• Nie Znaleziono Wyników

NZS Informacje Politechnika Śląska Gliwice

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "NZS Informacje Politechnika Śląska Gliwice"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

26.04.; 3. <J5.; 10,05.1981

I OGOLNOPOLSKI ZJAZD NIEZALEŻNEGO ZRZESZENIA STUDENTÓW--- KRAKÓW 3 - 6 kwiecień 1981 W piątek 3 bm, w Auli WSP w Krakowie o godz. 9 rano ,TM Rektor UJ prof.

Hess zainaugurował obrady Zjazdu. Z zaproszonych gości przybyli konsulowie iiSA i ZSRR oraz przedstawiciel "Solidarności" Huty Lenina, ponadto depesze gratulacyjne nadesłali: Franciszek kardynał Macharski, Lech Wałęsa, "Soli­

darność" hutników, Związek Młodzieży Demokratycznej i Związek Młodzieży Wiejskiej. W samym Zjeździe udział wzięło około 250 delegatów

z 70

uczelni

/na 80 tys. członków NZS z 89 uczelni/. Naszą uczelnię reprezentowali: Zby­

szek Duszkiewicz, Zbyszek,Kopczyński, Basia Kozłowska," Marek Mencel, Aśka Orawiec i Janusz Paczocha. Przy Zjeździe działało Eentrum Prasowe, w którym akredytowało się około 1C0 dziennikarzy i fotoreporterów /w tej liczbie mo­

ja skromna osoba/. Po wybraniu BrezydiuŁ Zjazdu nastąpiła część sprawozdaw­

cza Ogólnopolskiego Komitetu Założycielskiego NZS, w której Jacek Czaputo- wicz /UW/,- Teoś Klincewicz /PW/,oraz Stefan Cieśla /UWr/ wygłosili referaty o działalności OKZ od momentu jego powołania do czasu rejestracji NZS i zor­

ganizowania Zjazdu. Następnie nadspodziewanie szybko po krzyżowym ogniu do­

ciekliwych pytań z sali /przodował Wrocław/, Zjazd udzielił absolutorium OKZ-owi. Bardzo w tym było pomocne wystąpienie Kostki-Radziwiłła /AM/, w któ­

rym, aczkolwiek w sposób niezamierzony, tak zagnatwał sprawę, że delegaci m e chcąc juz dalej debatować, szybko podjęli uchwałę. Po tych perypetiach nastąpiła przerwa obiadowa, po której miało miejsce kilka bardzo ciekawych wystąpień programowych. I tak:

- Jan Maria Rokita /UJ/ wygłosił referat "0 pracy politycznej w Zrzesze­

niu", w którym często cytując prace doc. Marcina Króla zawarł 4 tezy

"1.Apolityczność NZS oznaczać winna aideologiczność w sferze teorii i niepartycypowanie we władzy w sferze praktyki

2.Ideowo - polityczna praca NZS winna polegać przede wszystkim na pracy u podstaw, warunkiem prawidłowego prowadzenia takiej pracy jest struk- turalizacja, stabilizacja i, materialne wzbogacenie się Zrzeszenia 3.w hierarchii metod działania NZS spektakularne akcje protestacyjne

nie mogą naruszać priorytetu pracy u podstaw i pracy organizacyjnej 4.Warunkiem siły ruchu studenckiego jest koordynacja działań z nieza-

leźnym ruchem robotniczym."

- "Deklaracja ideowa NZS"- wystąpienie Jarka Zadenckiego /UJ/, w którego zakonczeniu usłyszeliśmy:

"Należy stwierdzić, że NZS jest organizacją społeczną, nie będąc jedno­

cześnie partią polityczną. NZS nie pragnie walki o władzę, ani nie po­

siada programu, który do tej władzy miałby go doprowadzić. Nie opiera się w swym^działaniu na jednolitej, ściśle określonej ideologii. NZS pragnie byc organizacją społeczną kontrolującą decyzje rządzących i . współdecydujących o losach kraju."

- Jacek; Rakowiecki /UJ/ w swoim wystąpieniu mówił o niezależnych inicjaty­

wach studenckich /Studenckie Komitety Solidarności, oficyny wydawnicze/

jako o źródłach powstania NZS i o kontynuacji ich ideowej spuścizny w

Zrzeszeniu. J

- Wojtek Bogaczyk /KUL/ zajął się sprawą stosunku do PZPR, SZŚP i innych organizacji w naszym kraju.

Bezpośrednio po tych wystąpieniach nastąpiła krótka dyskusja, po której podzielono się na'7 komisji zjazdowych: d/s organizacyjnych, d/s ekonomicz­

no-finansowych, d/s współpracy ze szkołami średnimi, d/s współpracy z inny- mi organizacjami, kultury, społeczną i postulatową. Na tym zakończyła się oficjalna częsc pierwszego dnia obrad, po której rozpoczęły się długie

(2)

nocne Polaków rozmowy.

w sobotę do południa prace Zjazdu przebiegały w komisjach. Po obiedzie ze- brało się Walne Zgromadzenie, na którym przedstawiono wyniki prac komisji.

Od terro miejsca. Czytelnicy wybaczą, obrady sobotnie i niedzielne potraktuję

>ącznie. podając tylko ich końcowy rezultat/w niedzielę trwały one do 5 nad ranem, ód 12 do 14 i od 17 do 7 rano w poniedziałek/. Tak więc:

1.Dyskusję nad poprawkami w statucie przerwano i przeniesiono na następny

’Zjazd, gdyż część uczelni była nieobecna.

2.Postanowiono wybierać Krajową Komisję Koordynacyjną /KKK/

"z

klucza", tzn. spośród kandydatów typowanych przez poszczególne ośrodki /później okazało się, że system ten nie jest dobry, gdyż przypomina głosowanie na listę FJN/.

5.Wybrano ostatecznie 30-tosobową KKK, ze Śląska w jej skład weszli: Zenek Halaba /Slam/, Wojtek Szarama /OS/ i nasza Basia Kochana /jako jedyna kobieta w KKK/.

i

.Wybrano 5-osobową Krajową Komisję Rewizyjną i jej przewodniczącego- Lesz­

ka Lipińskiego z Wrocławia.

5.Uchwalono składki członkowskie w, wy^. 120 zł rocznie /10 zł miesięcznie/.

6.Uchwalono rezolucję w sprawie więźniów politycznych /w tym braci Kowal­

czyków/ .

7.Tednogłośnie uchwalono votum nieufności wobec ministra Górskiego.

¿.Uchwalono rezolucję popierającą NSZZ RI "Solidarność Wiejska" i wysłano

"odnośną depeszę strajkującym rolnikom w Bydgoszczy.

9.Uchwalono rezolucję popierającą niezależny ruch w szkołach średnich i us­

talono formy nasze; pomocy.

1 0.Określono nasz stosunek do samorządów studenckich i SZSP.

11.Uchwalono rezolucję popierającą niezależny ruch robotniczy "Solidarność"

i określono nasz stosunek do niego.

W poniedziałek rano KKK ukonstytuowała się, wybrała 9-osobowe Prezydium /z naszą Basią/, jej przewodniczącego Jarka Guzy /UJ/, i dwóch wiceprzew.

Leszka Przysiężnego /Pol.Gdańska/ i Wojtka Walczaka /UŁ/. Ciekawostką jest fakt, iż uchwalono nie przyznawanie stypendiów, nawet ludziom z Prezydium, którzy praktycznie na tę kadencję biorą urlopy i przenoszą się do Warszawy.

Muszą oni żyć na własny rachunek, mając niejednokrotnie wstrzymane z tytułu urlopu stypendia z uczelni /sic!/. Na zakończenie godnych odnotowania jest _ jeszcze kilka faktów. Kianowicie w niedzielę odbyła się u Dominikanów Msza sw.

za NZS celebrowana przez Franciszka kard. Macharskiego ze świetną homilią biskupa Tokarczyka. Ponadto po obiedzie ok. stuosobowa grupa uczestników Zjazdu złożyła wieńce w miejscu śmierci Staszka Pyjasa oraz w krypcie Mar­

szałka Piłsudskiego na Wawelu. Uroczystościom tym towarzyszyła modlitwa i pieśni "Boże coś Polskę" oraz RotaL Wszystko to odbyło się w podniosłej at­

mosferze przy dużym zainteresowaniu Krakusów.

Na zakończenie obrad Zjazdu wystąpiły delegacje niezależnych studentów z

•uniwersytetów w Kolonii i neidelbergu/RFU/oraz z Francji. Gości z Heidelber­

gu podejmowaliśmy potem w Gliwicach,o czym w innym miejscu.

' l'jeszcze kilka osobistych refleksji. W kuluarach Zjazdu krążyły opowieści,

■te Wrocław chce rozbić Zjazd. Moim zdaniem, jest to całkiem niesłuszny pog­

ląd, gdyż właśnie ekipa wrocławska miała chyba, obok Krakowa, najlepsze przy­

gotowanie merytoryczne, czego nie można powiedzieć o innych ośrodkach. Nato­

miast miała ona jeden poważny feler: brak skłonności do kompromisu. Wrocła­

wianie chcieli zrobić wiele dobrego, czego nie można by powiedzieć przy za­

łożeniu chęci rozwalenia Zjazdu, a co nie wyklucza fąktu, że mogli się cza-

^Budujabó wygląda sprawa uczenia się demokracji w naszym środowisku. Na pew­

no niepotrzebne były takie sprawy, jak zmiana w trakcie obrad Prezydium Zjaz­

du czy pseudodemonstracyjne opuszczenie Bali przez Warszawę czy Wrocław /niejednocześnie/ tylko po to, aby po 15 minutach wrócic bocznymi drzwiami.

Z drugiej strony patrząc, gdyby nie temu podobne fakty, mielibyśmy wspania­

łą jednomyślność, przy której w zasadzie możnaby nie zwoływać Zjazdu w ogolę.

I sprawa ostatnia - organizacja Zjazdu. Słyszałem różne głosy na ten te­

mat, dość dużo było negatywnych, jakby ludzie nie rozumieli sprawy. Zjazdy SZSP są organizowane przez sztab etatowych pracowników za grube miliony z zakwaterowaniem w Forum i Vietorii. Nasz Zjazd był czysto studencki, organi­

zowany przez studentów i dla studentów. Nikt z Komisji Zjazdowej nie otrzy­

mał złamanego szeląga za organizację. Było trochę niedociągnięć natury tech­

nicznej, ale wynikały one raczej z braku doświadczenia niż chęci. Osobiscie uważam,’abstrahując od toku obrad, że był to naprawdę świetny Zjazd.

