• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1964, nr 6

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1964, nr 6"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

CHRZEŚCIJANIN

E W A N G E L I A — Ż Y C I E I M Y Ś L C H R Z E Ś C I J A Ń S K A — J E D N O Ś Ć — P O W T Ó R N E P R Z Y J Ś C I E C H R Y S T U S A

„Idźcie tedy i czyńcie uczniami w szystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego

Ew. Sw. Mat. 28. 19

„Albowiem nie w stydzę się za Ewangelię Chrystuso­

wą, ponieważ jest mocą Bożą ku zbawieniu każdemu wierzącemu

Rzym. 1, 18

Rok założenia 1929 Warszawa, czerwiec 1964 Nr 6

Treść num eru: Myśli o pokoju — N ieznany — Czy tw oje grzechy są przebaczone — Mieszkaj w Jezusie...

— Mój Bóg — mój Zbawiciel — Niektórzy nie wiedząc Anioły aa gości przyjm ow ali — Po­

ranek — Jalk wałczyć z; pokusą — Błogosławieństwo jedności — Jest nas dlwóch — Dwojga ludzi świadectwo... — Kronika.

M Y Ś L I O P O K O J U

„1 stanie się w ostateczne dni, że będzie przygotowana góra domu Pańskiego na w ierzchu gór, i w y w y ższy się nad pagórkami, a zbieżą się

do n iej w szystkie narody.

1 pójdzie wiele ludzi, mówiąc: Pójdźcie, a w stąpm y na górę Pańską, dó domu Boga Jakubowego, a będzie nas (uczył dróg swoich i będziem y chodzili ścieżkam i jego; albowiem z Syonu w yjd zie zakon, a słowo Pańskie z Jeruzalem u. I będzie sądził m iędzy narodami, a będzie karał wiele ludzi. 1 przekują miecze swe na lemiesze, a włócznie swe na sie r­

py; nie podniesie naród przeciw narodowi miecza, ani się będą ćw i­

czyć do bitwy.

Domie Jakubow y! Pójdźcie, a chodźm y w światłości Pańskiej.”

(Izajasz 2,2—5)

Oto prorocze Słowo, które Izajasz „ujrzał"

i w Imię Boże skierow ał do narodu izraelskie­

go. To w spaniała wizja czasów ostatecznych, wizja pokoju, k tó ry p anuje w Judzie i w Izraelu, to wizja królestw a pokoju w którym udział m ają również inne narody, a stolicą te­

go królestw a pokoju i miejscem, z którego rozprzestrzenia się Słowo Boże — jest święte miasto Jeruzalem .

Zbiegną się doń narody, zaczną szukać dróg Bożych, uczyć się je poznawać i uczyć się chodzić nimi, Bóg Izraela stanie się Bogiem wszystkich narodów, a Słowo Boże własnością wszystkich ludzi, a nie, jak było dotąd, tylko1 własnością Izraela.

Ani w Jerozolimie, ani w sąsiednich krajach

— na półwyspie A rabskim i w Egipcie, ani w Azji M niejszej, — w żadnym k ra ju świata ludzie nie będą się ćwiczyć do bitwy. Począw­

szy od Jerozolim y, aż do krańców ziemi wszę­

dzie zapanuje pokój; pokój stanie się własnoś­

cią wszystkich ludzi, a Słowo Boże praw em dla wszystkich narodów. ,,I przekują miecze swe na lemiesze, a włócznie swe na sierpy” (lub jak

jest w nowym przekładzie: „na noże w iniar­

skie”), „nie podniesie naród przeciw narodo­

wi miecza, i nie będą się więcej sposobić do bitw y”.

Bóg spełni to Słowo, które w swoim czasie dał za pośrednictw em Izajasza ludowi Izraela i nastanie czas, gdy na ziemi zapanuje Króle­

stwo Boże — K rólestw o sprawiedliwości, ra­

dości i pokoju.

Gdy dzisiaj, jako chrześcijanie uświadamia­

m y sobie sytuację, w kiórej znajduje się świat, a więc zarówno ludzie wierzący, jak i niewie­

rzący, dziś, gdy nie mamy pewności czy któ­

ryś z kolejnych kryzysów nawiedzających świat nie będzie „ostatni” ; n a s z a n a d z i e - j a skierow ana jest na Tego, k tó ry powiedział:

„Jam jest droga, praw da i żyw ot”, „Dana mi

jest wszelka moc na niebie i n a ziemi”, „Jam

jest światłością św iata“, m i ł o ś ć i w i a r a

n a s z a spoczywa n a Tym, o którym mówią

proroctwa, że jest Księciem Pokojju, którem u

w dniu narodzin śpiewali Aniołowie: „Chwała

na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój

w ludziach dobre upodobanie1', o którym

(2)

świadczy Biblia, że Jego królestwo, jest kró­

lestwem pokoju i sprawiedliwości.

W wierszach 4 i 5 łączy się wiara, nadzieja i miłość I z r a e l a oraz K o ś c i o ł a, łączy się Stary i Nowy Testament, mianowicie — w sło­

wach mówiących o spełnieniu się starej obietni­

cy pokoju dla w s z y s t k i c h ludzi.

I nas dzisiaj również dotyczą te słowa:

„Pójdźcie a chodźmy w światłości Pańskiej", gdy ze wszystkich stron św iata podnosi się głote narodów „Nigdy więcej w ojny”, („Po­

kój całemu św iatu”, gdy tęsknota człowieka do posiadania pokoju dochodzi do p u n k tu kulm i­

nacyjnego i gdy jednocześnie świat cały — wszyscy ludzie, stoją nad przepaścią, o krok od totalnej zagłady, m y jako chrześcijanie skierow ujem y nasz wzrok na Jezusa Chrystusa, gw aranta naszego pokoju i pokoju świata, który jednając nas ze Swoim Ojcem ustanow ił j stan pokoju między nami, grzesznymi ludźmi i świętym Bogiem „W Ni:m“ m am y pokój.

Jako chrześcijanie popieram y wszystkie szczere wysiłki narodów i państw , mężów sta­

nu i instytucji, wysiłki zm ierzające do unik- nęcia wojny; jako chrześcijanie podnosimy i nasz głos i przyłączam y do głosów wszyst­

kich ludzi i popieram y wszystkie hum anitarne wysiłki, które korzystnie przyczyniają się do utrw alenia pokoju, szczególnie gorąco łączymy się w modlitwie i w dążeniu, aby te szlachetne inicjatyw y odniosły zamierzony skutek.

To Izajaszowe Słowo łączy w sobie inicja­

tyw ę wszystkich ludzi: i Izraela i świata chrześcijańskiego i ludzi dobrej woli z poza Ko­

ścioła.

Wreszcie pragniem y wspomnieć, iż P an nasz Książę królów ziemi i Pan panów jest K się­

ciem Pokoju. Jego staw ia Kościół w wierze, nadziei i miłości, jako gw aranta 'swego pokoju i pokoju świata, dla wierzących i niewierzących.

„On jest pokojem, naszym ” to jest świadectwo Kościoła. Bogu niech będzie chwała. Amen.

Stanisław Krakiewicz

(Roamyślaniie poranne na posiedzenie sekcji „Rozbro­

jenie” C hrześcijańskiej K onferencji Pokojowej, która obradow ała w W arszawie w dn, 2,V,1963 r.)

N i e z n a n y . . .

Nieznany. Może nim być człowiek. Może nim być i Bóg, jak o tym dow iadujem y się przekonyw ująco ze wspaniałego świadectwa Apostoła Paw ła (Dz. Ap. 17,23.24).

Człowiekowi jest trudno, ciężko żyć gdy przebyw a wśród ludzi, a mimo to jest nie znany, nikom u niepotrzebny, zapom niany ...

Dwadzieścia stuleci tem u pojawił się najide- alniejszy człowiek na ziemi. Żył krótko. Nie wiele ponad 33 lata. Przyszedł do Swoich, do tych których stworzył, którym też stworzył i w arunki, aby z jego ręki i łaski karm ić się i odziewać mogli. „Do Swej własności przy­

szedł ...”, jak napisał o Nim pewien czło­

wiek, który Go poznał i stał się Jego uczniem.

Ale te n sam napisał o Nim i to: „ale Go w ła­

śni Jego — nie przyjęli”.

Nie przyjęli Go przede wszystkim ci, co się dobrze mieli: bogaci, możni tego świata, z ka­

płanam i i nauczycielami Zakonu na czele. Nie przyjęli Go, bo był dziwny, nie był taki sam, jak oni. Nie przyjęli Go, ponieważ był przy ja­

cielem i przebyw ał chętnie wśród biednych;

biednych, grzeszników i celników.

