O EMERYTURZE DLA DUCHOWNYCH
PROJEKT
o r a z
R EC EN ZJA M YŚLI RZUCONYCH W TYM PR ZEDM IOC IE
pnei X. P. K.
SK R E ŚL IŁ
jIg nACY j3 o R Z Ę C K I
Proboszcz z Charlupi.
WARSZAWA.
W DRUKARNI F. CZERWIŃSKIEGO I S. NIEMIERY, ulica Zielna N r. 9 (róg Siennej).
1 8 8 S .
BapinaBa 16 ilHBapa 1882 roji,a.
PROJEKT
O EMERYTURZE DLA DUCHOWNYCH
ORAZ RECENZJA O TEJŻE RZECZY w y p o w i e d z i a n e j p r z e z X . P . K ,
Pobudki do wprowadzenia u nas emerytury składkowej.
1. Ruchomość probostw. Każdem u zapew ne z nas przychodziło na myśl: dla czego m y tylko jedn i, K sięża, nie m am y em erytury, k iedy pozycya nasza niepew ną je s t w św ie- cie; oraz g d y serce, religja, rozum, sum ienie i dośw iadczenie w łasn e, koniecznie nas do niej zmuszają? D la czego m y tylko jedni, k sięża, p ośw ięcając ogółow i zdrow ie i najm ilsze ro
dzinne uczucia, w yrzek liśm y się dobrowolnie naw et nadziei doczekania k iedyś spokojnej, osłodzonej przez rodzinę starości, nie m yślim y nic o jutrze?
Dla czego m y jedni pozostajem y bez em erytury? m y, którzy pod w zględ em pew ności na przyszłość losu naszego, najniżej położeni jesteśm y w w arstw ach społeczeń stw a, bo naw et m iejsce to, gd zie się znajdujem y, nie je st urzędem lecz adm inistracyą? a naw et przy parafianach, których jak b y d z ie c i przysposobione za sw oje przyjęliśm y, nie ma żadnej pew no
śc i pozostać z nim i aż do śm ierci.
N ie ma naw et rękojm i, że to ciż sam i na których dziś patrzym y, dla których s iły i zdrow ie targam y, na starość otaczać i pocieszać nas będą? Że to ciż sam i zrzucając g a rść pia
sku po garści na trum nę naszą, usyp ią z nich m ogiłę wielką!
Bo przecież w ypad a ojcu w ielu dzieci m ieć w ielk ą pam iąt
kow ą m ogiłę, m ogiłę zielen iejącą od łez i w spom nień po zm arłym przybranym ich ojcu! Nie; i tej naw et pew ności nie mamy.
A gd y nas spotka choroba lub ja k ie k alectw o, i w ted y
przerzuceni będziem y gdzieindziej; św ieży , obcy w śród obcych
i św ieży ch , i g d y nie będzie grosza w k ieszen i, aby nająć
m ieszkanie, ab y kupić pokarm lub lekarstw o, aby zresztą k u p ić słu g ę , coby za pieniądze cię w chorobie ob słu giw ała) cóż będziesz w ted y robił? Żebrać k siędzu nie w ypada, bo na to je s te ś księdzem , ab yś nauczał tak żyć każdego, aby na sta rość nie tylko nie żebrał, ale je szcze aby m iał czem w spo- módz bliźniego.
Zam iast w ię c innym daw ać wzór oględności, to zo sta li
śm y w tym w zg lęd zie sam i na ostatku; bo dla czego nie m a
m y em erytury? Każdem u to przychodziło na m yśl, lecz m il
czeliśm y dotąd ja k kam ienne posągi, na których g ło w y deszcz się leje, a z m iejsca się nie ruszają. Fundam ent z pod nóg ich się obryw a, a one z pedestału nie schodzą. Dla czego?
bo w szystk o w p rzyszłości, zdaje się nam trudnem i niepo- dobnem! Chorujem y cią g le na apatją, zam iast ja k inne sta
n y, u łożyć się w tow arzystw a em ery ta ln e; i czyn ić tak ja k słab e ptaszęta, co g d y im gniazdko dzieci zburzą sw aw oln e, inne zaraz budują.
L ecz p o w iecie czem u w innych krajach nie m a em ery
tury, a m ian ow icie w e F rancyi, ow ego typu doskonałości dla zcudzoziem czałych duchow nych? Oto, bo jej nie potrze
bu ją... bo tam są inne okoliczności... D la tego też praw a ko
ścieln e są rozm aite, jako zaw sze zastosow ane do potrzeb k a
żdego kraju. Zresztą em erytura, to nie są skarby, ale skład
ki dobroczynne, zastosow ane do nauki Chrystusa: chleba na
szeg o pow szedn iego i t. d.
2. Serce. Tak jest, m usim y się zabezp ieczyć przez w za
jem n ą pomoc i em eryturę, bo B óg nakazuje w sp om agać się naw zajem . A że to nakazuje, to rozkaz ten m iło ści w la ł w krew naszą i serca nasze, do w szystk ich a w szy stk ich lu dzi; te ostatnie tak sk u ł kajdanami m iłości, że chociażbyśm y ch cieli zapom nieć, że B óg je s t i m y je g o dzieci, a w ięc że sobie je steśm y bracią, to tego dow olnie zrobić nie m ożem y.
Bo rany i cierpienia ludzi najobojętniejszych naw et, zaw sze nam spraw iać m uszą przykrość, w stręt i oburzenie.
Czy chcem y w ię c czy nie chcem y, m usim y z nim i ko
nieczn ie w sp ółczu ć, w sp ółcierp ieć. D la tego też poganie, n a
w e t n ajośw ieceń si, nie znając jed n ego, w sp ólnego w szystk im
B oga, nie m ogli w ied zieć że są sobie bracią, a następnie
uczuć, co to je s t w yraz, bliźni. Ztąd też nie ch cieli oni na
n ieszczęśliw eg o naw et patrzeć, a to aby nie w sp ółboleć, i w tym celu usuw ano ich z przed oczów sw o ich . Kryto ich po w ięzien iach , a w R zym ie w yw ożon o kaleki i starce na w y sp ę T ybru E skulapa, aby tam z gło d u prędzej zakończy
w szy ż y cie, drugim nie przeszkadzali w strętn ym w idokiem , do u ciech i hu laszczego życia. Tak samo i d ziś robią na w ysp ach M oluckich i Tim or, bo syn zabija starego ojca, aby n ie patrzał na je g o cierpienia.
Tak w ięc m y kapłani B oga ż y w eg o , m am yż robić tak jak poganie, i jeszcze gorzej jak poganie, bo oni nie w ied zieli że w sz y scy ludzie są braćmi? Mamyż zam ykać oczy i uszy zatykać, aby nie w id zieć, nie sły sz e ć cierp iących braci?
W A tenach pogańskich za czasów Solona jak św ia d czy E pi- nondas znajdow ało się tow arzystw o, g d zie corocznie składano p ew ne składki pieniężne, aby na przypadek kalectw a lub starości m ieć praw o do pobierania w sparcia; a u nas k ap ła
nów jeszcze go do dziś dnia nie mamy!
