/}25 ft\/t
PRZEWODNIK MIŁOSIERDZIA
Miesięcznik Związku Towarzystw Dobroczynności „CA R IT A S" i R ad Wyższych Konferencyj św. Wincentego k Paulo męskich i żeńskich.
Redaktor: Sekretarz jeneralny Zw iązku, X. WALENTY DYMEK.
Adres redakcji i administracji:
P o z n ań, Aleje Marcinkowskiego, 22 II — Telefon 1989 — P. K. O. 206 143.
W a ru n k i p rzedpłaty :
C złonkow ie Zw iązku T owarzystw D obroczynności „C a rita s " otrzym ują organ /.w lązku bea- p iataie. — Przedpłata d l i niecztoaków wynosi 8 zt. roczni#, płatnych w tatach kw artalnych.
Nr. 10. Poznań, październik 1925. Rocznik IV.
Treść numeru: S. p. Kazimierz Brownsford. — Podstawy opieki nad ubogimi w czasach obecnych. — Tanie Kuchnie.
*
S. p. Kazimierz Brownsford.
Ziemia polska ułożyła się już nieco i porosła trawą grob s. p. Kazimierza Brownsforda. Szerszym i bardzo szerokim warstwom znany on był jako wieloletni patron Kołek Rolniczych, jako poseł na sejm i jako człowiek nie
skazitelnych obyczajów i niezmordowanej pracy. Imię jego było sztandarem, jego osobistość i praca rękojmią spokojnej i dobrze postawionej celowości. Mimo to nie wszyscy znali rożne skrytki jego serca, oraz niewielu zdołało wniknąć w jego duszę, na zewnątrz zawsze pogodną, ale i nieco zamkniętą w swej subtelności i chrześcijaniźmie.
Nie wszyscy wiedzieli o tem, że ten działacz społeczny ktorego praca przejdzie do historji Kółek Rolniczych jako epoka umiejętnego pogłębienia pracy poprzedników, był zarazem apostołem miłosierdzia. On to był prezesem Rady Wyższej św. Wincentego a Paulo, by radą służyć na rzecz tych, którzy wyciągali ręce do serc litościwych, a pełnił ten urząd z nadzwyczajną wewnętrzną gorliwością. Jako patron Kołek Rolniczych miał stale kontakt z włościanami, którzy w czasach największej biedy i zubożenia mogli się najwięcej przysłuzyc do zwalczania nędzy. To też korzystając z każdej okazji zachęcał ziemian do ofiarności na rzecz najbiedniej
szych, i głos jego nigdy nie przebrzmiał bezskutecznie Ody J. E. Ks. Kardynał Dalbor powołał na nowo do życia Związek Dobroczynności Caritas, skorzystano z do
świadczenia na polu charytatywnem ś. p. Kazimierza Browns- forda i zaofiarowano mu przy wyborze zarządu wicepreze- surę. Dla dobrej sprawy zawsze znalazł czas, tak też i w tym wypadku z gotowością przyrzekł współpracę w nowo wskrze
szonym Związku Dobroczynności.
Dla ludzi, którzy przedstawiają pewną indywidualność*
trudno szukać porównań. Tem trudniej zaś szukać ich dla ś. p. Kazimierza Brownsforda który przy wszystkich swoich wysokich urzędach i stosunkach byl człowiekiem niesłycha
nie skromnym i głęboko religijnym. Siła jego pracowitości i działalności płynęła dlatego z wewnątrz, z jego katolickich przekonań, i dlatego też pozostały motywy jego pracy również skryte, jak ukrytą została całą jego charytatywna działalność.
Nigdy nie chwalił się tem, że i on narażając się na wielkie niebezpieczeństwa życia pospieszył że tak powiem na odsiecz Lwowa, zawożąc zgłodniałym braciom przez hajdamaków oblężonym środki żywnościowe. Podróż ta połączona była z wielkim trudem i niebezpieczeństwem życia, bo przecież wśród huku armat nieprzyjacielskich zdążał pociąg do grodu lwowskiego, a jednak miłość bliźniego wszystko zwyciężała.
Nigdy nie wspominał w swej skromności, że należał do tych, którzy pędzeni miłością Boga i bliźniego nieśli pomoc bezdomnym rodakom w b. królestwie dotkniętym grozą wojny światowej. Ody łupieżcy krzyżaccy zniszczyli kraj polski i pozbawili tysiące rodzin polskich dachu i środków utrzymania, jeździł ś. p. Kazimierz Brownsford od miasta do miasta, od wioski do wioski ratując zgłodniałe i bezdomne dzieci polskie. A wszędzie zanosił z pomocą materjalną pomoc moralną. Swoim ciepłem słowem pociechy dodawał otuchy do znoszenia cierpień w imię Boże, swoją hojną ręką ocierał łzy płaczącej ludności polskiej. Napewno nieraz nie- dospał i niedojadł, ale wszystko spełniał z poświęceniem dla miłości Boga i bliźniego. Tkliwe współczucie i ciągła pa
mięć o potrzebach ludzi uboższych, czy to włościan czy też proletariatu miejskiego nie opuszczały go nigdy. Żaden potrze
bujący, pukający do furtki przy ul. Ogrodowej 9, nie wyszedł nigdy z próżnemi rękoma.
Jak ceniono pracę charytatywną ś. p. Kazimierza Browns
forda świadczą listy dziękczynne i pełnego uznania pisane do niego przez wielkich mężów. A więc bez przesady sta
wiali otwarcie ludzie tej miary i wielkości jak rektor Świę
cicki lub arcybiskup Bilczewski ś. p. Kazimierza Brownsforda za wzór na niwie charytatywnej.
Dziś kiedy go zabrakło, niema na razie człowieka, któ
ryby jego pracę mógł podjąć z równern poświęceniem.
Nikt i nic co szlachetne, nie było mi obojętne. Ludzie prawi nie zapomną też dlatego o nim, jako o tym, który w miarę sił pracował do końca na wszystkich swych poste
runkach. A ci, którzy go bliżej znali nie zapomną także, że stał on na tych posterunkach nieraz sam jeden i o własnych siłach. Nie skracały mu wówczas pracy ani rycerskie pio
senki towarzyszy ani też przygrywki chwilowej popularności.
Lecz on na nich trwał i trwał w beznamiętym lecz twardym poczuciu obowiązku. Ci którzy go za to nie uczczą, nie uczczą także siebie samych.
Ks. A. K.
227
Podstawy opieki nad ubogimi w czasach obecnych.
Chociaż dzisiejszy świat przepojony jest samolubstwem, to jednak nie brak jeszcze ludzi takich, którzy uprzytamnia
jąc sobie ważność sprawy spieszą chętnem sercem warstwom upośledzonym zi pomocą, rezygnując nawet nieraz z niejednej własnej przyjemności. Dobroczyńcy ci pragną przez opiekę nad ludem ubogim usunąć chociażby w malej mierze bolączki życia społecznego.
