• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1964, nr 7-8

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1964, nr 7-8"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

CHRZEŚCIJANIN

E W A N G E L I A — Ż Y C I E I i ! Ś ł C H R Z E Ś C I J A Ń S K A — J E D N O Ś Ć — P O W T Ó R K Ę P R Z Y J Ś C I E C H R Y S T U S A

„Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w im ię Ojca, i Syna, i Ducha Św iętego".

E w . Sw. M a t. 28. 19

„ A lb o w ie m nie wstydzę się za Ewangelię Chrystuso­

wą, ponieważ jest mocą Bożą ku zbawieniu każdemu wierzącem u

R zy m . 1, 18

Rok założenia 1929 Warszawa, lip ie c -s ie r p ie ń 1964 Nr 7 - 8

T re ś ć n u m eru : Z e w le c z e n i i p r z y o b le c z e n i — S z k o ła c ie r p liw o ś c i — P ie r w s z e p rz y k a z a n ie D ek a lo g u — M ie s z k a j w Jezu sie — A b y ła w J o p p ie.., — Jest nas d w ó c h — I I O g ó ln o c h rze śc ija ń - s k ie Z g r o m a d z e n ie P o k o jo w e — A p e l do rzą d ó w , p a rla m en tó w ... — O r ę d z ie do K o ś c io ­ łó w i c h r z e ś c ija n — K ro n ik a .

ZEWLECZEHI

PRZYOBLECZENI

„ N i e k ła m c ie je d n i p r z e c iw k o d ru g im , g d y że ś c ie z e w łe k łi c z ło w ie k a s ta reg o z u c zy n k a m i je g o , a o b le k liś c ie n o w e ­ go, te g o k tó r y s ię o d n a w ia w zn a jom ość, p o d łu g obrazu T e g o , k tó r y g o s t w o r z y ł” .

„ P r z e t o ż p rz y o b le c z c ie , ja k o w y b r a n i B o ży , ś w ię c i i u m i­

ło w a n i, w n ę trz n o ś c i m iło s ie r d z ia , d o b r o tliw o ś ć , p ok orę, c i­

chość, c ie rp liw o ś ć , zn a s za ją c je d n i d ru g ic h i od p u szczają c sob ie w z a je m n ie , je ś li k to p r z e c iw kom u m a sk a rg ę ; ja k o i C h rystu s od p u śc ił — ta k i w y . A n a dto w s zy s tk o (p r z y - b le c z c ie ) m iło ść, k tó r a je s t z w ią z k ą dosk on ałości” .

K o lo s . 3,9.10.12-14

P rzy nawróceniu a zwłaszcza nowozrodze- niiu, zachodzi jeden bardzo w ażny moment, który w ielu duszom sprawia często trudiność i powoduje bój, który nie zawsze daje miejsce zupełnemu zwycięstwu łaski Bożej w sercu człowieka.

Z historii upadku pierw szych ludzi wiem y,

ż e pierwszym owocem „poznania dobrego i

złego" było to, ż e u j r z e l i s w o j ą n a g o ś ć ! Przed­

tem czytamy: „ A b yli oboje nadzy, Adam i żona jego, a nie w stydzili się“ (Genesis 2,25).

Potem zaś, w stydzili się i ukryw ali swoją na­

gość przed Stwórcą swoim, przed którego wzrokiem jest wszystko obnażone1, nagie.

Człowiek przez Boga stworzony na Jego obraz, był fizycznie dojrzałym, zupełnym i' doskonałym tworem. Do tego, jako przedstawi­

ciel niewidzialnego! Boga w świecie w idzial­

nym, materialnym był „przyobleczon y" niew in­

nością, czystością, miłością, chwałą Bożą jak szatą ,poprzez którą nie można było nic zoba­

czyć z tej ułomności, skazitelności i kruchości materii, z której był uczyniony, to jest z ziemi.

Duchowo zaś b ył w stanie niem owlęctwa je ­ szcze, a dzięki posłuszeństwu i poznawaniu

Boga-Stwórcy, miał rosnąć i dojrzewać w e ­ wnętrznie, aby stać się mężem doskonałym (duchowo) na miarę „zupełnego wieku Syna Bożego" (Efez. 4,13; 2 Piotra 1,2-4).

Niestety, odwieczny nieprzyjaciel Boga i Jego stworzenia, w tym wypadku nieprzyjaciel przedstawiciela Bożego na ziemi — człowieka, użył wszelkiej chytrości i podstępu, aby to wspaniałe, chwalebne dzieło Boga niebieskiego zacienić, a gd yb y to było możliwe, to i znie­

w ażyć w i e d z ą c , że to wszystko1 w ym ie­

rzone było przeciwko niemu, Aniołowi, byłe­

mu nosicielowi światłości niebieskiej. Gdyby mu się nie było udało ono zwiedzenie człow ie­

ka, byłby tym samym osądzony w swoim upadku...

Częstokroć słyszy się zarzut: dlaczego^ tego Pan Bóg nie przewidział i temu nie zapobiegł?

Niesłuszne to pytanie; to było przez Boga prze­

widziane, a i uczynione wszystko „aby Bóg był usprawiedliwiony" w dziele Swoim (Rzym. 3,4).

Apostoł P iotr w pierwszym Liście (rozdz.

1,19.20) objawia tę tajemnicę, że Chrystus był przeznaczony już przed założeniem, świata, aby być Barankiem, a tylk o objawiony został w

(2)

czasach ostatecznych. „Lecz gdy przyszło w y ­ pełnienie czasu, posłał Bóg Syna Swego... aby tych, którzy pod zakonem byli, wykupił, że­

byśmy prawa synostwa dostąpili ... a przetoż posłał Ducha Syna Swego w serca wasze, w oła­

jącego: Abba, O jcze” (Gal. 4,4-6).

Dzieła Boże są doskonałe. Bóg posławszy Sy­

na Swego w postaci człowieka zrodzonego z niewiasty, będącej pod zakonem, który wprzód, i właśnie przez to, w y zb ył się chwały i dostoj­

ności, którą miał u Ojca, nim jeszcze świat powstał „w yniszczył samego siebie, sam się poniżył, przyjm ując kształt niewolnika, staw- szy się podobny ludziom w e wszystkim, oprócz grzechu" (Filip. 2,4-8; Żyd. 4,15; 2,17.18).

Cóż to znaczy? TV> oznacza, że się Pan Jezus dla nas obnażył, nagim umiera na krzyżu G ol­

goty, aby nasza nagość (upadek) była w Nim osądzona, usunięta, abyśm y Jego świętością, sprawiedliwością i niewinnością b yli znowu przyodziani, to jest wszyscy, którzy ujrzą s w o j ą ohydę grzechu, nagość s w o j ą przed Bogiem, i niesprawiedliwość, a ujrzawszy za­

pragną złożyć s w o j ą w ł a s n ą „spraw ie­

dliwość", która jest w oczach Bożych jak sza­

ta splugawiona, jak łachmany. Dlatego właśnie Bóg sam, Syna swojego „za nas grzechem uczynił, abyśmy się m y stali sprawiedliwością Bożą w N im " (2 Kor. 5,(21).

Otóż święty, czysty, spraw iedliw y i niew in ­ ny Boży Syn przyjm uje na Siebie naszą na­

gość, a raczej naszą niesprawiedliwość, grzech i wszelką stąd płynącą sromotę, aiby nas, lu­

dzi zaprzedanych grzechowi i diabłu, wykupić i przyw rócić nam wszystko', co nam było zra­

bowane, odebrane przez upadek pierwszego człowieka (Zachariasz 3).

