208
RECENZJEW yd an y w cześniej w y b ó r źródeł z zakresu w y c h o w a n ia przedszkolnego pod r e d a k c ją M a rg o t K re c k e r, jedn ej z głó w n y ch w sp ó łau to rek o m aw ian ego zarysu. (M a r got K re ck er, A u s der G eschichte der K leinkin der er Ziehung, Quellentexte, B e r lin 1959). Bella Sandler J a n i n a L u b i ę n i e c k a , T O W A R Z Y S T W O D O K S I Ą G E L E M E N T A R N Y C H , W A R S Z A W A 11960, N A S Z A K S I Ę G A R N I A . P R A C O W N I A D Z I E J Ó W O Ś W I A T Y P A N . M O N O G R A F I E Z D Z I E J Ó W O Ś W I A T Y P O D R E D . Ł . K U R D Y B A C H Y . T O M (IV , s, 220.
W bogatym d o ro b k u n a u k o w y m n a tem at k o m is ji E d u k a c ji b ra k o w a ło dotych czas m o n o grafii o n ajw aż n iejszej je j instytucji — T o w a rz y stw ie do K s ią g E lem en tarnych. A przecież instytucja ta, złożona, z lud zi różniących się pod w zgląd em społecznym od członk ów K o m isji, posiada s w o ją w ła s n ą historię i w ła sn y d o ro bek, szczególnie w dziedzinie p ed ago gik i i teorii nauczania.
Istn ieją w p ra w d z ie o p raco w an ia cząstkowe, poświęcone p e w n y m osobom w ch o dzącym w skład T o w arz y stw a, są ro z p ra w y traktujące o niektórych przedm iotach nauczania, nikt jed n ak dotychczas nie p ok u sił się o p ró b ę u ję c ia całościowego działalności tej instytucji. D o k o n a ła tego d op iero J. L u bien ieck a, która mimo olbrzym ich trudności, w y n ik ły c h ze zniszczenia w czasie ostatniej w o jn y w ię k szości m ate ria łó w arch iw aln y ch dotyczących K o m is ji E du kacji, stw o rzy ła bogaty i ż y w y 'obraz d ziałalności T o w arz y stw a.
W części p ierw sz ej p racy autorka, zaznajom iw szy czytelnika z genezą i fu n k cją tej instytucji o raz n ak reśliw szy sy lw etk i je j członków, ch arak teryzuje kolejno pięć o k re só w jej działalności. R o b i to w sposób dynam iczny, na tle ostrej w a lk i postępu z wstecznictw em , w a lk i, w k tórej T o w a rz y stw o b ra ło niem ały udział.
P ie rw s z y okres, o b ejm u jący lata 1775— >1776, w y p e łn io n y b y ł ustalaniem p rze d m iotów i celów nauczania oraz pośw ięcony zabiegom nad opracow an iem podręcz ników . R o k 1776 p rzyn iósł na sejm ie zw y cięstw o K o m is ji w w a lc e z opozycją, za p e w n ił je j w y łą czn e d ysp onow anie m ajątk iem pojezuickim . D z ię k i sprzyjającej au rze T o w a rz y stw o w eszło w szczególnie p łod ny okres, tr w a ją c y do 1780 roku. O p ra c o w a ło w te d y i w y d a ło szereg p od ręczn ików d la klas m łodszych szkół śre d nich, ustaliło p lan y szk oln e,.przep ro w ad ziło szereg w izytacji.
R o k 1780, data u p ad k u kodeksu Zam oyskiego, zm usił K o m is ję i T o w arz y stw o d o zm iany p ozy cji o fen syw n ej n a m niej w y go d n ą, bo obronną, w o b e c ataku jącej reakcji. T en tak nieszczęśliwie zaczęty okres nie pozostał je d n a k bez osiągnięć. D o nich przede w szystk im n ależy o pracow an ie Ustaw.
