Zalecono do b ib lio tek n au czy cielsk ich i licealn y ch pism em M in istra O św iaty n r IV/Oc-2734/47
Wydano z pomocą finansow ą P olskiej Akadem ii Nauk
TR ESC ZESZY TU 3(2267)
W. S t ę ś l i c k a - M y d l a r s k a , K o b ieta w p ie rw o tn y m prasp o łeczeń stw ie 49 A. W i ś l i ń s k i , B ad an ia p ła tó w śn ieżn y ch w T a tra c h P o lsk ich w 1982 r. . 52 D. C h u d y b a , Z. E n d l e r , Isoetes — p o ry b lin w P o l s c e ...54 J. D u 1 a k, A ID S i re tro w iru s y ...56 K. F i g u r s k i, Czym je s t św ia t dzikich zw ie rząt dla m ieszkańców stre fy
m ię d z y z w r o tn i k o w e j? ...57 Z. D e r f e r t, T ec h n ik a w ogro d ach z o o l o g i c z n y c h ... 59 Z. B o g u c k i , U w agi o w y k ła d a c h p rzy ro d n icz y ch ilu stro w a n y c h p rzeźroczam i 60 R ośliny lecznicze polskich la só w
Bez cz arn y S a m b u cu s nigra L. (W. J a r o n i e w s k i ) ... 62 D robiazgi p rzyrodnicze
P rz y cz y n y zagrożenia nosorożców (A. L e ń k o w a ) ... 64 O sobliw e okazy m o n e tk i k o rz e n ia ste j X e ru la radicata w rez erw a cie p rzy ro d y B ukow a G ó ra koło D o brom ierza (M. Z. Szczepka) . . . . 65 W obro n ie zask ro ń ca (L. P o m a r n a c k i ) ...6 6 N oclegow iska szpaków (J. P i n o w s k i ) ... 67 W szechśw iat p rze d 100 l a t y ... 6 8 R o z m a i t o ś c i ... . 69 R ecenzje
R. S t e j n i e r , E. E d e l b e r g , Dż. I n g r e m : M ir m ikrobów (M. Z.
S z c z e p k a ) ... 70 L. R e n s i n g , R. H a r d e l a n d , M. R u n g e i G. G a l l i n g : A ll- g em eine Biologie (P. S u r a ) ...71 V yssie sie d o b n y je bazidiom icety v p o v erc h n o stn o j i g łu b in n o j k u ltu rę , (M. Z. S z c z e p k a ) ...71 N a u k a i v se le n n a ja ra d o st p o z n a n ija (M. Z. S z c z e p k a ) ...71 M. S m o t l a c h a , J. M a ł y : A tla s trz n ic h a je d o v aty c h h u b (M. Z.
S z c z e p k a ) ... 72 I. S t o u n : P roischożdenie. R om an — b io g ra fija C arlo sa D arv in a (M. Z. S z c z e p k a ) ...72
S p i s p l a n s z
I. ZADNIA G A LER IA CUBRYŃSKA, F ot. A. W iśliński (do a r t. A. W iślińskiego).
II. W ARSTW Y ROCZNE W MAŁYM P Ł A C IE LODOWYM. Fot. A. W iśliński (do a rt. A. W iślińskiego)
III. SASA N K A SŁOW ACKA. F ot. Z. M irek
IV. TYGRYS SUM A TRZA N SK I (p atrz R ozm aitości). F ot. W. S tro jn y
O k ł a d k a : TOPOLA CZARNA (sokora) P opulus nigra L. (Saliceae, W ierzbow ate).
F ot. W. S tro jn y
P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E
O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W IM. K O P E R N I K A
TOM 87 M ARZEC 1986 ZESZYT 3
(RO K 105) (2267)
WANDA STĘSLIC KA -M Y DLA RSK A (Wrocław)
KOBIETA W PIER W O TN Y M PRASPOŁECZEŃSTW IE
Określenie płci na kopalnych szczątkach kost
nych ma dla badacza duże znaczenie, pozwala bowiem ma wyciąganie w ielu wniosków tyczą
cych try b u życia i układów społecznych wy
m arłych populacji ludzkich. Na cmentarzyskach nowszej daty sprawę ułatw iają przedmioty to
warzyszące pochówkom; trudniejsza jest sy
tuacja, gdy szczątki pochodzą z okresów naj
dawniejszych, w których obrządków pogrzebo
wych jeszcze nie znano. W takich przypadkach dla oznaczenia płci pozostają tylko cechy mor
fologiczne; w konsekw encji każda forma deli
katniej zbudowana, cienkokoścista i drobniej
sza jest traktow ana jako żeńska, podczas gdy grubokościstość i masywność przypisywana jest płci męskiej. Prawdopodobnie diagnozy te są trafne, jakkolwiek pewności nie mamy. O ile wśród szczątków są fragm enty miednicy, okre
ślenie może być bezsporne, ale taka gratka nie
często się przydarza.
Powszechnie utrw alony pogląd głosi, że ko
bieta zawsze jest istotą słabszą i mniejszą od mężczyzny. Zapewne tak też było w dalekiej przeszłości. Nie mamy jednak żadnych podstaw, by przyjmować, że wynikało stąd jakieś upo
śledzenie płci żeńskiej wobec męskiej w pier
wotnych praspołeczeństwach wczesnoludzkich.
Jest z pewnością do przyjęcia założenie, że role obu płci były równorzędne. Kto wie nawet, czy
nie zaznaczała się pewna przewaga prakobiety nad pramężczyzną.
N ajstarszą formą gospodarczą w prym ityw nych hordach było zbieractwo i łowiecwto, a w okolicach nadwodnych też irybołówsbwo. Rzecz jasna, że w okresie najdawniejszym nie istnia
ło jeszcze zorganizowane łowiectwo — powstało ono dopiero na początku pleistocenu, mniej więcej jeden milion lat temu. Początkowo mo
gły istnieć bardzo ubogie pierwociny polowań, bo co można zdziałać kijem czy pałką, kością, porożem, ledwo nadłupanym kamieniem? Moż
na ty m uśmiercić zwierzę słabe, chore, ranne albo bardzo młode, gdy się zgubiło i nie miało przy sobie opiekunki. Także pierw otne rybo
łówstwo nie stw arzało większych możliwości;
nie znano przecież więcierzy, wędek ani sieci, nie 'było też łodzi — takie udogodnienia są sto
sunkowo świeżej daty. Prym ityw ne przybrzeż
ne rybołówstwo dawało więc łupy skąpe, choć z pewnością pełnowartościowe; istnieją dane świadczące o tym , że je upraw iano. W polowa
niach hrali udział dorośli mężczyźni, towarzy
szyły im przypuszczalnie niektóre kobiety nie mające małych dzieci. Za zwierzyną trzeba się było nieraz uganiać dość daleko. Kobiety ma
jące drobne potomstwo nie mogły, siłą rzeczy, być tak ruchliwe, upraw iały więc tylko zbie
ractwo. Polegało ono na wyszukiwaniu owo-
50
ców, grzybów, korzeni jadalnych, ziaren, bulw, kłączy, a także m ałych zw ierząt nadających się do zjedzenia. Czynności te nie w ym agały więK- szej siły fizycznej, lecz tylko pewnego sprytu, spostrzegawczości oraz pomysłowości, w spo
rządzaniu czegoś w rodzaju koszy z wielkich liści związanych włóknam i roślinnym i, czy wor
ków ze skóry zwierzęcej służących do przeno
szenia zdobyczy do miejsca zamieszkania.
Wspólnie z kobietam i zbierały zapewne dzieci, a pom agali może też osobnicy męscy m niej spraw ni i niezdolni do łowów.
Od najwcześniejszych okresów istniało za
pew ne coś w rodzaju stałego obozowiska, gdzie znajdow ał się p u n k t zborny hordy; najbezpiecz
niej było niew ątpliw ie w jaskini, ale nie za
wsze udawało się tak ą znaleźć, musiało w y
starczać m iejsce zaciszne u stóp pagórka, cza
sem pod okapem skalnym , w zaroślach nad zbiornikiem wodnym, itp. W arto zwrócić uw a
gę, że dziś żyjące naczelne (Prim ates) nigdy nie szukają schronienia w jaskiniach, natom iast znaleziska pochodzące z południowej A fryki do
starczyły licznych dowodów, że dwunożne au- stralopiteki sprzed 2 - 3 milionów lat zamiesz
kiw ały jaskinie. Ich psychika była więc inna niż u dzisiejszych antropoidów.
N asuwa się pytanie, w jaki sposób mógł p ra człowiek poznać użyteczność ognia? Wiadomo, że pożary nieraz pow stają sam orzutnie, czy to na skutek uderzenia pioruna lub w ybuchu w ul
kanu, czy może też zupełnie przypadkowo z ja
kiejś substancji piroforycznej. Z zapisków ob
serw atorów wiadomo, że po przejściu pożaru przez step widać setki ptaków drapieżnych i ssa
ków mięsożernych idących śladami ognia i w y
szukujących n a pół zwęglone zwłoki zwierząt, które nie zdołały ujść przed morderczym poża
rem i padły pastw ą płomieni.
