CHRZEŚCIJANIN
E W A N G E L I A — Ż Y C I E I M Y Ś L C H R Z E Ś C I J A Ń S K A — J E D N O Ś Ć — P O W T Ó R N E P R Z Y J Ś C I E C H R Y S T U S A
„Idźcie tedy i czyńcie uczniami w szystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego
Ew. Sw. Mat. 28. 19
„Albowiem nie w stydzę się za Ewangelię Chrystuso
wą, ponieważ jest mocą Bożą ku zbawieniu każdemu wierzącemu
Rzym. 1, 18
Rok założenia 1929 Warszawa, czerwiec 1964 Nr 6
Treść num eru: Myśli o pokoju — N ieznany — Czy tw oje grzechy są przebaczone — Mieszkaj w Jezusie...
— Mój Bóg — mój Zbawiciel — Niektórzy nie wiedząc Anioły aa gości przyjm ow ali — Po
ranek — Jalk wałczyć z; pokusą — Błogosławieństwo jedności — Jest nas dlwóch — Dwojga ludzi świadectwo... — Kronika.
M Y Ś L I O P O K O J U
„1 stanie się w ostateczne dni, że będzie przygotowana góra domu Pańskiego na w ierzchu gór, i w y w y ższy się nad pagórkami, a zbieżą się
do n iej w szystkie narody.
1 pójdzie wiele ludzi, mówiąc: Pójdźcie, a w stąpm y na górę Pańską, dó domu Boga Jakubowego, a będzie nas (uczył dróg swoich i będziem y chodzili ścieżkam i jego; albowiem z Syonu w yjd zie zakon, a słowo Pańskie z Jeruzalem u. I będzie sądził m iędzy narodami, a będzie karał wiele ludzi. 1 przekują miecze swe na lemiesze, a włócznie swe na sie r
py; nie podniesie naród przeciw narodowi miecza, ani się będą ćw i
czyć do bitwy.
Domie Jakubow y! Pójdźcie, a chodźm y w światłości Pańskiej.”
(Izajasz 2,2—5)
Oto prorocze Słowo, które Izajasz „ujrzał"
i w Imię Boże skierow ał do narodu izraelskie
go. To w spaniała wizja czasów ostatecznych, wizja pokoju, k tó ry p anuje w Judzie i w Izraelu, to wizja królestw a pokoju w którym udział m ają również inne narody, a stolicą te
go królestw a pokoju i miejscem, z którego rozprzestrzenia się Słowo Boże — jest święte miasto Jeruzalem .
Zbiegną się doń narody, zaczną szukać dróg Bożych, uczyć się je poznawać i uczyć się chodzić nimi, Bóg Izraela stanie się Bogiem wszystkich narodów, a Słowo Boże własnością wszystkich ludzi, a nie, jak było dotąd, tylko1 własnością Izraela.
Ani w Jerozolimie, ani w sąsiednich krajach
— na półwyspie A rabskim i w Egipcie, ani w Azji M niejszej, — w żadnym k ra ju świata ludzie nie będą się ćwiczyć do bitwy. Począw
szy od Jerozolim y, aż do krańców ziemi wszę
dzie zapanuje pokój; pokój stanie się własnoś
cią wszystkich ludzi, a Słowo Boże praw em dla wszystkich narodów. ,,I przekują miecze swe na lemiesze, a włócznie swe na sierpy” (lub jak
jest w nowym przekładzie: „na noże w iniar
skie”), „nie podniesie naród przeciw narodo
wi miecza, i nie będą się więcej sposobić do bitw y”.
Bóg spełni to Słowo, które w swoim czasie dał za pośrednictw em Izajasza ludowi Izraela i nastanie czas, gdy na ziemi zapanuje Króle
stwo Boże — K rólestw o sprawiedliwości, ra
dości i pokoju.
Gdy dzisiaj, jako chrześcijanie uświadamia
m y sobie sytuację, w kiórej znajduje się świat, a więc zarówno ludzie wierzący, jak i niewie
rzący, dziś, gdy nie mamy pewności czy któ
ryś z kolejnych kryzysów nawiedzających świat nie będzie „ostatni” ; n a s z a n a d z i e - j a skierow ana jest na Tego, k tó ry powiedział:
„Jam jest droga, praw da i żyw ot”, „Dana mi
jest wszelka moc na niebie i n a ziemi”, „Jam
jest światłością św iata“, m i ł o ś ć i w i a r a
n a s z a spoczywa n a Tym, o którym mówią
proroctwa, że jest Księciem Pokojju, którem u
w dniu narodzin śpiewali Aniołowie: „Chwała
na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój
w ludziach dobre upodobanie1', o którym
świadczy Biblia, że Jego królestwo, jest kró
lestwem pokoju i sprawiedliwości.
W wierszach 4 i 5 łączy się wiara, nadzieja i miłość I z r a e l a oraz K o ś c i o ł a, łączy się Stary i Nowy Testament, mianowicie — w sło
wach mówiących o spełnieniu się starej obietni
cy pokoju dla w s z y s t k i c h ludzi.
I nas dzisiaj również dotyczą te słowa:
„Pójdźcie a chodźmy w światłości Pańskiej", gdy ze wszystkich stron św iata podnosi się głote narodów „Nigdy więcej w ojny”, („Po
kój całemu św iatu”, gdy tęsknota człowieka do posiadania pokoju dochodzi do p u n k tu kulm i
nacyjnego i gdy jednocześnie świat cały — wszyscy ludzie, stoją nad przepaścią, o krok od totalnej zagłady, m y jako chrześcijanie skierow ujem y nasz wzrok na Jezusa Chrystusa, gw aranta naszego pokoju i pokoju świata, który jednając nas ze Swoim Ojcem ustanow ił j stan pokoju między nami, grzesznymi ludźmi i świętym Bogiem „W Ni:m“ m am y pokój.
Jako chrześcijanie popieram y wszystkie szczere wysiłki narodów i państw , mężów sta
nu i instytucji, wysiłki zm ierzające do unik- nęcia wojny; jako chrześcijanie podnosimy i nasz głos i przyłączam y do głosów wszyst
kich ludzi i popieram y wszystkie hum anitarne wysiłki, które korzystnie przyczyniają się do utrw alenia pokoju, szczególnie gorąco łączymy się w modlitwie i w dążeniu, aby te szlachetne inicjatyw y odniosły zamierzony skutek.
To Izajaszowe Słowo łączy w sobie inicja
tyw ę wszystkich ludzi: i Izraela i świata chrześcijańskiego i ludzi dobrej woli z poza Ko
ścioła.
Wreszcie pragniem y wspomnieć, iż P an nasz Książę królów ziemi i Pan panów jest K się
ciem Pokoju. Jego staw ia Kościół w wierze, nadziei i miłości, jako gw aranta 'swego pokoju i pokoju świata, dla wierzących i niewierzących.
„On jest pokojem, naszym ” to jest świadectwo Kościoła. Bogu niech będzie chwała. Amen.