O kres czw arty, obejm u jący la ta 1784— 1788, przynosi zn o w u m obilizującą do p racy atm osferę. P o d w p ły w e m ogólnego o żyw ien ia gospodarczego w tych latach rośnie zainteresow anie d la w ie d z y przydatn ej w rolnictwie, górn ictw ie, p rzem yśle i handlu. W zw iązk u z tym gru n tu je się tendencja do coraz silniejszego podporząd k o w a n ia szkół w szystkich stopni ekonom icznym i sppłecznym potrzebom ro ż w o ju gospodarczego kraju . N a s ila w ię c T o w a rz y stw o prace nad podręcznikam i, g łó w n ie do n au k przyrodniczych, oraz nad podręcznikam i dla szkół p arafialn y ch , noszących w y b itn ie u ty litarn y charaker.
R ok 1788, w którym S e jm C zteroletni w c ią g n ą ł do sw ych p ra c członków K o m isji i częściowo członk ów T o w a rz y stw a , rozpoczyna w historii tej instytucji n a j m niej w y d a jn y okres. Sesje o d b y w a ją się rzadko, są w y p e łn io n e czytaniem p od
ręczn ików m echaniki i w y m o w y . N ie o ży w ił T o w a rz y s tw a n a w e t N iem cew icz, k tóry w 1792 r. zastąpił zajętego sp ra w a m i p ań stw o w y m i I. Potockiego. Ostatecz nie zw y cięstw o T a rg o w ic y p rz e rw a ło działalność instytucji, k tó ra d łu gi czas b y ła duszą re fo rm y szkolnej w czasach K o m is ji E du kacji.
D r u g ą część p racy autorka p ośw ięca społecznej fu n k c ji n o w e j szkoły i a n a li zie p ro g ra m ó w nauczania. A u to rk a stw ierdza, że charak ter szkół K o m is ji o kreśliła sw oista sytuacja Polski, w k tórej nie m ieszczaństwo, lecz ośw iecona szlachta p o d ję ła w a lk ę o p ostępow ą szkołę. N a d a n ie szkole n az w y „ n a ro d o w e j” nie elim ino w a ło jej k laso w ego charakteru, gd y ż w ó w cza s p ojęcie „n aro d u ” odnosiło się do szerokich mas szlacheckich w odróżnieniu od w ą s k ie j elity m agn ackiej. P ro g ra m je d n a k szkoły szlacheckiej o d p o w ia d a ł bardziej m ieszczaństw u aniżeli stara szkoła retoryczna. P rzy c ią g a ł dlatego w o b e c bra k u ja k ie g o k o lw ie k zakazu rzesze m ło dzieży m ieszczańskiej. I tak de facto szkoły K o m is ji w p ew n y m stopniu n a b ie ra ły cech dem okratycznych. O ficja ln ie je d n a k dopiero w latach S e jm u Czteroletniego pod w p ły w e m w ażk ic h w y d a rze ń m ó w i się o „jed nostajnym m łodzi oby w atelskiej w y ch o w a n iu ” w m iejsce ed u k acji „m łodzi szlacheckiej”.
A n a liz u ją c p ro g ra m autorka w y k azu je, że T o w a rz y stw o starało się o zacho w a n ie ró w n o w a g i w nauczaniu. P rzy zn ają c b o w ie m p ow ażne m iejsce przedm iotom m atem atyczno-przyrodniczym , u trzym yw ało jednocześnie gram atyczno-retoryczny kierunek. N iem n iej zm iany w p ro gra m ie — ja k słusznie dow odzi autorka — się g a ły głęboko. N a u k a w y m o w y całkow icie zm ieniła s w o ją treść. Ł a c in a stała się środkiem do n au ki język a ojczystego, ja k to w id a ć z gram aty k i Kopczyńskiego. N a u k a historii, p ra w a , św iec k a n au k a m o raln a z a p ew n iały w y ch o w an ie o b y w a telskie, patriotyczne i od trzeciej k lasy zastęp ow ały w ła ś c iw ie usuniętą z wyższych klas naukę chrześcijańską. M im o w ię c .pew nych k o m p ro m isów p ro g ra m T o w a rz y s tw a stan ow ił p ra w d z iw y p rze w ró t w systemie kształcenia.
