CHRZEŚCIJANIN
E W A N G E L I A — Ż Y C I E I M Y Ś L C H R Z E Ś C I J A H S K A - — J E D N O Ś Ć — P O W T Ó R N E P R Z Y J Ś C I E C H R Y S T U S A
„Idźcie tedy i czyńcie uczniam i w szystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca, i Syna, i Ducha Swiętego“.
Ew. Sw. Mat. 28. 19
„Albowiem nie w stydzę się za Ewangelię Chrystuso
wą, ponieważ jest mocą Bożą ku zbaw ieniu każdemu wierzącem u11.
Rzym. 1, 16
Rok założenia 1929 Warszawa, marzec 1964 Nr 3
Treść num eru: Z m artw ychw stanie — Poselstw o do Zboru w Tiatyrze — P raw da i kłamstwo
— Światło z cienia przyszłych dóbr (Poświęcenie kapłanów) — Rozdźwięk między sta r
szymi i młodszymi — Osiem tez o pracy Kościoła z młodzieżą — Dietrich Bonhoef- fer — Kronika.
Z M A R T W Y C H W S T A N I E
„...wzbudził Jezusa, Pana naszego, z m artw ych, Który w y
dany jest dla grzechów naszych, a wstał z m a rtw ych ' dla usprawiedliwienia naszego”
Rzym. 4,24.25
„Albowiem, wszyscy zgrzeszyli i nie dostaje im chwały Boże], a byw ają uspraw iedliwieni darmo, z łaski Jego przez odkupienie, które się stało w Chrystusie Jezusie, którego Bóg w ystawił ubłaganiem przez wiarę we krwi Jego, ku okazaniu sprawiedliwości Swojej przez odpuszczenie przedtem popełnionych grzechów w cierpliwości Bożej” (Rzym. 3,23- -25).
Wszyscy zgrzeszyli, wszyscy więc um arli dla życia wiecznego, bo „zapłata za grzech jest śmierć.,.”, ale nie chce Bóg śmierci grze
sznika, chce „aby się wszyscy do pokuty uda
li” (2 P iotra 3,9b), aby się naw rócili do Boga zbawienia i życia wiecznego. I dlatego, jak w Starym Testam encie ustanow iona była ofiara za grzech — baranek ofiarny, tak i dla zgła
dzenia grzechów całej ludzkości, dla odkupie
nia jej z mocy grzechu i śmierci, ustanow ił Bóg ostatnią starotestam entow ą ofiarę za grze
chy wszystkich nas, i na tę ofiarę dał Syna Swego Jednorodzonego — Jezusa Chrystusa
sprawiedliwego.
Aby zaś było jasne i to, jak ma być ta Ofiara złożona, dał Bóg obraz proroczy dzieła zbawienia w postaci węża miedzianego, wy
soko na słupie zawieszonego w obozie izrael
skim. przez Mojżesza, na rozkaz Boży; „i było to, gdy kogo wąż ukąsił, a spojrzał na węża miedzianego, że żyw został” (4 Mojż. 21,9l>).
Mówi Pismo, że wszyscy ludzie zgrzeszyli, i grzeszą; każdy więc jest śm iertelnie ukąszo
ny przez grzech, przez tego węża starodaw ne
go, każdem u więc potrzebny jest Boży ra tu nek, jak kiedyś tam tym , w ędrującym przez p u szczę. I został on dany w P an u Jezusie, który Sam takie wyda o tym świadectwo: „A jako Mojżesz węża na puszczy wywyższył, tak musi hyc wywyższony Syn człowieczy, aby każdy, kto Weń wierzy, nie zginął, ale m iał żywot wieczny” (Jana 3,14.15).
I tak się stało, że wziął Jezus na Siebie cię
żar i brud wszystkich grzechów naszych. Do
browolnie wziął P an ten straszliw y ciężar i wy
pił kielich goryczy; dobrowolnie, ale nie bez walki duchowej. To właśnie Getsemane. To krw aw y pot męki świętego i czystego Syna, gdy m usiał przyodziać się w nasze plugastwo, które i na śm ierć haniebną Go wydało, i na gorsze od śmierci — rozdzielenie z Ojcem.
K rótkie wprawdzie, ale gorsze od męki kona
nia. Syn bowiem zawsze był z Ojcem jedno.
„ I rzeki im (Jezus): Takci napisano, i tak musiał Chrystus ciei - piec, i trzeciego dnia zmartwychwstać, i aby była kazana w Imię"
niu Jego pokuta i odpuszczenie grzechów między wszystkimi naro
dy, począwszy od Jeruzalcmu. \ wy jesteście świadkami tego.”
Ł uk. 24, 4<>-4S
Ale Bóg nie może być jedno z tym, co grzesz
ne, brudne, złe. A takie nasze odzienie grze
chów dobrowolnie przyodział Boży Syn, I w takim stanął przed Ojcem.
„Zapłata za grzech jest śm ierć...”. W yrok sprawiedliwości Bożej mógł być jeden: śmierć!
Przepowiedział Pan, że „musi być wywyż
szony Syn Człowieczy”, i został wywyższony — na Krzyż, „aby każdy k to W eń wierzy, nie zginął, ale m iał żywot Wieczny”.
Golgota. „Miejsce, któ re zowią trupich głów” — tam Go ukrzyżowali! W yrok spra
wiedliwości Bożej został w ykonany — ale przy
pom nijm y sobie jeszcze, że „On zraniony jest dla występków naszych, sta rty jest dla nie
prawości naszych...” (Izaj. 53,5).
To zamiast nas u m arł n a krzyżu Boży Syn, a „...sinością Jego jesteśm y uzdrow ieni”. Za
b ity zastał Baranek, abyśmy śm iercią Jego uzdrowieni zostali od śm iertelnych ukąszeń węża grzechu.
„Zapłata za grzech jest śm ierć”, ale Jezus był przecież bezgrzeszny! To nasze grzechy Go zabiły, bo „Pan włożył Nań nieprawość wszyst
kich n as”. W ypełniło się i proroctw o Izajaszo- we, wypełniło i Janow e: „Oto B aranek Boży, który bierze n a Siebie grzech św iata” (Jan 1,29; tłum . ros.). W ziął na Siebie Jezus grzech św iata całego, a więc nasz, a więc twój i mój!
W ydany został na śm ierć P a n Jezus „dla grzechów naszych”, któreśm y popełniali nad
używając cierpliwości dobrego Boga. Ale na
pisano też, że Jezus „w stał z m artw ych dla uspraw iedliw ienia naszego”. Chwała Bogu na
szemu, chwała że zm artw ychw stał Pan!
Bez żywego Jezusa, bez Jego Osoby, bez świadomości, że choć chwilowo nie widzi się Go, ale ujrzy za chwilę — naw et Jego nauka, n a w et Jego Słowo ta k łatw o ulega zapomnieniu, staje się puste, niemocne. Spójrzm y na gro
m adkę Jego najbliższych.
Po ukrzyżow aniu Pana, po złożeniu ciała do grobu — noc jakby końca n ie miała. W sercach tych, którzy Go kochali — nastał mrok, rozpacz, ból, i jakby pustka zarazem, Choć m ów ił Pan, choć słuchali Go, ale teraz, wraz z Jego ukrzyżowaniem, jakby wszystko zapomniane zostało, a jeśli n aw et nie zapo
mniane, to jakby nierealne się stało, nierze
czywiste. ...Że będzie zabity, że będzie osądzo
ny i shańbiony — to tak się i stało, ale że trzeciego dnia zm artw ychw stanie, że przyjdzie znów, że nie zostawi nas sierotami, że przy
śle Pocieszyciela, „...onego Ducha prawdy, któ
rego św iat nie zna” — nic z tego nie rozumieli wówczas, gdy mówił o tym. A teraz, gdy Go nie m a, ty m bardziej to wszystko jakieś da
lekie, niejasne. Co to znaczy z m artw ych wstać? K iedy przyjdzie? Kogo przyśle? Kiedy?
A teraz co to będzie, gdy nie m a Jego Samego, a przecież to jest najważniejsze. Nie ma Go,
i być nie może — mówił im rozum, bo prze
cież um arł. Sami widzieli!
A nie może nieżyjący, zastąpić żyjącego.
K to nie żyje, w stanie wprawdzie kiedyś na Sąd Ostateczny. Ale teraz... kto to wie?
A tymczasem, przed świtem, w m roku jesz
cze, w ybrały się w ierne serca, aby swe przy
wiązanie i miłość, choć ciału M istrza okazać, skoro Jego samego zabrakło.
I jeszcze raz okazała się praw da miłości Bo
żej, że „nie przyszedł Syn człowieczy, aby Mu służono, ale aby służył...” . Przyszły niewiasty, aby ciału Jego usłużyć, ale ciała n ie znalazły.
