• Nie Znaleziono Wyników

Odrodzenie : tygodnik, 1946.06.23 nr 25

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Odrodzenie : tygodnik, 1946.06.23 nr 25"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Cena 8 zł 12 sfroK

ODRODZENIE

Rok III

T Y G O D N I K

Kraków, dnia 23 czerwca 1946 r. N r 25 (82)

K O N S T A N T Y G R Z Y B O W S K I

Próba dojrzałości politycznej

Ja w n a i n ie ja w n a a g ita c ja p rz e c iw pozy­

ty w n e j od pow iedzi na p y ta n ia re fe re n d u m ró ż n ią się może w m etodach, nie ró żn ią się je d ­ n a k w celu, do któ re g o zm ierzają. Celem ich je s t uczyn ie nie z re fe re n d u m V otum zaufania lu b V otum n ie u fn o ści dla obecnego rządu J a w n a a g ita c ja uważa, że w y s ta rcza ją cym o b ja w e m n ie u fn o ś c i dla rzą d u będzie prze­

cząca odpow iedź na p ie rw s z e p y ta n ie re fe ­ re n d u m . N ie ja w n a — a w pe w n ej m ierze z ogólnopaństw ow ego p u n k tu w id z e n ia sa­

m obójcza — a g ita c ja p ro p a g u je negatyw ną odpow iedź na w s z y s tk ie tr z y p y ta n ia . O bie p o p e łn ia ją te same d w ie p o m y łk i. Pierwsza z n ic h polega na zapoznaniu fa k tu , kto sta­

w ia p y ta n ia , na k tó re ludność ma od po w ie­

dzieć. D ru g a p o m y łk a polega na zapoznawa­

n iu ró ż n ic y pom iędzy re fe re n d u m a w y b o ­ ra m i do p a rla m e n tu czy też p le b is c y ta rn y m w y b o re m rządzących.

P y ta n ia , na k tó re re fe re n d u m m a odpo­

w iedzieć, s ta w ia nie rząd, lecz K ra jo w a R a­

da N arodow a. U staw a o g łoso w an iu lu d o w y m została u ch w a lon a w K ra jo w e j Radzie N a ro ­ do w e j je dn om yśln ie, głosam i w s z y s tk ic h sze­

ściu s tro n n ic tw . J e ś lib y uw ażać negatyw ną odpow iedź na p y ta n ia re fe re n d u m za votu m n ie u fn o ś c i dla pytającego, to b y ło b y to V o ­ tu m nieu fn ości dla w s z y s tk ic h sześciu s tro n ­ n ic tw , m a ją cych sw ych re p re ze n ta n tó w w K ra jo w e j Radzie N a ro d o w e j, dla w szyst­

k ic h o rg a n iza cyj społecznych, k u ltu r a ln y c h i zaw odow ych, k tó ry c h p rze d sta w icie le za­

sia da ją w K ra jo w e j Radzie N a ro d o w e j. T o ­ też w y d a je się zapoznaniem podstaw ow ych reg uł lo ja ln e j g ry p o lity c z n e j, gd y s tro n n ic ­ two, k tó re g o p rze d sta w icie le (ja k P SL) g ło ­ sow ali w K ra jo w e j Radzie N a ro d o w e j za ustaw ą o g łoso w an iu lu d o w y m , dziś w z y w a do od po w ie dzi przeczącej na pierw sze p y ta ­ nie n ie dlatego, b y chciało u trz y m a n ia sena­

tu, lecz dlatego, że n ie podoba m u się dzia­

łalność w iększości m in is tró w obecnego rzą ­ du. A lb o trzeba b y ło głosow ać' p rz e c iw usta­

w ie o g łoso w an iu lu d o w y m i kon se kw e n tn ie zachować swobodę stan ow iska wobec odpo­

w ie d zi na p y ta n ia re fe re n d u m , albo — je ś li się głosow ało bez zastrzeżeń za u sta w ą i za­

w a r ty m i w n ie j p y ta n ia m i — n ie w y z y s k i­

wać re fe re n d u m dla ro z g ry w k i co do k ie ­ r u n k u p o lity k i rządu.

D ru g a p o m y łk a tych, k tó rz y p ro p a g u ją od­

pow iedź „n ie “ tw ie rd zą c, że w ten sposób dadzą w y ra z swej n ie u fn o ś c i do rządu, ś w ia d ­ czy sm utno o poziom ie znajom ości podsta­

w o w y c h zasad u s tro ju dem okratycznego.

W re fe re n d u m ludność od pow iada na k o n ­ k re tn e p y ta n ia co do k o n k re tn y c h zagadnień.

Jeśli re fe re n d u m m a być sposobem zw iąza­

nia o b y w a te li z p a ństw e m i ic h u a k ty w n ie n ia po lityczn ego — to an i a g ita c ja poprzedzająca odpowiedź, ani treść od po w ie dzi nie m ogą się

k ie ro w a ć ża d n y m i m o ty w a m i ubocznym i.

P rzyw ó d cy s tro n n ic tw p o lity c z n y c h p o w in n i o b y w a te lo w i pow iedzieć, co m yślą o sam ych k w e s tia c h z a w a rty c h w p yta n ia ch , ja k i d la ­ czego ta k a n ie inaczej radzą m u o d po w ie­

dzieć na te p y ta n ia , a n ie p o w in n i w y z y s k i­

w ać re fe re n d u m dla in n y c h , z treścią p y ta ń nie zw iązan ych celów. Jeśli o b y w a te l odpo­

w ie „n ie “ na p y ta n ie co do is tn ie n ia senatu nie dlatego, b y c h c ia ł senatu, ale dlatego, bo - m u się np. n ie podoba m in is te r bezpieczeństwa publicznego, to obraz o p in ii p u b lic z n e j, ja k i da re fe re n d u m , będzie fa łs z y w y , a w in n y m i fa łsze rstw a będą ci, k tó rz y o b y w a te lo w i taką odpow iedź z ta k ic h m o ty w ó w podsuną.

O b y w a te l z a jm u je od po w ia da jąc na re fe ­ re n d u m stanow isko wobec k o n k re tn y c h za­

gadnień. W obec całości p o lity k i rządzących, i wobec osób rządzących z a jm u je o b y w a te l stanow isko w w y b o ra c h do p a rla m e n tu . M ie ­ szanie ty c h dw óch ró żn ych ty p ó w zasięgania o p in ii w y b o rc ó w nie je s t zgodne z po dstaw o­

w y m i zasadam i d e m o k ra c ji, nie daje p r a w ­ dziwego obrazu o p in ii p u b lic z n e j. T a k ą m e­

todę w a lk i z p rz e d w n ik a m i p o lity c z n y m i za­

stosow ał ju ż zresztą przedtem k to in n y : h i­

tle ro w c y i n a c jo n a liś c i niem ie ccy p o tr a fili przed d w ud ziestu la ty w y tłu m a c z y ć w y b o r­

com nie m ie c k im , b y gło so w a li p rz p c iw k o w y ­ właszczeniu b y ły c h p a n u ją cych n ie m ie ckich , gdyż głosow anie za w yw łaszczeniem będzie

v o tu m za u fa n ia dla s tro n n ic tw a s o cja listycz­

nego. N ie sądzę, b y p rz e jm o w a n ie m etod u ra ­ b ia n ia w y b o rc ó w od ty c h dw óch s tro n n ic tw b y ło i w skazane i bezpieczne dla dem o­

k ra c ji.

R e fe ren dum p o w in n o w ykazać, czy i o ile społeczeństwo p o ls k ie je s t d o jrz a łe do bezpo­

średniego u d z ia łu w rządach. J e ś li tego nie w ykaże — osłabi możność p o w ro tu do p e ł­

nej i szerszej n iż d a w n ie j d e m o k ra ty z a c ji u s tro ju . N ie w yka że zaś tego, je ś li n ie c ie r­

p liw i, nie chcąc czekać dłuże j na w y b o ry do sejm u, w y z y s k a ją re fe re n d u m dla w a lk i z rządem . J a k rząd p o w in ie n sta w ia ć k w e s tię jasno: re fe re n d u m je s t ap robatą pe w n ych osiągnięć rząd u w przeszłości, ale n ie je s t ani aprobatą całej p o lity k i . rząd u w przeszłości, ani V otu m za u fa n ia dla osób rządzących — ta k p rz e c iw n ic y rząd u p o w in n i pam iętać, b y w alcząc z rządem nie p o d w a ż y li d e m o k ra ty ­ zacji u s tro ju po lityczn ego przez u trz y m a n ie dotychczasow ej s tr u k tu r y senatu, nie p o dw a­

ż y li d e m o k ra ty z a c ji u s tro ju społecznego przez żądanie p o w ro tu do dawnego po działu w ła ­ sności w r o ln ic tw ie i przem yśle (a ta k i b y łb y lo g iczn y e fe k t n e g a ty w n e j od pow iedzi na d ru g ie pyta n ie ), nie p o d w a ż y li stan ow iska rządu na arenie m ię d zyn a ro d o w e j w spra w ie gra nic zachodnich.

Konstanty Grzybowski

S T E F A N Ż Ó Ł K I E W S K I

Niecierpliwa retoryka

D W IE M IŁ O Ś C I O J C Z Y Z N Y

je s t ro d za j m iło ś c i ojczyzny w Polsce — d o p ra w d y niegodny. Ile ż razy — nad ksią żką rom antycznego poety — trzeba b y ło po dzi­

w ia ć rów nocześnie siłę uczucia i siłę o b ojęt­

ności. Jest zadow olona z siebie, ta k dobrze znana z p o e z ji K ra s iń s k ie g o , m iłość P o lski w iz y jn e j, n ie rz e c z y w is te j! To ta k ie uczucie d o p ra w d y do niczego m e zobow iązujące. C h y­

ba że p rz y w o łu je bolesny k o n tra s t egzalto­

w a n y c h d e k la ra c y j „P rz e d ś w itu “ czy „P s a l­

m ó w “ poety K ra s iń s k ie g o i p ry w a tn y c h lis tó w gospodarskich o rd y n a ta K ra siń skie g o , k tó r y z rzą d ca m i m ądrze p la n o w a ł, ja k n a jle p ie j ściągać z chłop ów należne świadczenia.