A u to rk a z całą w n ik liw o śc ią za u w aż a je d n a k sprzeczność pom iędzy głoszo nym i przez K o m isję zasadam i w oln ości i szacunku d la in d y w id u a ln o ści a surow o przestrzeganą id eą w p o je n ia „jednostajnego sposobu m yślen ia w o b y w atelach ”, w zw iązk u z czym nau czycielow i nie w oln o ani o k ro k odstępow ać sam odzielnie od podręcznika. T ak ie p ostaw ien ie sp ra w y au tork a nie bez ra c ji tłum aczy koniecz nością sytuacji, gd y głosiciele postępu zn a jd o w a li się w m niejszości w stosunku do zacofanej części społeczeństwa.
W trzeciej części autorka, za jm u jąc się gru p ą p rzedm iotów pośw ięconych w y chow an iu m oralnem u, zastan aw ia się nad stosunkiem re ligii do św iec k ie j nauki m oralnej w ujęciu T o w a rz y stw a oraz nad ro lą przedm iotu historii (połączonego
7
.
g eo grafią) w k ształtow aniu p ostaw y m oralnej. N ie w ą t p liw ie stare, oparte na re ligii treści i m etody um o raln iające nie p rz y g o to w y w a ły w y c h o w a n k a do jego o b o w ią z k ó w św ieckich, b y ły ró w n ież zbyt p ry m ity w n e — ja k na o w e czasy — d la sam ego w y c h o w a n ia religijn ego, którego K o m is ja nie zam ierzała elim inować. T o w arz y stw o p od jęło w ię c z jed n ej strony zm iany w p ro gra m ie i m etodzie nauki chrześcijańskiej, m ające uodpornić uczniów p rzeciw k o liberty n izm o w i i m odnem u n iedow iarstw u , ale rów nocześnie i bronić ich przed fanatyzm em , ciemnotą i zabobonem — z d ru g iej zaś strony w p ro w ad ziło , ja k o n o w y przedm iot, św ieck ą n au kę m oralną bazu jącą n a filo zofii p r a w a natury, doktrynie fiz jo k ra tó w i francu sk im m aterializm ie, ale p rzystosow aną przez polskich uczonych do naszych w a ru n k ów . K o m prom iso w e u staw ien ie tych d w óch w sw e j istocie sprzecznych k ie ru n k ó w przez au to ró w p ro g ra m ó w i odnośnych p od ręczn ików nie p olegało raczej — ja k suponuje au to rk a — na p ozostaw ieniu ich n a oddzielnych, idących ró w n o legle torach, ale n a p ow iązaniu ich ze sobą tam, gdzie to b y ło m ożliw e, w sp ó ln y m celem w y ra ż o
210
RECENZJEnym w ogólnym p ro gram ie reform . Stąd n au ka chrześcijańska m ia ła „nadprzyro dzonym i św iatłam i utw ierdzać i uśw ięcać to w szystko, co z innych zbierze”, m iała w ięc n ieja k o odegrać n aw e t służebną rolę w o bec św iec k ie j nauki m oralnej.
B ard ziej skuteczne w sp a rcie nauce m o raln ej, p rzy gotow u ją cej do życia w spo łeczeństw ie i państwie, przynosiła n au k a historii z geo grafią. A u to rk a mocno pod k reśla obok zadań poznaw czych i kształcących zad an ia w y ch o w aw cz e w y z n a czone temu przedm iotow i przez T o w arzy stw o . P rzep isy i w sk a z ó w k i dla nauczy cieli w podręcznikach w sk azu ją, że n au k a d zie jó w m a być szkołą m oralności, która w p a ja „zam iłow anie do cnoty” i „obrzydzenie w y stę p k u ”. Zgo dn ie z tym nauczyciele m a ją piętnow ać czyny zasługujące na potępienie, n a w e t g d y b y p ra w d a historyczna m iała obnażać niem oralność n ajw ięk szych autorytetów i je d y sk w alifik o w ać.
W czw artej części p racy autorka om aw ia gru p ę przedm iotów sk ład ających się n a n au k ę języka. Już w sam ym tytule tej części p od k reśla naczelną ideę K o m isji i T o w a rz y stw a stw orzenia w Polsce szkoły w języ k u ojczystym ja k o jedn ego ze śro d k ó w odrodzenia narodow ego. P rze p isy T o w arz y stw a, traktujące to zagadnienie początkowo bardzo rady kaln ie, w p ro w a d z iły nauczanie w szystkich przedm iotów w ję z y k u ojczystym , n ak a zy w a ły uczniom p osłu giw an ie się w yłączn ie językiem polskim, d a w a ły pierw szeń stw o nauce gram atyk i polskiej przed łacińską i ró w n o cześnie czyniły j ą nie celem w ykształcenia, ale środkiem zdobycia umiejętności p o p ra w n ego m ó w ien ia i logicznego m yślenia.