Nic nie rozum iejąc, jeszcze większy ból prze
żyły. Jakże to tak, ani naw et tej usługi oddać nie mogą Mu? N ieprzyjaciele Pańscy do w ie
lu zniewag i tę jeszcze dodali, że ciało Jego ukradli? Nie m a Pana! Nie m a i ciała Jego!
Nieprawda! Kłam ie ziemski wzrok! Kłamie ludzkie rozumowanie! Żyje Pan! Jest Pan! Jest i Ciało Jego! Alleluja!
Ten głaz odwalony z grobu Jego — to Anio
ła dzieło, to nie ludzie uczynili, albo złe moce.
Nie!
To niebo przygotowało, co było potrzebne;
Niebo znów zwiastuje — jak tam niegdyś w B etlejem —• zw iastuje „radość wielką, która będzie w szystkiem u ludow i”, że nie ma co szukać żyjącego Jezusa między umarłymi, że Pan Jezus ZMARTWYCHWSTAŁ, że ŻYJE, że JEST!
Świadectwo Nieba, jak zawsze potwierdzo
ne zostało: P an Sam ukazał się oczom zasmu
conych, zatrwożonych i wątpiących.
Pokazał się i przebyw ał ze Swoimi, napełnił pokojem i uczył czego potrzeba, a najwięcej, aby rozum ieli Pisma. Przebyw ał z nim i we w ła s n e j Osobie przez dni czterdzieści, aż póki nie został im dany Duch z wysokości, Pocie
szyciel. Ten, K tó ry przypom ina wszystko, co P an Jezus mówił i uczył (Jan 14,26).
A gdy ich nauczył Pan, czego potrzeba, aby EWANGELIA ZBAWIENIA mogła być ogła
szana, odszedł z Ziemi, aby siedząc na praw icy Boga Ojca, orędować za Swoimi u M ajestatu, i przygotować im miejsce, aby gdzie On i oni być mogli n a wieki.
Zbawionym przez wiarę w Pana Jezusa UKRZYŻOWANEGO, objaw ił się i dał po
znać Pan Jezus ZMARTWYCHWSTAŁY. A tak ci, k tórzy są zbawieni przez moc Jego Krzyża, moc krw i Jego, m ają przeżycie i świa
dectwo sam i w sobie, że P an ich ZMART
WYCHWSTAŁ, że ŻYJE, że USPRAWIEDLI
WIŁ i USPRAWIEDLIWIA. Chwała P anu na
szemu, ŻYWEMU ZBAWICIELOWI! Nie je
steśm y sam i, i nie będziemy na wieki!.
O tej wielkiej prawdzie miłości Bożej przy
pomina dzień ZMARTWYCHWSTANIA.
z.
POSELSTWO DO ZBORU W TIATYRZE
„Najmilsi! nie każdem u duchowi wierzcie, ale doświadczajcie duchów, jeśli z Boga są. Bo wiele fałszyw ych proroków wyszło na św iat”
1 Jana 4,1 Miasto Tiaftyra, leżące w Lydii w Małej Azji, było początkowo macedońską kolonią wojsko
wą. Rozwinęło się z czasem i znane byto ze swego przem ysłu tkackiego i farbiarskiego.
Czytamy o nim w Księdze Objawienia i w Dziejach Apostolskich (16,14), gdy zapoznaje
my się z pierwszą w ty m mieście chrześcijanką imieniem Lidia, któ ra pochodząc z Tiatyry, trudniła się sprzedażą purpury.
W Księdze Objawienia (2,18-29) czytamy:
„A Aniołowi zboru Tyjatyrskiego napisz: To mówi Syn Boży, który m a oczy swo-j-e jako- pło
mień ognia, a nogi Jego podobne mosiądzowi.
Znam uczynki twoje, i miłość i posługę, i w iarę i cierpliwość twoję, i uczynki twoje, a że ostat
nich rzeczy więcej jest niż pierwszych..
Przełożony ziboru w Tiatyrze m iał wiele do
brych uczynków, uznanych przez Pana, K tóry jest Głową Kościoła Swego, ale miał też sła
bość, która nie podobała się Panu, i dlatego zwrócił m u uwagę mówiąc: „Ale1 m am nieco przeciwko tobie, że niewieście Jezabeli, która się mieni być prorokinią, dopuszczasz uczyć i zwodzić sługi Moje...“.
Niewiasta ta swoimi objawieniam i i innym i zjawiskami niby duchowej natury, uwodziła i w ibłąd wprowadzała sługi Pańskie', i nie dziw więc, że również i dusze słabo- duchowo roz
winięte. W zborze ty m powstało już rozerw a
nie — podzielił się n a dw ie grupy. Przełożony zboru pomimo wszystkich jego zalet, był za słaby, aby zapobiec tej biedzie, i dlatego Pan Sam w ejrzał n a tę sprawę i wkroczył, aby uczynić koniec złu. Niewieście tej dał czas po
kuty, opam iętania się i zaniechania czynieniu tego, co czyniła dotąd; ale ona nie pokutowała jednak i dlatego zagroził jej ukaraniem cho
robą: „Oto J a porzucę ją n a łoże, i tych, k tó rzy z nią cudzołożą w ucisk wielki, jeśliby nie pokutowali z uczynków swoich. A dzieci jej pobiję na śmierć i poznają w szystkie zbory, żem J a jest Ten, k tó ry się badam n erek i serc...“. Dzieci jej... to- jest tych, którzy przez jej postępowanie i naukę stali się jej zwolen
nikami, jej dziećmi.
Niewiasta, o której jest mowa w tekście, być może była żoną samego przełożonego zbo
ru, który pozwalał jej czynić wszystko, co chciała tak, jak słaby Achab swojej żonie J e zabeli.
Czasami, a może naw et dosyć często- dzieją się w Zborach Bożych różne rzeczy, n a które nie zwraca się wiele uwagi, i nie dochodzi się przyczyny, dlaczego- to- lub owo się dzieje.
W jednym zborze była siostra, która przyzw y
czaiła się zawsze n-a nabożeństwach, lub w cza
sie modlitwy dobrze się wykrzyczeć. Bracia z prośbą zwracali- jej uwagę, że to nie jest budu
jące -dla zboru, owszem jest zgorszeniem dla przychodniów-gośei, ale ona uważała, że to spraw uje w niej Duch Święty, a że Ducha nie należy zagaszać. Po kilkakrotnym upomnieniu, pewnego razu, w drodze z nabożeństwa do domu, nagle została sparaliżowana i musiano odwieźć ją do szpitala, gdzie po kilku miesią
cach zmarła. Takie czy wiele innych w ypad
ków podobnych, nazw ane są w Piśmie Świę
tym — „Uderzeniem": „Dla nieprawości ła
komstwa jego rozgniewałem się, a uderzyłem go; ukryłem się, a rozgniewałem się, przeto, że odpornym będąc, poszedł -drogą senca swe- go“ (Izaj. 57,17). — „I był Her pierworodny Judasów, zły w oczach Pańskich, i zabił go Pan... I nie podobało się to Panu, co Onan czynił przeto- go też Pan zabił" (1 Moiż.
33,7.10).
W zborze korynti-ańskim wiele było słabych i chorych, a nie mało przedwcześnie zasnęło, a to z powodu nienależytego uświęcenia spo
żywania Wieczerzy Pańskiej.
Lud ginie z powodu lekkomyślnego trakto
w ania Słowa Bożego i Ducha Świętego. Lud błądzi z nieświadomości, a w inę tego ponoszą przede wszystkim nauczyciele. Wielu bowiem poryw a się do pracy Pańskiej przedwcześnie, nie będąc jeszcze powołanymi i doświadczo
nymi. Apostoł Paweł napisał takie upomnie
nie do Tymoteusza: „...Staraj się -abyś się do
świadczonym staw ił Bogu robotnikiem, który by się nie zawstydził, i który by dobrze roz
bierał -Słowo praw dy" (2 Tym. 2,15). -Sprawa Pańska, to św ięta rzecz. Synowie Aaronowi, Nadab i Abiju, „...ofiarowali przed obliczem Pańskim ogień obcy, czego- im był nie rozka
zał... i pom arli przed Panem " (3 Mojż. 10,1-12).
Samozwańcza i samowolna działalność w Imie
niu Pańskim, P anu się nie podoba, i nie może jej błogosławić. Trzeba więcej znajomości i b-ojaźni Pańskiej.
Karol Sniegoń
W dniach pamiątki Ukrzyżowania i Zmart
wychwstania Jezusa Chrystusa, Pana naszego, redakcja „Chrześcijanina” pozdrawia drogich Czytelników i składa życzenia następującymi słowami Apostoła Pawła z Listu do Koryn
tian (I;l,1.2):
.... poświęconym w Chrystusie Jezusie, powołanym świętym, ze wszystkimi, któ
rzy wzywają Imienia Pana naszego na wszelkim miejscu i ich i naszym — łaska wam i pokój niech będzie od Boga, Ojca naszego i od Pana Jezusa Chrystusa”
P R A W D A I K Ł A M S T W O
„Ale mowa tuasza niech będzie: tak, tak, nie, nie, a co w ięcej nad to jest, to od złego jest”.
