• Nie Znaleziono Wyników

"Tragedye" Ochina

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Tragedye" Ochina"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Juliusz Kleiner

"Tragedye" Ochina

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 9/1/4, 397-418

(2)

DR JULIUSZ KLEINER.

„TRAGEDYE“ OCHINA.

W r. 1 564 p rz y b y ł do P olski 77-letn i tu łacz, niegdyś d o sto j­ n ik K ościoła, od la t przeszło dw u d ziestu w róg jego n am iętn y , — n ie m o g ą cy nigdzie znaleźć stałeg o p rz y tu łk u . K rótko w P o lsce p rz eb y w ał, g ło sz ą c w K rak o w ie n o w ą n a u k ę ; gdy 7 sie rp n ia 1564 r. u k a z a ł się e d y k t, z a b ra n ia ją c y p rz e b y w a ć w P o lsce h e re ty k o m cudzoziem skim , z n o w u ru szy ł sta rz e c n a tu łaczk ę, a straciw szy w sk u tek z a ra z y tro je dzieci, u m a rł n a M oraw ach p rz e d k o ńcem ro k u .

B ył to B e rn a rd in o O chino ze S ieny.

N ie w ą tp liw ie p ro te s ta n t B e n r a th 1) ze zbyt w ielk ą sy m p a ty ą sk re ślił ry sy teg o niezw ykłego człow ieka. Ale je s t coś im p o n u ją ­ cego, coś p rz y k u w a ją c eg o już w sam ej tw a rz y je g o — w y sch łej, z b o lałej, p rz e ż a rte j ogniem idei tw a rzy ascety. J e s t ja k iś ry s p o ­ tężn y i tra g ic z n y w życiu jego — w życiu człow ieka, k tó ry ja k drugi S a v o n a ro la p o d b ija ł u m y sły i s e rc a sw ą w y m ow ą, a podziw w zb u d zał c z y sto śc ią życia, k tó ry doszedłszy do d o sto je ń stw a w y­ so k ie g o 2), w z g ard ził niem , p o rz u c ił ojczyznę i n a tu ła c z k ę p o ­ szedł, n ie ra z zn o sząc nędzę i n ieszczęście. J e s t n iekiedy coś o lśn ie ­ w ają ceg o w jeg o teo lo g iczn y ch w y w o d ach , je s t dzika ja k a ś, n ie ­ s a m o w ita siła , p o d że g an a przez w alkę i c ie rp ien ie, w m io tan y ch p rz e c iw K o ścio ło w i z a rz u ta c h i obelgach. F a n a ty k w n ien aw iści, n a m ię tn y sy n p o łu d n ia , z ra ż a jąc y sw em m io ta n ie m się n a św ię ­ to śc i — ta k im je s t O chino. T ru d n o sąd w y d ać o w szystkich p o ­ b u d k a c h , ja k ie nim k ie ro w a ły . L ecz n ie w ą tp liw ie b y ł to je d e n z ludzi, rw ą c y c h się do p o z n a n ia p ra w d y , ch o ciaż sch o d zący ch n a fa łszy w e drogi — i n iew ą tp liw ie b y ł to n iep o sp o lity człow iek i n iep o sp o lity talent.

Im ię jeg o znano już w P o lsce, gdy k u niej, ja k o k u o s ta t­ n ie m u m iejscu p rz y tu łk u , z w ró c ił sw e kroki. Nie tylko b o w iem o d d a w n a łą c z y ły go stosunki z polskim i h e re ty k a m i, nie tylko, id ą c ślad em K alw ina, Z ygm untow i A ugustow i d ed y k o w ał dzieła, a p o d o b n ie też księc iu R adziw iłłow i, lecz b yły też p rzeło ż o n e n a

г) Benrath, Bernardino O chino von Siena.

2) Był generałem Kapucynów.

(3)

ję z y k polski d w a jeg o u tw o ry . W r. 1558 u k a z a ła s ię „ B e rn a r- d in a O kina z Seni, m ęża b ard zo uczo n eg o i zacnego, O zw ie rz c h ­ n o ści p ap iesk iej n a d w szy stk im św ia te m k rz e śc ia ń sk im T ra g e d y a k ro to c h w iln a “ , w r. 1560 „ T ra g e d y a o M szej“ .

Gdy O chino u d a ł się do Anglii, n a p is a ł dzieło o z w ie rz c h ­ n o ści p ap ie sk iej, z a k tó re j tw ó rc ę zgodnie z P la tin ą 1) u w a ż a ł B o ­ nifacego III, i dzieło z a d e d y k o w a ł m ło d e m u kró lo w i E d w a rd o w i III. Ł aciń sk i o ry g in ał z a g in ą ł; d o c h o w a ł się tylko p rz e k ła d a n ­ gielski, d o k o n an y przez b isk u p a P o n ę t a , p . t. „A tra g o e d ie o r D ialoge of th e u n iu s te u s u rp e d p rim a c ie o f th e B ish o p o f R om e, a n d of all th e iu st ab o lish y n g o f th e sam e, m a d e b y m a s te r B a rn a rd in e O chine a n Italian , a n d tra n s la te d o u t o f L a tin e in to E nglishe b y M aster J o h n P o n e t D o cto r o f D ivinitie, n e v e r p rin te d b e fo re in an y lan g u ag e. A nno Do 1 5 4 9 “.

B ritish M useum p o s ia d a d w a ró żn e e g zem p larze teg o p rz e ­ k ła d u — ró żn e o tyle, że w je d n y m z n ic h i w d ed y k acy i i w sc e ­ n ie k o ń co w ej d zieła w y m ien io n y je s t lo rd -p ro te k to r, ks. S o m e rse t, gdy p rz ec iw n ie dru g i n ie z a w ie ra żadnej alu z y i do p ro te k to ra . N a p o d staw ie ty c h egzem plarzy w y d a ł p o n o w n ie „ tra g e d y ę “ G. E. P lu m p tre w r. 1899 (The tra g e d y b y B e rn a rd in o O chino re p rin te d from bish o p P o n e t’s tra n s la tio n o u t of O chino’s la tin m a n u s c rip t in 1549. E d ite d w ith in tro d u c tio n a n d n o te s by G. E. P lu m p tre , 1899).

W dziew ięciu „ ro z m o w a c h “ p rz e d s ta w ia O chino w sposób p rz y p o m in a ją c y n ieco „ P a m m a c h iu s a “ N aogeorga, ale b y n a jm n ie j m u n ie d o ró w n u jący , z n ie n a w iś c ią genezę p ry m a tu p ap iesk ieg o i jego u p a d e k w Anglii.

A kcyę ro zp o czy n a p ro lo g w p iek le , b ę d ą c y n iejak o p o p rz e d ­ nik iem sceny p o dobnej w „ R aju u tr a c o n y m “ M iltona2). W lite r a ­ tu rz e średniow iecznej, w liczn y c h „ p ro c e sa c h sz a ta ń s k ic h “ n ie ra z w y stę p o w a ł szatan , d o m ag ający się p o z o rn y c h p ra w sw o ich , s k a ­ rż ą c y się n a k rzy w d ę rz ek o m ą . W te n ró w n ież sp o só b z a c zy n a L u c y fe r n a zg ro m ad zen iu p ie k ie ln e m p rzem o w ę , p o d a ją c p la n n o ­ w ej w alki z B ogiem . Z p o m o c ą b is k u p a rzym skiego za ło ż y ć c h c e n a ziem i A n ty ch ry sto w e p a ń s tw o ; łą c z n ie z n ajp rzeb ieg lejszy m i ze sług sw o ich p o s ta n a w ia je o to c z y ć z e w n ętrz n y m b la sk ie m p o ­ w agi i cere m o n ii św ięty ch , by lu d zi om am ić.

M onolog b isk u p a rzym skiego B onifacego III w sk azu je, że L u c y fe r już sw e p o sta n o w ie n ie w y k o n a ł i p o d d a ł m u m yśl p r y ­ m a tu ; przez se k re ta rz a ce sarsk ieg o , d o k to ra S apience, zy sk u je B o­ n ifa c y p rzy zw o len ie c e sa rz a F o k a sa . C ieszy się z teg o K o śció ł rzy m sk i (w y stę p u jąc y o czyw iście ja k o osoba). L ud rzy m sk i je d n a k w ro zm o w ie z K ościołem n ie b a rd z o tę in n o w a c y ę p o c h w ala. W n a stę p n e j (c zw artej) ro zm o w ie B o n ifacy u O pinii ludzkiej (M ans

3 9 8 D r Juliusz Kleiner,

D Hist, de vitis pontificum, 1504 (Benrath, 1. с., s. 177). 2) Na podobieństw o to zw rócił uwagę Richard Garnett w „Life of M ilton“.

(4)

ju d g em e n t) zasięga ra d y , n a ja k ie j p o d sta w ie m a o p rzeć sw ą w ła ­ dzę zw ierzch n iczą. P o s ta n o w io n o w reszcie w y w ieść j ą o d P io tra , chociaż L u d rzy m sk i nic n ie w ie o p o b y cie P io tra w R zym ie. O d alszy m lo sie teg o p la n u d o w ia d u je m y się z ro zm o w y sz a m b e - la n a p ap iesk ie g o L e p id u sa z T o m aszem M assucciusem , m a sz te la - rzem . L e p id u s o p o w ia d a d o k ład n ie o p rzeb ieg u ukończonego w ła ­ śnie so b o ru , s k ła d a ją c w c y to w a n iu w szy stk ich p rzem ó w ień do­ w ody fe n o m e n a ln e j p a m ię ci. P o sło w ie z K o n stan ty n o p o la, A n ty o - chii, Jero z o lim y i A le k san d ry i sp rzeciw iali się p ry m ato w i, k tó reg o b ro n ili p ię k n ie n a z w a n i p o p leczn icy F a lsid icu s, H y p o crite, P s e u - d o lo g u s i T h ra sib ristu s, ale gdy ch cian o p ro te sto w a ć , k a p e la n p a p ie sk i z a in to n o w a ł „T e D eum la u d a m u s “ , w szyscy m u z a w tó ­ ro w a li i w o ła li: „V icto ria, V ic to ria !“

L u cy fer, u ra d o w a n y pow o d zen iem , w y m y śla szereg p rz e p i­ só w , d o g m ató w i ob rzęd ó w ko ścieln y ch .

