• Nie Znaleziono Wyników

Wieś, 1948.06.13 nr 24

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wieś, 1948.06.13 nr 24"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Stron 12

O plata pocztowa uiszczona, ryczałtem

Cena 20 zł,

T Y G O D N I K S P O Ł E C Z N O - L I T E R A C K I

Rok v ’ ' Łódź, 13 czerwca 1948 "

r .

- — N r 24 (153)

^ W NUMERZE --- ---— --- - między innymi:

Lr. Sobierajski — U cieczka z k r a in y L a m b e rtó w ? M . Janion — Ż y w o t szlacheckiego lib e ra ła T. T. Jeża W . Strzem iński — B ila n s k o n c e n tra c ji k a p ita lis ty -

> cznej

J . M . Gisges —: W ie rsze

W . Ł u k a s z e w ic z — W g nieździe ła ń c u c k ic h fe u d a łó w J . P rorok — K u lt u r a p a ra fia ln a

P. C hm ura, Z . Skw arezyński, L, B udrecki — A lm a ­ n ach lite ra c k i.

_____ J

Jart A le k s a n d e r K ró l

W CZECHOSŁOWACJ

T O W A R Z Y S Z P A C H N IA K

W

C zechosłow acji — -no. cóż .-—.Ju­

dzie ja k lu dzie , do m y ja k d o m y . i k a r to fle ja k k a rto fle . A szcze-.

go ln ie wożono m n ie na og ląda- n ie k a r to fli. T o w a rz y s tw o n iia - . łe m pod ty m w zględem w ysp e­

cja lizo w a ne. T a k i P a c h n ia k z kie leckieg o, za­

w o ła n y agronom i socjolog niezgorszy (jeden z ty c h , k tó rz y , w s p ó łp ra c o w a li'p rz e d jw ó jń ą ; z p ro f. C h a ła s iń s k im p rz y . o p ra c o w a n iu a n kie ­ t y ..M łode p o k o le n ie c h ło p ó w “ ) ten ż y ło w a ł naszych czeskich gospodarzy i in fo rm a to ró w . W szczynał fach ow e d ysku sje poczem prze­

c h o d z ił niepostrzeżenie do w y k ła d u . B y ły to przepyszne sceny. O g lą d a liś m y np. nasienną stację dośw iadczalną (p ro d u k c ja s u p e r-e lit b u ra k a cukrow ego), gdzie się k rz y ż u je n a j- lepsze od m ia ny re n tg en em i c h e m ik a lia m i na pro to plazm ę, a on po o b e jrz e n iu w cią g a Cze­

c h ó w w dyskurs. W ych o d ziło w ię c na ,tó. że u w as owszem, p ię k n ie - technicznie, ale po­

s łu c h a jc ie J nasi gospodarze s łu c h a li z. za­

in te reso w an ie m . K ie d y któregoś d h ia w y c z y ­ ta łe m w pę cznieją cym n o ta tn ik u P ach niaka zgoła nie fach ow ą n o ta tk ę : „ n a w s i z:, w ię ­ k szym en tuzja zm em w ita ją nas. n iż B u łg a ­ r ó w “ . zrozu m iałem i jego i m o ją .,spra w ę“ . P a c h n ia k p o je c h a ł dobrze wiedząc, że zoba­

czy w yższą te c h n ik ę p r o d u k c ji ro ln ic z e j. A - dlaczego gadał z in ż y n ie ra m i czeskim i, ta k , że w p r a w ia ł ic h w p o d z iw i osiągał u n ic h te n stan o żyw ie n ia , ja k i się z ja w ia -u • lu d z i, k tó r z y choćby się w ca le nie z n a li. , przegada­

ła noc całą? '

-Uy.-du:,.. *i „om c \y t a k c h w a t a — i i ;:- m aczyć naszym gospodarzom dlaczego ń n a s i n a du żych chłop skich pa rcelach nie cloi : sio lu ó w e le k try c z n y m i d o ia rk a m i, dlaczego nie zle w a się p ó l z sieci r u r napędem e le k try c z ­ n y 111, dlaczego na w e t u g b u ró w poznańskich

o w za jem n e uznanie — w y d a je m i się — do­

skonale. '

M y ś la łe m sobie jeszcze wówczas o h is to ­ ry c z n e j wycieczce „Z a ra n ia rz y “ 2 M a lin o w ­ s k im ■ na czele. B y ło to b lis k o pó ł w ie k u te ­ m u. „M a lin o w s k i prów adząc w ycieczkę ch ło p ­ ską do Czech, nie z ro z u m ia ł — ja k pisze Ig - n a r is to ty ro z w o ju r o ln ic t w a . czeskiego. Z d a ­ w a ło m u się. że 'istotę s ta n o w i ra c jo n a liz a ­ c ja ' i spółdzielczość, podczas gdy ra c jo n a liz a ­ cja p ra c y w gospodarstw ie ro ln y m i. ro z w ó j pow szechny spółdzielczości m o ż liw y b y ł : do­

p ie ro pod w p ły w e m ro z w o ju prz e m y s łu i on lu d n ie n ia w s i“ .

T a m te j w ycieczce to w a rz y s z y ł w n ie b o w z ię ­ ty zachw yt. D e m o kra cją na zw ano w Cze­

chach obraz, ja k i w y tw a rz a ł ju ż wówczas k a p ita liz m fin a n s o w y , m a ją c y za sobą po­

p ra w n ie ro z w in ię te w s z y s tk ie k o le jn e niższe stadia. N a w s i czeskiej przechw ycono te te n ­ dencje, k tó re w świeżo p o w s ta ły c h s tro n n ic ­ tw a c h — a g ra rn y m i lu d o w y m — m ia ły ją przez la ta jeszcze całe w iązać z u s tro je m k a ­ p ita lis ty c z n y m , każąc w ie rz y ć w zasady „ o r ­ ganicznego ro z w o ju “ i skuteczność o p o rtu n i*

stycznej p o lity k i.

Otóż. P a c h n ia k m ia ł pe rspe ktyw ę, k tó re j b ra k ło daw no tem u M alinow skiem u,. O dczy­

ty w a ł dorobek h is to ry c z n y ro ln ic tw a cze­

skiego z k a p ita lis ty c z n e g o okresu. O glą da ł o b ie k ty , stacje i gospodarstw a w ra z z lu d ź ­ m i, k tó rz y n im i k ie ru ją , a c i lu d z ie — w ie ­ d z ia ł o ty m — stoją przed no w ą próbą. W yż­

sza te c h n ik a je s t dla n ic h i siłą i ciężarem.

T a te c h n ik a bow iem ro z w in ę ła się w stosun­

kach , społecznych, ja k ie ' dsjś :ebca zm ie i - e . - ..y iz y ro s ta “ - ' i w l i t ¿.'ę“ <:hć:.al<i - cin ta n ; - ' ty c h stosunków i .tu t k w i tru d n o ść przem ian, I tu gdzieś n a c ie ra ł P achniak. M ia ł rezerwę, ja k ą d a ły nasze -p o re w o lu c y jn e la ta . Czasami, ja k b y d la dodania sobie pew ności podsum o­

w u ją c dane c y fro w e p o w ta rz a ł na m : te c h n i-

P raga

k o m p le tó w m aszynow ych, k tó re tu u ,k a tu jest, ale -produkcja przystan ęła u~ na-.

40 h e k ta ró w ca z a jm u ją z p ó ł placu W olności, technicznie P b rz e l' -•

dlaczego « ... . - . . .

zdaniem pana — odkąd, co n a jm n ie j Lech i Czech w in n i o sobie w iedzieć d o k ła d n ie j?

T a k ie p y ta n ie ju ż m nie n ie m o g ło zasko­

czyć — od początku w ie k u X iX ; _ o d k rz y k - n-.ąfenj i pojechalg.m do Pragi... co ;,ęawda do­

p ie ro po p a ru dniach, ale z m ocnym , posta­

n o w ie n ie m zanurzenia się w p y le b ib lio te c z ­ ny m , k tó ry , co tu gadać, k r y je pod sobą dzieje, a w n ic h tę zachw ycającą ruchom ość, ja k a ukazuje, że czasy z m ie n ia ją lu d z i, do­

m y i u p ra w ę k a r t o f li także zm ie nia ją . , - .. , - - . ---»-—— u — - j, ale ch ło p i nie pró żnu ia.

t r a k t o r n trz e c h f e W t v n i7— ^ h a )<■ ,m a 2 teg0 z<JaJą sobie zresztą spra w ę i Czesi. ‘

— b ra c ia i s z w a p i e r / w ^ I t f ' P0CZą-te-k SPÓłk’ K ie (?yśm y z a w a d z ili w M ie ln ik u o szkołę c a szw agier) w s z y s tk ie m niejsze m a - powszechną,, ta m n i z tego n i z owego zagad- r S n L T ł A 11 n a s . jeszoze, m ?? T łum a czyc ie n ą ł któregoś m alca, a znasz ty h isto H ę o różn ice h isto rycznie, czy le p ie j k ie d y P a ch - Lechu. Czechu i Rusie? O kazało się 5 to

ja k b y za jego w spólna legenda. Uczą o n ie j dzieci ta k ta m n ia k ro z p ra w ia z n im i ta k

\ ^ a j u ^ z k tó rś g o na e h w ilę p rz y - j a k ' I T p o d i S a T T p o t ^ po­

b y ł, w s z y s tk o w ła ś n ie co c.gląha,• ró w n ie ż 'b y - ’ •¡odział: szkoda, że dalszego ciągu n ie zna p

n is ir , P ach - a n i nasza a n i wasza m łodzież. A potem do

m a k ro z w .ą z y w a l spraw ę p rz y ja z n ą o p a rte j m nie: Całe dzieje ciągnąć to za dużo ale — ło? W ta k im „s p o tk a n iu na m o m e n t“

Powitanie w Czechosłowacji

P IE R W S Z A P O Ł O W A X I X W. . E uro pa \y końcu X V I I I w. lic z y 130 m ilio ­ n ó w ludności, w p o łp w ie X I X w. 260 m ilio ­ nów . Czechy — 2.800.000, w pięćdziesiąt la t po tem — 4.300.000. W r. 1800 p ra c u je w A n ­ g lii 63 m aszyn p a ro w ych . W Czechach w 1325 r. dopiero pierw sze trz y . A le ju ż w r. 1845 w sam ym przem yśle che m iczn ym d z ia ła ją 22 m aszyny parow e. W w łó k ie n n ic tw ie przędze­

nie zm echanizow ano, w r. 1840 obraca się 45(^.000 w rz e c io n m aszynow ych. T k a n ie p o ­ zostaje w ty le , jeszcze 75.000 ręcznych w a r ­ s z ta tó w z obsługą 100.000 lu d z i, k ie d y . w . A n ­ g l i i - ju ż fu n k c jo n u je 100.000 w a rs z ta tó w m e­

chanicznych. Różnice? N a w e t kolosalne. A le w ażniejsze o d . ró ż n ic b y ły podobieństw a.