3. Religija Chrystusa. K sięża zaw sze byli dumni że są p rzed staw icielam i prawd boskich do których żaden rozum ludzki dotąd się nie podniósł. Z aw sze też byli p ierw szym i do zakładania instytucyj dobroczynnych, bo m iłość je s t treścią tej w iary.
W szęd zie też czy to w E uropie czy na A ntypodach g d zie tylko krzyż oni zatknęli, tam zaraz przy krzyżu budo
w ali zakłady m iłosierdzia. I dla tego też, cokolw iek istn ie
je dobrego, szczytn ego, szlachetn ego po w szy stk ich m iastach i krajach, to dzieło nasze; bo od nas to k sięży w y szed ł pier
w szy pom ysł, i ręka księdza p ierw szy kam ień do nich podło
żyła. I m y dziś n ie m am yż iść śladem naszych poprzedni
ków? I kiedy oni dla innych budow ali szp itale, przytułki, m y dla sieb ie, dla braci naszych n ieszczęśliw ych będziem yż obojętni? M amyż zam knąć serca nasze dla rodaków , nie ty l
ko dla rodaków, ale dla katolików , nie tylko dla katolików , a le dla kapłanów i to starców ? M ieliżb yście żałow ać 15 rs.
rocznej składki? A któż w ie , czy li nie doczekacie em erytu
ry 3 0 0 rs. lecz przypuszczam że nie doczekacie to zaw sze
sp ełn icie zasadę religijną m iłości bliźniego, z której dumni j e
steśm y i której opow iadaczam i jesteśm y .
Kto opow iada C hrystusa, m usi opow iadać m iłość, bo m iłość je s t C hrystusem , jako C hrystus m iłością. W ie c w y kapłani, m ielib yście ścierp ieć aby najstarsi z braci w a szy ch m ieli z głod u , nędzy i opuszczenia um ierać? Łazarz jęczał na śm iecisk u brata sw e g o , a w y, czyliż w iecie z pew nością że los je g o w a s nie czeka? On m iał jeszcze pociech ę, że s ły szał g ło s choć sw e g o brata, i że nie leża ł na cudzym g ru n cie ale braterskim . I przyjaciele go też odw iedzali; lecz ty g d zie będziesz leżał? I g d y będziesz w śród obcych nieznajo
m ych, któż cię odw iedzi, pocieszy, któż posłuży?
A czyż to nie będzie w stydem i dla nas hańbą, że opo- w iad acze m iłości, dla sieb ie jej nie mają?
4 . R o z u m . B óg dał nam ludziom rozum co odróżnia
ją c nas od zw ierząt, zbliża i upodobnia nas z B ogiem . Otóż ten rozum nakazuje nam pracę i oszczędność, dla sieb ie, dla bliźnich. Bo aby ich kochać skutecznie, to trzeba m ieć, aby im co dać. A by m ieć sw oje w łasn e, trzeba w ię c pracow ać, zaoszczędzać.
D la tego w yróżn iając B óg człow iek a od w szystk ich stw orzeń, celem jeg o przeznaczenia w yróżn ił go jeszcze ze
w nętrzną pow ierzchow n ością. Bo dw om a tylko kończynam i ciała dotyka ziem i, ale zaw sze niem i dotyka, chociaż z obli
czem w zniesionem ku niebu. D ał mu je szc z e B óg dw oje rąk, jednę dla sieb ie, drugą dla bliźnich, a w środku w pier
siach jako sęd ziego u m ieścił serce, aby sądziło, co m a m ieć dla sieb ie, co dla brata. A nad w szystkiem tem prom ienie
je dusza, co ciężą c do sw eg o p ierw iastku do B oga, kieruje krokam i naszego ciała tu po ziem i. I ona to w yróżniając nas od innych stw orzeń, m ówi oszczędzaj dla bliźniego, dla sieb ie, na kalectw o na starość, nie tylko na starość ale na grób i na w ieczność.
Tutaj z rozum em , zgadza się relig ija . B óg każe pra
cow ać, C hrystus zarabiać p rzypow ieścią o 5 talentach; kru
szynam i zbieranem i od 5 bochenków pom nożonych uczy oszczędności; przykładem z lilii polnej nie daje nam się zbyt do życia i m ajątków p rzyw iązyw ać. I m y kapłani, m am yż praktyką naszą zaprzeczac tych prawd, zostaw u jąc po z w ie rzęcem u losow i i w ypadkom p rzyszłość naszą i bliźnich na
szych n ajb liższych, to je s t k sięży.
5. Interes. P ow in n iśm y, n ależeć do stow arzyszen ia, z czy steg o naw et obrachow ania że tak pow iem przez sobko- w stw o . Bo dośw iadczen ie nas u czy, że pryw atna oszczędność, na nic się nam nie przyda.
C złow iek rozsądny, stara się dziś, jutro i starość, tak urządzić, aby się z ich pow odu nie kłopotał, nie m artw ił.
A kapłan ten, co zbiera pieniądze, rach ując na p rzyszłość, robi odw rotnie, bo ży cie sob ie niepotrzebnym niepokojem zatruw a. Ile to strachu w kryciu się z niemi! ile nocy bezsennych trzeba przepędzić! K ażde szczekanie p sa, ju ż nas budzi, każdy odgłos w iatru, zabrzęczenie szy b y w oknie, stu k n ięcie drzw i, ju ż strachem nas przejm uje.
I takież zbieranie pieniędzy m ożeż się n azyw ać zabez
pieczeniem jutra i spokojności? Bo dziś j e m am y, jutro nie będziem y m ieli nic; złodziej przyjdzie odbierze, pok aleczy, zabije naw et. A w ię c taka oszczędność pryw atna, zam iast zab ezp ieczyć spokojność naszą o ju tro, to ona nam dziś jutro i całe ży cie aż do śm ierci, zatruje, zaniespokoi.
Ile to złod ziejstw , m orderstw w e dnie i w nocy, od lat kilkunastu na k siężach było popełnionych! Bo złodziej w ie , że ksiądz jak kotek sam otny m ieszka, że u niego nikogo nie ma, coby go bronił, nie m a naw et coby ze strachu w rzeszczał.
A w ię c oszczędzajm y, sob ie na starość, zabezpieczając ją za 15 rubli corocznie. A zysk am y, sobie pew n ość, że je ż e li nie sześćset to przynajm niej trzysta rubli sr., będzie naszą coroczną w łasn ością, niezależnie gd zie będziem y.
6 . S u m ie n ie . Grdy daw niej starość była za szczy tem , dziś zaś je s t w adą, przeto w ielu k sięży zaradność i pam ięć na te d w ie krytyczne, skłania się do zbierania pienięd zy.
Naprzód 5 0 0 rubli, później parę ty sięcy , później p rzyw iązu j e się c h ciw o ść, sk n erstw o. Początek zaś i źródło tej n ie
ograniczonej obrzydłej ch ciw o ści, rodzi się za w sze z przeko
nania o niep ew n ości jutra! Otóż w ięc ci k sięża, co przeszka
dzają, lub nie dopom agają m oralnie, do ustan ow ien ia sk ła dek em erytalnych, biorą na sw e sum ienie, nietylko ju ż n ę
dzę ow ych n ieszczęśliw y ch k olegów pozbaw ionych w sp arcia, ale i tych co staną się k ied y ś potworam i ch ciw ości!
