• Nie Znaleziono Wyników

"Der Begriff des Dramas bei Wyspiański", Zdenka Marković, Zagreb 1915 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Der Begriff des Dramas bei Wyspiański", Zdenka Marković, Zagreb 1915 : [recenzja]"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Henryk Życzyński

"Der Begriff des Dramas bei

Wyspiański", Zdenka Marković,

Zagreb 1915 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 16/1/2, 138-148

(2)

138

Reeenzye i sprawozdania.

g r a ły . M oże au tork a p o d ejm ie s ię te g o z a d a n ia w d z ię c z n e g o ; p o ż m u d n e pracy p r z y g o to w a w c z e j, k tórą m a ju ż p o za so b ą , da jej to s p o s o b n o ś ć d o s w o b o d n ie js z e g o r o z w in ię cia lo tu .

L w ó w .

B ro n isła w G ubrynow icz.

M a r k o v ić Z d e n k a D r. : D er Begriff d es D ram as bei W yspiański.

Z agreb, 1915,

8

-vo, str.

6

ni., 1 2 3 1).

W śró d o b sze r n e j lite ra tu ry k ry ty czn ej, p o ś w ię c o n e j sz tu c e W y ­ s p ia ń s k ie g o , zajęła sta n o w is k o p r a w d ziw ie w y ją tk o w e rzecz ogłoszon a! n ie d a w n o w języ k u n iem ie ck im pióra u ta le n to w a n ej C h orw atk i, p. Z denki M ark ow ie. W y p o s a ż o n a w n ie p o s p o lity z m y s ł k ry ty czn y , łą cz ą c g r u n ­ to w n ą z n a jo m o ść p rz ed m io tu z r o zw a ż n y m , o d e g z a lta c y i w o ln y m są d e m , p o s ta w iła au torka z a g a d n ie n ie w s p o s ó b n a szej fe lie to n o w e j, d yleta n ck iej k rytyce zg o ła o b c y . W y sp ia ń sk i in te r e su je ją z „ c z y s to te o r e ty c z n e g o s ta n o w is k a “ . Z n aczy to ty le, że au tork a n ie za m ierza w c a le d zielić ze ś w ia te m s w y c h w z r u sz e ń , z d u m ie w a ć b o g a c tw e m e ru d y c y i, alb o c z a ­ r o w a ć b ły s k o tliw ą p r ó ż n ią fra zesu .

In teres c z y s to -te o r e ty c z n y w sto s u n k u d o d zieła sztu k i o z n a c za m a x im u m o b je k ty w iz m u , m o ż liw e g o w ty m w z g lę d z ie d o zd o b y c ia , o zn a cza u m ie ję tn o ś ć ś c is łe g o u jm o w a n ia za g a d n ie ń i m e to d y cz n y s p o s ó b ich tra k to w a n ia .

R ozp raw a p a n n y M a rk o v ic z a słu g u je n a p iln ą u w a g ę, z a r ó w n o ze w z g lę d u na w y n ik i, jak i na u m iejętn y s p o s ó b k o n str u o w a n ia z a ­ g a d n ień litera ck ich .

A utork a sta w ia s o b ie p y ta n ie, w czem tkw i d r a m a ty czn y ż y w io ł p o ezy i W y s p ia ń s k ie g o , jaką je s t isto ta je g o tragizm u ? W ew n ętrzn a isto ta efek tu tr a g ic z n e g o m u s i b y ć z a w s z e ta sa m a , w o b e c c z e g o n a le ż a ło w y k a za ć na d rod ze a n a lizy , czy a r ty sty c z n e efek ty W y sp ia ń sk ie g o o d ­ p o w ia d a ją w a ru n k o m p ięk n a tr a g ic z n e g o .

Trud, p o d jęty p rzez p. M ark ow ie, m o ż e p rzek o n a ć w s z y s tk ic h z d e ­ c y d o w a n y ch p r z ec iw n ik ó w m e to d y c z n o ś c i w krytyce literackiej, że sk a lp el g r u n to w n e j a n a lizy b yn ajm n iej n ie zabija p o e z y i, z p o d jej ro ztrzą sa ć b o w ie m sztu k a W y s p ia ń s k ie g o w y s z ła p r a w d ziw ie z w y c ię s k o ; z p oza c h a o ty c zn y ch na p o z ó r m g ła w ic z a ry s o w a ły s ię za d z iw ia ją co p ro ste lin ie je g o k o n stru k cy i a r ty sty cz n e j, o tw o r z y ły się szero k ie w id n o k ręg i i ś w ia t y ,

r o z e sła n e przed g łę b o k o z a d u m a n em i o czy m a p o ety .

R ozp raw a w ię c p. M a rk o v ic p rzek o n y w a n a s n a o c z n ie, że W y­ s p ia ń s k ie g o z n a m io n u je to s a m o g łęb o k ie , p o w a g i p e łn e na ś w ia t s p o j­ rzen ie, które z a d z iw ia n a s u w ie lk ic h tr a g ik ó w greck ich i u S ze k sp ira . Trzeba b o w ie m p a m ię ta ć, że n ie w s z y s tk o , co ro zrzew n ia , co sm u tk iem ud erza i w zru sz a , j e s t ju ż tern sa m em tra g iczn e. A u re o lę tr a g ic z n e g o u roku n ad aje b o h a te r o m sp e c y a ln y pokrój d u s z y i w y ją tk o w y s to s u n e k

x) O ro zp ra w ie p. M ark ovic p o m ie ś c ił ju ż P am iętn ik recen zy ę p; S. K o to w icz a w r. 1 9 1 6 str. 1 6 7 — 1 7 1 . O b ecn ie p o d a jem y o c e n ę p. H. Ż y c zy ń sk ie g o ujętą z in n e g o p u n k tu w id z e n ia . (P rz y p ise k R edak cyi i.

(3)

Recenzye i sprawozdania.

139' d o o to c ze n ia . Czem je s t tragizm w sw ej isto c ie , m o ż em y to ty lk o czuć i d o św ia d c za ć , w p rzy b liżen iu zaś ty lk o n iejak iem ok reślają rzecz p o ­ jęcia , jak p rzezn a czen ie, w alka z lo se m , sto s u n e k w in y i kary. W ok ół ta k ich to p u n k tó w zg ru p o w a ła autorka m ateryał, u siłu ją c przez m o ż liw ie w s z e c h s tr o n n e w y ś w ie tle n ie dojść d o pełnej ch arak terystyk i tragizm u. W y sp ia ń s k ie g o .

P unk t w y jścia sta n o w i dla niej stu d y u m sa m e g o p o ety o H am lecie. W y sp ia ń sk i, p r zeciw sta w ia ją c się d ek ad en ck iej k o n ce p cy i G oeth ego,, w id z i w H a m lecie sto p n io w y , z p o m o c ą m yśli d o k o n y w a ją cy s ię rozw ój in te lig e n c y i, która w ten sp o s ó b sta je się dojrzałą d o ' czy n u , dorasta d o w y ży n p rzezn aczen ia.

