• Nie Znaleziono Wyników

Melodyka Chopina

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Melodyka Chopina"

Copied!
323
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Dr. B R O N I S Ł A W A W Ó J C I K - K E U P R U L I A N

M E L O D Y K A C H O P I N A

(3)
(4)
(5)

V « \ '

WYDAWANE NAKŁADEM K. S. JAKUBOWSKIEGO WE LWOWIE

POD REDAKCJĄ

S T E F A N A W I E R C Z Y Ń S K I E G O

TOM XI

Dr . B R O N I S Ł A W A W Ó J C I K - K E U P R U L I A N

M E L O D Y K A C H O P I N A

Z DRUKARNI K. S. JAKUBOWSKIEGO SPÓŁKI Z OGR. ODP. WE LWOWIE

(6)

M E L O D Y K A C H O P I N A

L W Ó W 1930

N A K Ł A D I W Ł A S N O Ś Ć K. S. ] A K U B O. W S K I E G O S P Ó Ł K I Z O G R . O D P .

(7)

£

W S Z Y S T K IE P R A W A Z A S T R Z E Ż O N E

(8)
(9)
(10)

„Przez podnoszenie Indowego do ludzkości" — jak wyraził się Cy p r j a n No r w i d — F ry d ery k Chopin, najbardziej polski twórca, jest zarazem w najsilniej­

szym stopniu twórcą, należącym do całego świata kul­

turalnego. Ze wszystkich estrad koncertowych świata rozbrzmiewa jego muzyka, będąca dla słuchaczy wiecz­

nie żywem źródłem najszczytniejszych wzruszeń a rty ­ stycznych. We wszystkich językach kulturalnych coraz to nowe ukazują się dzieła, których autorowie starają się zbliżyć do tajem nicy wiecznego piękna i wiecznej młodości sztuki Chopina, i tajemnicę tę odsłonić mi­

łośnikom chopinowskiej muzyki. A jednak — jeśli pozna się całą literaturę, poświęconą Chopinowi, to przekonać się nietrudno, że w tej olbrzymiej ilości to­

mów właściwie bardzo niewiele napisano o s a m e j s z t u c e Chopina.

Poza nielicznemi próbam i objektywnego rozpa­

trzenia jakości i odrębności muzyki Chopina, zn ajd u ­ jemy w literaturze piękną i podniosłą jej i n t e r p r e ­ t a c j ę s ł o w n ą , opartą o psychologiczną analizę cha­

rak teru twórcy i zbiorowego charakteru polskiego.

Do niej przyłącza się i n t e r p r e t a c j a u c z u c i o w a i o b r a z o w a , przepojona subjektywizmem in terp re­

tatorów, zapom inających o niebezpieczeństwie, przed którem przestrzegał już angielski biograf Chopina,

(11)

Jo s e p h Be n n e t, pisząc w swej niewielkiej książeczce:

„Faktem jest, że, pragnąc dać obraz jakiejś osobistości, autorowie monografij bardzo często dają nieświadomie swój własny obraz, lub też stwarzają obraz idealny, będący odbiciem własnej ich in d y w id u a ln o ś c iR o z ­ bieżność, a nawet — sprzeczność w interpretacji uczu­

ciowej tych samych dzieł Chopina przez rozmaitych autorów, w całej pełni opinję tę potwierdza.

Nie negując wartości ani potrzeby owej „litera­

tu ry pięknej “, powstałej pod wpływem m uzyki Cho­

pina, pragnę jednak wyraźnie podkreślić, że literatu ra ta poza nielicznemi fragm entam i w pracach Ja c h i-

m e c k i e g o, Le i c h t e n t k i t t a i niektórych innych b ada­

czy — n i c w s p ó l n e g o n i e m a z n a u k ą . Trwałą, realną jej z d o b y c z ą h i s t o r y c z n ą są tylko b a ­ d a n i a b i o g r a f i c z n e (Ni e c k s a, Ho e s i c k a i i.), re ­ szta — prócz walorów literackich czy poetyckich — przedstaw ia jedynie dokum entarne stwierdzenie ro z­

maitego reagowania różnych indywidualności na te same podniety estetyczne. Dla muzykologji, jako n a u k i , owe i n t e r p r e t a c j e s u b j e k t y w n e nie m ają bezpośredniego znaczenia, gdyż sądy, w których one się wyrażają, n i e d a d z ą s i ę o b j e k t y w n e m i m e t o d a m i z w e r y f i k o w a ć . Zapatryw ania moje na tę sprawę przedstawiłam szczegółowo w artykule k ry ­ tycznym “O literaturze chopinowskiej w Polsce od­

rodzonej11, ogłoszonym w roku zeszłym w Kwartalniku Muzycznym. Nie powtarzając ich tutaj, wspominam wszakże o nich w tym celu, by u czytelnika mej pracy wytworzyć nastawienie psychiczne „wolne od wzrusze- niowości“, a mimo to żądne wśród najgłębszego po­

dziwu dla sztuki Chopina dojść do jej zrozumienia i istotnego poznania.

(12)

W badaniu melodyki Chopina i w próbie obiek­

tywnego rozwiązania jej zagadnień, które w pracy ni­

niejszej przedstawiam, czułam się zupełnie prawie sa­

motna. Nikt bowiem szczegółowo zagadnieniam i temi się nie zajmował, a rozmaite, liczne nawet wzmianki o melodyce, zwłaszcza o ornam entyce Chopina, zawarte w literaturze chopinowskiej, przepojone treścią ob ra­

zową i uczuciową, nie mogły — wskutek mojego od­

miennego ustosunkowania się wobec przedm iotu b a­

dania — stanowić źródła dla moich spostrzeżeń i wnio­

sków. Tem tłumaczy się skąpa liczba cytatów, zwła­

szcza w części analitycznej.

Zdaję sobie dobrze sprawę z tego, że c z ę ś ć a n a l i t y c z n a , nieprzeznaczona do lektury, lecz do c z y n n e j w s p ó ł p r a c y czytelnika ze mną, zbyt wiele miejsca w książce mej zajmuje. Zdecydowałam się jednak na jej opublikowanie z tej przyczyny, że wielu kwestyj ogólnych, jak np. znaczenia ornam entu jako tworzywa tem atycznego; techniki warjacyjnej C h o p in a; rozwoju linji melodycznej i t. d., nie byłoby można przedstawić w sposób konkretny, gdyby u su­

nęło się przedstawienie samego procesu analitycznego, poprzestając na ogłoszeniu tylko jego wyników. P ra ­ gnęłam zresztą, by usiłowania moje, zmierzające — poza swym celem głównym, określonym w tytule książki — także do w y p r a c o w a n i a m e t o d n a u ­ k o w y c h muzykologji, nie pozostały moją tajemnicą ani moją wyłączną własnością, lecz w skrom nej bodaj mierze powiększyły nasz dorobek naukowy.