Lecz opieka ta musi być ujętą, w pewien system, aby nie chybiła celu. Zdarzyć się bowiem może, że dobroczyńca bę
dzie się wysilał w jednym tylko kierunku, a zapomni o innych
— może nawet ważniejszych — brakach ubogiego. Dalej — wspomagany może już pobiera skądinąd wsparcie a w swej chciwości nie zdradzi tego, wskutek czego krzywdzi swych braci' współcierpiącyeh. Mogą zachodzić i takie wypadki, że ubogi ma prawo do zapomóg rządowych, z których nie korzysta wskutek nieświadomości własnej i swego dobrodzieja.
Aby wszystkim takim uchybieniom zapobiec należy sobie uprzytomnić pewne zasady, którerni dobroczyńca koniecznie kierować się powinien przy wypełnianiu tak wzniosłych idej.
Chcąc przyjść z pomocą biednym — a mamy ich dwa ro
dzaje, jedni cierpią na ubóstwo materjalne, drudzy na ubóstwo moralne — należy koniecznie przykładać ręki do pracy tak szlachetnej o s o b i ś c i e . Przez o s o b i s t ą troskliwość trzeba wzbudzić w ubogim zaufanie, aby móc tern prędzej wejść na trop niedomagali.
Cóż pomoże biedakowi, jeżeli się jemu pośle przez po
słańca kilka groszy na utrzymanie nie wiedząc wcale, w ja
kich warunkach on żyje. Byłoby to podobnem do lekarza, który nie wiedząc czy chory jest dorosłym lub jeszcze dzie
ckiem z opowiadania drugich stawia diagnozę i posyła cho
remu na chybił trafił jakieś lekarstwo. Chcąc należycie le
czyć chorobę, trzeba o s o b i ś c i e się przekonać o warun
kach niedomagającego. Tem więcej u ubogiego, który na- pewno nietyle fizycznie ile moralnie cierpi. W ystaw m y sobie biedaka, przykutego jakąś chorobą do loża. Nikt nie zajrzy do niego, on czuje się opuszczonym i jakoby przez współbraci z społeczeństwa wyklętym. A jakież to światło słoneczne zabłyśnie na obliczu moralnie i fizycznie cierpiącego skoro zobaczy, że przychodzi pod jego strzechę — może gdzieś do piwnicy ponurej wilgocią przepełnionej, albo na poddasze, gdzie lato i zima dotkliwie daje się w znaki — zwiastun m iło
sierdzia. Ó w biedak, który swej izdebki1 opuścić nie może i któremu tylko te cztery ściany na jego wzdychanie wtórują, będzie upatrywał w nim prawdziwego posłańca Bożego... -
A czyżby ;to miało miejsce, gdyby ktoś przesłał jemu w zimny sposób jałmużnęi? Nigdy. A może ów ubogi nie pra
gnie wcale materialnej pomocy, może) jego dusza rwie się do jakiejś pociechy moralnej, której żadne skarby zastąpić nie zdołają. W takich wypadkach tylko opieka osobiście 'wyko
nywana odniesie skutek, bo bezkrytyczna jałmużna może czę
sto zupełnie zrazić biedaka, w szczególności jeżeli chodzi o osoby inteligentne i wrażliwe.
N i g d y n i e d a w a ć j a ł m u ż n y b e z k r y t y c z n i e , oto nowa zasada dla tych, którzy dobrej sprawie przysłużyć się pragną. Odwiedzając ubogiego osobiście należy w pierw
szym rzędzie stwierdzić, czy biedak nie ma już nikogo z ro
dziny, któryby się nim zaopiekować powinien. Niestety, po
czucie miłości rodzinnej dziś poszło w zapomnienie, a często się znachodzi, że ubodzy mają rodzinę, nieraz, może nawet zamożną, która się wstydzi owym, że tak powiem trędowa
tym. Mogą i takie wypadki zachodzić, że ubogi nie ma czoła się przyznać do — może zawinionej biedy, i poprosić rodzinę o przytułek. Wtenczas należy stanowczo, uwzględniając oczywiście wszelkie okoliczności, zaapelować do sumienia rodziny. Jeżeli się dla biedaka nic nie wskóra, to przynaj
mniej przypomni się zainteresowanym większe poszanowanie w ęzła rodzinnego.
Byłoby to rzeczą pożądaną — nie powiem złą, gdyby
dobroczyńca sięgał zaraz do pomocy opieki urzędowej. W ażn ą
zasadą przy wykonywaniu opieki nad ubogimi jest, pocią
229 gnąć w pierwszym rzędzie do powinności czynniki, najbliższe a do tego zobowiązane. Gdyby zaś te zawiodły, a opieka urzędowa nie przyszlaby zaraz z pomocą można korzy
stać z zasobów opieki prywatnej, lub ofiarować coś z w ła
snych funduszów.
Lecz na jednej wizycie poprzestać nie można. Na pierw
szy rzut oka pozna się tylko zarys tej smutniej historii. Przy pierwszych odwiedzinach nie zdobędzie się ieszćze zaufania ubogiego. Częstsze zachodzenie i okazanie prawdziwej tro
skliwości zjednywa sobie serce biedaka i dopiero wtenczas uchyli on nam rąbek swej karty życiowej, która może prze
pełniona jest zgryzotą, niewiarą i zniechęceniem do życia.
Dopiero teraz przedstawi nam obraz swego ubóstwa moral
nego. ubóstwa duszy, które przedewszystkiem i na pierwszem miejscu leczyć mamy. O duszę, o ten skarb najdroższy cho
dzić nam powinno. Wskutek zupełnego opuszczenia nikt nie zwracał ubogiemu uwagi na to, że przecież z Bogiem poje
dnać się trzeba. Nikt nie pocieszał go w jego cierpieniach, stąd w ynikła niechęć i nieufność do ludzi i Boga. I tu nowe zadanie i nowa zasada dla opiekującego się ubogimi: r o z t a c z a ć p r z e d e w s z y s t k i e m o p i e k ę n a d d u s z ą u b o g i e g o . Nawet wolnomyślna angielka Elżbieta Fry po
wiada: D u s z ą o p i e k i n a d u b o g . i m i j e s t o p i e k a n a d d u s z ą u b o g i c h .