Mat. 5, 37
Te słowa, obce sobie i różne, jak dzień ł noc, dzielą ludzi i narody, decydują o całej wieczności. Tam gdzie jest kłamstwo, Praw da nie m a miejsca, i odwrotnie. Słowo Boże mówi:
„...Przetoż złożywszy kłamstwo, mówcie praw
dę...” (Efez. 4, 25a); „Kto czyni prawdę, przy
chodzi do światłości, aby były jawne uczynki jego, iż w Bogu są uczynione...” (Jana 3, 21).
Wszelka praw da pochodzi cd Boga, Ojca światłości i C hrystusa Jezusa, P ana naszego.
Często słyszymy, gdy ludzie tego świata mówią, że bez kłam stw a nie można się obejść, a kto chce żyć lepiej —■ m usi kłamać. Jest to oczywiście nieprawdą, ale jest to też zro
zumiałe, że wielu tak mniema, gdyż kłam stw o ma miejsce tam , gdzie ludzie nie znają praw dy, a Praw dą jest tylko Jezus Chrystus. Wielu też ludzi często m a lub przybiera pozór po
bożności, sprawiedliwości i uczciwości, ale to co jest pozorne ujaw nia się wcześniej lub później. K łam stwo kw itnie w całej ludzkości i obejm uje różne w arstw y społeczeństw za
równo nauczających jak i nauczanych, ta k p ra
codawców, jak i pracowników, tak lekarzy, jak i ich pacjentów , tak kupców, jak i ich klientów, tak wśród duchowieństwa, jak i ich parafian; kłam ie się wciąż, świadomie i nie
świadomie.
K łam stwo przedostaje się również do grona wierzących ludzi. Dlatego- Apostoł prosi właś
nie wierzących: „złożywszy kłamstwo, mów
cie prawdę...”; „Nie dawajcie miejsca diabłu...”.
Cóż jeszcze mówi Pismo Święte? W Przypo
wieściach Salomonowych czytamy: „Zda się podczas człowiekowi droga prosta, wszakże dokończenie jej jest droga n a śm ierć...” Apos
toł Jakub zaś pisze: „Albowiem w wielu upa
damy wszyscy, jeśli k to nie upada w słowie, ten jest doskonałym mężem, k tó ry też może na wodzy trzym ać i wszystko ciało”. Pan J e zus powiedział: „Z mów twoich będziesz osą
dzony...” (Mat. 12, 37). To oznacza: „Kto sieje ciału swem u (cielesne sprawy), z ciała żąć będzie skażenie, ale k to sieje duchowi, z ducha żąć będzie żywot wieczny...” A pa'miętać m a
my, że „...zmysł ciała jest śmierć, ale zmysł ducha jest żywot i pokój”.
Każdy człowiek jest siewcą, coś sieje w swoim życiu. Lub dobro, lub zło. W ielu ludzi, którzy nasłali zła w życiu, odżegnują się od odpowiedzialności za to, co czynili sami, a gdy żniwo, skutki zła ukazują się, narzekają i b ro nią się przed nim i w tym doczesnym życiu;
a co będzie w wieczności? Czy pomyślałeś o tym w jakiej obecnie grupie znajdujesz się,
czy wśród tych, co mówią praw dę i żyją we
dług praw dy? Czy zbadałeś swoje życie na podstaw ie Pism a Świętego, ażeby odpowiedzieć na pytanie? Wspomnijmy, że napisano, iż kłam cy królestw a Bożego nie odziedziczą (Obj.
22, 15).
Słowo Boże w yraźnie mówi, jaki sąd ocze
k u je wszystkich kłam ców bez względu na to, czy byli religijni, czy całkiem świeccy. „Gniew Boży objawia się z nieba przeciwko wszelkiej niepobożności i niesprawiedliwości tych ludzi, którzy zatrzym ują praw dę Bożą w niespra
wiedliwości...”, oraz przeciwko tym, „którzy odmienili praw dę w kłam stw o”, to jest praw dę głoszoną przez Chrystusa, zamienili na swoją „praw dę” , głosząc i tłum acząc Pana Jezusa na swój, ludzki sposób.
P iłat zadał pytanie Jezusowi: „Cóż jest praw da?” Na odpowiedź jednak nie czekał, a gdyby zaczekał, to z pewnością by usłyszał:
„Jam jest Droga i P raw da” , „Słowo Boże jest P raw d ą” (Jana 17, 17). Duch Św ięty jest Du
chem Praw dy (Jana 16, 13). „Wszelki który jest z praw dy...” nie będzie odmieniał Apo
stolskiego głoszenia Ewangelii na ludzkie, cie
lesne pomysły i sposoby; nie zmieni też Wie
czerzy Pańskiej n a opłatek, chrztu dorosłych na chrzest dzieci, lub oddawania czci Bogu w duchu i w prawdzie, na k u lt obrazów, posą
gów i innych symboli. Już w Starym Testa
mencie P an Bóg uczył i ostrzegał: „Chwały Mojej nie dam innemu, ani sław y Mojej bał
wanom ry ty m ” (Izaj. 42, 8).
Skąd się wzięło kłam stw o na ziemi? W ja
ki sposób kłam stw o przychodzi do człowieka?
P an Jezus kiedyś W rozmowie z ówczesnymi przedstawicielam i duchowieństwa, zakonnika
m i i nauczycielam i Zakonu, w yjaw ił im strasz
n ą prawdę, że ich bogiem nie jest Bóg, Ojciec Abraham a, Izaaka i Jakuba, lecz diabeł: „Być był Bóg Ojcem waszym tedy byście Mię mi
łowali, gdyżem Ja od Boga wyszedł... Wyście z ojca diabła i pożądliwości ojca waszego czy
nić' chcecie; onci był mężobójeą od początku, i w praw dzie nie został, bo w nim praw dy nie masz; gdy mówi kłamstwo, z swego wła
snego mówi, iż jest kłam cą i ojcem kłamstwa...
Ktoć z Boga jest, słów Bożych słucha; dlatego wy nie słuchacie, że z Boga nie jesteście”
(Jan 8,42.44.47). „Po tym poznać (można) dziat
ki Boże i dzieci diabelskie. Wszelki który nie czyni sprawiedliwości, nie jest z Boga, i który nie m iłuje b rata swego...” (1 Jan a 3,10).
Przytoczone teksty przekonują wyraźnie i dowodzą, że diabeł jest ojcem wszelkiego
kłamstwa, a także, że on jest przyczyną wszel
kiego podstępu i mężdbójstwa. Diabeł, upadły archanioł, w praw dzie sam nie został, i nie tylko to, ale Adama i Ewę w ra ju zwiódł i do
prowadził do grzechu. Bóg powiedział w yraź
nie: „śmiercią pom rzecie”, a diabeł -rzekł: „żad
nym sposobem śm iercią nie pom rzecie”. Czło
wiek uw ierzył kłam stw u, i ten grzech kłam stw a przeszedł na potom stwo Adamowe. Kain zabił Abla, będąc świadomy tego co uczynił, wszakże na pytanie Pana: „Gdzie jest Abel, b rat tw ój?”, K ain odpowiedział: „Nie w iem ” — było to kłamstwo. Po tym poznaje się „dziat
ki Boże i dzieci diabelskie”. Odpowiedź K aina była odpowiedzią diabelską, ordynarna i pysz
na. Gniew Kaina był przyczyną zabójstwa Abla, i następnie przyczyną kłam stw a. „Każ
dy, co nienaw idzi b rata swego, mężobójcą jest, a wiecie, iż żaden mężobójcą nie ma żywota wiecznego... Po tym poznać dziatki Boże i dzie
ci diabelskie...” (1 Jan a 3,12-15.10).
To ci drudzy kłam ią, oskarżają i obm awiają bliźniego, poniżają, fajł!s;zują Słowo- Boże i przekręcają na swój sposób, w każdej orga
nizacji i 'społeczności religijnej, a w sem ina
riach i szkołach teologicznych zamiast funda
m entalnej nauki, podają tu i tam naukę modernistyczną, niezgodną z nauką Chrys
tusową.
Pan Jezus powiedział: „Kto z Boga jest, słów Bożych słucha”, „Słowo Boże jest praw dą”, „Niebo i ziemia przem iną, ale Słowo Boże trw a na w ieki”. Od chwili zwiedzenia i upadku pierwszego człowieka, kłam stw o chce panować w człowieku, stąd pow stają fał
szywi prorocy i fałszywi Chrystusowie. Mówił Pan Jezus o nich, że „czynić będą znamiona wielkie i cuda” ; fałszywi apostołowie, fałszy
wi bracia i siostry (2 Kor. 11,13-15.26).
