• Nie Znaleziono Wyników

Dwa Dyalogi pułtuskie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dwa Dyalogi pułtuskie"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

Roman Plenkiewicz

Dwa Dyalogi pułtuskie

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 6/1/4, 375-401

(2)

M A T ER Y A Ł Y .

2)wa ÎDaalogi pułtuskie1).

II.

D ru gi z tych dyalogów „A rca“. zarówno pod w zględem formal­ nym , jak ideowym, o w iele przew yższa „M iphibosetha“, choć pocho­ dzenie ich wspólne ulegać w ątp liw ości nie może. Czuł tę w yższość sam autor, skoro Arkę nazw ał dramatem, M iphibosetha tylko dyalo- giem . Postęp też pod w zględem pisarskim w niej widoczny. Szkoda tylk o, źe utwór ten nie doszedł do nas w całości. Jakoż, w ątek jego uryw a się na scenie 6 aktu IV , g d y akcya dochodzi najw iększego napięcia. Osnowa „A rk i“, równie jak „M iphibosetha“ zaczerpniętą została z k sią g Samuelowych (ks. I. Roz. I V — V I), a odnoszących się do epoki Sędziów, g d y Izraelici, porażeni na g łow ę pod Ebne- zerem, utracili Arkę Pańską, która się w ręce F ilisty n ó w dostała. B y ła to kara za grzech y w ybranego narodu, a przedew szystkiem He- l i ’ego, kapłana, i dwóch jego synów, którzy w b itw ie polegli.

Na w stęp ie zaznaczyć tu należy, iż kolizyj osobistych w dra­ m acie niema. Sprawa toczy się w łaściw ie pomiędzy Arką i jednem z bóstw filistyń sk ich — Dagonem, strzeżonym przez Dem ony — Sza­ tany, a w ięc pomiędzy Jehow ą i piekielnem i mocami. W całym też przebiegu akcyi, darem niebyśm y bohatera szukali. W ystęp u ją tu nie in dyw id ua, lecz stan y w grupach zbiorowych, zatem : kapłani, k sią­ żęta i obyw atele izraelscy z jednej strony, Satrapi, ofiarnicy Dagona, obyw atele A zotu i inni, z drugiej, co w szystko nadaje dramatowi charakter an tyczn y, zbliża go duchem do tragedyi greckiej.

Autor jednak nie poprzestaje na faktycznem zużytkow aniu osnow y ; w kłada on w nią m yśl g łę b sz ą , zastosowaną do okoliczności ów czesnych i dramatowi nadaje alegoryczny charakter. Jakoż, Izra­ elici reprezentują tu — prawowierność katolicką ; F ilistyn ow ie ducha

9 Zobacz Pamiętnik literacki. R. V. Lwów 1906 s. 473—496.

(3)

reform acyi. Że tak je st, przekonywa w iele rysów nader trafnie rzu­ conych. Z Izraelitam i spotykam y się w A kcie I. i z n iego już od ga­ dujem y zam iar jezu ick ieg o p oety. W ie ść o pochw yceniu A rk i przez F ilisty n ó w i w sk u tek tego n a g ła śm ierć H e li’ego, w yw iera na m ie­ szkańców S ylo piorunujące w rażenie. Zgromadzają się przedniejsi oby­ w atele i k sią żęta izra elscy i radzą, co cz y n ić? A le choć to dośw iad­ czeni w spraw ach św ieck ich m ężowie, n ie chcą przecież sam i roz­ str z y g a ć spraw, d otyczących P ań sk ich św iętości. Tu jed yn ie w ypo­ w ied zieć m ogą słow o ostatn ie b ie g li w P iśm ie i n atchn ien i Duchem B ożym k apłani. I oni też w ystęp u ją na radzie z powagą w ład zy i nam aszczeniem kierowników duchow nych : „Izrael, obsypany dobro­ d ziejstw am i Jeh ow y, odpłacił Mu n iew d zięcznością. On też ukarał go odjęciem najdroższego daru, ja k i od n iego otrzym ał“ . Tak przema­ w iają kapłani. N ie odejmują przecież nadziei. „Gdy Izrael nawróci się , Jehow a nań w ejrzy i dopomoże do odzyskania Skrzyn i Przym ie­ rza“ . I starszyzn a słu ch a ich słów bez szemrania, uznaje sw e b łęd y i korzy się przed Panem , J e s tto w łaśn ie owa u leg ło ść i p osłu szeń ­ stw o K ościołow i, które katolicyzm sw ym w yznaw com zaleca. Jakże inaczej poczynają sobie F ilisty n o w ie ! P rzed ew szystk iem w ich obo­ zie panuje radość z odniesionego zw y cięstw a . P rzy od głosie m uzyki, w ojsko tryum falnie przez u lice m iasta przeciąga, a Satrapowie dumni z posiadania Arki, wróżą sobie, iż z jej pomocą pokonają w szy stk ie narody. Poprostu ją uważają za rodzaj talizm anu, który każdemu, k to ją posiada, sz cz ęśc ie przynosi. Id zie ty lk o o to, g d z ie ją umieścić? Z daw ałoby się, iż p ytan ie to ro zstrzygn ąć mogą ty lk o kapłani Da- gona. Tym czasem w brew ich żądaniu, by dla Arki w zn ieść oddzielny budynek, Satrapi stanow ią złożenie jej w św ią ty n i D agona. K apłani w idzą całe n iebezpieczeństw o tego sąsied ztw a, ale w końcu u legają ich w oli. J e stto rys w ielce znam ienny : aluzya do zaw isłości, w jakiej W p rotestantyzm ie re lig ią i jej p rzedstaw iciele od w ład zy św ieckiej zależą. I n ie darmo autor kapłanów D agona w yróżnia od kapłanów Jeh ow y. G dy tych ostatn ich, wbrew przyjętej przez się denominacyi ła c iń sk ie j, sta le wyrazem „K ap łan “ oznacza; tam tych nazyw a „Sa­ crificu li“ — ofiarnicy i tym sposobem w um yśle czyteln ik a zestaw ia pojęcia : k sięd za i predykanta.

W szak że autor id zie jeszcze dalej w przeprowadzeniu swej ale- goryi. P rzeczucia ofiarników sprawdzają się. U m ieszczen ie A rki w ś w ią ty n i D agona rzuca postrach na pospólstw o A zotu, Lęka się ono zarówno gn iew u boga, jak i tajemniczej izraelskiej Skrzyni. Sa­ trapi o tem w iedzą, lecz powiadają, że tym postrachom staw ić czoło należy i udanym spokojem dać przykład m ęstw a ludow i.

