• Nie Znaleziono Wyników

Pobyty Kaliny Moszyńskiej w więzieniu na Zamku - Barbara Jarosz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pobyty Kaliny Moszyńskiej w więzieniu na Zamku - Barbara Jarosz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

BARBARA JAROSZ

ur. 1931; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, okupacja hitlerowska, więzienie na Zamku w Lublinie, pomoc więźniom na Zamku, Edward Scholz (1888-1975), siostra, Kalina Moszyńska

Pobyty Kaliny Moszyńskiej w więzieniu na Zamku

Na Zamku na pewno była. Była nie jeden raz aresztowana, [i za każdym razem] w jakiś sposób udało się ją ocalić. Niemcy byli przekupni. Do dzisiaj pamiętam, że mój ojciec stale poszukiwał kilograma cukierków, wódki, papierosów i boczku. Za to można było w więzieniu mieć jakieś kontakty. Innym razem była aresztowana, bo lubiła wiersze takie przeciwko Niemcom przepisywać, deklamować, nie patrząc komu, gdzie. Jej wiersze miała jakaś koleżanka. To był wiersz dotyczący egzekucji ludzi na ulicy Piłsudskiego. Siostra moja napisała wiersz, właśnie na ten temat i ten wiersz trafił do rąk koleżanki, która z kolei gdzieś komuś dała, a ktoś przewoził to w pociągu. Traf zrządził, że była rewizja w pociągu i ta osoba z wierszem mojej siostry trafiła też na Zamek. Powiedziała, od kogo ten wiersz ma. Moja siostra znów była aresztowana.

[Kalina] była trzykrotnie wieziona na śmierć. Podczas ostatniego aresztowania, to bodajże w [19]43 roku również była skazana na śmierć. Rodzicom udało się ją wyciągnąć, dzięki znajomościom różnym i dzięki przekupstwu. Jak była na Zamku, zgłaszała, że jest chora na nerki. Chciała po prostu uchronić się od wyjazdu do Niemiec. Tymczasem, nie była chora i Niemcy oczywiście żądali, żeby dostarczyć mocz do analizy. Był w Lublinie doktor Scholtz, który bardzo dopomagał ludziom. On miał przepustkę nocną do szpitali, tak że w każdej chwili służył ludziom z pomocą. On dostarczył siostrze od chorych na nerki mocz, taki z ropą. Siostra dawała strażnikowi ten mocz, jak potrzeba było. Niemiec odebrał tę butelkę z moczem, wylał i zostawił pustą. [Powiedział]: „Proszę jeszcze raz dać mocz do analizy”. Mieliśmy strażników przekupionych, z których jeden został rozstrzelany. W każdym razie dopomagał ludziom, jak się oczywiście jakoś zapłaciło. I [on] dał znać mojej mamie w nocy, że mocz trzeba [po raz] drugi dostarczyć. Moja mama w nocy przedzierała się od bramy do bramy, do tego doktora Scholtza. I on w nocy poszedł do szpitala, wziął od chorej mocz i w nocy sam dostarczył.

(2)

Data i miejsce nagrania 2012-02-02, Lublin

Rozmawiał/a Łukasz Kijek

Redakcja Łukasz Kijek, Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przed 22-gim lipca, przed wyzwoleniem, wymordowali więźniów na Majdanku, a ich, tam było kilku mieszkańców Bełżyc, nie pamiętam – może było ich czterech, może pięciu,

Kiedy już stwierdził, że jest cisza, czyli nie ma już Niemców powoli wyczołgał się spod tych zwłok... Data i miejsce nagrania

Cały czas było to robione, najlepiej to było robić w nocy, kiedy już zasypialiśmy, a tu otwierają się drzwi i zaczynają z nami zabawy.. Trzeba było raz dwa te sienniki w

A jeszcze Lell to powiedział tak: „Wiesz co, dziecko drogie?” – po tym jak ojcu spadło to wszystko i on się tym podparł chyba, użył tego fortelu, żeby ojca zwolnić, że nic

Więźniowie tutaj codziennie pracowali albo kopcowali, albo wykopywali, wydobywali na zaopatrzenie Zamku, Tutaj na baszcie było bardzo dużo ludzi. A tutaj, tu gdzie te drzewa

PKWN to był pierwszy tak zwany rząd, który niby powstał w Chełmie, ale faktycznie w Moskwie go utworzyli i przywieźli. Nasz poeta więzienny o tym PKWN-ie

Dopiero jak wjechałam przez Bramę Krakowską na Grodzką, już byłam na Grodzkiej, wtenczas się zorientowałam, gdzie mnie wiozą.. Ja pytałam się: „A gdzie

A wtedy kawa była bardzo trudno dostępna w Lublinie, ale mimo starania się matki i tak dalej, nie mogli nas wydostać z tego zamku.. I ja siedziałem na zamku jakieś siedem