Tacy okłam ują kogo się da pod pozorem prawdy, jak ów czarnoksiężnik z Samarii, lub jak ów Jeroboam, któ ry ustanow ił k apłań stwo, bałwochwalstwo, uroczyste święta i róż
ne obrządki.
Gdy król Saul chciał okłamać Samuela, wi
nę swoją i grzech nieposłuszeństwa składając na lud, nie był przez to usprawiedliwiony (1 Sam. 15,12-14.19-23). Także Absalom okła
mywał ojca swego Dawida (2 Sam. 15,6), wi
tając się serdecznie i całując ludzi, w kradał się do ich serc, ale ostatecznie m arnie zginął.
Giezy chciał okłamać proroka Bożego Elizeu
sza (2 Król. 5,21), tym czasem samego siebie przez kłamstwo ukarał. Judasz, pożądając pie
niędzy okłamywał braci swoich, lecz nie udało mu się okłamać Chrystusa, strasznie też zgi
nął. Ananiasz i Safira byli członkami Zboru w Jerozolimie, chcieli okłamać Zbór, i dlatego zginęli haniebną śmiercią.
'Wszyscy w ymienieni ukarani byli za kłam stwo w doczesnym życiu; wszyscy też będą ukarani za nieposłuszeństwo i kłamstwo wtó- rą śmiercią, po sądzie ostatecznym. Kłamstwo
nigdy n a dłuższą m etę nie popłacało'. Powie
dziano bowiem jasno w Słowie Bożym: „Praw dę mówcie każdy z bliźnim swoim, praw y i spokojny sąd czyńcie... w krzyw oprzysięstw ie się nie kochajcie, bo to wszystko jest, czego nienawidzę — mówi P an ” (Zach. 8,16.17);
„...nie będzie m ieszkał w domu moim zdrajca, ten któ ry mówi kłam stw o nie ostoi się...” (Ps.
101,7).
Co teraz m am począć? Jak uniknąć sądu?
Ja k pozbyć się kłamstwa? Jeśli trapią cię te pytania, to wspomnij, że jedyna praw da jest w Chrystusie: „Jam jest droga, praw da i ży
w ot” (Jana 14,6). Słowo Boże zaś mówi: „Zło
żywszy kłamstwo, mówcie praw dę”, a teraz pytanie: w jaki sposób mogę to uczynić? Je
dyna droga dla wszystkich grzeszników, to odwrócić się od szatana, kłamcy, a nawrócić się do Boga. „Przetoż pokutujcie, a naw róć
cie się, aby były zgładzone grzechy wasze...” ;
„...jeśli pokutować nie będziecie, wszyscy tak że pogmiecie”. Pan Jezus powiedział do tych, którzy Mu uwierzyli: „Jeśli wy zostaniecie w Słowie Moim, prawdziwie uczniami Moimi będziecie, poznacie prawdę, a praw da was wy
swobodzi”. „Kto z Boga jest, słów Bożych słucha...” (Jan 8,47a); „...i nie przyjdzie na sąd, ale przeszedł z śm ierci do żyw ota” (Jana 5,24).
Drogi Czytelniku! Jeśli Duch Święty prze
konał Cię, że kłam stw o jest grzechem, i że
„grzech będąc w ykonany rodzi śm ierć” (Jak.
1,13-16), to wiedz też, że P an Jezus jest naszą
„Praw dą i Żyw otem ”, a kto Jego posłucha —
„nie przyjdzie na sąd...” !
Kazimierz Najmalowski
LITERATURA CHRZEŚCIJAŃSKA DO NABYCIA
Strumienie na pustyni — L. Cowman Normalne życie chrześcijańskie —
A. K innear
Wędrówka Pielgrzym?, — J. Bunyan Moc z wysokości — O. J. Smith
Mąż, którego Bóg używa — O. J. Smith Pójdźmy do Jezusa (podr. dla Szkoły
Niedz.)
Śpiewnik Pielgrzyma, wyd. V, tekstowe Kalendarz Jubileuszowy Kościoła — Wie
le inform acji o Kościele; wykaz Zbo
rów; liczne fotografie.
Roczniki „Chrześcijanina”:
1957—1958 —- opr. kartonow a — 20.—
1957—1959 — „ — 40.—
1957—1960 — opr. tekt. i plóc. — 50.—
1960 — opr. kartonow a — 20.—•
1961 — „ „ — 30.—
1961—1962 — opr. tekt. i płóc. — 50.—
Zamówienia na powyższą literaturę należy kie
rować pod adresem : Zjednoczony Kościół Ew an
geliczny, W arszawa, Al. Jerozolim skie 99/37.
30.—
18 — 30.—
1 0.—
10. —
10. —
30.—
25.—
ŚWIATŁO Z CIENIA PRZYSZŁYCH DOBR
„Zakon m ając cień przyszłych dóbr, a nie sam obraz rzeczy...”
....praw dą jest ciało Chrystusow e”
Żyd. 10,1; Kol. 2,17
CZĘŚĆ III - KAPŁAŃSTWO
31. Poświęcenie kapłanów
„Potem rzekł Pan do Mojżesza, mówiąc: Weżmij Aarona ii syny jego z nim, i szaty ich, i. olejek po- mazywania, i cielce na ofiarę za grzech i dwa ba- rany, i kosz chlebów przaśnych."
„A wszystek lud zbierz do drzwi namiotu zgroma
dzenia".
„I uczynił Mo jżesz, jako mu rozkazał Pan, i zebrał się wszystek lud do drzwi namiotu zgromadzenia."
„Tedy rzekł Mojżesz do zgromadzenia: Toć jest sło
wo, które rozkazał Pan czynić."
„A kazawszy przystąpić Mojżesz Aaronowi i syno
wi jego, omył je wodą";
„I oblekł go w suknię, a opasał go pasem, i odział go płaszczem, na wierzch włożył naramiennik, i przypasał go pasem naramiennika, i opasał go nim.“
„Włożył też nań napierśnik, i przyprawił do niego Urim i Tummim."
„Także włożył czapkę na głowę jego, a włożył na czapkę na przodek blachę złotą, koronę świętą, jako był rozkazał Pan Mojżeszowi."
„Wziął też Mojżesz olejek pomazywania, i pomazał przybytek, i wszystkie rzeczy, które w nim były, i poświęcił je.“
„Potem pokropił nim ołtarz siedemkroć i poma
zał ołtarz ze wszystkiem naczyniem jego, i wannę, i stolec jej, aby je poświęcił.'1
„Wlał także olejku pomazywania na głowę Aarono- wą, i pomazał go na poświęcenie jego."
„Zatem rozkazał Mojżesz przystąpić synom Aaro- nowym, a oblókłszy je w szaty, opasał je pasem, i włożył na nie czapki, jako był Pan rozkazał Moj
żeszowi.”
„Tamże przywiódł cielca ku ofierze za grzech: i wło
żyli Aaron i synowie jego ręce swe na głowę ciel
ca, ofiary za grzech."
„I zabił go Mojżesz, a wziąwszy krwi jego, pomazał rogi ołtarza wokoło palcem swym, i oczyścił ołtarz.
Ostatek zaś krwi wylał u spodku ołtarza, i poświę
cił go dla oczyszczenia na nim.”
„Wziął potem wszystką tłustość, która na wnętrz
nościach była, i odzieczkę z wątroby, i dwie nerki z tłustością ich, i spalił to Mojżesz na ołtarzu."
„A cielca z skórą jego i z mięsem jego i z gnojem jego spalił ogniem precz za obozem, jako był Pan rozkazał Mojżeszowi."
„Potem przywiódł barana na ofiarę całopalenia; i włożyli Aaron i synowie jego ręce swe na głowę
tego barana."
„I zabił go Mojżesz a pokropił krwią jego ołtarz z wierzchu wokoło."
„A barana porąbał na sztuki jego i spalił Mojżesz głowę, i sztuki i tłustość."
„A wnętrzności i nogi opłukał wodą; i tak spalił Mojżesz wszystkiego barana n a ołtarzu. Całopalenie to jest ku wdzięcznej wonności, ofiara ognista jest Panu, jako był Pan rozkazał Mojżeszowi."
„Potem kazał przywieść barana drugiego, barana poświęcenia; i włożył Aaron i synowie jego ręce swoje na słowy tegoż barana,”
„A zabiwszy go Mojżesz wziął z krwi jego, i poma
zał nią koniec prawego ucha Aaronowego, i wielki palec prawej ręki jego, także wielki palec prawej nogi jego."
„Rozkazał też przystąpić synom Aaronowym, i po
mazał Mojżesz onąż krwią koniec ucha ich prawe
go, i pałce wielkie prawej ręki, ii palce wielkie no
gi ich prawej; i wylał Mojżesz krew na wierzch ołtarza wokoło."