A le przy tym nie m ożem y jednak zapom­

nieć, że każda obietnica Boża ma swój waru­

nek, przez którego spełnienie, możemy stać się uczestnikami Jego obietnicy. I ta obietnica, o której m ówim y ma swój warunek, swoją cenę.

Za cenę zewleczenia starego człowieka, złożenia WBzystkiegoi, a więc: gniewu, zapalezywości, złości, bluźnierstwa, sprośnej m owy, żartów, obmowisk, kłamstwa i wszystkiego', ale to wszystkiego, co pochodzi ze starego człowieka, jest możność obleczenia się w onego człowieka

—- Jezusa Chrystusa i Jego charakter, a to jest cichość, pokora a w ięc „jako wybrani Boży, święci i umiłowani, przyobleczcie wnętrzności miłosierdzia, dobrotliwość, cierpliwość, znosze­

nie się nawzajem, odpuszczenie sobie nawzajem, jeśli ma kto przeciw komu skargę, jako i Chry­

stus odpuścił nam, a nadto wszystko przyoblecz­

cie się w miłość” , tj. Boga samego, K tó ry sam jest Miłością, bowiem to jest „zw iązka dosko­

nałości". „P rzetoż doskonałymi bądźcie w m i­

łości jako' i Ojciec wasz niebieski doskonały jeist“ (Mat. 5,48). Toć są słowa Tego, który rzekł: „Jamci jest ta Droga, Prawda i Żyw ot".

To nie zakon, ani idea, czy nakaz albo ży­

czenie, lecz następstwo przyjęcia warunku

Bożego ku otrzymaniu życia, jakie dane nam jest w ofierze Jezusa Chrystusa. To jest owoc Golgoty.

W końcu krótko o tym trudnym momencie, przy którym zatrzym ują się wierzący, rodzący się ze1 starego do nowego: życia w Chrystusie.

A b y się móc przyoblec, musimy się zewlec (rozebrać), to jest odłożyć wszystko, aż do sta­

nu nagości, a fc* jest ten przykry, bolesny mo­

ment w życiu człowieka, poprzez który, wielu nie może się dostać do tego praw dziwego sta­

nu w Chrystusie. Bogactwo tej tajemnicy chwalebnej jest to: Chrystus, nadzieja (onej przyszłej) chwały w was! (Kolos. 1,26-28). A to po to, aby człowiek Boży był doskonały, ku wszelkiej sprawie dobrej dostatecznie w yćw i­

czony (Kolos. 1,28; 2 Tymot. 3,16.17).

Każdy, który pragnie dożyć gruntownej zmiany życia swego i radości z dzieła Bożego, odnowienia serca swojego;, dożyje także i tej hańby nagości swojej. Prawda, że oglądanie aromaty nagości swojjej przed Bogiem samym, nie powoduje często takiego upokorzenia, jak wobec człowieka, gdy gotów jest ktoś odkryć nagość swoją wobec innego człowieka — spo­

wiednika („kapłana" w Bożym znaczeniu). A częstokroć i taką drogą prowadzi Bóg tych, którzy rzeczywiście pragną z e w 1 e c stare­

go człowieka z uczynkami jego, a o b l e c s i ę w tego nowego, w Jezusa Chrystusa.

Pom iędzy jedną a drugą czynnością jest okres nagości, a to upokarza. Jeśli czego po­

trzebujemy, to pokory prawdziwej, która ma cenę u Boga, a ku temiu służy nieraz, świadek zwlekania starego człowieka i przyoblekania się w now ego — w Jezusa Chrystusa.

Łukasz Pokora

Szkoła cierpliwości

„ W c ie rp liw o ś c i w a s z e j p o s ia d a jc ie dusze w a s z e ” Ł u k . 21.10

„ A lb o w ie m c ie rp liw o ś c i w a m p o trze b a , ab yście w o lę B o ż ą czy n ią c , o d n ieś li o b ie tn ic ę ”

% d . 10,36

Życie człowieka na ziemi, to poza krótkimi okresami jaśniejszymi, jest pasmem cierpień, spowodowanych grzechem. Człowiek przez swoje posłuszeństwo wobec Boga, stał się nie­

wolnikiem grzechu, pożądliwości swego ciała, i ducha zła — szatana.

Dlatego więc Wszechmogący Bóg, łaskawy i miłosierny, przewidział i dał człowiekowi Zba­

wiciela — Jezusa Chrystusa, a w Nim odku­

pienie grzechów całej ludzkości (1 M ojż. 3,17;

Gal. 3,10).

Na tej ziemi powstał grzech pierwszego upadku człowieka, i na tej ziemi sprawione zo­

(3)

stało odkupienie człowieka. Jak przez Adama przyszła śmierć, tak przez Jezusa Chrystusa — życie.

Droga do życia prowadzi przez cierpienie. In ­ nej drogi do zbawienia nie ma: „Pon iew aż tedy Chrystus ucierpiał za nas w ciele, i w y też taż myślą bądźcie uzbrojeni11. Celem cierpienia jest w ięc duchowe udoskonalenie, uświęcenie czło­

wieka. „A b y człowiek B oży był doskonały, "ku wszelkiej sprawie dobrej dostatecznie w y ćw i­

czony". A to się dzieje, gdy wypełniam y wolę Bożą. W słowie Apostoła Pawła przytoczonym na wstępie, czytamy: „...abyście w olę Bożą czyniąc, odnieśli obietnicę...11; jaką obietnicę?

Odziedziczenia żyw ota wiecznego.

Według w o li Bożej człowiek otrzym uje zba­

wienie, sprawione cierpieniem Pana Jezusa; nic więc dziwnego, że śladem Pana Jezusa iść mają ci, którzy Mu ślubowali wierność i pragną być w Nim i z Nim.

Apostoł Jakub zachęca nas do cierpliwości w trudnym życiu naszym, gdy m ówi: „Przetoż bracia! bądźcie cierpliw ym i aż do przyjścia Pańskiego11, a dalej: „O to za błogosławionych mamy tych, którzy cierpieli.11 A w iem y prze­

cież, że cierpieli patriarchowie Starego Testa­

mentu. Cierpieli prorocy. Cierpiał nasz Pan Je­

zus. Cierpieli Apostołowie. Podobnie jak i w e wszystkich wiekach wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie. Jak m ówi o tym A po­

stoł Piotr: „A lb o w ie m na to też powołani jesteś­

cie, ponieważ i Chrystus cierpiał za was, zosta­

w iw szy wam przykład, abyście wstępowali w ślady Jego11.

Pan Jezus cierpiał za grzechy nasze; dlacze­

góż w ięc nie potrafim y cierpieć za swoje włas­

ne? A wspom nijm y też, co Pan Jezus powie­

dział nawróconemu Saulowi: „Ja mu ukażę, jak wiele musi cierpieć dla imienia M ego11. Tu na­

leżałoby o tych cierpieniach Paw łow ych prze­

czytać choćby to, co zapisane jest w drugim Liście do Koryntian (11,22— 31).

Apostoł Paw eł w iele cierpiał z powodu w y ­ znawania i świadczenia o Jezusie. W iele cier­

piał i dlatego być może był wielkim Aposto­

łem. N ie obiecywał też nowonawróconym ła­

tw ego życia i radosnej drogi, lecz m ówił:

„...przez w iele ucisków musimy wejść do K ró ­ lestwa Bożego11.

Ten w ierny sługa Boży miał w iele cierpli­

wości dla ludzi w ogóle, a w tym i dla tych, którzy go prześladowali, którzy go nie p rzyj­

mowali, dla tych, którzy go obmawiali, złość wyrządzali. Dlatego tak usilnie prosił w ierzą­

cych w Kolossach, aby przyoblekli się w c i e r ­ p l i w o ś ć .