Stanisław Krakiewicz
(Roamyślaniie poranne na posiedzenie sekcji „Rozbro
jenie” C hrześcijańskiej K onferencji Pokojowej, która obradow ała w W arszawie w dn, 2,V,1963 r.)
N i e z n a n y . . .
Nieznany. Może nim być człowiek. Może nim być i Bóg, jak o tym dow iadujem y się przekonyw ująco ze wspaniałego świadectwa Apostoła Paw ła (Dz. Ap. 17,23.24).
Człowiekowi jest trudno, ciężko żyć gdy przebyw a wśród ludzi, a mimo to jest nie znany, nikom u niepotrzebny, zapom niany ...
Dwadzieścia stuleci tem u pojawił się najide- alniejszy człowiek na ziemi. Żył krótko. Nie wiele ponad 33 lata. Przyszedł do Swoich, do tych których stworzył, którym też stworzył i w arunki, aby z jego ręki i łaski karm ić się i odziewać mogli. „Do Swej własności przy
szedł ...”, jak napisał o Nim pewien czło
wiek, który Go poznał i stał się Jego uczniem.
Ale te n sam napisał o Nim i to: „ale Go w ła
śni Jego — nie przyjęli”.
Nie przyjęli Go przede wszystkim ci, co się dobrze mieli: bogaci, możni tego świata, z ka
płanam i i nauczycielami Zakonu na czele. Nie przyjęli Go, bo był dziwny, nie był taki sam, jak oni. Nie przyjęli Go, ponieważ był przy ja
cielem i przebyw ał chętnie wśród biednych;
biednych, grzeszników i celników.
K apłani i możni tego świata pojm ali Go zdradą i podstępnie a kłam liwie skarżąc — skazali Go na śmierć. I to śmierć hańbiącą.
Ja k złoczyńcę.
Gdy postawiono Go przed Piłatem , sądzą
cym zawiłe spraw y tej ziemi, ten po zbadaniu spraw y i oskarżonego, powiedział jasno: „Oto człowiek! żadnej w iny nie znajduję w nim...”.
Ale w ybitniejsi kapłani i słudzy ich, a za nimi i tłum cały zakrzyczał: Ukrzyżuj Go! U krzyżuj ...
Rzekł im na to Piłat: K róla waszego mam ukrzyżować? — odpowiedzieli mu: nie mamy króla tylko cesarza. Tedy im (kapłanom) wy
dał Go, aby był ukrzyżow any”. I na Golgocie ukrzyżowali Dawcę życia, Światłość żywota.
„Oto człowiek", nie znany na ziemi, i jako nieznany ukrzyżow any; jak mówi świadectwo Pisma: „Którego żaden z książąt tego świata nie poznał; bo gdyby byli poznali nigdy by Pana Chwały nie ukrzyżowali ...”.
..ON” nie był zwyczajnym człowiekiem; to był Syn Boży, Zbawiciel świata. Tak powie
dział Bóg Ojciec; „Ten jest Syn Mój miły, w którym Mi się upodobało, Tego słuchajcie”.
Gdyby ludzie słuchali i usłuchali Syna Boże
go," uniknęli by wiele złego na ziemi i n a j
większego zła w wieczności.
Golgota i grób Chrystusa, to nie tylko pa
m iątka dla wierzących, ale to miejsce ich zba
wienia, na którym Syn Boży stoczył bój z sza
Nr 6 C H R Z E Ś C I J A N I N 3
tanem i śmiercią, aby dać im życie wieczne!
„Na m ałą chwilę m niejszym stał się od A nio
łów; Jezusa widzimy przez ucierpienie śm ier
ci, chwałą i czcią ukorowanego, aby z łaski Bożej za wszystkich śmierci skosztował...
Aby przez śmierć zniszczył tego, k tó ry miał władzę śmierci, to jest diabła”.
W ierzący człowiek już jest w olny od potę
pienia, tej „wtórej śmierci", i szatan nie mo
że m u zaszkodzić. Golgota i grób pozostały na ziemi, lecz nasze życie — C hrystus, jest w Niebie. D ał o tym świadectwo' pierw szy m ę
czennik Szczepan: „Oto widzę niebiosa otwo
rzone i Syna Człowieczego stojącego po pra
wicy Bożej”.
Biblia opisuje nam m nóstw o ludzi, których imiona są nam nie znane. Bóg zna imiona ich, jak zna i nasze. Czy wszyscy oni są zbawieni?
— niejeden zapyta. U Boga je st odpowiedź na to pytanie; On m a księgi żyw ota i księgi śmierci. To mało ważne, na przykład, że nie znamy imion Faryzeusza i Celnika, (z tej mo
dlitw y w świątyni), ważne, że znam y charak
tery tych ludzi. Dowiedzieliśmy się, że jeden z nich był pyszny, a drugi pokorny, i dowie
dzieliśmy się, że pokornem u Bóg łaskę daje.
Nie znam y im ienia owej niewiasty, przyłapa
nej na grzechu cudzołóstwa, lecz wiemy, że została ułaskaw iona i uratow ana od kary zakonu, a oskarżyciele jej — kapłani odeszli od niej zawstydzeni. Nie znam y też imion ukrzyżowanych zbójców n a Golgocie, ale wie-
„ my, że jeden był zbawiony, a drugi potępiony.
Nie znam y imion dziesięciu trędow atych, którzy byli uleczeni od trą d u przez Chrystusa, ale wiemy, że jeden z nich oddał chw ałę Bo
gu, podczas gdy pozostali okazali się n ie
wdzięcznymi Panu.
Może niejeden z nas znajduje się w takim położeniu, jak ów człowiek zbity, zraniony,
na pół um arły, którego Dobry Sam arytanin poratow ał i ocalił; może i my, zostawieni jesteśmy przez najbliższych, a kapłan i lewita om ijają nas, lecz wiemy, że jest jeszcze „Dobry Sam arytanin", który pragnie okazać nam. po
moc. Ów Lew ita i kapłan podobni są do owe
go bogacza, k tó ry obojętnie patrzał, że u wrót jego domu leży nędzarz, biedny Łazarz, w sta
nie najgorszego opuszczenia — głodny i owrzodziały.
Cóż pomoże człowiekowi jego znajomość Pism a Świętego, i to, że będzie znał wszelką tajem nicę królestw a Bożego, że będzie wie
dział, iż, Bóg jest jeden a Jezus Chrystus Zbawicielem i Nauczycielem świata, lub cóż mu pomoże, że o d m a w i a „Ojcze nasz”
i zna przykazania Boże, jeśli ich nie w ypeł
nia, i nie postępuje według nich. Podobny bedzie do owego nauczonego w Piśmie, który zapytał o największe przykazanie, a w wyni
ku rozmowy z Panem dowiedział się, że jest w prawdzie niedaleko, ale nie w królestwie Bo
żym (Mar. 12,28—34).
A może ty jesteś tym „nauczonym w Piś
m ie”, i to może od dzieciństwa? I to tak da
leko. że unosisz się pychą nad bliźnim, sądząc go ze wszystkiego i niemiłosiernie; trzym asz kamień, ażeby uśmiercić nieszczęśliwego!
