• Nie Znaleziono Wyników

Morze : organ Ligi Morskiej, 1946.04 nr 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Morze : organ Ligi Morskiej, 1946.04 nr 4"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

1 9 4 6

r fJmH i/ iv / 1 F/'* i flr & 1 K B» » la "|w ¿i * ,

%»* K w J l CIEM

(2)

miniona

W O J N A

W OBRAZACH:

lo tu dlp S ty S ■ dZ1 r z u c o n e j z samo- w vn n -L w o d u ją c y c h spadochroniarzy, wyposażonej w żagiel, p rzycze p n y m o to r

apteczkę i żywność. ’

2) P ły w a ją c a w y tw ó rn ia m a rg a ry n y tę d y w cią g a się up o low a n e w ie lo ry b y nia3) P rz y g o to w a n ie szalupy do spuszcze-

4) Z b ro d n ią palaczy ło d z i po d w od n ych je s t w y tw a rz a n ie dym u, k tó r y zdradza przed n ie p rz y ja c ie le m pozycje łodzi fo to g ra fii palacz czyści p rz e w o d y ' N a

5) A p a ra ty dośw iadczalne i tre n in g o w e 3

r eeyn °gdzle o î l M ^ Î Î i k W T ° lw o r th - s T r!

d y ’lu d z k ie i załogi ° ło d z ^ p o dw odnych"

w ysokTem uac7śnfen?uC''e n t P° d d a n y

Jest

6) Jedna z d w u n a s tu p ró b d la za ło g i na b ra k i a k o rganizm re a g u je na Drak tle n u w p o w ie trzu ?

(3)

/

I E S I Ę C Z

Nr. 4 WARSZAWA, KWIECIEŃ 1946

Prof. dr. Jan Mydlarski Uniwersytet M. Curie-Skłodowskiej

w Lublinie.

Antropologia polskiego wybrzeża

Wojna ostatnia przyniosła olbrzymie przeo­

brażenia ludnościowe. Można je porównać do przeobrażeń, jakie przyniosły w swoim czasie wędrówki ludów. Niemcy celowo wysiedlali lu ­ dność z okolic nadmorskich, chcąc wytworzyć pustkę, aby na jej miejsce ściągać swoich kolo­

nistów i w ten sposób prastare ziemie słowiań­

skie zagarnąć i wymazać na nich raz na zawsze ślady polskości. Obecnie znów następuje powrót dawnej ludności i napływ ludności nowej z kre­

sów wschodnich, które niewątpliwie zmienią charakter antropologiczny ziem nadmorskich.

Jest rzeczą niesłychanie ciekawą i bardzo zna­

mienną, że w dawnych wiekach, przy znacznie słabszym zaludnieniu, tego , rodzaju masowe przesiedlenia i wędrówki musiały mieć nieje­

dnokrotnie miejsce — jako w yniki wojen, na­

jazdów i t. / p. — a jednak mimo to wszystko zachowały się- na terenie ziem zachodnich bar­

dzo stare prowincje antropologiczne,' sięgające setek lat wstecz i świadczące o przynależności tych ziem do Słowiańszczyzny. Gdzie leży przy­

czyna tego zjawiska? Niewątpliwie leży ona w tym, że ten zmienny element, przypływający i odpływający stanowi głównie ludność miejską względnie większych osiedli portowych, a lud­

ność wiejska, wygnana ze swych siedzib, ma tendencję powrotu na swą ojcowiznę. Stąd też to uporczywe trzymanie się prastarych granic i terytoriów 'antropologicznych, które mimo po­

wtarzających się wojen i rozmaitych koloniza- cyj przetrwały aż doi naszych czasów.

Dlatego też mówiąc o terytoriach rasowych naszego wybrzeża morskiego, opierać się będę na ujęciach dawnych, przedwojennych, nie zważając na obecne zmiany ludności. Struktu­

ra rasowa niewątpliwie ulegnie pewnym prze­

sunięciom, jednak jest prawdopodobne, że te przesunięcia nie będą tak wielkie, aby zupełnie zatarły i zniwelowały jej pierwotny obraz.

Całe nasze wybrzeże morskie, obejmujące Po­

morze i Prusy Wschodnie, jest częścią składową wielkiej prowincji antropologicznej Europy

północno-zachodniej, obejmującej przede wszy- stkiem kraje okalające Morze Północne i Bał­

tyckie. Najcharakterystyczniejszym składni­

kiem ludności tego terytorium, nadającym mu swoisty wyraz, jest t. zw. rasa nordycka. Cha­

rakteryzuje się ona wysokim wzrostem, jasny­

m i włosami, niebieskimi oczami, dość wydłużo­

nym kształtem głowy, jeśli patrzymy na nią z góry, wydłużoną twarzą, wąskim nosem i o- gólną smukłą budową ciała. Obszar ten, nazwa­

ny terytorium nordycznym, rozpada się na kon­

tynencie Europy na dwie wielkie prowincje, w zależności od przymieszek drugiego, dość licz­

nie występującego elementu rasowego. Na tej podstawie wyróżniamy terytorium noidyczne zachodnie, między ujściem Odry a dolnym Re­

nem, o znaczn.ejszej przymieszce niskich, cie- mńookich i ciemnowłosych długogłowców, czyli t. zw. rasy śródziemnomorskiej — oraz wschod­

nie terytorium nordyczne, rozciągające się mię­

dzy ujściem Odry a dolnym Niemnem. Nasze pobrzeźe zatem należy do tego drugiego tery­

torium. Obok rasy nordycznej występuje tutaj jako drugi najliczniejszy składnik ludności t.

zw. rasa laponoidalna. Osobnicy, należący do tej rasy, są niscy, o ciemnych włosach i ciemnych oczach, o okrągłym kształcie głowy, szerokiej twarzy i szerokim -r- jak na stosunki europej­

skie — nosie. Ogólna budowa jest krępa, silna, przy stosunkowo dosyć długim tułow.u. To są zasadnicze elementy rasowe, które w konse­

kwencji swego krzyżowania dają oczywiście formy mieszane. Te formy mieszane stanowią właściwie większość ludności. Gdybyśmy przy­

jęli, że form y zasadnicze weszły,w skład bada­

nej ludności w dwóch lównych ilościach, stano­

wiąc każda 50%, to na podstawie praw Mendla

w wykrzyżowanej przez dostatecznie długi czas

populacji ludzkiej stosunek ten zmieni się w ten

sposób, że połowę całej ludności stanowić będą

form y mieszane — a formy pierwotne wyniosą

zaledwie po jednej ćwierci ogółu ludności. Czyli

na 100 osobników 25 będz.e nordyków, 25 przed-

(4)

stawicieli rasy laponoidalnej i 50 mieszańców.

Formy mieszane możemy' również ująć typo­

logicznie, przedstawiają one bowiem do pew­

nego stopnia charakterystyczny. zespół cech swych form macierzystych. Jako forma miesza­

na rasy nordycznej i śródziemnomorskiej w y­

stępuje zatem na terytorium zachodnim t. zw.

typ północno-zachodni, podczas gdy na teryto­

rium wschodnim typ subnordyczny, jako mie­

szaniec rasy laponoidalnej ‘i nordycznej. Pierw­

szy z tych typów posiada dość wysoki wzrost, wydłużoną głowę, twarz również długą, o bar­

dzo charakterystycznej wysokiej żuchwie, a często krótkim o różnym kształcie nosie i za­

zwyczaj dysharmonijnej pigmentacji, t. j. ja­

snych oczu z ciemnymi włosami lub odwrot­

nie. Drugi z nich, bardzo typowy dla wschod­

niej części terytorium nordycznego jest krót- kogłowcem o wzroście powyżej średnim, o szerokawej twarzy, dość wąskim noąie i prze­

ważnie jasnej — jakkolwiek ciemniejszej od rasy nordycznej — pigmentacji. Terytorium zachodnie obejmuje dawne siedziby ludów germańskich, gdy natomiast wschodnie jest pozostałoś&ą ziem, zajmowanych niegdyś przez bliskie sobie ludy litewskie i słowiańskie.

To prastare terytorium bałto-słowiańskie zo­

stało już w czasach historycznych, skutkiem wielowiekowego naporu fal germańskich sil­

nie zgermanizowane. Jako ślad jednak dawnej przeszłości pozostała odrębna struktura raso­

wa. Zmiany bowiem w składzie biologicznym ludności postępują znacznie wolniej, aniżeli procesy etniczne czy też językowe.

,Pozostałe składniki ludności europejskiej, to jest t. zw. rasa armenoidalna, jak i śródziem­

nomorska występują na naszym terytorium w stosunkowo nieznacznym . odsetku.

