Antoni J. Mikulski
Z korespondencji i autografów
Adama Asnyka
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 33/1/4, 962-988
Z KORESPONDENCJI I AUTOGRAFÓW ADAMA ASNYKA
W archiwum Zarządu Głównego Towarzystwa Szkoły Lu
dowej w Krakowie, którego to towarzystwa Asnyk był zało
życielem i pierwszym prezesem, znalazł się duży pakiet kore
spondencji poety oraz nieco innych materjałów, dotyczących
jego lub osób innych.
Listy i materjały można podzielić na trzy grupy: 1) na
listy różnych osób, pisane do Asnyka w najrozmaitszych spra
wach redakcyjnych, społecznych i politycznych (tu włączono
także dwa listy włoskie, polecające poetę), 2) na listy Adama
Asnyka do ojca, Kazimierza, z lat 1871 do 1885, a więc prawie
do śmierci ojca (Kazimierz Asnyk umarł w Krakowie w r. 1886)
i 3) na inne materjały.
Pierwsza grupa liczy 24 listy, druga 122 listy, trzecia
obejmuje : 1) jeden autograf poety, będący pierwotną wersją
przepięknego liryka Ranek w górach \ 2) autograf nieznanego
wiersza Asnyka z datą: Turyn 28 lipca 1864, 3) dekret zwolnienia
Kazimierza Asnyka z wojska polskiego w r. 1833, 4) trzy listy
Teofila Lenartowicza do nieznanych osób, znalezione wśród ko
respondencji Asnyka, oraz 5) fragment listu nieznanego autora
o występach Modrzejewskiej.
Podejmując ogłoszenie powyższej spuścizny koresponden
cyjnej, pragnie wydawca dorzucić jeszcze garść szczegółów do
oceny osobowości poety i jego rozlicznej a tak pięknej dzia
łalności, zarówno literackiej jak i społecznej, jak niemniej na
świetlić przy pomocy komentarzy do listów epokę, w której
poeta żył, tworzył i działał na arenie społeczno-politycznej.
Pozornie niewiele znacząca pierwsza grupa listów daje
łącznie z komentarzami badaczowi, zwłaszcza młodszemu, moż
ność wniknięcia w szczegóły życia literackiego epoki minionej,
tak interesującej a tak może niedocenianej.
Druga grupa listów (ogłosi je Pamiętnik Literacki wr. 1937),
obejmująca wyłącznie listy do ojca, mogłaby być obfitem
źró-1 O autografie tym ogłosił prof. dr. Ignacy Chrzanowski artykuł w czasopiśm ie P ro sto z m ostu (nr. 4 z dn. 26 stycznia, 1936), podając z tego w łaśnie rękopisu pierw otny i późniejszy tekst rzeczonego liryka, którego pierw otny tytuł brzmiał: W spom nienie sp o d Giewontu.
dłem choćby do jednego rozdziału tak modnej dziś powieści
biograficznej, gdyby się ktoś pokusił o napisanie o Asnyku
takiej powieści. W każdym razie rzuca niezmiernie ciekawe
światło na stosunek poety, człowieka już dojrzałego, uznanego
poety i autora, do może nieraz cierpkiego ojca, na stosunek,
mogący uchodzić za wzór przywiązania i miłości synowskiej
człowieka, który szukał w rodzicu wielkiego przyjaciela i po
wiernika bólów swej duszy skołatanej przejściami osobistemi.
W korespondencji tej, jak w przedziwnem jakiemś zwierciadle,
odbija się piękno tej duszy, kryształowy charakter poety, jego
głęboka religijność i chrześcijańska pokora.
Asnyk czeka ciągle na swego monografistę. Rozliczne
studja, oceniające jego twórczość, ogłoszone przez koryfeuszów
naszej krytyki (Chrzanowski, Tretiak, Zdziechowski, Konop
nicka i inni), szereg przyczynków i materjałów biograficznych
a nawet ostatnie, niezwykle bogate w szczegóły studjum Ka
zimierza Wóycickiego {Asnyk wśród prądów epoki) nie dają
jeszcze pełnego obrazu duchowego wielkiego poety. Skrzące,
szlachetne kamienie, rozsypane nieraz hojną dłonią, winny być
stopione czy zebrane w jeden wielki blok, jakim byłoby wy
czerpujące biograficzno-literackie studjum o Asnyku.
Zbliżającą się czterdziestą rocznicę śmierci poety (2 VIII,
1897) chcemy przypomnieć opublikowaniem jego korespondencji.
Zapomnieli o nim najbliżsi jego przyjaciele osobiści i po
lityczni; Kraków, gdzie poeta spędził najpracowitszy okres
swego życia, nie utrwalił dla potomnych jego pamięci ani po
mnikiem, ani nawet tablicą na domu, w którym mieszkał, —
niechże tedy odsłonięcie dalszych szczegółów z jego życia i uchy
lenie rąbka jego duszy będzie złożeniem hołdu wielkiemu my
ślicielowi i społecznikowi.
Kraków
Antoni J. Mikulski
CZĘŚĆ PIERWSZA LISTY DO A SNY K A
1.
Dr W . M. O l ę d z k i d o A s n y k a
Redakcja Poznań 14 Lutego 1872
Tygodnika W ielkopolskiego. Ul. Półwiejska N. 1
D rogi m ój A d a m ie !
P r z e d e w s z y s tk ie m d z ię k u je m y Ci obaj z C allierem za u p rzej m ie p r z y s ła n e M ir ty , k tó re w y jd ą w so b o tn im n u m erze. Co z a ś do o b s z e r n ie js z e g o p o e m a tu d la k sią ż k i z b io ro w ej, to d o n o s z ę Ci, ż e m a sz je s z c z e m ie sią c cza su i ż e je ż e lib y ś w cią g u te g o cza su u tw o r z y ł c o ś, co Ci s ię p o d o b a ć b ę d z ie , to z w d z ię c z n o ś c ią b ę d z ie p r z y
964
A ntoni J . Mikulskiję te i h o n o r o w a n e , jak sa m z e c h c e s z . Od s ie b ie d o d a ję, ż e k sią ż k a ta k a b e z T w e g o p o e m a tu w y g lą d a ć b ę d z ie d z iw n ie , je ż e li b o w ie m d aje s ię tam r o z p r a w y co n a jle p sz e g o p ió r a , to z ta k ie g o ż p ió ra p o c h o d z ić m u si i p o e z ja . O s o b ie n ie m a m lite r a ln ie c z a su p is a ć Ci o b sz e r n ie j — ta k je s te m z a ję t y i r o z r y w a n y — d o b r z e m i tu i p r z e k o n y w a m s ię tera z d o p ie r o , ż e s ię n a c o ś p rz y d a m i ż e n ie je s te m b e z p e w n e j w a r to ś c i. W K r a k o w ie z a c z y n a łe m w ą tp ić . N a le ż e ć b ę d ę do D z ie n n i k a , z d a je s ię , n a s t a łe od 1 m a rca i tera z ju ż p ra cu ję ta m s iln ie . T y g o d n ik o w i z a te m o d d a ć s ię z u p e łn ie b ę d z ie n ie p o d o b n a . M oje te o r je w y jd ą za jak i m ie s ią c z d ru k u w k s ią ż c e . Ż u p a ń sk i je s t n a k ła d c ą — p o s z lę Ci k s ią ż k ę , ja k ty lk o w y jd z ie .
C a llie r o w ie p r z e s y ła ją u k ło n y — ja śc is k a m C ię z p e łn e g o serca ja k o T w ój w ie r n y i s z c z e r y p r z y ja c ie l
O len d zk i N a b o k u d o p i s e k : D o n ie ś c z y m o ż n a m ie ć n a d z ie ję . S e n
A r y s t o d e m a p r z e c ie ż ta k i p ię k n y , o ile m i c z y ta łe ś .
U w a g i .
Na odwrotnej stronie tego listu zaczął A snyk pisać wiersz, którego pierwsza i jedyna zwrotka brzmi: ·
W złotej zbroi i szyszaku Na skrzydlatym sw ym rumaku Przebiegł ...
I w ypełnił ziem ię całą Bochaterskich czynów chw ałą
Lecąc w szędzie
M irty , wiersz Asnyka, ukazał się rzeczywiście w Tygodniku W ielko polskim w nr. 7 za r. 1872 (s. 89), pod kryptonim em El... Y. Pod tym samym
kryptonim em pojawiły się już poprzednio w tym że tygodniku dwa w iersze Asnyka, a to : H erakles (nr. 1, s. 5) oraz D ziw n y sen (nr. 3, s. 33). Edward Cal lier był odpowiedzialnym redaktorem i nakładcą T ygodnika. Podpisany w liście Dr. W. M. Olendzki prowadził w T ygodniku dział przeglądów lite rackich, teatru oraz literatury zagranicznej. Artykuły jego były niepodpisane bądź sygnow ane dwiem a greckiem i lambda w zględnie trzema gwiazdkami.
T ygodnik W ielkopolski ukazywał się w Poznaniu nakładem Edmunda Cal-
liera w drukarni Ludwika Merzbacha.