Ci co przeszkadzają do em erytury, są albo sobkow icze,
albo też m arzyciele fan tastyczni. Ci ostatni s ą najszkodli
w si, bo popraw iają zaradność kościoła, który urządzał bene
ficja aż do śm ierci, i kazał na nie przysięgać; i nie pozw alał św ięc ić now ych kapłanów bez pew n ego utrzym ania. P op raw ia
j ą nakoniec C hrystusa i apostołów , w m uszając g w a łtem ich rady, za rozkazy. Ciż to sam i surow i dla drugich, starają się 0 dochody dla sieb ie, i chętnie je szc z e zabierają w sparcia rządo
w e przeznaczone tylko dla n ajn ieszczęśliw szych , ze w szystkich n ieszczęśliw y ch .
Co się zaś m nie tyczy, to w yrzekam się em erytury dla m nie na p rzyszłość, p rzesyłając ją do k assy na pauperów , aby ustrzedz się podejrzenia że narażam się na nieprzyje
m ność, su b iek cyą i koszta dla w idok ów niedalekiej przyszło
ści. W szystk o w ię c co robię, czyn ię to tylko z poczucia su m ienia m ego, że w szy stk o trzeba robić, co się tylk o da dla n ieszczęśliw y ch .
Otóż w ię c za słu g a X. P. K. że p ierw szy pow ołał m yśli nasze do pracy, w spólnej! C egła do c e g ły przykładana u czy ni z czasem m ur. X. P . K. położył p ierw szą, ja złożę dru
g ą na niej. D alej w ię c w y koledzy, dodaw ajcie w asze c e g ie ł
ki! L ecz ab yśm y, k rzyw ą lub słab ą nie p ostaw ili budow lę, każdy nim sw oją cząstk ę pracy dołoży, niech przody, popra
w i co przezem nie lub poprzedników źle było położone; tak ja k ja dziś czyn ię z ceg ie łk ą X . P . K.
Recenzja rzeczy o emeryturze X. P. K.
Przed dw óm a m iesiącam i u słyszałem z radością o pro
je k c ie em erytury. D ziw iłem się tylko, ow ej, w ięcej jak obo
jętn ości k sięży do tego projektu! Dopiero przed paru dnia
m i d ostaw szy P rzegląd K atolicki do ręki, i po pilnem prze
czytaniu poznałem tego przyczynę, bo dostrzegłem w proje
k cie w ykonania tej m yśli, w ie le stron ujem nych.
W yk ażm y w ię c je , nie żeb y k rytyk ow ać zasadę tak po
ważnej treści, bo ją z całą w d zięcznością akceptujem y, ale
żeb y b łędy um ieszczane w ten projekt, nie w e sz ły w krew
1 ży cie przy je g o w ykonaniu; lub żeb y przez zn iech ęcenie
duch ow nych, dla kilku m yśli niepotrzebnie w m ieszanych
w ów projekt, nie uznano ca ło ść za niepraktyczną. Zresztą
krytyka to je st chlubą dla autora, bo błach ych rzeczy, się
nie krytyk uje. I ja dla tego też biorę rzecz X. P . K. jako pełna m yśli pracę.
G łów ny błąd popełnił X. P. K. że złączył w jedno dw ie k w estje odrębne, to je st em eryturę czy li w y słu g ę ducho
w n ych , i m iłosierdzie dla nich. Są one w praw dzie rodzeń
stw em , bo bliźniaki zrodzone przez m iłość, ale osobne zaw sze indyw idua, które w ię c także jako odrębności, osobno w ziąść na rozw agę i traktow ać pow inniśm y.
E m erytura nie m oże być łaską, ale tylko w y słu g ą , na
leżnością. P łaciłem , a w ięc żądam na starość em erytury jako rzecz w yłączn ie moją; niezależn ie czem jestem , zdrów czy chory, g d zie jestem , lub czem jestem . E m e
ryturą nikt dysponow ać i rozrządzać nie m oże, tylko praw o zasadnicze tej in stytu cyi.
M iłosierdziem zaś, je s t to w sp ierać p ocząw szy od k le
ryka aż do kapłana, który choć kaleka, ale nie doszedł jeszcze do w iek u przepisanego. A w ięc taki nie ma praw a żądać em erytury, ani też kto inny może mu ją udzielić.
Można w praw dzie dać mu w sp arcie przez m iłością ser
ce (m iłosierdne) poruszone, ale to zaw sze będzie łaską, ni
g d y obow iązkiem . Z tego to pom ieszania w jedność dw óch tych zadań, to je st osłonić przed biedą starość, lub m ożliw e kalectw o k sięży, w y n ik ły pew ne n iek on sekw encje, w rzeczy X. P . K. które w ykażm y, aby pokazać że projekt X. P . K.
je s t piękny przez się, i za słu g u je w głów n ej treści na w y konanie, tylko że znajdują się tam poboczne m y śli, które odstraszają duchow nych niepotrzebnie od sieb ie.
Wikarjusze są dla tego aby oni w starości probo
szczów zastęp ow ali, i w chorobie p ielęg n o w a li. J e śli to je st nie prawem bożem, bo sięg a czasów Z baw iciela, to będzie kościelnem . A postołow ie św ięc ili diakonów ,
diakonato je s t słu g , aby opatryw ali pozbaw ionych pieczy chrześcjan, ma się rozum ieć, nie w yjm u jąc od tej opieki i chorych duchow nych.
Ś w ięcili zaś ich nie tylko dla pieczy czysto m aterjalnej, bo
by w takim razie nie było potrzeba św ięcen ia .
Ś w ięty Jan apostoł chory starzec, noszony był na bar
kach uczniów , to je s t k sięży , których było za czasów C hry
stu sa sied m d ziesięciu dw óch, i tych nazyw ali
% ilio li,a oni mu m ów ili
'Ojcze.2
K ościół w ię c na tej zasad zie w tej sam ej m yśli d aw ał w ik aryu szów starym proboszczom , którychby pierw szych m o
żna nazw ać filioli et diaconi, sy n o w ie i słudzy bo są niem i przez w y św ięcen ie, ja k Proboszcz je s t też ojcem i bratem dla W ik arego, a słu g ą i ojcem dla parafjan.
Jak ie stosunki pom iędzy proboszczem a w ikarym być powinny? oto tak ie, jak ie pom iędzy ojcem i synem : uczy nas tego prawo natury.
I tak w rodzinie ojciec d źw iga na ram ionach m ałego synka, żyw i g o , p ieści co usypia w kołysce; to jak ojciec stanie się n ied ołęgą, dzieckiem , to syn g o znow u p ielęgnu je, ży w i sw ą pracą, znosi je g o m aruderstw a cierp liw ie, nie brzydzi się, ow szem cału je cuchnące rany, um ierającem u zam yka oczy, um arłego bierze w sw oje objęcie, podnosi z łóżka, przyci
sk a jeszcze raz do piersi i składa w reszcie do trum ny. Ca
łu je nakoniec trupa i oblew a łzam i. Tak w ięc syn m a być synem i słu g ą dla starego ojca.
