• Nie Znaleziono Wyników

Przewodnik Miłosierdzia : miesięcznik Związku Towarzystw Dobroczynności "Caritas" i Rad Wyższych Kongregacji św. Wincentego à Paulo męskich i żeńskich. R. 4, Nr 6 (1925)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przewodnik Miłosierdzia : miesięcznik Związku Towarzystw Dobroczynności "Caritas" i Rad Wyższych Kongregacji św. Wincentego à Paulo męskich i żeńskich. R. 4, Nr 6 (1925)"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

PRZEWODNIK MIŁOSIERDZIA

Miesięcznik Związku Towarzystw Dobroczynności „CA RIT A S" i Rad Wyższych Konferencyj św. Wincentego

k

Paulo męskich i żeńskich.

Redaktor: Sekretarz jeneralny Związku, X. W ALENTY DYMEK.

Adres redakcji i administracji:

P y n a ń , Aleje Marcinkowskiego. 22 II — Telefon 1989 — P. K. O. 206143.

W arunki przedpłaty:

Członkowie Związku Towarzystw Dobroczynności „Caritas" otrzymują organ Związku bez­

płatnie. — Przedpłata dla nieczłonków wynosi 8 zł. rocznie, płatnych w ratach kwartalnych.

Nr. 6. Poznań, w czerwcu 1925. Rocznik IV.

Treść numeru: Najpierwsze przykazanie. — Cel, powstanie i aktualne za­

gadnienia Opieki Dworcowej. — Opieka nad matką i dzieckiem. — Obo­

wiązki kierowniczek ochron. — Z życia Związku. — S p r a w o z d a n i a : Walne zebranie Tow. Kat. Opieki Dworcowej w Poznaniu. — Jubileusz Domu św. Józefa w Osiecznie. — Zebranie Rady Wyższej. — Członkowie

Związku.

Najpierwsze przykazanie.

Chrystus P an przychodząc na świat zabrał z soba z krai­

ny wieczności dwuch aniołów. Piękności ich nie zrówna żad­

na na świecie istniejąca doskonałość, potędze ich żadne mo­

carstwo ziemskie. Na herbie jednego w y ry ła Opatrzność

„miłość B o żą“ , na herbie drugiego „miłość bliźniegio” . Pierw ­ szy bieży przez świat wpatrzony w górne regjony, gdzie w i­

dzi tajemnicę Trójcy Przenajświętszej. Porwany niepojętemi przymiotami Bożemś woła do ludzkości „Będziesz m iłował Pana Boga swego z wszystkiego serca swego“ . Drugi zwraca swój wzrok ku stworzeniu rozumnemu, ku człowiekowi i pa- jtrzy na niego jako na odblask istoty Bożej;, który w przezna­

czeniu w ytkniętą ma drogę do szczęścia wiecznego, do szczę­

ścia samego Boga. I otóż tą drogą przeznaczenia wiinna cała ludzkość w harmonijnej miłości wzajemnej zdążać. Ponieważ jednak grzech poprowadził człowieka na manowce i zatarł na dnie duszy poczucie obowiązku miłości wzajemnej, przypo­

mina nam go towarzysz Chrystusowy w ołając: „Będziesz m iłował1 bliźniego swego jak siebie samego11.

Bodajże żadnego przykazania ewangelia św. nie przypo­

m in a tak często jak właśnie przykazanie miłości bliźniego.

Człowiek jako podobizna Bożej istoty nie powinien i nie mo­

że być pogardzany. Kto bowiem pogardza człowiekiem, po­

gardza temsamem jego Stwórcą. O dy zapytamy, na czem po­

lega istota chrześcijaństwa odpowie nam Księga św.: na m i­

łości. Chrześcijaństwo bowiem jest miłością, a miłość buduje

gmach chrześcijaństwa. Religja nasza nie zasadza się na ze-

(2)

130

w nętrznych formach i praktykach kościelnych, a na miłości czynnej. Chrystus Pan pow iada: „Przykazanie nowe daje w am : Abyście się społem m iłow ali; jakom w as um iłow ał, abyście się i w y społem m iłow ali. Potem poznają wszyscy, żeście uczniami moimi, jeśli; m iłość mieć będziecie jeden ku drugiem u". (Jan X III. 34— 35.)

N ależytą odprawę daje Pan Jezus faryzeuszom, ludziom w yzuty m z wszelkiego poczucia miłości bliźniego. O dy pew­

nego razu przyprow adzili do Chrystusa Pana niewiastę przy ­ chw yconą na cudzołóstwie w intencji, by ją Chrystus Pan potępił, pow iada do nich: Kto z w as bez grzechu jest, niech

na nią pierwszy rzuci kamień. A gdy zaw stydzeni opuścili i św iątynię, rzekł Zbawiciel św iata do grzesznicy: I ja ciebie

nie potępię, idź, a już więcej nie grzesz“ . (Jan VIII. 2— 11.) O to przykład samego Zbawiciela, jak bliźniego kochać nale­

ży, a przedewszystkiem bliźniego na duszy chorego. Grzesz­

nik jest istotą najwięcej pożałow ania i1 politowania godną. Za­

tracił przecież przez, upadek wszystko, co posiadał — bo szczęście wieczne. Do takich to nieszczęśliwych zbliżyć się trzeba:, pobudzając ich do nowego życia. A jak często się znachodzi, że ludźmi, którzy raz zbłądzili, pogardza się, u w a ­ żając, że byłoby ubliżeniem sobie, gdyby się im serce oka­

zało. Przeciw nie! Z nów nam daje dow ód P an Jezus, jak po­

stępować należy z ubogimi na duszy.

W pogardzie u wszystkich ży ła grzesznica Magdalena.

Ale Jezusa w zrok miłosierdzia spoczął na jej sercu. Podaje jej Sw oją dłoń, aby ją w yd ob y ć z m orza ohydnych grzechów i ręką miłosierdzia zapisał Jej imię w księdza Św iętych P a ń ­ skich.

Kto Boga miłuje, ten bliźniego m iłow ać musi, bo bez m i­

łości bliźniego niema m iłości Bożej. Chociażby człowiek żył jak najświątobliw iej, chociażby spędzał dni i) miesiące w umartwieniu, a w miłości bliźniego nie szedł śladami C hry­

stusa Pana, daremne jego w ysiłki. M oże św iat rzuci na jego mogiłę wieńce pochw ały — lecz nie poda jemu tego wieńca szczęścia wiecznego Sędzia niebieski.

D ow ody miłości bliźniego to owe kw iaty, które aniol- stróż zanosi przed tron Boży, a z których Mistrz niebieski wije koronę nagrody. W dniu sądu Bożego odezw ie się C h ry ­ stus Pan, jak sam o teon św iadczy, do tych, którzy w ypełnili przykazanie m iłości: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, otrzymacie królestwo w am zgotowane od założenia świata.

Albowiem łaknąłem , a daliście mi jeść, pragnąłem, a napoi­

liście mię, byłem gościem, a przyjęliście mię. Nagiim, a przy­

odzialiście mię, chorym, a nawiedziliście mię, byłem w w ię­

zieniu, a przyszliście do mnie.

(3)

W tedy zapytają spraw iedliw i: Panie, kiedyżeśm y Cię w idzieli łaknącym , pragnącym , b ezdom nym ? A na to odpo­

wiadając* król rzecze im : Zapraw dę, zapraw dę pow iadam w am , pókiście uczynili jednemu z tych braci moich, najmniej­

szych, mnieście uczynili. (Mat. 25.) *

Groza w ojny minęła, ale pojaw iła się groza niedostatku, zubożenia i głodu. Robak niemoralności rozpoczął toczyć m i­

styczne ciało Cliryistusowe. W skutek biedy ruszyły całe sze­

regi m łodzieży w świat, aby zarobić na chleb codzienny, nie­

raz w sposób nieuczciwy, a często naw et rzemiosłem wprost niemoralnem. Iskierka w ia ry z. domu rodzicielskiego w ynie­

siona przygasła, przytępiło się poczucie uczciwości, wstydli- wości i czystości. Droga do ogólnego rozprzężenia otwarta.

Lecz nie brak i takich, którzy w iększą część swego życia spędzili pod sztandarem Chrystusow ym , a teraz wskutek klęsk powojennych dali się uwieść szatanowi. Nadzieja lepszych dni dla nich pierzchła, serce przepełnione goryczą i niechęcią do życia przestało istnieć dla Boga.

Nad takim to ugorem spustoszenia unosi się ów drugi to­

w arzysz Chrystusow y i w oła znów dz.iiś głosem potężnym : miłości, więcej miłości bliźniego. On sam w sk a zu je 'n am te miejsca, gdzie znaleźć m ożem y zgłodniałych, stroskanych, w ątpiących i płaczących. Z łatw ością w ięc do nich zbliżyć się m ożem y. Nie potrzeba wielkich w ysiłków i poświęceń.

Nieraz drobnostka milsza niebiosom, aniżeli wielkie rzeczy podjęte tylko dla pochw ał doczesnych. Jak pięknie m ów i Z ba­

wiciel św iata o w dow ie ewangelicznej: Z apraw dę pow iadam w am , iż ta uboga w dow a więcej w ło ży ła (do skarbony) niźli w szyscy, którzy kładli do skarbony. Albowiem w szyscy z te­

go, co im zbyw ało rzucali,, a ta z niedostatku swego w szyst­

ko co m iała w rzuciła, w szystką żyw ność swoją. (Mar. X II.