„Potem wziął tłustość i ogon, i wszystką tłustość, która jest około wnętrzności, i odzieczkę z wątroby, i dwie nerki z tłustością ich i łopatkę prawą.”
„Także z kosza przaśnych chlebów, które były przed Panem, wziął placek przaśny jeden, i bochenek C h l e
ba z oliwą jeden, i krepel jeden, a położył je na onych tłustościach i na łopatce prawej."
„I dal to wszystko w ręce Aaronowi i w ręce sy
nów jego, i obracał to tam za ofiarę obracania przed Panem."
„Potem ono wziął Mojżesz z rąk ich, a spalił na oł
tarzu na całopalenie; poświęcanie to jest na wdzięczną wonność, ofiara ognista jest Panu.“
„Wziął też Mojżesz mostek, i obracał go sam i tam za ofiarę obracania przed Panem; a z barana po
święcenia dostał się Mojżeszowi dział, jako mu byl rozkazał Pan."
„Wziął jeszcze Mojżesz olejku pomazywania, i krwi, która była na ołtarzu, a pokropił Aarona i szaty jego, także syna jego, i szaty synów jego z nim. A tak poświęcił Aarona i szaty jego i szaty synów jego z nim.“
,1 rzeki Mojżesz do Aarona, i do synów jego: Warz
cie to mięso u drzwi namiotu zgromadzenia, i fam je jedzcie, i chleb, który jest w koszu poświęcenia, jakom przykazał mówiąc: Aaron i synowie jego będą jedli."
„A co by zostało z mięsa i' z chleba, ogniem spa
licie."
„A ze drzwi namiotu zgromadzenia nie wychodźcie przez siedem dni, aż do dnia, którego się wypełni czas poświęcenia waszego; bo przez siedem dni po
święcane będą ręce wasze."
„Jako się stało dziś, tak przykazł Pan czynić na oczyszczeń'e wasze."
„Przetoż przy drzwiach namiotu zgromadzenia trwać będziecie we dnie i w nocy przez siedem dni, a strzedz będziecie rozrządzenia Pańskiego, abyście nie pomarli; bo mi tak rozkazano". _ri
III Mojż. 8,1—35
Gdy uważnie przeczytam y przytoczony ósmy rozdział trzeciej księgi Mojżeszowej, zauważym y przy bliższym rozważaniu, że jest on jednym z najważniejszych rozdziałów Bi
blii, gdyż zawiera w sobie obrazowo przed
staw iony praw ie cały plan Boży naszego wiecznego odkupienia. Zwróćmy uwagę, iż od pierwszego wiersza, Bóg-Ojciec zleca w szyst
kie postanowienia, nakazuje jednocześnie Moj
żeszowi dokładne i natychm iastow e ich wy
konanie.
Od drugiego do dw unastego w iersza osoba Aarona, arcykapłana, jest obrazem, symbo
lem Syna Bożego, jako odpowiednio obleczo
nego' i wyposażonego pośrednika pomiędzy Bogiem a człowiekiem.
Widzimy tu też obraz poświęcenia zarówno arcykapłana, jak i jego całego wyposażenia, oraz Namiotu Przym ierza z jego wyposaże
niem, przez pomazywanie olejkiem świętym, będącym obrazem Ducha Świętego.
W tym wszystkim widzimy obraz Świętego Trójjedynego Boga, urzeczywistniającego to cudne dzieło, n a które pragnęli patrzeć Anio
łowie. Bezpośrednio potem od czternastego wiersza, aż do końca, pokazane je st nam to cudowne dzieło w całości. Przede wszystkim widzimy tam odkupienie, dokonane przez Chrystusa na Golgocie, w postaci rozlicznych ofiar, które w szystkie razem obrazow ały dro
gocenną O fiarę C hrystusową: w osobach k a
płanów pokazany nam jest ich udział w o trzy m yw aniu darów łaski, w ypływ ających z tych ofiar, natom iast w obrazie Izraela widzimy ten wielki zastęp odkupionych i uwielbionych przez dzieło Chrystusow e, otaczających w ów sławny dzień Stolicę Bożą. Taki jest w skró
cie przegląd „cieni przyszłych dóbr”, zaw ar
tych w tym rozdziale.
W dzisiejszym naszym rozważaniu nie jest konieczne rozpatryw anie w szystkich tych prawd Bożych. Zatrzym am y się tylko na jed
nej z nich, a mianowicie na poświęceniu kapłanów
które w tym drogocennym uryw ku Słowa Bożego jest tak wyraziście pokazane, a z któ
rym ściśle się łączą w szystkie wyżej wymie
nione prawdy.
Przed przystąpieniem do rozpatrzenia po
święcenia kapłanów, przypom nijm y sobie jed
nak, że przed jego dokonaniem, już dawno były przez Mojżesza w ybudowane zarówno Namiot Przym ierza z całym jego wyposaże
niem, jak i jego sień (dziedziniec) ze wszyst
kimi urządzeniami. Obłok, k tó ry towarzyszył Izraelowi, okrył Przybytek, skoro tylko zo
stała zawieszona ostatnia zasłona, a chw ała Pańska napełniła go* tak, że Mojżesz m usiał odstąpić od niego. Od tego czasu stąd wycho
dziły dalsze rozkazy Pańskie, daw ane M ojże
szowi odnośnie składania ofiar w Sieni P rzy
bytku, jak to czytam y na początku trzeciej księgi Mojżeszowej: „I w ezw ał P an Mojżesza, i rzekł do niego z Namiotu Zgromadzenia, mówiąc...” (III Mojż. 1,1). W ten sposób na
stąpił czas, aby „cienie dóbr przyszłych” ob
jaw iły się przed oczami Izraela. Nie dosta
wało tylko jednego, a mianowicie tych osób, któreby zarządzały ofiaram i oddawanym i Bo
gu. Jak dotąd bowiem, tylko jednego Mojże
sza mogliśmy spotkać tu w tych świętych kom natach Przybytku.
Te osoby już były przewidziane przez Sa
mego Boga; potrzeba było tylko, aby zostały one wyodrębionie z pośrodku braci swoich, a następnie wyposażone w moc i chwałę oraz poświęcone na tę służbę. W raz z ich poświę
ceniem, nastąpiło właściwie zakończenie wy
posażenia Przybytku, a zarazem i zapocząt
kowanie starotestam entow ego nabożeństwa.
★
Zwróćmy więc przede w szystkim uwagę na p r z y g o t o w a n i e do tego poświęce
nia: „Weżmij A arona i syny jego z nim, i sza
ty ich, i olejek pomazywania, i: cielca na ofia
rę za grzech, i dw a barany, i kosz chlebów przaśnych. A w szystek lud zbierz do drzwi Namiotu Zgrom adzenia...” — tak rozkazał Bóg Mojżeszowi.
J a k wielce uroczysty i cudowny to dzień był dla A arona i jego synów, gdy Mojżesz upełnomocniony poleceniem Pana, zjaw ił się przed ich nam iotam i i kazał im iść razęm z sobą przed oblicze Boże. Miał on ze sobą
„chwalebne i przepiękne szaty”, i olej świę
ty, jak również i cieilca, barany, i kosz z Chle
bam i przaśnymi.
Praw dopodobnie A aron zrozumiał, co ozna
cza to wezwanie. On i synowie jego powinni byli opuścić nam ioty swoje i zwykłe swoje zajęcia, wyjść z pośrodku rodzin swoich i braci swych i z obozu Izraelskiego, przejść do chwalebnego P rzybytku Jahw e.
Jakaż to zmiana i jakże wysokie nowe sta
nowisko, do którego zostali powołani; odtąd m ieli staw ać przed Bogiem Izraelskim , przed K tórym jeszcze rok tem u drżał z przeraże
nia w szystek lud. A oni zaś mieli nie tylko za siebie staw ić się przed Nim, ale służyć i za swych grzesznych współbraci, pogrążonych w duchowym niedostatku.
Dotąd zamieszkiwali wśród nich i z nimi;
a teraz pow inni byli żyć dla nich i stać mię
dzy Bogiem a nimi. Jakże to wielkie zadanie!
Skąd mogli oni wziąć uzdolnienia i potrzeb
ną moc dla tak wielkiego i doniosłego usłu
giwania? Ale nie potrzebow ali się oni trosz
czyć o to: Ten, K tóry powołał ich, przygoto
w ał też dla nich i całkowite wyposażenie.
Mamy tu na w stępie w yraźny obraz no- w otestam entow ych w ybranych P ana i ich wyjścia z obozu św iata przem ijających w ar
tości, do chw alebnej wolności dziatek Bożych.