P o d o b n ie m a się rzecz z b o h a tera m i W y sp ia ń sk ie g o ; zn a m io n u je ich n a d m iern y, p o n a d p rz ec ię tn ą m iarę w yk raczający ro zro st o s o b o w o ś c i, c o sta n o w i je d e n z za sa d n ic z y ch p o s tu la tó w tra g izm u . W ła śc iw e zarody tra g izm u , które w n a s tę p s tw ie sw e m sp ro w a d za ją k atastrofę, tk w ią w g łę b i d u sz y b o h a teró w . P ie rw ia stk iem takim je s t p ew n a w ew n ętrzn a k o n ie c z n o ść s p e c y a ln e g o s p o s o b u d zia ła n ia i p o s tę p o w a n ia . Na tej drodze d o c h o d zą d o gra n icy , z której n iem a ju ż ż a d n e g o w y jścia . W p raw d zie zew n ętr z n ie istn ie je dla n ich do o sta tn ie j c h w ili m o ż liw o ś ć ratunku, ch cą c z niej jed n ak k o r z y sta ć, b o h a ter tragiczn y n ie b yłb y so b ą , m u ­ s ia łb y sp rz en iew ierzy ć się w ła sn ej in d y w id u a ln o ś c i i zejść z drogi w y ­ tk n iętej. T y m cza sem b o d źcem n a jsiln ie jszy m d zia ła n ia dla b o h a ter ó w W y s p ia ń sk ie g o je st ch ęć rozw iązan ia zagad ki w ła s n e g o ży cia . K ażdy z n ich n o s i w p iersi co ś, co g o n iep o k o i, — co u G reków d o p ro w a d z o n e d o g ra n ic p rzy w id zen ia d a ło p ięk n y sy m b o l E ryn ii; r ó w n ie ż ich s y -tu a cy a ż y cia , ich s to s u n e k do o to c z e n ia m ieści w so b ie c o ś ud ręcza­ ją c e g o , c o ś, co p o w o li sk ła n ia ich d o d ecyzyi, aby w y jść p rzezn aczen iu n a p rzeciw i za w s ze lk ą c en ę z n a le ź ć w y z w o len ie.

P. M ark ovic d o k o n y w a sk ru p u latn ej an alizy p o s z c z e g ó ln y c h kreacyi W y sp ia ń sk ie g o , u n a o cz n ia ich k o n stru k cy ę d u c h o w ą i w yk azu je, że tra­ g izm ich o p iera s ię z u p e łn ie na p o d sta w a c h p s y c h o lo g ic z n y c h . 3akim w ię c je st charakter i lo s M eleagra ? M ło d zien iec ten , jed y n y sy n O jn eu sa i A ltei, w y c h o w y w a n y b ył przez stry jó w , którym w ie le z a w d zięcza ł, lecz przez to b y ł p o z b a w io n y s a m o d z ie ln o śc i i tra k to w a n y u s ta w ic z n ie jako n ied ojrzały. N ad ch od zi w r e s z c ie d ecy d u ją cy m o m e n t życia, g d y on m a z r z u c ić jarzm o op iek i i p o k a za ć się sa m o d z ie ln y m . Na p o lo w a n iu zabija- d zik a k a le d o ń sk ie g o i lud u w a ln ia o d zm ory, w b rew w o li m atki o fia ­ ro w u je s w e serce piękn ej A talan cie i zabija stry jó w . W ten s p o s ó b sta je u szczy tu s ła w y , s a m o d z ie ln o śc i i sz c zę śc ia . A le ten sz c zy t j e s t dlań r ó w n o c z e śn ie także k resem . R ozża lo n a m atka przek lina g o i rzuca w o g ień g ło w n ię , o d której w e d le p r zep o w ied n i za leża ło ży cie syn a. M eleagra rzecz ta przeraża i to n ie ze w zg lęd u na p r z ep o w ied n ię. S tra szn y jest dla n ie g o sa m czyn m atki, który zabija w nim to, co s ta n o w iło isto tę c zło ­ w ie c z e ń stw a . Za tym c io sem p ie rw sz y m idą d a lsz e . O p u szc z a go A ta­ la n ta , która p o ś w ię c iła się Dyanre i śm ie rc i, by tylk o przez sła w ę p o ­ z y sk a ć m iło ś ć M eleagra, jaką się ża d n a n ie m o g ła p o szc z y cić k ob ieta. W ten s p o s o b staje M eleager w o b e c p ytan ia, co u A talarity w g r ę

(4)

140

Reeenzye i sprawozdania.

w c h o d z iło : m iło ś ć c zy z a ch cia n k a c h im e r y c z n a ? W idzi s ię w ię c ig ra szk ą p r ó ż n o ś c i k ob iece], czuje w o k ó ł g r o zę i o p u s z c z e n ie , r o zu m ie to je d n o

ty lk o , że dla n ie g o w s z y s tk o s k o ń c z o n e .

W a n a lizie A c h ille sa w y k a zu je au tork a p o k r e w ie ń stw o z H a m letem . A c h ille s W y sp ia ń sk ie g o to p o s ta ć bardziej m a rzy cielsk a , n iż h ero iczn a , z a g łę b io n a w s o b ie . M y ślą c i styk ając s ię z ch ytrym O d y ss e u se m , jak H a m let z K la u d y u sz em , rozw ija s ię i p o tę ż n ie je d u ch em . P o w o li k szta łtu je s ię w n im p o c z u c ie C zło w ieczeń stw a , r o śn ie ś w ia d o m o ś ć i p o g a rd a dla w ła s n e g o o to c z e n ia . W idzi b o w ie m , że s ą to lu d zie n ik czem n i, m ali, c h c iw i, szu k a ja c z a ś je d n o s tk i rów n ej s o b ie , d u sz y p r a w d z iw ie bratniej, s p o s tr z e g a je d y n ie H ek tora i to ku s w e m u n ie s z c z ę ś c iu w o b o z ie n ie ­ p rzyjaciół. A c h ille s c h c ia łb y g o m ieć przyjacielem i w e s p ó ł z nim u - tw ie rd zić na z ie m i s z la c h e tn o ś ć . Przez taki nastrój d u ch a o d b ieg a o n o d p r z ec ię tn y c h za p a tr y w a ń i p ojęć, w y r a sta n a d m ie r n ie p o n a d o to c z e n ie i w ten s p o s ó b g o tu je s o b ie u p a d ek . G od ząc się n a p r o śb ę P atrok lu sa, p r o w o k u je sw ó j lo s i z śm ie r c ią p rzyjaciela m u s i w a lc zy ć w b rew m a ­ rzen io m z H ek to rem .

W a n a lizie w e w n ę tr z n e g o tra g izm u A c h ille sa sz ła p. M ark ovic za w s k a z ó w k a m i B r z o z o w sk ie g o . R zecz w ten s p o s ó b o ś w ie tlo n a w yk azu je ró żn ic ę p o m ię d z y A c h ille se m H om era a W y s p ia ń s k ie g o , b o h a terem e p o s u a tr a g ed y i. Przy p ozorn ej sp r z e c z n o śc i m a m y w o b u w y p a d k a ch do c z y n ie n ia z je d n ą i tą sa m ą rzeczą, z d w ó ch różn ych p u n k tó w w id z e n ia u jętą, co d o w o d z i, że isto ta tra g ed y i tkw i w p ew n ej k o n stru k cy i, w s p o ­ s o b ie p a trzen ia n a lu d zi i ży cie.

W e d le in te rp re ta cy i p. M ark ovic W y sp ia ń sk i k o n stru u je d u sz e s w y c h b o h a te r ó w w ten s p o s ó b , że p rzep row ad za w n ich p rzeo b ra ż en ie . Z m r o k ó w i z a ś le p ie n ia w y d o b y w a s ię d u sz a na ś w ia tło i d o c h o d z i d o ś w ia d o m o ś c i, że d o ty c h c z a s o w e jej ż y cie b y ło b łą d ze n iem . T o p rzeb u ­ d z e n ie d u s z y p rzejaw ia się w s p o s ó b d w ojak i ; jed n i b o h a ter o w ie , lu d zie ■czynu, jak A c h ille s, O d y s s e u s , w ie le w ż y ciu z d z ia ła w s z y , b u d zą s ię do życia d u c h o w e g o , in n i z a ś, jak M łod a, w io d ą c ż y cie b e z cz y n n e, b u d zą s ię d o czy n u i z lu d zi c o d z ie n n y c h p rzeob rażają s ię w b o h a te r ó w . P ierw szy m z a ś i d ru g im u k o jen ie p r z y n o si śm ierć.

