• Nie Znaleziono Wyników

Filozoficzne implikacje strukturalizmu na terenie antropologii.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Filozoficzne implikacje strukturalizmu na terenie antropologii."

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

SYMPOZJUM O STRUKTURALIZMIE K. U. L., L I S T O P A D 1970 R.

MIECZYSŁAW A. KRĄPIEC

FILOZOFICZNE IMPLIKACJE STRUKTURALIZMU NA TERENIE ANTROPOLOGII

Strukturalizm nie przedstawia jakiejś jednej zwartej koncepcji m y­

ślenia, ale jest raczej ogólnym kierunkiem, w którym pojawiają się i rozwijają różne n u rty naukowej interpretacji rozmaitych dziedzin ludzkiego życia 1. I dlatego filozoficzne aspekty strukturalizm u w ią­

żą się raczej z konsekwencjami epistemologicznymi metod zapropo­

nowanych przez niektórych autorów 2, aniżeli wprost z tw ierdzenia­

mi czy propozycjami czołowych myślicieli tego kierunku. Nie zna­

czy to jednak, że takich propozycji — u niektórych przynajmniej autorów — nie ma, lub że są one czymś wyłącznie marginalnym, nie związanym z upraw ianą metodą badania. Przeciwnie, są to — jak się w ydaje — bardzo istotne twierdzenia, których rozumienie i akceptacja czyni zrozumiałą drobiazgową metodę opisu zjawisk

kulturowych, zwłaszcza na polu etnologii, która może najbardziej wiąże się z rozumieniem człow ieka3. Ale strukturalizm znajduje swój wyraz także w psychoanalizie, socjologii i lingwistyce.

1 P o r . P . W a t t ć , L ’i d e o l o g i e s t r u c t u r a l i s t e , w : B i l a n d e la t h e o l o g i e d u X X s i e c l e , l . L e m o n d e c o n t e m p o r a i n , w y d . C a s t e r m a n , s. 339—345, P a r is 1970.

2 A u t o r e m g ł ó w n i e i z a s a d n ic z o tu c y t o w a n y m b ę d z ie C. L e v i - S t r a u s s , t w ó r c a s t r u k t u r a liz m u . O n t e ż n a k r e ś l i ł z a s a d n ic z e k i e r u n k i r o z u m ie n ia c z ło w ie k a w s t r u k -

t u r a liz m ie . N a k o n s e k w e n c j e e p i s t e m o l o g i c z n e s t r u k t u r a l i s t y c z n e j m e t o d y z w r a c a u w a g ę c y t . P ie r r e W a t t e . P o d o b n i e u j m u j e z a g a d n i e n i e P . B l a n ą u a r t , A t e i s m o

e s t r u t t u r a l i s m o , w : A t e i s m o c o n t e m p o r a n e o , S. E. I. 1968 v o l. II. s. 493—520.

3 A r t y k u ł t e n z o s t a ł p o m y ś l a n y j a k o — w m ia r ę m o ż n o ś c i — z e s t a w w y p o ­ w i e d z i C. L e v i - S t r a u s s a . C h o d z i m i b o w i e m o to , b y z n a n e t e z y n a t e m a t s t r u k ­ t u r a liz m u , k t ó r e u k a z a ł y s i ę w r o z l i c z n y c h p u b li k a c j a c h m o g ł y b y ć n i e t y l k o z i ­ l u s t r o w a n e p r z y k ła d a m i w y p o w i e d z i , a le p r z e c i w n i e , b y z s a m y c h w y p o w i e d z i g ł ó w n e g o r z e c z n ik a s t r u k t u r a l i z m u z a r y s o w a ł s i ę o b r a z c z ł o w i e k a , b ę d ą c y k o n ­ s e k w e n c j ą p r z y j ę t e j m e t o d y i p o s t a w y p o z n a w c z e j — o r a z z o s t a ł y u k a z a n e o s t a ­

t e c z n e z a ło ż e n ia p o z n a w c z e s t r u k t u r a liz m u . J a w i ą c y s i ę tu ta j o b r a z c z ło w ie k a (resp . b r a k o b r a z u ) w z a s a d z ie j e s t z g o d n y z o p is a m i, j a k i e u k a z a ł y s i ę w l i t e ­ r a t u r z e f i l o z o f i c z n e j n a t e t e m a t y .

