Juliusz Zdanowski Lublin, 1918
Juliusz Zdanowski
(1874-1937) - ziemianin, społecznik. Wychowanek krakowskiego gimnazjum Sobieskiego; studiował prawo
oraz nauki państwowe we Fryburgu, Lwowie i Monachium, potem (1898-99) pracował w Musée Social w
Paryżu. - Od 1899 gospodarował w odziedziczonym po swym ojcu majątku Smiłowice w Królestwie. W 1905
brał udział w tzw. ruchu spolszczenia gmin. W 1910 został prezesem kółek rolniczych ziemi kieleckiej, w
1912 - członkiem Komitetu Centralnego Towarzystwa Rolniczego, w 1915 - prezesem Komitetu
Ratunkowego Ziemi Kieleckiej, w 1917 - prezesem Rady Krajowej Gospodarczej na okupację austriacką,
następnie prezesem Głównego Komitetu Ratunkowego. W lecie 1918 przyjął przedstawicielstwo rządu
polskiego przy generalnym gubernatorstwie lubelskim, w październiku zaś został generalnym komisarzem
rządu polskiego w Lublinie. Podał się do dymisji 6.11.1918 w związku z wydarzeniami niżej opisanymi. Od
marca 1919 był komisarzem w Głównym Urzędzie Likwidacyjnym. Potem od stanowisk państwowych wolał
pracę -w organizacjach społecznych, samorządowych. Był wybitnym senatorem.
Dziennik, który prowadził, znajduje się dziś w oryginale w Ossolineum we Wrocławiu; istnieje w kilku
egzemplarzach odpis, sporządzony przez Józefa Zielińskiego. Drukujemy fragmenty odnoszące się do
listopada 1918 (rkp. Oss. 14023*).
W Lublinie (dziennik rządowego komisarza)
Ogłoszenie rządu austriackiego i niemieckiego o zawieszeniu oddania władzy w Królestwie rządowi polskiemu nastąpiło dla nas dosyć niespodziewanie. Niemcy traktowały swoją odpowiedź prawdopodobnie znowu jako manewr przedłużający im stan kompromisu z pewną chociaż częścią społeczeństwa w Królestwie. Austria poszła o krok dalej, rachując zapewne na to, żeby wśród trzeszczących swych podstaw zabezpieczyć sobie pewne względy już nie tylko okupowanego kraju, ale i polskich posłów galicyjskich.
Koło Międzypartyjne przez różnolity swój skład i wieczne formalizowanie nie zdobyło się dość prędko na odpowiednio mocną odezwę. Pozwoliło się ubiec znowu Radzie Regencyjnej, która za sprytną poradą Janusza Radziwiłła aktem swoim z 7.X. postarała się wziąć w rękę inicjatywą wypadków. Krokiem tym wprawdzie ocaliła się Rada Regencyjna na czas pewien w opinii, nie przysłużyła się atoli sprawie polskiej. Pozostawanie na czele konserwatywnej części społeczeństwa Rady Regencyjnej, której program polityczny bankrutował, było wciąganiem w bankructwo tych właśnie żywiołów. Pozostawało teraz do wyboru albo stanąć przy Radzie, broniąc społecznie umiarkowanego kierunku, albo iść dalej na przeciwstawianie się ze świadomością, że się jest już w ogonie lewicy, która w Radzie Regencyjnej już nie tylko polityczny, ale i społeczny cel ataków widziała.
Bądź co bądź szczególniej poza granicami okupacji niemieckiej na podstawie manifestu Rady
Regencyjnej z 7.X. można było skonsolidowanie przy niej opinii przeprowadzić.