S k r e śliw sz y o g ó ln e k o n tu r y tr a g ic z n eg o efek tu , au tork a rozb iera z a g a d n ie n ie , d o ty c z ą ce s to s u n k u w in y i kary. Jej z d a n ie m up atru je W y ­ s p ia ń s k i w in ę czło w ie k a w z b y tn ie m w y n ie s ie n iu s ię p o n a d o to c z e n ie i u z u r p o w a n iu s o b ie p raw , p r z y słu g u ją c y c h k o m p en ten cy i bosk iej. W in ę tak ą p o p e łn ia H a m let, g d y są d zi K la u d y u sza , w o b ec c z e g o je g o czyn w y m a g a ek sp ia c y i ; „ B o g o w ie c ię darzą o k la sk iem , lecz o kręt tw ój w fali — ■ z a t o n ie “. Kara, w d u ch u e k sp ia c y i pojęta, p o s ia d a m o c o c z y ­ szc za ją c ą , jed y n y m z a ś u p r a w n io n y m sę d z ią , który karę w y m ierza , je st su m ie n ie . W edle au tork i s to s u je s ię d o d ra m a tó w W y sp ia ń s k ie g o p o g lą d W ila m o w itz a , który przyjm u je s p r a w ie d liw o ś ć jako m o c im a n e n tn ą , jako r ó w n o w a g ę kary i p o k u ty , p e w n e g o rodzaju p rz y cz y n o w y zw ią zek m o ­ ra ln y , d zięk i k tó rem u o sta je s ię siła m o raln a, słu żą c a ży ciu za p o d s ta w ę . P oza tern s łu s z n ie au tork a p o d k reśla , W y sp ia ń sk i k om p lik u je p r o c e s w in y i kary przez o g n iw a p o ś r e d n ie . W s tu d y u m o H a m lecie

(5)

Recenzye î sprawozdania.

1 4 Î d z iw i STę p o e ta , że „ ilu ż to P o lo n iu sz ó w — C a ram b isów m u s i p a ść, n im H a m le to w a d łoń się ż e K la u d y u sz a “ . M yśl taka, że z p o w o d u je ­ d n o stk i u leg a ją z a g ła d zie rzesze całe, isto ty n ie w in n e , zn ajd u je s iln y w y ra z w d ram atach W y sp ia ń sk ie g o (K lątw a, J o a s , W a n d a ), w czem au torka w id z i w p ły w B iblii i d u ch a g r ec k ie g o .

B e zp o śr ed n io z za g a d n ie n iem w in y łą czy autork a rolę i zn a c ze n ie śm ie rc i w je g o dram atach. Z te g o p u n k tu w id z e n ia p rzed sta w ia ją dla niej b o h a ter o w ie W y sp ia ń sk ie g o trzy pru p y. G rupę p ierw szą tw orzą O jn eu s, K siądz, S a m u el. Ci n ie g in ą , g d y ż p o p ełn ia ją w in ę tak w ielk ą , że śm ie rć b y ła b y dla n ich karą za lek ką. W tym w z g lęd zie o d d a la się W y sp ia ń sk i od S zek sp ira, a zbliża do tra g ik ó w greck ich ; karą naj­ c ię ż s z ą je st dlań kara E dypa.

Na in n y m jed n a k p u n k cie sp rz e n iew ie rz a się W y sp ia ń sk i d u ch o w i g reck iem u , g d y w ie lu sw y m b o h a tero m każe d o b ro w o ln ie sk a zy w a ć się na śm ierć. S ta ro ży tn i n ie czy n ili te g o , b o i u k o ch a n ie życia b y ło u nich siln iejs ze i s a m o b ó js tw o u c h o d ziło za rzecz tc h ó r z liw ą , m ęża n ie g o d n ą . B o h a te r o w ie W y sp ia ń sk ie g o n a to m ia st ży cia n ie cen ią , lecz n a w et tę sk n ią za śm iercią , która k u si zn ę k a n ą d u sz ę n a d zieją in n y ch , lep sz y ch ś w ia t ó w . W tem u k o ch a n iu śm ierci za zn a cza s ię ju ż w y b itn ie d u ch śr e d n io w ie cz n y .

S ta n o w is k o w y ją tk o w e zajm u je B o les ła w Ś m ia ły — je d y n y rep re­ z en ta n t g ru p y trzecjej. W y sp ia ń sk i p o ją ł g o i w y k o n a ł w d u ch u iś c ie S ze k sp ir o w sk im ; k och a o n ż y cie i sła w ę i g in ie p o ży ciu , p ełn em zb ro d n i, tracąc to , z czem m u tak tru d n o ro zsta ć się p rzy ch o d zi.

*

*

*

J u ż d o ty c h c z a s o w e w y w o d y a u to rk i zd u m iew a ją tr a fn o śc ią w ie lu c iek a w y ch sp o str z e ż e ń i b u d z ą cały sz e r e g reflek sy i. P rzed ew szy stk iem p o z w o lę s o b ie rozp atrzyć b liżej p o g lą d W ila m o w itza i g ra n ice je g o za ­ s to s o w a n ia d o d ram atu . J e s t on o ty le słu s z n y , że każda traged ya p rzestrzeg a o sta te c z n ie p raw a r ó w n o w a g i w in y i kary. Z drugiej jednak s tr o n y n o s i o n w y b itn ie s p ek u la ty w n y charakter. T y m c za sem n a leży p a m ięta ć, że sztu k a c zy s ta , jako rzecz o d filo zo fii różna, nie m o ż e g ło s ić ś c iś le o k r e ślo n y c h p raw d ; m o żn a w ię c m ó w ić o filo z o fic z n o śc i d zieła s z tu k i, lecz n ie o je g o filo z o fii. W ż y ciu są p e w n e p ie rw ia stk i, u s u ­ w a ją ce się z p od an a lizy , n ie d o s tę p n e p o ję c io w y m kategoryom p o z n a n ia , k tóre sztu k a ujm u je w k szta łt sy m b o lu i sta w ia je p rzed o czy . W ten s p o s ó b o tw iera o n a ty lk o p e w n ą p ersp ek ty w ę, w y b ieg a ją cą p o z a z m y - sło w o -s p o s tr z e g a ln ą r z e c z y w isto ś ć , p o za czem isto ty rzeczy nie przesą d za .

W yd aje się to p a ra d o k sem , je s t jed nak praw d ą, że sztu k a czy sta o d p o w ia d a k ry ty cy zm o w i w filo z o fii. P op arcie takiej te zy m o żem y zn a leźć w s tu d y u m W y sp ia ń sk ie g o o H a m lecie, do k tórego je s z c z e w ró cim y . O sta te cz n ie i W ila m o w itz n ie c h ę tn ie s ię ch ce p o z b y w a ć g ru n tu rea ln eg o p o d n o g a m i, g d y p od k reśla im m a n e n tn y charakter s w e g o praw a ró w n o w a g i

P rzyjm ując jedn ak p o g lą d w sfo r m u ło w a n iu W ila m o w itza , m u s ie ­ lib y śm y w ie rz y ć, że p raw o tak ie p an u je w e w s z e c h ś w ie c ie i że zad an iem sztu k i je s t u n a o cz n ia ć p o d o b n y , w y ż s z y św ia ta porząd ek . Z adania ta­ k ieg o n ie zd o ła sp ełn ić żaden a rty sta , z c ze g o w y n ik a , że p ra w o to

(6)

142

Recenzye i sprawozdania.

m o że w y s tę p o w a ć w d ziele sz tu k i ty lk o jako p raw d a su b je k ty w n â , która w d u sz y b o h a tera , w je g o p rz eż y cia ch i n a stro ja ch p o s ia d a sw ó j w alor, ■swoje k ryterya . p o d m io to w e i s u g g e s t y w n ą m o c d z ia ła n ia na u m y s ły w id z ó w . G d yb y b y ł o . in aczej, tra g ed y a b y ła b y c z e m ś w rodzaju ró w n a n ia m a tem a ty c z n e g o lu b k u p ie ck ie g o b ila n s u z ży cia .