(2)

5 6 2 M IE C Z Y S Ł A W A . K R Ą P IE C

Lingwistyka stała się może jedną z najwdzięczniejszych dziedzin analizy dla strukturalistów . A bardziej ściśle mówiąc, to struktu- raliści nawiązali do osiągnięć lingwistów takiej miary jak G. F. de Saussure i jego wiekopomnego dzieła Cours de la linguistiąue ge­

nerale (wyd. w r. 1916, ale wcześniej znane z wykładów), do ling­

wistów rosyjskich R. Jakobsona, S. Karczewskiego i N. Trubec- kiego. Zwrócenie uwagi na niekonieczność powiązania pojęć i ich materialnych signifikantów — chociaż te w obrębie jakiegoś języka nie są dowolnym tylko układem — rozróżnienie języka od mowy, którą posługuje się ludzka jednostka, włączająca się przez swą mowę w obiektywne struktury językowe; wreszcie badanie tychże stru k ­

tu r języka tak w kręgu neopozytywistów jak i — w innym aspek­

cie — przez szkołę kazańską, stało się w jakiejś mierze przesłanką do twierdzeń o obiektywnej strukturze ludzkiego języka i jego funkcji w formacji psychizmu człowieka. 4

Claude Levi-Strauss, jeden z twórców i zarazem najbardziej reprezentatywny myśliciel strukturalistyczny, daje wyraz swemu przekonaniu, że ludzki obiektywny język zawiera w sobie to wszyst­

ko, co de facto zostało już wyrażone i przeszło na własność k u ltu­

rową ludzkości, oraz to także, co m o ż e być wyrażone przez czło­

wieka. Język zatem jest s t r u k t u r ą ogarniającą wszystkie du­

chowe możliwości człowieka; albo inaczej: to duchowe możli­

wości człowieka i ich granice są uwarunkowane i zakreślone obiektywną funkcją języka. „Język bowiem nie mieści się ani w rozumie analitycznym dawnych gramatyków, ani w dialek-

tyce konstytuowanej, wprowadzonej przez językoznawstwo stru k ­ turalne, ani w konstytuującej dialektyce jednostkowej praktyki przeciwstawionej działaniom urzeczowionym, ponieważ wszystkie

trzy go zakładają. Językoznawstwo stawia nas wobec bytu dialek­

tycznego i totalizującego, lecz zewnętrznego (lub niższego) względem świadomości i woli. Język — totalizacja nierefleksyjna — jest to pewien ludzki rozum, który ma swoje racje, a człowiek ich w grun­

cie rzeczy nie zna. I jeśli ktoś wysunie zastrzeżenie, że jest tak tylko dla podmiotu, który go interioryzuje na podstawie teorii lingwi­

stycznej, odpowiemy, że dla tego podmiotu, który jest podmiotem MÓWIĄCYM, wyjście takie jest wykluczone, bowiem ta sama oczy­

wistość, która odsłania przed nim naturę języka, wyjaw ia mu także, że natura ta była taka sama, kiedy jej nie znał — gdyż już wtedy mógł być rozumiany — oraz że pozostanie jutro, gdy on naw et nie będzie o tym wiedział, gdyż to, co mówi, nie jest i nigdy nie będzie wynikiem świadomej totalizacji praw lingwistycznych” 5.

* P o r . P . B l a n ą u a r t , a rt. c y t ., s. 497—9.

5 C. L ć v i - S t r a u s s , M y ś l n i e o s w o j o n a . P r z e ł. A . Z a j ą c z k o w s k i , W a r s z a w a 1969, s. 378.

(3)

S T R U K T U R A L IZ M W A N T R O P O L O G II

I

5 6 3

Rozróżnienie zaś pomiędzy myślą refleksyjną, czyli racjonalną, a myślą spontaniczną i nieoswojoną traci swoją rację bytu, gdyż w obu formach myślenia sens pochodzi od systemu obiektywnego znaków, który w yraża się przez człowieka mówiącego, niezależnie od tego, w jakim stadium historycznego rozwoju znajduje się ów człowiek. „Myśl, że wszechświat ludów pierwotnych (rzekomo p ry ­ mitywnych) sprowadza się przede wszystkim do przekazów, nie jest nowa... Potrzeba było dopiero odkrycia fizyki, że'wszechświat semantyczny posiada wszystkie cechy przedmiotu absolutnego, by uznano, że sposób, w jaki ludy prym ityw ne konceptualizują świat, jest nie tylko spójny, lecz jest jedynym sposobem, jaki narzuca się, gdy stajem y przed przedmiotem, którego elem entarna stru k tu ra tworzy obraz o złożoności nieciągłej. Tym samym została przezwy­

ciężona fałszywa antynomia między umysłowością logiczną i pre- logiczną. Myśl nieoswojoną jest logiczna, w tym samym sensie i w ten sam sposób co nasza, lecz tak jak nasza jest nią tylko wte­

dy, kiedy używana jest do poznawania wszechświata, w którym uznaje jednocześnie własności fizyczne i semantyczne” 6.