2.
J ó z e f I. K r a s z e w s k i d o A s n y k a d. 24 grudnia 1881. f Drezno — 31 Nordstr. ■ D ro g i P a n ie m ój ! D o sz ła m n ie ju ż w ia d o m o ś ć w ie lc e p o c ie s z a ją c a o n a r o d z in a c hR e f o r m y , a W a sze im ię n a niej i M ie c z y sła w a P a w lik o w s k ie g o je s t
d o s t a te c z n ą ręk o jm ią , ż e p ism o o d p o w ie c ię ż k ie m u za d a n iu sw e m u . A le — W a s, k o c h a n y m ój p ie ś n ia r z u , ż a l m i, ża l, bo się z a p r z ę g a c ie d o p r a c y ... k tó ra W as w ie le s ił k o s z t o w a ć b ę d z ie i w ie le trosk p o c ią g n ie za so b ą . W iem , co to jest d z ie n n ik i d z ie n n ik a r stw o .
W tej c h w ili, c h o ć b y m n a jm o cn iej p ra g n ą ł, s łu ż y ć W am n ie m o g ę , b om i c h o r y c ią g le i z a w a lo n y p ra cą — o b ie c a n ą ju ż , o b o w ią z k o w ą . Jak ty lk o b ę d ę m ó g ł — c h ę tn ie się d o W as p r z y łą c z ę . B óg daj w s z y s t k o d o b re — S e r d e c z n ie śc isk a m d ło ń W a sz ą
w ie r n y słu g a J. I. K r a sz e w sk i
3.
F r a n c i s z e k ? d o A s n y k a Poznań 6 maja 1882. K o ch a n y A d a m ie ! P is z ę do C ieb ie w p aru sp ra w a ch . 1) Z d z iw io n y b y łe m , ż e od ja k ie g o ś cz a su n ie m a c ie k ore- s p o n d e n c y j z P o z n a n ia , p y ta łe m się za te m dra Ś w ię c ic k ie g o , co to z n a c z y . P o w ie d z ia ł m i, ż e p o sła ł W am r a c h u n e k , c z y te ż n a z a p y ta n ie W asze, co m u się n a le ż y o d p o w ie d z ia ł, ż e p o z o s ta w ia W am o c e n ie n ie . N a lis t sw ó j a n i p ie n ię d z y a n i o d p o w ie d z i n ie d o sta ł. P r o s ił W as n a d to o p r z y s y ła n ieReformy,
jako k o r e s p o n d e n to w i. Z n ó w ża d n ej o d p o w ie d z i. P o s ła ł w ię c z ir y t o w a n y p ie n ią d z e n a p r e n u m e r a tę do A d m in istra cji i p r zy sła n o m uReformę.
N ie d o sta ł w ię c o d W a s n ic a n a w e t zaReformę
p ła ci. P y ta m s ię C ieb ie, c z y w ie s z o te m , i k to u W a s ta k ie p o rzą d k i w p r o w a d z a . Dr. Ś w ię c ic k i je st d z ie ln y m ło d z ia n , a d la W a s b ard zo ż y c z liw y . 2) p o sy ła m Ci lis t E n g e str o e m a , b ąd ź ła s k a w y z a d o ść u c z y n ić jeg o p r o śb ie . S p ra w a to tu te jsz e g o T o w a r z y s tw a . Z leć to w y k o n a ć k om u z a d m in istra cji — w s z e lk ie k o sz ta b ęd ą zaraz z w r ó c o n e .Ś cisk a m C ię se r d e c z n ie T w ój
F r a n c isz e k U w a g a . Autora listu nie udało się wykryć.
4.
Z y g m u n t S a r n e c k i d o A s n y k a K o ch a n y A d a m ie !
J e śli je s te ś w
Reformie,
p ra g n ę Ci zro b ić je d n ą p ro p o z y c ję . Oto — ja k k o lw ie k w ie m , ż e g a lic y js k ie p ism a c o d z ie n n e n ie dru k u ją u tw o r ó w d r a m a ty c z n y c h ду o d c in k u — m n iem a m , ż e k o m ed ja ta k a jakSłonecznik
p e w n o b yReformie
n ie z a sz k o d z iła , z w ła s z c z a , ż e m o ż n a b y ją d ru k o w a ć jak o p o d s z e w k ę , to jest p r z y d ru gim fe - lj e to n ie n a p r z o d z ie , n a d ru giej str o n ie , n a o d w r o tn e j. P o w y ż s z e g o fr a z e s u n ie b ierz za z a r o z u m ia ło ść — w y r a ż e n ie „ p e w n o b y n ie z a s z k o d z iła “ sto su je się d o tr e śc i b ęd ą cej n a d o b ie , a n ie do o b ro b ie n ia . W iem , ż e d laReformy
w a ż n y m c z y n n ik ie m w p r z y jm o w a n iu p rac do fe lje to n u b y w a o s z c z ę d n o ś ć , o tó ż od d amSłonecznika
9 6 6 A ntoni J . Mikulski
jed n ej s tr o n ie (n a ja k ie o d 1 8 0 — 2 0 0 w ie r s z y d ruku) co n ajm n iej 4 0 a m o ż e n a w e t 5 0 . W e ź c ie g o za tem z a 1 0 0 g u ld e n ó w , z k tó r y c h w y p ła c ic ie 5 0 fl. z a ra z, a 5 0 fl. w p o ło w ie d ru k u , p o d ru gim a k c ie . C o k o lw ie k b ą d ź p o s t a n o w ic ie w ty m w z g lę d z ie , n a p is z m i m ój d rogi, a b y ty lk o p r ę d k o .
Bibljoteką Warszawska
w in n e m , c e n - z u r a ln e m o b r o b ie n iu , d r u k o w a ć g o b ę d z ie , a le d o p iero z a ro k , b o n ie m o ż e d a w a ć p o s o b ie d w ó c h u tw o r ó w d r a m a ty c z n y c h , a s k o ń c z y ła n ie d a w n oRodzinę.
R acz p r z y ją ć w y r a z y s z a c u n k u z s e r d e c z n e m u ś c iś n ie n ie m d ło n i Z y g m u n t S a r n e c k i d. 20 Maja 1882.
Kraków. U lica Krup nicza 28. D o p is e k n a b o k u lis tu : J e ś li b ę d z ie p ó ł- fe lj e to n ó w 4 0 , w y p a d n ie W am p ó ł-fe lje to n 2 fl. 5 0 c e n t. J e śli p o w s ta n ie z n ie g o 5 0 p ó ło d c in k ó w , to p o 2 g. r ó w n o , c z y li p o c e n c ie m n iej w ię c e j w ie r s z . C h y b a i tłó m a c z e n ia z a tę c e n ę n ie d o s ta n ie c ie .
K o m ed je m o je d w ie d r u k o w a ła
Gazeta Warszawska
w o d c in k u i n ie u sk a r ż a ła s ię , ż e b y to jej s z k o d z ić m ia ło — a tr e ś ć ich n ie b y ła a n i n a c z a s ie a n i o s p o łe c z n y m ch a r a k te r z e .U w a g i .
Od maja 1882 (data listu) w ciągu całego r. 1882 oraz w r. 1883
Słonecznik w R eform ie względnie w N ow ej R eform ie drukowany nie był.
W idocznie redakcja nie chciała zapełniać fejletonu utworem dramatycznym. W ystaw iony z końcem listopada 1882 w teatrze krakowskim (sprawozdanie
N ow ej R efo rm y z dnia 29 XI 1882 podpisane „Z.“), nie spotkał się Sło necznik ze zbyt przychylnem przyjęciem.
5.
M i r o s ł a w D o b r z a ń s k i d o A s n y k a
Redakcja Czasopisma „Tydzień“ w Piotrkowie. d. 12/X 83 r. S z a n o w n y i Ł a s k a w y P a n ie !
Z g ó r y p rze p r a sz a m W a s za k ło p o t, ja k i sp r a w ię W am m oją p ro śb ą , d a r u jc ie je d n a k tem u , k tó r y n ie m a ją c b liż s z y c h z n ik im w K r a k o w ie s t o s u n k ó w , o ś m ie la s ię r a c h o w a ć n a W a sz ą d o b ro ć i ż y c z liw o ś ć p r a w d o p o d o b n ą .
D o w ie d z ia łe m s ię , ż e o z a m k n ię c iu p e n s ji ż o n y m ojej w P io tr k o w ie p o ja w iły s ię s p e c ja ln e w z m ia n k i w
Nowej Reformie
iCzasie.
