• Nie Znaleziono Wyników

Z badań nad ideologią Gabrieli Zapolskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z badań nad ideologią Gabrieli Zapolskiej"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Ewa Korzeniewska

Z badań nad ideologią Gabrieli

Zapolskiej

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 46/2, 420-443

(2)

Z BADAŃ NAD IDEOLOGIĄ GABRIELI ZAPOLSKIEJ Zaskakującą niespodzianką w twórczości Gabrieli Zapolskiej są niektóre sceny Sybiru, dram atu, który pow stał w roku 1899.

Powstaniec z 1863 r., rew olucjonista Zdanowski, w rozmowie z Aksakowem, takie w yraża przekonania:

Z d a n o w s k i (coraz w ię c e j zap a la ją c się): L ud jest w szęd zie ludem ... to je s t tą p e w n ą ilo ścią m ięsa przezn aczon ą na głód , na cier p ien ie, na p o ­ datk i, na k u le arm atnie...

AK SAK O W : T aki ustrój p a ń stw o w y !

Z d a n o w s k i (g w a łto w n ie): N ie p a ń stw o w y , a le szatań sk i! Są p rzecież w o ln e i sw o b o d n e ludy! S ą p rzecież g d zieś pod sło ń cem d u sze n ie sk u te w ięza m i, n ie słu żą ce za żer d la jed n eg o d esp oty i zgrai jego słu ża lcó w ! — A je ś li n a w e t ta k ich lu d ó w n ie m a, to n a leży je stw orzyć! to n a le ż y zerw ać k a jd a n y w ie k o w e j p leśn i, ro zw in ą ć sk rzyd ła, n a n ich p o d n ieść tych, co w k a łu ży łe z i k rw i w ła sn e j b e z siln ie toną к

I nieco dalej:

AK SAK O W : Idea! to sk o m le n ie psów ! w a s już n ik t n ie sły szy .

Z d a n o w s k i : U sły szą n as po w iek a ch ... gdy w a sz rząd p a d lin ą b ędzie, a n a tej p a d lin ie z a k w itn ie k w ia t w o ln o śc i n ie ty lk o naszej p o lsk iej, ale i ru sk ieg o lu d u 2.

Zapomniana, nie przedrukow yw ana od lat część twórczości Za­ polskiej przynosi więcej takich niespodzianek. Powieść Zaszum i las ukazuje środowisko młodzieży socjalistycznej w Paryżu, inna po­ wieść, Janka, przeprow adza kry tyk ę ziem iaństwa z pozycji praw dzi­ wie dem okratycznych, bo z pozycji postępowej młodzieży tych lat. Recenzje teatraln e Zapolskiej pisane w okresie 1900— 1901 przy­

1 G. Z a p o l s k a , S y b ir . U t w o r y d r a m a t y c z n e . T. 5. W arszaw a 1924, s. 237—238.

(3)

noszą wiele wypowiedzi, które świadczą o solidarności autorki z lu­ dem pracującym. Zapolska mówi:

B o są ta k ie stron y w ustroju sp ołeczn ym , tak ie okropne, n iesp ra w ied liw e, czarn e strony, że przed n im i m ilk n ie k ażd y głos i dusza cofa się przerażona w strach u w ielk iej od p ow ied zialn ości za to lero w a n ie teg o p o w o ln eg o m ordu m ilio n ó w je d n o s te k 3.

Wypowiedzi publicystyczne Zapolskiej, jakkolw iek niew ątpliw ie ograniczane przez cenzurę i kreślone przez ,,um iarkow aną“ redakcję S ł o w a P o l s k i e g o , także przynoszą wielokrotnie pełne hum a­ nitarnego wzruszenia obrazy nędzy i krzyw dy społecznej. Oto frag­ m ent opisu rozruchów głodowych we Lwowie:

W idziałam tłu m ludzi, k tóry szed ł ciem n y i ch m u rn y w stru d ze w ie ­ czorn ego słoń ca i w o ła ł „ ch leb a!“

M ów ią k o m p eten tn i, że te n tłu m sk ład a się z aw a n tu rn ik ó w , z ludzi, k tórzy sob ie robią sp ort z rozb ijan ia szyb... A ja — sto ją c w m oim ok n ie i p atrząc n a nich, ja k szli p rosto ku m n ie p ra w ie w m ilczen iu , z za cię ty m i u sty, z d ziw n y m i b lask am i w oczach — n ab rałam przek on an ia, że „kom ­ p e te n tn i“ się m ylą.

Od czasu do czasu zad źw ięczała w y b ita szyba. T łu m tego brzęku p a d a ­ ją ceg o szk ła n ie p rzy jm o w a ł ok rzyk iem rad ości — nie, tłu m m ilcza ł i szed ł d alej. I zn ó w zad źw ięczała szyba. B y ł to ja k b y g ło s d zw onu n a trw ogę. Ci lu d zie szli i w ten sposób b ru taln y a groźn y d a w a li znać o sobie, o tym , że on i istn ieją , że oni się ta k że liczą w sp o łeczeń stw ie, że o n ic h p rzyp o­ m n ieć sob ie trzeba.

Ja — sto ję poza w sz y stk im i partiam i, a patrzę na tę sp raw ę, ja k cz ło ­ w ie k pracy. I m yślę, że na d ziesięciu m a n ifestu ją cy ch 'm oże b y ć p ięciu p ra w d ziw ie głod n ych . A ty ch d ziesiątek ludzi, id ących z b rzęk iem tłu c z o ­ n y ch szyb b yło ty le, iż ca ły p la c zalały te fa le i ciem n e ła ch m an y, p ob lad łe tw a rze za k ry ły zu p ełn ie w io sen n ą z ie le ń tra w n ik ó w . W śród n ich p rzew a ża li lu d zie starsi w iek iem , zn iszczen i b ezow ocn ą pracą, k o b iety b lade, p rzed ­ w c z e śn ie z w ię d łe i p ostarzałe — k w ia ty su teren , w k tó ry ch w ilg o ć ze ścian sp ły w a , a n a w e t sc zerstw ia ły chleb liczy się do w y k w in tn ej stra w y . I lu ­ dzie ci m ilczeli. K o b iety p o d a w a ły m ężczyzn om p olan a d rzew i p a d a ły k o lejn o szyb y h an d li d elik a tesó w , szy n k ó w , k aw iarń...

O ni b y li głod n i, a n ie rab ow ali przecież, on i ty lk o d zw o n ili na trw ogę, na pożar, na łu n ę głod u i szli dalej, a d a le j ...4

N urt dem okratycznego hum anitaryzm u w twórczości Zapolskiej nie został dotychczas dostrzeżony przez krytykę i recenzentów jej

8 G. Z a p o l s k a , I sf in k s p rz e m ó w i... W i e c z o r y t e a t r a l n e . L w ów 1923, s. 80— 81.

4 G. Z a p o l s k a , Za k a m i e ń — ch leb em . P r z e z m o j e o k n o . L w ów 1922, s. 171— 172.

(4)

sztuk. N aw et obecnie wszystkie bez w yjątku opracowania dram a­ tów — podkreślając antym ieszczańskie ostrze komedii Zapolskiej — dowodzą, iż k rytyk a moralności burżuazyjnej je st tu przeprowadzona z pozycji w ew nątrzklasow ych, że nie godzi więc w podstawy ustroju, a tylko w w ynaturzenia i zw yrodnienia obyczajowości.

Przyczyna takiego stanu rzeczy jest łatwo zrozumiała. Przedwo­ jenne wydania dzieł Zapolskiej nie w znaw iały niektórych utworów, a w ydania po r. 1945 nie popraw iły tych błędów. Nie znaczy to oczy­ wiście, aby utw ory zapom niane stanow iły rew elację artystyczną. Tak na pewno nie jest. U tw ory te (z w yjątkiem Janki) są artystycz­ nie słabe, odbijają niekonsekw encje w m yśli i postaw ie autorki, w zru­ szają raczej poszczególnymi epizodami niż artystycznym kształtem całości. N iew ątpliw ie jednak w ażne są jako etapy rozwoju myśli i sztuki Zapolskiej, są argum entem koniecznym, gdy chodzi o wy­ znaczenie jej pozycji jako autorki Moralności pani D ulskiej i Panny

M aliczewskiej.

Przekonanie o „mieszczańskości“ Zapolskiej wynikało nie tylko z ignorow ania części jej utw orów , lecz także z nieznajomości jej bio­ grafii. Życiorys Zapolskiej to, ja k dotychczas^ albo ciemna k arta niewiedzy, albo historia je j życia erotycznego, która — ubarw iona zaw istną plotką — ukształtow ała wizję Zapolskiej-kurtyzany, ogra­ niczonej do spraw alkowy, z której okna w najlepszym razie widać kam ienicę pani Dulskiej.

Ja k dotychczas, nie można np. n atrafić na żadne inform acje do­ tyczące dw ukrotnego pobytu Zapolskiej w Petersburgu. Zbigniew Raszewski stw ierdza za H enrykiem Glińskim, że Zapolska po raz pierw szy w ystępow ała w P etersburgu w teatrze polskim w r. 1883, po raz drugi zaś pojechała tam na gościnne w ystępy w roku 1897 5. Gliński określa pobyt Zapolskiej na okres dwumiesięczny i w w y­ kazie sztuk podaje role odegrane przez nią w czasie od 13 I do 13 III 1883. Poza tym poprzestaje na dość zdawkowej pochwale jej gry:

a 13-go sty czn ia w y stą p iła p o raz p ie r w sz y p a n i G abriela Z ap olsk a w roli „N ory“ w d ra m a cie pod ty m ty tu łem . P an i Z ap olsk a n atu raln ą i sw ob od n ą grą sw o ją , ch o cia ż n ie w y k o ń c z o n ą w szczeg ó ła ch , przy braku s iły d ram a­ ty czn ej i z b y t m ięk k im tra k to w a n iu scen siln ie jsz y c h , z a w o jo w a ła od razu sy m p a tię p u b liczn o ści ®.