Bluźnisz przeciw Chrystusowi, jak łotr na krzvżu; omijasz zranionego i chorego, jak kapłan i lew ita; zamykasz serce przed b ra
tem swoim, jak ów bogacz? W świecie je
steśm y nieznani z w ielu naszych spraw i rze
czy, ale Bóg zna serca i imiona nasze (Obj.
20,15); i dlatego dobrej rad y udziela Apostoł Paw eł w swym Liście (2 Kor. 15,5).
Oby Jezus Chrystus, m iłosierny Dobry Sa
m arytanin, nie był już dla ciebie NIEZNA
NYM ZBAWICIELEM.
Kazimierz Najmałowski
Czy twoje grzechy su przebaczone?
„Wierna jest ta m ow a i w szelkiego p rzy
jęcia godna, iż C hrystus Jezus przyszedł na św iat, aby grzeszników zbaw ił, z któ rych jam jest pierw szy”
1 Tym . 1,15
Czytelniku! jesteś grzesznikiem? Jezus mó
wi: „Bom nie przyszedł wzywać spraw iedli
wych, ale grzesznych do pokuty” (Mat. 9,13).
Przebaczenie potrzebne jest dla tych, którzy zawinili (Jer. 33,8). Przebaczenia udziela się się grzesznikom (Łuk. 7,36—48); zbawienia — ginącym (Łuk. 19,10; uspraw iedliw ienia — niepobożnym (Rzym. 4,5). Oto błoga wieść od Boga! Czyś otrzym ał już przebaczenie grze
chów?
Był pew ien starzec, który dożył osiemdzie
sięciu lat. Gdy zachorował, zaczął mocno nie
pokoić się o duszę swoją. W szystkie jego grzechy przyszły m u na pamięć i jak chm u
ra zatrw ożyły go. Żona i krew ni myśleli, że cn jest rozstrojony nerwowo, otw ierali okna, zmuszali go aby oddychał świeżym powie
trzem , wywozili go w ty m celu do ogrodu, ale wszystko to nic nie pomagało. Jego du
sza cierpiała pod brzem ieniem grzechu. Wciąż czuł się wielkim grzesznikiem. Lecz przy
pom niał sobie, jak w dzieciństwie mówiono mu, że w Biblii jest napisane, iż jeśli w yzna
m y grzechy przed Bogiem, to On nam prze
baczy. W tej rozterce i męce duchowej uklę
knął i zaczął się modlić: „Boże, ani ja, ani żona nigdy nie czytaliśm y Biblii, a ja — je
stem wielkim grzesznikiem, i byłem takim całe życie. Ale mówiono m i kiedyś, że w Two
jej] Księdze je st napisane, że Ty nam przeba
czysz, i dlatego ja przyszedłem ku Tobie, aiby otrzymać przebaczenie”.
Po tej modlitwie dusza starca napełniła się pokojem. Odczuł w sercu przebaczenie. W kilka dni potem powiedział do żony: „Bóg przebaczył mi grzechy i ja chcę przebaczyć wszystkim moim dłużnikom". Był on właści
cielem niedużego sklepiku. Drzwi i ściany po'- kryte były notatkam i, robionym i kredą, wskazującymi stan długów jego klientów.
Żona wzięła ścierkę i wszystko starła i do
kładnie zmyła. „Teraz jestem całkiem szczę
śliwy. Bóg mi przebaczył, a ja przebaczyłem moim dłużnikom".
Drogi przyjacielu! Czyś otrzym ał przebacze
nie grzechów? Pismo Święte mówi: „Zaiste, nie m a człowieka spraw iedliwego na ziemi, k tóryby czynił dobro, a nie grzeszył” (Kazn.
Sal. 7,20 — tłum rosyjskie). Bóg nie może przyjąć twego m niem ania i poglądów odnoś
nie tw ojej osoby, ty musisz przyjąć Jego zdanie i ocenę; On może i On chce ci prze
baczyć, jakkolw iek byś był bezradny, biedny lub nędzny, jeśli tylko zawierzysz Jego um i
łow anem u Synowi, Którego krew oczyszcza nas od wszelkiego grzechu (1 Jan a 1,7),
„Gdyż tak Bóg um iłował świat, że dał Syna Swego Jednorodzonego, aby każdy, kto Weń wierzy — nie zginął, ale m iał żywot wieczny".
Jezus um arł. Za co? Za grzechy nasze (1 Kor. 15,3). Gdzie On jest teraz? Na praw i
cy Bożej w niebiesiech (Mar. 16,19). Gdzież teraz są nasze grzechy? (1 P iotra 2,24). G rze
chy są zgładzone (Żyd. 9,26). Bóg mówi o tych, którzy wierzą w Niego: „Grzechów ich i n ie
prawości nie wspomnę w ięcej” (Żyd. 10,17).
Po Swoim zm artw ychw staniu P an Jezus po
wiedział uczniom Swoim: „Tak napisano i tak m usiał C hrystus cierpieć i trzeciego dnia zm artw ychw stać i aby była kazana w Imieniu Jego pokuta i odpuszczenie grzechów".
Po Jego zm artw ychw staniu i w stąpieniu do nieba, Duch Św ięty świadczy przez usta Apostoła Paw ła: „Ze względu na Niego ogła
sza się wam odpuszczenie grzechów ... przez Niego każdy w ierzący uspraw iedliwiony by
w a” (Dz. Ap. 13,39 — tłum . rosyjskie).
tłu m . M. Selm ow iczow a
2) MIESZKAJ W JEZUSIE
a znajdziesz odpocznienie dla duszy twojej Pójdźcie do Mnie... a Ja w am sprawię od
pocznienie. W ezw ijcie jarzm o Moje na się, a uczcie się ... a znajdziecie odpocznienie duszom w aszym ’’
Mat. 11,28.29
Odpocznienie dla duszy, oto czym pragnie Zbawiciel pozyskać obciążonego grzesznika.
Tak prosto wyrażona jest ta obietnica, a jakże jest wielka i głęboka. Odpoczynek duszy — czyż nie oznacza to uw olnienia od wszelkich obaw, zaspokojenia wszelkich braków, speł
nienia życzeń? I w łaśnie to, a nie coś m niej
szego ofiarow uje Zbawiciel błądzącem u grze
sznikowi, uskarżającem u się, że odpocznienie nie jest dla niego1 tak trw ałe i pełne1, jak się tego spodziewał, ofiarow uje m u to Zbawiciel, aby go skłonić do pełnego zamieszkania w Nim.