N ie m a ją c s p o s o b n o ś c i s p r a w d z ić w ia r y g o d n o ś c i ta k o w y c h , o ś m ie la m się p r o sić W a s u p rzejm ie, S z a n o w n y P a n ie , o ła s k a w e p r z y s ła n ie lis t o w n e w y c in k ó w z ty c h d w ó c h p is m , m ie s z c z ą c y c h w s p o m n ia n e w z m ia n k i. P r z e d e w s z y s tk ie m c ie k a w je s te m , co b y ło p o m ie s z c z o n e w
Czasie
i c z y to , co w y d r u k o w a n o tam , n ie m o ż e m i z a s z k o d z ić w o b e c tu t e js z y c h w ła d z ? T y m b a rd ziej s ię te g o o b a w ia m , ż e p r a w d ą je s t: iż — „ B o ż e o b r o ń m ię od m o ic h p r z y ja c ió ł, g d y ż z n ie p r z y ja c ió łm i m e m i sam s o b ie dam r a d ę “ .Z r o z u m ie c ie z a p e w n e , ż e sp raw a ta, w tu te jsz y c h n a s z y c h s t o s u n k a c h , w ie lk ą m a d la m n ie w a g ę , ż e p ręd zej c z y p ó ź n ie j, m o g ę o d p o k u to w a ć za to, co tam k o m u ś o m n ie n a p isa ć s ię p o d o b a ło ! D la te g o ra d b y m c h o ć to p r z e c z y ta ć — i d la te g o to z r o b ilib y ś c ie m i, Z a c n y P a n ie , p r a w d z iw ą p r z y słu g ę , p r z y c h y la ją c się ła s k a w ie do m ojej p ro śb y .
T ak w je d n y m , jak i w d ru gim p iś m ie , r z e c z o n e w z m ia n k i b y ły z a m ie s z c z o n e p r a w d o p o d o b n ie w p o c z ą tk u w r z e ś n ia lu b k o ń cu sie r p n ia r. b.
P rzy tej s p o s o b n o ś c i ż y c z ę W am w s z e lk ie g o dobra i jak n a j d łu ż s z e j, ta k p o ż y te c z n e j, ja k d o tą d , d z ia ła ln o ś c i n a n iw ie p o e z ji o jc z y s te j — p o z o sta ję z a w s z e W a szy m p r a w d z iw y m w ie lb ic ie le m i ja k n a jse r d e c z n ie j ż y c z liw y m druhem
W asz M irosław D o b rza ń sk i U w a g i .
W N ow ej R eform ie z dn. 2 IX, 1883 (nr. 199) ukazała się następująca notatka: „Małą ale charakterystyczną próbką rosyjskiej gospodarki, cią głego drażnienia i znęcania się nad mieszkańcami Królestwa — jest św ieży takt zamknięcia pensji 4 klasowej, prywatnej, p. E. Dobrzańskiej w m ieście gubernjalnem Piotrkowie. Zakład ten naukowy, liczący przeszło 100 elew ek i cieszący się słusznie coraz w iększą w ziętością tak ze względów na dobór nauczycieli i nauczycielek jak i pedagogicznych zdolności i taktu przeło żonej — nagle zam knięty został w połow ie sierpnia b. r., t. j. z chw ilą roz poczęcia wpisu noworocznego, kiedy p. D. poczyniła już w ielkie odpow ied nie przygotowania, zgodziła nauczycieli, najęła lokal etc. Powody zamknięcia, jakie podają władze tameczne administracyjno-polityczne, oraz te, jakie po daje Apuchtin i godny jego w Dyrekcji naukowej łódzkiej pomocnik Kry- łów — w szystkie oparte są jedynie na fałszywych i nikczem nych, niczem nie udowodnionych denuncjacjach i na fałszywych również do Apuch- tina raportach Kryłowa o składzie personelu pedagogicznego w rzeczonej szkole. Że zaś p. D. prowadziła swoją szkołę godnie, umiarkowanie i z tak tem, że nie poczuwa się winną do żadnego ze stawianych jej przez władzę zarzutów — najlepszym tego dowodem jest, że żąda śledztw a i nic więcej tylko śledztwa, któreby jedno mogło wykryć źródło intrygi osobiście w tej spraw ie interesow anych kilku osób. Rosyjskie jednak władze prawdy się lękają, nie lubią, gdy wychodzi oliwa na wierzch, mętna bowiem w oda sto kroć lepsza do w yłowienia!... Toteż p. D. śledztwa doprosić się nie mogła i nie może, choć kołatała o nie i do tam tejszych władz administracyjno- politycznych, i do kuratora Apuchtina...“ Notatki w Czasie nie udało się odszukać. Autor listu (1848 — 1914) był poetą i dziennikarzem; w ydawał w Piotrkowie od r. 1878 (przez 30 lat) T ydzień Piotrkow ski.
6.
M i e c z y s ł a w P a w l i k o w s k i d o A s n y k a
Lwów dn. 27 paźdz. 1883. K o ch a n y A d a m ie !
P isa ł do m n ie p. E streich er d n ia 2 0 b. m . i list p o sła ł na K leparz. P o le c ił, a b y list c z e k a ł na m n ie w K ra k o w ie — n ie o d e sła n o m i g o za tem . T eraz s p o t k a w s z y m eg o s y n a p ro sił g o , a b y lis t ó w jak n a js p ie sz n ie j m i p r z e sła n o do L w o w a . W czoraj g o te ż o tr z y m a łem . D o n o si m i, ż e B liz iń sk i z g ło s ił się do n ie g o z p ro śb ą o p o
9 6 8 Antoni J . Mikulski
m o c , g d y ż z n a jd u je s ię w p r z y k r y c h k ło p o ta c h fin a n s o w y c h : z a jęto m u m e b le , fo r te p ia n za d łu g sk a r b o w y 2 6 1 złr. i m a ją r u c h o m o ś c i te z lic y to w a ć 6 listo p a d a , a T ow . U b e z p ie c z e ń w y p o w ie d z ia ło m u a s e k u r o w a n e 5 0 0 złr. — P is z e te d y E streich er: „ M o żn a b y B li- z iń s k ie g o u r a to w a ć p o ż y c z k ą d o r a ź n ą w k w o c ie 3 0 0 złr., z a m a w ia ją c d la red a k cji R e f o r m y ja k i sz e r e g p o w ia s t e k lu b n a p isa ć się m a ją cą k o m e d ję . Że to c z ło w ie k w y s o c e u c z c iw y , w ię c w y w ią ż e s ię z o b o w ią z k u i d łu g u “.
O d p o w ie d z ia łe m E s tr e ic h e r o w i m n iej w ię c e j w te n sp o s ó b : „ U d a jesz się do m n ie w s p r a w ie R e f o r m y — a R e fo r m a n ie s te ty z o sta ła w K ra k o w ie. F e le to n e m (!) w y łą c z n ie za r z ą d z a A s n y k . C hciej s ię z g ło s ić do n ie g o w in te r e s ie B liz iń s k ie g o , g d y ż d e c y z ja od n ie g o z a le ż y . B liz iń s k i, u d a ją c s ię do C ie b ie w s w o ic h k ło p o ta ch f in a n s o w y c h , n a jtr a fn ie j p o stą p ił. N ie b y ło m u ta jn e m , jak w ie le w a ż y tw o je p o p a r c ie w K r a k o w ie w k o ła c h lu d z i z a m o ż n y c h i w p ły w o w e z a jm u ją c y c h s ta n o w is k a , z k tó rem i ś c iś le j s z e w ią ż ą Cię s t o su n k i. W ie d z ą c , ż e tw o je p o sia d a w z g lę d y , m o g ę b y ć o n ie g o z u p e łn ie s p o k o j n y m ....“
Tak o d p o w ie d z ia łe m na p r o p o z y c ję d o ty c z ą c ą R e f o r m y , i n a d ru gą o d n o s z ą c ą s ię do m ej k ie s z e n i, p o s t a w io n ą n a w y p a d e k o d r z u c e n ia p ie r w sz e j.
D o n o s z ę Ci o tem — a b y ś się p r z y g o to w a ł z o d p o w ie d z ią i n ie z d z iw ił się , g d y b y n p . E str e ic h e r n ie s p o d z ia n ie z ja w ił się u C ieb ie a lb o w red a k cji. W s z y s tk o je s t m o ż liw e — tem b ard ziej p o w y d r u k o w a n iu fe le to n u o s p r a w ie r a p p e r sw y ls k ie j. A tera z k o ń c z ę s e r d e c z n y m , se r d e c z n y m i je s z c z e raz s e r d e c z n y m u śc isk ie m .
T w ój M iecz. U w a g i .
Do końca r. 1883 nie ukazała się w N ow ej R eform ie żadna powiastka Blizińskiego. Końcowa wzmianka o artykule w sprawie rapperswilskiej do tyczy fejletonu, zam ieszczonego w N ow ej R eform ie w nr. 242 (z dn. 24 X, 1883) i nast. p. t. Pan E streicher i m uzeum rappersw ilskie, napisanego ex re zam ierzonego kupna dla Muzeum Narodowego zbioru gem m i kamei od Schmitta-Ciążyńskiego, antykwarza-emigranta, Polaka. Były one dotąd prze chow ane w Muzeum rappęrsw ilskiem , co Estreicher uznaw ał za zatratę tych zbiorów dla kraju. Na tle pytania, gdzie lokow ać cenne dla Polski zbiory, w kraju czy zagranicą, w ywiązała się polem ika m iędzy Estreicherem a Hr. Pla terem, założycielem Muzeum, a ow ocem jej była broszura, wydana w Paryżu p. t. W obronie p ra w d y i własności narodow ej. Fejleton rzeczony dotyczy tych spraw.
