• Nie Znaleziono Wyników

"Ogród Fraszek", T. I-II, Wacław Potocki, wyd. Aleksander Brückner, Lwów 1907 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Ogród Fraszek", T. I-II, Wacław Potocki, wyd. Aleksander Brückner, Lwów 1907 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Turowski

"Ogród Fraszek", T. I-II, Wacław

Potocki, wyd. Aleksander Brückner,

Lwów 1907 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 7/1/4, 651-656

(2)

Recenzye i Spraw ozdania. 651

b ro sz u ry o rycerzach m altańskich, choć j ą zna i dość praw dopodo­ bnie określa ja k o przekład k sią ż k i czeskiej z r. 1566. p. n. „ J i s t â a g ru n to w n i zprâw a o ostrow u M altie“ (str. 28., przy p is. 28.) Mnie n iety lk o ta zapowiedź i okoliczność, podniesiona przez p. C hrza­ now skiego, uderza, lecz także form a tej zapow iedzi („jako o tem bę­ dzie s p i s e k osobny odemnie w y d a n y “ ) ; s p i s e k to w yraz, czysto czeski, użycie jeg o na tem m iejscu można w ytłum aczyć najpraw do­ podobniej powtórzeniem go z o ry g in a łu czeskiego — inaczej m ówiąc, należy mojem zdaniem spraw ę sto su n k u „S praw y ry c e rsk ie j“ do jej rzekom ych źródeł łaciń sk ich poddać rew izyi i rozejrzeć się, czy przypadkiem nie ma się z n ią rzecz tak, ja k z „Żyw otam i filozofów“ . E w en tu aln y w y n ik odm ienny od badania p. C hrzanow skiego nie- zm ieniłby w praw dzie pojmowania „ S p ra w y “ jak o utw oru dydak ty cz- no-publicystycznego, ale moźeby zm ienił pogląd na jej tendencyę, k tó rab y wobec łączności tego utw oru z b ro szu rą o Malcie kazała nam „S p raw ę“ zaliczyć do lite ra tu ry przeciw tureckiej, krucya- towej, i nie pozw alała je j nadaw ać ta k w ielkiego znaczenia patryo- tycznego.

O dw u o statn ich rozdziałach b y ła ju ż mowa wyżej. T u tylko dotknę dw u szczegółów, w nich zauw ażonych. W zdaniu B ielskiego o H oracyusie K oklesie, przytoczonem przez p. C hrzanow skiego na s. 264., niem a wcale anakolutyi, której się w niem dopatrzył, je s t tylko błędne przecinkow anie ; w y sta rc z y zam ienić oba śred n ik i na prze­ cinki, a otrzym am y zdanie, zbudow ane zupełnie praw idłow o, choć z łacińska. Razi mię też w yrażenie „z jedynego o c a l a ł e g o egzem plarza“ (s. 277.) u autora, którego ję z y k ta k w tem dziele, ja k wogóle, w yróżnia niezw ykła, wzorowa poprawność.

W lipcu 1908. roku.

D r. Franciszek Krcek.

P o to c k i W a c ła w z P o to k a : O g r ó d F r a s z e k . Wydanie zu­

pełne Aleksandra Brucknera. (Tomów 2. 8°. We Lwowie. Nakładem

Towarzystwa dla popierania nauki polskiej 1907).

W ydanie O g r o d u zostało uskutecznione w ielką za słu g ą prof. B rucknera, k tó ry rękopis z cesarskiej b ib lio tek i p etersburskiej wydo- b y ł, w ydanie obm yślił, w stęp i uw agi i słow niczek wyrazów m niej znanych dołączył. W p rzygotow aniu pierw szego tom u dopomógł mu D r. B ernacki, a prof. B alzer, jak o w iceprezes T ow arzystw a dla po­ pierania n auki polskiej, m atery aln ie w ydaw nictw o przeprow adził.

O g r ó d n i e p l e w i o n y leżał w rękopisie przeszło dwa stu le ­ cia ; b y ł w bibliotece Z ałuskich, potem razem z nią przew ieziony został do P e te rsb u rg a . A przecież zasłu g iw ał na to, aby się d o stał ja k najrychlej w ręce publiczności z dwóch względów : dla poznania bowiem poety je s t niezbędny, dla poznania X V II. w ieku je s t bardzo w ażny.