Możemy sobie z dużym praw dopodobieństw em wyobrazić, że takie same zwyczaje panow ały w zamierzchłej przeszłości, gdy po świecie cho
dziły istoty wczesnoludzkie. W ędrowały poprzez popieliska szukając, tak samo jak głodne dra- pieżce, łatwego żeru. Mogło się zdarzyć, że n a
trafiały na powalone kłody drzewa tlące się jeszcze i pełne gorącego żaru. Być może któryś z nich — odważny i ciekawy — zatrzym ał się na taki widok i stanąwszy w pobliżu rozkoszo
wał się przez chwilę przyjem nym ciepłem bi
jącym od zarzewia. To nic, że większość wo
lała uciekać w popłochu pam iętając, że ogień, to śmierć i zniszczenie. Chcąc nie chcąc zbie
rano mimochodem cenne spostrzeżenia, jak np.
że żar tlącego się ognia strzela w górę jasnym płomieniem, gdy dotknie go świeży podmuch w iatru, że ogniste języki liżą znajdujące się w sąsiedztwie osmalone gałęzie, wzniecając w nich nowy płomień. Powoli gromadziły się ob
serw acje związane z istnieniem ognia. ( W chłodny dzień mogło się zdarzyć, że zzięb
nięta grom adka przykucnęła wokół żarzącego się drew na, a ktoś swawolny zaczął rzucać nad
palone gałęzie, które buchnęły płomieniem. Mo
że w pierw pow stał strach, ale potem oswojono się z nęcącym widokiem i zaczęto coraz śmielej przyrzucać gałęzi, ciesząc się nową rozryw ką.
W s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 311986
Gdy zabrakło paliw a i ogień wygasł, kończyła się zabawa, ale pozostało wspomnienie. Wy
starczyła potem następna zdarzająca się okazja, by już świadomie zechciano korzystać z dobro
dziejstw a ogniska.
Nic dziwnego, że wreszcie w prym ityw nej i bardzo jeszcze niedołężnie kojarzącej głowie błysnęła myśl: „Dobrze byłoby mieć taką tlącą się kłodę w naszej jaskini!”. Aby to śmiałe m a
rzenie przyoblec w czyn, trzeba było żarzącą się kłodę zawlec do miejsca zamieszkania. Nie dość na tym , trzeba było jeszcze naznosić ga
łęzi potrzebnych do podsycania żaru. Aby to wykonać, nie w ystarczył sam pomysł. Koniecz
ne było zwołanie na pomoc towarzyszy, w y
jaśnienie im spraw y, pokierowanie wspólnym wysiłkiem. Nielada zadanie.
Płonąca kłoda umieszczona w jaskini przy
niosła ze sobą ogrom nowych trudności i obo
wiązków. Żarłoczny ogień, niby tajem niczy ja
kiś czerwony zwierz, wciąż był głodny i w y
m agał stałego, obfitego żeru. Należało zorga
nizować pracę zespołową, wyznaczyć dyżury przy ognisku, gromadzić opał, rozdmuchiwać um iejętnie płom ień w razie potrzeby. Wysiłki te były jednakowoż opłacalne, bo jakże błogie sk u tk i w ynikały z obłaskawienia i udomowie
n ia żywiołu ognia! Ognisko dawało poczucie bezpieczeństwa, chroniło przed napaścią dzikich zwierząt, pomagało przyrządzać żywność, da
wało św iatło i ciepło w mroczne i chłodne no
ce. Z biegiem czasu pow staw ały setki w ynalaz
ków związanych z pracą przy ogniu. Można śmiało zaryzykować tw ierdzenie, że ognisko nie tylko utrw alało wspólnotę hordy, ale stało się ważnym elem entem rozw oju praspołeczeństwa ludzkiego.
Podany opis jest oczywiście schematyczny i w uproszczonym szkicu przedstaw ia nad w y
raz złożone zjawiska, które rozgryw ały się nie
zm iernie powoli i stopniowo w geologicznych m iarach czasu. Musimy sobie zdawać z tego sprawę, że dziś patrzym y n a te zdarzenia z bardzo odległego p u n k tu widzenia i że ogar
niam y całość w perspektyw icznym skrócie.
W istocie zjawiska te narastały powoli i w y
stępow ały nie wszędzie w jednakowym tempie.
W ynalazek ognia dokonyw any był niezależnie od siebie w różnych miejscach świata, tam gdzie pow stała ku tem u potrzeba. W M akapan, w południowej Afryce, odkryto wraz ze szcząt
kam i istot człekopodobnych sprzed około dwóch milionów lat, w yprażone kości zwierzęce, wę
giel drzewny, popioły i inne ślady stosowania ognia; a w zupełnie innej części świata, w ja
skini Czukutien, ok. 40 km na południe od Pe
kinu, natrafiono n a wielowarstwowe pokłady popiołów sprzed ok. pół miliona lat, świadczące o wielu pokoleniach mieszkańców jaskini, któ
rzy utrzym yw ali w niej płonące ognisko.
Początkowo potrafiono tylko podtrzym ywać ogień już gotowy. W ynalazku krzesania i roz
niecania dokonano stosunkowo niedawno. W r a
zie konieczności trzeba było więc w ynajdyw ać
sposoby przenoszenia drogocennego zarzewia z
miejsca n a miejsce. Ówczesna gospodarka zbie-
raczo-łowiecka miała charakter rabunkow y
W s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 311986
51
i zmuszała do okresowych wędrówek, po wy
czerpaniu możliwości żywnościowych na danym obszarze. Niełatwe było życie istot wczesno- ludzkich.
Gdy się zastanowimy nad początkami stoso
wania ognia, nasuw a się nieodparcie hipoteza, że w ynalazku tego mogła dokonać kobieta. Ła
two możemy sobie wyobrazić, że na tlący się ogienek zwróciła uwagę jakaś pram atka, której niemowlę kwiliło z zimna szukając źródła cie
p ła w kudłach rodzicielki. Pomysł zawleczenia pożądanego źródła ciepła do miejsca zamieszka
nia mógł się chyba najłatw iej narodzić w móz
gu stroskanej o dobro potom stwa kobiety, któ
rej instynkt m acierzyński podsunął ten genial
n y pomysł. W każdym razie nie ulega w ątpli
wości, że w przyw leczeniu ognia do jaśkini bardziej była zainteresow ana kobieta niż męż
czyzna, którem u troska o potomstwo nie była tak bliska i przyrodzona, jak naturalnej opie
kunce dziecka.
Być może mężczyźni i kobiety nie zawsze pędzili życie wspólne. U małp człekókształt- nych obserwowano nieraz, że kilka samic łą
czyło się w zespół wraz ze swymi m aleństw a
mi, gdy tymczasem samce tw orzyły osobne zgrupowania. Tylko okresowo obydwie płcie przebyw ały razem. Taki układ stosunków ro
dzinnych stwierdzono np. u orangutanów (Bor
neo i Sum atra). U afrykańskich antropoidów natom iast związki obu płci w ydają się trw al
sze i pary rodzicielskie nie rozłączają się, ży
jąc wspólnie z niedorosłym potomstwem. Jedy
nie stare samce wycofują się z gromady i pę
dzą żywot samotny. Nie wiadomo, jak było w hordach wczesnoludzkich; dokumentów kopal
nych brak. Teoretycznie przyjm uje się raczej istnienie gromad skupiających po 'kilka spo
krewnionych rodzin. Jest naw et możliwe, że stadła ówczesne były w większości monoga- miczne, takie hipotezy w każdym razie wypo
wiadano.
Istoty wczesnoludzkie m iały bez porównania większą pojemność czaszki, w stosunku do ma
sy ciała, aniżeli antropoidy; nie ulega więc w ąt
pliwości, że ich rozwój psychiczny był też zna
cznie wyższy, stąd nasuwa się wniosek o lep
szej organizacji ich życia społecznego. Wydaje się, że taki sąd jest w pełni uzasadniony.
Zapewne praczłowiek dobrze rozumiał i oce
niał zdum iewający fakt, że olo kobiety rodzą dzieci, z których następnie w yrastają dorośli ludzie. W kobietach więc zaczął uznawać jak gdyby potencjalnie utajone przyszłe pokolenia.
Z faktu ojcostwa praczłowiek prawdopodobnie nie zdawał sobie spraw y. Jeszcze do niedawna istniały przecież społeczeństwa — mianowicie wśród ludów w yspiarskich nie upraw iających hodowli zw ierząt — nie rozumiejące biologicz
nego znaczenia ojcostwa. Narodziny dziecka
uważano u tych ludów za stale pow tarzający się cud, powodowany ingerencją sił nadprzyro
dzonych. Przypuszczalnie w pierw otnych pra- społeczeństwach oceniano te zjawiska w podob
ny sposób. Z takiego ujm owania spraw y musiał w konsekwencji powstawać usprawiedliwiony lęk związany z czcią wobec kobiety-m atki-ro- dzicielki.