7.
S t a n i s ł a w P r z y b o r o w s k i d o A s n y k a
W arszawa dnia 20 listopada 1882 roku. S z a n o w n y P a n ie !
P r z y n in ie js z e m p r z e sy ła m dla R e f o r m y a r ty k u ł: O s łu ż e b -
n o śc ia c h w K r ó le s tw ie , n a p is a n y p r z e z d o b r e g o m e g o z n a jo m e g o , u r z ę d n ik a b iu ra g u b ern a to ra A lb [ie d y ń s k ie g o ], w ta je m n ic z o
n e g o w r o z m a ite ark an a u r z ę d o w e a p r z y te m , r z e c z p ro sta , n a j u c z c iw s z e g o c z ło w ie k a . J e ż e li W am się n a co p r z y d a , d ru k u jcie, p o w y d r u k o w a n iu p ie n ią d z e p r z e ślijc ie p o d ad resem m o im z w z m ia n k ą w liś c ie , ż e to d la P io tr a , ta k b o w ie m a u to r o w i a rty k u łu w s p o m n ia n e g o n a im ię . Za jak i ty d z ie ń p r z e ślę ta k ż e je g o p ióra a r ty k u ł
O g o s p o d a r c e A lb ie d ...
To je d e n in te r e s.
D rugi jest ta k i. Brat m ój sta r sz y , W a lery P r z y b [o r o w sk i], m a w y k o ń c z o n e d z ie ło o p o w sta n iu rok u 6 3 , op a rte n a źró d ła ch n o w y c h z w ła s z c z a co do r z ą d ó w T rau gu ta, bo n a p a p iera ch o r y g i n a ln y c h . P r o sił m n ie, a b y w a m z a p r o p o n o w a ć d r u k o w a n ie w fe lje - to n ie je d n e g o z ty c h r o z d z ia łó w , m ia n o w ic ie alb o c z y n n o ś c i rząd u T rau gu ta, albo te ż c z y n n o ś c i w o je n n e 6 4 r. z e s ty c z n ia , lu te g o , m a rca . R o z d z ia ły to są d u ż e , bo k a ż d y sta r c z y n a ja k ie p ię ć a rk u s z y dru k u . C enę brat s ta w ia o k o ło 2 0 0 g u ld e n ó w za ro z d z ia ł. J e ż e lib y się R e fo r m a z g o d z iła n a d r u k o w a n ie , to ra cz S z. P a n m n ie o te m z a w ia d o m ić p o c z tą p o d a d resem m oim w red ak cji N o w in , M a zo w ieck a Nr. 6.
To d ru gi in te r e s.
T rzeci je s t m ój w ła s n y . A m ia n o w ic ie p ra g n ą łb y m s ię d o w ie d z ie ć , c z y S z. P a n 2 0 g u ld e n ó w n a le ż n e Mu o d e m n ie z red a k cji o d eb ra ł, c z y te ż d o tą d n ie i c z y n ie n a d e s ła n ie m i p ie n ię d z y w m ie s ią c u b ie ż ą c y m z a p a ź d z ie r n ik z p o w o d u u r e g u lo w a n ia te g o ra ch u n k u p o w sta ło ?...
K oń cząc, p r o sz ę o o d p is, p o leca m się p a m ię c i i p o z o sta ję z sz a c u n k ie m
Stan P r z y b ó r ó w .... U w a g i .
Artykuł p. t. Służebności w K rólestw ie Polskiem był drukowany w nu m erach 6 —9 N ow ej R eform y z dn. 5 —8 grudnia 1882 jako „artykuł nade sła n y “. Podpisał go „Galileusz z Korony“. Artykuły Walerego Przyborow- skiego o powstaniu styczniowem w N ow ej R eform ie (przynajmniej w r. 1882— 83) nie ukazały się. Przyborowski wydał, jak wiadomo, H istorję r. 1861—62 w czterech, a Rok 1863 w pięciu tomach.
8.
J a n G a d o m s k i d o A s n y k a
Warszawa 28 XI 1882. S z a n o w n y P a n ie !
U daję się do N ieg o z p ro śb ą . Z ło ży łem b y ł n a r ę c e p. D a d leza z b ió r r ę k o p is ó w pod sp ó ln y m ty tu łem Z ia rn o , k tó re au tor (E dw ard A b ra m o w sk i) p ra g n ą ł m ieć d r u k o w a n e ja k o k sią ż k ę dla lu d u . Zro b iłe m to n ie iż b y m b y ł p r z e k o n a n y , ż e r ęk o p is n a druk z a słu g u je , le c z d la te g o , ż e p ro siła m n ie o to P a n i K o n o p n ick a .
P an D a d lez o ś w ia d c z y ł, ż e w r ę c z y rzecz K om isji o cen ia ją cej do p r z e jr z e n ia . P o n ie w a ż w ie m , ż e K om isji tej p a r s m a x im a jest S z a n o w n y P an , m u s ia ł te ż P an b y ć tw ó r c ą d e c y z ji, jak ą co do
970
Antoni J . Mikulski z tę s c h n e m u tr a p ie n ie m . N ie śm ie m p r o sić P a n a , a b y m i sa m o n iej d o n ió s ł. B a rd zo je d n a k p r o s z ę o n a k ło n ie n ie do te g o P a n a D a d le z a , je ż e li s ię P a n z n im z o b a c z y . T ę sk n o m i tu p o s p o k o jn y m K r a k o w ie , do k tó r e g o n ie r u c h o m ej c is z y p o m im o w ie d z y ja k o ś p r z y w y k łe m . Z w ła sz c z a ż e n a s z a w a r s z a w s k a r u c h liw o ś ć je s t b a rd zo sz tu c z n ą . J e st w ie le k r z y k u , a le n ie w ie le tr e ś c i. L u d z ie h a ła s u ją m n iej d la te g o , ż e m a ją c o ś d o p o w ie d z e n ia lu b d o z r o b ie n ia , ja k a b y z a g łu s z y ć w ie c z n y n ie p o k ó j d u s z y , tra p io n ej n a w s z y s t k ie s tr o n y w id o k ie m coraz to n o w y c h k r z y w d p u b lic z n y c h . To te ż c a ły te n w ie lk i r o z g w a r z a tra ca w s o b ie ś m ie c h y i p ie ś n i, k tó r e się n a ń p o c z ę ś c i sk ła d a ją , i o s t a te c z n ie p o d o b ie n je st d o c ię ż k ie g o s t łu m io n e g o : o h ! , ja k ie s ię d o b y w a z u s t c z ło w ie k a , d ź w ig a ją c e g o n a p ie r s ia c h k a m ie ń . P ie r si d a ł n am B ó g do s w o b o d n e g o o d d e c h u , a s w o b o d n ie o d d y c h a ć — n ie m o ż n a .N ie b ę d ę S z a n o w n e g o p a n a n u d z ił o p o w ia d a n ie m o tern, co tu ro b ię, a n i o m o ic h lite r a c k ic h p r z e d s ię w z ię c ia c h . P o w ie m ty le , ż e p is z ę tr o s z k ę , m ię d z y in n e m i r o z p r a w k ę p o d ty tu łe m L u d w p o e z j i p o ls k ie j. P r z e d m io t je s t c ie k a w y . Od s z e s n a s te g o w ie k u aż do d z is ia j n ie b y ło p o e t y — k tó r y b y o lu d ta k lu b in a c z e j n ie p o trącił. P o k a z a ć , ja k trą ca n o , o il e m o ż n a , w y ja ś n ić , d la c z e g o ta k a n ie in a c z e j, w y r o z u m ie ć e p ic k i sp o k ó j je d n y c h , id e a liz o w a n ie p ie r w ia s tk a lu d o w e g o u in n y c h , w r e s z c ie g r o ź n e p r z e c z u c ia , ja k ie w z b u d z iła u je s z c z e in n y c h ta sp o k o jn a le c z w ie c z n ie m ru czą ca fa la n a d n ie s p o łe c z n e g o m o rza — b y le to d o b r z e o b ro b ić, b ę d z ie ła d n e . Co do m n ie — w ie le p o so b ie n ie o b ie c u ję .