Obiektywny język przenika całe życie ludzkie, które jest przede wszystkim życiem społecznym. A to jest spięte różnorodnymi sym­

bolami, gdyż naw et tak podstawowy zakaz kazirodztwa w różnych kulturach nie jest bezpośrednio wynikiem n atu ry ale kultury, uka­

zującym się w formie funkcjonowania odpowiednich symboli. P ro ­ blem więc polega na tym, by przy pomocy dość zaawansowanych

analiz różnych przejawów życia społecznego (czy w ogóle życia ludzkiego) znaleźć odpowiednią strukturę, w której w yrażają się (lub ewentualnie można będzie wyrazić) wszystkie formy symboli, jakie w ystępują w życiu społecznym. I taką właśnie stru k tu rą jest język, którego analiza potrafi uprzystępnić zrozumienie innych symbolicznych funkcji życia społecznego, które realizują się na zasadzie logiki związanej z samą funkcją języka. Antropologia za­

tem jako najogólniejsza teoria relacji (chyba zasadniczo: między­

ludzkich) byłaby czytelna tylko poprzez analizę stru k tu r języko­

wych 7.

6 T a m ż e , s. 402.

7 J a k z a z n a c z a B . S u c h o d o l s k i — w e „ W s t ę p ie ” d o A n t r o p o l o g i i s t r u k t u r a l n e j

i

C. L ś v i- S t r a u s s a (p r z e ł. K . P o m i a n , W a r s z a w a 1970) — „ J e g o p o j ę c i e s t r u k t u r y | r ó ż n i s i ę z a s a d n ic z o o d t y c h p o g l ą d ó w , j a k i e o b o w i ą z y w a ł y w p o c z ą t k a c h X X w i e ­ k u , g d y s t r u k t u r a o z n a c z a ła s w o i s t ą b u d o w ę c a ło ś c i i n d y w i d u a l n e j . S t r u k t u r a — w e d l e L ś v i - S t r a u s s a — o d n o s i s i ę n i e d o r z e c z y w i s t o ś c i e m p i r y c z n e j , l e c z d o z b u d o w a n y c h n a j e j p o d s t a w i e m o d e l i ” (s. 367). „ T o o k r e ś l e n i e w i e l k i e j w a g i , p o ­ z w a la o d g r a n ic z y ć m e t o d o l o g i c z n e k o n c e p c j e f r a n c u s k i e g o a n t r o p o lo g a o d t y c h

w s z y s t k i c h t e o r ii, k t ó r e w ł a ś n i e r z e c z y w i s t o ś ć e m p i r y c z n ą p r z y j m u j ą za p r z e d m io t b a d a ń ” s. 25. — I n i e c o d a le j s ł u s z n i e p is z e B . S u c h o d o ls k i: „ w t e n s p o s ó b r e ­ a liz u j e s i ę m e t o d o l o g i c z n a z a s a d a , w e d l e k t ó r e j n a u k a n i e z a j m u j e s i ę p r z e d ­ m io t a m i r z e c z y w i s t y m i , a l e ,p r z e d m io t a m i b a d a ń ’, k t ó r e k o n s t r u u j e . N a te j

(4)

5 6 4 M IE C Z Y S Ł A W A . K R Ą P I E C

Oczywiście taka wizja „strukturalna” stoi zasadniczo w opozycji do historycznego rozumienia człowieka: „W rzeczywistości historia nie jest związana z człowiekiem, ani z żadnym poszczególnym obiektem. Sprowadza się ona całkowicie do swej metody, która,

*jak wykazuje doświadczenie, jest nieodzowna do zinwentaryzowa-

! nia całości elementów jakiejkolwiek bądź struktury, ludzkiej czy ' nie-ludzkiej. Daleko zatem od tego, by szukanie zrozumiałości koń­

czyło się na historii jako na swoim punkcie docelowym. To w łaś­

nie historia służy za punkt wyjścia dla każdego poszukiwania zrozu­

miałości. Tak jak mówi się o niektórych karierach zawodowych, historia może doprowadzić wszędzie, lecz pod warunkiem, że się

z niej wyjdzie” 8. Wprawdzie myśl ludzka, nawet nieoswojona, jest głęboko zrośnięta z myśleniem historycznym, to jednak „swoistą cechą myśli nieoswojonej jest jej pozaczasowość. Chce uchwycić i świat jednocześnie jako całość synchroniczną i diachroniczną, i jej

poznanie św iata przypomina poznanie jakiegoś pokoju za pomocą luster wiszących na przeciwległych ścianach i odbijających siebie

nawzajem (jak również przedmioty w przestrzeni, która je od­

dziela), nie będąc jednak ściśle równoległe” 9. Rozumienie pełne diachronii dokonuje się tylko w synchronii, ale z drugiej strony dotarcie do głębszych stru k tu r nieuświadomionych aktualnie do­

konuje się przez odwołanie się do diachronii — „Jeśli, jak utrzy­

mujemy, nieuświadomiona działalność umysłu polega na nakłada­

niu form na pewną treść, jeśli nadto formy te są zasadniczo toż­

same dla wszystkich umysłów: starożytnych i nowożytnych, pier­

wotnych i cywilizowanych — co w sposób jaskraw y ukazuje b a­

danie funkcji symbolicznej jako wyrażającej się w języku — to trzeba i wystarczy dotrzeć do nieuświadomionej struktury utajonej za każdą instytucją i każdym zwyczajem... Jak dotrzeć do tej nie­