Wychodząc z powyższych założeń, jak też kierując się własnym odczuciem, pragnę z tego miejsca złożyć szczere podziękowania Krakusom za dobrą robotę i życzyć im dalszych sukcesów. Pragnę też specjalnie podziękować Eli i Joli z Centrum Prasowego za sprawną i rzetelną informację, jak też za serdeczne

(3)

przyjęcie. Sobie życzę, aby następny Zjazd odbył się u naB, może w December Pałace?

Piotr Kowalski

================== POJAWIŁ SI? POLSKI ZWIĄZEK AKADEMICKI =================

Pierwszy raz .0 PZA przeczytałem w nieznanego pochodzenia dokumencie zaty­

tułowanym "Ocena sytuacji na uczelniach woj. katowickiego" /albo podobnie, nie pamiętam dokładnie/, przedrukowanym niebieską farbą przez Studencką Ofi­

cynę Wydawniczą NZS Pol. SI. Tekst zawierał głównie pobożne życzenia Góry co do strajków studenckich /Łódź/, we wnioskach zaś, m.in. napisano,ęe Par­

tia popierać będzie jakiś PZA, który odciągnie studentów od NZS.

I oto w ostatni czwartek, w niejasnych okolicznościach do lokalu NZS-u w sali 101 trafiła odezwa do studentów o tworzeniu się PZA. Przeczytałem ją i zaniepokoiłem się jeszcze bardziej. Z powodu lokalnego patriotyzmu NZS-owca ) oraz domysłów co do PZA. Ma on mieć charakter "katolicki i polski". Tymcza­

sem NZS według statutu - jest laicki i kosmopolityczny - ani słowa o Bogu i Ojczyźnie - ciągle swoboda przekonań i demokracja. Kryterium przynależności do PZA - też religijne - nie występować przeciw wierze. U nas - uznawać pod­

miotowość człowieka /co to jest? Zapytaj się księdza/. Ale - w krótkiej not­

ce PZA ani słowa o naszym koniku: niezależności, za to jest działanie w ra­

mach systemu prawnego opartego o Konstytucję /całego? A np. ustawa o przery­

waniu cląży?7^

Wśród szczegółowych zadań PZA wymienione są takie, o których zapomnieliś­

my: "poznawanie historii Polski", "zwalczanie pijaństwa", "obrona życia nie­

narodzonych". Obok tego:"Współpraca z ... bratnimi organizacjami"/jakimi?

■ChSS? NZS?/, "przeciwstawianie się hedonistycznym postawom propagowanym przez Zachód". Ani słowa o wschodniej laicyzacji i ateizacji. Przeoczenie?

Celem PZA jest "kształtowanie świadomych ofiarnych działaczy i obywateli...

ojców i matek rodzin. W porównaniu z tym statut NZS brzmi jak prowokacja po­

lityczna: demokracja i samorządność, podmiotowość osoby i tolerancja.

A dlaczego wśród członków NZS nie znaleźli się tacy, którzy ujawniliby, że są katolikami? Mają takie możliwości, zaś jest ich ogromna większość. A gdzie wsiąkli patrioci? Na Katyniu ta kwestia się nie kończy.

Wracając do tematu: nadal jestem w stosunku do PZA podejrzliwy. Ale mimo

to, życzę im wszystkiego najlepszego. ,

Andrzej Węgierski

/ _

MARZEC 68 - dokończenie 28 MARCA

Ostatni warszawski wiec studentów UW. Protestują oni przeciwko zwolnieniom pracowników. Uchwalają Deklarację Ruchu Studenckiego.

Aresztowano tych spośród Studenckiego Komitetu Delegatów Wydziałowych, którzy znajdowali sie na wolności.

Rektor UW skreśla z listy studentów 34 osoby i zawiesza 11 osób spośród organizatorów i uczestników tego wiecu. Za zgodą Ministra Oświaty i Szkolnic­

twa Wyższego z dniem 50 marca rozwiązuje następujace kierunki studiów dzien­

nych na UW: teoria ekonomii, ekonomia, ekonometria na Wydz, Ekonomicznym, filozofia i socjologia, III rok studiów na kierunku matematyki i fizyki, psychologii na Wydz® Pedagogiki. Na te kierunki rektor zarządził ponowne wpisy.

29 MARCA

Zgodnie z późniejszymi, informacjami skreślono ogółem około 1600 studentów.

Decyzja ta zakończyła - w kalendarzowym rozumieniu słowa - wydarzenia marco­

we. Jednakże działania studentów, będące w pewnym sensie udziałem w ruchu po­

litycznym, miały miejsce i później.

/opracowano na podstawie: M.Tarniewski "Krótkie spięcie", "Co słychać" z 27.02.81 r. oraz relacji świadków/

przedruk - Solidarność Dolnośląska nr 10/24 Jacek Bierezin

A U T O B I O G R A F I A

Mój dziadek był Kozakiem, a babka szlachcianką z Litwy. 0 Litwie będę jesz­

cze mówił. Druga para dziadków normalna. Rodzice rówliież. Urodziłem się w czasie okupacji w roku 1947, w Łodzi, na ulicy Dąbrowszczaków 54, co przesą­

dziło o moim internacjonalizmie. Łódź jest małym miasteczkiem na prowincji Europy, które w herbie ma łódkę, mimo iż nigdy nie wldźlało rzeki. Jest to abstrakcja typowa dla kraju, w którym leży to miasteczko. Godłem tego kraju jest lotnia w koronie z dziobem zwróconym na lewo. Kraj ten, Ubekistan, jest

(4)

jednym z podobozów wielkiego konc-łagru, który istnieje od opasów, gdy czte­

rech dżentelmenów w Jałcie tak postanowiło. Trzech z nich było nieukami w szkole i nie znało geografii. Czwarty ją znał aż za dobrze i był łudząco po­

dobny do wodza krają, który przegrał wojnę. Wojna odbyła się przed moim uro­

dzeniem. Ja musiałem przeżyć wszystkie filmy o niej.

rfielki konc-łager nazwany jest komunistycznym. Komunizm jest naszą celą.

Komunizm jest wyższą formacją społeczną, w.której nie ma różnic klasowych,po­

nieważ wszyscy - oprócz członków inter - party — są wspólnie /od łac. com- munis, wspólny/ niewolnikami. W związku z tym nié ma wyzysku człowieka przez człowieka*.

\i

komunizmie zniesione zostały różnice między pracą fizyczną a pracą umysłową, ponieważ państwu komunistycznemu jest wszystko jedno, kto, gdzie i jak pracuje. Władza komunistyczna różni się od innych władz tym. że interesuje ją tylko władza.

Moje dzieciństwo upłynęło na noszeniu czerwonych chorągiewek w przedszkolu i śpiewaniu o największym Przyjacielu Dzieci, towarzyszu Stalinie. Towarzysz jest to członek. Hiszpanie i dąbrowszczacy mówili na to camarade. Kiedy by­

łem w Pierwszej klasie szkoły podstawowej, na pytanie nauczycielki, kto jest prezydentem Polski, odpowiedziałem, że Stalin, co było nieprawdą, ponieważ Soso już nie żył. Żyła za to Helena Bobińska, która go unieśmiertelniła w li­

teraturze polskiej. Rządził wówczas dziadzio Bierut, który miał wąsik i Urzę­

dy Bezpieczeństwa. Tam robiono manicure. Mój ojciec, który przedtem był żoł­

nierzem Armii Krajowej, słuchał wtedy radia i prosił, żebym nie mówił o tym w szkole. Poza tym Rodzice bezustannie musieli gdzieś maszerować. Od tego cza­

su mam uraz do wszystkich marszów i nie bardzo potrafię je rozróżniać. W hym­

nie mojego kraju też się maszeruje, ¿eby przestać maszerować i znaleźć się od razu w lepszym jutrze, próbowano kiedyś zmienić hymn. Podjął się tego fa­

cet od podejmowania się wszystkiego, niejaki Ildefons Gałczyński, którego córka też się podejmowała. Jednakże w jeąo jasnym hymnie nie wszystko było jasne i postanowiono jeszcze pomaszerować.

Kiedy pomaszerowałem do szkoły średniej namiestnikiem był dziadzio Gomułka, którego tak scharakteryzowała, w natchnieniu, poetka. Iłłakowiczówna w "Por­

tretach imion":

"Zbyt słowiańska gniecie go dusza tępym rwaniem wschodniej mel.ancholii, Zawsze trochę bliski obłędu, gdy wiatr dmie,lub śnieg pada powoli Rzadko bywa naprawdę szaleńcem... Kało który z przyjaciół wytrzyma Jego nudne, posępne skargi poparte przekrwionymi oczyma..."

W szkole średniej wychowywałem się na epopei zaczynającej się od słów:

"Litwo, ojczyzno moja..." co było dziwne, bo Litwa była za granicą.

Przez całe swoje życie pobierałem nauki w różnych instytucjach naukowo-ba­

dawczych, z których najważniejsze to Wydział Filologiczny, kierunek: filolo­

gia polska Uniwersytetu Łódzkiego i Wydział Filozoficzno-Historyczny, kieru­

nek: etnografia Uniwersytetu Łódzkiego. W instytucjach tych uczono mnie głów­

nie w czym brać udział i w czym nie brać udziału. Spotkałem tam wielu docen­

tów i od tego czasu mam trwały uraz do docentów. Było to go roku 1968 i do­

cenci dzielili się przeważnie na docentów narodowych albo m&czarowych i do­

centów wydawców, którzy wydali skrypt i dwóch kolegów. Docentami byli także towarzysze rektorzy. Później udało mi się spotkać jeszcze kilku docentów nie­

winnych /habilitowanych/. Niektórzy z nich uczyli mnie liczyć oczka w sieciach rybackich, ponieważ znali się na tym. Nazywało się to etnografią.

Etnografię studiowałem przez trzy lata. Chciałem zajmować się antropologią kultury bądź etnologią, tymczasem w moim kraju możliwa była tylko etnografia.

