• Nie Znaleziono Wyników

Przegląd Artystyczny. R. 1, nr 3 (1925)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przegląd Artystyczny. R. 1, nr 3 (1925)"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

v Cena 50 G R O S Z Y .

Nr 3, Rok 1.

DWUTYGODNIK ILUSTROWANY

W I L N O — G R O D N O — B I A Ł Y S T O K — W A R S Z A W A

(2)

Oc (sns'J

T O W A R Z Y S T W O

U B E Z P IE C Z E Ń „WILJA“ sPA k c .

Z a rz ą d i D y re kcja

w W iln ie , ul. M arji M a g d a le n y 4 (p la c K atedralny) telefony Nr 823 i 85*1

oraz

T O W A R Z Y S T W O H I A C T « O D D Z IA Ł U B E Z P IE C Z E Ń „ r l M O I W IL E Ń S K I

Wszelkie ubezpieczenia: od ognia, kradzieży, transporty, życie, szyby, konie, chomage.

N A JD O G O D N IE JS Z E W ARUNKI.

SO L ID N E STOSUNKI REASEKU RACYJNE.

mmmmmmmmmm

■■■■

■■■■

■■■■

■ •

a

Wileński Dom Towar. - Przemysłowy

B-cia Jablkowscy Sp. Akc.

U L. M IC K IE W IC Z A 18.

NOWOŚCI WIOSENNE I LETNIE WE WSZYSTKICH ODDZIAŁACH

(3)

Nr 3.

Cena egzenlplarza 50 groszy.

12 kwietnia 1925 r. Rok I.

i m i m m m m

Dwutygodnik dla spraw teatru, muzyki, kinematografii, sztuk pla­

stycznych, literatury i życia społecznego.

Adres Redakcji i Adm inistracji: W ilno , ul. Żeligowskiego Nr 1, tel, 203.

WARUNKI PRENUMERATY: miesięcznie 1 zł., kwartalnie 3 z ł, półrocznie 6 zł.

rocznie i2 zł. Cena pojedynczego egzemplarza 50 gr. Dla prenumeratorów na prowincji dolicza się 20 gr. miesięcznie za przesyłkę.

CENY O GŁO SZEŃ : Cała str. 60 zł., pół strony 30 zł., ćwierć strony 15 zł., ósma część strony 8 zł. Od powyższych cen żadnych rabatów się nie udziela.

Z WYSTAW TOW. ZACHĘTY SZTUK PIĘKNYCH W WARSZAWIE.

M ichał Czepita. „Echa leśne".

(4)

2 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNV N r 3

ESTETYKA CIAŁA.

Rozbrzm iewa dziś u nas popularne hasło; „Precz z nagością". Por dobne hasło było rzucone już ^przed laty 30-tu w Niemczech, w osławio- nem „lex Heinze"— ale artyści ówcześni — niemieccy i francuscy, wydrwili zakusy, oparte na źle zrozum ianym morale. Bo o cóż naprawdę idzie?

0 tę obawę, że zmysły, wulgarne rzekomo instynkty, zbytnio mogą się

„rozbudzić" na widok obnażonego, nieosłoniętego ciała? Czy tak jest w isto­

cie? Sądzę, że odwrotnie. Z chwilą, gdy rozwiniętemu artystycznie oku ukaże się ciało, jako harmonja Linij,jako symfonja barw, młodości, życia, ruęhu, — znika uwaga przyziemnej pobudliwości, a natomiast zjawia się

psycho-fizyczna emocja estetyczna, którą francuski esteta Veron tak traf­

nie określa terminem: „radość podziwu".

Bo czemże jest naprawdę uniesienie twórcze wszystkich rzeźbiarzy 1 malarzy, jeżeli nie „radością podziwu" wobec tajemniczego piękna rytmu i ruchu? Czem że są wogóle sztuki t. zw. plastyczne, jeżeli nie zewnętrz- nem skrystalizowaniem wewnętrznej ekstazy umysłu, zdumionego formą ptaka, zwierzęcia, człowieka— w momęcie ujęcia ich kształtów jako wyrazu pewnego m om entu ich psychiki? Form a— toć ducha praca, to odśrodkowa jego dążność do przepromienienia duchem materji. Jeżeli więc pod tą presją wewnętrzną psyche artysty wyłoni się z marmurowej bryły boska Venus — czyż może być mowa o zmysłowości, uczepiającej się widoku

mięsa Venus vulgivavae. Perfekcja linij, symetrja całości rzeźby czyli forma cudna tchnącego życiem ciała — nie może budzić popędów przy­

ziemnych w duszy wykształconej w atmosferze kultu piękna.

Tak rozumiała piękno nagości starożytność. Nagość, jako reprezen­

tacja czysta ideału formy i barwy — pożądliwości niebudziła! Dopiero chrystjanizm pierwotny ogłosił krucjatę przeciwko ciału— tępiąc pogańskię umiłowanie piękna. Była to polityka teologicznego okresu życia, — ducha ascezy, umartwiającej ciało i wszelkie jego emocje artystyczne. Ztąd się doszło do absurdów abnegacji ciała w sektach feagellantów i sektantów, niemyjących się przez całe życie. Tak zrozum iany purytanizm zabił nie nie tyłko kulturę formy ciała, lecz psychiczne tęsknoty estetyczne do kul­

tury ciała, uprawianej przez greków i rzymian, a w szczególności przez niewiast danych narodów antycznych. Panie rzymskie znały olejki, rośliny wonne, fryzurę aromatyczną, obręcze złote na ręku, taniec i gry na po­

wietrzu:— Sztuka kosmetyczna stała na wysokości kunsztn artystycznego, upiększającego nie tylko skórę, lecz utrzymującego mięśni w stanie świe­

żości i piękna linji. Z naną była ars ornatrix — sztuka farmaceutyczna podtrzymania ciała, i ars fucatrix — jako sztuka sprostowania niedpkład- ności ciała. Świeża woda była podstawą recepty wiecznej młodości ciała.

Propercyusz powiada: — ac primum pura somnum tibidiscute lympha!..

Piękna rzymianka zaraź po przebudzeniu się myła twarz zim ną wodą i wycierała ciało, potem brała aromatyczną kąpiel z najdroższych zięł Azji i Afryki w solia argentea.— O prócz tego używano lamentum z m ąki bobowej i judejskiej myrry, albo ateńskiego aesype. Pryszczyki i plam ki niszczono preparatem z gniazd ptaków. Gallia dostarczała rzymskiej estefce m ydła płynne z tłustości koźlęcia, z popiołu grabiny, z dodatkiem cyna­

m onu. Pisarze Marcyal, Proporcyusz, Tibull i Owidjusz pozostawili dużo o tej kulturze ciała uwag— świadczących, że tu nie o zmysłów szło pod­

nietę ale o samo piękno ciała, o życiową estetykę. Dbano o kulturę ciała

(5)

N r 3 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY

z pobudek estetvcz- Z WYSTAW TOW. ZACHĘTY SZTUK PIĘKNYCH

nych przedewszyst- W WARSZAWIE

kiem dla siebie, dla utrzym ania zdrow ia i tężyzny d u cha,.dla spotęgow ania s ił y twórczej ducha.