Ciekawym szczegółem, dotyczącym ludności naszego Pomorza, jest fakt stwierdzony po raz pierwszy przez J. Talko-Hryncewicza, że w y­

stępują wśród Kaszubów stosunkowo wyraźne wpływy ludności azjatyckiej, co stanowi zu- i pełną niespodziankę. Stwierdził on mianowi­

cie występowanie wśród nich cech, wskazują­

cych niewątpliwie na pewną domieszkę azja­

tyckiej odmiany żółtej i to bodaj liczniej w y­

stępującej aniżeli w województwach central­

nych i południowo - zachodnich Polski. I tak np. stwierdził on występowanie oczu skośnych w 11%, występowanie t. zw. fałdy mongolskiej na oku w 16^, zaś nosów płaskich w 15%. Ma­

my tu zatem niewątpliwie jakąś starą domiesz­

kę, o recesywnym charakterze, wymendlowują-

cą się przy odpowiednim skrzyżowaniu. Można- by tu zatem postawić pytanie, czy nie będą to ślady jakiegoś starego podłoża, być może .fiń­

skiego, dla którego tak charakterystycznym składnikiem rasowym jest t. zw. typ paleoazja- tycki? Przypuszczenie to mogłoby być poparte występującymi na Pomorzu śladami t. zw. ku l­

tury ceramiki grzebykowej, jeszcze w okresie neolitycznym, a którą wielu badaczy wiąże z koczowniczym ludem pra-fińskim. Stara ta war­

stwa ludności, dawno już rozmyta przez póź­

niejsze fale bałto-słowiańskie, manifestowałaby się dzisiaj jedynie sporadycznym stosunkowo częstszym występowaniem cech odmiany żółtej tak daleko na zachodzie Europy. Za tego rodza­

ju przypuszczeniem przemawiałoby , stwierdze­

nie przez językoznawców wielu zapożyczeń fiń ­ skich w języku polskim oraz zagadkowi „F inni“

z mapy Ptolemeusza, lokalizowani bezpośrednio na wschód od dolnej Wisły. Sprawa ta nie jest dostatecznie wyjaśniona i wymaga dalszych ba­

dań.

Ludność kaszubska posiada jeszcze jedna cha­

rakterystyczną właściwość, a .mianowicie" cha­

rakteryzuje się stosunkowo najmniejszym od­

setkiem rasy nordycznej, przy dość znacznych ilościach rasy laponoidalnej, czym się odróżnia wyraźnie od sąsiadów. Ciekawe, że i ta różnica w strukturze antropologicznej ma swój odpo­

wiednik w faktach prehistorycznych. Już bo­

wiem w trzecim okresie epoki brązowej zaj­

mująca Pomorze kultura łużycka odrębnie przedstawia się na Kaszubach, gdzie typowa fo r­

mę grobów stanowi kurhan, w porównaniu np.

z ziemią Chełmińską, gdzie spotykamy wyłącz­

nie groby płaskie. Różnice te pogłębiają "się jeszcze wyraźniej w epoce żelaznej. Według J Kostrzewskiego mamy tu prawdopodobnie do czynienia 'z wyodrębnieniem się Bałtów z pier­

wotnej jednostki bałto-słowiańskiej Tak więc pewną antropologiczną odrębność Kaszubów na- lezałoby wiązać z Bałtami, gdy ludność ziemi Chełmińskiej ze Słowianami pierwotnymi. Z przykładów tych widzimy, że w strukturze ra­

sowej Pomorza kryją się ślady bardzo daw­

nych, bo nawet neolitu jeszcze sięgających, u- stosunkowań. Jest to świadectwem tych konser­

watywnych stosunków ludności osiadłej, przy­

wiązanej do ziemi, o których na początku mó­

wiłem. Należy przeto przypuszczać, że odzyska­

ne ziemie Pomorza zachodniego, sięgające aż po Odrę, posiadąjąc tak starodawną strukturę an­

tropologiczną, odpowiadającą Słowianom pier­

wotnym, szybko ulegną odgermanizowaniu i złączą się ze słowiańską Macierzą.

Pro}, dr. Jan Mydlarski

W szystkim C zło n ko m L ig i M o r s k ie j i w s zy s tk im naszym C zytelnikom z a s y ła m y najlepsze życzen ia

ar

/ Ś w i ą t e c z n e

4

(5)

Józef Teresiński

H g l > o l ó s ^ i i / o m o r s k i e

W nowej rzeczywistości polskiej szeroki do- ny A, B i D, — skład procentowy tych składni- stęp do morza stanowi nie tylko podstawy do ków ilustruje tablica I.

przemian ekonomicznych, stwarzając nowy, nienależycie dotychczas wykorzystywany czyn­

n ik obok rolniczo-przemysłowego — morski, lecz sięga głębiej, bo aż do sił społecznych stwa­

rzając nowe źródło niezliczonych warsztatów pracy i olbrzymie możliwości pomnożenia bo­

gactwa narodowego. Owo przysłowiowe „okno na świat/“ to nie tylko zagadnienie drogi komu­

nikacyjnej, będącej podstawą dla żeglugi i han­

dlu zagranicznego w ich wszelkich przejawach, lecz również basen wodny, w którego wnętrzu drzemią olbrzymie, a niedoceniane bogactwa i możliwości aprowizacyjne w postaci ryb i zwierząt morskich.

W warunkach dzisiejszego świata powojen­

nego, w warunkach powszechnego niedoboru aprowizacyjnego czynnik ten stwarza możliwo­

ści zapewnienia ludności pracującej z, jednej strony wyrównania niedoboru wysoko-wartoś- ci owego białka, z drugiej strony pozwala na prowadzenie ochronnej polityki zwierząt rzeź­

nych. Ogromne spustoszenia w pogłowiu zwie­

rząt rzeźnych i trzody chlewnej spowodowane rabunkową gospodarką okupanta i licznymi działaniami wojennymi stwarzają konieczność prowadzenia bardzo oszczędnej gospodarki tłu ­ szczowej i mięsnej przez ograniczenie spożycia mięsa i tłuszczów zwierzęcych. Lukę tę zapeł­

nić musi mięso ryb, co da się osiągnąć dzięki szybkiej rozbudowie floty rybackiej.

Błędnym jest powszechne w Polsce mniema­

nie, że mięso ryb stanowi artykuł spożywczy c niższej wartości. Olbrzymie spożycie ryb na zachodzie świadczy, że artykuł ten nie jest ja­

kościowo gorszy, a badania potwierdziły praw­

dziwość tej tezy. Mięso ryb o wysokiej zawarto­

ści lekko strawnego białka i tłuszczu zawiera również j o d — chroniący przed zaburzenia­

m i nadczynności tarczycy (wole) j wapnienia żył (skleroza), f o s f o r niezbędny przy roz­

woju kośćca i układu nerwowego, oraz witami-

W okresie poprzedzającym drugą wojnę świa­

tową, wiele państw, w tym rzędzie Anglia, Ro- _ sja, Niemcy i Japonia kładły specjalny nacisk na wyrównanie zachwianej równowagi żywno­

ściowej przez rybołóstwo morskie.

Tablica druga ilustruje wielkość połowów rocznych niektórych państw ujętych wagowo i wartościowo. Z tablicy tej jasno wynika jaką wartość w bilansie państwa po stronie dochodu uzyskuje się dzięki szeroko rozwiniętemu rybo- łóstwu morskiemu.

Roczne europejskie połowy śledzi i ryb dor- szowatych w latach przedwojennych sięgały cyfry 2.800.000 ton poza rybami innych gatun­

ków. Polska w 1936 r. osiągnęła z połowów mor­

skich zaledwie 23 tys. ton,- wydając równocześ­

nie na im piirt tylko śledzi w r. 1938 — 22 m ilio­

ny złotych, jak ilustruje tablica III.

Rozwinięcie własnego rybołóstwa morskiego i zastąpienie importu z, zagranicy będzie więc inwestycją wysoce opłacalną, inwestycją dają

cą poważną pozycję w zrównoważeniu przyszłe­

go bilansu Polski. W dalszej przyszłości pod­

wyższenie konsumcji tanich ryb morskich po­

zwoli na zwiększenie eksportu drogiego mięsa j przetworów mięsnych. Nowa Polska o szero­

kim wybrzeżu obfitującym w liczne porty ry ­ backie (Gdańsk, Gdynia, Władysławowo, H el Postomin, Łeba, Derłów, Kołobrzeg, Dziwno, Kamień, Wołyń, Świnoujście, porty Zalewu t Szczecińskiego, Górki, Śpiewowo, Rybakowo oraz porty Zalewu Świeżego) ma do tego wszel- ke dane. W roku 1939 na obecnym wybrzeżu polskim od Elbląga aż po Świnoujście opero­

wała flota rybacka składająca się z:

18 trawlerów dalekomorskich, 28 lugrów dalekomorskich, 550 kutrów motorowych, 250 łodzi motorowych,

4250 łodzi żaglowych i wiosłowych.

5

(6)

Flota ta dostarczała 50 tysięcy ton ryb. Spo­

życie roczne w Polsce wynosiło około 90.000 ton.

z czego 70.000 ton pochodziło z importu.

Ob^az spożycia ryb przez rodziny robotnicze w Polsce i kilku krajach Europy ilustruje tabli­

ca IV. Porównawczo podano również spożycie mięsa pochodzenia zwierzęcego.

Na wybrzeżu zastaliśmy stan tragiczny. Por­

ty, tabor i sprzęti rybacki, urządzenia i bibliotek ka naukowa Morskiego Laboratorium Rybac­

kiego — wywiezione lub zniszczone. Budynki i urządzenia rozbite lub spalone. Zdawało się, że lata upłyną zanim zdołamy wypuścić pierw ­ sze łodzie i kutry na połowy. A jednak dzięki zapałowi i wysiłkom graniczącym nieraz z sa­

mozaparciem się ludzi dobrej woli, mamy za sobą wiele pracy wykonanej i rok 1945 przy­

niósł już 2.604.770 kg. ryb, wartości 94.201 159 zł. Tabor rybacki w końcu 1945 r. doszedł do stanu:

46 kutrów,

42 łodzie motorowe,

464 łodzi wiosłowo-żaglowych.

Rybołóstwo morskie z końcem 1943 r. zatru­

dniało już przeszło 2.000 ludzi.

W roku 1946 projektowany stan floty rybac­

kiej wynosić będzie:

20 trawlerów, 10 lugrów,

260 kutrów motorowych, 500 łodzi.