Lévi-Strauss, owszem, ale,jak nauczymy się rodzajôv soch i pługów... Od tych pługów huczało mi w głowie i od tej pory mam również trwały uraz do pługów.

Na etnografïS.spotkałem wybitnego naukowca - docent Kucharską. Docent Kuchar­

ska kojarzyła się wszystkim z ty.tułem dramatu Aleksandra Fredry "Damy i Ku- chary". Docenci, a szczególnie docent Kucharska, wyróżniali się tym, że sła­

bo czytali, np. zamiast Bierezin czytali :"Bierczyn","Biereży" lub "Bierjezin".

U docent Kucharskiej zdawałem jedsn egzamin około trzech razy, ponieważ do­

cent zupełnie nie rozumiała, co do niej mówię. Myślę, że to dlatego, że nig­

dy nie studiowała filologii polskiej. Docent Kucharska była prawdziwym nau­

kowcem i nie zajmowała się'rzeczywistością. Dlatego pewnego razu na zajęciach z mniejszości narodowych, bardzo się zdziwiła, że w moim kraju istnieją Ży­

dzi, i że kiedykolwiek byli prześladowani. Docent Kucharska była przekonana, że w moim kraju żyją tylko Kaszubi, i to tylko po to, żeby stanowić temat pracy doktorskiej. Z tych wszystkich powodów postanowiłem docent Kucharską unieśmiertelnić, mimo że w porównaniu z innymi profesorami Pimkami, jakich udało mi się w życiu spotkać, była to osoba nieskazitelnie porządna. Myślę, że historycy literatury zrozumieją moje intencje.

Moja kariera etnografa skończyła się tak nagle, jak się zaczęła - w roku 1976, po powstaniu Komitetu Obrony Robotników - dzięki wspólnym wysiłkom:

- 4 -

(5)

rektora, docenta Skowrońskiego, dziekana, docent Barszczewskiej, kierownika katedry, docent Jaworskiej i magister Zawiejskiej, specjalistki od owiec, zu­

pełnie bezradnej w cywilizacji miejskiej, czyli np. na Izajęciach uniwersytec­

kich.

Kie jestem w stanie wyliczyć tutaj mnóstwa osób togowanych, znanych mi i nie znanych, którym wiele zawdzięczam. Mam nadzieję, że wybaczą mi one ten nietakt.

Przed etnografią studiowałem filologię polską. Już na pierwszym roku świę­

tej pamięci docent Hrabec rysował nam na tablicy wykres, z którego niezbicie wynikało, że "Dziady" Mickiewicza w inscenizacji Dejmka są antyradzieckie.

Ogólny aplauz spowodował, że wypadła mu na katedrę sztuczna szczęka. Drugim moim ulubieńcem był docent Cyran, gramatyk opisowy i dziekan wydziału, który mawiał:"już ja pokażę temu poecie". Myślałem wówczas, że jest ekshibicjonis­

tą, ale nie. Choć w końcu pokazał, za co jestem mu wdzięczny do tej pory.

Na filologii polskiej przez parę lat studiowałem literaturę i przekonałem się, że w moim kraju zawsze była ona wielką literaturą prowincjonalną. Ta, która przekraczała granice i stawała się bardziej uniwersalna, powstawała na emigracji, ponieważ pobyt w kraju Iodbierał wszelką ochotę do pisania.

Pierwszy wielki prozaik, Jan hrabia Potocki, napisał swoje dzieło po francu­

sku wzbogacając w ten sposób literaturę romańską. 2 czasem jego książkę prze­

łożono nawet na polski.

W literaturze, a szczególnie w poezji, w moim kraju wielką rolę odgrywały chmury, w których się coś ukazywało - przeważnie Pan Bóg lub Matka Boska.

Stąd wciąż spotykam ludzi przekonanych, że nie tylko obecny Papież, ale i Pan Bóg jest Polakiem.

W swoim życiu pobierałem również nauki w innych instytucjach naukowo-badav- czych, z których najważniejsze to: Wojewódzki Areszt Śledczy w Łodzi, Sąd Wojewódzki w Łodzi, Komenda Miejska Milicji Obywatelskiej w Łodzi, Komenda Stołeczna Milicji Obywatelskiej w Warszawie, komendy i areszty dzielnicowe w różnych miastach oraz Biuro Paszportów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

We wszystkich tych instytucjach spotkałem wielu magistrów i od tego czasu mam trwały uraz do magistrów.

Kiedy zacząłem pisać wiersze, 'jeden z magistrów urządził'konkurs na wiersz, w którym występowaliby:- Sierp, Młot i Sztandar. Napisałem wówczas:

"Sierp,- Młot i Sztandar w jednym stal in-do mu.

Sztandar sierpa młotem walił po kryjomu."

Była to poezja lingwistyczna. Dziś uprawiam realizm krytyczny. Ludzie w moim kraju od czasu do.czasu chwytają za sierpy i młoty i wtedy płoną budyn­

ki komitetów Przodującej Partii. Później wchodzi na mównicę jakiś facet w wieku emerytalnym, członek Przodującej Partii, chwyta za mikrofon i strzela frazesami. Frazesy są w moim kraju bronią masowego rażenia.

Mój kraj miał być kiedyś Mesjaszem narodów, w związku z czym ludzie byli natchnieni. Z tego natchnienia rodziły się dzieci. Niektóre dzieci nazywały się później narodowcami i zabijały prezydentów lub biły Żydów, a później za­

kładały organizacje pokojowe /pokój, od łac. Pax/. Dziś niektórzy krajowi na­

rodowcy, bojąc się spisku masonów, którzy wybrali papieża, są za porozumieli niem z nienarodowym rządem, inni - niezależni - są za ¡Piastem kołodziejem Dmowskim, lotnią i aryjskością; narodowcy emigracyjni straszą opozycję lewi­

cową sierpem, młptem i czołgami, a oficjalni narodowcy pomagają w wynarada­

wianiu. ,—

Boga w sercu mają chyba tylko ekumeniści, socjaliści i lewica laicka. Mówi o tym pieśń proletariacka z 1905roku:

"Z dymem pożarów Petersburg się wali, 0 Matko Boska, wypędź tych Moskali.

Wypędź Moskali, Wypędź narodowców, A zostaw tylko samych pepesowców.

Bo pepesowcy dobrzy katolicy, A narodowcy to służą policji."

W moim kraju, szczególnie wtedy, gdy był w niewoli, pisarze cieszyli się ogromnym autorytetem. Dlatego wszyscy chcieli być pisarzami. Już po moim u- rodzeniu władza ludowa bardzo dbała o pisarzy. Dawała im posady, mieszkania, legitymacje, że są pisarzami, i legitymacje, że są członkami. Później pisa­

rzom trudno było się od tego odzwyczaić. W ten sposób powstali literaci.

Mój kraj ma ogromne osiągnięcia w produkcji literatów, magistrów i docen­

tów. Niektórzy są nimi służbowo.

Kiedyś legitymacją pisarzy były wielkie dzieła, dziś - wielkim dziełem jest legitymacja. Dlatego literaci nie muszą już pisać. Ja Iniepotrzebnie napisa­

łem i odmówiono mi legitymacji. " -

Ale największym dziełem poetyckim w moim kraju jest Kodeks Kamy, z które­

go wynika, ż» za wszystko, co wyżej napisałem, mogę dostać 8 lat, co może się stać, jak tylko nowe wróci.

/KULTURA, Paryż, styczeń - luty 1979/

- 5 -

(6)

Kontakty Niezależnego Zrzeszenia Studentów z zagranicznymi organizacjami studenckimi są tematem budzącym zainteresowanie studentów oiaz różnorodne komentarze! zarówno rodzimych jak i brainich środsów masowego przekazu. Zain­

teresowanie to wzrosło po podaniu przez DTV fałszywej informacji, jakoby jed­

nym z głównych problemów poruszanych na I Zjeździe 1JZS w Krakowie było utwo­

r z e n i e własnego biura turystyki zagranicznej. Aby uniknąć nieporozumień,

pragnę zarysować stan naszych kontaktów z zagranicą.

Zjazd tlZS miał do omówienia wiele poważniejszych kwestii, co nie oznacza jednak, że NZS nieś prowadzi w dziedzinie kontaktów zagranicznych żadnej dzia­

łalności. Ogólnopolski Komitet Założycielski, jak i organizacje uczelniane nawiązały i utrzymują kontakty z wieloma organizacjami. OKZ NZS został zap­

roszony "do złożenia oficjalnej wizyty przez organizacje studenckie, polonij­

ne i inne. Jednak z- powodu napiętej sytuacji w Kraju nie skorzystano dotych­

czas z tych zaproszeń.

Równolegle z kilkoma organizacjami uczelnianymi OKZ wysłał do wielu zagra­

nicznych firm pisma z propozycją zatrudnienia członków NZS. Dotychczas ot­

rzymano pozytywną odpowiedź od ponad 200 firm.

W celu urzełamania państwowego monopolu informacji oraz przybliżenia pol­

skim studentom poglądów i postaw mieszkańców innych krajów, NZS czyni sta­

rania o prenumeratę zachodnich gazet i czasopism dla organizacji uczelnia­

nych. Spodziewamy się w najbliższym czasie otrzymać te publikacje i po ot­

rzymaniu odpowiedniego lokalu, otworzyć czytelnię prasy zagranicznej.

Najistotniejszą jest jednak współpraca z organizacjami studenckimi o po­

dobnym do naszego charakterze. Wśród gości pierwszego Zjazdu były delegacje dwóch zaprzyjaźnionych z nami organizacji: francuskiego UNEF-u oraz zachod- nioniemieckiego Komitetu Solidarności z NZS-em.

UNEF jest niezależną, demokratyczną organizacją studentów francuskich. Od początku naszego istnienia organizuje on akcje solidarnościowe z niezależ­

nym ruchem studenckim w Polsce. K.in.' nasi francuscy koledzy wysłali do Pol­

ski ciężarówkę załadowaną materiałami poligraficznymi. Ciężarówka ta zosta­

ła zatrzymana na granicy, jednak część tych materiałów została - jak się wyraził przedstawiciel UNEF-u - "przesłana do Polski innymi drogami". Nie­

zależni studenci francuscy wystąpili z propozycją założenia międzynarodowej federacji niezależnych organizacji studenckich, której założycielami byłyby niezależne zrzeszenia Francji, Republiki Federalnej Niemiec i Polski.