Czy wiesz dlaczegoś jeszcze nie znalazł tego pełnego odpocznienia, albo jeśliś go n a
w et zakosztował, to czemu ono ta k szybko uległo zamąceniu i znikało szybko? Jedynym powodem tego jest to, że nie mieszkasz w Je- zusię3 że nie jesteś w Nim,
Czy zwróciłeś uwagę n a to, że Zbawiciel przy Swym zaproszeniu dw ukrotnie powtarza obietnicę odpocznienia, z różnymi w arunka
mi, z czego w ynika jasno, że odpocznienia w Nim szukać można i znaleźć tylko w Jego bezpośredniej bliskości. N ajpierw mówi: Pójdź do Mnie — a dam ci odpocznienie; gdy przyj
dziesz i uwierzysz — dam ci odpocznienie, pokój przebaczenia i przyjęcia, pokój Mej miłości!
Ale wiemy, że wszystko co P an nam daje, ma się stać naszą własnością, że niejednokro
tnie trzeba pewnego czasu, aby w pełni po
siąść ten d ar Pański, trzeba go zatrzymać, przyswoić, wchłonąć całkowicie, aby przepoił naszą istotę, inaczej bowiem nie możemy go ani doznać ani zasmakować w nim, i to pomi
mo, że Jezus tak bardzo chce nam go dać.
Dlatego zapewne w Swej pow tórnej obietni
cy w yraża ją P an Jezus w słowach, które zda
ją się mówić nie tyle o początkowym pokoju,
w itającym na w stępie utrudzoną duszę, ale ra
czej o głębszym, osobiście dożytym i trw ale
przysw ojonym pokoju duszy, k tó ra w Jezusie
mieszka. Pan Jezus mówi n ie tylko: „Pójdźcie
do M nie”, ale mówi też: „Weźmijcie jarzmo
Moje na się i uczcie się ode M nie”, a więc
Nr 6 C H R Z E Ś C I J A N I N
Mój B ó g - mó j Z b a w ic ie l
„Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna Swegio Jednorodzonego dał, aby ka
żdy, kto Weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”.
Jan 3,16 Bóg jest Stw orzycielem w szystkich ludzi i wszystkich m iłuje jako Stworzyciel, Bóg i Ojciec, i chce, aby wszyscy byli zbawieni. Zba
wienie je st dziełem Bożej miłości. Miłość tę, dla zasługi C hrystusa Pana okaziuje Bóg temu, kto całym sercem naw róci się do Niego i przyjmie z Jego rąik zbawienie, któ re On daje darmo każdemu; a więc gdy człowiek uw ierzy w P ana Jezusa i przyjm ie Go do swego serca jako Zbawiciela sw ej duszy. W yraźnym dowo
dem takiej żywej w iary i dożytego zbawienia jest nowy żywot, pełen dobrych uczynków.
Je st to w ielki cud Boży, gdy z grzesznika zgubionego Bóg uczyni nowego człowieka, zro
dzonego przez Słowo Boże i Ducha Świętego ku nadziei żywej. Ja k w iele jest tych dusz ze wszystkich narodów i języków, któ re przez Sło
wo znalazły żyw ot wieczny w P an u Jezusie, wie tylko Sam Bóg. Jak to cudownie, że te kosz
tow ne słowa wypowiedział Sam P an Jezus, Je - dnorodzony Syn Boży! Tak Bóg um iłował ten św iat w jegO’ ubóstwie, nędzy i naw et pomimo jego wrogiego nastaw ienia wobec Boga; i to tak umiłował, że nie żałował Swego miłego Syna, ale Go dał iza nas wszystkich, za cały świat. On miłował, przeto dał to- najlepsze, co miał.
Przytoczony w iersz Słowa Bożego przywiódł więcej dusz do zbawienia, niż jakikolw iek in
ny. Wiele wyrazów świeci tu osobliwym bla
skiem. Widzimy tu : „umiłowanie Boże”, z do
datkiem „tak, że...”, w yjaśniający bezm iar tej miłości. N astępnie ogrom ny „dar Boży”, o któ
rym też wispomina Ap. Paw eł w 2 Liście do K oryntian (9, 15), że do tego daru mamy wol
ny przystęp. Dalej czytamy: „Syna Bożego”, ten bezcenny, jedyny w swoim rodzaju dar miłości, która nigdy n ;e okazała się pełniej, jak w momencie zesłania Jednorodzonego z nieba na ziemię, aby żył i um arł dla ludzi (Efez. 2, 4—8).
Te trzy p u n k ty są wyraźne. Potem idzie pro
sta w skazówka w iary, mówiąca o woli Bożej zbawienia ludzi: „aby ... nie zginął”. Jest tu szerokie, obejm ujące w szystkich ludzi okreś
lenie: „każdy kto Weń w ierzy”. W tym „każdy”, znajduje miejsce wielu, którzy skądinąd przez węższe rozum ienie lub naukę, czuli się nie
godni łasiki.
Wreszicfie w ielka obietnica: „nie zginą, ...
mieć będą żywot w ieczny”. Dzięki Bogu za to, że „nie ma względu na osoby”, że Jem u się upodobało i m nie biednemu, nędznemu grze
sznikowi objawić Jego miłość do mnie w tym, że dał m i Swego Syna, jako mojego Zbawicie
la. Drogo mnie kupił, bo za cenę życia i krw i niew innej Swego umiłowanego Syna, Jezusa Chrystusa. Zbawił mnie, poświęcił, odrodził ku nadziei żywej i prow adzi po Swej drodze. Te
raz mogę razem z ludem Bożym śpiewać: „Jak szczęśliwy jestem w służbie K róla dusz... U nóg Zbawcy kładę wszystko, kładę już” .
Bronisław K urek
stańcie się Moimi uczniami, poddajcie się Memu kierow nictw u, podporządkujcie się we wszystkim Mojej woli, zespólcie wasze życie zupełnie z Moim — innym i słowy: „M ieszkaj
cie we M nie” ; a gdy ten w arunek będzie wy
pełniony, obietnica brzm i obecnie nie tylko:
„sprawię wam odpocznienie”, ale słyszymy:
„znajdziecie odpocznienie duszom waszym”.
Pokój, któryś otrzym ał od P ana w dniu swego przyjścia do Niego, przyjąłeś za swą własność, ale wiedz, że to głębsze, trw ałe odpocznienie, płynie tylko z bliskiej społeczności z Nim, i głębokiego pozostawania w Nim, z zupełne
go oddania się Jezusow i i jedności z Nim.
„Weźmijicie jarzm o Moje na się i uczcie się ode M nie”, i „mieszkacie we M nie”, to jest droga do trw ałego pokoju i odpocznienia.
Czy te słowa Zbawiciela nie odsłaniają ci powodu, dla którego tak często tracisz te n pokój, którego od czasu do czasu zaznajesz?
Powód leży właśnie w tym , że tajem nicą zu
pełnego pokoju, jest zupełne oddanie się J e zusowi. Czy oddałeś całe swe życie Jezusowi, aby nim kierow ał i w nim panował? Czy wziąłeś już Jego jarzm o na siebie, aby On mógł prowadzić cię tam , gdzie On chce? Czy uczysz się od Niego — m ieszkając w Nim
— być tylko tym, kim On chce, abyś był, i czynić to tylko, co On chce? To są w a
runki, bez spełnienia których nie możesz myśleć o możliwości dożywania stałego poko
ju, tego któregoś doznał przy pierwszym pójściu za Nim. Pokój jest w Jezusie, nie jest darem , k tó ry mógłby ci Jezus darować poza społecznością z Nim, dlatego też możesz r a
dować się z pokoju Bożego i zachować go, je
żeli nie masz Jezusa Samego.