(3)

652

R ecenzye i Sprawozdania.

O lbrzym i ten zbiór zaw iera w pięciu częściach z górą 1800 fraszek i liry k . G dybyśm y naw et liry k i z niego w yjęli, byłby to n ajb o g atszy zbiór fraszek w lite ra tu rz e polskiej. Prof. B rückner słusznie w artość fraszek wysoko ceni. W nich schow ała się istotnie obserw acya życiowa i nowela obyczajowa, hum orystyczna i s a ty ry ­ czna P olski siedem nastego wieku. One b y ły najbardziej popularną le k tu rą szlachecką. One są zwierciadłem rozum u, dowcipu, serca, nam iętności, słabostek, grzechów, codziennego i publicznego życia Skrzetuskiego, W ołodyjowskiego i Zagłoby.

G dyby nie było sk ąd in ąd św iadectwa, że P otocki je s t autorem O g r o d u , możnaby je g o au to rstw a dowieść z fr. I. 144, 148, 150, gdzie au to r nazyw a się podczaszym, z fr. I . 147, gdzie nazyw a się W acławem, a potem z całego podgórskiego środow iska, z którego fraszk i w yszły, i na podstaw ie nazw isk krew nych, przyjaciół, zna­ jom ych. P otocki ry su je się sam fizycznie i moralnie. Staje przed oczyma naszej w yobraźni dziedzic Ł użnej (IV . 338.), dziedzic Ma­ ły ch Strzelec nad R abą, kupionych od W ład y sław a M orsztyna (II. 52, 398, 418 ), w łaściciel brow aru, dzierżaw ionego żydow i (III. 61.), w alczący z kłopotam i gospodarskim i, brodacz nielada (I. 208, 438, 452. I I . 469. i in.), z czu p ry n ą g ę stą , ły sie jąc y n ie ste ty na starość (I. 497. V. 9.), z wzrokiem nietęgim (I. 205.), rozkochany w fra sz­ kach, piszący je czasem na staw ie, na łódce zasuniętej w trz c in y ( I I I . 190.), broniący ich nieraz przed zarzutem nieprzyzw oitości i n ie ­ dorzeczności, ja k K ochow ski, (np. I. 146, 147, I I . 102.), lu b ią cy pracę i zabawę, nie od kielicha, (lu b ił k a r ty ? I. 205.), szlachcic, w ierzący w rasę ( I I I . 95.), dobry b ra t (I. 185 ), sąsiad (I. 133.), nieszczęśliw y ojciec (załatw iający często bolesne rach u n k i z lekarzem R einekierem I. 251, 352. I I . 67.) ; nawrócony i w ierzący w cudo­ wność k ato lik (II. 109.), z niew ygasłem jed n ak zarzew iem ary an izm u , narzekający na brak rozwodów (I. 294.), lubujący się w „paradoksach teologicznych“ (I. 215, 225. i t. d.), lekko ironizujący symbole ko­ ścielne (I. 217.), obrazoburca (II. 278, 286. I I I . 44. i poniekąd I I I . 1.), rozm iłow any w c z y tan iu pism a św. i ew angelii (ks. I I I .) , w dy- skusyach re lig ijn y ch (np. I I I . 103.), k ry ty k u ją c y ostro k się ż y ; ja k praw ie cała szlach ta ziem iańska w róg F rancyi, z której idzie ateizm i zepsucie (I. 229.) ; w zabaw nych inw ektyw ach posuw ający się ta k daleko, źe pisze (IV . 3 6 4 .): „Przejąw szy po fran cu sk u szlachcic je ­ den modę, g arścią ja d a ł z półm iska“ ; doskonały p a try o ta , b iad ający gorąco nad wadami w iek u ; um ysł zupełnie średni, serce pełne ciepła, hum or czasem, dowcip często doskonały; dość nieokrzesany, aby ze­ zem patrzeć na farfurow e talerze (I. 485.), h um anista, co zarw ał cokolwiek w łoszczyzny, pew nie dzięki W łochom krakow skim (II. 210.), ale rym ujący ladaco i faco (! II. 299.) ; kpiarz i sensat, piszący od młodości, nie ja k daw niej sądzono dopiero w późniejszym w ieku (II. 288.) — oto nieplew iony w izerunek autora N i e p l e w i o n e g o

(4)

R ecenzye i Spraw ozdania.

