• Nie Znaleziono Wyników

Przewodnik Miłosierdzia : miesięcznik Związku Towarzystw Dobroczynności "Caritas" i Rad Wyższych Kongregacji św. Wincentego à Paulo męskich i żeńskich. R. 7, Nr 3 (1928)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przewodnik Miłosierdzia : miesięcznik Związku Towarzystw Dobroczynności "Caritas" i Rad Wyższych Kongregacji św. Wincentego à Paulo męskich i żeńskich. R. 7, Nr 3 (1928)"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

PRZEWODNIK MIŁOSIERDZIA

M IESIĘCZN IK Z W IĄ Z K U TOW . DO BRO CZY N N O ŚCI „C A R IT A S ** I R A D W Y ZS Z Y C H K O N FE R E N C Y J ŚW . W INCENT EG O ł PAULO MĘSK. I ŻEŃSK.

R E D A K T O R O D P .: S E K R E T A R Z J E N E R A L N Y Z W IĄ Z K U X . W A L E N T Y D Y M E k ..

ADb ES R ED A K C JI I A D M IN IS T R A C JI :

P O Z N A Ń . A L E J E M A R C IN K O W S K IE G O . 22111 - T E L E F O N 1989 - P. K. O 206 143

W a ru n k i p rze d p ła ty t

'Członkowie Związku Towarzystw Dobroczynności „C aritas" otrzymują organ Związku baz*

płatnie. — Przedpłata dla nieczłonków wynosi 8 zł rocznie, płatnych w ratach kwartalnych.

Nr. 3 | POZNA.N, M A R Z E C 1928. || R O C Z N IK V II.

Treść numeru: W alne zebranie Zw iązku Towarzystw Dobroczynności

„Caritas", T. z. — Kurs pracy charytatywnej (z dziedziny opieki nad ubogimi). — K ilka m yśli o caritas. — N adzór i kontrola nad działalno­

ścią instytiicyj opiekuńczych. — Kartoteka ubogich, jej cel i znaczenie.—

K urs dla kierowniczek ochron. — Kursy dokształca iące. — Nasze nowe dzieło. — Z ruchu charytatywnego: Sprawozdanie Sióstr Zgromadzenia

św. Elżbiety za rok 1927.

WALNE ZEBRANIE

Związku Towarzystw Dobroczynności „CARITAS”, T.

z.

odbędzie się

w piątek, dnia 23-go marca b. r.,

.o godzinie 15, na małej sali Domu Związku Kobiet Pracu­

jących w Poznaniu, przy Alejach Marcinkowskiego 1.

P o r z ą d e k o b r a d : 1. Zagajenie.

2. Wybór Prezydjum.

3. Sprawozdania:

a) Rady Związkowej, b) Zarządu,

c) Komisji Rewizyjnej.

-1. Dyskusja i zatwierdzenie sprawozdań.

5. Wybór ustępujących członków Rady Związkowej.

6. Wolne głosy.

7. Zamkniecie.

W myśl art. 17 statutu prawo głosowania mają wszyscy członkowie. Osoby prawne i zrzeszenia bez zdolności praw­

nej będące członkami Związku wysyłają na walne zebranie jednego delegata upoważnionego pisemną legitymacją.

Związek stara się o zwykłą zniżkę kolejową dla zamiej­

scowych uczestników walnego zebrania.

4

(2)

Kurs pracy charytatywnej

(z dziedziny opieki nad ubogimi).

Mimo niektóre objawy polepszenia się warunków gospo­

darczych w naszym kraju, należy stwierdzić, że ilość osób potrzebujących pomocy moralnej i materialnej jest nadal bar­

dzo wielka. Stąd wynika obowiązek udoskonalenia i pogłę­

bienia metod pracy dobroczynności prywatnej oraz wytworze­

nia jak najściślejszej współpracy z organami rządowej i sa­

morządowej opieki społecznej.

Mając powyższe na uwadze Katolicka Szkoła Społeczna w Poznaniu urządza na wniosek Związku Towarzystw Do­

broczynności „Caritas1*, T. z. kurs pracy charytatywnej, który się odbędzie od 20-go do 23-go marca b. r.

PROGRAM KURSU.

Wtorek, 20-go marca.

11. Otwarcie kursu.

117*. Istota miłosierdzia chrześcijańskiego.

17. Opieka społeczna a dobroczynność prywatna.

18. Przebieg zebrania.

Środa, 21-go marca.

9. Ubogi w ustawodawstwie społecznem.

10. Dziedziny pracy charytatywnej.

11. Dyskusja na zebraniu.

17. Konferencja św. Wincentego a Paulo.

18. Pomoc Konferencyj w pracy duszpasterskiej.

Czwartek, 22-go marca.

9. Ubogi w ustawodawstwie społecznem.

10. Aktualne zagadnienia dla Konferencyj.

11. Książkowość Konferencyj.

17. Przebieg zebrania członków czynnych.

18. Książkowość Konferencyj.

Piątek, 23-go marca.

9. Ubogi w ustawodawstwie społecznem.

10. Metody zdobywania środków na cele Konferencyj.

11. Konferencje a Związek Towarzystw Dobroczynności

„Caritas."

12. Zamknięcie kursu.

WARUNKI PRZYJĘCIA.

1. Kurs rozpoczyna się dnia 20-go marca 1928 r. punktualnie o godzinie 11-ej na sali wykładowej Katolickiej Szkoły Społecznej w Poznaniu, ul. Podgórna 12b, II ptr.

(3)

51

2. Uczestnicy kursu powinni brać udział we wszystkich pre­

lekcjach i dyskusjach oraz czynić sobie notatki, najlepiej w zeszycie specjalnie na ten cel przeznaczonym.

3. Wpisowe wynosi 5,— zł, które wpłaca sfę przed rozpo­

częciem kursu w kancelarji Katolickiej Szkoły Społecznej.

Związek Towarzystw Dobroczynności „Caritas11 gotów jest ponieść wpisowe na podstawie uzasadnionego wniosku.

4. Koszty podróży i utrzymania ponoszą uczestnicy kursu.

W gmachu Katolickiej Szkoły Społecznej urządzony jest czysty i wygodny internat w 2 salach na 20 osób; opłata za nocleg i śniadanie wynosi 2,— zł. W razie chęci ko­

rzystania z internatu należy podać to równocześnie z do­

niesieniem o zamiarze wzięcia udziału w kursie. Kato­

licka Szkoła Społeczna gotowa jest pośredniczyć w uzy­

skaniu obiadów i kolacyj po przystępnej cenie.

5. Zgłoszenia należy przesyłać pod adresem: Związek Towa­

rzystw Dobroczynności „Caritas**, T. z., Poznań, Aleje Marcinkowskiego 22.

R. E.

Kilka myśli o caritas.

Wiadomo, że akcja charytatywna zorganizowana jest naj­

lepiej wśród katolików niemieckich. Tem znamienniejszym wydaje nam się artykuł, zamieszczony w styczniowym ze­

szycie wychodzącego w Kolonji pisma „Die christliche Frau“ , organu niemieckiego katolickiego Frauenbund*u. Redakcja (od śmierci działaczki i pisarki Hedwigi Dransfeld na czele pisma stoi dr. Oerta Krabbel) zaznacza w odsyłaczu, że rozprawa ta porusza bardzo ważne kwestje, choć stawia je może nie­

kiedy zbyt ostro i oświetla zbyt jaskrawię. Zamieszczenie jej ma na celu wywołanie poważnej dyskusji.

Z tem samem zastrzeżeniem podajemy tu ten silny, suro­

wy — niestety nie podpisany — głos prawie w całości, w mniemaniu, że wysłuchanie go nie będzie bez korzyści i dla naszych czytelników.