Dlatego też nie pogardzamy cierpliwością; za­

chęca nas do tego Apostoł Paweł, gdyż „jeśli cierpimy, z N im też królować będziemy; jeśli się Go zapieramy i On się nas zaprze11. W tej

„szkole cierpliwości11 nie zapominajmy tej w iel­

kiej obietnicy Pana, a będzie nam ona pociechą i posileniem.

Kazim ierz Najmałowski

PIERWSZE PRZYKAZANIE DEKALOGU

K ied y Izraelici osiedlili się w Kanaanie, de­

kalog zajmował już bardzo ważną pozycję w czasie w ielkiego festiwalu jesiennego — świę­

ta namiotów. Każdego roku, podczas trwania święta, lud izraelski mógł odnowić społeczność z Bogiem, ów akt przym ierza zawarty m iędzy Bogiem i ludem na Synaju. Szczytowym punk­

tem uroczystego święta było odczytywanie przez kapłana słów Dekalogu. W tym uroczy­

stym akcie Bóg odnawiał swoje prawo do ludu.

Dekalog proklamował całkowitą zależność ludu od Boga i suwerenność Boga; stwierdzał Boże panowanie.

Pierwsze przykazanie jest przykazaniem głównym i najważniejszym. Można powiedzieć, że wszystkie inne, późniejsze, przepisy i wska­

zania Zakonu są jedynie interpretacją pierw ­ szego przykazania. A oto jego tekst: „Jam jest Pan Bóg twój, którym cię w yw iód ł z ziemi Egipskiej, z domu niewoli. N ie będziesz miał innych bogów przede mną“ (Exod. 20,2— 3).

Jeśli mamy właściwie odczytać znaczenie pierwszego przykazania, musimy potraktować poważnie zdanie wstępne: „Jam jest Pan Bóg twój, którym cię w yw iódł z ziemi Egipskiej11.

Bóg, który tutaj przemawia jest Bogiem łaski.

Powołuje się na Swój zbawczy czyn w historii

ludu; m ianowicie na wyprowadzenie ludu z nie­

w oli egipskiej. To wydarzenie stanowi jedno­

cześnie początek dziejów plemion izraelskich jako narodu. Przez akt wyprowadzenia ludu z niew oli objaw ił Bóg Swoją w olę zbawczą;

uw ielbił Siebie —■ to znaczy przed oczyma na­

rodu objawił Swoje łaskawe panowanie w dzie­

jach człowieka. Bóg jest Bogiem tworzącym historię, jest Bogiem dziejów.

Wstępne zdanie dekalogu stwierdza więc, że Bóg, który tutaj przemawia nie jest tym lub ow ym z bogów, ale jest Bogiem, który się zni­

ża, aby uwolnić, aby zbawić Swój lud. Pan jest Bogiem, który w yw ołał lud izraelski „ z domu niew oli11, aby wprowadzić go na drogę wolnoś­

ci, polegającej na posłuszeństwie Jego Słowu i Jego woli.

Bóg obdarzył lud wolnością, i ta wolność oznacza, że Izrael musi odseparować się zupeł­

nie od kultu innych bogów. K ażdy z ludów starożytnego Wschodu miał swego boga — w istocie w iele bogów. Czasami któryś z bogów zajmował pozycję naczelną. Tak było w Egip­

cie. I jak świadczy historia Izraela z okresu kanaańskiego, kult obcych bogów byw ał często pokusą dla ludu. Często Izrael skłaniał się np.

w kierunku czci Baala.

(4)

A le niektórzy znawcy Starego Testamentu twierdzą, że pierwsze przykazanie ma na myśli nie tyle bóstwa innych ludów Wschodu, jak Marduk, Isztar, Am on-Ra i in., ile te moce, z którym i Izrael miał do czynienia na codzień, jak np. duchy zmarłych, demony -— słowem te wszystkie moce, którym starożytni przypisy­

w ali w iele akcji mających jakoby w p ływ na ludzkie życie.

Uwzględniając tę prawdę, łatw iej nam będzie zrozumieć dzisiaj znaczenie pierwszego przy­

kazania. W łaściwe bowiem niebezpieczeństwo nie grozi nam ze strony bogów innych religii, chociaż czasem to też się zdarza. Większa bo­

wiem pokusa zagraża nam od tych mocy, któ­

rym ludzie są skłonni przypisywać w p ływ na życie osobiste lub bieg historii. I dlatego są skłonni oddawać im cześć boską. W komen­

tarzu do Dekalogu Marcin Luter powiedział, że w pierwszym przykazaniu chodzi o to, komu człowiek ufa, na kim polega. Cytuję: „B o ­ giem jest to, od czego winniśm y się spodzie­

wać wszystkiego dobrego i do czego możemy się uciec w e wszelkich potrzebach. Tak więc, mówię, to, na czym zawisnęło tw oje serce i na czym ono polega, jest właściwie twoim Bo­

giem ".

Ufność w Boga ulega zachwianiu, kiedy człowiek utrzymuje skryte stosunki z innymi mocami. W iara Starego Testamentu kładzie na to szczególny nacisk. Dlatego tak ostro wystę­

puje przeciwko w ierze w duchy Szeolu, prze­

ciwko zw iązkowi z demonami, przeciw w róż­

bie, magii i wszelkim praktykom okultystycz­

nym. Pokusa przychodząca z tej strony i za­

grażająca w każdej chw ili Izraelowi, grozi nam także dzisiaj. Stary Testament uznaje te prakty­

ki za grzeszne i potępia je. Wprowadza wyraźną linię podziału m iędzy Bogiem i rzeczami stwo­

rzonymi.

„G d y tedy wnijdziesz do ziemi, którą da- wa Pan, Bóg tw ój tobie, nie ucz się czynić według obrzydliwości tych narodów. Niech się m iędzy wam i nie znajduje, który by prze­

wodził syna swego albo córkę przez ogień;

także wieszczek, guślarz, i wróżek i czarow­

nik. I czarnoksiężnik, i ten, który ma spra­

wę z duchy złym i i praktykarz, i wywiadu- jący się czego od umarłych. Albow iem jest obrzydliwością Panu, każdy, któryby to czynił; bo dla tych obrzydliwości Pan, Bóg tw ój, wyrzuca te narody przed toba“ (Deut.

18,9— 12).

Oczywiście, Stary Testament nie zaprzecza istnieniu tych mocy podziemia i mocy ciem­

ności. Odrzuca tylko pogląd, że dzięki ich po­

średnictwu człowiek może wejść w społeczność z Bogiem, albo uzyskać poznanie Jego woli.

Moce te należą do porządku stworzenia — do istot stworzonych; lecz nie są Stwórcą. Bóg nie przybliża się do człowieka przez icłi wstawien­

nictwo. Bogu upodobało się objawić Siebie w inny i bardziej bezpośredni sposób — w w yraź­

nym Słowie natchnionego proroka. Przez sło­

wo proroka człowiek powinien szukać oblicza Bożego. M yśl tę zawiera Deuteronomium 18,15, gdzie Bóg przemawia przez usta Mojżesza:

„Proroka z pośrodku ciebie, z braci tw ej, jakom ja jest, w*zbudzi tobie Pan, Bóg tw ój; onego słuchać będziecie".

3, MIESZKAJ W JEZUSIE, a On cię zachowa

„Ś c ig a m , a że b y m też u c h w y c ił to, na conrs te ż od C h rystu sa Jezu sa u c h y c o n y ” .