5 Zob. Z. R a s z e w s k i , D z ia ł a ln o ś ć t e a t r a l n a G a b r ie l i Z a p o ls k i e j. W ro­ c ła w 1951.

6 H. G l i ń s k i , P o g a d a n k a o t e a t r z e i t e a t r p o l s k i w P e t e r s b u r g u w 1882/3 r. P etersb u rg 1883, s. 30.

(5)

Brak natom iast jakichkolwiek wiadomości o kontaktach Zapol­ skiej w Petersburgu, o jej zainteresowaniach i lekturach. Znajomość ówczesnego Petersburga, chociaż na pewno bardzo powierzchowna i przypadkowa, m usiała jednak skierować uwagę Zapolskiej na za­ gadnienia społeczne. Nie są to tylko przypuszczenia. Jakkolw iek wzburzona atm osfera ówczesnego życia Rosji — narodniczestwo, akty terroryzm u, ostre napięcie konfliktów klasowych — przypuszczenie takie uspraw iedliw ia całkowicie naw et bez poparcia innym i dowo­ dami, dowody takie, w prawdzie pośrednie, istnieją.

W powieści Zaszum i las jeden z bohaterów, Leon, który przed prześladowaniam i w kraju uciekł do Paryża, otrzym uje od Mazi

Historią rewolucji w Rosji Hercena. Mazia wręczając tę lekturę,

mówi Leonowi:

G dy p an tę k sią żk ę p rzeczytasz — zrozum iesz, że p om ięd zy r z ą d e m r o s y j s k i m i jeg o w y k o n a w ca m i a l u d e m r o s y j s k i m , is tn ie je cała przep aść, i że ty le tam je s t krzyw d, łez, bólu, n ie sp ra w ied liw o ści, co i na n aszej p o lsk iej szali. [...]

L eon czy ta ł do b ia łeg o ranka. Gdy n a fty zabrakło w lam p ie, sp a lił resztk i św iec, w reszcie, gdy św ie c e zgasły, z radością p o w ita ł ś w it szary, w k ra d a ją cy się przez okno. W ysk oczył z łóżka, o w in ą ł się k ołd rą i czy ta ł, czy ta ł dalej, w id zą c przed sobą rosnącą p o tęg ę d w u g ło w eg o orła, d y n a stię R om an ow ych , rozsiad ającą s ię na tronie, k tórego sto p n ie tw o r z y ły sto sy tru p ów , a purpura carskich, k o ro n a cy jn y ch p łaszczów zab arw iała się k rw ią p om ord ow an ych p o p rzed n ik ów . [...]

Leon, czytając H ercena, czu ł tę p o tęg ę tak b lisk ą, tak gn io tą cą go sw o im ogrom em , że lę k a ł się sp ojrzeć poza sieb ie. Z gorączk ow an y n ie ­ p rzesp an ą nocą, sied zia ł na b rzegu sto łu z k sią żk ą opadłą na k olan a, a u sta jeg o m im o w o li szep tały:

— R y leieff! B oratyń sk i! B estiu żef!...

T o b yła cała lita n ia orlich u m y słó w , sk u w an a ła ń cu ch em n ie w o li. H ercen m u ją w sk r z e sił i z c ie n i w yd ob ył.

I n a g le z je g o u s t p o b la d ły ch w y b ie g ły zn ów d w a n a zw isk a , ja k b y aso cja cja ty ch m y śli b yła n ierozerw aln a, ja k b y tam te w lo k ły za sobą ty c h d w o je k o ły szą cy ch się stra szliw y m w id m em n a drzew cu szu b ien icy.

— Ż eljabow !... P erow ska!... [...]

I cóż stąd, że on b y ł ty lk o m arnym , b ied n ym u czn ia k iem z p r o w in c jo ­ n a ln eg o m iasteczk a? I on w y d o b y ł ze sw ej d u szy ja k P u szk in , ja k C zern y - s z e w sk i to, co m ia ł n a jlep szeg o , n a jp ię k n ie jsz e g o ...7

Treść tego fragm entu wskazuje zupełnie w yraźnie na to, że Za­ polska zetknęła się z dziełami i myślą rew olucyjnych dem okratów i narodników. N atom iast jego atm osfera uczuciowa w skazuje na coś

7 G. Z a p o l s k a , Z a s z u m i las [ — Z a s z u m i las]. T. 1. L w ó w 1922, s. 141— 143.

(6)

więcej: świadczy o kulcie i entuzjazm ie dla dzieł Hercena i Czerny- szewskiego, świadczy o zrozumieniu, że rosyjska ideologia rew olu­ cyjna, wiodąca swój początek od dekabrystów, jest wielką ideologią bohaterstw a i wolności.

Pozostaje jednak otw arte pytanie, czy istotnie właśnie w P eters­ burgu zetknęła się Zapolska z myślą rew olucyjnych demokratów, czy może nastąpiło to dopiero później, w latach 1889— 1895, w czasie pobytu w Paryżu.

Ten okres życia Zapolskiej jest także mało, a przynajm niej tylko jednostronnie znany. Istnieją drobne publikacje dotyczące studiów teatrologicznych Zapolskiej i jej współpracy z teatram i Paryża 8, są takie czy inne „plotki“ donoszące o jej związkach uczuciowych w tym mieście, brak natom iast opracowań, które by oświetlały zagadnienie środowiska i kontaktów z ludźmi oraz spraw ę lektur pisarki. Nikt dotychczas nie podjął zagadnienia naw et od strony literackiej, a więc nie zbadał, jaki był zasięg jej lektur, na czym kształtow ała się jej wiedza o naturalizm ie, skąd czerpała tak dojrzałą znajomość nie tylko kunsztu sceny, lecz także techniki i kompozycji dram atu.

Recenzje teatralne Zapolskiej świadczą napraw dę o dość nie­ oczekiwanej kom petencji pisarki w tych sprawach. Jej recenzje i a r­ tykuły (takie jak np. o Zoli) wykazują, o ile głębiej od „domorosłych krytyków i recenzentów “ pojm owała Zapolska problem atykę n atu ra­ lizmu i realizm u. Stanowiąc chyba zupełny w yjątek na tle krytyki okresu, rozumiała ona np., że Zola — ten tw órca i m istrz n atu rali­ zmu — przerastał w dziełach własne teorie, i w tym widziała jego praw dziw ą wielkość.

Czyż m oże być coś w ięcej lu d zk ie, jak to c a łe olb rzym ie d zieło tak tragiczn ie z g a słeg o pisarza? [...] T ylk o, że on p ro leta ria t k och ał, cierp iał w raz z nim , ra n y je g o n a św ia tło d zien n e w y w łó czy ł, w ołając:

„P atrzcie, ja k cierp ią ci, którzy ży ć bez cier p ień m ają p ra w o “, a tych z góry, k tórzy z a sied li do fe sty n u życia, g n io tą c b u tem głod n ych , tych sm a g a ł bez lito ści; iron ią sw o ją w y c ią g a ł na w ierzch ich zb rod n ie i egoizm dusz n ik czem n y ch . D la teg o , choć g o do grona „C zterdziestu N ie śm ie r te l­ n y ch “ p rzyjąć n ie ch cian o, on d ziś p o zo sta n ie n ie śm ie r te ln y w sercach lu d zk ości, tej, k tóra cierp i, która cier p ien ia sw e g o n ie zagłu sza, lecz p rzy ­ czyn szu k a i chce, aby ci, co po n ich p rzyjdą, ch oć troch ę u lg doprosić się u losu m o g l i9.

Zagadnienia te czekają na opracowanie i stanowią konieczny p u n k t wyjściowy badań nad twórczością literacką Zapolskiej.

Jednak-8 N a job szern iej p rzed sta w ia te sp ra w y R a s z e w s k i , op. cit. 9 G. Z a p o l s k a , Zola. P r z e z m o j e o k n o , s. 18.

(7)

że w jeszcze mniejszym — o ile to możliwe — stopniu zajmowano się spraw ą politycznych i społecznych zainteresowań pisarki w czasie jej pobytu w Paryżu. Lorentowicz, który w Spojrzeniu wstecz opo­ wiada o polonii paryskiej tych lat, zdobywa się jedynie na ubolewa­ nie, iż środowisko polskie zbyt absorbowało Zapolską, zajmując jej czas przeznaczony dla nauki i występów na scenie.

W pierwszych latach pobytu Zapolskiej w Paryżu kolonia polska była terenem silnego ścierania się różnych prądów i kierunków poli­ tycznych — od najbardziej reakcyjnych po najbardziej postępowe. W tych latach przed Zjazdem Paryskim (1893) silny był wśród mło­ dzieży n u rt internacjonalny, którem u przeciwstawiał się socjalizm o silnych tendencjach nacjonalistycznych, kształtujący swe formy organizacyjne pod patronatem Bolesława Limanowskiego. Stanisław Wojciechowski w swoich wspomnieniach w ten sposób przedstawia ten początkowy etap ferm entacji ideologicznej przed w yklarowaniem się dwóch nurtów socjalizmu w środowisku młodzieży za granicą:

T ow arzystw o [M łodzieży P olsk iej w Zurychu] n ależało do Z jed n ocze­ n ia M łodzieży, k tóre łączyło w szy stk ie tow a rzy stw a m łod zieży p olskiej p rzy w y ższy ch u czeln iach w Szw ajcarii, F rancji i p o łu d n io w y ch N iem czech. Z jed n oczen ie n ad aw ało im ogóln y kieru n ek , ja k koło w a rsza w sk ie k ółk om terytorialn ym . [...]