\i

rozmowach z delegatami NZS Politechniki Śląskiej kolega z DNEF-u stwier­

dził, że jego organizacja wysyła regularnie co miesiąc swoje wydawnictwa do kilku uczelni w Polsce, w tym również do NZS Pol.SI. Niestety, dopiero dwukrotnie dotarły do nas przesyłki z Francji.

Komitet Solidarności z NZS-em został założony przez studentów reprezen­

tujących niezależny ruch studencki w Niemczech. Komitet prowadzi akcję in­

formowania społeczeństwa zachodnioniemieckiego o działalności zrzeszenia oraz zbiera pieniądze na rzecz NZS-u. Do czasu Zjazdu zebrano ponad 2000 marek, za które zakupiono materiały poligraficzne, m.in. matryce i farby drukarskie.

W dniach 6 i 7 kwietnia przebywała w Śliwicach 4-osobowa delegacja Komi­

tetu Solidarności z NZS, w skład której wchodzili studenci najstarszej u- czelni niemieckiej, Uniwersytetu w Heidelbergu. W rozmowach, jakie prowadzi­

liśmy z naszymi niemieckim kolegami podczas ich krótkiej wizyty, staraliśmy się przedstawić działalność i zamierzenia NZS Pol.SI. oraz związane z tym problemy i osiągnięcia. Z kolei nasi goście opowiadali o swoich działaniach, zapoczątkowanych akcją protestu wobec zagadkowej /?/ śmierci•Staszka Pyjasa.

W czasie dyskusji na temat naszej przyszłej współpracy nie unikaliśmy również tematów z zakresu tzw. stosunków polsko - niemieckich. Uznaliśmy, _ że naszym wspólnym zadaniem jest przełamywanie naszych wspólnych uprzedzeń i antagonizmów mających swe główne źródło w izolacji obu społeczeństw oraz dezinformacji i szerzeniu pseudopatriotycznych, a w rzeczywistości szowi­

nistycznych treści przez środki masowego przekazu. Doszliśmy do zgódn.fe’ 0 wniosku, iż jedyną drogą wiodącą do naszego celu jest zbliżenie i wzajemne poznanie między studentami Polski i RFN osiągane drogą szerokiej wymiany kulturalnej i turystycznej oraz organizowanie wspólnych imprez.

Pierwszą taką imprezą ma być planowany na drugą połowę sierpnia wspólny rejs po jeziorach mazurskich.

Delegacja Komitetu Solidarności zaprosiła nas do złożenia oficjalnej wi­

zyty w Heidelbergu. Jednak ze względu na to, iż kilku członków Zarządu za­

mierza w czasie wakacji odwiedzić RFN, wysyłanie w tym samym czasie ofic­

jalnej delegacji na koszt Zrzeszenia uznaliśmy za niecelowe.

Na zakończenie tej ogólnikowej, siłą rzeczy, relacji o stanie naszych

— 6 —

BsasE=ssK»*RsaBsas N Z S A ZAGRANICA -==== = = -'==“=--===-====“- = --

(7)

kontaktów z zagranicą, kilka uwag tytułem podsumowania:

- Rozwój współpracy z zagranicą jest ważnym elementem w realizacji statuto­

wych celów Zrzeszenia: działania na rzecz tolerancji i podmiotowości osoby ludzkiej.

- Powtarzające się okresy napięcia w kraju, uniemożliwiające prowadzenie normalnej pracy związkowej, nie pozwoliły na osiągnięcie konkretnych rezul­

tatów już w tym roku.

- Śmiem twierdzić, iż jest to jedyna przyczyna tego stanu rzeczy.

- Jednocześnie jestem przekonany, że już w najbliższym czasie uda nam się osiągnąć to, że atrakcyjny wyjazd zagraniczny będzie dostępny dla każdego członka naszego Zrzeszenia.

Zbigniew Kopczyński Prezes ZD NZS Pol.SI.

CAŁCH TDRYlisKI

W związku z obchodzonymi niedawno świętami wielkanocnymi warto chyba przy­

pomnieć sprawę całunu turyńskiego, w który owinięte miało być ciało Chrystu­

sa po jego śmierci na krzyżu. Sprawa ta od dawna przyciąga uwagę opinii publicznej oraz naukowców, czego dowodem są prowadzone systematycznie bada­

nia tkaniny . Na całunie oprócz zakrzepłej krwi znaleziono przylepione bar­

dzo stare mikroskopijne cząsteczki pyłu roślinnego. Badaniem owych pyłków zajął się profesor Maz Frei z Zurychu. Oto, co prof. Frei pisze na temat prowadzonych przez siebie badań:

"Nie badałem, czy w całunie były złożone zwłoki Jezusa i czy chodzi o ten sam całun, o którym wspominają ewangeliści. Mogę jednak stwierdzić z całą pewnością, że tkanina ta pochodzi z epoki Chrystusa i że przechowy­

wano ją później w Palestynie, potem w dzisiejszej Turcji a ówczesnym Bizancjum, później w południowej Francji i dzisiejszej Belgii, wreszcie w Sabaudii i we Włoszech - w Turynie. Doszedłem do tego wniosku porównu-, jąc pod mikroskopem elektronowym i przez różne analizy biochemiczne pobrane z całunu pyłki z setkami pyłków dawnych i współczesnych pochodzą­

cych z basenu Morza Śródziemnego. Szczególnie ważne było izolowanie pył­

ków pochodzących z całunu,Pochodzą one z gatunków roślin nieznanych w Europie Zachodniej. Równie ważne było określenie ich wieku i miejsc, gdzie tego rodzaju rośliny rosły w różnych stuleciach.W dalszej analizie porów­

nywałem pyłki z całunu z pyłkami pochodzącymi z tych właśnie miejsc i z tego właśnie okresu. W ten sposób dzięki pomocy paleobotaników z różnych krajów stwierdziłem, że na całunie znajdują się wykopaliskowe pyłki ro­

ślin rosnących tylko w Palestynie i że liczą one około 2000 lat.

Inne pyłki były typowe dla okolicy Konstantynopola z około roku 1000 1 kilku następnych stuleci, gdzie jak wiadomo całun turyński był wystawia­

ny na widok publiczny. Poza tym zidentyfikowałem pyłki roślin wybrzeża prowansalskiego z XIV i XVI stulecia, dokąd całun przywieźli rycerze z III wyprawy krzyżowej, a także pyłki roślin z Belgii i ISabaudii no i oczywiście z Piemontu."

Prof. Frei podał prasie również treść protokołu, który przekazał archidie­

cezjalnej komisji całunu w Turynie.Na uwagę zasługuje głównie fragment głoszący:

"Zidentyfikowanie na całunie paleopyłków 6 gatunków roślin palestyńskich oraz 1 z Turcji, a ponadto 8 gatunków z francuskiego wybrzeża Morza Śródziemnego pozwala niezależnie od prowadzonych badań dalszych pyłków na stwierdzenie, że tkanina ta nie jest falsyfikatem."

Kładzie to kres trwającym od dawna polemikom na temat autentyczności cału­

nu.

Prowadzone były także badania z zakresu medycyny sądowej. I tak np. dzięki analizom hematologicznym stwierdzono, że na całunie znajduje się autentyczna krew, która wypłynęła,z ran zarówno za życia, jak i po śmierci ukrzyżowane­

go. Stwierdzono też, że wszelkie deformacje wizerunku utrwalonego na cału­

nie wynikły stąd, że tkanina przylegała do zwłok i że po jej rozwinięciu wymiary wizerunku nie mogły odpowiadać ściśle wymiarom anatomicznym/potwier- dziły to doświadczenia na ciałach pokrwawionych ofiar wypadków samochodowych/.

Poza tym stwierdzono, że ślady po gwoździach, którymi przybito ręce skaza­

nego, nie są zgodne z tradycją ikonograficzną, za to są zgodne z rzymską techniką krzyżowania. Chodzi tu o to, że gwozdzle były wbijane w nadgarstki, a nie -nr środek dłoni ofiary. Wykazano bowiem eksperymentalnie, że ciężar powyżej 40 kg wiszący na gwoździach wbitych w środek dłoni powoduje jej rozdarcie. Stwierdzono także, że ciało szybko zniknęło z grobu, względnie całun został ściągnięty ze zmarłego. Nie ma bowiem żadnych śladów procesu

- 7 -

(8)

gnilnego zwłok. Ponieważ nie ma również żadnych śladów historycznych, aby około roku 30 n.e. ktoś inny był w taki właśnie sposób ukrzyżowany prssez Rzymian w Palestynie, uważano więc już od dawna, że w całun zawinięte było ciało Chrystusa. Ciało zmarłego nie było obmyte z krwi i potu ani w czaBle męki, ani też przed pogrzebem. I to właBnie jest przyczyną powstania wize­

runku na tkaninie.

ilady na całunie pozwalają odtworzyć przebieg męki ukrzyżowanego:

Biczowanie:

biczowanie jako kara ostateczna przewidywało setkę uderzeń czterorzemiennym biczem, przy czym każdy z tych rzemieni rozdzierał ciało do krwi. Ha cału­

nie znajduje się przynajmniej 98 takich poczwórnych ran. Są one rozmieszczo­

ne równomiernie po obu stronach ciała z wyjątkiem okolicy serca. Biczowanie bowiem w to miejsce mogłoby być -śmiertelne. Ze Eladów uderzeń i kierunków spływania krwi wynika, że ofiara stała poehylona i że biczowało ją dwóch oprawców stojących po obu stronach. Precyzyjne rozmieszczenie uderzeń w równych odstępach sugeruje, że biczowanie odbywało się przed drogą krzyżo­

wą, a nie podczas niej. Gdybj bowiem bito skazanego w czasie marszu, roz­

mieszczenie ran musiałoby byc bardziej chaotyczne.