F ilip . 3,12

N iektórzy może przyznają, że mieszkanie w Jezusie jest świętym obowiązkiem i błogim przyw ilejem , a mimo to cofają się stale przed pytaniem: „C zy życie nieprzerwanej łączności ze Zbawicielem jest naprawdę m ożliw e?" M nie­

mają być może, że tylko niektórzy chrześcija­

nie, przeznaczeni może do szczególnych zadań, i wyposażeni w w yjątkow e możliwości, docho­

dzą do takiego stanu, ale większość chrześci­

jan, których czas według rozrządzenia Bożego jest zupełnie w ypełniony zadaniami życio­

wym i, nie może takiego stanu osiągnąć. Im więcej słyszą o pozostaniu w Jezusie, tym bar­

dziej zroizumiewają, jak wspaniały i błogosła­

wiony stan musi to być, i nawet chętnie ofia­

rowaliby wszystko, aby dostąpić tego błogo­

sławieństwa, ale — niestety •—■ uważają siebie za zbyt słabych i małowiernych, aby kiedykol­

wiek go dostąpić.

O, w y kochane dusze! Czyż nie wiecie, że to pozostawanie w Jezusie jest właśnie czymś dla

słabych, co tak bardzo potrzebne jest ich mdłości. W tej sprawie nie spotykamy się z p y­

taniem Jezusa, czyśmy wykonali to lub owo dzieło, albo czyśmy dotąd prowadzili święto­

b liw y żywot. Nie, mieszkanie w Jezusie polega po prostu na tym, że słaby powierza się opiece mocnego, a niew ierny rzuca się w ramiona wiernego, doskonałego i zaufania godnego Zba­

wiciela. Pozostawanie w Jezusie to nie jest sprawa, którą m y mamy wykonać, jako waru­

nek naszej błogości, ale jest po prostu zgodą na to, aby On mógł wszystko za nas, w nas i przez nas uczynić. Jest to coś, co On za nas czyni, jest to owoc i siła Jego zbawczej miłoś­

ci. Naszą sprawą jest oddać się Jemu, zaufać Mu i oczekiwać, że On to, czego się podjął — wykona.

A właśnie tego oczekiwania, tego ufnego oparcia się na Słowie Jezusa, że w Nim jest zgotowane miejsce dla nas, tego wielu chrześci­

janom brakuje. N ie zadają sobie oni tego tru­

du, aby zwrócić uwagę na to, że Jezus mówi

„w e M nie", że ofiaruje Siebie Samego, jako

„stróża Izraela, który nie śpi ani drzemie", że z całą mocą Swej miłości, ofiaruje im miejsce przebywania, gdzie w p ływ Jego łaski jest da­

leko silniejszy, niż ich słabość i możność zbłą­

dzenia.

(5)

Kom entatorzy są zdania, że słowa te doty­

czą przyjścia jednego, szczególnego P r o r o - k a ; dotyczą Jezusa Chrystusa. A le słowo to może także być rozumiane w sensie, że Izrael nigdy nie będzie pozostawiony bez proroka; że dialog, który Bóg rozpoczął ze Swoim ludem, dzięki instytucji powołanych proroków, nigdy nie zakończy się.

W m owie Mojżesza jest jedno zdanie, które w tym kontekście zasługuje na szczególną uw agę:

„R zeczy tajemne należą Panu, Bogu na­

szemu, a jawne nam i synom naszym aż na

^ ie k i" (Deut. 28,29).

W yp ływ a stąd wniosek, że istnieją regiony, do których człowiek nie ma prawa wglądu; że są tajemnice, o rozwiązanie których nie pow i­

nien się kusić. W iara oparta na zaufaniu Bogu, wie, że te tajemnice są w Jego rękach. „R ze ­ czy tajemne należą Panu, Bogu naszemu1'. R ze­

czy tajemne — to nie nasza sprawa. Powinniś­

m y interesować się objawionym Słowem Bo­

ga i Jego przykazaniami. A to Słowo jest z nami (Deut. 30,11— 14).

Pierw sze przykazanie dekalogu podkreśla wyłączność Jednego i Jedynego Boga. To pra­

wo wyłączności Boga, Stary Testament pod­

kreśla w słowach: gorliwość, żarliwość, za­

zdrość, zawiść. Bóg jest Bogiem zawistnym, zawistnym o Swoją chwałę. Dowodzi tego fakt, że objawienie starotestamentowe zwiastuje o Bogu, który nie jest jakąś neutralną nieosobo- wą mocą, jak np. zasada świata lub siła natury.

Bóg jest Bogiem osobowej woli. Bóg — to Oso­

ba i Wola.

Prorok Ozeasz na przykładzie swojego nie­

udanego małżeństwa powiada, że Bóg jest tak zazdrosny, jak narzeczony lub mąż. Dla czło­

wieka ma On być Jedynym Bogiem. Bóg nie może tolerować podziału Sw ojej czci z żadną inną mocą na świecie. Bóg jedynie ma być ośrodkiem miłości człowieka, czci i nabożeń­

stwa. I gdy Izrael zapominał o swej powinnoś­

ci, w ted y za pośrednictwem proroków Bóg na­

w oływ ał do nawrócenia. W ciągu stuleci mężo­

w ie Boży w zyw a li lud oraz przywódców ludu do pozostania po stronie Pana.

Oto słowa, które wypow iedział Jozue w cza­

sie zgromadzenia w Sychem:

„P rzetoż teraz bójcie się Pana, a służcie mu w doskonałości i w prawdzie, a znieście bogi, którym służyli ojcowie wasi za rzeką, i w Egip­

cie, a służcie Panu“ (Joz. 24,14).

Ten głos rozbrzmiewał także na Karmelu w czasie rozprawy z prorokami Baala: „ A przystąpiwszy Eliasz do wszystkiego ludu, rzekł: I długoż będziecie chramać na obie stro­

ny? Jeśli Pan jest Bogiem, idźcie za nim1' (1 Król. 18,21). Ta prawda najwyraźniej może została oddana w słowie z księgi Izajasza: „Ja Pan, to jest imię moje, a chwały m ojej nie dam innemu" (42,8).

Prorocy, jako natchnieni zwiastunowie Słowa Bożego często prowadzili ostre kampanie prze­

ciw kultowi innych bogów. W ystępowali także przeciw sojuszom Izraela z sąsiednimi mocar­

stwami widząc w nich brak zaufania do Boga żywego.

Edward Czajko

Ich pojęcie o drodze łaski Bożej jest mniej więcej następujące: rozumieją, że ich nawró­

cenie i usprawiedliwienie było dziełem Bożym, ale wobec tego teraz z wdzięczności ku Bogu jest ich obowiązkiem żyć po chrześcijańsku i naśladować Go. Zawsze w ięc wysuwa się ta myśl, że oni muszą wykonać jakieś dzieło, a choć proszą o pomoc, to jednak to jest i c h dzieło. Dlatego stale upadają i tracą odwagę, a ich zwątpienie pomnaża tylko ich bezsilność.

A le to nie jest tak, zmęczona i utrapiona duszo, przecież to Jezus był, który cię pocią­

gnął, mówiąc: „P ó jd ź", i Ten, który cię chce przy Sobie zatrzymać, mówiąc: „pozostań", to też nie kto inny, ale Jezus. Od N iego i z Jego łaski pochodzi zarówno przyjście tw oje jak i pozostanie. Słowo „p ójd ź", które usłyszałeś, rozważałeś i przyjąłeś, było słowem miłości, które cię pociągnęło jak powrozem, tak samo jak i słowo „pozostań", „m ieszkaj", które cię trzymają i wiążą ze sobą. G dyby tylko dusza chciała znaleźć czas, aby słuchać głosu Jezusa.