Jednakże w takich wypadkach należy postępować z wiel
ką ostrożnością i roztropnością. Trzeba bowiem ubogich in
dywidualnie traktować, czyli uwzględniać ich stan i poziom intelektualny. Inne będzie nasze postępowanie wobec pro
staczka a inne wobec inteligenta. Ostatni potrzebuje może nieraz szczególniejszej opieki moralnej. Jad trucizny dzisiej
szego wolnomyślicielstwa, trudy i przykre przejścia życiowe w ygryzły z serca do reszty owoce nauki religji. Życie po
kryło sumienie jakąś powłoką nieprzejrzystą. Bóg, wiara, cnota, to ,tylko czcze frazesy dla owego biedaka. W miarę oddalania się od Kościoła i Sakramentów św. przyswajał so
bie pojęcie moralności świata przewrotnego. Jakież piękne
zadanie opiekującego się nim . W sposób delikatny może
nieraz za pomocą forteli starać się uderzyć o dzwon sumienia
i przypomnieć prawdziwie ubogiemu szczęśliwe lata dziecięce,
kiedy to Bóg przychodził mu zawsze z pomocą. W jego cier
pieniach z nim razem cierpieć, w jego bólach z nim współczuć, w radościach z. nim się radować — a przy nadającej się spo
sobności skierować jego myśli do Boga, na drogi przykazań, podsuwać myśli życia wieczności. Jeżeli to będzie człowiek dobrej^ woli, napewno nam się to uda, i doczekamy się owocu o s o b i s t e j naszej opieki nad ubogimi.
Także i przy zapomogach materialnych należy brać wzgląd na pochodzenie i stan ubogiego. Ubogi prostaczek zadowoli się kilkoma groszami lub jakiemiś wiktuałami przy
niesionemu Inteligent zaś, którego nieszczęście doprowadziło do ruiny materjalnej może się na takie zaopiekowanie obrazić.
Może będzie lepiej w takich wypadkach nie dawać pieniędzy, przecież sami to odczuwamy, że odbieranie takiej jałmużny jest upokorzeniem, ale przynosić mu nie jako jałmużnę, tylko z grzeczności pewne rzeczy, by sobie tem ubogiego zjednać.
Z czasem będziemy jeszcze mieli okazję drugie braki uzu
pełnić.
Jeszcze inna bardzo ważna racja przemawia zatem, aby opiekę nad ubogimi osobiście wykonywać. Możemy bowiem w danym wypadku naocznie się przekonać o gospodarce ubo
giego i o racjonalnem zużytkowaniu udzielonych zapomóg.
Jeżeli zachodzi potrzeba należy z. troskliwością i dobrocią, ale zarazem i z stanowczością zwrócić uwagę na uchybienia.
Nieraz bez, zapomogi materjalnej, a tylko wskazówkami mo
żem y niejedną zubożałą rodzinę w ydobyć z nędzy i niedo
statku, ucząc rozporządzać chociaż małemi zasobami, ale go
spodarnie i oszczędnie. Wiele dobrego w yświadczym y ubo
gim, a zarazem sami odniesiemy niemały pożytek. Przyjdzie
my do przekonania, że należy zawsze prowadzić gospodarkę oszczędności, aby w danych wypadkach umieć sięi znaleźć.
Skoro dopomogliśmy do dźwignięcia się z biedy i nędzy zajrzyjmy raz po raz jeszcze do naszych pupilów, aby się móc ucieszyć owocami naszej mozolnej pracy. Będzie to dla ubo
gich rodzajem kontroli, a. dla nas bodźcem do dalszej opieki nad, bliźnimi cierpiącymi.
Często napotykamy na zarzuty z strony protestanckiej, że
dawanie jałmużny przez Kościół katolicki tak bardzo zalecane
byw a bezkrytyczne i wskutek tego nieraz potępienia godne.
231 Jest w tern też cośkolwiek racji. Skoro bowiem człowiek daje żebrzącemu jałmużnę, mogąc go wybadać o prawdziwości jego ubóstwa a tego nie czyni, naraża nieraz datek swój na przetrwonienie i jałmużna chybia zupełnie celu.
Nie znaczy to jednak, że wszelka jałmużna bywa bez
krytyczną, ale i tu należy kierować się pewnemi zasadami.
Rzecz jasna, że często wychodzą podejrzliwe osobniki na wędrówkę żebraczą, bo czują wstręt do pracy uczciwej. Le
nistwo nie pozwala im imać się pracy, a bezkrytyczna jał
m użna łatwowiernych litujących się utwierdza ich w rze
miośle kłamliwem. Cóż dzieje się przez bezkrytyczne wspie-
• ranie takich ludzi? Przediewszystkiem demoralizujemy w łó
częgi, wychowujemy zawodowych żebraków, a przez to ob
dzieramy ich z wszelkiego poczucia własnej godności, po
czucia wstydu, wychowujemy ich na symulantowi, kłamców, oszustw, a wkońcu na złodziei i rozpustników. W iem y przecież, że lenistwo prowadzi człowieka temi drogami.
Sam byłem świadkiem następującego wypadku: Pewnego razu przyszedł młody ubogi, może w wieku 25 lat do pewnego mecenasa z prośbą o jałmużnę. W swej pięknej przemowie streszczał bohaterskie czyny na polu walki z bolszewikami, gdzie utracił praw ą rękę. Lecz — jak się to po polsku mówi
— trafiła kosa na kamień. Ó w mecenas przyjrzawszy się do
kładniej petentowi wyciągnął jpdnym zamachem z pod sur
duta praw ą rękę misternie zachowaną. Zamiast wsparcia otrzymał wpierw należną naukę, a następnie towarzyszyć musiał policjantowi do kornisarjatu.
Jestem przekonany, że mecenas ten dał owemu żebra
kowi praw dziw ą jałmużnę. Oddając sziulerza w ręce policji, dostał kłamca wpierw karę za nieuczciwy proceder, a kara ta odstraszyła go od dalszego włóczęgostwa. Jeżeli to byl człowiek jeszcze nie zupełnie z czci i wiary wyzuty, wrócił napewno do pracy uczciwej, aby zarobić sobie na chleb co
dzienny. W takim wypadku było to dobrodziejstwem prawdzi- wem, praw dziw ą opieką nad ubogimi, którzy konieczności rzetelnej pracy uznawać nie chcą.
Dając bezkrytycznie zapomogi i wskutek tego nieraz, nie
właściwym, krzywdzim y innych jeszcze. Jeżeli wspomagamy
niepotrzebnie ojca rodziny, wyrządzamy ogromną szkodę
dzieciom, bo i one wnet się nauczą tego rzemiosła nieuczci
wego i pomnożą liczbę w yrzutków społeczeństwa. Pozatem wyrządzam y krzywdę prawdziwie biedę cierpiącym, przecież oni czekali właśnie na ten grosz, króry się dostał w ręce nie
zasłużone. Nie dawać bez wszystkiego, ale wybadać wpierw z wszystkiego.
A jednak wszystko trzeba połączyć z miłością i dobrocią, aby sobie prawdziwie ubogich nie zrazić. Gdybyśmy się zaś przekonali o prawdziwości ubóstwa, spieszmy z pomocą po
starania się o zapomogi, a w razie potrzeby niech ręka nasza hojną będzie.