Caritas*) to sztuka, nie rzemiosło, nic zawód, nie urząd, to, tak jak duszpasterstwo, sztuka nad sztukami. Nie wystar­

cza tu ani hojna dłoń ani niezawodzący nigdy takt i niewy­

czerpana cierpliwość. Sztuka ta wymaga całego, pełnego człowieka, „drugiego Chrystusa**. Kto nie posiada tego sło­

necznego serca, czyje nerwy w natłoku pracy wypowiadają posłuszeństwo, w kim za wiele z Marty a za mało z Marjiv

*) Zachow ujem y ten obcy lerz wszystkim dobrze znany termin, uwa­

żając, że oddaje on lepiej istotę rzeczy niż „m iłość".

4*

(4)

ten może kwalifikuje się na znośnego grabarza, do djakonatu caritas jednak nie ma powołania.

Caritas to nje litość. Litość to nie miłość. W litości tkwi nieraz jeszcze dużo własnego ja. Litość bywa nierzadko tylko bardzo smutną iluzją. Gdy siedzę przy starannie zastawionym siole i uprzytomnię sobie, że o tej samej porze jakaś rodzina w sąsiedztwie mojem głód zaspakaja nadgniłemi ziemniakami i nędzną kawaŁ wtenczas „strasznie mi żal tych ludzi“ . Nie udaję — odczuwam żal ten prawdziwie i głęboko. Posyłam im nawet coś niecoś z obiadu swego, bo tacy biedni, każę się nawet zapytać, czego im więcej brak. Żyję jednak dalej spo­

kojnie, w gruncie rzeczy nie przejęło mnie to, wnętrze mej jaźni nie doznało żadnego wstrząśnienia.

Litość może być nawet ochroną przed cierpieniem, jako namiastek miłości ochroną przed miłością. Litość jest zniże­

niem się i przez to poniżeniem biednego na jeszcze niższy stopień. Litość jest samoobroną nie zaradzeniem potrzebie.

Litość jest bezradnością. Gdyby litość zaradzała nędzy i ubóstwu, to już od nadmiaru woni litości, rozpływającej się z naszych dobrze inscenizowanych imprez dobroczynnych,

dawnoby świat był zlcczony. Litość to nie caritas.

Caritas nie jest też tylko o r g a n i z a c j ą , choć to ciało nieodłączne jest od duszy. W kołach naszych najlepszych ka­

tolików podnosi się co pewien czas skarga: Gdzie jest miejsce nie zwarzone chłodnym powiewiem „biura“ ? Gdzie serce, któreby nietylko ważyło i obliczało, ale stało na oścież otwo­

rem jak serce Jezusa? Gdzie człowiek, przed którym można- by mówić o tem wszystkiem, co w progach biura zwykle milczy i zamiera w głębi duszy, z którym rozmawiaćby można nie przez szparę w drzwiach, lecz twarzą w twarz?

Caritas to nie p o ś r e d n i c t w o p r a c y c z y j a ł ­ m u ż n y , nic dokument papierowy, nie kartoteka. Tamto wszystko to bardzo wartościowe zera, lecz dopiero, o ile je­

dynka — ta jedna niezbędna — przed niemi stanie.

„Choćbym wszystkie majętności moje rozdał na żywność ubogich — a m i ł o ś c i bym nie miał, n ic mi nie pomoże“ . (I. Kor. 13, 3.)

W królestwie wyzwalającej miłości rozstrzyga nie orga­

nizacja, ale jednostka — człowiek poszczególny, wielkiego serca człowiek „drugi Chrystus*1 — obojętne, czy siedzi na fotelu dyrektora czy też stoi przy okienku. Dosyć już w pu- blicznem jak w prywatnem życiu banalności i zmechanizowa­

nia. Trzeba strzec przed tem caritas. Caritas to nie maszyna

— nieskrzypiąca, nienaoliwiona brama, którąby lepiej za­

mknąć niż uchylać tylko niedostatecznie.

Lecz Caritas to znów nie nieokiełznane rozdawanie i roz­

trwonienie. I ona musi mieć zdolność rozróżniania, aby kosz­

tem godnych nie obdarzać niegodnych. Dobrzy ludzie tak

(5)

często stają się ofiarami chwilowego wrażenia. Swoja dobrot­

liwą powolność biorą za miłość, która przecież — nie kostnie­

jąc w obrachunkach, jednak tylko p r a w d z i w ą biedę wspo­

maga, udaną lub przesadzoną karze i powołuje do porządku.

Nie mogą pojyć, że można proszącemu patrzeć głęboko w oczy i w serce, nie wiedzą też, że te miękkie, luźne formy ich caritas nie wywierają na petentów bynajmniej zbawien­

nego duchowego wpływu, lecz właśnie najszlachetniejszych z pomiędzy nich odstręczają albo dezorjentują. Rzeki, które za często z brzegów występują, nie użyźniają gruntu — nie każda z nich jest Nilem, którego moc niezwykła wyczaro­

wuje ogrody na zalanym terenie. Cztery rzeki w raju miały także wyznaczony sobie ściśle kierunek, również i c a r i t a s musi mieć łożysko uregulowane. Bystrooka logika nie jest wspólniczką twardego serca, jest przyjaciółką i wierną sza- farką miłości.

Caritas, działająca społecznie, to nic rzecz uczucia jak u litościwych • osób, ani słabość woli jak u t. zw, dobrych ludzi. Caritas to rzecz sumienia.

Czy wolno mi mieć w szafie trzy suknie i cztery pary nowych bucików, gdy o dwa domy lub o trzy piętra nade mną student czy inwalida nie ma całego surduta lub chodzi boso?

Wolno mi jechać w góry lub nad morze, gdy tamci z oficyny nic mają w czetn wyjść na miasto, by zachwycić łyk lepszego powietrza? Czy wolno-mi mieć na sobie kosztowną biżuterię, gdy rozdaję jałmużnę, lub być wystrojoną podpadająco, gdy biedny mój żadnej szmaty całej na sobie nie ma? Czy mogę nad mojem biurem umieścić napis: „z powodu wakacyj za- mknięte,“ , (właściwie powinno być „z powodu śmierci za­

mknięte,", bo tu caritas umarła), gdy bieda żadnych feryj nie ma, ani odpocząć nie może? Nędza ze swemi pełnemi troski dniami i bezsennemi nocami to praca i gorszy trud niż ośmio­

godzinny dzień ustabilizowanego robotnika lub urzędowanie na klubowcu w cieniu starannie pielęgnowanej pokojowej lipy! Żali imprezy dobroczynne nic powinny właściwie mieć raczej charakteru żałoby a przynajmniej poważnego nabo­

żeństwa, zamiast być festynami towarzyskiemi, konkursami piękności i pokazami mody?“

Pomijamy ustęp, w którym autorka wykazuje, że właści­

wie dający staje się dłużnikiem obdarowanego, aby przejść doi rozważań, dla czego i caritas w dobie obecnej chwycić się winna innych, nowych metod.

„Dzisiejsi potrzebujący — mówi‘autorka — to już nie ci żebracy wczorajsi, ale duchowo bardzo zróżniczkowani ludzie, którzy czasem mogą jeszcze zrzec się p o m o c y , ale nie zrezygnują z odpowiedniego t o n u i t r a k t o w a n i a . Ody pomoc staje się brutalną jałmużną, zamienia się w tru­

(6)

ciznę i mimo pozornego chwilowego skutku działa w duszach i w społeczności destruktywnie.