Jest też niespokojna, m n ie j w k r a ju znana i po p u la rn a , a zaśw iadczana p is m a m i ta k ic h lu d z i ja k W o rc e ll i je m u podobni, m iłość P o l­

s k i rz e c z y w is te j. A ta k a m iłość ró w n a się w o li re fo rm y , w o li p o p ra w y , celow ej, ro z u m ­ ne j, św iadom ej ś ro d k ó w i o fia r.

To d ru g ie uczucie je s t tru d n ie jsze . A le też ono je d y n ie je s t cenne i lu dzkie .

Chodzi o to, b y kochać Polskę taką , ja k a je s t w rzeczyw istości. Ze w s z y s tk im i, je j b ra ­ k a m i i słabościam i, z p rz e ra s ta ją c y m i s iły lu d z k ie zad an iam i do spełnienia, z ty m , co nas w k r a ju odpycha, co ciąży, a czego trzeba się pozbyć — n ie ro m a n ty c z n y m gestem, ale c e lo w y m działa niem .

T a k a Polska — zniszczona, z nie d o s ta tk a m i, n ie s p ra w n y m jeszcze ap ara te m pa ń s tw o w y m , w p lą ta n a w sieć m ię d z y n a ro d o w y c h tru d n o ­ ści — je s t rzeczyw istością naszego p a trio ­ ty z m u .

U ro b iła nas nowoczesna k u ltu ra , nowocze­

sna te c h n ik a i ideologie, stw orzone w społe­

czeństwach z org an izow an ych p rz y pom ocy nowoczesnej te c h n ik i. Ż yć p o tra fim y ju ż t y l ­ k o w pa ństw ie, k tó re g o u s tró j, spraw ność w s z e lk ic h in s ty tu c y j i stosu nki m ię d z y lu d z ­ k ie o d p o w ia d a ją po trze bo m nowoczesnego czło w ie ka. Nasze poczucie p ra w a , m im o ob­

ja w ó w d e m o ra liz a c ji, je s t o ty le wyższe od średniow iecznego, że jesteśm y z d o ln i odczu­

w a ć bardzo s u b te ln ie gra nicę p ra w a i samo­

w o li, że bez s p ra w n ie d z ia ła ją c e j społecznej in s ty tu c ji p ra w a nie u m ie m y żyć n o rm a ln ie . T o je s t p rz y k ła d . A le ta k je s t w e w s z y s tk ic h dziedzinach życia społecznego.

Nowoczesne pa ństw a p rz e d s ta w ia ją różne ty p y u s tro jo w e — w y b ó r id e o lo g ii p a ń s tw o ­ w e j to spraw a późniejsza. To, co w szystkie te p a ństw a łączy, m im o ró ż n ic u s tro jo w y c h , to spraw ność d z ia ła n ia in s ty tu c y j społecz­

nych.

B ra k te j spraw ności na jcię żej odczuw am y w naszym zdew astow anym i o d b u d o w u ją c y m się dopiero k r a ju . A spraw ność ta je s t fu n k ­ c ją określonego, dostatecznego w naszych w a ­ ru n k a c h po ziom u te c h n ik i.

K a ż d y f a k t życia zbiorow ego m a sw oją stronę społeczną i techniczną.

W ró ć m y do wspom nianego fu n k c jo n o w a n ia praw a. Jego stronę społeczną, tzn. p rz y ję tą ideologię p ra w n ą na razie p o m ija m y . Bo pierw szą spra w ą je s t stro n a techniczna.

Spraw ność fu n k c jo n o w a n ia p ra w a w społe­

czeństwie je s t — podobnie ja k sprawność fu n k c jo n o w a n ia w s z e lk ic h in s ty tu c y j — spra­

w ą podstaw ow ą. A czyż może s p ra w n ie fu n k ­ cjonow ać p ra w o w k r a ju , w k tó r y m szwan­

k u je łączność, w k tó r y m lin ie k o le jo w e , pocz­

tow e, tele g ra ficzn e są zniszczone b a rd z ie j niż pozwala na to spraw ne fu n k c jo n o w a n ie ży­

cia społeczeństwa? To p rz y k ła d , ja k b ra k : w technice łączności p a ra liż u ją a p ara t sądo­

w y czy a d m in is tra c y jn y . Lecz po w tarza m , tego ro d z a ju zależności w y s tę p u ją w e w szyst­

k ic h dziedzinach życia.

Toteż uczestnictwo w pracy nad odbudową jest praw nym obowiązkiem i wyrazem m i­

łości Polski rzeczywistej.

M u s im y zacząć od odbu do w y technicznej s tro n y naszego życia zbiorow ego, od odbudo­

w y spraw ności fu n k c jo n o w a n ia in s ty tu c y j społecznych. I w ty m w y s iłk u m ożem y i m u ­ sim y być je d n o m y ś ln i i zjednoczeni. Z tego w yp ływ a prosta konsekwencja, że walczyć między sobą o stronę społeczną form naszego życia, o wybór ideologii państwowej — m o­

żemy tylko tak, tylko w takich ramach, aby to w niczym nie naruszało pracy nad odbu­

dową strony technicznej.

Otóż każda s ta ty s ty k a — ta k w yd ob ycia węgla, ja k o d bu do w y fa b ry k czy odbudow y szkół — m ó w i nam , ż e ' świadom ość ty c h s p ra w zwycięża. Nasza p o lity k a w ew nę trzna zasługuje na aprobatę — bo tem po n o rm a li­

z a c ji naszego wyposażenia technicznego je st bardzo szybkie i św iadczy, że p o d ję liś m y k r o ­ k i w istocie celowe, by to szybkie tem po o- siągnąć. I osiągnęliśm y je.

P o p a trzm y b o w ie m na załączoną ta b lic ę :

s ta li _.

s u ró w k i że.laza

e n e rg ii e le k tr.

m ater, baw ełn.

W k w ie t n i u 1945 17.44 tern 8 296 ton 13 824 ton 111 500 tys. k il.

9,5 m il. m.

W m a r c u W 103 836 ton /

62 129 ton 82 125 ton 319 900 tys. k u

19,3 m il. m.

Jeszcze w y m o w n ie js z e będzie porów naw cze '.estawienie w y n ik ó w od bu do w y gospodarczej w stosunku do stanu przedw ojennego

M uszę nadm ienić, że nie o d g ry w a tu je ­ szcze de cydu jące j r o li w ię k s z y p o te n c ja ł prze­

m y s ło w y naszego k r a ju w z w ią z k u z o b ję ­ ciem Z iem O dzyskanych. W p ra w d zie w y p o ­ sażenie p ro d u k c y jn e tych, ziem je s t bardzo w ie lk ie , ale ja k dotychczas .uczestniczy ty lk o nieznacznie w naszym ogólnym bilansie. P e ł­

ne w y z y s k a n ie Z iem O dzyskanych, to ciągle jeszcze je s t zadanie, k tó re m am y w ykonać.

O siągam y w ię c w y n ik i wyższe n iż w 1938 r., dź w ig a ją c z gru zów te same p rz e d s ię b io r­

stw a, k tó re w te d y is tn ia ły .

P rz e m y s ły i a r t y k u ły

E nergia e le k tr y c z n a ...

W ęgiel k a m i e n n y ...

K o k s ...

B r y k i e t y ...

R uda żelazna razem z p ir y ta m i

S u ró w k a ogółem ...

O d le w y stalo w e ...

Ruda c yn ko w a o g ó łe m ... ... , . Cem ent ...' ...

S zkło t a f l o w e ... .... * w . L o k o m o t y w y ...% » . W agony to w a ro w e . . . . . s t O b r a b i a r k i ... . ? Przędza o g ó ł e m ...

T k a n in y ogółem . ... ... . . O b u w ie o g ó ł e m ...

W ty m skórzane . • • ■ . . . P a p ie r ogółem . ... ... ■ .

M ia ra P r z e c ię tn ie W s ty c z n iu P ro c . od lu b m ie s ię c z n ie 1946 r . b u d o w a n e j

.vaga w 1938 r. p ro d . w st.

d o 1938 r . w 1000 k W h 144,166 345,502 239°/o

w 1000 t 3,174 3,600 113°/o

ton 194,016 208,886 108°/o

1,454 30,944 2,128%

72,100 26,179 36%

60,014 51,806 86%

122,325 92,383 76%

41,005 39,967 97%

107,426 49,594 46%

2,375 3,645 153%

sztuk 2,3 14 609%

33,2 100 301%

155 102,4 69%

to n 11,510 5.173,4 45%

7,938 4,746 59%

p a r 174,112 320,988 186%

125,143 184,975 148%

to n 16,282 8,324 51%

T Y P O W E W Ą T P L IW O Ś C I

C y fry , zestaw ienia statystyczne osiągnięć m ó w ią , że droga, k tó rą id z ie m y k u n o rm a li­

z a c ji i od budow ie technicznych, m a te ria ln y c h po dstaw naszego życia je s t w łaściw a. N ie zawsze m ó w i to doświadczenie je d n o s tk i. D a ­ lecy jeszcze jesteśm y od pełnego zaspokoje­

n ia potrzeb m a te ria ln y c h każdego ob yw a te la.