Kobieta zajm ująca się zbieractwem musiała wcześnie poznać zarówno lecznicze właściwości pewnych roślin, jak tru jące właściwości innych.
Z tego wnioskować możemy, że pierwszą lekar
ką ludzkości była prakobieta. Ona też zarazem przez poznanie trucizn zdobywała groźną broń i chyba potrafiła się nią posługiwać wobec fi
zycznie silniejszego mężczyzny, którego nie mo
głaby zwyciężyć w walce wręcz. F akty te m u
siały niew ątpliw ie zwiększać respekt mężczyzn przed groźnymi, m ądrym i i niebezpiecznymi — a jednak pożądanymi — towarzyszkam i życia.
Wiemy z wykopalisk, że u przedludzkich, dwunożnych australopiteków okres dzieciństwa trw ał znacznie dłużej niż u małp człekokształt
nych. Najważniejszym dowodem stw ierdzają
cym ten fakt jest nierównomierne starcie ko
ron zębów trzonowych. U osobników dorosłych korona pierwszego trzonowca bywa zużyta nie
mal do korzenia, drugi w ykazuje szkliwo silnie starte, a trzeci, czyli tzw. „ząb mądrości”, jest niemal zupełnie nietknięty. Dowodzi to niezbi
cie, że przerw y w w yrzynaniu się kolejnych zębów trzonowych były bardzo długie, inaczej niż u małp człekokształtnych, u których zęby te ukazują się niemal równocześnie — a podobnie jak u człowieka współczesnego, który dopiero po kilkunastu latach osiąga pełną dojrzałość, a zębów „mądrości” często w ogóle nie posiada.
U przedludzkich australopiteków fazy rośnięcia i dojrzewania miały więc tempo zbliżone do ludzkiego; wobec tego przyjąć należy, że także istoty wczesnoludzkie rozwijały się w podobny sposób. Wobec stosunkowo długiego okresu w zrastania i rozw oju osobniczego zależność po
tomstwa od m atki rodu trw ała bardzo długo.
Nie mogło to pozostawać bez konsekwencji.
Czyż można się dziwić, że we wszystkich najstarszych znanych nam wierzeniach religij
nych i mitologiach pow tarza się stale ku lt m at- ki-rodzicielki? Trudno dziś odtwarzać początki powstawania k u ltu ry w praspołeczeństwach wczesnoludzkich. Brak co do tego dokum enta
cji kopalnej. Wolno nam jednak wysuwać wnio
ski na podstawie znanych faktów, a z nich w y
nika, że kobieta w tych procesach odgrywała niepoślednią rolę.
P r o f. d r W a n d a S t ę ś llc k a -M y d la r s k a J e st w y b it n y m e m e r y to w a n y m a n tr o p o lo g ie m .
52
W s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 311986A N D R Z EJ W lS L lN S K I (Lublin)
B A D A N IA PŁA TÓ W Ś N IE Ż N Y C H W T A T R A C H PO LSK ICH W 1982 R.
W p ią ty m sezonie b ad a ń , o rg an izo w an y ch przez Z a k ła d G eo grafii R egionalnej UMCS w L u b lin ie, ob
se rw a c je p ro w a d zo n e b y ły w pierw szy ch d ek a d ac h czerw ca, lipca, sie rp n ia , w rz e śn ia i p a ź d ziern ik a o raz w d ru g ie j połow ie w rz eśn ia 1982 r. Z godnie ze sc h e m a te m o p rac o w a n y m ro k w cześniej (W szechśw iat 1984, 85: 161—164), w e w szy stk ich e ta p a c h b a d a ń k o n ty n u o w aliśm y p o m ia ry a b la c ji p ow ierzchniow ej i zm ian zasięgu w y b ra n y c h p ła tó w w otoczeniu M orskiego Oka. W e w rz eśn iu zeb raliśm y ponad to k o m p le tn y m a te ria ł dotyczący rozm ieszczenia p ła tó w w cały ch T a tr a c h P olskich, prześled ziliśm y budow ę w ielu płatów trw a ły c h i w y k o n aliśm y in s tru m e n ta ln e zd jęcia to p o g raficz n e w y b itn ie jsz y c h fo rm lo dow o-firnow ych, zn a jd u ją c y c h się w M ięguszow ieckim K otle, n a Z ad n iej G alerii C u b ry ń sk ie j, pod B ulą pod R y sam i i pod M ałym K o tłem M ięguszow ieckim . O gółem w p r a cach w zięło u d ział 14 osób: Z. B orkow ski, M. W ójcik i A. W iśliński z I n s ty tu tu N au k o Z iem i UMCS, 8 s tu d e n tó w g eo g ra fii UM CS o raz 3 osoby to w a rz y szące —• ta te rn ic y z L u b lin a i W arszaw y.
P o d o b n ie ja k w 1981 r., ta k i ty m ra z e m ciepłe la to nie sp rzy ja ło k o n se rw a c ji re sz te k p o k ry w y śn ież
nej. Do k o ń ca w rz e śn ia zn ik ły p ła ty sezonow e, a p ła ty w ielo letn ie n ie ty lk o p ra w ie całkow icie pozbyły się m łodego n a d k ła d u śnieżnego, lecz ta k ż e stra c iły zn aczną część ty c h fra g m e n tó w starszeg o firn u , k tó r e p rz e trw a ły p o p rze d n i sezon ciepły. P o zo sta ł p rzed e w szy stk im lód. S y tu a c ja ta zm obilizow ała n a s do o b s e rw a c ji budow y p ła tó w w ysoko położonych (2 0 0 0— 2400 m n.p.m .), rza d k o o d sła n ia ją c y c h sw e lodow e w n ętrz a. P rześled ziliśm y b u d o w ę w szy stk ich ta k ic h fo rm w K otle p o d R ysam i, n a W ołow ej P ła ś n i i w otoczeniu D oliny za M nichem oraz ze b raliśm y fra g m e n ta ry c z n y w p raw d zie, lecz in te re su ją c y m a te ria ł opisow y z M ięguszow ieckiego K o tła i W yżniego C zar- n o staw iań sk ieg o K otła. P o ra z p ierw szy p ro w a d ziliś
m y szczegółowe ob se rw ac je n a Z ad n iej G a le rii C u
b ry ń sk ie j. Im p ośw ięcam y n in ie jsz ą relację.
Z ad n ia G a le ria C u b ry ń sk a (2070—2150 m n.p.m.) je st p ły tk ą fo rm ą k a ro id a ln ą , sta n o w iąc ą najw yższe p ię tro D oliny za M nichem . Ś cia n a C u b ry n y (2376 m n.p.m ), z a m y k a ją c a ją od p o łu d n ia i południow ego w schodu, sk u te cz n ie ch ro n i je j g ó rn ą część przed dopływ em bezpośredniego p ro m ie n io w an ia słoneczne
go. S p ra w ia to, iż tylk o dolna część g a le rii odsłania się każdego ro k u spod śniegu. W yżej n a w e t ciepłe la ta nie p o zb a w iają zagłębień w śró d p ia rg u p ła tó w lodu i firn u , m im o że w a ru n k i zasilan ia są tu dość słab e. Ś cian a C u b ry n y je s t bow iem stro m a i pozba
w io n a rozległych fo rm w klęsłych, z k tó ry c h m ogłyby schodzić duże la w in y lu b w y d a jn e zsypy śnieżne.
O istn ien iu po d C u b ry n ą in te re su ją c y c h p ła tó w lo dow ych in fo rm o w a ł k ró tk o w 1959 r. Sz. W dow iak.
W p aź d ziern ik u 1981 r. sporządziliśm y w stę p n e opisy p ię ciu n a p o tk a n y c h płatów . Do w rześn ia 1982 r. p rz e trw a ły 4 p iaty: je d e n duży (ok. 3000 m 2) i trz y m n ie j
sze (łącznie ok. 400 m 2). W szystkie zbudow ane były z lo d u m etam orficznego.
S k o n cen tro w a liśm y uw agę p rzed e w szy stk im na dw óch p ła ta c h — n ajw ięk sz y m i n ajm n ie jsz y m (ok.
1 0 0 m 2). O bydw ie te fo rm y , z n a jd u ją c e się tuż pod śc ia n ą C u b ry n y , oddzielone były od siebie k ilk u n a sto m e tro w e j szerokości p asem p iargow ym , ale jeszcze w czesn y m la te m 1981 r. sta n o w iły części jednego jpola śniegu, f ir n u i lodu.