Należy pamiętać, że caritas, wykonywana z artyzmem jako sztuka nad sztukami, może dla Kościoła i Ojczyzny ura­

tować szerokie koła. W zamęcie ostatniego dziesiątka lat wy­

biły się na wierzch warstwy i pokolenia, do których nie można już podchodzić ze zwykłemi środkami burżuazyjnej niefrasobliwości, z jowialnością dawnego braciszka lub łaska­

wością dawnej pani od dobroczynności. Właśnie dlatego, że te koła są niejako przeciwnym biegunem proletarjatu, przez którego kałuże i bagna jednak przechodzić muszą, grozi nie­

bezpieczeństwo, żę one z głębin umysłowego i duchowego zasobu swej kultury wydobędą i dogmatom i dyscyplinie Ko­

ścioła, społeczeństwa i pozytywnemu zmysłowi państwowo­

ści przeciwstawią zupełnie inne „nie“ , niż pusta obojętność proletarjatu. Tylko tam, gdzie w ubogim widzimy i wspoma­

gamy Chrystusa z delikatnością i czcią aż do ostatniej sylaby, tylko taip dokonuje się dobrego uczynku. Kto tej sztuki pełnić nie umie twórczo, z oddaniem siebie i swych przedrogich ner­

wów, ten niech znaczki sprzedaje, lub niech „idzie na spa- cer“ — ale niech nie tyka caritas!

Z pracowni rzeźbiarskich, od pędzla i palety usuwa się każdego, kto nie opanował należycie sztuki. Od niefortun­

nych plastyków lub zbazgranych obrazów groźniejsze są z n i e w a ż o n e d u s z e . Caritas źle wykonywana gorszą jest aniżeli zupełny brak miłości. I choćby gruntowne przesianie pomocników i pomocnic miało nawet zdziesiątkować armję earitas‘u, pamiętajmy, że Gedeon z tymi t r z y s t u , którzy ducha Bożego w sobie mieli, odniósł zwycięstwo, którego z 30 tysiącami tych, którzy tylko broń nie moc Bożą mieli, osięgnąć nie mógł.

Najsubtelniejszym symbolem caritas jest ewangeliczny grosz wdowi. Owa uboga niewiasta dała istotnie wszystko, co miała, z groszem swoim swoje serce, jak i dziś prosta służba swemi dziesiątkami więcej daje niż ich państwo w pokaźnych kontach bankowych.

Wdowa odczuła, odcierpiała ubytek swego grosza — fa­

ryzeusz, znany w mieście ze swej dobroczynności i społecz­

nych imprez, nie czuł nic, gdy dawał, nic, krom przyjemności dawania. Wdowa ryzykowała swój byt — faryzeusz nie po­

trzebował wyrzec się nawet jednego śniadania! Mogła biedna niewiasta wszystko zaryzykować, dlaczego my nie możemy?

Czybyśmy tak skarleli, że znamy już tylko warunki i wzglę­

dy „realnego-‘ życia j tylko historyczną ewolucję i socjolo­

giczne przewarstwowienie widzimy naprzeciw ewangelji, a od kazania na górze tak chyłkiem, milczkiem chcemy się uchylić? Zasię napisano jest „i chociażbym miał wszystką

(7)

wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłościbym nie miał, nic nie jestem".

Ten 13-ty rozdział pierwszego listu do Koryntjan jest straszliwym obrachunkiem; to dwukrotne n ic wśród cym­

bałków brzmiących naszego socjalno-charytatywnego patosu!

Caritas jest wedle wzoru Chrystusowego żywota i w świetle grosza wdowiego ofiara — po ofierze na krzyżu i ofierze na ołtarzu — trzecia w troistej tajemnicy odkupie­

nia. W religijnej ostatecznej walce, jaka się rozegra w przy­

szłości, znaczenia już mieć nie będą zużyte frazesy o kultu­

ralnej niższości czy wyższości, ani statystyki nawróceń i od­

stępstw, również nie dumna, rozległa statystyka Caritas‘u.

Znaczyć tylko będzie wewnętrzna wartość wspomaga­

jącej miłości, gdyż „duszą kultury jest caritas pełna duszy“ . Rozstrzygać będzie odpowiedź na pytanie, kto pierwsze zaj­

muje miejsce „w miłości związku" (św. Ignacy Antjoch). Dla nas katolików pytanie to nie powinno niędy być pytaniem, bo nam napisano jest: „w miłości wkorzenieni i ugrunto- wani“ . (Efez. 3. 17.)

Tyle autorka tej nieprzeciętnej rozprawy, uderzającej i formą wykazującą niezwykłe, bardzo dobitne zestawienia i obrazy. Smaga surowo i dotkliwie. Dobrze jednak czasem napotkać takie silne akcenty, ocknie się człowiek ugrzęzły w wygodnym szablonie. Kto uczciwie i bez pychy rozejrzy się w sobie i dokoła siebie, ten nie zrazi się bardzo istotnie surowem kryterjum i przytoczone wywody z pożytkiem prze­

myśli. Wysoki ideał nie może odstręczyć tych, którym Chry­

stus Sam rzekł: „Bądźcie d o s k o n a l i , jako O j c i e c w a s z n i e b i e s k i d o s k o n a ł y m j e s t “ .

Nadzór i kontrola nad działalnością instytucyj opiekuńczych.

W numerze 6-tym „Przewodnika Miłosierdzia41 z ubie­

głego roku zaznajomiliśmy naszych P. T. Czytelników z roz­

porządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 22-go kwietnia 1927 r., które reguluje ustawowo kwestję nadzoru i kontroli nad stowarzyszeniami, związkami, instytucjami i za­

kładami, których cele należą do zakresu opieki społecznej.

Wspomniane rozporządzenie posiadające moc ustawy zapo­

wiedziało kilka rozporządzeń szczegółowych, które miał ogło­

sić minister Pracy i Opieki Społecznej. Zapowiedź ta się doko­

nała. W Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej za rok 1927, nr. 100, poz. 866 ukazało się jako pierwsze rozporządze­

nie z dnia 10-go października 1927 r. o kwalifikacjach kierow­

ników zakładów opiekuńczych, składające się z 8 paragrafów.

(8)

Paragraf pierwszy określa, że kierownik wzgl. kierow­

niczka zakładu powinien mieć ukończonych lat 25 i móc się wykazać co najmniej dwuletnią pracą społeczną w dziedzinie opieki społecznej; to same znaczenie posiada dwuletnia praca w charakterze wychowawcy(czyni) lub higjenisty(stki) w za­

kładzie opiekuńczym.

Następny paragraf wyklucza niektóre osoby od kierow­

nictwa, a mianowicie:

]) pozbawione z mocy orzeczenia sądowego władzy oj­

cowskiej wzgl. rodzicielskiej,

2) ograniczone w korzystaniu z praw na mocy prawo­

mocnego wyroku sądowego,

3) skazane prawomocnym wyrokiem sądowym za prze­

stępstwo przeciw moralności publicznej,

4) znajdujące się pod śledztwem sądowem za przestęp­

stwo, wymienione w punkcie 3 wzgl. mogące pociągnąć za so­

bą utratę praw, aż do czasu ukończenia śledztwa.

5) chore, których choroba może grozić otoczeniu zaraże­

niem lub też na otoczenie ujemnie oddziaływać.

Powyższy paragraf określa zatem w sposób negatywny, wykluczający niektóre kwalifikacje moralne,jakie powinni po­

siadać kierownicy zakładów. Pozwalamy sobie nadmienić, że postulaty te z punktu widzenia przepisów państwowych są może wystarczające, lecz daleko nie wypełniają życzeń, jakie ze swej strony wysuwalibyśmy odnośnie do kierowników- (czek) zakładów. Nie może przecież wystarczyć, aby dana osoba była fizycznie zdrową i wolną od kary sądowej czyli by nie była przestępczą. Zwłaszcza jeżeli chodzi o zakłady zajmujące się wychowaniem dzieci i młodzieży, będziemy podkreślali nie minimalne a maksymalne postulaty. Osoba kierująca zakładem powinna być przejętą swojem wielkiem posłannictwem, powinna do głębi pojąć tajniki wzniosłego przykazania miłości bliźniego, umieć się unieść ponad ciasne i osobiste pragnienia a poświęcać się wyłącznie dobru istot swej pieczy powierzonych. Doświadczenie wiekowe w y­

kazało, że do podobnych wysokich pojęć za wyjątkiem nie­

licznych wypadków zaprawić może przcdewszystkiern silna wiara i życie wedle jej zasad prowadzone. To też na kierow- ników(czki) zakładów powoływać będziemy osoby, które nie- tylko wolne są od przestępstw wymienionych w paragrafie drugim, ale osoby o głębokiej religijności i wysokich wartoś­

ciach moralnych.