uświadomionej struktury? Tu właśnie metoda etnologiczna spotyka się z metodą historyczną... Pewne przemiany życia społecznego za­

w ierają zapewne jakąś strukturę diachroniczną, przykład fonologii poucza jednak etnologów, że badanie jej jest bardziej złożone i sta-

d r o d z e b a d a ń j ę z y k o z n a w s t w o ~ j e s t w z o r o w y m p r z y k ła d e m , p o n i e w a ż j ę z y k , w r o z u m ie n iu , k t ó r e m u s i ę n a d a j e , j e s t w ł a ś n i e t a k i m p r z e d m io t e m b a d a ń , a n ie r z e c z y w is t o ś c ią lu d z k ie j , k o n k r e t n e j m o w y . P r a w i e w s z y s t k i e z a c h o w a n ia j ę z y k o w e — s t w ie r d z a z e n t u z j a z m e m L ć v i- S t r a u s s — s y t u u j ą s i ę n a p o z io m ie m y ś li n i e u ś w i a d a m i a n e j ” (s. 117)” . W t o k u m ó w i e n i a lu d z ie n ie z d a ją s o b ie s p r a w y z t y c h p r a w j ę z y k a , k t ó r y m s ą p o s łu s z n i, a k t ó r e w y k r y w a n a u k a . W y k r y w a n i e t y c h p r a w m o ż e s i ę d o k o n y w a ć b e z p r z e s z k ó d w m y ś l i a b s t r a k c y j n e j ... A le z n a ­

c z e n ie j ę z y k o z n a w s t w a j e s t w i ę k s z e . D y s c y p l i n a t a d o t y c z y b o w ie m f a k t ó w — k t ó r e z d a n ie m L ć v i- S t r a u s s a — są p o d s t a w o w y m i d la z r o z u m ie n ia k u l t u r y i c z ł o w i e k a . J ę z y k n ie j e s t n a r z ę d z ie m w y r a ż a j ą c y m lu d z k ie t r e ś c i, j e s t c z y n n i k i e m , k t ó r y je

s t w a r z a ” , s. 27.

8 M y ś l n i e o s w o j o n a , s. 394.

9 T a m ż e .

(5)

S T R U K T U R A L IZ M W A N T R O P O L O G II 5 6 5

wia wobec innych problemów niż badanie stru k tu r synchronicznych, do którego ledwo co przystąpiono. Jednakże naw et analiza stru k tu r synchronicznych wymaga nieustannego odwoływania się do historii.

Tylko historia, ukazując przekształcające się instytucje, pozwala wydobyć stru k tu rę utajoną pod różnymi ich postaciami i trw ającą w następstwie w ydarzeń” 10.

Synchronia i diachronia wzajemnie się w arunkujące i przenika­

jące odsłaniają podstawowe nieuświadomione stru k tu ry antropo­

logiczne. Ale ja k ostatecznie na tle tak zarysowanej antropologii pojąć człowieka? Kim jest on? Czy to podmiot obiektywnego ję­

zyka? Nawet chyba i to nie! Podmiotowość zostaje na gruncie strukturalizm u radykalnie zanegowana: „Byłoby wiele do powie­

dzenia na tem at owej rzekomej totalizującej ciągłości ’ja ’, którą my uważamy raczej za złudzenie podtrzymywane przez wymogi życia społecznego — a zatem za odzwierciedlenie ze wnętrzności na wewnętrzności — niż za przedmiot niewątpliwego doświadcze­

nia” Zachodnioeuropejska cywilizacja jest pod przemożnym wpływem filozofów afirm ujących ludzki podmiot jako ogniskową rozumienia świata. Filozofia podmiotu zapoczątkowana przez Des- cartesa i rozwinięta przez K anta i Hegla zaciążyła niewątpliwie i na współczesnych ujęciach egzystencjalistów: „Kartezjusz, chcąc stworzyć fizykę, odcinał Człowieka od Społeczeństwa. Sartre, chcąc stworzyć antropologię, odcina swoje społeczeństwo od innych.

Oszańcowane w indywidualizmie i empiryzmie COGITO — które ma być proste i naiwne — gubi się w ślepych zaułkach psychologii społecznej12. „Zresztą są to społeczności przypadkowe, gdyż strajk, mecz bokserski, mecz piłki nożnej, kolejka na przystanku autobu­

sowym są drugorzędnymi incydentami życia społecznego, nie na­

dają się więc do odsłonięcia jego podstaw. Zrozumieć człowieka można tylko na gruncie etnologii — „uważamy etnologię za pod­

stawę każdego badania, gdy tymczasem dla S artre’a etnologia to problem, który widzi jako kłopot, z którym trzeba się uporać, lub opór, który trzeba przezwyciężyć” 13. Aby badać człowieka, trzeba —

jak to postulował już Rousseau — nauczyć się sięgać wzrokiem

10 C. L e v i- S t r a u s s , A n t r o p o l o g i a s t r u k t u r a l n a , s. 77—78. W M y ś l i n i e o s w o j o n e j n a t e m a t h is t o r ii m a d łu ż s z y p a s s u s o d s tr . 384—394. P o d k o n i e c — s. 393 — w y z n a j e :