Lecz zaradzić tem u może ty lk o w y trw a ło ś ć i czas. Na tle tego n ie d o s ta tk u je dn ostek b u ­ dzą się je d n a k zasadnicze w ą tp liw o ś c i co do celowości p o lity k i gospodarczej i p o lity k i m a te ria ln e j o d b u d o w y naszego k ra ju . Słyszy się często p yta n ie , czy p o lity k a ta k ie r u je się interesem p o ls k im , interesem o b y w a te li p o l­

skich, czy też przenosi ponad nie in te re s y postronne? Ź ró d łe m ty c h w ą tp liw o ś c i są dw a fa k ty : położenie większego na cisku na zorga­

nizow a ny eksp ortu, an iże li na zaspokojenie r y n k u w e w nę trzneg o i położenie większego na c is k u na w y tw a rz a n ie d ó b r służących do dalszej p ro d u k c ji (ja k wagony, m aszyny), a n i­

żeli d ó b r przeznaczonych do bezpośredniej kon sum e ji. „P ro d u k u je c ie na w yw óz, w ięc nie k ie ru je c ie się tro s k ą o dobro P olaków , ale dbacie o in te res zagranicznego o d b io rc y ! P ro d u k u je c ie to co służy potrzebom organiza­

c ji p rz e m y s łu a nie to, co potrzebne je st ka ż­

dem u co dzień, aby m óg ł żyć po lu d z k u , w ię c przyśw ieca w a m nie tro s k a o o b yw a te ­ la, ale in te re s y p a ństw a — k a p ita lis ty , k tó re dziś rzą d zi p rz e m y s łe m !“ Słyszy się czasem ta k ie rozu m ow a nie. T rzeba odpow iedzieć na nie stanowczo. Pod m aską p s e u d o p a trio - tycznego, natchnionego tro ską o szarego ob y­

w a te la frazesu k r y je się ciasny egoizm i bez­

m yśln a krótkow zroczn ość. Naszą p o lity k ą gospodarczą rzą d zi rozu m na i p o d y k to w a n a dobrem k r a ju zasada: n a jp ie rw in w e s ty c je , po tem d o b ro b y t! K a ż d y w sw o im gospodar­

s tw ie może spra w d zić je j trafność.

Dziś je s t ta k na c a ły m św iecie — zarów no w zniszczonej F ra n c ji, zadłużonej A r ig lii, ja k i spo ko jn e j i zam ożnej D a n ii. W ie le pośw ięca się dla zorg an izow an ia eksp ortu, dla n a w ią ­ zania i u trz y m a n ia zagran icznych s tosu nków ha d lo w ych , ź ró d ła su ro w c ó w i dewiz. W szyst­

k ie k r a je zdew astow ane przez w o jn ę T ub o k u ­ pację,. o d e jm u ją sobie od ust, niedostatecznie z a o p a tru ją ry ń e k w e w n ę trz n y ; b y le ;m óc w y ­ w ozić. Bo szybko z o rg a n izo w a n y w y w ó z to ź ró d ło stałego d o b ro b y tu w przyszłości, bo szybko z o rg a n izo w a n y w y w ó z s ta w ia k r a j w s y tu a c ji u p rz y w ile jo w a n e j — w obec spó­

ź n ia ją c y c h się k o n k u re n tó w . K to p ie rw s z y , te n lepszy. Każdy z nas może na m a łą skalę zaobserwować te same zasady postępowania

(2)

Str. 2 N r 25

w działa ln ości znajom ego kupca, rozum nego i cieszącego się pow odzeniem . Nasz k r a j — ta k z ra b o w a n y przez oku p a n ta — k r a j bez w ie lu niezbędnych surow ców , k r a j bez n a d ­ m ia ru go tow ych na sprzedaż to w a ró w , k r a j n a do rob ku, k r a j, k tó re g o je d y n y m bogac­

tw e m na w y w ó z je s t praca lu d z k a — m usi w ie le oszczędzać w e w n ą trz , aby m óc m im o w szystko w yw ozić. A b y za to sprowadzać na­

rzędzia, surowce, k a p ita ł — to w szystko, co po zw a la nam o d bu do w yw a ć się i zwiększać p ro d u k c ję tak, b y zaspokajała w reszcie po­

trz e b y każdego, co pozw ala zwłaszcza za cenę zdobytego ta k drogo surow ca uru ch o m ia ć coraz now e gałęzie prz e m y s łu i zwyciężać n a jg ro ź n ie js z ą klę s k ę : bezrobocie.

T e same w z g lę d y tłum aczą i drugą spraw ę:

u p rz y w ile jo w a n fe d ó b r służących o rg a n iz a c ji p r o d u k c ji — w stosunku do dó br ko n su m cyj- nych.

T a k w ięc nasza p o lity k a gospodarcza i in ­ w e s ty c y jn a — a c z k o lw ie k surow a, a czko l­

w ie k zdaje się często n ie w id z ie ć potrzeb lu d z k ic h — je s t nie ty lk o m ądra, ale k ie ru je się g łę b o k im zro zu m ie n ie m istotnego in te re s u polskiego społeczeństwa. I ty lk o ten in te res d y k tu je ją, n a w e t w te d y , gdy codzienne do- Świadcz.cnie je d n o s tk i, p o jm u ją c e j sw ó j bez­

po śred ni in te res w o d e rw a n iu od całości ży­

cia gospodarczego k r a ju , zdaje się m ó w ić co innego. Np. niskie, d e fic y to w e ceny prz e m y ­ słu państw ow ego! Ł a tw o pow iedzieć, że za ta n io sprzedajem y i p o zw a la m y się w y z y s k i­

w a ć zagranicznem u k lie n to w i. A p o ls k i ro b o t­

n ik n ied oja da p ro d u k u ją c to w a r po śm ie­

sznie n is k ic h cenach. N ie chcem y w iedzieć, ile zys k u je p o ls k i p ry w a tn y przedsiębiorca, a w k o n s e k w e n c ji ro b o tn ik i k a ż d y o b y w a ­ te l na te j p o lity c e cen d e fic y to w y c h w prze­

m yśle p a ństw o w ym . „N ie d o c e n io n y je s t bo­

w ie m w p ły w p o lity k i n is k ic h , d e fic y to w y c h cen prz e m y s łu państw ow ego na odbudow ę i ro z w ó j prz e m y s łu państw ow ego i rzem iosła.

W ro k u 1945 w s k a ź n ik p ro d u k c ji gó rniczej i h u tn ic z e j w stosunku do cen p rz e d w o je n ­ n y c h b y ł 5, po tem 7, gdy w s k a ź n ik mięsa i tłuszczu b y ł z górą 200. A le p ry w a tn y prze­

m y s ło w ie c czy rz e m ie ś ln ik , gdy o trz y m y w a ł w ę g ie l po 170 zł. za tonę, k tó ra kosztow ała na w o ln y m r y n k u 6 albo 8 tysięcy, gdy o trz y ­ m y w a ł ta n io p rą d albo W yroby w łókie nn icze, m ó g ł pracow ać bez k a p ita łu , in n y m i s ło w y m ia ł k a p ita ł w ty c h d e fic y to w y c h cenach p ro d u k tó w p a ństw o w ych. T anie ceny prz e m y ­ s łu państw ow ego to b y ła ja k b y korba, k tó ra w b ra k u in n y c h m o to ró w , na kręca ła życie gospodarcze, ale to m ogło zro b ić ty lk o p a ń­

stw o, a n ig d y prze dsiębiorca p r y w a tn y “ ( w i-

: <semin. Szyr-}. "

d o tT y le odeehnicźhejpstronie*tego, ćd słęj dzieje ,C*$r. Polsce, o -tej-: dziedzinie; k tó rą rządzą! że­

la z n e p ra w a ekonom iczne, suro w a kon kure fc-

<?ja na r y n k u m ię d zyn a ro d o w ym i egoizm h a n ­ d lu ją c y c h na ty m ry n k u p a rtn e ró w , k tó rz y w y k o rz y s tu ją każdą przew agę d la zdobycia zy s k ó w sobie, co oznacza przysp arza nie s tra t dru giem u.

S P R A W A W O L N O Ś C I

A le ró w n ie w ie le d ysku syj w y w o łu je ta druga, społeczna strona tego, co się u nas plzięje: s p ra w y ideologiczne, spra w a zasad, k ie ru n k ó w i ten den cyj rządzących naszą po­

lity k ą zagraniczną, społeczną i gospodarczą.

(O czyw iście — ja k się da le j okaże — rozd zia ł tęn, fa k ty c z n ie n ie m o ż liw y c h dó oddz;elenia d w u s tro n tego samego z ja w is k a : technicznej i społecznej, je s t sztuczny i został w p ro w a ­ dzony ty lk o dla jasności w y k ła d u !).

Obecnie, gdy jesteśm y ś w ia d k a m i, prze­

kszta łce n ia się m a p y E uro py, ba, m a p y ś w ia ­ ta, gdy k o n fe re n c je n ie w ie lu zw y c ię s k ic h m o­

c a rs tw de cydu ją o spraw ach w ie lu pa ń s tw i na ro d ó w , gd y zachw iane zostały dotychcza­

sowe p o d sta w y w sp ółżycia m ię d zyn a ro d o w e ­ go ttt pada p yta n ie , czy jesteśm y p ra w d z iw ie w o ln i? Czy nasza p o lity k a zagraniczna nie le kcew a ży sobie te j ta k w a żne j spra w y? Są­

dzę, że p y ta n ie to zadają sobie ró w n ie ż ob y­

w a te le Czech, F ra n c ji, D a n ii i H o la n d ii. K a ż ­ d y z ty c h k r a jó w m a sw oje k ło p o ty — za- , głębia, poniem ie ckie, k o lo n ie in do chiń skie , k o n f lik t y z W ęgram i, s p ra w y Szlezwigu, z a j-

•m ow anej dotąd przez U S A G re n la n d ii, spraw a m a la js k ic h - k o lo n ii, S p ra w y, o k tó ry c h 'w m n ie js z y m s to p n iu de cydu ją bezpośrednio za in te re s o w a n i — W w ię k s z y m potęgi rządzą­

ce św iatem . S y tu a c ja ta nie je s t histo ryczną niespodzianką. N a jp o tę ż n ie js z y m m otore m d z ia ła n ia w s k a li m ię d zyn a ro d o w e j są zorga­

nizow a ne s iły gospodarcze. S tr u k tu ra gospo- .da rcza św iata, rozm ieszczenie ośro dkó w go­

spodarczej dysp ozycji, p o w ią zan ie k r a jó w w ię z a m i ekonom icznej zależności decyduje -tf ty m , że ś w ia t nasz sta ł się całością o p a ru

za le d w ie ośrodkach k ie ro w n ic z y c h .