O b ejm u ję ta k ż e k r y ty k ę b e le t r y s ty c z n ą w K ło s a c h . N a p isa łem ju ż je d n o s p r a w o z d a n ie , k tó r e za ty d z ie ń b ę d z ie d r u k o w a n e . Z resztą ż y ję s p o k o jn ie i s a m o tn ie , ja k o m z w y k ł od w ie k a . O d w ied za m P a n ią K o n o p n ic k ą , k tó ra , o ile w ie m , p is a ła d o P a n a lis t w t y c h c z a s a c h . C zy g o P a n o d e b r a ł? A d res jej je s t H o ż a 3 2 . P is z e o n a tr o ch ę, z r e s z tą c z a s m a z a ję ty le k c ja m i, k tó r y c h d a je w ie le , g o s p o d a r stw e m , k tó r e p r o w a d z i, d z ie ć m i, k tó re k s z t a łc i. Isto ta to , której — p o z n a w s z y — n ie p o d o b n a s e r d e c z n ie n ie p o lu b ić . S ły s z ę , ż e P a n o w ie z a k ła d a c ie N o w ą R e fo r m ę . D o b r z e , ż e C z a s n ie z o s t a n ie z n o w u sa m n a p la c u , ja k o try u m fa to r, u m ie ją c y p r z e c iw n ik ó w z w a lc z a ć c ie r p liw o ś c ią . M o ż e b y W am s ię p r z y d a ły ja k ie k o r e s p o n d e n c je ? N ie p o lity c z n e , a le sp o k o jn e m ie s z c z a ń s k ie k r o n ic z k i o ru ch u m y ś li i p r a c y ? G d y b y — to b y łb y m g o tó w .
N ie p o c h le b ia m so b ie , ż e s ię to z iś c i, a le p r zy n a jm n iej p ra g n ę b a rd zo , a b y P a n b y ł ła s k a w n a p is a ć d o m n ie p arę s łó w . P r o sz ę p r a g n ie n ie to u w a ż a ć z a u p rzejm ą p r o śb ę i sp r a w ić , a b y s ię z iś c iło . Z o sta ję z n a jg łę b s z y m sz a c u n k ie m .
J a n G a d o m sk i. A d res m ój S z p ita ln a N. 2 m ie s z k a n ie N. 2 2 .
U w a g i .
1) Ani wśród prac Edwarda Abram owskiego, ani wśród różnych w y dawnictw, zatytułow anych Z iarno, n ie znalazłem publikacji, któraby odpo wiadała tytułem lub treścią wspom nianem u w liście w ydawnictwu. 2)
Gadom-ski otrzymał prawdopodobnie zamówienia na korespondencje do N o w ej R e
fo r m y — gdyż w numerach 21 (z 23 XII, 1882) i 4L) (z 20 II, 1883) ukazały
się korespondencje z Warszawy podpisane kryptonimem „N aj..“ — który odpowiada odwróconemu im ieniu autora: Jan. Wobec tego, że dziś nie żyje żaden z współpracowników dawnej N ow ej R eform y, ustalenie tej rzeczy jest
prawie niem ożliw e. *
9.
M i e c z y s ł a w P a w l i k o w s k i d o A s n y k a
Zakopane dn. 27 lipca 1883 (na Krupówkach u Wójciaczki). K o ch a n y A d a m ie !
O trzy m a łem tu list p. J ó zefa R o g o sz a , a d r e so w a n y d o K ra k o w a a z w r ó c o n y do Z a k o p a n e g o . W liś c ie ty m z 2 2 b. m . p. R o- g o s z d o w ie d z ia w s z y się , ż e m n ie „ łą c z ą b liż s z e sto su n k i z N . R e
f o r m ą “ , z g ła s z a się do m n ie z z a p y ta n ie m , c z y n ie z e c h c e m y n a b y ć
je g o p o w ie ś c i M o to r y ż y c i a , z a m ó w io n e j p r z e z P r z e g l ą d t y g o d n i o w y , k tó ra jed n a k z p o w o d ó w c e n z u r a ln y c h n ie m o ż e b y ć d ru k o w a n ą w W a r sz a w ie , — ofiaru jąc ją nam „ b e z p ła t n ie “ w z a m ia n za 6 0 0 e g z . o d b itk i n a d o b ry m p a p ie r z e . O d p o w ie d z ia łe m m u o c z y w iś c ie : „R e d a k c ję fe le to n u N R e f o r m y p r o w a d z i w y łą c z n ie dr. A s n y k , — ch ciej s ię W P a n do n ie g o z g ło s ić , d o n io s ę m u o p a ń sk iej p r o p o z y c ji — ja k k o lw ie k w ą tp ię , a b y s ię z d e c y d o w a ł n a k u p n o ta k o b sz e r n e j p o w ie ś c i“ — p is z e b o w ie m p . R o g o sz, ż e z a ję ła b y z e 6 0 fe le to n ó w (z a p e w n e o b u str o n n y c h ) a w ię c n a sz y c h 1 2 0 . D o lic z y w s z y d o te g o n ie d z ie le i św ię ta a w r e s z c ie n u m ery b e z fe le to n o w e , i ta k ie , w k tó r y c h k o n ie c z n o ś ć w y m a g a ła b y z a m ie s z c z e n ia in n e g o a rty k u łu w fe le - to n ie — są d z ę , iż p o w ie ś ć R o g o sz a c ią g n ę ła b y s ię z e tr z y k w a r ta ły ... w ą tp ię te d y , a b y ś s ię z d e c y d o w a ł n a n a b y c ie p o w ie ś c i p . R o g o s z a . C zuję się jed n a k o b o w ią z a n y m d o n ie ś ć Ci o je g o p r o p o z y c ji — i d o n o sz ę .
P . R o g o sz p is z e m i, ż e , je d e n z p ie r w s z y c h k r y ty k ó w — k tó reg o n a z w is k o jed n a k z a ta ić m u s i“ b a rd zo w y s o k o s ta w ia n o w ą je g o p o w ie ś ć , p rzy zn a ją c a u to r o w i n ie p o ś le d n ią z a słu g ę , ż e ją n a p isa ł. Z a p e w n ia p r z y te m p. R o g o sz , iż tą n o w ą p o w ie ś c ią „ z a s y p a ł“ w s z y s t k ie s w o je d a w n ie js z e , i r ę c z y (z a p e w n e s ło w e m h o n o r u ? ), iż w y w r z e o n a „ p o tę ż n e w r a ż e n ie “ — a co d o te n d e n c ji z g a d z a s i ę z N R e fo r m ą .
T y le o p. R o g o szu . — J a tu b a w ię o d 2 0 b. m . P r z y je c h a w s z y , b y łe m p rzez k ilk a d n i ch o r y m i p r z e le ż a łe m , d z iś ju ż m i d o b rze. M oich w s z y s tk ic h za sta łem p r z y dob rem z d r o w ie i h u m o rze. — Od 2 0 — p r a w ie c ią g le b y ła sło ta — d z iś w y p o g o d z iło się.
G ości m n iej w ty m r o k u n iż z w y k le b y w a . — D otąd m ało k o g o w id z ia łe m .
Ś cisk a m C ię se r d e c z n ie . W s z y s c y m o i z a se ła ją Ci n a jp ię k n ie j s z e n k ło n y i p o z d r o w ie n ia .
Ś cisk a m C ię raz j e s z c z e — tak ja k C ię k o c h a Tw ój
972
A ntoni J . Mikulski P S. N ie w ie m , g d z ie je s te ś o b e c n ie , c z y w K ra k o w ie, c z y u S e w e r a , c z y g d z ie in d z ie j. A d r e su ję z a te m do R ed a k cji. — N a w y p a d e k , g d y b y ś c h c ia ł p is a ć d o p. R o g o sz a , p o s y ła m Ci a d res je g o : N o w e S io ło , p o c z ta S tryj. U w a g i .M otory ży c ia , pow ieść w 2 tomach, napisał autor M arzycieli — oto
tytu ł pow ieści, którą zaczęła drukować N owa R eform a w numerze 257 z dn. 11 XI, 1883. Od drugiego fejletonu składano pow ieść w czterech szpaltach formatu książkowego. W idocznie w ięc redakcja poszła za życzeniem Rogo sza, by mu dać odbitki z pow ieści.
10.
A r t u r G r u s z e c k i d o A s n y k a Redakcja
Wędrowca Warszawa d. 22 XII 1883.
Żórawia 11.
S z a n o w n y P a n ie !
O ś m ie lo n y p r z e z p. M a c ie jo w s k ie g o , k tó r y z a p e w n e S z a n o w n e m u P a n u p o w ie d z ia ł o u d z ie le n iu m i n a u ż y te k W ę d r o w c a p r a c y P a ń sk ie j — śm ie m g o r ą c o Go p r o sić je s z c z e o je d n ą ła s k ę . N a z w is k o P a n a p o sia d a u n a s w ie lk i u ro k i z n a c z e n ie i b y ło b y dla m n ie w ie lc e z a s z c z y t n e m , g d y b y P a n , z e z w o li w s z y n a p rzed ru k , p o z w o lił u m ie ś c ić i n a z w is k o .
U d a w a łe m s ię p o śr e d n io to p r z e z p. B ie c h o ń s k ie g o , to p rzez p. M a c ie jo w s k ie g o o z a s z c z y t n e d la m n ie w s p ó łp r a c o w n ic t w o — b o w ie m n ie śm ia łe m o s o b iś c ie w m ej s p r a w ie g o tr u d zić. D z iś, g d y p r z y p a d e k m i p o s z c z ę ś c ił — c h c ia łb y m g o w y z y s k a ć : c z y to jest b ard zo z d r o ż n e in ?