S to su n k i z m ięd zyn arod ow cam i, gru p u jącym i się przy p iśm ie W a l k a K l a s , z o sta ły zerw a n e w 1889 r., k ied y po zjeździe Z jed n oczen ia w G e­ n e w ie redakcja teg o pism a w y d a ła p a szk w il osk arżający m łodzież i jej p rzew od n ik ów , w szczególn ości L im an ow sk iego, o a lia n s z ajen tam i rządu a u striack iego dla w a lk i z R osją. S tosu n ki pogorszyły się, gdy drugi organ p roletariatczyk ów , P r z e d ś w i t , zaczął w yszyd zać m a n ifesta cję 3 m aja jak o „zabaw ę w od grzeb yw an ie sp leśn ia ły ch zab ytk ów P o lsk i sz la c h e c k ie j“, a w m arcu 1892 r. w a rty k u le w stęp n ym , za ty tu ło w a n y m Filuś, M ilu ś i K i -

zia, p rzed sta w ił M iłk ow sk iego i B a lick ieg o jako k otk ó w za b ieg a ją cy ch

o w z g lę d y S ta ń czy k ó w 10.

Oczywiście, że ujęcie Wojciechowskiego wydobywa tylko ze­ w nętrzny przebieg wydarzeń, nie dostrzegając istotnych przyczyn kształtow ania się dwóch nurtów w socjalizmie i powiązań tych zja­ wisk z potężniejącą walką proletariatu. Fakty istotnie były takie, że naw et wśród tej małej kolonii paryskiej rozpoczęła się gwałtowna ofensywa nacjonalizmu. W styczniu 1889 powstaje czasopismo gminy narodowo-socjalistycznej pt. P o b u d k a , w ydawane w jaskraw ej okładce, na której widniał duży biały orzeł w czerwonym polu. Za­

10 S. W o j c i e c h o w s k i , M o j e w s p o m n i e n ia . L w ó w — W arszaw a 1938, s. 39—40.

(8)

łożycielem P o b u d k i i jej redaktorem był aż do śmierci (1891) Stanisław Barański, który jak podaje Res —

w r. 1879 g o śc ił w c y ta d e li za u d zia ł w a g ita cji so cja listy czn ej. P o p o w sta ­ n iu „ P ro leta ria tu “ zb liży ł się do n iego, a le ry ch ło u su n ął, zrażon y jeg o s ta ­ n o w isk iem w sp ra w ie n arod ow ej. W k ońcu 1888 r. za ło ży ł w P aryżu „gm inę n a r o d o w o -so cja listy czn ą “, k tórej w y d a w n ic tw e m b yła P o b u d k a 11. Do P o b u d k i pisywali: Limanowski, A ntoni Złotnicki, Antoni Lange, Jan Lorentowicz.

Ta grupa kolonii polskiej poprzez osobę Jan a Lorentowicza była Zapolskiej najbliższa. Najbliższa — to znaczy, iż Zapolska bywała zapewne na ich zebraniach, może naw et uczestniczyła czasem w na­ radach redakcyjnych lub organizowaniu im prez odczytowych czy artystycznych. Nie znaczy to jednak bynajm niej, aby całkowicie aprobowała ich program i taktykę postępowania. Powieść Zaszum i

las przedstaw ia bardzo łatw y do odszyfrowania obraz życia tej grupy

młodzieży. Zapolska traktow ała m ateriał do powieści nieomal jak reporter, który trochę zm ienia nazwiska, ale nie zmienia już innych danych personalnych, ani wyglądu postaci. Sama zresztą stwierdza parokrotnie w odsyłaczach, iż takie a takie w ydarzenie je st całkowi­ cie autentyczne. Dzisiaj — bez specjalnych badań, do których zresztą mało m amy m ateriałów — trudno odcyfrować poszczególne w yda­ rzenia lub rozpoznać epizodyczne postacie. W okresie publikacji po­ wieści (1898) czasopisma przedrukow yw ały poszczególne fragm enty jako reportaże. Takim rozgłosem cieszył się fragm ent przedstaw ia­ jący wizytę Leona u wielkiego pisarza P. Wszyscy rozpoznawali na­ tychmiast, że mowa o Kaczkowskim, który istotnie oczekujących od niego pomocy młodych em igrantów z Polski — obdarowywał swą powieścią Olbrachtowi rycerze.

A rtykuł Lorentowicza Narodziny programu 12 ułatw ia zidentyfi­ kowanie niektórych postaci i wydarzeń. Zestawienie artykułu z po­ wieścią pozwala stwierdzić, że stanow iska Lorentowicza i Zapolskiej były jednak różne. Lorentowicz przedstaw ia to środowisko i jego działalność jako jeden z uczestników i organizatorów, a więc z pełną aprobatą zarówno program u jak taktyki postępowania. Zapolska — ocenia sytuację z pew nym krytycyzm em . W prawdzie nie przeciw­ staw ia się założeniom ideologicznym i z sym patią odnosi się do ko­ 11 R e s [F elik s P e r l ] , D z i e j e ru c h u so c j a li s ty c z n e g o w z a b o r z e r o s y js k i m . W arszaw a 1910, s. 241.

(9)

lejnych redaktorów P o b u d k i (w powieści czasopismo nazywa się H e j n a ł e m ) , ale wielokrotnie widzi niedojrzałość tych ludzi, ośmiesza stosunki panujące w kolonii polskiej, dem askuje osobiste am bicje przykryw ane pseudo-patriotycznym frazesem.

W próbie bezstronnej oceny wydarzeń autorka idzie tak daleko, że pokazuje z dużą sym patią reprezentantów internacjonalizm u i re­ wolucjonistów rosyjskich. Na pogrzebie Grzegorzewskiego (Barań­ skiego)

S tu d en t rosyjsk i, rew o lu cjo n ista , k lęcza ł ta k że na p ia sk u i brzeg tru m ­ n y p o lsk ieg o p a trio ty całow ał. P o czym szyb k o — ja k b y p o p ełn ia ł czyn k arygodny, sw ój niezgrab n y, u b ogi w ia n ek do otw artej jam y grobow ej w rzu cił. [...]

P o czym stu d en t co fn ą ł się do grupy rosyjsk ich stu d en tó w i stu d en tek , k tórzy sta li troch ę na uboczu i w szy scy m ieli dziw ny, odrębny ch arak ter odzieży, ry só w tw arzy, całej postaci...

T eraz w m ogiln ej jam ie, n a p rzyjęcie tru m n y G rzegorzew skiego, czek ał ten ro sy jsk i w ie n ie c z rozpostartym o b jęciem k rw a w y ch w stę g i L eon ow i [zap ew n e L o ren to w iczo w i — przyp. E. K.] zd a w a ło się św ięto k ra d ztw em d ozw olić tru m n ie spocząć na tej w rogiej p od staw ie.

Z w rócił się w ię c do grabarzy i w y rzek ł po francusku, w sk a zu ją c w ien iec:

— U su ń cie to!

L ecz z drugiej stron y grobu d ziw n y n iezn ajom y p o w strzy m a ł grabarzy rozk azu jącym ru ch em ręki.

— Z ostaw cie! — w y rzek ł rów n ież po francusku.

G łos jeg o b y ł n isk i, trochę gard łow y, ale ja k dzw on h arm onijny. I za ­ nim L eon zd ołał zaoponow ać, ju ż trum na G rzegorzew sk iego sp oczęła na ro sy jsk ich k w ia ta ch rew o lu cy jn y ch , tak jak n a łon ie m atki, k tóra id eę u k och an ą przez zm arłego w so b ie m ieści, na rów n i ze skargą i p ra g n ie­ n iem osw ob od zen ia w s z y s t k i c h dzieci — b ia łeg o c a r a u .

Stanowisko Zapolskiej mimo ogólnej aprobaty program u grupy P o b u d k i jest jednak stanowiskiem radykalniejszym . I tu znowu pojawia się pytanie: czy środowisko paryskie mogło ukształtow ać ten sposób przedstaw iania i oceny? Czy niewątpliwe sym patie dla re­ wolucjonistów rosyjskich i zainteresowanie dla ideologii internacjo­ nalizmu nie miało jakichś źródeł w przeżyciach i lekturach wcześ­ niejszych, właśnie z okresu pobytu w Petersburgu? Za taką tezą przem aw iałby także stosunek autorki do ówczesnej Francji.

Po pierwszym okresie „upojenia“ wolnością Zapolska wielo­ krotnie daje w yraz swej nieufności do republikanizm u francuskiego. Świadczą o tym jej korespondencje posyłane do P r z e g l ą d u T y ­

13 Z a s z u m i las, t. 2, s. 37.

(10)

g o d n i o w e g o , w skazują na to w yraźnie dem askatorskie sceny w powieściach Janka i Zaszum i las. Doświadczenia Leona, który jechał do F rancji jak do wymarzonego raju swobody i który spotkał się z policją francuską i ustrojem kapitalistycznym uciskającym lud francuski, są niew ątpliw ie bolesnymi rozczarowaniami autorki.

Już w krótce po przybyciu do Paryża Leon zgłasza się w prefek­ turze policji dla otrzym ania praw a na pobyt.

B y ło m u [tam] tak, ja k w cy ta d eli podczas in d agacji. Ci rep u b lik a ń ­ scy u rzęd n icy sp ra w ia li na n im w ra żen ie ro sy jsk ich żandarm ów . [...]

Przed sobą m ia ł m a r ę , cień , k op ię ro sy jsk ieg o żan d arm sk iego oficera ze śled czej k an celarii... [...]

I w te d y L eon zrozu m iał, że czy w R osji, czy w e F ran cji, czy na ja k ie j­ k o lw ie k stro n ie św ia ta , je s t jed n a w ie lk a rodzina — p o licją n azw ana. [...] I w y sz e d ł z tej rep u b lik a ń sk iej p refek tu ry p o licji — b ied n y stu d en t polsk i, o p isan y jak w ąż, [...] sk la sy fik o w a n y w k sięg a ch p o licy jn y ch , o p a ­ trzon y p ieczę cią jak w ó ł na targ p ią tk o w y i sfo to g ra fo w a n y i w y d a n y w ręce, ja k o m o żliw y z b r o d n i a r z i żer S yb erii, am b asad zie rep re­ zen tu jącej o w eg o au tok ratę, p rzed k tórym on k ry ł się ja k ścigan e przez h ordę p só w zw ierzę...