Poza tern m o g ą b y ć p rzyp ad k i, w k tórych p ra w o r ó w n o w a g i zo sta je fo r m a ln ie d o k o n a n e, lec z r ze cz y sa m ej brak tej d o n io s ło ś c i ety czn ej, 'która z n a m io n u je tr a g ed y ę. D la te g o p raw o r ó w n o w a g i m o że m ieć tu z a s t o s o w a n ie ty lk o w s e n s ie m o ra ln y m , n ig d y sp e k u la ty w n y m . ,W in a , kreująca b o h a ter a n a ofiarę tr a g ic zn ą , w y k a zu je sp e c y a ln y charakter, co w y ra ża m y w p e w n e g o rodzaju k ło p o tliw y m , n ie z d e c y d o w a n y m są d z ie : w in ie n i n ie w in ie n ! Tak s a m o i kara n ie je st tu p r o sty m fak tem o d w e tu . — ale n ie c h się tak w braku in n e g o o k r e ślen ia w y ra żę — o b ja w em -szcze g ó ln iejszej ła sk i B ożej. Kara o d g r y w a tu rolę k ryteryu m , które 'kładzie kres m o ra ln em u p r z es ilen iu , je s t tym o k la sk iem B ożym , o jakim m ó w i W y sp ia ń sk i. Taki w ła ś n ie ch arak ter kary u w id a cz n ia s ię d o s k o n a le w J u d y c ie H eb bla. J u d y ta , z a b iw s z y H o lo fe r n e s a , z u tę sk n ie n ie m i n ie ­ p o k o jem w y czek u je śm ie rc i. Lęka s ię o n a życia, d a lszej e g z y s te n c y i ,z. p iętn em zb ro d n i n a c zo le i ty lk o śm ie r ć m o ż e b yć dla niej d o w o d e m , ż e n ie b o p rzyjęło jej ofia rę ; śm ie rć ty lk o m o ż e jej czyn u ś w ię c ić i u k oić

sza rp ią ce d u sz ą sp r z e c z n o śc i.

S p rz e cz n o ś ć m o ty w ó w j e s t g łó w n ą o s ią tra g izm u .

C o . d o m n ie o s o b iś c ie , b y łb y m s k ło n n y u w a ża ć k o n ce p c y ę W y ­ s p ia ń s k ie g o za n ie d o k ła d n ą w ty m w z g lę d zie. P o d o b n ie i rozp raw a p. M ark ovic w y k a zu je braki z p u n k tu w id z e n ia k o n tr a s to w e g o charakteru u c z u ć tr a g ic zn y ch . N ie d o ś ć s iln e za a k c en to w a n ie tej rzeczy p o c ią g n ę ło .za s o b ą ta k że in n e braki, jak p o m in ię c ie r ó żn icy p o m ię d z y d ram atem a tra g ed y ą . A u tork a ro zp atru je w ię c B o lesła w a Ś m ia łe g o n a tej sa m ej .p ła szczy źn ie, co M eleagra, ja k k o lw iek „ W a r sz a w ia n k a “ o w y b itn y m , w zru ­

s z e n io w y m ty p ie p o u cz a , że W y sp ia ń sk i lu b ia ł w ró żn e ud erzać to n y . G łó w n a w in a za ca łą tę n ie d o k ła d n o ś ć sp a d a na s a m e g o p o e tę . D o w o d zi te g o s p o s ó b , w jaki p o e ta in terp retu je n a czeln ą id eę H am leta. W p rzek o n a n iu W y sp ia ń s k ie g o S z e k sp ir za m ierza ł w y k a za ć , iż ty lk o k rzyw d y sw o je m ś c ić m o ż n a . T eza to bądź co bąd ź o ry g in a ln a , ale n aj­ b ardziej w ś w ie c ie fa łs z y w a ; n a p o d o b n y z a ś p o m y s ł in terp reto w a n ia

m ó g ł w p a ść ty lk o W y sp ia ń sk i, Polak, zm a g a ją cy się w w a lc e z trad ycyą, w k tó reg o o to c ze n iu k iełk o w a ła id ea W a llen ro d ó w i m o ra ln e sk ru p u ły K ra siń sk ich .

M y śl taka gra w s z tu c e S z e k sp ir a rolę p o w a żn ą , ale d alek ą od ■dominującej. W yraża o n a p o s tu la t natu ry n e g a ty w n e j, zo b o w ią z u ją c y a rty stę d o p r z estr z eg a n ia g r a n ic p ra w d y p s y c h o lo g ic z n e j. W ym aga on w ię c , aby p ob u d k i w y r o z u m o w a u e , lo g ic z n e , b y ły w sp a rte k o n iec zn o śc ią p s y c h o lo g ic z n ą . W aru n ek taki n ie o b o w ią z u je s ę d z ie g o , który rzecz r o zstr z y g a te o r e ty c z n ie n a z a sa d z ie k o d ek su , z o sta w ia ją c w y k o n a n ie k atom . Z w yk ły c zło w iek , d zia ła ją c w te n s p o s ó b , sta w ia łb y nam przed o c zy najbardziej n ie p o e ty c z n y obraz zb rod n iarza z w y r a fin o w a n ą , p re- m e d y ta cy ą . J e s t to w ię c p o s tu la t, d y k to w a n y p rostem p o c z u c ie m e s t e

(7)

-Reeenzye i sprawozdania.

14 3 ty c zn em , a p rzestrzeg a g o n ie ś w ia d o m ie każdy artysta p ra w d ziw y , jak np . tie b b e l, k tó reg o .Judyta d o p iero w ó w c z a s zabija H o lo fe rn esa , gd y o n na niej sam ej d o p u szc za s ię zn iew a g i.

W y sp ia ń sk i b y łb y s ię u strz eg ł s w e g o b łęd u , g d y b y z w a ża ł bardziej na k o n tra s to w y charakter efek tu tr a g ic zn eg o . W o g ó le je s t rzeczą c ie ­ k a w ą , d la c ze g o na W y sp ia ń sk im p o z o sta ła bez śla d u z d e cy d o w a n a lin ia C orneilla w k reślen iu d ra m a ty cz n y ch kolizy i, która je szc z e w czasach n o w s z y c h tak siln ie przebija w d ram atach Ib sena. W y sp ia ń sk i ig n o r o w a ł w ty m w z g lęd zie e w o lu c y ę dram atu i ś w ia d o m ie co fa ł się na s ta n o ­ w is k o śr e d n io w ie c z n e g o m istery u m .

P o p rzesta ją c na tych m im o ch o d e m rzu co n y ch u w agach , p o w ró ćm y •do rozp raw y p. M ark ovic. S z c zy t jej s ta n o w i rozd ział, p o ś w ię c o n y idei lo s u . A u torka w yk azu je d o w o d n ie , że W y sp ia ń sk ie m u b yło o b c e p o jęcie lo s u , jako śle p e p rzezn a cze n ie, że w dram atach je g o n ie w c h o d zi w grę b ez p o śr e d n ia in te rw en ey a s ił n a d p rzy ro d z o n y ch .

Z a g a d n ien ie lo su n a le ży d o rzeczy bardzo su b te ln y ch i z a w iły ch . C zęsto pojm u je się je, jako fatum ,· o m o c y p red esty n u ją cej, w o b e c której in d y w id u a ln a w o la c zło w iek a red uku je się do m in im u m .

