• Nie Znaleziono Wyników

Drwęca 1934, R. 14, nr 37

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Drwęca 1934, R. 14, nr 37"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

r~w

J ,

D O D A T K A M I : ..OPIEKUN’ M Ł O D Z I E Ż Y “, : a r ' '

y

z - P R Z Y J A C I E L “ i „ R OL N I K“

C eua p o ied/uO Tegi) c p e m p ła r ? :« 10 g ro a ty . U o--.;» r/,ok.wwfc 8*. K, O. P o a n n ń n r. 204 nS .

„Diwęca“ wychodzi 8 raz.y tyg©da. we wtorek, cswartek i sobotę ra.**. — Prze«ip4pva w y k o si (U* »b on en tów mi^ię<?.z3ii© z doręczen iem 1,30 zrf.

Kw&rta^Jtiie w y n o si z doręczan iem 3,89 z*t.

Pw ^jam j© się ogioH^enia do w **y*tfcicft g sa e t

Efcf*k i wydewmkstaro JDrwęeat^ &p. s. *, p.. w Newemmiedcie.

Cena ogierze©: Wiersa w wysokeści 1 »iMmetra na atroa*© 6-lanaawąj 15 gi, na airoaie 5-^.wewei 50 gr, na 1 stronie 90 gr. — Oj* ©sarnia drfotme: Napie©we slow© (ttak©) kaMe dalsze slow© 15 gr. Ofłesaeaia nsfraou 100% wifcai.

Mu mer tele tema: No we m iast o &

Ad me telegr.; .Drwęca* Noweaeśasto-PoiEOoae,

ROK X IV . NOW EM IASTO-POM ORZE, CZW ARTEK, D N IA 29 M ARCA 1934 N R. 37

Nie „elita”, a „szary człowiek”

to podstawa potęgi państwa.

M yśl t ę z r e a liz o w a ć z d o ln a j e d y n ie id e a n a r o d o w a .

Dużo się dziś mówi i pisze na całym świecie e „ sza ry m c z ło w ie k u ”. I u n a s spraw a z „sza­

rym człow iekiem ” jest aktualna. K w e s tja „ sz a ­ r e g o c z ło w ie k a ”, z n a la z ła się i na łam ach p ism s a n a c y jn y c h i w u s ta c h r o z m a ity c h d y g n ita r z y s a n a c y jn y c h . Z e n ie s z c z e r z e przez nich m y śla n a i nie należycie ro zu m ia n a , d o w o d z i fa k t t w o r z e n ia „ e lit y ” i to nie tylko

„elity” podług „zasług”, ale i „elity” w e d łu g m ie n ia i p o b o r ó w , czego n a jw y m o w n ie js z y m d o w o d e m u j ę c ie p o b o r ó w s z a r e j m a s ie u r z ę d n ic z e j d la p o d w y ż s z e n ia ic h g a r s t c e w y b r a n y c h . To też n ie m a się czego łu d z ić , ja k o b y s a n a c ja b y ła z d o ln a s p r a w ę , ta k d z iś a k tu a ln ą i p o p u la rn ą w całym świecie „ sz a r e ­ g o c z ło w ie k a , zrealizow ać”. Cała ideologja, całe nastaw ienie sanacyjne w y k lu c z a wszelką możliwość o p ie r a n ia s ię n a „ sza ry m c z ło w ie k u “. J e j t y lk o p o z o s t a j e „ e lit a ” ja k o je d y n a p o d ­ s t a w a j e j b y tu . „Szary człow iek” już dlatego nie może dla sanacji stanowić żadnej podpory, bo w jej pojęciu o państw ie i rządach w niem on zu­

pełnie g in ie , a najwyżej stanowi b ie r n ą m a sę , k tó r ą się zgóry d y r y g u j e i nią całkowicie k i e ­ r u je . Kwestję „szarego człow ieka” zrealizować zdolne dopiero p a ń s tw o n a r o d o w e , którego myśl i idea coraz wyraźniej i dobitniej z dzisiej­

szego chaosu politycznego, gospodarczego i spo­

łecznego się nie tylko wyłania, ale już w rozm a­

itych krajach poczyna przybierać coraz to real­

niejsze kształty, a i u n a s a c z k o l­

w ie k g w a łt o w n ie tłu m io n a i r o z m a ite m i n ie k o r z y s t n e m i w a r u n k a m i h a m o w a n a , co­

raz to s iln ie j s z e g o n a b ie r a rozm ach u i n ie p o tr w a d łu g o , a p r z e ła m ie ona wszel­

kie jej w drodze stojące zapory i przeszkody i rozwinie swój zwycięski sztandar nad całym krajem . Tylko ci, którzy w swych pojęciach i w iw ym program ie na czoło staw iają n ie w ie lk ic h ludzi, dzierżących w swych delikatnych dłoniach losy państw a, załatw iających najważniejsze jego spraw y w zaciszu dyplom atycznych gabi­

netów, a c a ły n a r ó d ją k o w ła d c ę i g o s p o ­ d arza w e w ła s n y m j e g o d om u , t. j. państw ie, już z natury rzeczy w p r o w a d z ą na a r e n ę ż y c ia p u b lic z n e g o „ s z a r e g o c z ł o w i e k a ”. Aby dać pojęcie, kogo należy zrozumieć pod mianem „sza­

rego człow ieka”, należy sobie uprzytom nić, jak się przedstaw ia podział społeczny w naszym kraju.

Liczba ludności naszego kraju wynosi blisko 33 milj., a z tych aż około 2 4 milj zaludnia wieś, a tylko około 9 milj. m iasta. W edług zawodów około 22 miljonów m ieszkańców żyje z roli i leś­

nictwa jako właściciele, robotnicy, służba folw arcz­

na itd. Z tych 22 milj. nie dużo nad ć w ie r ć m iljo n a s t a n o w ią z ie m ia n ie i w ię k s i o b s z a r ­ n ic y oraz stanow iska dozoru i kierow nictw a zaj­

mujące jednostki, a całą wielką resztę, w każdym bądź razie przeszło 21 milj. samej ludności rolniczej stanow i szary człowiek czy to w postaci m ałorol­

nego czy średniego rolnika czy w yrobnika. Na górnictwo, hutnictw o, i kopalnie przypada około 5 milj. ludności. I tam po odliczeniu jakichś s t o t y s ię c y lu d z i, w y ż e j p o s ta w io n y c h w tej hierarcbji i le p i e j u p o s a ż o n y c h , otrzym am y z n ó w b lis k o 5 m ilj . „ s z a r y c h lu d z i”.

Blisko d w a m ilj o n y mieszkańców trudni się handlem, przemysłem i rzemiosłem. I wśród tej rzeszy napewno około p ó łto r a m iljo n a stanowi

„ sz a r y c z ł o w i e k “. Do uzupełnienia całości trzeba jeszcze doliczyć s z e r o k ie m a s y u r z ę d n i­

c z e , niższej i średniej rangi, całą masę bezro­

botnych i wolnych zawodów, a przekonamy się, że na blisko 33 miljony ludności kraju

na miano owych „szarych łudzi” zasłu­

guje conajmniej 3 0 milj. A jeżeli z tego rachun­

ku skreślimy tych, których my w ukształtowaniu się stosunków i warunków w przyszłem państwie narodowem w rachubę brać nie chcemy, to jest

•k o ło 4 miljony żydów, z których znaczna część

tworzy e l i t ę p lu to k r a ty c z n o -k a p ita lis ty c z n ą , to bądź co bądź conajmniej 27 milj. ludności p o ­ zostanie nam jako elem ent, tworzący „szarego człow ieka”. I d e a i p ro g ra m n a r o d o w y staw ia n ie na tę g arstk ę e l it y , n ie na tych „ w ie lk ic h lu d z i, a n a tę" o lb r z y m ią m a s ę „ s z a r e g o c z ło w ie k a “. T ę masę myśl narodow a chcę o b ją ć s w ą tr o s k ą , ją w y p r o w a d z ić z jej szarego końca na czołowe stanow isko, jako czynnik c z y n ­ n y, t w ó r c z y , p a ń s tw o -z a c h o w a w c z y , j e j zapewnić nietylko odpowiednie w arunki m a - t e r j a ln e , a le i in t e le k t u a ln e , m o r a ln e , s p o ­ łe c z n e i p o lit y c z n e . Ponieważ więc j e ­ d y n ie id e a narodow a r o z w ią z a ć j e s t w s t a n ie k w e s t j ę „szarego człow ieka“, przeto pod j e j też s z ta n d a r e m skupiać się winni wszyscy ci, do któ rych stosuje się m ia n o „szarego“ czło­

wieka — to znaczy prawie cały o g ó ł Narodu.