43— 44.) Nieraz jedno słów ko w spółczucia i pociechy podnosi w ątpiących i zniechęconych do ży cia na duchu. Kaw ałek chleba podany zgłodniałem u daje mu odczuć miłość bliźnie­

go w imię Chrystusowe. W szyscy ci nieszczęśliwi rozpoczy­

nają oddychać atmosferą miłosierdzia i miłości. Otoczenie ich zmienia swoją szatę. Chwile ponure i gorzkie zanikają i po­

jaw ia się znów jutrzenka lepszej doli. I znów ukazuje się to­

w arzysz Chrystusow y, przypom inając, że to z woli Bożej pojawili się zwiastuni miłości. Dusza pocieszonych zw raca się z dziękczynieniem do F ana Zastępów, w iara nabiera no­

w ego życia, liczba w ybrańców Chrystusowych rozpoczyna się powiększać. W szystko to zasługa tych, którzy dali po­

słuch w ołaniu niiebios: „Będziesz m iło w a ł bliźniego swego

jak siebie samego“ . Teofil Stefański.

(4)

Cel, powstanie

i aktualne zagadnienia Opieki Dworcowej.

Misja albo Opieka D w orcow a m a zadania tak doniosłe i wielkie, tak ściśle zw iązane z ogólną w alką, jaka się obecnie toczy ku zw alczaniu zepsucia obyczajów i1 nieinoralności, że społeczeństwo cale m a poniekąd obow iązek bliżej się zapo­

znać z w yżej w ym ienioną organizacją. Jest ona jedną tylko gałęzią wielkiego m iędzynarodow ego katolickiego Z w iązku O chrony Kobiet. Centrala Z w iązku „Association catholique in- ternationale des oeuvres de Proteiction de la Jeune Fille“ znaj­

duje silę we Fryburgu w Szw ajcarii. W niej łączą sie kom ite­

ty narodowe poszczególnych krajów , jak np. działający na te­

renie Niemiec, znany i potężny zw iązek „Katolischer Madchen- scbutzverein“ . W zakres zadań Zw iązku w chodzi to w szyst­

ko, co d ąży do zabezpieczenia żeńskiej m łodzieży pod w zglę­

dem m oralnym i materjalnym, a w ięc ochrona kobiet pracują­

cych w służbie czy poza nią, opieka nad dziew czętam i m o­

ralnie upadłemi, nad choremi, uwięzionemi, a także nad temi, które Opiekę D w o rco w ą szczególnie zajmują, t. j. nad dziew ­ czętami,1 i kobietami podróżującem i dla szukania zarobku i chleba.

Opieka D w orcow a m a chronić młode dziewczięta i kobie­

ty samotnie podróżujące przed nieszczęściem dostania się w ręce handlarzy ży w y m towarem, jakoteż przed każdem niebezpieczeństwem natury moralnej, na jakie m ogą one być narażone tak w czasie podróży, jak w chw ili przybycia, do nieznanego sobie miasta. O prócz tego udziela Opieka D w o r­

cowa podróżującym kobietom także pomocy materialnej, b ądźto w formie zapomogi pieniężnej, bądźto przez w skazy­

w anie im korzystnego zarobku, chroniąc je ternsamem przed w yzyskiem oszustów, którzy w ykorzystują ich bezradność i braik doświadczenia.

Aby się przekonać, czy działalność Opieki Dw orcow ej potrzebną jest w czasach obecnych, rozw ażm y, dla jakich za­

łożono ją pow odów i czy te pow ody dziś tak samo jak kiedyś są aktualne.

Misje dworcowe założono w celach w alk i z handlem ż y ­ w y m towarem lub białemi niewolnikami, jak go nazy w ają an- glicy. Jest on tak jak każde inne przedsiębiorstwo handlowe, potężnie i planowo zorganizow any, m a siwe agentury poroz- siewane po całym świecie, a celem jego jest chwytanie i w er­

bowanie we wszystkich krajach dziew cząt młodych, by je z dobrym zarobkiem sprzedaw ać dla celów niemoralnych.

Z daw ałoby się nie do w iary, że haniebne i upadlające to rze­

m iosło istnieć mogło i może w świecie chrześcijańskim i c y ­

132

(5)

w ilizow anym , a jednak statystyki' urzędowe stwierdzają, że wiele tysięcy dziew cząt corocznie pada ofiarą zbrodniczych, przeważnie żydowskich agentów. Dziew częta zwabione obie­

tnicami korzystnego zarobku, dostają się do dom ów publicz­

nych, do kaw iarń podejrzanych lub do mieszkań pryw atnych na pastwę bogatych rozpustników.

P rzy końcu 19 stulecia zło coraz szersze poczęło obejmo­

w ać knęgi1. I tak około 1890 r. schwytano w Le Havre na statku am erykańskim dwóch agentów, którzy zaopatrzeni w sumę 200 tys. franków i obładowani kosztownościami na przypuszczalnie bogaty w yjeżdżali połów . W tymże czasie w ykry ła policja Petersburska w siklepowem mieszkaniu kilka­

dziesiąt dziewcząt, przeważnie Polek i W ęgierek, zw abionych ułudnemi obietnicami handlarzy1 . W Austrji ujęto m iędzynaro­

dow ą bandę agentów, którzy co miesiąc około 50 dziew cząt 14-letniich w ysyłali do dom ów publicznych Hamburga, Drezna, Brukseli. 'Właściciele takich dom ów w stałym zostawali kon­

takcie ze stręczarkami i stręczarzami, którzy w edług sądow ­ nie stwierdzonych faktów całe kolekcje żyw ego towaru pole­

cali i w ysyłali, sortując go i nakładając nań ceny podług jego w ieku 1 jakości zewnętrznej. Telegramy, donoszące n. p.

0 w ysłaniu świeżego transportu jakiegobądź towaru, czy to kilku beczek w ina lub tylko w orków kartofli b yły dla intere­

sowanych i poinformowanych zapowiedzią przybycia nowej przesyłki młodych dziewcząt, których wartości pod względem urody już z treści telegramu domyślić się było można.

Do w alki z szerzącem się złem dało inicjatywę około ro­

ku 1895 Londyńskie Tow arzystw o ku podniesieniu moralności publicznej. Sekretarz tego tow arzystw a objeżdżając prawie wszystkie większe miasta E uropy stwierdził, że to co tam w idział i słyszał, wszelkim urąga opisom. N a kilku konfe­

rencjach przedstawicieli prawie wszystkich krajów Europy 1 Ameryki stwierdzono wielkość niebezpieczeństwa grożące­

go dziewczętom i zaopinjowano, że je tylko wtenczas zw al­

czać będzie można, jeżeli handel dziew czętam i m ocą ustawy m iędzynarodowej podlegać będzie karze sądowej. Konwencja taka przyszła do skutku w roka 1905, a podpisujące ją rządy zobowiązały: się do podjęcia wszystkich zarządzeń praw nych i administracyjnych, jakie są konieczne dla zw alczania handlu kobietami! i, dziećmi oraz do w prow adzenia w życie zarządzeń niezbędnych dla ochrony kobiet podróżnych tak w czasie ich w yjazdu i przyjazdu, jak i w czasie podróży okrętem czy ko­

leją. Państw a zobow iązały się do w yw ieszania na dworcach i w portach afiszów ostrzegających dziewczęta przed grożą­

cemu im niebezpieczeństwami i w skazujących im, gdzie pomoc

i ułatwienie w podróży uzyskać mogą. Na skutej tej um ow y

utw orzyło się w Lond(yniei 1889 r. międzynarodow e biuro ku

(6)

zw alczaniu handlu ży w y m towarem, a w poszczególnych kra­

jach pow stały komitety narodowe, złożone z członków tow a­

rzystw dobroczynnych, tak katolickich, jak i protestanckich.

Centrala katolicka Zw iązku Ochrony Kobiet założoną zo­

stała w r. 1897 przez Ludw ikę Reynolles de Peroles we F ry ­ burgu. Dzieło jej na zasadach ściśle katolickich oparte roz­

rosło się ze zdum iew ającą szybkością. Nalleżą do njiego Kato­

lickie Stow arzyszenia O chrony Kobiet prawie wszystkich kra­

jów Europy, a także Ameryki^ Afryki, Azji, które zachowując najzupełniej swą autonomię, pozostają ze sobą w ścisłej łącz­

ności. Do tej centrali należą Polskie T ow arzystw a M isji D w o r­

cowej na terenie byłej Kongresówki, Małopolski a także na­

sze Tow. Katolickiej Opieki Dw orcow ej w Poznaniu. Kom i­

tety poszczególnych krajów m ają za zadanie szerzenie idei we w łasnym kraju przez zakładanie swych filij i ekspozytur.

Filje Opieki Dw orcow ej zakłada się tam, gdzie największa zachodzi potrzeba, stosując ich działalność do ruchu i w arun­

ków danej miejscowości. Odzie ruch wielki na stacji, tam pra­

cuje Opieka D w orcow a dniem i nocą, w miejscowościach spo­

kojniejszych w ystarcza opieka w ykonyw ana tylko w pewne dni, często tylko przy zmianie miesiąca a naw et kwartału.