Tym czasem P o se ł przynosi w ieść, źe Dagon spadł z ołtarza na ziem ię. Teraz też Ofiarnicy, g d y się ich przew idyw ania sp ełn iły, zdobywają się na od w agę powiedzieć Satrapom, iż rządząc się ro­ zumem — zb łąd zili. Ci przecież nie uznają swej w in y ; owszem, obarczają n ią Ofiarników, zarzucając, iż n ie dość p iln ie strz eg li D a ­ gona. Gdy zaś K ap łan i dowodzą, że to do nich, jako posiadających

(4)

w ładzę, n ależy w zią ć w opiekę D agona ; odpowiadają, źe są tylko ludźmi, jakże w ięc pomagać m ogą bogowi, którego sami proszą o po­ moc dla siebie? Co zaś do jego upadku, to w idzą w tym jed yn ie wskazówkę, iż D agon dziękuje za odniesione nad Izraelem z w y c ię ­ stwo, a prosi o nowe. I stanow ią: czekać co dalej będzie. N iech Skrzynia pozostanie z Dagonem , a Ofiarnicy czuwają, by mu się co złego nie stało. Przypom ina to konkluzyą Iketaona w „Odprawie posłów g reck ich “:

H elena niechaj w Troi zostanie, aż też nam Grekowie za Medaeą nagrodę uczynią — czyli, że w szystk o ma być, jak b yło.

Tym czasem Dagon, postaw iony przez Ofiarników na dawnem m iejscu znowu nocą spada na ziem ię, lecz tym razem łam ie sobie już ręce, i utraca gło w ę. Zaniepokojeni tem Satrapi zaczynają znów radzić i w padają na pom ysł, by Arkę pozostawić na miejscu, a z D a­ gonem w yru szyć p rzeciw Izraelitom . Ten nowy upadek bowiem w y ­ kazać m iał, iż D agon rwie się do b itw y ; głow ę zaś i ręce pozosta­ w ił na progu, aby ludu ich widokiem nie trwożyć.

Te mędrkowania nie są bez głęb szego znaczenia. Poeta jezu ­ ick i ch ciał w nich w ykazać tego ducha krytycyzm u, który cechował w ogóle Reformę, a w w. X V II. przerodził się w sofisteryą i zacie­ kania bezpłodne ; ch ciał nadto delikatnie ostrzedz widzów, jak szko- dliw em je st m ieszanie się św ieck ich do spraw religijnych, które k a­ płanom pozostaw ić należy. Jakoż sk u tk i tego okazują się niebawem. Ofiarnicy przynoszą w ieść nową : m ieszkańcy Azotu i m iast innych dostali jak ich ś wrzodów zjadliw ych ; niedość na tem, sami obywa­ tele, domagają się usunięcia Arki z św iątyn i Dagona i zwrotu jej Izraelitom , jako głów nej p rzyczyn y trapiącej ich choroby i grożą buntem w razie nieuw zględnienia ich żądań. Przerażeni Satrapi, t e ­ raz dopiero zdobywają się na krok stanow czy: postanawiają pora­ d zić się w yroczni Dagona, choć znowu m iędzy nimi budzi się w ątp li­ w ość, czy Dagon, pozbawiony g ło w y , będzie m ógł dać odpowiedź. A le tym razem w ątp liw ość rozstrzyga już kapłan-Ofiarnik, mówiąc źe przecież on bogiem wszechm ocnym . Jakoż odpowiedź wypada zgodnie z żądaniem obyw ateli Azotu, a udzielają jej w łaściw ie De- moni, którym na tem zależy, by cześć Dagona jak najdłużej wśród F ilisty n ó w utrzym ać.

Lecz teraz nowa trudność powstaje : kto Arkę ze św ią ty n i w y ­ n iesie? Satrapi twierdzą, iż to do Ofiarników n a le ż y ; tymczasem ci, lękając się dotknięcia Skrzyni, odpowiadają, źe są obowiązani słu żyć tylk o D agonow i. Kto ją w św ią ty n i postawił, niech ją teraz w ynosi. R ozstrzy g a dopiero jeden z Satrapów, by się tem zajęli rycerze (mi­ lite s). Tu jednak przerywa się w ątek ; jakie zaś poeta dał zakończe­ nie sztuce, n ie podobna odgadnąć. W prawdzie z Prologu moźnaby w nosić, że idąc za biegem wypadków, nawet A k t V. do dramatu

(5)

w prow adził. Mówi bowiem, iż Arka ściągn ęła nie tylk o na F ilis ty ­ nów nieszczęścia, „lecz, g d y się zaś y nazad do Żydów w iacała, nieprzyjacielskim krajom szkodzić nie p rzestała“ . A więc, w ypada­ łoby stąd, że sztuka obejmowała i porażkę B etsem itów , którzy, g d y wóz z Arką, w ypraw ioną przez F ilistyn ów , na polu ich się zatrzj’- mał, zaczęli przez g rzeszn ą ciekawość do w nętrza jej zazierać: w sku­ tek czego g n iew P ań sk i pobił ich przeszło 50 ty s. (K s. I. Roz. V I, 19). Tym czasem w sp isie Person niema wzm ianki o B etsem itach. "Widoczna przeto, że autor nie poszedł tak daleko, ale rzecz w ypra­ w ieniem A rki i złożeniem darów u b łagalnych w szczerozłotych od­ lew ach, zakończył.

Zresztą, jakiekolw iek rozw iązanie dał dramatowi, przyznać trzeba, źe pomimo jeg o zdefektowania, nie można mu w ysokich zalet literackich odmówić. A utor w idocznie wzorował się nie tylko na K o­ chanowskim , lecz i na utworach an tyczn ych . Ju ż sam początek przy­ pomina „P ersów “ Sofoklesa ; układ zaś osnow y w ykazuje ty le a rty­ sty czn eg o rozm ysłu ; zużytkow anie jej w celach tendencyjnych, albo jeżeli kto chce reakcyjnych, ty le dobrego smaku i p ow ściągliw ości, że go niepodobna staw iać na równi z twórcam i innych dyalogów je­ zuickich. Szczególniej Scena δ A ktu IV, w której D agon wyroczną daje odpowiedź, je s t w ysoce pom ysłową i przeprowadzoną szczęśliw ie. Co zaś do Chórów, to te utrzym ane są w tak podniosłym nastroju, źe się nieraz do P ie śn i religijn ych K ochanow skiego zbliżają.