I w zrok zm ęczon ego fizy czn ie i m oraln ie ch łop ca p ad ł na fron ton g m a ­ chu, n a którym , jak n a u rągow isk o, p rzez sia tk ę deszczu w id n ia ły zło te litery:

L ib e r t é ! égalité! fr a te r n i té !

W olność! rów ność! b raterstw o!...

S m a g a ją ca duszę ironia! W o l n o ś ć na gm ach u policji, złączonej n ie ­ ro zerw a ln y m w ę z łe m z b ia ły m d om em am b asad y — tam — na u licy G re­ n elle!

R ów n ość, b raterstw o... czcze słow a: ró w n y m i i braćm i tu są ty lk o siln i, w ie lc y i p o t ę ż n i14.

Później sojusz franeusko-rosyjski, uroczyste i uniżone przyjęcie M ikołaja II w Paryżu rozwiały resztę złudzeń Zapolskiej co do de- m okratyzm u francuskiego. Zapolska solidaryzuje się z „drobną mniejszością socjalistów francuskich“, którzy publikują m anifest piętnujący

ten rząd so cja listy czn o -rep u b lik a ń sk i, a zw łaszcza M illeranda, który sp ro­ w ad za n a F ra n cję „h ań b ę“ p rzy jm o w a n ia d esp oty i w z y w a w im ien iu w sz y stk ic h ofiar d esp otyzm u carsk iego o o d m ó w ien ie n ie ty lk o w sp ó ł­ u d ziału , a le i k red ytu n a ow e u r o c z y s t o ś c i15.

14 T a m ż e , t. 1, s. 146— 149.

(11)

W powieści Janka, która powstała w r. 1892, Zapolska ukazuje wielką nędzę ludu francuskiego. W schronieniu dla bezdomnych tysiące biedaków szuka noclegu:

W yrastali p raw ie spod ziem i, w yrzu can i z w nętrza św ia ta w n ocn e c ien ie, dom agając się w m ilczen iu dachu i ciep ła — choć nocą, skoro d n iem sp o łeczeń stw o n ie czu ło się dość siln e i bogate, aby ich od chłodu i głod u u ch ron ić 16.

Autorka zdaje sobie też sprawę z sił rewolucyjnych utajonych w postaciach nędzarzy, które grożą społeczeństwu wybuchem:

Z d aw ało się jej, że je s t jed y n ie w idzem , i przerażona patrzała na tę czarną k ohortę, cichą i sm utną, która z drobnego stru m yk a w zrastała teraz w całą rzekę, grożąc p ełn y m grozy w y le w e m 17.

Jeden z epizodów w powieści Zaszumi las wskazuje na to, iż te utajone siły już przybierały realne kształty walki. Synowie kon- sjerżki, Jules i Robert, pomagają młodzieży polskiej po śmierci Grze­ gorzewskiego. Policja francuska opieczętowała pokój zmarłego unie­ możliwiając zniszczenie papierów. Synowie dozorczyni zryw ają pie­ częć i wynoszą „kom prom itujące“ dokumenty. Gdy koledzy Grzego­ rzewskiego oburzają się na rząd Francji, R obert zapytał:

— A cóż m a cała nacja do p ostęp ow an ia rządu...

— K ażdy naród m a rząd, na jaki za słu ży ł — odparł Farbach. R obotnik sk r z y w ił się z pogardą.

— Paradoks! — odparł — czyż w takim razie w y P o la cy za słu g u jecie na rząd, który w a s gnębi? [...]

U rw a ł — p ogład ził trzym aną w ręku czapkę i dodał z p ew n y m w y ­ siłkiem :

— A to, co pan o n a cji [francuskiej] p o w ied zia ł — niby, że je s t podła cała — to pan n ie m iał racji... Rząd m oże być zgniły, ale — p od staw a, my... je ste śm y z d r o w i!18

Epizod z policją i wykradzeniem komprom itujących politycznie dokumentów miał swój wzór w prawdziwych wydarzeniach. W a r­ tykule Tragedia rew olucjonisty Lorentowicz opowiada o samobój­ stwie rew olucjonisty Sawickiego. Sąd francuski udzielił konsulowi rosyjskiem u praw a na zajęcie rzeczy po Sawickim i wówczas

R ozgrzana atm osfera w y w o ła ła w rzen ie śród parysk iej m łod zieży u n i­ w ersy teck iej. P ew n eg o dnia, d w óch stu d en tó w F rancuzów , Ju lian i Z im m er, w y w a ż y li d rzw i od o p ieczętow an ego m ieszk an ia S a w ick ieg o i zaczęli n isz ­ czyć p o śp ieszn ie p apiery. Z ostali [...] sch w y ta n i przez a g e n tó w ...19 19 G. Z a p o l s k a , J a n k a [ = Janka]. W arszaw a 1911, cz. 4, s. 154. 17 Ta m że , s. 155.

18 Z a s z u m i las, t. 2, s. 19—20. 19 S p o jr z e n ie w s t e c z , s. 209.

(12)

Tyle Lorentowicz. Zapolska w swojej powieści zamienia studen­ tów na robotników francuskich i każe im znacznie wcześniej prze­ prowadzić całą akcję, która nie zostaje w ykryta przez policję. Zmiany te na pewno m iały w yraźny cel. Zapolska słusznie dostrzegała w pły­ w y ideologii rew olucyjnej przede wszystkim wśród robotników P a­ ryża i dlatego w powieści synowie konsjerżki współdziałają w w y­ kradzeniu papierów. Pom yślny w ynik akcji niew ątpliw ie miał uw y­ puklać doświadczenie rew olucyjne braci, którzy przeprow adzają całą spraw ę ze świadomą ostrożnością i precyzją.

Zakres obserw acji i charakter ocen ideologicznych Zapolskiej po­ zwala stwierdzić niewątpliwie, iż przekraczały one ideologię środo­ wiska P o b u d k i . I tu znowu wracam y do poprzedniego pytania, które musi pozostać nierozstrzygnięte: czy można sądzić, iż ideologię Zapolskiej ukształtow ały doświadczenia petersburskie, czy też należy związać jej ówczesną wiedzę o życiu społecznym z lek tu rą dzieł re ­ w olucyjnych dem okratów i znajomością rew olucyjnej em igracji rosyjskiej? Cytowane wyżej słowa Leona z powieści Zaszum i las w skazują niedwuznacznie na to, że Zapolska znała pisma Hercena i Czerny szewskiego. Na fakt, że lek tu ra ta znalazła w jej twórczości głębszy oddźwięk, wskazuje powieść Janka. W liście szóstym do Wi­ ślickiego autorka donosi:

P ra g n ę w ró cić do k raju i pisać! i pisać! p isać! k szta łcić się!... bronić b ied n ych , słab ych , w y zy sk a n y ch ... A ch! jak ą ja p o w ieść teraz p iszę pt.

Janka, z p od k ład k ą so cja l. — p a lę się do tej roboty. Co m i tam scena!...

To w sz y stk o p a ja co stw o . Z obaczy Pan, ja k ie ja P a n u a rty k u ły b ęd ę p isać w P r z e g l ą d z i e o k w e stia c h b ieżących. Z ad ziw isz się P an, co s ię z tej g ę si stało... 20

W liście dziesiątym tegoż roku donosi:

Czy w ie P an , ż e w tej c h w ili d rżę cała z oburzenia i n a p isa ła m do R ed ak cji K u r i e r a C o d z i e n n e g o ] v e r b a v e r i t a t i s , k tóre na d łu gi czas p o p a m ięta ją — a to ć o n i m i tę n ieszczęsn ą J a n k ę o k a leczy li tak, że łz y m i w oczach stają...

List następny, jedenasty, w skazuje znów niedwuznacznie na ówczesny krąg zainteresow ań Zapolskiej, która zapytuje redaktora P r z e g l ą d u : „Czy cenzura puściłaby z Berlina interw iew moje z Beblem i Liebknechtem ?“.

Powieść Janka jest zjawiskiem literackim niezm iernie interesu­ jącym. Pow staje ona w okresie, w którym w alka klasowa już zde­

(13)

cydowanie podzieliła społeczeństwo na dwa wrogie obozy. Znalazło to swój wyraz także w organizacji życia społeczno-politycznego. W tych latach powstają, poddane w yraźnym programom i formom organizacyjnym, p artie polityczne. Przyjęcie stałych form organiza­ cyjnych świadczyło niewątpliw ie o w yklarow aniu się i zaostrzeniu antagonizmów klasowych, a równocześnie stanowiło próbę opano­ wania szerokich mas narodu. W walce tej bardzo ważnym czynni­ kiem była młodzież, na którą partie rewolucyjne oddziaływały praw ­ dą i siłą swej ideologii, a partie reakcyjne usiłowały ją przyciągnąć pseudodemokratyczną frazeologią i nacjonalistyczną propagandą. Dzięki swej uczciwości młodzież garnęła się pod wpływy socjalizmu, chociaż z różnych przyczyn nie zawsze dochodziła do zrozumienia i zaaprobowania ideologii rewolucyjnej. Postępowość młodzieży bu­ dziła poważne niepokoje wśród reakcji. W swych czasopismach nie taiła ona tego stanu rzeczy, a naw et świadomie go wyolbrzymiała, aby zastraszyć społeczeństwo i uczynić je podatnym na własną pro­ pagandę 21.