U nas naogól e s te ty k a c ia ła , a przedewszystkiem troska o piękno ciała niestety zbyt mało znajduje zrozum ie­

nia, gdyż za dużo jest u nas jeszcze ludzi, którzy dekla- m u ją c na te m a t:

„precz z nagością!'1 chodzą w cuchnącej potem koszuli i o b ­ noszą swoje brudne paznokcie na pokaz, ludzi, którzy boją się spojrzeć na w ła­

sną nagość, bo wie­

dzą, że byłaby zbyt obrzydliwą. U nas jeszcze manicure i

Pedicure, co na za­

chodzie stanowi nie­

odzowną koniecz­

ność każdego kul­

turalnego człowieka, uważane są nie tylko za zbytek, ale przez wielu jeszcze wprost za dziwactwo. N a­

wet używanie pudru, tak chroniącego skó­

rę od obrzydliwego

błyszczenia potu, i A polinary G łow iński.

Perfum, tak orzeź­

wiających zmysły i

umysł i dających rzeczywiście jeszcze należytego zrozumienia.

Gimnastyka rytmiczna, przyczyniajęca się w tak wysokiej mierze do wy­

robienia elastyczności ruchów i pięknej linji sylwetki człowieka, zapewnie długo jeszcze będzie musiała czekać na to, by stać się w naszych szko­

łach przedm iotem obowiązkowym. Dlatego też rzeźba, sztuk plastycznych królowa, u nas wciąż jeszcze tkwi w powijakach i nie może się należycie rozwinąć, Zaczynamy zaledwie przywtarzać — i to jeszcze bardzo cichym ' niepewnym głosem — propagowanemu przez naszych sokołów hasłu;

„Portret'1.

estetyczne podniety, nie znajduje u nas

(6)

4 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY Nr 3

_ ^ ...

„W zdrowem ciele— zdrowy duch", — jakkolwiek hasło to bynajmniej nie jest jeszcze dostatecznem. H oże ono służyć tylko do podtrzymania i roz­

m nożenia gatunku. Jako naród kulturalny powinniśmy jednakże pójść 0 krok dalej, powinniśmy dążyć do podniesienia także jakości gatunku 1 w tym Celu propagow ać dew izę: „W p ięknem ciele— piękny duch".

Jak bowiem brudne i niechlujne mieszkanie nie usposabia człowie­

ka do pięknych i mocnych myśli, nie pobudza energji twórczej, a przeciwnie działa przygnębiająco na umysł i wolę, tak też i brudne, zaniedbane ciało, chociażby najszczelniej, po same uszy zasłonięte; nie może nam dać we­

wnętrznego zadowolenia i twórczej radości życia. Do estetyki mieszkań niezbędną jest także estetyka ciała. Do tego przyłącza się jeszcze estetyka ubioru. Lecz o tem pomówim y oddzielnie następnym razem.

Antoni Miller.

SZTUKA URZĘDOWA A KULTURA POLSKA.

W życiu kulturalnem każdego miasta najgłówniejszą rolę niewątpliwie odgrywa teatr. Jest on bowiem tą świątynią, w której rozsnuwa się misfef- jum życia, porusza on te zagadnienia, jakie życie samo w swym wciąż zmieniającym się kalejdoskopie stawia przed człowiekiem, rozwiązuje w spo­

sób wesoły lub też powagą tragedji owiany te sytuacje, w jakich każdy z nas zmiennych losów koleją znaleść się może. Więc też każdy kultu­

ralny człowiek przynajmniej co pewien czas musi pójść do teatru, by we­

spół z aktorami to misterjum życia przeżyć, a z przeżytych wzruszeń, z widzianych sytuacji, z zaczerpniętych myśli zyskać nowy zasób dla własnej pracy myślowej, dla dalszego rozwoju własnego życia duchowego.

A o ile w danam mieście jest opera, to znaczenie teatru dla kultury m ia­

sta jest jeszcze większe, gdyż opera zawiera już wszystkich sztuk syntezę i połączenie w jedną całość: tak poezji, jak muzyki, malarstwa, żywej pla­

styki (baletu), wreszcie architektury, a nawet historji sztuki, uzmysłowio­

nej w stylach dekoracji i kostjumów. Jednakże każdy teatr i każda opera wtedy tylko dobrze spełnia swoje zadanie i m a odpowiednie znaczenie dla kultury danego miasta i części kraju, jeżeli opiera się na gruncie na­

rodowym i jeżeli narodu uczuć i myśli jest wyrazem i krzewicielem.

Z obcych literatur oczywiście powinny być także od czasu do czasu wy­

stawiane arcydzieła, mające już ogólno-ludzkie znaczenie, ale i to także tylko z wielką ostrożnością i niezbyt często, a zawsze z myślą, by własna literatura przez tó nie poniosła straty. Natomiast wyłączne wystawianie autorów obcych, przeszczepianie sztuczne na grunt rodzimy obcych pojęć, obcych myśli i obcych obyczajów, jest dla kultury narodowej już nie tylko szkodliwem, ale wprost zabójczem.

Tymczasem w W ilnie właśnie tak się dzieje. Prowadzenie opery wi­

leńskiej na bieżący sezon powierzone zostało przez nasze czynniki rzą­

dowe znowu p. Rychłowskiemu, dyrektorowi teatru dramatycznego w „Lut­

ni". Poza wystawieniem i to dość miernem, na inaugurację sezonu ope­

rowego „Verbum nobile" Moniuszki nie wystawiono ani jednej opery pol­

skiej. Grano „Trawiatę", „Rigoletto", „Toskę", „Aidę", „Demona", „Pajace"

i dopiero teraz pod koniec sezonu wznowiono „Halkę" Moniuszki, która

(7)

?. -ii/i VMSDYT8YTHA (!A Ji':IX y ‘ i <*

Nr 3 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY 3

Z WYSTAWY POŚMIERTNEJ WŁ. MAJEWSKIEGO W TOW. SZ. PIĘK

W ładysław Majewski. „Nastrój" (Rotniczanka).