Gdyż i oni, gdy ty lk o Pan pow ołuje ich, prze
chodzą od jednej służby do drugiej. Niegdyś bowiem żyli dla siebie, dla swych radości i rozkoszy, dla swych bliskich jedynie, stosu
jąc się przy tym do św iata i jego zwyczajów;
jakże raptow nie wszystko się zmienia od dnia, gdy P an pow ołuje ich do życia dla Nie
go. On staje się od tego czasu ich Panem, a służba dla Niego — ich radością. Tak było już od dawnych czasów. Widzimy tu też w nauce Pana gdy mówił o synu, który odszedł
od ojca w daleką kradnę, a następnie powraca do ojcowskiego domu; sam ojciec przyodzie- wa go w szaty zbawienia, przyjm uje go do społeczności rodzinnej, aby stale już przeby
wał w domu ojca i służył mu.
Każdy z nas pam ięta podobny dzień c u downego powołania do królewskiego k apłań
stw a Bożego. Na wieki nie zapom nimy tego dnia.
Ale tu było coś jeszcze więcej, niż obraz cudownego powołania dzieci Bożych: tu Aa
ron był obrazem Chrystusa. Ale czy był i w życiu naszego Pana podobny czas cichego i ukrytego życia przed Jego w ystąpieniem na widownię św iata z Jego chw alebną nauką?
Tak, istniał,i m y cieszymy się, że możemy patrzeć i na ów czas; wiemy, że żył on wśród ludzi jak zwykły, szary człowiek, nieznany ogółowi; był jak i inni, dziecię w śród dzieci, młodzieniec -wśród młodzieńców, dojrzały męż
czyzna wśród mężczyzn; żył w rodzinnym kole codziennych zajęć, dożywając w raz ze swoimi domownikami zm artw ień i radości, poznając ich pokusy i trudności, ich ciężkie tru d y i prace, męki i niemoce, i wiele lat zdobywał w pocie czoła swój chleb. Bardzo w ielu na ten okres życia Jezusa mało zw ra
ca uwagi, może dlatego, że nic nie wiadomo, aby w tym czasie miało się dziać coś nad
zw yczajnego^ przecież jest to ten okres cza
su, gdy Zbawiciel osobiście, i w ciele, tak jak każdy z nas przeszedł przez, wszystkie etapy życia człowieczego, w trudnych w arunkach życiowych ubogiego rzem ieślnika, aż do dnia w którym w ystąpił na widownię, rozpoczy
nając ostatni, krótki etap swego życia dla n a szego zbawienia.
★
Ale w róćm y do wspaniałego obrazu, bę
dącego treścią naszego rozdziału. Nie tylko więc Mojżesz, A aron i jego synowie, ale i w s z y s t e k l u d przeżywał dzień poświę
cenia A rcykapłana i b rał w nim udział. Tym razem cały Izrael, ten k tó ry tak niedawno prosił Mojżesza: „Mów ty z nami, a będziemy słuchać; a niech nie mówi do nas Bóg, byśmy snać nie pom arli” (II Mojż. 20,19), teraz miał wyjść z obozu i poraź pierw szy miał przyjść do tak bliskiego obcowania z Bogiem, został naw et do tego zaproszony przez Pana (Jah
we), który przebyw ał w Św iątnicy N ajśw ięt
szej. To był ten pierw szy raz, gdy Izraelici mogli wejść do Sieni (na dziedziniec), aby w i
dzieć ten uroczysty akt poświęcenia. Jednak tym razem nie chwałę Pańską oni tu w idzie
li, ale pośrednika przym ierza Bożego, k tó re
go postanow ił Bóg pomiędzy nimi a Sobą.
Izraelici m ieli przyw ilej widzieć A rcykapła
na, m ali i wielcy, młodzi i starzy, i zobaczyć go teraz w całej jego chwale i wspaniałości, w któ rej będzie on zastępował ich przed Bo
giem. Zapraw dę była to cudowna uroczystość.
Ale ten Izrael według ducha, now otesta- rnentowy lud Boży, czy on też stał się uczest
nikiem tej uroczystości? Oczywiście, bracia moi! Chociaż naisz Wielki A rcykapłan-Jezus już w stąpił za „zasłonę” i stał się „sługą świątnicy i prawdziwego p rzybytku”, ale jest to zapraw dę cudowną, rzeczywistą praw dą, że Jego poświęcenie dokonało' się nie za „zasło
n ą ”, nie w „świątnicy najśw iętszej” , ale tu w
„sieni”, przed oczami wszystkiego ludu Jego.
Wszyscy w ybrani Jego stali się świadkami Jego poświęcenia dlatego, że tylko przez Nie
go mogli w ejść do poświęconych sieni P ań skich, przez ustanowionego przez Boga Po
średnika, i stanąć przed Obliczem Jego.
Wszystko w odniesieniu do M esjasza w ykony
wało się tu przed naszymi oczami: tu na zie
mi był On postaw iony przed Bogiem, tu ob
jaw iły się nam wszystkie Jego doskonałości, jak niegdyś tam — Aaronowe przed dawnym Izraelem w edług ciała. I potem, On odejściem Swoim zgotował dla nas drogę tam, gdzie stać będziemy wraz z Nim na w ieki przed Obli
czem naszego Boga, ażeby bez lęku oglądać całą piękność Jego.
★
Drugą rzeczą, na k tó rą w naszym rozdziale należy zwrócić uwagę, to p o m a z a n i e A r
cykapłana. Całkowicie różne od pomazania kapłanów — synów jego. Praw da, że omy
wanie w miedzianej um yw alni było wspólne z nim i na znak, że on wraz; z nimi wstępował na służbę Pana, jako czysty, nie m ający na sobie ani skazy, ani plamy; ale dalej widzi
my, że jego wyższe, szczególne stanowisko je st widoczne w każdym akcie poświęcenia dokonywanego nad nim.
On pierw szy z pośród synów swych, i osob
no, zostaje obleczony w swoje święte szaty, z których każda część jest wymieniona osob
no. A gdy tak stoi już obleczony w doskona
łości i wspaniałość swego urzędu, Mojżesz przynosi święty olei pomazania, namaszcza nim Świątnicę Najświętszą, Swiątnicę, Sień i wszystko, co się w nich znajduje, a następnie zbliża sie do Aarona, aby przed oczyma lu du Izraelskiego i synów jego, wylać na ar- cykaołana cały róg olejku świętego. Czy nie jest to dziwne, że tylko on jeden jest nam asz
czany, podczas, gdy synowie jego stoją wo
kół niego? Jak naturalne wydawałoby się nam, gdyby i oni razem z nimi byli też kolejno ucze
stnikam i tego świętego pomazania; ale wów
czas nie odpowiadałoby to pomazaniu przyszłe
go Najwyższego Kapłana.
Dlatego też Aaron pow inienby pierwszy otrzym ać pomazanie. P ierw ej też, nim choć- bv kropla olejku świętego padła na jego sy
nów, pierw ej nim spalona została w ogniu na miedzianym ołtarzu pierwisza ofiara, przed pierwszym pokropieniem krw ią, on stał już uświęcony i pomazany przed nimi.
K tóżbv nie dostrzegł w tym w szystkim ja
snego, chwalebnego obrazu naszego Pana. On był czysty, święty, „w ybrany z ludu” (Ps.
89,20) w Nim zapraw dę nie było żadnego nie
dostatku; On nie potrzebow ał omycia, jak Aaron, aby się oczyścić na swoją służbę i dzieło, a jednak czytamy o Nim, że w raz ze swymi braćm i wszedł od wód Jordanu. I to rzeczywiście się stało, ale w chwili poprze
dzającej Jego najśw iętsze pomazanie. Jan bardzo w zbraniał się przed dokonaniem omy
cia, lecz P an chciał we wszystkim być po
dobny do braci Swych. Także i w otw artym uczestnictwie w w yznaniu winy i grzechów, co się wiązało z Jego chrztem . Jak trafnie mówi jeden z pisarzy chrześcijańskich: ,,On wyznawał przed Bogiem, jak Izajasz, Daniel i Nehemijasz grzechy ludu, poddając się w pokorze, ale natu ralnie z tą różnicą, że Jezus wypowiedział słowo „my” nie w znaczeniu Swego udziału w grzechach ogółu, ale jedynie w znaczeniu głębokiego współczucia. Nic nie może bardziej być ludzkiego w Panu, jak do
browolne związanie się z całym upadłym ro
dzajem ludzkim, w yrażone w głębokim w spół
czuciu i Współuczestnictwie w boleści upad
ku. Ta w strząsająca praw da o P anu Jezusie, kazała Janow i Chrzcicielowi wypowiedzieć te najbardziej w ielkie słowo: „Ok* B aranek Bo
ży, K tóry bierze na Siebie grzech św iata”
(przekł. rosyjski). On zobaczył w Jezusie, w dniu Jego chrztu, świętego ofiarnego B aran ka, k tóry dobrowolnie przyjął na Siebie grzech całej ludzkości, chciaż przepaść dzie
liła Tego świętego i bezgrzesznego od grze
chu.