A ponieważ spraw iedliwe rozwiązanie tej spraw y nastąpić może j e d y n ie w ra m a ch ś w i a t o p o ­ g lą d u c h r z e ś c ij a ń s k ie g o , dlatego uznanie go i przyjęcie jest taksam o n ie o d z o w n ą k o n ie ­ c z n o ś c ią „szarego człow ieka“. Pod sztandarem przeto n a r o d o w y m i c h r z e ś c ija ń s k im stanąć winni wszyscy ci, którzy i sa m i z a lic z a j ą się do rzędu „szarych ” ludzi, a więc te szerokie masy robotnicze, rzem ieślnicze, rolnicze, kupieckie, urzędnicze itd. i którym w a r t o ś ć i z n a c z e n ie czynnika „szarego człow ieka“ w ukształtow aniu się p r z y s z ło ś c i naszego kraju nie są obce. Bo chyba nie trudno zrozumieć, że p e w n o ś ć , m o c , t r w a ło ś ć i ś w ie t n o ś ć b y tu nie jest w stanie zagw arantow ać państw u ta c ie ń k a w a r s t w a w y ­ b ra ń có w , ta e lit a , a jedynie t e o lb r z y m ie m a s y , o w e d z ie s ią t k i m ilj o n ó w „szarych łu ­ dzi“, m o r a ln ie i f iz y c z n ie zdrowych, m a te r ja l- n ie dostatecznie u s y tu o w a n y c h , a świadom ych w całej pełni nietylko swych praw, ale i swych obowiązków i swej o d p o w ie d z ia ln o ś c i za lo s y .sw ego kraju jako j e g o p r a w o w ic i d z ie d z ic e

i g o s p o d a r z e .

Zaostrzone stosunki miedzy Czechosłowacja, a Polska.

Praga. Decyzją min. spr. wewn. odebrany został debit pocztowy na Polskę czasopismom czechosłow ackim : 1. „Czeskie Słow o”, w ydaw a­

nem u w języku czeskim w P rad ze; 2. „Narodni I L isty”, wydawanem u w języku czeskim w Pradze

| 3. „M orawsko-Sleski D ennik”, wydawanem u w

| języku czeskim w M orawskiej Ostrawie.

W arszawa. Z rozporządzenia władz adm ini­

stracyjnych zostało w ydalonych kilkunastu obyw a­

teli czechosłow ackich, przebyw ających w Polsce : W arszawie, Katowicach, K rakowie i t. d. Powody tego zarządzenia są nieznane.

A r e s z t o w a n ie P o la k ó w w C z e c h o s ło w a c j i.

Z M orawskiej O straw y donoszą, iż fala areszto ­ wań Polaków w Czechosłowacji przybiera coraz w iększe rozm iary. Między innemi aresztow ano prof. gimnazjum cieszyńskiego, Kuliszewicza i go­

spodarza z Cierlisk G órnych, Alojzego Dudę.

Z różnych okolic Śląska nadchodzą wieści o licznych dochodzeniach, k tóre w drożyły władze oraz śledztw ach przeciwko Polakom za rzekom e naruszenie przepisów ustaw y o ochronie republiki.

„Prawo L udu”, tygodnik polski, wychodzący w czeskim Cieszynie, konfiskow any jest za potępianie metod walki szowinistów czeskich, a także socjal­

dem okratów czeskich przeciw ko Polakom na Śląsku.

W B e r lin ie i w B u d a p e s z c ie w ie lk a r a d o ś ć z p o w o d u n a p r ę ż e n ia p o ls k o - c z e c h o s ło w a c k .

W arszawa. W ostatnich dniach p rasa niem iec­

ka zaczęła z nadzw yczajną skwapliw ością zam ie­

szczać naw et najdrobniejsze wiadomości, dotyczące naprężenia polsko-czeskosłow ackiego i tendencyjnie w yolbrzym iała chwilowe nieporozum ienia do roz­

m iarów konfliktu m iędzynarodow ego.

Niemniej gorące refleksje znajdują powyższe w ypadki w ośw ietleniu p rasy w ęgierskiej, k tó ra z nietajoną radością notuje w szelkie objawy, św iad­

czące o pew nych rozdźw iękach pomiędzy Polską, a Czechosłowacją.

F rancja w k le sz c z a c h mafjg m asoń skiej.

S ę d z ia ś le d c z y n ie m ó g ł a r e s z t o w a ć b.

p r e m je r a C h a u tem p sa , g d y ż H e r r io t z a g r o z ił r o z b ic ie m r zą d u j e d n o ś c i n a r o d o w e j .

Paryż. „Candide” donosi, że w ubiegłym ty ­ godniu sędzia śledczy Ordonneau, k tóry prow a­

dzi spraw ę Staw iskiego, przybył do m inistra sp ra ­ wiedliwości C herona i oświadczył, że musi p o sta­

wić w stan oskarżenia b. pro k u rato ra P ressarda.

Cheron miał wyrazić zgodę na to.

Wówczas sędzia śledczy oświadczył, że gdyby aresztow ał P ressarda, m usiałby to samo uczynić w stosunku do prem jera Chautem psa.

W spraw ie tej Cheron miał się porozumieć z prernjerem Doumerguem, k tóry miał oświadczyć, że należy uczynić w szystko, co jest niezbędne do praw idłow ego wymiaru sprawiedliwości.

Od tego czasu upłynęło kilka dni. 0 areszto ­ waniu Chautem psa ani P ressard a nic nie słychać, ale mówi się w łaśnie o tern, że, gdy m inister H er­

rio t dowiedział się o zam iarze sędziego O rdonneau wówczas o św iad czy ł: „O ile ruszycie C hautem psa, poddam się do dymisji i zażądam od w szystkich ministrów radykalnych, aby opuścili g ab in et”.

M asonerja — pisze „Candide” — dokonała ostatniego w ysiłku. Ale któż ma taki wpływ na prem jera D oum ergue‘a ?

C a ły ła ń c u c h k r w a w y c h z b r o d n i.

Paryż. Nastrój niebyw ałego zdenerw ow ania panow ał w uh. piątek od rana w paryskim Pałacu Sprawiedliwości. Sędzia śledczy O rdonneau, nie mogąc podołać wszystkim obowiązkom, pow ierzy jeszcze dzisiaj jednem u z kolegów część afery, a mianowicie zdem askow aną przez deputow anego H erriota aferę o t r u t e g o przed sześciu laty w spól­

nika Staw iskiego, deputow anego z Gujany G alm o- ta. Rozpoczęte badanie 1500 dokum entów , p rze­

wiezionych z Bajonny, potrw a kilka dni.

C harakterystyczny zwrot daje się zauważyć również w spraw ie zam ordowania A lberta P rince4a.

Przebyw ający od kilku dni w więzieniu sek retarz Staw iskiego, Romagnini, został przez dwóch św iad­

ków rozpoznany jako tow arzysz tajem niczego osobnika, k tó ry 19-go lutego zakupił w jednym z m agazynów paryskich nóż, znaleziony nazajutrz przy zw łokach Prince‘a.

T r a g ic z n a ś m ie r ć h a n d la r z a d ia m e n t ó w . — Z d a je s ię r ó w n ie ż w z w ią z k u z a fe r ą

S t a w is k ie g o .

Paryż, 23. 3. W środę zm arł nagle w jednym z hoteli dzielnicy łacińskiej handlarz diam entów , Brunsehwig, którego znaleziono bez życia w wannie.

P rasa donosi, że Brunsehwig został znaleziony w wannie z żyłami, poprzecinanem i brzytw ą.

W brew tym wiadomościom dr. Cam boulives stw ier­

dza, że Brunsehw ig nie otw orzył sobie bynajm niej żył, tylko że śm ierć jego nastąp iła w skutek zatru ­ cia. H andlarz diam entów albo popełnił sam obój­

stwo albo też został otruty.

Dep. Cam boulives zam ierza poruszyć tę spraw ę przed p arlam entarną kom isją śledczą, gdyż nazw is­

ko Brunschw iga figuruje podobno na jednym z talonów czeków Staw iskiego.

Możliwe jest więc, że również śmierć B runs­

chw iga pozostaje w pewnym związku z aferą Staw iskiego.

111 IM WlIIIIT illM 'nilrriM Ililirilir illlll«llllllllim — liIIPII' IIII liliiI

Z n ó w p o ż y c z k i a n g ie ls k ie n a in w e s t y c j e k o le j o w e .

Pan wicemin. Skarbu, Koc, udał się do Lon­

dynu. Podobno wyjazd ten stoi w związku z p e r­

traktacjam i w spraw ie nabycia od Tow arzystw a W estinghouse hamulców zespolonych dla wagonów tow arow ych kolei polskich.

Pozatem om awiana będzie spraw a realizacji umowy pożyczkowej z English Elestric Company i M etropolitan V ickers.