653

T re ść w ierszy najrozm aitsza, m ieszanina najciekaw sza. Są sub- jek ty w n e , hulaszcze, żartobliw e, drw iące, satyryczne, obyczajowe, społeczne, polityczne, relig ijn e, pan eg iry k i, epitalam ia, refleksyjne ; a n e g d o te k co niemiara.

L ir y k patryotyczno-politycznych mało (np. I. 2, 188, 368, 864, 4 3 2 . I I . 445. I I I . 216.), przew ażnie słabe, rozw lekłe, ciężkie od re ­ mi niscencyi klasycznych, w yjątkow o silne (np. I. 363). F raszek tego ro d zaju nieco więcej, nie bez o rd y n arn y ch urągań, nie bez g ru b ia ń stw . W ie rsz y re lig ijn y c h także mało. P an e g iry k ó w n iez b y t wiele (I. 86, 364, 104, 471, 443. . . .), sym patyczne, bo szczere, niektóre obło­ żone n ie ste ty balastem m itologicznym (np. I. 438, 440). E p italam ia m ają g u s t barokowy w niesm acznych, bądź niedow cipnych a g ru b y c h alu zy ach do nazw isk (I. 75, 95, 114, 170, 4 8 0 .); naw et w m iłym i serdecznym dla S tanisław a M orsztyna (I. 86.) nie u s trz e g ł się a lu z y i do mors śm ierci. Są fra szk i z n azw isk, g ry słów (I. 80, 85, 109, 127, 161, 196, 200, 281. aż zrozum ieć trudno, 98, 316. i t. d.). B ardzo dużo liry k i fraszek refleksyjnych. Nic w nich nie w ybija nad pospolitą przeciętność. Są to bądź obserw acye ludzkiej n a tu ry , bądź rad y praktyczno-m oralne, bądź refleksye nad szczęściem, życiem , rozumem, żartem . O ryginalności nic : cała m ądrość przysłow i, szkol­ nych sentencyi łaciń sk ich i katechizm ow ych a ew angelicznych p r z y ­ kazań. (Np. O bserw acye: ludzkie łakom stw o bez g ran ic I. 1 1 ; ro­ dzicom najpiękniejsze w ydają się ich w łasne dzieci I. 97 — R a d y : w gościnie nie siedź za dłu g o I. 29, nie pij za dużo I. 54, nie po­ dróżuj za dużo I. 30, oszczędzaj czas I. 130, 323, niedow iarstw em uczysz służbę kradzieży I. 135., długo badaj, nim w ybierzesz p rz y ­ jac ie la (I. 136), nie bądź zazdrosny (I. 272), nosce te ipsum I I I . 21. — R eflek sy e: człowiek ig rzy sk o Boże I. 40, trw ałe szczęście w róży, źe cios n a g ły przyjdzie I. 69, nie zawsze w parze idzie ro ­ zum z urodą I. 121, bogactwo m ierzy się dosytem I. 132, ż a rt wi­ nien być bez szkody na sław ie I. 175, życie to więzienie, oczeki­ w anie śm ierci I. 204, w rów ni najlepsza p rzyjaźń I. 249, m iłość rodzi m iłość I. 257, w szystko ginie w czasie I. 319 i t. d. i t. d.). Ale tłem w szystkiego, „m uraw ą“ O g r o d u są fraszk i s a ty r y ­ czne, drw iące, figlarne, try w ialn e i an eg d o tk i.