Jezus dobrowolnie wszedł w środowisko grzeszników, aby zastawiać się za nich przed Bogiem. I już był On pomazany wśród braci swych, gdy Duch Święty zstąpił i pozostał na Nim.
Nie potrzeba było w ylania krw i, ażeby po
jednać Go z Ojcem, ani całopalenia, które by uczyniło Go miłym Bogu, ani żadnej ozdoby, która upow ażniałaby Go do stanięcia przed Bogiem; On był Sam przez Się doskonały i nieskazitelny, nic Go nie oddzielało od Boga Ojca. Dlatego też mógł On tak całkowicie współdziałać z Duchem Świętym.
Ileż pociechy i błogości zaw arte jest w do
skonałości P ana Jezusa dla duszy, któ ra stale spoglądać chciała na Pana!
★
Przejdziem y teraz z kolei do poświęcenia k a p ł a n ó w . A więc zanim przyszła kolei na kapłanów, Aaron stał przed nimi, jako już poświęcony. Ale popatrzm y uważnie, jak zu
pełnie inaczej dokonane było ich pomazanie.
Przede w szystkim oni oblekli się w te białe lniane szaty, w które już ubrany Aaron oka
zywał się ludowi, jako czysty i uspraw iedli
wiony przed Bogiem; i ponieważ nie w kłada
no na nich więcej żadnych szat, to sadząc z czynności dokonanych przy pomazaniu arcy
kapłana, można było oczekiwać, że teraz w ła
śnie będą oni namaszczani olejem świętym.
Ale zam iast tego, najpierw krew idzie na otłarz Boży i do św iątnicy Jego; to właśnie powinno było poprzedzać ich pomazanie. Pierw sze ofiary, które spłonęły na miedzianym oł
tarzu, były więc ofiarow ane za nich i powin
ny były być złożone Bogu w pełnej swej ilo
ści i to przed ich namaszczeniem.
Zaiste to w zruszający widok, gdy w duchu widzimy tę kapłańską rodzinę, podchodzącą do miedzianego' ołtarza, aby przez włożenie rąk na głowę przyprowadzonego dla nich ciel
ca, uznać swoją jedność z tą ofiarą za grzech;
potem widzimy, jak ta ofiara poddaje się swe
m u losowi, przez śmierć swoją oczyszczając ich z ich grzesznego stanu. To samo następ
nie dzieje się przy ofiarow aniu barana na ca
łopalenie; i tu też oni w yciągają ręce swoje nad jego głową, i przez tę ofiarę wdzięcznej wonności, oni nie tylko ułaskaw ieni zostali, ale stali się ponadto m i ł y m i Bogu.
Jeszcze raz w ystępow ali oni naprzód, aby przez położenie rąk swych na głowie ofiary p o ś w i ę c e n i a zarówno wyznać swą jed
ność z ofiarą, jak też następnie być pomaza
ni jej krw ią, a mianowicie praw e ucho każ
dego z nich oraz wielki palec praw ej ręki i w ielki palec praw ej nogi. Po dokonaniu tego wszystkiego, oni stali się jako u m a r l i d l a g r z e c h u , u w o l n i e n i b ę d ą c o d j e g o m o c y .
I coraz dalej, coraz głębiej prowadzą ich ofiary dziękczynienia, ofiary śniedne i mokre z przaśnikam i, które Mojżesz przyniósł w koszu, aż cała łaska zbawienia, ukazana w tych cudnych obrazach nie stała się ich w ła
snością, aby w jeszcze jednym obrazie na
maszczenia została ukazana pełniejsza jedność i społeczności ich z Bogiem. Dopiero w ó w c z a s i t y l k o w ó w c z a s , umiłowani, gdy został usunięty wszelki cień rozdziału pomiędzy nimi a Bogiem, uczynione zostało miejsce na olej święty, i dopiero teraz pokro- piła ich olejem oraz krw ią ręka Mojżesza;
była to pieczęć ich poświęcenia.
Powiedzcie sami, drodzy bracia, jaki opis i jakie w ydarzenie może jaśniej od tego, przed chwilą przeczytanego, przypomnieć nam sło
wa Pana, wypowiedziane do zasmuconych uczniów Jego: „Lecz J a w am praw dę mówię:
pożyteczniej jest dla was, abym Ja odszedł.
Bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel on nie przyj
dzie do was, ale jeśli odejdę, poślę Go do was”
(Jan 16,7). Czy to nie mówi jasno, że nasze pomazanie Duchem Świętym zupełnie jest niemożliwe bez przeżycia i przyjęcia na w ła
sność ofiary C hrystusa Pana na krzyżu? On m usiał pierw ej wziąć „grzech z- pośrodku” , dokonać oczyszczenia, uczynić nas godnymi przed obliczem Bożym, zjawić się w Świąt- nicy N ajśw iętszej przed Bogiem ze Swoją w ła
sną krw ią, i wszystko to musiało być doko
nane pierw ej, nim Ten czysty i św ięty Gołąb znalazł Sobie miejsce tu na ziemi, w sercach ludzkich. „...Nie przyjdzie do was...”, to sło-
wo i do dziś zachowało swoją moc dlatego, że jak było podczas pierwszego w ylania Ducha na ziemię, tak bywa w stosunku do każdej duszy z osobna. On nie zajmie m iejsca w twoim i moim sercu, dopóki nie włożymy rąk każdy z osobna i za siebie samego, na Sa
mego Chrystusa, jako na praw dziw ą naszą ofiarę za grzech, ofiarę za w ystępek, ofiarę całopalenia, dziękczynienia i ofiarę spokojną;
na Jezusa, jako na doskonałą ofiarę naszą, i nie uznam y siebie jako jedno z Nim przed ob
liczem Bożym, jak niegdyś poświęcani byli kapłani Boży. Duch Św ięty chce być też i na
szą pieczęcią, ale co może On zapieczętować, jeśli m y nie osiągnęliśmy pełnego zbawienia, wiecznego odkupienia w C hrystusie i nie spo
czywamy w Nim? Lecz jeśli przyswajamy sobie to pełne zbawienie, zostaje nam daro
wane i to święte pomazanie, zupełnie tak sa
mo jak synom Aaronowym, gdy pomazani zo
stali jednocześnie krwią i olejem.
Zaznaczmy to sobie w szczególny sposób i zapamiętajm y, aby z a w s z e, pomimo sła
bej w iary naszej, widzieć siebie zapięczęto- w anym przez Ducha Świętego w Chrystusie Jezusie.
Wiedzże mój bracie, że jeśli św ięta krew Jezusa spoczywa na tobie, to w raz z tym po
m azaniem nastąpił i koniec tw ego grzesznego stanu, a wina tw oja jest zdjęta z ciebie; zo
stałeś przyjęty w Jezusie przez Boga, i On Sam jest pokojem twoim, pokarm em i napo
jem; w Nim też um arłeś dla grzechu i na wieki jesteś poświęcony Bogu. Duch Święty, który przywiódł cię do tego zbawienia, zapie
czętował je w tobie!
Twoje stanowisko' obecne jest stanow iskiem kapłana przed Bogiem, i dobrze czynisz, jeśli stale patrzysz na się, jako na ukrytego w Nim, dlatego że napraw dę to oznaczać będzie, że polegasz na Słowie P ana i wierzysz Mu i przez to bierzesz na własność pewność Jego odkupienia. I czyż nieprawda, że ty nie wiesz i nie uświadamiasz sobie, że tylko w taki spo
sób i tylko to może zadowolić cię i uspokoić?
★
Na ostatek zajm iem y się poleceniami, da
nymi przez Pana na tem at spraw ow ania się kapłanów po ich poświęceniu. „W arzcie” — tak było powiedziane Aaronowi i synom jego, —
„mięso u drzwi Namiotu Zgromadzenia, i tam je jedzcie, i chleb, który jest w koszu po
święcenia” (III Mojż. 8,31). Popatrzcie na to zajęcie kapłańskiej rodziny, czekające ich po poświęceniu. Otóż mieli w dalszym ciągu mieć do czynienia z ofiarami, które zostały złożone na nich. Podobnie, jak Izrael, za po
średnictw em krw i baranka został odłączony od Egipcjan, a następnie spożywał tegoż sa
mego baranka i jadł przaśniki, tak też i po
święceni kapłani w świątnicy. Ta sama ofia
ra, która została oddana za nich na śmierć i
uczyniła ich przyjem nym i Bogu, zamieniła na
stępnie wszystkie ich dni w dni świąteczne i świętego ucztowania. Nie zapomnijmy, że nie tylko kapłani, ale i ojciec ich i głowa — Aaron, ucztował z nimi za tym samym stołem.