,W d r u g ie j: p o ło w ie 'X V I I I w . w sam ym Inia-r- s tw ie ch a łu p n ic z y m zajętych: je s t 400.000 c h ło ­ pó w . P a te n ty M a r ii T eresy i J ó z e fa : I I (1781) d a ją przew agę m a n u fa k tu ro m . W je d n y m trz y le c iu (1785— 1788) m a n u fa k tu ry p o d w a ja ­ ją ilość p r o d u k c ji w tk a n iu i przędzeniu ln u , b a w e łn y i w e łn y .

N o w e fo rm y pom nażania dochodów w p ro ­ wadza szlachta. W ślad za c e n tra liz o w a n ie m w łó k ie n n ic tw a pcha do m ia s t chłopów , z w o l­

n io n y c h od „glae bąe a d s c rip ti“ . pcha k a p ita ły do u ru c h o m ie n ia m a n u fa k tu r. Po w o jn a c h napo leo ńskich zm niejsza d w u k ro tn ie p ro d u k ­ cję zbożową, d w u k ro tn ie pow iększa ho do w lę ow iec i rusza na dużą skalę p rz e m y s ł c u k ro ­ w y. Ona pierw sza się „u p rz e m y s ła w ia “ . I u nas, w k r a ju , u p rz e m y s ła w ia n ie do p o ło w y w . X I X b y ło dziełem szlachty. ’ W K o n g re s ó w ­ ce poczyna sobie d y k ta to rs k o L u b e c k i. W ła ­ tach 1815— 1825 sprow adza 150.000 te c h n ik ó w i m a js tró w niem ie ckich . Ta ta k ty k a nie w łą ­ cza ziem iaństw a. W G a lic ji dzieje się in a ­ czej. T u szlachta m asowo h a zard uje . K sią żka księdza K a lin ik i o G a lic ji, w y d a n a w r. 1350 daje bila n s powszechnego i w ie lo k ie ru n k o w e ­ go pro sp e ro w a n ia przem ysłow ego szlachty p o ls k ie j

N ie bez po w o du też do ro k u 1840 w zrasta licze b n ie zie m iań stw o w C zechosłow acji O 50%. N ie bez po w o du p a te n ty Józe fińskie zm niejsza ją slan d u c h o w n y (k la s z to ry i. p le ­ banie) o 40%. W ty m sam ym 60-leciu (1780—•

1840) w zrasta ludność w ie js k a o 9%, podcza3 k ie d y og ólny p rz y ro s t w k r a ju w y n ió s ł 68%. ' Z n aczy'to. że — skrom n ie licząc — z jego p o d­

staw o w e j masy 2-500.000 w ciągu ty c h la t o- cleszło 605/o — i k ie d y na w s i w r. 1846 je st chłop ów 2.800.000 ( 4-9°/e) •— to w m iastach z n a jd u je się ju ż m ilio n pięćset ty s ię c y lu d n o ­ ści (36“/o). Z m nie jsza się ilość k u p c ó w i rz e ­ m ie ś ln ik ó w . N a ra s ta ją prze dsiębiorstw a h a n ­ dlow e ^ i przem ysłow e. W dw ójnasób p o w ię ­ ksza się idasa tzw . lu d z i lu ź n y c h / Są to c h ło -

p i nie u tw ie rd z e n i jeszcze w m iastach, z ce­

cho w ych stosunków w y p a rc i rz e m ie ś ln ic y i p ie rw o w z ó r ro b o tn ik ó w n ie w y k w a lifik o w a ­ nych. .

R c b ą in ik ó w p rz e ih y s ło w y c n (g ó rn ic tw o , h u tn ic tw o , m aszyny, w łó k ie n n ic tw o ), w ro k u 1025 lic z y ć m ożna na 80.000 w r. 1841 na 160.000.

Jeszcze w p ie rw s z y m półw ieczu prze m ysł m e ta lo w y , m aszyn ow y i g ó rn ic tw o nie p rz o ­ duje. W y ró b żelaza (od r. 1799— 1847) z w ię k ­ sza się ty lk o o 1/3. A le się ju ż zaczyna....

S zyny k o le jo w e , ja k o zapow iedź in d u s tr ia li­

z a c ji nowoczesnej, n ie szły w p ra w d z ie z A n ­ g lii do Czech, ale p rz e m y s ł m aszyn ow y za­

k ła d a li tu A n g lic y i F ra n cu zi. K a p ita ł prze d ­ się bio rstw a, org an izacja! W ro k u 1841 jest ty c h ośro dkó w 18. Na- po czątku w ie k u - X I X d ro g i b ite rozciąg ają się na 562 k m . W ro k u 1843 sięgają ju ? 3.300 km . B a ro n R otschield .w r. 1845 łączy W iedeń poprzez Pragę z B o- -gu m ine m k o le ją żelazną. W ro k u 1851 p o w s ta ­ j e p ie rw s z a fa b ry k a w agonów ,

■ A c h ło p i — c i ju ż u s c h y łk u w . X V I I I n o : szą „m ie js k ie obleczenie“ , e tn ogra fo w ie , nie ..-mogą z tego p o w o du doszukać się pie rw o w zo - ró w w ie js k ie g o s tr o ju czeskiego. P rzep ad ł!

J a k im się .powodzi? B ard zo kiepsko. Postęp

•w ro ln ic tw ie je st. ale na w ie lk ic h m a ją tk a c h . U ch ło p ó w zacznie się dopiero po „W IO Ś N IE L U D Ó W “ , po zniesieniu pańszczyzny, choć

■już w r. 1777 p o ja w ia się p ie rw s z y s ie w n ik , w r. 1827 p łu g żelazny, po tem k o s a -m ło c a r- ka. W r. 1776 pierw sza k a te d ra y/ied zy r o ln i­

czej. W ychod zi „ M y ś l R o ln icza “ , ale w szyst­

k o to słu ży jèszcze w y łą c z n ie zie m iań śtw u..

No i co dalej? D a le j m ogło być różnie. Re­

w o lu c ja 1848 r. m ia ła d la E u ro p y znaczenie przełom ow e. P o d z ie liły ją i z a o strzyły d w a różą c r y t m y ro z w o jo w o -p ro d u k c y jn e . R ęka­

m i re w o lu c y jn e g o lu d u roboczego w y m io tła ,na zachodzie re s z tk i fe u d a liz m u , oczyściła dro gę pod dalszy skok ro z w o jo w y k a p ita liz m u - N a .wschodzie (licząc od Ł a b y ) zagadnienie się s k o m p lik o w a ło . K lę s k a czerw cow a r e w o lu c ji u m o c n iła t a n i, zie m iań stw o, b iu ro k ra c ję a r y ­ s tokratyczn ą. cienie m o n a rc h ii. K oszta za­

p ła c ili nie w ie lk o fo lw a rc z n i panow ie, zapła­

c ił chłop, nie dostając zie m i n a ro d o w e j w sw oje ręce i n ie m a ją c dokąd pójść, w o b li­

czu ugorem leżących m iasteczek, w ob liczu n ie d o ro z w ija n e g o k a p ita liz m u .

M o n a rc h ii A u s tro - W ę g ie rs k ie j nie można oceniać całościowo. J e j część w ę gie rska, serb-.

ska, sło w acka i g a lic y js k a p o d z ie lk a los Eu- ro p y w sch od nie j. A le k lin od W ie d n ia przez P ragę na P ilz n o u trz y m a ł się w r y tm ie E u ­ ro p y zachodniej.

P O L S K IE R E F L E K S JE

P rze g ra n y u nas w k r a ju „p o z y ty w iz m “ ’ zostaje zastąpiony fa ią „n a ro d o w y c h n a s tro ­ jó w “ , z k tó r y c h w y ło n i s ię ,N a ro d o w a Dem o­

k ra c ja . W ocenie ro k u 1905 P ru s p o z y ty w i­

sta będzie zgodny z endekiem D m o w skim . O gn iw a tego samego łańcucha? N ie w ą tp li­

w ie. K a p ita liz m p o ls k i okresu p o z y ty w iz m u w y tw a rz a ty lk o p o lskie drobnom ieszczaństw o.