„ W y s t a r c z y p r z y j ą ć , ż e h i s t o r i a j e s t m e t o d ą , k t ó r e j n i e o d p o w ia d a ż a d e n o d r ę b n y p r z e d m io t i w k o n s e k w e n c j i w y k l u c z y ć r ó w n o w a ż n o ś ć p o j ę c ia h i s t o r i i i p o j ę c ia lu d z k o ś c i, j a k ą u s i ł u j e s i ę n a m n a r z u c ić c h c ą c — n i e w y z n a j ą c t e g o o t w a r c i e — u c z y n i ć z h i s t o r y c z n o ś c i o s t a t n i e s c h r o n i e n i e h u m a n iz m u t r a n s c e n d e n t a l n e g o ; j a k b y lu d z ie , t y l k o p o d w a r u n k i e m z r e z y g n o w a n i a z , j a ’ z b y t j u ż p o z b a w i o n e g o z a w a r t o ś c i, m o g l i o d n a l e ź ć n a g r u n c i e ,m y ’ z ł u d z e n i e s w o b o d y . ”

11 M y ś l n i e o s w o j o n a , s. 385.

12 T a m ż e , s. 374.

ls T a m ż e , s. 372.

(6)

daleko i nie wystarczy ograniczyć się nawet do badania jakichś naturalnych grup ludzkości. Bo „każde z dziesiątków czy setek tysięcy społeczeństw, które współistniały na ziemi i które nastę­

powały po sobie, odkąd pojawił się na niej człowiek, szczyciło się, że w nim — choćby była to tylko mała grupa koczownicza, czy wioska zagubiona w głębi lasów — skupia się sens i godność życia ludzkiego. Podstawą takich roszczeń była moralna pewność podob­

na do naszej w tym względzie. Czy jednak w tam tych społeczeń­

stwach, czy u nas, trzeba dużo egocentryzmu i naiwności, by w ie­

rzyć, że człowiek w całości może się pomieścić w jednym tylko z historycznych i geograficznych sposobów istnienia, gdy tymcza­

sem praw da o człowieku tkw i w układzie różnic je dzielących i wspólnych im własności” 14.

Mając na uwadze konieczność najszerszego, obiektywnego bo etnologicznego spojrzenia na człowieka, C. Levi-Strauss dyskwali­

fikuje metody analizy własnego „ja”, którego zresztą nie ma, bo jest ono tylko interioryzacją obiektywnego języka. Co więcej — „kto zaczyna od pogrążenia się w rzekomej oczywistości ’ja ’, nigdy się już stamtąd nie wydobywa. Poznanie ludzi wydaje się czasem ła t­

wiejsze tym, którzy dali się.złapać w pułapkę osobowej tożsamości.

Lecz w ten sposób zamykają oni sobie furtkę do poznania czło­

wieka” 15.

A zatem najszersze spojrzenie na człowieka, którego dostarcza etnologia, pozwala uznać ważność obiektywnej stru k tu ry języko­

wej, która wyraża wszystko to, co z sobą wnosi kultura. Obiektyw­

ny bowiem język jest nosicielem zarazem tego, co w psychoanali­

zie Freuda jest nazwane „super-ego”. J. Lacan zwrócił uwagę, że właśnie „super-ego” przekazane poprzez język dorastającemu czło­

wiekowi nadaje treść ludzkiej psychice. Jest ona zaszczepiona na języku, jest ona wraz z językiem obiektywną strukturą. Niknie za­

tem p o d m i o t o w o ś ć człowieka. Już nie można mówić o pod­

miocie mówiącym, o tym, że to „ja” mówię, ale jedynie o tym, że „się mówi” — „ęa parle” 16.

S truktura językowa odsłania jednak inne, chyba bardziej pod­

stawowe struktury, które są zarazem bardziej zrozumiałe: „Wy­

jaśnienie naukowe nie polega na przechodzeniu od złożoności do prostoty, lecz na zastępowaniu złożoności mniej zrozumiałej przez

bardziej zrozumiałą” 17| Okazało się bowiem, że człowiek jako pod­

miot mówiący, pozornie — zdaniem Levi-Straussa — samozrozumiały w rzeczywistości jednak swoje zrozumienie znajdujący w totali-

u T a m ż e , s. 373.