Flota ta powinna dostarczyć w ciągu roku 20 tys. ton ryb.

W dalszej perspektywie według trzyletniego planu rozbudowy, flota rybacka składać się bę­

dzie z: \

30 trawlerów, 20 lugrów 450 kutrów, 2000 łodzi,

o zdolności dostarczenia krajow i 65.000 ton ryb.

Wykonanie tych planów nastąpi częściowo na licznych stoczniach rybackich Morskiego Insty­

tutu Rybackiego w Gdyni, Gdańsku, Postomi­

nie, Derłcwie, Kołobrzegu i Warpnie, które dzięki wytężonym wysiłkom personelu Mors­

6

kiego Instytutu Rybackiego są juz czynne j przeprowadziły szereg reperacyj i budowy nowych kutrów i łodzi różnego typu, częściowo zaś pokryte zamówieniami w ramach dostaw UNRRA, z kredytów towarowych w Stanach Zjednoczonych i Anglii, wreszcie z-rewindyka­

cji.

Tak jak w innych gałęziach przemysłu, tak i w rybołóstwie morskim niezwykle trudny problem stanowi materiał ludzki. Spustoszenia wojenne wśród rybaków są olbrzymie, podczas kiedy wybrzeże zwiększyło się _ kilkakrotnie.

Sprawa powiększenia kadr rybackich stanowi jedną z. głównych trosk w planowaniu rozwoju rybołóstwa morskiego. Problem ten rozwiązy­

wany jest przez stworzenie kursów rybackich przy Urzędach rybackich, przez Morski Insty­

tut Rybacki oraz zrzeszenia rybackie. Państwo­

wa Szkoła Morska dzięki niezwykłej energii jej Dyrektora K. Maciejewicza, uruchamia kurs szyprów i maszynistów, w których biorą udział liczni rybacy. Rozszerzenie organów szkolenio­

wych na uniwersytetach i projektowane utwo­

rzenie liceum rybackiego pozwoli w przyszłoś­

ci na stworzenie licznych kadr fachowców.

Przewiduje się również przerzucenie na wy­

brzeże rybaków słodkowodnych, repatriantów z za Buga i Wileńszczyzny, z których, jak w y­

kazały doświadczenia lat przedwojennych, mo­

że być doskonały materiał na rybaków m or­

skich.

Doceniając znaczenie żeglugi i rybołóstwa w nowej Polsce, utworzone zostało osobne M i­

nisterstwo Żeglugi i Handlu Zagranicznego, któremu zagadnienia te są podporządkowane.

Przed 1939 r. sprawy rybołóstwa podporząd­

kowane były przez Morski Urząd Rybacki w Gdyni Wydziałowi Rybackiemu w Departa mencie Morskim Ministerstwa Przemysłu i Han­

dlu. W kwietniu 1945 r. utworzony został Głó­

wny Morski Urząd Rybacki, jako urząd I I in­

stancji, któremu podlegały Morskie Urzędy Ry­

backie w Gdańsku, Gdyni, Derłowie i Świno­

ujściu.

Główny Morski Urząd Rybacki podległy był Departamentowi Morskiemu Ministerstwa Że­

glugi i Handlu Zagranicznego z dnia 12 lutego

JE

t y s ig o j lo o o

Polaka

•Hflł Qs

<0

•r-a O 6

K/3

<

<o

o Holandia U 3 i

' cc

H0 o 6O

25 m ilio n ó w e ło ty o h 5oo

8oo 4oo

6oo

1

3óo

4oo_

1

2oo

2oo lo o

O

ni

H a . . i i . . . L ______

□ połow y wagowo - to nach M połowy w a rto ś c io w o - w ¡sł.

(7)

1946, utworzony został Generalny Inspektorat Rybołóstwa Morskiego na prawach Departa­

mentu, z siedzibą w Sopocie, jako urząd I I I inst.

podległy bezpośrednio Ministrowi Żeglugi Handlu Zagranicznego. Równocześnie zlikw i­

dowany został urząd II inst. — Główny Morski Urząd Rybacki, pozostawiono zaś w terenie Morskie Urzędy Rybackie, jako urzędy I inst,

Do zakresu działania Generalnego Inspekto ratu Rybołóstwa Morskiego, stosownie do statu­

tu organizacyjnego Ministerstwa Żeglugi i Handlu Zagranicznego należy:

polityka i administracja rybołóstwa na wo­

dach morskich i terytorialnych,

nadzór nad działalnością połowów morskich, organizacja i administracja rybnego przemy­

słu przetwórczego i zakładów przemysło­

wych związanych bezpośrednio z rybołó- stwem morskim,

ochrona rybołóstwa, sprawa badań rybackich Zadania te wykonuje Generalny Inspektorat

Rybołóstwa Morskiego przez swoje wydziały, których jest cztery oraz Morskie Laboratorium Rybackie. Zadania gospodarcze rybołóstwa morskiego spełnia Morski Instytut Rybacki.

Fakt obsadzenia stanowisk kierowniczych przez Dr. Lubeckiego Franciszka Dyrektora GIRM‘u oraz nestoza rybaków Hryniewickiego Antoniego, Wice-Dyrektora GIRM‘u — ludzi niezwykle sprawie rybołóstwa morskiego odda­

nych i zasłużonych, stwarza rękojmie, że po­

wierzone im pełne odpowiedzialności zadanie, wykonane będzie jaknajlepiej i da Krajowi efektywne wyniki.

P o ls k a . B e lg ia A

o o

iM

& F in la n d ia A n g li a

o

CS©

co _d—

•H Ć

«6

£ )

0)

¡H

_ŚL.

---- KgT"

5o 4o

1

3o ~ ■ I I

2o a

lo i

I

L - f i

o M= ł J 1

H r yhy □ Ł ię s o zwierzęce Źródła: Rocznik Statystyczny 1939 r. Polskie Rybołóstwo Morskie (sprawozdanie Morskiego Urzędu Ryb. Gdynia). Archiwum Gen. Inspek­

toratu Ryb. Morskiego — akta.

A r t y k u ł um ieszczony w K siędze P a m ią tk o w e j w rocznicę u w o ln ie n ia Gdańska.

Józef Teresiński

Marian Cichy g.

J E D Z I E M Y N A O B O Z

Obozy L ig i! Radosne i słoneczne d n i! P o w s ta ły w p a m ię c i n ie ty lk o ja k o w s p o m n ie n ie gorąca p la ż y m o rs k ie j i rozkoszy ch ło d u fa li. Z p o b y te m na n ic h w ią żą się g łę b o k ie uczucia w ię z i społecznej b ra c i l i ­ go w e j, a bezpośrednie zetnięcie się .z p rz e ja w a m i p ra c y L ig i u k a z y w a ło g łę b o k i sens te j p ra cy, je j ce­

low ość i potrzebę.

W obozie ż y ło się p ra w ie po m a ry n a rs k u ) p rz y n a j­

m n ie j s tró j u cze stn ikó w im ito w a ł u b ió r w ilk ó w m o r­

skich. I n ic to, że w ycie czka c h y b o tliw y m k u tre m K o n k o la s k ła n ia ła w ie lu do p iln e g o p a trz e n ia przez b u rtę ; pokochało się k u te r v i je g o zapach ry b i, K o n ­ k o la i n ie lic z n ą załogę, a ju ż szczególnie sine — ja k to z w y k le — a zm ienne w każdej c h w ili w o d y B a łty ­ k u . N ocna w ycie czka na p o łó w flo n d e r z sieciam i, za kła d an je ic h i w ycią g a n ie , to ju ż czyn n y u d z ia ł w zawodzie m o rs k im , no i emocje, k tó ry c h n ic n ie za­

stąpi.

W obozach L ig i p ro b le m w y c h o w a n ia m orskiego p rze sta w a ł być p ro b le m e m ; tu w ych o w a n ie spełniało się samo przez w a ru n k i, u m ie ję tn ą o rg a n iza cje i sto­

sunek do uczestnika.

Bo n ie w ie le trzeba, aby lig o w ie c z u rzę d u s ta ł się n im z w e w n ę trz n e j p o trz e b y : trze b a m u ty lk o p o k a ­ zać m orze i zetknąć go z n im zbliska.

N ie c h oddycha p o w ie trz e m m o rs k im ; nie ch poczu­

je sm ak w o d y m o rs k ie j; n ie ch usłyszy w e m g le ta ­

je m n icze ję k i syre n o k rę to w y c h , a nocą w idm ow 'e b la s k i la ta rń w y s y ła ją c y c h swe p ro m ie n ie za g in io ­ n y m w m ro k a c h s a m o tn y m s ta tk o m ; nie ch śledzi, pełzające ś w ia tła sygnałow e, ja k n ik n ą w nieznanej dali...

N ie ch zobaczy pracę p o rtu , ru c h lu d z k i, obce b a n ­ d e ry ; n ie ch u s łyszy ło s k o t k ra n ó w , różnojęzyczną m ow ę i te w sze lkie oszałam iające czynności i sp ra ­ w y __ ,to je ś li je s t d o jrz a ły — w s p o m n i sw ó j w ie k rofoinsonowski, je ś li m ło d y — p rz e ż y je now e obrazy, k tó ry c h m u n a jp ię k n ie js z a fa n ta z ja s tw o rz y ć me zdoła.

Te prze życia może i p o w in ie n daw ać p o b y t na obo­

zie. A le z a p y ta m y : czy to je s t w y c h o w a n ie m o r­

skie?