„W e M n ie" — • m ówi On — „jest tw oje m iej­

sce, w Moich wszechmocnych ramionach. Ja, który cię tak gorąco miłuję, wołam: pozostań w e Mnie; możesz M i zupełnie zaufać". Tak, kiedy głos Jezusa dotrze do duszy i tam zosta­

nie, to nie może zabraknąć odpowiedzi: „Tak,

Zbawicielu, w Tobie mogę, w Tobie chcę pozo­

stać".

„M ieszkajcież w e M n ie" — to nie są słowa Zakonu Mojżeszowego, któreby żądały czegoś od grzesznego człowieka, czegoby on nie mógł wykonać. Słowa te są przykazaniem miłości, które w sobie kryją i obietnicę. Zagłębij się w nią, a wszelkie uczucie ciężaru, obawy, zwątpienia zniknie i kiedy usłyszysz słowa o pozostaniu w Jezusie, pierwszą myślą tw oją będzie, że to szczęście, błogosławieństwo, że są one dla ciebie, i są powodem w ielkiej pociechy.

N ie jesteś pod zakonem z jego nieugiętym:

„musisz", ale pod łaską, która czyni, że nie musisz ty czynić, ale w ierzyć temu, co Jezus dla ciebie uczynił. A jeżeli ktoś zwróci słuszną uwagę, że przecież i m y musimy coś uczynić, to odpowiedź brzmi: „Nasza praca i działanie jest tylko o w o c e m pracy Jezusa w nas".

K ied y dusza zupełnie się uciszy i tylko w tym odpoczywa i na to patrzy, co Jezus czyni, to dopiero w tedy zostanie pobudzona do najżyw ­ szej czynności, to w tedy jej praca będzie naj­

pożyteczniejsza, ponieważ wie, że to On czyni.

Im więcej poznamy, że w tym słowie: „w e M nie", zawarta jest potężnie pobudzająca moc miłości, schylającej się ku nam, aby nas pod­

nieść i zatrzymać, tym więcej powstaje w nas pragnienie, aby w Nim pozostać.

(6)

A BYŁA W JOPPIE...

„...n ie k tó ra u czen n ica, im ie n ie m T a b ita , k tó r a w y ­ ło ż y w s z y , z o w ie się B o rk a , ta b y ła p ełn a d o b ry c h u c zy n k ó w i ja łm u żn y , k tó r e c z y n iła ”

D z. A p . 9,36

Gromadka dzieci Bożych w Lyddzie przeżyła strapienie, gdy odwołał Pan z ich grona jedną siostrę. Smucili się z powodu zgonu jednej, młodej zapewne, niewiasty. Zabrakło Tabity, inaczej Dorki. Strapienie było wielkie, gdyż Zbór wysłał dwóch braci do pobliskiej Joppy, aby dla pociechy zaprosili przebywającego tam Apostoła Piotra do odwiedzenia Lyddy.

Piotr rzeczywiście przyszedł i dzięki temu mamy opisane wydarzenie, którego bogata treść jest aktualna i w dzisiejszym czasie. W ie­

m y z Pisma Świętego, że po przybyciu do L yd ­ dy, Apostoł P iotr został zaprowadzony do do­

mu żałoby, w którym leżała zmarła siostra T a­

bita. Piotr wysłuchał licznych żałosnych opo­

wieści o życiu i zaletach Tabity, a gdy wysłu­

chał, uczynił coś, co jest dla nas zapisanym świadectwem naśladowania Pana Jezusa przez Jego uczniów, i obecności Pana wśród tych, którzy Go miłują i naśladują. Oto Piotr, jak jego Mistrz niegdyś, wyprasza z sali w której leży martwa Tabita, wszystkie zawodzące i pła­

czące w dow y, i zostawszy sam począł się mo­

dlić, a następnie prostym, ale pełnym mocy i miłości Bożej wezwaniem : „Tabito, w stań!" -—

zwraca się do zgasłej siostry.

Na to wezwanie Tabita otw iera oczy, ,,...i ujrzawszy Piotra, usiadła” . P iotr podając jej rę­

kę podnosi ją z łoża, i wówczas dopiero w zyw a

Ścisły związek tego, co Jezus czyni z tym, co nam pozostaje do wykonania, jest cudownie w yrażony w słowach Apostoła Paw ła: ,,Ścigam, ażbym też uchwycił to, na com też od Chrystu­

sa Jezusa uchwycony". Ponieważ wiedział, żc go uchwycił potężny i w iern y Jezus po to, aby go uczynić jedno z Sobą, dlatego też i on pra­

cował jak najwięcej, aby otrzymać kosztowną nagrodę.

Wiara, doświadczenie i mocna pewność: „Je­

zus mnie uchwycił", dawały mu odwagę i siłę, aby „ścigać" i „uchw ycić" to, na co został

„uchwycony". Każde nowe spojrzenie na w y ­ soki cel, dla którego go „Jezus uchwycił", po­

budzało go na nowo, aby nie tylko iść, ale biec do tego najwyższego szczytu.

To wyrażenie Apostoła Pawła i jego zasto­

sowanie do życia, chrześcijańskiego będzie mo­

że nam najłatwiej zrozumiałe, jeżeli wyobra­

zimy sobie ojca, pomagającego swemu dziecku przy wspinaniu się na stromą skałę. Ojciec stoi na górze i uchwycił syna za rękę, aby go po­

ciągnąć do góry. Wskazuje mu miejsce, do któ­

rego chce mu pomóc dostać się. Skok byłby za ryzykow ny i za wysoki, gdyby dziecko było samo, ale ręka ojcowska jest dla niego rękoj­

mią, dlatego skacze, aby osiągnąć miejsce, dia

braci i wdowy, oddając w ich ręce opłakiwaną, zmartwychwzbudzoną Tabitę.

Czemuż to wydarzenie jest tak szczególne, że znalazło się dla niego miejsce w Piśmie Świę­

tym, które przecież jest pokarmem ludu Bożego.

M ogłoby zdawać się, że najbardziej godnym uwagi powodem tego, jest fakt okazania się mocy Bożej w usłudze człowieka, będącego po­

słusznym narzędziem działania Ducha Święte­

go, a więc fakt ożywienia martwego człowieka.

A le podobny fakt w ydarzył się i w Troadzie, gdy Apostoł Paw eł usłużył młodzieńcowi, który zabił się zleciawszy z okna sali zborowej, znaj­

dującej się na trzecim piętrze. A le poza tym zapisanym świadectwem działania mocy Bożej, niczego nie m ożem y dowiedzieć się o tym zmar­

łym młodzieńcu, jak tylko to, że zwał się Eu- tychus, i że zasnął w czasie długiej przemowy Pawła. A w ięc nic szczególnego lub charakte- systycznego, coby wyjaśniało powód tak potęż­

nej interwencji mocy Bożej.

Z Tabitą zaś zupełnie jest inna historia. P rze­

de wszystkim dowiadujemy się o tej siostrze w iele dobrych rzeczy. A więc, że „b yła pełna dobrych uczynków i jałmużny..." A to mówi bard,zo wiele. N ie każdy bowiem człowiek w ie­

rzący może cieszyć się taką opinią ogółu.

Co do jałmużny, to jest zrozumiała sprawa.

A le jakież to b yły te dobre uczynki? O wszyst­

kich nie wiem y, ale o niektórych możemy do­

wiedzieć się z tych pięciu wierszy D ziejów Apostolskich (9,36— 41), i to takich uczynków, które do pewnego stopnia mogą uzasadnić dzia­

łanie ożyw iającej mocy Bożej.

osiągnięcia którego ojciec go uchwycił. Jest to w ięc siła ojca, która go ochrania, która mu na­

daje rozpęd i zachęca go do wytężenia wszyst­

kich swych sił.