Ukoronowanie cierniem:

na nłótnie skóra głowy jest pokryta ranami do tego stopnia, że rany te dają wyraźny zarys czaszki, a na samym tylko karku jest osiem ran. Wskazuje to, że skazanemu nie nałożono tzw. "korony cierniowej", lecz bardziej bolesny

"hełm cierniowy". Krew spływała z ran na głowie na twarz przez cały czas aż do śmierci na krzyżu. Po lewej stronie twarzy krew jest bardziej rozma­

zana i jest jej mniej. Oznaczałoby to, że ktoś właśnie z tej strony wytarł twarz zmarłemu.

Droga krzyżowa:

na plecach, na obu łopatkach widoczne są szerokie krwawiące stłuczenia, których forma wskazuje.że pochodzą one od pala krzyża niesionego przez skazańca. Pal ten był przywiązany do ramion, do kostek oraz prawdopodobnie do pala niesionego przez innego skazanego. W taki włagnie sposób/według podań rzymskich/ prowadzono skazanych na zbiorową śmierć na krzyżu.

Podczas drogi krzyżowej skazanych zazwyczaj biczowano. W tym jednak przy­

padku zrobiono to już wcześniej. Powtórne zaś biczowanie mogłoby spowodo­

wać przedwczesną śmierć. Pal krzyżowy powodował upadki skazanego na kolana /zwłaszcza na lewe, które jest terdziej pokrwawione/ oraz na twarz/wskazu­

ją na to ślady krwi z rozbitego, a może i złamanego nosa, z czoła i z okolic nabrzmiałego prawego oka/.

Ukrzyżowanie:

Rzymianie przymocowywali ofiary do krzyża bądź przy pomocy sznura, bądź też przy użyciu gwoździ. Ten drugi sposób był boleśniejszy, lecz powodował szybszą śmierć. Ręce przebijane były w nadgarstkach w tym miejscu, gdzie przechodzi wrażliwy nerw średnicowy. Jego przebicie powoduje skurcz pąlca wskazującego, którego też dlatego nie widać na całunie. Ze śladów na tkani­

nie wynika też, że nogi zabitego przebite zostały jednym gwoździem, a więc w sumie ofiara przybita była 3 gwoździami.

Śmierć:

teoretycznie w tym przypadku mogły wchodzie w rachubę 3 przyczyny zgonu:

uduszenie, ogólne osłabienie organizm* lub pęknięcie aorty. Zazwyczaj udu­

szenie wskutek niemożności oddychania ciała zawieszonego na krzyżu było najczęstszą przyczyną zgonu. Potwierdziły to wyroki śmierci podobne do krzyżowania stosowane w hitlerowskich obozach oraz w wojskowych więzieniach austro-węgierskich w czasie I wojny światowej. W tym jednak przypadku nale­

ży tę przyczynę odrzucić. Jeśli bowiem skazany miał noąl przybite do krzyża, to korzystając z tego rodzaju "podpórki" mógł wykonywać w miarę swobodne ruchy klatki piersiowej umożliwiające oddychanie. Wykluczyć też należy śmierć z powodu ogólnego osłabienia. W takim bowiem przypadku, jak wykazały badania hiszpańskiego lekarza'Jose Salara, nigdy nie następuje wypłynięcie tzw. "krwi i wody" z ran. Tymczasem, jak wykazały badania, jeśli osobom zmarłym na pęknięcie aorty otwoTzy się osierdzie, wypływa natychmiast krew rozłożona już na 2 składniki: czerwoną plazmę i bezbarwny płyn przypomina­

jący wodę. Na całunie odnaleziono ślady obydwu tych składników. Tak więc skazany zmarł na pęknięcie aorty.

Oprać. Kichał Monikowski - 8 -

(9)

WOŁANIE NA PUSZCZY

Ponawiające się na łamach prasy sportowej, coraz ostrzej formułowane głosy w sprawie zwołania Hadzwyczajnego Zjazdu PZPN przypominają jako żywo woła­

nie na puszczy. Zapoczątkował tę zdradziecką wobec centrali akcję red. Mieczy­

sław Szymkowiak, który widocznie pamięta jeszcze dawno przebrzmiałe czasy, kiedy głos społeczny się liczył i był brany pod uwagę, kiedy istotne okazywa­

ły się czyjeś kompetencje. Aktualnie głos społeczny też się liczy i jest wa­

żny, co jednak nie dotyczy PZPN-u, który nie ma sobie nic do zarzucenia, więc nie będzie działał pochopnie i pod presją wypadków.

Jerzy Putrament mówił w październiku zeszłego roku w Związku literatów Pol­

skich, że pisarze nie powinni się tak spieszyć do Nadzwyczajnego Zjazdu, bo przez ostatnie 10 lat mówili toisSmo i nie muszą "odrabiać punktów". W zwią­

zku z tyn termin Zjazdu ustalono na grudzień. PZPN ma wprawdzie powody dokładnie odwrotne, więc termin Zjazdu oddala łagodnie w stronę nieokreślonej przyszłości. W ten sposób pragnie zademonstrować, że będzie dalej robił to, co robił, a to - jak wiadomo - spotkało się z niezwykłym aplauzem opinii pu­

blicznej. Centrala naszego piłkarstwa zawsze stawała w ostatnich lianach na wysokości zadania i nie ma tu o czym dyskutować! Bo co taki Zjazd mógłby zdzia­

łać? Nic - tylko zamieszać w określonych układach personalnych, przyczynić się do krytykanckich połajanek, siać anarchię i negację. A komu, pytam się, to potrzebne? Kto by przy tym upiekł swoją pieczeń? Pewnik jakieś "elementy", które zawsze więcej mącą niż czynią pożytku. Taki Nadzwyczajny Zjazd mógłby na przykład wykaaać nadzwyczajny współczynnik nieudolności, jaki osiągnął Zarząd i jego Prezes. Mógłby przyczynić się do rozpadu wspólnoty sędziowskiej, tak chronionej wszędzie przez wiceprezesa Eksztajna, który przez całe lata nie dostrzegał żadnej nieprawidłowości i słusznie karcił prasę za to, że wi­

chrzy i szuka ryb w mętnej wodzie. Cały czas przecież viceprezes promował dobrą robotę, wyklinał krytykantów, a kiedy trzeba było zwracał uwagę, że wśród sędziów był największy procent ... upartyjnienia, co było argumentem miażdżącym, choć nie miało nic do rzeczy. Mówiono by na takim Zjeździe o wy­

chowawczej roli futbolu, o pieniądzach i korupcji, o demoralizacji, Okęciu i systemie kar, a także o wielu innych rzeczach, a przecież Związek zawsze występówał po słusznej stronie i robił wszystko, żeby było jak najlepiej.

Zjazd taki ostatecznie można by zresztą zwołać, gdyby istniała pewność, że ci, którzy go zwołają, pozostaną na swoich miejscach. Dawniej to tyło zagwa­

rantowane i dlatego Zarząd mógł działać spokojnie, nie obawiając się żadnej opinii poza jedną. TBraz to nie jest zagwarantowane i mogłoby się okazać, że do Zarządu aspirują ludzie niepowołani, a więc fachowcy znający języki, wieloletni działacze i organizatorzy,' słowem specjaliści. To zakwestionowałoby uczestnictwo niektórych osób, które poświęciły wiele czasu i zabiegów, żeby tam się dostać i nie będą przecież rezygnować z synekury dla czyjegoś widzi­

misię. A każdy, kto się bardzo poświęcił musi być z natury rzeczy kunktatorem, bo mu na tym zależy, nie mówiąc już o dobru naszego piłkarstwa.

Sie byłoby więc zręczne powoływanie Zjazdu bez tej pewności, że w komisjach powołanych do naprawy zasiądą sprawcy tego, co ma być naprawione, albo tacy, którzy z powodu naprawy mogą coś utracić! Dlatego Zjazd Nadzwyczajny powinien być odłożony do czasu , kiedy się wszystko ¡uleży, więc będzie mogło zostać po staremu.

Krzysztof Mętrak

przedruk z nru 4 "Piłki Nożnej" z dn.27.1.80

Uczelniana Komisja Rewizyjna NZS prosi zainteresowanych o zwracanie się do członków Komisji w sprawach ocen, opinii, projektów, uwag i zażalep wobec Zarządu Uczelnianego, Zarządów Wydziałowych NZS oraz w sprawach opracowania projektu regulaminu wewnętrznego - organizacji.

skład UKE NZŚ: Andrzej Węgierski - Ali Włodzimierz Zródłowski - ME Janusz Sołtysik - HP

Tekst zamieszczony w biuletynie rocznicowym "Katyń" powstał w oparciu o opracowanie "Katyń* podpisane nazwiskami Jan Abramski i Ryszard Żywiecki,

a wydane poza zasięgiem cenzury w Warszawie w 1979 r. Zmian w tekście oraz uzupełnień dokonano bez wiedzy autorów.

Michał Monikowski - 9 -

(10)

Sensacją ostatnich dni w środkach masowego przekazu jest powrót do kraju Edmunda Bałuki.Prasa, z właściwym sobie obiektywizmem , donosiła:

S.Bałuka zgłosił się do Prokuratury Wojewódzkiej.

28 bm.- późnym wieczorem opuścił Stocznię Szczecińską im.Adolfa Warskiego Edmund Bałuka.

Był on w 1971 r.przewodniczącym Komitetu Strajkowego w stoczni , a w roku 1973 pozostał nielegalnie za granicą.Przez osiem lat przebywał w Hiszpanii Francji, Belgii oraz Wielkiej Brytanii.Powrócił do kraju 21 bm.przekracza­

jąc nielegalnie granicę a następnie przedostał 'się na teren stoczni szcze­

cińskiej. Przez osiem dni przebywał w tym zakładzie pod opieką Komisji

Zakładowej NSZZ "Solidarność". ,

Przed kilku dniami prokurator wo jewodzkiw Szczecinie złozjył oświadczenie że nie zastosuj« wobec Edmunda Bałuki aresztu tymczasowego , jeśli zgło­

si się on do Prokuratury i nie będzie się ukrywał, nakłaniał świadków do fałszywych zeznań i nie będzie w Inny sposób utrudniał postępowania kar- nego •

29 bm. w godzinach popołudniowych Edmund Bałuka zgłosił się w Prokuratu­

rze Wojewódzkiej w Szczecinie w celu złożenia zeznań.Towarzyszył mu szczeciński adwokat - Roman Łyczywek, a także przedstawiciel społeczny.