W szystk o w ię c to czyn ić także pow inien w ik ary dla starego księdza; to je s t tam ten pow inien b yć mu synem i słu gą, a ten mu bratem i ojcem . Obadwa skazani na życie
bezrodzinne, w ikary pracując za proboszcza, jako syn dobry za ojca i na ojca, w yp ełn ia tylko to co B óg, natura i K ościół żąda od niego, i na co się sam dobrowolnie przy w y św ię c e niu zdecyd ow ał.
Boć w ikary będzie także k ied yś starcem , niedołęgą, i ko
śció ł znow u mu przyda syna i słu g ę , ażeby w y p ła cił mu i oddał to, co w ik ary teraz zrobi dla staruszka.
Tak w ięc, jak o K ościół składa się z rodzin, tak też usta
naw iając celibat, nie ch cia ł też on księdza pozbaw ić pociech syn ostw a i ojcostw a, każąc mu za młodu być syn em , a na starość ojcem dla sw eg o m łodego kolegi.
Zgoła ch ciał K o śc ió ł, abyśm y m y duchow ni, w zględ em sieb ie, w yk on yw ali te obow iązki rodzinne, które nałożone są ludzkości przez praw a natury. Przeto nie godzi się dla te
g o że W ik ary zdrów je s t i energiczn y, rozdzierać to co B óg złączył.
Że stosunki pom iędzy w ikarym a proboszczem byw ają złe, że ostatni m oże być w inien to przypuszczam , lecz pro
szę g d zie jest dobre, g d zieb y się złe nie w m ieszało. Złe w ięc ty l
ko starać się usunąć należy, aby dobre pozostało.
Zresztą w yznam praw dę, że przyczyną tego, to b yw ały po części sam e nasze w ładze.
N a p rzó d
nie pow iedziały w ikarym w ychodzącym na po
sadę, że mają w szystko robić to co proboszcz nie robi. Ztąd w i
kary żąda, aby do spółki i z kolei w szystko odpraw iali. N ie pój
dzie do sp ow iedzi, dopókąd proboszcza w konfesyonale nie zoba
czy; z kolei chce chodzić do chorego, na am bonę lub eksporte.
A ksiądz proboszcz starzec, zresztą niedyspozyt, chory, bo g d yb y był zdrów, toby się w cale obył bez w ikarego.
Z reum atyzinow any, je ś li może raz pojechać do chorego, i ek s
portować wśród zim y, lub w ich ru , to m oże 10 razy. A w ięc je ś li w ikary zdrów, m łody i jako w ik aryu sz, robić chce ty l
ko tyle co starzec, to nonsens.
tfowtórc.
P o syłając w ładze w ik arych , często nie daw ały im przepisu, co mają tam pobierać, a płaca w ik arego pow in
na być w yznaczoną stosow n ie do pracy, jaka na m iejscu na niego czeka, to jest, całk ow ite zastępstw o czy też cząstkow e.
Ztąd nieukontentow ania obustronne, niezgoda, kłótnie, bo w ikary chce za dużo, proboszcz daje za mało.
potrzecie.
W ładze pow'inny w płyn ąć nasem inarya, aby w p a
ja ły w m łodzież, że proboszcz jest ojcem , a ojca czy on g łu p i, czy dziw ak, nałogow iec czy maruda, jako ojca za w sze sza now ać należy. Bo tak B óg ch ce, i tak K ościół, tak synow - stw o duchow e. Sądy cyw iln e nie przyjm ują na rodziców skargi, naw et syn św iadkiem przeciw ojcu być nie m oże. Ina
czej robić, je st to targać ojcow stw o, ustanow ione pom ię
dzy duchow nem i, przez naturę i K ościół.
D aw niej i ja byłem w ikaryuszem , brałem dziew ięćd ziesiąt rubli (b yli tacy co brali tylko sześćd ziesiąt; akcydensów nic, oprócz stołu, i w szystko a w szystk o robiłem . I byłem bar
dzo w dzięczny jak proboszcz Sum ę odpraw ił lub dziecko ochrzcił, i to tylko w tedy, gd y mnie w domu nie było; bo znaj
dow ałem słusznem , iż że po to i dla tego jestem w ikarym . I tak było zaw sze i w szędzie, zkąd w ięc dzisiaj taka różnica w pojm owaniu obow iązków w ikarych? postęp, kultura?
ależ daw niej aspiranci w ięcej uk ształceń si w stęp ow ali do se- m inaryum ja k teraz, a pomimo tego dawniej w ikary b yw ał, i dw ad zieścia lat na m iejscu jednem , nie pytając się o k o lej
kę, i p ochow aw szy proboszcza, zostaw ał najczęściej na je g o
m iejscu. Zresztą dla dobra spokoju obudw óch, w ład ze p ow in
ny na każde żądanie proboszcza lub w ikarego, zm ienić osta
tniego. „Starannie też X. P. K. w yk azu je pieczołow itość K ościoła o los starców , i że dla tego u stan ow ił on instytu- tionem canonicam (str. 3 7 , i że on w n ied ołęztw ie księdza, d aw ał mu w ik aryu szów : Tak że na str. 3 5 )
żc zaopatrzony w lencficium
,
staje się do żywotnikiem dziedzictwa kościoła.D la czego na str. 3 7 , drugiej kolum nie i 3 8 i t. d.
dow odzi, że takich starców je ś li są niedołężni należy w y d a lać. Taka m yśl nie m oże p rzyn ieść korzyści żadnej k ościo
ło w i, ale ow szem szkodę jeszcze, bo je s t nie m oralną i an- tychrześcijańską? Służ pókiś zdrów, jak zostaniesz starcem to stracisz z praw a pen syą rządow ą 3 0 0 rub. sr., oprócz tego uciekaj z probostw a, do sem inaryum lub klasztoru, lub g d zie indziej, a tak w zasadzie iż dostaniesz em eryturę 3 0 0 rs.
W takim razie em erytura, ja k słu szn ie zauw ażają księża, byłaby przyczyną nielojalności w zględ em m yśli kościoła, i krzyw dą w zględ em nas kapłanów . N ajprzód na takich w a runkach ksiądz nie dałby składki, boby był g łu p i i sam ego sieb ie w rogiem . Oto je s t pierw szą przyczyną dotychczaso
w ej obojętności k sięży dla projektu X. P . K.
A le la propozycya jak że szk odliw ą byłab y i k ościołow i, gd y b y w eszła w w ykonanie, bo któryż ojciec oddałby syna na u słu g i k ościoła, przy którego ołtarzach opow iada się li
tość i m iłosierdzie dla drugich, a dla kapłanów lek cew a żen ie, okrucieństw o w ich starości.
Tak w ięc odbieranie probostw em erytom uniem ożebni em eryturę, bo któżby ch ciał opłacać składki piętn aście ru
bli srebr. rocznie, aby w końcu na zasad zie niedołęztw a i em erytury być w ydalonym z probostw a, czy li stracić trzysta rubli pensyi, m ieszkanie, dochody i t. d.