Ja k tw ierdzą w kołach gospodarczych, wice­

m inister Skarbu, Koc, będzie praw dopodobnie om a­

wiał także spraw y dalszych pożyczek angielskich, a mianowicie na elektryfikację linji kolejowej K ra­

ków—Z akopane i na budow ę oraz elektryfikację

kolei W arszaw a—Radom.

(2)

Czy to jeszcze cześć ludzka? |

Mamy zrozumienie i wyrozumienie dla roz­

maitych spraw ludzkich jako i dla wyrażania uczuć czci i szacunku, żywionych dla tych ludzi, których się tego szacunku uważa godnych.

Ale rzecz jasna, że i w tern wyrażaniu musi być zachowana miara i pewne granice. — Każdy bowiem człowiek, choćby był i jak najbardziej zasłużonym, je st tylko człowiekiem i niczego ponad ludzką cześć oddawać mu nie wolno. Inaczej będzie to albo rażącą przesadą albo coś w rodzaju bałwo­

chwalstwa. Poniżej przytaczam y choć tylko w streszczeniu dwa przemówienia imieninowe. Sąd 0 nich niechże sobie Czytelnicy sami urobią. Z p r z e m ó w ie n ia imieninowego wicem, oświaty ks. Z o n g o iło w ie ż a , wygłoszonego na akadem ji imieninowej „Rodziny urzędniczej*:

— „ R z e ź b io n y s ło w e m m is t r z ó w n a j w ię k s z y c h , k u t y w m a r m u r z e , w bronzach odlany i w spiżach, k r e ś lo n y r ę k ą n a j ś w ie t n ie j s z y c h m a la r z y , o d t w a ­ r z a n y w k a ż d e j p o ls k i e j d u s z y . C zy u ja w n io n y c z y o d z w ie r c ia d lo n y c z y p o z n a n y ?

„ W ie lk o ś c i, g d z ie t w o j e i m i ę ? ”

K o m e n d a n t, d y k t a t o r , t w ó r c a P a ń s t w a , N a c z e l­

n ik , W ó d z N a ro d u . N ic G o n ie o k r e ś la a n i o z n a ­ c z a . Nie sięgnął z dachow ych swych szczytów po te piękne ty tu ły , nie wziął dostojeństw a od nich ni chw ały.

S t a ł s i ę ty m , k t ó r y m n a s w y c h d u c h o w y c h w y ż y ­ n a c h b y ł z P r z e z n a c z e n ia .

T w o r z y P o l s k ę z c h a o s u r z e c z y i z c h a o s u d u ­ c h ó w . Odm ienna wciąż tw órczości treść, zawsze rów na, n ie z m ie r n a t w ó r c z o ś c i p o t ę g a . B ł y s k a w ic o w e r o z b ł y s k i . G e n j a ln e w y c z u c ia . O lś n ie w a j ą c e r o z ­ w ią z a n ia . O lb r z y m i p ęd , o g r o m n y lo t . P o d n ie m i c ię ż a r , b o i i m ę k a .

C z ło w ie k P r z e z n a c z e n ia .

W N im z j a w io n y w y r a z w s z y s t k ic h p r a g n ie ń z b io r o w y c h , t ę s k n o t , s n ó w i m a r z e ń n a s z y c h , p r z e s z ły c h i p r z y s z ły c h p o k o le ń .

Z chaosu duchów tw orzy Polskę. Zbudził ogrom ną s i ł ę e n e r g j i m o r a ln e j , o g n ie m s w y m d o c z y n u ją z a p a lił. Realizacja synergetyki duszy polskiej pójdzie w n i e s k o ń c z o n o ś ć .

Jesteśm y w k r a j u J e g o p r o m ie n io w a n ia , m ó w i­

m y : „ w y z n a je m y i d e o l o g j ę K o m e n d a n t a ”. Czy jesteśm y ognistą m g ław icą? Czy z iskier serc naszych tw orzym y ognisko ?...

Idź i czyń... Choć serce t w o j e w y s c h n i e w p i e r ­ s ia c h t w o ic h , c h o ć z w ą t p is z o b r a c i t w o j e j , c z y ń c i ą g l e i b e z w y t c h n ie n ia , a p r z e ż y j e s z m a r n y c h , s z c z ę ś li w y c h i ś w ie t n y c h i s t a n i e s z s i ę w o ln y m s y n e m n ie b io s .

Konia zrzędu temu, kto to w szystko zrozumie 1 do kogo to w szystko ma się odnosić. W ustach kat. księdza to jeszcze więcej niż dziwne. W ygląda to praw ie że na jakiś nowy kult religijny.

K u lt, g r a n ic z ą c y z b a łw o c h w a ls tw e m .

„I. K. C.” donosi, że p. dr. Dziadosz prowadził dnia 18

Dm.

pochód imieninowy pod Belweder w W arszawie i przed oknami pałacu powiedział m. in.:

„Stajem y w obec nauczyciela, któ ry niestru d zo n y w m ęce tw orzenia dziesiątki la t przykładem niedoścignionym narodow i służył jako najofiarniejszy Rzeczypospolitej p r a ­ cownik. S t a j e m y w o b e c O jca n a r o d u , k t ó r e g o B ó g w s z e c h m o g ą c y o b d a r z y ł b la s k ie m w ła s n e j d o s k o ­ n a ło ś c i i d ia t e g o k u lt n a s z d la J ó z e f a P i ł s u d s k i e ­ g o j e s t n a s z ą r e l i g j ą i d la t e g o t a k p o k o r n ie i t a k r o z m o d le n i p r z e d n im s t a j e m y 44.

„Głos N arodu”, przytaczając ten ustęp „dzia- doszskiej m odlitw y”, dodaje od siebie:

„Nie w iadom o, c z y p. dr. D z ia d o s z k lę c z a ł r o z m o ­ d lo n y p r z e d o k n e m B e lw e d e r u . W k a ż d y m r a z ie n ie s m a k b u d z ić m u s i w k a t o lik u t o n a d a w a n ie

„ k u lt o w i” p. m a r s z . P i ł s u d s k i e g o c e c h „ r e lig j i” (!), a z w ła s z c z a z w r o t, j a k o b y P a n B ó g „ o b d a r z y ł (g o ) b la s k ie m w ła s n e j (!) d o s k o n a ł o ś c i ”. P rzypuszczam y, że tego sam ego zdania byli i rozsądniejsi u czestnicy m a ­ n ifestac ji”.

Tego sam ego zdania i my jesteśm y. Taki kult zakraw a już w prost na bałwochwalstwo.

P o im ie n in a c h .

Przez cały szereg dni m arcow ych k arm iły nas pism a sa­

n ac y jn e im ieninam i. Pisano i mówiono o obchodach, pocho­

dach, akadem jach, sztafetach , pom nikach, tablicach, te leg ra­

m ach ta k jakby, już w Polsce t y l k o im ie n in y b y ły n a j- w a ż n ie j s z e m z a g a d n ie n ie m ż y c ia p a ń s t w o w e g o i n a ­ r o d o w e g o . Słusznie katow icka „P olonia” pisze :

„Radjo zajęte było tylko m arsz. P iłsudskim , p rasa san acy jn a p rze p ełn io n a je st grafom ańskiem i elaboratam i, pełnem i n ie­

szczerego patosu, ale za lo o d z n a c z a j ą c e g o s i ę p ła s k im s e r w ili z m e m , b iz a n ty n iz m e m i p o s p o ii t e m g r u b e r a p o c h le b s t w e m i b a łw o c h w a ls t w e m . Ma się wrażenie, j

że w roku bieżącym ten sztuczny patos i to bałw ochw alstw o osiągnęły praw dziwy rekord. Im k t o d a le j s t a ł d a w n ie j od’ m arsz. Piłsudskiego, tern więcej się dziś do niego przyciska.

N apraw dę, aż m dło się robi, gdy czyta się serw ilistyczne i bizantyjskie kadzidła b. stańczyków krakow skich, żubrów litew skich, organu L ew iatana „K urjera Polskiego” i wielu, wielu in n y ch .”

W dalszym ciągu „P olonia” wywodzi; iż rozum ie jeszcze tę g arstkę w iernych „Piłsudczyków ”, gotow ych na rozkaz w szystko uczynić. —

— „Ale większa z nich część to tacy, którzy kierują się w z g lę d a m i n a k a r j e r ę , in n i o b a w ą u t r a t y z d o b y t y c h s t a n o w is k , a in n i j e s z c z e s t r a c h e m p r z e d p o d a tk a m i, u t r a t ą d o s t a w , k o n c e s y j itp . A ci stanow ią n a j li c z n ie j ­ s z y l e g j o n w obozie sanacyjnym .”