P o w ie k a c h C h ry stu s w rozm ow ie z M ichałem i G ab ry elem w y ra ż a z a m ia r z ła m a n ia A n ty ch ry sto w ej potęgi, a za n a rzęd zie o b ie ra H e n ry k a VIII. W H e n ry k u b u d zą się w ątp liw o ści, k tó ry c h P a p is ta n ie u m ie p o k o n a ć ; T om asz, a rc y b isk u p z C a n te rb u ry , u tw ie rd z a H e n ry k a w p rz ek o n an iu , że p ap ież je s t A n ty ch ry stem . W o sta tn ie j (dziew iątej) ro zm o w ie w y stęp u je w je d n y m eg zem p larzu k ró l E d w a rd VI i L o rd -P ro te k to r, w d ru g im E d w ard i d o ra d c y (T he C o u n c illo rs)1); tre ś c ią rozm ow y je s t ro z w a ż a n ie, ja k u trw a lić d zieło H en ry k a.

T en p łó d n ie n aw iści i p o c h le b stw a u k a z a ł się w r. 1558 w p rz e k ła d z ie polskim .

W y d a w c a p o św ię cił tę „ trag e d y ę k ro to c h w iln ą , n au k i k rz e - ścia ń sk ie j b arzo p o trz eb n ej, p ap ie sk ie fa łsz e o k azującej i b u rzącej p e łn ą “ , k się c iu M ikołajow i R ad ziw iłło w i. P rz e d m o w a d ed y k a c y jn a m a p o d p is O. T. — Ostafi T rep k a. P ra w d o p o d o b n e m się w ydaje, że o n te ż — ch o ć się do tego nie p rz y z n a je — je s t tłó m a c z e m d z ie ła 2); zg ad zało b y się to z d z ia ła ln o śc ią T rep k i, k tó ry d w a la ta p rz e d te m , 1556 r., w y d a ł ju ż p ro te sta n c k ą „ P o sty llę “ a w p rz e d ­ m o w ie do „T ra g e d y i“ o b iecu je p rz e tłó m a c zy ć list R ad ziw iłła do L ip o m an a.

In n a nas tu o w ie w a a tm o sfera, ja k w d aw n iejszy ch p o lsk ich d y a lo g a c h p o lem icznych, nie w y jm u ją c i „ K u p c a “ R ejow ego. T am , o ile n ie w y stę p u je o b y cz ajo w a sa ty ra , lecz p o lem ik a, je s t to p o ­ le m ik a dość p ry m ity w n a , często n ie u d o ln a ; b ro ń p o lem ik ó w n a ­ szy ch b y w a ła dość tę p a , a ich sz tu k a sz e rm ie rsk a u dzisiejszego c z y te ln ik a z p e w n o śc ią n ie w y w o ła n ic podobnego do podziw u.

x) Zdaniem Plumptre’ego (we w stępie do cytow anego w yda­ nia) imię protektora zostało usunięte z rękopisu po upadku So- merseta.

2) Tak też sądzi Benrath i prof. Grabowski, Z dziejów litera­ tury kalwińskiej (Rozpr. Ak. Urn. Wydz. filolog. T. 43, s. 406).

„T raged ye“ O china. 39 9

(5)

O chinus sta je do w alki, z b ro jn y n ie u b ła g a n ą , fa n a ty c z n ą, cie rp ie n ia m i w zm o żo n ą n ie n a w iśc ią p o łu d n io w c a , b ezw zg lęd n ą k o n - se k w e n c y ą w z w a lc z an iu w ro g a, w ie lk ą w ied zą teo lo g iczn ą i h i­ sto ry c z n ą , ta le n te m k o m p o zy cy jn y m i d y alek ty c zn y m , u m y słe m w y szkolonym , n ie c o fa ją c y m się p rz e d so fistery ą, a rz u c a ją c y m k o n cep cy ę fa n tazy i tam , gdzie n ie sta rc z y a rg u m e n t lo giczny. Ż a d n ą b ro n ią n ie gardzi, b ez w a h a n ia kij gru b y do ręk i b ie rz e , w m io ta n iu obelg m a ło k o m u d a się p rz e śc ig n ą ć ; ale u m ie i sz p a d ą w a lc z y ć i ra n ić z a tru ty m szty le te m i k łu ć szpilkam i iro n ii ; n ie p o m ija d ro b n o stk i żadnej, k tó ra b y m ogła słu ż y ć w w alce, ale n ie tra c i nigdy z o czu sp o iste j, k o n se k w e n tn ie z b u d o w an ej c a ło ści. P o w ta rz a się — to p r a w d a ; ale tak czy n ili w ó w czas w szy scy p isa rz e , c h cący w bić sw e z a sa d y w p a m ię ć czytelnika.

„ T ra g e d y a o z w ierzc h n o ści p a p ie sk ie j“ to u tw ó r n ie sły c h a n ie n ie sy m p a ty c z n y , ale ja k o h isto ry c zn y d o k u m en t i ja k o u tw ó r b a rd z o ciek aw y . N a c e c h o w an y sofistycznym rozum em , a d w o k ack i a k t o sk arżen ia, u tw ó r p a r excellence p o le m ic zn y — o p ie ra się je d n a k n a n ie z a p rz ec z o n e j, ch o ć m oże o b c y m w p ły w em (w p ły w em N a o g e o rg a )1) p o b u d zo n ej fan tazy i. R ozum p rz y g n ió tł fantazyę, ale je d n a k w id ać j ą w k o n cep c y i, ch o ciaż i n a niej p iętn o w y c isn ę ła k ie ro w a n a n ie n a w iśc ią p ra c a u m y sło w a.

T ra g e d y a u jm u je p ro b le m z dziejów ludzkości, któ reg o t e r e ­ n e m nie je s t życie jednego in d y w id u u m , a le w iek o w a ew o lu cy a. K w esty ę w alk i religijnej r z u c a O chinus (co p ra w d a nie on p ie rw ­ szy) w d ra m a c ie n a tło odw iecznej w alki dobrego i złego p ie r­ w ia stk a . S tąd ro z ła m a n ie akcyi n a dw ie części : je d n ą sz a ta ń sk ą — k a to lic k ą , d ru g ą C h ry stu so w ą — p ro te s ta n c k ą ; ta d ru g a p rz e d ­ sta w io n a z o sta ła o w iele słab iej. P ie rw sz a o bejm uje genezę p a ­ p ie s tw a ; m usi się n a n ią o czyw iście złożyć po p ierw sze zło, ja k o siła n a d p rz y ro d z o n a, p o w tó re zło, ja k o p ie rw ia s te k ziem ski, ludzki w te n sposób m o żn a b y ło w y m ierz y ć cios silniejszy.

D rugiej części tre ść d a ła re fo rm a c y a angielska.

F o rm a d ra m a ty c z n a m a ty lk o z n a c z en ie ra m y ; ak cy a m o żli­ w ie u p ro sz czo n a, z re d u k o w a n a do k ilk u z a sa d n ic z y ch m o m en tó w ; b ra k te ch n ik i d ra m a ty c z n e j jej w a rto ść o b n iż y ł; k u lm in acy jn y p u n k t, d y sp u ta w p a ła c u cesa rsk im , p rz e d sta w io n y z o sta ł w form ie o p o w ia d a n ia . A je d n a k — m im o gniotącej p rz e w a g i po le m ik i, m im o sty lu , p o zb aw io n eg o siły d ra m a ty c z n ej, m im o, że o so b y nie m a ją b y ć n a o g ó ł in d y w id u am i, le c z alb o m a n ek in am i a lb o w c ie le n ia m i p e w n y c h czynników — p rz e c ie ż nie b ra k p ew n ej siły d ra m a ty c z n ej n ie ty lk o w k o n c e p c y i ogólnej, ale n a w e t w p rz e d sta w ie n iu n ie k tó ry c h p o sta c i.

P la s ty c z n ie z a ry so w u je się L u c y p e r ze sw ą p o tęg ą ro zu m u i b e z w z g lę d n ą k o n se k w e n c y ą w d ą ż e n iu do celu, o b ja w ia ­

*) M ianowicie utworu p. t. „Pam m achius“.

(6)

ją c ą się w ted y szczególnie, gdy d la o siąg n ię cia celu gotów zrezy g n o w ać z w ła d z y n a d p iek łem n a rzecz A n ty ch ry sta. N aj­ w ięcej ży c ia m a B o n ifacy — am b itn y , o b łu d n y , p rz e w ro tn y , a j e ­ dnak w g łęb i d u szy m a ją c y p o czu c ie tego, co złe i d o b re . Z a­ sadniczy ry s c h a r a k te ru z a w a rty je s t z a ra z w p ierw szy ch s ło w a c h m ono lo g u je g o : „O ja k o w d zięczn a je s t s ła w a n a św iecie, zaw żd y b ym ją p rz e k ła d a ł n a d w szystki insze rz e c z y .“

T reść u c z u c io w a p o za n ie n a w iśc ią , ja k ą tc h n ie sc e n a k ażd a, w c ale n ie obfita. O chinow i w sło w ach , k tó re w u s ta sw y ch p o ­ sta c i w k ła d a , ty lk o o tre ś ć m y ślo w ą id z ie ; n ie ró żn iczk u je te ż zbytnio ty c h m yśli ; z n a ty lk o zd an ie w ła sn e i zd an ie p rz e c iw n e ; je d n o w k ła d a w u s ta je d n e j o so b ie ja k o p ra w d ę , d ru g ie d ru g iej ja k o fa łsz ; i o to d b a tylko, by ta d ru g a o so b a n a le ż a ła do p a ­ pieskiego o b o zu . O in d y w id u a liz o w a n iu m yśli i form y m o w y niem a. S tyl to p ro z a c z ę śc ią n a u k o w a , c z ę ścią re to ry c z n a , ch ło d n a, ro ­ zum ow a. D yalog często zręczn ie p ro w a d z o n y ; ale nie a k c y a d r a ­ m a ty c z n a m u życie d aje, tylko p o lem ik a.