G rot ty ch fraszek bez litości uderza w fizyczne i duchowe ułom ności ludzi i stanów : żeniących się wflowców, nierówne w iekiem m ałżeństw a, łysych, pijaków , karłów , rogalów, skąpców, u tracy u szy , dew otki, złych lekarzy, astronomów, fa łszu jący ch pogodę, mnożenie się rozwodów (I. 123), golących zarost, jednookich, przyjm ow anie obcych tytułów , p ru sk ą polszczyznę, L itw in k i (często), L itw inów , Żydów, biedę, zaw adyactw o i głupotę M azurów, lutrów, kalw inów , Francuzów , dom atorstw o i tchórzostwo sz la c h ty , zbytek i stro jn isio - stw o powszechne, pogoń za cudzemi modami, chciwość, żarłoczność, opilstwo i niem oralność księży i t. d i t. d. i t. d. Słowem pospo­ lite t ematy od czasów R eja.

(5)

6 5 4 R ecenzje i S praw ozdania.

Są jed n ak takie, o które gdzieindziej trudno, a które w raz z anegdotam i stanow ią dopiero w łaściw ą w arto ść O g r o d u .

W ięc fraszki na now ą szlachtę, od której roi się coraz bardziej. (I. 186, 187), na g ę ste nobilitacye (II. 219, 264) ; na sejm iki o dby­ w ające się rozpaczliw ie ( I I I . 146 i in .); na bezczynność panów, ży­ jący ch chłopskim trudem (I. 375), na bogaczy, co zak ład ają ogrody m iasto szpitalów (I. 284) ; na włóczęgów, podających się za były ch żołnierzy, żebrzących b u tn ie (I. 416), na ludzi, co się zbytnio upo­ m inają o nagrody, opow iadających bez końca o sw ych czynach wo­ jennych (II. 11 4 ); na prześladow anie A ryanów (b. słuszne I. 193);. p r z e c i w i d e i z a k o n ó w (II. 366), je s t naw et dyalog zakonnika z C hrystusem przeciw zakonom (II. 374), na Jezuitów , na księży, ju ż nie fraszki, ale d łu g ie i silne w iersze (II. 369, 372, 410) ; n a pychę księży, że m ądrzejsi od laików (II. 3 7 6 ); z drugiej stro n y je d n a k broni księży, źe nie g o rsi od duchow nych dyssydenckich (II. 383) ; na ciężkość w yderkafów (II. 470), na zb y tn ie dotowanie d u ­ chow ieństw a ziemią (III. 183), na uciśnienie szlacheckiego od ducho­ wego stan u (III. 233 : trzecią część dóbr R zp ltej m ają, podatków nie płacą, d rą pieniądze, m nisi chodzą natarczy w ie po kwestach,, choć chłop nie ma co jeść).

Podobnie dużą w artość m ają anegdoty o zw yczajach, o figlach i dowcipach staropolskich. Powiedzm y szczerze, iż w łaśnie obscoena są bardzo c h arak tery sty czn e. Z fraszek K ochowskiego w ytrzebiono je ; prof. B rückner n ajsłuszniej w świecie nie poszedł śladem cenzo­ rów X V II. wieku. Nie chw alę zupełnie tryw ialności dowcipów, z a ­ g adek i anegdot. Ale te anegdoty d ają nam praw dę i z nich pozna­ jem y, że rozmowy z kobietam i b yw ały dość, czasem bardzo swobodne i nied y sk retn e (I. 151, I I . 89, 220, I I I . 24), gdy b y śm y naw et inne uw ażali za zmyślone (np. I I . 2 0 1 ); z nich poznajemy, ja k ie b yły zabobony szlacheckie naiw ne a g łu p ie (II. 318); ja k nadużyw ano gościnności ; ja k ta szlachta by ła często nieokrzesana, g rubiańska, rozpaczliw ie ograniczona, w yciosana niezgrabnie z kloca (np. I. 3 8 1 ); rozrzutna bez ju tra , lubiąca psie figle, w rozmowach dw uznaczniki (II. 31), dowcip rubaszny. T rzeba przytem zauważyć, że cel anegdot i fraszek je s t praw ie zaw sze d y d ak ty cz n y : „a czasem praw da w żar­ cie przyjm uje się mile, jako lekarstw o w cu k rze “ (I. 423).