Rzeczywistość n ie je s t z p la s te lin y — sta­

w ia opór. N ie podd aje się d o w o ln ie decyzjom naszego sum ien ia i poczucia słuszności, W śród c z y n n ik ó w , p rz y k tó ry c h pom ocy czło w ie k b u d u je porządek na świecie, n ie w y s ta rc z y u w z g lę d n ia ć zasad m o ra ln y c h , trze b a pa m ię ­ tać. o w p ły w ie is tn ie ją c y c h , w y s iłk ie m w ie lu

•¡pokoleń,, na o lb rz y m ic h p rze strze niach zorg a­

n iz o w a n y c h in s ty tU c y j m a te ria ln e g o życia, iń s ty tu c y j, ■ k tó r e p o k o le n ia b u d o w a ły n ie W edle naszego poczucia m oralnego, ale k ie ­ r u j ą c się zasadam i technicznego powodzenia,

zasadam i o b o ję tn y m i, często n a w e t w ro g im i

" r ę iig ii s p ra w ie d liw o ś c i. W p ły w te j potężnej ' sieci ż yw ych , d z ia ła ją c y c h i ro z w ija ją c y c h

O D R O D Z E N I E

się in s ty tu c y j — k o p a lń , fa b ry k , koncernów , b a n k ó w — in s ty tu c y j, od k tó ry c h zależy b y t i życie m ilio n ó w — w zasadniczy sposób ro z ­ strzyga o naszych losach, o losach św iata, w yznacza każdem u, k to chce działać w ty m re a ln ym , op orn ym świecie, dla urz e c z y w is t­

n ie n ia s p ra w ie d liw o ś c i, nieu suw a ln e, je d n y m gestem w a ru n k i, a ty m sam ym d y k tu je m e­

to d y i ś ro d k i d z ia ła n ia skuteczne, dostosowa­

ne do w a lk i z ty m i w a ru n k a m i.

To co Określa k s z ta łt całego ś w iata i w y ­ znacza w a ru n k i, w k tó ry c h przych od zi nam żyć, działać i w a lczyć o re fo rm y , znajduje, też sw oje o d p o w ie d n ik i w m n ie js z e j s k a li je d n e ­ go re jo n u , p a ru k r a jó w sąsiadujących, lu b w losach jednego państw a.

Jeśli w od le g łych okresach h is to r ii O zale­

żności n a ro d ó w de cydow ał ty lk o po db ój f i ­ zyczny, to w dobie k a p ita liz m u s ytu a cja u le ­ gła zm ianie. P odobnie b y ło w stosunkach k la ­ sow ych w e w n ą trz jednego pa ń stw a : zależność fe u d a ln a polegała na p ó łn ie w o li — pańszczy- źnie, je ś li id zie o stosunek u p rz y w ile jo w a n e -, go szlachcica do ograniczonego w sw ych lu d z ­ k ic h p ra w a c h chłopa, zaś w dobie k a p ita li­

zm u p rz y fo rm a ln e j ró w n o ś c i W szystkich wobec p ra w a — z ja w iła się ekonom iczna za­

leżność ro b o tn ik a od przedsiębiorcy. A ja k się to p rz e ja w ia w stosunkach m ię d z y n a ro ­ dowych? Treścią im p e ria liz m u współczesnego nie je s t b y n a jm n ie j fiz y c z n y p o db ój, alé n ie ­ w oląca fo rm a eksp an sji gospodarczej. P ań­

stw a im p e ria lis ty c z n e w y w o ż ą k a p ita ł, k a p i­

ta ł fin a n s o w y in w e s tu je sw oje żasóby p ie n ię ­ żne w k ra ja c h gospodarczo zacofanych i cią­

gnąc Z ty c h inW estycyj O lbrzym ie zys k i i p ro ­ centy, po d p o rz ą d k o w u je ąóbie te k ra je ta k gospodarczo ja k i p o lity c z n ie Z ty m , ie za­

chowane są w s ż e lk ie zew nętrzne pozory n ie ­ zależności.

Toteż najistotniejszym narzędziem rzeczy*, wistej wolności jest odporność i niezależność ekonomiczna. Suwerenność gospodarcza de­

cyduje dziś o pełnej suwerenności politycz­

nej.

A le p rz e jd ź m y od opisu ty c h og ólnych w a ­ ru n k ó w do s y tu a c ji p a ństw a polskiego. K r a j nasz odradzać się począł w ram ach okre ślo­

ne j s y tu a c ji. W yznaczył ją bieg w y d a rz e ń u s c h y łk u w o jn y z N iem cam i, u k ła d s ił p a ń s tw w alczących i nasz stosunek do ty c h państw .

W p ły w nasz na u k ła d ty c h stosu nków i ic h p rz e m ia n y je s t ciągle n ie w ie lk i. Toteż sądzę, że w y ra z e m dobrego ro z u m ie n ia in te re s u p o l­

skiego będzie p rz y ję c ie d w u p o dstaw ow ych zasad naszej p ra w d z iw e j niezależności.

1. U trz y m a n ie n a jb a rd z ie j, lo ja ln e j z obu stron p o lit y k i sojuszów z na szym i sąsiadam i, zwłaszczŚ ze Z w ią z k ie m R a d z ié é k in v aby'StW'ó- 1 rzyć dostateczną zaporę p rz e c iw cibgíe g ro ­ żącej nam a g re s ji n ie m ie c k ie j. Ina czej nie zdo ła m y u trz y m a ć całości k r a ju , któ re g o g ra ­ nice w y zn a czyła n a m w o jn a , je j przebieg i w y n ik . A zro b ie n ie w szystkiego, co na kazu je nam dla ic h u trz y m a n ia p o lity c z n a rozwaga, je s t n a jw a ż n ie js z y m ob ow iązkiem p a trio ty c z ­ nym .

2. Uświadomienie sobie, że pełną wolność musimy sobie dopiero wywalczyć. O siągniem y zaś tę is to tn ą niezależność przez rozbudow ę naszego p o te n c ja łu gospodarczego, przez um o­

cnienie naszej nieza w isłości ekonom icznej, przez e lim in a c ję n a rusza jących naszą nieza­

leżność w p ły w ó w ekonom icznych z zew nątrz.

W a lk a o nasźą w olność, w a lk a o hasz, głos i jego wagę w spra w a ch m ię dzyn arod ow ych, to w a lk a o naszą siłę gospodarczą. W a lk ę tę toczy się w naszych fa b ry k a c h , -portach, na stacjach p rz e ła d u n k o w y c h , w zagospodarow y­

w a n iu Z iem O dzyskanych. K ażda w y g ra n a potyczka p rz y b liż a ostateczne z w ycię stw o : wolność i niezawisłość.

Toteż każdy, kto Wybrawszy właściwe, eko­

nomiczne i efektyw ne środki ponosi dziś ofia­

ry, aby przyśpieszyć naszą Odbudowę gospo­

darczą — jest dobrym patriotą i dobrze służy wolności kraju .

ID E O L O G IA R E F O R M

Trzeba się w ię c nam zastanow ić, czy id e o ­ we w y ty c z n e naszej p o lity k i gospodarczej rzeczyw iście za p e w n ia ją je j ekonom ię działa-, n ia i środków , efe k ty w n o ś ć i szybkość osią­

gania re z u lta tó w . Z a s ta n o w im y się zatem, czy obecna p o lity k a P o ls k i słu ży je j Wolności.

O czyw iście wchodzą tu w grę nie ty lk o za­

ga dnienia ściśle ekonom iczne, ale też u s tro jo ­ we a na w e t społeczne. Id z ie b o w ie m o ideową treść całości naszego życia zbiorow ego. Czy i óną od pow iada w y m a g a n io m p a trio ty z m u ?

Zasadniczą spra w ą będzie tu p ro b le m tr ó j- p la n o w e j re a liz a c ji d e m o k ra c ji: p o lity c z n e j, społecznej i ekonom icznej. K o n k re tn y m je j w yra ze m są nasze podstaw ow e re fo rm y : r o l­

na i prze m ysłow a, oddanie w a rs z ta tó w p ra cy ro ln ik a i ro b o tn ik a w ręce p ra cujących. Czy prze prow adzenie ty c h re fo rm b y ło is to tn ie n a jp ilh ie js z ą potrzebą n a ro d o w ą i obow iąz­

k ie m p a trio ty z m u ?