S ce p tyk i kto ś m a ło w n ik liw y może pow iedzieć:

dużo będzie m i ła P olska ja k tysią c czy^ w ie le t y ­ sięcy lu d z i w y c h la p ie się w m orzu, w y g rz e je na słoń- cu i n a ro b i K o n k o lo w i n ie p o rz ą d k u na k u trz e . A ze pogapi się na. to i ta m to , to ja k b y ł w Pacanowie przed obozem, ta k i będzie w Pacanow ie po obozie.

A n o p e w n ie , że n ie w ie le to da! C hyba ty lk o do­

łe k w p ia s k u ; ta k p rz y n a jm n ie j w y d a je się na oko.

D obrze je s t je d n a k popatrzeć czasem na s p ra w y pod b a rd z ie j o s try m ką te m , w te d y dostrzec można rzeczy o k a p ita ln y m znaczeniu, k tó ry c h is tn ie n ia na­

w e t się nie przypuszczało. Z astrzeżem y się, że obo-

(8)

zy m e m a ją za zadanie w ych o w a ć czło w ie k a m o r­

skiego w ty m znaczeniu, żeby te n sta ł się odrazu a r ­ m atorem , o tw o rz y ł lin ię o k rę to w ą lufo z a ło ż y ł p rze d ­ się b io rs tw o h a n d lo w e w porcie. Choć i to m oże się zdarzyć. M y ś lim y o in n y c h ^ spraw ach, k tó re re a li­

z u je obóz. W y lic z y m y je po ko le i.

P o pierw sze. Obóz u ła tw ia z e tkn ię cie się z m o­

rze m i p o zw a la na poznanie go z b lis k a . U cze stn ik obozu sta je się narko m a ne m , k tó re g o n a rk o ty k ie m je s t m orze. S p ra w y m o rs k ie są m u bliższe, b a rd zie j z ro zu m ia łe i ż y w ie j go in te re s u ją . N ie rza d ko staje się fa n a ty k ie m s p ra w m o rs k ic h i z ty m b a kcyle m chodzi jd ż d o końca życia. Ł a tw ie j z pośród ta k ic h

■Werbować p io n ie ró w z ducha, bo1 s z a b ro w n ik ó w i k o n iu n k tu ra lis tó w n a m n ie chodzi.

P o d ru g ie . U czestnicy obozu s ta ją się ¡mimo w o li g ło s ic ie la m i m o rs k ie j i lig o w e j s p ra w y . B a k c y le m s w y m zarażają in n y c h i s tw a rz a ją atm osferę, w k tó ­ re j w ie lk ie zam ierzenia p a ń stw o w e i lig o w e p r z y j­

m u ją się ła tw o nie n a p o ty k a ją c na obojętność i m a ­ chnięcie, rę ką .

Po trzecie. Pęd do egz'otyki tk w ią c y w um ysłach, g d y m o w a o m o rz u i spraw ach m o rs k ic h , u stę p u je m ie jsca rzeczow em u u ję c iu N ie m a l za b o h a te ró w u w a ż a liś m y ty c h , k tó r z y dziecko o d d a li do m a ry n a r­

k i.

— D o m a ry n a rk i o d d a li! ro zu m ie pan! H aw aje...

S ingapur... Indie... C e jlo n ! i oh!... S ta n y Z je d n o czo ­ ne! A L o n d y n ? !

T y lk o p a n ie cóż, g ó rk a lodow a, o k rę t trra c h ; w o ­ ła j sos, ja k n ik o g o n ie m a na le k a rs tw o . T a k i T ita n ic m aprzykład... Szkoda dziecka, bo z d o ln y i ta k ła d ­ n ie g ra ł na h a rm o n ijc e . — W y d a je nam się, że i w 1 ty c h spraw ach n a s tą p i złagodzenie lądow ego sądu, a m ło ­ dzieniec czu ją cy p o w o ła n ie do m a r y n a rk i p ó jd zie ta m n ie ja k straceniec żegnany ¡przez zjazd f a m ilij­

ny, lecz z w ycza jn ie : ja k do sz k o ły h a n d lo w e j.

Po czw arte. . W zbudzenie zainteresow ań d la ja k ie jś s p ra w y — a jesteśm y p rze ko n a n i, że obóz ta k ie za­

in te re so w a n ie w zbudza — p o w o d u je stałą chęć za­

s p a ka jan ia ty c h zainteresow ań. To b y ło b y ju ż b a r­

dzo w ie le , je ś li chodzi o te n d e n cje psychiczne. O de­

rw a n e s p ra w y m o rs k ie n ie będą n u d zić a n i tego z W -w y , a n i tego z Pacanowa, a „M o rz e “ będzie c zy­

tane „o d deski do d e s k i“ 1

Po piąte. Obóz p o w o d u je p o w sta w a n ie w sp o m n ia ­ n e j ju ż w ię z i d u ch o w e j b ra c i lig o w e j. N ic n ie m a m y do p o w ie d z e n ia w ię ce j na te n tem at, ponad s tw ie r­

dzenie fa k tu , że w ię ź ta k a tr w a la ta całe i gdzie spotkasz tow arzysza z obozu, zawsze je s t ci on b lis k i ja k b ra t najrodzeńszy.

P o szóste, sama p rzyje m n o ść i fizyczn e w a lo ry w czasów ¡obozowych n ie ¡dadzą się kw e stio n ow a ć.

I g d y b y ty lk o to leżało, w celach L ig i, ju ż b y b y ło w a rte zachodu i starań. Dać sw y m czło n ko m ta n i, z d ro w y , zo rg a n izo w a n y i u ro zm a ico n y p o b y t d w u czy w ię c e j ty g o d n io w y i to nad m o rze m ( n a d m orze w y je ż d ż a ją lu d z ie całego ś w ia ta ) to przecież n ie b a ­

gatela. '

A zw ażm y, ż e vuczestnicy obozów L ig i to ,n ie . k to in n y , ty lk o nasi ro b o tn ic y z k o p a lń i h u t, z p rzę d za l­

n i p e łn y c h k u rz u i chem icznych za k ła d ó w o t r u ją ­ cych w yzie w a c h , że to robociarze' w s z e lk ic h gałęzi p rz e m y s łu i gospodarki, k o le ja rze , pocztow cy, u rz ę d ­ n ic y z n a d b iu re k i ciasnych p o k o ik ó w , nauczyciele i le ka rze i w szyscy in n i, k tó r z y sw ój tr u d w ią ż ą z odbudow ą P olski.

Im chcem y dać możność zażycia wczasów m o r­

sk ic h po m ęce p ra c y i w a lk i o zw iększenie n o rm y ; ty m w a lczą cym o poziom g o s p o d a rk i p o ls k ie j, d ź w i­

g a ją cym ją co dzień na w yższy paziom.

C hcem y dać m asie p ra c u ją c e j to co b y ło u d zia łe m u p rz y w ile jo w a n y c h . K o s tiu m k ą p ie lo w y zaciera ró ­ żnice, w szyscy w y g lą d a ją je d n a k o w o ; są ty lk o lu d ź ­ m i. o je d n a k o w y c h p ra w a c h i p ra w a te n a le ży usza­

now ać i spełnić.

A je ś li staną się m iło ś n ik a m K fe o rz a ; je ś li o d tz u - ją je g o ta je m n icze p ię k n o , je ś li p o ko ch a ją je ja k o sw oje, w łasne, to pozostaną na zawsze z tą dyspo­

z y c ją duchow ą, k tó ra w ty m i w n a stępnych p o k o ­ le n ia c h będzie się u ja w n ia ć ja k o zdecydow ana w o ­ la u trz y m a n ia tego co n a m d a ła W ie lk a C h w ila .

Marian Cichy

O Ś R O D E K S Z K O L E N I O W Y NA JEZIORZE G O P Ł O W KRUSZWICY

Zarząd G łó w n y Lifei M o rs k ie j p rz e ją ł n ie m ie c k i obóz, szkoleniow y, z n a jd u ją c y się nad G opłem , s k ła ­ d a ją cy się z d w u d zie stu k ilk u b a ra k ó w w bardzo do­

b ry m s ta n ie i bogatego ta b o ru żeglarskiego. S przęt stanow ią jo lk i śródlądow e, tr z y w ie lk ie ćwiczebne szalupy m o rs k ie i osiem foajibotów. W y k o rz y s tu ją c pomieszczenia i sprzęt ż e g la rs k i Zarząd G łó w n y L ig i M o rs k ie j o rg a n iz u je w K ru s z w ic y szkołę szkutniczą, szkołę że g lu gi ś ró d lą d o w e j, s ta łe obozy żeglarskie dla m ło d zie ży i obozy w y p o c z y n k o w e d la c zło n kó w L ig i. W szkole sz k u tn ic z e j m ło d zie ż poza szkoleniem te o re tyczn ym , będzie odbyw ać p ra k ty k ę .

*

P ro fe so r Tadeusz K o ta rb iń s k i, re k to r u n iw e rs y ­ te tu w Ł o d zi, któ re g o P olska znała dotychczas ja k o św ietnego uczonego, głębokiego m y ś lic ie la i w ie lk ie ­ go ¡bojow nika o dem okrację, n a d e s ła ł nam sw oje poezje. J a k k o lw ie k te m a ty k a m o rska n ie w ie lk ie t y l ­ k o znalazła tu uw zg lę d n ie n ie , zamieszczamy je w ty m m n ie m a n iu , że c z y te ln ic y ucieszą ¡się razem z n a m i, iż

„M o rz e “ jesit m a tk ą chrzestną Tadeusza K o ta rb iń ­ skiego — poety.