K apłani i możni tego świata pojm ali Go zdradą i podstępnie a kłam liwie skarżąc — skazali Go na śmierć. I to śmierć hańbiącą.

Ja k złoczyńcę.

Gdy postawiono Go przed Piłatem , sądzą­

cym zawiłe spraw y tej ziemi, ten po zbadaniu spraw y i oskarżonego, powiedział jasno: „Oto człowiek! żadnej w iny nie znajduję w nim...”.

Ale w ybitniejsi kapłani i słudzy ich, a za nimi i tłum cały zakrzyczał: Ukrzyżuj Go! U krzyżuj ...

Rzekł im na to Piłat: K róla waszego mam ukrzyżować? — odpowiedzieli mu: nie mamy króla tylko cesarza. Tedy im (kapłanom) wy­

dał Go, aby był ukrzyżow any”. I na Golgocie ukrzyżowali Dawcę życia, Światłość żywota.

„Oto człowiek", nie znany na ziemi, i jako nieznany ukrzyżow any; jak mówi świadectwo Pisma: „Którego żaden z książąt tego świata nie poznał; bo gdyby byli poznali nigdy by Pana Chwały nie ukrzyżowali ...”.

..ON” nie był zwyczajnym człowiekiem; to był Syn Boży, Zbawiciel świata. Tak powie­

dział Bóg Ojciec; „Ten jest Syn Mój miły, w którym Mi się upodobało, Tego słuchajcie”.

Gdyby ludzie słuchali i usłuchali Syna Boże­

go," uniknęli by wiele złego na ziemi i n a j­

większego zła w wieczności.

Golgota i grób Chrystusa, to nie tylko pa­

m iątka dla wierzących, ale to miejsce ich zba­

wienia, na którym Syn Boży stoczył bój z sza­

(3)

Nr 6 C H R Z E Ś C I J A N I N 3

tanem i śmiercią, aby dać im życie wieczne!

„Na m ałą chwilę m niejszym stał się od A nio­

łów; Jezusa widzimy przez ucierpienie śm ier­

ci, chwałą i czcią ukorowanego, aby z łaski Bożej za wszystkich śmierci skosztował...

Aby przez śmierć zniszczył tego, k tó ry miał władzę śmierci, to jest diabła”.

W ierzący człowiek już jest w olny od potę­

pienia, tej „wtórej śmierci", i szatan nie mo­

że m u zaszkodzić. Golgota i grób pozostały na ziemi, lecz nasze życie — C hrystus, jest w Niebie. D ał o tym świadectwo' pierw szy m ę­

czennik Szczepan: „Oto widzę niebiosa otwo­

rzone i Syna Człowieczego stojącego po pra­

wicy Bożej”.

Biblia opisuje nam m nóstw o ludzi, których imiona nam nie znane. Bóg zna imiona ich, jak zna i nasze. Czy wszyscy oni są zbawieni?

— niejeden zapyta. U Boga je st odpowiedź na to pytanie; On m a księgi żyw ota i księgi śmierci. To mało ważne, na przykład, że nie znamy imion Faryzeusza i Celnika, (z tej mo­

dlitw y w świątyni), ważne, że znam y charak­

tery tych ludzi. Dowiedzieliśmy się, że jeden z nich był pyszny, a drugi pokorny, i dowie­

dzieliśmy się, że pokornem u Bóg łaskę daje.

Nie znam y im ienia owej niewiasty, przyłapa­

nej na grzechu cudzołóstwa, lecz wiemy, że została ułaskaw iona i uratow ana od kary zakonu, a oskarżyciele jej — kapłani odeszli od niej zawstydzeni. Nie znam y też imion ukrzyżowanych zbójców n a Golgocie, ale wie-

„ my, że jeden był zbawiony, a drugi potępiony.

Nie znam y imion dziesięciu trędow atych, którzy byli uleczeni od trą d u przez Chrystusa, ale wiemy, że jeden z nich oddał chw ałę Bo­

gu, podczas gdy pozostali okazali się n ie­

wdzięcznymi Panu.

Może niejeden z nas znajduje się w takim położeniu, jak ów człowiek zbity, zraniony,

na pół um arły, którego Dobry Sam arytanin poratow ał i ocalił; może i my, zostawieni jesteśmy przez najbliższych, a kapłan i lewita om ijają nas, lecz wiemy, że jest jeszcze „Dobry Sam arytanin", który pragnie okazać nam. po­

moc. Ów Lew ita i kapłan podobni są do owe­

go bogacza, k tó ry obojętnie patrzał, że u wrót jego domu leży nędzarz, biedny Łazarz, w sta­

nie najgorszego opuszczenia — głodny i owrzodziały.

Cóż pomoże człowiekowi jego znajomość Pism a Świętego, i to, że będzie znał wszelką tajem nicę królestw a Bożego, że będzie wie­

dział, iż, Bóg jest jeden a Jezus Chrystus Zbawicielem i Nauczycielem świata, lub cóż mu pomoże, że o d m a w i a „Ojcze nasz”

i zna przykazania Boże, jeśli ich nie w ypeł­

nia, i nie postępuje według nich. Podobny bedzie do owego nauczonego w Piśmie, który zapytał o największe przykazanie, a w wyni­

ku rozmowy z Panem dowiedział się, że jest w prawdzie niedaleko, ale nie w królestwie Bo­

żym (Mar. 12,28—34).

A może ty jesteś tym „nauczonym w Piś­

m ie”, i to może od dzieciństwa? I to tak da­

leko. że unosisz się pychą nad bliźnim, sądząc go ze wszystkiego i niemiłosiernie; trzym asz kamień, ażeby uśmiercić nieszczęśliwego!

Bluźnisz przeciw Chrystusowi, jak łotr na krzvżu; omijasz zranionego i chorego, jak kapłan i lew ita; zamykasz serce przed b ra­

tem swoim, jak ów bogacz? W świecie je­

steśm y nieznani z w ielu naszych spraw i rze­

czy, ale Bóg zna serca i imiona nasze (Obj.

20,15); i dlatego dobrej rad y udziela Apostoł Paw eł w swym Liście (2 Kor. 15,5).

Oby Jezus Chrystus, m iłosierny Dobry Sa­

m arytanin, nie był już dla ciebie NIEZNA­

NYM ZBAWICIELEM.

Kazimierz Najmałowski

Czy twoje grzechy su przebaczone?

„Wierna jest ta m ow a i w szelkiego p rzy­

jęcia godna, iż C hrystus Jezus przyszedł na św iat, aby grzeszników zbaw ił, z któ ­ rych jam jest pierw szy”

1 Tym . 1,15

Czytelniku! jesteś grzesznikiem? Jezus mó­

wi: „Bom nie przyszedł wzywać spraw iedli­

wych, ale grzesznych do pokuty” (Mat. 9,13).

Przebaczenie potrzebne jest dla tych, którzy zawinili (Jer. 33,8). Przebaczenia udziela się się grzesznikom (Łuk. 7,36—48); zbawienia — ginącym (Łuk. 19,10; uspraw iedliw ienia — niepobożnym (Rzym. 4,5). Oto błoga wieść od Boga! Czyś otrzym ał już przebaczenie grze­

chów?

Był pew ien starzec, który dożył osiemdzie­

sięciu lat. Gdy zachorował, zaczął mocno nie­

pokoić się o duszę swoją. W szystkie jego grzechy przyszły m u na pamięć i jak chm u­

ra zatrw ożyły go. Żona i krew ni myśleli, że cn jest rozstrojony nerwowo, otw ierali okna, zmuszali go aby oddychał świeżym powie­

trzem , wywozili go w ty m celu do ogrodu, ale wszystko to nic nie pomagało. Jego du­

sza cierpiała pod brzem ieniem grzechu. Wciąż czuł się wielkim grzesznikiem. Lecz przy­

pom niał sobie, jak w dzieciństwie mówiono mu, że w Biblii jest napisane, iż jeśli w yzna­

m y grzechy przed Bogiem, to On nam prze­

baczy. W tej rozterce i męce duchowej uklę­

(4)

knął i zaczął się modlić: „Boże, ani ja, ani żona nigdy nie czytaliśm y Biblii, a ja — je ­

stem wielkim grzesznikiem, i byłem takim całe życie. Ale mówiono m i kiedyś, że w Two­

jej] Księdze je st napisane, że Ty nam przeba­

czysz, i dlatego ja przyszedłem ku Tobie, aiby otrzymać przebaczenie”.