P o lsk a „ tra g e d y a “ m a ło m a o ry g in aln o ści ; w znaczn ej części isto tn ie je s t tylko p rz e k ła d e m .

W p ie rw sz y c h sz eściu ro z m o w a c h zach o w u je tłó m acz polski d o k ład n ie u k ła d i to k m yśli o ry g in a łu ; *) w d w u o sta tn ic h m u ­ sia ł od o ry g in a łu o d stąp ić. O chinus p is a ł „ tra g e d y ę “ d la A ngli­ kó w i d ru g ą część u c z y n ił p a n e g iry k ie m n a cześć H e n ry k a VIII i E d w a rd a V I 2). C h ry stu s w ro zm o w ie VII p o sy ła G a b ry e la do k ró la H en ry k a, w sp o m in a z aś p rz y te m i o E dw ardzie. W ro z m o ­ w ie VIII H en ry k p o d e jrz y w a ją c, że p a p ie ż je s t A n ty ch ry ste m , ro z m a w ia z P a p is tą i z arc y b isk u p e m k a n tu a ry jsk im (z C a n te r­ bury), k tó ry go w te m m n ie m a n iu u tw ie rd za. W polskim tek ście w szelkie alu z y e do sto su n k ó w an g ielsk ic h b y ły b y n ieo d p o w ied n ie. C h ry stu s w ię c nie m ów i o H en ry k u i E d w ard zie, lecz o n ie o k re ­ ślo n y m „ k ró lu .“ R o zm o w a VIII i IX ściąg n ięte są z w ie rn e m z a c h o w a n ie m to k u m yśli — w je d n ą scen ę. Z H e n ry k a i E d w a rd a z ro b ił się je d e n k ró l, a rc y b isk u p zjed n o czy ł się z D o rad cam i (C o u n cillo rs) w zględnie z P ro te k to re m w R ad ę św ieck ą, a P a - p is ta d la sy m e try i s ta ł się R a d ą d u ch o w n ą . C a ła zaś sc e n a m a b y ć n ie w ą tp liw ie w ezw an iem , w y sto so w a n e m w d elik atn ej, ale w y raźn ej fo rm ie do Z y g m u n ta A ugusta.

T e k st polski je s t n a ogół p a ra fra z ą o ry g in ału , n iek ied y ro z ­ sze rzen iem , p ełn iejszem w y ra ż e n ie m (o ile sąd zić m o ż n a z p o ­ ró w n a n ia z p rz e k ła d e m angielskim ), n ie k ie d y sk ró cen iem .

„T raged ye“ O china. 401

D Zmienia tylko imiona: Falscidicus— Fałszerz, P seudologus — Kłamca, Thrasibristus — Gwałt; Thomas Massuccius przezwany zo­ stał Maciejem rostrucharzem.

2) N asuw ać się m oże przypuszczenie, czy przekład angielski nie zawiera tu jakichś dodatków do oryginału, jakichś zmian nawet. Roz­ strzygnięcie tej kwestyi jest jednak w obec braku oryginału niemożliwe.

(7)

402 D r Juliusz Kleiner,

C elem w y k a z a n ia teg o sto su n k u , p o d a ję k ilk a p rz y k ła d ó w , za­ z n a c zając d ru k iem ro z strz e lo n y m ró ż n ic e o b u te k s tó w :

Z r o z m o w y t r z e c i e j : Puścił to takiego wężyka, który po trosze a zlekka podrastając, uroście wielkim smokiem.

Z r o z m o w y c z w a r t e j :

P apież : Dopuszczam y wam z skarbu św. Piotra i inszych A postołów i świętych każdemu p o t y s i ą c u , p o s z e ś c i s e t i po czterdzieści dni odpustów .

L u d rzym ski : I toć niepo­ spolity upominek, za który wam bardzo dziękujemy, n a ś w i ę t s z y i n a b ł o g o s ł a w i e ń s z y P a ­ pi e ż o w i e. P apież: Co? N a ś w i ę t s z y i n a ­ b ł o g o s ł a w i e ń s z y P a p i e ż o- w i e ? A w i e l e ż t o tu n a s t y c h p a p i e ż ó w ? Nie widzicie, że jesteśmy sam na tem dosto­ jeństwie.

L u d rzym ski : O dpuść nam,

naświętszy i nabłogosławieńszy

ojcze, b o kiedyśmy cię usłyszeli, i ż m ó w i s z j a k o d w a , mni-

maliśmy, żeby was było dwu

papieżów.

Z a k o ń c z e n i e r o z m o w y c z w a r t e j :

Ale iż wam już na ten czas

nie chcę być dłużej przykry,

przeto sobie biorę odpuszczenie od waszej świątobliwości.

Papież : A m y t e ż n a t e n c z a s d a r m o d a r u j e m y t o n a s z e p r z e ż e g n a n i e .

He hath begun to brood in his bosom such a you n g adder as will shortly shoot up to a mighty dragon.

... we grant you out of the treasures of Peter a n d P a u l and other holy apostles and saints f o r t y t i m e s ’ forty days of pardon.

The People : A go o d ly re­ ward, and we thank you highly; w e t h a n k y o u , I s a y , as s p e a k i n g t o m a n y w h i c h b e m o s t h o l y a n d m o s t b l e s s e d P o p e s . The P o p e: W h a t m e a n e s t t h o u b y t h a t — t h a t t h o u d i d s t c a l l u s m o s t b l e s s e d a n d m o s t h o l y P o p e s i n t h e p l u r a l n u m b e r ? T h i n k - e s t t h o u t h a t w e b e m a n y P o p e s ? Seest thou not us on ­ ly placed in this dignity?

The People : Pardon t h o u me I b e s e e c h t h e e , most holy and blessed Father. When I heard thee s p e a k i n t h e p lu ­ r a l n u m b e r I thought that there had been two P op es at t h e l e a s t .

And because I w ould trouble your H oliness no longer, with your blessed license I will depart.

W t e k ś c i e a n g i e l s k i m s ł ó w t y c h n i e m a .

(8)

„ T raged ye“ O china. 4 0 3

Z r o z m o w y p i ą t e j — s ł o ­ w a „ P a n a G w a ł t a “ : Wy, nabłogosław ieńszy ojcze, jesteście zwierzchnią głow ą w ko­ ściele Pana Chrystusowym. A tak

jesteście wyższy nad wszystki

insze, nad ludzi, nad angioły, nad d ow od y, nad pism o ś., nad p o­ wagi i nad wszystki św iat; nie jest żaden któryby was m ógł sądzić,

skazow ać abo pytać „Czemuś

tak uczynił?“ Jużeście Papieżem, a jako papież błędzić nie m oże- [cie]. Już jedno rzeczcie: „My jesteśmy papieżem i chcemy być papieżem “, tedy na tym dosić. A bow iem taka jest wasza moc, iż chociabyście nie byli papieżem w rzeczy, tylko żebyście rzekli : „Chcemy b y ć“, tedybyście już byli, b o j e s t n a p i s a n o : „ R z e k ł a w n e t s i ę s t a ł o w s z y s t k o .“ Z a k o ń c z e n i e t r a g e d y i —

s ł o w a R a d y ś w i e c k i e j :

You, Most Holy Father, be the supreme head of the church of

Christ, and therefore be you

above all other persons, men, angels, reasons, Holy Scriptures, authorities, yea, and above the w hole world. There is no man may judge you, or else command you, for so it is com e to pass.

N ow ye be Pope, and being

Pope, ye cannot err. Therefore only say thus, We be P ope and w e will be P ope; and it is

enough. Your power and au­

thority is so great, that if ye were not Pope, if yet ye once

pronounced these words, We

will be, ye should be, out of hand.

A mając tylko chwałę Bożą

przed oczym a swymi i zbawienie dusz naszych, będziem Go prosić, aby nam dał t a k i e g o d u c h a , ż e b y ś m y J e m u s ł u s z n y m i

o b y c z a j m i z w i e l k i m pa l a - n i m d u s z n a s z y c h s ł u ż y l i , a przez Jezu Chrysta Ojcu Jego i naszemu cześć, chwałę i uczci­ w o ść wszystką czynili i wyrzą­ dzali. Amen.

And having always G od’s hon­ our before our eyes, and the health of souls, we will pray that He will grant unto us t h a t p u r e - n e s s a n d e a r n e s t n e s s o f s p i r i t , t h a t w e m a y s e t f o r t h H i s g l o r y a n d s e r v e H i m in h o l i n e s s , and that we may, through Jesus Christ our Redeemer, give all praise, glory, and honour to God the Father everlasting. Amen.

S z czeg ó ły p e w n e św ia d c z ą , że tłó m a c z n ie m ia ł ja sn e g o o b ra z u p o s ta c i. K ościół rzy m sk i („ C erk iew a b o K o śc ió ł“) ra z p rz e ­ m a w ia ja k o o so b a ro d z a ju m ęskiego, r a z znów ja k o o so b a żeń ­ sk a — p ie rw sz e o d p o w ia d a p o lsk iej na zw ie „ k o śc ió ł“ , d rugie zgodne je s t z ła c iń sk ie m im ien iem „ e c c le s ia “ i z p o jęcie m p o ­ s ta c i tej, ja k o m atk i k o śc io łó w i ja k o o b lu b ien icy p ap iesk iej. L u d

(9)

rzym ski ja k o o so b a z b io ro w a m ów i w liczbie m nogiej ; a le z d a rz a się, że przez z a p o m n ien ie o d z y w a się ja k o je d n o stk a .

W a ż n iejsza d la lite ra tu ry p olskiej, bo znaczn ie o ry g in aln iejsza, je s t w y d a n a w r. 1560 „ T ra g e d y a o Mszej, z k tó re j k a ż d y s n a ­

dnie zro zu m ieć m oże p o c z ą te k i w sz e la k ą jej sp ra w ę i co o p r a w ­ dziw ej w ieczerzy P a ń sk ie j w ła śn ie k ażd y w ied zieć m a “.