Wracając do rozporządzenia ministra Pracy i Opieki Społecznej, nadmieniamy, że paragraf trzeci określa stopień wykształcenia ogólnego oraz fachowego dla poszczególnych typów zakładów’. Pod pierwszym względem żąda się ogól­

nego wykształcenia co najmniej w zakresie siedmiu klas szkoły powszechnej.

(9)

Co do stopnia wykształcenia Pachowego wydano następu­

jące przepisy.

Kierownik(czka) zakładu dla niemowląt powinien posia­

dać wykształcenie lekarskie, o ile w składzie personelu nic jest przewidziany lekarz zakładowy.

W zakładzie dla dzieci przedszkolnych (ochronkach) po­

winien kierownik(czka) posiadać wykształcenie seminarjum ochroniarskiego.

W zakładach dla dzieci i młodzieży w wieku szkolnym domaga się rozporządzenie wykształcenia ogólnego z zakre­

su najwyższego typu szkoły, do jakiej uczęszczają wycho­

wankowie zakładu. Gdyby więc w zakładzie byli wycho­

wankowie uczęszczający do szkoły powszechnej, średniej i do uniwersytetu, kierownik(czka) powinien posiadać wy:

kształcenie uniwersyteckie.

Co do celowości tego przepisu mamy poważne wątpliwo­

ści. Gdybyśmy bowiem zakład porównali z domem rodzinnym, musielibyśmy konsekwentnie żądać, aby wszyscy rodzice, wysyłający swoje dzieci na uniwersytet, posiadali wykształ­

cenie uniwersyteckie. Uważamy zatem postulat ten za nad­

miernie uciążliwy a w praktyce na ogół niewykonalny.

Dla tego samego typu zakładów domaga się rozporządze­

nie fachowego wykształcenia przewidzianego dla wychowaw­

ców internatowych. ,

Zdarzają się zakłady obejmujące dzieci w wieku przed­

szkolnym oraz szkolnym. Kierownik(czka) ma w tym wy­

padku posiadać ogólne wykształcenie, jakie określono odnoś­

nie do kierowników zakładów dla dzieci i młodzieży w wieku szkolnym. Ponadto powinny się w składzie personelu zna­

leźć osoby posiadające wykształcenie seminarjum ochroniar­

skiego.

W zakładach dla dzieci niedorozwiniętych, trudnych do prowadzenia, zaniedbałych, głuchoniemych i niewidomych kierownik(czka) powinien posiadać wykształcenie pedagogi­

czne specjalne.

To samo dotyczy zakładów dla dorosłych, którzy skut­

kiem uszkodzenia zdrowia lub okaleczenia utracili zdolność do poprzedniej swej pracy zarobkowej i są kalekami. Znajo­

mości specjalnej pedagogiki zawodowej dla kalek nie wymaga się od kierownika wzgl. kierowniczki, o ile w składzie perso­

nelu zakładu przewidziany jest specjalny instruktor wykwali­

fikowany.

W zakładach wreszcie dla nieuleczalnie chorych lub upo­

śledzonych umysłowo i potrzebujących opieki lekarskiej lub pielęgniarskiej kierownik(czka) powinien posiadać wykształ­

cenie lekarskie, o ile w składzie personelu nie jest przewi­

dziany lekarz zakładowy.

(10)

Biorąc paragraf trzeci jako całość pod uwagę, należy przyznać, że jest 011 ujęty racjonalnie i celowo. Kierownicy zakładów nie posiadali bowiem częstokroć potrzebnej na ich . stanowisku wiedzy fachowej i wykształcenia ogólnego. Nie zwracano dotąd na tę sprawę dostatecznej uwagi. Szybki zaś przyrost liczebny oraz rozwój wewnętrzny dzieł opieki społecznej sprawiły, że w licznych wypadkach musiano się zadowolić personelem mniej doskonałym i wykształconym.

Nie można przecież było zaniechać tworzenia bardzo potrzeb­

nych instytucyj dla braku w s z e c h s t r o n n i e przygoto­

wanych pracowników. Toć i administracja państwowa po­

woływała aż nadmiernie często osoby do urzędu niewykwa­

lifikowane.

Temu zapatrywaniu czynią zadość paragrafy piąty i szó­

sty rozporządzenia. Przewidują one, że osoby nie posiada­

jące kwalifikacyj wymienionych w paragrafie trzecim mogą w drodze wyjątku i w okresie przejściowym, trwającym pięć lat, kierować zakładami. W okresie przejściowym powinny jednak uzupełnić swoje wykształcenie w kursach dokształca­

jących dla wychowawców internatowych.

Powyższe przepisy mają nader wielkie znaczenie. W y ­ nikają bowiem z nich dwie ważne konsekwencje, obowiązek dokształcania kierowników(czek) przez kursy oraz przygoto­

wania normalnego w uczelniach stałych. Rozporządzenie ma z natury rzeczy charakter bardzo ogólnikowy, lecz będzie trzeba je uzupełnić przepisami bardzo szczegółowemi, miano­

wicie wydaniem programów dla kursów dokształcających oraz uczelni stałych. Nie byłoby też rzeczą pożądaną, aby państwo chciało zatrzymać monopol kształcenia, gdyż obcią­

żałoby siebie niepotrzebnie finansowo. Instytucje prywatne pracują zawsze oszczędniej. Wystarczy wskazać, że na kursy dokształcające, urządzone przez Związek „Caritas11, wydano zaledwie kilka' tysięcy kiedy podobne kursy, urządzone przez władze państwowe, pociągały za sobą wydatki w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Nadmienia się jeszcze, że skarb państwa subwenecjonowal kursy „Caritas*1 sumą tylko kilkuset złotych. Wnioskujemy więc, że państwo spełni swo­

ją rolę, skoro opracuje odnośne programy, pozostawiając wy­

konanie organizacjom charytatywnym lub zgromadzeniom zakonnym. To samo dotyczy także stałych uczelni. W jednym i drugim wypadku pewna subwencja państwowa będzie oczy­

wiście rzeczą pożądana.

Nie może też państwo pomijać słusznych postulatów po­

szczególnych związków religijnych i wyznaniowych działa­

jących r.a terenie Rzeczypospolitej. Władza państwowa nie sięga tak daleko, aby mogła nadawać kierunek sumieniu ludzkiemu wzgl. nawet przez działalność swoją uniemożliwiać rozwój życia religijnego tem mniej, skoro z Stolicą Apostoł-

(11)

ską zawarła konkordat t. j. umowę o znaczeniu międzynaro- dowein. Słusznie domaga się państwo od kierowników i kie­

rowniczek zakładów opiekuńczych pewnego stopnia wiedzy fachowej. Wykształcenie zaś religijne, wypielęgnowanie przymiotów moralnych należy pozostawić poszczególnym związkom religijnym.

Skoro więc będziemy posiadali wyraźne programy dla kursów dokształcających oraz uczelni stałych, przystąpimy do ich organizowania i zwrócimy się do państwa o koncesje oraz o wysyłanie delegatów państwowych na czas egzami­

nów. Tym sposobem sprawa kształcenia kierowników(czek) instytucyj opiekuńczych mogłaby doznać korzystnego załat­

wienia i rozwiązania.

Pominięty paragraf czwarty omawianego rozporządzenia nakłada na stowarzyszenia, związki, instytucje oraz osoby fi­

zyczne, prowadzące zakłady opiekuńcze obowiązek podawa­

nia do wiadomości bezpośredniej władzy nadzorczej danych, dotyczących kwalifikacyj kierowników zakładów.