Nieraz przy spełnianiu opieki nad ubogimi będziemy w i
dzieli, że zostanie ubogiego czy to przy rodzinie lub w w ła
snym jego domu jest niemożliwem. Oczywista, że w takich wypadkach należy się o to ubiegać, aby go umieścić w jakimś zakładzie. Zanim się jednak na ten radykalny środek zdo
będziemy, rozważmy sobie sprawę gruntownie.
Trzeba bowiem sobie uprzytomnić, że opiekę domową, rodzinną, nigdy nie zastąpi opieka zakładowa, chociażby naj
lepsza. W zakładach stosuje się opiekę schematyczną, sza
blonowo — nazwałbym taką opiekę wprost martwą. Nie uwzględnia się bowiem pewnych okoliczności i słabości poszczególnego ubogiego, naco zresztą nie może sobie po
zwolić przy wielkiej liczbie ubogich. Wskutek takiej opieki jest ubogi pozbawiony możności rychlejszego usamodzielnie
nia się.
W szczególności trzeba być ostrożnym przy odbieraniu d z i e c i ubogich od rodzin. Jeżeli zajdzie taka konieczność, należy się starać jak najusilniej dziecko umieścić u innej r o- d ż i n y , a nie oddawać zaraz do zakładów.
Dziecko wychowuje się w rodzinie zupełnie inaczej. Przy
brani rodzice zastępują jemu ojca i matkę, dziecko doznaje W jego życiu tak ważnej i koniecznej miłości rodzicielskiej, a przez to uczy się kochać ognisko rodzinne i przyswaja sobie już za młodu dobre zasady na przyszłość. Tej sposo
bności nie ma dziecko w zakładach. Pomoc zaikładową na
leży stosować u ubogich niedorozwiniętych, umysłowo cho
rych, niewidomych i głuchoniemych, którzy potrzebują pomocy/
sił wykwalifikowanych.
«
X
Wkońcu pragnę zw rócić uwagę na p o m o c d o s a m o p o m o c y , czyli na dostarczenie pracy tym ubogim, którzy jeszcze, pracować mogą. W dzisiejszych czasach bezrobocia będzie to coprawda trudną rzeczą, jednakże o ile się nadarza okazja należy ją koniecznie stosować. Będzie to najlepsza zapomoga i opieka, tak wobec ubogiego jak i wobec społe
czeństwa, bo przez to przyczynimy się do zmniejszenia nędzy jednostek i ogółu.
233
Tanie Kuchnie
pod protektoratem J. E. Ks. Kardynała Dr. Dalbora Sprawozdanie za rok 1923 i 1924.
W ojną zniszczony i zubożały kraj nie mógł zatrudnić dużych ilości zwolnionego żołnierza, stosunki finansowe pań
stwa opłakane i wskutek nadmiernej emisji banknotów de
waluacja wzrastała. W takich okolicznościach w roku 1922 liczba bezrobotnych z każdym dniem zwiększała się i sytuacja stawała się coraz groźniejszą.
W głębokiem udczuciu powagi chwili J. E. Ks. Kardynał Dr. Dalbor podjął inicjatywę zaradzenia niebezpieczyństwu społecznemu przez podjęcie akcji charytatywnej na wielką skalę. W tym celu zwołał na dzień 13. XII. 1922 do pałacu arcybiskupiego zebranie, w którem wzięli udział reprezen
tanci wszystkich warstw i instytucyj społeczeństwa wielko
polskiego:
J. E. Ks. Biskup Łukomski, ks. kan. Ruciński, ks. kan.
Zborowski, ks. prałat Mayer, ks. W łodz. Laskowski, W oje
woda Dr. Celichowski, Prezydent Ratajski, Starosta krajowy, Radca Podolka przew. dep. ubogich, Dr. Orłowski, szef wydz.
opieki społecznej, Radca Wilczyński, Prezes Izby rolniczej, Prezes Centr. Tow. Gosp., Dyr. Zjed. Prod. Rolnych, Prezes Związku Fabrykantów, Prezes Korp. Kupców chrzęść., Pre
zes Stow. Kupców, Prezes Związku Tow. Kupiec., Prezes Banku Cukr., Prezes Ziemstwa Kred., Rektor Uniwersytetu, Prezes Związku Bartków, Patron Kółek Rolniczych, Sodalicja Pań, Ziemianki, Czerw. Krzyż, Zjed. Polek, Nar. Org. Kobiet Rada wyższa Konf. żeńsk. T. P. Miłoś. św. Wincentego
a Paulo.
J. Eminencja zagai} zebranie, wskazując na ogólną biedę szerokich warstw ludności i zaproponował, jako doraźny środek zaradzenia złemu, stworzenie kuchni ludowej. Projekt ten poparli śp. Kazimierz Brownsford, Patron Kółek Roln.
przyobiecując pomoc małorolnych, oraz reprezentanci ku- piectwa, banków i przemysłu. Zorganizowanie kuchni ludo
wej polecono Radzie W yższej T. P. M. a obecna wicepre
zeska tej instytucji p. Marja Augustowa Mieczkowska, oma
wiając organizację samopomocy społecznej, podjęła się tego zadania. Ks. prałat Mayer podniósł konieczność stworzenia szerszego, odpowiedzialnego komitetu.
Pod protektoratem J. E. zorganizował się Komitet „Ta
nich kuchen1' z udziałem trzech instytucyj: Rady W , T. P. M.
św. W . a P., Czerw. Krzyża i Nar. Olgi. Kobiet z ks. Kan.
Zborowskim, jako del. J. E. na czele. Trzy te instytucje re
prezentowały pp. M. Augustowa Mieczkowska, E. Czubkowa, Drowa Rydlewska, W itoldowa Hedingerowa i w zastęp, p.
Osiecka.
Komitet w ydał odezwy do społeczeństwa, zorganizował zbiórkę żywności, i zebrał fundusze. W ten sposób, już w styczniu r. 1923 można było uruchomić trzy kuchnie. Pro
wadzenie kuchen podjęły się SS. Miłosierdzia w zakładzie św. Józefa, na Górczynie i na Głównej. _ W lutym urucho
miono w zakładzie SS. Miłosierdzia na Sródce, a w marcu otworzyły SS. Elżbietanki na Jeżycach. W tym samym miesiącu T. P. M. św. W . a P. na Sołaczu zorganizowało kuchnię na Winiarach, i od tego czasu Rozpoczyna się współ
praca przewodniczącej tejże konferencji prof. Niklewskiej, jako sekretarki Kom. T. K.
Działalność Komitetu w I. roku sprawozdawczym w za
kresie organizacji kuchen ludowych przedstawia się w na- stępującem zestawieniu cyfr:
Liczba porcyj wydanych w „Tanich Kuchniach*4
G ó rc z y n G łó w n a J e ż y c e Z a k ł.