O, drogocenny los odkupionych! m ają oni prawo, razem z Chrystusem Panem , swoją wywyższoną Głową i w ielkim Najwyższym K apłanem , rozkoszować się owocami Jego św iętej ofiary i Jego odkupienia. I jest On zarazem pokarm em i napojem i rozkoszą ich dusz, ośrodkiem ich myśli i rozważań, a cie
szy się z: tego Jego serce, ponieważ wybawieni są przedm iotem i owocem Jego cierpienia, i zarazem nagrodą za Jego męki. Gdy On myśli 0 nich, mówi zarazem: „Ujęłaś serce m oje”
(Pieśń Sal. 4,9). On patrzy na nich jako na Swój „dział”, „korzyść”, k tó rą otrzym ał, gdy dusza Jego walczyła za nich i dobrowolnie oddaw ała się na śmierć; obecnie On patrzy z zadowoleniem na nich, teraz stali się oni ra dością Jego (Izaj. 53,11.12). O, oby tylko nasze serca były zajęte Nim, Jego Osobą, jak Jego serce nami; a wówczas tylko On stałby się naszym zajęciem nieustannym w chwalebnej świątnicy, do której w prow adził nas Sam po poświęceniu nas. Byłyby to dla nas dni nie
przerw anego ucztowania!
Dalszy rozkaz Pański brzm iał tak: „Przy drzw iach Namiotu Zgromadzenia trw ać bę
dziecie we dnie i w nocy przez siedem dni, i strzec będziecie rozrządzenia Pańskiego, a- byście nie pom arli” (III Mojż. 8,35). Od tej chwili, gdy kapłani byli wyłącznie sługami Jahw e, powinni byli być posłusznymi Jego rozkazom, których powinni byli oczekiwać cierpliwie. A chociażby m ijał dzień za dniem 1 noc po nocy, bez słyszenia Jego rozkazania, to nie był to czas stracony. Byli bowiem oni w św iętej służbie Jego, w ykonując najśw ięt
sze czynności według rozkazania Bożego.
O, gdybyśmy się nauczyli, bracia moi, tego cudownego w skutkach oczekiwania Pana, i nigdy nie wybiegali, nim nie zostaniemy przez.
Niego posłani; o, obyśmy się nauczyli zawsze stać przed Nim i oczekiwać u Jego drzwi na rozkazy i słuchać mądrości, mowy Jego. Tych, którzy tak czynią, On Sam nazywa błogosła
wionymi: „Błogosławiony człowiek” — tak mówią usta Jego — „który Mię słucha, czując u w rót Moich na każdy dzień, a strzegąc pod
woi drzwi Moich” (Przypow. Sal. 8,34). To jest służba kapłańska i wcale nie jest stratą czasu czuwanie na straży, oczekiwanie Słowa Jego, rozkazu Jego, choćby w około ciemność nastąpiła, a świąteczne dni zam ieniły się w ciemne i zimne noce. Zawsze lepiej jest zgod
nie z wolą Bożą czekać na Niego, niż postę
pować samowolnie; bo to się Bogu nie podo
ba. W chwalebnym kapłańskim stanie po
winno wszystko pochodzić jedynie tylko od Pana; On ma rozdzielać najm niejsze, jak i największe dary, a m y odkupieni Jego i po
w ołani na królów i kapłanów, powinniśmy w
cichym oddaniu się i pokorze, postępować za Nim.
A teraz: ileż czasu powinni byli kapłani przebywać w tym oczekiwaniu? „Siedem dni”
•— było powiedziane Aaronowi i synom jego;
przez ten czas nie powinni wychodzić z Na
miotu Przym ierza. Siedem — to liczba p e ł
ności, doskonałości, to też w tym w ypadku siedem dni pozostawać u drzw i św iątnicy oznacza pozostawać i tak trw ać; trw ać do końca w przybytku Pańskim . Tak, Jego świę
te poświęcenie powinno spoczywać na nas,
aż nastąpi dzień ósmy, chwalebna ju trzenka wieczności; wówczas z Sieni i Świątnicy, gdzie obecnie przebywam y, w ejdziem y śla
dem naszego Wielkiego Najwyższego K apłana, za zasłonę do Św iątnicy Najświętszej.
W on czas ujrzym y Jego, Pana naszego tak, jak jest, tw arzą w tw arz — i chw ała Mu — będziemy patrzeć na Niego na w ieki wieków!
Amen!
tłum aczył Fr. W ięckiew icz
J. I. Kargiel
Młodsi i starsi piszą dla młodzieży...
Młodsi i starsi czytają z pożytkiem dla siebie...
Rozdźwięk między starszymi a młodszymi
„Oto Ja wam poślę Eliasza... aby obrócił serca ojców ku synom a serca synów ku ojcom ich, abym przyszedłszy, ziem i przekleństw em
nie skarał”
Mai. 4, 5.6 Myśli Boże wypowiedziane przez proroka Malachiasza w skazują wyraźnie, że między starszą a młodszą generacją pokoleń Izrael
skich istniał rozdział, b rak harm onijnego współżycia w miłości.
'Starsi widocznie uważali się za bardziej do
świadczonych z racji swych przeżyć, młodsi zaś w swej zarozumiałości wynosili się nad starszych.
Taki stan nie mógł być uw ażany za norm al
ny. Zm iana była konieczna, gdyż inaczej plan Bożego zbawienia nie mógł być dokonany.
Dlatego też Pan Bóg przew idział człowieka, który m iał pójść przed obliczem Jego „w du
chu i mocy Eliaszowej, aby obrócił serca oj
ców ku dzieciom, a odporne k u roztropności sprawiedliwych, aby sporządził P an u lud go
towy” (Łuk. 1, 17). Lud gotowy — to jest starszych i młodszych razem.
Starsi ludu, według Słowa Bożego, powinni być mężami statecznym i, bojącym i się Boga, mężami prawdomównymi... (2 Mojż. 18,21).
Zadaniem starszych było (i jest) też i to>, aby w cierpliwości i miłości wdrażać młodszych do pokory, posłuszeństwa i bojaźni Pańskiej, któ ra jest początkiem m ądrości (Ps. l i i , 10).
Młodsi pow inni też zrozumieć, że do służby Pańskiej, zwłaszcza do ważniejszych czynnoś
ci, zawsze byli (i są) przez Pana przeznacze
ni starsi.
P an rozkazał Mojżeszowi dla ulżenia w jego trudzie kierow ania wszystkimi spraw am i ludu Bożego: „...zbierz Mi siedem dziesiąt mężów ze starszych izraelskich, których znasz, że są sta r
szymi...” (4 Mojż. 11, 16). O starszeństw ie zaś decydował nie tylko wiek, ale i powaga. Nie
m ała też była rola starszych w Izraelu, skoro czytamy, że „...służył lud P an u po wszystkie dni Jozuego, i po wszystkie dni starszych, którzy długo żyli po śm ierci Jozuego...” (Sędz.
2, 7).
Podobnie też jest i w czasie Nowego Testa
m entu. Czytamy, że Apostołowie obchodząc miejsca, gdzie powstały grupy wierzących, postanaw iali starszych we zborach; widzimy też, że z b rak u starszego postanowili na to miejsce i młodego b rata (Tymoteusza), ale udzielili m u też dobrej nauki, jak m a się za
chować: „A jeślibym omieszkał, abyś wiedział, jako się masz sprawować w domu Bożym, któ
ry jest Kościołem Boga żywego...” (1 Tym.
3, 16).
W obecnych czasach młodzi ludzie w więk
szym stopniu uprzyw ilejow ani są w upraw nieniach, jak w obowiązkach. Słowo Boże mó
wi: „..Ozdobą młodzieńców jest siła ich, a sę- dziwość poczciwością starców ” (Przyp. 20, 29).
Młodość to siła, a sędziwość to doświadczenie.
Jedno i drugie potrzebne, ale każde na swo
im miejscu.
W Kościele Bożym, k tó ry nazw any jest tak
ie ciałem, a więc organizmem, panuje porzą
dek; kto więc w nim, to jest w Kościele się znajduje, ten też i rozumie — jako członek w organizm ie — swoje właściwe miejsce, sta
nowisko. Nie podporządkowanie się tem u pra
wu Bożemu, pociąga za sobą przewidziane w Słowie Bożym skutki: „...abym przyszedłszy ziemi przekleństw em nie skarał” .
Jest więc dane praw o wyboru: bądź roztrop
ne posłuszeństwo sprawiedliwych, bądź udział w przekleństw ie nieposłusznych. Pisał bowiem Apostoł Paw eł: „...a każde przestępstwo i nie
posłuszeństwo wzięło spraw iedliw ą zapłatę pom sty” (Żyd. 2, 2).
Zw róćm y jeszcze naszą uwagę przy tej oka
zji na znam ienne wydarzenie na Górze Prze-