C zy „A rk a“ n ależy do utworów, zw anych A utos Sacramenta ­ le s? B ez w ątpienia, że nie inaczej. Sam wybór przedmiotu już ją do nich zalicza. Wszak Skrzynia Przym ierza obok dwóch kamiennych tab lic D ekalogu i la sk i Aarona, przechow ywała i Mannę n iebieską z czasów czterd ziesto-letniej po p u styn i wędrówki. Manna ta zaś, jak wiadomo, b yła figurą Sakramentu Ołtarza. Dramat przeto m usiał mieć na celu nie tylk o unaocznienie skutków profanacyi, ale i wzbu­ dzenie w w idzach n ajgłębszej czci dla E ucharystyi, jako zadatku p rzyszłego żyw ota. Ten charakter „A rk i“, jako dramatu Autos Sa- cram entales już się w samej osnowie na w ielu miejscach zaznacza. Zapowiada to naprzód Prolog w dwu w ierszu: „Powie się na o sta­ tek, co to przeznaczyło (znaczyło, zapow iadało na p rzyszłość) I jako P rzen ajśw iętszej Ś w iętości słu ży ło (w. 1 3 — 14) ; następnie w Chórze II, z którego okazuje się, iż D agon je st tu symbolem grzechu, a który w ym ieść z serca należy, jeż eli ono sta ć się ma P rzybytkiem B oga (w. 3 2 4 — 3 3 1 ); na koniec w Chórze III, g d zie już w prost mowa o Sakramencie Ołtarza, k tóry daje żyw ot temu, kto go przyj­ muje godnie, zgubę zaś w iek u istą, kto z sercem skalanem p rzystę­ puje do n iego (w. 5 2 9 — 54 0 ). U stęp y te jednak są zapewne tylko przygotow aniem do tego, co na końcu dramatu w ypow iedziane zostało. W „M iphibozecie“ rzecz o istocie E u ch arystyi prowadzi Theologus ; tu zaś, jak w nosić można ze sp isu Person, w yjaśnienie daje A nioł. P rzypu szczać zatem można, iż w yjaśnienie to było o wiele głębsze, niż w poprzednim dramacie. A jak każdy z uczniów Teologa nosi

(6)

pew ną sym boliczną nazwę — Theodulus

(&εός,

B óg —

άοϋλος

, sługa), P h ilop istu s

(φίλος,

m iłośnik —

πιστός

, wierny) i Theodogus

(όόγμα

nauka); tak i w „A rce“ słuchacze Anioła noszą nazw y podobnej na­ tu r y : D esiderius i R ogatianus — pierw szy pożąda zapewne Sakra­ m entu Ciała i Krwi P ańskiej,drugi pyta, chcąc poznać jego istotę.

Takie przypuszczać można zakończenie dramatu.

Że on w’ywrzeé m ógł silne na słuchaczach wrażenie, o tem w ątp ić nie można. Pom inąw szy w nim treść um iejętnie u żytą i formę, o której artyzm widocznie dbał jezuicki poeta, podnosiła przedsta­ w ien ie jeszcze muzyka, w ystępująca w dramacie. Zakończa ona P ro­ lo g , dalej w szystk ie trzy Chóry i tow arzyszy pochodowi R ycerzy. J a k ie się na nią instrum enta sk ład ały ? Odgadnąć trudno ; to pewna, że urozmaicały je tuby i szałamaje. Gdy nadto dodamy stronę deko- racyjną, a w iem y, że w niej Jezuici byli mistrzami, w yobrazić bę­ dziem y sobie mogli, jakie w yw arła na ów czesnych widzach w ra ż e­ nie. Jeżeli jednak in tytu lacya dramatu nawet dzień przedstaw ienia podaje, to o widzach najzupełniej przemilcza. A jednak z relacyi ks. Z ałęsk iego okazuje się, źe przedstaw ienia D yalogów p ułtuskich za­ szczycali niejednokrotnie w ysocy dostojnicy Kościoła. Tak w ciągu la t 1577 i 1578 P iotr Dunin W olski, biskup płocki, trzy razy z rzędu w Pułtusku, z przyczyny dyalogów bytność swoją zaznaczył, czw ar­ t y raz zaś wr r. 1582, g d y wracał z Rzym u jako poseł Batorego do papieża Grzegorza X III. W r. 1585 w dyalogu łacińskim treści alegorycznej uczniowie kolegium jezuickiego popisują się przed An- rzejem Batorym, biskupem warm ińskim , kardynałem i synowcem króla S tefan a; w latach zaś 1597, 1598 i 1599 przed W ojciechem Bara­ nowskim , następcą W olskiego. W tym ostatnim roku tow arzyszy mu nadto Jan Zamoyski, sufragan i opat płocki, oraz starszyzn a różnych kolegiów jezuickich, która się na kapitułę zjechała. Rzecz naturalna, że obok dostojników duchownych, zaszczycali te przedsta­ w ien ia i dygnitarze św ieccy i benefaktorzy Zgromadzenia. Jezu ici Bowiem nie pomijali żadnej sposobności, by jednać sobie zw olenni­ ków i w pływ swój na w ielkich tego św iata rozszerzać, To poniekąd także tłómaczy, dla czego, pomimo usiłow ań W ład ysław a IV , który operę w łoską chciał narodowi przyswoić, a nawet dla niej teatr z ma- szyneryam i na zamku w arszaw skim urządził, oraz przedstawienia „C yda“ na dworze Jana III, teatr, pojęty w znaczeniu nowoczesnem, ja k w A n g lii i we Francyi, nie m ógł się w Polsce rozwinąć. D ya- lo g i jezuickie, gryw ane po rozsianych licznie w kraju kolegiach, w y ­ starczały aż nadto, by zaspokajać niedość rozw inięty smak a rty­ sty c z n y w narodzie, a jeszcze pytanie, czy teatr inaczej, jak pod opieką królewską i powagą Zgromadzeń duchownych, m ógł by się b y ł w ówczesnej Polsce utrzym ać. Choćby nawet znalazł widzów i słu ­ chaczów, kto wie, czyby go nie spotkał los ow ych Francuzów, któ­ rzy za Jana Kazimierza dali w idow isko w W arszawie, przedstaw ia­ ją ce zw ycięstw o króla francuskiego nad cesarzem niem ieckim? W szak w iem y z Paska, źe obecna na niem, rozochocona szlachta „zaczęła

(7)

sz y ć z łuków strzałam i w kupę aktorów “ i, poraniw szy w ielu, repre­ zentującego osobę cesarza na śmierć naw et zatłukła.

R zecz naturalna, iź w miarę upadającej w kraju ośw ia ty i d y­ a logi jezuickie coraz bardziej tracą na w artości. W każdym razie można tw ierd zić stanowczo, iż „M iphiboseth“ i „A rka“ do n ajlep ­ szych pom iędzy niem i należą.