pomimo wysiłków reżysera p. Krugłowskiego wypadła, szczególnie pod względem dekoracyjnem wprost skandalicznie. Bogata zaiste polska litera­

tura operowa, począwszy od Elsnera i Krupińskiego, a skończywszy na Różyckim i Nowowiejskim została całkowicie pominiętą. W dziale operetki również wystawiono tylko współczesne produkcje niemiecko-węgierskie, pomimo, że oprócz starych oper komicznych mamy przecież także współ­

czesne operetki polskie (Rapackiego, Józefowicza i w. i.). W ięc w publicz­

ności, szczególnie obcoplemiennej, kresowej, wyrabia się przekonanie, że widocznie niema ani oper ani operetek polskich, skoro popierane urzędowo teatry ich nie wystawiają, i że Polska duchowo jest tak ubogą, że i nie warto do niej się przywiązywać. Lecz nie dość na tern.— Mając we włas­

nym zespole operowym artystów, którzy w każdej innej operze, nawet za­

granicznej, mogliby występować z powodzeniem, jak pp. Zamorska, Pa- stówna, Krużanka, pp. Bedlewicz, Krugłowski, Perkowski i inni, sprowa­

dza p. Rychłowski na gościnne występy różne gwiazdy zagraniczne (Smir- now, Lipkowska i t. p.), przez co nietylko obniża powagę własnych, p ol­

skich artystów, lecz płacąc tym rozreklamowanym obcokrajowcom nad­

zwyczajne, wprost bajkowe honorarja, popada w deficyty. Ci zaś sprowa­

dzani obcokrajowcy nic nam istotnie ciekawego nie wnoszą, a natomiast Przynoszą krzywdę skarbowi, wywożąc z sobą obecnie wysoko stojącą wa­

lutę polską zagranicę.

(8)

6 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY Nr 3

I cóż na to kierownik wydziału sztuki przy Delegaturze R ządu i kon­

serwator zabytków p. Remer? Oto aprobując politykę zagraniczno-arty- styczną p. Rychlowskiego wystarał się dla niego o subwencję rządową w kwocie 50.000 złotych na pokrycie deficitów, co ostatecznie trzeba było zrobić, a ponadto uzyskał jeszcze dla siebie znaczną subwencję na wyda­

wanie pisma artystycznego dla popierania— na razie jeszcze nie wiadom o—

czy p. Rychłowskiego, czy konserwacji zabytków, Która szczególnie w W ilnie mocno szwankuje (n. prz. Góra Zamkowa, mury Bazyljańskie it. p.)> czy też sfebie samego, gdy już nikt inny nie chce go popierać i wszystkie siły-itwórcze W ilna, jak szczególnie Wileńskie Towarzystwo Artystów-Pla­

styków, od niego się odwróciły. Lecz za to teraz bodziemy m ieli w W il­

nie sztukę urzędową, tak samo jak m am y urzędowe obiady. Doprawdy jeszcze chyba nigdy Ciocia Protekcja i Zasada W zajem nej Adoracji nie święciły takich tryumfów, jak obecnie w W iln ie .— Prawda! Według ogło­

szonych już w prasie zapowiedzi, wydawany przez p. Remera „Tygodnik Wileński" ma przeciwdziałać „zgubnym wpływom" „Wiadomości Literac­

kich". A tu doprawdy już trudno odgadnąć, czem wydawane w Warszawie przez grono literatów „Wiadomości Literackie" przeszkadzają sprawności administracji wileńskiej, skoro urzędnik Delegatury w tym celu wydawać ma pismo... z kasy skarbowej!

I jeszcze jedno. W początkach roku bieżącego zawiązało się w W il­

nie „Towarzystwo Popierania Przemysłu Ludowego", którego poszczególni, członkowie na gwałt doszukują się jakichś odrębnych cech białoruskiej sztuki ludowej, gdy już tyle razy zostało stwierdzonem, że odrębnej bia­

łoruskiej sztuki niema, i że wszystko inne, co tu znaleść m ożna poza sztuką polską jest importowane z Rosji, lub podlegało wpływom moskie­

wskim. Zbankrutowane politycznie prądy federalizmu, czy też separatyz­

mu wileńskiego odżywają teraz na nowo w sztucznem wytwarzaniu biało­

ruskiej sztuki ludowej. W tym celu nawet przy uniwersytecie W ileńskim tworzy się obecnie specyalne Muzeum Etnograficzne. I towarzystwo to, które zaledwie powstało, już także otrzymało subwencję rządową w kwo­

cie 4.000 złotych. Więc pom im o woli nasuwa się pytanie, czy też nasz rząd w czasach ogólnego zastoju gospodarczego niema pilniejszych po­

trzeb, niż popieranie tego rodzaju przedsięwzięć? Oczywiście należy się pomoc rzędowa tak dla teatru, w szczególności zaś dla utrzymania opery polskiej w Wilnie, jak i dla popierania przemysłu ludowego, ale niech ona dostanie się do rąk ludzi przejętych duchem kultury narodowej a przede-.

wszystkiem do rąk ludzi fachowych. Trudno n. prz. winić za prowadze­

nie opery p. Rychłowskiego, który nie jest ani muzykiem ani śpiewakiem, ale za to jest wybitnym aktorem i zresztą nie najgorzej prowadzi teatr dramatycny w „Lutni". Lecz od tej sztuki urzędowej, jaka obecnin prote­

gowaną jest w Wilnie, polska kultura narodowa napewnie nie odniesie

korzyści. «

Feliks Lubierzyński..

KAPELUSZE

i CZAPKI męskie Warszawa

W iln o , M ickiewicza 22.

MIESZKOWSKI

Nowości wiosenne.

(9)

PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY

ZA kłA D [NTDOM GATORSkJ

W l\ DV /ŁAW A

STB ZEDZrNSkJEGO

V I U N O VLiZ^MKOWS:^2 1A

W SPRAWIE POLSKIEGO TEATRU OBJAZDOWEGO NA KRESACH.

Od Sekretarza Zarządu Tow. Popierania Sceny Polsk. p. Fr. Hryniewicza otrzymaliśmy następu­

jące dane o przyszłym sezonie teatralnym.

Najbliższe dni rozstrzygną o przyszłości teatru nie tylko w Wilnie, lecz i na Ziemiach Wschodnich. Akcja przygotowawcza ku tema jest w pełnym toku. Do spraw teatralnych wraca nowy czynnik— Tow. Popier.

Sceny, usunięte na sezon obecny od żywszej akcji przez O ddział kultury i sztuki. Wraca do spraw teatralnych odnowione w swym składzie i pełne dobrej woli współpracy ze wszystkimi, którzy dobro i rozwój naszej sceny mają na celu.

Na walnem zebraniu tego Towarzystwa wyłoniły się koncepcje, które stanowią wytyczną dla ujawnienia zagadnień teatralnych. Przedewszystkiem zwyciężyła zasada, że tendencja ujawniona w roku bieżącym zetatyzowania spraw teatralnych jest szkodliwą dla niezależnego i swobodnego rozwoju teatru.

Ze społeczeństwa wyszła myśl wskrzeszenia sceny polskiej w l9 0 5 r . po rewolucji i do społeczeństwa w niepodległej Polsce musi wrócić. Nie­

wątpliwie winą było Towarzystwa, że pozwoliło sobie drogę zabiedz eta­

tyzmowi i duchowi biurokratycznemu lecz dobrze się stało, że Walne Z e­

branie w sposób jasny i wyraźny wytknęło drogę ogólnego postępowania.