Paragraf siódmy zawiera sankcje prawne na wypadek, * Rdyby nie stosowano się do przepisów. Podaliśmy je czasu sw e- go w rozprawie cytowanej na początku niniejszych wywodów.

Ostatni wreszcie paragraf obwieszcza, że rozporządzenie wchodzi w życie z dniem 1 stycznia 1928 r. i obowiązuje na całym obszarze Kzeczypospolitej z wyjątkiem wojew. śląskiego.

Kartoteka ubogich, jej cel i znaczenie.

Każda praca społeczna winna być systematycznie prowa­

dzona i doskonale zorganizowana. Jeżeli w XVI wieku św.

Wincenty, przewyższający twórczym zmysłem pokolenie swoje i swoją epokę, odrazu myśl tę zrozumiał i, kładąc pod­

waliny pod swoje wiekopomne dzieło, wymagał koniecznie pewnych metod w pełnieniu uczynków miłosierdzia i nie­

zwłocznie takowe ściśle przepisał, tem więcej my dziś, sty­

kając się na każdym kroku z wzorowo prowadzonemi insty­

tucjami świeckiemi, powinniśmy pilnie baczyć na to, aby na­

szej chrześcijańskiej charytatywnej pracy nikt nie mógł za­

rzucić chaotyczności i bezładu.

„Dobry pasterz zna owce swoje i one go z n a j ą . . T e j zasadzie Chrystusa musimy hołdować w całem naszetn życiu i stosować ją na każdym kroku. Owieczkami naszemi są nasi ubodzy. Chcąc dla nich owocnie i na chwałę Bożą pracować, musimy ich znać na wylot, nietylko ich adres i nazwisko oraz ich smutny stan finansowy w ogólnych zarysach, ale mamy obowiązek znać jak najdokładniej, w najdrobniejszych szcze­

gółach cały ich stan moralny i fizyczny (choroby, dziedziczne lub nabyte) i materjalny.

(12)

60

Mając pod opieką kilka rodzin, a na głowie, prócz społecz­

nych i chrześcijańskich tyle własnych obowiązków, a nieraz tyle trosk i kłopotów, trudno nam każdej chwili mieć dokład­

nie przed oczami skomplikowane nieraz położenie ubogich oraz wszelkie ich potrzeby.

Zresztą nie wystarcza jeszcze wcale, aby potrzeby te i stan ogólny ubogich znała jedynie dana opiekunka — znać je musi zarząd Konferencji, znać je musi dokładnie przewodni­

cząca, celem skontrolowania pracy pań czynnych.

Wzorowa bowiem przewodnicząca, jakich dzięki Bogu nie brak w naszem Towarzystwie Pań Miłosierdzia, powinna przynajmniej raz do roku obejść wszystkich ubogich, któremi się opiekuje Konferencja, pozostająca pod jej kierunkiem.

Chcąc się zaś zorientować podczas tych^odwiedzin i dojść do porozumienia z ubogimi, musi mieć pod ręką coś wyraź­

niejszego i dokładniejszego, niż suchy spis nazwisk.

Zresztą doświadczenie wykazuje, że najgorliwsza nieraz praca najlepszej pani czynnej ulega nieraz nagłej przerwie, wywołanej niespodziewanemi okolicznościami życiowemi:

wyjazd, dłuższa choroba lub śmierć nieubłagana.

Nowa opiekunka obejmując pracę po swej poprzedniczce . nie może odrazu rozejrzeć się w niej dokładnie i zająć odpo­

wiedniego stanowiska; musi nieraz wywiad rozpocząć od po­

czątku, a wiadomo niestety, że nasi ubodzy niezawsze są szczerzy i umieją tę samą rzecz, stosownie do wywoływane­

go wrażenia najrozmaitszemi sposobami zmieniać, zniekształ­

cać i w coraz to innem przedstawiać świetle. Opiekunka traci niepotrzebnie dużo czasu na wyrobienie sobie właściwego zdania i opinji, bywa nieraz w błąd wprowadzana, podczas gdy porządnie wypisana karta ubogich da jej odrazu jasny i treściwy pogląd na stosunki, potrzeby i moralność ludzi po­

wierzonych jej pieczy.

Kartoteka ma zatem na celu ułatwienie każdej chwili możności sprawdzenia rzeczywistego stanu moralnego i ma­

terialnego każdej rodziny czy osoby samotnej.

Podając poniżej wzór, jak należy wypełnić kartę ubogich, zaznaczamy, że umyślnie umieszczamy w niej różne skom­

plikowane stosunki, gdyż w dobie powojennej przy ogólnie panującym kryzysie mieszkaniowym i obniżeniu poziomu mo­

ralnego, napotykamy wśród ubogich smutne tego wyniki, które obowiązkowo powinny być wzięte w rachubę. Karty do kartoteki wypełnić ma koniecznie sekretarka Zarządu Kon­

ferencji, a nic poszczególne panie, opiekunki ubogich.

Jest to warunek nieodzowny, od którego odstąpić pod żadnym warunkiem nie wolno, o ile chcemy, aby kartoteka była rzeczywiście porządnie prowadzona. Wiemy bowiem, że w staropolskiem przysłowiu ,,co głowa to rozum“ tkwi głębo­

ka prawda. Niema bowiem na świecie dwuch ludzi — z jed-

(13)

Nazwisko wspier.: K arolew icz M a r ' a Mieszkanie: K ' a szto rn a 15 Okręg: 7

Imiona członków rodź ny

D i t a

urodzenia

(wiek) Zawód Stan zdrowia

Zarobek tygodn.

Wysok. wsparć miesięczn.

U w a g i Gm ina Renty Inne

1 m

2 ź M ar ja 1\V 77 wdowa

robotn. dobry wdowia

18

nie może oddalić sie od cho­

rego syna

3 dz 4

Pelagja 81VI 98 robotn »» 18

Stanisław 16 V II 01 »» z lenistwa pracuje tylko do­

rywczo

5 Stefan 8 !IX 03 upośledź.

umysłowo 5 należy umieścić w zakładzie

6 Agnieszka 101X1 16

dobry alimenta

12

nieślubne dziecko wdowy Karolewicz* )

7 Kazimierz 7 1 24 nieślubne dziecko Pelagji

8

9 .

10

') A g n ie s z k a powinna być w domu sierot dlu umknięcia złego przy­

kładu

(14)

Stan mieszkania i odzieży: mieszkanie brudne; odzież w nienajgorszym słanie

Zachodzące zm ia n y 12X11 27 Słef° n przez magistrat umieszczony U) zakładzie.

Uchwalone wsparcie z Konferencji: 201X11 26 'U l- m leka dla Stefana.

Abonament Przewodnika. Lekcje religji Agnieszce.

Powód i data cofn. wsparcia:

121X11 27 mleko cofn. z powodu umieszczenia Stefana w zakładzie.

(15)

nakową napozór inteligencja, z równem nawet wykształce­

niem, którzyby mieli jednakowy sposób myślenia, jednakowe pojęcie o pewnej idei i jednakowo ją w czvn wprowadzali.

Jeżeli — czy to w szkole, czy na jakiem zebraniu, posta­

wimy jakie pytanie, każdy słuchacz zupełnie je inaczej pojmie i inaczej na nie odpowie, bo jego komórki mózgowe zupełnie inaczej na nie reagują.

A w kartotece musi być porządek wzorowy, każda po­

zycja musi być krótko, treściwie, lecz rzeczowo wypełniona.