A le kto je st ich autorem ?.. Na to odpow iedzieć o w iele tru­ dniej. Można robić ty lk o przypuszczenia, które każdemu wolno przy­ ją ć lub odrzucić — ale nadto nic w ięcej. W każdym razie co do osobistości autora postaw ić można cztery następujące pew niki : 1) że posiadał gruntow ną znajomość literatu ry starożytnej, 2) b y ł rozmi­ łowanym w Kochanowskim, 3) zasobnym w w iedzę teologiczn ą i po 4) obdarzonym talentem poetyckim, zdolnym do dalszego rozwoju. Takiej jednak osobliw ości pom iędzy ów czesnym i Jezuitam i daremnie- byśm y szukali. Są pom iędzy nim i : kaznodzieje, teolodzy, filozofowie sch olastyczn i, h istorycy, m atem atycy, lecz poetą polskim wykazać się nie m ogą. Mają tylk o sw ą chlubę — talen t n ieg d y ś szerokiej, europejskiej sła w y — Sarbiew skiego, który po łacinie pisał, jak H o­ racy i narówni z nim, objaśniany b y ł na u n iw ersytetach an gielsk ich . L ecz w jakim zw iązku m ogłyb y owe dwa dramata z osobistością S arbiew skiego zostaw ać?... Rozumie się, że ich nie znajdziem y po­ m ięd zy jeg o dziełam i. To tylko dziwna, że w łaściw ości przyznane ich autorowi, szczególn ym trafem w nim łączą się i jednoczą. Ze znał literaturę starożytną, św iad czy K sią g V Liricorum , S ilviludia,

Miscelanea, E pigram m ata — w reszcie dzieło : de D iis gentium ; Ze w iel­

b ił C zarnoleskiego poetę, to w id zim y, choćby z przekładu na jęz y k łaciń sk i jego P ie śn i V . K s. I I . „W ieczna sromota i nienagrodzona szkoda, P o la k u !“ (Porów. K s. IV , Odę IV . S arbiew skiego: „Eterna labes, nec reparabile — Polone, damnum !), źe b y ł teologiem , św iad ­ czy ukończenie Akadem ii w ileńskiej ; w reszcie że posiadał talent, k tóry rozw in ął się w spaniałe w ciągu pięcio-letniego pobytu w R z y ­ mie, o tem m ówić zbyteczna. W szakże i inne okoliczności, dotyczące owych dramatów, d ziw nie się plączą z osob istością p rzyszłego lau ­ reata k apitoliń sk iego. A naprzód P u łtu sk i jego kolegium jezuickie ! W iadom o, że ten Horacy polski, urodzony w okolicach P łoń ska — w Sarbiewie, u częszczał do szk ół jezuickich w P u łtu sk u i tu w 17 r. życia w ykon ał ślu b y zakonne. Z kolegium przeto w y n ió sł najm ilsze la t m łodocianych wspom nienia. A choć w y sła n y do A kadem ii w ileń ­ skiej, a po jej ukończeniu do sław n ych Kroż na nauczyciela retoryki, z P ułtu skiem na d łu g ie lata przerwał bezpośrednie sto s u n k i, prze­ cież nazaw sze o nim w dzięczną pamięć zachował. Dowodzi tego choćby jego L ist, opisujący podróż do Rzymu, dokąd go Akademia na dal­ sze, p ięcioletn ie stud ya, z czterema towarzyszam i w y sła ła . N ie W ilnu, nie Akadem ii szle z drogi łzaw e pożegnanie, lecz krętej Narwie, nad którą pierw sze sw e w iersze układał, lecz P u łtu sk ow i, który siedzib ą A pollina nazywa, lecz serdecznym ojcom zakonnym, pod których k ie­ runkiem sta w ia ł pierw sze na Parnas kroki. B y ł to p ierw szy etap

(8)

jego podróży. I w łaśn ie rzecz znamienna, że ta podróż do k lasycz­ nej Ita lii i ten chw ilow y pobyt w P ułtusku na rok 1622 przypada, g d y w kolegium przedstaw iano „M iphibosetha !“ B y łź e to przypadek, czy też ten dramat z „A rk ą“ zostają w bliższym zw iązku z Sarbiew- skim ?.. A b y ł on już w tedy głośn y, jako poeta, w zakonie. Pomija­ jąc m łodzieńcze, początkowe próby, już on w roku 1618, mając lat 23 napisał w iersz na uczczenie Stanisław a K iszk i, g d y ten odpra­ w ia ł in gres na biskupstw o Zmujdzkie. B y ł to pierw szy utw ór przez jak i poeta zdobył rozgłos na L itw ie. W następnym roku zw rócił na sieb ie jeszcze w ięk szą uw agę, g d y napisał podziękowanie Janow i— Karolowi Chodkiewiczowi za ufundowanie gim nazyum kroskiego. Za niem poszła Oda (Х Х У , K s. II I ) „na kamień w ęg ieln y kościoła w K rożach“, który Chodkiewicz, gotując się na Turka, z a ło ż y ł; da­ lej Oda (I X K s. I), którą na poświęcenie tegoż kościoła napisał ; w reszcie dwie inne, z których jedną (X V K s. V) uczcił wojewodę w i­ leńsk iego i w. hetmana, idącego na Chocim, drugą zaś (III K s. IV ) u łożył na zw ycięstw o odniesione nad Osmanem w r. 1621. B y ł to w ięc talen t uznany. Czyżby go ojcowie nie m ieli dla sw ych celów odpowiednio w yzysk ać ? W iersze łacińskie zalecały go szerszym k o­ łom na zew nątrz; ale Zgromadzenie używało takich uzdolnień i na sw e potrzeby domowe. Do takich zaś należało doroczne w ystaw ian ie dyalogów, które także swoje cele sp ełn iały. Czyż w ięc nie było mo- żliwem , źe starszyzn a czy to w Krożach, czy w W iln ie zażądała od niego napisania tych dyalogów ad majorem D ei gloriam i na poźy tek zakonu (na L itw ie tylu b yło róźnowierców !), a które on, jako w d zięczn y uczeń, w odpisie, zło ży ł teraz „serdecznym ojcom p ułtu ­ sk im ? “ Bezwarunkowe posłuszeństw o, do którego obowiązany b y ł każdy Jezuita, uprawdopodobnia to przypuszczenie. W szak Narusze- szew icz, dopóki ż y ł w regule zakonnej niemało sobie g ło w y nasu- sz y ł, pisząc na zlecenie starszyzn y Ody na urodzenia, chrzty, ślu b y i zgon y jaśn ie wielm ożnych i oświeconych, których potem, g d y ze Zgromadzenia w ystąp ił, bez m iłosierdzia sm agał biczem satyry. Sar- biew ski, jeżeli isto tn ie b y ł autorem rzeczonych dramatów, m iał o w iele łatw iejsze zadanie. M ógł iść za popędem sw ego natchnienia, wybrać przedmiot w ed łu g w łasnego uznania, byle tylko odpowiadał rodza­ jow i A utos Sacramentales, — stw orzyć m ógł utwór nawet w yższej wartości.