T ró jk ą tn y p ła t n ajm n ie jszy , pochylony k u północy, zw ra c a ł u w ag ę ła tw o d ostępną, d w u m etro w e j w yso
k ości b oczną śc ian k ą lodow ą. W ściance dostrzegliśm y zary s 14 w a rs tw ro cz n y ch różnej m iąższości — od 3 cm do 79 cm. W śród k o n ta k tó w w a rs tw trz y w y ró żn iały się znaczną g ru b o ścią s tre f zanieczyszczeń, sięg ającą 1 0 m m , podczas gdy g rubość k a ż d e j z pozostałych 1 0 s tr e f w y n o siła 1 — 2 m m . G ru b e s tre fy k o n ta k to w e p ochylone b yły zgodnie ze sp a d k iem p o w ierzchni p ła ta . P ierw sza, p rze b ie g a ją c a pod n ajm ło d sz y m lodem , śc in ała 5 w a rs tw głębiej położonych, z k tó ry c h trzy g ó rn e za p a d a ły ła g o d n ie w stro n ę p rzeciw ną, tj. k u ścian ie sk a ln e j, c z w a rta w a rstw a tw o rzy ła w ąski k lin sk ie ro w a n y poziom o do ściany, a p ią ta p o ch y lała się w s tro n ę czoła p ła ta . D ru g i (środkow y) m ocno z a ry so w a n y k o n ta k t ścin ał 3 w a rstw y p o c h y lo n e p odobnie ja k on, lecz pod m n iejszy m k ątem . S pośród p ięciu w a rs tw z n a jd u ją c y c h się po d trzecim w y ra ź n y m k o n ta k te m dw ie g ó rn e pochylone były zgodnie z nim , dw ie dolne — przeciw nie, a środkow a w y k lin o w y w ała się w s tro n ę czoła.
G ru b e s tre f y k o n ta k to w e re p re z e n tu ją lu k i s tr a ty graficzn e, p rz e ja w ia ją c e się w b ra k u je d n ej lu b w ię k szej liczby w a rs tw rocznych, a w ytw o rzo n e w czasie ciep ły ch la t, g d y a b la c ja p rzew yższała a k u m u lac ję . W ieku w a rs tw i lu k jeszcze n ie u sta liliśm y . P rz y puszczam y tylko, że d ru g a lu k a stra ty g ra fic z n a je st n ajw ięk sz a. W skazuje n a to za zn a cz ają ca się ty lko p rz y n ie j sk o k o w a z m ian a ro zm iaró w k ry szta łó w lo
dow ych: od 2—5 m m w w a rstw a c h m łodszych do 3—1 0 m m w sta rszy c h .
N ajw ięk szy p ła t n ie o d k ry ł ta k w y ra źn ie ta jem n ic sw ej budow y. Z n a jd u je się on n a w ysokości 2093—
2145 m n.p.m . P rz y p o m in a rów noległobok zw rócony dłuższym b okiem k u ścian ie C u b ry n y , od k tó re j od
dzielony je s t szczeliną szerokości 3—5 m i podobnej głębokości. W o sta tn ic h d niach w rz eśn ia długość p ła ta, m ie rzo n a zgodnie z k ie ru n k ie m sp a d k u po w ierzch ni, liczy ła 78 m, a szerokość w pobliżu ściany sk a l
nej o siąg ała 8 8 m . N achylenie eksponow anej k u p ó ł
nocy pow ierzch n i, le k k o w k lęsłej w p ro filu pod łu ż
n y m i poprzecznym , w ynosiło p rze cię tn ie 29°.
N a p o w ierzch n i p ła ta zaznaczały się k o n ta k ty p ię
ciu w a rs tw p rz y ro stu rocznego. N ajm łodszy lód, w y tw o rzo n y ze śn ieg u spadłego praw d o p o d o b n ie przed k ilk u la ty , zn a jd o w ał się u góry środkow ej i lew ej części p ła ta . N iżej o raz n a p ra w o od tego m iejsca o d sła n ia ł się lód coraz starszy . C ienkie i jednakow o w y k ształco n e k o n ta k ty w sk az y w ały n a ciągłość co
ro czn ej a k u m u la c ji, bez lu k stra ty g ra fic z n y c h , zw łasz
cza że w p ięciu k o le jn y ch w a rstw a c h zary so w ała się stopniow a, n ie w ie lk a zm ian a ro d z a ju m a teria łu . W n ajm ło d sz ej w a rstw ie lód sk ła d a ł się z k ry szta łó w o ro z m ia ra c h 1—3 m m i za w ie ra ł liczne p ęc h erzy k i p o w ietrz a często podłużnego k sz ta łtu , o p rz e k ro ju p o p rze czn y m od u ła m k ó w m ilim e tra do ok. 2 m m i d łu
W s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 311986
53
gości sięgającej k ilk u m ilim etró w . W w arstw ie p ią te j, n a jsta rsz e j n a p ow ierzchni p ła ta , ro zm iary k r y ształów w ynosiły zw ykle 2—4 m m , a pęch erzy k i p o w ie trz a w y stęp o w ały w p ra w d zie też dość licznie i m iały podobną średnicę, ale ich k sz ta łt częściej był k u listy lu b tylk o niezn aczn ie w ydłużony.
D alszych in fo rm a c ji o b udow ie p ła ta dostarczył rd ze ń lodow y, p o b ra n y ze środkow ej części p ła ta p r o sto p ad le do p ow ierzchni. W jego g ó rn y m odcinku długości 155 cm z a w a rty b y ł m a te ria ł z czterech w a rstw rocznych, od d ru g iej (po w a rstw ie n ajm ło d szej) do p ią te j, rozdzielony sm u g am i zanieczyszczeń k ilk u m ilim etro w ej grubości. P ó ł m e tra głębiej trz y - cen ty m etro w ej m iąższości stre fa zanieczysczeń zam y
k a ła szóstą w a rstw ę lodow ą, w k tó re j k ry sz ta ły o sią
gały ro zm iary 2—5 m m i liczn e b y ły pęch erzy k i po
w ietrza. W dalszej części rd z e n ia zn ajd o w ał się lód uboższy w pow ietrze, złożony z k ry szta łó w o ro zm ia
ra c h 3—10 m m . W o b rębie tego długiego (175 cm) odcinka nie dostrzegliśm y a n i w y ra źn e j zm iany ro z
m iarów k ry sz ta łó w w m ia rę w zro stu głębokości, an i s tr e f zanieczyszczeń, k tó re m ogłyby św iadczyć o p rz e biciu się przez k o lejn e w a rstw y roczne.
G łębsze w ierc en ie nie przy n io sło re z u lta tu ; sonda n ie w y jm o w ała m okrego rd zen ia. T ru d n e w a ru n k i atm o sfery czn e p rz y k o ń cu w rz eśn ia uniem ożliw iały pow tórzenie sondow ania. Szczelina przy ścianie sk a l
n e j nie u k az y w ała dalszych ry só w budow y, a innych szczelin nie było. W te j sy tu a c ji decydujem y się n a in te rp re ta c ję spostrzeżeń w n aw ią za n iu do s tr u k tu r y najm niejszego p ła ta .
T rz y ce n ty m e tro w e j g ru b o ści stre fa zanieczyszczeń oraz zaznaczający się pod n ią skokow y w zrost roz
m iaró w k ry sz ta łó w i sp ad ek zaw artości p ow ietrza w lodzie w sk az u ją , że rów nież tu ta j n ap o tk aliśm y lu k ę stra ty g ra fic z n ą — odpow iednik środkow ej lu k i w p ła cie n ajm n iejszy m . N ad lu k ą z n a jd u je się m łodsza część p ła ta , złożona z p rz y n a jm n ie j sześciu w a rstw rocznych, zbudow anych ze słabo w ykształconego lodu m etam orficznego. W arstw y te pochylone są łagodnie w stro n ę czoła p ła ta i jego lew ego sk ra ju . G łębiej w y stę p u je lód znacznie sta rszy , silniej zm etam o rfizo - w any. D uża długość p o b ran eg o zeń n ie m al je d n o ro d nego rd zen ia su g e ru je , że sondow anie przebiegało tu w k ie ru n k u dość odległym od prostopadłego do po w ierzch n i w arstw . S ądzim y zatem , że sta re w a rstw y ułożone są inaczej n iż m łode; praw dopodobnie albo p o ch y lają się jeszcze ła g o d n iej w stro n ę czoła, a lb o i n a w e t —• p rz y n a jm n ie j n ie k tó re z nich — k u ścia
nie sk a ln ej.
M am y w ięc do czynienia z dość dużą (w w a r u n k ac h ta trz a ń sk ic h ) m asą lodow ą o złożonej budow ie i znacznej trw ałości, a za te m z fo rm ą sp ełn iającą podstaw ow e w a ru n k i sta w ia n e lodow czykom przez M iędzynarodow ą K om isję Śniegu i L odu UNESCO.