Ci w łaśnie, c o t o dla k o r z y ś c i o s o b is t y c h lub dla in n y c h m a t e r j a ln y c h względów poszli do sanacji, n a j w ię ­ c e j k r z y k u o b e c n ie r o b ili. 0 nich to jeszcze przed im ie­

ninam i płk. Sław ek p o w ied z ia ł: „20 groszy w zęby, w m ordę i paszoł w o n !” Oni to są ludźm i tego ty p u — byle dostali 20 groszy, to i w m ordę bić się pozwolą.

J a je ste m z w o le n n ik ie m M a r s z a ł k a , to p r o s z ą o p o s a d ą .

W Krakow ie odbyło się niedaw no z e b r a n ie polityczne zw olenników „C zasu” krakow skiego czyli t. zw. konserw aty- ' -.stów krakow skich, na którem wygłosił p r z e m ó w i e n ie

p r e z e s BB W R , p łk . S ła w e k . Z przem ów ienia tego cie­

kaw y je st u stęp , o d n o s z ą c y s i ę d o t y c h , c o id ą d o s a ­ n a c j i p o p o s a d y , p o k o n c e s j e lub z innych względów mateł-jalnych. W edług sanacyjnego „Ilustrow anego K urjera Codziennego”, płk. Sław ek na tern zebraniu m iał powiedzieć co następ u je :

„— O ile weźmiemy dzisiejsze życie Polski, t o w ła ś n ie M a ło p o ls k a d o s t a r c z a j a k n a j w ię k s z ą i l o ś ć r ó ż n y c h j l i s t ó w : „...Ja j e s t e m z w o le n n ik ie m , t o p r o s z ę o po- j s a d ę ” . Za t o , ż e o n j e s t z w o le n n ik ie m M a r sz a lk a , \ z a t o p r o s i o p o s a d ę , p r o s i o k o n c e s j ę .

Dziś zrana mówiąc o tem z kolegami ze Związku Legio­

nistów pow iedziałem : „...20 groszy w zęby, w m ordę i paszoł w o n ” (t. zn. w ynoś się). Tak należy trak to w a ć zwolenników.

B o t o j e s t d e m o r a liz a c j a , s t r a s z liw a d e m o r a li­

z a c j a . K to ś z a t o , ż e j e s t z w o le n n ik ie m , p r z y c h o d z i i o z a p ł a t ę ” .

Słusznie nazyw a to p. Sław ek dem oralizacją.

Z c z y j e j k ie s z e n i t e „20 g r o s z y “?

W związku z przem ówieniem płk. S ław ka, o którem w y ­ żej piszem y, „ABC” zauw aża :

„— System , proponow any przez p. Sław ka, nie w ydaje j

nam się ani zbyt skuteczny ani zb y t słuszny. W spom niani ; przezeń „zw olennicy” nie pragną niczego innego, jak dostać 20 ’ groszy, a że przytem d o sta n ą i w „m ordę", to ich chyba nie >

zniechęci: przyjdą znowu po drugie 20 groszy. N astęp n ie ’ zaś te 20 groszy nie będą w y płacane praw dopodobnie z kie- /.

szeni pryw atnej załatw iających in te re sa n ta . A z pieniędzy j

p o d atk o w y ch nie m a n ik t praw a daw ać n aw et 20 groszy w '

zęby „zw olennikom “. jj

S łusznie.

P a n L a m o t n a w id o w n i.

Pod powyższem donosi „Goniec N adw iślański”,

co następuje : f

„W niedzielę odbył się w W arszawie zjazd sanacyjnego

\

S tro n n ictw a Chłopskiego, ta k zw anej grupy działaczy chłop- j

skieh — inteligencji ludow ej. W iększa część uczestników nic nie ma w spólnego ani z in telig en cją ani też z ludow cam i.

Mimo to zjazd odbył się z dużym nak ład em pieniężnym . Nie szczędzono obfitego poczęstunku, obradow ano w jednej z piękniejszych sal.

Ju ż po sposobie dru k o w an y ch zaproszeń w idać było, że g rupka ta, k tó ra p rzylgnęła do sanacji, rozporządza grubszą gotów ką. Ale skąd ją b ie rz e? Ja cy to pro tek to rzy są dla niej ta k szczodrobliw i? Z Poznańskiego i Pom orza przy­

jechało n a ta n ie bilety kolejowe około 30 ludzi pod prze­

w odnictw em Ledkego z W telna.

Na zjeździe był obecny re p re z e n ta n t m in isterstw a spraw w ew nętrznych, ale nie on przykuw ał do siebie uwagę. S en­

sacją była obecność na zjeździe byłego w ojewody pom or­

skiego, L am ota. K arjera jego szybko się skończyła. Dziś m ieszka on poza W arszaw ą, je st jednym z wielu em erytów j w idocznie s ta ra się odegrać ja k ą ś rolę w stronnictw ie chłop- skiem.

Nie donoszą atoli, ja k p. L am ot był ubran y . Czy w chłopską sukm anę i długie buty ? Na Pom orzu bowiem p. L am ot w różnych kostjum ach w ystępow ał, zależnie, na ja ­ kim znajdow ał się zjeździe”.

A w a n s e u r z ę d n ik ó w p r z y w r ó c o n e z o s t a n ą

* z d n ie m 1. V.

W arszawa. Awanse urzędników, które, jak wiadomo, w końcu 1930 r. zostały w strzym ane, w rb. zostaną przyw rócone. Przyw rócenie awansów przypuszczalnie nastąpi z dniem 1 maja rb.

W a lk a z a s t o w a r z y s z e n ia m i r e lig ijn e m i w s z k o ła c h

p o w s z e c h n y c h .

„Do niektórych szkół Obwodu S u w a ls k ie g o zostały wprowadzone Stow arzyszenia : 1. K r u c ja ta E u c h a r y s ty c z n a i 2. S t o w a r z y s z e n ie D z ie ­ c ią tk a J e z u s. Organizacje te posiadają ch a­

rak te r międzyszkolny, a nawet międzynarodowy, a centralne ich zarządy znajdują się poza grani­

cami Państwa Polskiego. Nie figurują one wśród organizacyj, dopuszczalnych na teren szkół przez władze szkolne, p o le c a m j e z a te m z lik w i­

d o w a ć .

Nadmieniam, że na terenie każdej szkoły mogą istnieć szkolne kółka religijne, podlegające opiece i kontroli kierow nika i osób, w szkole naucza­

jących”.

Podobne wiadomości dochodzą nas z całej Polski, w id o c z n ie t e z a r z ą d z e n ia w y s z ły od w y ż s z y c h w ła d z s z k o ln y c h “.

Powyższe zarządzenie wyszło praw dopodobnie od wyższych władz szkolnych. Cel jego jest ja­

sny. Chodzi o usunięcie młodzieży z pod wpły­

wów religijnych.

J u ż s ie d e m m ie s ię c y w sz k o ła c h ło m ż y ń s k ic h n ie m a n a u k i r e lig j i,

Polska K atolicka Agencja Prasow a donosi, co następuje :

„Od początku roku szkolnego, t. j. od końca sierpnia 1933 r., w trzech szkołach łom żyńskich i jednej w Ostrowi Mazowieckiej niema nauczycieli religji ani wykładów nauki religji. W yznaczeni przez władzę duchowną księża prefekci nie otrzy­

mali dotąd nominacji z kuratorjum . Interw encje w ielokrotne w tej spraw ie rodziców i władz ko­

ścielnych nie odniosły skutku.

. Ten stan niewątpliwie jest w niezgodzie z kon­

stytucją i przepisam i konkordatu.

O b n iżk a c z y n s z ó w m ie s z k a n io w y c h w g m a ch a ch k o le j o w y c h .

W arszawa, 27. 3. M inisterstwo Komunikacji wydało rozporządzenie, obniżające czynsze za mieszkania w gm achach kolejowych, zam ieszka­

łych przez pracowników PKP. i emerytów. Obniżka obowiązywać będzie od dnia 1 kw ietnia rb i wy­

nosić będzie od 15 do 30 procent.

P r o je k t s t w o r z e n ia u n iw e r s y t e t u p o m o r s k ie g o .

In s ty tu t bałtycki w T oruniu zajął się żywo sp raw ą stw orzenia na Pom orzu akadem ji naukow ej lub u n iw ersy te tu . W związku z tem o d była się niedaw no tem u w T oruniu k o n ­ ferencja, w której uczestniczyli w ojew oda pom orski Kirti- klis, ks. biskup Okoniewski, sta ro s ta krajow y Łącki, k u r a ­ to r okręgu szkolnego poznańskiego, dr. Pollak, prezes Tow.

N aukowego w T oruniu, ks. p ra ła t M ańkowski, d y rek to r d e­

p arta m en tu m orskiego, Możdźewski, przedstaw iciele In s ty tu tu i szereg innych osób.