W ielu początkujących w wierze nie może pojąć te j praw dy i dlatego tak szybko tracą w ew nętrzny pokój. U niektórych powód leży w tym , że nie wiedzieli ani nie słyszeli o tym, że Jezus żąda niepodzielnego oddania Mu c a ł e g o serca, że chce kierować każdym szczegółem naszego codziennego życia, że n a
w et i w tych najdrobniejszych szczegółach codziennego życia należy starać się o to, aby sie Jem u podobać. Nie wiedzieli i nieraz nie wiedzą dotąd, jak zupełne musi być oddanie się Jezusowi.
Inni znów, którzy m ają jakie takie pojęcie
o świętobliwości życia chrześcijanina, popadli
może w in ny błąd, a mianowicie nie wierzą
w to, aby prowadzenie takiego cudownego
życia, było i dla nich możliwe. Wzięcie n a się
„...Niektórzy nie wiedząc Anioły za gości przyjmowali"
Apostoł Paw eł nie wspomina z imienia Abraham a i Lota, jako tych, którzy gościnny
mi będąc, przyjm ow ali nieznanych wędrow
ców, nie wiedząc że w ten sposób_kiedyś Aniołów pod dach swój wprowadzili, a wraz z nim i Samego Pana!
Z gośćmi zaś przyszło do ich domu błogosła
wieństwo Boże. I pomyślmy, że stało się tak dzięki tem u, iż duchowe życie A braham a i Lota było tak obfite, iż i n a darze gościn
ności im nie zbywało.
Słowo Boże poucza nas, że każdy chrześci
janin powinien być gościnny, i to nie z zew- w nętrznego przym usu, ale z w ew nętrznego przekonania. D latego to Apostoł Paw eł tak w yraźnie i z naciskiem pisze do ludu Bożego, aby naśladow ał Abraham a, swego ojca w iary, który nie wiedząc naw et o tym , Samego Pana i Aniołów Bożych przy ją ł do domu swego!
Mowa jest o gościnności w jej czystej po
staci, pozbawionej jakichkolw iek elem entów wyrachow ania lub względów ludzkiej natury;
tam ci bowiem nam postaw ieni za wzór — n i e w i e d z ą c Aniołów Bożych przyjęli, a ci przecież jako podróżni, zmęczeni i zakurzeni, potrzebowali wypoczynku, którego bez staran nej obsługi nie możnaby im udzielić. A bra
ham w i d z i a ł to, a w i e d z i a ł też, czego w takiej sytuacji wędrowiec potrzebuje; czy
tam y o tym w yraźnie w zachowaniu się A bra-
jarzm a Jezusowego, noszenie go stale, w każ
dej chwili życia, wydało się im takim wysił
kiem, takim w yjątkow ym stanem, dostępnym tylko dla w ybranych ludzi, że uważali to za nieosiągalne dla siebie. Sama myśl, aby pozo
stać zawsze, każdy dzień w Jezusie, w ydała im się stanem o tak wysokim poziomie, który możliwy jest może po życiu pobożnym pełnym w ysiłku w uświęceniu; i dlatego wydawało' się im to dla początkującego wierzącego czymś nieosiągalnym. Nie wiedzieli, nie rozumieli, że Jezus mówi praw dę tw ierdząc, że „jarzmo Moje jest wdzięczne”, że właśnie to jarzmo d aje odpocznienie, gdyż właśnie wtedy, gdy człowiek odda się P an u i jest Mu posłuszny, Pan dajje m u moc i radość do tego. Nie za
uważyli oni też, że Jezus do słów: „Uczcie się ode M nie” dodaje inne: „Żem Ja cichy i po
kornego serca”, a to oznacza i upewnia, że Je go cichość pomoże im w każdej potrzebie, to jest tak: m atka niesie swe słabe dziecko wła
śnie dlatego, że jest słabe. Nie zrozumieli, że w Swym wezwaniu: „Mieszkajcie we M nie”, niczego innego Jezus nie żądał, jak oddania się Mu, a wówczas Jego wszechmocna miłość bę
dzie ich trzym ała, ochraniała i błogosławiła...
Błądzą więc jedni z braku zupełnego odda-
hama, który: „... ujrzaw szy ich wybiegł prze
ciwko nim ze drzwi nam iotu i pokłonił się do ziemi, i rzekł: Panie mój ... n ie mijaj proszę sługi twego, przyniosę trochę wody a omyje cie nogi wasze i odpoczniecie pod drzew em ” (1 Mojż. 18,2-4). Ale nie tylko to, ale jak wie
m y kazał A braham przygotować posiłek, i to dobry posiłek z masła, mleka, cielęcia i pod
płom yków z jasnej m ąki składający się, aby tylko zmęczonych gościć posilić. Aby odpo
częli.
Gościność A braham a była cechą jego czy
stego Serca, jak i życzliwość dla ludzi. Sam zaś będąc wędrowcem, nauczył się w ciągłej podróży, jaką wartość m iała dla niego samego, gdy ktoś zezwolił m u na zaczerpnięcie zimnej wody, lub spokojne popasienie jego stad, a jak znów było przykro, gdy odmówiono m u prawa zatrzym ania się i rozbicia obozu dla odpoczyn
ku, i nakazyw ano iść dalej, na pustynię ...
Tak więc A braham przyjm ując gości — P a
nu usłużył! P rzy jrzy jm y się więc tem u mężo
wi w iary; spójrzm y jak w swej gościnność’
jest n aturalny, jak każda spraw a świadczy, że wszystko co się dzieje w opisanym wydarze
niu, m a swoje n atu raln e źródło w szczerym sercu. To nie form alne tylko granie roli go
ścinnego gospodarza, ale rzeczywista szczera gościnność, k tóra każe m u nie tylko nakarmić gości, ale gdy już muszą odejść, musi i on ich
nia się Panu, a inni pozostają w tyle z powodu braku ufności. Te dwie cechy: o d d a n i e i z a u f a n i e są najistotniejszym i w arunka
mi życia chrześcijańskiego; trzeba wszystko oddać Jezusowi, aby wszystko od Niego otrzy
mać. Jedno zaw arte jest w drugim, a w tym słowie „oddanie11, są połączone oba. Oddać się zupełnie Jezusowi, znaczy zarówno słuchać,
jak, ufać i słuchać. i
Cóż dziwnego więc, gdy przy takim niezro
zum ieniu słów Pana, zaraz na początku za
brakło w życiu z w iary — radości i mocy, których oczekiwałeś. Czasami upadłeś w jakiś grzech nieświadomie, ponieważ nie wiedzia
łeś, jak zupełnie Jezus pragnie tobą kierować i jak nie potrafisz ani chwili ostać się, jeżeli nie będziesz przebyw ał w zupełnej Jego bli
skości.