W ątpliw ości m ogą budzić cechy r u c h u — tru d n e do o k reśle n ia z pow odu b ra k u szczelin. W ty m p u n k cie m iędzynarodow a d efin icja lodow czyka pozostaw ia znaczną dow olność in te rp re ta c ji i za w iera n a w e t za
strzeżenie, że ru c h m oże n ie być w y ra źn ie do strze
galny. W om aw ian y m p rz y p a d k u w ręcz n iep raw d o p o dobne w y d aje się je d n ak , żeby sta re w arstw y lodow e n ie u legały defo rm acjo m i przesunięciom , zwłaszcza że nach y len ie p ła ta je s t n iem ałe, m iąższość lodu jest znaczna (sondaż długości 425 cm nie o p arł się o pod
łoże), a jego te m p e ra tu ra osiąga w sezonie ciepłym p u n k t to pnienia. W p rzed staw io n y ch w yżej rozw aża
n ia ch ru c h został zresztą uw zględniony jako p rzyczy
n a w spom nianego (poniżej luki stra ty g ra fic z n e j — przypuszczalnego) ułożenia w a rstw ; u łożenia c h a ra k
terystycznego dla n a jb a rd z ie j trw a ły c h fo rm lodo
w ych w T a tra c h P olskich —■ np. w M ięguszow iec
kim K otle, pod B ulą pod R ysam i, w reszcie w opisa
n y m n ajm n ie jszy m płacie.
P rz ed rozpoczęciem b a d a ń n a Z adniej G alerii C u- b ry ń sk ie j znane n a m były w T a tra c h P olskich 4 lo- dowczyki. Dwa z nich, pod M ałym K otłem M ięguszo
w ieckim (0,35 ha; 1520-1595 m n.p.m.) i pod Bulą pod R y sam i (0,42 h a ; 1650-1710 m n.p.m.), w 1981 r.
uległy degradacji. W e w rześn iu 1982 r. zanotow aliśm y n ie k o rz y stn e zm iany lodow czyka pod Ż abią T u rn ią M ięguszow iecką (0,45 h a ; 1910 -1990 m n.p.m.). Z a p ad ł się stro p tu n e lu biegnącego pod jego lew ą częś
cią, a od czoła o d erw ały się w ielk ie blo k i lodowe i potoczyły dnem rozległego żlebu, ro z b ija ją c się na d robne b ry ły . L epiej p rz e trw a ł d w a ciepłe la ta lo - dow czyk w M ięguszow ieckim K otle (0,47 h a ; 1980 - -2040 m n.p.m.). S topił się n a n im firn, ale k sz ta łt i zasięg lodow czyka pozostały podobne ja k w 1980 r.
i nie zm ieniły się zasadniczo od k o ń ca la t pięćdzie
siątych, gdy Sz. W dow iak prow adził tu p ierw sze po m iary.
N a Z ad n iej G alerii C u b ry ń sk ie j n a s tą p iły w ciągu osta tn ic h trzech la t znaczne zm iany. W e w rześniu 1980 r. znajdow ało się tu jedno rozległe pole firnow e, p rzy k ry w a ją ce ciała lodowe. D olny s k ra j pola sięgał szerokiego, nieostro zarysow anego w ału zsypiskow ego, złożonego n a ogół z dużych bloków kam ien n y ch . W 1/3 odległości o d tego s k r a ju w y sta w a ł z firn u k ró tk i fra g m e n t w yraźnego lu k u m o ren k i zsypisko- w ej, zbudow anej z drobniejszego m a te ria łu skalnego.
W 1981 r. pole firn o w e rozpadło się n a p ięć części, z k tó ry c h n ajw ięk sz a p rz y b ra ła k sz ta łt lodow czyka.
W 1982 r. gdy stopiły się resz tk i firn u , a n a ze w n ątrz w y ra źn e j m o ren k i zsypiskow ej pozostały ty lk o 3 p ła ty lodowe, z n a jd u ją cy się po w ew n ętrz n ej stro n ie lo- dow czyk obniżył sw ą pow ierzchnię do ok. 1,5 m po niżej g rzb ie tu m orenki, lecz nie cofnął czoła od jej dolnej części. M ożna sądzić, że ty m sam y m lodow - czyk uzyskał sw ój zw ykły zasięg, a sy tu a c ję sprzed 1981 r. należy określić jako s k ra jn ą , w k tó re j dolne i boczne fra g m e n ty pola firn u i lo d u praw dopodobnie nie były zw iązane dynam icznie z zasadniczą m asą lodową.
Dość w ysoka m o ren k a zsypiskow a św iadczy o is t
n ie n iu w ty m m iejscu pola lodow ego lu b firnow ego od d aw n a ; być m oże z p rze rw am i. W yższa m o ren k a tego sam ego c h a ra k te ru w yznacza zasięg ty lk o je d n e go lodow czyka: w M ięguszow ieckim K otle. T u ta j p o łożenie 1 0 0 m niżej w ynagrodzone je s t lepszym i w a r u n k a m i zasilania, gdyż z d ep re sji u sy tu o w a n ej pod M ięguszow iecką P rzełęczą schodzą liczne zsypy śnież
n e i niew ielkie law in y . P ozostałe lodow czyki, z n a j
dujące się jeszcze niżej, d y sp o n u ją zdecydow anie b a r dziej w y d ajn y m i to ram i zasilan ia law inow ego i zsy
powego. Ż aden z n ic h nie w y k ształc ił je d n a k d u żych, ostro zarysow anych i ciągłych m o ren ek zsy- piskow ych.
Z asilanie lodow czyka n a Z ad n iej G alerii C u b ry ń skiej odbyw a się bezpośrednio przez opady i przez zsypy śnieżne ze ścian y C ubryny. Z asilan ie zsypowe rozłożone je st dość ró w n o m iern ie n a całej szerokości lodow czyka. Św iadczy o ty m zarów no b r a k w y ra ź n e go to ru zsypów, k tó ry m ożna b y określić ja k o główny,
54
W s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 3H986ja k i m ało u rozm aicony p ro fil poprzeczny p o w ierzchni lod o w ej w p obliżu ścian y sk a ln ej. P o dobnie nie za
ry so w u je się zasadnicza lin ia spływ u w ody opadow ej i roztopow ej. T ylko w ty m lodow czyku nie d o strze
gliśm y w lo tu i (wylotu tu n e lu przeb ieg ająceg o pod lodem . P o d m o re n k ą zsypiskow ą p rze p ły w a tro ch ę w ody, w ięc tu n e l istn ieje, ale je s t zapew ne bardzo niski. T a cecha, obok sk ro m n y ch w a ru n k ó w za sila
nia, też pro w ad zi do w niosku, że w p o ró w n a n iu z in n y m i lodow czykam i T a tr P olskich lodow czyk n a Z ad
n ie j G alerii C u b ry ń sk ie j w w iększym sto p n iu za
w dzięcza znaczną trw ało ść d obrym w a ru n k o m k o n se rw u ją c y m , w y n ik a ją c y m z najw yższego położenia i głębokiego osłonięcia p rzed bezp o śred n im p ro m 'e - nio w an iem słonecznym .
D r A n d r z e j W iś liń s k i j e s t a d iu n k t e m w Z a k ła d z ie G e o g r a fii R e g io n a ln e j U M C S w L u b lin ie .
DANUTA CHUDYBA, ZB IG N IEW EN D LER ((Olsztyn)
ISOETES — PO R Y B L IN W POLSCE
P o d g ro m a d a L y c o p h y tin a — w idłakow e o b ejm u je około 1 0 0 0 g a tu n k ó w roślin, k tó re nie o d g ry w a ją a k tu a ln ie w iększej ro li w e w spółczesnej florze. W o b r ę bie te j p o d g ro m ad y m ożna w yróżnić trz y k la sy : L y - copsida — w id ła k i jednak o zaro d n ik o w e, Isoetopsida — w id ła k i różn o zaro d n ik o w e i Selaginellopsida — w i- dliczki. W o d ró żn ien iu od w id łak ó w je d n ak o z aro d n i- k o w y ch Isoetopsida są k la s ą ro ślin silnie zróżnicow a
ną, je d n a k w iększość jej przed staw icieli to ju ż rośliny w y m arłe, np. lep id o d en d ro n y , sig ilarie i in. W spół
cześnie uw aża się, że w łaśn ie p o ry b lin y są m in ia tu ro w y m i sig ilaria m i, a ich rodow ód p rześledzić m ożna n a p rz e strz e n i 300 000 000 la t.
R odzaj Isoetes, p oryblin, liczy a k tu a ln ie około 60 g atu n k ó w . S ą to ro śliny w odne, rza d k o ziem nu- w odne lu b lądow e. Do tych n a jb a rd z ie j k se ro fity c z- n ych m ożna zaliczyć ro sn ące n a n ie u ży tk a ch i p re r ia c h A m ery k i P ó łn o cn e j i obszarze śró d zie m n o m o r
skim g a tu n k i ziem now odne i lądow e ja k : Isoetes m e- lanopoda, I. h y s tr ix i 1 butleri.
G a tu n k i tego ro d z a ju rozproszone są p ra w ie na całej k u li ziem skiej, n ajlic zn ie j w y stę p u ją je d n a k w stre fie u m ia rk o w a n e j i ciepłej pó łk u li północnej, zw łaszcza w E u ro p ie i A m eryce. W stre fie tro p ik a l
nej są bardzo rzad k ie. Z n an e są szczątki k o p aln e tych ro ślin od ok resu kredow ego.