W ygłoszono na konferencji referat, w którym w y su n ię­

to dw a p r o je k ty : u t w o r z e n ia p o m o r s k i e g o in s t y t u t u n a u k o w e g o lu b t e ż u n i w e r s y t e t u . Z ebrani po obszer­

nej i w szechstronnie ośw ietlającej dyskusji doszli do w nio­

sku, że jednym z w ażnych środków zaradczych na p ro p a ­ gandę niem iecką m ógłby być u n iw ersy te t w T oruniu. S p ra­

wa ta wobec ośw iadczeń przedstaw icieli czynników m ia ro ­ dajnych o b e c n ie w k r o c z y ła n a r e a l n e t o r y . N arazie m a to być a k a d e m j a z d z ia ła m i t e o l o g i c z n y m , h u m a ­ n is t y c z n y m i p r a w n ic z y m . Ażeby w ydział t e o l o g i c z ­ n y m ó g ł m ie ć d o s t a t e c z n ą lic z b ę s łu c h a c z y , k s . b i­

sk u p O k o n ie w s k i z o b o w ią z a ł s i ę p r z e n i e ś ć z P e l p l i ­ n a d o T o r u n ia s e m in a r j u m d u c h o w n e . O m aw iana też zo stała sp raw a gm achu dla w szechnicy, k tó ra m a być um ieszczona w dotychczasow ym gm achu urzędu wojew ódz­

kiego, dla którego m a być w ybudow any specjalny nowy b udynek.

U tw orzenie akadem ji to ru ń sk iej n aw e t w ram ach skrom ­ nych przyczyniłoby się w alnie do rozw oju życia um ysłowego n a P om orzu. Wobec projektów przyłączenia do Pom orza całego szeregu pow iatów b. K ongresów ki i W ielkopolski, ziem ia pom orska w całej pełni w oparciu w trad y cje h isto ­ ryczne może rościć sobie praw o do p o sia d an ia w łasnej a k a ­ dem ji nauk tem bardziej, że s z k o ła t a s t a ć b y s i ę m o g ła o g n is k i e m n auki polskiej i m ogłaby przeciw działać p r o ­ p a g a n d z ie p o lit y c z n e j , ja k ą prow adzą u n i w e r s y t e t y n ie m i e c k i e , położone w pobliżu granicy polskiej.

P O W I E Ś Ć .

Głos niewymownie słodki brzm iał tak rzew ną skargą, że oczy Lei napełniły się łzami. P ode­

szła do Ireny i w milczeniu w yciągnęła do niej rę k ę przez balustradę. Młoda dziewczyna w stała i chwyciła dłoń tę w gorącym uścisku. Usta jej zadrżały tłum ionem wzruszeniem.

— Dawno już pragnęłam widzieć panią, miss Gordon, aby ci podziękować za dobroć tw oją dla mnie. Serce moje tak przepełnione je st wdzięcz­

nością dla ciebie, że nie potrafiłabym jej wyrazić w słowach. Myśl, że chciałaś poręczyć za mnie i przyjąć mnie, pozostającą pod tak ciężkim zarzu­

tem, do domu swego, była mi jedyną osłodą w mem strasznem położeniu obecnem. W spółczucie tak szlachetnej istoty, jak ą ty jesteś, pani, życzli­

wość i starania, jakiem i mnie otaczałaś, są czy­

nam i m iłosierdzia, za k tóre niech ci Bóg zapłaci!

Nie mogłam przyjąć twojej szlachetnej ofiary, ale niemniej dziękuję ci z głębi serca.

— Dlaczego nie chciałaś, abym robiła starania

0 uwolnienie cię stąd ?

— Bo zdawałam sobie dobrze spraw ę z tego, na co się narażałabym , korzystając z tak łaskaw ie ofiarowanej mi gościnności w twoim domu. Zresztą jestem tu pod opieką państw a Singleton, k tó ­ rzy mi pierw si okazali wiele współczucia w mojem nieszczęściu, a te m ury chronią mnie przed d rę­

czącą ciekaw ością ludzką. Zbyt dum ną zaś jestem | 1 zbyt wrażliwą, aby w dzisiejszem położeniu u k a­

zywać się oczom ludzkim. Wolę więc czekać tutaj na koniec, któ ry musi już być bliski.

— Czy chcesz mówić o spraw ie, k tó ra ma być sądzoną w przyszłym miesiącu ?

— Nie, mam na myśli to, co po spraw ie nastąpi...

śmierć, która będzie wyzwoleniem dla mnie.

— O! nie mów tak!... nie mów!... — prosiła Lea, drżąc cała. - Te okropne przejścia uspo sa­

biają cię do czarnych myśli... Dlatego tak p ragnę­

łam wyrwać cię stąd... Ach! gdybym m ogła za­

brać cię do siebie choć na tydzień!

— To życzenie samo już stanow i dla mnie pociechę. Jakże dobrą, jak szlachetną jest pani!

Ale dlatego w łaśnie, że jestem ci tak bardzo wdzięczną, błagam cię, pani, zostaw mnie memu sm utnem u losowi! Boleśnieby mi było, gdyby myśl o mnie zatruła ci chwil, szczęścia. Niech

Bóg błogosław i i ziści w szystkie nadzieje twojej p rz y sz ło śc i!

Rozmowę tę przerw ał wielki dzwon, który odezwał się z wieży.

— Zegnam panią, miss Gordon — dokończyła pospiesznie. — Miałam pozwolenie zostać tutaj tylko do uderzenia dzwonu. Módl się, proszę, za mnie, ale nie przychodź tu więcej, bo mój widok przyniósłby ci tylko sm utek wzamian za twoją dobroć. Życzę ci świąt wesołych i tyle dobrego w tym nowym roku, ile na to zasługujesz.

Ręce ich zw arły się znowu w gorącym uści­

sku, a Lea złożyła na poręczy dużą kw adratow ą kopertę.

— J e st to tylko k arta z życzeniami świątecz- nemi — objaśniła słodko — ale tak śliczna i nie­

powszednia, że artystyczny zm ysł twój musi ją podziwiać. Może więc rozjaśni trochę twoje myśli i nada im pogodniejszy kierunek. Ta karta, jako wyjątkowo piękna i wyróżniającą się wśród innych, nagrodzoną została na konkursie trzystu do­

larami.

Lea była już w progu, kiedy cichy okrzyk rozdzielającego bólu doleciał jej uszu.

— Zapóźno L. zapóźno !... O! Boże, cóż to za

gorzka ironja ! (C. d. n.)

(3)

...4-

W I A D O M O Ś C I .

No w © m i a s t o, dnia 28 m arca, 1934 r K alendarzy«. 28 m arca, Środa, J a n a K apistr. w., S yksta.

29 m arca, C zw artek Wielki, Eustazego Op.

^'«chód słońca g. 5 — 19 m. Zachód słońca g. 1-8 — 01 m.

W sehód księżyca g. 16 — 56 m. Zachód księżyca g. 4 — 57 m.

M i a s t a i u o w i a & u ,

J e s z c z e sp r a w a m le c z a r n i p rzy u l. K u p p n era.

L u b a w a . N aw iązując do n o ta tk i w Nr. 35, pragniem y dla należytej orjentacji czytelników podać dalsze szczegóły odnośnie daw niejszej m leczarni żydow skiej, którą swego cza­

su założył tu żyd Lipszyc. Dzięki zdecydow anem u stan o ­ w isku naszego pism a ogół rolników zaprzestał dostaw iać mleko do żyda i ten zaczął się oglądać za kupcem swej m leczarni, a raczej tylko m aszyn mleczarskich,<*gdyż ubikacja należy do innej żydówki. Z nalazł się w końcu Polak, który n ab y ł te m aszyny. Lipszyc d la u r e g u lo w a n ia s w y c h r a ­ c h u n k ó w p r z e b y w a ł d łu ż s z y o k r e s , czasu jeszcze w m le­

czarni, le c z o s t a t n io s i ę w y n i ó s ł. W edług okazanego nam k o n tra k tu p. W iś n ie w s k i i s t o t n i e n a b y ł o d żyd a m a s z y n y m le c z a r s k i e n a w ła s n o ś ć i w n ic z e m od ż y d a n ie j e s t z a le ż n y m . W edług przedłożonych nam r a ­ chunków W. przew ażnie odstaw ia m asło innym odbiorcom , a tylko m atą część odbiera Lipszyc.

W końcu należy dodać, że żyd Lipszyc podobno w y p ł a ­ c ił n a l e ż y t o ś ć dla rolników w Tuszewie na ręce p. F ila r - s k ie g o , prow adzącego fiiję żydow ską, a ten nie w ypłacił pie­

niędzy rolnikom -dostaw com . Zyd Lipszyc m iał za F. zaręczyć, że będzie za niego odpow iadał. Więc słusznie rolnicy w y­

stę p u ją do są d u ze skargą^ przeciw ko żydowi o sw ą należność.