To iest stosunek miedzy Jezusem a tobą, sła­

be, drżące dziecko! N ajpierw zwróć swe oko na cel, dla osiągnięcia którego On cię uchwycił.

Celem tym jest nie mniej, nie więcej, tylko ży­

cie stałej, nieprzerwanej społeczności z Nim Sa­

mym, a do tego chce ci pomóc. Wszystko, coś dotąd otrzymał — przebaczenie i pokój, Ducha Świętego i Jego dary łaski — wszystko to jest tylko przygotowaniem do tego celu; a wszystko to, co ci jest obiecane w przyszłości, świętość, owocność i wieczna chwała, jest naturalnym w pływ em życia w społeczności z Jezusem. P o ­ łączenie z Nim, i przez N iego z Ojcem, to jest najw yższy cel w pracy Jezusa z nami. Zwróć tylko wzrok swój Nań, patrz uważnie, a stanie się ci to jasne: „T y m celem, do którego Jezus chce mnie doprowadzić, to właśnie to, abym mieszkał w N im ".

Jeżeli tę myśl zrozumiałeś, to daj miejsce jeszcze jednej w swym sercu: „Jezus mnie uchwycił, a Jego wieczysta moc, która mnie uchwyciła, prowadzi mnie teraz do tego m iej­

sca, w którym mnie chce m ieć". Patrz w ięc na

(7)

Otóż dowiadujem y się, że Tabita szyła odzież i dla wdów, i to odzież kompletną, to jest za­

równo suknie, jak i płaszcze, „które im Dorka robiła, póki była z nim i".

A w ięc Tabita umiała szyć, była — być może

— krawcową. A le nie była zw ykłą krawcową.

Była to taka krawcowa, która ubierała w d o- w y. Cóż w ięc w tym szczególnego? Przecież i dziś są w dow y, i dziś ubierają się, krawcowe im szyją różne ubiory. A le czy, gdy dziś kraw­

cowa umrze, to płaczą bardzo jej klientki? W dzisiejszym czasie klientki raczej płaczą z po­

wodu żyjących krawcowych, a to z powodu złego wykonania zleconej im pracy, lub i w y ­ górowanej zapłaty, której żądają.

A w Lyddzie — płacz w dów był powszechny, a smutek ogarnął i braci zborowych. Jaka więc przyczyna tego żalu i łez?

W tej przyczynie istnieje też uzasadnienie faktu, że to imię zostało nam przekazane wraz z opisem szczególnych okoliczności.

Zbór v/ Lyddzie miał liczne w dow y, a T a­

bita je ubierała. W spom nijm y przy tym, że podówczas stanowisko społeczne kobiet było inne niż dziś, a w d ów w szczególności. Póki miała męża, on dbał o jej utrzymanie, i on opie­

kował się nią. G dy męża zabrakło, a rodzina była biedna lub je j brakowało, wdowa najczęś­

ciej znajdowała się w bardzo trudnej sytuacji materialnej, tym bardziej, że albo miała liczne dziatki do wychowania, albo gdy b yły już do­

rosłe — nie zawsze chciały lub m ogły zapew­

nić starej matce utrzymanie. Emerytur lub rent wdowich — nie znano wówczas.

Świadectwa tych trudności czytam y w D zie­

jach i Listach Apostolskich (Dz. 6,1; 1 Tym . 5,3;

Jak 1,27).

Stąd też niejeden zbór miał trudności ducho­

we, będące w ynikiem niedostatecznej opieki materialnej nad wdowami, którą nakazywało już i Praw o Mojżeszowe.

Zbór w Lyddzie nie miał z tą sprawą zbyt wielkiego kłopotu, gdyż znalazła się siostra, która posłuszna będąc Bogu, serdecznie usługi­

wała ubogim.

Można sądzić, że Tabita była solidną kraw ­ cową i raczej tanio szyjącą. A le takim służeb­

nicom Bóg pomaga, i zapewne Tabita miała ty ­ le klienteli, że z zarobionych pieniędzy mogła wypełniać hojnie przykazanie miłosierdzia.

W Lyddzie zabrakło jednego dnia tej właś­

nie niewiasty, dzięki której w d ow y b yły odzia­

ne, a zapewne i głodu nie cierpiały, a bracia zborowi m ieli możliwość więcej zajmować się sprawami duchowymi, mając mniej kłopotów materialnej natury. I otóż ze śmiercią Tabity, wszystkie te trudności nagle przyszły do głosu.

Oczywiście nie tylko to było powodem tak powszechnego żalu w Zborze. N iew ątpliw ie Ta­

bita miała w iele i innych zalet osobistych i cech charakteru, które sprawiły, że była łubia­

na bardzo.

I teraz popatrzmy: gdy zabrakło Tabity, gdy Zbór Jezusowy był zasmucony i stanął wobec poważnych bardzo trudności moralnej i mate­

rialnej natury, w ejrzał Pan, Głowa Kościoła, na tę sytuację. On to sprawił, że bracia posta­

now ili zaprosić Apostoła, który akurat był nie­

daleko. Pan to sprawił, że napełnił Piotra i światłem i mocą, i gdy nie było widocznie in­

nej drogi zapewnienia wdowom skutecznej po­

mocy — Pan dla w d ów uczynił cud przez Swe­

go sługę. Podobnie, jak i w Starym Testamen­

cie pomagał wdowom przez Swych proroków.

Jezusa, patrz na Jego miłość promieniejącą z Jego oczu, i która cię pyta, czy Mu chcesz za­

ufać. że On cie strzec będzie, przecież to On cie szukał, znalazł i pociągnął do Siebie. Patrz na „ram ię m ocy" i powiedz teraz, czyż nie masz wszelkich pow odów ku temu, aby spo­

kojnie spolegać na Nim, K tó ry może cię za­

chować w Sobie?

Jeżeli pomyślisz o tym, jak wwsoki On cel ci wskazuje, ten właśnie, dla którego cię uchwycił, jeżeli w zrok swój skierujesz na To­

go, który cię trzym a i czeka, abyś pozw olił Mu dać ci potrzebną moc, to — jak wspomniany przed chwilą chłopiec — powiedz teraz, czy nie zechciałbyś dziś uczynić tego „skoku" i wznieść sie do błogiego żyw ota w Jezusie? Tak, roz­

pocznij zaraz, teraz! M ów : „O , mój Jezu, który m i rozkazujesz, abym pozostał w Tobie — kie­

dy to Sam bierzesz na Siebie, aby podnieść mnie do tego wysokiego celu i tam utrzymać, to chcę spróbować; drżąc, ale jednak ufając Ci, pragnę powiedzieć: Jezu! pozostaję w T o ­ bie",

M ój kochany, ty który wraz ze mną ukryć się chcesz w Panu Jezusie, znajdź trochę cza­

su, aby być sam na sam z Jezusem, a wtedy powiedz Mu to wszystko, Byłoby to zuchwal­

stwem mówić o pozostawaniu w Jezusie tylko po to, aby w yw ołać u ciebie tylko przyjemne wrażenie; nie o to chodzi., chodzi o to, aby prawda Boża została natychmiast zamieniona w czyn i życie. O, oddaj się dziś kochanemu Zbawcy, aby uczynić to jedno, czego od ciebie żąda. W ydaj siebie samego, aby pozostać w Nim. On dokona tego dzieła w tobie; możesz tego oczekiwać od Niego, że cię zachowa w So­

bie i w ufności.