P ułap w yższej k o n c e n tra c ji p ro d u k c ji i k a p i­

ta łó w należy do obcej b u rż u a z ji, n ie m ie c k ie j

(2)

Str. 2 ..W I E S'

f r ' '

* .«>•. •”

N r 24 (1531

*

12-tysięczne m iasteczko M ia d a B o le s la v W ieś w C zechosłow acji

w n a jw ię k s z y m procencie. G d y b y — załóżm y

— p o z y ty w iz m d o ro b ił się n ie , dają cych się na pa lcach p o lic z y ć W o k u ls k ic h , a całej ic h kla sy, polska b u rż u a z ja p rz e tw o rz y ła b y p a trio ty z m , dotąd szlachecki. S ięgnęłaby po w y c h o w a n ie narodow e, p rz y w ła s z c z y ła b y so­

bie ideę „o jc z y z n y “1.

P r z y jm ijm y tezę skrom n iejszą — gd yb y o tw ie ra ły się szanse na dalsza pom yślną ry w a liz a c ję z obcą b u rż u a z ją w

kraju,

d ro ­ bnom ieszczaństw o sięgnęłoby do arsenału n a ­ ro d o w y c h idei. N ie s p e łn iła się. a n i pierw sza a n i d ru g a teza, a m im o to p o w s ta ła N a ro d o ­ w a D e m o k ra c ja i w z ro s ła fa la n a ro d o w e j fro n d y . T a k b o w ie m z w y c ię s tw o ja k i klę ska w obec k a p ita liz m u m u s ia ły acz ró żn ie ożyw ić na ro d o w ą świadomość. Obóz zie m iań sko-m ie­

szczański D m ow skiego w ska zał na n a d b u d o ­ w ę zw ycięskie go w a u to k ra ty c z n e j masce B is m a rc k o w s k ie j k a p ita liz m u niem ie ckie go — n a jego K u ltu r k a m p f. T ó znalazło w społe­

czeństw ie zrozu m ien ie i w y w o ła ło po gotow ie

„d u c h a narod ow e go“ - D m o w s k i ch c ia ł to p o ­ g o to w ie z n a d b u d o w y z p o w ro te m s p ro w a ­ dzić do n a rod ow e ] eksp an sji k a p ita lis ty c z n e j, osadzając ją ja k o p rzyczó łe k in d u s tria ln y u w y lo tu im p e riu m c a rs k ie j Rosji.

O strze n a ro d o w e j id e o lo g ii b y ło b y s k ie ro ­ w a n e p rz e c iw N iem com , k a p ita lis ty c z n y zaś

d o b ro b y t p o ls k ie j b u rż u a z ji ró ś łb y z w ie lk ic h p rz e s trz e n i ro s y js k ic h , ja k o r y n k u z bytu . TT p o dstaw tego ra c h u n k u t k w iły d w a b łęd y.

1) W o s ta tn ic h la ta c h X I X w. ro śn ie p rze m ysł w R o sji, w s k u te k czego dla p rz e m y s łu K o n ­ g re s ó w k i k u rc z y Się ry n e k w s c h o d n i, a w a l­

ka o niego w ym a g a z n iż k i cen eksp ortow ych.

2) N o w y z ry w k a p ita lis ty c z n y , o ja k i szło D m o w skie m u , m ia ł do p o ko n a n ia z w y c ię s k i obcy k a p ita liz m w k r a ju — p ro d u k c y jn y i f i ­ nansow y, w ła ś n ie przede w s z y s tk im n ie m ie c ­ k i. c z y li f ilię te j c e n tra li b e rliń s k ie j, k tó ra p o z w a la ją c na c a rs k i p ro te k c jo n iz m p rz e m y ­ s ło w y w R o s ji w całości p a no w ała nad n im bankow o. W r. 1913 dw a n a jw ię k s z e b a n k i na ro d o w e ro s y js k ie b y ły t y lk o ..wnuczkam i“

b a n k ó w niem ie ckich .

D r u g i obóz p o g o to w ia narodow ego — szla­

che cki — m ie rz y ł w Rosję. I ja k to w id a ć z d ro g i P iłs u d s k ie g o z la t 1900— 1920 u s ta w ia ł P olskę ja k o prz y c z ó łe k im p e ria liz m u n ie m ie c ­ k ie g o na wschód. T u k a p ita liz m p rz y jm o w a ­ n y b y ł 7, g ó ry ja k o dysp on ują ca s iła z zew ­ n ą trz , w ła s n y m ia ł b yć ta m te j -pochodną, d la ­ tego og ran iczon y t y lk o do śro d o w iska urzę d- niczo-ziem iąńskiego, dysponującego m a n d a ta ­ m i na cudzoziem ską eksp lo atację i o b c in a ją ­ cego k u p o n y od ucze s tn ic tw a w spółce a k c y j­

n e j „D ra n g nach O sten“ . H itle ry z m pokazał, że z ie m ia ń s tw u (sanacji) n ie w yzn acza ł n a ­ w e t (nie p o trze b o w a ł) r o li a k c jo n a riu s z a t y ­ tu la rn e g o .

Po co te re fle k s je polskie? N ie bez koze ry.

R o z e jrz m y się po la ta c h 90-ych. U nas p o ­ czątek do piero co opisanego procesu. L ig a N a ro d o w a i „G ło s “ o d k ry w a ją c y lu d i ziem ię, k tó r e j niechże on n ie da, skoro o d d a liś m y wyższe ź ró d ła p ro d u k c ji 1 d ó b r n a ro d o w ych . Z ie m ia i lu d to sym bo le O jczyzny, je d y n e j, ja k a pozostała w n a ro d o w y c h rękach. I nie bez p rz y c z y n y p ie rw s i w szczyn ają tu m u lt esteci — K o n o p n ic k a , W itk ie w ic z , P o p ła w s k i, P a w lik o w s k i. B o z zie m i zostały — ..k r a j­

obrazy“ . z lu d u — piękno archaicznej k u ltu ­ ry. I zie m ia i lu d b o w ie m poza ty m aspek­

te m należa do k a p ita liz m u , ic h lo sy ro z s trz y ­ g a j ą c e w części poprzez p o ś re d n ik ó w k r a ­ jo w y c h . w całości zaś w w ę z ło w y c h p u n k ta c h wyższej s tr u k tu r y e u rop ejskieg o i ś w ia to w e ­ go k a p ita liz m u , a w ię c poza ojczyzną.

W ty m sam ym czasie w Czechach...

E T A P , .TA K IE G O M Y Ś M Y N IE M I E L I W ty m sam ym czasie w Czechach w y d a * b y c ie w ę g la w z ro s ło (w stosunku do la t 40-styeh) 20 razy, p ro d u k c ja żelaza — 4, s ta li

— 5, c u k ru — 80. p iw a — 3, im p o rt b a w e łn y i — 3 ra z y , w e łn y — 4. R o b o tn ik ó w p rz e m y ­ s ło w y c h je s t ju ż oko ło 800 tysięcy.

C o fn ijm y się nieco wstecz. H is to ry c z n a da­

ta to r o k 1869. Z r ą k h r. V a ld s te in a , a ry s to ­ k r a ty , ni.emca, p rz e jm u je w ie lk ą fa b ry k ę m aszyn czeski m ieszczanin. E m il Skoda. H r a ­ biem u. i n ie m c e w i z a c h w ia ł się w rę k a c h po dziesięciu la ta c h k o m p le k s fa b ry k ciężkiego prze m ysłu. Dlaczego?

O to w - r . 1848 je s t jasne, że w . przem yśle waży m ieszczaństw o n ie m ie c k ie , a ry s to k ra ­ c ja "cofa się ju ż na pozycje ziem skie. W r.

1848 Czesi m aja ty lk o dro bn e i pói-średni«- m ieszczaństw o R o b o tn ic y czescy b ija sie na u lic a c h P ra g i o w y z w o le n ie n a rod u spod

habsburskiego ja rz m a i o „p ra w a dla p ra c y “ . Jedno i d ru g ie nie le ż y w p la n ie m ieszczań­

stw a czeskiego i szlachty. P o la c k y p is a ł;

„D la do bra E uropy, nie m ożna dopuścić, aby W iedeń sta ł Się m iastem p ro w in c jo n a ln y m !“

W iedeń czy B e rlin ? T a k stoi spra w a d la m ie ­ szczaństwa. R ozbicie A u s t r ii to spojenie n ie ­ m ieckiego (górującego) m ieszczaństw a i szlachty (k tó ra ‘ n a zyw a . siebie jeszcze ' „ n ic h t deutsch, n ic h t tchechisch, aber echt bo m ich

— m iescową) z niem ie cką rzeszą, to przegrana szansa w k a p ita lis ty c z n e j k o n k u re n c ji dla p ó lś r edniego m ieszczaństw a czeskiego. A b a ­ ry k a d a m i ro b o tn ic z y m i w Pradze zostało ono przebudzone. Z r y w n a ro d o w e j św iadom ości

— to w a ż n y atb t. P od ty m hasłem m ożna r y ­ w a liz o w a ć z nie m ie c k ą in ic ja ty w ą , ekono­

m iczną; Przez ileż to po tem la t będzie czeska b u rż u a z ja w y g ry w a ć w s tro n n ic tw ie sta ro -

‘ Czechów, a potem częściowo u m ło d o -C ze - ćhńw , n a w e t na s k rz y d le s o c ja l-d e m o k ra tó w , w lu d o w y m i a g ra rn y m ś w iętą spraw ę s o li­

da ryzm u. J a k p e rfid n ie będzie w y ró ż n ia ć k a p ita lis tę czeskiego od niem ieckiego. J a k w m a w ia ć ro b o tn ik o w i m iło ś ć ' do swojego prze dsiębiorcy. J a k grozić i straszyć — je ś li będzie żądał wyższej płacy i w z n a w ia ł s tr a j­

k i —; up ad ną czeskie fa b ry k i, ro b o tn ik s tra c i pracę, gospodarka n a ro d o w a p rz e jd z ie we w ła d a n ie n ie m ie c k ie a wówczas...