Przechodzenie młodych na stronę postępu nie było sprawą łatwą. Wymagało śmiałości myśli, krytycyzm u wobec własnego środowiska, często naw et gwałtownych i bolesnych decyzji zerwania z domem i bliskimi. B unt młodzieży — w tym okresie pełnym konfliktów ideowych — stał się częstym zjawiskiem społecznym i wskazywał niewątpliw ie na głęboki kryzys w sytuacji klasowej burżuazji, od której odwracała się jej własna młodzież. Antagonizmy społeczne, dzielące wówczas wiele rodzin, na pewno nie były antagonizmami „dwóch pokoleń“. To nie wiek, lecz przekonania kopały przepaść

21 W b ojow ym organie narodow ej dem okracji, P r z e g l ą d z i e W s z e c h ­ p o l s k i m , R om an D m o w s k i pod p seu d on im em R. S k r z y c k i e g o p o ­ m ieścił k ilk a n a ście a rty k u łó w p o św ięco n y ch spraw om m łod zieży. W jed n y m z nich stw ierd za ł au torytatyw n ie:

„Z daje m i się, że n ie p o p ełn ię w ielk ieg o b łędu, gd y p odnosząc prąd g łó w n y , p an u jący w ru ch u u m y sło w y m naszej m łod zieży, n azw ę d zisiejszy ok res jej życia — ok resem so cja listy czn y m . Istotn ie so cja listy czn y p o g lą d na sp o łeczeń ­ stw o, id e a ły i d ążenia te g o k ieru n k u p ozysk ały śród d zisiejszej naszej m ło ­ dzieży u n iw ersy teck iej ogrom ne rozp ow szech n ien ie, p rzen ik ające do w sz y st­ k ich n ie m a l r u ch liw y ch um ysłów .

„G dy d a w n iej, przed d ziesięciu jeszcze laty, zw o le n n ic y socjalizm u sta n o ­ w ili n ieliczn ą garść m łod zieży, m ocn o w yo d ręb n ia ją cą s ię spośród reszty z a ­ równo p o jęcia m i, ja k zd ecy d o w a n y m c z y n n y m c h a r a k t e r e m [podkreśl. — E. K.] r ew o lu cy jn y m — dziś ruch so cja listy czn y ogarnął szerok ie sfery m ło ­ d zieży“ ( P r z e g l ą d W s z e c h p o l s k i , II, 1896, s. 172).

(14)

między rew olucjonistam i a obrońcami starego porządku. Oczywiście, nie można spraw y upraszczać trak tu jąc każdą ucieczkę z domu jako akt świadomego protestu ideowego, podłożem jednak tych powszech­ nych wówczas zjawisk były niew ątpliw ie głębokie konflikty spo­ łeczne.

L iteratu ra rosyjska dostrzegła i właściwie oceniła te spraw y już w szóstym dziesięcioleciu XIX wieku. Turgieniew i Czernyszewski pokazywali, iż pozorna w alka pokoleń jest w gruncie rzeczy w alką ideologiczną, a bu n t młodzieży przeciw rodzinie jest najczęściej pró­ bą zerwania z ideałami przeszłości w imię nowych, dem okratycznych dążeń.

L iteratu ra polska dostrzegła te zjawiska dopiero w ostatnim dzie­ sięcioleciu XIX wieku. Pow stają wówczas tak pozornie różne, a prze­ cież uświadam iające ten sam konflikt utwory, jak Zapolskiej Janka, Reym onta K om ediantka i Ferm enty, Kisielewskiego W sieci.

Te same zjawiska przenikają do literatu ry w różnych w arian­ tach i interpretacjach. Pisarz niemiecki Suderm ann w dramacie

Gniazdo rodzinne daje w ariant poznawczo najuboższy, trak tu je bo­

wiem ucieczkę bohaterki z domu tylko jako bu nt przeciw tyranii ojca. D rugorzędne powieści, np. M arii Szeligi, uzasadniają protest bohaterki przeciw rodzinie em ancypacyjnym i dążeniami dziewcząt.

In terpretacja Zapolskiej różni się znacznie od powieści Reym onta i Kisielewskiego, które zresztą są poznawczo bogatsze. Obaj pisarze stw arzają bohaterki, które są niezdolne do pełnego zerw ania z wła­ snym środowiskiem. B unt Janki z Kom ediantki i Julki z powieści W sieci to protest przeciw rodzinie i filisterskiem u środowisku, ale p rotest jałowy, bo nie w ynikający z przyjęcia postępowej ideologii. Złudzenie obu bohaterek polega na tym, iż nie różniąc się zasadniczo od swego środowiska — wierzą, że rozstają się na zawsze ze swym dawnym życiem.

Obaj pisarze rozw iązują akcje w sposób realistyczny, dem askując fałsz i naiwność tych złudzeń. Zarówno Julka, jak i Jan k a doznają sromotnej porażki — obie w racają pod dach mieszczańskich domów, bunt ich powoli wygasa i w końcu podejm ują try b życia na m iarę mieszczańskich i filisterskich gustów. Mogą one zostać „czcigodnymi“ paniam i mieszczańsko-obywatelskich salonów właśnie dlatego, że ich bunt nie w ynikał z nienawiści do kapitalistycznych form życia, że nie wiedziały naw et o tym , iż istnieją ludzie, którzy walczą o spra­ wiedliwość społeczną.

(15)

Zapolska w powieści Janka przedstawia najdonioślejszy w ariant tych zagadnień. Jej bohaterka, córka zubożałego ziemianina zrywa z rodziną wówczas, kiedy miłość do Jan a i rozmowy z nim uświado­ miły jej ohydę i marazm życia we własnej rodzinie. Przyjm ując powoli i z wielu zresztą oporami dem okratyczne poglądy ukocha­ nego, Janka w końcu opuszcza rodzinę i wyjeżdża za nim do Paryża. Autorka, podobnie jak pisarze rewolucyjnej dem okracji rosyjskiej, rozumiała istotny sens konfliktu. Jej bohaterka zryw a ze swoim środowiskiem w sposób zdecydowany i konsekwentny. Zerwanie to jest przygotowane przez dojrzewanie jej charakteru i świadomości pod wpływem Kuniewicza. Kuniewicz, podobnie jak Łopuchow w Co robić Czerny szewskiego, jest korepetytorem w rodzinie boha­ terki. Podobnie jak Łopuchow, przedstawia typ postępowych ludzi tam tego czasu, o których Czerny szewski mówi:

J a k ież różn ice m ożna zn aleźć w tych ludziach? W szystk ie w y b itn e ich cech y to n ie są cech y p o szczególn ych jed n ostek , lecz typu, typ u tak d a lece różn iącego się od in n y ch zn an ych ci, w n ik liw y czyteln ik u , że jego ogóln e w ła śc iw o śc i za sła n ia ją różnice in d yw id u aln e. [...] Tak sam o lu dzie tego typu, do k tórego n a leża ł Ł op u ch ow i K irsan ow , w y d a ją się jed n a k o w y m i lu d ziom in n ego typu. K ażdy z n ich — to czło w iek odw ażny, n ie ch w iejn y , n ie co fa ją cy się, u m ieją cy w zią ć się do rzeczy, a skoro się w eźm ie, to m ocno ch w y ta , tak że n ie w y śliź n ie m u się ona z ręki: to je s t jed n a k a te ­ goria ich w ła ściw o ści; z drugiej strony, każd y z n ich to czło w iek n ie sk a ­ ziteln ie u czciw y, taki, że n a w et n ie przychodzi do g ło w y p y ta n ie, czy m ożna na tym człow iek u w e w szy stk im b ezw aru n k ow o polegać? J e st to tak sam o oczy w iste, ja k to, że oddycha p iersią; póki oddycha, ta p ierś je s t gorąca i n iezaw od n a — śm iało kładź na niej sw oją g ło w ę, na tej p iersi m ożna odpocząć 22.

Kuniewicz jest typem szlachetnego człowieka, który poświęcił swe życie pracy i obowiązkom. Jakie to są te obowiązki, Zapolska nie mówi wyraźnie. Trudno zdecydować, czy wpłynęła na to obawa przed cenzurą, czy też pisarka nie była w stanie bliżej określić celów i zadań działalności bohatera. Pewne wskazówki pozwalają jednak ustalić kierunek tej działalności. Kuniewicz pożycza Jance rozmaite broszury, które m ają poszerzyć jej horyzont umysłowy i nauczyć ją żyć. Justynowi, bratu Janki, Kuniewicz całkiem w yraźnie radzi czy­ tać Początek cywilizacji Engelsa.

Jednakże poza ogólnikami tego typu, że Kuniewicz „pokochał nędzę“ i że jej poświęcił wszystkie siły swego życia, Zapolska nie

22 М. С z e r n y s z e w s к 1, Co robić? Z op ow iad ań o n o w y ch lu d ziach . W arszaw a 1951, s. 223.

(16)

pokazuje żadnej działalności bohatera. A utorka raczej kształtuje typ szlachetnego człowieka, hum anitarysty właśnie na wzór bohaterów Czernyszewskiego. Tylko że to, co u Czernyszewskiego w siedemdzie­ siątych latach zeszłego stulecia było now atorskim dostrzeżeniem no­ wych ludzi przyszłości, u Zapolskiej jest spóźnioną kopią wzoru. W dziewięćdziesiątych latach „nowi ludzie“ byli już zdecydowany­ m i rewolucjonistam i, którzy walczyli razem z proletariatem . Świad­ czy to niew ątpliw ie o ograniczeniach poznawczych powieści, ale rów ­ nocześnie potw ierdza siłę w pływ u Czernyszewskiego.