Komitety Krajowe należące do Zw iązku płacą składki do centrali szwajcarskiej, skąd odbierają w skazów ki, dyrektywę i informacje o działalności m iędzynarodowej w zakres O chro­

ny Kobiet wchodzącej.

Na kongresie m iędzynarodow ym we Fryburgu w ro­

ku 1922 zainteresowano się szczególnie dziełem Misyj D w o r­

cowych jako najw ażniejszym czynnikiem w walce z handlem ży w y m towarem i polecono w szystkim krajom jaknajrychlej- sze po wojnie w znow ienie działalności Misji Dworcow ej. Sejm polski ratyfikow ał w roku 1921 konwencje międzynarodow ą, przez co zobow iązał rząd nasz do udziału w ogólnej walce z niegodziw ym handlem.

A teraz zadajm y sobie pytanie, czy niebezpieczeństwo grożące dziewczętom pod względem moralnym mniejsze jest dzisiaj, niż było w końcu przeszłego stulecia?

Ju ż wyżej w spom niany kongres we Fryburgu w 1922 r.

uznał konieczność pracy Misyj Dw orcow ych w yrażając ubo­

lewanie, że ona wskutek w ojny osłabła; a to co m y sami słyszym y i w id zim y w koło siebie, nie daje nam na pytanie nasze odpowiedzi uspokajającej. Przechodziliśm y przecież w szechśw iatow ą wojnę, straszliwszą niż b y ła którakolwiek, i przeżyw am y jej skutki. W ojna przeobraziła znacznie duszę ludzką, niszcząc w niej pierwiastki szlachetniejsze; przytłu­

m iła w iarę w Boga, uczciwość, poczucie własnej godności, staw iając na ich miejscu lekceważenie praw a Boskiego i ludz­

kiego, egoizm, lenistwo i rozpętanie zm ysłow e. W y razem te-

(7)

Ko jest powojenna sztuika, literatura, moda, zabawa, które idąc na rękę spaczonej etyce dzisiejszych czasów przy czy ­ niają się w wielkiej mierze do powiększania złego. Tysiące ludzi, dawniej skromnie pracujących, doszło wskutek niezdro­

w ych powojennych stosunków do bogactw nadmiernych, skąd w yszło lekceważenie pracy, chęć łatwego zarobku i lekkie­

go życia. Tem się tłum aczy, że dziś m łodzież nasza męska czy żeńska nie chce pracować na wsi na roli, lecz ciśnie się do miasta, aby pracując wr fabrykach lub w handlu swobod­

ną i niezależną by ć m ogła. Trudne połażenie gospodarcze kraju, zastój w przemyśle, brak mieszkań, w ytw o rzy ły smut­

ny stan bezdomnych i bezrobotnych; kobiety, zastępujące w czasie wojny' m ężczyzn w biurach i urzędach, zwolnione z pracy, znajdują się często w przykrem bardzo położeniu.

To też codziennie, szczególnie w zim ow ych miesiącach, spo­

tykało się dziewczęta, które noce spędzać m usiały na dw or­

cach, nie znajdując w mieście, zbyt już przeludnionem, ani za­

trudnienia ani dachu nad głow ą. Na nie to czyhają sprytni agenci, kupczący urodą i młodością dziewczęcą. WiUząc, że gilód jest złym doradcą, w ykorzystują oni zniechęcenie podróżnych, by je zw abić dla swoich celów. Udaje im się to tem łatwiej, odkąd czynnik, który najlepiej zabezpieczał nie­

w inność dziewczęcą, pobożność i religijność, osłabły. Bo, cóż doda słabej dziewczynie siły i hartu, by zamiast ofiarow a­

nego jej łatwego choć upadlającego zarobku, w ybrała uczciw ą lecz m ozolną i ciężką nieraz pracę, jeżeli zapomniała biedna;, że patrzy na n ią Bóg, który każde zło karać będzie.

Wabi się dziewczęta obietnicą dobrej służby lub zarob­

ku. korzystnego zamążpójścia; bywało, że agenci, przebrani w sukienkę duchowną, docierali do schronisk i szpitali, by łatwiej pozyskać zaufanie dziewcząt; inni, biorąc nawet ślub fałszywy, obałamucali swe ofiary, których wielka część gi­

nie przez nieświadomość i łatwowierność.

To też niestety i w czasach obecnych co tydzień transpor­

ty żyw ego towaru w ychodzą do w ielkich miast Europy i da­

lej do Turcji, Egiptu, Południowej Ameryki. W Argentynie do dziś lud nazyw a prostytutkę „una polacca“ , bo 40% tych istot nieszczęśliwych dostarcza Ameryce niestety Polska. Niebez­

pieczeństwo więc groźne dla dziew cząt, które strony rodzin­

ne opuszczają, by poza domem szukać’ sobie chleba! Koncen­

truje się ono na stacjach i dworcach wielkich miast i nadgra­

nicznych w ęzłów kolejowych i tu przede w szy stkietn działać powinna Opieka Dw orcow a.

Pracę O. D. podzielićby m ożna na trzy d ziały ; pierwsza to praca wstępna, albo przygotow aw cza, druga bezpośrednio w ykonyw ana na dworcu przez opiekunki dworcowe, i w resz­

cie praca dalsza, uzupełniająca.

(8)

D o w stępnej działalności, która polega na szerzeniu idei K. O . D., potrzebną jest w spółpraca Ks. proboszczów , którzy- by parafjan swoich, a zw ła szc za m ło d zie ż żeńską, zapozna­

w a li z o rg anizacją M isji D w o rco w e j i o jej celach pouczali.

Jednem z najgłów niejszych zaś zadań O . D. jest przestrze­

ganie i odw odzenie d zie w c ząt od lekkom yślnego i niepotrzeb­

nego opuszczania rodzicielskiego domu. To też niesłusznym w ielce jest zarzut, z k tóry m się spotykam y często, że M isja D w o rcow a, biorąc w opiekę dziew częta podróżne, proteguje i pow iększa ich w łóczęg o stw o . W tym w łaśnie kierunku po­

w inna iść w spółpraca Ks. proboszczów i innych osób zaufa­

n ych po m iastach, m iasteczkach i w siach, polegająca na ośw iecaniu i pouczaniu, że w ielkie m iasta zbyt już są prze­

pełnione, by m o g ły w szy stkim p rzy b y w a jąc y m dostarczyć zatrudnienia, i że w czasie podiróży w iele niebezpieczeństw pod w zględem m aterjalnym i m oralnym groizić im będzie, i że zostając w stronach rodzinnych, zaw sze łatw iej znajdą u swoich pom oc i oparcie, W w ielkiej części w y p a d k ó w prze­

stroga skutku nie odniesie, w te d y trzeba zw racać uw agę w y ­ jeżdżających na pomoc, jakiej d o z n a ć .m o g ą ze strony T ow . K. O . D. Źółto-białe plakaty, n a stacjach umieszczone, poin­

form ują podróżne, do kogo im się zw rac ać należy.

P racę bezpośrednią na dw orcach w ykonują t. zw . „opie- k u n k i“ , które oczekują na dworcui nadejścia pociągów , by przy jąć dziew częta przyjeżdżające. O piekunki dw orcow e no­

s z ą dffai odznaczenia żółto-białe opaski na ramieniu. O pie k u n ­ kam i dw orcow em i pow in ny b y ć osoby inteligentne, posiada­

jące dużo taktu i zm ysłu spostrzegaw czego, a zarazem i spo­

ry zasób sił fizycznych i zdrow ie odporne na skw ar, m róz i czuw anie w nocy i o świcie.

Z ag ranicą pełnią d y żu ry na dw orcach po części ochot­

niczki, panie ze sfer inteligencji, zm ieniając się co 2 lub 3 go­

dziny. T akże żo n y urzędników kolejow ych garną się bezinte­

resownie do tej pra c y i z radością stw ierdzić m ożem y, że praktykuje się to u nas we L w o w ie i K rakow ie, gdzie w ła ­ śnie kobiety z tych sfer w ie lk ą s łu żą pom ocą Opiece D w o r ­ cowej. O dzie takich osób niema, w y s y ła T ow arzy stw o opie­

kunki płatne, które jednakże taksam o odznaczać się m uszą zrozum ieniem dla spraw y i duchem ofiarnym . O piekunka d w o rc o w a po w in naby mieć, tak jak to b y w a zagranicą, w ła ­ sny sw ój pokoik na stacji, gdzie b y m ogła za pisy w ać d y żu ry , n o to w ać w szelkie w yp ad k i, w których pod różny m udzieliła pom ocy, ro zm ó w ić się sw obodnie z dziew czętam i bez prze­

szkody ze strony n ieży czliw y ch i ciekaw ych, gdzieby w resz­

cie sam a w chw ili w olnej w y p o cząć m ogła.

O piekunki d w o rco w e d y żu ru ją na zm ianę aż do późnej

nocy;, oczekując pociągu, z w ra c a ją u w agę na przyjezdne

136

(9)

dziew częta i podchodząc do nich, w yp y tują, skąd i dokąd jadą.