O ile zatem Konferencja przystępuje do założenia karto­

teki, co jest sprawą nader ważną i naglącą, przewodnicząca musi na zebraniu tygodniowem czy miesięcznem — w razie gdyby mniej żywotna konferencja tak rzadko je miewała — wyjaśnić zebranym paniom cel i znaczenie kartoteki, podyk­

tować im, prosząc o dokładne, niezwłoczne zanotowanie wszystkich pozycyj, wypisanych na karcie ubogich, oraz usil­

nie nalegać, aby w terminie do następnego zebrania, panie od­

wiedziły wszystkich swoich ubogich, zebrały wszystkie wy­

magane dane i dostarczyły je sekretarce, która je własnoręcz­

nie na kartach wypisuje. Zaznaczamy, że każda zmiana za­

chodząca w stosunkach rodzinnych, moralnych czy mater­

ialnych każdej rodziny lub osoby samotnej, a więc urodzenie, slub. śmierć, choroba, utrata pracy, uzyskanie renty, cofnię­

cie wsparcia i t. d. winna być w najbliższym czasie, przez pa­

nią czynną, opiekunkę danej osoby czy rodziny podana — najlepiej piśmiennie — sekretarce — do zapisariia na karcie.

Kartoteka musi być ustawiona stojąco i alfabetycznie w skrzynce drewnianej lub mocnem tekturowem pudełku od­

powiednich rozmiarów. Powinna być zamknięta na klucz w stoliku lub szafce w tym lokalu, gdzie odbywają się zwykłe zebrania pań czynnych, aby każdej chwili, podczas nich, gdy panie zdają sprawozdanie o swoich ubogich, gdy pragną coś dla nich uzyskać, można było niezwłocznie sprawdzić, czy istotnie zachodzi potrzeba, czy stan moralny i materjalny wy­

maga tego wsparcia i t. d.

Wiemy, że Konferencje nie rozporządzają własnym loka­

lem, że zebrania odbywają się najczęściej w pokrewnej bli­

skiej instytucji, u Sióstr Miłosierdzia, wiemy też, że wiele Konferencyj skarży się często na chroniczny brak gotówki;

niemniej są wydatki, na które się jednorazowo zdobyć trze­

ba: szafka lub stolik z szufladą jest właśnie tą niezbędną rze­

czą. Mieścić się tam powinny oprócz kartoteki, ustawy To­

warzystwa, papier, ołówki, książka protokólarna i t. d. Śmie­

my przypuszczać, że Siostry zakonne tyle zawsze przychyl­

ności okazujące Konferencjom i tak serdecznie z niemi współ­

pracujące, nie bedą przeciwne postawieniu w ich lokalu skro­

mnego sprzętu niezbędnego zebraniom Konferencji.

(16)

Kurs dla kierowniczek ochron.

I w roku bieżącym przystępuje Katolicka Szkolą Społecz­

na w Poznaniu w porozumieniu z Poznańskim Związkiem Towarzystw Dobroczynności „Caritas" do urządzenia mie­

sięcznego kursu dokształcającego dla kierowniczek ochron.

Zeszłoroczny bowiem kurs, pierwszy tego rodzaju, wykazał, jak wielkie znaczenie posiada dla całego dzieła wychowania przedszkolnego akcja dokształcająca kierowniczek tego wy­

chowania.

Uczestniczki zeszłorocznego kursu wracały nadzwyczaj zadowolone do swej pracy w poczuciu zdobycia całego sze­

regu cennych wiadomości teoretycznych i praktycznych, a późniejsze inspekcje stwierdziły znacznie wyższy poziom tej ich pracy. To też odzywały się liczne głosy, domagające się powtórzenia jak najrychlej tego kursu. Stosując się do tych życzeń, otwiera Katolicka Szkoła Społeczna zaraz po Wiel- kiejnocy nowy kurs dla kierowniczek ochron. Zadaniem tego kursu jest umożliwić tym, które pracują w ochronkach, uzu­

pełnienie ich wiadomości teoretycznych w dostosowaniu do postępu współczesnej nauki o dziecku, która w ostatnich la­

tach tak bardzo się zbogaciła, i wzmożenie ich biegłości prak­

tycznej. Rzadko bowiem mają one sposobność kształcić się dalej po rozpoczęciu swej pracy wychowawczej, a tymcza­

sem właśnie w dziedzinie wychowawczej przynosi rozwój nauki coraz wartościowsze zdobycze. Z tych zdobyczy po­

winno korzystać i dziecko polskie. Taka jest myśl przewodnia tego kursu. I dlatego też oddano kierownictwo naukowe kursu p. Posadzowej, referentce wychowania przedszkolnego w Ku- ratorjum Poznańskiem, najwybitniejszej specjalistce z tej dzie­

dziny w Polsce.

Program Kursu przewiduje wykłady i ćwiczenia z nastę­

pujących dziedzin: Metodyka wychowania przedszkolnego, Pedagogika wychowania religijno-moralnego w wieku przed­

szkolnym, Higjena dziecka. Dziecko anormalne, Wychowanie fizyczne. Roboty ręcznc. Rysunki, Śpiew.

Kurs rozpoczyna się w wtorek, dnia 17 kwietnia r. b.

o godz. 16 w wielkiej sali wykładowej Katolickiej Szkoły Spo­

łecznej w Poznaniu przy ul. Podgórnej 12b. Wpisowe wynosi 30 zł.

Zgłoszenia na Kurs przyjmuje do 8. kwietnia Sekretarjat Katolickiej Szkoły Społecznej przy ul. Podgórnej 12b, który też udzieli bliższych informacyj co do Kursu samego, jak i mo­

żliwości uzyskania mieszkania w internacie Katolickiej Szkoły Społecznej.

(17)

Kursy dokształcające.

Wzorem lat ubiegłych organizuje Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej Kurs dokształcający dla czynnych wy­

chowawców zakładów opiekuńczych (np. bursy, internaty, schroniska i t. p.) dla dzieci w wieku szkolnym (podania wy­

chowawców pracujących w przedszkolach nie będą uwzględ­

niane), który rozpocznie się dnia 16 kwietnia r. b. i trwać bę­

dzie trzy miesiące.

Na kursie wykładane będą następujące przedmioty: 1) fi- zjologja, psychologia i psychopatologia dziecka, 2) Prawne podstawy opieki społecznej. 3) Ogólne zasady higjeny i ra­

townictwa, 4) Historja wychowania gromadnego, 5) Nauka 0 Polsce, 6) Teorja wychowania gromadnego w zakładach zamkniętych, 7) Prawa dziecka jako jednostki, 8) Podstawy wychowania religijnego, 9) Czytelnictwo dziecięce, 10) Ra­

chunkowość w zakładach, 11) Wychowanie przedszkolne, 12) Wychowanie fizyczne, 13) Rysunki i zdobnictwo, 14) Śpiew, 15) Rozrywki i zajęcia przyrodnicze, 16) Wycieczki 1 zwiedzania, 17) Technika widowisk dziecięcych, oraz cykl odczytów uzupełniających z dziedziny zagadnień wychowaw­

czych i higienicznych.

Kandydaci na Kurs powinni posiadać odpowiednie wy­

kształcenie ogólne, stwierdzone świadectwami szkolnemi z ukończenia conajmniej 7 kl. szkoły powszechnej lub 4 kl.

szkoły średniej; ewentualnie z ukończenia państwowego se­

minarium dla wychowawczyń przedszkolnych lub 4-ch se­

mestrów seminarium nauczycielskiego, oraz wykazać się co­

najmniej dwuletnią pracą w zakładach opiekuńczo-wycho­

wawczych dla dzieci i młodzieży.

Do własnoręcznych podań kandydatów powinny być do­

łączone: 1) życiorys, 2) świadectwo szkolne lub kopja, za­

świadczona przez Urząd Wojewódzki względnie Komisariat Rządu na m. st. Warszawę, 3) świadectwo pracy (może być kopja, również- poświadczona), 4) 1 fotografia.

Słuchacze Kursu mogą — na zasadzie podań instytucyj, w których pracują, ewentualnie własnoręcznych podań, po­

partych przez Urząd Wojewódzki względnie Komisariat Rządu — otrzymać zwrot kosztów podróży od miejsca za­

mieszkania do Warszawy i z 'powrotem, oraz w drodze wy­

jątku subsydjum na koszty mieszkania i utrzymania w War­

szawie do wysokości 4 zł. 50 gr. dziennie.