A gdyby znowu w yłon iły się jakieś wątpli­

wości, albo jakiś upadek doprowadził cię do rozpaczy, to pomyśl o tym, w czym P aw eł zna­

lazł moc dla siebie: „Zostałem uchwycony przez Jezusa Chrystusa". W tej pewności le ży źród­

ło siły; stąd możesz popatrzeć na cel, na który zwrócone jest serce Jezusa, na który i tw oje serce może być zwrócone. W tym znajdziesz wzmocnienie tw ego zaufania, że Ten, który rozpoczął w tobie dobrą sprawę, Ten jej także dokona. W tym zaufaniu nabędziesz odwagi, aby dzień po dniu na nowo powtarzać: „Ści­

gam, abym uchwycił to, na com od Jezusa Chrystusa jest uchwycony". Dlatego też, że Sam Jezus mnie uchwycił, i ponieważ mnie strzeże, dlatego odważam się powiedzieć: „M ój Zbawicielu, pozostaję w Tobie". A. Murray

(8)

Ten sam wieczny Pan, Wszechmogący i dobro­

tliw y Bóg: „w d o w ie i sierotce pomaga". Pom ógł i tej wiernej gromadce dzieci Bożych w L yd ­ dzie i przyw rócił wdowom kochającą opiekun­

kę, a zborowi — wierną siostrę. G dy nie było innej drogi, Pan uczynił cud, bo Tabita była potrzebna tam, i była i jest potrzebna nam, ja­

ko świadectwo, nauka i przykład.

Czyż bowiem Zbory nasze, i w naszych cza­

sach, nie odczuwają braku Tabity, lub Tabit?

Czy społeczność ludu Bożego nie odczuwa bra­

ku sióstr i braci, w szczególności młodych, któ- rzyby m ogli i chcieli wypełniać w iele posług, których brak w zborach odczuwa się nader

dotkliwie. M ówiąc przykładowo istnieje prze­

cież znana sytuacja, że kościelny Dom Starców nie ma od w ielu lat kierownika lub kierowniczki, którzyby m ogli całkowicie poświęcić się dla tej trudnej, ale bardzo potrzebnej i błogosławionej służby. Najodpowiedniejsze do tych wszelkich trudnych i ciężkich pracy b yłyby osoby młode lub w średnim wieku. A le ich brak. Brak ży­

w ych Tabit w zborach, lub jest ich za mało.

Lydda posłała po Piotra do Joppy. Gdzie i po kogo m y posyłamy? A może już nie odczu­

w am y ich braku?

b rat Zdzisław

JEST NAS D W Ó C H

(dokończenie)

Z a jrz y jm y do wojskowego szpitala polow e- go. A jest to czas w ojny. Co tam zobaczymy?

Łóżka i ludzi, ludzi i łóżka, boleść i wzdycha­

nia, więcej lub m n ie j życia, i śmierć, zbiera­

jącą obfite żniwo. Jednego dnia przybył tam o ficer w randze kapitana. Skoro tylko wszedł, z ust dyżurnego lekarza wyrwał się radosny okrzyk i już za chwilą ściskali się obaj przyja­

cielsko. Jadą właśnie do domu na urlop, rzekł kapitan, a że w drodze dowiedziałem się, iż tu jesteś, więc wstąpiłem, żeby cię zobaczyć.

Pięknie z tw ojej strony — odrzekł lekarz i dodał -— świetnie wyglądasz, widocznie w o j­

na ci służy.

Kapitan śm iejąc się, odparł: M ylisz się, to nie wojna m i służy, lecz pokój.

Pokój? zdziwił się lekarz — jaki pokój?

przecież jeszcze nie widać go nigdzie.

A jednak p ok ój —• odparł oficer, kładąc rę ­ kę na sercu. Pamiętasz, jak byłem zawsze roz­

targniony i niespokojny? I oto wśród najw ię­

kszych burz, wewnętrznych i zewnętrznych, dusza moja znalazła pokój.

Ze zdziwieniem spojrzał lekarz w jasne oczy mówiącego. W ty m m om encie przybiegła pie­

lęgniarka: Panie doktorze, umiera, a pan ż y ­ czył sobie być obecny.

Tak, tak — odrzekł lekarz i odszedł na chwilę z pielęgniarką. W krótce jednak wrócił.

Mam y szczególny przynadek — opowiadał — leży u nas żołnierz, jeszcze chłopiec, bardzo zoycieńczony. Ten młody żywot jest tak twar­

dy, że godzinę lub dwie może jeszcze przeży­

je. Szkoda go. Twarz ładna, jak obrazek, ale

z jego umysłem jest coś nie w porządku. Sta­

le powtarza, że nie jest sam, że są dwaj...

Przy tych słowach oficer zrobił gwałtowny ruch, jakby chciał iść gdzieś.

M ogę go widzieć? — zapytał. Owszem — odrzekł lekarz, i poszli razem między rzędami leżących rannych do miejsca, gdzie blady, wy­

cieńczony, z oczyma głęboko zapadłymi, leżał K arol.

Lekarz wziął bezwładną rękę i zbadał puls.

Jak powiedziałem, jedną, najw yżej dwie g o ­ dziny jeszcze — szepnął. C hory ani drgnął.

Słuchaj, czy wolno tu zaśpiewać? — nieo- czekiwanie oficer zapytał lekarza.

Owszem, można wzdychać, narzekać, żyć, umierać, można i śpiewać! Po tych słowach, ku zdziwieniu wszystkich, oficer zaczął śpie- wać. Była to ta wymarzona pieśń, o k tórej śnił K arol, pieśń, wyrażaja,ca podziw dla w iel­

k ie j Bożej mocy, miłosierdzia i łaski; pieśń, tchnąca pokojem, i tryskająca wdzięcznością i szczęściem, że w tym uńelkim i pełnym chwa­

ły Bogu, słaby człowiek znajduje dla siebie wszystko. „Jest nas dwóch”, brzmiało radoś­

nie w każdej zwrotce.

Podczas tego śpiewu, coś zawitało do tego świata boleści w ty m szpitalu. Coś, jakby tę ­ sknota za tym , aby m óc tego Boga nazwać swoim przyjacielem . W bezwładnie leżące cia­

ło Karola, jakby wstąpiło znowu życie. O tw o­

rzył oczy, z wysiłkiem potarł czoło, widać by­

ło , że jest bardzo wzruszony. Panie kapita­

nie... wyszeptał, kiedy ucichł ś]cfiew. To pan?

— i ta pieśń? O! dziękuję! A le prżecież pan

(9)

wtedy powiedział, że pan nie chce, że nip m o­

że..., a teraz jednak tę pieśń właśnie... Czy to świadczy, że... że...

To znaczy... że jesteśmy już dwaj, chłopcze, a to jest m oja radość. Pow inieneś i ty śpie­

wać, wstać i śpiewać ze mną. To mówiąc o fi­

cer wziął słabe ręce Karola w swoje mocne dłonie, i szczerze je uścisnął

Przyjacielu, szeptał lekarz, co ty robisz?

M iej wzgląd na jego stan, przecież zabijesz go!

O, nie! zobaczysz, że nie; oni są rzeczywiście dwaj, a ten „d ru g i” jest „Zm artw ychw stanie i Ż y w ot” , prazoda Karolu?

Blada twarz chłopca, zarumieniła się tylko w odpowiedzi i rozlała się po n iej wielka ra­

dość.

A teraz powiedz m i, proszę, to kilka godzin później m ów ił lekarz do kapitana, powiedz m i proszę, co to wszystko znaczy? Tymczasem zaś pow iem ci, że ten chłopiec żyje i b;ędzie żyć. N ie wierzę w cuda, ale to, co się stało z nim , jest dla m nie w ięcej, niż zagadką. Chcę wyjaśnień. I dowiedział się!