Także zdaje mi się nie moralnem, aby starca w ypędzać z domu do którego p rzyw yk ł, że tak pow iem zrósł się.
Consuetudo est altera natura. D la niego bowiem w szystko tam jest drogiem , kącik g d zie się m odlił, krzesło na którem siad yw ał. Pokoik i m iejsca gd zie sy p ia ł przez lat dw a
dzieścia, nie oddałby za tysiące, bo g d zie indziej usnąć nie może. T e drzew a sadzone, szczepione je g o ręką, pod któ
rych cieniem m odlił się lub czytał, albo rozm aw iał wśród
sk w arów letnich z przyjaciółm i lub parafjanam i, którzy
ju ż nie żyją, odm ładzają go, w spom nieniam i. Ogród
też przez niego zasadzony, je s t jeg o m iejscem , przechadzką, a w iec zabaw ką i roztargnieniem . Tam on też prowadzi i poczęstuje ow ocem ju ż bardzo rzadkiego g o ścia , który przez litość jeszcze czasem go odw iedzi, bo starzy lud zie nie mają szczęścia do m łodych.
I tak iego starca parforce gd zie indziej przenosić, jest to sam o co stare drzew o przesadzać, u schnie niezaw odnie.
Jest to samo co podrzucać niem ow lę, ażeby k w iliło, płakało, jęczało i zam arło w końcu z zimna i głod u wśród obcych, którzy płaczu je g o i jęk ó w nie zrozum ieją, bo tam nie ma ojca, nie ma matki ani krew nych. Tak też ksiądz sta rzec, je ś li będzie przeflancow any w śród obcych którzy go nie znają, to go nikt nie zrozum ie, każdy pokiw a tylko g ło w ą i odejdzie.
W iadom o nam zresztą że Listopad, M arzec, K w iecień , Maj na 2 ,0 0 0 ludności jeden ksiądz ma za w ie le roboty, g d y przez inne m iesiące, to je s t C zerw iec, L ip iec i Sierpień, je
den ksiądz zdrow y na 4 ,0 0 0 ludności, snadnie jej potrzeby zaspokoić może.
Tak w ię c starzec na m iejscu może być bardzo pożyte
cznym , spow iadając choćby w ciepłym pokoju, zw łaszcza te
raz, gd y ju ż nie ma praw ie zakonników. Zresztą będzie oj
cow ał w parafji i pilnow ał porządku. Jenerał nie nosi ka- rabina.
Jeśli w ydalać będziem y z m ieszkania na starość k sięży, że są niedołężni, to któż staw iać będzie, reperow ać za młodu ple- banje, zabudowania, lub zakładać ogrody, gd y na starość mu je odbiorą! T w ierdzenie że księża na starość opuszczają się z um ysłu , m oże być sp raw ied liw e, bo nad grobem to i ro
zum słab szy, tak sam o jak i żołądek w tedy się psuje. Zre- perujcie mu rozum, dajcie mu krew inną, a będzie en erg i
czniejszym . Jakim w ięc każdy człow iek je st na starość, takim g o akceptow ać m usim y. W yd alając go 70 roku, to od s z e ść d ziesięciu lat reperow ać ani budow ać nie będzie. U suw ając go w 5 0 , to od 4 0 lat, cliociaż będzie w sile w iek u , przecież będzie bezczynnym i ow szem w ytn ie stare drzew o na opał.
Któż w ięc będzie zakładał ogrody lub starał się o m iłość serdeczną parafian, je śli nie będzie p ew ien um rzeć tam, gd zie sobie ju ż w m yśli m iejsce na grób przeznaczył.
A ja pow iem z dośw iadczenia i każdy to z najstarszych
k sięży zaśw iad czy, że to probostwa liche św iec iły zaw sze
pustkam i, bo na nie posyłano m łodych bardzo, albo za karę k sięży. Tak w ięc każdy taki jedną nogą tylko był w ple- banji, a drugą w y n o sił się na dogodniejsze m iejsce.
Ci sputoszyli najw ięcej, bo albo nie sied zieli w domu, albo sp u sto szy w szy jedno drugie beneficyum , m ieli pew ność że dostaną je szcze inne dobrze zabudow ane. B yli tacy, co w 15 latach 5 probostw przew ędrow ali.
Tak w ięc, nie starzy pustoszą, bo je śli pustoszą, to sw oje, to je s t to co za m łodu w ybudow ali, ale k sięża koczu ją
cy. Ci bowiem jako ludy w ędrując, co nic nie budow ały ale p u stoszyły w szystko; tak też oni tak sam o czynią i czy nić będą zaw sze, czy to z g u stu czy przym uszani, i nie do- sied zą n igd y na jednem m iejscu.
P od łu g m nie, naw et w ted y gd y proboszcz zupełnie jest bezw ładnym , to jeszcze par force nie należy go w ydalać, ale zostaw ić mu choćby m ieszkanie. A kcedensa zaś całe, lub w p ołow ie oddać w ikaryu szow i, a to w ed łu g uznania biskupów .
Zresztą zostaw ić starcom em erytom zupełną w olną w olę wyboru m ieszkania. Ma się rozum ieć, że w szęd zie są w yjątki od ogólnej regu ły.
G dzie m ieszkać mają em eryci? W yznaczenie pew nych m iejsc d laem erytów , czy to do sem inaryum , czy do klaszto
ru, aby osobno żyli lub na w spólnym stole, uw ażam za nie pra
ktyczne. W iem y , że b yły tu i ow dzie u nas, za granicą, za
prow adzone takie in stytu cye. L ecz rozpow szechnić się nie m ogły, bo nie m iały i nie m ogą m ieć w arunków bytu.
Starość bow iem psychiczn ie uw ażana, je st szczytem pragnień ziem sk ich , przecież ona zaw sze je s t drugą chorobą.
Z gryźliw y często, m arudny, nie raz zły, u niego teraz w sz y stko gorzej, a dawniej byw ało lep iej. N oce naw et teraz są dłuższe ja k przed laty, bo syp iać nie m oże, i dla tego też słońce ja k g d y b y z um ysłem , opóźnia się m u przy w schodzie.
I takich kilku biednych staruszków zapakow ać najedno m ieszkanie, to jeden będzie m arudził że za gorąco, bo ma gorączkę, drugi że za zimno. Tam ten będzie kurzył piude- rynde na sw oją astm ę; drugi słaby na p iersi i dym u p ap ie
rosa znieść nie m oże. Jeden lubi pieprzno, słono, bo to sity
mu wzm acnia; inny w szystk o z cukrem bez kropli octu. Ten
trawi tylko m ięso, ów m lekiem tylko żyje. Zresztą zchoro-
w any, co godzina jadłby cóś innego, co godzina potrzebuje obcej p osłu gi, to lekarstw o podać, to rum ianek zagrzać, to przykryć nogi pierzynką bo mu ziębną, lub odjąć drugą kołdrę bo poty na niego ud erzyły. Tak w ię c każdy starzec m usi m ieć osobną słu żącą, i także w yłączn ie sw oich parę pokoików .