A le tu może kto zrobić zarzut : gd yb y te dramata w y sz ły z pod pióra Sarbiew skiego, czyż J ezu ici, którzy się nim chlubili, przem il­ czeliby przy nich jego nazwisko ? Tak, to prawda ! P rzy niektórych dyalogach, przez ks. Z ałęsk iego podanych, spotykam y się z n azw i­ skam i ich autorów. Tak przy dwóch natrafiamy na Marcina L asiusa, przy in nych na Franciszka B encyusza i Marcina L w ow czyka ; ale to są d yalogi łacińskie ; przy polskich niema wzm ianki o autorach. P o- prostu lekceważono je, uważając za utwory pośledniejszego gatunku, choćby dla tego, źe nawet dla mniej oświeconych b y ły dostępne. Tak samo na nie zapatryw ał się bez w ątpienia i Sarbiewski. B y ły

(9)

to roboty, pisane, ja k b y na obstalunek, z nakazu i, jeżeli b y ł ich autorem, to nie p rzyw iązyw ał do nich znaczenia, choć na nich w y ­ cisn ą ł piętno sw ego talen tu . W każdym razie nie m ogły iść w p o ­ równanie z Odami łaciń sk iem i, za które w p rzyszłości czek ały go w ieńce k apitoliń sk ie. Czy przez to chcem y powiedzieć, źe b y ł kosm o­ politą ? Bynajm niej ! To u bliżałob y jego zacnej pamięci. Owszem, b yła to dusza na w skroś polska, gorąco m iłująca kraj i cełem sercem mu oddana. N ietylk o sła w i jeg o w ielk ich lu dzi przed św iatem , ale ogarnia w szystk o, co j e s t z Mazowszem i L itw ą zw iązane. Z jakiem- źe to rozrzewnieniem, po powrocie z R zym u, w ita B u g i Narew ro­ dzinną, przenosząc je nad greck ie i la ty ń sk ie rzeki, choć taką poe- zyą owiane ! Jak w reszcie odczuwa pięk ności le sisty c h Kroż, lub T rockiego jeziora ! N ie — kosm opolitą nie b y ł. B y ł nim Zakon je ­ zuicki, w którego murach w zrósł i do którego należał. W jego to szkołach wpojono w eń przekonanie, że p isać uczenie, można tylko w język u R zym ian. I p isa ł też w nim w wieku, k tóry b y ł spadko­ biercą bogatej literatu ry Z ygm u ntow skiej, ba ! nawet K ochanowskiego na łacinę przekładał ; p isa ł w czasie, g d y narodowa literatura tak bujnie zak w itn ęła w e W ło szech i w H iszp anii, A n g lii i Francyi, co przecież nie m ogło jeg o św iadom ości uchodzić. To też błąd sw ych ojców zakonnych drogo okupił. P ozysk ał w ien iec Urbana V III, ale dla narodu, zw łaszcza d ziś, prawie obcym pozostał, choć do niego duchem i krw ią należy.

R atow ałyb y go „M iphiboseth“ i „A rca “ ; ale jakk olw iek za jeg o autorstw em w iele okoliczności przemawia, w yznać jednak m usimy, źe do stanow czego rozstrzygn ięcia tej k w e s t y i, brak nam oczyw i­ stych , p ozytyw n ych dowodów. Bez w zględ u na to, rzucam y tę naszą hypotezę z w iarą, że ona obudzi w kołach kom petentnych zajęcie i albo doprowadzi do stw ierdzen ia n aszego domysłu, albo przyczyni się do w yk rycia rzeczy w isteg o autora dwóch dyalogów pułtuskich.

Roman Plenkiewicz.

A d Maiorem D ei Optimi Maximi Grloriam A nno 1623

22 m ensis Iu n ii, in octaua Corporis C hristi exh ib itu m :

D r a m a D E A R C A .

PERSONAE :

H eli, sacerdos. Principes Iudeorum 1, 2, 3. Ciues Israelitae 1, 2, 3, 4. N u n tii 1, 2, 3. Sacerdotes Israelitae 1. 2, 3,

Satrapae P hilistin oru m 1, 2, 3. Sacrificuli P hilistin oru m 1, 2, 3. M ilites 1, 2, 3, 4, 5, 6.

Daemones 1, 2. N u n tii 1, 2.

(10)

Oraculum Dagonis. Rogatianus.

Ciues

Azotii. Prologus.

Angelus. Chorus 1, 2, 3, 4.

Desiderius.

Prologus.

Figurę wam podamy, słuchacze łaskawi ! Niechay ucha pilnego każdy z was nastawi. Zrozumiecie, iak Żydzi Arkę utracili

Gdy dla swey niewdzięczności gniew boski wzbudzili.

lako Heli takową nowiną rażony 5

Syny swe potraciwszy, z stołka spadł strącony. lako różne karania Arka sprawowała,

Póki u Philistynów w poimaniu trwała, lako y Dagonowi tam nie przepuściła,

Którego wielki bałwan w sztuki pokruszyła. 10 Lecz gdy się zaś y nazad do Żydów wracała,

Nieprzyiacielskim kraiom szkodzić nie przestała. Powie się naostetek, co to przeznaczyło1) I iako przenaświętszey świątości (s ) służyło.

To my przed oczy stawić, gdy usiłuiemy, 15 0 życzliwą powolność łask waszych prosiemy.

(Musica Instrumentalis).

Actus I.

Scena prima.

H e li, N u n tiu s 1, 2.

Heli. Sto, beze dwóch, nieszczęsny, wieku płynącego Lat przeżyłem, a sercam cięźey strapionego, Starzec, nie czuł. Pańska mi boleści dodaie

Skrzynia, serce od smutku iuż prawie ustaie. 20 Co się dzieie w namiotach, co w woysku ogromnym

Izraela? Z Przybytkiem 2), co bitwie przytomnym? Nie wiem. Lęka się serce, trwogi upatrując, 1 źe Pańskiey nie uyrzę. skrzynie3) przewiduiąc

W eyrzy, Panie, na lud twóy, na Przybytek święty, 25 Day zwycięstwo, niech uzna Philistyn przeklęty

Moc Twoię, nieśmiertelny Boże ! Z wysokości W eyrzy na lud wybrany, zapamiętay4) złości *) jakie miało znaczenie.

2) właściwie P r z e b y t k i e m , od przebywać, gościć. W tej formie stale używa tego wyrazu Budny Szymon w swej Biblii. Przybytek zaś znaczy tyle, co przychówek.

3) dopełniacz. 4) przepomnij.

(11)

Ludu Twego ! Day w leciech słudze podeszłemu

Oglądać Skrzynię Twoię, day radość nędznemu. 30

Nuntius 1. Pańskiey Skrzynie y ludu, stróżu, wybranego, Heli, na plac w ytoczył woyska ogromnego

P hilistyn ufce wielkie ; Izrael przeciwne Szykuie woysko ; bitw y zamieszanie dziwne

W idziałem. Z nieba, oycze, zasięgay pomocy, 35 B y nie doznał Izrael P hilistyńskiey mocy.

Heli. W ieczny Boże ! Prawicę Twoiey wszechmocności Sciągni z nieba, a siły doday y śmiałości Izraelowi, odkryy pogańskie fortele,

Niech się zetrze zwycięsca Izraelczyk śmiele. 40 Day zw ycięstwo przez imię Twoie św ięte, proszę,

Niech pomocy nadzieię od Ciebie odnoszę.