Trzeba tu zaznaczyć, że Wojewoda Wileński p. W ł. Raczkiewicz całkowite zrozumienie wykazał dla myśli, które wyłoniły się na W alnem Zebraniu

> nie podzielił dotychczasowego etatyzmu teatralnego.

Jakże się więc kształtuje przyszły sezon? Jest już rzeczą pewną, że Poparcie społeczeństwa i rządu zogniskowane będzie na teatrze dram a­

tycznym, który musi podnieść się na szebel wyższy. Teatr ten musi być otoczony specjalną pieczą. W ątpliwe jest wobec tego czy stać nas będzie na wysiłek utrzymania w przyszłym sezonie opery. Trzeba się z tem li­

czyć, że w sezonie 1925/26 opery w Wilnie nie będzie. Co do operetki są dane, że powstanie ona samorzutnie i potrafi się utrzymać bez sub- sydjów i poparcia specjalnego Towarzystwa Popierania Sceny. Aczkolwiek dla wzniesienia na wysoki poziom sceny dramatycznej byłob\L dobrze uniknąć konkurencji operetki, przecież konstytucyjnie nie da się pomyśleć odmowa koncesji na operetkę.

Są więc wszelkie dane' że w przyszłym sezonie będziemy mieli teatr dramatyczny otoczony specjalną pieczołowitością i samodzielnie pro­

sperującą operetkę. Irrtprezy te byłyby nadal prywatne i znajdujące się w ręku dwóch osobnych dyrektorów.

(10)

% _ PRZEOUŁ>'AR I VS.1'Y<iZ.Wl ________ Nni-8

Niezależnie. ed teatfu stałego w W ilhie wyłoniła się kohćepcja po­

wołania do życia teatru objazdowego ziem wschodnich. Myśl tą rzucił Z a ­ rząd Tow. Popierania Sceny i wyłonił komisję specjalną, w której skład weszli naczelnik wydziału szkół średnich kuratorjum p. St. Swiderski jako przewodniczący p. J. Klott, p. Z ygm unt Nagrodzki, p. Zbigniew Smiałow- ski, inż Juljan Narkowicz. Komisja-wymieniona z udziałem Zarządu To­

warzystwa opracowała konstrukcję teatru objazdowego obejmującego wo­

jewództwa Wileńskie, Nowogródzkie i Poleskie.

Potrzeby istnienia takiego teatru nia należy udowadniać. Jest ona zbyt naglące i jasna. Dość zaznaczyć, że gdy około 6 trup obcoplemien- nych objeżdża stale nasze kresy — polśka dosłownia żadna. Dla infor­

m acji.m ożna- już dziś powiedzieć, że teatr objazdowy miałby swoją stałą siedzibę w Wilnie, pozostawał1 pod patronatem Tow. Popierania Sceny, posiadał własnego odpowiedzialnego kierownika artystycznego i reżysera w łas n y zespół-i własny, budżet.

. V Gdy piszemy te słowa ; sprawa teatru objazdowego kształtuje się ostatecznie i za tydzień zacznie się przyoblekać w kształty realrfe. Wów- cząą ęów.nież definitywnie rozstrzygnięta będzie sprawa tea#ru stałego

w Wilnie. . V . ! . Fr. H.

■0<3£>()«0CSDOBOCSS>OB0t^>0«OCSS>OO<S>00CH£>0«0c2E>O«O<32>0BOC3E>O*O<3DOB

T-wo „J. B . SEGALL" Se

1) ul.'Trocka 7, tel. 542.

Sklepy detaliczne: 2) ul. Zamkowa 26.

3) ul. Mickiewicza 5, tel. 873.

Poleca na nadchodzące święta bogaty wybór tow arów

PERFUMERYJNYCH

KOSMETYCZNYCH

i GALANTERYJNYCH

firm krajowych i francuskich. A

Opłatki dla pieczywa, oliwa nicejska i sezamska, esencja octowa, szafran, g wanilja, kordamon, goździki, cynamon, spirytus denaturowany (skażony), Środki do czyszczenia metali, środki do prania bielizny i inne. 5\

P R Z E D M IO T Y UŻYTKU D O M O W E G O . - FARBKA 1 LA KIER D O JA J. ty iO<3S>OaO<SS>OBO<S£>OBO<3S>OaO<2>00<2>00<2>Oa3C2>OB3<3Z>OBO<2S>OBO<SS>OB 9(X2>00<S>C0<3E>00<2>C0C2>00<2>00<S>00<3Z>C0OS>00<3S>00<SZ>00C5S>00<5S}0I

P O L S K O - O R M I A Ń S K I E STOWARZYSZENIE

otwarte

przy ul. A d. M ickiew icza Nr. 11 (lo k al b. rest. W róblew skiego).

Codziennie od godziny 6-ej wiecz.

G R Y W L O T E R Y JK Ę (L O T T O ), SZA CH Y, W A R C A B Y , D O M IN O i zezw.^rzez władze gry komercyjne w karty.

Bufet zaopatrzony w napoje wyskokowe. Zapisy członków odbywają się w lokalu Stowarz. codzien. od 6—8 wiecz.

Z a r z ą d .

i0<3S>0O<S>00<3S>0O<S>C0<5D0O<S£>00<S£>00<S>00<S>00CSS>00<S>00<S>0a(3S>0i

(11)

Mechaniczne Warsztaty Stolarskie

Sp. Bud. Przem.

Inżynierowie St. Sęczykowski i J. Borek-Borecki, przeniesione zostały /. ulicy Stefańskiej (dawniej firma „Powściągliwość i Praca“) do nęwego

specjalnie urządzonego lokalu przy ulicy Zakretowej 3.

Najnowsze urządzenia techniczne. Suszarnia parowa.

I. Dział stolarsczyzny budowlanej

II. Dział stolarsczyzny meblowej i urządzeń według specjalnych projektów.

Adres biura: Adres warsztatów:

M ostowa 9/24, tel. 8-40. Zakretowa 3, teł. 8-58.

^ ^ O C m w r w yiy^ryyywf^^^f^-nrirrrryTTirTiTrrrrTTrEnriricrTr^ciriTi^miiDnntYrriTTmmiTiTrTTrTTimryyyWrryi

•Nr 3 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY f

ZBIOROWA WYSTAWA PRAC I. LICHTENSTEJNA.

O wystawie w Łodzi, gdzie Lichtenstejn wystawiał swe prace razem z „Waiszawskiem Towarzystwem Ąrtystycznem" pisał łódzki „Głos Polski"

w n-rze z dnia 5 października 1924 r. w następujący sposób: „Prace te (Warszawskiego Tow. Ąrtystycznego) ,w których najwyraźniej występuje ko­

lorystyka i doskonała gra

z życia żydów, zwłaszcza >

posiadające ów odrębny I. Lichtenstejn. Na ruinach gCnre talm udyczny.

O świadomym wre­

szcie użyciu linji świadczą wszystkie prawie rysunki i to zarówno pejsaże, koncepcje wewnętrzne i studje czy skice portretowe".