Innym razem wiedziałeś o grzechu, ale nie miałeś siły, aby go przezwyciężyć, lub sprze
ciwić się mu, ponieważ nie wiedziałeś, albo nie wierzyłeś, że Jezus chce cię wziąć zupełnie w Swe ręce, aby cię strzec i aby ci pomóc.
Jakkolw iek się spraw a miała, nie długo to
trw ało, a utraciłeś radość pierwszej miłości,
a tw a droga zamiast świecić, jak droga spra-
Nt 6 C H R Z E Ś C I J A N I N 1 odprowadzić poza 'swój nam iąt, poza swój
obóz.
I popatrzym y jak to miło musiało wyglądać, gdy poważny A braham prowadzi swych gości, jak mile rozm aw iają ze sobą z uśmiechem życzliwości na tw arzy, i gdy już przy poże
gnaniu kłaniają się sobie z szacunkiem, jeden z nieznanych Gości mówi: ,,Izali J a zataję przed Abraham em , co m am uczynić? Ponieważ A braham pew nie będzie rozmnożony w lud wielki i m ożny ... znam go bowiem, przetoż przykaże synom swoim i domowi swojemu, aby strzegli drogi Pańskiej ...” (1 Mojż.
18,17-19). Zwróćmy uwagę, że nie powiedział Anioł Pański tych słów (jak i dalszych o So
domie i Gomorze) w czasie, gdy posilali się odpoczywając wygodnie w cieniu drzewa, ale powiedział to, gdy akt gościności został dopeł
niony uprzejm ym odprowadzeniem, miłym wyDrawieniem w dalszą drogą.
Tajem nica gościnności nie wszystkim — nie
stety — jest znana. D latego Apostoł Paw eł po
uczając pomocników swych w pracy usługi
wania, pisze do Tym oteusza i do T y tu sa, aby gdy będą w zborach, w których doko
nyw any będzie w ybór starszych ^borowych (prezbiterów i diakonów), zwracano uwagę na dar gościnności (1 Tym. 3,2; Tyt. 1,8), gdyż za
równo prezbiter jak i diakon powinni być gościnni; służba ich bowiem ściśle łączyć się będzie z przyjm ow aniem do domów swoich tych, którzyby pragnęli społeczności w Słowie Bożym i z w iernym i. Gdzie prezbiter niego
ścinny, tam nie tylko jego dom, ale i zbór omi
jać będą.
Jest jeszcze jedna spraw a mało znana, i ma
ło rozumiana, a mianowicie zdarza się często,
że gdy naw et prezbiter Zboru m a dar gościn
ności, to znów członkowie Zboru tego daru albo nie posiadają, albo jest on jeszcze dla nich nieznany, tak iż wygląda na to, że mie
szkania ich m ają bardzo wąskie drzwi, przez które mało kto, i nader rzadko może przejść i zmieście się, tak we drzwiach, jak i w domu.
W takich sytuacjach cały ciężar gościnności zborowej kładzie się na barki gościnnego prze
łożonego.
Zapom inają członkowie lu d u Bożego, że Apostoł Poweł i do nich mówił nakazując:
„Potrzebom świętych udzielający, gościnności naśladujący” (Rzym. 12,13). Pan Jezus tak prosto o tej służbie powiedział: „Kto by też napoił jednego z tych to m ałych tylko kub
kiem zimnej wody w imię ucznia zaprawdę powiadam wam nie straci zapłaty sw ojej”
(Mat. 10,42).
Gościnność jest jednym z wielkich rozdzia
łów stosowania Ewangelii w życiu praktycz
nym; kto tej cnoty chrześcijańskiej nie ma, tego ewangelia jest bez jednego rozdziału, a życie bez jednej nagrody. Pochwalamy wszyscy dobrodusznych i gościnnych; gotow iś
m y zawiesić nad drzwiam i ich domów tablicz
kę z napisem : To jest gościnna rodzina. I tak jest napraw dę, ale przybijm y też nad drzwia
mi własnego domu tabliczkę: „Mieszkanie G ajusa” ; pam iętam y imię tego brata? T 01 był ten, k tó ry usłużył Apostołowi Pawłowi go
ścinnością (Rzym. 16,23).
Gdy byłem jeszcze młodym ewangelistą, często bardzo i wiele jeździłem i wędrowałem odwiedzając zbory, placówki i domy rodzin wierzących. Często więc byłem gościem i w wielu miejscach. Widziałem, że wszędzie
wiedliwego, była więcej podobna do drogi Izra
ela na puszczy; pamiętasz, że lud wędrował znajdując się niedaleko Ziemi Obiecanej —■
miejsca odpocznienia, ale do niej jednak nie wchodził.
Biedna, zmęczona duszo, k tó ra przez wiele lat jesteś ścigana jak dzikie zwierzę, pójdź i posłuchaj, że jest m iejsce bezpiecznego i spokojnego schronienia, gdzie zwycięstwo, pokój i radość są zapewnione; miejsce to jest stale dla ciebie otw arte — jest to serce Jezu
sowe!
N iestety, w ydaje m i się, jakbym jeszcze sły
szał głos: „To mieszkanie w Jezusie, to stałe noszenie Jego jarzm a, to uczenie się od Niego, to właśnie jest tak bardzo trudne, a wysiłek aby tam dotrzeć, odbiera pokój jeszcze w większym stopniu niż grzech albo św iat”.
Jakież tragiczne nieporozum ienie leży w ta kich słowach, a mimo to jakże często słyszy się je.
Czy męczy pielgrzyma, gdy spocznie sobie na łożu po trudach uciążliwej' wędrówki? Czy to jest w ysiłkiem dla dziecka spocząć w ra mionach m atki? O nie! Wszak n a łożu znaj
duje pielgrzym odpoczynek, a słabe dziecko na ręk u m atki — ochronę i pomoc. Tak samo
ma się spraw a z Jezusem. Duszy ludzkiej w y
starczy, że Jem u się powierzy, a uciszy się i odpocznie w zaufaniu, że Jego miłość podję
ła się jej strzec i że Jego wierność to dzieło doprowadzi do końca. Błogosławieństwo to jest wielkie, że naszem u biednem u sercu jest tak trudno je zrozumieć. M amy wrażenie, że nie jesteśm y w stanie wierzyć tem u, że J e zus, którem u „dana jest wszelka moc”, rze
czywiście może nas cały dzień prowadzić i za
chować. A właśnie Jezus tq nam przyrzeka, i na innej drodze nie może nam dać praw dzi
wego odpocznienia. Dopiero gdy nasze serce pojmie tę praw dę, że Jezus tak poważnie mówi: „Mieszkajcież we M nie” i „Uczcie się ode M nie”, i że to Jego jest wolą i że może za
chować nas stale w Nim, ale tylko jeżeli się Mu zupełnie oddaliśmy — dopiero w tedy m o
że odważymy się rzucić w ram iona Jego m i
łości i powierzyć się Jego w iernej opiece. Nie jarzm o samo, ale nasz o p ór p r z e c i w n i e m u czyni je ta k ciężkim; kto się niepo
dzielnie odda Jezusowi, jako Mistrzowi i K ró
lowi, ten znajduje odpocznienie i umie je za
trzym ać.