Nietylko w ciągu kiłkoletniej, przygotowawczej pracy analitycznej, lecz i później, w czasie pisania, a nawet w czasie d ru k u mojej monografji, coraz to nowe w yrastały przede m ną zagadnienia szczegółowe,

W ójćikówna H Melodyka Chopina I A

(13)

związane z problemem melodyki Chopina. Jestem świa­

doma tego, że wszystkich owych zagadnień nie wy­

czerpałam, i nie roszczę sobie pretensji, by praca moja była „ostatniem słowem". Szczęśliwa będę, jeśli okaże się „pierwszem“, ale „ t w ó r c z e m słowem“, które po­

budzi młodszych kolegów moich do dalszych badań w zakresie melodyki Chopina.

Do wyświetlenia niektórych zagadnień, na co wska­

zuj ę w tekście książki, brak jeszcze odpowiednich stu- djów wstępnych. Z tej też przyczyny w pewnych dzia­

łach mojej pracy, jak np. w rozdziale ostatnim, zmu­

szona byłam poprzestać na wskazaniu problemów, na których rozwiązanie naukowe w tej chwili jeszcze jest za wcześnie.

* * *

Niech mi wolno będzie na tem miejscu wyra­

zić szczerą wdzięczność dla nieodżałowanej pamięci

Ka ź m ie r z a St a n i s ł a w a Ja k u b o w s k ie g o, który w po­

czątkach pracy mojej nad zagadnieniam i melodyki Chopina z serdecznem zainteresowaniem badania moje popierał i w niejednej trudności życzliwą rad ą i za­

chętą mi dopomógł.

Lwów—Bodnarówka, 27 m aja 1930

Dr. Bronisław a Wójcik-Keuprulian

(14)

Przedm ow a ... VII

W s t ę p ... 1

I. Zagadnienie ornam entyki w melodyce Chopina . . 11

II. Ozdobniki chopinow skie: 1. P o d z ia ł... 21

2. P r z e d n u t k a ... 22

P rzed n u tk a d ł u g a ... 24

P rzed n u tk a k r ó t k a ... 36

P rzed n u tk a p o d w ó j n a ... 48

3. T o c z e k ... 52

4. M o r d e n t ... 54

5. O b ie g n ik ... 66

6. T r y l ... 75

7. A r p e d ż jo ... 80

8. O rnam enty i n d y w i d u a l n e ... 83

I I I . Pierw iastek ornam entalny w melodyce Chopina: A) Część o p i s o w a ...92

1. P reludja i E tjudy: a) P r e l u d j a ...93

b) E t j u d y ...112

2. N o k t u r n y ...120

3. M azurki i P o l o n e z y ... 157

a) M a z u r k i ...158

b) P o lo n e z y ...175

4. W a l c e ... 185

5. Im prom ptu, Fantazje, Varia . . . . 191

6. Scherza i B a l l a d y ... 202

7. Sonaty i K o n c e r t y ... 205

$. R o n d a ... . 206

9. W arjacje . . . . . . . 206

B) Część g en e ty c z n a ...207

*

(15)

IV. Lin] a melodyczna C h o p in a ...

Str.

215

V. Typy melodyki C hopina... 242

VI. P o lim e lo d y k a ... 250

VII. Perspektyw y historyczno-porównawcze . . . . 256

V III. Uwagi o pierw iastku ludowym w melodyce C hopina. 277 Ź ródła m u z y c z n e ... 285

Skorowidz b ib lio g ra fic z n y ... 289

Skorowidz n a z w i s k ... 294

Skorowidz rzeczowy I ... 297

Skorowidz rzeczowy I I ... 301

E R R A T A

S. 3 w. 4 od dołu z am iast:: l-e ma być: I -er

n 5 „ 11 od góry » a dalej ń n dalej

yy 8 „ 8 * yy k tó rym yy yy które/

yy 19 » 9 » n yy dzieł yy yy z dzieł

yy 28 „ 1 od dołu yy iwdentyczna „ yy identyczna u 31 przykład 18, t., 1, zam iast: b ^ a ^ b 1-b \ ma być:

yy 50 „ 16 od góry zam iast: tenorów ma b y ć : tenorw 75 „ 9 od dołu yy Cavałie- yy yy Cavalie-

r eg o ń ’ego

yy 77 przykład 102, syst. 2, t. 4 — dodać kreskę taktową yy 100 w. 9 od dołu zam iast:: zastaw ie­ ma być: zestawie­

nie nie

yy 108 „ 7 od góry yy znajdują. yy yy znajduje

yy 123 „ 9 od dołu yy nokturm u yy yy noktu rn u

yy 197 „ 13 „ yy 41 yy yy 51

yy 213 „ 16 od góry yy S i yy yy 5 O

(16)

W przeciwieństwie do harm oniki i rytmiki, które uznane są oddawna za odrębne działy teorji muzycz­

nej i posiadają własne, szczegółowo wypracowane te- orje w postaci rozmaitych ujęć systematycznych, me­

lodyka nie ma dotychczas równorzędnego z harm oniką i rytm iką stanowiska ani nie może poszczycić się żadną teorją czy systemem. Pom ijając kilka dzieł z końca XVIII w. i początków w. XIX, poświęconych wyłącznie próbom stworzenia nauki o m elodji1, stwierdzić mu­

simy, że w ciągu XIX a również iw XX w. m elodyka wspominana jest przygodnie w dziełach, traktujących 0 harmonice, w podręcznikach zasad muzyki, harm onji 1 nauki kompozycji oraz w estety ce2. W pierwszych łączy się ją z zagadnieniem tak zwanych tonów ob­

cych harm onji; w drugich zm uszają do poświęcenia jej uwagi zagadnienia konstrukcji form alnej; w ostat­

niej wreszcie trudno ją pominąć, gdy porusza się za­

gadnienia uczuciowej interpretacji muzyki.

Treść tych uwag o melodyce jest prawie wszędzie jednakowa. W ystarczy sięgnąć do kilku dzieł z wymie­

nionych wyżej zakresów, aby się o tem przekonać.

1 Por. R i e m a n n Hugo, GrundriB d e r M usikwissenschaft, wyd. 3, s. 113. R i e m a n n H ugo, M usik-Lexikon, wyd. 10, s. v.

2 Nauka o melodji, jako „prowadzeniu głosów", opracow ana szcze­

gółowo w nauce k o ntrapunktu, stanowi dział zupełnie odrębny, a nie m ający dla rozważań o melodyce Chopina znaczenia istotnego.

W ójciU ów na B., M elodyka C hopina 1

(17)

Tak naprzykład w nauce h a r m o n j i :

E m i l e D u r a n d 1 ogranicza się do określenia melodji (mou- vem ent m elodigue) jako przechodzenia z jednego tonu na inny w tym samym głosie (s. 9). Podaje uczniowi harm onji wskazówki, jakiem i interwałam i może postępować głos melodyczny, a jakie interw ały są w zbronione; w związku z kadencją harm oniczną przytacza form uły kadencyj melodycznych (s. 128 i n .) ; podkreśla rolę łączników melodycznych (liaison melodiąue), w skazując na ich znaczenie agogiczne i modulacyjne (s. 178); wreszcie szcze­

gółowo omawia tony ściśle melodyczne w harm onji (notes pure- m ent melodiques), to je st tony przejściowe, wyprzedzające, opóź­

niające, synkopy, podając szczegółowe wskazówki do popraw nego stosowania ich w układzie harm onicznym (s. 183 i n.). Dalsze wskazówki o dobrem prow adzeniu melodji, zwłaszcza w głosie najwyższym, rozsiane w następnych rozdziałach podręcznika D u ­ r a n d ^ , zam ykają zasób uwag z zakresu melodyki.