I w tym roku, jak roku ubiegłego i jak każ­

dego roku przed wojną, odbędzie się zorganizo­

wane przez Zarząd Główny Ligi Morskiej uro­

czyste Święto Morza. W dniach 23 — 29 czerw­

ca liczne wycieczki z całego kraju skierują się na Gdańsk, Gdynię i Szczecin, a nasi dzielni sportowcy przygotowują na te dnie spływ do morza. Mszystkie wycieczki mogą liczyć na wysokoprocentowe zniżki kolejowe. Oprócz u- roczystości, które się odbędą na wybrzeżu, wszystkie ośrodki Ligi przygotowują na ostat­

ni tydzień czerwca uroczystości lokalne. Majo­

wy numer „Morza“ przyniesie szczegóły orga­

nizacyjne.

P rz y k ro to bardzo, ale m u s im y s tw ie rd z ić , że P o li­

n e zyjczycy, o k tó r y c h d a le j ¡pisze d r. G o d le w ski, m o ­ g lib y w w ie lu spra w a ch b y ć naszym i nauczycielam i.

Oto D z ie n n ik B a łty c k i w N r. 68 pisze:

„ A r t y k u ły na te m a t n ie w ia ro g o d n ie tru d n e j s y tu a ­ c ji m a te ria ln e j, w ja k ie j pozostają n ie k tó rz y z naszych lite ra tó w na w y b rz e ż u p u b lik o w a liś m y n ie je d n o k ro t­

nie... zam ieszczamy z n o w u ro z p a c z liw y głos jednego z p io n ie ró w naszej k u ltu r y m a ry n is ty c z n e j...“ P io n ie ­ re m ty m je s t w s p ó łp ra c o w n ik „M o rz a “ , M ie czysła w Z y d le r, k tó r y ¡pisze: „B e z m ieszkania, bez s to łó w k i, bez p ra w a do ubezpieczalni, bez p rz y d z ia łó w ... znala­

złe m się w ra z z żoną i n ie le tn im d zie ckie m w p o ło ­ żeniu w ręcz tra g ic z n y m , k tó re zm u s iło m n ie w o s ta t­

n im czasie do u lic z n e j sprzedaży p a p ie ro s ó w “ . Czy ¡naprawdę n ie m ożna b y na to zaradzić?

(9)

Jerzy Pertek

U p a d e k I n d i i H o l e n d e r s k i c h 1 9 4 2

C zte ry lo ta tem u ro z s trz y g n ą ł się las In d ii H o le n ­ d e rskich . K o lo n ii u tra c o n y c h w w y n ik u b ły s k a w ic z ­ n e j ja p o ń s k ie j o fe n syw y, nie odzyskała H o la n d ia do dziś d n ia m im o zaszłej w m iędzyczasie k a p itu la c ji Japonii.. .Ludność tu b y lc z a domagd się a u to n o m ii obie­

canej przez k ró lo w e W ilh e lm in ę w ro k u 1942. rząd h o le n d e rs k i je s t tym czasem zdania, że ih d o n e zyjczy- cy n ie d o jrz e li jeszcze p o lity c z n ie do u ję c ia rzą d ó w w e w łasne ręce. Toczą się w a lk i i o d b y w a ją p e r tr a k ­ tacje. W y d a je się je d n ak, że ro la H o la n d ii na D a le ­ k im W schodzie się skończyła, d ow odzi tego ju ż dziś m e d ia c ja z b ro jn a i d y p lo m a ty c z n a W ie lk ie j B ry ta n ii.

Słabość H o la n d ii n a m o rz u w y k re ś liła ją z rzę d u m o ­ ca rstw k o lo n ia ln y c h .

C o fn ijm y się pam ięcią c z te ry la ta w stecz do w y ­ p adków , k tó re s p o w o do w a ły u p adek I n d ii H o le n d e r- ik ic h .

P odstępny napad Ja p o ń czykó w na P e a rl H a rb o u r 7.12.1941 — w z o ro w a n y n a napadzie na P o rt A r th u r w 1904 — e lim in u ją c y na dłuższy czas am e ryka ń ską flo tę P a c y fik u z ro z g ry w e k w o je n n y c h , zapoczątko­

w a ł całą serię z w ycię stw ja p o ńskich , w y ła m u ją c y c h w ie lk ie szczerby w l i n i i o b ro n n e j p a ń s tw b lo k u A B CD (A m e ric a , B rita in , China, D u tc h In d ia ). W trz y d n i po napadzie n a P e a rl H a rb o u r zadany zastał s il­

n y cios a n g ie lskie j flo c ie a z ja ty c k ie j, spiesznie s fo r­

m o w a n e j i o b e jm u ją ce j -3 o k rę ty lin io w e i oko ło 12 k rą ż o w n ik ó w , ale — n ie s te ty — . żadnych lo tn is k o w ­ ców. O k rę ty lin io w ę „P rin c e of W ales“ i „R e p u ls e “ , m ające zaatakow ać ja p o ń skie tra n s p o rto w c e na

■wschodnim w y b rz e ż u m a la jiskim , zatopione zostały w w y n ik u ko m b in o w a n e g o a ta k u japońskiego- lo tn ic ­ tw a bom bow ego i torpedow ego. T y m sam ym a n g ie l­

ska flo ta a z ja ty c k a s tra c iła s w ó j rd ze ń i całą w a r ­ tość ofensyw ną, zaś re z e rw n ie b yło , gdyż ro k 1941 b y ł d la A n g lii specjalnie o b fity w s tra ty p a n c e rn i­

k ó w (,,H o o d ‘‘ i „B a rh a m “ zatopione, „M a la y a “ , „ V a ­ lia n t “ ’i „Q ueen E lis a b e th “ ciężko uszkodzone) poza ty m d zia ła ln o ść n ie m ie c k ic h p a n c e rn ik ó w na A tla n ­ ty k u w ią za ła dalsze s iły p o trze b n e d la o ch ra n y k o n ­ w o jó w . Równocześnie Japończycy lą d u ją na F i l i p i ­ nach, a 27 g ru d n ia k a p itu lu je o d cię ty i osam otniony H o n g JK ong. W ciągu stycznia coraz to now e s iły ja ­

pońskie lą d u ją na p ó łw y s p ie m a la jiskim i w F i l i p i ­ nach. N a stę p u ją pierw sze d e sa n ty w In d o n e z ji (B o r­

neo, Celebes), 4 lu te g o rozpoczyna się a ta k na Singa- poore, zakończony 16-igo k a p itu la e ;ą załogi. Ja p o ń ­ s k ie s iły są zw o ln io n e do następnego zadania: decy­

d u j ące/go- a ta k u n a Indonezję.

W sze lkie koncepcje i p la n y o b ro n y In d ii H o le n d e r­

sk ic h przed agresją ze s tro n y J a p o n ii, p rz e w id y w a ły w s p ó ln y fr o n t z m o c a rs tw a m i ang-lo-saskimi. B y ła to podstaw a p la n u , sine qua non. S iły in d y js k o -h o le n - derskie, b io rą c jeszcze pod uw agę o lb rz y m ią ro z p ię ­ tość a rch ip e la g u (ok. 5.000 k m . z zachodu na wschód 1 2.000 z, p ó łn ocy na p o łu d n ie ) obejm ującego b lis k o 2 m ilio n y km . k w a d r, przestrzeni, b y ły zu p e łn ie n ie ­ w ysta rcza ją ce d a je g o o b ro n y . A rm ia lic z y ła n ie w ie ­ le ponad 100.000 ż o łn ie rza (w ty m 80.000 k ra jo w c ó w ) lo tn ic tw o 150 sam olotów , a flo ta 4 k rą ż o w n ik i, 8 k o n tr-to rp e d o w c ó w i ponad 20 o k rę tó w p o d w od ­ nych. B io rą c je d n a k p o d uwagę, 'że ciężar w o jn y na P a c y fik u spoczywać m ia ł na flo c ie stosunek s ił a lia n ­ ck ic h do ja p o ń s k ic h b y ł n ie w ą tp liw ie k o rz y s tn y ... do c h w ili w y b u c h u w o jn y . Sukcesy ja p o ń s k ie pod K u - antan i w P e a rl H a rb o u r z m ie n iły go zupełnie. D la ­ tego też ju ż na początku stycznia, m im o prze n ie sie ­ n ia k w a te ry g łó w n e j generała W a v e lh a z zagrożone­

go S ingapoore do Suirabaia d a ły się słyszeć w L o n d y ­ n ie głosy p o w ą tp ie w a ją ce w m o żliw o ść u trz y m a n ia I n d ii H o le n d e rskich . P o tw ie rd z iły te o b a w y b ły s k a ­ w iczne — m im o poniesionych od a lia n c k ic h o k rę tó w p o d w o d n y c h pow ażnych s tra t na m o rz u M i r i i pod M akassar .— desanty ja p o ń s k ie na najbogatszych w surow ce w yspach Borneo i Celebes. A lia n c i posta­

n o w ili ograniczyć obronę ido J a w y i n a jw a żn ie jszych p u n k tó w stra te g ic z n y c h (n ie s te ty , n a jw a żn ie jsza po B a ta w ii i S u ra b a ii baza na w y s p ie A m b o in a została zajęta 31 s ty c z n ia ), zaś na pozostałych w yspach z n i­

szczyć p o rty i ko p a ln ie . Po u p a d k u Singaipoore m o ­ żna b y ju ż b y ło lic z y ć ty lk o n a U S A — m o żliw o ść p o ­ m ocy p rz e k re ś la ła je d n a k oprócz p rze jścio w e j s ła b o ­ ści flo ty a m e ry k a ń s k ie j, także i odległość z H a w a jó w na Jawę, w ynosząca okrężną, ale „bezpieczną“ drogą przez m orze K o ra lo w e i cieśninę T orresa 12.000 k m .