N untius 2. N ayw yźszy sędzio, Heli, wielkie zamieszanie W Izraelu y w woysku wielkie krwie rozlanie.

Iuź się stało, płaczliwe głosy przebiiaią 45 Niebiosa, od żałości iuż serca ustaią.

Płacze żałosna Sylo, płacz po gmachach wszędzie Szerzy się, żaden nie wie, co więc daley będzie.

Heli. Skrzynia Pańska y mili kędy są synowie ?

N untius 2. O tem nie wiem, lecz znaydę, któryć y to powie. 50

Nuntius 3. lam iest H eli z obozu którym uszedł zdrowy Izraela, oświadczam upadek gotowy

Ludu Twemu.

Heli. Przybytek Pański zachowany W cale, czyli iest w ręce Philistynom dany ?

Nuntius 3. W ziął P hilistyn, zwycięsca (na com patrzał), Pańską 55 Skrzynię, poległ Pinees y Offni pogańską

Ręką (Corruet H eli). H e li! nadzieio ludu strapionego, Nie opuszczay go, ze wszech miar uciśnionego ! Iużci umarł, niestetyź !

Nuntius 2. Umarł! Co czy niemy?

Nie m ieszkaiąc1), śmierć nagłą miastu opowiemy. 60

Nuntius 3. W żdy, iak umarł, obaczmy, abyśmy wiedzieli, A drugim dostatecznie o tem powiedzieli.

Nuntius 1. W ziąw szy ciało, na mieysce zanieśmy przystoyne, Aby lud nad Pasterzem łzy wylewał hoyne.

Nuntius 2. Podobno ieszcze żyie !

(12)

Nuntius 1. Niech ia tak nie źyię ! 65 Karku sobie naruszył, złamał zgoła szyię.

Nuntius 3. Ba ! y ięzyk wywiesił.

Nuntius 2. Chciał coś więcey mówić,

Ale się mu śmierć nagła nie dała rozmówić.

Scena secunda.

V iri: 1, 2, S, 4.

Vir 1. Umarł kapłan, przyczyna śmierci iest zakryta.

Przypadek? Czyli boska kaźń w nim znamienita? 70 P. 2. Aza mało na świecie nieszczęsnych przypadków,

Po których też dostawać zwykło państwo spadków?1) V. 3. Pogotowiu przyczyna, moim głupim zdaniem,

Zal y smutek serdeczny wycisnął śmierć na niem.

Na pierwszą wieść, że Pańska skrzynia poimana, 75 A od rąk nieprzyiaciół w woysku zatrzymana.

Nie mógł znieść takiey hańby ludu wybranego, Tykało się y to też honoru bożego.

V. 4. Moim zdaniem ręka go snadź Pana strąciła,

Iakoby nagłą śmiercią zszedł z świata, sprawiła. 80 Wszechmocność lego słusznym gniewem poruszona,

A snadź łaska od domu iego oddalona. V. 2. Pewna to iest, iż Pańska ręka go dotknęła,

Ta żywot niedbałemu starcowi odięła.

Aźa ieszcze nie wiecie, iakie iest wzgorszenie W Izraelu ? Kościoła y iakie zelżenie ? Z ołtarzów Pańskich dary synowie zdzierali2), Dla czego też iuż gniewu bożego doznali. W iedział o tym y ociec, Heli, nieszczęśliwy, A nie karał złych synów nader lutościwy. Iawnie mu opowiedział Bóg ciężkie karanie, Któregoby nie zniosło żadne ubłaganie. Nie dbał starzec, y nędzni synowie nie dbali W złości starey y w grzechach, iako zwykli, Przeto przez Samuela Bóg przysiągł starcowi, Iż nie miał być przychylnym onego domowi. V. 3. Znaczny przykład rodzicom swe dzieci pieszczącym

A ich sprawy łotrowskie okiem przenoszącym3).

(s.). 85

90

trwali.

95

*) t. j. klęsk, jako ich następstwa. 2) pochwytywali, zabierali. 3) prześlepiającym, pobłażliwym.

(13)

V. 2. Kto złych synów nie karze, sam będzie karany

Kto złym dzieciom pobłaża, sobie zada rany. 100 V. 4. Choćby własne drugiego grzechy wymówiły

Nie iednego synowskie złości potępiły.

Scena tertia.

P rincipes Iu d a e o ru m 1, 2, 3.

P. 1. Upadł, upadł Izrael, szlachetni mężowie

Kto-li klęski takowey przyczyną opowie?

Starte woysko do szczętu, obozy zniesiono, 105 I nadziei poprawy iuż nie zostawiono ;

Niesłychana rzecz dotąd była w Izraelu, Aby wątpił o swoim kiedy Zbawicielu. Teraz iuż opuszczeni od Boga naszego

Nad miecz, nad śmierć nie trzeba czekać nic inszego. 110 Skrzynię Pańską poganin za boskiem zrządzeniem

W ziął w moc swoię, a z nędznym żydowskim stworzeniem Co czynić?... Co za rady zasiągnąć możemy?

Upatruymy mężów, ieśli się oprzemy:

Philistynow i chyba w niewolą zabrani 115 Służyć będziem od Boga nie poratowani.

P. 2. Próżno się z utraconey Skrzynie frasuiemy, leżeli przyczyn gniewu boskiego nie wiemy. Iawna rzecz iest, iż woyska zw yciężyć nie może

P hilistyńczyk Pańskiego, aż go sam wspomoże. 120 Ze zwyciężył, że Skrzynię otrzymał świętości

P h ilistyn — moc mu była dana z wysokości. Zszedł i kapłan naywyższy, któryby bożego Gniewu przyczynę ziawił y błagał onego.

P. 3. Dobrze biegli w zakonie mogą opowiedzieć 125

Przyczyny gniewu, mogą kapłani też wiedzieć, Iakim moźem sposobem błagać Naywyższego I uyść miecza nad szyią iuż zawieszonego. Niech ieno sam 1) do naszey przybędą porady,

A ludzkie przeciw Bogu opowiedzą wady. 1?0 la wyznawam, iż wielkie grzechów są brzydkości

I widzę w Izraelu znaki niewdzięczności. Owo idą : prosimy, rady nam dodaycie.

W ziął nam nieobrzezaniec Skrzynię poświęconą,

Odwrócił od nas Pan Bóg twarz swą zasmuconą, 1S5 Czemu zwłacza2) dać pomoc, przyczyny powiedźcie

A woysko utrapione z rozpaczy wywiedźcie. ‘) tu.

(14)

Scena Quarta.

K a p ła n i А , В, C et praeteriti.

Kapłan

A.

Karania wam przyczyny przełożę srogiego :

Oddalcie ie, doznacie Boga łaskawego.

W zięliśmy przodkom naszym 1) Ziemię Obiecaną; 140 Widzimy wielkich królów, Sylo nam podaną,

W zięliśm y Skrzynię Pańską, skarby nieprzebrane, W zięliśm y łaski, dary niewypowiedziane,

Ziemię. Iakąśmy Panu wdzięczność pokazali?