F.-A. G e v a e r t 2 stwierdza, że rzadko tylko zdarza się, by m elodja zawierała same tony harm oniczne; zazwyczaj znajdują się w akordach elementy specjalnie melodyczne. Są niem i tony przejściowe i ornam entalne. Znaczenie ich je st najw iększe w fi- guracji i warjacji ornam entalnej. Poza temi uwagam i podaje G e - v a e r t przykłady i wskazówki do stosowania elementu melodycz­

nego w harm onji.

A n s e l m e V i n e e 3 w swym doskonałym traktacie ogranicza się jeszcze bardziej, poprzestając wyłącznie tylko na wyliczeniu tak zwanych ornem enłs i na podaniu rodzajów i sposobów ich uży­

wania w harm onji.

Dalej nieco idzie Pa u l Gi l s o n-4. W sposób tradycyjny p rzy ­ tacza i on także przykłady tonów melodycznych w harm onji i po­

daje wskazówki praktyczne do ich stosowania. Ma jednak świa­

domość tego, że kwestje melodyki są dziedziną mało jeszcze zba­

daną. P róbuje też klasyfikacji m elodji n a typy i tłum aczy spo­

soby budowania fraz melodycznych, w kraczając już na teren, właściwy podręcznikom nauki kom pozycji (III, s. 42 i n.).

1 T raite compiet d ’H arm onie, s. a. 2 T raite d ’H arm onie, s. 230 i n. 3 Principes du Systeme Musical et de FHarm onie, s. 253—265. 4 T raite d ’H arm onie, I - I I I .

(18)

W podręczniku propedeutyki muzycznej lub tak zwanych zasad muzyki Au g u s t ę Se r i e y x 1 poświęca uwagę ruchowi me­

lodycznemu, podaje pewne stałe zwroty melodyczne, form ułuje zasadę ciągłości melodycznej (s. 92), określa linję melodyczną (s. 93) i analizuje jej powstawanie.

W przeciwieństwie do ostatnio wymienionych dzieł, w k tó ­ rych mówi się już o „ruchu“ melodycznym, o „ l i n j i “ melodycznej,

Pa u l Ro u g n o n w „Encyclopedie de la M usique“ 2 starym sposo­

bem X V III w. zajm uje się przedew szystkiem ekspresyw nym cha­

rakterem interwałów melodycznych, omawia poza tem ornam en­

tykę melodyczną, lecz w definicji swej określa melodję jeszcze tylko jako następstw o tonów (...la m elodie consiste dans la succesion de sons isoles, s. 349).

Z najnowszej literatu ry francuskiej dzieło Ch a r l e s Ko e- Ch l i na3 ogranicza się do omówienia tonów tak zwanych obcych harm onji.

Podobnie jak w przytoczonych tu dla przykładu dziełach francuskich, rzecz przedstawia się w rozm a­

itych innych podręcznikach harmonji, tak dawniej­

szych, jak i nowszych. To też z cytowania dalszych przykładów możemy zrezygnować. Wspomnieć jeszcze należy tylko He n r y k a Sc h e n k e r a4, który dobitnie podkreśla znaczenie motywu m e l o d y c z n e g o jako pomysłu, podstawy wszelkiego tworzenia muzycznego.

W e s t e t y c e melodyka wchodzi w sferę badania przy określaniu ekspresywnych, uczuciowych i obra­

zowych, walorów muzyki. Ponadto znajdujem y tu próby definicyj melodji, teorję interwałów melodycznych i skal, a także określenia stylistycznych różnic w historycz­

nym rozwoju melodji.

I tak naprzykład : W i l l i a m P o l e 5 określa melodję w spo­

sób ten sam, co wyżej cytowani autorowie (melody... consists...

1 Cours de G ram m aire Musicale. 2 Il-e Partie, I-e Volume : Principes de la Musiąue. 3 T raite de 1’H arm onie, I, II I . 4 Neue m usikalische Theorien und P hantasien, Bd. I : H arm onielehre.

5 The Philosophy of Musie. 6 ed.

(19)

o f a series o f single m usical sounds taken in succession) ; oma­

wia fizykalno-m atem atyczne teorje interwałów i skal, a ponadto stw ierdza b rak dostatecznych studjów analitycznych, które m ogły­

by stworzyć podstawę do charakterystyki ko n stru k cji melodji.

Podobnie rzecz przedstaw ia się w innych estetykach, na­

przykład Ch a r l e s La l o l, Er n e s t a Cl o s s o n a2 i t. d. Gw i d o Ad­

l e r 3 patrzy na melodykę z p unktu widzenia historycznego, stw ier­

dzającego różnice stylistyczne w jej rozwoju. Fe l i k s Ai t e r b a c h1,

przeprow adzając paralele między m uzyką a sztukam i plastycz- nemi, nie wychodzi poza twierdzenia, jak potoczne już dawniej powiedzenie, że „melodja je st harm onją rozw iązaną w czasie", określa dalej melodję jako następstw o tonów uregulow ane temi samemi prawami, co ich współistnienie, wreszcie, badając stosu­

nek melodji do harm onji, zwraca uwagę na sprzeczność między przyrodniczą a historyczną in terp retacją tego sto su n k u : fizyka za pierw otny uznaje dźwięk złożony, harm onję, — z harm onji wywodząc m elodję; h isto rja natom iast stwierdza istnienie melodji, jako pierw otnego stadjum muzyki, przed harm onją, będącą do­

piero dalszem stadjum rozwoju sztuki m uzycznej5.

Powyższy przegląd literatury, jakkolwiek ograni­

czony do kilku dzieł bardziej znamiennych, wystarcza już do stworzenia ogólnego obrazu obecnych badań w zakresie melodyki. Dalecy jeszcze jesteśm y od stwo­

rzenia ogólnej teorji melodji, lub choćby zamkniętego, konsekwentnie zbudowanego systemu melodyki. Nie­

mniej w latach ostatnich, zwłaszcza w literaturze nie­

mieckiej, m elodyka coraz częściej staje się przedm io­

tem badań specjalnych.

Badania te idą w dwu kierunkach. Jedne, biorąc źródło swe z teorji He r m a n n a He l m h o l t z a 6, kierują

1 E sąuisse d'une E sthetiąue musicale scientifique. 2 Esthe- tiąue musicale. 3 Der Stil in d er Musik. 4 T onkunst und bil- dende K unst. 5 Źródło tych tw ierdzeń znajduje się w dziele H e l m h o l t z a i w rozpraw ach C a p e l l e n a ; por. niżej. 6 Die Lehre von den Tonem pfindungen ais physiologische G rundlage fu r die Theorie d er Musik, wyd. 5.

(20)

się ku uzasadnieniu zjawisk melodycznych i zbudo­

waniu teorji melodji. Drugie, wychodząc z analizy dzieł muzycznych, zm ierzają do ustalenia pewnych prawi­

dłowości w dziedzinie zjawisk muzycznych, których ce­

chą, rów norzędną z harm oniką i rytm iką, jest także melodyka.