W ten d o s ło w n y s p o s ó b r o zu m ia n e p rzezn a czen ie zaw iera dw a p ierw ia stk i : c u d o w n o ś ć , jak o fataln ą, z zew n ątrz c zło w iek iem w ła d n ą cą s iłę , i d eterm in izm , czy n ią cy czło w iek a n ie o d p o w ie d zia ln y m za czyn y. P ierw szy z tych p ie rw ia stk ó w w y m a g a naiw n ej w iary, p rzeciw d ru g iem u z a ś b u n tu je s ię ś w ia d o m o ś ć m oraln a. N ic w ię c d z iw n e g o , że w n o w sz y c h c za sa ch z ró żn y ch stro n p o d n io s ły s ię g ło s y o p o z y c y i p rzeciw p o d o ­ b n em u p o jm o w a n iu rzeczy. M ięd zy in n y m i W ila m o w itz w m iejs ce tej d a w n e j o p in ii „ sta r y ch b a b “ u sta n a w ia zu p e łn ie im m a n e n tn ą k o n ce p cy ę p rzezn aczen ia- tw ierd ząc, że „ a n a n k e “ ozn acza ty lk o p rzy m u s, jaki na c zło w ie k a w k ład ają p ew n e sto s u n k i.

' P. M ark ovic p rzykłada m iarę W ila m o w itza do id ei lo su u W y­ s p ia ń s k ie g o i d o ch o d zi d o w n io s k u , ż e i u n ie g o lo s nie o zn a c za ślep ej, .z zew n ą trz c zło w iek a tk w iącej siły , lec z tylk o n ie z m ie n n o ś ć s to s u n k ó w , która w y p ły w a z tk w ią cy ch w charakterze w ła ś c iw o ś c i. K ażdy w ię c z b o ­ h a te r ó w W y sp ia ń sk ie g o je s t sa m sp ra w cą s w e g o lo su .

Np. O jn eu sa, g d y b y n ie b y ł p o ś lu b ił, w b rew o str ze żen io m , A ltei, D y a n ie p o ś w ięc o n e j, n ie sp o tk a ła b y kara w p o sta ci śm ierci s y n a i żo n y . P o d o b n ie A ltea sa m a w y w o łu je n ie s z c z ę ś c ie , n ie m o g ą c b o w ie m . u h a - m o w a ć g n ie w u , rozp orządza lo se m sy n a , d o czeg o nie m a praw a. W reszcie M elea g e r n ie g in ie w c a le z p o w o d u g łó w n i, rzu con ej p rzez m atkę w o g ie ń . W y sp ia ń sk i w p ro w a d z ił do dram atu ten m o ty w c u d o w n y w tem sa m e m zn a c ze n iu , w jakiem w e d le je g o m n iem a n ia S zek sp ir w p row ad za n a s c e n ę d u ch y , a m ia n o w ic ie jako m o ty w dekoracyjny dla je g o p ię k n o ści i tra d y cy i. N ie inaczej m a się rzecz z A c h ille se m . W y stęp u ją ca w tym u tw o r z e ro zm o w a d w u n a stu fal p o z o r n ie ty lk o p rzem aw ia za fa ta lizm em , g d y ty m cz a se m w g ru n cie rzeczy je s t ro zm o w ą d u szy , reflek syam i s a - ih e g o b o h a tera . P osia d a w ię c zn a c ze n ie p o d o b n e, co cza ro w n ice w Mak­

(8)

144

Recenzye i sprawozdania.

b e c ie , o k tó ry ch w p r o w a d z e n iu m ó w i V o lk e lt, że j e s t to „zły d e m o n w ła sn ej d u sz y , p r z e n ie s io n y n a z e w n ą tr z “ .

Na lo s u W y s p ia ń s k ie g o sk ła d a ją s ię d w a c zy n n ik i, d w ie m o c e ; jed n a z n ic h leż y w e w n ętr zu c zło w ie k a i ob ejm u je je g o w o lę , czy n y , in te lig e n c y ę , d r u g ą z a ś s ta n o w i ś w ia t zew n ętr z n y , lu d zie i sto s u n k i ży cia .

C h a ra k tery sty k ę k o n ce p c y i p r z ez n a c ze n ia u W y s p ia ń sk ie g o d o p ełn ia u s k u te c z n io n e p rzez a u to rk ę z e s ta w ie n ie p o s k ie g o p o e ty z Ib sen em i M a eterlin ck iem . 0 p o e ty b e lg ijs k ie g o p rzejaw iła s ię na p o czą tk u j e g a k aryery literack iej siln a s k ło n n o ś ć d o p o n u r eg o , b ez n a d z iejn eg o fa ta ­ lizm u , k tóry r ed u k o w a ł in d y w id u a ln o ś ć lu d zk ą d o sk rom n ej n iem a l m iary m a n e k in ó w . W s to p n io w y m r o zw o ju , k tóry d o p r o w a d z ił p o e tę d o „ c o n q u ê te de la d e s tin é e par la s a g e s s e “ — idea p rz e z n a c ze n ia p r z y ­ b ierała o d c ie ń ja śn ie jsz y . 0 Ib se n a d o k o n a ł s ię s to s u n e k o d w ro tn y , p o e ta sk a n d y n a w s k i b o w ie m w o sta tn ie j fa z ie tw ó r c z o śc i p o p a d ł w k o m ­ p le tn y p e s s y m iz m .

W y sp ia ń sk i ró żn i s ię p o d ty m w z g lę d e m z a r ó w n o od M a eterlin ck a , jak o d Ib s e n a ; p o d o b n ie b o w ie m jak S zek sp ir, z a c h o w a ł o n o d p o - czątk u d o k o ń ca sta łą , n ie w z r u s z o n ą r ó w n o w a g ę .

*

*

*

Z a sta n a w ia ją c s ię n a d p o w y ż s z y m i w y w o d a m i a u to r k i, m u s im y p o d k r eślić p r z e d e w s z y s tk ie m p o w a ż n y , r ze c z o w y s p o s ó b tr a k to w a n ia p r z ed m io tu . D zięk i ty m w ła ś c iw o ś c io m m o g ą o n e sta ć s ię p u n k tem w y jś cia r ó w n ie rzeczo w e j d y s k u s y i. Na p o c z ą te k p o z w o lę s o b ie rzu cić kilka o d e r w a n y c h m y śli, n a tu ra ln ie b ez u ro szczeń d o ty tu łu o sta tn ie j in sta n c y i.

Z arzu t w w ła ś c iw e m te g o s ło w a z n a c ze n iu m o ż n a u c z y n ić a u to r c e ty lk o je d e n i to o c h a ra k terze bard zo o g ó ln y m . M ia n o w icie p. M a rk o v ic, o p a r łsz y s w ą ro zp ra w ę o stu d y a p ie rw sz o r z ęd n y c h te o r e ty k ó w d r a m a tu , p rzesą d ziła sp ra w ę o ty le, iż u w a ża ła z a g a d n ie n ie tr a g izm u za s k o ń ­ czo n e i z a ła tw io n e . T y m c z a sem w s to s u n k u do p o d o b n ie c ie k a w y ch zja w isk , jak W y sp ia ń sk i, z a d a n ie n ie na tern ty lk o p o le g a , ażeb y na z a sa d z ie u s ta lo n y c h z a ło żeń te o r e ty cz n y c h zja w isk o w y ja ś n ić . D ram at w rodzaju W y s p ia ń s k ie g o sa m sta n o w i p o w a ż n y p r z y cz y n e k d o te o r y i tra g izm u , z d o ln y ją ro zsze rz y ć i p o g łę b ić. K rytyka, która w ro zp a try ­ w a n iu d z ie ł sztu k i sp e łn ia to za d a n ie i w y c h o d z i p o z a istn ie ją cy sta n teo ry i, p rzesta je b y ć s to s o w a n ie m u tr w a lo n y c h za sa d , n ab iera c e c h tw órczej in w e n c y i i o d a n a lizy w z n o s i się d o s y n te z y .