Obecnie wystawa zbiorowa prac Izaaka Lichtensztejna urządzoną została w Wilnie, w żydowskiem Towarzystwie Popierania Sztuki przy ul.

Wielkiej 66. Katalog jej obejmuje wszystkiego 114 obrazów. W całości zaś ze względu na oryginalne tematy i indywidualne ich ujęcie, przedsta­

wia się bardzo zajmująco. Nadm ienić jeszcze należy, że J. Lichtenstein przez pewien czas był także uczniem prof. Ferd. Ruszczyca w Krakow­

skiej Akademji Sztuk Pięknych. B. L.

(12)

„Poczekalnia pierwszej klasy", komedja w 3 aktach Z. Kaweckiego.

Zarówno każcie zbiorowisko osób jak również jednostka sama w so­

bie, brana oddzielnie, lub też na tle pewnych wrażeń czy przeżyć daje doskonały materjał dla satyryka; karykaturzysty, i wogóle — obserwatora.

Umieć patrzeć— to znaczy: móc zauważyć; gdy zaś potrafi się spostrzeże­

nia swe ubrać w pewną formę literacką lub sceniczną, stworzyć m ożna t. zw. „obrazek z życia" o podłożu humorysty:znem lub dramatycznem, zaprawiony— rzecz prosta --pewnym swoistym smaczkiem.

Kawecki patrzeć i widzieć umie; wiele faktów uderza go pobudką do tworzenia, jakkolwiek w twórczości jego są długie okreey przerwy. Ostat­

nia jego komedja, daje t. zw. „fixom" u p. Rut, kobiety o silnym tem pe­

ramencie, zamiłowaniu sportu, dużej ilości gotówki i —co najważniejsze — umiejętności „kochania" coraz to innego mężczyzny (a w związku z tem i kraju): Trypolitańczyk, Japończyk, Rosjanin, wreszcie P olak— amerykanin, nie wyczerpu ą zapewnie galerji jej upodobań.— Akcja „Poczekalni" toczy się wartko, gwarnie, wesoło i dowcipnie, lawirując między komedją a farsą, potrącając przelotnie o wady i minusy pewnych „typków", których obfi­

tość w sztuce pozwala aktorom na stworzenie doskonałych sylwetek, co też i miało miejsce na scenie „Lutni".

G łów ną rolę otrzymała— jak prawie zawsze— pani Grabowska, której gra, wygląd, gest i głos dodały zresztą postaci p. Rut tego, co jest włas­

nością tylko p. Grabowskiej i co dość trudno ująć w słowa — nazwać to można byłoby swoistym wdziękiem, lecz to nie charakteryzuje w tej chwili gry.

Partner jej, p. Godlewski, dał postać ładną zewnętrznie, wykończoną we wszystkich szczegółach, uzasadnioną pod względem budowy myślowej;

musiał być naprawdę dobry, skoro zachwycał się nim Sydon, ten tak bardzo wymagający towarzysz-lokaj pani Ruf, który w ujęciu p. Purzyc­

kiego był znakomity. Pan Purzycki w rozwo:u swego talentu posuwa się stale zarówno jak p. Wyrwicz, którego Bizio był doskonale kłótliwy, sa- fandułowaty i niesczęśliwy wogóle.

Postać, dana przez p. Kurnakowicza nie stoi ani o cal niżej* niż wymienieni poprzednio. Zewnętrznie była również doskonałą.— Pan Płon- ka-Fiszer z powierzonej sobie roli smakosza i pieczeniarza w yw ązał się dobrze i stworzył wyrazistą i plastyczną kreację.

Pozostałym — paniom Jaroszewskiej, Jasińskiej, Frenklównie oraz p. Ki­

jowskiemu należą się również wyrazy uznania za ich staranne opracowanie drobniejszych ról.

Dekoracje— akt pierwszy zasadniczo dobry, w szczegółach są niedo­

ciągnięcia, drugi i trzeci nie tworzyły odpowiedniego tła, jeden jako po­

czekalnia kolejowa, drugi jako hall w bogatej willi. Stefan Wierzyński.

10__________ ' PRZEGLĄD A R T Y S T Y C Z N Y ___________ N r 3 ^

» KOBIETA nie może

być nieładną gdy stale używa

| Krem C A Z IM I metamorphosa

■ 1 r i , ■ przeciw piegom, wągrom, zmarszczkom i innym wadom cery.

(13)

Nr 3 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY 11

„Ostatni walc“ operetka w 3-ch aktach Oskara Straussa.

Występy Lucyny Messa!.

Dość dziwnie układa się repertuar naszej operetki. Po wystawieniu bardzo efektownych operetek „Maricy", „Damy w Gronostajach" i t. p.

z przyjazdem p. Messal reżyserja wznowiła „Bajaderę" i „Księżniczką Czardaszkę", a więc operetki już kilkadziesiąt razy grane w Wilnie, które tem samem nie mogą już zainteresować naszej publiczności teatralnej, co ujemnie odbija sią na ka­

sie teatru.

Mając p. Messal w Wilnie, której repertuar jest chyba dość obfity, można było dać W ilnu szereg rzeczy nieznanych, któreby więcaj nas mogły zainteresować.

Ostatnio zaś wysta­

wiono operetkę Oskara Straussa „Ostatni walc‘r.

Libretto operetki,zaczerp­

nięte z życia dworu rosyj­

skiego, jest dość żywe i zajmujące, natomiast m u­

zyka pozbawioną jest wy­

raźnej melodyjności i sil­

niejszych akcentów. D la­

tego też wprost przecho­

dzę do oceny gry artystów.

Występująca gościn­

nie p. Lucyna Messal w roli Wiery Nikołajewny

wykazała niepospolite walory swojego talentu. Szczególniej wykonaniem .iTańca z lusterkiem" i kupletu „O la-la“ czarowała słuchaczy. Wogóle gra tej artystki ma specjalne cechy wybiłnej indywidualności.

Pięknie śpiewał i gr-ał p. Marjański i kreacją hr. Sołohuba dowiódł, że w rolach amantów odpowiada swojemu zadaniu. Jak zawsze wspania­

łym był ulubieniec W ilna p. Dowm und w roli w. księcia. P. Sempoliński w roli barona Baszmaczkina wniósł dużo właściwego mu humoru i werwy.

Artysta ten, m ożna powiedzieć, zbudził operetkę naszą z prowincjonal­

nego letargu. Z kolei podkreślić muszę grę p. Brusikiewicza, który po rozbracie z dramatem w operetce coraz silniej się zarysowuje i p. Pi- wińskiego, artysty o dużym talencie. Pani Dowmuntowa jako m am a pięciu cór na wydaniu jak zawsze była solidna i niezawodna. W pomniejszych rolach zbierali zasłużone oklaski pp. Kosińska i Kozłowska oraz pp. W i­

towski i Witas.