W śród teoretyków pierwszego kierunku wymienić należy Ge o r g a Ca p e l l e n a1 i Hu g o n a Rie m a n n a 2

Wśród drugich na pierwszem miejscu Hu g o n a Ri e-

m a n n a3, będącego właściwym twórcą tego kierunku, a dalej Er n e s t a Ku r t h a4, Er n e s t a To c h a5, Er n e­

s t a Ho f f m a n n a6 a wreszcie Vi c t o r a Go l d s c h m i d t a 7.

Wspomnieć również należy o pracy He r m a n n a Ke l­

l e r a8, któ ra pośrednio odnosi się do zagadnień me­

lodycznych, niemniej jak Ha n s a Me r s m a n n a9.

Dla naszego zagadnienia, to jest m e l o d y k i C h o p i n a , mają znaczenie t y l k o dzieła drugiej grupy. Celem bowiem naszego badania jest opis zja­

wisk melodycznych w muzyce Chopina, wykrycie ich cech charakterystycznych i ustalenie typów tych zja­

wisk. Innem i słow y: zbadanie melodyki Chopina p ra ­ gnie stać się przyczynkiem do określenia i n d y w i ­ d u a l n e g o s t y l u jego muzyki.

W badaniach moich znaczenie istotne mają teorje

Ku r t h a i Me r s m a n n a.

1 Die A bhangigkeitsverhaltnisse in d e r Musik. — Die Frei- h eit oder U nfreiheit d e r Tóne und Intervalle. — H arm onielehre.

2 G rundlinien d er M usik-Aesthetik. 3 G rundriB d e r Komposi- tionslehre, I — I I . Grofie K om positionslehre. I —I I I . 4 G rundlagen des linearen K ontrapunkts. E infiihrung in Stil und Technik von Bach’s m elodischer Polyphonie. 5 Melodielehre. Ein B eitrag zur Musiktheorie. 6 Das Wesen d er Melodie, I. Teil. 7 M aterialien zur M usiklehre, I —II . 8 Die M usikalische A rtikulation, insbe- sondere bei Joh. Seb. Bach. 9 Angewandte M usikasthetik.

(21)

Nie zrywając z porównawczem badaniem histo- rycznem, zbliżam się do dzieła muzycznego, będącego przedmiotem badania, jako do z j a w i s k a m u z y c z ­ n e g o . Określam je jako zjawisko złożone, dokonywa- jące się w czasie. Cechą zjawisk tego typu jest stawanie się, dokonyw anie1, w przeciwieństwie do zjawisk p rze­

strzennych, których cechą jest istnienie. Zjawiskiem równocześnie czasowem i przestrzennem może być tylko r u c h . Ruch bowiem nie istnieje, lecz dokonywa się w czasie i w przestrzeni.

Z j a w i s k o m u z y c z n e j e s t r u c h e m , d o k o ­ n y w a j ą c y m s i ę w c z a s i e .

Ze względu na swe cechy fizykalne zjawisko m u­

zyczne jest z j a w i s k i e m d ź w i ę k o w c e m . Elem en­

tem jego jest dźwięk muzyczny. Aby jednak powstać mogło proste zjawisko muzyczne, konieczne jest w s p ó ł i s t n i e n i e lub n a s t ę p s t w o d ź w i ę k ó w m u z y c z n y c h . W s p ó ł i s t n i e n i e dwu dźwięków stwarza interwał współbrzmiący, e l e m e n t a r n e z j a ­ w i s k o h a r m o n i c z n e . N a s t ę p s t w o dwu dźwię­

ków stwarza motyw, e l e m e n t a r n e z j a w i s k o m e ­ l o d y c z n e i r y t m i c z n e . Jeden i tylko jeden dźwięk pozostaje zawsze tylko zjawiskiem dźwiękowem, fizy- k aln em ; nie jest nigdy zjawiskiem muzycznem.

1 Podobne stanowisko zajął w wydanej świeżo pracy p. t.

Melodielehre (Leipzig 1929) W aldemar W o e li 1. Zaznacza on wy­

raźnie, że treść jego książki stanowią „wskazówki do słuchania m u­

zyki jako ruchu, stawania się...“ a nie jako „sum y tonów“ (s. 1— 2).

P rzy stęp u jąc zaś do rozważań swoich stw ierdza, że czasy obecne wypisały na sztandarze słowo „melodja", że jako p ro g ram p rz y ­ jęły „naukę o melodji" (s. 1). „Czasy" znaczyć tu może oczywiście tylko : „współczesna teorja muzyczna", na co również zwróciłam powyżej uwagę, wskazując na ożywienie się badań w zakresie m elodyki w latach ostatnich.

(22)

Po ustaleniu tego pierwszego w arunku zjawiska muzycznego, nasuwa się jako pytanie najbliższe kwe- stja, czy jakiekolwiek dwa dźwięki zdolne są do stwo­

rzenia zjawiska muzycznego. Odpowiedź na to pytanie musi być przecząca. Nie każde dwa dźwięki muzyczne, czyto współistniejące, czy następujące po sobie, two­

rzą zjawisko muzyczne. Konieczne jest spełnienie pewnych jeszcze dalszych warunków. Rozpatrzm y je wprzód na dwu dźwiękach współbrzmiących.

Samo w s p ó ł i s t n i e n i e zaprzecza definicji zja­

wiska muzycznego jako ruchu, to jest stawania się.

W tem współistnieniu przeto, które samo w sobie nie jest ruchem, musi być zaw arta t e n d e n c j a r u c h u : nazwijmy ją e n e r g j ą p o t e n c j a l n ą 1 lub n a p i ę ­ c i e m 2 interwału współbrzmiącego. Eksperym entalnie możemy się przekonać, że dwa dźwięki, tworzące in­

terwał prym y lub oktawy, przedstaw iają stan obojętny, stan spoczynku: brak im napięcia, ich energja poten­

cjalna równa się zeru. Ten sam stan przedstawia kwinta czysta. Interw ały zatem, które ze względu na liczbę drgań w yrażają się stosunkam i trzech najm niejszych liczb pierwszych (1:1, 1:2, 2:3), można warunkowo tylko uznać za zjawiska muzyczne, mianowicie, o ile z tem, co je poprzedza, a więc z innem zjawiskiem prostem, tworzą one zjawisko złożone.

Inaczej przedstawia się współbrzmienie kwarty, tercji i seksty, sekundy i septym y oraz wszelkich in­

nych interwałów t.zw.dysonujących, „zwiększonych" lub

„zmniejszonych" w stosunku do któregokolwiek z in­

terwałów powyższych, a także prym y, oktawy i kwinty.

1 K u r t h E., Die G rundlagen des linearen K ontrapunkts, s. 68. 2 M e r s m a n n H., Versuch einer Phaenom enologie der Musik, s. 226. — A ngewandte M usikasthetik, s. 27 i n.

(23)

nieje wyraźna tendencja tercji wielkiej do przejścia na kwartę czystą, tercji małej do przejścia na sekundę, septym y do przejścia na oktawę i t. d. czyli innemi słowy: współbrzmienia te posiadają napięcie, które przemienia się w ruch. Ruch ten może mieć jeden tylko etap, naprzykład przejście septym y na oktawę, na którym następuje wyładowanie się napięcia, stan sp o czy n k u ; może także przebiegać kilka etapów, n a­

przykład przejście tercji małej przez sekundę na prymę, do punktu wyładowania się napięcia.