św. J ó z e fa ś ró d k a W in ia ry
S tyczeń L u ty M a rze c K w ie c ie ń M a j
D o 15 c zerw ca
od 23. 1.
801 9865 15650 10129 9 415 4 010
od 16. i ; 7 500 28 000 37 200 36 000 10 881 5 250
o d 5. 3
15 435 21 274 13 474 5 638
od 30. 1.
223 7 429 17 386 17 109 11 826 5 250
od 10. 2.
14 363 30 484 19 476 13 950 6 000
od 27» 2.
303 } 2 682 3 720 1 680
razem 49 870 124 831 55 821 59 223 84 273 8 385
W ydano 382 403 porcyj.
W ten sposób dożywiano 4130 ubogich.
Konieczną też okazała się pomoc dla studiującej m ło
dzieży, i zorganizowano w tym celu w zakładzie SS. E lż
bietanek na Jeżycach kuchnie dla 32 studentów, gdzie w y dawano pożywniejsze jadło. Od 17 marca do 26 sierpnia wydano 7 704 porcyj.
Na skutek zasłabnięcia i omdlewania dzieci w szkołach powszechnych skonstatowano, że dzieci biedne przychodzą na czczo do szkoły i bez drugiego śniadania. Przy współ
udziale ofiarnych pań opiekunek i pp.' Rektorów i członków grona nauczycielskiego, jatko też wydatnej pomocy Magistratu
„Tanie Kuchnie" zorganizowały wydawanie śniadań w J5 szkołach dla 1 627 dzieci.
Dzięki inicjatywie dyrektora Dr. Bajońskiego złożono dar 30 miljonów i urządzono święconkę dla biednej ludności miasta Poznania.
Okazało się jednak, że poza rzeszą głodnego bezrobot
nego proletariatu jest jeszcze dużo skrytej biedy, i zorgani
zowania pomocy tej warstwie potrzebujących podjęła się pani Drowa Rydlewska, przedstawicielka narodowej organi
zacji kobiet. Dzięki ofiarności pań umieszczono około 3000 dzieci i młodzieży szkolnej na obiady po domach pryw at
nych.
Dnia 18 września 1923 odbyło się pod przewodnictwem J. E. zebranie sprawozdawcze, na którem przyjęto sprawo
zdanie z czynności Komitetu i wysłuchano referatu Komisji rewizyjnej, złożonej z pp. Kazimierza Otmianowskicgo, W ła dysława Michałkiewicza, i Zielińskiego, która stwierdziła, że wszystkie książki kasowe i zestawienia darów prowadzono we wzorowym porządku.
J. Eminencja złożył gorącą podziękę wszystkim ofiaro
dawcom, którzy darami w gotówce 132 miljonów i około 100 miljonów wartości w produktach umożliwili Komitetowi Tanich Kuchen ratowanie biednej ludności.
Stwierdzono na tem zebraniu, że stosunki gospodarcze pogarszają się, liczba bezrobotnych wzrasta i upoważniono Komitet do energicznego kołatania do ofiarności społeczeń
stwa.
Szczególniejszą opieką i pomocą otaczał Komitet Tanich Kuchen P. W'ojewoda hr. Bniński, który d. 23 paźdzernika 1923 zw ołał do W ojew ództwa reprezentantów Ziemian, banków, kupiectwa, przemysłu, Magistratu i Starostwa. Do
tychczasowy komitet znacznie powiększono i utworzono przy nim komisje. Komisję finansową tworzyli pp. Dyr. Samulski, pr. Mazurkiewicz, Dyr. Bajoński. Komisie aprowizacyiną p. Maciej Koczorowski z Pamiątkowa, p. starosta Kłos, p.
Dyr. Bugzel, komisję gospodarczą panie Mieczkowska, Czub-
235
kowa, Niklewska, pp. Podolka, Mazurkiewicz. Przewodniczył komisjom Ks. Kan Zborowski.
W ydatna pomoc społeczeństwa umożliwiła spełnienie za
dań Tanich Kuchen w znacznie szerszym zakresie, aniżeli 1923
-Ilość porcyj wydanych
1923 — 1924 G łó w n a G ó rc zy n Z a k ł. iw . Józe fa S. S. E. Jeżyce Jeżyce II.
rozpoczęto 1. IX . 1923 23. 12. 1923 1. X II. 1923 1. X I. 1923 7. II. 1924
dz. | tuicsięcz. dz. miesięcz. dz. m iesięcz. dz. miesięcz. dz. m iesięcz.
W rze sień P a źd zie rn ik L isto p a d G r u d z ie ń S ty czeń L u ty M a rze c K w ie c ie ń M aj C zerw iec L ip ie c S ierpie ń W rze sień P a źd z ie rn ik
200 600 1005 1020 1104 1080 1080 200 200 200 200 200
6 000 18 600 31 155 29 580 34 224 32 400 33 480
6 000 6 200 6 200 6 000 6 200
100 450 455 455 455 402 150
1 000 13 950 13 195 14 105 13 650 12 462
4 500 250 500 520 520 505 461 317 90 90 90 90
7 750 15 500 14 980 16 120 15 150 14 291
9 510 2 790 2 790 2 700 2 790
150 200 210 200 160 224 155 159 70 70 70 70
4 500 6 200 6 510 5 800 4 960 6 720 4 805 4 770 2 170 2 170 2 100 2 170
do
300 520 495
18. 4. 24
8 700 16 120 8 910
! 216 039 i 72 862 104 701 | 52 875 33 730
Czynnych było 9 kuchen, które w cięższym czasie, lu
tym i marcu wydawały około 4000 porcyi dziennie, razem wydano 711737 porcyj. W czerwcu znaczną część kuchen zamknięto i przez lato ograniczono się do dożywiania tylko najbiedniejszych, w liczbie 500 osób, w kuchniach na Głównej, w zakł. św. Józefa, na Sródce i u SS. Elżbietanek na Jeżycach.
Tanie Kuchnie otaczały opieką także młodzież kształ
cąca się w wyższych zakładach naukowych. W gmachu Kuchnie ---
- ^ T —1923— 1924 L isto p a d G ru d z ie ń S tyczeń L u ty
rozp oczęto
dz. m iesięcznie d t. m iesięcznie dz. m iesięczn ie dz. m iesięcznie
R y b a k i S S . E lź. Je ży c e
o d 20. X I, 23 280 1 3 360
od. 1. X I. 23 48 | 1 440
280 65
do 24. X II 6 720 1 560
300 60
>d 4. I. 24 8 100 1 620
300 70
8 700 2 030
dzie nn ie porcyj 328 | 345 360 370
„Tanie kuchnie11 wydawały też jak w roku poprzednim, pod igprliwein kierownictwem p. starościny Kłosowej w 16 szkołach powszechnych, około 2 280 śniadań dziennie dzie-
w ‘roku ubiegłym. Plon żmudnej pracy kołatania do serc ludzkich o miłosierdzie dla najbiedniejszych był bardzo obfity, bo Tanie kuchnie dożywiały w zimie 1923 na 24 r. około
8000 osób.