P ó źn ą nocą w ychodzi z pociągu m łoda dziew czyna, po zalęknionych oczaich i ruchach niepew nych znać, że pierw ­ szy ra z znajduje się w w iększem m ieście; tłum nieznajom ych ją otacza, nie wie, co począć. W te m zb liża się do niej dam a elegancko ubrana, dobrotliwie w y g ląd ająca i troskliw ie ją w y ­ pytuje, poco i dokąd jedzie. D ziew czę zw ierza się, że chleba szuka, lecz nie w ie, dokąd się udać. D am a o sercu litości- w em rozczula się nad przy je zdną i m ów i, że w łaśnie na szczęście ona w sw eni m ieszkaniu przenocow ać ją może.

D ziew czę nie ma w yboru, w ięc idzie za nieznajom ą, w tem nai szczęście podchodzi skromna osoba z żó łtą opaską, to opiekunka D w orcow a. D okąd Pani to dziew czę pro w a d zi?

To kre w na m oja — k łam liw ą daje odpow iedź ow a dama, agentka domu rozpusty, lecz. w idząc z kim m a do czynienia, coprędzej znika w śród tłumu, a delegatka Misji D w orcow ej ratuje dziew czynę*).

D ziew czętom , które m ają ju ż pracę zapew nioną i w dal­

szą udają się drogę, udzielają opiekunki rad i przestróg, po­

d ają adresy schronisk i biur K. O. D. w miejscowościach, w których podróżne za trzy m y w ać się będą. P o u czając d ziew ­ częta, aby nie ufały ludziom obcym, polecają je M atce Boskiej Dobrej R ady , która jest patronką M isyj D w orcow ych, a któ­

rej obrazki opiekunki D w orcow e w zam ian za m a łą ofiarę dziew czętom rozdają.

Podróżne, które pracy szukać dopiero zam ierzają, zabie­

rają opiekunki do schroniska swego, gdzie spokojnie i bez­

piecznie odpocząć i przenocow ać mogą. Posiadanie w łasnego schroniska jest dla Opieki D w orcow ej czynnikiem najw ażniej­

szym i w arunkiem koniecznym do ro zw ijania swej działalno­

ści. Niestety, wobec trudności m ieszkaniow ych ieist brak schronisk bolączką najdotkliw szą, k tó rą najtrudniej będzie usunąć.

O piekunki pow inny dziew częta do schroniska osobiście zaprow adzić. Nie w ystarcza bow iem same w skazanie adresu, bo podróżne w; obcem mieście b łąk a ć się będą i zachow aniem swem nieporadnem zw ró c ą na siebie uw agę osobników , k tó­

rzy, ob aw iając się opiekunek, nie na stacji, lecz w sąsiednich ulicach czekać bęidą na dziew częta, aby, podając im adresy fałszyw e, zw a b ić je do swoich jaskiń zepsucia i rozpusty.

Ta ostatnia czynność rozpoczyna, trzeci okres pracy K. O. D., pracę uzupełniającą.

O soba przyprow adzona do schroniska po części głodna i zm ęczona, pow inna mieć m ożność otrzym ania za m inim alną

*) ,,Rzec7pospolita“,

nr. 130.

(10)

138

opłatą szklanki herbaty, mleka ii pieczywa), oraz przyzw oi­

tego noclegu, przyczem liczyć się trzeba bardzo z zupełną niew ypłacalnością podróżnych.

W dalszym ciągu Opieka D w orcow a zainteresować się powinna, gdzie przybyła dziew czyna dalej obracać się będzie.

Jeżeli ona m a już pracę zapewnioną, przekonaćby się nale­

żało, czy praca w zgl. służba nie budzi w ątpliw ości pod względem m oralnym ; jeżeli dziewczę dopiero pra:cv szuka, pow innaby jej Opieka D w orcow a w tem dopomóc. P rzy czy ­ nić1 się d o tego może biuro stręczeń przez tow arzystw o utrzym yw ane. Po umieszczeniu dziew częcia należy, natural­

nie w granicach m ożliwości, d ąży ć do stałego kontaktu z pu­

pilkami, które od czasu do czasu o swem pobycie i pow odze­

niu biuro tow arzystw a pow iadam iaćby powinny.

Podróżnym , które pracy w żaden sposób znaleźć nie mo­

gą, dopomaga O. D. często do drogi powrotnej, kupując im bilet kolejowy na koszt tow arzystw a, starając się o przejazd ulgow y lub wreszcie, co nierzadko się zdarza, kwestując na ten cel w poczekalniach pierwszej i drugiej klasy.

Tak w ygląda całokształt pracy Opieki Dw orcow ej, tam gdzie jej w arunki sprzyjają. I u nas taką będzie, kiedy społe­

czeństwo więcej się nami zainteresuje. O pomoc w ładz du­

chownych i świeckich przedewszystkiem prosimy. Propago­

w anie naszych idei, w ydanie życzliw ych dla nas rozporzą!- dlzeń czy na terenie kolei), czy na polu administracji, policji lab w ojska m oże nam pracę ułatw ić, poprzeć ją i podtrzy­

mać. Życzliw ość prasy doda nam bodźca i otuchy, przedsta­

wiciele szkół — m ó w iąc o nas m łodzieży •— już z nami w spółdziałać będą i w ychow ają dla nas w śród swoich szere­

gów przyszłych przyjaciół i w spółpracow ników . A że pod­

staw ą rozwoju organizacji każdej są środki materjallne i ręce ochocze do pracy, w ięc i m y w pierw szym rzędzie o to sta­

rać się m usim y. Opieka D w orcow a opartą jest finansowo na składkach członkowskich, m am y nadzieję, że liczba ich w bie­

żący m roku wielokrotnie się pom noży. Spodziew am y się tak­

że, że panie nasze pospieszą nam z pomocą, czy to czynną na dworcu, czy pracując w zarządach naszych towarzystw, bo nie podobna pozostać nam obojętnemi. na m yśl, by dziew ­ częta nasze, które zdrowe, świeże i niewinne dom rodzinny opuszczają, w pad ały w zastawione na nie sidła,, z których w ychodzą złam ane na duszy i ciele, spodlone na zawsze.

M oże myśl ta pobudził nidjedną z nas, że pójdzie choć czasem zajrzeć na stację, przekonać się, co się tam dzieje, a może obecnością) sw oją zdoła pocieszyć, pomóc, a naw et i uratow ać zagrożona duszę dziewczęcą.

Jeżeli Francuski i Niemki poświęcać się umieją dla bied­

niejszych swych w spółrodaczek, dlaczego i nas nie śtaćby

(11)

było na ducha ofiary, zw łaszcza gdy chodzi o czystość nasze­

go narodu! Przyszłe sprawozdanie, które poznańska Opieka Dw orcow a prześle do m iędzynarodowej centrali* szw ajcar­

skiej, niechaj zatw ierdzi przed całym światem, że umiemy bronić naszej godności narodowej. W edle sił dbać będziemy, aby imię Polki nigdzie — a choćby to było i het za m orza­

mi — nie było w ym aw iane inaczej, jak tylko z należną jej czcią i szacunkiem.

___________Kazimira Kłosowa.

Opieka nad matką i dzieckiem.

Z zadowoleniem stwierdzić należy, że żyjem y w epoce, w której nareszcie uświadomiono sobie konieczność specjal­

nej opieki ze strony państwa i społeczeństwa nad m atką i dzieckiem. U rządza się m iędzynarodow e kongresy opieki nad m atką i dzieckiem, otwiera liczne poradnie dla matek, stacje dla położnic, w ydaje prawa, otaczające pieczą kobiety brzemienne i t. p. M ogłoby się w ydaw ać, że w takiej epoce każda z matek ciesząc się tylu w zględam i i dumna ze swej roli przysparzania państwu nowych obywateli z rozkoszą przyjmie na siebie ciężkie skądinąd obow iązki macierzyńskie.

Jednakże dzieje się wprost przeciwnie. Nigdy nie słyszało się tyle narzekania na trudności utrzym ania i w ychow ania dzieci, jak w obecnem stuleciu, zw anem „stuleciem dziecka41.

Jak na urągowisko w yżej opisanym prądom, nędza material­

na i ogólne cofnięcie się moralności podają sobie ręce, aby rodzicom utrudnić dopełnienie w łaściw ego celu m ałżeństw a.

Zarobki nie stojące w żadnym stosunku do obecnej drożyzny, konieczność pracy zarobkowej kobiety zamężnej, redukcje pracowników , nędza m ieszkaniowa i ciasnota dom ów utrud­

niają rodzicom niepomiernie w ychow anie d ziecka Trzeba w ięc jakoś zaradzić takiemiu stanowi rzeczy, a jeżeli w arun­

ków niepomyślnych zgoła odmienić nie można, trzeba starać się choć ulżyć doli biednych rodzin.