W p o m y śle i u k ła d z ie p o d o b n a do p o p rzed n iej „ tra g e d y i“, dzieli się n a d w a ak ty ; k a ż d y z n ic h sk ła d a się z „ r o z p ra w “ , p o p rzed zo n y ch „ a rg u m e n ta m i“ .

I tę ró w n ież „ tra g e d y ę “ ro z p o czy n a sło w am i sw em i szatan , k n u ją cy p la n w alk i p rz e c iw B ogu ; ale m ów i on „sam z s o b ą “ . Ja k o p rzeciw n ik B oży ch c e on W ie c z erz ę P a ń s k ą „zniszczyć, u k raść, z e p so w ać a z g ru n tu w y w ró c ić “ i n a jej m iejsce coś podobnego „w staw ić, w y m y ślić a p o d rz u c ić “. Z ap o m o cą „n ie p o ­ śledniego k u n s tu a oso b liw eg o fo rte lu “ W ie czerzy P a ń sk ie j „ p e ­ w ny pogrzeb s p r a w i“ , z łu p i j ą z o d zien ia jej i „ p rz y o b ie rze a p rz y o d z ie je “ w n ie c ó rk ę sw o ją. Chce, by zro d ziła j ą „ m a tk a św ię ta rzym skiego K o śc io ła “ . Idzie tedy, b y z a m ia r sw ój w czyn w p ro w ad zić.

W ro z p ra w ie w tó rej „M atka św ię ta rzym ski K o śc ió ł“ p rz y ­ b y w a ją c e m u do niej p a p ie ż o w i m ów i o w ażnej n ow inie. P a p ie ż i cieszy się te m i m artw i. C órkę — bo có rk ę o b iecu je m u M atka — p o s ta n a w ia u k ry ć, a p o te m p o d a ć j ą za dziecko P io tra św . A le M atka ra d z i m u, by ogłosił, że je s t to c ó rk a św . J a k ó b a i K o ścio ła jero zo lim sk ieg o . P a p ie ż , k tó ry b y so b ie sy n a ży czy ł, idzie do „ p ra k ty k a rz a “ , by się o p rz y sz ło ść za p y ta ć .

P ra k ty k a rz (ro z p ra w a trz e c ia ) p rzy ch o d zi do p a p ie ż a z n o ­ w in ą o n a ro d z e n iu się có rk i n a d o b n ej. Ja k o astro lo g p rz e p o w ia d a jej św ie tn ą p rzy szło ść, a le n a stę p n ie tak że je j u p a d e k ; je d n o ją tylko u ra to w a ć m oże : je śli p a p ie ż m o c ą sw ą niebo z a m k n ie i p o w strz y m a n iep o m y śln y bieg gw iazd — lecz p ap ież p rz y z n a je się do sw ej niem ocy. Mimo to z a d o w o lo n y je s t z p rz e p o w ie d z ia ­ nej św ietn o ści. O dchodzi, p o b ło g o sła w iw sz y p ra k ty k a rz a.

Z nów w y stęp u je sz a ta n (ro z p ra w a c z w a rta ) i m yśli o tem , ja k ie im ię m a no sić c ó rk a jeg o . N a p o d o b ie ń stw o M esyasza n a ­ zw ie ją „M issa“ , bo je s t p rz e z s z a ta n a p o s ła n a n a św ia t i w ie lu przez n ią b ęd zie do p ie k ła p o sła n y c h . P o lacy im ię jej z m ie n ią n a „M sza“, bo oni dom y sw e „ m s z ą “ ( = m c h e m zaty k ają) i s łu ­ żebników jej, księży „ u m sz ą “ i b o g a c tw im u d zielą.

W p iątej ro z p ra w ie o św ia d c z a p ap ie ż „M atce św iętej K oś­ cio ło w i rz y m sk ie m u “ , że ch ce c ó rk ę ochrzcić. M atka K o śc ió ł sp rzec iw ia się te m u : c ó rk a ta k św ię ty c h ro d zicó w ch rztu nie p o ­ trz e b u je . P a p ie ż u stę p u je i z a d o w a la się daniem c ó rce im ie n ia M issa t. j. od B oga z esłan a . Z a r a d ą M atki-K ościoła p o s ta n a w ia o ddać j ą n a w y c h o w a n ie „M ądrości lu d z k ie j“ i przy d aje sw e b ło ­ g o sła w ień stw o . J a k w y g ląd a to w y c h o w an ie, p rz e d sta w ia ro z p ra w a szósta.

(10)

M ądrość lu d z k a , k tó r a Mszę w dzieciń stw ie p ie rsia m i sw em i k a rm iła , u c z y j ą te ra z , ja k m a „zaćm ić a z a sło n ić “ W ieczerzę C h ry stu so w ą . M sza z a d o w o lo n a je s t z tego i „jako p o słu sz n a d z ie w e c z k a “ g o to w a czynić w szystko, co M ądrość lu d z k a k aże.

R o z p ra w a s ió d m a je s t m onologiem W ie c z erz y C h ry stu so w ej. C h o ciaż p o d d a je się w oli Bożej, z ż a ło śc ią sk arży się o n a n a Mszę, s w ą „ n ie p rz y ja c ió łk ę i sp rzeciw n icę, k tó ra chce j ą zaćm ić, zhańbić, ży w cem n ie m a l p o g rz e b a ć “ . Ale w sm u tn y m sw ym losie b a rd ziej n a d ludźm i b o leje, niż n a d w ła sn ą zelżyw ością. P o s ta n a ­ w ia s p ró b o w a ć , czy n ie u d a się jej w p ły n ą ć n a Mszę u p o m n ien iem . M sza (w ro z p ra w ie ósm ej) o b u rza się n a s ło w a W ieczerzy, „ Jak o ż ze m n ą m ó w ić śm iesz tak p rzesp ieczn ie ? S nać m ie sobie le k cew aży sz, ja k o b y n ie zn ając, żem j a też je s t św ięta... Idź oto a w ę d ru j p re c z , g łu p ia p ro staczk o ... W idzę, iżeś b arzo g łu p ia, s p ro ś n a a n ik c z e m n a “ . N a z a rz u ty W iec zerzy o d p o w iad a, że c e ­ re m o n ie jej m a ją c h w a łę B o ż ą n a celu. „ Jak o dro g a p e r ła “ — m ów i n a to p rz e c iw n ic z k a jej — „abo ja k i drogi k lejn o t nie p o ­ trz e b u je fa rb o w a n ia a n i p rz y p ra w ludzkich, tak żeć też sp ra w y a u sta w y P a n a K ry stu so w e ... nie p o trz e b u ją lud zk ich farb ani p r z y p ra w “ . N a o b ra ź liw e s ło w a Mszy o d p o w ia d a g ro ź b ą k a ry Bożej. M sza n a w z a je m grozi, że ją p rzed p a p ież em o sk arży . Is to t­ n ie p a p ie ż w m o n o lo g u w y p o w iad a z a m ia r u w ię zie n ia W ieczerzy , a o b ja ś n ia ją c a u w a g a a u to ra — n iby a rg u m e n t p rz e d m o n o lo ­ giem — m ó w i : „ T u ju ż W ieczerza... je s t od P a p ie ż a do c iem n o ­ ści w trą c o n a , k tó r ą o n jeszcze do dzisiejszego dn ia w w ięzieniu trz y m a “ .

M sza głosi w m o n o lo g u swój try u m f (ro z p ra w a d ziew iąta). Z y sk a ła c h w a łę w ię k sz ą od B ożej, o d w io d ła ludzi od cnoty, a so ­ b ie ich z h o łd o w a ła .

Do w a lk i z M szą staje w d r u g i m a k c i e M iłośnik c h w ały B ożej. Z d aje w m o n o lo g u sp ra w ę ze sw ego z a m ia ru i jego m o ­ ty w ó w , a w re sz c ie m ó w i : „A le iż to b aczę, że tu ta k s a m z so b ą ro z p ra w u ją c m a ły s tą d p o ży tek w ziąć m ogę, a sn a ć je d n o p ró żn o czas tra w ić b ęd ę, a ta k już p ó jd ę “ . Modli się do D u c h a Ś w iętego. T en p rz e strz e g a go p rz e d n iero z w ażn em p o stę p o w a n ie m , a le gdy M iłośnik z a p e w n ia , że m a ja s n e dow ody p rz eciw k o Mszy, n a z n a ­ cza m u D uch Ś w ię ty te rm in ze Mszą n a dzień n astęp n y .

Bez żadnej p rz e rw y n astę p u je ja k o d alszy ciąg ro z p ra w y p o c z ą te k p ro c e su . D u ch Ś w ięty , jak o sęd zia, u p o m in a obie stro n y . Msza śm ieje się z tego, że ona, n a jśw ię tsz a n a św iecie, m a być o sk a rż o n a , p o w o łu je się n a d e k re ty p ap iesk ie, n a syn o d y i w y­ ro k i te o lo g ó w , k tó re jej św ię to ść stw ierd zają. D uch Ś w ięty ob iecu je ro z p a trz y ć sp ra w ę i u d z ie la głosu M iłośnikow i. T en czyni Mszy szereg p ro te s ta n c k ic h z arzu tó w , a n a u w ag ę jej, że o n a w szystko d la c h w a ły Bożej czyni, zaznacza, że ta k sam o Żydzi d la c h w ały Bożej u k rz y ż o w a li C h ry stu sa . Msza nie um ie o dpow iedzi zn aleźć, tw ie rd z i, że jak o p ro s ta c z k a o d ra z u o d p o w ied zieć nie p o trafi. Mi­

(11)

ło śn ik każe jej p o szu k a ć so b ie p r o k u ra to ra , a D uch Ś w ięty ro z ­ p ra w ę o d k ła d a n a dzień n a stę p n y .