Iakieśmy Twórcy swemu dziękczynienie dali? 145 Nieszczęśni ! na łaskawość bożą nie pomniemy,

Ani słuchać Proroków nam danych nie chcemy ! Słusznie oczy łaskawe odwraca у dary

Swoie od nas odbiera ; o grzesznych ofiary

Nie stoi. Pan wszechmocny wziął Skrzynię, świętości, 150 Weźmie ziemię, którą dał — dla grzechów brzydkości. W isi zguba nad tobą, Izraelu, wielka,

Ze w twem sercu у w domach złość panuie wszelka! Princeps 2. Widzimy zgubę iawnie nad nami, nędznicy,

W as strapieni o radę, prosimy grzesznicy. 155

K. B.

Tym niewdzięczność karaniem brzydką naprawuie

Wszechmocna ręka Pańska ; lecz gniew pohamuie, leżeli, odstąpiwszy drogi nieprawości,

Po ścieszkach chodzić iego chcesz sprawiedliwości.

Iemu chwałę, Iemu cześć oddaway przystoynie, 160 A przestępca dróg le g o łzy wyleway hoynie.

Brzydź się fałszywych bogów obłudą; ofiary Czyń prawemu, day z serca przyiemne mu dary. P. 1. Któż Go może ubłagać tak rozgniewanego

Któż się stawi przed srogą oblicznością leg o ? 165 Kapł.

B.

Płacz go błaga у serce boleścią skruszone,

A świętey iego służby chęcią zapalone. Kapł.

C.

W ątpić zgoła nie trzeba o boskiey miłości,

Ani lego uymować wielkiey łaskawości.

Izraelu, nadzieie w twym Bogu pokładay, 170 Ani k’ Niemu prawdziwey ufności postraday

Ten cię wyrwie z paszczęki smoka złośliwego I z ręki Philistyna twey krwie pragnącego. Który konia z swym ieźdźcem porwał nawalnoscią

I zatopił w przepaści swoią wszechmocnością2). 175 *) t. j. po przodkach.

2) Ten dwuwiersz jest naśladowaniem faktury Psalmu CXXXVI przekł. Jana Kochanowskiego.

(15)

Ten, nadzieia w Nim wielka, Skrzynię wam I wielki smutek w radość obfitą obróci. Pr. 1. Do Ciebie się udaiem, Boże niezmierzony !

U słysz prośby, a ratuy lud Twóy ulubiony. Zetrzy swoią śmiałego P hilistyna mocą, Niech Skrzynię oglądamy za Twoią pomocą.

Chorus p r im u s .

Niemasz nic tak straszliwego, la k gniew Boga wzgardzonego.

Lecz gniew boży — ten nasroższy (s.)

Gdy odbiera Skarb naydroższy (s.) 185 Gdy Sam swey czci nie przepuszcza,

Gdy na dom Swóy szwank dopuszcza. Inne plagi grzesznych trapią,

Te y świętych serca drapią (!)

Ostatnia tam w isi zguba 190

Gdzie pogańska p łu źy 1) chluba (Cantus). Tam obronę Bóg przenosi2),

Gdzie sromotę sam ponosi. Przeto Boga nie gniewaycie,

Zasłużony gniew błagaycie, 195

Słuchaycie, wam przychylnego, Uydziecie wszelkiego złego.

(In instrumentis).

Actus secundus.

Scena prima.

P h ilis ty n i : 1, 2, 3, 4.

Philistyn 1. W ielkieśmy z ręku boskich zawsze dary mieli, Teraz mamy, czegośmy y żądać nie śmieli.

Starliśmy Izraela, łupy zacne mamy, 200 Co też bez Skrzynie mogą Żydzi? W net poznamy.

Nadzieia ich w Przybytku była Boga swego, Która teraz część łupu iest zacna naszego.

Ph. 2. U stał Izrael silny, Philistyn powstaie,

Serca nam wzięte skarby y skrzynia dodaie, 205 Nader woysko troskliwe bogów się lękało

Izraelskich, y sercem snadnie upadało. Puer 1. P. 2. P. 3. przywróci 180 *) towarzyszy, dopomaga: 2) odejmuje.

(16)

Lecz teraz nie ustąpi, wierzcie mi, Żydowi Philistyn, tak na woynę są w szyscy gotowi.

Ph. 3. W ielki Bóg Izraelski, sił mu nie uymuycie, 210 Zwycięstwa iawue światu, Iemu przypisuycie.

A iź inszych nie wspomnę. Faraońskie bogi Starł, a wszelka kraina, pełna iego trwogi A przecie, żeśmy teraz lud ten zwyciężyli

I przed tym niezwycięźne woyska rozgromili 215 Przyczyna iest : zgw ałcili przykazanie Żydzi,

Czym się Bóg słusznie zawsze na wszem mieyscu brzydzi.

Scena Secunda.

Sa crificu li X .

Z.

Q cum iisdem .

Sacrificulus X . W ielkie dzięki oddaycie zwycięscy wielkiemu,

Dagonowi, bogowi, który złośliwemu 220

Starł głowę narodowi; w moc Filistyńskiego Ludu, skarbnicę podał Skrzynię Naywyźszego. Masz w ręce twoiey skarby, zacny Philistynie, Którego moc po wszystkich iuż krainach słynie.

Phil. 1. Iużeśmy Dagonowi wdzięki uczynili, 225

Ieszcześmy nic o Skrzyni uie postanowili. Day nam radę, kapłanie, gdzie przystoynie może Stanąć, zali uczczona nas więcey wspomoże? Sacr. X . Rada moia, iż Skrzynię szanować przystoi,

Głupia śmiałość, która się rąk boskich nie boi, 230 B y też cudzych ; azaście tego nie widzieli,

lako pomoc od swoich bogów Żydzi mieli ? Przez morze, przez pustynie, przoz narody mężne, Przeszło woysko żydowskie Bogiem swym potężne.

Czcicie1) Skrzynię, by wzgarda gniewu nie wzruszyła 235 I przeciwko was niebios Boga nie wzbudziła.

Ph. 1. Któreż tedy przystoyne gmachy upatruiesz, I godne wziętey Skrzyni mieysca przygotuiesz ? Sacr. X . O tym radźcie. Z naszymi Skrzynia się nie zgodzi,

Przeciwne Bogi wespół mieć, bardzo zaszkodzi. 240 Ph. 2. Boskie mieysce iest kościół, bogowie w kościele

Daią wyroki swoie ; tam wy Skrzynię śmiele Stawcie; do domu kto ią przypuści własnego I uczcić będzie boga chciał nieznajomego?

Ph. 3. Osobno raczey, niechay będzie postawiona 245

I osobnym pokłonem niech będzie poczczona. 9 czcijcie.