W pierwszej linjii powołanie jest do tego Tow. św. W in ­ centego a Paulo, które przez członków swoich bezpośredni ma kontakt z rodzinami i tam w pływ em swoim i pomocą du­

żo zrobić może. W rodzinach biednych obdarzonych już licz­

ną rodziną, fakt oczekiwania dziecka jest dla rodziców naj­

częściej nic momentem radosnym, a źródłem zgryzoty i nie­

pokoju. I tu otwiera się dlla opiekunki rodziny pole szerokie

do podnoszenia rodziców na duchu. Trzeba im w skazyw ać na

zasługę, jaką sobte sporzą wobec Boga i społeczeństwa,

przyjm ując na siebie nowe obow iązki rodzicielskie, a matkę,

która dźw iga lw ią część trudu i mozołu w ychow ania dziecka,

należy uświadomić o wielkości i świętości jej powołania, oraz

(12)

szacunku, który jej się od społeczeństwa należy. W spom nę tu mimochodem o dodatnim w pływ ie, jaki na matki w yw rzeć m usiała uroczystość ku czci matek, urządzona staraniem Z w iązku Kobiet Pracujących w Poznaniu.

Żadnej okazjii nie należy pominąć, aby w zbudzać u rodzi­

ców, zatroskanych o nowe w ydatki zw iązane z przybyciem na św iat dziecka, ufności, że skoro Bóg pamięta o kwiatecz- kach polnych, tem bardziej nieprzebrany w swej dobrotliwo­

ści nie pozw ala zmarnieć najdoskonalszemu, swemu tw oro­

w i — człow iekow i. P rócz w yw ierania w p ły w u moralnego na rodzinę, opiekunka musi pod względem higienicznym i w ycho­

w aw czym odegrać rolę czynnika uświadamiającego. Bowiem w śród kobiet o pielęgnacji i w ychow aniu dziecka naogół w ia ­ domości bardzo są skąpe, a często u ży w a się metod wprost karygodnych. O czyw iście w inę dużą ponosi nasz system szkolny, który programem swoim nie obejmuje zupełnie pe­

dagogiki, higjeny, fizjologji. Kobiety z inteligencji braki te w y ­ rów nują czytaniem dobrych książek, słuchaniem w ykładów lub pouczaniem się wzajemnem. Kobiety niższych sfer przy ­ stępują przew ażnie do spełniania obow iązków m acierzyń­

skich zupełnie nieprzygotowane. Należy zatem przez rozumne pouczanie dać im podstawowe w skazów ki, jak postępować trzeba, aby b y ć w zgodzie z ogólnie uznanemi metodami.

Obserw ując warunki, w śród których rodzą się i w ychow ują dzieci, trudno naw et zrozumieć, jak się w śród takich okolicz­

ności wogóle człowiek w ychow ać może. Zaw dzięcza się to jednakże w yjątkow o silnemu organizm ow i i łasice Bożej. Ileż to jednak dzieci ginie marnie w młodości dla braku odpowied­

niej opieki!

W obec zastraszających skutków alkoholizmu trzeba matce ciężarnej zw racać uwagę, że jeśli chce mieć dziecko silne i zdrowe, sama już przed jego urodzeń i ejn ani kropli alkoholu do ust w ziąć nie powinna. R ó w n ie ż naogół kobiety są. dość lekkomyślne pod względem swego stroju i ruchów w okresie ciężarności, nie zdając sobie sprawy, że to w p ły w na dziecko w yw ierać może, w'ięc i tu nastręcza się okazja pouczenia kobiety, że nie wolno jej lekkomyślnie narażać siięi na nadmierne zmęczenie fizyczne, dźw iganie ciężarów*

i t. d. Pod względem czystości i porządku, panują jeszcze bardzo duże braki u rodzin biedniejszych. Jeżeli jednak czy­

stość bezw zględna konieczną jest człow iekow i dorosłemu, to cóż dopiero takiej cieplarnianej roślince, jaką jest dziecko!

Niech w ięc opiekunka radą czy pomocą materialną, zaczcr- pana z funduszów tow arzystw dopomoże ubogiej matce do w prow adzenia domu w jaki ład i skład na przybycie małego gościa, oraz przygotow ania dla niego skromniutkiej w y ­ praw ki.

140

(13)

M atka nie zdaje sobie także sprawy, że na przyszły cha­

rakter dziecka duży m jaą w p ły w jej myśli, odczucia, nam ięt­

ności, pragnienia i że pow inna bacznie w tym względzie czu­

w ać nad sobą. Naogół stan fizyczny brzemiennych matek przyczynia się do rozstroju nerwowego i trudno w tedy zapa­

now ać nad gniewem i niecierpliwością. G dyby jednak matki rozumiały, ile im to chwilowe pohamowanie się w przyszłości łez oszczędzić może, nie ulega kwestji, że znalazłyby na to sił dosyć.

Po przyjściu na św iat dziecka zakres opieki bynajmniej się nie zimniejsza; trzeba bowiem, aby opiekunka przypilno­

w ała, czy udzielone przez nią rady i w skazów ki rzeczyw i­

ście z pożytkiem stosowane byw ają. Najważniejszem o czyw i­

ście w pierwszych miesiącach istnienia m ałej istotki jest czu­

wanie nad czystością dziecka oraz racjonalne odżywianie.

Jak wiadomo, pożywieniem najodpowiedniejszcm jest pokarm matki. Naogół kobiety sarue karm ią chętnie, bo im to najmniej kłopotu spraiwia, nie pamiętają jednak, że sposób własnego o dży w iania u dziecka pow odow ać może tysiączne zaburze- mia. Nieraz cierpi biedactwo godzinami dla lekkomyślności czy nieświadomości matki. Gorzej by w a jeszcze, kiedy matka dla choroby lub innej przyczyny sama dziecka karmić nie mo­

że; w ów czas to urzątdza się z maleństwem eksperymenty, o dżyw iając je be# najmniejszego pojęcia o przepisach die­

tetycznych dla dzieci. W dużych miastach mleczarnie miej­

skie przygotow ują w butelkach już spreparowane odpowied­

ni/e mleko dla dzieci — taim w ięc mniejsza zachodzi obaw a zatrucia mlekiem nieodpowiedniem, ale w mniejszych m ia­

steczkach i na wsiach, gdzie matka sam a pożywienie przy­

gotowuje, popełnia dla braku czystości i znajomości ustroju dziecięcego, tysiące błędów i tem w ytłum aczyć m ożna, dla­

czego tyle dzieci karmionych butelką umiera. Zdarza się też jeszcze nieraz, choć trudno temu w dzisiejszych „oświeco­

n ych'• czasach uw ierzyć, że m atka wr celu uspokojenia pła­

czącego dziecka, daje mu w ódki lub odwaru z m aków ek i dziecko upojone oczy wiście zasypia, często aby sie już w ię­

cej nie obudzić.

Tak mniejwiięcej w yobrażam sobie opiekę poszczegól­

nych członków 'Io w . św. W incentego a Paulo nad m atką

i dzieckiem. C z y T ow arzystw o jako całość w kwestii tej nic

dopomóc nie m o że? O wszem , odnoszę wrażenie, że zrobić

mogłoby dużo, specjalnie w mniejszych miejscowościach,

gdzie spełniać musi misje nictylko charytatyw ne, ale także

kulturalno-oświatowe. S ły szy m y o doniosłem znaczeniu stacji

opieki nad matkam i czy poradniami dla matek, istniejącemi

od szeregu lat zagranicą, specjalnie w Ameryce, gdzie tak

baczną uw agę poświęca się zagadnieniu opieki nad m atką

(14)

i dzieckiem. U nas z inicjatyw y stowarzyszeń społecznych czy sam orządów miejskich pow stają także podobne instytucje ii działalność sw oją zapisują złotemi głoskami. Zanim jednak każda miejscowość podobna placów ką cieszyć się będzie mo­

gła, upłynie czasu niemało. C zy żby panie pom iędzy sobą nie m ogły zorganizow ać takiej poradni dla niezam ożnych matek, opierając się na doświadczaniu w łasnem i w skazów kach po­

daw anych nam przez fachowe s iły ? M ożnaby też od czasu do czasu urządzić jakiś odczyt z zakresu higjeniczno-wyohowaw- czego, uprosiwszy na prelegentkę czy prelegenta lekarza, kie­

row nika szpitala, matkę doświadczoną. M ożnaby też od czasu do czasu urządzić jakąś wieczornicę ku uw ydatnieniu donio­

słości zagadnienia lub „Św ięto M atki“ , od którego w zór za ­ czerpnąć można z .akcji podjętej przez Z w iąze k Kobiet P ra­

cujących. N ależałoby także przy podziale funduszy tow arzy ­ stw a przeznaczyć sumkę specjalną na zapomogi dla matek znajdujących się w w yjątk o w o kirytycznom położeniu, trze- babsy; przygotować1 kilka w ypraw ek dla dzieci’, aby je mieć w danym w ypadku gotowe. W obec częstych fałszerstw i za­

nieczyszczania mleka, przeznaczonego na pokarm dla niemo­

w ląt, należałoby przeprow adzić jakąś zbiorow ą akcję w celu roztoczenia wspólnie z policją bacznego nadzoru nad pro­

dukcją i handlem mlekiem. W y siłki jednostek w tym kierun­

ku wiele zdziałać nie mogą, organiizacja, w ystępując jako ca­

łość, duży w p ły w w yw rze ć może. Zagranicą i u nas w Mało- polsce i w b. Królestwie istnieją zrzeszenia specjalne pod n azw ą: „Kropla M leka’1, których zadaniem jest ułatw ić każdej biednej matce w ychow anie dziecka aż do dwóch lat przez dostarczanie jej zdrowego mleka dla dzieci oraz pouczania j-ej przy każdej nadarzającej się okazji o zasadach praw idło­

wej pielęgnacji dzieci. R.