N a w ezw an ie D u ch a Ś w ięteg o (w ro z p ra w ie II) M iłośnik czyni Mszy dalsze zarzuty. W o b ro n ie Mszy, ja k o je j p o w in o w aty , s ta je Z abobon, tw ierd zą c, że M sza n a d ro z k a z a n ie B oże dba o B o żą chw ałę. D alsza d y sk u sy a d o ty cz y k a p ła ń s tw a i kom unii p o d o b iem a p o sta c ia m i tudzież o b e cn o ści b ó stw a p o d p o s ta c ią ch leb a. M iłośnik u d e rz a n a m ię tn ie n a k sięż y i zak o n n ik ó w . W re sz c ie D uch Ś w ięty o d ra c z a sesyę do d n ia n a stę p n e g o .

T re ś c ią „w tó rej s e s y i“ je s t w y k aza n ie, że S a k ra m e n t n ie je s t ofiarą, lecz p a m iątk ą. D uch Ś w ię ty p rz y z n a je w tej sp ra w ie słu szn o ść M iłośnikow i i znów te rm in n a d zień n a s tę p n y o d k ła d a .

N a „ trzeciej s e s y i“ M iłośnik w d alszy m ciąg u s ta ra się w y ­ k azać, że w S a k ra m e n c ie C h ry stu s n ie je s t ob ecn y , że S a k ra m e n t je s t tylko figurą, a sło w a C h ry stu sa „To je s t cia ło m oje — to je s t k re w m o ja “ p o jm o w a ć n a le ż y p rz e n o śn ie . O p iera tw ie rd z e n ie sw e n a c y ta ta c h z P is m a , n a z w y cz ajach a p o sto lsk ich i w y w o ­ d ach filozoficznych. Z a rz u c a cich e w y m a w ia n ie słó w k o n se k ra c y i, ch w alen ie o b razó w i cześć Ś w ięty ch .

P odczas „ cz w a rtej s e s y i“ z b ie ra M iłośnik sw e zarzu ty . S zy ­ dzi z ró żn y ch ro d za jó w m szy w sposób, k tó ry „R o z p ra w ę “ R eja p rz y p o m in a : „K toby n a ją ł m szę G rzegorzow i, p rzez to d u sze z czy śca w yw odzi, R o c h o w a od p o w ie trz a zach o w u je, M arcin o w a i W a le n to w a od d ziw nych a ro zliczn y ch n iem o cy , Z y g m u n to w a od feb ry , A ntoniego o p a ta strz e ż e św ini od zd y ch an ia, M aryej M agdaleny m sza zgubę n a jd u je , A poloniej zęb y leczy, D ucha Ś w ię ­ tego m sza daje dob reg o i gładkiego m ę ż a “. M sza tra c i p ew n o ść s ie ­ bie : „ P a n ie sędzio sp raw ied liw y , a gdybych się jeszcze po lep szy ć m o g ła ? “ D uch Ś w ięty daje je j ty d z ie ń do n a m y słu .

N a „sesyi o s ta te c z n e j“ D uch Ś w ięty w y d a je w y ro k p o tę p ia ­ ją c y n a Mszę. T ak sam o p o tę p ia jej sługi i n a jej m iejsce p rz y ­ w ra c a W ieczerzę P a ń sk ą .

W ie c z erz a dziękuje B ogu z a ten w y ro k i u d ziela w ie rn y m szereg u u p o m n ień w m yśl z a sa d p ro te sta n c k ic h . W z y w a do n ie ­ n aw id z e n ia Mszy, w zy w a z a ra z e m do cnót, a prz ed ew szy stk iem do w ia ry : „...A by ta k ś w ie c iła św ia tło ść w asza , t. j. w ia ra w a ­ sza p rzed ludźm i, żeby oni w id ząc cn o tliw e a pob o żn e sp ra w y w asze, a ućciw e i k rz eściań sk ie p o stęp k i w asze, chw alili a w y s ła ­ w ili z w am i B oga O jca n ieb iesk ieg o , k tó r e g o 1) niechaj b ęd zie w ie c z n a cześć i c h w a ła p rzez P a n a Je z u sa K ry stu sa s p o łu i z D uchem Ś., B ogu w T ró jc y je d y n e m u a w iecznem u. A m e n .“

N a p o c z ą tk u d zieła je s t w ie rsz łaciń sk i P a w ła L ism a n in a z K o rc y ry „A d le c to re m “ , p o d a ją c y tre ść książki, a k o ń czą cy się sło w am i :

4 0 6 Dr Juliusz Kleiner,

Tak w druku — zdaje się jed n a k m a być „którem u“, bo dalej czytamy „Bogu je d y n em u “ .

(12)

Quicquid agas, quicquid moveas, saevissime Papa, Non procul est regni magna ruina tui.

W p ro z a ic z n ej p rzed m o w ie polskiej dedy k u je L ism an in dzieło R ad ziw iłło w i. Z a z n a c za , że z jeg o to in ic y a ty w y w y szed ł p rz e ­ k ła d p ierw sze j „ tra g e d y i“ : „...B ędąc w W ielk iej P o lszczę d a łe m b y ł z w łoskiego p rz e ło ż y ć , a p rz ez je d n ą z a c n ą osobę n a św ia t w y p u śc ić p rz y p isa n e im ie n iu W . X. M. O chinow e książki o z w ierzch ­ n o ści p a p ie sk ie j“ . T e ra z zaś „ty d rugie k sią ż k i“ n a k ła d e m sw oim d a ł w y d ru k o w ać .

W drugiej p rz e d m o w ie „Ku czy teln ik o w i“ stre sz c z a i p o le c a L ism a n in dzieło O ch in a *).

N a stę p u je w ie rsz o w a n a „ In w e k ty w a k u k rz e śc ia ń sk ie m u b r a t u “, o śm io zg ło sk o w y m w ierszem n a p is a n a przez L ism an in a, p o d a ją c a tre ś ć „ k sią ż e c z e k “ , k tó re są „przez O ch in a m ęża cnego I te ra z czasu n ied a w n eg o | języ k iem w łoskim sp isan e | a tu do P o lsk i p o d a n e “ , są zaś „w y b o rn e, zb aw ien n e i k tem u d w o rn e “ . P o „ tra g e d y i“ n a stę p u je „ o sta tn ia n a m o w a “ , w ierszem je d e - n asto zg ło sk o w y m , p o d a ją c a najw a żn iejsze n a u k i, w y p ły w a ją c e z „ tra g e d y i“ i w z y w a ją c a do o p ie ra n ia się w y łączn ie tylko n a sło w a c h C h ry s tu s a :

Ukażmy w sobie tę przychylność pilną К nauce jego, co sama bezpiecznie Trwa i trwać będzie aż na wieki wiecznie.

A u to rem p rz e k ła d u je s t w edług prof. G rabow skiego sy n o ­ w iec L ism an in a, P a w e ł 2).

O d p y c h ają ce to dzieło, ja d e m i b ło te m o b rz u c a ją ce K ościół i je g o ś w ię to ś c i3). T rz e b a o d czy tać O chinow e trag ed y e, b y z ro ­ zu m ieć, do ja k ic h ro z m ia ró w się g a ła n ien a w iść re lig ijn a, ja k b r u ­ ta ln ie to czo n o w alk ę. W y m a g a to p ew nego p rze z w y c ięż e n ia się,

x) Ciekawa jest w tej przedm owie uwaga autora o pożytku złych książek: „Są dzieła złe i dobre, wszystkie nie są bez pożytku, bo dobrego złe zepsow ać nie mogą, gdyż sobie z nich przestrogę bierze, czegoby się słusznie przestrzegać i warować i czegoby się hamować miał“.

a) „Encyklopedya K ościelna“ oba przekłady przypisuje bez

zastrzeżeń Ostafiemu Trepce, prof. Grabowski (Z dziejów lit. kalw., 4 0 6 ) synow cow i Lismanina. Że Wójcicki, podając „tragedyę“ za dzieło Jana Herbesta, pom ieszał ją z innym zupełnie, o sześć lat później wydanym, katolickim traktatem, stwierdził już Trębicki (Bibl. Warsz., 1843, IV).

3) Zaznaczyć muszę, że ustępów najbardziej obelżywych nie

cytowałem , a przecież podane wyjątki wystarczą chyba, by wywrzeć na czytelnikach odpychające wrażenie.

(13)

b y dzieło ta k ie o cen ić ch ło d n o i sp ra w ie d liw ie , ja k o h isto ry c z n y d o k u m e n t i u tw ó r literack i. A ze sta n o w isk a h is to ry c z n o -lite r a ­ ckiego dzieło to w c a le w ybitne.

K o n c ep cy a b a rd z o zb liżo n a do „T rag ed y i o z w ie rz c h n o śc i“ . I tu , ja k w p o p rze d n iej trag e d y i, a k c y a rz u c o n a n a tło w a lk 1 s z a ­ ta n a z B ogiem . Jak ta m zw ierzch n o ść p a p ie sk a , ta k tu Msza p o ­ ję ta je s t ja k o tw ó r i n a rz ę d z ie sz a ta n a . W o b u u tw o ra c h a k c y a ro z ła m a n a n a dw ie c z ę śc i: k a to lic k ą i p r o te s ta n c k ą ; ta o s ta tn ia je s t tu u ję ta w form ę p ro c e su , ta k c h ętn ie u ż y w a n ą w w ie k a c h śred n ich . I tu i tam w p ro w a d z a a u to r u o so b io n e p o ję c ia .

A le są też w y b itn e ró żn ice — i to ró żn ice, k tó re d a ją „ T r a ­ gedyi o M szej“ p o n ie k ą d w y ższą w a rto ść p o d w zg lęd em k o n c e p - cyi d ra m a ty c z n ej, m im o że b a la s t p o lem ik i o b c ią ż a j ą w w ię k ­ szy m jeszcz e s to p n iu , niż jej p o p rzed n iczk ę i że s a m a b o h a te rk a je s t u o so b io n em pojęciem .