W d n iu 4 lu te g o ja p o ń s k ie lo tn ic tw o zauważa a lia n -

K rą ż o w n ik i na Oceanie S p o ko jn ym ,

9

(10)

cką eskadrę dow odzoną przez a d m ira ła hole nd e rskie go H e llfric h a i a ta k u je ją . A m e ry k a ń s k i k rą ż o w n ik ...A u g u s ta “ (9.000 ton, 9 d z ia ł 203 m m , szybkość 33 w ę z ły ) i h o le n d e rs k i p rz e w o d n ik f l o t y l l i „T ro o m p “ (3.450 to n , 6— 150 m m , 34 w ę z ły ) zostają zatopione.

r. k rą ż o w n ik am. „M a rb le h e a d “ (7.050 ton, 10— 152 m m , 34 w ę z ły ) uszkodzony. Coraz p e w n ie j czują się Japończycy na w odach a rch ip e la g u Sunda. 14 lu te g o lą d u ją na S um atrze,- a 21 na w y s p ie T im o r. W ęzeł do o ko ła J a w y zacieśnia się. Jaw a, n a jw a żn ie jsza w y ­ spa a rch ip e la g u (41 m ilio n ó w lu d n o ś c i), c e n tru m po- 1'tyczne (rz ą d I n d ii H o l.) i m ilita r n e (k w a te ra g łó w ­ na nacz. d -c y alia n ckie g o , 100.000 a rm ia ) sto i w p rz e ­ d e d n iu in w a z ji. 24- lu te g o następuje ko n c e n try c z n y a ta k ja p . lo tn ic tw a na ważne p u n k ty strategiczne w y ­ spy. Japońskie tra n s p o rto w c e z w o js k ie m w y ru s z a ją ze w sch o d nich i p o łu d n io w y c h p o rtó w Borneo.

27 lu te g o po p o łu d n iu h o le nd e rska łódź la ta ją c a m e ld u je „m a ły zespół n ie p rz y ja c ie ls k i 50 m il m o r­

s k ic h na północ od e s k a d ry a lia n c k ie j“ , k tó ra zn a j- c u je się n a w ysokości S u ra b a ii. D ow ódca eskadry a lia n c k ie j, h o le n d e rs k i a d m ira ł D o o rm a n n n a kazuje k u rs na n ie p rz y ja c ie la .

Japońska flo ta in w a z y jn a , nazw ana przez n ie d o ­ k ła d n y w y w ia d lo tn ic z y „m a ły m zespołem“ , s k ła d a ­ ła się z 40 tra n s p o rto w c ó w pod e skortą 2 cię żkich k rą ż o w n ik ó w ty p u „M y o k o “ (10.000 ton, 10 d zia ł 203 m m , szybkość 33 w ę z ły ), 4 d użych k rą ż o w n ik ó w le k k ic ji ty p u „M o g a m i“ (8.500 ton, 15— 155 m m , 33 w ę z ły ) i 13 k o n tr-to rp e d o w c ó w . Połączona flo ta a lia n ­ cka lic z y ła : 2 k rą ż o w n ik i cię żkie (a n g ie ls k i „E x e te r“

8.390 ton, 6— 203 m m , 32 w ę z ły i a m e ry k a ń s k i „H o u ­ sto n “ — 9.050 ton, 9— 203 m m , 32 w ę z ły ), 3 k rą ż o w ­ n ik i le k k ie (a u s tra lijs k i „ P e r th “ — 7.040 ton, 8— 152 m m , 32 w ę z ły i h o le n d e rskie „d e R u y te r“ — 6.470 ton, 7— 150 m m , 32 w ę zły, „J a w a “ — 6.670 ton, 10—

150 m m , 31 w ę z łó w ) i 11 k o n tr-to rp e d o w c ó w . P ow yższy przegląd u w id a c z n ia w y ra ź n ie przew agę j apońsKą. 6 k rą ż o w n ik ó w na 5, 13 k o n trto rp e d o w c ó w na 11. Przew aga ta je s t jeszcze w idoczniejsza, g d y p o ­ ró w n a się u z b ro je n ie a rty le r y js k ie k rą ż o w n ik ó w 20 d z ia ł 2Q3 m m i 60 — 155 m m p rz e c iw k o 15 — 203 mrr.

i 25 — 150 m m . S a lw a b u rto w a e ska d ry ja p o ń s k ie j w a ż y ła 5 790 kg, a lia n c k ie j ty lk o 2.786 kg, a więc przeszło o połow ę m n ie j! D a le j: ja p o ń skie k rą ż o w n i­

k i m ia ły m o cn ie jszy pancerz, co p rz y w alce na 20.000 m . m ia ło sw e znaczenie. Następnie, po s tro n ie ja p o ń ­ s k ie j b y ła przew aga b ro n i to rp e d o w e j (p a trz z a łą ­ czona ta b e la ), co dało w y n ik i w b itw ie nocnej. S z y b ­ kość k rą ż o w n ik ó w ja p o ń s k ic h b y ła o 1— 2 w ę złó w w iększa, w reszcie d y s p o n o w a ły one w iększą ilością w o d n o-sa m o lo tó w . N a jw a ż n ie js z y m je d n a k a tu te m e ska d ry ja p o ń s k ie j b y ła je j je d n o lito ś ć , podczas gdy zespół a lia n c k i b y ł z le p k ie m i o k rę tó w (k a ż d y innego ty p u , u zb ro je n ia , w ie k u ) i załóg (a n g lo — a u s tra łij sko — am e ryka ń sko — in d y js k o — h o le n d e rs k ie !).

Zrozum iałe* że dow odzenie i m a n e w ro w a n ie ta k im ed hoc skleconym i n ie zg ra n ym zespołem, stać m u ­ siało bezw zględnie na niższym poziom ie n iż w zespo­

le je d n o lity m .

T rz y d n io w ą b itw ę na m o rz u ja w a js k im po d zielić można na tr z y fa z y :

1. b itw a dzienna 27 lutego, 2. b itw a nocna z 27 na 28 lutego,

3. lik w id o w a n ie ro z b ite j e s k a d ry a lia n c k ie j 1 m a r ­ l a .

Z a w ia d o m io n y przez w y w ia d lo tn ic z y o obecności

„m a łe g o zespołu“ ja p o ńskie g o na północ od w ła sn e j eskadry, a d m ira ł D o o rm a n n w szyku to ro w y m „de R u y te r“ (o k rę t fla g o w y ), „E x e te r“ , 1 ,H o u sto n “ ,

„P e r th “ i „J a w a “ bierze k u rs na n ie p rz y ja c ie la . S po­

dziew a się n a tra fić n a słabszy, zespół od swego, ty m ­ czasem sam je s t słabszym, a ta k u ją c y m silniejszego.

O godzinie 16.14 rozpoczyna się b itw a z odległości 23.000 m, k tó r a zm niejsza się szybko do 18.000. O g.

17.10 ,E x e te r“ zostaje nieszczęśliw ie tr a fio n y 203 m m pociskiem , k tó r y e k s p lo du je w k o tło w n i, s k u tk ie m czego szybkość k rą ż o w n ik a spada o połow ę. A d m i­

r a ł D o o rm a n n o d k o m e n d e ro w u je go pod eskortą h o ­ le n d e rs k ic h k o n tr-to rp e d o w c ó w „K o rte n a e r“ i „ W it - te de W ith “ do S u ra b |ii. „K o rte n a e r“ tr a fio n y zosta­

je k ró tk o po ty m to rp e d ą i tonie. P oniew aż w czasie ty m -o d le g ło ś ć m ię d z y obu flo ta m i w y n o s iła znów przeszło 23.000 m, je s t przypuszczenie, że to rp e d a w y ­ rzucona została przez j.-apońską łódź podw odną. N a ­ s tę p u ją d w a a ta k i i k o n tr-ia ta k i ja p o ń s k ic h i a lia n c ­ k ic h k o n tr-to rp e d o w c ó w , k tó re p rz e ra d z a ją się w w a lk ę a rty le ry js k ą . Tronie b r y ty js k i k o n tr-to rp e - d o w ie c „E le c tra “ , po s tro n ie ja p o ń s k ie j są je d n o s tk i uszkodzone (1 c ię ż k i i 1 le k k i k rą ż o w n ik ).

W b itw ie nocnej eskadrze a lia n c k ie j zadany zostaje cios d ecydujący. D u ż y u d z ia ł w sukcesie m a ją tu ja ­ pońskie sa m o lo ty, k tó re o ś w ie tla ją o k rę ty a lia n c k ie ra k ie ta m i ś w ie tln y m i, podczas g d y o k rę ty ja p o ń skie u ż y w a ją n ie z w y k le s iln y c h re fle k to ró w . Z nasta­

n ie m z m ro k u (21.30) to n ie tr a fio n y to rp e d ą k o n tr - to rp e d o w ie c a n g ie ls k i „ J u p ite r “ . K ró tk o p rze d p ó ł­

nocą następują p o n o w n ie g w a łto w n e a ta k i ja p o ń s k ic h , k o n tr-to rp e d o w c ó w , k tó r y m a lia n c k ie o po ło w ę sła ­ bsze licze b n ie (ju ż ty lk o 7) n ie mogą się p rz e c iw s ta ­ w ić . O 23.30 a ta k ja p o ń ś k i u w ie ń c z o n y zostaje sukce­

sem: tra fio n e to rp e d a m i to n ą k rą ż o w n ik i h o le n d e r­

s kie „d e R u y te r“ i „J a w a “ . R e sztki flo ty a lia n c k ie j w y c o fu ją się na p o łu d n ie i z a w ija ją do p o rtu T a n d - jo n g P ric k (S u ra b a ia ).