N ajsk uteczn iejszym narzędziem , ja k słusznie zau w aża autorka, stała się w w a lc e o język ojczysty gram aty k a K opczyńskiego. K s ią ż k a ta w e d łu g niej to nie tylko z w y k ły podręcznik szkolny. P r z y jej pom ocy Kopczyński zbu rzył do tychczasowe pogląd y n a fu n k c ję i ro lę gram atyk i w p rogram ie szkolnym, na cel i m etody nauczania. D zięk i -niej za p ew n ił należyte i w ła ś c iw e m iejsce językow i ojczystem u w szkole, podniósł w ogóle jego autorytet i znaczenie, p od kreślił jego piękno i dotychczasowe osiągnięcia lite ratu ry n aro d o w e j.' S p ecjaln ą u w a g ę zw raca au tork a na bogatą i w szechstronną treść w e w sk az ó w k ach d la nauczycieli, na uzu pełn ien ia obszerną w ie d zą z zakresu filozofii, dydaktyki, m etodyki i pedagogiki ogólnej, które czynią podręcznik K opczyńskiego dziełem o zasięgu o w ie le szer szym, niż w sk a z u je na to jego nazwa.
U zup ełn ien iem nauki języ k a b y ła w program ie szkół K o m isji n au k a retoryki i poetyki. I tutaj, p od o bn ie ja k p rzy gram atyce, autorka stw ierd za gruntow ne zm iany w p orów n an iu z reto ry ką trad ycyjną. W idoczne to jest szczególnie w pod ręczniku P ira m o w ic za O w ym ow ie i poezji, gdzie, odrzucając w szelk ie skom pli k o w an e fig u ry i „ch w y ty ” retoryczne, g łó w n y nacisk położono na zw iązek w y m o w y z etyką, logiką, psychologią, gram atyką, d o b rą znajom ością języka. D zięki tem u n au k a w y m o w y i poetyka sta w a ły się stopniowo, razem z n au k ą m oralną i n au k ą p ra w a , p od staw ą now ego w y c h o w a n ia politycznego, zaznajam iania uczniów z językiem i lite ratu rą w łasn ego kraju . Z nauki fo rm aln y ch p rzepisów przekształ cała się w n au kę p ra w id ło w e g o i rozum nego m yślenia, gram atycznego i p o p ra w nego m ów ien ia, w n au k ę historii i k ry ty k i literatury.
Piątą, a zarazem ostatnią, część p racy autorka pośw ięciła nau kom m atem a tyczno-przyrodniczym . P rz e d s ta w ia tutaj ścierające się opinie w łonie T o w a rz y stw a: czy nadać tym przedm iotom k ieru n ek utylitarny, czy ogólnokształcący. N a stępnie z całą słusznością p rze p row a d z a dow ód, że T o w a rz y stw o ^niknęło w ąsk iego praktycyzm u, biorąc pod u w a g ę w tych naukach nie tylko w artości uty litarn e,.ale także kształcące, z których rów n ież p ły n ie pożytek d la sam ej p raktyki. Stosując takie kry teriu m do oceny p odręczn ików z tych przedm iotów , T o w a rz y stw o — jak w y k a z u je autorka — z jedn ej strony sk ie ro w y w a ło zainteresow ania uczniów na
w nich sam odzielności, um iejętności ścisłego m yślenia, n a w y k ó w sp raw d zan ia w i a rygodności rozw iązań i w y n ik ó w .