P o la c k y p rz e lic z y ł się. A u s tria nie p rz y ję ła p r o je k tu fe d e ra c ji z Czecham i. P u n k t ciężko­

ści p a d ł na W ęgry. A lę izo lacja od Rzeszy n ie m ie c k ie j i p ra k ty c z n ie biorąc, na w e t a r y - s to k ra ty c z n o -z ie m ia ń s k i tró jg ło s w ę g ie rs k o - a u .-tria c k o -g a lic y js k ! d a ły czeskiem u m iesz­

czaństw u szanse na do rob ien ie się w łasne j bu rżua zji-

Skoda o b e jm u ją c y po h r. V a ld s te in ie za­

k ła d y ciężkiego p rz e m y s łu to zw ycięstw o czeskiej b u rż u a z ji nad- niem ie cką, to zarazem je j po w stan ie. P rz y p o m in a m —- ro k pa ński 1869. U nas zaczyna się p o z y ty w iz m . S u b ie k ­ ci od M in c ló w p ró b u ją podskoczyć. O gląda­

m y m a n e w ry raczej h a nd low e niż p rz e m y ­ słowe. A le zaczęliśm y od lat... 90-tych. W ró ć ­ m y do n ic h . U nas w ów czas kon ie c „p o ls k ie ­ go k a p ita liz m u “ . Jest też po w y b u c h u re w o ­ lu c y jn y m „P ro le ta ria tu “ — g ra ją teraz s u r­

m y do n a ro d o w e j solida rno ści: w lu d z ie w y ­ ba w ie nie, w tr a d y c ji sarm a c k ie j siła, w ro ­ giem — N iem cy, w ro g ie m — Rosja.

A je s t to przecież okres k o n c e n tra c ji prze­

m y s łu i k a p ita łu . W k ra ju , u nas, zacieśnia się w k rę g u „cud zoziem ców “ , w Czechach w k rę g u ro d z im e j bu rżua zji- B o la ta 70-te to w ła ś n ie ro z ro s t lic z e b n y fa b ry k , przedsię­

b io rs tw , spółek a k c y jn y c h , banków . D la p rz y k ła d u : m ię dzy r. 1867 a 74 po w stało 1065 n o w y c h a k c y jn y c h spółek, w śró d k tó ry c h 443 b a n k ó w p ła c iło 80% d y w id e n d y , od r. 1858 do 71 liczb a c u k ro w n i podniosła się z 48 na 175. A le k ie d y w r. 1873 b y ło spółek a k c y j­

n y c h p rz e m y s łu m etalow ego 250, w r. 1892 ty lk o 123. Ilo ś ć p rz e d s ię b io rs tw g ó rn iczych “ spadła w la ta c h 1870 — 1889 z 384 na 187, w ty m sam ym czasie ilość g ó rn ik ó w w zro sła 3 -k ro tn ie , a w y d o b y c ie w ę gla 7 -m io k ro tn ie . P odobnie w k o p a ln ic tw ie r u ­ dy żelaza z 33 p rz e d s ię b io rs tw na 18, gdy p ro d u k c ja w z ro s ła d w u k ro tn ie . W ty m sa­

m y m czasie la ty fu n d ia pa ńskie z a jm u ją w ię ­ cej n iż 1/4 k r a ju . Ks. S chw arzenberg posiada 17T.000 ha, co sie ró w n a ło 1/30 części Czech...

Na 85% posiadających ziem ię przyp ad ało je j 16,6%. K o n c e n tra c ja zie m i przebiega w len­

tach 70 —• 90. W te d y to dochodzi do e m ig ra ­ c ji c hłop stw a czeskiego, n ie p rz e k ro c z y ła ona jednak, w ię c e j niż p ó ł m ilio n a lu d zi- I kończy się na r. 1890. k ie d y u nar. do piero zaczyna się na dobre i trw a ć będzie -30 la t (dopóki N iem cy, F ra n c ja i A m e ry k a nie za m k n ę ły w r ó t przed e m ig ra c ją osiedleńczą) a zabierze z k r a ju k ilk a m ilio n ó w chłopów .

P e łn y obraz czeskich la t 90 -tych w ym a ga jeszcze jednego z e s ta w ie n ia , cyfrow ego. R o l­

n ic tw o ? P rzem ysł? J a k i 'stosunek lic z b o w y ludności, pra cującej? W r o ln ic tw ie 45%, w

przem yśle 47%, P rzyczem 45% w ro ln ic tw ie n ie oznacza . w ca le chłopów . C h łop ów jest o 5% m n ie j. .S ta n o w ią on i ty lk o 40% lu d n o ­ ści k r a ju . 2 m ilio n y ' 300 ty s ię c y na 5 m il. 800 tys. w s z y s tk ic h m ieszkańców. ,

S Z K O D A M I S K O D Y

Jeżeli w ie lk a własność (2,5%) zajm ow a ła (w r. 1890) V4 k r a ju i je ż e li na 88% gospo­

d a rs tw p rzyp a d a ło 16,6% ziem i, w y n ik a z te ­ go, że 12% pozostałych — w je lk o c h łć p s k ic h gospodarstw zag ra b iło ponad 50% ziemi- 12%

lo znaczy 250 ty s ię c y na p o ło w ie k r a ju w o ­ bec oko ło 2 m ilio n ó w na 1/0 k ra iu .

To też suma hipo te cznych d łu g ó w r o l­

n y c h od r. 1868 do 1902 w y ro s ła na 1 m ilia r d zł. A w sz y s tk ie razem do k u p y b a n k i p o ­ życzko w c - r o l nłcze, k tó re ta k p ię k n ie ro z k w i­

t ły (1031) od la t 60-tch, d ysp o n o w a ły w r.

1893 w k ła d a m i na sumę ty lk o 254 m ilio n ó w zł., w ty m sam ym czasie sprzedano z lic y ta ­ c ji 152.000 gospodarstw za 305 m il, zł.

‘ Do r. 1925 d łu g i hipoteczne w s i czeskiej p c d n ic s ły się na 3 m ilia rd y , w r. 1932 — na 5 m ilia rd ó w .

W r. 1930 c h ło p i stan ow ią ty lk o 24% całej lu d n o ś c i k r a ju (m ilio n sześćset tysięcy na wsi, 5 m ilio n ó w 500 tys w m iastach).

B ra k m i s ta ty s ty k i 'p rz e m y s ło w e j, z la t 1930-tych- Z a w ró ć m y te d y do r. 1913. Od la t 9 0 -ty c h zeszłego stulecia u p ły n ę ło no w ych 20.

P ro d u k c ja w ę gla p o d w o iła się. żelaza z w ię ­ k s z y ła 5 razy, s ta li — -20 razy, c u k ru — 2 ra ­ zy, im p o rt b a w e łn y b lis k o 3 razy, w e łn y — 2 razy. ł^ b o in ik ó w p rze m ysłow ych p ó łto ra ..m iliona, orcząc ń a jro d z in ę 3 osoby — 4 1 pól

m ilio n a ludności).

K ie d y chłop czeski w 1818 zuż y w a ł na w ła ­ sne p o trz e b y 2/3 p ro d u k c ji r o ln e ! a snrzeda- w a ł 1/3. do la t m ię d zyw o je n n ych , stosunek ten u le g ł pa ln e m u od w ró ceniu. A w yd ain ość r o ln ic tw a z ha w z ro s ła w pszenicy i życie d w u k ro tn ie ,, w .k a rto fla c h sześciokrotnie, w b u ra k a c h c u k ro w y c h 40 r?zy.

P rz e m y s ł sięgnął w r o ln ic tw o głęboko — ż n iw ia r k i, lo k o m o b ile , benzynow e i e le k tr y ­

czne m otory,. na w o zy sztuczne, W U S A przed WOjną w y p a d a ło na każdego ro b o tn ik a prze­

m ysłow ego 5 HP, w Czechach 2.5 IIP , w r o l­

n ic tw ie 'U H P (a ry tm e ty c z n ie ).

W rzeczyw istości ro z k ła d s iły m echanicz­

n e j d a w a ł in n v społecznie obraz. 1 tr a k to r w y p a d a ł na dziesięć ty s ię c y gosnpdarstw oo - n iż e j 10 hą. i 1 traktom na co 2-g ie gospodar­

s tw o 50 h e kta ro w e . N a . gcsnodorstw ach k u ­ ła c k ic h (20% o r d a rs tw chłop skich) p ra co ­ wano 86 tys. HP, p ó łto ra m ’ ” cna m a ło ro ln y c h stać b v ło 1vlko na 2 tyo.. HP.

O d ła t 9 0 -ty c h ludność ro ln ic z a soada z.

40% na 24%. a d łu g i hipoteczne m im o to w z ra s ta ją z 1-go m ilia r d a na 5.5. Cisną one b ied otę w ie js k a , ale w ska zu je i na to, że do­

ty k a ją coraz s iln ie i ró w n ie ż k u ła k ó w - C h ło p ­ ska d ro b n o k ą p ita lis ty c z n a kopC entracia zie­

m i p ro s p e rity ju ż nie daje. O w ie le pow yżej z w ie ra ją się przecież k a rte le i tru s ty , a na ty m p ię trz e w la ta c h m ię d z y w o je n n y c h k a ­ p ita liz m daje jeszcze d u fn a pom yślność, po­

n iż e j sieje ju ż ty lk o p a n ik ę i rosnącą n ie ­ pewność ju tra .