Jesteśm y k ra je m , k tó ry 'k o n s e k w e n tn ie i do końca nie p rz e p ro w a d z ił żadnej re fo rm y . A n i te j zw iązan ej t re fo rm a c ją w X V I w ., a n i te j zw iązanej z ro z k ła d e m fe u d a liz m u w X V I I I . M śdiłó się to n a nas zacofaniem i słabością, w y z y s k iw a n ą przez w ro g ó w , Ź ró d łe m s iły k r a jó w zach od nio -eu rope jskich b y ły n ie w ą t­

p liw ie ic h re w o lu c y jn e , k o n s e k w e n tn ie p rz e ­ prow adzone re fo rm y . Rozm ach k a p ita lis ty c z ­ n e j A n g lii — w dobie ro z k w itu i postępow o­

ści k a p ita lis ty c z n y c h fo rm p r o d u k c ji t i s c h y ł­

k u X V I I I i w pie rw sze j p o ło w ie X I X w . zro ­ d z ił się z celowości i k o n s e k w e n c ji je j re fo rm . S tw o rz y ł on potęgę k r a ju , podstaw ę po w o­

dzeń m ieszczańskiego stulecia, a także p rz y ­ niósł o b y w a te ls k ie i k u ltu ra ln e zdobycze, k tó ­ re n a w e t prz e ż y w a ją c się w biegu h is to r ii m a ­ ją trw a łe znaczenie w ży c iu n a ro d u ja k o osiąg nię ty stopień postępu, u m o ż liw ia ją c y ła ­ tw e po staw ienie dalszego k r o k u naprzód.

N ie obyło się Oczywiście bez tru d n o ś c i i o fia r. R e w o lu c ja ag rarn a w A n g lii X V I I I w . b y ła niesłych an ie b ru ta ln a . C hłopa b e z lito ­ ś n ie usunięto z zie m i. A le scalone w ten spo­

sób m a ją tk i s ta ły Się m a te ria ln ą podstaw ą dla w p ro w a d z e n ia k a p ita lis ty c z n y c h m etod p ro d u k c ji w ro ln ic tw ie . B e z ro ln i c h ło p i s ta li się a rm ią p ro le ta riu s z y , k tó ry c h ręce u ru c h o ­ m iły k a p ita lis ty c z n ą p ro d u k c ję fabryczną.

A n ie w ą tp liw ie -ten ty p p ro d u k c ji le p ie j za­

sp o k a ja ł podstaw ow e p o trze b y społeczeństwa angielskiego, an iże li dotychczasowe feu dalne sposoby w y tw a rz a n ia . Czy procesy te zresztą m o g ły przebiegać inaczej, b a rd z ie j lu d z k o i s p ra w ie d liw ie , od ra z u zw ycięsko dla p ra c u ­ ją c y c h mas? N ie będziem y się nad ty m zasta­

n a w ia li, bo nie to je s t ważne dla naszego za­

gadnienia.

D la nas ważne je s t to, iż w ś w ie tle h is to ­ ry c z n e j i m o ra ln e j oceny m ożem y słusznie po tępić w ty c h przeobrażeniach g w a łt, n ie ­ spra w ie dliw o ść, egoizm k la so w y, m u s im y je d ­ n a k uznać p o z y ty w n ą ro lę h is to ry c z n e j k o n ­ s e k w e n c ji w U rze czyw istn ie n iu szybko, t w ó r ­ czo, z rozm achem i celowością przodującego wówczas p o rz ą d k u k a p ita lis ty c z n e g o na zie m i a n g ie lskie j. O graniczam y Się do ty c h d w u ocen, bo in te re s u je nas p o ró w n a n ie z sytu a ­ cją polską, gdzie m e przeprow adzono ani w te d y an i n ig d y po tem k o n s e k w e n tn e j re fo r ­ m y, co pociągnęło za sobą tragiczne następ­

stw a: w ie k o w e upośledzenie i opóźnienie w h is to ry c z n y m ro z w o ju .

P rz y s w a ja liś m y sobie k a p ita lis ty c z n e fo rm y p r o d u k c ji zawsze zdystansow ani, zawsze w n ie s p rz y ja ją c y c h W arunkach, zawsze pch a­

n i prze z obce s iły , służąc ich, n ie w łasne m u in te re s o w i, zawsze w n ie w o li potężniejszego, dojrzalszego a egoistycznego k a p ita łu obcego, bądź zaborcy, bądź ekonom icznego zdobyw cy, in w estu jące go k a p ita ł na naszych Ziem iach W celach e k s p lo a ta c ji ra b u n k o w e j. A le czy, W yrzekając się k o rz y ś c i kon s e k w e n tn y c h re ­ fo rm , z d o ła liś m y chociaż u n ik n ą ć m o ra ln e j ohydy, k tó ra niezaprzeczenie cechuje w a lk i kla sow e dotychczasowej h is to rii? Czy rzeczy­

w iście P olska b y ła „P o ls k ą C h rystu so w ą “ , ja k to g ło s ili ro m a n ty c y . W ie m y dobrze, że ta k n ie było. P ra w d a o losie chłopa pańszczy­

źnianego w Polsce, k t ó r y 'n ie p rz e ż y ł celow ej i ś m ia łe j k a p ita lis ty c z n e j’- r e w o lu c ji, b y ła jesz­

cze b a rd z ie j ohydna: .aniżeli k rz y w d a chłopa angielskiego.

H is to ry c z n a bezczynność, jałoW ość i b e zrad­

ność naszych w a rs tw p a n u ją c y c h w ca le nie s p ra w iła , żeby ja ś n ia ły one cno tam i. P rze­

ciw n ie , d łu g ie trw a n ie bolesnych, ja k w ż e ra ­ jące się w Ciało z b y t ciasne i ostre k a jd a n y , p rz e ż y tk ó w przeszłości ty m b a rd z ie j d o tk li­

w ie o d b ija ło Się ną d o li w a rs tw uciskanych.

N ie d o s ta tk i techniczne trw a ją c y c h bez zm ian, od W iekó w prze żytych fo rm p ra c y — w y n a ­ g ra d z a ły sobie W a rs tw y pa nu jące W łaśnie stale z w ię ksza n ym i ciężaram i, rosnącym W y­

zyskiem , pbciązaniem je d y n e j zaWśże tw ó r ­ czej S iły W ty m k r a ju — pracującego czło­

w ie k a . N ie b y liś m y „P o ls k ą C h rystu sow ą“ — b y liś m y k ra je m szlacheckiego zacofania i chłopskiego ucisku. T y lk o postęp techniczny, ty lk o ko n se kw e n tn a re fo rm a m ogła usunąć ten Ciężar k rz y w d y , m ogła to ro w a ć drogę s p ra w ie d liw o ś c i, k tó r e j nie osiągnie się beż postępu i to bez postępu technicznego, bez zdobyczy m a te ria ln y c h i społecznych lu du .

N ie p rz y p o m in a łb y m ty c h Spraw przeszło­

ści, gd yb y nie c ią ż y ły na nas do dziś, gd yby te fo rm y kla sow e nie d o łę stw a i egóiżm u nie o d ż y w a ły stale w ideologiach w p ły w o w e j n ie ste ty Części naszej in te lig e n c ji (ze środo­

w is k a da w n ej N a ro d o w e j D e m o k ra c ji) ja k o W yraz współczesnego W Stecżnictwa. W stecz- niCtWa, k tó re w .te n sposób p ró b u je le g ity m o ­ wać się tra d y c ją narodow ą, p ró b u je dysko n­

tow a ć ja k o m o ra ln e dobro na rod ow e ten fa k ­ ty c z n y b ra k k o n s e k w e n tn e j w o li re fo rm y w naszej przeszłości. To up od ab nia nie nasze­

go życia historycznego do stojącej sadzaw ki b y ło źródłem najw iększego zła społecznego w Polsce. Zubożało k r a j, ta m o w a ło ro z w ó j n o w ych sił, Skazywało Samodzielne ru c h y chłopskie i rob otnicze na ja ło w e p rz e ła m y w a ­ nie tego bezruchu, zam iast p o z y ty w n e j, no­

w a to rs k ie j tw órczości.

K a ż d y n o w a to r w Polsce b y ł skazany na w y k o n y w a n ie zadań spóźnionych w stosunku do reszty św iata. U su w a n ie p rz e ż y tk ó w pozo­

s tałych po nied okon an ych re w o lu c ja c h ZUży- . w a ło większość e n e rg ii społecznej tw ó rc z y c h klas na rod u. B u d o w a n ie nowego porządku, doskonalenie tego co b y ło Społecznie żyWe i zdolne do dalszego ro z w o ju ś ro d k a m i w ła ś c i­

w y m i naszym czasom zawsze m u s ia ło być na d ru g im plan ie.

, A le te k u ltu ro lo g ic z n e o g ó ln ik i n ie u k a z u ją całej s iły i rozciągłości zła, p rz e c iw k tó re m u są , skierowane!. C h c ia łb y m ukazać Wam p rz e jrz y s ty obraz naszego k r a ju i te czarne p la m y n a jg ro ź n ie js z y c h schorzeń, Żebyście m o g li to u jrz e ć oczyma w zruszenia, żeby w a ­ sza, m y ś l b y ła słusznie oburźóna. O braz ta k i prze d sta w ia czujne serce S tefana Ż e ro m skie ­ go. P rzypom nę jego broszurę „O rg a n iz a c ja

ś w ia ta p ra c y “ (w książce „B ic z e z p ia s k u “ ), pisaną na p ro g u p ie rw s z e j niepodległości w 1918 r. P rzypom nę w ytężo ną działalność i pism a w o d zó w chłopskiego ru c h u od p ra w e ­ go do lewego skrzyd ła , od W itosa do T h u - gutta. P rzypo m nę prace naszych postępow ych uczonych: „M ło d e p o k o le n ie c h ło p ó w “ Chała- sińskiego, z b io ry p a m ię tn ik ó w : chłopów , e m i­

g ra n tó w , ro b o tn ik ó w , bezrobotnych, a n k ie ty O d e rfe ld ó w n y w ś ró d m łodzieży, s ta ty s ty k i stan u powszechnej o ś w ia ty Falskiego.