W Polsce p o ry b lin y należą do ro ślin b ardzo rz a d kich. W y stęp u ją ty lk o dw a g a tu n k i Iso e te s: Isoetes lacustris — p o ry b lin jezio rn y i Isoetes echinospora — p o ry b lin kolczasty.
Isoetes lacustris (ryc. 1) w y stę p u je u n as w dw óch u g ru p o w an iach , tw orząc tzw . w y sp y zasięgow e. P ie rw sza z n ic h to je zio ra lobeliow e o c h a ra k te rz e re lik to w y m n a P o m o rzu Z achodnim i G dańskim , gdzie stw ierdzono 112 stan o w isk jego w ystępow ania. P o ry b lin jezio rn y ży je tu raz em z b o re a ln o -a tla n ty c k im i g a tu n k a m i roślin, tw o rząc w ra z z L obelia D ortm anna bardzo" ch a ra k te ry sty c z n y zespół jezior lobeliow ych Iso eto -L o b elietu m .
C echą c h a ra k te ry sty c z n ą ty c h jezior je st silnie p rzezroczysta, „ k ry sz tało w a” w oda o n isk iej z a w a rto ści w a p n ia CaO: od 0,7 do 21, 6 m g/dcm 3.
D ruga w y sp a zasięgow a, to P ojezierze O stródzko- -O lsztyńskie, gdzie p o ryblin jeziorny ro śn ie w jezio
ra c h ty p u m ezotroficznego i dystroficznego. N a W a r
m ii p o ry b lin je ziorny posiada zaledw ie trzy s ta n o
w iska. N a dw óch w y stę p u je już w ilościach ślad o w y ch (jezioro T y rsk o pod O lsztynem i jezioro C zarne pod O stródą) n a to m ia st n a trze cim sta n o w isk u w je ziorze D ługim koło Ł u k ty Isoetes lacustris w y stę p u je liczniej, począw szy od b rze g u do głębokości 1,5 m.
D ru g i g a tu n e k p o ry b lin u , a m ianow icie Isoetes echinospora (ryc. 2) je s t n ajrz ad sz y w E uropie ś ro d k ow ej i w y stę p u je tylk o na obszarze P ojezierza G d a ń skiego. Je g o obecność stw ierdzono w jeziorze S aw u - liń sk im koło L ęborka, w jeziorze G rabów ko koło W ej-
Ryc. 1. Iso etes lacustris (wg W ettstein a): 1. p okrój ogólny sp o ro fitu , 2. n asad o w a część sp o ro filu od s tro n y w ew n ętrz n ej: 1 — języczek, i — w arg a, sp — m ik ro sp o ran g iu m , 3. m a k ro sp o ra , 4. n asad o w a część sp o ro filu w p rz e k ro ju podłużnym : 1 — języczek, i — w a rg a , sp — zaro d n ia, t r — tra b e c u la e , w — ściana zarodni, t — tk a n k a m acie rz y sta zarodników ,
b
— liść, lb — w iąz k a p rzew odzącaW s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 311986
55
herow a i . w trz e c h je zio rk ac h w okolicy Niepoczoło- w ic koło K artu z.
O bydw a g a tu n k i p o ry b lin u przy b y ły n a obszar P o l
sk i z P ó łw yspu S k an d y n aw sk ieg o w czasie, gdy B a ł
ty k p rzeżyw ał fazę je zio ra ancylusow ego, a w ięc po d czas ocieplenia k lim atycznego w okresie leszczyno
w ym . S ą to g a tu n k i b o re a ln o -a tla n ty c k ie , uw ażane za re lik ty zupełne. N ad obydw om a g a tu n k a m i Isoetes ro ztaczan a je s t w Polsce ścisła ochrona.
W zw iązku je d n a k z ro zw ija jąc y m się procesem e u tro fiz ac ji jezior, spow odow anym działalnością go
spodarczą człow ieka, istn ie je re a ln e niebezpieczeństw o w y m arc ia w P olsce ty c h g a tu n k ó w ju ż w n iedalekiej przyszłości.
W iększość g atu n k ó w Isoetes m a m a łe rozm iary, osiąga w ra z z liśćm i w ysokość zaledw ie 3— 15 cm. Ł o
dyga, w p ostaci b ulw iastego k łą c z a o budow ie p ro to - stelicznej, w y k az u je te n d e n c ję do rozgałęziania dycho- tom icznego. N a je j szczycie z n a jd u je się g ęsta różycz
k a w ydłużonych, w dole serco w ato rozszerzonych 1- -nerw ow ych, nieco m ięsistych liści. W zdłuż całej ich długości p rze b ieg a ją 4 przew ody pow ietrzne, w części zaś nasad o w ej dokoła w iązk i przew odzącej —• p rze
w ody śluzow e. L iście u sta w io n e n a sk rę tn ic y w y g lą
d a ją pozornie jednakow o, w istocie zaś je d n e z nich są sporofilam i, in n e liśćm i płonnym i. T e o sta tn ie z a j
m u ją środek różyczki, w okół k tó re j u k ła d a ją się n a j
p ie rw m ikrosporofile, a n a jb a rd z ie j n a ze w n ątrz m a - krosporofile.
W pobliżu n a s a d liści po ich stro n ie w ew n ętrzn ej (górnej) w y ra s ta języczek, pod n im u sporofili za- ro d n ia. Z aro d n ie um ieszczone są w specjaln y ch za
głębieniach i p rz y k ry te u gó ry „w a rg ą” ja k gdyby daszkiem . Część tk a n k i arc h esp o ro w ej pozostaje p ło n n a i w postaci p asm tzw. tra b e c u la e p rz e ra sta w n ę
trz e zarodni. M a k ro sp o ran g ia i m ik ro sp o ran g ia za
w ie ra ją liczne zarodniki, w y p ad a jąc e n a zew n ątrz do
piero po p rze g n iciu g ru b y ch ścian zarodni: m a k ro - sp o ry —• kulistoczw orościenne, m ik ro sp o ry k sz tałtu n asion fasoli.
G a m e to fit' m ęski złożony je s t z 1 albo 2 ko m ó rek przedroślow ych, n ie opuszczających ściany m ikrospo
ry i w y tw a rz a ją c y c h ty lko 1 p le m n ię z 4 sp e rm a to - zoidam i. G am e to fit żeński, za m k n ię ty je st w m a k ro - sporze i tw orzy w m iejscu p ęk n ięcia egzosporium z 1 rodnią, rzad ziej z kilkom a.
Na b u lw ia ste j łodydze z n a jd u ją się 2 lu b 3 p o dłużne bruzdy, nieco głębsze w je j nasadzie, u w y d atn iając e n a n iej 2 albo 3 p łaty . Z b ru zd ty c h w y r a s ta ją liczne k o rzen ie w idlasto rozgałęzione.
Tej szczególnej m orfologii p o ryblinów tow arzyszy znam ien n y sposób w zrostu. W a rstw a tk a n k i tw órczej tw orzy się w łodydze w okół n ielicznej p ierw o tn ej tk a n k i naczyniow ej, ale p o w sta je z niej głów nie kora, a nie w ale c osiowy. W tra k c ie w tórnego przyrostu^
n a grubość w a rstw a z e w n ętrzn e j tk a n k i w ra z z ro z
k ła d a ją c y m i się liśćm i i k o rze n iam i zostaje odrzucona.
W ko n sek w en cji gdy łodyga osiągnie średnicę doro-
Ryc. 2. Isoetes echinospora (wg W e ttstein a i W ood- cocka): 1. p o k ró j ogólny sp o ro fitu , 2. m akrospora, 3. n asadow a część sporofilu: sp — m a k ro sp o ra n g iu m , 1 — języczek
s
słego osobnika, pozostaje m niej w ięcej ty c h sam ych w ym iarów , tylko je j długość może się zm ieniać.
Z ew nętrzny w ygląd w spółczesnych p o ry b lin ó w nie w sk az u je n a ich ta k długą historię. C hociaż cechy podstaw ow e Isoetes są podobne do cech pozostałych L ycopsida, to je d n ak m a ją szereg zn am ien n y ch w łaś
ciwości, nie w y stę p u jąc y ch u innych rodniow ców . W y
d aje się, że ro śliny te p o w stały w w y n ik u niezależ
n e j ew olucji w idłakow ych, trw a ją c e j przez bardzo długi o k res od późnego paleozoiku do czasów w spół
czesnych.
D r D a n u ta C h u d y b a j e s t a d iu n k te m w Z a k ła d z ie H y d r o b io lo g ii S a n ita r n e j, W y d z . O c h r o n y W ó d i R y b a c tw a Ś r ó d lą d o w e g o A k a d e m ii R o ln ic z o -T e c h n ic z n e j w O ls z ty n ie . D r Z b ig n ie w E n d le r j e s t a d iu n k te m w K a te d r z e B o ta n ik i A k a d e m ii R o ln ic z o -T e c h n ic z n e j w O ls z ty n ie .