Sam stan napięcia nie jest jeszcze cechą w ystar­

czającą zjawiska muzycznego. Dopiero n a p i ę c i e i w y ł a d o w a n i e s i ę n a p i ę c i a określa zjawisko muzyczne całkowicie.

Analogicznie wywieść da się te same cechy zja­

wiska muzycznego, rozpatrując n a s t ę p s t w o dwu tonów. Napięcia interwałowe i tu zatrzym ują nadal swoje znaczenie. Przyłącza się do nich wszakże po­

nadto stosunek wartości czasowych i akcentacyjnych, czyli cechy rytmiczne.

Utwór muzyczny, pojęty jako zjawisko muzyczne, przedstaw ia się jako szereg napięć i wyładowań, n a­

stępujących po sobie, a potęgujących się bądź przez zgodność, bądź przez przeciwieństwo, czyto w kie­

ru n k u dodatnim (wzmaganie się napięcia), czy też w kierunku ujem nym (opadanie napięcia). Takie zło­

żone zjawisko, dokonywające się w czasie, istnieje jako całość tylko dzięki pracy wyobraźni i pamięci naszej, które łączą zjawiska proste z sobą, porządkując i uk ła­

dając je w pewne stosunki przy pomocy wyobrażeń przestrzennych. Stąd tak częste przyrównywanie m u­

zyki do architektury, stąd graficzna interpretacja me-

(24)

lodji, jakkolwiek obie sztuki: muzyka i architektura, są w istocie swej biegunowo różne.

W każdem złożonem zjawisku muzyeznem współ­

istnieją melodja, rytm i harm onja, jako elem enty pierw­

szorzędne, oraz tempo, siła i barwa, jako elementy w tó rn e*. Na podstawie tego wyróżnienia elementów można obserwować i badać teoretycznie każde zja­

wisko ze względu na którąś jego cechę, nie zrywając wszakże naturalnego a organicznego związku między elementami. R ozpatrując pewną kompozycję jako zja­

wisko meliczne, rytmiczne, harmoniczne, agogiczne lub dynamiczne, badam y jego melodykę, rytm ikę, harm o­

nikę, agogikę lub dynamikę. Zbadanie wszystkich tych cech we wzajemnem współdziałaniu ich napięć daje dopiero w sumie zbadanie całego zjawiska.

W ten sposób pojęta analiza dzieł muzycznych jest niezmiernie mozolna. Ponieważ jednak każde zja­

wisko da się przy pomocy metod tej analizy określać pewnemi miarami (np. miarami napięcia interwałowego są : wielkość interwału, kierunek, siła stapiania się obu tonów), przeto może ona zczasem wytworzyć ścisłe, objektywne sprawdziany, których brak jest dotychczas przyczyną posługiwania się w krytyce „wrażeniem11.

Badanie muzyki, oparte na zasadach powyżej naszkicowanych, może obrać sobie różne zadania czę­

ściowe. Może więc zwrócić się do zjawisk jednej tylko kategorji, naprzykład zjawisk nielicznych, a i te śle­

dzić może jużto w dziełach jednego kom pozytora, jużto porównawczo w dziełach różnych kompozytorów jednej epoki. W yczerpująca jednak m onografja dzieł jednego kom pozytora objąć musi wyniki szczegóło­

1 W ó j c i k ó w n a Br., Szkice muzykologiczne, s. 81—82.

(25)

wych badań w zakresie zjawisk muzycznych wszyst­

kich wymienionych typów. Musiałaby zatem zająć się zosobna, lecz syntetycznie, zjawiskami melicznemi, rytmicznemi, harmonicznemi i t. d. Ogólna synteza wy­

ników, która ustali t y p y k o r e l a c j i tych zjawisk, zdoła dopiero zamknąć w sobie te wszystkie cechy odrębne, które określają s t y l kom pozytora, czyli zbliży się do odkrycia cech istotnych jego twórczości.

Mimo istnienia kilkudziesięciu m onografij ogól­

nych i szeregu prac szczegółowych, poświęconych dziełom C h o p in a1, m onografji jego stylu indywidual­

nego dotychczas nie mamy.

W badaniu melodyki Chopina, które pragnie ująć cechy odrębne stylu chopinowskiego jedynie tylko na podstawie zjawisk melicznych, wyróżniam szereg za­

gadnień szczegółowych; prowadzą one do sformuło­

wania i rozwiązania zagadnienia linji melodycznej Cho­

pina, jej powstawania i jej typów. P unktem wyjścia do wszystkich dalszych rozważań jest zbadanie orna­

mentyki, jako cechy najbardziej istotnej w melodji Chopina. Jej też poświęcone są pierwsze rozdziały pracy, stanowiące odrębną i samoistną całość.

1 P or. Skorowidz bibliograficzny.

(26)

C H O P I N A

W yrazy „ornam entyka" i „ornament", używane w term inologji muzycznej, uważane bywają pospolicie za symbol pojęć „zdobnictwa" i „ozdobnika". Skoro więc mówi się o melodycznym ornamencie lub o melodycz­

nej ornamentyce, myśli się zazwyczaj o pewnych zwro­

tach melodycznych, stanowiących tylko ozdobę melodji, wzbogacających ją i upiększających, a zatem dru g o ­ rzędnych, a nie istotnych. Takie rozumienie orn a­

m entu melodycznego obejm uje wszakże jeden tylko jego gatunek, a mianowicie samodzielne, z melodją niekiedy wtórnie złączone zwroty zdobnicze (jak np.

w warjacji ornam entalnej), których historję śledzić m ożna w europejskiej muzyce artystycznej od jej za­

rania niemal, i to zarówno w muzyce wokalnej, jak instrum entalnej. Ale znaczenie ornam entu jest głębsze.

O rnam ent melodyczny niezawsze jest tylko o z d o ­ b n i k i e m . W pewnych warunkach jest on t w o r z y ­ w e m melodji.

O rnam entyka melodyczna jest tak dawna, jak dawna jest m uzyka sama. Istnieje też wszędzie, gdzie istnieje muzyka. W europejskiej muzyce artystycznej już najdawniejsze śpiewy Kościoła chrześcijańskiego, dowodzą ozdabiania gregorjańskiego cantus firmus.

W epoce zaś tak zwanego dyskantu improwizatorskie praktyki śpiewaków doprowadziły do takiej przesady

(27)

w ozdabianiu melodyj kościelnych, że zakaz papieski zabronił surowo w r. 1322 posługiwania się w kościele techniką śpiewania improwiżatorskiego (contrapunto alla mente, deehant sur le livre), która zniekształcała śpiew kościelny1. Ja k bujnie rozwinęła się ornam en­

tyka w najdawniejszej swej formie, to jest w formie dyminucji czyli rozdzielania wartości rytm icznie dłuż­

szych na szereg wartości krótszych, dowodzą nietylko zachowane dzieła muzyczne, lecz także tra k ta ty teore­

tyków włoskich, angielskich, niemieckich, francuskich, od XVI do XVIII w., kodyfikujące zasady sztuki ozda­

biania. O rnam entyka wokalna i instrum entalna, która zrazu zawisła była od indywidualnych zdolności impro- wizatorskich wykonawcy, a stopniowo uświęcona tra ­ dycją przybrała pewne stałe formy, została w XVII i XVIII w. ujęta w osobne znaki s e m a n t y k i o r n a ­ m e n t a l n e j .