W ch o d z ą c w m eritu m w y w o d ó w , p o s ta w iłb y m p y ta n ie , czy s łu s z n ą je s t ap ro b a ta , jakiej autork a u d zie la tw ie r d ze n iu W y sp ia ń sk ie g o , ja k o b y d u c h y S zek sp ira b y ły m o ty w e m je d y n ie d ek o ra cy jn y m , n ie w ch o d zą c y m w sk ła d isto tn y c h ż y w io łó w d ram atu. T w ie rd ze n ie to u w a ża łb y m co naj­ m niej za ry zy k o w n e . W p ra w d zie n ie m ają o n e z n a c ze n ia ta k ie g o d o ­ s ło w n e g o , za jakie je b ierze ś w ia d o m o ś ć n a iw n a , b e z k r y ty c z n a , b o a n i tragik om greck im , a n i S z e k sp ir o w i n ie m o żn a p r z y p isy w a ć w ia ry w s n y , w ró żb y i z ja w ien ia d u ch ó w .

(9)

Reeenzye i spraw ozdania.

145

N o w sz a krytyka jed nak , zw alczając c u d o w n o ś ć d ram atu, p o p a d a w ek strem p rz eciw n y , g w a łte m in sy n u u ją c traged yi ś w ia to p o g lą d n a tu - r a listy c zn y . J e s t to p r o c es a n a lo g icz n y do przew rotu w dziejach filo z o fii, g d y m iejsce u ś m ie r c o n e g o B oga tr a n sc en d en tu zajęła o rd yn arna m aterya. G d yb y u p o d s ta w y tra g ed y i, w tr eśc i p ojęcia p rzezn aczen ia tk w ił ś w ia ­ to p o g lą d n a tu ra listy c zn y , sztu k a taka ob n iża ła b y w a r to śc i życia, zabijała z a g a d k ę ś w ia ta . T y m cza sem ca łe „ e t o s “ traged yi p ły n ie stą d , iż o n a p r z ec zy , ja k o b y ży cie b y ło c z e m ś p r o ste m i n ie o d p o w ied zia ln em .

J eźli w ię c ś w ia t i ż y c ie je st bąd ź co bądź zagadką, a zad an iem tra g ed y i je s t sta w ia ć nam tę z a g a d k ę przed o czy m a w całej p o w a d ze Î ś w ie ż o ś c i, w ó w c z a s p ra w d ziw ie siln y m i g łęb o k o od cz u ty m obrazem ży cia m o że b y ć ty lk o sztuk a, która je g o za g a d k o w eg o charakteru n ie z a b ija , ani czy stej p o s ta c i sz a b lo n a m i g o to w e j filo zo fii n ie fa łszu je. S łu ­ s z n o ś ć tej te z y m u si u zn a ć każdy, kto up rzy to m n i s o b ie z te g o w ła śn ie ź ró d ła p ły n ą cą różn icę p o m ię d z y S z ek sp ir em a S ch illerem . S łu s z n ie w ię c z a u w a ż y ł fie n r y k S te in , iż o ś dram atu sz e k sp ir o w s k ie g o sta n o w i s t o ­ s u n e k in d y w id u u m d o ż y w io ło w y c h p o tę g przyrod y, p rzyczem p o eta nie d aje ro zw ią za n ia p rob lem u , lecz u n a o czn ia g o ty lk o w ak tu a ln y ch for­ m a ch k on flik tu .

P ou czającą w r eszc ie dla n aszej k w esty i b ęd z ie np. e w o lu c y a dra­ m a tu Ib sena. W sp o m n ia ła o niej tak że p. M arkovic, n ie d o s tr z e g łs z y je d n a k , że św ie tn e sk ą d in ą d sztu k i jak

Pani M orza, P odpory sp o łe ­

czeń stw a

s ą to rzeczy n ie w y z y sk a n e, a n a w e t z m a r n o w a n e z pu nk tu

w id z e n ia efek tu tr a g ic zn eg o . Do p e łn e g o g ło s u d o c h o d zi u Ib sen a tragizm d o p ier o w k o ń co w ej fa zie tw ó r c z o śc i, która s ta n o w i w yn ik p r z eś w ia d ­ c z e n ia p o e ty , iż w u śc isk a ch św ia to p o g lą d u n a tu ra listy czn eg o sztu k a w ielk a ka rło w a cieje i u sy ch a , iż życie je st g łę b sz e , n iżli się to o czo m p ie r w s z e g o le p s z e g o p o z y ty w is ty p r zed sta w ia i że w r eszc ie iron ia lub s c e p ty cy z m n ie s ta n o w ią trw a ły ch , p o z y ty w n y ch w a rto ści.

W yrazem n o w e g o s ta n o w isk a Ib sen a b y ł sy m b o liz m . Pod p o s ta cią sy m b o lu w p ro w a d z a ł on d o p o ezy i n o w e ż y w io ły i n o w y kąt patrzen ia na życie. J a k o rzecz, sy m b o liz m z is to ty sw ej nie je st n iczem n o w e m , lec z ubiera w n o w ą form ę to, co w d ram acie d a w n iejszy m w y s tę p o w a ło ja k o sen , w ró żb a i d u ch y . D la teg o też jako n o w o ś ć m o że sy m b o liz m u c h o d z ić ty lk o z p u n k tu w id z en ia tech n ik i dram atycznej, u b ierając rzecz w fo rm ę bardziej dla w s p ó łc z e s n e g o , w y b re d n eg o u m y słu sto s o w n ą .

J eźli się teraz sp y ta m y , jaka rzecz kryje się p od p o s ta c ią sy m ­ b o lu , o d p o w ied ź b ęd zie brzm iała : irracyon alizm życia, p ierw iastk i u s u ­ w a ją ce się z p od an a lizy , n ie w sp ó łm ie r n e z m y śle n ie m , sk u tk iem czego s ta le w ik ła m y się w sp rz e cz n o śc ia ch , g d y u siłu jem y tę treść o p a n o w a ć z p o m o c ą p o ję c io w y ch k ategoryi.

Zdaje się n ie u le g a ć w ą tp liw o ś c i, iż ujęcie W y sp ia ń sk ie g o jako n a tu ra listy je s t ró w n ie m yln e, jak s y n te z a p o e ty , s k o n s tru o w a n a przez S ie d lec k ie g o . W edle p. M a rk o v ic te d y W y sp ia ń sk i je s t c zło w iek iem n a- w s k r ó ś z ie m sk o na stro jo n y m , w e d le S ie d lec k ie g o n a to m ia st sk rajn ym id e a listą , z o czy m a o d w ró c o n e m i w z a św ia t na p o d o b ie ń stw o z a g o rza ły c h .a sce tó w śr e d n io w ie cz a . T y m c za sem za ró w n o na p u n k cie te o ry i, jak

(10)

1 4 6 R ecenzye i spraw ozdania.

i praktyki w y zn a je o n p o g lą d y p r z ec iw n e . W

W yzw oleniu

p o d ejm u je p o e ta m y śl, że d roga do a b s o lu tu w ie d z ie n ie s te ty przez z ie m ię , a sta n u p r z e b ó stw ie n ia n ie o s ią g n ie n a g ły m sk o k iem , przez rodzaj r e w o lu c y f d u ch a . Z tem w s z y s tk ie m , k re ślą c d ram at m a r z y c ie lsk ie g o K onrada, n ie m y śli p o e ta w c a le , jak s ą d z o n o , p o tę p ia ć k o n tem p la c y i, jak o k o n tem p la c y i, lecz p rzeczy ty lk o , b y k o n tem p la c y a b y ła fo r m ą r e a ln e g o ż y cia . T ra g ed y ą K onrada je s t w ła ś n ie to , iż o n , k tóry m a ta k ie ja sn o w id z ą c e w p r o s t p o c z u c ie czy n u , m u s i b e z siln ie k o ła ta ć u za p a rty ch w r ó t r ea ln e g o ż y c ia .