W'czasie pierwszego przesłuchania w Prokuraturze - jak poinformował za­

stępca prokuratoraf wojewódzkiego - przedstawiono E.Bałuce stawiane mu zarzuty.Dotyczą one jego współpracy z rozgłośnią radia "Wolna Europa" , redagowania i wydawania w Paryżu biuletynu "Szerszeń" oraz nielegalnego przekroczenia granicy w drodze powrotnej do kraju. E.Bałuka wyjaśnił . okoliczności dotyczące nielegalnego przekroczenia granicy.

Przesłuchanie ma byc kontynuowane 30 ,bm.

Dziennik Zachodni z 50.IV.81

§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§ OBLICZA ODNOWY §§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§

Prokurator przesłuchiwał E.Bałukę.

W Prokuraturze Wojewódzkiej w Szczecinie odbyło się 30 kwietnia drugie przesłuchanie Edmunda Bałuki, przewodniczącego Komitetu Strajkowego w Stoczni Szczecińskiej im.Adolfa Warskiego w 1971 r.

,

który przez 8 lat przebywał na Zachodzie , a 21 bm. powrócił nielegalnie do kraju i prze-- dostał się na teren stoczni.

E Bałuka został zobowiązany uchwałą przedstawicieli organizacji wydzia - łówych KSZZ "Solidarność" do zgłoszenia się do Prokuratury.

Pierwsze przesłuchanie odbyło się 29 kwietnia. W toku obecnego przęsłu - chania E.Bałęka opowiadał o różnych aspektach swojej współpracy z Radiem

"Wolna Europa". W przesłuchaniu uczestniczył szczeciński adwokat Roman_

Łyczewek oraz zgodnie z życzeniem stoczniowej komisji NSZZ "Solidarność"

przedstawiciel społeczny, pracownik stoczni. Termin następnego przęsłu - chania wyznaczono na 5 maja.

Dziennik Zachodni 1—2—3 maja 1981 r •

s * = t : = = = 3 a x K S s : e s = = = = = = = = s====KSS=s:==:==:=T = = = = = = = = = = *~ — — —

Z artykułów tych dowiadujemy się wszystkiego, oprócz istoty sprawy , a więc kim był Edmund Bałuka i dlaczego opuścił /a raczej został zmuszo­

ny do opuszczenia/ kraju. Aby uzyskać te informacje , musimy sięgnąć do prasy niezależnej, konkretnie do "Robotnika" nr 70-71 z dnia 12.XII.1980 Strajk 22-25.1.71 w Szczecińskiej Stoczni /wg artykułu B.Sulika"Robotnicy"/

Grudniowe strajki doprowadziły do usunięcia gomułkowskiej.ekipy rządzą­

cej.Podwyżki cen zostały jednak utrzymane.Robotnikom nic nie udało się osiągnąć*

Strajk nie został nigdy formalnie rozwiązany, "zawieszono" go tylko na okres świąt Bożego Narodzenia, a potem właściwie nie działały już komite­

ty strajkowe i wydziałowe"tró jki" • W Grudniu wybrano do nich w większości

(11)

partyjnych , którzy byli wówczas najbardziej aktywni.Przez kilka następ - nych tygodni Stocznia praktycznie nie-pracowała. Odbywały się nieustanne wiece i zebrania, które ujawiły nowych, bardziej radykalnych przywódców.

Bezpośrednim lontem strajku styczniowego były kłamstwa propagandy.Jedynym ustępstwom władz wobec wzburzonych szczecińskich robotników było odwołanie znienawidzonego I Sekretarza K’.t Walaszka.Ołubelc, który zajął jego miejsce, wystartował od spreparowania kontr-wiecu na wydziale rurowni.11.I.zainsce- nizowano zebranie w obecności dziennikarzy i odczytano zobowiązanie o po - nadplancwej produkcji rurowni.Szumna relacja z zebrania, zilustrowana sfałszowanym zdjęciem, ukazała się na pierwszej stronie "Głosu Szczecińs­

kiego".

Po rzekomych zobowiązaniach z 11 stycznia rurownia stała się przedriiotem gniewu i pośmiewiskiem reszty stoczni.Napięcie doprowadziło wreszcie do wybuchu. 22 stycznia rano obie - III i I - zmiany rurowni ruszają pod budynek administracji. Przyłączają się do nich inni stoczniowcy. Z obav.y przed powtórzeniem się walk ulicznych ktoś z administracji zamyka główną bramę.Rozpoczyna się wiec.Na dachu niskiego kiosku, tuż pod napierają - cym na bramę tłumem staje Bałuka, Ulfik, Tokarski i paru innych. Bałuka pierwszy rzuca hasło strajku okupacyjnego, aż do przyjazdu na rozmowy ze strajkującymi najwyższych, władz partyjnych i państwowych.Była to pierwsza propozycja odmiennej niż dotychczas strategii.

Fo raz pierwszy też wymyślona została struktura organizacyjna strajku.

Każdy z 35 wydziałów Stoczni 'Jarskiego wybierał pięciu reprezentantów i jednego członka centralnego Komitetu Strajkowego. Na czele Komitetu stanął Edmund Bałuka, a jego zastępcami byli Ulfik i Andrzejczak.1/ sumie ponad dwustu robotników, w ogromnej większości niepartyjnych, brało w cza­

sie strajku bezpośredni, aktywny udział w robocie politycznej. Do tego do­

dać trzeba robotników Stoczni Remontowej i innych zakładów szczecińskich , które zastrajiiowały na znak solidarności i przysłały swoich reprezentantów do stoczni. Poza tym kilkuset stoczniowców pełniło służbę przy ochronie bram, przejść, przystani, instalacji i magazynów.

i^la wszystkich zamkniętych w stoczni robotników'trzy dni strajku były jed­

nym ciągiem zebrań i narad.Komitet obradował prawie cały czas, "piątki"

strajkowe krążyły nieustannie między Komitetem a swoimi wydziałami,zwołu­

jąc zebrania wydziałowe , przedstawiając im propozycje Komitetu i przeka­

zując poglądy kolegów z powrotem Komitetowi.Vi specjalnym pokoju przyjmowa­

no postulaty, zgłaszane indywidualnie i grupowo przez stoczniowców i od za­

łóg innych strajkujących zakładów.

Dyrekcja stoczni od początku była jednoznacznie wroga.Odcięto dopływ żyw - ności i papierosów, a ulotki z helikopterów i głośniki spoza bramy wzywały robotników do wystąpienia przeciwko "bandytom", którzy opanowali stocznię i'do otwarcia bram.

\!

sobotę stocznia została zamknięte ciasnym kordonem uzbrojonej po zęby policji.

Podstawowym żądaniem Komitetu było przybycie do stoczni Gierka, widać jed­

nak podświadomie przywódcy strajku nie wierzyli w jego spełnienie, skoro nie znalazł się czas na ustalenie sposobu postępowania na wypadek nagłego pojawienia się Gierka.Tymczasem w niedzielę zgłosił się Szlachcic poprzed­

niego dnia mianowany ministrem Spraw Wewnętrznych, z wiadomością, że Gierek jest już w Szczecinie. Komitet Strajkowy prosił o parogodzinną zwłokę dla umożliwienia konsultacji z "piątkami" i załogami wydziałów. Nim jednak Szlachcic zdołał opuścić stocznię, 'Gierek i Jaroszewicz wysiedli z taksówek przy głównej bramie i przekroczyli ją bez sprzeciwu osłupiałej straży.

Gierek szedł przez stocznię w stronę świetlicy , wzywając napotkane grupki robotników. Zapewne chciał zaskoczyć Komitet Strajkowy, wypełnić salę przy­

padkowymi ludźmi i rozegrać konfrontację na własnych warunkach.Tyilto częś­

ciowo udało się to udaremnić, na sali obok Komitetu i pewnej części "pią - tek" znalazła się spora grupa robotników bez mandatu..,’łaśnie chaos i przy­

padkowość procedury uczyniły z tego zebrania dziewięciogodzinną konfronta­

cję.

Gierek odmówił kategorycznie rozpatrzenia postulatów obniżenia cen. Za to nieoczekiwanie przyjął postulat bezzwłocznych wolnych wyborów do władz związkowych i rad robotniczych w stoczni i zgodził się na przekształcenie Komitetu Strajkowego w Komisjo Robotnicza.

Można być pewnym,że ustępstwa Gierka były czysto taktyczne.Po zakończeniu strajku , przez kilkanaście dni do wyborów Komitet Strajkowy pozostawał

- 11 -

(12)

faktyczna v.»ładzą ęolityczna stoczni.Znowu jednak na jaw wyszedł brak do­

świadczenia politycznego przywódców strajku.Nie umieli oni przeprowadzić kampanii przedwyborczej . W rezultacie w głosowaniu na mężów zaufania i do rad wydziałowych weszła pewna ilość członków Komitetu lub "piątek", ale na szczeblu zakładu do Rady Robotniczej wszedł tylko Bałuka. Innym zabrakło paru głosów.Po wyborach Komisja Robotnicza została formalnie rozwiązana.

Ostateczna rozprawa z grupa przywódców strajku rozpoczęła sic latem 1971.

10.7111. Bogdan Gołaszewski, najmłodszy i jeden z najbardziej bojowych przywódców strajku, znaleziony został w swojej kawalerce otruty gazem.

Adam Ulfik pewnego wieczoru, gdy żona wyjechała, zastał w mieszkaniu dwóch nieznajomych, którzy bezwładnili go, odurzyli chloroformem i wyszli odkręcając kurki z gazem.Ulfiii, potężny mężczyzna, przyszedł do siebie i zdołał otworzyć okno. wkrótce został aresztowany pod sfabrykowanym za­

rzutem g..ałtu.Po energicznej interwencji Rady Robotniczej został odesła­

ny z więzienia do szpitala, po czym przeniesiony na rentę zdrowotna.

Zabrano mu w^edy przepustkę do stoczni. Przez następne lata otrzymywał rentę, chociaż nie przedstawił ani razu zwolnienia lekarskiego. Adam Ulfik zmarł nagle 2.11.75 r.

Pomiędzy latem 1971 i 1972 r. ukryte represjo dotknęły i innych członków Komitetu. Galazka , który podczas pochodu 1 maja 1S71 zerwał i podeptał czapkę oficerowi KO, został skazany za gwałt na 8 lat wiezienia.Kilkoro innych pod naciskiem przyjęło prace poza stocznią.