C i pisarze i badacze d a li og rom ną ilość prze raża jących fa k tó w , w y c ią g n ę li z n ic h uczciw e, rozum ne w n io s k i: k lę s k ą m a te ria ln ą i k u ltu r a ln ą naszego k r a ju b y ł w a d liw y u s tró j ro ln y , b y ła przew aga k o rs a rs k ic h m etod go­

sp o d a rki p rze m ysło w e j ra b u ją c y c h k r a j k a r ­ te li. Te s iły d ła w iły u nas swobodę m y ś li, ła ­ m a ły p o lo t re fo rm szkolnych, r u jn o w a ły nas m a te ria ln ie , k p iły z naszej fo rm a ln e j suw e­

renności p o lity c z n e j, de cydo w ały o naszej p o ­ lity c e W ew nętrznej i zagranicznej, o d b ie ra ły na dzieje stw orze nia fu n d a m e n tu d la naszej w olności.

Osią h is to r ii naszego dw ud ziestolecia m ię ­ dzyw ojennego b y ła w a lk a o re fo rm ę rolną , 0 w y z w o le n ie chłopa, b y ła w a lk a o re fo rm ę prze m ysłow ą, o złam anie przem ocy k a p ita łu m onopolistycznego, W w a lce te j śc ie ra ły się najlepsze S iły naszego narodu. Epizodem te j w a lk i b y ła spra w a brzeska, b y ła Bereza, b y ły s tr a jk i ro ln e i ro z p a c z liw a w a lk a naszych ro b o tn ik ó w , tw ó rc ó w „p o ls k ie g o s tr a jk u “ . T a ­ k ie u jm o w a n ie naszej h is to rii, naszej d ru g ie j niepodległości je s t zgodne z fa k ta m i, je ś li nie Chcemy patrzeć na h is to rię la t 1918— 1939 ja ­ ko na dzieje m a le j g ru p y k a p ita lis ty c z n o - zie m ia ń s k o -u rz ę d n ic z e j, ta k ja k starzy h i­

s to ry c y p a trz y li na dzieje P o ls k i p o jm u ją c je ja k o dzieje szlachty. D z ie ja m i bo w ie m rządzą rzeczyw iste s iły społeczne: k la s y społeczne pow iązane w ie lo r a k im i w ię z a m i w e w n ę trzn ie , a m ię dzy sobą zróżnicow ane — przede w szyst­

k im z r a c ji o d m ie nne j r o li w procesach p ro ­ d u k c ji.

Ide olo giczn ie d o jrz a ły m w y ra z e m dążeń ty c h k la s są p ro g ra m y ic h p rz o d u ją c y c h grup, zorg an izow an ych p a r ty j p o lity c z n y c h . A w ie ­ m y, ja k doniosła je s t ro la p a r ty j p o lity c z n y c h w dobie d e m o k ra c ji p a rla m e n ta rn e j, k tó ra p o ja w iła się wszędzie po r. 1918. O tóż w p ro ­ gram ach naszych p a r ty j c h ło p skich i ro b o t­

nic z y c h w y ra ż a ją c y c h dążenia ru c h u chłop­

skiego i robotniczego, re fo rm a a g ra rn a i prze­

m ysło w a z a jm u je m iejsce centralne. P a rtie te g ło s iły potrzebę re fo rm y a g ra rn e j i prze­

m y s ło w e j. A le ró w n ie c e n tra ln e m iejsce z a j­

m o w a ły te s p ra w y w pro g ra m a ch ug ru p o w a ń p ra w ic y , k tó re b r o n iły istnieją ceg o stanu rz e ­ czy. . P o lity c z n a ofensyw a faszyzm u i p ró b y niw ecze nia sam odzielnego ru c h u chłopskiego 1 robotniczego — to b y ło ty lk o spotęgowanie o b ro n y gospodarczego sta n u posiadania u - p rz y w ile jo w a n y c h .

Pod ty m zna kie m k s z ta łto w a ła się d z ia ła l­

ność w y m ie n io n y c h p a r ty j ró w n ie ż w dzie­

dzinie Czysto p o lity c z n e j, a d m in is tra c y jn o - sam órźądow ej i k u ltu r a ln e j. W y s ta rczy w spo­

m nieć o bezowocności te j w a lk i, o klęsce p la n u re fo rm y ro ln e j przed 1939 r., o rosną­

cych w p ły w a c h k a r te li w Polsce p rze d w rze - śniow ej.

Toteż w y s u w a ją c na czoło naszych zadań re fo rm ę ro ln ą i re fo rm ę przem ysłow ą, spe łn i­

liś m y po d s ta w o w y p o s tu la t p a trio ty z m u . A s p e łn iliś m y rzecz n ie ła tw ą , je ś li u p rz y to m - n im y sobie, ja k nieosiągalną b y ła ona przez całe m ię d zyw o je n n e dw udziestolecie. J a k za­

ła m y w a li się w te d y w y b itn i lu dzie , zasłużeni p rz y w ó d c y ru c h u ludow ego i robotniczego.

J a k nie m o g li tych re fo rm urze czyw istn ić, gdy b y li u w ładzy. A wszyscy p a m ię ta m y cza­

sy, gdy p re m iere m b y l W itos czy M óra czew - ski.

P u b lic y ś c i p ró b o w a li ju ż prz e d s ta w ić osią­

gnięcia Obu naszych re fo rm . F r. G il opisał

„Ż n iw o w ie lk ie j r e fo rm y “ w szeregu a r ty k u ­ łó w W „O d ro d z e n iu “ i w od dzieln ej broszurze.

M a ria JarochoW ska p rz e d s ta w iła w trzech a rty k u ła c h w „O d ro d z e n iu “ s p ra w y naszej uspołecznionej p r o d u k c ji p rze m ysło w e j. Jan K ó tt z a ją ł się, k w e s tią w ę gla ( a r ty k u ł w „ K u ­ ź n ic y “ i oddzielna broszura).

Do sp ra w ty c h w ra c a ją na dto często w sw ych p rze m ów ien iach działacze p o lity c z n i a także prasa codzienna. Zresztą ka żd y ż nas obok siebie* w s w o je j o k o lic y może obserw ować i oceniać re z u lta ty ty c h re fo rm .

N a s tą p iło przede w s z y s tk im w y z w o le n ie potężnych s il społecznych, w y jś c ie ze ślepego za u łka b o ry k a n ia się z p rz e ż y tk a m i przesz­

łości. Rozpoczęła się tw ó rc z a i planow a, ce­

lo w a i rozu m na org an izacja m a te ria ln y c h fo rm życia zbiorow ego ju ż na m ia rę potrzeb społecznych. O czyw iście do k o n y w a się to przez W alkę kla sow ą , ale zadania, k tó re dziś przed n a m i s to ją — po U rze czyw istnien iu o- m aW ianych re fo rm — to są przeęieź zadania ju ż Wyższe, h is to ry c z n ie dojrzalsze, bliższe sensownego ła d u społecznego, a n iż e li te, k tó ­ re s ta ły przed n a m i w o s ta tn im półw ieczu, W ypełnio nym w ła ś c iw ie ciągle tą samą, ciągle niespełnioną treścią dążeń społecznych n a ro ­ du, począwszy od o s ta tn ie j m ieszczańskiej i jednocześnie p ie rw s z e j ro b o tn ic z o -c h ło p s k ie j re w o lu c ji w 1905 r.

Jeśli chodzi o re fo rm ę prze m ysłow ą, to d z ię k i n ie j tem po O dbudowy po d ru g ie j w o j­

nie ś w ia to w e j je s t w ie lo k ro tn ie szybsze ■— m im o W iększych zniszczeń — a n iż e li po p ie rw ­ szej, D z ię k i n ie j p o lity k a o d bu do w y k ie r u je się interesem og ólnonarodow ym , a ń ie in te r * -

(3)

N>- 25 O D R O D Z E N I E Str. 3

Z OGÓLNOPOLSKIEGO SALONU

W WA R S Z A WI E

P o rtre t poety sam: k a p ita łu . D z ię k i n ie j opanowano np.

z ja w ia ją c e się po w strząsach w o je n n y c h p ro ­ cesy in fla c y jn e , zw alczono bezrobocie, w p ro ­ w adzono planow ość gospodarki. I ta k ie po­

stęp ow a nie d y k tu je po trze ba b u d o w a n ia n a ­ szej w o ln o ś c i: sw obody w e w n ę trz n e j i suw e­

re n n o ści ze w n ę trzn e j.

J e ś li chodzi o re fo rm ę a g rarn ą, to pocią­

gnęła ona za sobą n ie s p o ty k a n y dotąd w n a ­ szych dzieja ch m asow y awans społeczny w si.

R ola w si w rządzie, sam orządzie i k u ltu rz e , w y ra ż a ją c a się w u d z ia le c h ło p s k ic h p a rty j, w rozroście i w p ły w a c h c h ło p skich org an iza- c y j gospodarczych decydu jących o naszym ż y c iu ekonom icznym , w rozb u d o w ie c h ło p ­ s k ic h in s ty tu c y j k u ltu r a ln y c h i rolnicze go s z k o ln ic tw a zawodowego, w ud zia le ch ło p ó w w in s ty tu c ja c h p a ń stw o w ych , a d m in is tra c ji i sam orządzie — to w szystko św iadczy o m a­

sowości, zasięgu i ro z m ia ra c h tego aw ansu.

Przeobrażenie rzeczyw istości p o ls k ie j nie dokonało się bez o fia r, bez re z y g n a c ji z pe w n ych m n ie j w a żnych zadań i p o s tu la ­ tó w , k tó ry c h jednoczesne re a liz o w a n ie nie b y ło w lu d z k ie j m ocy. A le na le ży u ś w ia d o m ić sobie fa k t, że po raz p ie rw s z y w dzieja ch P o l­

s k i zam ierzona re fo rm a została dokonana.

I m ie jm y ty le p o k o ry , b y uznać, że p o p e łn ia ­ ne p rz y ty m b łę d y czy zan ie dba nia b y ły h i­

storyczną koniecznością, b y ły m ię dzy in n y m i w a ru n k ie m tego jedynego u nas u rz e c z y w is t­

n ie n ia społecznego z a m ia ru m ło d y c h i n ie ­ dośw iadczonych w technice dzia ła n ia klas.