W a rto p rz y jrz e ć się d rz e w u genealogiczne­

m u f ir m y Skoda. Trochę ono inacząj w y g lą ­ da, niż szlacheckie, IjJle u jrz y m y tu dobrze uro d zo n ych p rzo d kó w , bo i skądże u tego m ieszczucha. I nie może n a m i k ie ro w a ć za­

sada „w ła ż e n ia w k o rz e n ie “ ja k w he raldyce szlacheckiej, gdzie im d a le j w głąb ty m św ietniejsza... -przeszłość. W te i genealogii je s t o d w ro tn ie Przeszłość na ty le tu ważna n a ile n ią nie jest- O n a ,m u s i stać się te ra ź ­ niejszością: spłyną ć w n ią śiecią rz e k z ło to ­ d a jn y c h . T wVlać. la k w p o k o le n iu dziad ka E m ila S kody, k tó r y pewnie, b y ł chłopem p a ń ­ szczyźnianym ju ż dla s ła w y ‘ ro d u S kodów p ra c u je w ostatnim , ć w ie rć w ie c z u X V I I I w ie ­ k u b a ro n R in g h e ffe r/ J a k w początku X I X w ie k u p o d e jm u je to samo dzieło h r. T h o m a - sove. ja k za życia E m ila S kod y k o n k u ru je z n im h r. B ro m o v s k y , nie Wiedząc, że też d la c h w a ły S kodów pra cuje, Thom asove‘a p o łk ­ n ą ł Ruston. B ro m o v s k y ‘ego S chultz, ic h w s z y s tk ic h p o łk n ę li R in g h o ffe ro w ie , a w n u k E m ila Skody, pierw szego bourgeois czeskie­

go, p o łk n ą ł w ro k u 1914 w s z y s tk ic h razem R u stcn ów , T hom asoyych, S chultzów . B r o - m c v s k y c h i R in g h o ffe ró w .

A le m im o tego w spaniałego zw ycięstw a, szkoda m i Skody. Bo i na • niego ' firzyszła k ie s k a .

B iegunow e koło m agnetyczne z la n e j uszlach etnio ne j s ia li.

(C. d. n.) Jan A le ksa n d e r K r ó l

(3)

N r 24 (153) „W, I E SK Sk. 3

#

L e o n a rd S o b ie ra js k i

Ucieczka z krainy

* )

P a w e ł H e rtz

1) C Z Y W IE S Z S K 4 .D M O J RO D?

P

rzypu szczan y ńe dla c z y te ln ik a , k tó r y c h c ia łb y z a re je s tro w a ć to m p ro z y , H e rtz a w ja k im ś szeregu zn a n ych m u dziel li t é - ratckich, n a strę czą się pow ażne tru d n o ś c i.

Posłużenie się na p r z y k ła d ' p rze z a u to ra f o r ­ m ą fik c y jn e g o p a m ię tn ik a n ia w yzn acza je ­ szcze książce j e j g a tu n k u lite ra c k ie g o , bo f o r ­ m a t a n a b ie ra u a u to ra spe cyficzne j -fu n k c ji,"

w - d a n y m w y p a d k u je s t w y g o d n y m d la p i la ­ r z a c h w y te m , p o z w a la ją c y m m u : ła tw ie j -ro ­ zegrać spraw ę, z k tó r ą p o ra się nasza- lit e ­ r a tu r a pow ojenna. S pra w ą tą je s t ro z ła d o w a ­ n ie k o m p le k s u in te lig e n ta . R o z b ita n o w y m p o rz ą d k ie m w czo ra jsza s tr u k tu r a społeczno - k u ltu r a ln a p rz e k a z a ła na m c a ły szereg o d ­ m ia n in te lig e n ta ; m odele ic h k s z ta łto w a ły ślę w s tr u k tu rz e lib e ra ln o - k a p ita lis ty c z n e j, p r z e ­ zw yciężenie . do d z is ia j ; p o k u tu ją c y c h jészeztó w zo ró w , k tó re z ro d z ił. m in io n y , sy ś te m ż y c io ­ w y je s t pierw szorzędną dla no w e j i. k u ltu r y spra w ą . L ite r a tu r a oddaje tu . cenne '--usługi. •'

„S e d a n " H e rtz a m o g lib y ś m y w ła ś n ie 'ro z p a ­ try w a ć w te j fu n k c ji. . ; - .

A y ito r do konuje w s w o im u tw o rz e ‘ ja k b y ; ge ne raln ej spo w ie dzi sócjologícznéj naszej b u rż u a z ji p rz e m y s ło w e j. D la ty c h celów s tw a ­

r z a bohatera, k t ó r y b ę d zie -ju ż o s ta tn im o g n i­

w e m * w k rz y w e j w z ro s tu i d e g ra d a c ji n a ­ szego m ieszczaństw a. E p o k a - tego m ieszczań­

s tw a z a m y k a się w 'edług : a u to ra ' : la ta m i 1863— 1939, Nową, po zycję d la ro d u L a írib é r-, tó w b u d u je - p ra d z ia d bo h a te ra M a te u s z / k tó ­ r y s w o im sukcékem ilu s tr u je g w a łto w n y s k o k

m ie szczań stw a w K ró le s tw ie w la ta c h ' siedem ­ dziesią tych.' R ozpoczyna s w o ją k a rię rę io d n ie ­ w ie lk ie g o w a rs z ta tu tk a c k ie g o w : L o d z i, “ s y - i n o w i prze kazu je, ju ż duże prze m ysło w e i za­

k ła d y . D ia g ra m r o d u . w y k re ś la ją : ogóhie i sto ­ s u n k i gospodarcze. P o k o le n ie 1 z la t osiem dzie­

s ią ty c h pom noży . fo r tu n ę L a m b e rtó w , ic h k a ­ p it a ły b io rą żyw y, u d z ia ł w i ro z b u d o w ie : d ró g k o le jo w y c h K ró le s tw a , do pom agają do u p rz e ­ m y s ło w ie n ia r o ln ic tw a (c u k ro w n ie ). ¡L a m ­ b e rto w ie w p ie rw s z e j s w o je j fa z ie s p e łn ia ją rolę, ja k ą czas n a n ic h na kła da,, p rz y c z y n ia ją się w t k a l i ' naszego rod zim eg o t k a p ita liz m u do p rz e s tro je n ia c y w iliz a c y jn e g o ¡kraju: Ród ro z g a łę z ia się, u trz y m u je na d a l w . s w o im r ę ­ k u fa b r y k i, s ta ra ją c się rów nocześnie o u m o c ­ nien ie s w o je j p o z y c ji społeczno - to w a rz y ­ s k ie j; m onopol: n a n a jw y ż s z ą po zycję :w spo­

łe czeń stw ie . ma- cią g łe jeszcze z ie m ia ń stw o , s tą d snobow anie się L a m b e rtó w n a posiadłość ziem ską. W ie k X X zaham ujeV te n r o z k w it m ieszczańskiego rod u, je go lin ia posuw ająca się dotychczas w górę zacznie opadać. W, ła ­ ta c h m ię d z y w o je n n y c h L a m b e rto w ie odczują, że ic h k o m b a ta n c k a r o la się kończy, ¡ będą sp ych a n i n a cora z nfższte, bo lu ź n ie j zw iązane z p ro d u k c ją po zycje przez k a p ita ł fin a n s o w y , z n a jd ą Się w .k o ń c u w s y tu a c ji,re n tie ró w , p o ­ le do in d y w id u a ln e g o d z ia ła n ia gospodarcze­

go będzie d la n ic h coraz węższe. W ta k ą ,ju ż s y tu a c ję w e jd z ie na parę la t prze d w o jn ą d o ra s ta ją c y A d a m L a m b e rt, w sam ra z ,b y p rz y jrz e ć się schyłkow i- sw o je j k la s y . N ib g a rn ie on -się do żadnego u d z ia łu w p ra c y p ro d u k c y jn e j, re n ta L a m b e rtó w p o zw a la m u g ra ć ro lę „he do nistyczne go k o n su m e n ta eu­

ro p e js k ie j k u ltu r y " . R ód o trz y m u je w n im sw o ją „nadbudow ę k u ltu r a ln ą “ . C y k l w ięc je s t z a m k n ię ty ; o tw ie ra , się „h e ro ic z n y m m ieszczaninem “ , k t ó r y n ic n ie w ie d z ia ł o. w a r­

szaw s k ic h p o z y ty w is ta c h , ale św ie tn ie w y ­ p e łn ił ic h hasło p ra c y o rg a n ic z n e j,; a ' koń czy na e s te ly z u ją c y m , nie w ie d zą cym co z sobą począć „p ię k n o d u c h u “ .