V; drugiej połowie 1972 r. cały zakład był już praktycznie spacyfikowany.

tym samym czasie Bałuka przyjął posadę wojewćdzkiego przewodniczącego Związku Metalowców. Już w półtora miesiąca później został pozbawiony urzędu i nieprzyjęty spowrotem do stoczni. Z początkiem 1972 r.pozwolono mu uzyskać książkę marynarza, zapewne w nadziei, że opuści kraj na stałe , co uczynił .

Żadne niezależne pogrudniowe struktury nie utrzymały się i nie mogły się utrzymać.Były to jednak precedensy olbrzymif j wagi.Spoistość klaso-.«

i solidarność klasy robotniczej datują się właściwie od grudnia 1970 - stycznia 1S71.

Zebrał i onracował Marek MENCEL y

nie zdołałem ocalić ani jednego życia nie umiałem zatrzymać ani jednej kuli

więc krążę po cmentarzach których nie ma

szukam słów których nie ma biegnę

na pomoc nie wołaną na spóźniony ratunek chcę zdążyć

chocby poniewczasie

Jerzy Ficowski "Odczytanie popiołów"

, Pamięci Stanisława Pyjasa

l

- 12 -

(13)

A n e k s XXI.1.b Sprawa Stanisława Pyjasa

Komitet Samoobrony Społecznej "KOR" Warszawa 'I8,4.1978r.

O ś w i a d c z e n i e

Prokuratura Wojewódzka w Krakowie opublikowała we wrześniu 1977 r.

komunikat o umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Stanisława Pyjasa.Odwoła- nie od tej decyzji wniósł do Generalnej Prokuratury PRL Pełnomocnik rodziny zabitego, mec.Andrzej Rozmarynowicz.Wniosek jego został oddalony.Umarzając śledztwo Prokuratura Wojewódzka i Generalna całkowicie pominęły następujące fakty:W protokole oględzin i sekcji sądowo-lekarskiej czytamy m.in. : ...

"należy przyjąć, iż Stanisław Pyjas zmarł z powodu uduszenia gwałtownego zachłystując się krwią, broczącą ze zranień wargi i nosa..."Protokół jednak stwierdza również "pomiędzy czasem obrażeń a czasem śmierci nie powinno upłynąć więcej niż dwie godziny ..." Ppwyższe stwierdzenie stoi w oczywistej sprzeczności z określeniem przyczyny zgonu jako "uduszenie gwałtowne" /pod­

kreślenie nasze/.W protokole czytamy:"Obrażenia ... powstały od urazu wzglę­

dnie urazów zadanych narzędziem tępym lub tępokrawędziastym twardym.Lokaliza­

cja tych obrażeń nie pozwala na wykluczenie , że wszystkie stwierdzone ob­

rażenia są wynikiem jednego urazu" - oraz ... nie da się odpowiedzieć, czy powstały o’ne od urazu czynnego, czy też od biernego np.upadku i uderzenia głową o jakiś twardy przedmiot".W oparciu o powyższe opublikowano w prasie iż Stanisław PyjasŁspadł ze schodów. Jednakże późniejsza opinia dodatkowa biegłych wyklucza tę hipotezę.Wysunięto inną, według której zmarły potknął

się i przewrócił, w wyniku potknięcia się i uderzenia głową o twarde pod­

łoże lub otaczające przedmioty, powstały obrażenia , jakie stwierdzono..."

Jednakże płaszczyzna podłogi nie może stanowić odpowiednika "tępego lub tępokrawędziastego narzędzia lub przedmiotu", z którym zetknięcie się ciała wywołałoby "obrażenia wzdłuż jednej linii przebiegającej pionowo". Jedno­

cześnie taka lokalizacja obrażeń wyklucza, aby mogła je "biernie" spowodo­

wać podłoga.Eiegli konstatują jednorazowość i jednoczeenóść ’wszystkich obrażeń:skad więc "starcie zwałowe ku górze uda lewego",na jego tylnej po­

wierzchni, 'rozmiarów 10

x

3 cm? Zwłoki leżały twarzą do ziemi. Według orze­

czeń lekarzy Stanisław Pyjas konał co najmniej godzinę do dwu, przez cały ten czas musiał nawet nie drgnąć

,

ponieważ oprócz śladów krwi skupionej przy twarzy, żadnych innych śladów krwi nie było.Na pytanie, czy człowiek który umiera tak długo przez duszenie się krwią może nie wykonywać instynk­

townych ruchów obronnych - ekspertyza nie odpowiedziała.Kie odpowiedziała również, jak mogły powstać na ciele Pyjasa przy jednorazowym upadku różne drobne obrażenia opisane w protokóle oględzin i sekcji sądowo-lekarskiej.

Pełnomocnik rodziny zmarłego w odwołaniu od umorzenia postępowania zgło­

sił wniosek o zasięgnięcie opinii innego zakładu medycyny sądowej,zarzu­

cając , że znajdująca się w aktach opinia nie zawiera ocen i wniosków Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie, lecz jedynie wyraz poglądów kierowni­

ka tego zakładu prof.hab.Zdzisława Marka.Jest to ten sam dr Marek , który występując w procesie osób oskarżonych o śmierć Brożyny - jednorazowym upadkiem uzasadnił wielostronne obrażenia głowy zabitego,przez co uniemoż­

liwił wydanie wyroku ukrywając właściwych sprawców.Pełnomocnik rodziny Pyjasa zarzucił również, że opinia wbrew postanowieniu prokuratury nie od­

powiada na pytania postawione przez rodzinę denata.Komitet Obrony Robotników wydał 26 września 1977 r. Oświadczenie w sprawie umorzenia śledztwa doty­

czącego przyczyn i okoliczności śmierci Stanisława Pyjasa.Informował w nim o tragicznym zgonie jedynego świadka mogącego zidentyfikoviaö osobę,która konwojowała Pyjasa wieczorem w dniu poprzedzającym jego śmierć.Zwłoki Stanisława Pietraszki znaleziono w Zalewie Solińskim przed umorzeniem śledztwa.Nie został on przedtem skonfrontowany z żadnym z funkcjonariuszy używanych do inwigilacji Pyjasa. Systematyczność tej inwigilacji musiał mieć na myśli przedstawiciel prokuratury mówiąc na konferencji prasowej dla zagranicznych dziennikarzy zorganizowanej latem 1977 r. przez,

"Interpress" w Krakowie - o "opiece władz nad Pyj;aeem".n W tej sytuacji - stwierdził w Oświadczeniu Komitet Obrony Robotników - jest niezrozumiałe, dlaczego Prokuratura Wojewódzka nie ustaliła, kto inwigilował Pyjasa kry- tvcznej nocy i jakie były ustalenia inwigilacji". Śmierć Pyjasa nastąpiła o*godz.ok.3,00 w nocy na 7 maja 77 r.Do pełnomocnika rodziny zmarłego zgło­

sił się przyjaciel Pyjasa, Stanisław Pietraszko, twierdząc, że 6 maja ok.

godz.18,00 widział na ulicy Pyjasa konwojowanego jak gdyby przez nieznanego osobnika. Za radą adwokata Pietraszko udał się do prokuratury, gdzie złożył zeznania i podał dokładny rysopis mężczyzny towarzyszącego zmarłemu na kil­

ka godzin przed jego ¡śmi-erclg..

- 13 -

(14)

Vobec takiej sytuacji staje się coraz bardziej oczywiste, że postępowanie oyiO prowadzone w taki sposob,aby osłonić rzeczywistych sprawców.

Mechanizm takiego śledztwa przedstawił ostatnio w liście do Rady Państwa wiceprokurator Prokuratury Rejonowej w Kaliszu - Bogusław Śliwa.

Śledztwo w sprawie śmierci Stanisława Pyjasa należy wznowić.

Komitet Samoobrony Społecznej "KOR”

Komitet -Obrony Robotników Warszawa, 26 maja 1977 rok

K O M U N I K A T NR 10

Ostatni Komunikat ukazał się z datą 29.IV.1977 r. Komunikat niniejszy ni°

stanowi jego bezpośredniej kontynuacji , gdyż część przygotowanych materia­

łów została skonfiskowana lub zaginęła w trakcie fali represji.które do­

tknęły ostatnio członków i współpracowników KOR.Z tego saneeo powodu nie udało się jeszcze zrekonstruować całego zestawu informacji,składających się zazwyczaj na tresc naszych kolejnych komunikatow.Luki w sprawozdaniu z .działalności KOR od dnia 17.IV.br do dnia dzisiejszego postaramy sie wypełnić w ko-mmlkacie następnym.

Kiniejszy Komunikat poświęcony będzie w całości"wydarzeniom, które nastały po gwałtownej śmierci Stanisława Pyjasa. "

I. Dwa oświadczenia KOR-u

dniu 9.7.1977 r. Komitet Obrony Robotników wydał oświadczenie.

v: dniu 7 maja w Krakowie w klatce, schodowej domu przy ul.Szewskiej zna­

leziono zwłoki współpracującego z KOR-em Stanisława Pyjasa,studenta V r.

•■'ydziału Filologii Polskiej U.J.

'•! dniu.26.IV. Stanisław Pyjae wraz z pięcioma kolegami skierował do Pro­

kuratury Rejonowej Dzielnicy Podgorze w Krakowie następujące pismo:

"'--.'noszący: Lesław Kaleszka, Kraków ul.Bławatkowa 5a m.2

Bronisław Wildstein, Kraków ul.Chocimska 3 m 3, Mieczysław Godyń Kraków ul.Daszyńskiego 7 m 24, Andrzej Balcerek, Kraków ul.Kwiatów Pols­

kich 13, Bogusław Bąk , Kraków ul.3-go'Kaja 5, pokój 688 /DS"Żaczek"/ . Stanisław Pyjas, Kraków ul.3-go Kaja 5, pokój 444 /DS"Żaczek"/

Powiadomienie o popełnieniu przestępstwa z art.166 i in.KK.

dniach 19-20 kwietnia br. skierowano drogą pocztową na ręce:

L.T aleszki,B.rfildsteina,M.Godynia i A.Balcerka anonimowe listy, zaś B.Bakowi nieznany sprawca podrzucił anonim w jego pokoju.W treści tych anonimów obok niewybrednych, niezwykle ordynarnych obelg i fałszywych"

pomówień, dot.szczególnie naszego kolegi Stanisława Pyjasa/a także innych adresatów/znalazły się sformułowania, w których nieznany autor domaga się brutalnego rozprawienia się ze studentem Stanisławem Pyjasem /np."...tępić takich wszelkimi, sposobami to najpilniejsze zadanie chwili obecnej" - cytat z listu do L.Kaleszki/. Tego rodzaju podburzanie do przestępstwa i tworzenia atmosfery zagrożenia w stosunku do człowieka stanowi działal­

ność przestępczą w świetle rrt.166 KK.