1 m arca n a stępuje lik w id a c ja ro z b ite j na k ilk a g ru p f lo t y a lia n c k ie j, k tó ra zrezygnow aw szy ju ż z w y p e łn ie n ia swego zadania (przeszkodzenia w lą ­ d o w a n iu w ojisk ja p o ń s k ic h na Jawie),, u s iłu je w y c o ­ fa ć się na w o d y a u s tra lijs k ie . „E x c ite r“ i k o n tr -to r - pedowce „E n c o u n te r“ i „P o p e “ p ró b u ją opłynąć J a ­ w ę od wschodu, „H o u s to n “ , „ P e r th “ i „E v e rts e n “ od zachodu. O bie p ró b y zawodzą. P ie rw sza g ru p a n a ­ tr a fia w nocy na 1 m arca pod K a n g e a n na 'k rą ż o w ­ n ik i ja p o ńskie . „E x e te r“ p ro w iz o ry c z n ie n a p ra w io n y w Surabaia, m a ją c y zale d w ie 20% a m u n ic ji i tr a fio n y w o sta tn i ko cio ł, za to p io n y zastaje przez w ła sn ą za­

łogę. „E n c o u n te r“ g in ie od a r ty le r ii n -p la , „P o p e “ od b o m b y lo tn ic z e j po n ie u da n e j p ró b ie ucieczki w cza­

sie b u rz y deszczowej. Los d ru g ie j g ru p y d o p e łn ił się v/ cieśninie Sunda. W w y n ik u a ta k ó w jap o ńskie g o lo tn ic tw a k o n tr-to rp e d o w ie c „E v e rts e n “ zostaje usz­

kodzony. N a stę p u je w a lk a z ja p o ń s k im i k rą ż o w n ik a ­ m i. „H o u s to n “ i „P ę r th “ toną, „E v e rts e n “ osiada na

m ie liź n ie , gdzie go niszczy a rty le ria n ie p rz y ja c ie l­

skich jednostek. Podobnie i k o n tr-to rp s d o w c e „ P ills - b u r y “ , „E d s a ll“ , „S tro n g h o ld “ i k a n o n ie rk a a u s tr a lij­

ska „ Y a r r a “ , u le g a ją k o m b in o w a n y m a takom m o r­

sk im i p o w ie trz n y m .

N iezależnie od flo ty D o orm anna d z ia ła ły 27 lu te g o w cieśninie B a n ka dw a a u s tra lijs k ie k rą ż o w n ik i c ię ­ żkie „C a n b e rra “ i „A u s tr a lia “ (10.000 ton, 9— £03 rw ft

(11)

32 w ę z ły ) i h o le nd e rskie sam oloty n u rk u ją c e , je d n a k bez sp e cja ln ych sukcesów.

B itw a m o rska na w odach ja w a js k ie h b y ła zakoń­

czona. Już 1 ma-rca o d d zia ły ja p o ń skie lą d u ją na J a ­ w ie, a 6-ego z a jm u ją B a ta w ię . 10 m arca stutysięczna a rm ia h o lenderska pod d o w ó dztw e m generała te r P o o rte ra k a p itu lu je . 27 m a rca Japończycy z a jm u ją S um atrę. Także i T im o r zgłasza k a p itu la c ję .

K lę s k a zjednoczonej a lia n c k ie j flo ty k rą ż o w n ik ó w p rz yp ie czę to w a ła los In d ii H o le n d e rskich , podobnie ja k k lę s k a b ry ty js k a pod K u a n ta n b y ła p rzyczyn ą u p a d k u Singapoore. I w je d n y m i w d ru g im w y p a d ­ k u n ie zastało spełnione zasadnicze zadanie: zniszcze­

n ie n ie p rz y ja c ie ls k ie j flo ty in w a z y jn e j, następnie zaś w y n ik u c a łk o w ite j kłę s ip , w ła d a n ie na w odach o- k a la ją c y c h te re n w a lk przeszło w ręce zw ycięzców . P ra w d a , że flo ta D o o rm a n n a n ie p rz e d s ta w ia ła te j s iły , co eskadra a d m ira ła P h ilip p s a z p o tę ż n y m i l i ­ n io w c a m i ,,P rin c e o f W ales” i ,,Repulse , k tó re b y ły zdolne u n ie m o ż liw ić in w a z ję ja p o ń s k ą na M a la ja ch , g d y b y n ie .u le g ły pod K u a n ta n w w y n ik u b ra k u o- c h ro n y lo tn ic z e j. Jednakże głosy k r y ty k ó w zarzuca­

ją D o o rm a n n o w i, że d ą ż y ł do bezpośredniej w a lk i z ja p o ńską eskadrą, u fn y w sw ą przewagęi, m ia st zaatakow ać tra n sp o rto w ce , dzieląc w ty m celu w ła ­ sną eskadrę na m niejsze, ale n arodow o je d n o lite , g ru p y. Z a rz u ty te są zresztą p ro b le m a tyczn e , is to tn y je s t fa k t, że po klęsce h a w a js k ie j i pod K u a n ta n , a lia n c k ie s iły m o rs k ie n ie b y ły w stanie prze ciw sta -

ZESTAW IE N IE TONAŻU

Japoński^:

C ię ż k i krą ż. ty p u „M y o k o “ , r o k b u d o w y 1) 1929, w yp o rn o ść 2) 10.000, a rty le r ia g łó w n a 19 — 203 m m ., a rty le ria p ita . 8 — 120 m m . w y rz u tn ie torpedow e 8— 533 m m ., w odnosam ol. 4, pancerz 76— 102 m m .,

szybkość 3) 33, załoga 773.

C ię ż k i krą ż. ty p u „M ogaani“ : r o k b u d o w y 1936, w yp o rn o ść 8.500, a rty l. g łó w n a 15— 155 m m ., a rty l.

p ita . 8— 127 m m ., w y rz u tn ie to rp e d o w e 12— 533 mm ., w odnosam pl. 4, pancerz 51— (? ) ram ., szybkość 33, załoga ?.

K o n tr-to rp e d .: ro k b u d o w y 1920 do 1940, w yp . 1.215 do 2.000, a rty l. g łó w n a 4— 120 m m ., w y rz u tn ie torped. 6— 535 do 8— 609 m m ., szybkość 34 do 36, za­

łoga 148 do 200.

Alianckie:

C ię ż k i ¡krąż. amer. „H o u s to n “ : ro k b u d o w y 1930, w yp o rn o ść 9.050, a rty l. g łó w n a 9— 203 m m ., a rt. p ltn . 4__127 m m ., w odnosam ol. 4, pancerz 25— 76 mm., szybkość 32, załoga 611.

C ię ż k i k rą ż. ang. „E x e te r“ : ra k b u d o w y 1931, w y ­ porność 8.390, a rty l. g łó w n a 6— 203 m m ., a rt. p ltn . 8__102 m m ., w y rz u tn ie to rp . 6— 533 m m ., wodnosam . 2, pancerz 51— 76 m m ., szybkość 32, załoga 650.

L e k k i k rą ż. auistr. „P e r th “ : r o jt b u d o w y 1936, w y ­ porność 7.040, a rty l. gł. 8— 152 m m ., a rt. p ltn . 8— 102 m m ., w y rz . to rp . 8— 533 m m ., wodnosam . 2, pancerz 25_76 m m ., szybkość 32, załoga 550.

L e k k i krą ż. hol. „d e R u y te r“ : r o k bud. 1936, w y p . 6.470, a rty l. gł. 7— 150 m m ., a rt. p ltn . 10— 40 m m ., w odnosam ol. 2, pancerz 25— 60 mm., szybkość 32.

za­

łoga 43-5.

w ić się agresorem . I tu w yszła na j>aw cała słabość holenderskiego p a ń stw a k o lo n ia ln e g o , zdanego • zwłaszcza na m o rzu — na pomoc Anglosasów . B ra k s iln e j flo t y h o le n d e rs k ie j zem ścił się k a ta s tro fa ln ie , a m ogło w yg lą d a ć zupełnie inaczej, g d y b y h o le n d e r­

skie p rze d w o je n n e (1939) p ro je k ty s tw o rze n ia siln e j e ska d ry lin io w e j dla flo ty w s c h o d n io -in d y js k ie j zo­

s ta ły u rze czyw istn io n e . W m y ś l ty c h p la n ó w zam ie­

rzano w y b u d o w a ć 3— 4 o k rę ty lin io w e o w y p o rn o ­ ści 25 — 30.000 to n ! Jakże in n y m i d ro g a m i potoczyć m ó g ł się cały p rz e b ie g -w o jn y na D a le k im Wschodzie, g d y b y na p rze ło m ie ro k u 1941-2 H o la n d ia dyspono­

w a ła eskadrą nowoczesnych o k rę tó w lin io w y c h , k tó ­ ry c h b ra k ło n ie ty lk o A n g lii i A m e ryce , ale przede w s z y s tk im Ja p o n ii, posiadającej na ogólną liczbę 12, ty lk o dw a now e p a n c e rn ik i! Może w ła śn ie In d ie H o ­ le n d e rs k ie b y ły b y d la J a p o n ii p ie rw s z y m bastionem n ie do zdobycia i p u n k te m z w ro tn y m całej k a m p a n ii na P a c y fik u ? Przede w s z y s tk im je d n a k , n ie zo sta łyb y oderw ane — może ju ż na zawsze? — od państw a m acierzystego.