142

Obowiązki kierowniczek ochron.

(Streszczenie referatu).

Każdy człow iek ży jący na świecie ma względem d r u ­ giego pewne obow iązki. P rzez w spółpracę ułatw ia sobie życie i dochodzi do pewnego celu. M ożna tu przytoczyć piękne słow a M ickiew icza: C zyń każdy w swem kółku co każe Duch Boży, a całość sama się z ło ży “ . G dybyśm y sobie do w spółpracy ręki nie podawali, stanąłby wszelki postęp kul­

tury i cyw ilizacji na m artw ym punkcie, a z czasem pow stałby na świecie bezład. Z tego w ychodząc założenia pragnę po­

dzielić się z koleżankam i doświadczeniami, jakie nagrom a­

dziłam jako kierowniczka ochrony, g d y ż mniemam, że przy­

(15)

czyni się to do lepszego poznania obow iązków , jakie ciążą na naszych barkach.

W y cho w aw czy n i obejmując kierow nictw o nad dziećmi powjinna zabrać się do tej pracy calem s,wojem jestestwem, z zapałem i poświęceniem. W y c h o w a w c zy n i z am atorstw a lub podejmująca pracę pod przym usem może spow odow ać szkody, których nigdy napraw ić nie można. Zabiera się prze­

cież do upraw y niw y dusz dziecięcych. Z nich m a w ykrzesać przyszłych szermierzy Chrystusow ych. P am iętać trzeba, że kto się czegoś nie nauczył za młodu, w późniejszym wieku już sobie tego nie przyswoi. Jaka szkoła — takie życie, jaki pasterz — taka trzoda.

W y c h o w a w c zy n i powinna pamiętać, że jej przym ioty duszy i serca udzielają się dzieciom. Musi pamiętać, że ona jest niejako słonkiem na niebie, od którego ziemia czerpie życie.. W y c h o w a w c zy n i m a nieraz w iększą siłę w p ły w u na dziecko, aniżeli słońce na niejedne kw iatki. Kierowniczka biorąc dziecko pod sw oją opiekę może je w yd o b y ć z cienia zła i poprow adzić na drogi, którym przyśw ieca Chrystus.

Chociaż w iem y z metodyki, w jaki sposób dzieci prow a­

dzić droglą Chrystusa, jak je w ychow ać na dobrych obyw ateli O jczyzny, chociaż teoretycznie w iem y, jak sobie w kry tycz­

nej chwili poradzić i kiedy nasze nauki zbaw ienny w p ły w osięgną, to jednak nieraz znajdujem y się w przykrem położe­

niu, chcąc tę w iedzę w praktyce zużytkow ać. Stąd koniecz- nem zadaniem jest zniżenie się do poziomu um ysłu dziecka, a tej umiejętności nabyw a się z czasem. O ile. w y c h o w aw ­ czyni na to się zdobędzie, będzie szkółka rajem dla dziecka, a dla kierowniczki czas nauczania m iłem i chwilami. Cieszyć się będzie w łasnem szczęściem ii zadowoleniem, dzieci zaś będą w swej w ycho w aw czy n i w id z ia ły matkę kochającą, z którą najwięcej chw il spędzićby pragnęły.

Aby cel ten osięgnąć, pow inna kierow niczka sumiennie przygotow y w ać się na k a żd o razo w ą lekcję i pogadankę. Błęd- nem jest mniemanie, jakoby ciągłe przygotow yw anie się było rzeczą zbyteczną. Jedynie Przez pilność i w y trw ało ść w tym w zględzie kierow niczka kształci się w swoim zawodzie i na­

biera umiejętności) w prowadzeniu dzieci.

Każda kierow niczka jest panią swojej szkółki. Jako taka musi dbać o potrzeby materialne, o w zorow y porządek i czy­

stość domu. Pow innością kierow niczki jest zaprowadzenie porządku domowego w szkółce, nie zaniedbując higieny na­

leżytej. Otoczenie dziecka w inno być piękne, boć przecież z otoczenia w yrabia sie smak estetyczny na przyszłość w umyśle w ychow anków .

Kierowniczka pow inna także pamiętać, że w stosunku do

rodziców bierze na siebie w ielką odpowiedzialność.

(16)

144

Jeżeli m atka przyprow adza dziecko do szkółki, musi w w y cho w aw czy n i uznać sw oją zastępczynię, musi być prze­

konaną, że dusza dziecka nie zostanie spaczoną. W ó w c zas z chęcią, radością i spokojem pow ierzy swe dziecię kierow ­ niczce. Jeżeli które z dzieci w szkółce jest nieobecne, po­

w innością kierow niczki jest przekonać się, dlaczego nie cho­

dzi1. W razie choroby zaleca, się częściej je odw iedzić i p rzy ­ najmniej dobrą radą lub o ile m ożliw e czynem służyć matce, dając przez to dow ód, że nietylko w szkółce, ale i poza szkół­

ką sw ój obow iązek sumiennie spełnić pragnie. Rodzice w idząc całkow ite poświęcenie się kierow niczki stają się chętniejszyimi dla szkółki.

Pierw sze w rażenia dziecka przechow ają się jak najdłużej w umyśle i nigdy nie w ygasną, bo w spom nienia dziecięce są zw ykle najtrwalsze. Kierow niczka nie pow inna robić w y ją t­

ków pom iędzy dziećm i, nie patrzeć, które lepiej ubrane, grzeczniejsze, rozw ażniejsze, ale w łaśnie zn iży ć się do tych najuboższych, upośledzonych, opuszczonych przez swoich w spółtow arzyszy. Rodzice nic są nieraz w m ożności dać odpowiednich w skazów ek w w ychow aniu, g d y ż są więcej zajęci troską o byt m aterjalny. Takiem u dziecku w inna kie­

row niczka więcej serca okazać, częściej do niego przem ów ić w łagodny sposób, aby i ono um iało się w szkółce rów no z drugiemi w esoło i swobodnie zabaw ić nie o dczuw ając przy- tem, że jest upośledzonem w porów naniu z drugiemi.

Skoro w ycho w aw czy n i tak postępow ać będzie, może już w w ieku dziecięcym sw ych w y cho w an k ów radow ać się w y ­ nikiem swojej pracy, bo w ychow ankow ie swojem postępow a­

niem już owoce tej pracy okażą. B ędą umieli już ładnie drzw i otw orzyć .i zam knąć, grzecznie się ukłonić i zabaw ić, swoje zabaw ki w ładzie utrzym ać i wiele dobrych i dla mamusi m iły ch niespodzianek przfygotować.

Dla niejednej kierow niczki będzie to m ozolna, praca, ale gdy przypom ni sobie za w zór samego Chrystusa Pana, który w łaśnie tę m a łą niew inną dziatw ę ukochał i przygarniając ją do siebie m ó w ił: „P ozw ólcie dziatkom przyjść do mnie, albo­

w iem ich jest królestw o niebieskie14, nabierze nowej otuchy i w ytrw ałości.

R ó w n ie ż chciałabym pom ów ić o obow iązkach, jakie spo­

c zy w a ją na kierowniczce w zględem kom itetów rodzicielskich.

Cel ich nie jest w szystkim kierow niczkom dostatecznie zna­

ny. P obudka pow oływ ania kom itetów w yszła od W ła d z y Duchow nej i pow inna być uw ażan a jako rozkaz. P rz y k a ż­

dej ochronce poznańskiej istnieje komitet rodzicielski i w szy st­

kie poszczególne kierow niczki z zadow oleniem go w itają.

Tym czasem dochodzą posłuchy z prowincji, że kom itety nie­

które są nieczynne. O czy w istą jest rzeczą, że zorganizow a­

(17)

nie komitetu rodzicielskiego głównie zależy od kierowniczki.

Komitety powinny powstać na zebraniu rodziców, którzy posyłają dzieci do szkółki.

W tym celu powinna kierowniczka poprosić kilka pań i kilku panów na zebranie konstytucyjne. Później powinna się do komitetu odnosić z zupełnem zaufaniem i o wszystkich sprawach szczerze go informować. Komitet powinien się zbierać kilka razy do roku szczególnie przed gwiazdką lub jaką wycieczką. Przed zebraniem należy członkom podać porządek obrad, a w czasie zebrania lub później spisać pro­

tokół. Najważniejszem zadaniem komitetu powinno oczy­

wiście być staranie się o fundusse na rzecz ochronki i po­

trzeby: dzieci, przyczem sprawność i gorliwość kierowniczki może sprawę znacznie posunąć naprzód.

Przy wspólnych wysiłkach kierowniczki i komitetu ujrzą wszyscy w niedługim czasie owoce podjętej pracy.

Z życia Związku.

Największa troska.

Sieroty w naszych zakładach dobroczynnych dorastają. Mimo wielkie trudy udało się przetrwać czasy najcięższe, chociaż często zawodziły źródła finansowe na pozór pewne, jak opłaty i sub­

wencje urzędowe. Dzięki nadludzkiemu nieraz poświęceniu kiero­

wników i kierowniczek, przeważnie sióstr zakonnych, zakłady w ra­

cają do spokojniejszego i normalniejszego życia.