Po tej modlitwie dusza starca napełniła się pokojem. Odczuł w sercu przebaczenie. W kilka dni potem powiedział do żony: „Bóg przebaczył mi grzechy i ja chcę przebaczyć wszystkim moim dłużnikom". Był on właści­

cielem niedużego sklepiku. Drzwi i ściany po'- kryte były notatkam i, robionym i kredą, wskazującymi stan długów jego klientów.

Żona wzięła ścierkę i wszystko starła i do­

kładnie zmyła. „Teraz jestem całkiem szczę­

śliwy. Bóg mi przebaczył, a ja przebaczyłem moim dłużnikom".

Drogi przyjacielu! Czyś otrzym ał przebacze­

nie grzechów? Pismo Święte mówi: „Zaiste, nie m a człowieka spraw iedliwego na ziemi, k tóryby czynił dobro, a nie grzeszył” (Kazn.

Sal. 7,20 — tłum rosyjskie). Bóg nie może przyjąć twego m niem ania i poglądów odnoś­

nie tw ojej osoby, ty musisz przyjąć Jego zdanie i ocenę; On może i On chce ci prze­

baczyć, jakkolw iek byś był bezradny, biedny lub nędzny, jeśli tylko zawierzysz Jego um i­

łow anem u Synowi, Którego krew oczyszcza nas od wszelkiego grzechu (1 Jan a 1,7),

„Gdyż tak Bóg um iłował świat, że dał Syna Swego Jednorodzonego, aby każdy, kto Weń wierzy — nie zginął, ale m iał żywot wieczny".

Jezus um arł. Za co? Za grzechy nasze (1 Kor. 15,3). Gdzie On jest teraz? Na praw i­

cy Bożej w niebiesiech (Mar. 16,19). Gdzież teraz są nasze grzechy? (1 P iotra 2,24). G rze­

chy są zgładzone (Żyd. 9,26). Bóg mówi o tych, którzy wierzą w Niego: „Grzechów ich i n ie­

prawości nie wspomnę w ięcej” (Żyd. 10,17).

Po Swoim zm artw ychw staniu P an Jezus po­

wiedział uczniom Swoim: „Tak napisano i tak m usiał C hrystus cierpieć i trzeciego dnia zm artw ychw stać i aby była kazana w Imieniu Jego pokuta i odpuszczenie grzechów".

Po Jego zm artw ychw staniu i w stąpieniu do nieba, Duch Św ięty świadczy przez usta Apostoła Paw ła: „Ze względu na Niego ogła­

sza się wam odpuszczenie grzechów ... przez Niego każdy w ierzący uspraw iedliwiony by­

w a” (Dz. Ap. 13,39 — tłum . rosyjskie).

tłu m . M. Selm ow iczow a

2) MIESZKAJ W JEZUSIE

a znajdziesz odpocznienie dla duszy twojej Pójdźcie do Mnie... a Ja w am sprawię od­

pocznienie. W ezw ijcie jarzm o Moje na się, a uczcie się ... a znajdziecie odpocznienie duszom w aszym ’’

Mat. 11,28.29

Odpocznienie dla duszy, oto czym pragnie Zbawiciel pozyskać obciążonego grzesznika.

Tak prosto wyrażona jest ta obietnica, a jakże jest wielka i głęboka. Odpoczynek duszy — czyż nie oznacza to uw olnienia od wszelkich obaw, zaspokojenia wszelkich braków, speł­

nienia życzeń? I w łaśnie to, a nie coś m niej­

szego ofiarow uje Zbawiciel błądzącem u grze­

sznikowi, uskarżającem u się, że odpocznienie nie jest dla niego1 tak trw ałe i pełne1, jak się tego spodziewał, ofiarow uje m u to Zbawiciel, aby go skłonić do pełnego zamieszkania w Nim.

Czy wiesz dlaczegoś jeszcze nie znalazł tego pełnego odpocznienia, albo jeśliś go n a­

w et zakosztował, to czemu ono ta k szybko uległo zamąceniu i znikało szybko? Jedynym powodem tego jest to, że nie mieszkasz w Je- zusię3 że nie jesteś w Nim,

Czy zwróciłeś uwagę n a to, że Zbawiciel przy Swym zaproszeniu dw ukrotnie powtarza obietnicę odpocznienia, z różnymi w arunka­

mi, z czego w ynika jasno, że odpocznienia w Nim szukać można i znaleźć tylko w Jego bezpośredniej bliskości. N ajpierw mówi: Pójdź do Mnie — a dam ci odpocznienie; gdy przyj­

dziesz i uwierzysz — dam ci odpocznienie, pokój przebaczenia i przyjęcia, pokój Mej miłości!

Ale wiemy, że wszystko co P an nam daje, ma się stać naszą własnością, że niejednokro­

tnie trzeba pewnego czasu, aby w pełni po­

siąść ten d ar Pański, trzeba go zatrzymać, przyswoić, wchłonąć całkowicie, aby przepoił naszą istotę, inaczej bowiem nie możemy go ani doznać ani zasmakować w nim, i to pomi­

mo, że Jezus tak bardzo chce nam go dać.

Dlatego zapewne w Swej pow tórnej obietni­

cy w yraża ją P an Jezus w słowach, które zda­

ją się mówić nie tyle o początkowym pokoju,

w itającym na w stępie utrudzoną duszę, ale ra ­

czej o głębszym, osobiście dożytym i trw ale

przysw ojonym pokoju duszy, k tó ra w Jezusie

mieszka. Pan Jezus mówi n ie tylko: „Pójdźcie

do M nie”, ale mówi też: „Weźmijcie jarzmo

Moje na się i uczcie się ode M nie”, a więc

(5)

Nr 6 C H R Z E Ś C I J A N I N

Mój B ó g - mó j Z b a w ic ie l

„Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna Swegio Jednorodzonego dał, aby ka­

żdy, kto Weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”.

Jan 3,16 Bóg jest Stw orzycielem w szystkich ludzi i wszystkich m iłuje jako Stworzyciel, Bóg i Ojciec, i chce, aby wszyscy byli zbawieni. Zba­

wienie je st dziełem Bożej miłości. Miłość tę, dla zasługi C hrystusa Pana okaziuje Bóg temu, kto całym sercem naw róci się do Niego i przyjmie z Jego rąik zbawienie, któ re On daje darmo każdemu; a więc gdy człowiek uw ierzy w P ana Jezusa i przyjm ie Go do swego serca jako Zbawiciela sw ej duszy. W yraźnym dowo­

dem takiej żywej w iary i dożytego zbawienia jest nowy żywot, pełen dobrych uczynków.

Je st to w ielki cud Boży, gdy z grzesznika zgubionego Bóg uczyni nowego człowieka, zro­

dzonego przez Słowo Boże i Ducha Świętego ku nadziei żywej. Ja k w iele jest tych dusz ze wszystkich narodów i języków, któ re przez Sło­

wo znalazły żyw ot wieczny w P an u Jezusie, wie tylko Sam Bóg. Jak to cudownie, że te kosz­

tow ne słowa wypowiedział Sam P an Jezus, Je - dnorodzony Syn Boży! Tak Bóg um iłował ten św iat w jegO’ ubóstwie, nędzy i naw et pomimo jego wrogiego nastaw ienia wobec Boga; i to tak umiłował, że nie żałował Swego miłego Syna, ale Go dał iza nas wszystkich, za cały świat. On miłował, przeto dał to- najlepsze, co miał.

Przytoczony w iersz Słowa Bożego przywiódł więcej dusz do zbawienia, niż jakikolw iek in­

ny. Wiele wyrazów świeci tu osobliwym bla­

skiem. Widzimy tu : „umiłowanie Boże”, z do­

datkiem „tak, że...”, w yjaśniający bezm iar tej miłości. N astępnie ogrom ny „dar Boży”, o któ­

rym też wispomina Ap. Paw eł w 2 Liście do K oryntian (9, 15), że do tego daru mamy wol­

ny przystęp. Dalej czytamy: „Syna Bożego”, ten bezcenny, jedyny w swoim rodzaju dar miłości, która nigdy n ;e okazała się pełniej, jak w momencie zesłania Jednorodzonego z nieba na ziemię, aby żył i um arł dla ludzi (Efez. 2, 4—8).

Te trzy p u n k ty są wyraźne. Potem idzie pro­

sta w skazówka w iary, mówiąca o woli Bożej zbawienia ludzi: „aby ... nie zginął”. Jest tu szerokie, obejm ujące w szystkich ludzi okreś­

lenie: „każdy kto Weń w ierzy”. W tym „każdy”, znajduje miejsce wielu, którzy skądinąd przez węższe rozum ienie lub naukę, czuli się nie­

godni łasiki.