I tak o zmierzchu, tegoż wieczora, w odle­

głym zakątku wśród drzew, dokąd nie dolaty­

wały odgłosy ze szpitala, gdzie wiatr w kona­

rach drzew szumiał i gwiazdy przez liście przeświecały, kapitan w gorących słowach wyjaśnił przyjacielow i, jakie to cuda mogą się dziać, kiedy przez ten świat idzie człowiek nie sam, ale w najlepszej harm onii idzie czło­

wiek z B ogiem razem — „ci dwaj” .

z czeskiego tłum . B. K u rek

II Ogólnochrześcijańskie Zgromadzenie Pokojowe

Praga, 287VI-3.VII.1964 r.

P o ra z d ru g i ju ż z je c h a li się do P r a g i d e le g a c i i o b ­ s e r w a to r z y w lic z b ie d o ch o d zą c ej do tysiąca, i z ok o ło 60 k r a jó w w s z y s tk ic h k o n ty n e n tó w , a b y zasiąść w s p ó l­

nie do o b ra d p o ś w ię c o n y c h ta k o b ecn ie ak tu a ln em u p ro b le m o w i, ja k im je s t z a p e w n ie n ie p o k o ju na ś w iecie.

W p o ró w n a n iu do p ie r w s z e g o Z g ro m a d ze n ia , k tó r e o d b y ło się w 1961 r. r ó w n ie ż w P ra d z e , p r z y b y ło o b e c ­ n ie zn a c zn ie w ię c e j d e le g a tó w (w 1961 r. — ok. 600) i z w ię k s z e j ilo ś c i k r a jó w (w 1961 — 37). Ś w ia d c z y to w y r a ź n ie z a r ó w n o o a k tu a ln o śc i s p ra w y , ja k i w z r a ­ s ta ją c y m k rę g u za in te re s o w a n ia .

Jak w ia d o m o na cze le te g o ruchu w a lk i o p o k ó j, stoi od p o czą tk u p o w s ze c h n ie zn a n y i s za n o w a n y

p ro f. J. H ro m a d k a , d zie k a n w y d z ia łu te o lo g ii p r o te ­ sta n ck ie j na u n iw e rs y te c ie w P ra d z e. W y r a z e m uzn a­

n ia d la je g o p ra c y b y ło je d n o m y ś ln e p o w ie r z e n ie m u d a lsze g o p r z e w o d n ic tw a K o n fe r e n c ji.

W K o n fe r e n c ji b ra ła u d zia ł n ie lic zn a d e le g a c ja p o l­

ska, w k tó r e j naszą sp ołeczn ość r e p r e z e n to w a ł br. S ta ­ n is ła w K r a k ie w ic z .

J ed n y m z r e z u lta tó w o b ra d K o n fe r e n c ji b y ło u c h w a ­ le n ie „ O r ę d z ia do K o ś c io łó w i ch rze ś c ija n ” o ra z „ A p e lu do rzą d ó w , p a r la m e n tó w i m ia ro d a n y c h osobistości w ś w ie c ie ” , k tó r e w r a z z p ra są k o ś c io łó w ek u m en iczn ych , je d n o c ze ś n ie za m ies zcza m y.

A P E L

do rządów, parlamentów i miarodajnych osobistości w świecie

M y d u ch o w n i, te o lo d z y i lu d z ie ś w ie c c y z K o ś c io ­ łó w w w ie lu k ra ja c h w s z y s tk ic h k o n ty n e n tó w , z e ­ b ra w s zy się w dniach 28 c z e r w c a — 3 lip c a 1964 r.

na I I O g ó ln o c h rze ś c ija ń s k im Z g r o m a d z e n iu P o k o jo ­ w y m w P ra d z e , p od h asłem — „ P r z y m ie r z e B o że to ży c ie i p o k ó j” , z w r a c a m y się n in ie js z y m do r zą d ó w w s zy s tk ich n a ro d ó w : '

Jesteśm y w d z ię c z n i za to, że w osta tn ich la ta ch c o ­ raz w ię c e j lu d zi ze w s z y s tk ic h n a ro d ó w p ozn a ło i w z ię ło na serio sw ą o d p o w ie d z ia ln o ś ć za p o k ó j i że lic zn e rzą d y, p r z y p o m o c y p o d ję ty c h ś ro d k ó w , z m n ie j­

s z y ły k r y ty c z n e g ro ź b y w o jn y . P o n ie w a ż p ra g n ie m y dopom óc, a b y lu d zk ość n a d a l k r o c z y ła po te j drodze, s ta je m y p o stro n ie ty ch , k tó r y m id z ie o p o k ó j m ię ­ d z y lu d źm i i m ię d z y n aro da m i. -

P r z y c z y n ie n ie się do d o b ro b y tu n a ro d ó w je s t nie do p o m y ś le n ia b ez p o k o ju i b e zp ie c z e ń s tw a ; w z y w a ­ m y p rz e to r z ą d y w s z y s tk ic h k r a jó w , a b y w y s iłk i w ty m k ieru n k u u c z y n iły p o d sta w ą s w o je j p o lity k i.

U w a ż a m y , że p rz e d e w s zy s tk im n a stęp u ją ce p ro b le ­ m y za sa d n icze w y m a g a ją r o z w ią z a n ia : p o k o jo w e w s p ó łis tn ie n ie, c a łk o w ite , k o n tro lo w a n e ro zb ro je n ie , o s ią g n ię c ie n ie p o d le g ło ś c i w s z y s tk ic h n a ro d ó w , z a ż e ­ g n a n ie p la g i głodu.

W n aszym p rzek o n a n iu p o k o jo w a k o e g z y s te n c ja jes t d y n a m icz n y m stan em stosu n k ów p o m ię d z y p a ń s tw a m i o ró żn y m u s tro ju sp ołeczn y m , i że w ty m stan ie w s p ó łz a w o d n ic tw o na p olu go sp o d a rczym , w sp ó łp ra ca n a u k ow a, sp o tk a n ia lu d z i ja k r ó w n ie ż w y m ia n a k u l­

tu ra ln ą i w z a je m n a in fo rm a c ja , służą p ostęp ow i. T a k

Cytaty

Powiązane dokumenty

żych zawartych w Biblii, a jednak być nowo narodzonym człowiekiem, jeśli tylko podda się pod przekształcające działanie Ducha Sw.. Jest to interpretacja

Więc tylko Boże Słowo daje moc do prow adzenia świętego życia; bez niego żaden człow iek nie może stać się święty... Lud izraelski o trzym ał

13.. Jesteś za to odpow iedzialny.. Ale ty lk o pośw ięcenie czyni ciebie efektyw nym. Nie będziesz sądzony ani nagrodzony za ilość ow o­. ców, ale za sw oje

On zgodził się aby nasze Winy obciążyły jego świętego i niew innego Syna.. Skoro Jezus za nas um arł, jesteśm y ułaskaw ieni i w olni od

Przy zam aw ianiu naszej najnowszej publikacji prosimy uprzejm ie zam aw iać cale komplety (pojedynczych egzemplarzy sprzedawać n ie będziemy), w przeciwnym bowiem

Pośw ięcenie dom u Bożego za czasów Z arobabela odbyw ało się rów nież w radosnej atm osferze (Ezdr.. B udow anie św iątyni rozpoczęto na skutek

Chrzest Duchem Św iętym jest działaniem Ducha Św iętego odrębnym od Jego działania odrodzeńczego... Może być

dować niepożądaną ciążę.. Nie tylko obie stro n y cierpią z pow odu przedm ałżeńskiego stosunku, cierpią także ich rodziny. Jakże tragiczna jest sytu acja