A d a m L a m b e rt u c ie k a od w s z e lk ie j p r a k ­ t y k i ż y c io w e j, n a ra z ie m a o d 1 ro d z in y m a n ­ d a t n a u jm o w a n ie ś w ia ta w M oategoriach/ czło­

w ie k a „ dobrze w ych ow a ne go“ , ja k d o ty c h ­ czas ra c ję swego ż y c ia u p a tru je , w , p rz e ż y w a ­ n iu s z tu k i i k ra jo b ra z ó w . H is to r ia .jed na k n a nieg o na piera, nie bardzo ją rozum ie, ale j a ­ k o " ty p o w y dla sw oich czasów b ń rż u a z y jn y in te lig e n t posiada przecież, in tu ic ję , m a ; więc.

a p rio ry c z n e poczucie nadchodzącej k a ta s tre ­ f y zapew nia nas nadto, że „ p iln ie obserw uje dookoła« z ja w is k a i s k ru p u la tn ie , p o d p a tru je ś w ia t“ . M u s im y m u w ie rz y ć n a słowo, b o *re -

> ) P a w e ł ’ H e rtz : „Sedan.“ , S pó łd zielnia i.W y- da w n ićża „K s ią ż k a “ , W arszaw a, . 1948 r.

z u lta tó w ; ty c h , o b s e rw a c ji n a . bohaterze n ie w idać. T u o c z y w is ta a u to r je s t K on sekw entny, u trz y m u je bo hatera w z a k re ś lo n y m m odelu’

Zachodzące w A d a m ie procesy in te le k tu a ln e n ie m a ją żadnego p ra k ty c z n e g o odniesienia, m y ś l je g o ja k o ś re je s tru je fa k ty , oJe -w -spo­

sób „s z la c h e tn ie “ be zin te resow ny, t a k ja k

„ a ry s to k ra ty c z n ie " bezinteresow ne są. je g o p rz e ż y c ia p rze d o b ra z a m i w ło s k ic h c z y f la ­ m a n d z k ic h m a la rz y . D la m łodego L a m b e rta cen im y je s t sam a k t poznania. P o tw ie rd z a n a m ' / scena w w ie d e ń s k im s a n a to riu m . B o ­ h a te r dochodzi t u do w n io s k u , że o d k r y ł ź ró ­ dło s w o je j k lę s k i, p rz e k o n a ł się m ia n o w ic ie , że m ię dzy n im a ś w ia te m nie m a żadnych z w ią zkó w , z toczących się procesów w y e lim i­

n o w a ł go je g o sy s te m życia . A d a m czuje się je d n a k po ta k im s tw ie rd z e n iu w po rząd ku, w y s ta rc z y m u zdanie ; sobie s p ra w y z fa k tu . O dpow iedzialność ponosi system , o n sam je s t ja k 'ś lim a k z d o m k ie m n a grzbiecie, z sys te ­ m u. zaś może go t y lk o u w o ln ić h is to ria , ona ro z b ije skorupę, w k tó r e j z a n ik n ę ła go ó w ­ czesna, s tru k tu ra - społeczna; ta k w ięc b o ha te r w p ro w a d z a w w ła s n y system po stępo w a nia to is to jo w s k ie „n le s p rz e ć iw ia n ie się z łu “ . N ie p o trz e b a dodawać że je s t to c h w y t T a r tu f- fe ‘a.

A d a m ; w sw o ich e u ro p e js k ic h podróżach s ta je o k o ; w oko z h is to rią , podczas p o b y tu w W ie d n iu p rz e ż y w a „A n s c h lu s s “ , r o k 39 sp-ędza/w, P a ry ż u , tu s p o ty k a go M on ach ium . W . ty c h w ła ś n ie s y tu a c ja c h w id z im y go w Ze­

s ta w ie n iu z je d n y m ,z o s ta tn ic h „ p r a k ty k ó w “ ro d u L a m b e rtó w — s try je m H ie ro n im e m . O baj n a b ie ra ją pewności, że ic h m ieszczań­

s k i- ś w ia t się koń czy, choć ró żn ie n a to re a ­ g u ją . H ie ro n im r a tu je re s z tk i fo r tu n y , -dla niego „A n s c h lu s s “ czy M o n a c h iu m to przede w s z y s tk im konieczność z lik w id o w a n ia in te re ­ s ó w ; w k ra ja c h , gdzie z a g ro żo n y je s t. s p rz y ­ ja ją c y jego fo r tu n ie i ro d o w i s y s te m lib e r a l­

no - k a p ita lis ty c z n y , k t ó r y Jem u H ie ro n im o w i po zw ala dobrze zjeść, w y k w in tn ie się ub rać i k o rz y s ta ć z g o d z iw y c h wiieikom ieszczań- . s k ic h ro z ry w e k . D la A d a m a te w y p a d k i to

‘'p rz e d e ;w s z y s tk im ,z w ę ż a n ie s ię ,p rze strze n i, na k tó r e j swobodnie m ó g łb y sm akow ać k u ltu rę , m o n a c h ijs k a zgoda n a faszyza cję E u ro p y to i ty le '-c o obaw a, że, s a lo n y m ieszczańskie p r z e ­ s ta n ą ,ju ż fu n k c jo n o w a ć w E u ro p ie . N a ra s ta ­ ją c a w :je g o św iadom ości „s p ra w a lu d z k a “ to nie w ię ce j ponad w sp ółczu cia lu d z io m z je ­ go k rę g u to w a rz y s k ie g o , k tó r z y ju ż są po zb a ­ w ie n i1 ty c h w a rto ś c i, k tó ry c h on będzie po­

zb a w io n y . ju tro .

W Y B R O N IĆ M IE S Z C Z A Ń S K IE G O IN T E ­ L IG E N T A ? '

P o w ie d z ia łe m na w stęp ie , że u p o dstaw k s ią ż k i‘ H e rtz a lo ży n ie ro z s trz y g n ię ta na p ła ­ szczyźnie; lite r a c k ie j s p ra w a k o m p le k s u i n ­ te lig e n ta , k tó re g o z ro d z iło w ie lk ie m ie s z c z a fr

; s tw o i k t ó r y c h c ia łb y w pasow ać się w no w ą rzeczyw istość , społeczną. R o zła d o w a n ia tego k o m p le k s u m ożna dokonać drogą d o k ła d n e j a n a liz y poznaw czej. A u to r p ró b u je p o d ją ć i;s ię .te j ro b o ty . M a do d y s p o z y c ji sub teln e n a ­

r z ę d z ia -— m a rk s is to w s k ą m etodę d ia le k ty c z ­ nego ro z u m ie n ia d z ie jó w , m a bogaty, m a to ­ w ia ł, do o b ró b k i: 5 w ła s n y c h dośw iadczeń

społecznych znajom ość sfer b u rż u a z y jn y c h , p rz e o b fitą lite ra tu rę , da ją cą w s p a n ia łe pa ho’

ra m y . m ieszczaństw a angielskieg o (Saga ro d u F o rsyte jó w ), ; niem ie ckie go (B ud en broo kow ie), c z y . fra n c u s k ie g o (Balzac, F la u b e rt, P ro u s t), m a - w re szcie dużą pom oc w toczące j się d y ­ s k u s ji k ry ty c z n o - lite r a c k ie j n a d p ro b le m e m w ła ściw e g o ro z u m ie n ia re a liz m u lite ra c k ie g o .

W p o w ie ś c i m ożna w d w o ja k i sposób w y ­ rażać stosunek do p rz e d s ta w ia n e j rz e c z y w i­

stości. ta k w y b ie ra ć i zestaw iać zdarzenia, sytua cje, b y m ia ły one sw o ją ostrą w y m o w ę d la c z y te ln ik a , b y n ie w y m a g a ły d o d a tk o ­ w y c h o d a u to rs k ic h w y ja ś n ie ń , bądź m ożna w p ro w a d z ić k o m e n ta rz, k tó r y w c ią g a c z y te l­

n ik a do w spólnego ja k b y z a u to re m rozp a­

trz e n ia i z in te rp re to w a n ia p rz e d s ta w io n y c h zdarzeń. H e rtz b a zuje na k o m e n ta rz u , ja k o n a rz ę d z iu służącym do w y ja ś n ie n ia w p ro s t;

m a ło z n a jd z ie m y w jego książce ele m e n tu o~

piśow ęgo. czym to łum aczyć? Czy ty m , że p e łn y c h ob razó w z ży c ia ..w yższych s fe r“ m a ­ m y, m n ó s tw o i to z n a k o m ity c h i że te w ła ś ­ n ie d z ie ła p r z y ją ł a u to r ja k o p rz e s ła n k i dla k o ń c o w e g o 'w y n ik u ,' ja k im je s t prze cie ż A d a m L a m b e r t — o s ta tn i p ro d u k t w a rs tw y b u rż u a - z y jn e j? P ro d u k t, k t ó r y na le ży w e d łu g H e r ­ tz a u ra to w a ć b y użyć go w n o w y c h fu n k ­ cjach. T u w ła ś n ie rozp oczyn a się sprawa.

P rz y p a trz m y się c h ro n ię L a m b e rta .

i A d a m L a m b e rt w o p o w ia d a n iu „S ed an“ m ó ­ w i o sobie: '„B y łe m s m u tn y m dzieckie m sw o­

jego czasu, rosłem sam pełen p o g a rd y dla lu d z k ic h s p ra w m o ic h ro d z ic ó w “ - O d tego w yzn a n ia , m ożem y rozpocząć: nasz prze w ó d sądow y. J a k ie są w ła ś c iw e po w o d y, k tó re s k ła n ia ją bo h a te ra do o d w ró c e n ia się od s w o je j k a p ita lis ty c z n e j ro d z in y ? O d d a je m y głos i L a m b e rto w i: „L u b iłe m ba rdzo in ic ja ły na rzeczach u ż y tk o w y c h , s tw ie rd z a łe m w ten sposób, że je ste m ic h posiadaczem . S kłonność ow a n ie rozciąg ała się je d n a k na o b ie k ty większe, na zie m ię albo dom y. Te b o w ie m p rz y w ią z y w a ły do m iejsca, k rę p o w a ły sw o­

bodę ru c h u i po stano w ie ń, w reszcie w y m a ­ g a ły u m ie ję tn e j a d m in is tra c ji, ja k ie j im z a ­ p e w n ić n ie b y łe m w stanie. J a k w id a ć z te ­ go, in s ty n k t posiadania, ta k p ię k n ie ro z w in ię ­ t y w s tr y ju H ie ro n im ie , u le g ł w e m n ie p r o ­ cesowi d e g e n a ra c ji“ *

S tw ie rd z a m y w ięc, że zatraca się w boha­

terze in s ty n k t posiadania, po nadto zdolność do p o d ję c ia ja k ic h k o lw ie k f u n k c ji p ro d u k ­ c y jn y c h , k tó re spełnia jeszcze jego klasa.