Pójdź, drogi bracie, i zacznij od dziś z pro
stotą przyjm ować słowa P ana Jezusa. W tych
gdzie było przebudzenie duchowe, tam zja
wiało się zaraz wiele gości. Pierw sza miłość, ta którą każdy powołany do Królestw a Boże
go otrzym uje do serca, gdy rozgrzewała miejscowe dzieci Boże, to i goście byli nią ogrzani. Nie było gości bezdomnych, wszyscy byli rozchw ytyw ani do domów. Ale gdy zbór starzeje się duchowo, ziębną serca, ziębnie też i gościnność!
Kiedyś spotkałem i takiego przyjaciela, któ
ry bardzo cenił gościnność i lubił zapraszać gości, tylko że gdy zapraszał, to podawał adres nie swój, ale adres przełożonego Zboru.
Nic dziwnego, że ów przełożony Zboru m iał wiele niespodzianek, gdy w itał nieoczekiwa
nych gości, zaproszonych do jego domu przez innego brata; ale zawsze ten m iły b rat przeło
żony był gościnnym gospodarzem, m ile odno
szącym się do wchodzących pod jego dach.
Mógłby ktoś zwrócić uwagę, iż być może naw et gościnność A braham a wyglądałaby nieco inaczej, gdyby m iał za żonę nie Sarę, ale niewiastę innego charakteru. Trzeba wie
dzieć jednak o tym, że Pan Bóg dał A braha
mowi nie tylko Izaaka, ale przedtem dał m u i Sarę za żonę, a P an wiedział, że tem u czło
wiekowi zależało na praw idłow ym życiu du
chowym, a kom u na ty m zależy napraw dę, te m u P an udziela pomocy tak, aby jego ewan
gelia była zupełna, a w tedy nie zabraknie tam i rozdziału o gościnności.
A braham i Lot przyjęli Aniołów za gości, nie wiedząc kogo przyjm owali. Łatw iej jest człowiekowi przyjąć znanego sobie człowieka, ale takie przyjm ow anie m a niejednokrotnie cechy pewnego wyrachowania.
Tamci mężowie przyjęli gości nie w i e d z ą c wprawdzie, ale w i d z ą c ; kogóż zo
baczyli? zobaczyli zwykłych, (prostych pod
różnych, zmęczonych, potrzebujących odpo
czynku, obcych i nieznanych potrzebujących serca ludzkiego!
Wiemy, że egoizm ludzki jest wielki, nie
jednokrotnie jest taki że napełnieni nim lu dzie, gdyby wiedzieli nawet, że Aniołowie sto
ją przed ich domem i oczekują przyjęcia pod dach, nie przyjęliby gości, udaliby, że ich nie widzą!
Zechciejm y jednak uświadomić sobie, tak zwyczajnie i prosto, że Aniołowie Boży nie w yglądają w rzeczywistości tak, jak ich m alują lub, jak nasza w yobraźnia to czyni, ale w yglądają oni zupełnie ina
czej, i dlatego jakże zważać mamy na to, co dzieje się dokoła nas, abyśmy i m y nie po
pełnili wielkiego błędu przez k tó ry nie przy
jęlibyśm y Aniołów, odmawiając gościny zwy
kłym , prostym , zmęczonym i potrzebującym serca wędrowcom, takim jak i wówczas byli.
Abyśmy nie m usieli usłyszeć, stanąw szy przed Chrystusem Jezusem takich słów: „Byłem go
ściem a nie przyjęliście Mnie...“ (Mat.
25,43a), a jednocześnie słyszelibyśmy wielki chór głosów, chcących usprawiedliwić swoje błędy: „Panie! kiedyśm y Cię widzieli łaknącym albo pragnącym , albo g o ś c i e m , albo nagim, albo chorym, albo w więzieniu — a nie służyliśm y Tobie?” (Mat. 25,44). „Tedy im odpowie mówiąc: Zaprawdę powiadam wam, czegoście-kolwiek nie uczynili jednem u z ty ch najm niejszych i Mnieście nie uczynili”.
Sergiusz Waszkiewicz
słowach „Weźmijcie jarzmo Moje na się”
i „Mieszkajcie we M nie” leży rozkaz, a rozkaz wymaga posłuszeństwa. Posłuszny żołnierz nie pyta, czy rozkaz jest w ykonalny i jakie za sobą pociąga skutki, ale przyjm uje komendę wierząc, że dowódca postarał się o wszystko, co jest konieczne. Spraw ą więc Zbawiciela jest, dać mi siłę i w ytrw anie do pozostania w Nim, pokój i błogosławieństwo' rzeczywiste
go mieszkania w Nim; m oją zaś spraw ą jest Jego usłuchać. P rzyjm ijm y dzisiaj bezzwłocz
nie i posłusznie Jego rozkaz i odpowiedzmy zdecydowanie: „Mój Zbawicielu, pozostanę w Tobie, na Twój rozkaz biorę Twe jarzm o na siebie, bez zwłoki chcę poddać się tem u zada
niu, i już pozostanę w Tobie”.
Jeżeli jesteśm y świadomi naszej niewierności w tym , to ta świadomość m a tylko zaostrzyć ten rozkaz i nauczyć nas jeszcze baczniej zwracać uwagę na głos Ducha, aż na nowo usłyszymy P ana Jezusa mówiącego do nas z nadzieją, miłością i mocą: „Dziecię, mieszkaj we M nie”. Jeżeli słucham y tego słowa, jako pochodzącego osobiście od Niego Samego, to każda wątpliwość musi pierzchnąć, gdyż jest to równocześnie obietnica, która zostanie na
pewno wypełniona. Coraz prościej i jaśniej przem ówi do nas.
Pozostać w Jezusie, to znaczy nie co innego, jak wyrzec się siebie samego, aby być prow a
dzonym i nauczanym przez Niego, a następnie odpocząć w ram ionach wiecznej miłości!
Błogi pokój! Owoc i przedsm ak Bożego pokoju! Znajdują je ci, którzy przychodzą do Jezusa, i pozostają w Nim. To jest pokój Bo
ży, pokój wieczności, k tó ry „przewyższa wszelki rozum i strzeże serc i m yśli naszych”.
Jeżeli m am y taki pokój zapewniony, to znaj
dziemy dosyć sił do w ykonania każdego obo
wiązku, odwagę do każdej walki, pociechę w każdej boleści, i radość wiecznego żywota naw et w „dolinie cienia śm ierci”.