Ten rozwój ornam entyki przedstaw iają w swych dziełach, poświęconych ornam entyce muzycznej, Ed­

w a r d Da n n r e u t h e r i Ad o l f Be y s c h l a g2. Źródłowe ich prace, oparte na traktatach dawnych teoretyków, streszczając lub cytując odnośne ustępy z ich pism, dają obraz rozwoju ornam entu w ściślejszem znaczeniu, to jest ornam entu jako ozdobnika.

W tem samem znaczeniu jest ornam ent przedm io­

tem studjów tak ogólnych, np. Ha r d i n g a, Ne r ie g o3, 1 B e y s c h l a g Adolf, Die O rnam entik d er Musik, s. 7.

C o m b a r i e u J u le s: H istoire de la Musiąue, t. I, s. 383. R i e- m a n n H ugo, H andbuch d er M usikgeschichte, t. I I /l, s. 18 po­

daje rok 1324. 2 D a n n r e u t h e r Edw ard, Musical Ornamen- tation, I —II. B e y s c h l a g Adolf, Die O rnam entik d er Musik.

3 H a r d i n g H. A., Musical O rnam ents. N e r i Alvaro, Degli Abbellimenti Musicali.

(28)

jak i specjalnych, zajm ujących się ornam entyką w dzie­

łach jednego lub kilku kompozytorów. Należy wymie­

nić tu prace takie, ja k : E r n e s t a D aw ida W a g n e r a\

opartą na dziełach Filipa Em anuela Bacha (Yersuch iiber die wahre A rt das Clavier zu spielen, 1753,/, M arpurga (Anleitung zu m Clarierspielen, 1755/ Le­

opolda Mozarta ( Yiolinschule, 1756) i Tiirka ( Clavier- schule, 1789), a omawiającą przedewszystkiem wyko­

nanie ozdobników Handla, Jan a Sebastjana Bacha, Haydna, W olfganga Mozarta i B eethovena; J a n e A r g e r 2 — o wokalnej ornam entyce francuskiej XVIII w.; E h r l i c h a 3 o ornamentyce fortepianowych dzieł J. S. Bacha i B eethovena; S c h e n k e r a 4 o orna­

mentyce fortepianowej Filipa Em anuela Bacha, zawie­

rającą nadto przykłady z dzieł Haydna, Mozarta i Beethovena, oraz uwagi o ornam entyce Schumanna, Chopina i i . ; wreszcie J o h n P e t r i e D unna b, poświę­

coną wyłącznie ornam entyce Chopina.

Autorowie prac specjalnych o ornam entyce m ają świadomość tego, że ozdobnik jest cechą stylistyczną bądź epoki, bądź kom pozytora jako indywiduum. Sta­

rają się więc znak, wyrażający figurę zdobniczą, roz­

wiązać zgodnie ze smakiem estetycznym epoki czy kompozytora, aby wykonawcy dzisiejszemu dać nie­

zawodną wskazówkę do stylowego wykonania. Sama

1 W a g n e r E rn s t David, M usikalische O rnam entik. ! A r ­ g e r Jane, Les A grem ents et le Rythme. 3 E h r 1 i c h H., Die O r­

nam entik in J. S. Bachs Klavierwerken. — Die O rnam entik in Beethovens Klavierwerken. 4 S c h e n k e r Heinrich, Ein B eitrag zur O rnam entik. Ais E infiihrung zu Ph. Em. Bach’s Klayierwer- lcen, um fassend auch die O rnam entik H aydns, Mozarts und Beetho- vens. 5 D u n n Jo h n Petrie, O rnam entation in the W orks of Fre- derick Chopin.

(29)

jednak świadomość znaczenia ornam entu jako czyn­

nika stylistycznego nie sprowadziła cytowanych auto­

rów dzieł o ornamentyce w głąb zagadnienia orna­

mentu jako istotnego tworzywa melodji. Gdzie niegdzie tylko uwaga jakaś, mimochodem rzucona, pozwala stwierdzić, że to drugie znaczenie ornam entu w two­

rzeniu się melodji wyczuwają, choć nie uświadamiają sobie jasno jego doniosłości.

Ponieważ interesuje nas ta sprawa wyłącznie w odniesieniu do Chopina, warto przytoczyć owe uwagi autorów o Chopinie piszących. I tak Da n n r e u t h e r1,

cytując przykłady obiegnika, wskazuje N okturn op. 9/1, w którym obiegniki wcielone są w linję melodyczną (przykład 1):

r . 4 - H -.hi*- H t r b ł , p _ | — p + ł r

m 11 — ,

p t , : • Jem- Ł ---

--- _X--- U - H -

“ f 22 .

m ilm - —<s>-----

- 1f " X u f -

Sc h e n k e r, cytując ozdobniki z N okturnu op. 37/1, czyni słuszną uwagę, że ozdobniki te należy wprost uznać za m elodję2 (przykład 2 a, b, c):

aj t. 5 b) t. 10 c) t. 19

Porównując przykłady 2 b i 2c z przykładem 1, wi­

dzimy, że zawarte w nich są zwroty identyczne, mia­

1 Musical O rnam entation II, s. 166: turns im bedded in the fioriture. 2 Ein Beitrag zur O rnam entik, s. 9: fiir M elodie Jcurzweg zu halten.

(30)

nowicie obiegnik. Dlatego bliższym ujęcia istoty me­

lodycznego znaczenia obiegnika zdaje się jest Du n n,

które wogóle zaznacza, że wszystkie obiegniki Cho­

pina mają znaczenie melodyczne 1. B rak zupełny mor- dentu dolnego (odwróconego) tłumaczy Du n n szcze­

gólną predylekcją Chopina do linji melodycznej wzno­

szącej się, a następnie opadającej, którą symbolizuje graficznie

Z \

lub \ . Uważa on ten rysunek linji za pierwotną cechę melodyki C h o p in a2;

cecha ta oczywiście wyklucza przeciwny sobie m ordent (odwrócony). Du n n podaje również przykłady takiej apodżjatury, której nie można uważać za ozdobnik, lecz musi się ją uznać za integralny składnik melodji.

Tak naprzykład w Finale Koncertu op. 11 (przykład 3) lub w M azurku op. 33/4 (przykład 4) apodżjatury, zda­

niem Du n n a, wcale nie są czystym ornam entem 3, lecz integralnie wchodzą w skład m elodji4. Czuje się to natychm iast, gdy się je opuści. „Zagrajm y np. te dwa takty M azurka — pisze Du n n5 — opuszczając apo- d żjatu rę: rezultat jest nonsensem".

---1 H - — b = h = t= sr~~

1 O rnam entation, s. 7 : Chopin’s turns a ll possess m elodie significanee. 2 ib., s. 16: Chopin’s p r im a r y m elodie bias — his shibboleth, so to speak. 3 ib. s. 41: are not genuine orna- m ents a t all. 4 ib. s. 41: but are in te g ra l to the m elody. 5 ib.

s. 41: the result is nonsense.