Orkiestra pod batutą p. Wilińskiego wywiązała się z zadania bez zarzutu. Dekoracje były również starannie dobrane i efektowne, tak, że całość naogół wywarła bardzo dobre wrażenie. Fryderyk Łęski.

„P ajace11 — opera w 2-ch aktach Leoncavalla.

Bez wstępów i analiz, zbytecznych w sprawozdaniu o starej operze, Przystępuję in medias res:

Z WYSTAWY ZB IO R O W EJ I LICHTENSTEJNA

I. Lichtenstejn. Oaza w dolinie

(14)

tte PRZEGLĄtj ARTYSTYCZNY... 1 Nf 3

Kwintet wokalny' stanowi jedną grupę wykonawców, orkiestra sym­

foniczna — drugą. O tej drugiej — nie wiele m am y do powiedzenia, gdyż niepodobna stawiać wymagań zespołowi, nie mającemu odpowiedniej ilości artystów. Wszyscy „starali się“ w pocie czoła — od dyr. Leszczyń­

skiego do kontrabasisty włącznie, ale niepodobna było stworzyć kolorytu według intencyj kompozytora.

Czasem dysonans brzm iał kakofonją, a konsonans nie m iał pełni.

Chóry śpiewały nieźle. Wogóle praca p. Leszczyńskiego nad chórami — godną je3t podziwu: przecie ci ludzie pracują 18 godzin na dobę!

Pan Bedlewicz, stworzył postać Cania niewidzianą jeszcze w Polsce pod względem tragirweryzmu. Każde słowo miało właściwy akcent, każdy ruch był oddany zgodnie z treścią tekstu. Głos artysty poddawał się każ­

dej emocji, od szeptu groźby do wypuchu furji. — A całość kreacji — artyzm nec plus ultra!

Pani Zamorska czarowała znów niepospolitym zapałem w trakto­

waniu partji nadając liryce melodyjnej urok swojej młodości, a ustępom tragicznym, um iar artystyczny. Taka młoda artystka, — a tak już „głę­

boko odczuwa! Rola „Neddy“ jest, zdaje się, najsilniejszym probierzem m u­

zykalności p. Zamorskiej. Panowie Witowski i Szatkowski również arty­

stycznie wyczuwali swe parije. P. Krugłowski nieco niedysponowany — m iał dużo pięknych aktorsko momentów. Do „Pajaców" dołączono bardzo zajm ujące produkcie baletowe układu p. Cieplińskiego. Antoni Miller.

^ W ażne dla pracow ni kapeluszy damskich!

| PIERWSZE POLSKIE Z A K Ł A D Y TK A N IN Y DRZEW NEJ

•1 W W ILNIE — SZEPTYCK IEG O 12. »>

fi !•

polecają pierwszej jakości wyroby tkaniny drzewnej (łyczko, spar- ij terie) miękkie i podklejane w hurcie i detalu.

Ceny o 25% niższe, od tego rodzaju wyrobów czeskich. U

fi ARTYSTA-FOTOGRAF Wykonywa portrety, zdjęcia gru- C»

9 Leonard Siemaszko powe’ reprodukcje planów, obra- •)

v zów i wszelkie prace w zakres

W iln o , W ielka 44. fotografji wchodzące. 'jj

p p *TTTTTTTT l 'TT^rTTTTTT7T r TTT'TrT^TTTTTTTTnfTTT T !'» > I TT> V M 11 ln - r T F O r r C m - m l Y l l i y r T T IT .fTTt l 1 1 r T T rT lf f f T I 1 1 f f m

ŻYDOWSKIE STOWARZYSZ. POPIERANIA SZTUKI

UL W IE L K A 66.

Wystawa obrazów

Izaaka Lichtensztejna

M A R Z E C — K W IE C IE Ń 1925

OTWARTA CODZIENNIE O D G O D Z IN Y 10 RANO DO 9 W IECZOREM.

8 ) i n » « i w i T » n i n '.x n o nir T T i T o m a 3 n T łT x x ł n n :o oax x i i m iim m « 1 1 » n n i m ii n i m im m i n m m n T i m

(15)

hb 3 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY

Z ŻYCIA OGNISK KOLEJOWYCH. v '

DZIAŁALNOŚĆ „OGNISKA11 K O L E JO W E G O W WiLNIE.

Zarząd „Ogniska", ze swym zasłużonym prezesem p. Linowskim na czele, zam knął obecnie statystycznie swoją działalność za rok 1924. Inte­

resujące są niektóre cyfry. Ogólna ilość członków wynosi 1176 osób. Z or­

ganizowane sekcje (oświatowa, muzykalno-wókalno-dramatyczna etc.) wy­

kazały dużą żywotność. Doskonale funkcjonowały sekcje oświatowa oraz bibljoteczna. Przeczytano najwięcej beletrystyki, pozatem zaś powodzeniem cieszyły się książki treści historycznej. Sekcja muzyczno-dramatyczna wy­

kazuje s ij frekwencją 2.105 osób, kinowa 39.404 osób, wychowania fizycz­

nego 2360 osób. Dom dziecka liczy podwójny komplet t. j. 80 dzieci, po­

dzielony na 3 grupy według wieku. Od początku roku szkolnego 1924/25 została otwarta wstępna klasa gimnazjalna. Przy domu istnieje ogródek warzywny i kwiatowy. Celem zwiększenia dochodów, płynących głównie z zabaw, koncertów oraz zapom óg doraźnych dyrekcji kolejowej, została uruchomiona pracownia ubrań, zaś z końcem grudnia otwarto sklep Domu Dziecka przy ul. W. Pohulanka 12. Ognisko zwiedzało wiele wybitnych osób, jak Marszałek Józef Piłsudski, prezydent Rady Portowej w Gdańsku z ramienia Ligi Narodów p. De Reymer i w. in., ogółem 85.586 gości.

Przy „Ognisku fungują warsztaty krawieckie i szewskie. Ten krótki prze­

gląd świadczy dodatnio o działalności „Ogniska", i wykazuje, jak usilną pracą, z zasobów bardzo małych stworzyć m ożna instytucję, dzisiaj już na solidnych podstawach opartą.

KRONIKA ARTYSTYCZNA Od Redakcji. Niniejszem poda­

jemy do wiadomości; że przedsta­

wicielem redakcji i administracji

„Przeglądu Artystycznego" na m.

Łom żę jest p. Jadwiga Birska, w Łomży, ul. Nowogrodzka 20.

Do Wileńskich Artystów-Plasty- ków W związku z projektem urzą­

dzenia w W ilnie wystawy zbiorowej prac znanego artysty-malarza M i­

chała Czepity z Warszawy łącznie z wystawą wiosenną W leńskiego Tow. Artystów-Plastyków, Redakcja

„Przeglądu Artystycznego" prosi o nadesłanie pod jej adresem w W il­

nie, ul. Żeligowskiego 1, drukarnia

>,Lux", lub też doręczenie osobiste w godz. od 5 do 6 po poi., spisu i tytułów przeznaczonych na wysta­

wę obrazów i rzeźb najpóźniej do dnia 20 kwietnia b. r. celem zesta­

wienia katalogu.