P roszę w ięc czy profesorow ie sem inaryum podjęliby się nadzoru, lub ch cielib y się w d aw ać w rachunki ze starcam i, aby im w końcu resztki pensyi em erytalnej oddawać?
Zarzuci mi kto zakonników . Tak jest; lecz oni ju ż się p rzyzw yczaili, bo pow tóre starość mają zw y k le zdrow ą— cho
roby krótkie, bo ży cie m ieli za w sze regu larn e, podług uderzeń zegara jed li, w sta w a li, kładli się. N ie m iew ali ty le zm ar
tw ień , nie przeziębiali się. N ie m ieli takoż okazyi do psucia żołądka, jed ząc proste, ciep łe a zdrow e potraw y o 11 godzinie.
Zresztą ostatni mają przyjaciół w tym że sam ym klasztorze, i kleryków co nad chorym i czuw ają.
Klasztor pozakonny przydałby się, ale tylko dla o ch o tn i
ków , co chcą m ieszkać przy aptece i doktorze, ale tu p y
tanie zachodzi zkąd znajdą się fundusze na przerobienie celek i utrzym anie budowli?
Także nie podobają się rai warunki w yznaczone do osią
gn ięcia em erytury. Trzeba bowiem m ieć lat trzydzieści ka
płaństw a, lecz można być klerykiem i t. d. Trzeba uzyskać św iad ectw o doktorów, że się je st chorym . O kalectw ie, przyznaję; lecz k sięża rzadko chorują na kalectw a, najczęściej zaś na choroby w ew nętrzne z przeziębienia; to je s t na reum a- tyzm y, atrytyzm y, katary żołądka, na piersi, w yczerpanie sił.
Proszę w ięc, czy doktór te choroby sam przez się pozna, j e żeli ja mu ich nie w ym ien ię, co m nie boli i gd zie mi doku
cza. A jeżeli nie pozna, to w ierzy ć mi m usi; a wTięc naj
prościej, g d y sam sobie dam św iad ectw o żem chory. Prócz tego pozw olić m uszą jeszcze koledzy na moją em eryturę, później mam prosić dziekana jako o ła sk ę, a na koniec w ła dzę. W taki sposób urządzona em erytura nie będzie em e
ryturą czyli w y słu g ą , ale żebraniną, bo ją daw ać będą z ła ski doktorzy, koledzy, dziekani i t. d.
A w ipc na taką niepew ną kapryśną em eryturę, nikt by nie p o św ięcił 15 rub. sr., i ona byłaby w d y ecezy i źró
dłem zazdrości, n ien aw iści, sk arg i szem rań. Także p rzeciw
ny jestem w szelkim zatrzym yw aniom składek przez dziekana, do m iesięcznej w yp łaty, i w szelkim oszczędnościom , bo d zie
kani i t. d. mają tę w adę jako inni k sięża, że um ierając ni
g d y nic po sobie nie zostaw u ją.
Także niesłuszn em w idzi m i się praw o, że aby w y s łu żyć em eryturę, słu ży ć trzeba w d yecezyi trzyd zieści łat, bo w takim razie zakonnicy sek ularyzow an i, duchow ni przenie
sien i z innej d yecezyi, byliby de fakto w yk lu czen i od em ery
tury. Mnie się zdaję, że d yecezye, to są k w atery w ielk ieg o ogrodu; robotnik w ie c duchow ny czy to na tej lub drugiej pracow ał n iw ie i d aw ał składkę, em eryturę też mu należną odebrać pow inien. Z w łaszcza je ż eli przeniesiony z innej d ye
cezy i składkę w n osił w poprzedniem sw ojem zam ieszkaniu.
Tem bardziej, że in stytu cya ta je śli będzie kiedy w życie w prow adzoną, to m usi być przym usow ą, i przez rząd zatw ier
dzoną, a w ię c tylko dla ca łeg o kraju.
Projekt mój Emerytury składkowej.
B urzyć łatw iej jak staw iać, krytyk ow ać jak coś rozu
m nego napisać, a chociaż Tam erlan nazyw a się w ielkim bu
rzycielem bo nic nie sta w ił now ego, to ja nie chcę być Ta- m erlanem , i akceptując m yśl g łów n ą X. P . K ., że trzeba m ieć em eryturę, mój pogląd jak em erytura m ogłaby w nijść
11nas w życie, krótko tu napiszę:
1. W ładze dyecezalne w yjednają u rządu przym usow e odejm ow anie od pensyi co tercyał 5 rubli na składkę em ery
talną, od każdego księdza; b ezw zględ n ie czy 3 0 0 rub. sr.
czy 1 5 0 ja k w ik arju sze, lub 1 0 0 0 rub. sr. pobiera pensji.
W tym celu dopiero za pokazaniem k w itu od dziekana lub konsystorza, że składka ju ż je st u niego złożona, kassa po
w iatow a w yp łaci księdzu pensyą. To jeszczeb y się bardziej uprościło, gd yb y dziekani i konsystorze pensyą odbierali z kass, dla w yp łacen ia komu należy.
2. E m eryturę co tercyał pobierają duchow ni
najstarsi w dyecezyi nie wiekiem, ale latam i służby duchownej,bez w z g lę du na ich zdrow ie lub prow adzenie. T yle zaś będzie w k a
żdym tercyale em erytów , na ile w ystarczy składka, np. ja mam
35 lat kapłaństw a, lecz w mojej d yecezyi jest fundusz na
15 tylko em erytów , rachując po 3 0 0 rubli i tych 15 je s t odem nie starszych kap łaństw em , a w ię c w ted y naw et g d y 3 5 lat mam słu żb y, n ie dostanę je sz c z e em erytu ry. I na odwrót m ając lat 2 0 kap łaństw a m ogę ją dostać, je ś li star
szych odem nie zabraknie.
3. R esztki od sum m y składek pozostałe, po w y p ła c ie najstarszym nie latam i przepisanem i, lecz kapłaństw em w d ye- cezji, a m niejsze od 1 0 0 rubli, dać tem u k sięd zu który na
stępuje latam i słu żb y n ajw ięk szem i, po najm łodszym em ery cie, chociażby tylko rubli 6 w y n o siły , albo te resztk ę prze
znaczyć na pauperów .
4. E m eryt je s t w olny od składki na em eryturę, tak z pensji jak em erytury; lecz daje za to składk ę na inny fun
dusz dobroczynny, to jest na pauperów duchow nych.
5. Kapłan m oże pobierać tak duchow ną em eryturę, bo daw ał składki na nią, jak cyw iln ą, bo mu w ytrącono od na
leżnej pensyi. Jako to prefekci i kapelani.
6. W ładze w iedząc ile je s t dających składk ę w deka
nacie, i ile em erytów , a zatem ob liczyć m ogą łatw o p ienią
dze w którym dekanacie potrzebę p rzew yższają i g d zie ich brakuje aby zaspokoić em erytów . N ajbliżej w ię c m ieszkają
cego tego dekanatu, g d zie zostanie ze składek rem anent, z a w ia dom ią em eryta że tam a tam do dziekana udać się pow inien.
