ­ na — Liga O brony Pow . P ań stw a w maju b. r. or­

ganizuje w Warszawie w „ Ł o b z o w ia n c e" wystawę lotniczą. Jednocześnie z wystawą zwiedzać będzie można niedawno wybudowany i utrzymywany przez Ligę Instytut Aerodynamiczny.

M uzeum T -w a K r a jo zn a w czeg o . W ubifglym tygodniu rozpoctzęo roboty ziemne p o d fundamenty gmachu, który będzie mieścił M u z e ­ um Ziemi Kujawskiej i W ło c ła w s k ą Bibljotekę P u b ­ liczną. Gm ach stanie na rogu ul Ogrodowej i Szkol nej Należy życzyć, by gmach stanął jaknajprędzej, co zależy p r z e d ewszysticiem od ofiarności obywateli Kujaw, gdyż funduszy, narazie zebranych na budowę, starczy tylko na postawienie murów.

ta i b ęd zie b. w y g o d n e d la w ycieczki. P rzez zw ied zan ie T a rg ó w P o zn ań sk ich b io rący u- dział w w y cieczce k u p cy zy sk ają n ie w ątp li­

w ie b a rd z o w iele ta k p o d w zględ em s p o ­ łecznym , jak i fachow ym .

Z W IĄ Z E K STR ZELECK I.

N aresacie Z w iąz ek S trzelecki na naszym gruncie w y p ły w a na szerszy teren d ziałan ia.

K o n so lid acja w ew n ętrzn a p rzy czy niła się do w y d atn iejszeg o d ziałan ia organizacji. W o b ec ro zp o czy n ająceg o się sezo nu letniego K o m en ­ da S trzelca op raco w u je sy stem a ty czn y plan działania. S zereg o sób zapisuje się na czło n ­ ków w sp ierający ch . M łodzież i starsi w inni zgłosić d o S trzelca ak ces, gdyż w naszem p rzy sp o so b ien iu w ojsk ow em sp o czy w a siła N arodu.

A T K I

Z ąb za ząb.

O d pewnego czasu daje się zaobserwować, przy urządzaniu zebrań, odczytów i wszelkich imprez przez jakiekolwiek zrzeszenie czy stronnictwo d em o ­ kratyczne rozpowszechniane po mieście ogłoszenia są skwapliwie przez jakieś indywidua zdzierane i nisz­

czone. O głoszenia o odczycie z okazji imienin M ar­

szałka Piłsudskiego by ły zrywane i niszczone z w y ­ jątkową zaciekłością, czego dow odem ślady zdrapy­

wania i przerzynania nożem.

Charakterystyczne, że tam, gdzie obok lub w pobliżu były umieszczane ogłoszenia Z w iązków C hrze­

ścijańskich, wszelkie ogłoszenia zebrań demokratycz­

nych były zniszczone Zw yczaj godny dzikich i dra­

pieżnych ludów z przed tysiącleci. Niegodna ta ro­

bota nie jest jedynie przypadkiem i zwykłą samowolą, jest to opracawany przez kogoś i stosowany z rozmy­

słem system w myśl zasady: cel uświęca środki.

Stwierdzamy, że tego rodzaju praktykami brzydzimy się, a indywidua niegodny ten proceder uprawiające piętnujemy. Jeżeli jednak głos nasz nie zreflektuje tych, kogo to dotyczy, to dojdzie do tego, że obóz demokratyczny zostanie zmuszony do stosowania obro­

ny tymi samymi środkami — ząb za ząb, za zniszczo­

ne jedno ogłoszenie może być zniszczonych innych

— sto.

> „N arodow a*4 je d n o ś ć ? ? ?

Dzień 3-go Maja został uznany w Polsce, jako dzień święta narodowego W dniu tym wszyscy na­

rodowo i państw owo myślący obywatele łączą się wspólną myślą, cieszą się odzyskaną wolnością N a ro ­ du i krzepią ducha do pracy o jego jutro. Czy wy-

Cytaty

Powiązane dokumenty

Napewno nawet Panu Tarry jest wiadomem, że ogół urzędniczy składa się obecnie przeważnie z jednostek o wyeokiem poczuciu obywatelskim i pomimo niesły­. chanie

Już najwyższy czas przyznać się do błędów i ze skruchą dziękować Bogu, że marzenia wasze się nie ziściły, i że nie zdołaliście osiągnąć waszego

we czwartek odbyło się w Wieńcu zebranie organizacyjne Partji Pracy. Jankowski z Kruszyna, delegowany z ramienia Okręgu Kujawskiego Partji Pracy we

Na gruncie włocławskim ludność miejscowa wypow ied iała się kilka miesięcy temu za szkołą jednolitą Półtora tysiąca rodziców na zebraniu w „Polonji"

w sali Straży Ogniowej odbyło się Organizacyjne Zebranie Partji Pracy, na którem w dłuższem przemówieniu przedstawił program Partji prezes Okręgu prof.

na terenie stolicy Kujaw rozwija się bardzo dobrze, obecnie już liczy przeszło stu członków, rekrutujących się z inteligencji pracującej, rzemieślników, kupców

nia Państw a Polskiego dużo zrobił, zastanówmy się tylko, czy stało się to przy współudziale, czy też wbrew wysiłkom grupy, która mieni się „narodową”..

kach Zarządu kosztorys gmachu (tylko 400 tys. Gutowski!) i dyrektor seminarjum, miast wnieść do budżetów sejmiku i miasta odpowie­. dnie sumy na budowę gmachu