A n a lo g ic z n e s ta n o w is k o zajm u je W y sp ia ń sk i w k w e s ty a c h te o r e ­ ty c z n y c h . W stu d y u m o H a m le cie u cz y o n , jak b ez u ciek a n ia s ię d o n a iw n o ś c i ś r e d n io w ie c z a m o ż n a b y ć u m y słe m w y s o c e k ry ty czn y m , n ie zabijając r ó w n o c z e ś n ie w y s o k ie g o lo tu d u ch a i p o e z y i. Ś w ia t tr a n sc e n ­ d e n tn y — zd a n ie m p o e ty ■— n ie je s t d o s tę p n y w n a g łe m , b e z p o ś r e - d n iem zja w ien iu , le c z o d s ła n ia s ię p o w o li w s to p n io w y m ro zw o ju in t e - lig e n c y i. W y sp ia ń sk i w ię c je s t d alek i o d te g o , aby n e g o w a ć ś w ia t p a d - z m y sło w y , o b sta je ty lk o tw a r d o przy żą d a n iu , ab y n ie s ta w a ł on w s p r z e c z n o ś c i z p ra w a m i lo g ik i i p s y c h o lo g ii. Z n aczy to ty le, iż w y ­ b itn ie z ie m sk i p u n k t w id z e n ia p o e ty d o ty c z y n ie ty le rzeczy sa m ej, ile śr o d k ó w . K ażda p ra w d a m u si b y ć p raw d ą c zło w iek a , ja k o isto ty , p o d ­ danej p ra w d o m fiz y k i, lo g ik i, p s y c h o lo g ii. S ztuk a w ię c to n ie ż a d n e o b c o w a n ie z a b s o lu te m , a tra g ed y a to nie ża d en s e a n s s p ir y ty s ty c z n y . P o stu la t W y sp ia ń s k ie g o n ie j e s t z r e sz tą o d o s o b n io n y . P rzy p o m n ijm y s o b ie , w jak n a tu ra ln y i z ie m sk i s p o s ó b u w y d a tn ia w sw ej W ieczerzy L eon ard o da V in ci b o s k i ch arak ter C h ry stu sa : o b le w a je g o p o s ta ć b ie g n ą c a o d o k n a str u g a ś w ia tła i nadaje m u ty le b la sk u , że n ic ze m w o b e c n ie g o b y łb y efek t, w y k o n a n y b e z p o śr e d n io przez u w ie ń c z e n ie sk ro n i a u reo lą z g w ia z d i zło ta .

D o c h o d zim y o s ta te c z n ie d o w n io s k u , że is to tę traged yi sta n o w i n ie z w y k ły s p lo t w y p a d k ó w i ich logik a, która u jęta w k o n str u k cy ę o tw ie r a przed z n u ż o n e m i c o d z ie n n o ś c ią o czy m a w id za d alek ie p e r sp e k ty w y , zm u sza ją c g o d o tej sam ej nad ż y ciem za d u m y , która w d u sz y p o e ty w y k o ły s a ła je g o p o d n io s łe , a r ty sty cz n e w iz y e .

Dla p o e ty j e s t w ię c rzeczą o b o jętn ą , c o w id z b ę d z ie w id z ia ł przez; p ryzm at je g o sy m b o ló w a r ty sty cz n y c h i co s o b ie w d u sz y d o s p ie w a , w y tr ą co n y z r ó w n o w a g i p o tę g ą n a tc h n ie n ia . Bo z a ró w n o „ z w ią ze k m i­ s t y c z n y “ M ick iew icza , jak teo ry a n iw e la cy i H eb bla, — s ą to p ró b y w y d ed u k o w a n ia zaklętej w k sz ta łt d zieła sztu k i z a g a d k i sfin k so w e j ż y c ia . W ię k sz o ść jed n ak , z ży ta z n a rk o zą illu zy i, w o li m o że p o c h w y c ić n ie zr o ­ z u m ia ły z r e sz tą d la niej okrzyk :

» P o e z y o ! J e s t e ś ty r a n e m ! id ź p recz!«

*

*

*

P ow racając d o tem a tu , w y m ie n im y je sz c z e p o z o sta łe z a g a d n ie n ia , które w stu d y u m s w e m p o r u s z a p. M ark ovic.

A utorka o m a w ia m o ty w y u tw o r ó w W y s p ia ń sk ie g o , za zn a cz a ją c, a k o rzecz dlań ch a ra k tery sty cz n ą , s z c z e g ó ln e u p o d o b a n ie d la m o ty w u

(11)

Recenzye i spraw ozdania.

147

ofiary. N a s tęp n ie o m a w ia autorka zn a c ze n ie c h ó r ó w i p o d k reśla rolę cierp ien ia . W y sp ia ń sk i m oże p o w tó r z y ć za S k a ld e m Ib se n o w sk im , że d o s tą p ił ła sk i cierp ien ia i z o s ta ł p o etą . '

W r eszcie w y ś w ie tla autorka dram at W y s p ia ń s k ie g o z pu n k tu w i­ d zenia tech n ik i i rodzaju, w y k a zu ją c k olejn o d o k o n y w a n e przezeń p s y - c h o lo g iz o w a n ie krajobrazu, z a stę p o w a n ie m o n o lo g ó w o b ra zo w em , w w i­ zyjnej p o s ta c i w y ra ża n em m y śle n iem , oraz s y n te ty c z n e , w kieru nk u teatru p r z y sz ło ś c i z w ró c o n e d ą żen ia .

W sz y stk ie te rzeczy c iek a w e i su b te ln e za leca ją stu d y u m k siążk i, nad k tórą też p rzyszły b ad acz W y sp ia ń sk ie g o n ie b ęd zie m ó g ł p rzejść d o p orząd k u d z ien n e g o . Z aw iera o n a b o w ie m b a rd zo w ie le c en n e g o m a - teryału a n a lity cz n e g o , który p od ty m w z g lęd e m sta n o w i trw a łą zd o b y cz k ry ty czn ej reflek syi.

D a lsze z a d a n ie p racy nad W y sp ia ń sk im p o le g a ło b y na ^ z a s t o s o ­ w a n iu g e n e ty c z n e g o p u n k tu w id z e n ia , k tóry w stu d y u m p , M ark oyić z o s ta ł ty lk o m im o ch o d e m za zn a cz o n y . A u tork a b o w ie m m ówi. o tw,órc£ej s ile cierp ien ia u W y sp ia ń sk ie g o b ard zo o g ó ln ie , g d y ty m cza sem w rze­ c z y w is to ś c i s ty c z n o ś ć je g o z Ib se n o w sk im S k ald em id zie o w iele' dalej. P iękna ta, n ie zw y k ły m urokiem m e la n c h o lii o w ia n a p o sta ć Ib sena w y ­ p o w ia d a m ięd zy in n e m i m y śl, że „najpiękn iejszem u są p ie śn i n ie w y s p ie - w a n e “ . T ak się p o c ie s z a d u sza , n ie zd o ln a d ać k o n k r etn eg o w yrazu p o ­ ry w o m serca i tę sk n o ty . P o ciech ę tak ą n a z w a łb y m „ filo z o fią ro z p a cz y “ , b o ty lk o r ezy g n a cy a m o ż e p o z w o lić m iło ś ci k w itn ą ć „ w kraju bez sło ń c a , b e z g w ia z d i k s ię ż y c a “ .

L isty W y sp ia ń sk ie g o , z w ła sz cz a z o k resu p a ry sk ieg o , p e łn e sm u tk u , p ok azu ją n am , jak p o e ta w a lc z y ł z cie rp ie n ie m , o p iera ł s ię b ezn a d ziei i p o d o b n ą w ła ś n ie filo z o fią ro zp a czy b r o n ił s ię p rzeciw k o m p le tn e m u p e s s y m iz m o w i. W ó w c z e s n y c h w ię c na stro ja ch p o e ty i w je g o sy tu a c y i ży cia tk w iły zarod y, k tóre rozw ija ły się w id eę p rzezn a czen ia i u c z y ły g o w n ik a ć w is to tę tra g izm u . G en eza b o w ie m idei p rzezn a czen ia j e s t bardzo p r o sta . P o w sta je o n a przez sp o tę g o w a n ie p o jęć i u o g ó ln ie ń p o ­ to c zn y ch tak, jak p o s ta ć b oh atera przez w y d o b y c ie na ja w w s z y s tk ic h , w e w n ętr zu tk w ią c y c h m o ż liw o ś c i. Istnieje w ię c p r z y sło w ie, które p o ­ w ia d a , że n iem a n ic z łe g o , c o b y n ie w y s z ło n a dob re.