7. Pon iew aż je szcze pozostaną resztki ze skład ek u d zie
kanów nie w yn oszące 1 0 0 rub. sr ., dziekani przeto tak ow e odeślą konsystorzom najbliższym , aby te w y p ła c iły em erytom .
8. K onsystorze resztki z resztek pozostałe nie w yn oszą
ce 1 0 0 rub. sr. odeślą do konsystorza g łó w n e g o , aby on kom u należy w y p ła cił.
9. E m eryci płacą rubla d ziekanow i, co trzeć lub kon- systorzow i, zkąd em eryturę odbierają. T akże też, drugiego rubla składają dla konsystorza g łó w n eg o , za fa ty g ę na utrzy
m anie kontroli.
10 . W rubrycelli mają b yć zam ieszczani em eryci i ile lat każdy słu ż y w k ościele, jak o też oprócz nich jeszcze 5 -c iu kandydatów podług stopni lat kap łań stw a, aby każdy z kandydatów, naprzód w iedział, k iedy kolejka na niego przyjdzie.
1 1 . Po skończeniu roku od dnia d zisiejszego, aby przez
dyskursje o em eryturze zdania się lepiej w y ro b iły , w ładze
dyecezalne porozum iew ają się z sobą o dniu, w którym każda dyecezja w y śle jednego kapłana lub dw óch do W a rsza w y , aby w sp ólnie u łożyli punkta projektu do em erytury, a te w celu uzyskania n ajw yższego zatw ierdzenia od N ajjaśn iejsze
go Pana.
1 2 . K sięża d elegow an i, na m iesiąc przody będą za
w iadom ieni. aby lepiej tę k w estją w ystu d jow ać pryw atnie.
13. Tak w ię c ksiądz będący na probostw ie, pobiera
ją c pensji 3 0 0 rub. sr. i em erytury 3 0 0 rub. sr. będzie m iał razem 6 0 0 rub. sr. K apelan klasztorny 4 5 0 rub. sr. W ik a ry starzec 4 5 0 rub. sr. P refekci oprócz sw ojej em erytury szkolnej, także em eryturę duchow ną 3 0 0 rub. sr.
14. D la uproszczenia rachunków , W ik a ry da także 5 rub.
co terciał. Różnica je st tylk o 7 1/, rubli na rok. Zresztą przez parę lat tylko będą oni tę niby krzyw dę ponosić, bo zostaną proboszczam i.
K o r z y ś c i t e g o p l a n u .
1. Takim sposobem nie zw ażając ile kto p ensyi pobie
ra, i odbierając jednakow ą od w szystk ich składk ę, upraszcza
ją się obrachunki i stają się niepodobnem i zaw ikłania.
2. K ażdy ksiądz m ający rubrycellę a w niej są notatki, ile lat kto je st księdzem , p oliczyw szy d aw n iejszych od sieb ie k o leg ó w , może w ied zieć, czy ma praw o do em erytury, lub
kiedy je m ieć może.
3. Za jed n ą subjek cją i podróżą odbierałby em eryt naj
krótszą drogą pensyę i em eryturę.
4. N ig d y b y grosza w rem anencie nie pozostało, ani k assy nie potrzeba osobnej.
5 . S tarszeń stw o słu żb y duchow nej w dyecezji w zięte za zasadę do em erytury pobierania, ma tę w yższość nad pro
jek tem od 3 0 lat w y słu g i, że niepotrzeba biór kassy em ery
talnej. Oprócz tego uniknie się w ie le trudności, bo w ed łu g
projektu X. P . K.
np:w tym roku m oże być 2 0 em erytów
trzydziestoletnich, a składki w ystarczy tylko na 1 5 , któż
w ię c brakujący na 5 -ciu fundusz dopełni. A je śli zostałby
rem anent, to z nim subjekcją rachunków i przesyłania go
do k a ssy , lub kupow ania listów zastaw nych.
6. Rem anentu ani deficytu nigd yb y nie b yło, bo po
zostałe
np.3 5 rub. sr. zabierze najm łodszy z em erytów lub pauperzy.
7. P en syą em erytalną ani woda nie zabierze, bo za w i
sła tylko od w oli B oga, czy da nam doczekać o w ego star
szeń stw a.
8. Po obliczeniu z p rzeszłego roku składek od ducho
w ień stw a w d yecezji K ujaw sk o-K aliskiej, których było 4 3 3 nie licząc em erytów , dem erytów i R egu lares P orochiis za aplikow anych, lubo i takich zdaje mi się że należałoby przy
p u ścić do składki, jako ju ż pozbaw ionych opieki klasztoru.
L ecz liczę za to, w szystk ich bez w yjątk u naw et em erytów składk ow ych , boć w pierw szym roku w kupne dać m uszą.
Od tych w ięc w szystk ich składka po 15 rubli uczyni 6 ,3 9 5 rubli, a w ięc po 3 0 0 rub. na każdego em eryta rachując,
■mieliłyśmy fundusz
na 21
kapłanów,d w u d ziesty drugi zaś w ziąłb y tylko 95 rubli srebrem .
F u n d u s z P a u p e r u m .
L ecz są jeszcze inni bracia także kapłani którzy nie do
szed łszy jeszcze do starszeń stw a lat słu żb y , przecież dotknię
ci zostali chorobą lub kalectw em . T ych także op u ścić nie m ożem y. Dla nich to ustan aw ia się fundusz Pauperum .
1. Do tego funduszu w ciela się fundusz rządow y za w iek . I to będzie słuszn em , i n ie.k rzy w d zi się tu pien ię
żnie nikogo. T a cy bow iem kapłani którzy go dotąd pobiera
li, dostaną w pierw szym zaraz roku rubli srebrem 3 0 0 em e
rytury składkow ej za 1 0 0 lub 6 0 , które dotąd pobierali.
2. W ciela się także fundusz ustanow iony przez Rząd na em eryturę dla k sięży kaleków . A poniew aż przez em eryturę składkow ą liczba rządow ych zm niejszyłaby s ię , boby ci w o
leli pobierać 3 0 0 lub 1 5 0 rub. sr., przeto ten fundusz w ca łości przelewra się do funduszu Pauperum .
3. Także fundusz nagród które s ię rozdają księżom w każdym dekanacie, bez w zględ u c zy potrzebują lub nie, i je st przyczyną skandalów .
4 . Fundusz R ządow y dla chorych na w yjazd do wód.
5. P oniew aż ksiądz zostaw szy em erytem i t. d. N . 4 -go
je s t w olnym ju ż w drugim roku od płacenia składk i em ery
talnej, za to w ięc składa co tercyał już w drugim roku do fun
duszu Pauperum od pensyi proboszczow skiej rubli srebr. 5 , także od em erytury 5 czy li razem co tercyał 10 rub. srebr.
A poniew aż w naszej dyecezyi byłoby em erytów około 2 2 , a p rzyp u ściw szy że z tych połow a tylko b yłab y probo
szczam i, to w takim razie fundusz pauperum otrzym ałby z tego tylko środka 4 8 0 rub. sr. Szczytnem .bow iem je st, aby n ieszczęśliw y w sp ierał toń n ieszczęśliw ych .