P r z e j ś c i e m le c z a r n i ż y d a w p o ls k i e r ę c e n a le ż y z u z n a n ie m p o w it a ć . Dużą zasługę w tera m a o g ó ł d o ­ s t a w c ó w , k tó ry na nasz apel żyda zbojkotow ał, że m u s ia ł u s t ą p ić z p o la w a lk i, ja k ą podjął w celu op an o w an ia przem ysłu m leczarskiego w naszym powiecie.

P. W iśniewski zam ierza przez sum ienną w y p łatę i nale­

żyte trak to w a n ie dostaw ców postaw ić sw ą m leczarnię na należytym poziomie.

S p r z e d a ż s u r o w ic y p r z e c iw r ó ż y c o w e j p r z e c iw c z e r w o n c e u ś w iń p r z e z a p te k i.

Ze względu na konieczność dania możności ja k n a jsz e r­

szym^ w arstw om sfer rolniczych k orzystania z surow icy przeciw różycow ej przeciw czerw once u świń M inisterstw o Opieki Społecznej, po porozum ieniu się z M inisterstw em R ol­

nictw a, zezwoliło okólnikiem Nr. 7J34 z dnia 9 m arca 1934 r.

na sprzedaż tejże surow icy b e z p r z e p is u l e k a r z a w e t e ­ r y n a r ii i to tylko p r z e z a p t e k i, co uw ażać należy za znaczne udogodnienie dla rolników.

Zw racam y sferom rolniczym uw agę na dzisiejsze ogło­

szenie ap tek w Nowernmieście i w Lubaw ie.

P o m o c lek a rsk a dla u r z ę d n ik ó w p a ń stw .

U r z ę d n ic y p ła c ą t y l k o 25 p r o c . n a le ż n o ś c i za le k a r s t w a .

D owiadujem y się, źe od dnia dzisiejszego U rzędnicy P aństw ow i i ich rodziny płacić będą w aptekach w No- w emm ieście, Lubaw ie i Działdowie tylko 25 proc. należności za le k arstw a i 50 proc. należności za specyfikiki zagra­

niczne, przepisane przez lekarza umówionego. J e s t to zgodne z rozporządzeniem R ady M inistrów z dnia 28 stycz­

nia 1934 r. Dz. U. R. P. Nr. 10 z dnia 1 lutego 1934 poz. 81.

75 proc. należności płaci Państw o.

Lekarzam i, przez P aństw o um ówionym i, są :

W Nowernmieście : Pan Dr. Jedlew ski, lekarz pow iatowy.

W Lubaw ie : P an Dr. W ierzbowski.

W iadom ość tę przyjm ą urzędnicy niew ątpliw ie do w ia­

domości z w ielką ulgą, szczególnie w czasie, w któ ym po­

bory zostały znacznie* zm niejszone.

„ N o sa c iz n a “ w a p e la c ji.

Z a t w ie r d z a j ą c y w y r o k .

N o w e m ia s t o . Sąd Okręgowy w T oruniu na sesji w y­

jazdow ej w tu t. Sądzie Grodzkim w osobie sędziego S. O., p. dr. Stachow skiego, ro zp a try w a ł w apelacji w ub. w torek spraw ę odpow iedzialnego red ak to ra „D rw ęcy“, p. Łupickiego, oskarżonego o zniew ażenie publiczne przedstaw iciela w ładzy w arty k u le pt.: „Echa z ostatniego A pelu W ojackiego w No- w em m ieście”, w którym kom entow ano w ydany zakaz udziału w A pelu W ojackim oddziałów konnych z um otyw ow aniem istniejącej w powiecie nosacizny. W I in stan c ji p. Ł upicki został skazany na grzyw nę 200 zł i koszta p ostępow ania.

N a rozpraw ie apelacyjnej p r o k u r a t o r p. W a r s z e w s k i d o p a t r y w a ł s i ę n a d a l w inkrym inow anym a r t y k u le b r a ­ k u p o s z a n o w a n ia d la p r z e d s t a w ic ie l a w ła d z y i chęci poniżenia go. Na innem stanow isku sta n ą ł obrońca, p. mec.

N ikodem ski, zastępujący nieobecnego oskarżonego, k t ó r y s t w i e r d z i ł b r a k j a k i e g o k o l w i e k u b liż e n ia d ła p r z e d ­ s t a w i c i e l a w ła d z y $ z a c h o d z iła b y r a c z e j o b r a z a l e k . p o w . p. K o z ło w s k i e g o , l e c z t e n w c z a s i e w y d a n ia z a k a z u b y ł n a u r lo p ie i n i e m ia ł ż a d n e g o p r a w a w y d a w a ć j a k i e k o l w i e k z a r z ą d z e n ia , tem bardziej, że zastępcy jego, p. lek. w et, B raunow i z Brodnicy, k tó ry raczej m iał praw o w tedy zarządzenie wydać, nie odebrano ani na 5 m in u t w tym czasie zastęp stw a. Tu m ogłaby jed y n ie za­

chodzić skarga z oskarżenia pryw atnego, gdyż p. lek. w et.

Kozłowski, będąc na urlopie, działał tylko jako osoba p ry ­ w atna. W końcu swego przem ów ienia obrońca staw ił w nio­

sek o uniew inienie oskarżonego, w zględnie um orzenie spraw y.

S ąd po naradzie w ydał w yrok, za tw ierdzający w yrok I in ­ stan cji i n a k ład a jąc y na odpow . re d a k to ra „D rw ęcy” koszta sądow e obu instancyj.

„ P o lo n ia R e s t it u t a ” d ła żyd a.

W y r o k u w a ln ia j ą c y p r z e d S ą d e m A p e la c y j n y m . N o w e m ia s t o . Pisaliśm y w czerw cu ubr. w notatce pt.. „Aż Polonia R e stitu ta dla żydów “ o udekorow aniu żyda Szoloma Asza orderem „Polonia R e s titu ta ” i gazeta z tą n o ta tk ą, k tó ra bez przeszkód u k azała się w wielu innych pow ażnych pism ach, zo stała skonfiskow ana. K onfiskatę Sąd G rodzki zatw ierdził i w listopadzie ubr. odbyw a się ro zp ra­

w a przed tu t. Sądem G rodzkim , na której odpow . re d a k to r

„D rw ęcy“, p. Ł upicki, zasądzony został na 100 zł grzyw ny.

Od w yroku tego oskarżyciel publiczny, k tórem u w ym iar k ary był za niski i oskarżony wnieśli apelację. Na rozpraw ie apelacyjnej Sąd Okręgowy w T oruniu o d d a lił apelację oskarżyciela publicznego i uchylił w yrok I instancji, u w a l­

n ia j ą c p. Ł u p ic k ie g o o d w in y i k a r y .

S p r o s to w a n ie .

Na p odstaw ie § 11 U staw y P rasow ej z dnia 7 m aja 1874 r.

proszę o um ieszczenie n astęp u jąceg o sp ro sto w an ia a rty k u łu p. t. „K radzież zboża — S praw cy nie będą k ara n i ? ” z nr. 30 z dnia 13. III. 1934 r.

N iepraw dą jest, jakoby dochodzenia policji ujaw niły spraw ców kradzieży u p. G ałki w Omulu lu b by te docho­

dzenia stw ierdziły, źe kradzieży tej dokonali członkow ie Zw.

Strz., n ato m ia st p raw d ą jest, że spraw cy kradzieży policji jeszcze nie są znani, nic więc nie u p raw n ia do przypuszczeń, by kradzież zo stała dok o n an a przez członków Zw, Strzel.

C z a s p o s p i e s z y ć s i ę z odnowieniem prenum eraty

,, O r w ą c y

na kwiecień.

i i

W ielkanocny numer ukaże się w znacznie powiększonej objętości i bę­

dzie mniłą lek tu rą świąteczną.

N iepraw dą jest, jakoby pan G ałka, by nie kom prom ito­

wać „Strzelców ”, z w łasnego popędu czy też za czyjąś in te r­

w encją kradzież zboża puścił w niepam ięć i spraw com w yba­

czył, albowiem praw dą je st że pan G ałka odnośnego d o n ie­

sienia do organów P. P. nie wycofał.

Dochodzenia celem w ykrycia spraw ców kradzieży są nadal w toku. Przy przeprow adzaniu dochodzeń nie stw ie r­

dza się, kto z przytrzym anych względnie podejrzanych osób je st członkiem Zw. S trz e l, gdyż należenie do Zw. StrzeL w zględnie nienależehie do niego nie ma najm niejszego w pływ u na tok śledztwa.

S taro sta Pow iatow y w z. (—) Budnik, referendarz.

K o n c e r t K u b a ń sk ich K o z a k ó w .