N arazie, ja k donosi prasa, znaczenie H o la n d ii na D a le k im W schodzie m a le je coraz b a rd z ie j. N a w e t ta k w ie lk ie ustępstw o h olenderskie, ja k p rzyzn a n ie I n ­ d io m p ra w a d o m in iu m w ra m a ch h o le nd e i skiej w s p ó ln o ty interesów , spotkało ‘ się w k o ła c h in d o n e ­ z y js k ic h z n ie p rz y c h y ln y m p rzyję cie m . In d ie chcą być n ie podległe!

I UZBROJENIA OBU FLOT:

• L e k k i k rą ż . hol. „J a v a “ : r o k b u d o w y 1925, w y p o rn . 6.670, a rt. gł. 10— 150 m m ., a rt. p ltn . 6— 40 mm., w o ­ dnosam ol. 2, pancerz 25— 90 m m ., szybkość 31, za­

łoga 504.

K o n tr-to rp e d . h o l.: ro k b u d o w y 1928, w y p rn . 1.316, a rty l, gł. 4— 120 m m ., a rt. p ltn . 2— 75 m m ., w y ­ rz u tn ie to rp . 6— 533 mnr., wodnosam . 1, szybkość 35, załoga 120.

K o n tr-to rp . ang. „E łe c tra “ , „E n c o u n te r“ : ro k bud.

1934, w y p . 1.375, a rt. g ł. 4— 120 m m ., w y rz . to rp . 8— 533 m m ., szybkość 35, załoga 145.

K o n tr- to rp . a m er. „E d s a ll“ , „P illis b u ry “ , „P o p e “ : ro k bud. 1920, w y p . 1.190, a rty l. gł. 4— 102 m m ., w y rz . to rp . 12— 533 m m ., szybkość 30, załoga 122.

O b ja śn ien ia : 1) P rzez ro k b u d o w y należy rozum ieć ro k oddania do służby. P rz y k rą ż . ja p . podany je s t po śre d n i ro k gotow ości je d n o s te k danego ty p u .

2) w yp o rn o ść podana w tonach.

3) szybkość w w ęzłach.

4) podane są dane ogólne ja p o ń s k ic h k o n tr-to rp e - d o w có w oceanicznych.

5) w yszczególnione w a rty k u le k o n tr-to rp e d o w c e h o le nd e rskie „ W itte de W ith “ , „K o rte n a e r , „ E v e rt- sen“ należą d o jednego ty p u k tó re g o dane zaw iera

odnośnik.

Z niezam ieszczonych w ta b e li k o n tr-to rp e d o w ie c ang. „ J u p ite r “ je s t dtiżym , now oczesnym o krę te m (1939, 1.690 ton, 6— 120 ¡mm., 36 w ę z łó w ), zaś

„S tro n g h o ld “ m a ły m i p rze sta rza łym (1919, 905 ton, 3— 102 m m . i 36 w ę z łó w ),

■Jerzy Pertek

(12)

D r. Aleksander L. Godlewski

/% m * ś y ś €:i

Ł o d zie żaglow e m órz p o łu d n io w y c h

Paweł Gauguin, francuski malarz impresjoni­

sta, portretował kiedyś, na egzotycznym w y­

brzeżu morskim, dziewczynę tahityjską. Wów­

czas zbliżył się do wielkiego artysty piękny młody krajowiec, przyjrzał się czynnościom malarza i rzekł: „Hej, człowieku co malujesz obrazy, widzę, że jesteś jednostką potrzebną i pożyteczną!“ — „Dobrze byłoby — gdyby ca­

ły świat tak sądził, jak t 0 dziecko natury“ — pomyślał sobie malarz. Lecz pogląd krajowca jest bardzo charakterystyczny i powtarza się na morzach południowych od wielu wieków.

Dziwnym bowiem i tajemniczym urokiem oto­

czone było życie artystów — zwanych „Areoi“ . Na pięknych rzeźbionych łodziach, ozdobio­

nych wieńcami kwiatów, żeglowali oni pomię­

dzy wyspami Polinezji, budząc podziw i szacu­

nek ludności. Jedynie bowiem Polinezja, dała artystom stanowisko przodujące w społeczeń­

stwie miejscowym. Areio-i 'tworzyli ścisłą, potę­

żną organizację, złożoną z siedmiu stopni wta­

jemniczenia. Związek był wszechpotężny i nie­

zależny od władz duchownych, ani od krajo­

wych naczelników plemion. Członkowie rządzi­

li się własnymi prawami i nie podlegali żadnym sądom cywilnym. Kandydatów wybierano z po­

śród najzdolniejszych mło­

dzieńców, niezależnie od ich kastowego ■ pochodzenia. A r­

tyści byli ponad kastami i ponad prawem. Wywodzili swój związek od wielkiego reformatora życia społeczne­

go, bohaterskiego żeglarza Oro, który w X I wieku w y­

ruszył z wysp Samoa na wschodnie archipelagi i za­

ją ł Raiateę jako „świętą w y­

spę nawiedzaną przez bo- 3ów“ . —: Odtąd Raiatea stała

się centrum religijnym i spo­

łecznym Polinezyjczyków.

Tu do dziś dnia żyją potężni czarodzieje — zaklinacze og­

nia i wody, tu odbywają się nadal przepyszne ceremonie i przedstawienia artystyczne, jak w dawnych czasach. Widz .Europejczyk jest jakby żyw­

cem "przeniesiony w eocke

żeglarze

kamienia gładzonego, w okres budowli palo­

wych i muzyki perkusyjnej. Zaiste, cywiliza­

cja europejska nie zdołała zatrzeć pierwotnego piękna wyspy Raiatei i jej mieszkańców.

Krajowcy Wysp Towarzyskich umieścili swe­

go bohatera Oro w panteonie bogów, wystawia­

jąc mu świątynie i czyniąc go synem stwórcy świata, słonecznego boga Ra, oraz jego małżon­

ki bogini księżyca Hiny. Oro, według legendy, był bardzo pięknym mężczyzną i zeszedł z raju na ziemię po łuku rozpiętej na niebiosach tęczy, aby znaleźć m ędzy śmiertelnymi godną towa­

rzyszkę życia. Długo szukał po rozmaitych w y­

spach, aż któregoś dnia ujrzał na Bora-Bora śli­

czną i słodką Vairaumati i serce jego zapłonęło miłością do ziemianki. Co dzień schodził Oro do swej ukochanej, nauczał ludzi, jak mają spra­

wować ofiary ze świnek, jak prowadzić gospo­

darstwo, czego się wystrzegać, a bracia i siostry bożka, pomagały mu w jego pracy. Gdy zakoń­

czone . zostało z'emskie posłannictwo boskiego żeglarza, Oro wzniósł się do nieba, a jego brat Uru, objął kierownictwo nad artystami.

Hiro, był piętnastym naczelnikiem artystycz­

nego bractwa w X V wieku i potomkiem boskie­

go Oro. Ów sławny żeglarz pragnął znaleźć do­

stateczną ilość czerwonych piór z ogona pewne­

go gatunku rzadkich ptaków, unoszących się ponad przepaściami skał wulkanicznych. W yru­

szył więc w daleką podróż morską. Po licznych przygodach, które przypominają nieco dzięje Odysseusza, po przejściu strasznych niebezpie­

czeństw i burz morskich, półboski olbrzym, wrócił szczęśliwie na Raiateę z pękami - koloro­

wych piór. Z nich sporządził wspaniały strój, symbolizujący władzę najwyższą nad Areoisa- mi.

Członkowie bractwa rozróżniali swoje stopnie

wtajemniczeń po specjalnym tatuowaniu nóg,

rąk lub twarzy. Najbardziej znamienici artyści

grali cala gromadą, wyglądali wówczas na

Cytaty

Powiązane dokumenty

Środki te w ciągu pierwszych sześciu miesięcy wojny okazały się dość skutecznymi, jednak procent topionych przez niemieckie łodzie pod- wodlne statków był

Z kwestią przydzielania taboru i podnoszenia wydajności pracy, wiąże się ściśle szkolenie no­. wych adeptów sztuki rybackiej oraz

Współpraca Ligi Morskiej z rządem datuje .się nie od dlziś, nie od chwili kampanii wyborczej, ale ma już swą tradycję.. Liga Morska i Kolonialna prowadziła

teriału roślinnego, który przy podnoszeniu się wody zostaje porwany dalej i wypchnięty na ocean.. W ten sposób, kłody powiązane lianami i zbite przez napór

Kanał Moskwa — Wołga ożywiają nowoczesne statki

Zadania dzisiejszego Trzeciego Zjazdu Przemysłu Z em Odzyskanych podobnie jak i dwu poprzednich Zjazdów, sprowadzają s ę do wzmożenia powszechne, go wysiłku narodu

Czyn pracy jest dalszym ciągiem w alki o niezależność polityczną i gospodarczą, o właścwe miejsce w rodzime inarodów i w świecie, jakie należy się Polsce.. W

„Morze“ jest organem naczelnym Ligi Morskiej, służy zapoznaniu czytelników z zagadnieniami ogólny- my z dziedziny gospodarczej, pracy na morzu, odbu­.. dowy