.A dam a : w strząsa dreszczyk niesm aku, gdy w id z i, że „ le itm o tiw e m “ ro d z in n y c h ro zm ó w są sło w a: „G ie łd a , d o m y “ ; n a pe w n o p o b ła ż ­

liw ie się uśm iecha, g d y zn a w stw o s z tu k i u H ie ro n im a będzie ob raca ło się w k rę g u m u ­ z y c z k i O ffenbacha.

M ło d e p o k o le n ie n ie m a ju ż w spólnego ję ­ z y k a ' z o s ta tn im i „ p r a k ty k a m i“ system u k a ­ p ita lis ty c z n e g o . S ta rs i z a jm u ją się jeszcze i t y lk o in te re s a m i, m ło d z i zaś ju ż ty lk o sztuką d la w zbogacenia osobowości. O s ta tn i p o to m k o w ie b u rż u a z ji będą ju ż o c e n ia li sw o ich o jc ó w z płaszczyzny lu d z i w ta je m n i­

czonych w w a rto ś c i „n a d b u d o w y k u lt u r a l­

n e j“ ' i to n a d b u d o w y s tw o rzo n e j przez obce z a c h o d n io -e u ro p e js k ie sto s u n k i społeczno- gospodarcze, z a p om inając p rz y ty m , że ta m c i bądź co bądź tw o rz ą n a d a ł w ra m a c h dla sie bie skon stru ow ane go system u g w a ra n c ie ekonom iczne, b y w y d z ie lo n a część ic h r o ­

d z in m o g ła uczestniczyć w k u ltu rz e , ja k ą h i­

s to ria do tąd w y tw o rz y ła .

R o z lu ź n ie n ie w ię z i ro d z in n e j u A d a m a d la ­ tego m a tu w zm o cnio ne p o w o d y — w b r z y ­ docie secesyjnych salonów ro d z im y c h , w k o ­ m u n ik a ty w n y m ty lk o ję z y k u jego ojca, w p o d ra b ia n y c h gestach w u ja R om ana. Tego w szystkie g o n ie znosi estetyczna dusza m ło ­ dego L a m b e rta , n a w e t w k o n ta k ta c h z r o ­ dziną m o ż liw ie i celow o og raniczonych. G d y w p ie rw s z y c h d n ia c h w o jn y zna jd zie się w S tradeczu u je d n e j z gałęzi ro d u , „g ra ją c e j ro lę k la s y z ie m ia ń s k ie j“ , gdzie w u j R om an podszyw a Się pod w z o ry z ie m ia ń s k o -s a n a c y j- ne, m a łp u ją c „s ta ro p o ls k ą gościnność“ , zie­

m ia ń s k ą dw orn ość i p u łk o w n ik o w s k ą „ b y - czość“ . — d o jrz e je w n im idea, u cie czki.

L a m b e rt p rz e ż y w a łb y „ to rs je du ch o w e “ , g d y b y m u s ia ł d łu ż e j obracać się pośród u ja ­ w n io n e j nagle ta k o b fite j b rz y d o ty lu d z i s w o je j s fe ry. D la A d a m a to je s t „z ła k o m ­ p a n ia “ , w k tó r e j w szyscy po k o le i d e m a sku ją się, ja k o lu d z ie o rd y n a rn i, n ie z g a tu n k u n a je g o m ia rę — „d o b rz e w y c h o w a n y c h “ , „ u r o ­ czo w y tw o r n y c h “ -

T a k ie są w skrócie p o w o d y w y o b c o w a n ia Się L a m b e rta z w ła s n e j k la s y , je s t to droga estetycznego odejścia od „ n ie s p ra w ie d li­

w y c h “ .

A le m o ty w a c ja a u to ra je s t inna. W zako ń­

czeniu o p o w ia d a n ia „U c ie c z k a z k r a in y L a m ­ b e rtó w “ H e rtz pisze: „Ż egnać, opuszczać ska­

zanych przez h is tp rię , opuszczać ic h w c h w ili d e cyd u ją ce j, w c h w ili, gd y los ic h je s t prze­

sądzony, a nasz w y b ó r może b y ć jeszcze d o ­ k o n a n y — to n ie zawsze je s t tc h ó rz o s tw o lu b . zdrada. Często, ła tw ie j b y w a zginąć w s p ó ln ie n iż zdecydow ać się na oca le nie sa­

m em u. T y m razem z w y c ię ż y ło w e m n ie prze k o n a n ie o niesłuszności s p ra w y L a m b e rtó w , o bezcelow ości dalszej ic h g ry na scenie ś w ia ­ ta, choć sam w te j grze b ra łe m przecież u - d z ia ł“ .

C zy m o m e n t w y b o ru b y ł a k te m sw obodnej w o li i czy . sprow adza się do p y ta n ia — co ła tw ie j? C hodzi chyb a o co innego — o sto­

p ie ń kon ie czności p o d ję c ia .ta kie go w ła ś n ie k ro k u , o gest u w a ru n k o w a n y o b ie k ty w n ie w cześniejszą lin ią L a m b e rta . Cóż go z klasą b u rż u a z ji p rz e m y s ło w e j w iązało? K u ltu r o w o ju ż nic, ale pozostaw ała w ię ź ekonom iczna.

A d a m z d a w a ł sobie spra w ę z fa k tu , że baza m a te ria ln a ro d u coraz b a rd z ie j się k u rc z y , f a b r y k i L a m b e rtó w przechodzą w ręce s il­

niejszego k a p ita łu zagranicznego, t u je s t ź ró ­ d ło jego s k o k u w e u rop ejską k u ltu ra ln o ś ć . O d w ró c i on się od system u w y c h o w a n ia , ja ­ k i w y p ra c o w a ło nasze m ieszczaństw o p rz e ­ m ysło w e, bo system te n n ie w y p ro w a d z i go ju ż na żadne w ażne pozycje ; z n ik ły bodźce, k tó re v / jego. p rz o d k a c h w y r a b ia ły „h a n z ę - a ty c k i in s ty n k t re a liz m u “ , w y ra b ia ły , bo c ią ­ gle is tn ia ła szansa p e łn ie n ia f u n k c ji p ro d u k ­ c y jn y c h w system ie lib e ra ln o -k a p ita lis ty c z - n y m , te ra z ona ju ż znika.

N a L a m b e rc ie m cżerhy obserw ow ać z ja ­ w is k o p rz e s u w a n ia się ostatniego u nas po­

k o le n ia b u rż u a z ji p rz e m y s ło w e j na po zycję

„k o n s u m e n tó w k u lt u r y “ , co je s t h is to ry c z n ie u w a ru n k o w a n ą e w o lu c ją , k tó r e j ulega z a w ­ sze, ja k to p re f. C h a ła s iń s k i po kaza ł i na w a rs tw ie z ie m ia ń s k ie j, d e gra dująca się eko­

no m ic z n ie klasa, gdyż ta droga d a je je j je ­ szcze n a d zie ję n a u rz y m a n ic się ń a w yższych p o zycja ch społeczno -to w a rz y s k ic h .

B y zdobyć t y t u ł k u ltu ra ln e g o E u ro p e jc z y ­ ka , trz e b a b y ło w m uzeach w ie d e ń s k ic h czy L u w rz e oglądać ob razy w ło s k ic h , fla m a n d z ­ k ic h czy fra n c u s k ic h m a la rz y , trz e b a b y ło b y w a ć na k o n c e rta c h s k rz y p c o w y c h w p a ry s - k ic h salonach p a n i Serezol czy p ro w a d z ić b ły s k o tliw e ro z m o w y z fra n c u s k im i s u rre a li- śtam i. T o w szystko je d n a k koszto w ało duże pieniądze. S tr y j H ie ro n im m ó w i do A dam a:

„K to ś przecie m u s i na was pracow ać, żebyś­

cie m o g li ud aw ać, że n ie m acie z n a m i n ic w spólnego, że b rz y d z ic ie się p ie n ię d z m i i że z a jm u ją w as t y lk o k s ią ż k i i o b ra z y “ . A d a m prze żyw a w P a ry ż u po M o n a c h iu m dość s il­

n y w strząs, o g a rn ia ją go k a ta s tro fic z n ie obse­

sje, po ro zm o w a ch je d n a k ze s try je m , k o r y z a p o b ie g liw ie lo k u je k a p ita ły w ba n ka ch lo n ­ dyń s k ic h , i k tó r y zapew nia go, że fa b r y k i p ro d u k u ją i w . czasie w o jn y , nasz b o h a te r ra ź n ie je , n a b ie ra znó w o ch oty do obejrzenia k ilk u c ie k a w y c h obrazów w B ru k s e li. J a k dłu g o zabiegi H ie ro n im a p o z w a la ją k o rz y s ­ tać A d a m o w i z książeczki czekow ej, ta k d łu ­ go nie pozostaje w n im żadna m y ś l z e rw a n ia z rod zin ą. W m om encie, g ry s tru m ie ń p ie ­ n ię d z y nsi s k u te k k a ta s tro fy w o je n n e j się p rz e ry w a , b o h a te r d o k o n u je w y b o ru (?), od­

chodzi od ro d z in y ośw iadczając, że c z y n i to 7. p rz e k o n a n ia ,,0 niesłuszności s p ra w y L a m ­ b e rtó w “ . E jże!

Jego odejście od ro d z in y je s t odejściem od g ru p y , k tó ra ekonom icznie n ic ju ż nie zna­

czy, k tó ra n ic w ię c e j ekono m icznie dać m u n ie może. W ty m w y p a d k u przecięcia do ko­

n u je h is to ria , po z b a w ia ją c L a m b e rtó w fa b ­ r y k , z ie m i i dom ów , u w a ln ia A d a m ą od osta­

tn ic h z w ią z k ó w z rodem .