N o w e m ia s t o . W ub. sobotę gościło nasze m iasto chór k u bańskich kozaków, którzy dali nam swój jed y n y k o n ­ cert. Na program złożyły się liczne piosenki, polskie, kozackie i rosyjskie, w ykonane doskonale przez znakom itych śp iew a­

ków kozackich, n astęp n ie różne m elodje rosyjskie i zapo- rożskie, w ykonane przez bardzo dobrze zgraną o rk iestrę b a­

łałajk o wą. U rozm aiceniem k oncertu były dwa ta ń c e : czer- kieski i kozacki, w których popisyw ał się zw innością p .S zu ra Pawłów. Chórem dyrygow ał p. A natol Aleksandrów'. P u­

bliczność, która dość licznie zap ełn iła salę H otelu C entral- nego, hucznem i oklaskam i n ag rad zała kozaków, dom agając się „bisów ”.

Za k r a d z ie ż i p a s e r s tw o .

N o w e m ia s t o . Przed Sądem Okręg, na sesji w yjazdow ej w tut* Sądzie Grodzkim w ub. w'torek odpow iadali w a p e­

lacji, wniesionej przez oskarżyciela publicznego, niej. Komo­

row ski Ignacy za kradzież 8 ctr. zboża z zam kniętego spichrza oraz Laskow ski Fr. obaj z Czterech Włók, za prze­

chow anie skradzionego przez syna BronisławTa zboża.

Sądził sędza S. A, p., dr. S taehow ski, oskarżał, p ro k u ra to r p.

W arszewski. Oskarżeni w 1. in stan c ji zostali uniew innieni, lecz na rozpraw ie apelacyjnej udow odniono im zarzuconą winę i Sąd skazał Lskow skiego na 1 tydzień aresztu z zaw.

na 2 la ta i kilka razy karanego Kom orowskiego na 4 ty ­ godnie aresztu Od kosztów uw olnił obydw’óch. W związku z rozpraw ą Sąd nałożył grzywmę 50 zł z zam ianą na areszt (5 zł — 1 dzień) na św iadka Kleniewskiego za n ie u sp ra w ie­

dliw ioną nieobecność n a rozpraw ie.

Z ta r g u .

N o w e m ia s t o . Na w torkow ym ta rg u panowTał bardzo ożywiony ruch przedśw iąteczny, cały ry n ek był form alnie zapchany furm ankam i z rozm aitem i p roduktam i. Płacono za pół kg. m asła 1,30—1,40 zł. mdl. jaj 75—80 gr., kury 1,75—3 zł, indyki 6—7,50 zł, furę to rfu 5 zł, drzew a 4 zł.

Ceny nasion, któ ry ch było bardzofldużo, utrzym ały się na p o ­ ziomie ostatniego targu.

Znacznie gorszy ruch był na targow isku, gdzie pop y tu n a bekony praw ie nie było. Płacono za bekony 28—30 zł, św inie tłu s te 30—36 zł, p ro sięta 12—18 zł p ara i cielęta 8—20.

A m a to r ła b ę d z i.

G w iź d z in y . D ow iadujem y się z w iarygodnych źródeł, źe w ub. tygo d n iu p. A lbin Kotewicz zastrzelił 'n a te re n ie tu t. gm iny dw a dzikie łabędzie. P isaliśm y niedaw no o po­

wrocie łabędzi z krajów7 ciepłych i podaw aliśm y, że dw a osiadły na jeziorze, należącem do obsz. dw\ Gwiździny. Ł a ­ będzie te zastrzelił w łaśnie p. Kotewicz. Chociaż niem a za­

kazu ua strzelanie łabędzi, to jednakże czyn ten spotka! się z pow szechnem oburzeniem tu t. i okolicznego społeczeństw a.

Królewski ten p ta k je st u nas ta k rzadkim okazem , że n a ­ leży go otoczyć ochroną przed w andalizm em zbyt pochop­

nych myśli w'ych, którzy dla w łasnych przyjem ności p o siad a­

nia w dom u w ypchanych ptaków pozbaw iają przyrodę w spa­

n iałych i rzadkich okazów'.

Z a jście z o k a zji u r o c z y s t o ś c i im ie n in o w y c h .

S w in ia r e . Z okazji uroczystości im ieninow ych doszło tu do rozm aitych ta rć ze Strzelcam i. Ju ż w czasie c a p strzy ­ ku zanosiło się. na aw an tu ry , lecz dzięki Policji odbył się cap strzy k i akąd em ja dość spokojnie. Lecz uczestników aka- dem ji odp ro w ad zała Policja do domów. N astępnego dnia, gdy „S trzelcy“ w racali z nabożeństw a w Zw iniarzu zostali przez młodzież, nieprzychylnie do sanacji usposobioną, pobici.

N ajw ięcej podobno oberw ał k om endant Kowralski. W zw iązku z tem i zajściam i Policja przesłu ch ała przeszło 13 osób z po­

śród młodzieży, przyczem 1 przetrzym ano wT areszcie 1 i pół dnia, a 2 m łodzieńców 2 dni. Zajścia te pociągnęły za sobą dalsze konsekw encje. P obity k o m e n d an t Kow alski m iał do­

konać kradzieży i w skutek tego został ze „S trzelca” w ydalo­

ny. Również w pew nej rodzinie doszło do bójki, w której brat, nie — Strzelec, pobił sw ych braci Strzelców.

W zw iązku z tem i zajściam i i tarciam i n a stą p iło zaw ie­

szenie tu t. „S trzelca“ w czynnościach n a 14 dni,"co p o tw ier­

dzają też tu t. „S trzelcy“.

Z ja rm a rk u .

Ł ą k o r z . Na o sta tn i czw7artk o w y ja rm a rk k ram n y oraz na bydło i konie hurm em zjechali żydkow ie. „G eszeft“

je d n ak początkowo był bardzo lichy, bo przed południem p a d a ł ciągle deszcz. Po południu ruch się znacznie ożywił, lecz jedynie przy ż y d o w s k ic h s t r a g a n a c h . Ludzi©

w id o c z n i© j e s z c z e ni© p r z e k o n a li s i ę o c h y t r o ś c i ż y d o w s k i e j i j a k o ś c i ic h t a n d e t y . Było też k ilk u n a stu kupców -katolików z różnych stron, zw łaszcza z Nowego- m iasta, ale ty c h odw iedzały poza g a rstk ą k upujących, rozm aite lo tn e brygady rew izyjne, k tó re sp isały kilkanaście protokółów7 z pow odu b rak u p a te n tu jarm arcznego. Nie b rak ło też n ajrozm aitszych „w ydrw igroszów “ z różnem i gram i, a o „niebieskich p ta k a c h ” nie potrzeb a n aw e t w spo­

m inać, gdyż ci m e d aru ją żadnej „im prezie”, n a której mogą w ykazać swoje zdolności i um iejętności, ezem znowu przy­

sp arzają kłopotów' policji.

Gorzej całkiem p rzed staw iał się ja rm a rk na bydło i konie, w łaściw ie tylko n a konie, gdyż b y d ła z pow odu zaraźliwrej choroby nie spędzono. Za konie płcaono 50—70 zł za gorsze i 100—200 zł za średnie.

Z Pomorza

Z p o s ie d z e n ia D e k a n a tu L id z b a r s k ie g o .

L id z b a r k . D nia 26. bm. o godz. 3 po poi. odbyło się w7 „H otelu pod 3 K oronam i” posiedzenie d e k a n a tu L idzbar­

skiego, n a k tó re przybyło około 15-tu księży. P rzew odniczył ks. kano n ik Tym ecki. O m aw iane były spraw y religijne.

Z W ie lk ie g o T y go d n ia .

Niedziela Palm ow a rozpoczyna okres, zw any W ielkim lub św ię ty m Tygodniem . fcały Wielki Tydzień po­

św ięcony je st rozpam iętyw aniu Męki P ańskiej i w ielkich, a św iętych tajem nic.

Najwięcej uroczystości przy p ad a ua W ielki Czw artek, w którym Kościół obchodzi pam iątk ę O statniej Wieczerzy, u s ta ­ now ienia N ajśw .Sakram entu i początku w łaściw ej Męki Pańskiej.

W spom nienie radosnego m om entu ustan o w ien ia św. Eucha- rystji Kościół

w

dniu tym p odkreśla użyciem białych szat liturgicznych podczas Mszy św', i śpiew em pom ijanego w czasie Wielkiego P ostu hym nu „G loria in excelsis“. Po Mszy św. włraca je d n ak do św iątyni żałoba. W kościołach k a te ­ dralnych nad to biskupi w Wielki Czw artek dokonują pośw ię­

cenia Olejów św. oraz cerem onjału um yw ania nóg d w u n a sta ubogim.