U p o d s ta w y id ei p rz ez n a czen ia — ta k ie g o co najm niej, jakie w y ­ stę p u je u W y sp ia ń sk ie g o tk w i a n a lo g ic z n y sp o s ó b ro zu m o w a n ia ; z p u n k tu w id zen ia c e ló w d a lsz y c h , fin a ln y ch o c e n ia m y k o rzy stn ie r zeczy sk ądinąct b yn ajm n iej n ie k o r zy s tn e .

T ak ą w ła śn ie m e to d ą m y śle n ia p o słu g u je s ię A talanta, g d y p o ­ c ie sz a M eleagra, m ó w ią c , że w s z y s tk ie s p o w o d o w a n e przezeń o k ro p n o ści b y ły p o tr z eb n e dla w y r o b ie n ia w n im s a m o d z ie ln o śc i.

S tą d też w y p ły w a , że b o h a ter tra g iczn y m u s i u św ia d a m ia ć s o b ie lo g ik ę w y d a rzeń , b o ty lk o na ta k iem zro zu m ien iu rzeczy m oże s ię z a sa d z a ć u zn a n ie k o n ie c z n o ś c i i z g o d a z lo se m .

D o ta k ieg o celu d ą ż y ł w sw e m ży ciu W y sp ia ń sk i, u siłu ją c p rze­ z w y cię ży ć z d e zo r y en to w a n y , b e z c e lo w y liryzm , i w y p ra co w u ją c w y siłk iem in te lig e n c y i w a r to śc i, z d o ln e sta n ą ć ta m ą p rzeciw falom d ek a d en ty zm u .

(12)

148

R eeenzye i spraw ozdania.

W ten s p o s ó b na tle p o n u re] r z e c z y w is to ś c i p o e ty w s c h o d z iła idea p rzezn a czen ia , jak g w ia z d a p r z ew o d n ia , ch r o n ią c łó d ź d u s z y od rozb icia w śró d b u rz liw y ch o d m ę tó w ż y cia .

„ B o w e m n ie b y ła m y śl sło n e c z n a , B o ż a !* — m ó g ł p o w tó rzy ć W y sp ia ń sk i za „ K r ó le m -D u c h e m “ — k tóry d z iw ił się zrazu, n ie ro zu ­ m iejąc je sz c z e w y ż s z e g o z rzą d zen ia lo su , d la c ze g o jem u , u o s o b ie n iu w o li, en erg ii, s iły n ie p o h a m o w e n e j, p r z y sz ło u r o d z ić się w s e n n e m , z n ieru ­ ch o m ia łe m o to c z e n iu , w ś w ie c ie , który m u c ic h o ś c ią i b ie g ie m ż ó ł­ w im u rągał.

L w ów .

Henryk Ż yczyń ski.

S o b e s k i M ic h a ł: F ilozofia sztuki, tom I. Dzieje estetyki. Z a­

gad n ien ie m etody. T w órczość artysty. W ydane z zapom ogi Kasy

p om ocy dla o só b pracujących na polu naukow em im. Dra J.

M ianow skiego. W arszaw a, E. W ende i Ska, 1917, 8-vo, str. VIII-j—

456.

U b o g a n a sza lite ra tu ra e s te ty c z n a n ie m o że p o s z c z y c ić się ani jed n em d z iełe m , k tó re b y o b e jm o w a ło c a ło k sz ta łt ró żn o ro d n y ch za g a d n ie ń , ze sp ra w ą p ięk n a , sz tu k i, tw ó r c z o ś c i a r ty sty cz n ej z w ią za n y ch . N ieliczn e p race p r z y g o to w a w c z e , w y ją tk o w o ty lk o o r y g in a ln ie p o m y ś la n e i tłu m a ­ cze n ia rzeczy n ie w ą tp liw ie w ie lk ic h (ja k T a in e ’a) i p o ż y te c z n y c h (ja k L em ck e’g o ), ale n ic ju ż w s p ó ln e g o z n a jn o w sz y m i p o s tęp a m i n a u k i n ie m ających — n ie za p e łn ia ją b y n a jm n iej lu k i, k tórą o d c z u w a za ró w n o s p e c y a lis ta , e ste ta , k rytyk sz tu k i lu b literatu ry, jak i in te lig e n tn y laik. Lukę tę u s iłu je z a p e łn ić d z ieło M ichała S o b e s k ie g o , które w ła śn ie m am y p rzed so b ą .

Z ad an ie au tora tru d n e b y ło n ie ty lk o ze w z g lę d u na ten w ła ś n ie brak o p a r c ia w n a u k o w e j literatu rze o jczy stej, ale ta k ż e ze w z g lęd u na r o zliczn e r o zb ie żn o śc i i je d n o s tr o n n o ś c i, ja k ie w d ziejach e stety k i, sz c z e g ó ln ie o sta tn ie j d o b y , w p iśm ie n n ic tw a c h o b c y c h s ię z a ry s o w a ły . Z o r y e n to w a n ie s ie b ie n a jp ierw , a p o te m czy teln ik a w tym la b iry n cie o d m ie n n y c h a c z ę sto sp rz e cz n y c h z u p e łn ie te o ry i, a n a s tę p n ie w y b u d o ­ w a n ie na ty m fu n d a m e n c ie m o ż liw ie w s z e c h s tr o n n e g o i p r z e d m io to w e g o s y s te m a tu e stety c z n e j w ie d z y — to b y ły d w a różn e, c h o ć ś c iś le z e so b ą z w ią za n e, a n ie z m ie r n ie ciężk ie z a d a n ia . M ając przed s o b ą p ierw szy tylk o to m d zieła , to m , b ęd ą cy Cjak to zo b a c zy m y ) w zn aczn ej czę śc i ty lk o w s tę p e m d o rzeczy, n ie b ę d z iem y się k u sili o o są d z e n ie , o ile a u to r z te g o za d a n ia w y w ią z a ł s ię b ez zarzutu ; p o sta ra m y się na -razie rozejrzeć s ię w m a tery a le, k tóry nam a u to r p od ał, i w sp o s o b a c h , jakim i sta ra s ię o p a n o w a ć g o i w y ło ż y ć .

P ierw szem z a g a d n ie n ie m , jak ie s ię tu p . S o b e s k ie m u n a s u n ą ć m u ­ sia ło , b y ło : co » filo z o fia sz tu k i« w n a jszerszem i w fa ś ciw e m sło w a zn a czen iu ob jąć p o w in n a oraz ja k ie są n a jo d p o w ie d n ie jsz e d rogi czyli m e to d y jej b ad ań ? S ą to p y ta n ia o ty le ś c iś le ze s o b ą zw ią za n e, przyjęcie tej lub o w ej m e to d y w p ły w a d ecy d u ją co na ich zakres, a w d al­ sz y m ciągu na za k res e ste ty k i w o g ó le i n a o d w r ó t: w y tk n ięc ie s o b ie

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

gg Zagraniczna prasa prawnicza

[r]

Podjęcie uchwały przez Prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej w sprawie zadań i charakteru „Palestry” jest uwarunkowane koniecz­ nością dostosowania profilu pisma

W dziedzinie tej mamy, niestety, bardzo dużo mankamentów, które według oceny Prezydium NRA wynikają z tego, że wielu członków rad nie włącza się

[r]

[r]

Drugim warunkiem zezwolenia zawartego w zarządzeniu jest usta­ lanie w um owach zlecenia zaspokajania należności z tytułu w ynagro­ dzenia adwokackiego bądź w