Dzieje Jan k i przebiegają całkiem odmiennie niż dzieje Wiery. Przede wszystkim dlatego, że bohaterka Zapolskiej przechodzi znacz­ nie większą ewolucję w ew nętrzną. Ze snobistycznej egoistki, która nie może się pogodzić z tyran ią ojca, Jan k a w yrasta na człowieka współczesnego, który widzi krzyw dę społeczną i gorąco jej współ­ czuje. Do tego doprowadza ją przede wszystkim miłość, ale potem także trudne doświadczenia życia w Paryżu. Nędza, brak pracy, gło­ dowe zarobki w szwalni, wreszcie zupełna bezdomność i dom nocle­ gowy — oto etapy czyniące z Jank i kobietę, która mogłaby wspólnie z ukochanym żyć dla jego celów. I tutaj Zapolska dochodzi do kon­ fliktu, który Żerom ski rozwiązywał później w Ludziach bezdom nych jako problem „bohaterskiego sam otnictw a“. Bohater Zapolskiej w al­ czy ze swoim uczuciem dla Janki, zryw a z nią nawet, w ten sposób tłumacząc swój postępek:

B o p o m ięd zy m ną i tobą n ie b yło n ic w sp ó ln eg o , Janko! T y b yłaś d y leta n tk ą w tej pracy, którą ja p rzed sięw zią łem , ja zaś w yrob n ik iem . P o m ięd zy m n ą i tobą b y ła przepaść. [...] Ja k o ch a łem nędzę, ty ś jej n a w e t poznać n ie ch cia ła 23.

Wówczas Jan k a odsłania przed nim swe życie w Paryżu.

I n a g le za częła m u m ó w ić w szy stk o , w szy stk o to, co p rzeszła od w y jśc ia z dom u, sw ą pracę, sw ó j głód, zim no, b y tn o ść w p ałacu S p ra w ied liw o ści, w łó c z ę g ę nocną, w r e sz c ie o m d len ie n a progu p r z y tu łk u 24.

Wówczas Kuniewicz zrozumiał, iż Jan k a stała się człowiekiem, który może służyć jego ideałom i wspólnie z nim pracować. Zapolska uniknęła tu taj niebezpieczeństw pozornego konfliktu między szczę­ ściem osobistym a obowiązkiem społecznym, rozwiązując tę sprawę

23 J anka, cz. 4, s. 175. 24 T am że.

(17)

tak, jak rozwiązywali ją właśnie bohaterzy Czernyszewskiego, którzy pełni człowieczeństwa szukali w bogatym, szczęśliwym, ale i ofiar­ nym społecznie życiu.

Tak więc przebieg dziejów Janki zarysowuje jeden z istotnych konfliktów epoki. Zapolska trafnie powiązała bunt przeciw rodzinie z przeobrażeniami ideologicznymi bohaterki, realistycznie um oty­ wowała zmiany zachodzące w psychice Janki, pokazała wreszcie, że wyrzeczenie się bogatej rodziny i wierność now oprzyjętym ideałom postępu doprowadzają bohaterkę w Paryżu do środowiska proleta­ riatu.

Dzieje Janki obrazują niewątpliwie zjawiska bardzo typowe, cho­ ciaż nie najpowszechniejsze. Częstszymi z pewnością wypadkam i były chybione próby protestu młodzieży, przedstawione przez Reym onta i Kisielewskiego. Zapolska osiągnęła jednak większą typowość, do­ strzegając i pokazując ten typ konfliktu, który sięgał w przyszłość. Próba nowych i śmiałych ocen nie ogranicza się w powieści Za­ polskiej do dziejów głównych postaci. W yraża się ona także w ostrych ocenach środowiska ziemiańsko-mieszczańskiego. Demaskacja klas posiadających została tu przeprowadzona w dwojaki sposób: za po­ mocą ostrych wypowiedzi odautorskich i — pośrednio — poprzez metodę „k ary k atu ry “. Wypowiedzi odautorskie cechuje ciekawa próba zastosowania term inów i pojęć z zakresu ekonomii m arksistow ­ skiej. W salonie Grabowieckich

S tarsi d zielili się w id o czn ie na dw a odcien ie: ci, k tórzy razem z tra ­ dycją i h erbem od zied ziczyli ca łe szm aty ziem i i na szm atach ty ch leże li, zabezpieczając je d la sw y ch dzieci, i ci, którzy... pracą, w ed łu g u tartego w ob ecn ym u stroju w yrażen ia, doszli do m ajątku.

P ierw si, z ku rtu azją ludzi dobrze w y ch o w a n y ch , sta ra li się b yć p rzy ­ jazn ym i, a n a w e t w y la n y m i d la drugich, t robiąc w te n sposób m o żliw e u stęp stw a prądom , k tóre zd a w a ły się im być n ow ym i. N iem n iej przeto n o sili sw e „urodzenie“ w ysok o, p rzekonani o św ię to śc i „k lejn otu “ w p o ­ staci koni, w ron, k a w ek , grabi, w o łó w o jed n y m rogu i tym p od ob n ych d o w cip n y ch a n ieszk o d liw y ch ry su n k ó w uosobionego.

D rudzy, ci, k tórzy ziem ię nab yli, k tórzy bądź to ob rotam i g ie łd o w y m i lu b ek sp lo a ta cją raz k u p ion ych m achin i jed n o stek rob oczych w p ierze i p ien ią d ze p orośli, od d ych ali ciężko, m an ifestu jąc co c h w ila ow o „d o jście“, o w e w a lk i, sta cza n e jeszcze u spodu drabiny, ow o „sp racow an ie“ się f ik ­ cy jn e w ciągłej gorączce obracania ru b lem i z rubla tego, za pom ocą n a d - w a rto ści, tw o rzen ia d ziesią tk ó w i setek sta n o w ią cy ch p od k ład w p a p ierach m ają ceg o zaszeleścić kapitału.

P o m ięd zy n im i, p om ięd zy ty m i dw om a gru p am i la w ir o w a ł dyrektor jed n ej z kolei, olb rzym o w ielk ich , ru d ych w ą sa ch i b ły szczą cy ch o k u la ­ rach. M iał olbrzym ią p en sję, p rzew yższającą zn aczn ie je g o dom ow e i o so ­

(18)

b iste p otrzeby. D ziw ił się jed n ak , gd y d różnicy zażądali pod w yższen ia p en sji. J a k ież potrzeb y m ogli m ieć ci ludzie, zam k n ięci, ja k w pudełku, w m a lu ch n y m dom ku, p rzy stro jo n y m w k w itn ą ce jesien ią a s t r y ? 25 Prócz tego dem askację reprezentantów ziemiaństwa Zapolska przeprowadza w ten sposób, że celowo zaostrza i wyolbrzymia ich w7ady, tworząc zdecydowane karykatury. Taką postacią jest ojciec Jan k i — ponury egoista i tyran, w ierny wyznawca kastowych uprze­ dzeń i przesądów. Temu samemu celowi demaskacji sfer posiadają­ cych Zapolska podporządkow uje akcję powieści, konstruując ją tak, że przebieg w ydarzeń oskarża bezpośrednio sprawców katastrofy. Stąd nagromadzenie tragicznych wydarzeń. Justyn, b rat Jan k i — źle pokierowany, a później tyranizow any przez ojca — um iera na suchoty. Jank a z woli ojca zostaje uznana za obłąkaną, gdyż stary arystokrata uważa, że jedynie choroba umysłowa może uspraw iedli­ wić ,,przed św iatem “ ucieczkę Jan k i do Paryża i jej miłość dla Ku- niewicza. Ta sama wola ojca każe zamknąć drugą córkę w klasztorze, aby tam u k ryła „w styd“ i „hańbę“, jakie sprowadziła na rodzinę Janka. Taką samą funkcję dem askatorską spełnia w utw orze dram a­ tyczna śmierć Kuniewicza, który um iera z nędzy i głodu w pustym,, zimnym pokoiku paryskim . To rozwiązanie istotnie wskazuje na obo­ jętność społeczeństwa wobec najlepszych i najofiarniejszych ludzi. Wartości poznawcze Janki staw iają autorkę niewątpliw ie wśród postępowej grupy pisarzy polskich końca XIX wieku. Pozwalają też stwierdzić, że Zapolska interesow ała się w alką ideologiczną owych lat i dzięki lekturze dzieł z tego zakresu, a zapewne i wpływom śro­ dowiska w P aryżu mogła podjąć w swej powieści jeden z istotnych problem ów chwili.

Świadomość ideologiczna Zapolskiej i jej wiedza o społeczeństwie nie były na pewno ani konsekwentne, ani głębokie. Świadczą o tym naiwne niekiedy próby zastosowania term inologii m arksistowskiej do charakterystyki postaci, które w yw ołują niezamierzony, humo­ rystyczny efekt. O Minusi Grabowieckiej Zapolska np. powiada:

Jak b ożyszcze d ziw a czn e i o b o jętn e sta ła ta d ziew czy n a na p ied esta le rosn ącego posagu , u k u teg o z nad w artości, i p oruszając sk rzy d ła m i w a c h ­ larza, szu k ała m ęża 26.

O ograniczeniach świadomości ideologicznej pisarki w większym jeszcze stopniu świadczy, naiw ny miejscami, m elodram atyzm po­

25 T a m ż e , cz. 1, s. 129— 130. 26 Ta m że, cz. 1, s. 79.

(19)

wieści. Przejaskraw ienie efektów, które odwodzi od realizmu, poja­ wia się zazwyczaj wówczas, gdy autorowi brak rzetelnej wiedzy o świecie, a więc gdy patos i krzykliwe efekty muszą zastępować uczciwą analizę i interpretację sytuacji.

Wszystkie te zastrzeżenia, które prowadzą niewątpliw ie do wnio­ sku, że Janka nie jest w ybitnym osiągnięciem pisarskim, nie zmie­ niają jednak faktu, że powieść ta stanowi niezmiernie ważny etap w rozwoju ideologicznym Zapolskiej. Zmienia ona na pewno nie­ słusznie utrw aloną opinię o drodze twórczej pisarki, która — aż do

Moralności pani D ulskiej ■— wiodła jakoby poprzez manowce n atu ra­ lizmu.