Co do d elikatnej w ówczesnej Polsce sp ra w y św iatopoglądu, specjalnie d ra ż li w e j p rzy tej gru p ie przedm iotów , autork a ustaliła, p o p ie rając licznym i dow odam i, że charakterystyczna d la polskiego O św iecen ia kom p rom isow a tendencja p ogod ze n ia n au ki z w ia rą na p ra w a c h w za jem n ej niezależności zn alazła tutaj odbicie. T a k bow iem w przyrodzie żywej,, ja k w fizyce i chemii członkow ie T o w a rz y stw a u zn a w a li to, co m ogło przynieść korzyści praktyczne. O p ie ra li poznanie p rzy rod y w y łącznie n a p od staw ie fa k tó w rzeczywistych i dośw iadczenia, u n ik ali zaś groźnych d la utrzym ania w ia r y ro zw ażań filozoficznych nad zagadnien iem pochodzenia św iata, bytu, m aterii. S tara li się w ten sposób zabezpieczyć szkoły za ró w n o przed w p ły w e m scholastyków, ja k i ateistów.
W m o n o grafii sw ej autork a nie tylko opisała dyskusje, sprzeczne opinie co do różnych przedm iotów , ich treści i celów, nie tylko sch arak tery zo w a ła w y n ik łe z tych d ysk usji ostateczne ustalenia p ro g ra m ó w i podręczn ików , ale zadała sobie ponadto sporo trud u w zbadan iu, ja k ow e p rogra m y i podręczn iki b y ły p rzy jm o w a n e i re alizo w an e w szkołach. N iestety — ja k w id a ć — bły sk o tliw e nieraz o siąg nięcia teoretyczne T o w a rz y stw a z różnych przyczyn nie z n a jd o w a ły w terenie pełn ego odbicia.
O w artości książki J. L u bien ieck iej decydu je przede w szystk im g ru n tow n a znajom ość u autorki m ateriału archiw alnego, w w ie lu w y p a d k a c h dotąd nie w y k o rzystanego, oraz p u b lik a c ji źródłow ych. Treść m o n ografii dzięki temu opiera się nie na ogólnym stanie w ie d z y o T o w arzystw ie, za w arty m w cząstkowych o p ra c o w a niach (choć autorka je skrupulatnie, ale i krytycznie przeczytała), lecz za w ie ra w y n ik i je j w łasn y ch żm udnych bad ań oraz głębokich sam odzielnnych przem yśleń. P o w aż n ą zaletą p racy jest to, że nie tra k tu je zagad n ien ia jednostronnie, lecz o m a w ia różne, często zaniedban e pod w zg lęd em poznaw czym , strony działalności T o w a rz y stw a (np. kontakty i w sp ó łp ra c a z zagran icznym i uczonymi, s p r a w y T o w a rz y s tw a na Sejm ie Czteroletnim , s p ra w a całej „k u ch n i” p od ręczn ikow ej, r e a li zacja w terenie założeń n o w ej edukacji). D o k ła d n a znajom ość epoki p oz w o liła autorce pokazać działalność T o w arzy stw a, jego osiągnięcia i potknięcia nie w ode rw a n iu od ówczesnej rzeczywistości, ale w in tegralnym p o w iąza n iu z ogólną w a lk ą re fo rm atoró w o postęp w każdej dziedzinie, w alk ą, m ającą n a celu urato w an ie
by tu Rzeczypospolitej. ' "
M o n o g ra fia J. L u bien ieck iej, napisan a jasno, przejrzyście, pięknym językiem stan ow i uzupełnienie dotychczasowej w ie d zy o K o m is ji’ E d u k a c ji i w in n a, się zna leźć w rękach nie tylko p edagogó w , ale w szystkich interesujących się k u ltu rą
Polski. _
Tadeusz M izia
J ó z e f M a d e j a . E L E M E N T A R Z E I N A U K A E L E M E N T A R N A C Z Y T A N I A I P I S A N I A N A Ś L Ą S K U W W I E K A C H X V I I I I X I X (1763— 1848),
T.
I. I N S T Y T U TŚ L Ą S K I W O P O L U , W Y D A W N I C T W O „ S L Ą S K ”, K A T O W I C E 1960, s. 314. D la badacza d zie jó w ośw iaty podręczniki szkolne stan ow ią istotny i in teresu jący m ateriał źródłow y. P ro w ad z o n e nad nim i studia dostarczają b o w ie m danych, dzięki którym można szerzej i p ełn iej ocenić rolę o ś w ia to w o -w y c h o w a w c z ą szkoły i nauczyciela. W oparciu o nie można niejednokrotn ie znacznie d ok ładniej niż na