Wreszicfie w ielka obietnica: „nie zginą, ...

mieć będą żywot w ieczny”. Dzięki Bogu za to, że „nie ma względu na osoby”, że Jem u się upodobało i m nie biednemu, nędznemu grze­

sznikowi objawić Jego miłość do mnie w tym, że dał m i Swego Syna, jako mojego Zbawicie­

la. Drogo mnie kupił, bo za cenę życia i krw i niew innej Swego umiłowanego Syna, Jezusa Chrystusa. Zbawił mnie, poświęcił, odrodził ku nadziei żywej i prow adzi po Swej drodze. Te­

raz mogę razem z ludem Bożym śpiewać: „Jak szczęśliwy jestem w służbie K róla dusz... U nóg Zbawcy kładę wszystko, kładę już” .

Bronisław K urek

stańcie się Moimi uczniami, poddajcie się Memu kierow nictw u, podporządkujcie się we wszystkim Mojej woli, zespólcie wasze życie zupełnie z Moim — innym i słowy: „M ieszkaj­

cie we M nie” ; a gdy ten w arunek będzie wy­

pełniony, obietnica brzm i obecnie nie tylko:

„sprawię wam odpocznienie”, ale słyszymy:

„znajdziecie odpocznienie duszom waszym”.

Pokój, któryś otrzym ał od P ana w dniu swego przyjścia do Niego, przyjąłeś za swą własność, ale wiedz, że to głębsze, trw ałe odpocznienie, płynie tylko z bliskiej społeczności z Nim, i głębokiego pozostawania w Nim, z zupełne­

go oddania się Jezusow i i jedności z Nim.

„Weźmijicie jarzm o Moje na się i uczcie się ode M nie”, i „mieszkacie we M nie”, to jest droga do trw ałego pokoju i odpocznienia.

Czy te słowa Zbawiciela nie odsłaniają ci powodu, dla którego tak często tracisz te n pokój, którego od czasu do czasu zaznajesz?

Powód leży właśnie w tym , że tajem nicą zu­

pełnego pokoju, jest zupełne oddanie się J e ­ zusowi. Czy oddałeś całe swe życie Jezusowi, aby nim kierow ał i w nim panował? Czy wziąłeś już Jego jarzm o na siebie, aby On mógł prowadzić cię tam , gdzie On chce? Czy uczysz się od Niego — m ieszkając w Nim

— być tylko tym, kim On chce, abyś był, i czynić to tylko, co On chce? To są w a­

runki, bez spełnienia których nie możesz myśleć o możliwości dożywania stałego poko­

ju, tego któregoś doznał przy pierwszym pójściu za Nim. Pokój jest w Jezusie, nie jest darem , k tó ry mógłby ci Jezus darować poza społecznością z Nim, dlatego też możesz r a ­

dować się z pokoju Bożego i zachować go, je­

żeli nie masz Jezusa Samego.

W ielu początkujących w wierze nie może pojąć te j praw dy i dlatego tak szybko tracą w ew nętrzny pokój. U niektórych powód leży w tym , że nie wiedzieli ani nie słyszeli o tym, że Jezus żąda niepodzielnego oddania Mu c a ł e g o serca, że chce kierować każdym szczegółem naszego codziennego życia, że n a­

w et i w tych najdrobniejszych szczegółach codziennego życia należy starać się o to, aby sie Jem u podobać. Nie wiedzieli i nieraz nie wiedzą dotąd, jak zupełne musi być oddanie się Jezusowi.

Inni znów, którzy m ają jakie takie pojęcie

o świętobliwości życia chrześcijanina, popadli

może w in ny błąd, a mianowicie nie wierzą

w to, aby prowadzenie takiego cudownego

życia, było i dla nich możliwe. Wzięcie n a się

(6)

„...Niektórzy nie wiedząc Anioły za gości przyjmowali"

Apostoł Paw eł nie wspomina z imienia Abraham a i Lota, jako tych, którzy gościnny­

mi będąc, przyjm ow ali nieznanych wędrow­

ców, nie wiedząc że w ten sposób_kiedyś Aniołów pod dach swój wprowadzili, a wraz z nim i Samego Pana!

Z gośćmi zaś przyszło do ich domu błogosła­

wieństwo Boże. I pomyślmy, że stało się tak dzięki tem u, iż duchowe życie A braham a i Lota było tak obfite, iż i n a darze gościn­

ności im nie zbywało.

Słowo Boże poucza nas, że każdy chrześci­

janin powinien być gościnny, i to nie z zew- w nętrznego przym usu, ale z w ew nętrznego przekonania. D latego to Apostoł Paw eł tak w yraźnie i z naciskiem pisze do ludu Bożego, aby naśladow ał Abraham a, swego ojca w iary, który nie wiedząc naw et o tym , Samego Pana i Aniołów Bożych przy ją ł do domu swego!

Mowa jest o gościnności w jej czystej po­

staci, pozbawionej jakichkolw iek elem entów wyrachow ania lub względów ludzkiej natury;

tam ci bowiem nam postaw ieni za wzór — n i e w i e d z ą c Aniołów Bożych przyjęli, a ci przecież jako podróżni, zmęczeni i zakurzeni, potrzebowali wypoczynku, którego bez staran ­ nej obsługi nie możnaby im udzielić. A bra­

ham w i d z i a ł to, a w i e d z i a ł też, czego w takiej sytuacji wędrowiec potrzebuje; czy­

tam y o tym w yraźnie w zachowaniu się A bra-

jarzm a Jezusowego, noszenie go stale, w każ­

dej chwili życia, wydało się im takim wysił­

kiem, takim w yjątkow ym stanem, dostępnym tylko dla w ybranych ludzi, że uważali to za nieosiągalne dla siebie. Sama myśl, aby pozo­

stać zawsze, każdy dzień w Jezusie, w ydała im się stanem o tak wysokim poziomie, który możliwy jest może po życiu pobożnym pełnym w ysiłku w uświęceniu; i dlatego wydawało' się im to dla początkującego wierzącego czymś nieosiągalnym. Nie wiedzieli, nie rozumieli, że Jezus mówi praw dę tw ierdząc, że „jarzmo Moje jest wdzięczne”, że właśnie to jarzmo d aje odpocznienie, gdyż właśnie wtedy, gdy człowiek odda się P an u i jest Mu posłuszny, Pan dajje m u moc i radość do tego. Nie za­

uważyli oni też, że Jezus do słów: „Uczcie się ode M nie” dodaje inne: „Żem Ja cichy i po­

kornego serca”, a to oznacza i upewnia, że Je ­ go cichość pomoże im w każdej potrzebie, to jest tak: m atka niesie swe słabe dziecko wła­

śnie dlatego, że jest słabe. Nie zrozumieli, że w Swym wezwaniu: „Mieszkajcie we M nie”, niczego innego Jezus nie żądał, jak oddania się Mu, a wówczas Jego wszechmocna miłość bę­

dzie ich trzym ała, ochraniała i błogosławiła...

Błądzą więc jedni z braku zupełnego odda-

hama, który: „... ujrzaw szy ich wybiegł prze­

ciwko nim ze drzwi nam iotu i pokłonił się do ziemi, i rzekł: Panie mój ... n ie mijaj proszę sługi twego, przyniosę trochę wody a omyje cie nogi wasze i odpoczniecie pod drzew em ” (1 Mojż. 18,2-4). Ale nie tylko to, ale jak wie­

m y kazał A braham przygotować posiłek, i to dobry posiłek z masła, mleka, cielęcia i pod­

płom yków z jasnej m ąki składający się, aby tylko zmęczonych gościć posilić. Aby odpo­

częli.

Gościność A braham a była cechą jego czy­

stego Serca, jak i życzliwość dla ludzi. Sam zaś będąc wędrowcem, nauczył się w ciągłej podróży, jaką wartość m iała dla niego samego, gdy ktoś zezwolił m u na zaczerpnięcie zimnej wody, lub spokojne popasienie jego stad, a jak znów było przykro, gdy odmówiono m u prawa zatrzym ania się i rozbicia obozu dla odpoczyn­

ku, i nakazyw ano iść dalej, na pustynię ...