(31)

Widzi również Du n n, że tony to czk a1 bardziej wyraźnie wchodzą w skład melodji, niż tony innych ozdobników 2, i porusza kwestję, czy nie byłoby lepiej, gdyby Chopin był wcielił je do tekstu głównego, za­

miast wypisywać je drobnem i nutkami. N aprzykład w M azurkach op. 17/2 i 6/3 (przykłady 5 i 6):

«• 0 '' j * • ^ . I- I ,; - " H

«■ u S i . i i

Mimo tych słusznych zresztą uwag pozostaje

Du n n — rzec można — na powierzchni ornam entu, nie analizując jego znaczenia głębszego dla melodyki Cho­

pina. Jako pianista, wykonawca, ogranicza się do swego teren u ; nie umie, czy też nie chce zagadnienia orna­

m entyki Chopina postawić w sposób ogólny, muzyczny.

Ilu stru ją to dobitnie definicje ornam entu i jego cech, sformułowane przez Du n n a :

1. O rnam ent składa się z jednej lub kilku n u t zdobniczych, które bądź n a stęp u ją po nucie głównej, bądź też ją poprzedzają.

2. O rnam ent może być wykonywany bądź na mocną część taktu, bądź też antycypowany, to je st wykonany na słabej części tak tu poprzedniego.

1 Wyraz „toczek" wprowadzam na oznaczenie pojęcia, zaw ar­

tego w w yrazach: coule, slide, Schleifer. Za łaskaw ą opinję fa­

chową w spraw ie utworzenia i zastosowania tego w yrazu skła­

dam na tem m iejscu serdeczne podziękowanie p. d r. Kazimierzowi N i t s c h o w i , profesorow i U niwersytetu Jagiellońskiego w K ra­

kowie. 2 ib. s. 10: are m orę p ro n o u n ced ly in teg ra l to the m elody.

(32)

Wobec zagadnienia ornam entyki odrębne stano­

wisko zajął jedynie Ro b e r t La c h \ Dzieło jego, oparte na olbrzymim m aterjale historycznym i etnofonicznym, podaje historję rozwoju melopei, uwzględniając zna­

czenie ornam entu jako t w o r z y w a melodji.

Na istotę ornam entu składają się — według La­

cha — trzy m om enty:

1. moment prymitywny,

2. moment estetyczny pierwotny,

3. moment architektoniczny czyli estetyczny w zna­

czeniu właściwem.

Pierwszy moment — to radość, jaką znajduje twórca w tworzywie m aterjalnem swej sztuki. A więc w muzyce radość, jaką daje rozkoszowanie się tonem, jednym, pewnym, ściśle określonym tonem. Stąd długie w y t r z y m y w a n i e jednego tonu, którego brzm ienie sprawia szczególną rozkosz; stąd jego p o w t a r z a ­ n i e ; stąd o p i s y w a n i e go przez tony sąsiednie, k u n ie m u ciążące i do niego ustawicznie powracające.

D rugi moment — to umiłowanie ładu i symetrji, stąd w muzyce umieszczanie ornam entu w miejscach, które dzielą melodję na c z ł o n y s y m e t r y c z n e .

Trzeci wreszcie moment wyraża zależność między punktem umieszczenia ornam entu a tektoniką całości.

O rnam ent znajduje się tylko w tych miejscach, o któ­

rych uwydatnienie w szczególności idzie. A więc w mu­

zyce — w sąsiedztwie p u n k t ó w c ię ż k o ś c i, w p u n k ­ ta c h s z c z y t o w y c h linji melodycznej, w kadencjach, n a t. zw. mocnych częściach taktu.

Te trz y m om enty, k tó re Lach w yróżnia jak o ce­

chy, określające o rn am en t wogóle, niezaw sze w y stęp u ją 1 Studien zur Entwicklungsgeschicłite d er ornam entalen Me-, lopóie. B eitrage zu r Geschiclite d er Melodie.

W ó jcik ó w n a Ii., M elodyka C h o p in a 2

(33)

w równowadze. Śledząc historyczny rozwój melodji, spostrzec możemy przewagę pierwszego z nich na niekorzyść dwu innych, bądź dwu pierwszych na nie­

korzyść trzeciego, bądź wreszcie przewagę trzeciego na niekorzyść dwu pierwszych.

Ożyto filogenetycznie, czy ontogenetycznie — sta­

djum najniższe charakteryzuje moment prymitywny.

A więc w melodjach ludów pierwotnych, w melodjach dziecięcych, owo rozkoszowanie się tonem, wyrażające się w długiem jego wytrzymywaniu, w pow tarzaniu go raz po raz, lub w uporczywem powracaniu do niego, występuje bardzo wybitnie.

W muzyce ludowej, obok momentu prym itywnego zaznacza się wyraźnie moment estetyczny pierwotny.

Sym etrja melodyj ludowych ma w nim swe źródło.

W muzyce artystycznej, i to w miarę im bliżsi jesteśm y muzyki nowoczesnej, przewagę osiąga mo­

m ent trzeci, architektoniczny. O rnam ent wstępuje w służbę konstruktyw nego planu dzieła sztuki. Staje się środkiem p r o f i l a c j i 1, środkiem, dzięki którem u szczytowe punkty melodji nabierają szczególnej wagi.

Ornament, jako zjawisko meliczne, opiera się o moment rytm iczny, którego najwcześniejszą formą jest d y m i n u c j a. Prym ityw ne wytrzymywanie tonu przeobraża się w powtarzanie jednego tonu w war­

tościach coraz to krótszych. Leży w tem źródło tre- mola. Złączone z dym inucją sięganie do sekundy górnej lub dolnej tonu powtarzanego stworzyło tak zwaną a p o d ż j a t u r ę t o jest przednutkę długą i k ró t­

ką i stało się początkiem trylu. P e r i h e l e t y c z n e z w r o t y prym itywne stworzyły o b i e g n i k .

1 L a c h , ib. s. 6.

(34)

Te trzy główne form y ornam entu melodycznego, kostniejące w pewne stałe formuły, względnie form y wyższe, powstałe z ich złączenia, śledzić można w me­

lodyce od czasów najdaw niejszych aż po najnowsze.

Obficie zebrany m aterjał do studjum tego rodzaju za­

wierają wspomniane powyżej dzieła o ornam entyce mu­

zycznej. Poddostatkiem również znajdzie się u Da n n-

r e u t h e r a, Be y s c h l a g a, Ha r d i n g a i i. przykładów dzieł Chopina. R ozpatrzenie wszakże kilku typów Or­

nam entu Chopina, zawarte w tej literaturze, mogłoby być jedynie podłożem do rozwinięcia zagadnienia o r ­ n a m e n t u jako t w o r z y w a melodyj Chopina. j Zagadnienie to rozpatrzyć należy z dwu stron.