1 9 2 4 Spis
od i. 9. 1923 — 31. 10 1924 r.w Tanich Kuchniach
Ł az a rz ś ro d k a W ild a W in ia ry ' ‘
25. 11. 1924 przez c a ły rok 17. X . 1923 20. X I. 1923
dz. m iesięcz. dz. m iesięcz. dz. m iesięcz. dz. miesięez. dz. m iesięcz.
do
120 120 152
1. 5. 24
600 3 720 4 560
150 30 30 300 450 520 585 570 305 495 130 130 130 130
4 500 930 900 9 300 13 500 15 080 18 135 17 100 9 455 14 850
4 030 4 030 3 900 4 030
200 200 220 350 360 360 360 360 200
• 3 000 6 200 6 820 10 850 11 040 11 160 10 800 11 160
6 000 100 120 120 120 120 125 120 100
1 100 3 720 3 720 3 480 3 720 3 750 3 720 3 000
150 230 680 1 790 3 085 3 615 3 944 3 966 2 883 1 621
400 490 490 490
porcyj d zie nn ie
8 880 119 740 ; 77 030 | 26 210 ra zem 711 737 porcyj
szkoły budowlanej prowadzono przy wydatnej pomocy grona profesorskiego, pod kierownictwem p. Dolatkowskiej kuchnię dla 200 uczniów tejże szkoły. W zakładzie SS. Elżbietanek na Jeżycach dożywiano około 70 najbiedniejszych studentów Uniwersytetu. Obiady w kuchniach studenckich były znacz
nie pożywniejsze, aniżeli w kuchniach ludowych. Zwracano uwagę na większe dawki pożywienia białkowego.
studenckie
M arze c K w iecień M aj C zerw iec
dz. m iesięcznie dz. m iesięcznic dz. m iesięcznie dz. m iesięcznie porcyj
360 11 160 400 12 000 200 6 200 200 6 000 62 240
70 2 170 30 900 50 1 550 50 1 500 12 770
430 430 250 250 razem 750 10
ciom najuboższym. Śniadanie składało się ze zupy mącznej,
albo kaszki z, mlekiem i kromki chleba. Akcję tę popierał
Magistrat subwencją 7,5 miljonów marek miesięcznie.
238
Dożywianie
R .
b ie żą c y Nazw a szk o ły U lica
•
O p ie k u n k a szkoły Czas d o ży w ia n ia
1. Jag ie llo ń s k a H ip . C egielskiego P aliszew sk a
od 16. 1. 24 15. 4. 24 74 dni
2. 2. Im . K on arsk iego M ostow a Pniew ska 74 „
3. 3. Św. M a łg o rzaty Ś ródka Z erb ow a 74 ,,
4. V I, — Św. M a rc in K ozłow ska 74 „
5. V II. Im . Ś n ia d e c k ic h S ło w a ck ieg o 60 C ybichow ska D r. M agserow a
74 „
6. V III D zie w c ząt 54
G ło g o w sk a 92
74 ,,
7. IX . 74 „
8. X . G ó rc zy n Bosa P luc ińs k a 74 „
9. X II. K o łłą ta ja P rze m ysłow a K ozłow ska 74 „
10. X I II . Ja c h o w ic za W y spiańsk iego 19 Z iem bie w ieżow a 74 „
11. X V a . E stkow skiego P lac S taw ny G o d e rsk a 74 „
12. X V b . Pom ocnicza
D ąbrow skiego G arstecka 74 •,
13. X V Ia . — 74 ,,
14. X V Ib . —
G łó w n a , p. w sch. po zn . K ło so w a
74 „
15. S zk o ła w G łó w n e j 70 ,,
Zapoczątkowana, tak pięknie przez panią Drową Ry- dlewską w roku poprzednim pracę prowadziły w r. 1923/24 panie Mieczkowska i prezydentowa Ratajska, jako przewod
nicząca działu opieki nad domami. Dąży ta opieka do zorga
nizowania bezpośredniej pomocy rodzin zamożniejszych ro
dzinom biedniejszym.
W roku 1923/24 na cele Tanich kuchen wpłynęło darów 4746 ctn. ziemniaków, 394 ctr. warzyw, 44 ctn. mąki żytniej, 30 ctn. grochu, 2 ctn. fasoli, 33 ctn. kaszy, 4 ctn. tłuszczu.
1.5 beczki kapusty kiszonej, 233 ctn. węgla, 12,5 m3 drzewa, 4.5 ctn. mąki' pszennej, 0,5 ctn. owocu suszonego, 18 ctn. cu
kru, 1106 ctn. żyta, 21 ctn. jęczmienia, 3 ctn. pszenicy, 1,5 ctn.
ryb 1,77 ctn. kawy słodowej, 30 ctn. torfu.
W gotówce złożono w bankach w dobrowolnych skład
kach i subwencjach 45 479 148 006 mkp. czyli 25 266 zł 20 gr Dnia 27 października 1924 r. przeprowadzono dokładną rewizję kasy, książek i dowodów Tanich kuchen. Obecni byli Ks. Kan. Zborowski, pp. Niklewska, Czubkowa, p. Ka
zimierz Otmianowski, W ładysław Michałkiewicz i Piątkie- wicz. Komisja rewizyjna orzekła: „Bardzo dokładny pogląd na otrzymane w darze i nabyte za gotówkę naturalja, tudzież, na podział tychże daje w tym celu założona i nadzwyczaj wzorowa prowadzona księga, zbadana dokładnie na mocy przedłożonych nam faktur, kwitowanych dowodów i inwen-
Dary w gotówce złożone
1923 m kp.
2 7 .1 . S a m o l i ń s k i ... M 23. 1. Hr. M ycielska Z i m n a w o d a ... ... • * 300 000-—
Dr. Jerzykow skt, P o z n a ń ...
31. 1. Starostw o G r o d z k i e ... 200 000, K asa K ons. z p o i. J . E . K s. K a r d y n a ł a ... 500 0 0 0 ,-
3. 2. Ks. K a n. Zborow ski. ... . . . . 5 999'—
9. 2. W ilkoszew ski, P o z n a ń ... 2 000 000,—
239 dzieci szkolnych
Dość d zieci
M ą k i funt.
W y d a n o
U w a g i k aszki
lu n t.
soli funt.
chleba fu n t .
m leka litr .