W ielką zaletą O g r o d u je s t czystość języka. G u st jed n ak nie­ raz barokowy : ty tu ł fataln y , praw dziw e chodzenie na szczudłach ; barokowe epitalam ia (np. W"ężyk z Jabłonow ską) ; lub pom ysły (jak J a n I I I . n ib y dobry snycerz w ycina d y g n ita rz y z drzew a: Olszow­ skiego, Jabłonow skiego, W iśniow ieckiego...) ; a n a g ra m y : dziecinna to zabaw ka przestaw ianie lite r (np. Jeruzalem : m arłeś Je z u I I . 393) ; gradacye, k o n tra sty , solistyczne d łu b an in y ; g r y słów (chora żonka = chorąźanka I. 43), g ry m yśli. Iro n ia dobra, wielokrotnie doskonała. Do rozm aitości p rzyczynia się forma trak tató w , dyalogów, opowiadań. H um or i dow’cip chw aliłem i ganiłem ju ż w yżej. S k ład n ia często zaw iła. Swoboda tu i ówdzie np. „Siła wiesz, a ta k m ałej rzeczy eś

(6)

lîecenzye i Sprawozdania. 6 5 5

nie w ie d z ia ł“ . H arm onia ry tm iczn a w ielokrotnie szw ankuje : niema tego obrobienia, co Kochowski. Rozm aitości formy wierszowej (jak pospolicie we fraszkach) praw ie niem a Zasadą je s t w iersz trzy n asto - zgłoskow y ; jedenastozgloskow y pojawia się rzadziej. Ośm iozgłoskowy : I. 41, IV . 5, 71, 89, 231, 358, 415, 445, 513, 517. Siedmiozgło- skow y: I I I . 133. T rzynastozgłoskow y z echem I I . 226. O k taw a: I. 363, 364, I I I . 154. P rzep lata n y 13. i 7. zgł. I. 2 1 8 ; — 7. i 6. zg ł. z rymem przeplatanym I I . 424, 466 ; — przeplatany (na n u tę Ł upu •cupu, po kożuchu) 4 zgł. 4 zgł. 6 zgł. i t. d. z rymem a a b с с b I I I , 116.

Przechodzę do uw ag o sposobie w ydania. S taranność, usunięcie błędów, złej in terpunkcyi, niejednolitej pisowni rękopisu, cała forma zew nętrzna — godne najżyw szego uznania. J a k b y je d n a k k lątw a niem uzykaluości padła na wydaw cę i korektorów, ty le błędów w r y t ­ m ice! P. Czubek w skazał na 46. błędów w I. tomie. J a tu podaję ponadto trz y razy tyle.

Z am iast w iersza trzynastozgłoskow ego :