W Wielki P iątek niem a w czasje Mszy św. kon­

sekracji i k ap łan , celebrujący dnia tego nabożeństw o, spożywca Hostję, konsekrow aną dnia poprzedniego, drugą

| zaś umieszcza w m onstracji, którą, o k ry tą białym

1

welonem przenosi do Grobu. O dtąd rozpoczyna się n a b o ­

żeństw o adoracyjne N. S akram entu, zw ane Grobem. We W ielką Sobotę odbywTa się św ięcenie w ody jak również św ięcenie ognia i p aschału. Msza św. odp raw ia się już w białym kolorze.

^O dprawiana w7 n iektórych kościołach w ieczorem w Wiel­

ką Sobotę rezurekcja należy już do n abożeństw w ielkanoe- nyeh, dlatego rezurekcja też po najw iększej części o d p ra w ia ­ na je st nie w sobofę, a już w niedzielę zrana.

C ie k a w e p r a k ty k i, s t o s o w a n e w o b e c n a s z y c h P o w s t a ń c ó w i W o ja k ó w .

P. B r z o z ie . Zaiste, dziwne jak ieś p ra k ty k i stosuje się wTobec naszych Powstańców7 i W ojaków. Dowodem tego placów ka w Polskiem Brzoziu. Otóż pism em odnośnego w ójtostw a zawTezwTany został prezes T ow arzystw a PowTstańców i W ojaków w P. Brzoziu, p. Sendwicz, do urzędu wTójtostw a, gdzie sekretarz tegoż, p, W ieciewski, jem u ośw iadczył, że To­

w arzystw o w parafji Pol. Brzozie rozw iązuje. P. S ekretarz pow oływ ał się przytem na jak iś bliżej nieokreślony okólnik p. S tarosty, którego atoli nie przedłożył. a uw agę

p.

Prezesa, że przecież Towarzystw'0 w oznaczonym term inie staw iło odpow iedni w niosek o za­

rejestrow anie i że przeto aż do ewTti. odm ow y m a praw o istnienia, ośw iadczył mu S ekretarz, że zakazuje mu podejm o­

wać jakichkolw iek czynności w Tow arzystw ie aż do czasu n adejścia decyzji z W ojew ództw a. Zaznaczyć w'arto, źe w ójtostw o je st w iadzą ad m in istracy jn ą, a w edług u staw y o stow arzyszeniach ko m p eten cja co do rozw iązania towra- rzystw' należy do w ładz adm inistracyjnych. W obec tego zakaz te n w ójtostw a podejm ow ania czynności w nierozw iązanem dotąd tow arzystw ie P ow stańców i W ojaków je st bezpraw ny.

P. Sendwicz też pod ał na w ójtostw ie odnośny sprzeciw i co szczególnie w tem osobliwTego, źe p. S ekretarz w w ójtostw ie tego praw nie um otyw ow anego i na piśm ie poddanego sprze- ciwTu przyjąć się w zbronił. N apraw dę, coraz to ciekawiej!

Z m ia n a w ła s n o ś c i.

D z ia łd o w o . W ystaw ioną na p rzetarg przym usow y nie­

ruchom ość p. K rupińskiego, sk ła d a ją c ą się z w iększych z a b u ­ dow ań i przedsiębiorstw a ślusarskiego. 23 bm. n a b y ła K.K.O.

pow7. działdow skiego za cenę 34.000 zł.

Na ś w ię c o n e .

R u t k o w ic e . W przedśw iątecznym swym w ystępie zło­

dzieje w7 nocy na 20 bm. zak rad li się do zagrody gosp. Po- burskiego, k tórem u zabrali 2 gęsi i gąsiora. Tw ierdzi się zgodnie, źe złodzieje pochodzą z Z ielunia, k tórzy czynią w y­

praw y na Pom orze.

A m a to r z y d ro b iu .

S k u r p ie . Im bliżej świąt, tem w ięcej kradzieży drobiu.

N iedaw no skradziono 2 gęsi i gąsiora w sąsiednich R utko- w ieach, a w nocy na 25 bm. dokonano kradzieży 13 k u r i 2 indyki u p. O strow skiego na wTybudow aniu. Policja je st n a tropie spraw ców , k tó ry ch ślad y prow adzą do G nojna.

G rom u d e r z y ł w d om m ie s z k a ln y .

T o r u ń . Podczas przechodzącej burzy u derzył piorun w zab u d o w an ia gospodarcze Emiłji Telke w Cegielniku, p rz y ­ czem spalił się dom m ieszkalny, sta jn ia i sto d o ła w raz z żywym i m artw ym inw entarzem , jak rów nież urządzenie m ieszkaniow e i garderoba. Z żywego in w e n ta rz a spaliło się 7 sztuk b ydła rogatego, 2 konie, 3 św inie i 35 kur.

Szkodę oblicza się n a sum ę około 10 tys. zł,

Za p o d p a le n ie b u d y n k ó w s w e g o c h le b o d a w c y 7 la t w ię z ie n ia .

S w e e c ie . Sąd 0kręgow7y ro zp a try w a ł 20 bm. — sp raw ę robotn. Leona Lorka z B ysław ia pow. Tuchola, oskarżonego o zbrodnicze p odpalenie ze zem sty. Pierw szy raz p o d p alił słom ę w stodole swego byłego chlebodaw cy w7 Niem. Ł ąku, Szulca, dzięki je d n ak naty ch m iasto w em u zauw7aźeniu pożar stłum iono w' zarodku.

Kilka dni później podłożył znów ogień pod stodołę Szul­

ca. Ogień zniszczył całe zabudow7an ia gospodarcze, w yrzą­

dzając szkody na kilk ad ziesiąt tysięcy złotych, a Szulc został przez tę zbrodnię swego byłego ro b o tn ik a doprow adzony do sk rajn e j nędzy.

O skarżony przyznał się do p o p ełn ien ia zbrodni p o d p a le ­ n ia z zem sty.

Sąd skazał go za to na 7 la t w ięzienia.

R U C H T O W A R Z Y S T W .

T o w . S a m o d z ie ln y c h R z e m ie ś ln ik ó w .

N o w e m ia s t o . W alne Z ebranie odbędzie się w lo k alu p. S tre h la dnia 3. 4. 1934 r. o godz. 7 wTeczorem z n a s tę ­ pującym porządkiem o b ra d :

1. Zagajenie.

2. W ykład o U bezpieezałni Społecznej przez p. d y re k to ra W asilew skiego.

P rzeczytanie p ro to k ó łu z o sta tn ie g o W alnego z e b ran ia . 4. S praw ozdanie z czynności Z a r z ą d u : a) P rezesa, b) sek retarza, e) sk a rb n ik a , d) rewizorów' kasow7ych 5. Udzielenie p o kw itow ania Zarządow i.

6. W ybór M arszałka do przeprow adzenia wyborów' n o ­ wego Z arządu.

7. W olne wmioski i zam knięcie.

Z pow7odu w ażności obow iązków do U bezpieczało. S po­

łecznej u p rasz a się o w szystkich pp. Rzem ieśln. do b ra n ia u d ziału w w7ykładzie, n a k tó ry uprzejm ie zap rasz a

Z arząd.

K u r z ę t n ik . Z eb ran ie Kółko Roln. odbędzie w drugie św ięto W ielkiejnocy po nabożeństw ie, w lokalu p. R utk o w ­ skiego. P rzybycie członków Koła P rod. Trzody C hlew nej je s t konieczne celem p o d p isa n ia now ych kontraktów 7.

Zarząd.

Cytaty

Powiązane dokumenty

niejszy nacisk położyła na nauczanie religji w szkołach, które ma się odbywać z upoważnie­.. nia Kościoła, bo nauczanie w iary

Po blisko czterech tygodniach sprawowania władzy przez nowy rząd odbyło się zaledwie jedno posiedzenie Rady Ministrów, które załatwiło jedynie kilka spraw czysto

cego, znanego każdemu w mieście umysłowo upośledzonego i na epilepsję cierpiącego Aicka Skuzę z Zielunia, którego bez powodu obrzuciły stekiem przezwisk, drwin

nicowy obozu radykalno-narodow ego na Wolę. W jednym z sąsiednich domów znajduje się również lokal dzielnicowy PPS. Niedawno zdemolowany został lokal obozu

go polityka, Franclin Bouillon. Przepadł natom iast Gaston Bergery. Przed dwoma miesiącami Bergery złożył swój m andat, ale stanął do wyborów, spodziewając, się

ścią należy sprzeciwić się wycinaniu dla tych celów Parku, który nie jest znów tak obszerny, by można w nim co jakiś czas, jak to ma dotychczas stale

b ran y kom itet zajął się ustaleniem program u, któ ry niedużo będzie odbiegał od zeszłorocznego. Skazany został na ty ­ dzień aresztu ze zaw ieszeniem oraz

jem Stów. oraz am atorom za przysłużenie się dobrej spraw ie. Po przedstaw ieniu odbyła się zabaw a taneczna, na której baw iono się w miłym nastroju. Zaznaczyć