Obecnie powstaje nowa troska, której nie będzie można po­

konać bez wielkiego wysiłku. Chodzi o zapewnienie sierotom spokojnego bytu, o umożliwienie im stworzenia sobie warsztatu pracy. Nie można przecież dopuścić, aby stali się włóczęgami lub zbrodniarzami, przez coby nowe dla państwa

1

społeczeństwa powstały kłopoty.

Sprawa zapewnienia młodzieży należytego warsztatu pracy napotyka naogół na dość poważne trudności z powodu braków gospodarczych i braku pracy w naszym kraju.

Możnaby pewną ilość chłopców umieścić na wsi u gospodarzy.

Życie wiejskie nie jest dzięki Bogu dotknięte ogólnym rozkładem i demoralizacją jak po miastach. Tak samo religijność naszego ludu jest stosunkowo więcej utrwalona i głębsza aniżeli u mieszkańców miast. Wieś posiada też znacznie korzystniejsze warunki pod względem zdrowotności.

Pomimo to nasuwają się odnośnie do umieszczania sierót na

wsi poważne wątpliwości. Przyszłość bowiem przedstawia się dla

nich bardzo niejasno. W rzadkich jedynie wypadkach młodzieniec-

sierota znajdzie się w tak szczęśliwych warunkach, aby kiedyś

razem z żoną znalazł własny warsztat pracy, aby biorąc sobie

(18)

146

córkę włościanina za żonę otrzymał w posagu choćby małe gospo­

darstwo lub zagrodę. Reszta będzie należała do kategorii robotni­

ków rolnych, dla których przyszłość nie przedstawia się korzystnie.

Wobec wykonywania reformy rolnej większość robotników rol­

nych będzie musiała szukać pracy w przemyśle lub — o ile prze­

mysł w Polsce się nie rozwinie — szukać chleba za granicami Rzeczypospolitej na wychodźtwie.

Z tych właśnie względów należałyby nasze dorastające sieroty raczej skierować do innego zawodu t. j. do rzemiosła. Zdajemy sofcie sprawę, że i pod tym względem nasuwają się trudności.

I rzemiosło przechodzi ciężkie czasy dzięki ogólnym warunkom gospodarczym naszego kraju. Rzemieślnicy przyjmują na ogół niechętnie uczniów z pełnem utrzymaniem, zwłaszcza w Poznaniu.

Odczuwa się> ogromnie brak bursy w Poznaniu, gdzieby uczniowie znaleźli dach nad głową oraz opiekę wychowawczą.

Pomimo to spoczywa na nas obowiązek, aby żadna sierota nie zmarniała, aby każdemu chłopcu zapewnić przyszły warsztat pracy. Spełnimy tem samem nietylko czyn miłosierny, ale i w y­

soce obywatelski. Nasze miasta nie mają przecież oblicza pol­

skiego, głównie dzięki temu, że handel i rzemiosło spoczywają w rękach żydowskich. Wyrugować może ich jedynie dzielny i zdolny kupiec i rzemieślnik polski, wyuczony w twardej szkole życia. Kadry te należy stworzyć i przygotować, aby się posuwały coraz więcej na wschód i zamieniły go na kraj nietylko z nazwiska ale i z serca i duszy prawdziwie polski.

Nie będziemy się zagłębiali, jakie obowiązki w tym względzie spoczywają na państwie. Nam trzeba państwu dopomagać i nie­

jeden trud zdejmować z jego barków.

Dlatego zwracamy się do< naszych przyjaciół i osób działają­

cych na terenie dobroczynności, by zechciały porozumiewać się Z rzemieślnikami, czy u nich niema wolnych miejsc dla uczniów.

O każdym wypadku prosimy informować nasz Związek. Dopo­

możemy i biednym sierotom i spełnimy czyn obywatelski o pierw- szorzędnem znaczeniu.

Sprawozdania.

Walne zebranie Tow. Kat. Opieki Dworcowej w Poznaniu.

Dnia 25 maja br. odbyło się na sali b. hotelu rzymskiego roczne walne zebranie Tow. kat. Opieki Dworcowej w Poznaniu. Jak wielkie zrozumienie dla tak zaszczytnego dzieła obudziło się wśród naszego społeczeństwa, świadczy fakt, że w zebraniu tem brali udział reprezentanci wszelkich władz, tak kościelnych jak świec­

kich, oraz licznych organizacyj społecznych. Między innymi zaszczycili zebranie swoją obecnością ks. prał. Mayer, ks. kan.

Prądzyński, ks. kan. Dymek i ks. radca Jęsiek jako przedstawiciel

(19)

W ładzy Duchownej, z ramienia województwa byli obecni pp.

radcowie Wilczyński, Korcywo i Orłowski. Aby zadokumentować gotowość przyjścia z pomocą i opieką Tow. przy trudnem speł­

nianiu jego obowiązków, wydelegowała swych przedstawicieli Po­

licja Państwowa oraz Dyr. Koleji. Wszelkie katolickie organizacje społeczne, jak Liga Katolicka, Caritas, Związek Kobiet Pracujących, Kat. Związek Polek, Związek Młodych Polek, brały żyw y udział w dyskusjach. Także przedstawiciele szkolnictwa pragnęli przyj­

rzeć się bliżej owocnej pracy Tow. Op. Dwor., aby szerzyć jego zasady wśród młodzieży kształcącej się. Nawet można było zau­

ważyć skrzętnie notujących korespondentów prasy, którzy doce­

niając znaczenie doniosłego dzieła, pragną na łamach swych pism zaznajomić szersze koła społeczeństwa o pracy Op. Dwor. N r brakło i osób prywatnych, idących w zaciszu za Chrystusem P a­

nem drogami dobroczynności.

Zebranie zagaiła prezesowa p. starościna Kłosowa, witając serdecznie tak licznie zebrane grono. Następnie wybrano na prze­

wodniczącą zebrania p. szambelanową Cegielską, a na sekretarza ks, Janiaka. Po przyjęciu porządku obrad poświęcono serdeczne wspomnienie zmarłej w lutym ub. r. ś. p. Marji Kobylińskiej, zało­

życielce Tow. Opieki Dworcowej w Poznaniu. Treściwe sprawo­

zdanie z rocznej działalności Tow. Op. Dwor. odczytała p. Mrocz- kiewiczówna, z którego wynika, że Op. Dwor. mimo fatalnych stosunków dewaluacyjnych sprostała swemu zadaniu z chlubnym i pochwały godnym rezultatem. Szczegółowe sprawozdanie ogło­

simy w następnym numerze naszego pisma.

Następnie wygłosiła p. starościna referat, który drukujemy w niniejszym numerze.

Wykładu wysłuchano z wielkiem zadowoleniem i zaintereso­

waniem. Na wniosek ks. sekr. jen. Schulza postanowiono referat wydać jako osobną odbitkę. W dyskusji zabierali między innymi głos ks. prał. Mayer, wskazując na wielkie niebezpieczeństwo dla dziewcząt, które masami z wiosek wędrują do miast, aby tam znaleźć pracę, a które nie znają stosunków i niebezpieczeństw wielkomiejskich. Apeluje zarazem do władz wojewódzkich o po­

moc. by zapobiec dalszej imigracji z prowincji. W odpowiedzi przyrzekł p. radca Wilczyński z całą gotowością pomoc, prosząc o pisemne skonkretyzowanie dezyderatów. Zarazem podał do wiadomości, że w niedługim czasie znajdzie bardzo wiele dziewcząt wiejskich zajęcie przy kulturach leśnych, co zmniejszy znacznie napływ ich do wielkich miast.

Przedstawiciel Dyr. Kolejowej przyrzekł poparcie dla Opieki Dworcowej przez wystaranie się o nowe ubikacje na dworcu po­

znańskim, co powitano z wielkiem zadowoleniem.

Postanowiono rozesłać plakaty Opieki Dworcowej na wszyst­

kie stacje kolejowe i do szkół, aby temsatnem zaznajomić szersze

koła o istnieniu tak szlachetnej instytucji, jaką jest Tow. Op. Dworc.

(20)

/ 148

Nastrój zebrania byt bardzo uroczysty. Z dyskusji można było wnioskować, że wszelkie wtadze tak duchowne jak świeckie śledzą bacznie działalność tej nowej placówki na ziemiach polskich i że są gotowe każdej chwili przyjść z pomocą tak materialną jak i moralną, aby zapobiec dalszemu szerzeniu się niemoralności. Na tej podstawie możemy być przekonani, że wysiłki Op. Dworc. nie będą daremne, ii że z pomocą ogółu społeczeństwa będzie mogła zbierać zasłużone żniwo swej mozolnej pracy.

Po małej zmianie statutu odbyły się wybory uzupełniające.

Skład zarządu jest następujący:

Prezesowa, p. Kazimira Kłosowa.

Zastępczyni', p. Marja Mroczkiewiczówna.

Sekretarka, p. Henryka Woźnicka.

Zastępczyni,, p. Eugenja Halska.

Skarbniczka, p. Zofja Kleinówna.

Zastępczyni, p. Grosmanówna.

Radne pp. Dr. Bajońska, p. Mannowa i p. Krzyżankiewiczowa.