15 T a m ż e .

16 P o r . B la n q u a r t , a rt. c y t ., s. 510—511.

17 M y ś l n i e o s w o j o n a , s. 371.

5 6 6 M IE C Z Y S Ł A W A . K R Ą P IE C

(7)

S T R U K T U R A L IZ M W A N T R O P O L O G II 5 6 7

zacji językowej (której owo rzekomo oczywiste „ja jest tylko in ­ terioryzacją), to dopiero zaczątek procesu redukowania: — „Jeśli

człowiek jako podmiot mówiący może odnaleźć apodyktyczne do­

świadczenie w innej totalizacji, to właściwie nie wiadomo dlaczego to samo doświadczenie miałoby być dla niego, jako podmiotu ży­

jącego, niedostępne w innych, niekoniecznie ludzkich lecz żyjących bytach” 18. Zatem należy dokonać redukcji w oparciu o zarysowaną metodę, którą Levi-Strauss nazywa metodą etnologiczną podwójnie progresywno-regresywną: „W pierwszym etapie obserwujemy fakty przeżywane, analizujemy w teraźniejszości, staram y się ustalić ich historyczne antecedensy tak daleko, jak tylko możemy zanurzyć się w przeszłość, następnie wydobywamy wszystkie te fakty na światło dzienne, aby je zintegrować w całość znaczącą. Wówczas rozpoczy­

na się drugi etap, który powtarza etap pierwszy, na innej płaszczyź­

nie i na innym poziomie; te zinterioryzowane fakty dotyczące czło­

wieka, które staram y się zabezpieczyć w całym ich bogactwie i ca­

łej oryginalności, wyznaczają tylko rozumowi analitycznemu dy­

stans, jaki ma pokonać, skok, na jaki musi się zdobyć, aby prze­

zwyciężył rozdział pomiędzy złożonością — nigdy nie przewidzianą z góry — tego nowego przedmiotu a środkami intelektualnymi, ja­

kim dysponuje” 19. Levi-Strauss zdaje sobie sprawę z tego, że do­

konując owej redukcji i rozszerzania stru k tu r naraża się na tzw.

'umniejszanie sensowności’, a przez to samo tracenie zdobyczy dla jakiegoś cienia zrozumiałości, ale mimo to wyraża przekonanie, że praw dziw y problem nie polega na tym, by wiedzieć, czy dą­

żąc do zrozumienia nadaje się sens, czy też go się traci, ale czy sens zachowany jest bardziej wartościowy od tego, z jakiego się zrezy­

gnowało. Albowiem — i to jest rzecz niezmiernie ważna — „każdy sens można uzasadnić przez mniejszy sens, i jeśli regresja ta doj­

dzie w końcu do uznania 'praw a przypadkowości’, które może tylko stwierdzić: jest tak a nie inaczej, to perspektywa ta nie za­

w iera nic alarm ującego dla myśli, której nie niepokoi żadna tra n ­ scendencja, choćby w larw alnej postaci. Bowiem człowiek otrzy­

ma wszystko, czego mógłby sobie rozsądnie życzyć, jeśli mu się uda — pod w arunkiem skłonienia się przed tym prawem — określić swoją praktykę i umieścić całą resztę w sferze zrozumiałości” 20.

Czymże jednak jest owa sfera zrozumiałości? Mamy tutaj chyba do czynienia ze zrozumiałością pojętą na opak. Bo zwróćmy tylko uwagę na ciąg myśli wyłuszczonej przez C. Levi-Straussa. N aj­

pierw szukamy ogólnych, w miarę możności najogólniejszych stru k ­ tur, które wytłumaczą stosunki ogólnoludzkie, które odkrywa etno-

« T a m ż e , s. 378—9.

19 S. 379.

« s. 383—4.

(8)

5 6 8 M IE C Z Y S Ł A W A . K R Ą P IE C

logia. Ogólnoludzkie stosunki społeczne, tworzące domenę antropo­

logii, są zrozumiałe i wytłumaczalne przez obiektywną strukturę językową, która jest zdolna wytłumaczyć nawet poczucie jaźni, bę­

dące w gruncie rzeczy tylko pozorem i interioryzacją języka. Ale i struktura językowa, chociaż jest współrozciągła w stosunku do kultury, i chociaż granice języka są granicami myślenia i kultury — to jednak nie jest jedyną strukturą, bo w niej pojawiają się aspekty takie, które świadczą o istnieniu bardziej podstawowych struktur, które trzeba przy zastosowaniu etnologicznej metody progresyw- no-regresywnej ukazać, gdyż i w przypadku analizy społeczeństwa egzotycznego „stawiałoby to nas tylko — w sposób bardziej ogólny niż innych — wobec nieuświadomionej teleologii, która choć jest historyczna, wymyka się całkowicie historii ludzkiej, teleologii, której pewne aspekty odsłania nam językoznawstwo i psychoana­

liza i która opiera się na współgraniu mechanizmów biologicznych (struktura mózgu, uszkodzenia, wydzielanie wewnętrzne) i psycho­

logicznych. Tutaj, jak sądzimy, znajduje się 'kościec’ — przej­

mując określenie S artre’a — którego złamać krytyka jego nie jest w stanie” 21.