K onflikt d ra m a ty c z n y — jeśli w olno tu u ży ć tego w y ra ż e ­ n ia — z a ry so w a n y silniej i p lasty czn iej. W „ T ra g ed y i o z w ie rz c h ­ n o ś c i“ m ieliśm y a b s tra k c y jn ą w alkę sz a ta n a z B ogiem — w alk ę, k tó ra n a los w a lc z ą cy c h nie w y w ie ra w p ły w u . C h ry stu sa w c a le n ie d o ty k a ją ciosy sz a ta n a , L u c y p e r po o siąg n ię ciu try u m fu n ik n ie n a m z oczu i klęski jego nie w idzim y. In aczej w „T ra g e d y i o M szej“ : a b s tra k c y jn a w a lk a sz a ta n a z B ogiem zm ien ia się w k o n k re tn ie jsz ą znacznie w alkę Mszy z W ie c z erz ą . P o ję te ja k o in d y w id u a, w alczą one isto tn ie o b y t sw ój ; try u m f Mszy w trą c a W ie czerzę do w ięzien ia, u p a d e k Mszy s p ro w a d z a try u m f W ie c z e ­ rzy. Gdy w p o p rzed n iej trag ed y i siły w alc z ą ce są ro zd z ielo n e, ta k że p a p ież i sz a ta n tylko w p ierw szej części, C h ry stu s i k ró l ty lk o w drugiej części w y stę p u ją i w te n sp o só b n ie m a o d p o ­ w iedniego p o łą c z e n ia d zia łan ia i p rz e c iw d z iała n ia , tu ob ie s tro n y w y stę p u ją w obu c zęściach i d o zn ają zm ian y losu. K a ta s tro fa w „T rag ed y i o z w ie rz c h n o śc i“ n ie sp a d a n a b o h a te ra p ierw sze j części B onifacego, tu sp a d a o n a n a Mszę, ja k o n a in d y w id u u m . P rz e z w p ro w ad zen ie u p o m n ie ń W iecz erzy i o b ro ń czej ro li Z a b o ­ b o n u , sto su n ek d z ia ła n ia do p rz e c iw d z iała n ia je s t o w iele śc iśle j­ szy. C a ła ak c y a b a rd ziej sp o ista i k o n k re tn ie jsz a , bo n ie o ab ­ s tra k c y jn ą zw ierzch n o ść chodzi, ale o o s o b ę Mszy, k tó ra ja k o o s o b a u staw iczn ie w y su n ię ta je s t n a p la n p ie rw sz y i akcy ę sk u p ia d o k o ła siebie. O czyw iście z ajęcie b u d zi p rz e d e w sz y stk ie m a k t p ierw szy ; drugi dzięki b a la sto w i p o le m ic z n e m u sta je się ro zw le k ły i nudny.

W zw iązku z w ięk szą w y ra z isto śc ią i d ra m a ty c z n o ś c ią akcyi p o z o sta je też b a rd ziej w y ra z ista c h a r a k te ry s ty k a osób. Msza, m im o , że je s t p o jęciem u o so b io n em , m a ce c h y ja s n o z a ry s o w a ­ n ej in d y w id u a ln o śc i, czy gdy u leg a p su ją c e m u w p ły w o w i M ądro­ ści ludzkiej — czy gdy z g ru b ia ń sk ą h a rd o ś c ią do W ieczerzy p rz e m a w ia — czy gdy d u m n a i p e w n a sie b ie w y stę p u je w p ro ­ ce sie — czy gdy tra c ą c p e w n o ść siebie, ch ce się rz e k o m ą n a i­

(14)

„ T ra g ed y e“ O china. 4 0 9

w n o śc ią r a to w a ć a w re szcie, zrzu ciw szy p o zo rn ie p y ch ę z se rc a , p o w ia d a : „ P a n ie sędzio sp raw ie d liw y , a g dybych się jeszcze p o ­ lep szy ć m o g ła “ . P a p ie ż i M atka-K ościół sk re ślen i są o w iele ja - sk raw szem i b a rw a m i, niż w „T rag ed y i o z w ie rz c h n o ści'1. S z a ta n , p o ję ty tak sa m o , ja k w „T rag ed y i o z w ie rz c h n o śc i“, tylko ściślej z a k c y ą z łą c z o n y . D u ch o w i Ś w iętem u , W ieczerzy i M iłośnikow i b ra k w y b itn y ch ry só w ; D uch Ś w ięty ty lk o ja k o sędzia w y stę p u je . P ra k ty k a rz i Z ab o b o n s ą m an ek in am i, p rzezn aczo n y m i do w y g ła ­ s z a n ia zd ań p e w n y c h ; sam o je d n a k w p ro w ad ze n ie Z ab o b o n u ja k o o b ro ń c y Mszy ożyw ia nieco n ie z b y t oży w io n y a k t drugi.

T re ść u c z u c io w a bog atsza, niż w „T rag ed y i o z w ierzch n o ­ ś c i“ , k tó rej u stę p y w ro d z a ju skargi i m o d litw y W ie c z erz y i m o ­ dlitw y M iłośnika czy też w ro d z a ju d rasty czn eg o o p isu u c z u ć b rzem ien n ej M atki s ą obce, ale tre ś ć ta p rzy g n ie cio n a je s t p ie r ­ w ia stk ie m ro zu m o w y m . Z re sz tą p rz y p rz e d sta w ie n iu u cz u ć i p o ­ sta n o w ie ń nie chodzi a u to ro w i o w y ra z liry czn y , ale ra czej o ro z u m o w e o k reślen ie i u m o ty w o w a n ie . I tu dochodzim y do k w e sty i b a rd z o w ażnej d la oceny „ tra g e d y i“ . Już w „T rag ed y i o z w ie rz c h n o śc i“ , ale b ard ziej jeszcze w „trag ed y i o M szej“ w y stę p u je ogrom nie d o k ład n e, w p ro st p e d a n ty c z n e a n a lizo w an ie p o s ta n o w ie ń i ich u m o ty w o w a n ie . K ażd a o so b a p rz e d czy n n em w y stą p ie n ie m z a s ta n a w ia się, ro z w a ż a m o ty w y , o bm yśla środki. M onolog s z a ta n a n a p o c z ą tk u a k tu I, m onolog M iłośnika n a p o ­ cz ą tk u II s ą teg o k lasy czn y m i i — n u ż ą c y m i p rzy k ład am i. C hęt­ n ie p o słu g u je się a u to r p rz y u m o ty w o w a n iu ogólnem i zd an iam i ; n ie m a l k o m iczn y efekt w y w o łu je to w ta k ic h n. p. sło w a c h Ma­ c ieja w „T rag e d y i o z w ie rz c h n o śc i“ , k tó ry p ro si L ep id a o o zn aj­ m ien ie p o w o d u rad o ści, b o se rc a sz la c h e tn e w ięk szą ra d o ść czują, gdy in n y m jej u d zielają.

T a a n a liz a p s y c h o l o g i c z n a , choć p o z b a w io n a w szel­ kiej su b teln o ści, ale w y stę p u ją c a w szerszym zakresie, niż w d a ­ w n iejszy c h p o lsk ich u tw o ra c h — to m o t y w o w a n i e s k r u ­ p u l a t n e , ch o ć p ro z aic zn e i p e d a n ty c z n e, w y z n a c z a o b u „ T r a g e d y o m “ w a ż n e s t a n o w i s k o w h i s t o r y i l i t e ­ r a t u r y .

N a tre ś ć m y ślo w ą sk ła d a się n a m ię tn e o sk a rż e n ie k a to li­ cyzm u i jego o brzędów , p o łą c z o n e z ro z w in ię c ie m z a sa d p ro te ­ sta n ck ic h . P ro w a d z e n ie p o lem iczn ej d y sp u ty w drugim ak cie nie m oże ró w n a ć się z żyw ością, ja k ą n iek ied y — ch o ciaż nie z aw sze — m a dyalog „ T rag ed y i o z w ie rz c h n o śc i“. W w yższym jeszcze sto p n iu , niż w p ią tej i o sta tn ie j ro zm o w ie p o p rzed n iej tra g e d y i, u tw ó r przech o d zi w tr a k ta t teolo g iczn y o p rz em o w ach n ie sk o ń czen ie długich. P o ję c ie Mszy ja k o osoby n ad a ło z a rzu to m często c e ch ę k o n k re tn ie jsz ą i b ard ziej o so b istą i dało im n ie ­ kiedy fo rm ę siln y ch i w y ra z isty c h o b ra z ó w ; d o tyczy to szczególnie p rz e p o w ie d n i P ra k ty k a rz a i w y ro k u D u c h a Ś w iętego. W tra k ta ta c h p o le m ic z n y c h jed n ak , k tó re w y p e łn ia ją a k t drugi, k o n k re tn e p rz e d ­

(15)

410 D r Juliusz Kleiner,

sta w ie n ie Mszy ja k o o so b y o czyw iście k o n sek w en tn ie z a trz y m a ć się nie dało i a u to r z a p o m in a czasem o „ p a n i M szy“ , a m y śli ty lk o o m szy p ra w d z iw e j.

Już Sobolew ski w „D zienniku w ileń sk im “ J), o m a w ia ją c u stę p o O chinie, z a w a rty w „ W ia d o m o śc ia c h h is to ry c z n o -k ry ty c z n y c h “ O ssolińskiego, tra fn ie w sk a z a ł p ie rw o w z ó r „ T rag ed y i“ ; n ie z a le ż n ie od niego, ja k się zd aje, u c z y n ił to ró w n ież L e le w e l w „B i­ b liograficznych k się g a c h “ 2). A le an i oni, a n i żad en z p ó ź n ie jsz y c h bad aczy , z b y w a ją c y c h za w sze „ T ra g e d y e “ O china k ró tk ą w z m ia n k ą , nie z a ją ł się sto su n k iem polskiego p rz e k ła d u do o ry g in ału .