W k w e s tji m e g o d łu g u r e d a k c y jn e g o — to z a p e w n e 3 0 0 fl. P a n o w ie o d e b r a liś c ie . W ty m ro k u n ie m o g ę w ię c e j n a d 4 0 0 fl. o d d a ć — le c z w p r z y s z ły m (1 8 8 4 ) m o ż e i w ię c e j b ę d ę m ó g ł u iś c ić .
W y s y ła m tem i d n ia m i p r o sp e k t W ę d r o w c a do R e f o r m y — r a c z y S z a n o w n y P a n p o le c ić A d m in istr a c ji, a b y m i r a c h u n e k p r z y s ła ła — z a ś o s o b n y m liste m z g ło s z ę się d o A d m in istra cji w k w e stji o g ło s z e ń . O b e c n ie je s te m n ad m iarę z a ję ty ta k , ż e le d w ie n o c ą m am c h w ilę s w o b o d n ie j s z ą — le c z m am n a d z ie ję , ż e w k r ó tc e po u sta w ie n iu m a s z y n y r e d a k c y jn e j z m n ie js z y się z a ję c ie i d o z w o li ta k ż e n a in n ą p ra cę. R a c z y S z a n o w n y P a n p r z y ją ć w y r a z y g łę b o k ie j c z c i i u s z a n o w a n ia p o w o ln y słu g a A. G ru szeck i. P a n o m w R ed a k cji u k ło n y i p o z d r o w ie n ie . T y tu ł p r a c y : K r a s ic k i j a k o p o e ta . U w a g i .
Artykuł Asnyka p. t. K rasicki ja k o poeta ukazał się w nr. 1 i 2 Wę
pisany. W spisie jednak artykułów, dołączonym do ostatniego numeru, w y m ieniono Asnyka jako autora tego studjum literackiego. Gruszecki nie figurował jeszcze w ówczas jako redaktor pisma, choć był nim faktycznie, jak z listu tego w ynika. Jako redaktor i wydawca podpisyw ał Wędrowca W incenty Dawid. Dopiero od numeru 14 Gruszecki podpisuje pism o jako redaktor i wydawca, na co uzyskano pozwolenie rozporządzeniem Głównego Zarządu Prasy w Petersburgu z 8 marca (st. st.) 1884 do 1. 1095 łącznie z pozw oleniem rozszerzenia pisma. Artykuł K rasicki jako poeta był skrótem artykułu pod takimże tytułem, ogłoszonego w nrach 210 do 216 w N ow ej
R eform ie z r. 1883.
11.
L e o p o l d M é y e t d o A s n y k a
Leopold Méyet Warszawa, dnia 4 kw ietnia 1884.
Adwokat przysięgły. Długa 17
S z a n o w n y P a n ie
P a n i E liza O r z e sz k o w a n a p isa ła n ie d a w n o p o w ie ś ć je d n o to m o w ą p. t.
Niziny
d la p e te r s b u r sk ie g oKraju
i d ru gą m n ie jsz ą p. t.Romanowa,
której d ruk r o z p o c z ą ł n o w y ty g o d n ik w a r sz a w s k iŚwit.
J ed n ą z ty c h p o w ie ś c i O rz e sz k o w a p r a g n ę ła b y p o m ie śc ić w re d a g o w a n e j p r z e z S za n . P a n aNowej Reformie.
Ja k o p r z y ja c ie l i p e łn o m o c n ik p. O r ze szk o w ej zw ra ca m się z tą p r o p o z y c ją do S z a n . P a n a i u p rzejm ie p r o sz ę o o d p o w ie d ź ła s k a w ą , c z y S za n . P a n p r a g n ie sz z p r o p o z y c ji tej k o r z y sta ć i na ja k ich w a r u n k a c h . Z g ó r y p r z y r z e k a m , ż e je ste m u p o w a ż n io n y do p o c z y n ie n ia S za n . P a n u u stę p stw .P rzy tej s p o s o b n o ś c i o śm ie la m się p o le c ić ła s k a w y m w z g lę d om S za n . P a n a
K siążkę dla dzieci,
m ającą w y jś ć sta ra n iem „ S p ó łk i N a k ła d o w ej W a r s z a w s k ie j“ . Z a p ro szen ie do w sp ó łp r a c o w n ic tw a w sw o im c z a s ie p od a d resem S z. P a n a w y sła łe m .Ł ą czą c w y r a z y p r a w d z iw e g o p o w a ż a n ia , p o z o sta ję S z . P a n a p o w o ln y m słu g ą
L. M éyet U w a g i .
Pertraktacje widać do skutku nie doszły, gdyż w ciągu roku 1884 w y m ienionych powieści N owa Reform a nie drukowała. W innych rocznikach są utw ory Orzeszkowej. — Wspomniana książka dla dzieci, to prawdopo dobnie Św iatełko — zapowiadane w Wędrowcu (Nr. 50, z r. 1884), jako mająca się ukazać w połow ie grudnia 1884 książka, napisana zbiorowo dla dzieci, a mająca wyjść nakładem „Spółki Nakładowej Warszawskiej“ (Zielna 7 A), w cenie, w prenumeracie, 1 rb. 50 kop.
12
.
L e o p o l d M é y e t d o A s n y k a
Leopold Méyet. Warszawa d. 1 grud. 84.
. Długa 17.
S z a n o w n y P a n ie !
P rzy n in ie jsz e m p r z e sy ła m a rty k u ł p. t.
Nieznany wiersz i szcze
g ó ł z życia. Adama Mickiewicza
z p rośb ą u p rzejm ą o ła s k a w e w y d r u k o w a n ie o n e g o w re d a g o w a n e m p rzez S z. P an a p iśm ie . H o n o-9 7 4 A ntoni J . Mikulski rarjum n ie żą d a m ż a d n e g o , p r o s z ę w z a m ia n o n a d e s ła n ie m i ty lk o d w u e g z e m p la r z y p is m a , w k tó r e m a r ty k u ł r z e c z o n y p o m ie s z c z o n y b ę d z ie — p o d k o p e r tą . W k a ż d y m z a ś r a z ie u p r z e jm ie p r o sz ę 0 z w r o t z a łą c z a ją c e g o s ię r ó w n ie ż lis tu W ł. M ic k ie w ic z a . Ł ą c z ę p r z y tej s p o s o b n o ś c i w y r a z y p r a w d z iw e g o p o w a ż a n ia 1 o c z e k u ją c s łó w k a o d p o w ie d z i, p o z o s ta ję S z . P a n a ż y c z liw y m i p o w o ln y m słu g ą L. M éy et U w a g i .
Artykuł, o którym m owa, ukazał się rzeczyw iście w N ow ej R eform ie (nr. 285 z 11 XII, 1884), nie podpisany jednak nazw iskiem Méyeta. Artykuł dotyczy pobytu M ickiewicza w r. 1824 w Doroszkowicach (pow. dziśnieński) w domu marszałka szlachty gubernji w ileńskiej, Adama Kostrowickiego, u którego M ickiewicz ukryw ał się przed pościgiem w kapliczce w ogrodzie. Tamże napisał w iersz p. t. M ajtek — złożony z 7 strof. Po tych strofach po w in n y b yły nastąpić dalsze strofy w liczbie 5, które Mickiewicz w pisał do sztambuchu żony gospodarza, Llidwiki z Pągow skich Kostrowickiej. Sztam buch zaginął w zaw ierusze w r. 1864. A utentyczność tych szczegółów potw ierdził W ładysław M ickiewicz w liście z Paryża z 28 III, 1882, — pisa nym do syna marszałka Kostrowickiego, również Adama, który w r. 1884 m ieszkał w W arszawie i list W ładysława M ickiewicza dał M ćyetowi do zużytkow ania. Méyet przytacza ow e 5 strof.· N ow ą R eform ę podpisyw ał w tym roku Asnyk jako odpow iedzialny redaktor.
1 3. F r a n c i s z e k K v a p i l d o A s n y k a W Pradze Czeskiej 19—4. 92. K o c h a n y P r z y ja c ie lu ! -S p o d z ie w a m się , ż e teraz p o s k o ń c z e n iu se s y j se jm o w y c h je s t e ś K o c h a n y P a n ie A d a m ie w K r a k o w ie, z k tó r e g o ż p o w o d u z n ó w w ię c s p ie s z ę p r o sić za ła s k a w e p r z y s ła n ie p o e z ji do c y k lu
F re sk a s t a r o ż y t n e . D ru k p r z e k ła d ó w się z a tr z y m a ł i d o p iero teraz
z n ó w s ię r o z p o c z n ie , b ę d ę w ię c m ó g ł z P a ń sk ie j ła s k a w o ś c i k a ż d y m sp o s o b e m k o r z y s ta ć , c h o c ia ż p r o s z ę za p r z y s ła n ie jak m o ż n a n a j p r ę d sz e . S e r d e c z n ie d z ię k u ję za tę ła s k a w o ś ć ju ż w p r z ó d y i c ie s z ę s ię b a rd zo n a p r ę d k ie p r z y s ła n ie .