A b y u w ie rz y ć w ideow e z e rw a n ie L a m b e r­

ta z b u rż u a z ją , trz e b a b y m o m e n t odejścia c o fn ą ć v / czas, w k tó r y m jeszcze m ożna b y ło dokonać w y b o ru i to trudn ie jszeg o. Z w ie ­ deńskiego w ta je m n ic z e n ia b o h a te r w y c ią g n ie

t a k i w n io s e k — w y c h y li g ło w ę poza sw o je egotyeżne s p ra w y , za in te re s u je się św ia te m , ale po. to ty lk o , b y z biegu s p ra w od czytyw ać- ja k d łu g o będzie m ó g ł k o rz y s ta ć je szcze^ z k o n ta banko w eg o L a m b e rtó w . W iadom ość o ty m , że w o js k a ra d z ie c k ie w k ro c z y ły do B rześcia (bo ha te r z n a jd u je ' się w m a ją tk u z ie m s k im L a m b e rtó w , w S tradeczu pod B rześciem ) w p ie rw s z y c h d n ia c h w o jn y , znaczy d la niego ty le co k o n ie c książeczki czekow ej. W y b ie ra ł sam, czy został bez w y ­ boru? W ty m le ż y sprawa.

K U L T U R A O S T A T N IE G O P O K O L E N IA L A M B E R T Ó W

A d a m po dośw iadczeniach w o je n n y c h , de­

c y d u ją c y się na p rz y s ta n ie do n o w e j rzeczy­

w is to ś c i ta k m ó w i o koledze, S te fa n ie R „ sy­

n u dużego p rze m ysło w ca : „D u żo m y ś la łe m o ń im p rz y p o m in a ją c sobie bieg je go życia. B y ł zawsze u c z c iw y , n ie dostrzegałem w n im cech n ie lu d z k ic h . P rz e c iw n ie —• w okre sie n a jw ię ­ kszej p o g a rd y d la lu d z k ie j godności s ta ra ł śię je j b ro n ić ja k u m ia ł. N a w e t je ś li u m ia ł n ie ­ w ie le na le ży m u to dziś poczytać za zasługę.

B y ł ś w ia d o m y m ech an izm u sił, k tó re rządzą św iatem . Ń ie p ro te s to w a ł p rz e c iw k o te m u m e c h a n iz m o w i i nie p ró b o w a ł go zm ienić- A le w y s ta rc z y , że z n a ł zasady je go d z ia ła n ia i w ie d z ia ł, żc są złe. T o p o w in n o o ca lić jego pam ięć a zarazem pam ięć ty s ię c y lu d z i n ie ­ n a jg o rs z e j w o li“ .

O tó a tu ty o b ro n y L a m b e rtó w : z d o b y w a ją w iedzę o m ech an izm ie rząd zącym św iatem , uw a ża ją , że system ja k i w y tw o r z y ła ic h k la ­ so — je s t z ły . Z a to samo chociażby na le ży im sic d z is ia j rozgrzeszenie. Z a n a liz u jm y tę spraw ę. P oznanie m ech an izm u rządzącego ś w ia te m je s t w a rto ś c ią konieczną dla w y d a ­ n ia oceny, czy zasady rząd zen ia są słuszne.

A le sąd w a rto ś c iu ją c y a n ie poznaw czy w a ­ r u n k u je p rz y ję c ie w ła ś c iw e j p o s ta w y wobec ocenianego z ja w is k a . I może b y na le żało za­

łożyć, że np. p o lity c y z W a ll S tre e t n ie w ie ­ dzą co czynią. Boże im odpuść... P oznanie d la in te lig e n ta b u rż u a z y jn e g o nie. w p ły w a je d n a k na zm ianę dotychczasow ej • po staw y, ' pozostaw ia ty lk o re fle k s je m o ra ln e — są

s m u tn i św iadom ością grzechu . społecznego, n ic n ie ro b ią je d n a k , b y w y z b y ć się , tego

■ grzechu.

.A d a m do o s ta tn ie j c h w ili n ie m ia ł ochoty 0- d e rw a ć się od ba zy' eko no m iczne j L a m b e r­

tó w , po niew a ż s łu ż y ła m u do w e jś c ia w k u l­

tu rę ; to n ie b y ło b y jeszcze najgorsze, g d y b y z d o b y ł tą drogą w a rto ś c i, k tó re m ó g łb y ja k o ś zu ż y tk o w a ć w. n o w y c h w a ru n k a c h społecz­

n ych . B łą d polega na czym . in n y m - M ia n o w i cie — w c h o d z i on w k u ltu rę , w y ra s ta ją c ą na bazie w ie lk ie j b u rż u a z ji za c h o d n io -e u ro p e j­

s k ie j, n ie m a ją c e j w naszych stosunkach o d - . p c w ie d n ik a , prze suw a się w Sytuację „ d u ­

cho w e j e k s te ry tc ria ln o ś c i“ . W m ia rę obsu­

w a n ia się v / k r a ju s w o je j k la s y , k tó r a i ta k b y ła anem iczna, wiążącego . się z k o n c e tro - w a n ie m k a p ita łu w zag ran icznych ośrodkach d y s p o z y c ji fin a n s o w e j, m ło d y L a m b e rt . bę­

dzie fo rs o w n ie , p o dciąga ł się do e k s k lu z y w ­ nego to w a rz y s tw a k o s m o p o lity c z n e j e lity k u ltu r a ln e j, k tó r a s w y m i w y tw o r a m i m ia ła s łu ż y ć . w ie lk ie j b u rż u a z ji fin a n s o w e j. W te j s tru k tu rz e k u ltu r o w e j . L a m b e rt o czyw ista zawisa, w społecznej p ró ż n i, k u ltu r a , w ja k ą w ch o d zi i przez sw o je system y filo z o fic z n e i przez sw o ją sztukę stan ie się d la niego n a ­ rzędziem u b e z ra d n ie n ia ideologicznego i k u l­

tu ra ln e g o . L a m b e rt u c ie k a ją c y w zachodnio­

e u rop ejską k u ltu r ę będzie t y lk o p rz y s w a ja ł k u ltu r a ln e gesty, będzie z d o b y w a ł w y tw o r - neść estetyczną, k tó ra n ie m a żadnego od­

nie sie n ia w k r a ju , gdzie w ie rz c h o łk i b u rż u a - z y jń e b y ły e k s te ry to ria ln e i w obec n ie speł­

nionego pełnego ro z w o ju k a p ita liz m u w P o l­

sce — k ik u to w e . — Jego życie u p ły w a n a r e ­ p ro d u k o w a n iu ty lk o i ucze niu się w zo ró w , ja k ie n a zachodzie m ih ły sw oje d e te rm in a ty

— s w e ją rz e c z y w is tą o d p o w ie d n io w ie lk ą i szeroką bazo społeczno-ekonom iczną, a prze­

niesione do nas z a w is a ją w p ró ż n i. T a droga ska z y w a ła na re p ro d u k c ję , a to znaczy i w ła s n ą niem o c ! ja lo w o ś ć tw ó rczą .

ID E O L O G IA 5 W A R S Z T A T P IS A R S K I A u to r p o s łu g u je się w s w o je j książce, fo rm ą n ie p a m ię tn ik a lecz w sp om n ień . N a k ła d a to n a piszącego zup ełnie in n e ry g o ry . N a r r a to r r z u tu ją c y . ciebie w założone s ytu a cje do ko­

n u je in te r p r e ta c ji w cześniejszych sw o ich za­

chow ań i m y ś li z określonego p u n k tu w id z e ­ nia. A u to r in fo r m u je r.aś w ja k ic h k ate go­

ria c h będzie ro z p a try w a ł, stw orzonego przez siebie bohatera. D la uproszczenia u ż y jm y tu m a rk s is to w s k ie g o s k ró tu : „ B y t społeczny okre śla świadom ość*1. A d a m L a m b e rt rozp a­

tr y w a n y je st w k ilk u ró ż n y c h zup ełnie sy­

tu a c ja c h : ja k o p o d ró ż u ją c y w la ta c h prze d ­ w o je n n y c h w y k w in tn y e u ro p e jc z y k z k s ią ­ żeczką czekową, ja k o w ysadzony z sio dła w p ie rw s z y c h d n ia c h w o jn y in te lig e n t b u rż u - a z y jn y , ja k o r o b o tn ik le śny w g łę b i Z w ią z k u Radzieckiego i w reszcie w p ie rw s z y m o k re ­ sie p o w o je n n y rii ja k o in te lig e n t m ieszczański, nie w iedzą cy co z sćbą począć w n o w y c h w a ­ ru n ka ch -

Cytaty

Powiązane dokumenty

nia stroju ludowego. Kierując się względami artystycznymi i narodowymi, ¡nie bez roman­!. tycznego sentymentu do przeszłości, starały się one zachować kwiat, nie

Jest Jednak jeszcze trzeci moment, który zawieranemu sojuszowi może nadać treść pozytywną; dzieje się to wtedy, jeżeli kie­. rownicze czynniki dwóch państw

dowej znalazły się wszystkie najważniejsze sprawy, — te właśnie, które metodycznie eliminowaliśmy kiedyś. Dziś zarówno przed poetami jak przed

Do dziś jednak nic się nie zmieniło. Przykładów jest bardzo wiele, ale niech jeden wystarczy. Oto działalność samorządu na je­. go najniższym szczeblu,

[r]

gvaja Federacio de Geinstruistoj al UNO kaj UNESCO leteron, sciigan- tan pri la rezolucio, unuanime akcep- tita de nomita Federacio okaze de la 4-a Kunveno

Kiedy rodzice przenieśli się do Lublina.. Gdzieś w 1925 czy

Poza zasięgiem publicystyki „Prom ienia” znalazły się n atom iast kw estie n aro ­ dowościowe, w- tym stosunek do mniejszości narodow ych. A