110-125 208 93 50 1659 295
150 265 113 50 2310 370
360 620 260 130 5706 762
65— 75 150 60 28 1067 206
210 380 164 87 3132 496
120 213 91 60 1854 296 i
150 270 115 52 2220 —
150 270 125 50 2340 375
180 324 138 62 2664 432
150 250 220 48 2148 365
120 166 89 38 1755 288
60 142 50 20 906 380
150 270 98 50 2310 385
130— 150 234 100 45 2121 322
150 260 150 30 2100 350
4022 1766 800 34 292. 53 226
O góln a suma w y da na na do ży w ia n ie dzieci w ynosi p o d łu g ów czesnych cen z l 21 933,26.
tury. Zapas gotówki jak i w inwenturze wykazanych towa
rów wskazuje na racjonalną i mądrą gospodarkę. Wszelkie książki, kontrolki i zestawienia prowadzone są tak czysto i przejrzyście, że służyć mogą jako przykład dla innych ko
mitetów i towarzystw. Kontrola nad zapasami wzorowa a podział tychże na poszczególne kuchnie podług zdania na
szego — sprawiedliwy**.
W ciągu roku sprawozdawczego ustąpiły z komisji go
spodarczej pp. Mieczkowska, Hedingerowa i Osiecka. Ści
ślejszą, komisję gospodarczą, która zbierała się co tydzień lub częściej celem załatwiania spraw bieżących, tworzyli Ks. Kan Zborowski, jako przewodniczący, p. Czubkowa, jako szafarka, oraz p. Niklewska, jako sekretarka. Koszta całej administracji były minimalne, gdyż p. Czubkowa sama pro
wadziła Iksiążkowość, a składnicę utrzymywała przy pomocy personelu firmy Czubek i Ska.
Ku uczczeniu zasług położonych około Tanich Kuchen otrzymały z rąk J. Eminencji P. Marja Augustowa Miecz
kowska i p. Leonia Czubkowa oder papieski „Pro Ecclesia et Pontifice“.
Poznań, dnia 5-go października 1925.
Za Komitet Tanich Kuchen
X. Henryk Zborowski. Niklewska. Czubkowa,
w Kasie Konsystorza. mkp.
16. 2. M a tczy ńs k i ... 10 000,—
20, 2. Resursa, P ozn ań ... 4 000 000,—
H r. Ł ąck a p. B k. Z w . C e n tr... 101 280,—
21. 2 B ank P r z e m y s ł o w c ó w ... 700 000,—
27. 2. R adca M . S z u ł d r z y ń s k i ... 300 000,—
8. 2. K o śc ie łsk a , M i ł o s ł a w ... 300 000,—
9. 3. C hłapow sk a, M o ś c i e j e w o ... 499 000,—
10. 3. W oje w ód ztw o Pozn ańsk ie ... . 200 000,—
11. 3.
12. 3.
14. 3.
19!’ 3, 21. 3.
23! 3.
30. 3.
11.” 4.
18. 4.
20. 4.
16. 4.
24. 4.
27. 4.
28. 4.
26. 4.
31. 5.
6." 6.
15. 6.
16. 6.
19. 6.
25. 6.
28. 6.
16. 7.
18. 7.
24. 7.
26. 7.
7. 8.
10.” 9.
6. 10.
26. 10.
27. 10 30. 10.
31. 10.
29. 10, 24. 10.
5. 11.
2
.11
.24! 8 . 16. U . 17. 11.
24!' 11.
28. 11.
4. 12.
5. 12.
10. 12. 12. 12.
15. 12.
18. 12.
21. 12.
1924
2
.1
.4. 1.
11. 1.
15. 1.
23!’ 1.
25. 1.
31. 1.
W eron ik a K o la siń sk a ... 2 000, S t. K urnatow ska, P o ż a r o w o ... 1 000 000,__
S p. ok o w . ,, A k w a w i t " ... ... 4 700 000, K u rn a to w sk a z k w e s t y ... 2 050 900,—
O. G w a rd ia n E uze bjusz P e l c ... 40 000,—
P opiel z K o s t r z y n e k ... 1 000 000,—
G e n . R aszew ski od k o m isji G osp. D . O . K . ... 287 020,—
K o la siń sk a W eron ika . . . . . . . . . 10 500,__
Kg. Ą l. Ż m id z ińs k i. M i c h o r z e w ... 50 000,__
O O . F ra n ciszk a n ie , P o z n a ń ... 30 000,—
5 N - . ... 100000! - rr e m je r S i k o r s k i ... 5 000 000,—
$ k ...100 000 ~ K.s. K ró l, G r a b o w o ... 100 000,—
W . K o l a s i ń s k a ... 6 500,—
K o ło Z ie m ian e k , S z a m o t u ł y ... 1 555 000,—
K s. L . J a r o s z ... 100 000,—
K s. P ra ła t S tychel 150 m k. n ie m ... 324 325,—
W . K o l a s i ń s k a ... 1 000.—
D ru k a rn ia i K się g arn ia św. W o j c i e c h a ... 20C00.—
K s. P ra ła t P r ą d z y ń s k i ... 1020 000.—
P rezydent R zeczy p o sp o litej W o j c i e c h o w s k i ... 2 000 000,—
Szyfterow a K o ło ] Z iem ianek z S zam o tu ł ... 50 000,—
S zcza n iec ki ... 50 000,—
Ks. G a łd y ń s k i, P o z n a ń ... 100 000,—
W . K o l a s i ń s k a ... 5 000,—
G m in a W y d z ie rża w ic e . • ... 60 500,—
G rzegorz B ogd anów ... 500 000,—
N N . ... 50 000,—
U rzęd nic y K ra j. U b ezp. O g n io w ... 1 300 000,—
St. Ję s ie k ... 15 000,—
Ks. prob. Z ie liń s k i, P a r z ę c z e w o ... 150 000.—
W ęglew o, z sk a rbo nk i św. A n t o n i e g o ... 30 000,—
T ow . W y ro b ów T yton iow y ch ,,S a rm a tia “ ... 10 000 000,—
Ks. Z d zisła w Z ak rzew sk i, G o l e j e w k o ... 1 000 000,—
T ow . „ A r k o n a " P o z n a ń ... 1 000 000,—
B iu ro m on ta żo w e, S i e r a k ó w ... 600 000,—
In ży n ie r Bogdanów , P o z n a ń ... 5 000 000,—
K olasińska W e ro n ik a ... 5 000,—
K s. Jan isze w s k i, G r e m b a n in . ... 300 000,—
Ks. Z w ick e rt, C e r e k w i c a ... ... 200 000,'—
P a szk ie w icz, P o z n a ń ... 1 500 000,—
B a n k M ły n a rz y , P o z n a ń ... 2 000 000,—