6 . E m eryt najm łodszy, który dostał tylko odłam ek em e
rytalny, płaci jak p ow yższe na pauperów w y ją w szy gdyb y składka od niego należna na pauperów , odłam ek mu przypa
dający przew yższała. W ted y ten odłam ek staje się w łasn o
ścią pauperów.
7. Dziekani w tercyale odebraw szy te składki od em e
rytów na pauperów , przesyłają je konsystorzom , a te resztki z tych w yp łat pauperom , do w ładzy dyecezalnej.
8 . P on iew aż kościół brzydzi się w łóczęgostw em kapła
nów , bez bardzo ważnej przyczyny z jed n ego probostw a na d rugie, przeto przeniesiony ksiądz płaci jednorazow o 25 rub sr. na fundusz pauperum , W ik aryu sze nic nie płacą.
9 Kanonik katedralny now okreow any rub. sr. 1 0 0 , ho
norow y 50. Bo lubo, kapłaństw o je st ju ż n ajw ięk szym s z c z y tem honoru na ziem i, przecież pom iędzy kapłanami możnaby się jeszcze w yróżn ić, dziełam i m iłosierdzia. P ierw szy dzień honoru kanonika niech będzie uciech ą, dla nędzarzy ducho
w nych.
1 0 . Takim pauperom daw ać także należy probostwa z w ikaryuszam i, je ś li chorzy są tylko na ciele a na um yśle zdrow i.
1 1 . Em erytura i w sparcia pauperum sunt in com pa- tib ilia.
' ] 2. W sp arcia ułożyć na d w ie kategorie kalek. P ier w sza kategoria rubli 3 0 0 , druga 1 5 0 . Do pierw szej kategoryi należą ci co naw et m szy S-ej odpraw iać nie m ogą.
13. K ażdy dziekan poradziw szy s ię , kolegom przed
sta w ia kandydata na m iejsce w akujące paupera władzom uyecezalnym .
1 4 . W ład ze zaś duchow ne w ybierają z tych kandydatów
podanych przez dziekanów całej d y ecezy i, n ajn ieszczęśliw szego.
Ilość w ięc pauperów zależeć ma od ilości funduszów .
1 5 . G dyby n ieszczęśliw y ch w ięcej było jak funduszów , w takim razie dziekani upow ażnieni przez w ładze, zbierają sk ła dkę z g ó ry w yznaczoną.
1 6 . Pauper drugiej k lassy nie może być proboszczem , ale m oże być w ikaryuszem .
1 7 . Pauper je s t tylko czasow ym , a je g o pensja ma być też co rok przez w ład ze duchow ne potwierdzaną. Choroby bow iem i kalectw o byw ają czasow e.
1 8 . W rubrycellach um ieszcza się corocznie: a) fundusz;
b) z czego pow stały; c) którzy za pauperos są uznani; d) i ile każdy z nich pobierał.
19. Fundusz z dobrow olnych datków lub zapisów um ie
rających duchow nych, m oże b yć bardzo znacznym , ale będzie dotąd ironiją, dopókąd corocznie nie będzie w yszczególn ion e w rubricelli, że ci a ci kw alifiku ją się do w sp arcia takiego a takiego, lecz dla nich brakło takiego a tak iego funduszu.
W szak żesz g a zety um ieszczają w sw y c h szpaltach o nędzy w yjątk ow ej cy w iln y ch . Zaniedbując tego z naszej strony w rezultacie w ynik nie dla nędzarzy duchow nych sum m a sum m arum w ielk ie zero, tak sam o jak w k w esty i życia se- m inaryów . Bo nie w iedzą kom u dać, nic się nie daje. N ie w iedząc ile dać, bojąc się dać za w ie le lub za mało, w re
zultacie także nic się nie daje. Po ciem ku pienięd zy się nie rachuje, a tem bardziej gd zie idzie o zachęcenie do dobro
czyn ności. Co ręka obca robi, niechaj oczy w szystk ich patrzą, g d y idzie o cudze pieniądze.
Tak w ięc mamy przed sobą dw a c ele. P ierw szy za
p ew n ić sob ie i innym fundusz na starość. D ru gi zapew nić go sobie na przypadek chorób i kalectw a przed dostąpieniem szew ron ów starszeń stw a słu żb y duchow nej. P ierw szy nie zależny od w ładz, drugi tylko od ich zatw ierdzenia za w isły .
Jak X. P . K. znalazł w e m nie su row ego recenzenta, tak i ja abym był tak szczęśliw y m w yszu k ać sobie następcę.
Do niego to należeć będzie obejrzeć moją ceg iełk ę, czy każda dobrze postaw iona, oskrobać, odkuć m łotkiem rozum u i pra- ktyczności, co zbyteoznem jest, lub m ogłoby b yć szk od liw e)*
na p rzyszłość. Zresztą m a on narzuęić kielnią, co gd zie
brakuje, a to w szystk o złączyć, spoić w całość praktyczności,
przez uczucie pragnienia n iesienia pom ocy naszym w n ie
szczęściu .
VN ie boję się krytyki grzeczn ej literack iej, boć i ja także nie jestem nieom ylnym . Ale czego się lękam , oto m ilczenia, aby projekt ten nie um arł na anem ją. Dla tego w ięc dziś poruszam projekt X. P. K. na now o, pokazując że je s t pra
ktycznym i w ykonalnym , zw łaszcza je ś li znajdziem y osobę w y so k ą nie tylko sercem ale i pozycją sw ą w św iec ie , któ- raby pow iodła ten projekt pod stopnie Tronu.
Tak w ięc, czekam y albo na zupełne uznanie, albo na po
praw ienie części m ego projektu na drodze praktycznej. A g d y się tak po trochu d źw ign ie budowa, to mam nadzieję, że w ładze nasze dyecezalne w ezm ą sob ie za punkt honoru ją dokończyć.
W ół śp i, trzeba go obudzić, trzeba drugiego do niego przyprow adzić, jarzm a jeszcze na nie wTłożyć i dopiero za- prządz do pługa. My w ołm i jesteśm y, w y aratores, m y nie śm iali, b ojaźliw i, co zakuci w dom kach naszych nie w idzim y dalej jak końce parafji naszych , a w y directores naszych czy n ności; dla dobra w ięc ogółu , kierujcie nami. My dam y wam m i
łość, ufność, p osłuszeń stw o i pracę, w y za to nam w szystkim m iłość, p ieczę, zapew niając nam straw ę i szacunek na starość.
Tak w ięc d yecezya K ujaw sko-K aliska podnosi na nowo sw ój g ło s w interesie em erytury i k alectw a, czekajm y w ięc, który z B iskupów lub A dm inistratorów u sły szy i zrozum ie naprzód doniosłość tej spraw y, aby z krainy m arzeń w y w ie ść to nowonarodzone, a dziś zapom niane d ziecię, aby ochrzcić je sw ojem nazw iskiem .
JC. Ignacy ^Borzicki.
Dnia 5 M arca 1880 — w Koźminku.