Wieczory poezii szkoły drama­

tycznej im. St. Wyspiańskiego. Dnia 23 marca odbył się w sali gim nazjum irn. Lelewela piąty z rzędu wieczór Poezji, urządzony przez szkołę dra­

matyczną im. St. Wyspiańskiego pod

kier. p. Dubowik, a poświęcony tym razem poezji angielskiej. W śród wy­

konawców wyróżnili się pp. L. Łun- cówna, I. Kader, A. Kisielewicz, M.

Karmazynówna i B. Uselis.

Z kinoteatrów wileńskich. W ki­

no „H e 1 i o s“ przy ul. Wileńskiej 38 od 12 kwietnia wyświetlaną będzie komedja ze słynnym Harry Loydem p. t. „Doktor Jack", jeden z najnow ­ szych i najbardziej zajmujących fil­

mów amerykańskich.

W kino „P o 1 o n j a" przy ul. M i­

ckiewicza 22 i w kino „ S t e l l a * przy ul. Wielkiej 30 w czasie świąt i w ty­

godniu poświątecznym demonstro­

wane będzie największe arcydzieło filmowe, osnute na tle powieści H.;

Sienkiewicza p. t. „Quo vadis?“, wy­

tworzone w nowej szacie 1924 r.

w wytwórni Cines w Rzymie, z E m i­

lem Janings w ro i Nerona i Hall Davis w roli Ligji.

Ruch wydawniczy.„ P o ł u d n i e“.;

Na półkach księgarskich ukazał się nowy numer (2) kwartalnika artysty­

cznego „Południe" pod redakcją Sta-' nisława Woźnickiego.

(16)

Wystawa rzemiosł i sztuki ży- rzyć przy ulicy Mickiewicza 23 sklep

dowskiej. w- W ilnie otwartą została aparatów i materjałów fotograficz- dnia 7 kwietnia w lokalu Gm iny Ż y nych pod firm ą Polska spółka foto- dowskiej przy placu Orzeszkowej graficzna „Polfot“.

Nr. 8. Z żydowskich artystów-ma- Sklep ma być zaopatrzony w larzy biorą w niej udział: M. Lej- pierwszorzędny towar zagranicznych bowski, B. Załkind, M. Kodkin, Szer, i krajowych fabryk. Przy sklepie Worobejczyk, Kopelowicz, Laskowa będzie urządzone laboratorjum dla

i Bahelfer. bezpłatnego korzystania miłośników

fotografji. W łaścicielami firmy są

Rozwój fotografji polskiej. W dobrze znani w tutejszych kolach przyszłym tygodniu ma się otwo- specjaliści wiedzy fotograficznej.

f : I

| PIERWSZORZĘDNY ZAKŁAD KRAWIECKI §

ST. KRAUZE I

U _______ P&ŻEGLĄD ARTYSTYCŹNY ___ Nr S

/

OJ. WILNO, WILEŃSKA 32 m. 2 (I-sze piętro) I

8)

s Posiada w wielkim wyborze materjały angielskie i krajowe oraz g t wykonywa zamówienia tak z własnych, jak i powierzonych ma- t

f terjałów. §

i '■ i

PIERWSZA WILEŃSKA

SPÓŁKA WIN I PRZETWORÓW OWOCOWYCH

POLECA;

Z W YTW ÓRNI — UL. PIŁ SU D S K IE G O 2.

Hurtowo wina własnej produkcji.

ZE SKLEPU — UL. W ILEŃSKA 36.

Detalicznie wina krajowe, napoje wyskokowe, towary gas­

tronomiczne, owoce i cukry.

8 (Są dB

■0<ss>c0<2>00c2£>03cs£>00czs)00<2z>0&<3s>00<2>00<2>00<2>00c2>00<2>c0c2>0!

PIEWSZORZĘDNE CUKIERNIE

K. SZTRALLA

| Wielka 2, Tel. 467. - Mickiewicza 22, Tel. 468. |

| Wielki wybór karmelków własnej fabrykacji. |

■0<2£>09<SS>OD<2>C0<SS>0O<2Z>00CSE>00<SZ>OOCS>OO<2>O0<S£>00<SS>0OCZ2}O0<32>0S

(17)

N r 5 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY 15

u

* Pierwsza Wystawa Rzemiosła i Sztuki 3

W ile ń s k ic h rz e m ie ś ln ik ó w i artystów - m alarzy Ż y d ó w n

w Otwartą została dnia 7 kwietnia w lokalu Gm iny Żydowskiej przy 2 Placu Orzeszkowej Nr 7 i potrwa do 7 m a ja ' r. b. - ^

5 Wystawa otwartą jest codziennie od godz. 11 z rana do 7 wiecz. 5 a Wstęp dla dorosłych 1 zł., dla dzieci, uczniów i żołnierzy 50 gr BI

®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®

® • w . © ...® o

I MANICURE I 8 llinrcm' TAHCDtU

1 1 8 salonowych modern istycz-

1 P A N I L U S I A 1 8 nych; fox blues, sambo

| 1 8 ' tanS° rnilonga

® ®

8 M . F R O S T

Ul. Niemiecka N r l , pokój 39. ® n Ul- Trocka Nr 2.

® o I H O T E L S O K O Ł O W S K IE G O I

® 1TI M- • 1 XT , , ™ ®

®

® ® ® ® ® ® ® ® ® ® ® ® ® ® ® ® ® ® ® ® ® ® ® ® ® ® G c 0#D0 (0 010013 OK) C IO O IO O IO O IO O IO C IO C

gCE (SOC&<3X&&XS(SX^(SX&&XxS<3XS)<SXS'3aCS(3aCS)<SXS)<SXS><i

| TOWARZYSTWO WZ A J E M N Y C H UBEZPIECZEŃ

„SNQP“

§ W W A R S Z A W I E

Q O D D Z IA Ł W W IL N IE UL. G A R B A R S K A Nr 3, T E L E F O N 789.

0 Przyjmuje ubezpieczenia od ognia i gradobicia.

L J

(18)

SKLEP OBUWIA

M ickiewicza 4, Tel. 480

n I w . Pracow nia: S

u Ludwisarska 4, Teł. 689. W

■ <ax&> &ac& @X5) @xs> eac© sa ® eac© <sxs> c ts s eac© <5£CS c-^ks c?xzs> m

16 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY N r 3

P IE R W S Z O R Z Ę D N A C U K I E R N I A

S. R U D N I C K I E G O

aS R Ó G T R O C K IE J i W IL E Ń S K IE J ®

)%Ęjl) Poleca na nadchodzące święto Wielkiej Nocy:

Torty, Mazurki, Babki, Sękacze, Marcepany, Stoliczki (święconki), (|§) Baranki i Jaja czekoladowe’ i cukrowe z niespodziankami.