Tak więc A braham przyjm ując gości — P a­

nu usłużył! P rzy jrzy jm y się więc tem u mężo­

wi w iary; spójrzm y jak w swej gościnność’

jest n aturalny, jak każda spraw a świadczy, że wszystko co się dzieje w opisanym wydarze­

niu, m a swoje n atu raln e źródło w szczerym sercu. To nie form alne tylko granie roli go­

ścinnego gospodarza, ale rzeczywista szczera gościnność, k tóra każe m u nie tylko nakarmić gości, ale gdy już muszą odejść, musi i on ich

nia się Panu, a inni pozostają w tyle z powodu braku ufności. Te dwie cechy: o d d a n i e i z a u f a n i e są najistotniejszym i w arunka­

mi życia chrześcijańskiego; trzeba wszystko oddać Jezusowi, aby wszystko od Niego otrzy­

mać. Jedno zaw arte jest w drugim, a w tym słowie „oddanie11, są połączone oba. Oddać się zupełnie Jezusowi, znaczy zarówno słuchać,

jak, ufać i słuchać. i

Cóż dziwnego więc, gdy przy takim niezro­

zum ieniu słów Pana, zaraz na początku za­

brakło w życiu z w iary — radości i mocy, których oczekiwałeś. Czasami upadłeś w jakiś grzech nieświadomie, ponieważ nie wiedzia­

łeś, jak zupełnie Jezus pragnie tobą kierować i jak nie potrafisz ani chwili ostać się, jeżeli nie będziesz przebyw ał w zupełnej Jego bli­

skości.

Innym razem wiedziałeś o grzechu, ale nie miałeś siły, aby go przezwyciężyć, lub sprze­

ciwić się mu, ponieważ nie wiedziałeś, albo nie wierzyłeś, że Jezus chce cię wziąć zupełnie w Swe ręce, aby cię strzec i aby ci pomóc.

Jakkolw iek się spraw a miała, nie długo to

trw ało, a utraciłeś radość pierwszej miłości,

a tw a droga zamiast świecić, jak droga spra-

(7)

Nt 6 C H R Z E Ś C I J A N I N 1 odprowadzić poza 'swój nam iąt, poza swój

obóz.

I popatrzym y jak to miło musiało wyglądać, gdy poważny A braham prowadzi swych gości, jak mile rozm aw iają ze sobą z uśmiechem życzliwości na tw arzy, i gdy już przy poże­

gnaniu kłaniają się sobie z szacunkiem, jeden z nieznanych Gości mówi: ,,Izali J a zataję przed Abraham em , co m am uczynić? Ponieważ A braham pew nie będzie rozmnożony w lud wielki i m ożny ... znam go bowiem, przetoż przykaże synom swoim i domowi swojemu, aby strzegli drogi Pańskiej ...” (1 Mojż.

18,17-19). Zwróćmy uwagę, że nie powiedział Anioł Pański tych słów (jak i dalszych o So­

domie i Gomorze) w czasie, gdy posilali się odpoczywając wygodnie w cieniu drzewa, ale powiedział to, gdy akt gościności został dopeł­

niony uprzejm ym odprowadzeniem, miłym wyDrawieniem w dalszą drogą.

Tajem nica gościnności nie wszystkim — nie­

stety — jest znana. D latego Apostoł Paw eł po­

uczając pomocników swych w pracy usługi­

wania, pisze do Tym oteusza i do T y tu ­ sa, aby gdy będą w zborach, w których doko­

nyw any będzie w ybór starszych ^borowych (prezbiterów i diakonów), zwracano uwagę na dar gościnności (1 Tym. 3,2; Tyt. 1,8), gdyż za­

równo prezbiter jak i diakon powinni być gościnni; służba ich bowiem ściśle łączyć się będzie z przyjm ow aniem do domów swoich tych, którzyby pragnęli społeczności w Słowie Bożym i z w iernym i. Gdzie prezbiter niego­

ścinny, tam nie tylko jego dom, ale i zbór omi­

jać będą.

Jest jeszcze jedna spraw a mało znana, i ma­

ło rozumiana, a mianowicie zdarza się często,

że gdy naw et prezbiter Zboru m a dar gościn­

ności, to znów członkowie Zboru tego daru albo nie posiadają, albo jest on jeszcze dla nich nieznany, tak iż wygląda na to, że mie­

szkania ich m ają bardzo wąskie drzwi, przez które mało kto, i nader rzadko może przejść i zmieście się, tak we drzwiach, jak i w domu.

W takich sytuacjach cały ciężar gościnności zborowej kładzie się na barki gościnnego prze­

łożonego.

Zapom inają członkowie lu d u Bożego, że Apostoł Poweł i do nich mówił nakazując:

„Potrzebom świętych udzielający, gościnności naśladujący” (Rzym. 12,13). Pan Jezus tak prosto o tej służbie powiedział: „Kto by też napoił jednego z tych to m ałych tylko kub­

kiem zimnej wody w imię ucznia zaprawdę powiadam wam nie straci zapłaty sw ojej”

(Mat. 10,42).

Gościnność jest jednym z wielkich rozdzia­

łów stosowania Ewangelii w życiu praktycz­

nym; kto tej cnoty chrześcijańskiej nie ma, tego ewangelia jest bez jednego rozdziału, a życie bez jednej nagrody. Pochwalamy wszyscy dobrodusznych i gościnnych; gotow iś­

m y zawiesić nad drzwiam i ich domów tablicz­

kę z napisem : To jest gościnna rodzina. I tak jest napraw dę, ale przybijm y też nad drzwia­

mi własnego domu tabliczkę: „Mieszkanie G ajusa” ; pam iętam y imię tego brata? T 01 był ten, k tó ry usłużył Apostołowi Pawłowi go­

ścinnością (Rzym. 16,23).

Gdy byłem jeszcze młodym ewangelistą, często bardzo i wiele jeździłem i wędrowałem odwiedzając zbory, placówki i domy rodzin wierzących. Często więc byłem gościem i w wielu miejscach. Widziałem, że wszędzie

wiedliwego, była więcej podobna do drogi Izra­

ela na puszczy; pamiętasz, że lud wędrował znajdując się niedaleko Ziemi Obiecanej —■

miejsca odpocznienia, ale do niej jednak nie wchodził.

Biedna, zmęczona duszo, k tó ra przez wiele lat jesteś ścigana jak dzikie zwierzę, pójdź i posłuchaj, że jest m iejsce bezpiecznego i spokojnego schronienia, gdzie zwycięstwo, pokój i radość są zapewnione; miejsce to jest stale dla ciebie otw arte — jest to serce Jezu­

sowe!

N iestety, w ydaje m i się, jakbym jeszcze sły­

szał głos: „To mieszkanie w Jezusie, to stałe noszenie Jego jarzm a, to uczenie się od Niego, to właśnie jest tak bardzo trudne, a wysiłek aby tam dotrzeć, odbiera pokój jeszcze w większym stopniu niż grzech albo św iat”.

Jakież tragiczne nieporozum ienie leży w ta ­ kich słowach, a mimo to jakże często słyszy się je.

Czy męczy pielgrzyma, gdy spocznie sobie na łożu po trudach uciążliwej' wędrówki? Czy to jest w ysiłkiem dla dziecka spocząć w ra ­ mionach m atki? O nie! Wszak n a łożu znaj­

duje pielgrzym odpoczynek, a słabe dziecko na ręk u m atki — ochronę i pomoc. Tak samo

ma się spraw a z Jezusem. Duszy ludzkiej w y­

starczy, że Jem u się powierzy, a uciszy się i odpocznie w zaufaniu, że Jego miłość podję­

ła się jej strzec i że Jego wierność to dzieło doprowadzi do końca. Błogosławieństwo to jest wielkie, że naszem u biednem u sercu jest tak trudno je zrozumieć. M amy wrażenie, że nie jesteśm y w stanie wierzyć tem u, że J e ­ zus, którem u „dana jest wszelka moc”, rze­

czywiście może nas cały dzień prowadzić i za­

chować. A właśnie Jezus tq nam przyrzeka, i na innej drodze nie może nam dać praw dzi­

wego odpocznienia. Dopiero gdy nasze serce pojmie tę praw dę, że Jezus tak poważnie mówi: „Mieszkajcież we M nie” i „Uczcie się ode M nie”, i że to Jego jest wolą i że może za­

chować nas stale w Nim, ale tylko jeżeli się Mu zupełnie oddaliśmy — dopiero w tedy m o­

że odważymy się rzucić w ram iona Jego m i­

łości i powierzyć się Jego w iernej opiece. Nie jarzm o samo, ale nasz o p ór p r z e c i w n i e m u czyni je ta k ciężkim; kto się niepo­

dzielnie odda Jezusowi, jako Mistrzowi i K ró­

lowi, ten znajduje odpocznienie i umie je za­

trzym ać.