Kandydaci, którzy nie maja widoków znalezienia w War­

szawie pomieszczenia na czas trwania Kursu, mogą dołączyć do zgłoszenia podanie o zapewnienie im mieszkania zbioro­

wego (internatowego), co' będzie w miarę możności uwzględ­

niane. Opłata za pomieszczenie w internacie wynosi 1 zł. 20 gr. dziennie i powinna być wnoszona za każdy miesiąc zgóry

Przewodnik Miłosierdzia. 5

(18)

bez prawa potrąceń za dni nieobecności w internacie, ani Z powodu zmiany lokalu. Osoby, które nie wniosły podań

■o mieszkanie, nie mogą w tym względzie liczyć na pomoc kierownictwa kursu.

Zgłoszenia należy skierować do Urzędu Wojewódzkiego do dnia 1-go kwietnia r. b„ po tym zaś terminie mogą się kan­

dydaci zwracać jedynie bezpośrednio i osobiście do Minister­

stwa Pracy i Opieki Społecznej.

Zgłoszenia po 1 kwietnia będą uwzględniane wyjątkowo w razie wolnych miejsc.

Podania niezakwalifikowane będą zwracane jeszcze przed rozpoczęciem Kursu.

Osoby nie przyjęte na Kurs nie otrzymają w razie ich przyjazdu do Warszawy zwrotu kosztów podróży.

O ścisłym terminie rozpoczęcia Kursu będą Urzędy W o­

jewódzkie zawiadomione oddzielnie wraz z wykazem osób przyjętych na Kurs.

«6

Nasze nowe dzieło.

Z wielką przykrością przychodzi nam wrócić do sprawy, która tak często zajmują się mężowie stanu, posłowie i sena­

torzy, układający ustawy państwowe, przedewszystkiem zaś organizacje kobiece i charytatywne. Mamy na myśli praw­

dziwie ciemną plamę umieszczoną na horyzoncie obecnych czasów wykwitu wszelkiej cywilizacji, kwestję prostytucji.

Nie zajmujemy się w tej chwili pytaniem, gdzie tkwi źródło tego objawu. Nie zastanawiamy się też nad sposobami, aby mu zapobiegać. Stwierdzamy jedynie, że zło istnieje i że na­

leży się zabrać do jego leczenia.

Rada Wyższa Towarzystwa Pań Miłosierdzia zdawała sobie oddawna sprawę z potrzeby zajęcia się losem upadłych dziewcząt. Z jej polecenia Konferencja św. Józefa, najstarsza w Poznaniu, opiekowała się niemi. Kilka pań odwiedzało je stale w szpitalu miejskim, niosąc pociechę religijną, budząc sumienie, aby podnieść je na duchu i wzbudzić zaniedbaną wzgl. zapomnianą godność kobiecą. W czasie wielkanocnym organizowano dla nich rekolekcje, aby je pogodzić z Panem Bogiem i sprowadzić na drogę życia rodzinnego i obywatel­

skiego. O ile która z nich objawiała ku temu dobrą wolę, umieszczano ją w zakładzie „Dobrego Pasterza", skąd po tłłuższym pobycie wracała do rodziny lub przyjmowała pra­

cę zawodową.

Opieka ta była wystarczającą przed wojną i w czasie wojny. Sytuacja jednak zmieniła się zasadniczo, skoro liczba nierządnic procederowych powiększyła się po wojnie w sto­

(19)

sunku do 1914 r. o blisko 300%, a zarażonych chorobami płciowemi o blisko 400%.

Coraz częściej zaczęły się powtarzać skargi z ich strony, że pragnęłyby zmienić życie, lecz że po opuszczeniu szpitala nie znajdą dachu nad głową ani też należytej, opieki. Zakład

„Dobrego Pasterza", dla szczupłych rozmiarów, nie mógł już objąć wszystkich ofiar ludzkich namiętności. Niektóre z nich lękały się też nadmiernie ciężkich i surowych metod wycho­

wawczych, stosowanych w tymże zakładzie.

Powyższe rozważania nakłoniły p. Zofję Ziemską, długo­

letnią przewodniczącą Konferencji św. Józefa oraz opiekunkę dziewcząt upadłych, do wysunięcia projektu stworzenia nowej organizacji, któraby się zajęła iako specjalnem zadaniem opie­

ką nad wspomnianemi dziewczętami. Projekt wykonano dnia 29-go listopada 1926 r„ w którym to dniu powołano do życia nową i samodzielną organizację pod nazwą „Przystań, Dom pracy dla dziewcząt bezdomnych". Aby dziełu nadać wię­

cej trwałości, podano statut od razu do sądu celem zapisania go do rejestru dla stowarzyszeń. P. Ziemska opuściła nieste­

ty swój posterunek, ponieważ postanowiła zakończyć swój pełen miłości bliźniego żywot w bezpośredniej służbie Bożej.

Jej miejsce zajęła p. Zofja Zakrzewska, która z wielkim zapa­

łem przystapiła do wykonania programu swojej poprzednicz­

ki. Zorganizowała grono pań w liczbie sześciu, które syste­

matycznie odwiedzają upadłe -i zaniedbane kobiety w szpitalu i więzieniu i utrzymują ścisły kontakt i współpracę z Policją obyczajową. Odwiedziny miały na celu zaznajomienie się z sytuacją życiową dziewcząt, podnoszenie ich na duchu oraz umożliwienie im znalezienia dachu nad głową wzgl. zajęcia i pracy po opuszczeniu szpitala wzgl. więzienia. Staraniem Towarzystwa udało się 17 dziewcząt umieścić w zakładzie

„Dobrego Pasterza" na Winiarach, 5 dziewcząt odesłano do rodziców, opłacając za nie koszty podróży, 4 dzieci matek przebywających w więzieniu udało się umieścić w zakładach wychowawczych. Z okazji Bożego Narodzenia oraz Wiel- kiejnocy urządzono uroczystość odpowiednią dla dziewcząt, przyczem je obdarowywano.

Sprawa posunęła się znacznie naprzód przez konferencję zwołaną na dzień 31-go marca 1927 r. przez Miejski Urząd Opieki nad Ubogimi. Na konferencji tej wysunięto na podsta­

wie referatu p. prof. Karwowskiego szereg postulatów pod adresem instytucyj policyjnych i sanitarnych, pomiędzy in- nemi potrzebę stworzenia schroniska dla dziewcząt upadłych opuszczających szpital wzgl. więzienie lub zgłaszających się dobrowolnie. Pod tym względem zbiegły się uchwały kon­

ferencji z zamierzeniami Towarzystwa „Przystań", która po­

stanowiła projekt ten zrealizować. Po konferencji nastąpiło też zbliżenie do Związku „Caritas" oraz ścisła z nim współ-

5*

__________________________________________________________________

(20)

praca. Rozpoczęło się energiczne poszukiwanie za odpowied­

nim objektem. Po długiem badaniu zdecydowano się zakupić posiadłość rentową w Kiekrzu pod Poznaniem, zapisaną w po­

wiecie poznańskim tom II 1 15, za cenę 80,000,— zł.

Towarzystwo „Przystań'‘ nie posiadało jednak niemal żadnych funduszów, a wpłata gotówkowa wynosiła 40,000 zł.;

ponadto na remont i wewnętrzne urządzenie schroniska mu­

siano się liczyć z dalszemi wydatkami przekraczającemi za­

pewne 10,000 zł. Związek „Caritas11 zdecydował się dostar­

czyć tych sum droga pożyczki rozpoczynając równocześnie akcję zebrania tych sum. Ministerstwo Pracy i Opieki Spo­

łecznej, któremu podlega kwestja walki z nierządem, do tej pory nie ogłosiło żadnej w tym względzie ustawy ani nie przewidziało w swoim budżecie na rok bieżący na ten cel fun­

duszów. Natomiast Urząd Wojewódzki w Poznaniu, Staro­

stwo Krajowe oraz Magistrat m. Poznania nie odmówiły swe­

go poparcia. Szereg instytucyj i osób prywatnych bardzo się sprawą zainteresował, jak to wynika z zestawienia podanego pod koniec niniejszych uwag Wszystkim ofiarodawcom, któ­

rzy w sposób nader życzliwy i serdeczny odnieśli się do no­

wej instytucji, wyrażamy niniejszem najgłębszą podziękę.