W roku 1894 Zapolska — ciągle atakowana przez prasę konser­ watywną, a także ograniczana w swych zamierzeniach przez ciasny rozsądek Wiślickiego — pisze:

B oże m ój! co pisać? jak pisać? o czym ? ja k H ajota? jak E steje? jak R od ziew iczów n a? Cóż b ęd zie dalej, skoro i to ich razi! N ajgorzej, że m n ie tam n ie ma... Czy pan w ie — cały ranek d zisiejszy p rzep łak ałam . Ja n ie u m iem p isać w ta k ich w aru n k ach i dlatego listó w p a ry sk ich n ie piszę. 0 czym ? O m odach? Skoro m i ten osta tn i lis t zab ron ili — ręce m i opadły. U m y sł mój się rozw in ął. N ie um iem tak ja k d aw n iej p isać w y m y śla ń na m ężczyzn i do tego ograniczać sw oją działaln ość literack ą. To straszne. Czy m i B ou rgetem p olsk im zo sta ć czy co? 27

W roku 1897, 1 lutego, Zapolska wyjeżdża powtórnie do P eters­ burga na występy. Tym razem z zespołem teatralnym kierow anym przez Michała Członowskiego. W ystępuje tam między 8 kw ietnia a 9 m aja 28.

W listach do Janowskiego z r. 1899 Zapolska donosi kolejno o po­ stępach pracy nad Sybirem 29. D ram at ten nie należał do tych sztuk, które powstawały w ciągu kilku dni. Zapolska parokrotnie uskarża się na to, że pisanie idzie opornie, prócz tego niepokoi ją przypusz­ czalne przyjęcie sztuki przez krytykę i publiczność. Pisze:

To n ie je s t w y sta w n e w id ow isk o, to je s t tragedia ludzka i n arod ow a 1 jak o taka za św ią teczn ą szopę słu żyć n ie może... N ie na to p racu ję, aby tracić n a zw isk o w śród w y cia G ł o s u N a r o d u i recen zji g łu p c ó w 30. 27 B ib l. P u bliczna w W arszaw ie, rkps, lis t 26 z 25 X II 1894.

28 Zob. R a s z e w s k i , op. cit.

29 Z esta w ien ie tych d at chyba n ie je s t przypadkow e, n ie podobna jed n ak przy ob ecn ym sta n ie badań nad Z apolską zn aleźć d ow od ów p otw ierd za ją cy ch zw iązek m ięd zy jej p ow tórn ym p ob ytem w R osji a ch arak terem i treścią dram atu.

(20)

W ystawienie sztuki istotnie nie przeszło łatwo. Zapolska wspo­ m ina o trudnościach ze strony cenzury („Pan Krechow[iecki]... przy- podchlebia się Rosji ganiąc S yb ir“) i stwierdza, iż m usiała „skracać sztukę i przerabiać język“. Po w ystaw ieniu rozpoczęły się ataki prasy, rozeszła się naw et wiadomość o m ającym nastąpić „wygwizdaniu sztuki“.

Po czw artym przedstaw ieniu w K rakowie K otarbiński zdejm uje

S yb ir z afisza, gdyż żądała tego nie tylko prasa, ale i komisja tea­

tralna, której przewodniczył K arol Estreicher 31.

Dlaczego w okresie potężniejącego nacjonalizmu, wówczas, kiedy słaba sztuka Zapolskiej — Tam ten — zbierała sukcesy za swój pa­ triotyczny szowinizm, dlaczego w łaśnie w tedy Sybir nie zyskał ani uznania krytyki, ani poparcia dyrekcji teatrów ? Trzeba powiedzieć od razu, że przynajm niej częściowo w płynął na to język utw oru, który niesłychanie obniżył wartość sztuki. Zapolska nie um iała wówczas rozwiązać spraw y dwóch języków w utworze: Polacy mó­ wią oczywiście po polsku, Rosjanie — jakim ś okropnym polsko- rosyjskim żargonem, który nie jest uspraw iedliwiony żadną racją: ani logiki, ani artyzm u. Logika nakazyw ałaby w tym w ypadku bądź zachować język rosyjski, bądź konsekw entnie wprowadzić polski. Gdyby Rosjanin przebyw ający długo w Polsce mówił mieszaniną obu języków, byłoby to jakoś usprawiedliwione, służąc charaktery­ styce postaci. Polsko-rosyjski „żargon“ na Syberii, w środowisku urzędników i policji, jest pomysłem najzupełniej chybionym. Nie był to wszakże powód jedyny. Zapolska stw ierdza w liście, że „przera­ biała język“ utw oru i zapewne dałaby się skłonić do dalszych popra­ wek, gdyby tylko dyrekcja te atru tego żądała. Chodziło jednak o coś innego: S ybir je st utworem , który niew ątpliw ie w yrasta z ideologii rew olucyjnej, który wysuwa zagadnienie wspólnej w alki ludu rosyj­ skiego i polskiego.

P unktem węzłowym S ybiru jest fragm ent pow stania zabajkal- skiego z roku 1866. Spraw a ta była w tedy szeroko znana, wiele wspomnień z tych czasów pojawiało się w osobnych publikacjach i czasopismach. Należy przypuszczać, że Zapolska wiele z nich znała, być może jednak, że któryś z pam iętników przyjęła za podstawowe źródło informacji, idąc za nim we wszystkich szczegółach 32. Dostępne

31 A. K a l l a s , Z a p o lsk a . P o w ie ść b iograficzn a. W arszaw a b. r.

32 S zczegółow ą b ib lio g r a fię p o d a je M ich ał J a n i k , D z ie j e P o l a k ó w na S y ­

(21)

m ateriały przynosiły zdecydowanie różne oświetlenie zagadnienia. Oto, co mówi na ten tem at Janik:

W op ow iad an iach o p o w sta n iu nad B a jk a łem uderza w sposób przyk ry rozbicie op in ii w śród n aszych parni ętnikarzy. W praw dzie ju ż daw niej przy sp ra w ie om skiej k sięd za S ierociń sk iego i doktora S zok alsk iego m ożna b yło z au w ażyć różn ice op in ii u naszych w ygn ań ców , a le w te d y u m ian o jeszcze u szan ow ać o fia ry i oddać im n a leżn e w sp ółczu cie. Teraz je d e n z p a m ię tn i­ karzy p o w a ży ł się n azw ać p o w sta n ie nad B a jk a łem „sm utną b urdą“, w y ­ w o ła n ą p rzez ż y w io ły czerw one, która „daje n am klucz do m oralnej o cen y i zrozum ienia roli i d ziałaln ości rew o lu cy jn y ch ży w io łó w w kraju...“ 33 Nie udało mi się dotychczas stwierdzić, który z pam iętników mógłby stanowić takie źródło informacji. Nie zdołałam też ustalić, kim był Zdanowski i jak przebiegały rzeczywiste dzieje jego życia. W zmianka w K u r i e r z e W a r s z a w s k i m stwierdza, iż Zda­ nowski był napraw dę uczestnikiem powstania 1863 r. w Królestwie. K u r i e r podaje:

B oh aterem p ięk n ej sztuki G abrieli Zapolskiej... je s t Jan Z d an ow ski, u czestn ik p ow stan ia 1863 r. w K ró lestw ie, a n a stęp n ie n a czeln ik b untu zesła ń có w p o lsk ich n ad B a jk a łem w 1866 r.

P rzez k ilk a ty g o d n i p u b liczn ość nasza z głęb ok im w zru szen iem śled zi p rzeb ieg efek to w n ej ak cji scen iczn ej w ty m utw orze, n ie w ied ząc, że w sa li zn ajd u ją się d w ie córki tego bohatera tak gorąco k och ającego ojczyznę... 34 Rozbicie opinii polegało oczywiście na tym, iż większa część pa­ miętnikarzy, nie rozumiejąc lub nie chcąc rozumieć sensu wydarzeń, tłum aczyła je albo jako bunt Polaków przeciw Rosji, albo tylko jako próbę zorganizowanej na większą skalę ucieczki.

Zaledwie kilku autorów wspomnień ujmowało spraw ę głębiej, widząc w powstaniu zabajkalskim jeden z fragm entów zryw u rew o­

lucyjnego, jeden z etapów w alki społeczno-politycznej. Zapolska m iała z pewnością do wyboru obie w ersje w yjaśniające genezę po­ wstania. Zdecydowanie w ybrała tę drugą, która wiązała lud Syberii i Polaków wspólnym celem walki o wolność. Zdanowski tak określa swój plan działania:

Z d a n o w s k i : O derw ać S yb ir od R osji. D ać sw ob od ę p ra cu ją cy m w k o ­ p aln iach , u tw o rzy ć od d zieln e pań stw o, a gd yb y się n ie u d a ło — u ciek a ć n a step y k irg isk ie, T aszkent, do B uchary.

33 T a m ż e , s. 314. J a n i k w iąże g en ezę p o w sta n ia za b a jk a lsk ieg o z osobą J a ro sła w a D ąb row sk iego.

(22)

P O D C Z A SK i: P lan S ierociń sk iego.

Z d a n o w s k i : S z a r a m o w s k i35 p rzy sła ł w e z w a n ie . — Za trzy dni, nocą, ogn ie w zd łu ż jeziora zapłoną. S y b ir m a oczy na nas zw rócon e 36.

I dalej:

Z d a n o w s k i : [...] N a znak ty ch p ło n ą cy ch ogni i ja się zjaw ię. —

Z p rzeciw n eg o brzegu p rzy p ły n ą do n as zeb ran i ju ż S y b ira cy — w ta r g n ie ­ m y do m ia sta — w o jsk o b ęd zie z n a m i — w tu rm ie rokosz — w szy scy n asi p ołączą się z k ry m in a ln y m i w ię ź n ia m i i otw orzą d rzw i turm y... O sw o­ bod zim y ich! o sw o b o d zim y z ciem n icy , z g n iją cy ch kałuż — z agon ii ducha i ciała... W y n iesiem y p ó ł tru p y na w ła sn y c h barkach na św ia tło , na życie, n a p raw o istn ien ia ... O sw ob od zim y w a s z k azam at i k atorgi, a lu d syb irsk i z w ieczy stej n iew o li! W sta n iem y tu m a n em k rw i i p o ż o g i37.