Dodatkowo zwraca uwagę fakt swoistego szantażu psychicznego, który stosuje autor tych anonimów w stosunku do wszystkich adresatów.Otóż stwierdza on jednoznacznie, że krakowska SB opiera swa działalność na pracy donosicieli 0 wątpliwej reputacji moralnej, korzystających z honorariów pieniężnych 1 specjalnych przywilejów np. odnośnie toku studiów SB miałaby też wg na­

dawcy owych listów - kierować swoją działalność przeciwko tym" studentom, którzy współdziałali przy zbieraniu podpisów pod’listem do Seimu PRL po wystąpieniach z 25.VI.1975 r.

Nie pragnąc tu analizować metod pracy SB, musimy jednak stwierdzić, że prawo do obywatelskiej ęetycji zostało zagwarantowane każdemu z art.82,§2 Konstytucji.oraz w odnośnych postanowieniach władz, toteż nikt nie może być szantażowany groźbami represji ze strony aparatu sprawiedliwości za korzystanie z tego prawa.

Ponieważ groźby takie stanowią wobec nas formę represji i budzą niepokój co do potencjalnej możliwości ich realizacji, zawiadamiamy o powyższym Wysoką Prokuraturę i prosimy o podjęcie właściwych kroków w tej sprawie.

/-/Lesław Maleszka,Bogusław Bąk,Stanisław Pyjas,Bronisław Wildstein, Andrzej Balcerek,Mieczysław Godyń.

Załączniki: 5 kserokopią listów anonimowych.

- 14 -

(15)

Stanisław Pyjas zginął prawdopodobnie ok.godz.5 w nocy na skufcak obrażeń

głowy. »

Komitet Obrony Robotników przypomina, że zabici a® przeć nieznanych sprawców grożono w trakcie przesłuchania członkowi KOR Mirosławowi Chojeckiemu i współpracującemu z KOR Eugeniuszowi Klocowi.Gwałtowną śmierć zapowiadali Andrzejowi Zdziarskiemu funkcjonariusze SB, którzy porwali go do samochodu i wywieźli nocą za miasto.W anonimowych listach i telefonach krwawą rozpra­

wę zapowiadano wszystkim członkom KOR. W dniu 4- maja tunkcjonariusze MO i SB porwali Wł.Suleckiego, górnika kopalni "Śliwice" z jego mieszkania i wlekąc go do samochodu za włosy, pobili na oczach świadków.Dokonana bez­

pośrednio potem obdukcja lekarska wykazała kontuzję prawej strony klatki piersiowej.Wł.Sulecki był wielokrotnie przesłuchiwany w związku z kontak­

tami z członkami KOR. W stypzniu br skierował do Sejmu PRL wniosek o powo­

łanie komisji dla zbadania okoliczności wydarzeń czerwcowych,Okoliczności śmierci St.Pyjasa wymagają publicznego wyjaśnienia przez kompetentne władze i pociągnięcia do odopowiedzialności sądowej winnych zbrodni,bez względu na to jakie zajmują stanowiska.

Śmierć krakowskiego współpracownika KOR i wcześniejsze objawy narastającej wokół osób związanych z Komitetem Obrony Robotników lub do niego zbliżo­

nych atmosfery szykan i gróźb, spowodowały wydanie w dniu następnym kolej­

nego oświadczenia,równolegle ze sformułowaniem pewnych decyzji podjętych przez KOR na przyszłość - Oto jego treść.:

"Oświadczenie KOR z dnia 10 maja 1977 r.

Komitet Obrony Robotników uważa za swój obowiązek poinformować opinię publiczną o zagęszczaniu się aktów łamania prawa w naszym kraju.W Oświad­

czeniu wydanym w związku z tragiczną śmiercią St.Pyjasa informujemy o fi­

zycznym terrorze wobec ludzi współpracujących z KOR.Obok tego przybierają niebezpiecznie na sile prześladowania i szykany wobec obywateli za ich społeczne i polityczne przekonania, za udział w akcji pomocy organizowa­

nej przez KOR na rzecz ofiar poczerwcowych represji, za sygnowanie 11 - stow do Sejmu domagających się powołania nadzwyczajnej Komisji Poselskiej.

W ciągu ubiegłych miesięcy pozbawiono pracy działających w KOR: S.Blum - sztajna, M.Chojeckiego,J.Lityńskiego,A.Macierewicza,J.Szczęsną,W.Ziembiń­

skiego. Do niedawna kierownictwo zakładów pracy szukało jeszcze pretekstów umożliwiających zwolnienia.W ostatnim czasie jednak sytuacja uległa widocz­

nej zmianie:preteksty stają się niepotrzebne,podstawa społeczna i poglądy polityczne stanowią jawnie formułowany powód usuwania obywatela z pracy lub organizowania wokół niego nagonki.Za przekonania polityczne został;

zwolniony z pracy na UW mgr A.Celiński.TKO uzasadniła jego zwolnienie w sposób następujący:"..w rozmowie prywatnej z Sekretarzem Rady /Zakłado­

we j/A.Kałuziński wymieniał swe poglądy na temat wydarzeń czerwcowych w Radomiu i w Ursusie." Wokół pięciorga zatrudnionych w Instytucie Elektro­

niki w Warszawie,sygnatariuszy jednego z listów do Sejmu/doc.dr hab.inż.

K.

Głowackiego, mgr inż.S.Klimek, mgr inż.M.Kosiszewskiej-Szczerbik, dr inż.

O.Wołyńskiego i doc.hab.inż.Z.Zdrojowskiego /kierownictwo, zakładowe i par­

tyjne I.E.rozpętało nagonkę,żywo przypominającą terror psychiczny czasów stalinowskich.Wzywa się ich na rozprawy-przesłuchania, żąda pisemnego od­

wołania listu do Sejmu, judzi przeciwko nim opinię współpracowników, do - maga usunięcia z Rady Zakładowej jednego z sygnatariuszy,organizuje potę­

piające wiece wewnątrzzakładowe, uchwala przed nim rezolucje, pod którymi umieszcza się zamiast głosowania listę obecności.Zarzuca się sygnatariu­

szom listu do Sejmu PRL działania dywersyjne i kontakty z wrogimi Polsce ośrodkami na Zachodzie.Szykanuje się i straszy także tych kolegów sygna­

tariuszy , którzy polemizują z postawy kierownictwa zakładowego i partyj­

nego w I.E.Oto nazwiska niektórych osob szczególnie w tej nagonce aktyw­

nych: dyr.I.E. doc.dr inż.W.Seruga, główny specjalista d/s pracowniczych i I sekretarz organizacji partyjnej w jednej osobie R.Łojek oraz m.in.

mgr inż.T.Gesul, dr inż.Z.Czajczyński, doc.dr H.Szumiejko,mgr H.Zagórski inż.E.Zasada.-Dokładniejsze sprawozdanie z przebiegu tej nagonki przeka- rzemy do opublikowania "Biuletynowi Informacyjnemu;Analogiczne szykany wobec osób współdziałających z KOR zaczęto także stosować w innych Zakła­

dach Pracy.

W marcu, kwietniu i maju br. funkcjonariusze MO 1 SB wkraczali do miesz­

kań prywatnych w Warszawie, Łodzi i Krakowie i Poznaniu, legitymując za­

stanych tam sympatylów i członków KOR rewidując ich,przetrzymując wiele godzin na Komendzie KO,fotografując i pobierając od nich odciski palców.

Kilkanaście osób zatrzymano na 48 godzin. Wszyscy zostali wezwani na prze­

słuchania do prokuratury.

Niepełnoletnie córki współdziałającego z KOR Wł.Suleckiego, górnika Kop.

"Gliwice" były przesłuchiwane w SB, gdzie nakłaniano je do składania do­

nosów na o jca.Wiadomo nam również o innych wypadkach tego rodzaju.Są to

- 15 -

Cytaty

Powiązane dokumenty

– Noo, nie frasuj się tak, nie przystoi – uśmiechnął się zawadiacko Bóg Ciemnej Strony Życia.. – Świat przecież nie zaczyna się, a tym bardziej nie kończy

Przenoszenie zakażenia COVID-19 z matki na dziecko rzadkie Wieczna zmarzlina może zacząć uwalniać cieplarniane gazy Ćwiczenia fizyczne pomocne w leczeniu efektów długiego

Przenoszenie zakażenia COVID-19 z matki na dziecko rzadkie Wieczna zmarzlina może zacząć uwalniać cieplarniane gazy Ćwiczenia fizyczne pomocne w leczeniu efektów długiego

Przenoszenie zakażenia COVID-19 z matki na dziecko rzadkie Wieczna zmarzlina może zacząć uwalniać cieplarniane gazy Ćwiczenia fizyczne pomocne w leczeniu efektów długiego

Przenoszenie zakażenia COVID-19 z matki na dziecko rzadkie Wieczna zmarzlina może zacząć uwalniać cieplarniane gazy Ćwiczenia fizyczne pomocne w leczeniu efektów długiego

Przenoszenie zakażenia COVID-19 z matki na dziecko rzadkie Wieczna zmarzlina może zacząć uwalniać cieplarniane gazy Ćwiczenia fizyczne pomocne w leczeniu efektów długiego

Normą w całej Polsce stał się obraz chylącego się ku upadkowi pu- blicznego szpitala, który oddaje „najlepsze” procedury prywatnej firmie robiącej kokosy na jego terenie..

Sposób sterowania 3-fazowego falownika napięcia przeznaczonego do zasilania silnika syn- chronicznego z magnesami trwałymi PMSM w trybie hamowania odzyskowego, znamienny tym, że