Pójdź, drogi bracie, i zacznij od dziś z pro­

stotą przyjm ować słowa P ana Jezusa. W tych

(8)

gdzie było przebudzenie duchowe, tam zja­

wiało się zaraz wiele gości. Pierw sza miłość, ta którą każdy powołany do Królestw a Boże­

go otrzym uje do serca, gdy rozgrzewała miejscowe dzieci Boże, to i goście byli nią ogrzani. Nie było gości bezdomnych, wszyscy byli rozchw ytyw ani do domów. Ale gdy zbór starzeje się duchowo, ziębną serca, ziębnie też i gościnność!

Kiedyś spotkałem i takiego przyjaciela, któ­

ry bardzo cenił gościnność i lubił zapraszać gości, tylko że gdy zapraszał, to podawał adres nie swój, ale adres przełożonego Zboru.

Nic dziwnego, że ów przełożony Zboru m iał wiele niespodzianek, gdy w itał nieoczekiwa­

nych gości, zaproszonych do jego domu przez innego brata; ale zawsze ten m iły b rat przeło­

żony był gościnnym gospodarzem, m ile odno­

szącym się do wchodzących pod jego dach.

Mógłby ktoś zwrócić uwagę, iż być może naw et gościnność A braham a wyglądałaby nieco inaczej, gdyby m iał za żonę nie Sarę, ale niewiastę innego charakteru. Trzeba wie­

dzieć jednak o tym, że Pan Bóg dał A braha­

mowi nie tylko Izaaka, ale przedtem dał m u i Sarę za żonę, a P an wiedział, że tem u czło­

wiekowi zależało na praw idłow ym życiu du­

chowym, a kom u na ty m zależy napraw dę, te ­ m u P an udziela pomocy tak, aby jego ewan­

gelia była zupełna, a w tedy nie zabraknie tam i rozdziału o gościnności.

A braham i Lot przyjęli Aniołów za gości, nie wiedząc kogo przyjm owali. Łatw iej jest człowiekowi przyjąć znanego sobie człowieka, ale takie przyjm ow anie m a niejednokrotnie cechy pewnego wyrachowania.

Tamci mężowie przyjęli gości nie w i e ­ d z ą c wprawdzie, ale w i d z ą c ; kogóż zo­

baczyli? zobaczyli zwykłych, (prostych pod­

różnych, zmęczonych, potrzebujących odpo­

czynku, obcych i nieznanych potrzebujących serca ludzkiego!

Wiemy, że egoizm ludzki jest wielki, nie­

jednokrotnie jest taki że napełnieni nim lu ­ dzie, gdyby wiedzieli nawet, że Aniołowie sto­

ją przed ich domem i oczekują przyjęcia pod dach, nie przyjęliby gości, udaliby, że ich nie widzą!

Zechciejm y jednak uświadomić sobie, tak zwyczajnie i prosto, że Aniołowie Boży nie w yglądają w rzeczywistości tak, jak ich m alują lub, jak nasza w yobraźnia to czyni, ale w yglądają oni zupełnie ina­

czej, i dlatego jakże zważać mamy na to, co dzieje się dokoła nas, abyśmy i m y nie po­

pełnili wielkiego błędu przez k tó ry nie przy­

jęlibyśm y Aniołów, odmawiając gościny zwy­

kłym , prostym , zmęczonym i potrzebującym serca wędrowcom, takim jak i wówczas byli.

Abyśmy nie m usieli usłyszeć, stanąw szy przed Chrystusem Jezusem takich słów: „Byłem go­

ściem a nie przyjęliście Mnie...“ (Mat.

25,43a), a jednocześnie słyszelibyśmy wielki chór głosów, chcących usprawiedliwić swoje błędy: „Panie! kiedyśm y Cię widzieli łaknącym albo pragnącym , albo g o ś c i e m , albo nagim, albo chorym, albo w więzieniu — a nie służyliśm y Tobie?” (Mat. 25,44). „Tedy im odpowie mówiąc: Zaprawdę powiadam wam, czegoście-kolwiek nie uczynili jednem u z ty ch najm niejszych i Mnieście nie uczynili”.

Sergiusz Waszkiewicz

słowach „Weźmijcie jarzmo Moje na się”

i „Mieszkajcie we M nie” leży rozkaz, a rozkaz wymaga posłuszeństwa. Posłuszny żołnierz nie pyta, czy rozkaz jest w ykonalny i jakie za sobą pociąga skutki, ale przyjm uje komendę wierząc, że dowódca postarał się o wszystko, co jest konieczne. Spraw ą więc Zbawiciela jest, dać mi siłę i w ytrw anie do pozostania w Nim, pokój i błogosławieństwo' rzeczywiste­

go mieszkania w Nim; m oją zaś spraw ą jest Jego usłuchać. P rzyjm ijm y dzisiaj bezzwłocz­

nie i posłusznie Jego rozkaz i odpowiedzmy zdecydowanie: „Mój Zbawicielu, pozostanę w Tobie, na Twój rozkaz biorę Twe jarzm o na siebie, bez zwłoki chcę poddać się tem u zada­

niu, i już pozostanę w Tobie”.

Jeżeli jesteśm y świadomi naszej niewierności w tym , to ta świadomość m a tylko zaostrzyć ten rozkaz i nauczyć nas jeszcze baczniej zwracać uwagę na głos Ducha, aż na nowo usłyszymy P ana Jezusa mówiącego do nas z nadzieją, miłością i mocą: „Dziecię, mieszkaj we M nie”. Jeżeli słucham y tego słowa, jako pochodzącego osobiście od Niego Samego, to każda wątpliwość musi pierzchnąć, gdyż jest to równocześnie obietnica, która zostanie na

pewno wypełniona. Coraz prościej i jaśniej przem ówi do nas.

Pozostać w Jezusie, to znaczy nie co innego, jak wyrzec się siebie samego, aby być prow a­

dzonym i nauczanym przez Niego, a następnie odpocząć w ram ionach wiecznej miłości!

Błogi pokój! Owoc i przedsm ak Bożego pokoju! Znajdują je ci, którzy przychodzą do Jezusa, i pozostają w Nim. To jest pokój Bo­

ży, pokój wieczności, k tó ry „przewyższa wszelki rozum i strzeże serc i m yśli naszych”.

Jeżeli m am y taki pokój zapewniony, to znaj­

dziemy dosyć sił do w ykonania każdego obo­

wiązku, odwagę do każdej walki, pociechę w każdej boleści, i radość wiecznego żywota naw et w „dolinie cienia śm ierci”.

O, mój Zbawicielu, gdyby m oje serce miało znów kiedy w ątpić lub ulegnąć błędnej myśli, jakoby to szczęście było za wielkie, aby go oczekiwać, za wysokie, aby go móc osiągnąć, to ożyw Panie mą w iarę i posłuszeństwo Twym głosem i słowami: „Pozostań we Mnie, weźmij jarzm o Moje n a się i ucz się ode Mnie ..., a znajdziesz odpocznienie duszy tw ojej”.

A. Murray

(9)

Nr 6 C H R Z E Ś C I J A N I N 9

P O R A N E K

K ażdy now y poranek jest no w ym początkiem życia naszego. K ażdy dzień jest dość długi, aby Boga znaleźć albo utracić, aby w iary docho­

wać albo się shańbić. Dlatego Bóg stw orzył dzień i noc, b yśm y nie błąkali się w nieskoń­

czoności, ale ju ż z rana m ieli przed oczyma cel wieczora. Jak słońce co dzień na nowo wscho­

dzi, tak i odwieczne m iłosierdzie Boże odna­

wia się na ka żd y poranek. Co rano polegać na wierności Boga, pośród życia z Bogiem co dzień rozpoczynać z N im nowe życie — oto dar, k tó ­ rym Bóg obdarza nas każdego poranku.

W Piśmie Ś w ię ty m poranek jest czasem peł­

nym cudów. Jest to pora pom ocy Bożej dla Kościoła, pora radości po wieczorze płaczu, po­

ra zwiastowania Bożego Słowa, codziennego rozdzielania św iętej m anny; przed nastaniem dnia Jezus idzie m odlić się, niew iasty spieszą do grobu i słyszą, że Jezus zm artw ychw stał.

Jest to oczekiwanie cudów Bożych, które każe m ężom w iary wcześnie uistawać. Sen ich nie zatrzym uje. Spieszą naprzeciw porannej łaski Bożej.