W iersz 10 zgłoskow y: I. 46, 3 ; I I . 372, 760. W iersz 11 zgłoskow y: I I . 38, 4 ; 273, 5 4 ; 350, 1 7 ; 370, 6 3 ; 4 3 1 , 9 ; 506, 17 ; I I I . 99, 6 ; 181, 1 ; IV . 52, 1 9 ; 400, 1 6 ; 448, 4. W iersz 12 zgłoskow y: I. 68, 2 2 ; 75, 4 ; 208, 1 ; 293, 4 ; 340, 5 ; 455, 5 ; I I . 45, 5 ; 52, 19; 58, 8 ; 79, 6 ; 83, 1 8 ; 96, 15. 3 7 ; 109, 1 4 ; 123, 4. 3 2 ; 124, 1 9 ; 162, 7 ; 170, 3 1 ; 191, 1 9 ; 197, 1 2 ; 228, 7 2 ; 266, 1 1 ; 286, 1 5 1 ; 299, 1 5 ; 306, 4 ; 823, 5. 6 ; 325, I I . 3 3 ; 350, 3 ; 354, 118. 1 2 0 ; 368, 2 6 ; 455, 1 5 ; 467, 9 ; 468, 3 ; 475, 2 ; 476, 1 1 ; 490, 5 6 ; 511, 35. 200. 2 1 7 ; 517, 1 2 ; I I I , 1, 74. 3 2 7 ; 2, 1 4 ; 14, 3 4 ; 18, 3 ; 39, 1; 55, 9 ; 79, 4 ; 130, 2 0 ; 139, 2 ; 140, 1 0 ; 142, 1 7 5 ; 145, 4 ; 156, 5 ; 158 1 2 ; 160, 11. 1 3 ; 171, 2 7 ; 216, 3 7 ; 247, 1 9 ; IV . 3, 1 ; 20, 8 9 ; 64. 1 ; 68, 1; 7 7, 10; 95, 8 ; 167, 1 ; 170, 1 ; 207, 7 ; 233, 6 ; 356, 5 ; 373, 1; 4 1 1 , 9. 30. 4 6 ; 421, 6 ; 432, 1 0 ; 434, 9 ; 451, 2 5 ; 475, 8 ; 478, 6 ; 479, 1 ; 481, 2 1 ; 484, U ; 530, 2 ; V. 1, 53. W iersz 14 zgłoskow y: I. 72, 3 ; 134, 6 ; 278, 6 ; 466, 6 ; I I . 4 3 , 1 ; 44, 4 ; 56, 10; 116, 9 ; 168, 8 ; 1 9 3 , 2 ; 227, 2 0 ; 2 6 2 ,8 3 ; 263, 1 4 ; 265, 7 ; 273, 2 3 ; 333, 19; 372, 4 9 ; 397, 7 ; 425, 1 9 ; 42 6 , 7 ; 447, 12; 453, 9 ; 456, 1 7 . 2 1 ; 478, 3 4 ; 497, 5 ; 500, 3 7 3 ; 502, 4 ; 512, 2 ; I I I . Ю, 19; 11, 3 ; 20, 1 4 ; 37, 21 ; 62, 2 ; 73, 3 ; 85, 9 ; 109, 2 3 ; 183, 5 3 ; 196, 1 8 ; 228, 1 3 ; 250, 1 1 5 ; IV . 31, 8 ; 110, 7 ; 156, 3 1 ; 245, 13; 451, 6 ; 534, 1 2 ; 538, 2 5 ; V. 1, 6 0 ; 2, 182; 19, 18. W iersz 15 zgłoskow y: IV . 478, 11. Zam iast w iersza jedenastozgłoskow ego :

W iersz 10 zgłoskow y: I I . 355, 30. 4 1 ; IV . 458, 45. W iersz 12 zgłoskow y: II . 355, 5 0 ; I I I . 162, 8

Trochę omyłek innego ro d zaju : ks. I . 211, 8. „ w “ powinno z o sta ć ; ks. I I . 84. m iędzy wierszem 7 a 8 b ra k dwóch w ie rsz y ; ks. IV . 217. między wierszem 7 a 8 brak dwóch (?) w ierszy. W „ U w a­ g a c h “ prof. B rücknera t. II. str. 494. w w. 16. zam. 419. ma być

(7)

656

R ecenzye i Spraw ozdania.

4 1 0 ; str. 496. w w. 7. zam. 31. ma b y ć 61 ; s tr. 499. w. 2. od dołu zam. 46. ma być 4 0 ; s tr. 512, 513, od num eru 79. do n u ­ m eru 252. w szy stk ie o jeden m n iej; s tr. 521. zam. 48. ma być 4 2 ; s tr. 499. w iersz 1. od dołu i s tr . 5 0 4 . w. 4. od dołu b ra k num eru fraszki, o k tó ry chodzi.

Słowniczek bardzo w ygodny, może za ubogi cokolwiek (np. b r a k : ponta I I . 410, sapor I I . 406, sztokada I I . 410). U w ag i (ko­ m entarz) bardzo ciekawe. P isano, że B rtickner pow inien b y ł podać źródła fraszek. W ym aganie najnieszczęśliw sze : przecież to praca nie­ zm iernie d łu g a a co g r u n t w łaściw e źródło często zupełnie nie d a się oznaczyć. Sam w ydaw ca na początku „U w a g “ całkiem słu sz n ie mówi, czemu tego nie zrobił.

Główny i ciężki zarzu t obok błędów w rytm ice to b rak ind ek su , bez którego nie wolno dziś w ydaw ać dzieł podobnych. D latego do­ daję zestaw iony przezemnie.