Zwłaszcza, że ra d y na to nie było, bo do­

św iadczeni w technice d z ia ła n ia c h c ie li być ty lk o ś w iado m ym sw ych ś ro d k ó w h a m u l­

cem, niszczycielem zbiorow ego zam iaru.

P O L S K IE S T R O N N IC T W A L E W IC Y B yć może, że w n ie k tó ry c h lu d z ia c h tw ó rc y ty c h re fo rm budzą nieufność. Bo n ie o k ła ­ m u jm y się, n ik t in n y poza od la t p rz e k o n a n y ­ m i, k o n s e k w e n tn y m i p io n ie ra m i le w icow ego ru c h u robotniczego i chłopskiego — n ie u - m ia łb y i nie z d o ła łb y dokonać tego re w o lu ­ cyjnego dzieła. W iem y, że n a w e t d e m o k ra ­ ty c z n ie usposobieni, a b a rd z ie j k o m p ro m is o w i działacze ra d z i b y li odłożyć te s p ra w y do de­

c y z ji izb ustaw odaw czych. A los p r o je k tu re ­ fo rm y ro ln e j z 1920 r. po uczył nas, co to w a rte . C zyny re w o lu c y jn e u rz e c z y w is tn ia ją się ty lk o drogą re w o lu c ji, ty lk o przez re w o ­ lu c y jn e s iły .

R ozum iem przecież, dlaczego w n ie k tó ry c h d e m o k ra ta c h -p a trio ta c h te j kon s e k w e n tn e j le w ic y mogą bu dzić tra d y c y jn ą nieufność.

U s iłu ją oni na w e t przekonać, że ta nieu fn ość je s t ob ow iązkiem p a trio ty c z n y m . Sądzę, że za ty m w s z y s tk im k r y je się błędne prze kon anie op arte na częściowo słusznych, ale n ie a k tu a l­

nych przesłankach. L u d o w e ru c h y le w ic o w e m a ją w śró d sw ych id eo w ych tra d y c y j hasła kosm opolityczne. N ie z b la d ł zresztą i dziś dla m iłu ją c e g o s p ra w ie d liw o ś ć czło w ie ka id e a ł m iędzynarodow ego b ra te rs tw a , id e a ł je d n o ­ czenia się i zespalania p a ń s tw i n a ro d ó w we w sp ó łd zia ła ją ce ze sobą z w ią z k i.

N ie da się ró w n ie ż zaprzeczyć, że w przesz­

łości ru c h ó w le w ic o w y c h w Polsce i poza Polską b y ło w ie le błędów . Zwłaszcza u nas b łęd nie u jm o w a n o niera z spra w ę n iep odleg­

łości oraz je j stosunku do w a lk i o w y z w o le ­ nie społeczne k la s uciskan ych. A le w h is to r ii ty c h ru c h ó w nie b ra k tr a d y c ji w a lk z ty m i błęd am i.

M im o to dzisiejsze postępowe, ra d y k a ln e ru c h y rob otnicze i chłop skie m a ją zup ełnie inne oblicze. W olne od w s p o m n ia n y c h b łę ­ dów. W ruch ach ty c h bo w ie m nie m a skost­

n ia ły c h d o k try n e ró w , ale są ż y w i działacze w y ­ ra ż a ją c y dążenia swego czasu, m yślą cy k a ­ te g o ria m i h is to ry c z n y m i. W ażna je s t dla n ic h a k tu a ln a sy tu a c ja klas, do k tó r y c h należą, a n ie sy tu a c ja sprzed d z ie s ią tk ó w la t.

M ożna w ię c pow iedzieć: fa k t, iż w Polsce lu d sta ł się gospodarzem k r a ju , z m ie n ił p ro ­ g ra m ra d y k a ln y c h p a r ty j ro b o tn ic z y c h i c h ło p ­ skich, s p ra w ił, że ru c h y te przeszły głęboką ew olucję.

Dotychczas w yd zied zicze ni a k c e n to w a li swą m ię dzyn arod ow ą w sp óln otę n ie d o li. Lecz dziś w y w a lc z y w s z y sobie ojczyznę — k r a j, w k tó ­ ry m gospodarują, a k c e n tu ją w y ra ź n ie , że o j­

czyzna je s t podstaw ą dobra i d o ro b k u mas lu d o w y c h . I to je s t rea ln a ocena s y tu a c ji i obecnego in te re su mas. N ie prz e k re ś la ona danego celu: m iędzynarodow ego p o k o ju , b ra ­ te rs tw a i w spółżycia.

Ci, k tó rz y dotychczas w a lc z y li o p o lity c z ­ ne, ■ społeczne i ekonom iczne ró w n o u p ra w n ie ­ nie i w y z w o le n ie , a k c e n to w a li sw o ją od rę b ­ ność, d ą żyli do odseparow ania się od prze­

c iw n ik a , p o d k re ś la li swą odrębność społecz­

ną, bro niąc ty lk o p o lity k i k la s y ro b o tn ic z e j, a k c e n tu ją c na w e t odrębność k u ltu ra ln ą , od­

rębność p ro le ta ria c k ie j k u ltu r y . D zisiaj z w y ­ cięzcy są z w o le n n ik a m i p o lity k i bro n ią ce j in ­ teresów całego narodu, t j. ogółu pra cujących, zaró w n o p ro le ta riu s z y ja k dro bn ych posiada­

czy. P o d k re ś la ją sw ó j zw iązek z tra d y c ją na­

rod u, jego k u ltu rą , zdobyczam i przeszłości, w s z y s tk im i tr w a ły m i w a rto ścia m i, k tó ry c h nie m a ją się za m ia ru w yrzekać, p rz e c iw n ie ,' t r a k ­ tu ją je ja k o istotn e dobro w s z y s tk ic h odsuw a­

nych dotychczas od. k u ltu r y og ólnonarodow ej i od h is to ry c z n y c h tra d y c y j P olski.

IV przeszłości ru c h u lew icow ego, zwłaszcza robo .niczego, związanego z ideologią s o c ja li­

zm u naukow ego, m ożna w y o d rę b n ić trz y fazy ro z w o ju : 1) k s z ta łto w a n ie d o k try n y w d r u ­ g ie j p o ło w ie X I X w., 2) tw o rz e n ie w ie lk ic h

Z B IG N IE W P R O N A S Z K O

ro b o tn ic z y c h org an izacyj zaw od ow ych , i p o li­

tycznych na p rz e ło m ie X I X i X X w ., i 3) re ­ aliz a c ja dążeń re fo rm a to rs k ic h p ro le ta ria tu w ła ś n ie począwszy od końca p ie rw s z e j w o jn y ś w ia to w e j. N ie znaczy to oczyw iście, b y nie b y ło w y b itn e j tw órczo ści id e o w e j w okresie d ru g im i trzecim , a o rg a n iz a c y jn e j w trz e ­ cim.

O bok legend o w ro g im id e i o jczyzn y kosm o­

p o lity z m ie i w ro g im je d n o lity m fro n to m n a ­ ro d o w y m separatyzm ie k la s o w y m , nieu fn ość do ru c h u lew icow ego b u d z iła trze cia legenda:

o sztyw ności d o k try n e rs k ie j ru c h u r o b o tn i­

czego, sztyw ności nie liczącej się ze zm ienną h is to ry c z n ą rzeczyw istością. P rzeczyły w p r a w ­ dzie tem u fa k ty , prze czył ro z w ó j m y ś li, socja­

lis ty c z n e j, ale up rzedzeni w id z ie li tę s z ty w ­

ność w każd ym id e o w y m haśle, zwłaszcza w okresie, gd y p o s tu la ty s o c ja liz m u nie b y ły jeszcze rea lizo w a ne w gospodarce. D ziś n ie ­ w ą tp liw ie s ytu a cja o ty le się z m ie n iła , że ge­

nia ln e p rz e w id y w a n ia tw ó rc ó w ; naukowego socjalizm u s ta ły się z p o s tu la tó w te o re ty c z ­ nych re a ln y m i p ra w a m i, ob cym i w sze lkie j zaciekłości d o k try n a ln e j i w s z e lk ie j u to p ii.

Dziś p o s tu la t p lan ow o ści go spo da rki je s t ha­

słem w s z y s tk ic h rozsądnych eko no m istów i działaczy gospodarczych. T a k je s t i z in n y ­ m i koncepcjam i.

Czas w ię c z re w id o w a ć i tę legendę o do k­

try n e rs tw ie w ru c h u ro b o tn ic z y m . Zwłaszcza iż k a ż d y nieu przed zon y o b s e rw a to r może ła ­ tw o zauważyć, że w ty m trz e c im okresie, o k re s ie -re a liz a c ji i p o s tu la tó w .— ru c h lu d o w y

odznacza się szczególną elastycznością. M ożna b o w ie m tw o rz y ć k on sekw entn ą i m ającą zaw ­ sze tr w a łą w a rto ś ć ideologię, m n ie j troszcząc się o dostosow yw anie je j do p rz e m ija ją c y c h s y tu a c ji w nieko ńczącym się ła ńcuchu prze­

m ia n . W y s ta rc z y ło u ją ć ty lk o ogólne zarysy.

Już okres tw o rz e n ia o rg a n iz a c ji, w p ro w a d z iw ­ szy w ie le k o n k re tn y c h szczegółów w y m a g a ł m o d y fik a c ji ogólnych p o stula tó w .