Zamykając zebranie dziękowała przewodnicząca jeszcze raz wszystkim za łaskawe przybycie i okazanie zainteresowania się Tow. Op. Dworc. Zebrani opuścili salę z wielkiem zadowoleniem i świętem postanowieniem starania się dorzucić chociażby małą cegiełkę do nowo budującego się gmachu odrodzenia moralnego.

Jubileusz Domu św. Józefa w Osiecznie.

Osieczna, niewielka mieścina na południowych rubieżach woje­

wództwa poznańskiego, w powiecie leszczyńskim, mało jest znaną w szerszych kołach społeczeństwa, pomimo że ją otacza bardzo miły i sympatyczny krajobraz. Przyczynia się do tego może nie­

łatwa komunikacja, gdyż miasteczko nie posiada własnej stacji ko­

lejowej, a od Leszna wzgl. Nowego Lipna oddalonem jest około 10 kilometrów.

Miejscowość ta zasługuje sobie jednak na wielki rozgłos i to dzięki temu, że tamże ma swoją siedzibę „Dom św. Józefa, schronisko dla dziewcząt umysłowo upośledzonych.14 W zakładzie tym zamieszkało, tak możnaby powiedzieć, uosobione miłosierdzie, prawdziwa „Caritas*1, czerpiąca z nauki Chrystusowej zapał i po­

święcenie. Zaopiekowano się istotami prawdziwie nieszczęśliwemi, często wzgardzonemi, a zaopiekowano się, ponieważ upatruje się w nich niejako drugiego Chrystusa. Całą pracę cechuje wielka skromność, pozbawiona hałaśliwości i próżności1, znamię i towa­

rzyszka twórczości ii poświęcenia.

Dnia 9-go czerwca b. r. był dla Osieczny dniem uroczystym

i wielkim, gdyż Dom św. Józefa obchodził uroczystość jubileuszową

25-letniego istnienia. Zarząd powitał z zadowoleniem wielką ilość

(21)

przybyłych gości, jak zastępcę p. wojewody w osobie p. radcy i naczelnika Wilczyńskiego, kuratora Zgromadzenia Sióstr Elżbie­

tanek X. radcę Jęsieka, sekretarza jeneralnego Związku Towa­

rzystw Dobroczynności „Caritas11, X. kanonika Dymka, przedsta­

wiciela Wydziału Powiatowego, lekarza powiatowego, powiato­

wych inspektorów szkolnych, Matkę Prowincjałkę SS. Elżbietanek, duchowieństwo powiatu wzgl. dekanatu, władze miejscowe i cały szereg gości i przyjaciół zakładu.

Na intencję schroniska odprawił w kaplicy zakładowej uroczy­

stą sumę w asyście 2 sąsiednich proboszczów X. dziekan Stein- metz, miejscowy duszpasterz i niestrudzony opiekun zakładu. Po skromnym posiłku odbyło się zebranie jubileuszowe. Wychowanki odśpiewały 2 pieśni i powitały deklamacjami gości. Budziło to ogólny podziw, gdyż dziewczęta, kiedy przybyły do schroniska,

*były tak nieudolne, że nie umiały się ubrać o własnych siłach.

Długoletnia praca kierowników zakładu doprowadziła do rezulta­

tów znacznych, które ujawniały się w zrozumieniu, z jakiem w y­

chowanki wykonywały i śpiew i deklamacje.

X. Dziekan przedstawił dzieje schroniska w słowach prostych a silnych, mówił o walkach z obcym rządem, o przeszkodach w czasie wojny. Streszczenie referatu podamy w najbliższym nu­

merze naszego pisma.

Za gorliwą pracę składał podziękowanie imieniem p. woje­

wody p. naczelnik Wilczyński, podkreślając przedewszystkiem pra­

cę cichą, stwierdzając, że właśnie praca była podstawą i przy­

czyną tak świetnych dziejów zakładu.

Przedstawiciel Wydziału Powiatowego wyrażał swą radość, że tak pożyteczna instytucja znalazła się na terenie powiatu le­

szczyńskiego.

X. radca Jęsiek wypowiadał życzenie, aby duch miłości i po­

koju, który dotąd otaczał zakład, był nadal w pracy silną podporą.

X. kan. Dymek stwierdził, że schronisko powstało z inicjatywy i poświęcenia społeczeństwa, chociaż władze dawnLejsze przeszka­

dzały i pracę utrudniały. Mimo pomocy i przycnylności władz w czasach obecnych działalność społeczna ma wielkie pole pracy i powinna nadal spełniać szczytne swoje posłannictwo.

Lekarz powiatowy stwierdził wzorowe prowadzenie zakładu pod względem higienicznym.

Pozatem szereg innych mówców składał życzenia i wyrazy uznania tak dla sióstr jak przedewszystkiem dla X. dziekana Stein- metza.

Po uroczystem zebraniu odbyło się zwiedzenie zakładu, który przedstawia się istotnie doskonale, tak pod względem rozmiarów jak wewnętrznego urządzenia, ładu i porządku.

Następnie sprawiono gościom miłą niespodziankę. Otóż przy

■ zakładzie prowadzą siostry ochronkę. Dzieci tejże ochronki po­

pisywały się nader sprawnie śpiewem, deklamacjami, tańcami itd.

/

(22)

150

Na zakończenie podejmowało schronisko staropolską gościn­

nością wszystkich obecnych. W czasie obiadu fundator zakładu, p. szambelan Hasche dziękował kierownictwu zakładu za pełną poświęcenia pracę, a gościom za przybycie.

Uroczystość pozostanie wszystkim uczestnikom w miłej pa­

mięci, a dla kierownictwa zakładu niechaj będzie dowodem wdzięczności ze strony władz i społeczeństwa za spełnioną ucz­

ciwą i rzetelną pracę w imię wielkiego przykazania miłości bli­

źniego.

Na zebranie Rady Wyższej

Towarzystwa Pań Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, które się odbyło dnia 6-go maja b. r., zjechały się bardzo licznie prze­

wodniczące konferencyj zamiejscowych.

P. prezesowa podała szereg cennych wskazówek, jak należy pracować z najlepszym rezultatem w konferencjach.

Sprawę uiszczania składek przez panie czynne uchwalono po­

zostawić do woli poszczególnych konferencyj.

P. prezesowa podała krótki pogląd na działalność Rady Miej­

scowej w Poznaniu, która zajmowała się aktualnemi zagadnieniami w dziedzinie charytatywnej.

Sprawę legitymacyj dla kwestarek polecono konferencjom za­

łatwiać w myśl istniejących przepisów prawnych.

Polecono rozdawać ubogim jak najwięcej pism pobożnych czy to Przewodnika Katolickiego czy książek do nabożeństwa z okazji różnych uroczystości.

Przy ubieraniu dzieci do I komunji św. należy się kierować oszczędnością. Ubranie powinno być skromne i przyzwoite. Jedna z pań w Czarnkowie dokonała czynu godnego naśladowania. Ubrała bowiem własne dziecko przystępujące do I kom. św. skromniej niż pierwotnie zamierzała; resztę kwoty przeznaczyła na ubranie dwojga biednych dzieci,

W Poznaniu należy żywy brać udział w walce z pornografią.

Wobec niedostatecznego prawodawstwa należy wytworzyć zdro­

wą opinję publiczną, która najdoskonalszą jest bronią w walce z wszystkiem, co jest niemoralne.

Należy przestrzegać społeczeństwo przed gazetami sekciar- skiemi, które się szerzą dzięki wielkim funduszom i subwencjom z innych krajów.

Terminu zakończenia roku uchwalono nie zmieniać. Rada Wyższa wzywa konferencje do nadsyłania sprawozdań najpóźniej do 20-go października.

P. prezesowa radzi zakładać działy Panien przy konferencjach wzgl. wciągać jak największą ilość panien do pracy na polu miło­

sierdzia. Bardzo przykładnie pracuje taki dział w Pleszewie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ponieważ oprzeć się można w tym względzie jedynie na- dostarczonych przez władze administracyjne informacjach, przeto tylko instytucja centralna mogła się podjąć

Dalej dla zajmującego się opieką nad ubogimi niezbędną jest znajomość ustaw dotyczących opieki społecznej, które przewidzianemi w nich świadczeniami

Dziewczynki godzą się chętnie na propozycję Izi, lecz z ust ich sypią się wesołe żarty i drwinki na temat jej manji miłosierdzia. Od najwcześniejszego

nowi tylko niewiele mówiącą dekorację salonu. Żłóbek nigdy prawie nie pojawia się już w naszych domach, kolendy też już mało się śpiewa, więc dziecko

Podobne odwiedziny nie powinny się powtarzać nadmiernie często, gdyż stałyby się pewnego rodzaju modą i straciłyby ha sile wychowawczej.. Należy też zważać,

Ponadto Towarzystwo ma w swoim zarządzie Stację Opieki nad Matką i Dzieckiem, w której prowadzi się kuchnię mleczną, poradnia dla matek i ambulatorjum. W roku

Polsko-Amerykański Komitet Pomocy Dzieciom, dzięki pomocy Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej oraz Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia, otworzył dwa specjalne

Lecz umysł jego jasny przewidywał, że miłosierdzie bez rozwagi, bez roztropności będzie tylko roztkliwianiem się, może zadawalnianiem skłonności serca, ale