S ta rostw o G r o d z k i e ... ... 2 000 000.—
Ks. kan. Z b o r o w s k i ... 1 000 000.—
K s. P ra ł. H o z a k o w s k i ... 500 000,—
Ks. Cieszyński, P o z n a ń ... 200 000,—
p. Szam . S ta n is ław T urno ... 10 000 009,—
M agdalena R e m l e i n o w a ... 1 000 000,—
M a k sym iljan Stiirm er ...* 400 000 — N. N ... 300 000,—
Z jed noczen ie P ro d u c e n tó w R o l n y c h ... 10 000 000,—
Ks. P ra ł. H o z a k o w s k i ... 500 000,—
K się żn a D rucko- L ub eck a . ... 4 000 000,—
B aron N o l t e n ... 1 000 0 0),—
N. N ... 1 000 000 — D ru k a rn ia i K sięg arnia św. W o jc ie c h a s k ł a d k i ... 1 900 000,—
T urno, O bje zierze ... 10 000 000,—
. G ib a s ie w ic z , S ie d le m in ... 250 000,—
W y d z ia ł P o w iato w y 1 ra ta S z a m o t u ł y ... 375 000 000,—
• . .. S z a m o tu ły 2 r a t a ... 125 000 000,—
Ks. p rał. H o z a k o w sk i ... 500 000,—
O b ro n a S p o ł. od firm y C . H a rtw ig . . . . . . . 30COOOCO,—
i. .. Z w ią z e k F a b r y k a n t ó w ... 13 000 000,—
W ł. Je w a s iń s k i ... 3 000 000,—
N . N. . . . . I ... 5 000 000,—
K si P ra ł. H o z a k o w s k i ... 510 000,—
Ks. H a r w a c z y ń s k i ... 1 000 000,—
Ks. K a n . H o z a k o w s k i ... 332 000,—
N- N ... 60 000,—
T ow arzystw o M ło d z ie ż y P o ls k ie j, S i e d l e m i n ... 1 500 000.—
H r. Ż ó łto w s k i, M y sz k o w o ... 50 000 000,—
B a n k A g ra rn y , T ow . A k c . ... 100 000 000,—
K s. Prob . D z ie rz k ie w ic z , M o d r z ę ... 10 000 000,—
K s. K a n . H o z a k o w s k i ... 820 000,—
K s. Z ie liń s k i, P a r z ę c z e w o ... 500 000,—
Fun dacja P o p ó w k o ... 30 000 000,__
ic
241
31. 1.
4. 2.
5. 2.
7.” 2.
8 ]’ 2.
9. 2.
11
.2
.14. 2.
20. 2.
25 .” 2.
26. 2.
28.” 2.
29. 2.
4. 3.
11. 3.
14.’ ’ 3.
24. 3.
26. 3.
3. 4.
9. 4.
11. 5.
1. 5.
13. 5.
16. 5.
20. 5.
6. 6.
20. 6.
9" 7.
1. 9.
2. 9, 2. 10.
2
.11
.1
.12
.1925 r.
5. 1.
7. 2.
10. 3.
6. 4.
5!’ 5.
1922 r.
15. 12.
1923 r.
19. 1.
231.'
31!’
3. 2.
6.' 2.
22. 5. 3.
27.
4. 4.
26.
K s. B iłk o . . . .
K s. C za p sk i
T ow . M a te k P ar. A rc h ik a te d ra K s. K a n . H o z a k o w s k i K o la s iń s k a W e r o n ik a
W y czy ń sk i . . . .
H r. W . S z o łd r s k i K s. P r a ł. A d a m s k i . . A k a d e m ic y . . . .
Je w a s iń s k i . .
K s. K a n . Z bo ro w sk i K s. K a n . H o za k o w sk i
,,V e s ta '‘ . . . .
M . W a tte ro w a
C h rza n o w sc y z L u b ia tó w k a K s. M a je w s k i, Ż oń B ec k ero w a
K s. K a n . H o za k o w s k i K s. J a r z y n a , S iedle rain K s. Z w ic k e rt, C e re k w ic a S ta b le w sk i od 3 z ie m ia n Je w a s iń s k i
K s. H o z a k o w sk i Je w a s iń s k i P rot. U n iw . P ozn . J e w a s iń s k i . . .
5 000 000,- 5 000 000,- 100000000,-
1 000 000
,*100 000
,-2 000 000,- 50 000 000,- 200000000,- 10 000 000,- 4 932 000,- 9 571 000,-
605 000,-
100 000 000 ,-
150 000 000,- 40 000 000,-
10 000 000
,-10000000
,
1 000 000.- 1 250 000,- 5 000 000.- 500 000 000,- 2 250 000,- 3 500 000,- 1 943 000,- 855 000 000,-
1 150 000,- nrkp.
J e w a s iń s k i ...
O rd y n a rja t A rc y b is k u p i K się g arn ia św. W o jc ie c h a
J e w a s iń s k i . . . . .
K s. H o z a k o w s k i . . . . O rd y n a rja t ...
Prze nie ś, z k o n ta S ty p e n d ja M szalne D ru k a rn ia i K się g arnia św . W o jc iec h a
Ks. H o z a k o w s k i . . . .
zło ty c h 1,50 6,53 6,27 .0 .28 4.00 5.49 0,55 2.00 5,30 5.00 5.00 5,40 5.50
Ks. k a no n ik H o z a k o w s k i ... 6,80 ... 6,80 ... ... 6,40 ... 6,40 K s. p ro b . A d a m s k i, Ł ó d ź ... 100,00 Ks. p r a ł. H o z a k o w s k i ... 6,00
Dary w gotówce złożone w Banku Przemysłowców na „Tanie Kuchnie”
m kp.
p. M a rja M ie czk o w sk a , P o z n a ń ... ! 000,—
6 r . Ł a b ę d z iń s k i, P o z n a ń ... 100 000,—
K o z ło w ic z , P o zn ań ... ... 20 000,—
B ank C e n traln y , P o z n a ń ... 50 000,—
B a n k W ie lk o p o ls k i, P o z n a ń ... ...10 000,—
D r. Ł ab ęd zińs k i, P o zn ań . . . . . . . . . . 100000,—
... ...200000,—
B ru źd z iń s k i, P o z n a ń ... ...100 0 00,—
B a n k Z iem stw a K re d y to w e g o , P o z n a ń . . . . . . . 100 000,—
F irm a K u ja w a , P o z n a j ... ...75 000,—
B ru źd ziń s k i, P o zn ań 200 000,—
J . E. K s. K a r. D a lb o r, P o z n a ń ... ...150 000,—
B ank Z iem stw a K re d y to w e g o . P o z n a ń ... ...100 000,—
B ru źd z iń s k i, P o z n a ń ... ...100 000,—
Poza. Z iem stw o K re d y to w e , P o z n a ń ... ...100 000,—
W łó k n o T ow . A k c ., P o z n a ń ... ...50 000,—