Także ty tu ł obrano fałszyw y. Pow inien on brzm ieć O g r ó d N i e p l e w i o n y (albo N i e w y p l e w i o n y ) nie O g r ó d F r a s z e k . N ależało uszanow ać wolę au to ra, k tó ry nig d y ty tu łu w ydaw cy nie używ a ; powtóre ty tu ł autora je s t c h a ra k te ry sty cz n y dla czasu i au to ra, ja k O g r ó d P a n i e ń s k i l ub N o w y Z a c i ą g ; wkońcu, w szakże to nie tylko fraszk i ale i liry k i, z czego sobie au to r w ybornie z d a ­ w ał spraw ę, u kładając k a rtę naczelną. Nie należało więc iść za au to ­ rem paraenesis, ale za Potockim w doborze ty tu łu .

Pełne trafn y ch uw ag je s t „Słów k ilk a “ prof. B rücknera o O g r o ­ d z i e . W artość jed n ak dzieła przesądzona ze w zględu n a to, że w. X V II. zostaw ił nam i inne zbiory fraszek. Ten w praw dzie najliczn iej­ szy, ale starałem się wskazać, czem wistocie, nie na liczbę, b o g aty , bo odrębny. Prof. B rückner ceni O g r ó d naw et nad W o j n ę c h o - c i m s k ą , n iesłusznie: W o j n a je s t jedna, zbiorów fraszek i liry k dużo, a to, co odrębne i rzeczyw iście nowe w O g r o d z i e , nie s ta r ­ czy, aby zaćmić W o j n ę . Prof. B rückner przecenia też Potockiego z ujm ą dla Kochowskiego. P otocki nie je s t wcale głębszym um ysłem , n ie można również w ażyć O g r o d u ty lk o z fraszkam i Kochowskiego, trz eb a dorzucić całe N i e p r ó ź n u j ą c e p r ó ż n o w a n i e ; w tedy szala K ochow skiego nie opadnie zupełnie: Potocki w yższy anegdotam i, n iższy lirykam i. P rzytem z ja k ie ś dw ieście fraszek K ochowskiego przepadło.

Skąd W ydaw ca wie wkońcu, źe w rękopisie O g r o d u „bezbożna rę k a pow ydzierała k a rty , nie dla żartów w szetecznych, coby jeszcze uszło, lecz dla wycieczek przeciw duchownym , co o pomstę do nieba w o ła“? Czy to nie dom ysł bez podstaw ? Bo faktycznie inw ektyw n a duchow nych zostało mnóstwo (np. II. 369, 372, i t. d i t. d.), a w tych inw ektyw ach rozm aitość dopraw dy w yczerpująca. ,,Bezbożna r ę k a “ czemuż oszczędziła wiele, aby w yszarpać trochę?

D r. Stanisław TtirowsJci. *) Indeks ten umieszczamy jako osobny dodatek do niniejszego ze­

Cytaty

Powiązane dokumenty

W tym miejscu należy zwrócić uwagę, iż stanowisko Trybunału nie jest czytelne (a precyzyjniej rzecz ujmując, jest po porostu mętne), albowiem należy zwrócić

Trudno je s t więc przypisać zawód do określonej kategorii zawodowej a tym samym opisać strukturę społeczeństwa polskiego.. Thus it is difficult to attribute the

LTG reprezentowane przez piszącego te słowa oraz Redakcja The Central European Journal of Social Sciences and Humanities z siedzibą w Poznaniu, reprezentowana

We incorporate these observations into a simple analytical model for the wavenumber-frequency spectrum based on an advection equation featuring advection of the small-scale

Z dyrektyw y pierwszej (przepis w yjątkow y) w ynikałby natomiast zakaz analogii — chyba że zakwestionow alibyśm y samą tezę o w yjątkow ym charakterze imm

Prezes Sadurski wtręozył am basadorowi bieżące num ery „P alestry” oraz na jego ^specjalne życzenie „Zbiór zasad etyki adwokackiej i godności zawodu” w

za lecił — do czasu zatwierdzenia projektu regulam inu w spraw ie rachunkowości zesp ołów adwokackich — stosow anie załączonego do uchw ały arkusza

Tego zaw odu nie