Nowa powstała trudność, skoro się zastanawiano, komu należałoby powierzyć kierownictwo nowego zakładu. Bę­

dzie to przecież praca niesłychanie trudna i delikatna. My­

ślano o świeckich opiekunkach. Lecz jakże je znaleźć i skąd je wrziąć! Osób z fachowem przygotowaniem do tej pracy, a przytem przejętych duchem poświęcenia i miłości nie posia­

damy. Postanowiono poprosić Zgromadzenie Sióstr N. M. P.

Miłosierdzia, na terenie Wielkopolski nieznane, o objęcie kie­

rownictwa. Umowa została zawartą; dnia 24-go lutego sio­

stry objęły zakład. Po dokonaniu remontu oraz urządzeniu wewnętrzr.em zakładu rozppeznie się praca.

Wspomniane Zgromadzenie, jak wiele innych bardzo do­

niosłych, wzięło początek z Francji. Założycielką dzieła była Matka Teresa Rondeau, działająca pod przewodnictwem księ­

ży Chanon i Chapella T. J. Powstało ono 1818 r. w Laval.

Uczenicą założycielki była Matka Teresa z książąt Sułkow­

skich Potocka, która je przeniosła 1862 r. do Polski, tworząc pierwszy dom w Warszawie przy ul. Żytniej. Dom ten roz­

winął się tak dalece, że obejmuje obecnie stale 50 sióstr i 200 pokutnic. Metody pracy przez społeczeństwo uznane, wielka łagodność i wyrozumiałość w obchodzeniu się z pokutnicami sprawiły, że w krótkim czasie dalsze stworzono placówki jak w Krakowie (fundacja księcia Aleksandra Lubomirskiego), w Walendowie (dzięki hojności hr. Przeżdzieckiej), w Płocku (przy pomocy ks. bpa. Nowowiejskiego), w Częstochowie (wzniesiony własną pracą Zgromadzenia), w Wilnie (fundacja księżnej Radziwiłłowej), w Radomiu (przy poparciu ks. bpa..

(21)

Kubickiego) oraz w Kaliszu staraniem i poświęceniem ks. pro­

boszcza Martuzalskiego. Najnowszą placówką jest tedy Kiekrz pod Poznaniem.

Nic wnikając w metody pracy Zgromadzenia postaramy się odpowiedzieć na pytanie, jakie istoty domy przyjmują.

Niema w tym względzie szczegółowych przepisów. Lecz są dziewczęta, młodziutkie nieraz, a już narażone na zepsucie przez złe otoczenie w domu i na ulicy lub obdarzone złemi skłonnościami do kłamstwa, kradzieży, krnąbrności.

Zjawiają się nieraz i mężowie, którzy proszą o zaopieko­

wanie się ich niewiernemi żonami.

Wreszcie przychodzą dziewczęta z najgorszych miejsc i okoliczności. A więc istoty z gruntu złe i zepsute. Jedynym ich ratunkiem jest, skoro do końca życia pozostają w zakła­

dzie. Przyjmuje się takie, które zostały pchnięte na złą drogę przez złe warunki życia i wychowania, osoby, które dzie­

dzicznie są niejako obciążone po nieprawych rodzicach, nało­

gowe pijaczki oraz osoby podlegające innym złym nałogom.

Nieraz słyszy się, jakoby prace podejmowane w tym kie­

runku były bezowocne. Z pewnością nie wszystkie osoby wstę­

pujące do zakładu wychodzą z niego poprawione. Zbyt silne są też pokusy, które na nowo zaczynają na nie uderzać. Lecz gdyby się udało chociaż jakiś niewielki procent uratować tych istot naprawdę nieszczęśliwych, które nie miały szczę­

ścia poznać piękna prawdy i dobra, należy podjąć wszelkie trudy, aby ratować każdą duszę. Z tego względu składamy Towarzystwu „Przystań" serdeczne powinszowanie, że do­

prowadziło w swej pracy do konkretnego rezultatu. Siostrom zaś obejmującym zakład przesyłamy życzenia, aby ufne w Opatrzność Bożą i pomoc osobom im przychylnym podjęły się z wypróbowanym zapałem tej najpiękniejszej, z wszyst­

kich prac charytatywnych, bo ratowania dusz zaginionych.

Do tej pory wpłynęły na „Przystań" następujące datki:

Ks. prałat Prądzyński 50 zł. Tow Pań Mił. Brodnica 50 zł.

Tow. Pań Mił. parafji Archikatedralnej w Poznaniu 100 zł. Ks.

prob. Miśkiewicz, Pniewy, 10 zł. Tow. Pań Mił. Gostyń 150 zł.

Tow. Pań Miłosierdzia parafji św. Wojciecha w Poznaniu 200 zł.

P. Brownsfordowa, Poznań, 10 zl. Ks. prob. Płoszyński, Ślesin 50 zł. Konferencja męska w Bydgoszczy 100 zł. Tow. Pań Mił.

Obrzycko 10 zł. Tow. Pań Mił. Chełmża 100 zł. Ks. kan. Potural- ski, W ir.nagóra 20 zł. Konf. męska Ostrów 25 zł. Konf. męska par.

tumskiej w Gnieźnie 20 zł. Tow. Pań^Mił. parafji tumskiej w Gnie­

źnie 50 zł. Tow. Pań Mił. parfji św. Michała w Gnieźnie 30 zł.

Tow. Pań Mił. par. św. Wawrzyńca w Gnieźnie 25 zł.

Tow. Pań Mił. par. farnej w Gnieźnie 25 zł. Tow. Pań Mił.

Gębice 25 zł. I'ow. Pań Mil. Łabiszyn 10 zł. P. hr. Skórzewska z Lubostronia 20 zł. Ks. dziek. Raddatz, Połajewo 10 zł. Ks. dziek.

Tyrakowski, Mąkowarsk 5 zł. Ks. prałat Stanisław Adamski 100 zł.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Po stwierdzeniu, że zatrzymany tylko przejściowo stał się żebrakiem lub włóczęgą skutkiem nieznalezienia pracy, sąd odsyła zatrzymanego do gminy, która

Taka pielgrzymka napewno nam więcej członków zyska niż najbardziej kwieciście zredagowane odezwy. Nietylko bowiem Bóg musi pobłogosławić tej naszej ofierze z

Ponieważ oprzeć się można w tym względzie jedynie na- dostarczonych przez władze administracyjne informacjach, przeto tylko instytucja centralna mogła się podjąć

Dalej dla zajmującego się opieką nad ubogimi niezbędną jest znajomość ustaw dotyczących opieki społecznej, które przewidzianemi w nich świadczeniami

Dziewczynki godzą się chętnie na propozycję Izi, lecz z ust ich sypią się wesołe żarty i drwinki na temat jej manji miłosierdzia. Od najwcześniejszego

Polsko-Amerykański Komitet Pomocy Dzieciom, dzięki pomocy Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej oraz Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia, otworzył dwa specjalne

Lecz umysł jego jasny przewidywał, że miłosierdzie bez rozwagi, bez roztropności będzie tylko roztkliwianiem się, może zadawalnianiem skłonności serca, ale

ności „Caritas", który jednakże musi mieć w każdej parafji swoje placówki czy organy wykonawcze. Chodzi o to, aby doświadczenia poczynione w jednej