Od m ojej ż o n y p r z y łą c z a m w y r a z y se r d e c z n e j ż y c z liw o ś c i. B a rd zo u c ie s z y liś m y s ię w ia d o m o ś c ią , ż e k o c h a n y P a n je s te ś teraz z d r ó w , ó w r e u m a ty z m ju ż c z a se m p r z e jd z ie . Ja w ty c h d n ia ch c h o r o w a łe m b ó le m g ło w y , a le tera z ju ż le p ie j. Od w s z y s t k ic h z n a jo m y c h s e r d e c z n e p o z d r o w ie n ia i u k ło n y .
Ś c is k a m C ię s e r d e c z n ie , z o sta ją c z a w s z e T w ój p r z y ja c ie l i słu g a Fr. K vapil Praha — Krâl. Vinohrady,
Hâlkova tr. c. 66 U w a g i .
Trudno oznaczyć, którą z poezyj Asnyka m iał Kvapil na m yśli, pro sząc o uzupełnienie cyklu F reski sta ro żytn e — czy wiersz p. t. Thetys
dru-kow any w R eform ie (nr. 33) z r. 1882. Zbioru tłumaczonych poezyj Asnyka, wydanych przez Kvapila w r. 1892 w Pradze, nie znalazłem w Bibljotece Jagiellońskiej.
14.
M i c h a ł B o b r z y ń s k i d o A s n y k a Szanowny Panie!
W numerze 219
Kurjera Lwowskiego
przeczytałem odezwęTowarzystwa Oświaty Ludowej, a raczej kwestjonarjusz. Nie chcąc dawać pozorów przeszkadzania Towarzystwu w jego dobrych za miarach, wstrzymuję się od wprowadzenia tej sprawy na drogę urzędową i nadawania jej rozgłosu, lecz udaję się do Szanownego Pana z następującemi uwagami:
1) pytania 1— 7 i 9 omówione są w sprawozdaniach Rady Szkolnej, a o ile odpowiedź na nie nie jest tam dość szczegółową, gotów jestem Towarzystwu dać na nie z aktów wyjaśnienia. Kwe stjonarjusz Towarzystwa nie doprowadzi go do zebrania materjału wiarygodnego i dokładnego, więc akcja pomocnicza Towarzystwa będzie miała kruchą podstawę i oby nie dała powodu do nadużyć. Akcja taka da się zresztą pom yśleć tylko w porozumieniu z Radą Szkolną i zgodnie z jej w tym samym kierunku działaniem, aby dwa razy za tosamo nie płacić i pozwolenia jej w każdym w y padku uzyskać. Samo zaś rozesłanie podobnego kwestjonarjusza może obudzić fałszywe mniemanie, jakoby władze szkolne dat tych nie miały lub nie chciały ich udzielać i jakoby obok programu organizacji szkolnej ułożonego przez władze a aprobowanego przez Sejm potrzeba było na podstawie innych dat układać inny program.
2) Kwestje pod 8, 10, 11 wkraczają wprost w atrybucje w ła dzy, która sama jedna może dać na nie odpowiedź objektywną i na jakiejś podstawie opartą. Niema teraz zebranej Rady Szkolnej i nie mogłem zdania jej zasięgać, obawiam się jednak, że akcja Towarzystwa w tym kierunku na własną tylko rękę podjęta w y wołałaby z władzą szkolną bardzo niemiłą i zasadniczą kolizję. Mogłoby się łatwo zdarzyć, że Panowie udzielilibyście remunerację nauczycielowi, którego władza szkolna równocześnie upomina lub karze, a o czem Panowie nie wiecie i o czem korespondenci wasi Panom nie doniosą. W ówczas skrupić by się wszystko mogło na nauczycielu.
Oto kwestje, które poddaję Pańskiej światłej rozwadze, pro sząc, aby rzecz została poufną. Mojem zdaniem potrzeba tu ze sirony Towarzystwa, ażeby z Radą Szkolną co się tyczy tych kwestyj zgóry się porozumiało i ułożyło plan akcji wykluczający z góry kolizję z władzą. Gdybyście Panowie tak chcieli postąpić, gotów jestem ustnie czy piśmiennie dać Panom potrzebne wyjaśnie nia i porozumienie doprowadzić do skutku.
Z winnem poważaniem M. Bobrzyński Lwów 9 sierpnia 1892.
9 7 6 Antoni J. Mikulski
U w a g i .
W cytow anym numerze K u rjera Lw ow skiego (nr. 219 z 7 VIII, 1892) wydrukowano kwestjonarjusz Zarządu Głównego T. S. L. do Kół tegoż To warzystwa, dotyczący w szystkich gałęzi działalności statutowej. Zaczepione przez Bobrzyńskiego pytania kwestjonarjusza, nry 1 do 7 i 9, dotyczyły ilości szkół i ich języka w ykładow ego (na terytorjum danego Koła), jakości szkół publicznych i pryw atnych (pow szechne czy zaw odowe), ilości gm in nie ma jących szkół oraz gmin, w których była najpilniejsza potrzeba założenia szkoły, gm in nie mających budynków szkolnych z powodu opieszałości m ieszkańców lub zbyt w ielkiego ubóstw a, oraz szkół, potrzebujących po m ocy w przyborach szkolnych, książkach i przyrządach. Pytania: 8, 10 i 11 odnosiły się do szkół w zorowo prowadzonych, nauczycieli, zasługujących na poparcie w dalszem kształceniu się przez dostarczenie im pomocy nauko w ych lub w ysłanie na kursy specjalne, oraz nauczycieli gorliwych, nie mających dostatecznego wynagrodzenia a zasługujących na pomoc pieniężną. Dalsze pytania kwestjonarjusza, nie zaczepione przez Bobrzyńskiego, a to od 12 do 22 w łącznie, dotyczyły: nauczycieli w ędrow nych z wykładami, rodzaju potrzebnych wykładów (rolniczych lub przem ysłow ych), istniejących czytelń i ilości książek w nich, sprawy zakładania now ych czytelń i bezpłatnych wypożyczalń książek, planowej działalności na przyszłość i jednania członków. Zestaw ienie listu Bobrzyńskiego z kw estionarjuszem Zarządu Głównego T. S. L., który chciał zebrać poza władzą szkolną materjał do swej planowej a na statucie opartej akcji ośw iatow ej, wykaże, że niew inny zresztą kw estjo narjusz w yw ołał zaniepokojenie w sferach konserw atyw nych, monopolizu jących dotąd w sw ych rękach odpowiednio nastawioną politykę szkolną i ośw iatow ą. Dodać należy, że Bobrzyński był w iceprezydentem ówczesnej Rady Szkolnej Krajowej (prezydentem , był każdorazowy namiestnik) oraz mężem zaufania konserw atystów.
15.
S t a n i s ł a w K r z e m i ń s k i d o A s n y k a Dwa fragm enty listów z r. 1892
I. Najdroższy mój Adamie!
Dziękuję Ci za gorące słowo, którego tak od Ciebie potrze bowałem. 1 za życzenia w dzięczny Ci jestem, i za podzielenie się ze mną tą radością, jaka ojcowskie serce Twoje przejmuje. Wiesz, pamiętasz, jak zaw sze dopytywałem się o Twego Jedynaka, jak pragnąłem dla niego przyszłości jak najlepszej. To, co mi dałeś z siebie w liście, napełnia mnie nadzieją, że starość Twoja pełna będzie pociech, jakie w zakresie bytu indywidualnego znaleść można. Trochę odblasku z tego szczęścia wpadnie i w duszę przyjaciela, jeśli mu jeszcze los kołatać się po ziemi pozwoli. Main lat pięć dziesiąt trzy, przemawiam do m ężczyzny i męża poważnego, a jednak nie waham się nazwać słów, jakiemi mnie obdarzyłeś w liście swoim — słodkiemi dla serca mego, które już dla uczuć drętwieć zaczęło. Troski i zgryzoty, małe i wielkie, liche i szlachetne, po żerają mi to czynne, dodatnie uczucie, które samo jedno tylko coś znaczy w życiu społecznem, w stosunkach z ludźmi i ze światem, jako ogromem całości wszystkich obejmującej. Przyczyną tego za niku musi być przytępienie władz umysłowych, — mówię Ci to
najzupełniej trzeźwo — i bezwładu, jakiemu od kilku m iesięcy uległem, niezawodnie to musi być przyczyna. Inaczej nie mógłbym wyrozumieć tego milczenia, od tylu miesięcy, m ilczenia, które nie- moźliwem byłoby dawniej. Na zewnątrz wygląda to jak obojętność, jak dziwactwo — w e mnie jest niemocą, niedolą, męką. List Twój ucałowałem, ale do wydania z siebie czegośkolwiek, coby nań od pow iedzią być mogło, zupełnie jestem niezdolny.
Mam uczucie takie, jakbym się zapadał — ciągnie mnie coś do środka ziemi, — do Hadesu. Jest to niewątpliwie cierpienie na jakiejś podstawie patologicznej i fizycznej. Możeby mnie uleczyła cisza, może szczęście jakie w ielkie, trud jakiś częsty a twardy w powszechniejszej jakiejś pracowni, a może nie uleczy mnie już nic, nic.