O ryginał O ch in a n o si ty tu ł : „D isp u ta di M. B e rn a rd in o O chino in to rn o a lia p re se n z a d el corpo di G esu C h risto n e l sa c ra m e n to della C ena. In B asilia M DLXI“ 3). W r. 1561 u k a z a ło się tłó m aczen ie ła c iń s k ie : „B e rn a rd in i O chini S en en sis lib e r de C o rp o ris C h risti p ra e s e n tia in C oenae S ac ra m e n to . In q u o a c u ta e st tra c ta tio de M issae origine a tq u e e rr o r ib u s “ .

T r a k ta t O china s k ła d a się z n a stę p u ją c y c h ro z p ra w te o lo ­ gicznych :

1. D’u n a d isp u ta fa tta tr a c e rti dotti dei P a p a e u n C h ri­ stiano in c a rc e ra to , c ir c a 1’e sse re , o no n esse re il c o rp o di C hristo n el p an e, e il su o san g u e n e l vino.

2. D ella G en ealo g ia degli e rro ri P a p i s t i c i ... S e rm o n e I (na górze ty tu ł stro n ic : E rro ri d e lla M essa. T y ch e rro ri w y m ie n ia O chin 93).

S e rm o n e II: Id o la tria d e lla M essa. S e rm o n e III: P re p a ra tio n e a lla Cena. S e rm o n e IV : — z tym sa m y m tytułem . S e rm o n e V : R en d im en to delle g ratie. S erm o n e V I: C o n c iliatio n e dei D isp areri.

S e rm o n e VII: D ella T ra g e d ia d ella M essa. E d in p rim a com e fu c o n cetta, n a c q u e e fu b a tte z z a ta (ty tu ł s tro n ic : N a tiv ità d e lla Messa).

S e rm o n e VIII: C om e la M essa fu n u trita , e e d u c a ta , creb b e e essen d o o rn ata , e a rric c h ita , p e rv e n n e a so m m a d ig n ità e e c - cellen za (L a v ita e s ta to della M essa).

S e rm o n e IX : N el q u a le si tr a tta com e la M essa fu a c c u sa ta , le risp o ste da e ssa d ate, e il p ro c e sso ehe c o n tra di lei fu fatto (II p ro c e sso d ella M essa).

S erm o n e X : D ella s e n te n z a d a ta da Dio c o n tra la M essa (C o n d an n ag io n e d ella M essa).

S erm o n e X I: N el q u a le si n a r r a il la m e n to della M essa (II la m e n to d ella M essa).

*) Dziennik wileński, 1821, II, s. 443.

2) Bibliogr. ksiąg dwoje, II, s. 428; por. artykuł Trębickiego w Bibl. Warsz. 1843, IV (o Teatrze starożytnym W ójcickiego).

(16)

„T raged ye“ O china. 411

S e rm o n e X II: N el qu ai si tr a tta , com e p o treb b e e d o v e re b b e rifo r m a rs i la M essa (R ifo rm atio n e d e lla M essa).

Z a sa d n ic z a tre ś ć polskiej „ tra g e d y i“ w z ię ta je s t z se rm o n e V II— IX i z p o c z ą tk u se rm o n e X,

O tem , ja k b a rd z o ró żn i się p rz e k ła d polski od w łoskiego te k stu , d a nam p o ję c ie p e w n e sam o z e staw ien ie ro zm iaró w ro z ­ p ra w p o szcze g ó ln y ch z odno śn y m i u stę p a m i tra k ta tu O china.

P ie rw sz y m o n o lo g szatan a, liczący 237 w ierszy, o d p o w iad a 42 p o c z ą tk o w y m w ierszo m se rm o n e V II; że zaś w iersz p o lsk i w y n o sz ą c y p rz e c ię tn ie 24 lite ry ró w n a się n ie sp e łn a 4/ 7 w łoskiego, w y n o sząceg o lite r 41, te k st w ięc p o lsk i liczy około 135 w ierszy ró w n y c h w ło sk im , je s t te d y p rz e sz ło trz y razy o b szern iejszy . W te n sa m sp o só b obliczym y, że d ru g a ro z p ra w a ro zm iaram i p rz e w y ż sz a o d n o śn y te k st w łoski c z te ry razy , trz e c ia n iem al trz y razy , c z w a rta d w a raz y , p ią ta p ra w ie sied m razy , szó sta p ra w ie trzy ra z y . T e ro z p ra w y o d p o w ia d a ją se rm o n e VII i VIII. R o z p ra w a siódm a, ó sm a i d z ie w ią ta są d o d a n e . A kt II o d p o w ia d a 454 w ie r­ szo m w ło sk im (serm o n e IX i p o c z ą te k serm o n e X), liczy zaś stro n 460 t . j . w ięcej stro n , niż o d n o śn y te k s t w łoski w ierszy (jest p r a ­ w ie 14 ra z y o bszerniejszy).

P rz y s tę p u ją c do szczegółow ego z e staw ie n ia, przed ew szy stk iem stw ie rd z ić n a le ż y , że d o p ie ro p o lsk i a u to r — m oże p o d w p ły w em „T ra g e d y i o z w ie rz c h n o śc i“ — n a d a ł d z iełu form ę d ra m a ty c z n ą ; u O c h in a m a m y o p o w ia d a n ie cią g łe, w y p e łn io n e ty lk o p rz e w a ż ­ n ie c y to w a n e m i ro zm o w am i i p rz e m o w a m i i tak u łożone, że roz­ dział n a scen y d ra m a ty c z n e nie p rz e d s ta w ia w ielkiej tru d n o śc i.

„Satan — zaczyna Ochino — vedendo che la Cena del’ Si­ gnore... era una delle utili, sante, dolci, ricche, honeste e felici cose ehe havesse il figliuol di Dio lassate in terra, com e quel che

è a D io contrario, determino, non so lo di torla via, ma e di intro-

dur in lu ogo suo la più impia e pestifera cosa, ehe possa imaginarsi, e sotto pretesto di b en e“.

To o p o w iad an ie zm ie n ia polski a u to r n a m o nolog sz atan a, z a c h o w u je p rz y te m to k m yśli i n a w e t sposób w y ra ż e n ia ory g i­ n a łu i d a je tylko ro z sze rzen ie czy to sty lo w e („ W ieczerza P a ń sk a je s t m i ę d z y i n n y m i r z e c z a m i z a c n y m i , r o z k o s z ­ n y m i , w d z i ę c z n y m i , p o ż y t e c z n y m i i p o t r z e b ­ n y m i rz e c z n az a c n iejsza i t. d .“) czy rz e c z o w e ; sz a ta n o b szer­ niej m o ty w u je p la n sw ó j, z a zn acz a, że nie m oże sam z siebie có rk i w y d a ć ani z żo n ą jej m ieć, lecz ty lk o w cu dzołóstw ie.

P rz e d sta w iw sz y z a m ia r sz a ta n a , p isze O c h in o : „E cosi ri- so lu to , in stillo q u esto s u o sem e e c o n c e tto , n e lla m e n te di A nti­ c h r is to “ , i m ów i o o b ie tn ic a c h d a n y c h K o ściołow i rzym skiem u. T e n u s tę p w łączony je s t do m o n o lo g u w form ie sn u c ia p lan u , p rz y c z e m odm iennie od te k s tu w ło sk ieg o , a zgodniej z tre ś c ią

(17)

412 D r Juliusz Kleiner,

i zm ysłow em p rz e d sta w ie n iem p o sta n a w ia sz a ta n „w p u ścić... to w ym y ślen ie sw oje... w w o lę a w se rce M atki św iętej K o śc io ła rzy m sk ieg o “ .

M onolog M atki-K ościoła je s t p a ra fra z ą O chinow ego o p is u jej brzem ien n o ści. K oniec m on o lo g u , w k tó ry m p o s ta n a w ia u w ia ­

dom ić p a p ie ż a , sło w a p a p ie ż a , stw ierd zająceg o jej fra su n e k , od­ pow iedź M atki („W tej w aszej n ieb y tn o ści a w ty m sw ym d łu g im oczekiw aniu, gdy w as n ie w idzę, te d y m i się je d n a godzina ta k zda, ja k o b y ro k iem b y ła “), je j w y znanie, że m a ozn ajm ić „ rz e c z p iln ą “, d odane.

N astęp u je p a ra fra z a o ry g in a łu , stylow o n ieco ró ż n a od te k stu łaciń sk ieg o n. p.

Questa si gran pazzia non ci To tu z płochej głow y

wichro-farai già fare wata rada.

W ła sn o śc ią tłó m a c z a je s t pom ysł, by dziecko p o d a ć za c ó rk ę Ja k ó b a św . i życzenie p a p ie ż a , by się syn u ro d ził. U O ch in a p a ­ pież nic nie m ów i o u k ry c iu córki, o z a ta je n iu jej p o ch o d z e n ia , tylko z a p e w n ia M atkę — m ó w ią c ą „eon d o lersi m o lto “ — że m a w ładzę, „di le g ittim a r figliuoli, n o b ilita rg li e p rep o rg li a tu tti gli a s tr i“. P rz e p o w ie d n ia a stro lo g a, s p a ra fra z o w a n a w trz e c ie j ro z p ra w ie , w zb o g a co n a je s t w zm ian k ą o „ ro z m ia ta n iu “ c h le b a ludzi ub o g ich i daje w o b ra z a c h sw y ch w ięcej szczegółów :

Lasso star di parlar de suoi (Będzie miała) „śpiewaków,

trę-odori, canti suoni e musiche. baczów, organistów, lutnistów,

piszczków, wonności, kadzenia, perfumy, balsamy“.

To, co praktykarz m ówi o ssaniu krwi ludzkiej, wzięte jest z serm one IX, tam to powiada Bóg do Missy: „E di più intendo, che sei una gran Strega imperoche succhi il sangue, cio è la robbia, non solamente a fanciulli, ma a giovani, vecchi, ricchi, po- veri, e a tutti; e si destramente, ehe non se ne accorgano“.