Nasz okres, okres re a liz a c ji p o s tu la tó w so­

c ja liz m u , o b e jm u ją c e j w sz y s tk ie dziedziny ż y ­ cia, w ym a ga szczególnej elastyczności. I ru c h lu d o w y m a tę elastyczność. Dowodem iest choćby oburzenie n a iw n y c h , k tó rz y zupełnie tra c ą o rie n ta cję , gdy słyszą k o m u n is tę b ro ­ niącego p ry w a tn e j in ic ja ty w y w granicach zakre ślo nych przez in te res narodu. T y m na­

iw n y m trzeba w y tłu m a c z y ć , że nie m a sprzecz­

ności m ię d z y a k tu a ln ą p o lity k ą a id ea m i so­

c ja liz m u . N a u k o w y socjalizm b o w ie m jest m etodą ob serw ow a nia fa k tó w , ic h te o re ty c z ­ nego w y ja ś n ia n ia i w y c ią g a n ia tra fn y c h w n io ­ s k ó w p ra k ty c z n y c h .

A w ię c s o c ja liz m n a u k o w y to nie koń skie o k u la ry przeszkadzające w id z ie ć rz e c z y w i­

stość. I to decyduje. W łaśn ie m a rk s iś c i — w ie r n i zasadom sw ej m etod y ro zu m ie n ia z ja ­ w is k h is to ry c z n y c h — muszą rozpoczynać od s um ien nej an alizy faktyczne go stanu rzeczy.

To, co dzieje się w Polsce, je s t s y tu a c ją bez precedensów, zup ełnie swoistą. R uch ro b o t­

n ic z y dąży do u s tro ju socjalistycznego i z ty m się nie k r y je . Lecz dość ju ż niejasnego ga­

dania, że jedność tego ru c h u w Polsce, w s p ó ł­

p ra ca d w u p a r ty j ro b o tn ic z y c h — je s t ty lk o jednością ta k ty c z n ą m im o ró żn ic id eologicz­

nych , że jedność ta p o d y k to w a n a została t y l ­ k o przez p a trio ty z m , przez zrozum ienie k o ­ nieczności łączenia w y s iłk ó w w tru d n y c h i w y ją tk o w y c h w a ru n k a c h odbudow y. A po­

n ie w a ż cel ten prze rasta w sz y s tk ie cele p a r­

ty jn e , może jednoczyć i jednoczy.

Jest b o w ie m inaczej. Uznanie, zgodne z me-, to d y c z n y m i zalece nia m i M a rx a , nowego u - k ła d u s ił społecznych i nowego u k ła d u gospo­

darczego P o ls k i w w a ru n k a c h p o w o je n n e j E u ro p y i św iata, d o p ro w a d ziło u nas do za­

sadniczego uzgodnienia p ro g ra m ó w id eo w ych d w u tra d y c y jn y c h p a r ty j ro b o tn iczych . W y ­ rzeczenie się b łę d ó w przeszłości zarów no PPS ja k i K P P d o p ro w a d z iło do je dności ru c h u robotniczego i w s p ó łp ra c y spa dko bie rczyń da w n ych' o d ła m ó w id eo log iczn ych tego r u ­ chu. O czyw iście je s t w ie le p o w o d ó w p ra k ty c z ­ n ych , k tó re nie p o z w a la ją dziś s tw o rz y ć je d ­ ności o rg a n iz a c y jn e j ty c h d w u p a r ty j. N ie ­ m n ie j je d n a k współczesny ru c h ro b o tn ic z y w id z i m ożliw o ść pokojow e go przechodzenia do u s tro ju socjalistycznego, w id z i m ożliw ość op arcia się w tych, dążeniach na d e m o k ra c ji lu d o w e j, na in s ty tu c ji p a rla m e n tu ludow ego, na gospodarce spółdzielczej, na uspołecznio­

n y m przem yśle. R u ch ro b o tn ic z y n ie w id z i w p o ls k ic h w a ru n k a c h p o trz e b y d y k ta tu r y p ro le ta ria tu , n ie w id z i po trze by, a b y P olska m ia ła prz e jś ć przez te n u s tró j, któ re g o w z ó r s tw o rz y ła Rosja czy U k ra in a Radziecka.

R u ch ro b o tn ic z y le p ie j n iż n ie le g a ln a opo­

z y c ja ro z u m ie obow iązek p a trio ty c z n y . H itle r y z m do tego s top nia w y n is z c z y ł na ró d p o ls k i, że każda k rw a w a p ró b a prze b u d o w a ­ n ia s to s u n k ó w w Polsce b y ła b y ty lk o u d e­

rze n ie m w n a ród , b y ła b y zgubą fizyczną , ostateczną k lę s k ą n a rod u. R u ch ro b o tn ic z y tw o rzą c m a te ria ln e p o d s ta w y p o k o jo w e j p rz e b u d o w y u s tro ju — d a je w ła ś n ie do w ody rzeczyw istego p a trio ty z m u .

P odobny sens m a k o n k lu z ja całości ro z w a ­ żań: To, czego w Polsce dokonał wysiłek In ­ du, jest właśnie wyrazem praw dziw ie pa­

triotycznego obowiązku wobec kraju . Z ro ­ d z iło się z d o jrz a łe j m y ś li p a trio ty c z n e j i z te ­ go uczucia m iło ś c i ojczyzny, k tó re w s k a z u je drogę re fo rm i n a p ra w y zła.

Stefan Żółkiew ski * i

W p o p r z e d n im (81) n u m e rz e „ O d r o d z e n ia " z d n ia 16 c z e rw c a 1946: M a r ia Jaro c h o w s k a ( r y s u n k i E d ­ w a r d a G ło w a c k ie g o ): L u d z ie , k t ó r y m n ie s ta w ia się p o m n ik ó w . — K o r n e l F ilip o w ic z : Ś n ie g . M a la r s tw o p o ls k ie (Z y g m u n t W a lis ze w s k i). — T a ­ deusz B re za : I n t e le k t u a liś c i fr a n c u s c y w w a lc e z o k u p a c ją . — M a la r s tw o fr a n c u s k ie (P a u l C ć- za n n e ). — Z p o e z ji r o s y js k ie j: Osip M a n d ic ls zta m ( p r z e ło ż y ł J e rz y P o m ia n o w s k i): • * — J a n W a l­

c z a k : S z k o d liw a k s ią ż k a . J a n D iir r -D u r s k i:

„ W e s e le " W y s p ia ń s k ie g o w z w ią z k u ze w s p ó łc z e ­ s n ą l i t e r a t u r ą p o lity c z n ą . — W p r a c o w n ia c h p is a ­ r z y i u c z o n y c h . A n k ie t a „ O d r o d z e n ia " . (Jan B rzo za, A n to n i G ład ys z, W a n d a K a rc ze w s k a , K o n ra d K o n io r, K a r o l K o r a n y i, T a d e u s z L e h r - S p la w iń s k i, H ila r y M a jk o w s k i, J ó zef N a c h t, M ie ­ c zysław O p a łe k , J an P a c h o ń s k i, ks. H e n r y k W e - ry ń s k i). — J ó ze f S ie ra d z k i: B a k c y l n ie w o li. A r t u r S a n d a u e r: P a rę u w a g o e g z y s te n c ja liz m ie . — W o jc ie c h N ata n s o n : D w a t e a t r y — c z y je d e n ? — S te fa n P a pe e : C ie r n ia k o w a d o la . — J ó ze f W . Reiss:

W s ty d liw o ś ć . — Z b ig n ie w L e n g re n ( r y s .) : R u c h w y d a w n ic z y w W a rs z a w ie o ż y w ia się. — H e n r y k V o g le r: P o e z ja ż o łn ie rs tw a i tę s k n o ty . — S ta n i­

s ła w N o w a c z y k : „ P ie n ią d z e fik a ją c e , ry c z ą c e i m a c h a ją c e o g o n e m “ . — A le k s a n d e r Ossowski:

P o la c y w w a lc e z N ie m c a m i. — T e a tr M ie js k i w L u b lin ie . W ito id Z ie m b ic k i: O e u n u c h a c h i k a s t r a c ji. — S te fa n ia Ł o b aczew ska: Z y c ie m u ­ z y c z n e w K r a k o w ie . — js: P o ls k a w s p ó łc z e s n a . W ę g ie l b r u n a tn y . — M a ria n P ro m iń s k i: K r o n ik a film o w a . — T e a tr D o ln o -S lą s k i w J e le n ie j Gó­

rze . - H e n r y k V o g le r: N o w e w ie rs z e Z e c h e n te - ra . - K o re s p o n d e n c ja (Z o fia Ziębicka, Henryk Jasień ski). — 10 ilu s tr a c ji. — 12 s tro n .

V

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dziecko musi być beztroskie... Is to

cej ulic przechodzi tym ogromniejsza masa tworzy się ludzi, aż przy moście Pont N euf oczekująca na nich konna żandarmeria rozpraszać wszystkich

słow acja.. Na tropacn M onte Cassino. Trzeba sprostow ać błąd, k.. pro za poet.. Szy­. m

Siergiej Lwowicz nie bez powodu szczycił się Rousseleau. Rousseleau był pedagogiem w całym znaczeniu tego sło­. wa. W ymagał od ucznia znajomości

Zaledwie podniesiona, już śledzi zazdrośnie, Jak na głazie bezwzględnym czas blady się kreśli, Godzina ku mnie schodzi i do złota

Jest mi niewypowiedzianie przykro, że nie mogę być obecnym na tym kongresie, gdzie dane by m i było spotkać tych ludzi dobrej woli, którzy nie lękając się

jąca się wiosna argentyńska wszystkich nabawiła kataru, Duhamelowi chrypką odjęła głos, ja obawiałem się grypy, mnie tym bardziej martwiło, że naza­.. ju trz

I ?nowu deszcz, dalekie znowu grzmoty, odgłosy burz: bezkształtna kanonada, i jednostajny plusk: znużony krok piechoty, żelazny traw pod czołgiem chrzęst: deszcz