56
W s z e c h ś w ia t, t . 87, n r 31198SJO Z E F D U LA K (K raków )
A ID S I R E T R O W IR U SY
Słow em , k tó re od k ilk u la t w zbudza n iepokój w coraz liczn iejszy ch k ra ja c h , je s t cztero litero w y sk ró t od an g ielsk iej n az w y n iezw ykle gro źn ej choroby, A ID S, czyli tzw . zespołu n ab y teg o za n ik u odporności (ac ą u ire d im m u n e d eficien c y sy n d ro m e ). P ierw szy p rz y p a d e k opisano w 1981 ro k u w S ta n a c h Z je d n o czonych, a obecnie ocenia się liczbę chorych w tym k r a ju n a około 10 000. N iedaw no z p ra sy dow iedzie
liśm y się, że cho ro b a ta . jeszcze nie d o ta rła do P o l
ski, n ie m n ie j n ie m ożem y być pew ni, czy w chw ili u k a z a n ia się d ru k ie m te j n o ta tk i s y tu a c ja nie ulegnie zm ianie.
P ow szech n ie w iadom o, że n a A IDS n a jb a rd z ie j n a ra ż e n i się ludzie u trz y m u ją c y k o n ta k ty h o m o se k su al
ne, a ta k ż e h em o fility c y oraz n a rk o m a n i. O statn io je d n a k opisano zan ik odporności u lu d zi w sp ó łż y ją
cych ty lk o z p a r tn e ra m i p łci przeciw n ej, oraz p rz y p a d k i śm ierci now orodków , k tó ry c h m a tk i cierp iały n a A IDS. N a szczęście cho ro b a ta ró żn i się od innych schorzeń zakaźnych, gdyż dotychczas nie stw ierdzono za ch o ro w ań w śró d p erso n elu m edycznego o p ie k u ją c e go się coraz liczniejszym i p a c je n ta m i cierp iący m i na AIDS.
W 10 n u m e rz e „W szechśw iata” z ubiegłego ro k u J. L a tin i p isa ł o h isto rii o d k ry cia cz y n n ik a w y w o łu jącego zanik odporności. Z n o ta tk i te j m ogliśm y się dow iedzieć, że dw ie n iezależne g ru p y b ad aczy w y o d ręb n iły \v iru sy , k tó re p o w o d u ją A ID S. Zespół R. G alio n az w ał te n w iru s H L T V -III, n a to m ia st g ru p a pod k ie ru n k ie m L. M o n ta g n ie ra — LAV. O kazało się je d n a k , ju ż w chw ili p u b lik a c ji w y ników ty c h b a daczy, że se k w e n cja n u k le o ty d ó w obu w iru só w je st p ra w ie id en ty czn a. A u to rzy a rty k u łu przeglądow ego, zam ieszczonego w m arco w y m n u m e rz e Celi z 1985 ro k u , A. B. R abson i M. A. M a rtin u w aż ają , że n a pod staw ie tych p o dobieństw m ożna sądzić, że m am y do cz ynienia z ty m sa m y m w iru se m i p ro p o n u ją dla niego nazw ę AIDS RV.
W irus te n niszczy hodow le in v itro je d n e j z su b - p o p u la cji lu d z k ich lim focytów T (grasiczozależnych) i te sam e k o m ó rk i s ta ją się celem jego a ta k u w o r
ganizm ie człow ieka. S ą to, o czym w sp o m in a ł już w cześniej prof. S zabuniew icz (Z a ka źn e sta n y A ID S, W szechśw iat 7—8/1985), lim fo cy ty T zaliczane do su b - p o p u la cji lim focytów pom ocniczych, k tó ry c h zadaniem je st pobud zan ie p ro d u k c ji przeciw ciał przez lim fo cy ty B, w yw odzące się ze sz p ik u kostnego. A ta k w i
r u s a A ID S RV osłabia fu n k c je o b ro n n e organizm u, czyniąc go b ard z o p o d a tn y m n a choroby zakaźne i now otw ory. A ID S RV należy do z n a n ej g ru p y r e - tro w iru só w , czyli w irusów , k tó ry c h in fo rm a c ja ge
n ety cz n a zap isan a je st w p ostaci RNA.
R e tro w iru sy dzielim y n a trz y g rupy, k tó ry c h p rz e d staw iciele c h a ra k te ry z u ją się pew n y m i o dm iennym i w łaściw ościam i biologicznym i oraz m orfologicznym i.
N a jb a rd z ie j zn a n e są onkow irusy, w y w o łu jąc e now o
tw o ry u k ła d u lim fatycznego oraz gruczołu m lecznego.
D zięki d o k ła d n em u p oznaniu te j g ru p y m ożliw e stało się w y o d ręb n ien ie sek w en cji zw anych onkogenam i, k tó ry c h ak ty w n o ść je s t przyczyną tra n s fo rm a c ji n o w otw orow ych.
R e tro w iru sy „p ie n iste ” (tzw. sp u m a lu b fo a m y )
w y w o łu ją w ak u o liza cję k o m ó rek w zakażonych k u l
tu ra c h , lecz n ie poznano dotychczas żadnej choroby spow odow anej ich działalnością.
T rzecia g ru p a to tzw . w iru sy pow olne (slow), in a czej le n tiw iru sy , k tó re ta k ż e są p rzyczyną niepow o
dzeń w h odow lach k o m ó rek oraz w y w o łu ją choroby o b ard z o długiej fazie la te n tn e j. P rzypuszcza się, że ta je m n ic z a choroba k u r u , w y niszczająca u k ła d n e r w ow y tu b y lc ó w N ow ej G w inei je st w łaśn ie efek tem d ziała n ia ta k ic h retro w iru só w . P ow olnym w iru sem je s t ró w n ież A ID S RV, ze w zględu n a sw oje w łaści
w ości biologiczne (długa faza la te n tn a ). T akże s tr u k t u r a w irio n u , w id z ia n a pod m ik ro sk o p em elek tro n o w ym , p rz y p o m in a le n tiw iru sy zw ierzęce o laseczko- w a ty m k ształcie.
RN A re tro w iru só w z a w iera trz y ch a ra k te ry sty c z n e se k w e n c ję ; gag, odpow iedzialną za sy n tezę specy
ficznych b ia łek an ty g en o w y ch rd ze n ia; env, k o d u ją cą g lik o p ro te in ę osłonki w irio n u , oraz sek w en cję poi. Ta o s ta tn ia za w ie ra geny dla enzym ów : odw ro tn ej tr a n - sk ry p ta z y , endonu k leazy , in teg razy . O d w ro tn a tra n s - k ry p ta z a ) (polim eraza RN A D N A-zależna) po w n ik n ię ciu cząsteczki RN A w iru sa do cytoplazm y z a a ta k o w a n ej k o m ó rk i p rz e p ro w ad z a syntezę k w a su dezoksyry
bo n ukleinow ego n a m a try c y te j w łaśn ie cząsteczki RNA. P o w sta ją c a dzięki te m u procesow i nić DNA u leg a n a s tę p n ie p o d w o jen iu i m oże zostać w łączona do DNA k o m ó rk i gospodarza (przy pom ocy w irusow ej en d o n u k lea zy i in te g razy ) lu b też n a m a try c y tego dw uniciow ego DNA sy n te ty z o w a n e są potom ne czą
steczk i RN A w irusow ego. In te g ra c ja w iru sa do DNA go sp o d arza rozpoczyna fazę la te n tn ą , k tó re j zakończe
nie, n ie ra z po w ielu la ta c h od in fek cji, ob jaw ia się sy n te zą poto m n y ch w irionów , czyli dojrzały ch cząstek w iru sa.
W szystkie trz y w sp o m n ian e sek w en cje RNA r e tr o w iru só w posiad a ta k że A ID S RV (ryc. 1). Jego RNA je st je d n a k dłuższy od RNA dotychczas p rzeb ad an y ch re tro w iru só w i posiad a dodatkow e fra g m en ty , A o raz B. R ola ty c h se k w e n cji nie b y ła znana w chw ili p rzy g o to w y w an ia te j n o ta tk i, je d n a k pew ne w y niki w sk az u ją , że se g m en t A spełnia fu n k c je re g u la cy jn e
O dcinek A, ja k w y n ik a z analizy se k w e n cji AIDS RV je s t p raw d o p o d o b n ie o d pow iednikiem fra g m e n tu Q k tó ry rod ziela g en y poi i en v w genom ie w iru sa LAV.
I n n ą c h a ra k te ry sty c z n ą cechą w iru sa A ID S je st k o d o w an ie przez jego reg io n gag tylk o trze ch białek,
a11?