Ujawnione, coraz bardziej podstawowe struktury: językowe, psy­

choanalityczne, biologiczne są tylko etapam i redukcji do odsłonię­

cia ostatecznych najbardziej podstawowych struktur, jakim i są bez­

władna m ateria i rządzące nią praw o przypadkowości: „Trzeba być przygotowanym na to, że każda redukcja doszczętnie zburzy z góry powziętą ideę poziomu — jakikolwiek by on był i— który próbowa­

łoby się osiągnąć. Idea ludzkości powszechnej, do której prowadzi redukcja etnograficzna, nie będzie miała żadnego związku z uprzed­

nią ideą badacza. Z chwilą kiedy się osiągnie zrozumienie życia jako funkcji bezwładnej materii, odkryje się, że m ateria ta posiada

własności zupełnie różne od tych, jakie przypisywało się jej po­

przednio” 22. Wprawdzie Levi-Strauss stoi na stanowisku, że nowe ukazanie właściwości nie implikuje destrukcji stru k tu ry czy tota- lizacji poprzedniej, tylko umożliwia jej lepsze zrozumienie — po­

dobnie jak rozpuszczenie ciała stałego zmienia układ jego cząste­

czek, ale zarazem jest skutecznym sposobem przechowywania oraz lepszego badania ich właściwości. Ale mimo to wierzy on zarazem,

„iż ostatecznym celem nauk humanistycznych nie jest konstytuo­

wanie człowieka, lecz rozczłonowanie w celu rozwiązania jego za­

gadki. Wielkie znaczenie etnologii polega na tym, że stanowi pierw ­ szy etap procedury, na którą składa się więcej etapów: ponad p ro ­ giem empirycznej różnorodności ludzkich społeczeństw, analiza

etnograficzna chce dotrzeć do inwariantów, które, jak widać z tej

21 S. 378.

« S. 371.

(9)

S T R U K T U R A L IZ M W A N T R O P O L O G II 5 6 9

pracy, sytuują się czasem w najbardziej nieoczekiwanych punk­

tach” 23. I chyba tym najbardziej nieoczekiwanym punktem jest, cytowane już twierdzenie: ,,każdy sens można uzasadnić przez mniejszy sens, i jeśli regresja ta dojdzie w końcu do uznania 'pra­

wa przypadkowości’, które może tylko stwierdzić: jest tak a nie inaczej, to perspektyw a ta nie zawiera nic alarmującego dla myśli, której nie niepokoi żadna transcendencja, choćby w larw alnej po­

staci. Bowiem człowiek otrzyma wszystko, czego mógłby sobie roz­

sądnie życzyć, jeśli m u się uda — pod w arunkiem skłonienia się przed tym praw em — określić swoją praktykę i umieścić całą resztę

w sferze zrozumiałości” 24. \

Samo zestawienie tekstów C. Levi-Straussa ukazuje, jakie konse­

kwencje filozoficzne, na polu rozumienia człowieka, wypływają z zastosowania metody etnologicznej progresywno-regresywnej.

Sam Levi-Strauss nie w aha się wskazać na ostateczną konsekwen­

cję przyjętego przez siebie stanowiska — a jest nią negacja tran s­

cendencji naw et w larw alnej postaci. Jeśli w egzystencjalizmie jesz­

cze zachowywało się transcendencję opartą na ludzkiej świado­

mości, jak to zwłaszcza miało miejsce w myśleniu K. Jaspersa, to strukturalizm negując istnienie ludzkiego podmiotu, które jest in ­ terioryzacją obiektywnego języka, wykreśla i zarazem przekreśla

ostatnie miejsce transcendencji. Podmiot ludzki zostaje ostatecznie przekreślony, bo jest sprowadzalny obiektywnie (jest zrozumiały tylko i wyłącznie) do stru k tu ry języka — ta zaś struktura w sobie odsłania inne struktury, które dają się zredukować do coraz b a r­

dziej zrozumiałych struktur, coraz mniej związanych z transcen­

dencją. A wszystko to dokonało się już w pierwszym podejściu do wyjaśnienia człowieka — w przesunięciu punktu ciężkości od świa­

domości ku strukturom nieświadomym. Modelem zrozumiałości dla człowieka nie jest byt świadomy, ale nieświadoma struktura.

Wszystko dalej jest coraz >ardziej logicznie rozbudowaną konse­

kwencją tego właśnie pierwszego podejścia.

Nic dziwnego, że tam gdzie tak radykalnie neguje się świado­

mość, neguje się zarazem i historię, którą można sprowadzić tylko do stru k tu r obiektywnych — do „mito-logii”. Szczególnie zaś chrześcijaństwo jako sui generis historia (ściślej: dzieje) zbawienia, staje się apriori mitologią 25.

“ S. 370.