Budząc się w ypęd za m y ciemne postacie no­

cy i męczące sny, modląc się z rana i polecając się na ten dzień tró jjed yn em u Bogu. Z ły h u ­ mor, nieopanowane nastroje i pragnienia, z których nie m o żem y się za dnia otrząsnąć, czę­

sto są nocnym i upiorami, których zawczasu nie w ypędziliśm y precz i dlatego chcą nam i dzień zatruć. Nie w yp ełn ia jm y pierw szych chwil nowego dnia w łasnym i planam i i troska­

mi, ani zb y t gorliwą pracą, lecz wyzwalającą łaską Bożą, błogosławioną bliskością Boga. K o­

go troska zb y t wcześnie budzi, do tego Pismo mówi: Próżno wstajecie wcześnie rano, późno się kładziecie, w ciężkim znoju zd o b yty chleb jecie (Psalm 127, 2). Nie strach przed dniem, nie ciężar prac, które zam ierzam w ykonać, lecz Pan „budzi m nie na każdy zaranek, pobudza uszy m oje, abym słuchał tak, jako uczący się pilnie” — tak czytam y o słudze B ożym (Izaja­

sza 50,4). Zanim serce otwiera się dla świata, Bóg chce je dla Siebie otw orzyć; zanim ucho usłyszy niezliczone głosy dnia, m a z rana u sły­

szeć głos Stw órcy i Zbawiciela. Ciszę w czes­

nego poranka Bóg przygotow ał dla Siebie sa­

mego. Do Niego ma należeć.

Chleb powszedni należy poprzedzać Słowem powszednim. Wówczas ty lko będziem y chleb przyjm ow ali z dziękczynieniem . Pracę codzien­

ną należy poprzedzać m odlitw ą poranną. W ów ­ czas tylko praca będzie w ykonyw ana zgodnie z Bożym rozkazem. Na cichą porę m odlitewną i wspólne nabożeństwo m usi poranek poświę­

cić godzinę. Nie jest to naprawdę czas zm ar­

nowany. Czy m oglibyśm y inaczej zbroić się do

zadań, potrzeb i pokus dnia? A chociaż często nie jesteśm y „w nastroju”, jednak jest naszą powinnością wobec Tego, któ ry chce, abyśm y Go w zyw ali, chwalili, i prosili Go, K tóry nie inaczej błogosławi nam na każdy dzień, jak przez Słowo Sw oje i naszą m odlitwę.

Nie tylko zawodowy teolog lub ksiądz, lecz każdy chrześcijanin m usi sobie w yznaczyć czas na cichą modlitwę. Radzim y kłaść za podstawę cichej m odlitw y określone Słowo Boże. Daje to m odlitw ie treść, niewzruszoną podstawę i nie­

zachwianą ufność. Może to na dany tydzień być ten sam u ryw ek Pisma. W ted y to Słowo Boże w nas zamieszka, pocznie żyć i będzie nam tow arzyszyło — w naszej świadomości i nieświadomości. Z b y t częsta zmiana Słowa czy­

ni nas powierzchownym i. Na podstawie Pisma uczym y się mówić do Boga, jak dziecko do m atki, a p rzy ty m ję zyk iem , któ rym Bóg do nas przemówił. Opierając się na Słowie Bożym, zanosim y nadchodzący dzień przed tron Boży, oczyszczam y swoje m yśli i zam iary przed Nim i m odlim y się przede w szystkim o pełną spo­

łeczność Jezusa Chrystusa z nami. Nie zapo­

m n ijm y modlić się o samych siebie; „w poko­

rze zważaj na swoją duszę“.

Potem m am y przed sobą szerokie pole m od­

litw y przyczynnej. W zrok nasz sięga daleko, w i­

dzi bliższych i dalszych ludzi i rzeczy, by je po­

lecić lasce Bożej. Nie wolno nam pominąć niko­

go w naszej m odlitwie przyczynnej, osobliwie tych, którzy osobiście lub zawodowo są z nami związani — a takich jest wiele. Wreszcie każdy z nas wie o ludziach, którym n ik t prócz nas tej przysługi zapewne nie oddaje. Nie zapominaj­

m y dziękować za tych, któ rzy nas swoimi m o­

dłami p rzyczyn n ym i wspomagają i krzepią.

Z akończm y cichą m odlitw ą i kilka kro tnym i najpew niejszym „Am en”.

Do wspólnego nabożeństwa zachęcajm y swo­

ich dom owników lub braci z sąsiedztwa, aby ra zem z nim i słuchać Słowa Bożego, śpiewać i modlić się. W e w spólnym nabożeństwie słu­

cham y przede w szystkim wspólnie czytanych Psalmów, które stają się naszą własnością, gdy je codziennie i obficie czytam y, i m odlim y się ich słowami, choć są początkowo niezupełnie zrozumiałe. Potem należy w skupieniu prze­

czytać bieżący ustęp ze Starego i Nowego Te­

stam entu. Pieśń kościelna łączy nas z w ielkim Zborem teraźniejszości i przeszłości. Modlitwa, którą jeden za całą społeczność m odli się, za­

nosi wspólne spraw y m ałych społeczności do­

m ow ych do Boga.

Tak więc w ciszy porannej Bóg przez Swoje Słowo do nas m ówił, tak i m y nawiązaliśmy łączność z Bogiem i ze Zborem chrześcijan- skim . C zyżb yśm y teraz nie m ieli z całą ufno­

ścią przystępować do pracy dziennej?

z

P is m D.

Bo nh oeffera, tłu m aczył O .K .

i

(10)

WALCZY C Z POKUSĄ?

JAK

Pokusy w życiu naszym, są czymś bardzo rzeczywistym.

Jesteśm y bowiem kuszeni, i to w bardzo różny sposób. Jeden bowiem jest słaby w tej, drugi w innej dziedzinie, ale jakby nie było, wszyscy musim y przyznać, że jesteśm y kuszeni, i naw et bardzo ciężko.

N ader istotną spraw ą jest dla każdego z nas poznać tę prawdę, żę być kuszonym, to jeszcze nie znaczy grzeszyć!

W ielu narzeka: Ach, jakże ciężko żyć, jestem tak kuszo­

ny!

To jest wszystko w porząd­

ku, drogi przyjacielu! Posłu­

chaj, co mówi Apostoł Piotr!

„Najmilsi! niech wam nie bę­

dzie rzeczą dziwną ten ogień, który na was przychodzi...". (A Apostoł Jakub: „Za największą radość macie bracia moi, gdy w rozm aite pokusy w padacie”).

P an Jezus też był kuszony, a jednak był bez grzechu. A więc nie to jest grzechem, że kuszeni jesteśmy. Lecz jak spotykam y i jak potrafim y po­

kuszenie przezwyciężać, to jest spraw ą decydującą.

T utaj należałoby wyjaśnić sobie: jaką drogą przychodzą do nas pokusy? Wiemy, że przede wszystkim przed upad­

kiem (lub zwycięstwem) przy­

chodziła do nas myśl, aby uczynić to lub owo. A więc pokuszenie przychodzi do nas w formie m y ś l i . Biblia mó­

wi nam, że: „... z wnętrzności serca ludzkiego pochodzą złe myśli...” (Mar. 7,21.22), a n a ­ stępnie wylicza nam cały sze­

reg najczęściej spotykanych grzechów ludzkich. A więc n a j­

pierw przychodzi zła myśl.

A więc nie jest grzechem być kuszonym, nie jest też grzechem, że taka m yśl zła

przyjść może. Nie, w tym mo­

mencie, gdy przychodzi zła myśl, nie jest ona jeszcze grzechem. Jest jednak bardzo ważna, jaką postawę zajm ujesz wobec przychodzącej złej m y­

śli: Jeśli bowiem te j złej myśli dajesz miejsce w swym sercu, to jest już pierwszym krokiem do upadku w grzech. A więc nie chcąc zgrzeszyć, zwycię­

stwo m usim y odnieść na sa­

m ym początku, gdy zła myśl się rodzi.

P am iętajm y: Pokuszeniom życia możemy przeciwstawić się tylko w mocy Chrystuso­

wej! W ielu ludzi mówi: Będę p r ó b o w a ł żyć dla C hrystu­

sa; to jest fałszywe postawie­

nie spraw y, gdyż nie możesz zwycięsko żyć dla C hrystusa przez p r ó b o w a n i e , nie uda ci się to na pewno! Twoja moc jest: zbyt nikła wobec szatań­

skiej mocy pokuszenia i grze­

chu.