LTR LTR
____________ oWcTo ^0 OOO ^
par zcu>ad
Ryc. 1. O rg a n iz acja RNA re tro w iru s a w yw ołującego A ID S (wg A. B. R absona i M. A. M a rtin a Celi, Voł. 40, 477—480. 1985, zm ienione). A IDS RV po
sia d a se k w e n cje c h a ra k te ry sty c z n e dla retro w iru só w : gag, e n v , poi. oraz L T R (te o sta tn ie c h a ra k te ry z u ją się znaczną pow tarzalnością, zasad, fu n k c ja n ie znana). R óżnica w sto su n k u do re tro w iru só w polega m .i n. n a zachodzeniu se k w e n cji regionów gag i p oi, rozdzieleniu sek w en cji poi i e n v o raz obecności dw óch fra g m e n tó w A i B (pozostały opis w tekście).
. ZADNIAGALERIACUBRYŃSKA. Fot.A. Wiśliński
II. W ARSTW Y ROCZNE W MAŁYM P Ł A C IE LODOW YM na Z adniej G alerii C u b ry ń sk ie j, Fot.
A. W iśliński
W s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 311986
57
w przeciw ień stw ie do innych retro w iru só w , u k tó ry ch w se k w e n cji gag z a w a rta je st in fo rm ac ja o syntezie czterech białek. W spom niane w n o ta tk a c h B. S zabu- niew icza oraz J . L atin ieg o w iru sy H L T V -I oraz H L T V -II, aczkolw iek nie są sp raw ca m i A IDS, ró w nież c h a ra k te ry z u ją się k ró tsz y m odcinkiem gag.
S ek w en cja env. w iru sa A ID S je st bardzo długa w p o ró w n a n iu z in n y m i re tro w iru sa m i, a jej c h a ra k te ry sty cz n ą cechą je st duża liczba (30—32) m iejsc p o te n c ja ln e j glikozylacji b iałek kodow anych w ty m od
cinku. J e d n a z ty c h p ro tein , tzw . białko tra n sm e m - branow e, m a rów nież szczególnie dużą m asę cząstecz
kow ą, je d n a k n a ra z ie n ie w iąże się z ty m fak tem żadnej isto tn ej roli.
W ciąż n ie znam y przyczyn sp raw ia jąc y ch , że in fek c ja w iru sem A ID S w y w o łu je p o stę p u ją ce schorze
n ie o c h a ra k te rz e im m u n o su p re sy jn y m . Je d n a k pew ne poznane w cześniej sta n y chorobow e zw iązane z le n ti- w iru sa m i zw ierzęcym i su g e ru ją , ja k m oże w yglądać przebieg tego sch o rzen ia u człow ieka. O kazuje się bowiem , że p eriodyczny c h a ra k te r an e m ii końskiej, w yw oływ anej przez le n tiw iru sa , spow odow any jest okresow ym p o ja w ian ie m się now ych fo rm w iru so w ych; k tó re n a p ew ie n czas m ogą w y m k n ąć się spod k o n tro li n ad z o ru im m unologicznego zw ierzęcia. S u g e ru je to istn ie n ie ta k ic h m echanizm ów g enetycz
nych, k tó re u m o żliw iają u a k ty w n ie n ie się now ych (lub zm ienionych) genów , odpow iedzialnych za syntezę odm iennych an ty g en ó w w irusow ych.
Z n aczn a heterogeniczność A ID S RV izolow anych od różnych chorych tłu m aczy być m oże w pew nym sto p n iu ta k n iezw ykłą patogeniczność te j m a łej, acz s tr a sznej nici k w asu rybonukleinow ego.
B adania n ad zespołem n ab y teg o zaniku odporności trw a ją i n a b ie ra ją z k aż d y m dniem coraz większego rozm achu. S tra ch , ja k i w zbudza ta choroba je st zro
zum iały, gdyż sta je się ona coraz pow ażniejszym k a n d y d atem do g ro n a schorzeń cyw ilizacyjnych, tak ich ja k now otw ory czy choroby u k ła d u krążen ia. Szacuje się, że w sam y ch ty lk o S ta n a c h Zjednoczonych około m iliona osób zakażonych je st w iru sem AIDS, pom im o że o bjaw y klin iczn e w y stę p u ją w znacznie m niejszym procencie. F a k ty te nie n a p a w a ją optym izm em , lecz pozostaje nam ufność, że n a u k a w k ró tce znajdzie środek, k tó ry pozw oli leczyć tę chorobę tak , by oszczędzić ludziom p rz y n a jm n ie j najw iększych cier
p ie ń tow arzyszących AIDS. N adzieje są duże, gdyż ju ż w k ilk a la t od chw ili o p isa n ia pierw szego p rz y
p a d k u choroby zidentyfikow ano czynnik b ęd ący jej przyczyną, oraz zarów no re tro w iru sy ja k i lim focyty są obecnie p rzedm iotem in ten sy w n y ch badań.
J ó z e f D u la k j e s t s tu d e n t e m V r o k u b io lo g ii U J.
Epidemia AIDS: stan z października 1985
W USA n a AIDS ch o ru je lu b zm arło w w y n ik u choroby 12 500 osób. Ś m iertelność je s t zastraszająco w ysoka: spom iędzy pacjentów , u k tó ry c h stw ierd zo no AIDS 2,5 ro k u w cześniej zm arło 75%. Nie m a ż a d nego p rz y p a d k u w yleczenia A IDS. G łów na część o fiar A IDS to m ężczyźni-hom oseksualiści. S tan o w ią oni 73%
dorosłych chorych n a A IDS. 17% chorych to m ężczyźni lu b kobiety, stosujący dożylnie n ark o ty k i, 1,5% cho
ry c h to osoby, k tó ry m w ciągu o sta tn ic h 5 la t p rze
taczano k rew . 0,7% to osoby cierpiące na hem ofilię.
Ok. 1% (129 osób) chorych to osoby u trz y m u ją c e h e te ro sek su a ln e sto su n k i z osobam i chorym i na A ID S lu b pochodzącym i ze środow isk n ara żo n y ch na AIDS.
Z pozostałych 6,8% połow ę sta n o w ią przybysze z A fry k i łu b H aiti, gdzie AIDS w y stę p u je n ie tylko w tych gru p ach , k tó re są n a jb a rd z ie j n a to schorzenie n arażo n e w USA.
AIDS stw ierdzono u 165 dzieci. 70% to dzieci ro dziców cierpiących n a A IDS lu b pochodzących z za
grożonych grup, re sz ta to dzieci z hem ofilią lu b o trz y m u ją ce tra n sfu z je krw i.
W E uropie do m a rc a 1985 stw ierdzono 940 p rz y p a d ków AIDS. Podobnie ja k w USA 72% stanow ili hom o
seksualiści, ale n ark o m a n i stanow ili tylko 1,5%. 15%
chorych przybyło z A fryki, 3% z K araibów .
W A m eryce poza USA stw ierdzono 778 p rzypadków AIDS, n ajw ięcej n a H aiti (340), w K anadzie (190) i B razylii (182). P o n ad to k ra je m , w k tó ry m zanoto
w a n ą w iększą liczbę p rzy p a d k ó w A ID S je st A u stra lia (95). AIDS je st w szechobecna w A fryce, gdzie a ta k u je ró w n ie często ko b iety ja k m ężczyzn; ilość p rz y padków szacuje się m iędzy 17 a 40 n a 100 000 ludzi.
Epidem iolodzy przypuszczają, że w USA zetknęło się z w iru sem do 1 0 0 0 0 0 0 m ieszkańców i że w ciągu najbliższego ro k u za n o tu je się 1 2 0 0 0 now ych p rz y p a d ków AIDS.
J. L a t i n i
N e w S c i e n tis t 1985, 108 (1476): 20
K RZY SZTO F F IG U R S K I (W arszaw a)
C ZYM JEST ŚWIAT DZIK IC H ZW IERZĄT
D L A M IESZK A Ń C Ó W STREFY M IĘDZYZW ROTNIK OW EJ
L udność k ra jó w ro zw ija jąc y ch się m oże w y k o rzy styw ać dziko ży jącą fau n ę m.i n. jako żywność, w fo r
m ie p aszy oraz w celu u zy sk an ia w łókien, skór, ś ro d ków farm akologicznych, kosm etyków , a n aw e t n a w ozu i opału. P o n ad to m ieszkańcy k ra jó w Trzeciego Ś w iata m ogą otrzy m y w ać niezb ęd n e do życia a rty k u ły w za m ia n za zw ierzęta lu b za ich skóry, fu tra ,
k ły itp. Je śli n aw e t w pływ y z tego ty tu łu stanow ią niew ielki p ro ce n t dochodu narodow ego, to je s t oczy
w iste, że m a ją one duże znaczenie dla najuboższych w a rstw ludności. W ysoka w arto ść żyjących w sta n ie n a tu ra ln y m zw ierząt je st pew nego ro d za ju w y ro k iem n a nie. N atom iast w p rz y p a d k u gdy ich p rzydatność je st n ieznana, a cena n ie stan o w i k o n k u re n c ji dla