Codziennie świeże wykwintne czekoladki, cukry, owoce, ciasta (gjij i karmelki wszelkiego rodzaju własnych wyrobów. jgjjj

Ceny umiarkowane. 25j\

l ( S X S ) @ X 3 ) i m > S X S < ^ S X 9 S X S € 3 ® @ X S ( ^ @ X S @ X c ) e Z Z ) B

Redaktor i wydawca: Feliks Jordan-Lubierzyński.

Drukarnia „Ruch", Wilno, Tatarska 5, Tel. 65.

(19)

I ROMAN RUCIŃSKI 1

® ®

I Wilno, Wielka 30. Tel. 253. 1

© ®

® ®

® - i

® £

® ®

| STALE NA SKŁADZIE: 1

!■ WYROBY LNIANE, 1

I . BAWEŁNIANE \ : 1

I • v : JEDWABIE |

1 . r ' WEŁNY , , |

©. ,m y ®

® . .. ®

® Wielki wybór towarów sezonow yth. 1

® : -• ®

| SATYNY D E SE N IO W E, CENETY, C R E P E M A R O K A 1 N E I

| I W SZE L K IE G O R O D ZA JU TKANINY N AJN O W SZEJ M O D Y , |

® . • , ®

®® , ®®

■®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®®

^ 0*00*00*00*DC*00*00*00*00*00*00*00*00*00*00*00*0a*C0*0C*0C*0C*0a*00*00*00*0.)<g

| SP.A K C . r : |

P A C “

8

| i

| Wilno, Biskupia 12. FABRYKA CZEKOLADY |

o Wykwintne gatunki czekolady fi

tabliczkowej. g

8 c 0*00*0 c*oa*o0*00*00*00*00*30*00*00*00*00*00*00*0o*oc*oo*oo*o o*oc*o o*o c*oo*oc^

■ E S E S E S E S E 3 553 E ! E 3 £33 E S E 3 E S E S E S E S E 3 E S E 3 E 5 E S E S E S E S C S ) E S E S ■

E POLSKA S K Ł A D N IC A G A LA N TE R Y JN A 0

0 wt. FR A N C ISZEK FRLICZKA |

p W iln o — ul. Śto-Jańska 6. Tel. 646. g

g H u rto w y S k ła d T o w a ró w G a la n te ry jn y c h g

n i N o ry m b e rs k ic h g

B Najtańsze źród ło kupna nici i pończoch. H

0 0

■ - E a r a E S E 3 E S E a C S a E 3 E S E 3 E S E a E J E a E a E a E S e a E S E S E S H a S 3 2 E a E a E 3 B

.P~ b'{ .c x>;I> ii-:i' ] ,o V . . c\7;a'H,. >stf; 16*4MHl

(20)

gD0*00«OGr)<^0IOC»0*OC*OC»C<OCIOC*OG*D0IOC^C»Gt)C»0C»00*DG*3CI00r)0#OaiOag

8 8

D.-H. F. MIESZKOWSKI

Sp. z ogr. odp.

8 8 8

8

8

O D D ZIA Ł W W ILNIE, Mickiewicza 23. 8

q Telefon 2-99.

S ' f

8

I MEBLE — MANUFAKTURA jj

8 UBRANIA I PALTA §

I Spółdzielniom, Stowarzyszeniom, Kooperatywom g

§ ulgowe warunki. 8

8 8 .

8 8

8cc»oioi»a»ooioo»c»cioo»oo»o»oa*ooioaioc«oo*ooiooioc3 ioc3ioor> o»3oiooiooioo^

® ® o c s c 2 x s > e x s )< 2 X S (a c c s x 2 x s ® a s )< a E c ® «23s)<2ac5)(sacs)<23s><accs®

| Wileński Bank Rolniczo-Przemysłowy §

9 Centrala w W ilnie, ul. Ad. M ickiew icza 17.| g y O ddziały: I-szy Oddział Miejski, Wielka 7.5; II gi Oddział Miejski, Sło- Q

® wackiego róg Kijowskiej; w Warszawie Ossolińskich 1 (Hotel Europejski); ®,

® w Grodnie, Policyjna róg Horodniczańskiej; w Gtębokiem, Ziemi Wileńskiej. ® U Własne składy towarowe z bocznicami kolejowemi w Wilnie — bocznica O W Tyszkiewicza, w Głębokiem — przy stacji kolejowej. g) Bank załatwia wszelkie operacje w zakres bankowości wchodzące. fi n "Kupuje i sprzedaje waluty zagraniczne i papiery procentowe. P

® @ x ® @ X 5x 2 X © c5ac»< 23t^© acs<aa£® <ax B <2 X S<sp^c2a^cs2s><2X 5 >®

iraE3Q3Q3EaC3Q3E£3Q3E3Q3tS3C3!$3QaEa[i3C!3C!3C3G2E2E3ESiE3!S3l

Ś GOTOWE &EOJE BIBUŁKOWE 0

| DO ŻURNALU MÓD: $

S , , 0

g DZIAŁ UBRAŃ, SUKIEN, OKRYĆ I BIELIZNY DLA PAN, PANÓW I D Z IE C I, |

0 poleca |

0 Polskie T-wo Księgarni Kolejowych „RUCH44 S. A. 0

* Ludw isarska 5 — Telefon 5-81. 0

0 0

Cytaty

Powiązane dokumenty

Otóż zharmonizowanie obrazów jest u Pruszkowskiego zazwyczajz upełnie udane, a że utrzymane w mętnych tonacjach i gamie szaro-burej, jest to już rzecz jego oka

Zachęty Sztuk Pięknych zdolne jest do dokonania czynu artystycznego na większą skalę, więc też i wystawa sztuki polskiej w Pradze czeskiej może dojść do

cza, jest wrażliwą i wdzięczną za każdy wysiłek twórczy; żąda jednakże sztuki czystej, obrazów życia z prawdziwego zdarzenia; odwraca się od teatrów i

Ponieważ biadał na dającą się we znaki szarzyznę i m onotonję życia, począłem go na ­ mawiać, aby zainstalował u siebie radjo... postanow iło wespół z

I te właśnie warunki trzeba mieć przedewszystkiem na uwadze przy rozważaniu wyniku konkursu na projekt pomnika Adama Mickiewicza w Wilnie.. W dyskusji nad wynikiem

leży zatem reprodukować na ekranie, oddalonym od rozgrywającej się sceny o tysiące kilometrów, serje szybko po sobie następujących zjawisk optycznych, przyczem

tetu organizacyjnego przedstawiciele poselstwa czeskiego w Warszawie dla nawiązania kontaktu a jednocześnie także o lokal w gmachu Iow. Kazimierz Strzemiński

Nazwa sztuki stosowanej jako termin weszła w użycie względnie niedawno; ona sama natomiast pojawia się równolegle z najpierwszemi wyrobami ręki ludzkiej.