Po pierwsze, idzie o wykazanie, o ile ozdobnik w po­

staci swej, ujętej w znaki konwencjonalne, względnie melizmat, oznaczony drobnem i nutami, wchodzi inte­

gralnie w skład melodji, tak że opuszczenie go b y ­ łoby niemożliwe. Po wtóre, idzie o wykazanie, że zwroty ornamentalne, nieoznaczane już znakami konwencjonal- nemi, stały się istotnym składnikiem melodji, uległszy resorpcji przez linję melodyczną. Zjawisko resorpcji ornam entu na rzecz rozwoju linji melodycznej jest w melodji Chopina tem więcej interesujące, że, jak wia­

domo, Chopin posługuje się wydatnie ornam entem w ścisłem znaczeniu ozdobnika. W s p ó ł i s t n i e j e więc u niego o r n a m e n t w o b u z n a c z e n i a c h . Roz­

patrzyć zatem należy również stosunek ornam entu w znaczeniu ściślejszem do ornam entu w znaczeniu tworzywa melodji. To znaczy: idzie o stwierdzenie, czy w melodjach, zbudowanych ze zwrotów ornam en­

talnych, znajdujem y n a d t o ozdobniki, czy też ozdo­

bniki są tym tylko melodjom właściwe, których mo­

tywy nie są ornam entalne.

(35)

Stwierdzenie korelacji obu gatunków ornam entu byłoby tem bardziej ważne, że według poglądów do­

tychczasowych te dwa gatunki ornam entu wykluczają się wzajemnie. La c h np. twierdzi, jakoby resorpcja o r­

nam entu przez melodję występowała stale jako reakcja po epokach bujnego rozkwitu, nadużywania, a wresz­

cie skostnienia ornam entu w pewne schematyczne for­

muły zdobnicze. Taką resorpcję ornam entu widzi La c h

już wyraźnie u Beethovena, jeszcze wyraźniej u Wa­

gnera. Jest on według La c h a tym twórcą, który przez

„usunięcie resztek sem antyki ornam entalnej", jaką przekazała mu w puściźnie epoka klasyczna, „wcielił ornam ent całkowicie w melopeję" K W rozważaniach swych La c h p o m i j a C h o p i n a m i l c z e n i e m .

Także Hu n e k e r, pisząc o Brahmsie, który — jego zdaniem — podniósł arpedżjo do znaczenia integral­

nego składnika melodji, wspomina o W agnerze, jako o tym twórcy, który to samo uczynił z innym zwro­

tem melodycznym, mianowicie z obiegnikiem 8. N ie w s p o m i n a wszakże Hu n e k e r przy tej sposobno­

ści C h o p i n a , mimo że jako autor dwu prac o Cho­

pinie, zna niewątpliwie dobrze jego kompozycje.

1 N a m en tlich ist es R ic h a rd W agner, der m it der alt.en Verzierungssemantik... a u fra u m te u n d die Ornamente, indem, er sie m it A u sn a h m e des Trillers u n d des einfachen kurzeń Vor- schlags ausschrieb, so der M elopoie ganslich einverleibte. 1. c. s.

520, 521. 2 H u n e k e r Jam es, Mezzotints in M odern Musie, s. 7:

W agner d id the sam e (i. e. has elevated it... to a n integer o f the m elodie p hrase) for the essential tu m .

(36)

1. P o d z i a ł

P rzystępując do pierwszej części naszego zagad­

nienia, to jest do zbadania znaczenia, jakie w melo­

dyce chopinowskiej ma ornament, jako ozdobnik wła­

ściwy, podzielimy ozdobniki Chopina na dwie kategorje.

Pierwszą stanowią ozdobniki, wyrażone znakiem kon­

wencjonalnym ; dru g ą ozdobniki, wypisywane nutam i drobniejszem i niż tekst główny. Wśród tej drugiej ka- tegorji jedne ozdobniki znaczone są w sposób tra d y ­ cyjny, inne — indywidualnie.

Ozdobniki znakuje Chopin w sposób następu­

jący:

1. p rzed n u tk a: a) długa (cambiata) J lub ^ b) krótka (acciacatura) j lub J*

c) podwójna p J 2. t o c z e k ^ j j

3. m ordent ~ fi J _rn tr

4. obiegnik ~ («+») J Ę l j,rJ7]j 5. try l:

tr t r t r tr tr~~ t r t r t r ' "

J J. J J j U J JU-J1 J5JU4

(37)

7. ornam enty indywidualne :

N5

1 » “1» "i1*L.

hT “

Pi

m

8a

J J

1

Pokolei każdem u z nich osobno poświęcimy uwagę.

2. Przednutka

Mówiąc o przednutce (appoggiatura) w melodyce Chopina, mamy na myśli zawsze tylko przednutkę krótką, nawet jeśli tę nazwę wyróżniającą pomijamy.

Niemal wyłącznie bowiem spotykam y się tu z jedną tylko formą przednutki, to jest przednutką krótką (acciacatura). Drugiej formy, to jest przednutki dłu­

giej (cambiata), Chopin używa tylko wyjątkowo.

Teorja żadnego ozdobnika nie jest tak zawiła, zdaniem Be y s c h l a g a, jak właśnie teorja przednutki.

Ze znakowaniem tego ozdobnika spotykam y się do­

piero bezpośrednio przed epokę Jan a Sebastjana Ba­

cha i Handla. We wcześniejszych bowiem epokach umieszczenie jej pozostawione było w zupełności uzna­

niu wykonawcy. Stopniowo oznaczano ją kreskam i

— lub i haczykami a lub v, które — rzecz prosta — nie określały jej trwania. W początkach XVIII w.

spotykam y już drobne nutki j, Js które jednak pozornie tylko mają wartość określoną. W rzeczywit stośći bowiem zależała ona od wartości tonu n a­

6. arpedżjo j (

i P

Cytaty

Powiązane dokumenty

Metoda „Uczeń pyta Ucznia” polega na tym, że wskazany przez nauczyciela uczeń formułuje pytanie dotyczące materiału omawianego na bieżącej i wyznacza osobę, która ma na

Aby wykonde deialania musiny zapisde potegi o tycf a spnych p_odstawac.h .i korzystde. Rozwiqze prayktadowo wybrane zadania, a wy robicie pozostale. stosujqcwzbr potQgi o podstowie

Jeżeli Bóg nie ma ciała ani żadnej cechy fizycznej, to jak to się dzieje, że człowiek, który jest istotą fizyczną, został stworzony na jego obraz i podobień ­ stwo..

zyka niż człowieka, wtedy jednak powoływałoby się do istnienia nową total ­ ność, na gruncie której możliwa byłaby ciągła historia, historia dyskursu jako nauka

2. Trzech studentów przygotowywało się niezależnie do egzaminu z rachunku prawdopodobieństwa. Rzucamy n razy kostką do gry. Obliczyć prawdopodobieństwo tego, że: a) szóstka

2. Trzech studentów przygotowywało się niezależnie do egzaminu z rachunku prawdopodobieństwa. Rzucono 10 razy kostką. Rzucono 10 razy symetryczną kostką. Jakie

Pokaż, jak używając raz tej maszynerii Oskar może jednak odszyfrować c podając do odszyfrowania losowy

Liczba naturalna zapisana w systemie dziesiętnym jest podzielna przez 3 wtedy i tylko wtedy, gdy suma jej cyfr jest podzielna przez 3.. Udowodnij i uogólnij tę powszechnie