Zapolska zgodnie z praw dą pokazuje, że wśród Polaków na Sy­ berii rysowały się bardzo w yraźnie dwa kierunki ideologii. Ancypa i Lipski zdecydowanie przeciw staw iają się zam iarom Zdanowskiego, przypom inając m u o nienawiści do Rosjan i „patriotyzm ie“ Polaka. Ancypa mówi bez ogródek: „Dla mnie oni wszyscy jedno... rząd... car... chłop...“

Na to oburza się nie tylko Zdanowski, ale i brodiaga sybirak: C zego ty m n ie w y m y śla sz od carów ? ha? J a w szy stk o p ojął, co ty m ó w isz bratiec! A j, ty ed ak ij! P o m y śl tylk o. R a zw ie c ie b ie inaczej m aty rod ziła ja k m nie? ra z w ie ty in aczej zap łak ał, ja k na ś w ia t p rzyszed ł — czem ruskij m u ż y k ...38

Zróżnicowaniu przekonań wśród Polaków wygnańców odpowiada w utw orze porów nanie dwóch obozów społeczeństwa rosyjskiego. Zapolska próbuje scharakteryzow ać przedstawicieli władzy z kilku punktów widzenia: a więc zarówno w stosunkach służbowych, jak w „salonie“. Widać tu w yraźne — zresztą artystycznie chybione — usiłowanie, aby pokazać środowisko urzędnicze w sposób satyryczny, a więc właściwy w ielkim realistom rosyjskim XIX wieku. Jednakże czy to m ała znajomość środowiska, czy też inne przyczyny w płynęły na to, że pisarka nie osiągnęła nic poza dość w ulgarną i prym ityw ną karykaturą. N atom iast praw dą realizm u nasyciła sceny fragm enta­ ryczne, w których w ystępują przedstawiciele ludu sybirskiego. Niosą oni wygnańcom skrom ne dary, zachowując mimo gróźb i krzyków

33 J ed n y m z a u ten ty czn y ch p rzy w ó d có w b u n tu b y ł G u sta w S zram ow icz p rzy g o to w u ją cy p o w sta n ie w L istw ie n n ic y n ied a lek o Irkucka.

36 S y b ir , s. 270. 37 T a m że , s. 273. 38 T a m że , s. 272.

(23)

„w ładzy“ — postawę spokojnej, wiernej życzliwości. Pozostają głusi na celowo rozpowszechnioną propagandę Katkowa, która pragnie rozbudzić wśród nich nienawiść do wygnańców.

Tak więc wybór tem atu i jego interpretacja jest w Sybirze nie­ w ątpliw ie zgodna z praw dą historii. Na tym też polega wartość d ra­ m atu i jego znaczenie w rozwoju twórczym Zapolskiej. Zresztą tutaj trzeba zastrzec, że realizacja artystyczna nie dorasta do poziomu innych ówczesnych sztuk Zapolskiej. Sybir jest dram atem źle skom­ ponowanym. Temat zasadniczy rozwija się tylko w niektórych sce­ nach, natom iast partie pozostałe — pełne melodram atyzm u — świad­ czą, że Zapolska nie znała napraw dę ani warunków życia na Syberii, ani środowiska rosyjskich urzędników i policji. Przykładem zupełne­ go fałszu artystycznego jest nam iętna miłość Aniuczkina do Zdanow­ skiej i cały splot w ynikających stąd melodramatycznych powikłań. O naiwności pomysłów Zapolskiej świadczą wszystkie sceny z obłą­ kanym Stasiem Wilgockim, który nieświadomie, gdyż jest wariatem, naprow adza policję na ślad powstańców. Te elementy taniej sensa- cyjności, które nie mogą zharmonizować się z fragm entam i praw dy historycznej, czynią z dram atu utw ór nieudany. Nie o to jednak chodzi. Sybir bowiem mimo wszystko wskazuje niewątpliwie, że Zapolska próbowała oceniać w ydarzenia historyczne ze stanowiska postępowego, przeciw stawiając się w tym dramacie ciasnemu nacjo­ nalizmowi burżuazji.

Wszystkie omówione tu utw ory pow stają w latach 1892— 1899, daty te wyznaczają więc granice najsilniejszego zainteresowania się Zapolskiej ideologią rewolucyjną. Póki nie zostaną odkryte nowe fakty jej życia, trzeba poprzestać na wysuwanych poprzednio przy­ puszczeniach, tzn. przyjąć, że pisarka na pewno interesow ała się dziełami klasyków marksizmu i twórczością czołowych rew olucyj­ nych dem okratów i że w Petersburgu czy w Paryżu zetknęła się prawdopodobnie z przedstawicielami rosyjskiego ruchu rew olucyj­ nego. Wpływ ten nie zaznaczył się w późniejszym pisarstw ie Zapol­ skiej utw oram i o tem atyce i ideologii rew olucyjnej, zaważył nato­ m iast niew ątpliw ie na charakterze i pasji dem askatorskiej najdoj­ rzalszych sztuk pisarki.

Dotychczasowe próby w yjaśniania siły oskarżeń zaw artych w Mo­

ralności pani D ulskiej czy Pannie M aliczewskiej nie doprowadzały

do przekonyw ających wniosków. Uważano przecież Zapolska za pisa­ rza o bardzo ciasnym horyzoncie umysłowym i ubogiej wiedzy o ży­ ciu, dlatego wielkość jej sztuk tłumaczono bądź to w kategoriach

(24)

irracjonalnych „genialną in tu icją“, bądź też za pomocą ciasnego kry teriu m „zdrowego rozsądku“ i instynktow nej odrazy do w ynatu­ rzeń mieszczańskiej egzystencji. Obie interpretacje opierały się na założeniu, że Zapolska tkw i bardzo głęboko w środowisku mieszczań­ skim i dlatego, chociaż widzi jego schorzenia, nie umie i nie chce podważać istniejącego wówczas ustroju społecznego.

Jednym z zasadniczych nieporozumień, na którym mogła w yro­ snąć podobna koncepcja, jest przekonanie, iż krytyka przeprow a­ dzona z pozycji w ew nątrzklasow ych może mieć ten sam sens i tę samą siłę dem askatorską, co k rytyk a dokonywana z pozycji rep re­ zentującej interesy szerokich mas społeczeństwa. Podobnie bowiem ja k nie można przesunąć głazu stojąc na nim — można go tylko co najwyżej poruszyć; pchnięcie wymaga pozycji poza głazem — tak nie można przeprowadzić praw dziw ie ostrej i dem askatorskiej krytyki społecznej z pozycji sojusznika, którem u chodzi o zachowanie i za­ bezpieczenie istniejącego stanu rzeczy. P asja krytyczna dram atów Zapolskiej pow stałych po r. 1905 i siła jej oskarżeń świadczą nie­ w ątpliw ie o intencji podważenia tych form życia, które depraw ują i niszczą człowieka.

Żaden z dotychczasowych krytyków Zapolskiej nie próbował wiązać dojrzew ania ideologicznego pisarki z narastaniem fali rewo­ lucyjnej i rew olucją 1905 roku. Na pewno nie jest to tylko prze­ oczenie. Brak po prostu m ateriałów , które świadczyłyby o takim wpływie. W listach Zapolskiej z tego okresu istnieje zaledwie kilka drobnych w zmianek i to albo niechętnych wobec wydarzeń 1905 r., albo całkowicie powierzchownych, rejestrujących drobne sprawy życia codziennego. Do twórczości (np. Córka Tuśki) przenikają za­ ledwie słabe echa w ielkich w ydarzeń. W ynikało to na pewno z kilku przyczyn. Jed n ą z nich był zły stan zdrowia pisarki, który zmuszał ją do długotrw ałych ku racji w rozm aitych uzdrowiskach krajow ych i zagranicznych. D rugą przyczyną obojętności wobec wydarzeń re­ w olucyjnych było głębokie związanie się pisarki z mieszczańskim środowiskiem we Lwowie. Można również przypuszczać, iż na życiu Zapolskiej ujem nie zaważył wpływ jej drugiego męża — Janow skie­ go, drugorzędnego m alarza, później legionisty i piłsudczyka. Janow ­ ski był typow ym przedstaw icielem mieszczaństwa zarówno pod względem swych przekonań społeczno-politycznych, jak i poglądów na sztukę. Zapolska — zwłaszcza w pierw szych latach m ałżeństw a — w yraźnie podporządkow yw ała się jego przekonaniom i stylowi życia, rezygnując w ielokrotnie ze swych am bicji pisarskich i lekceważąc

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wartości parametrów sprężystości w zakresie małych i średnich odkształceń iłów formacji poznańskiej z Warszawy.. Przed przystąpieniem do identyfikacji wartości parametrów

Ze względu na to, że zgrom adzenia delegatów odbywać się będą w całym kraju w ciągu stosunkow o krótkiego czasu i z tego powodu zbiegające się term iny

Po­ nieważ przy prawidłowo działającym aparacie oskarżycielskim oskarżony w lwiej części procesów karnych jest rzeczywiście winny, a składane przez niego

Na tle omawianego przestępstwa rodzi się dalsze pytanie, czy dyspozycja przepisu art. 57 ustawy obejmuje również oznacza­ nie towarów lub usług wprawdzie nie

polystyreen bijvoorbeeld enkele jaren in het donker aan de lucht bewaard, dan verandert het D.V. Wordt hetzelfde polymeer 25.. echter gedurende 12 dagen onder dezelfde

Point vortex modelling of the wake dynamics behind asymmetric vortex generator arrays.. View the table of contents for this issue, or go to the journal homepage for more

Permission is not, however, required to copy abstracts of papers or of articles on condition that a full reference to the source is shown.. Multiple copying ofthe contents

Eliasz i Pistulka to rabusie, rabsiki z Górnego Śląska, nie zetknąłem się z nimi na terenie Zagłębia Dąbrow- skiego, poza jednym podaniem, gdzie Malarski miał spotykać