Inni mówią znów tak: gdy będę kuszony, będę się wiele i szczerze modlił! Oczywiście, że to dobra rzecz, ale przez swe m odlitw y nie uzyskasz zwycię­

stwa. Wolno ci się modlić o to, i dobrze uczynisz robiąc to, ale sama tw oja m odlitw a nie da ci zwycięstwa. Zwyciężyć może tylko o s o b a , a tę j edyną zwycięską osobą jest J e z u s C h r y s t u s . Dlatego Apostoł Paw eł mówi jasno: „Wszystko mogę w C hrystusie, k tó ry mnie posila” (Filip. 4,13). Apostoł Paw eł ne znalazł zwycięstwa nad grzechem przez p r ó b o ­

w a n i e , ani w swoich w y- s i ł k a c h, ani naw et w m o- d 1 i t w a c h, ale jednak znalazł je i to tylko' w O s o b i e Je­

zusa Chrystusa.

Jeśli chcesz wieść życie zwycięskie, musisz zrozumieć tę tajem nicę i swój świat myśli

poddać władzy Jezusa Chry­

stusa! A to możesz uczynić gdziekolwiek i w każdym cza- se. W pracy, w domu, w dro­

dze. W tejże chwili, w której jesteś kuszony przez złą myśl, natychm iast wezwać moc krwi Jezusa Chrystusa, ukryć się w niej i przez jej moc zwycię­

stwo uzyskać!

Zapytano kiedyś pewną dziewczynkę, która była praw ­ dziwym dzieckiem Bożym:

„Jak ty zwyciężasz pokusę, grzech?” A oto jej odpowiedź:

„Otworzyłam drzwi serca swe­

go przed Panem Jezusem i wpuściłam Go do serca (Obj.

3,20). Pan Jezus żyje w moim sercu, a gdy pokusa i szatan pukają do drzwi mojego ser­

ca, wówczas proszę po prostu mojego P ana Jezusa: Proszę, Panie, idź Ty do drzwi!”

Ta m ała dziewczynka w swój prościutki, dziecinny spo- sówb, w yjaw iła nam tajem nicę zwycięstwa nad grzechem.

Kiedy więc grzech i szatan pukają do twojego serca i do­

b ijają się żądając wstępu, i gdy wówczas ty sam idziesz do drzwi, aby spotkać grzech i szatana — następuje w i e l k a p o r a ż k a w twoim życiu, gdyż ty z diabłem m ierzyć się nie możesz. Lecz jeśli nie ty, ale P an Jezus pójdzie do drzwi, do których puka lub do­

bija się grzech i szatan, wtedy doznasz w i e l k i e g o z w y ­ c i ę s t w a , albowiem Jezus C hrystus był i jest zwycięscą grzechu i szatana.

Pam iętaj co napisano: „Na to się objawił Syn Boży, aby zepsuł uczynki diabelskie",

Leo Janz

tłum . G. Ja sio k

(11)

Nr 6 C H R Z E Ś C I J A N I N 11

Błogosławieństwo jedności

„Oto jako rzecz dobra, i jako wdzięczna, gdy bracia zgodnie mieszkają. Jest jako olejek naj­

w yborniejszy w ylany na głowę, ściekający na brodę, na brodę Aaronową, ściekający aż i na podołek szat jego. Jako rosa Hermon, która zstępuje na góry Syońskie; albow iem tam daje Pan błogosławieństwo i żyw ot aż na w ieki”.

Ps. 133

„B o gdzie jest zaw iść i zajątrzen ie, tam i ro z­

te rk i, i w szelaka zła spraw a”

Jak. 3,16

Jeśli w jakiejś społeczności lub w czyimś domu b rak zgody, a więc i jedności i miłości, tam też nie ma, i nie może być błogosławień­

stwa Bożego; i n a odwrót, gdzie „bracia zgo­

dnie m ieszkają” — tam przychodzi błogosła­

wieństwo i życie.

Ta prosta i podstawowa praw da wypróbo­

wana i w złym i dobrym czasie, m a też swoją szczególną wymowę dla każdego wierzącego.

Przykłady zarówno złego, jak i dobrego współżycia sięgają daleko w przeszłość S tare­

go Testam entu; ta miłość b ratersk a i poszano­

wanie b rata tak daleko m iały być posunięte, że po śmierci Izraelity, pozostali bracia do­

chowywać mieli m u wierności, a jeden z nich powinien był pozostałą po nim wdowę pojąć za żonę, aby wzbudzić potomstwo, k tóre m iało posić imię zmarłego, aby ród nie wygasł (por, V. Mojż. 25,5).

Ale gdzie była jedność, więc i wzajemne poszanowanie i miłość, tam panow ały błogo­

sławieństwo, pokój i życie.

Obraz oleju ściekającego na brodę Aarono­

wą przy jego namaszczaniu (III Mojż. 21,10), przypomina pew ien zwyczaj, panujący na

Wschodzie.

Długa i okazał broda jeszcze dzisiaj w k ra ­ jach orientalnych uchodzi za szczególną ozna­

kę męskiej urody; była i jest bardzo pielęgno­

wana i nam aszczana olejkiem o silnym zapa­

chu. Zwyczaj te n bardzo cenili sobie także sta­

rożytni G recy i Rzymianie.

Ale specjalnie m iłe jest porów nanie zgody braterskiej do rosy Hermon, spadającej na gó­

ry Syońskie. Można zadawać sobie pytanie, jak możliwe jest, aby rosa H erm on (północ kraju) mogła spływać na góry Syońskie, leżą­

ce n a południu? Mogło to być niezrozumiałe dla meteorologa, lecz nie dla autora Psalm u i czytających go ludzi w iary. Oba obrazy służą jednej myśli i w skazują na jeden cel. A ten cel jest nam bardzo miły, szczególnie bliski, nader w ażny i pożądany: jedność w społecznej m i­

łości. A utor używ a trzykrotnie słowa „ścieka­

jący ” (2 razy w ystępuje ono w tekście dosłow­

nie i raz w form ie „zstępuje”). A więc to je­

dnoznaczne słowo, aż trzykrotnie użyte, wy­

raża tę szczególną treść, że od Boga z góry, spływa błogosławieństwo na jedność braci, żyjących w miłości. Że P an jest specjalnie bliski tym braciom, którzy żyją i trw ają w m i­

łości społecznej. Jego błogosławieństwo w tedy jest pewne.

A utor Psalm u wskazuje nam kierunek błogo­

sław ieństw Bożych, któ re przecież m ają tak wielkie znaczenie zwłaszcza dla Zboru, a więc dla braci i sióstr, żyjących w jedności. Ta jed­

ność m yśl i pracy działa jako czynnik jakby potęgujący błogosławieństwo Boże.

Przez głęboką wymowę słów tego Psalmu, niech m iłosierny Bóg pobudzi nasze serca do wzajemnego szacunku, do jedności i do miłoś­

ci w zajem nej.

Nasze braterstw o powino stale wzmacniać się przez wspólność w iary i miłości w Duchu Chrystusowym. Także Apostoł P aw eł nie po­

m inął te j bardzo ważnej spraw y i wzywa nas w Liście do Efezjan (4,3) do życia w jedności ducha w związku pokoju.

Spełnijm y to wezwanie w naszych sercach.

Bo tylko tam , gdzie we wspólnej pracy jest chęć pełnienia woli Bożej, tam też jest i bę­

dzie błogosławieństwo, a więc i gwarancja obecności Bożej. Bracia, dążmy do jednoŚOi poprzez w zajem ną miłość!

Kazimierz Muranty

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ciśnie- nie wywierane na pacjenta poddawanego terapii hiperbarycznej wyrażane jest sumą ciśnienia atmosferycznego i ciśnienia pa- nującego w komorze, najczęściej jest to

W tedy to Jezus wiedząc, że zbliża się czas Jego śmierci krzyżowej chce najbliż­.. szych uczniów do

Latorośl n aturalna, jak też wszczepiona, jest dziełem Stwórcy, przez którego moc winną maloica dostarcza życiu, dostarcza solku, owoc­.. ności

N iektórzy może przyznają, że mieszkanie w Jezusie jest świętym obowiązkiem i błogim przyw ilejem , a mimo to cofają się stale przed pytaniem: „C zy

zrozum iał Pana, i zam iast pozostać sm utny — porzucił wszystko i został Jego naśladowcą (Fil.. N astęp- ra spraw iała że niektóre szkice saliśmy o

A gorzej jeszcze, gdy staje się to stały m przyzw yczajeniem.. Teraz nic ich nie

Wszyscy w ybrani Jego stali się świadkami Jego poświęcenia dlatego, że tylko przez Nie­.. go mogli w ejść do poświęconych sieni P ań ­ skich, przez

Odtąd świętym obowiązkiem Jego uczniów jest, aby przez ich życie, zostało osolone, nasycone solą życie innych ludzi tak, aby zostali zbawieni i zachowani od