O ry g in a ln y je s t p o c z ą te k rozm ow y, w k tó ry m p apież m ó w i, że ra czej sy n a by so b ie życzył, P ra k ty k a rz zaś tłóm aczy, że sy n zaćm iłb y jeg o c h w a łę i m ó w i o pięk n o ści jeg o córki. O ry g in aln e je s t ró w n ie ż zak o ń cz en ie scen y . (P apież o św ia d c z a w z a k o ń c z en iu tem P ra k ty k a rz o w i : „D ość m y n a tym m ieć będziem y, gdy c ó rk a n a sza szczęśliw ie p a n o w a ć będzie przez ta k długi czas. A m y też za ty m p rzy niej m o cn ie się z a sta w o w a ć będziem y, z p iln o śc ią s p ra w u ją c u rz ą d p a p ie stw a naszego, b ro n ią c go też jak o n alep iej um ieć b ęd ziem y a ja k o n am ę ź n ie j b ęd ziem m ogli“ . P ra k ty k a rz chw ali go za to ; lep iej czyni p ap ież, z d a n ie m jego, niż M ary a M agdalena, „gdy C h ry stu sa słu e h a ć w o la ła , opuściw szy w szystko sta ra n ie około rzeczy doczesnych... A ta k j a ju ż z tym n a te n

(18)

„T raged ye“ O china. 4 1 3

czas od w as o d e jd ę “ , — p o w ia d a — „ a w szakoż od w aszej św ię ­ to ści żądam b ło g o s ła w ie ń s tw a “ . P a p ie ż : „A m y to b ie ty le k ro ć b ło g o sław im y , ile je s t k ro p w ó d m o rs k ic h “).

Najmniej — bo „tylko“ w dw ójnasób — rozszerzony jest drugi m on olog szatana, który i w e włoskim tekście występuje jako m onolog przytoczony (Hor Satan pensando che il Papa la farebbe battezzare, e che lui farebbe il compare, e la Prudenza humana la comare, andô considerando che nom e gli doveva imporre. E disse infra se stesso “ etc.).

P olski a u to r d o d a ł p rze d e w szy stk iem u m o ty w o w a n ie . S z a ta n stw ierdziw szy, że, „kto z a k ła d a g ru n t dobry, w ięk szą p o ło w icę z b u d o w a ł“, za zn acza, że ju ż to u czy n ił i m ów i o tem , ja k w ażn e je s t n a d a n ie im ie n ia ; d o w o d em tego, że sam Bóg w sta ry m Z a­ k o n ie n a d a w a ł ludziom im iona. P o w y liczen iu im io n m ożliw ych i u z a sa d n ie n iu im ie n ia „M issa“ , z u p e łn ie zgodnem z w łoskim te k ste m dodaje sz a ta n k om iczne n ieco w y jaśn ien ie w y ra z u p o l­ skiego „ m sz a “ .

D otąd tłó m acz polski ro z szerz ał o ry g in ał, w zb o g a c a ł go d o ­ d atk am i, ale nie z m ien iał to k u akcyi. T ego ro d z a ju zm ian ę w i­ dzim y w ro z p ra w ie p ią tej. W e d łu g te k stu w łoskiego C h iesa R o­ m a n a p o czątk o w o nie chce n a c h rzest zezw olić, ale się w k o ń c u zgadza. „Et non hav reb b e mai consentito, se il P ap a non gl’havesse detto, che il suo com pare gli farebbe un ricco presente e di più pro m esso di farla battezzare con l’ogli *) da lui co n secrati“ .

W polskim p rz e k ła d z ie p a p ież w o b ec o p o ru M atki K ościoła o d stęp u je od ż ą d a n ia c h rztu . W szczeg ó łach ro zm o w y ta k m ało trz y m a się a u to r te k stu O china, że w śró d 125 w ierszy p a ra fra z ą je s t tylko 17.

Izaż to wam z pamięci w y- I figliuoli e le figliuole di Adamo sz ło , żem ja jest święta Matka e Eva che nascan con peccato, Kościoła Rzymskiego ? Izażeście debban battezzarsi, ma la nostra wy nie jest ojcem naświętszym? figliuola nata della vostra santis-Krzeście wy tam jako chcecie sima santità e della santa Chiesa dzieci matki Ewy a Adamowe, Romana, non debbe battezzarsi, które się rodzą w grzechu a w e- com e s ’ella fusse una Turea, una die ciała, abowiem takowe na- Giudea, о una Pagana,

rody krztu potrzebują. Ale naszym dziatkam nigdy tego nie trzeba. A tak ja na to nie przyzwalam ani nie przyzw olę, aby córka moja a zwłaszcza takowa, miała być krzczona. Wszak nie jest Turczynka ani Tatarka ani żadna poganka.

*) Jest to więc właściwie chrzest nieważny.

(19)

414 D r Ju liu sz K leiner,

Na opow iadaniu o rozm ow ie papieża z K o ścio łem w spra­ w ie chrztu kończy się serm one VII, który zam yka O chin nastę­ pującą konkluzyą: „Hor dali’ origine che ha havuta la Messa, puó facilmente ogn’ un vedere, quanto sia impia: e quanto noi altri, a quali D io ha dato lume délia sua impietà, siamo obligati a ren- dere gratie a Dio, al quai si seinpre ogni laude, h on ore e gloria per Gesu Christo Signor nostro. Am en“.

Serm one VIII zaczyna się od przedstaw ienia pierw otnej W ieczerzy Pańskiej z czasów apostolskich. Po tym w stęp ie w raca Ochin do daw nego opow iadania: Po narodzeniu zo sta ła „M issa“ oddana „alia cura di quella Prudenza“, ta ma ją o zd o b ić, „di tali e tanti cerimonie, le quali havesseno apparenza, e estrinseco splen­ dore di santità, che ne gl’ occhi del m ondo offuscasse la vera santità della Cena del Signore, per poter torla via, e in lu ogo suo metteà la M essa“.

N a stę p u je p rz y to cze n ie n au k , ja k ie daje P ru d e n z a .

P o lsk a ro z p ra w a p ią ta z a czy n a się sło w am i M ąd ro ści lu d z ­ kiej, k tó ra p rze d e w sz y stk ie m za p e w n ia Mszę o sw ej m iło ści, n a ­ stęp n ie p a ra fra z u je p rzy to czo n y u stęp O china. R a d y M ądrości zgadzają się z to k iem m yśli o ry g in ału , z t ą ty lk o ró ż n ic ą , że w p lecio n y je s t do n ich c a ły u stę p tego ro z d z ia łu u O c h in a, t r a k ­ tu jący o p ie rw o tn e j W ie c z erz y P a ń sk ie j i w y c ie c z k a p rz e c iw księżom .

R ozm o w ę oży w ia tłó m a c z , w k ła d a ją c w u s ta Mszy u w ag i, k tó ry c h n ie m a w e w ło sk im tek ście . Z a ra z z p o c z ą tk u d o d a je sło w a Mszy, że będzie w d zięczn a i p o słu sz n a ; p o te m k a ż e je j w y stę p o ­ w ać p rz e c iw rz a d k ie m u p rz y jm o w a n iu S a k ra m e n tu p rz e z la ik ó w : „M nie się to z a rzecz słu sz n ą n ie zda, p rzeczb y to b y ć m ia ło , gdyż ta k o w e sp o łeczn e u ż y w a n ie S a k ra m e n tu je s t lu d z io m b a rz o p o trz e b n e i p o ż y te c z n e “ . Gdy M ądrość m ów i o s z a ta c h k o ś c ie l­ n ych, M sza w y ra ż a sw e n ie zad o w o len ie. A żeby p rz e m o w y P r u - denzy z m ien ić n a dyalog, w k ła d a a u to r n iek ied y w u s ta M szy z d an ia, k tó re w y p o w ia d a P ru d e n z a n. p.:

Msza: T oby mi się też za rzecz Et havrei ordinato, che cias- zdało, iżbyście tym prostakom roz- cun secolare, quando si com m u- kazali, aby każdy z tych św iec- nica, havesse havuto un paio di

kich laików, gdy będzie miał mascelle d’ argento in bocca,

przystępować, gębę srebrem p od - acció non havesse a toccare 1’hos-

futrował i t. d. tia, o ii vino ; ma veddi che in

ogni m odo bisogna che lo toc- casseno eon lo stom acho.

T ak sam o z a rz u t co do p o m a sz c z a n ia o p ła tk ó w w o sk iem a lb o ło jem , w y m ien io n y p rzez P ru d e n z ę , w p o lsk iem te k ście M sza w ygłasza.

R o zszerzen ie te k stu łą c z y się z o ż y w ie n ie m d y a lo g u ; w e w ło sk im tra k ta c ie P ru d e n z a m ów i o ch leb ie p rz a śn y m . M essa ra z

Cytaty

Powiązane dokumenty

 Członek zarządu nie miał możliwości w danym czasie złożyć Członek zarządu nie miał możliwości w danym czasie złożyć wniosku o upadłość;. wniosku

0 godzinie 13.30 na placu Litewskim zostanie otwarta wystawa przygotowana przez lubelski oddział Instytutu Pamięci Narodowej pŁ „Wasza Solidarność - nasza wolność"

Dziś po tej społeczności pozostały tylko wspomnienia i nieliczne pamiątki - dwa kirkuty, budynek jesziwy, tablica obrazująca zasięg miasta żydowskiego na Podzamczu, izba

Podstawowym celem praktycznego szkolenia żołnierzy jednostek OT, które realizowano w ramach prac wykonywanych na rzecz gospodarki narodowej było „osiągnięcie przez

Sprawdzanie przygotowania do ćwiczeń dokonuje się za po­ mocą tekstów dydaktycznych /na przykład: testu wyboru wielokrot­ nego, testu luk, testu oceny prawdziwości

Nawi¹zuj¹c do tezy wyjœciowej, która zak³ada, ¿e prawo rozmyœlnie kreuje b¹dŸ umo¿liwia wielopostaciowoœæ administracji, nale¿y stwier- dziæ, ¿e to przepisy prawa ustrojowego

In this special issue we present three papers selected from the 18 th meeting of the EURO Working Group on Transportation (EWGT) which was held in July 2015 in Delft, the

Pokazać, że dla podzbioru A w przestrzeni Hilberta, A ⊥⊥ jest najmniejszą domkniętą podprze- strzenią zawierającą