24 s. 383—4. P o n o w n i e p r z y t o c z y ł e m t e n t e k s t , b o o n j e s t b a r d z o z n a m i e n n y .

25 K r y t y k ę s t r u k t u r a l i z m u , t a k ż e z p u n k t u w id z e n ia c h r z e ś c i j a ń s k ie j k o n c e p c j i c z ł o w i e k a , p r z e p r o w a d z ił Ch. M o e lle r , R e n e w a l o f t h e d o c t r i n e o f m a n , w : T h e o - l o g y o f r e n e w a l , v o l . II, M o n t r e a l 1968 ( P a lm P u b lis h e r s ) , s. 420—463. Z d a n ie m M o e lle r a , k t ó r y w t y m m i e j s c u z g a d z a s i ę z i n n y m i k r y t y k a m i , z w ła s z c z a z J.

L a c r o ix , n a t e r e n i e s t r u k t u r a li z m u m a m y d o c z y n i e n i a z n a j b a r d z ie j r a d y k a l n y m 3 — Z N A K

(10)

5 7 0 M IE C Z Y S Ł A W A . K R A P IE C

A analiza obiektywnego języka sprowadza się ostatecznie nie tyle do analizy s e n s u , ile raczej do analizy samych stru k tu r języka, jego aspektu s y n t a k t y c z n e g o , w oderwaniu od sensu.

Jest to gigantyczna, wszechobejmująca struktura non-sensu26, która znajduje swoje ostateczne „usprawiedliwienie” w uznaniu praw a przypadkowości jako ostatecznego modelu zrozumiałości, w którym mamy już zanegowaną transcendencję nawet w larw al­

nej postaci; pozostał tylko agnostycyzm.

Mieczysław A. Krąpiec

V

a t e iz m e m w s z y s t k i c h ć z a s ó w . Z a n e g o w a n i e b o w i e m p o d m i o t o w o ś c i c z ł o w i e k a j e s t z a n e g o w a n i e m s a m y c h p o d s t a w t r a n s c e n d e n c j i — b o z a n e g o w a n i e m o b e c n o ś c i d u ­

c h a p o d m i o t o w e g o w ś w i e c i e .

26 Z a r z u t t e n j u ż d a w n o s f o r m u ł o w a ł P a u l R ic o e u r (E s p r i t , n o . 11, 1963, s. 652—3)

w

p o d a d r e s e m C. L e v i- S t r a u s s a . Z w r ó c ił o n t a m t e ż u w a g ę , ż e p o m y s ł y t w ó r c y s t r u k ­ tu r a liz m u s t a n o w ią o s t a t e c z n i e (p r z y a n a l i z i e o s t a t e c z n e j , f i l o z o f i c z n e j s y s t e m u ) k o m b i n a c j ę a g n o s t y c y z m u — o p a r c ie s i ę b o w ie m o s t a t e c z n e n a p r a w ie p r z y p a d ­ k o w o ś c i j e s t p r z y z n a n ie m s ię d o r a d y k a l n e g o a g n o s t y c y z m u — o r a z n a d i n t e l i g i -

b iln o ś c i s t r u k t u r s y n t a k t y c z n y c h j ę z y k a , w c z y m z n o w u m o ż n a b y d o s t r z e c k o n ­ t y n u a c j ę n i e k t ó r y c h p o m y s ł ó w z n e o p o z y t y w i z m u .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jakie relacje zachodzą (lub zachodzić powinny) pomiędzy wyodrębnionymi wyżej częściami składowymi kultury? Czym różni się kultura od cywilizacji?11 12.. Siódma

Z szerokiego zakresu zagadnień związanych z relacją język (ojczysty, obcy) – kultura (rodzima, obca) i jej roli w przemianach grupy etnicznej skupię się na języku ojczystym,

dą jest zjawiskiem typowym w rosyjskim języku literackim oraz gwarach środkowo- i południowo-rosyjskich (w gwarach północno-rosyjskich znane jest także w pozycji nie

Trwać one będą dwa lata (cztery semestry) i po ich zaliczeniu studenci otrzymają zaświadczenie o ukończeniu Studium wydane przez Dziekana

 Pytania dotyczące konkursu proszę kierować na adres: konkursypsbig@psbig.lublin.eu z dopiskiem Konkurs Języków Obcych pod hasłem "GRANICE MOJEGO JĘZYKA

Podobnie wydatek energii jako miara statusu zmarłego może być myląca z wielu powodów: etnografia przynosi przykłady wydatku energii odwrotnie proporcjo- nalnego do miejsca

W niniejszym artykule skoncentrowałam się na kluczowym dla antropologii edukacyjnej pojęciu „kultura” w celu pokazania jego zastosowania przez antropologów edukacyjnych (głównie

czeniu przyjętym przez nas, figu ry stylistyczne, w szczególności metafory i metonimie, odnosimy nie tylko do języka potocznego, ale również do żywego języka