I ciszybym już nie znalazł i trudu jużbym nie podjął — i tylko myśl mnie w tej chwili łudzi, jak całe życie łudziła. Zdaje mi się, że rozwiązanie kwestji od postawienia jej dalekiem nie będzie. Niech Cię to nie martwi, mój bracie, lecz już i tak zemnie małoby było dla świata pożytku, jak go niew iele było w dniach zdrowia i siły. W przyjaźni swojej dałeś mi więcej...
II.
kościoła katolickiego niewolno jest kapłanowi nikogo od konfesjonału odpędzać, kto klęknie ten jest katolikiem przez sam fakt poddania się spowiedzi. Na Podlasiu przed i zabużańskim, w Chełmszczyźnie Moskwa zaprowadziła kartki niebieskie i białe, żółtawe. Strażnik, u r j a d n j i к wchodzi do kościoła podczas nabo żeństwa i żąda okazania sobie tych... dowodów legitymacyjnych ! To się nazywa tolerancją, swobodą wyznania, poszanowaniem św ią tyni chrześcijańskiej.
Ściskam Cię serdecznie, mój Najdroższy Wa. d. 27 sierpnia 1892. S ta n isła w
U w a g i .
Pierwszy fragment charakteryzuje stosunek obu pisarzy do siebie oraz rzuca dobitne światło na nastroje u Krzemińskiego w czasie pisania listu.
Fragment drugi daje interesujący w ycinek stosunków i ucisku pod zaborem rosyjskim w r. 1892.
Autor listu, w ybitny pisarz i publicysta (ur. 1839), w ydał krytycznie
Pism a Asnyka w r. 1898. Umarł w r. 1912, a w ięc w 20 lat po dacie tego
listu, nastrojonego dość pesym istycznie, w wieku lat 73. 16.
M i e c z y s ł a w P a w l i k o w s k i d o A s n y k a Abbazia dn. 20 paźdz. 1892 (Slatina. Casa Marochino 3).
Kochany Adamie!
Ucieszyłem się serdecznie Twoim listem, — nie było w nim wprawdzie wiadomości o Tobie, któreby mi były najpożądańsze, ale było zawsze coś od Ciebie — a wszystko co od Ciebie mnie
978
Antoni J. Mikulskidochodzi, zaw sze jest dla mnie uciechą. — Ja tu siedzę od 8 w rze śnia i zpoczątku bardzo mi tu było dobrze, z tego szczególnie po wodu, że stan zdrowia mojej żony, zatrważający przy odjeździe z Krakowa, nadzwyczaj korzystnej uległ tu zmianie, mnie także klimat i kąpiele tutejsze bardzo służyły. Dziś mniej nam dobrze, — często w ieje teraz
scirocco
a w dni dżdżyste i chmurne Abbazia jest bardziej nieznośną od jakiegokolwiek kąta na świecie. Zapewne niedługo w ypadnie nam już stąd odjechać z powrotem do kraju, groźba cholery nie bardzo nas do powrotu zachęca a ten miły za pach karbolu, który naw et na tutejszych już stacjach kolei czło wieka aż dusi, gotów może powrót nasz opóźnić.List Twój zawdzięczam Konopińskiemu. Gdyby listu mego, pisanego do niego w sprawach feletonow ych dn. 24 września nie był rzucił do kosza, nie byłbyś się trudził przesłaniem mi zapy tań, na które w owym liście szczegółow a mieściła się odpowiedź. Wiem z niektórych poczynionych przez niego zarządzeń, o które go prosiłem, że list mój otrzymał, chociaż nie raczył mi nań od pow iedzieć i o innych prośbach moich zapomniał. W liście tym obliczyłem , że rękopisy bądź pozostawione przezem nie lub prze słane Konopińskiemu albo też do przedruku wskazane, od 25 w rze śnia licząc, wystarczą jeszcze na dwadzieścia kilka feletonów a oprócz tego przesłałem dramat Bełcikowskiego, który zajmie około
15 feletonów i wskazałem do przedruku now ellę Rawity
Ideał Ma-
twija,
nakoniec artykuł prof. Hecka o Kolumbie (z powodu uro czystości genueńskich), rzecz na jakie 5 do 10 feletonów i przy obiecany na 15 b. m. przez Augusta Sokołowskiego artykuł kry tyczny na dwa lub trzy feletony. Co się z tem w szystkiem stało — niewiem. Zapytywałem napróżno w liście do Konopińskiego, które z tych rękopisów zostały zużytkowane a dziennik otrzymuję takrzadko i tak nieregularnie, że czasem, gdyby nie wzmianka o
Re
formie
wCzasie
lubDzienniku Polskim,
to sądziłbym, żeRe
forma
przestała w ychodzić. Nic więc nie wiem i dziwię się tylko, że dostarczony przezemnie materjał feletonow y już jest na w yczer paniu.Przez pośrednictwo p. Mćyeta uzyskałem prawo przedruku
najnowszej powieści Orzeszkowej
Dzika,
gdziekolw iekby ta byładrukowaną, czy w
Ateneum
czy wBibljotece Warszawskiej.
Gdyjednak zaszły różne trudności ze strony cenzury rosyjskiej, uzy skałem w tedy zapew nienie, że w razie gdyby w zaborze rosyjskim drukowaną być nie mogła, otrzymam rękopis. W razie zaś, gdyby cenzura znacznie okroiła powieść, ustępy opuszczone otrzymam w odpisach do odbitki lub korekty, która przesyłaną nam będzie. Tak stoi ta sprawa. W tej chwili nie mogę się o to zgłosić do Méyeta, gdyż o ile mi wiadomo wyjechał za granicę do matki, która śmiertelnie zaniemogła w jakiejś stacji klimatycznej. W razie więc gdyby istotnie zabrakło feletonow i materjału chciej tym czasowo,
zanim będzie można drukować
Dziką,
zapełnić go czem innem.nowskiego za szkic o Stolzmanie, zwrócę Administracji za powrotem. Stąd posłać nie mogę, nie wiedząc ile się należy.
Ściskam Cię serdecznie i przyjaźni Twojej się polecam. Moja żona łączy najprzyjaźniejsze pozdrowienia.
Twój
Miecz.
Uwagi.
Z w ym ienionych w liście prac ukazały się w N ow ej R eform ie: 1) Dra mat Adama Bełcikowskiego p. t. U kolebki N arodu (wierszem w 5 aktach) uwieńczony drugą nagrodą na konkursie galic. Wydziału Krajowego we Lwowie w r. 1891, a grany pierwszy raz w e Lwow ie 4. IV, 1892. Dedykował go autor M ieczysławowi Pawlikowskiemu. 2) Fejletony Augusta Sokołow skiego, oba w listopadzie. 3) Fejletony Mieczysława Limanowskiego p. t.
Z d ziejó w w ychodźiw a polskiego. K arol B ogu m ił Stolzm an. S zkic biogra fic zn y (Nr. 186 z dn. 14. VIII i 187—189).
17.
A l e k s a n d e r S m a c z n i ń s k i d o A s n y k a Szanowny Panie Adamie!
Przepraszając najszczerzej za zajmowanie Cię osobistemi spra wami mojemi, mam sobie za obowiązek treściwie pamięci Twojej się przypomnieć.
Jesteśmy starą bardzo znajomością. Przed trzydziestu laty widywaliśm y się w Heidelbergu, Hohenheim, Carlsruhe, potem spo tykaliśmy się dość często, a później jeszcze, ja przejeżdżając przez Kraków nie zaniedbywałem przypominać się, odwiedzając Cię za każdym razem na Łobzowskiej ulicy.
Choćby po tych w szystkich objaśnieniach, nieznacząca osoba moja, niezarysowała się wyraźniej w Twoich wspomnieniach, nie- omieszkam tego przypisać samemu sobie jedynie, nietracąc jednak nadziei, że sprawie, którą przedstawić zamierzam, kilka chwil uwagi użyczyć łaskawie zechcesz.
Załączam wycinek z krakowskiej korespondencji wysłanej do
Kraju
a odrukowanej w nr. 46 tego szacownego pisma. D otyczy ona m iędzy innemi i konkursu krakowskiego, a boleśnie zraniła mnie i całą rodzinę moją, co łatwo po przeczytaniu tej potwarzy, zrozumieć Ci przyjdzie.Osoba odznaczona przez Was jest córką rodzonej siostry mojej, a wnuczką W incentego Smacznińskiego mego ojca, którego sobie z młodzieńczych Twoich czasów szkolnych zapewne przypominasz, a który zdaniem ogółu zbyt poczciwie krajowi swemu służył, aby wnuczka jego od niemowlęctwa w jego domu i w jego zasadach wychow yw ana, przy pierwszym swoim występie bezkarnie całym za pasem dziennikarskiego błota, powitaną być miała.
Już pierwszy list pisany do niej przez pana Estreichera, bar dzo boleśnie ją i nas wszystkich dotknął a przedewszystkiem za 64*