O, mój Zbawicielu, gdyby m oje serce miało znów kiedy w ątpić lub ulegnąć błędnej myśli, jakoby to szczęście było za wielkie, aby go oczekiwać, za wysokie, aby go móc osiągnąć, to ożyw Panie mą w iarę i posłuszeństwo Twym głosem i słowami: „Pozostań we Mnie, weźmij jarzm o Moje n a się i ucz się ode Mnie ..., a znajdziesz odpocznienie duszy tw ojej”.
A. Murray
Nr 6 C H R Z E Ś C I J A N I N 9
P O R A N E K
K ażdy now y poranek jest no w ym początkiem życia naszego. K ażdy dzień jest dość długi, aby Boga znaleźć albo utracić, aby w iary docho
wać albo się shańbić. Dlatego Bóg stw orzył dzień i noc, b yśm y nie błąkali się w nieskoń
czoności, ale ju ż z rana m ieli przed oczyma cel wieczora. Jak słońce co dzień na nowo wscho
dzi, tak i odwieczne m iłosierdzie Boże odna
wia się na ka żd y poranek. Co rano polegać na wierności Boga, pośród życia z Bogiem co dzień rozpoczynać z N im nowe życie — oto dar, k tó rym Bóg obdarza nas każdego poranku.
W Piśmie Ś w ię ty m poranek jest czasem peł
nym cudów. Jest to pora pom ocy Bożej dla Kościoła, pora radości po wieczorze płaczu, po
ra zwiastowania Bożego Słowa, codziennego rozdzielania św iętej m anny; przed nastaniem dnia Jezus idzie m odlić się, niew iasty spieszą do grobu i słyszą, że Jezus zm artw ychw stał.
Jest to oczekiwanie cudów Bożych, które każe m ężom w iary wcześnie uistawać. Sen ich nie zatrzym uje. Spieszą naprzeciw porannej łaski Bożej.
Budząc się w ypęd za m y ciemne postacie no
cy i męczące sny, modląc się z rana i polecając się na ten dzień tró jjed yn em u Bogu. Z ły h u mor, nieopanowane nastroje i pragnienia, z których nie m o żem y się za dnia otrząsnąć, czę
sto są nocnym i upiorami, których zawczasu nie w ypędziliśm y precz i dlatego chcą nam i dzień zatruć. Nie w yp ełn ia jm y pierw szych chwil nowego dnia w łasnym i planam i i troska
mi, ani zb y t gorliwą pracą, lecz wyzwalającą łaską Bożą, błogosławioną bliskością Boga. K o
go troska zb y t wcześnie budzi, do tego Pismo mówi: Próżno wstajecie wcześnie rano, późno się kładziecie, w ciężkim znoju zd o b yty chleb jecie (Psalm 127, 2). Nie strach przed dniem, nie ciężar prac, które zam ierzam w ykonać, lecz Pan „budzi m nie na każdy zaranek, pobudza uszy m oje, abym słuchał tak, jako uczący się pilnie” — tak czytam y o słudze B ożym (Izaja
sza 50,4). Zanim serce otwiera się dla świata, Bóg chce je dla Siebie otw orzyć; zanim ucho usłyszy niezliczone głosy dnia, m a z rana u sły
szeć głos Stw órcy i Zbawiciela. Ciszę w czes
nego poranka Bóg przygotow ał dla Siebie sa
mego. Do Niego ma należeć.
Chleb powszedni należy poprzedzać Słowem powszednim. Wówczas ty lko będziem y chleb przyjm ow ali z dziękczynieniem . Pracę codzien
ną należy poprzedzać m odlitw ą poranną. W ów czas tylko praca będzie w ykonyw ana zgodnie z Bożym rozkazem. Na cichą porę m odlitewną i wspólne nabożeństwo m usi poranek poświę
cić godzinę. Nie jest to naprawdę czas zm ar
nowany. Czy m oglibyśm y inaczej zbroić się do
zadań, potrzeb i pokus dnia? A chociaż często nie jesteśm y „w nastroju”, jednak jest naszą powinnością wobec Tego, któ ry chce, abyśm y Go w zyw ali, chwalili, i prosili Go, K tóry nie inaczej błogosławi nam na każdy dzień, jak przez Słowo Sw oje i naszą m odlitwę.
Nie tylko zawodowy teolog lub ksiądz, lecz każdy chrześcijanin m usi sobie w yznaczyć czas na cichą modlitwę. Radzim y kłaść za podstawę cichej m odlitw y określone Słowo Boże. Daje to m odlitw ie treść, niewzruszoną podstawę i nie
zachwianą ufność. Może to na dany tydzień być ten sam u ryw ek Pisma. W ted y to Słowo Boże w nas zamieszka, pocznie żyć i będzie nam tow arzyszyło — w naszej świadomości i nieświadomości. Z b y t częsta zmiana Słowa czy
ni nas powierzchownym i. Na podstawie Pisma uczym y się mówić do Boga, jak dziecko do m atki, a p rzy ty m ję zyk iem , któ rym Bóg do nas przemówił. Opierając się na Słowie Bożym, zanosim y nadchodzący dzień przed tron Boży, oczyszczam y swoje m yśli i zam iary przed Nim i m odlim y się przede w szystkim o pełną spo
łeczność Jezusa Chrystusa z nami. Nie zapo
m n ijm y modlić się o samych siebie; „w poko
rze zważaj na swoją duszę“.
Potem m am y przed sobą szerokie pole m od
litw y przyczynnej. W zrok nasz sięga daleko, w i
dzi bliższych i dalszych ludzi i rzeczy, by je po
lecić lasce Bożej. Nie wolno nam pominąć niko
go w naszej m odlitwie przyczynnej, osobliwie tych, którzy osobiście lub zawodowo są z nami związani — a takich jest wiele. Wreszcie każdy z nas wie o ludziach, którym n ik t prócz nas tej przysługi zapewne nie oddaje. Nie zapominaj
m y dziękować za tych, któ rzy nas swoimi m o
dłami p rzyczyn n ym i wspomagają i krzepią.
Z akończm y cichą m odlitw ą i kilka kro tnym i najpew niejszym „Am en”.
Do wspólnego nabożeństwa zachęcajm y swo
ich dom owników lub braci z sąsiedztwa, aby ra zem z nim i słuchać Słowa Bożego, śpiewać i modlić się. W e w spólnym nabożeństwie słu
cham y przede w szystkim wspólnie czytanych Psalmów, które stają się naszą własnością, gdy je codziennie i obficie czytam y, i m odlim y się ich słowami, choć są początkowo niezupełnie zrozumiałe. Potem należy w skupieniu prze
czytać bieżący ustęp ze Starego i Nowego Te
stam entu. Pieśń kościelna łączy nas z w ielkim Zborem teraźniejszości i przeszłości. Modlitwa, którą jeden za całą społeczność m odli się, za
nosi wspólne spraw y m ałych społeczności do
m ow ych do Boga.
Tak więc w ciszy porannej Bóg przez Swoje Słowo do nas m ówił, tak i m y nawiązaliśmy łączność z Bogiem i ze Zborem chrześcijan- skim . C zyżb yśm y teraz nie m ieli z całą ufno
ścią przystępować do pracy dziennej?
z