(17)

Ph. 4.

Niesłuszna rzecz na inszym mieyscu stawić Bogi. Kościół Bogom przystoi nie te świeckie progi. Przymie Dagon z radością Boga życzliwego,

Chętnie gościowi domu pozwoli swoiego. 250 Sacr. X . lako się wżdy, pytam was, Dagon z Skrzynią zgodzi

Którego wielce Skrzyni cześć dana obchodzi ? Prawda, ma być w kościele, ale w innym, nowym. Próżno ią staw iać chcecie w starym, Dagonowym.

Sacr. Q. Aza się zgodzić mogli egipscy bogowie ? 255 Aza od niey nie legli przemożni mężowie?

Sacr. Z. Opuścił Izraela Bóg ich zagniewany, Patrzmy, by się nie zwrócił nieuszanowany.

Phil.

1. W Dagonowym bezpiecznie niech stoi kościele

Skrzynia Pańska. Kapłani, zezwalaycie śmiele. 260 Sacr. Z. Mogęć na to zezwolić, lecz serce troskliwe

Iuź czuie rzeczy przyszłe, nie nader szczęśliwe.

Ph.

1. Nie potrzebna iest boiaźń, idźmy nie mieszkaiąc,

Przy Dagonie postawmy,* nic się nie lękaiąc.

Sacr. X . Niechayźe wżdy przystoynie będzie prowadzona, 265 A muzyką woienną godnie uraczona.

Scena tertia.

D aem ones: А , В .

Daemon

A .

Biada! biada nędznemu, biada Dagonowi ! Biada i mnie, niestetyź, Dagona stróżowi!

Przybywaycie na pomoc piekielni mieszczanie ( s .) 1)

Iuź cześć wasza у chwała w Dagonie ustanie. 270 Daem. B. Coź się dzieie, Dagonów stróżu? Narzekanie

Twoie zapełnia ciemne, piekielne mieszkanie. Daem. A. Przybyliście na pomoc?

Daem. B. "Wszytka się wzruszyła

Rzesza bramy piekielney, na moc się zdobyła.

Powiedz, kto tak potężny na cię następuie? 275 Powiedz, nim się piekielne woysko uszykuie?

Daem. A. Ah ! niestetyź ! у woyska piekielne szwankować Tu muszą, potężnieyszym woyskom ustępować. Ażali wżdam2) nie wiecie, iż Zastępów Pana

Skrzynia Philistyńczykom, zwycięscom iest dana? 280 *) t. j. mieszkańcy.

(18)

Daem. В. Głupi Smółka, a cóż ci to zaszkodzić może ? Piekło nasze zwycięstwem takiem się wspomoże. Izraelski, gd y ludu swego odstępuie,

Łup wielki z Izraela — wielki z poganina,

Weźmie prędko, wiedz o tym, piekielna kraina. 285 Daem. A. Ah ! niestetyź ! z Dagonem co się będzie działo

Y któreź woysko będzie przy nim mocnie stało ? Iako skoro Przybytek Boży do kościoła

Wnidzie Dagonowego : owo muszę zgoła,

Opuściwszy Dagona słuchać Naywyźszego, 290 Y pełnić przymuszony świętą wolę lego.

Daem. B. Mężnie się za Dagona wszyscy zastawiemy, Którego czcią mieszkania piekielne karmiemy.

Daem. A. Ah ! niestetyź ! przegramy. Któż Boga przemoże ?

Abo kto przeciw Niemu Diabelstwo wspomoże ? 295

Scena quarta.

Milites·. 1, 2, S, 4, 5, 6.

Miles 1. D nas, u nas przebywa iuż Pański Przybytek, U nas twierdza, u nas skarb Izraelów wszytek. (Tuba). M. 2. Z nami, z nami przestaie iuż Bóg Izraelski,

Porażony, pobity Zyd nieprzyiacielski. (Tuba).

M. 3. Ci są, ci są bogowie wielcy y wysocy 800

Którzy pierwiastki1) w szytkie znieśli iednej nocy. Którzy Aegipt srogiemi skarali plagami,

Króla z woyskiem pokryli morskimi wałami2). (Tuba). M. 4. Cudnieyszy to daleko, niż Dagon, bogowie,

lak łagodnie patrzaią, iak przyiemni w mowie. 305 Ale co tak w bogatey Skrzyni wżdy chowaią,

Skarby nieprzepłacone, wierzę, z sobą maią. M. 5. Waruy dworno3) poglądać, waruy dworno pytać

By snadź ci stąd nie przyszło niepociesznie zmykać.

Łaskę ich sobie raczey przystoynie iednaymy, 310 A z ukłonem powinnym nabożnie wzywaymy.

M. 6. Bądźcie na nas łaskawi, przemożni bogowie, Myślcie o naszym woysku, myślcie у o głowie. W y, coście tu przybyli ; szczęsne zachowaycie

Nas w dostatku y zdrowiu zawsze pomnaźaycie. 315 (Szałamaie).

*) pierworodnych.

*) naślad. Psalmu CXXXVI. 3) wyniośle, hardo.

(19)

Chorus Il-d u s.

1. R ychley zgodzisz z światłem ciemność (sic), Ogień z wodą, z ciepłem zimność,

Niż Dagona z Pańską Skrzynią, A bałwana z tą Świątynią. 2. Bóg prawdziwy z fałszyw ym i,

Bóg istotny z obłudnymi, N ie mogą stać równo z sobą,

Szpetna twarz z lichą osobą. ( Cantus). 1. Próżno chwalisz Boga Tego,

Ieśli Dagon wedle niego. 2. Chcesz mieć Boga życzliwego,

Precz z Dagonem z serca twego. 1. Dagon iest grzech ulubiony,

I affekt nieuskromiony. 2. Dagon ieno w ab1) do złego,

Upartość serca skrętnego2). (Cantus). ( Instrumenta).

Actus tertius.

Scena prima.

P h ilis ty n i 1, 2, S, 4.

Ph. 1. W kościele Dagonowym skrzynia postawiona,

Która barzey3), niż Dagon, snadź będzie uczczona. Brońcie w ielcy bogowie, waszey brońcie chwały, Strzeż nas w szystkich, iakoś zwykł, Dagonie łaskawy. Ph. 2. Boiaźń wielka po wziętym Przybytku powstała,

Iuż kapłany, iuź wielki gmin opanowała.

Strach po miastach y domach śmierć stawi przed oczy, Każdy od smutku hoyne łz y po twarzy toczy.

Ph. 3. TTpadku znaki pewne, strach niezwyciężony I serdeczny w człowieku ból nieutulony. W ięc też dziwne, a gęste choroby powstaią, Które pierwsze nieszczęście y śmierć uprzedzaią. Ph. 4. Nam przystoi postrachom nic nie ustępować,

Lecz radą y przykładem gmin płochy ratować. Boiaźń z serca oddalmy, zaźyymy radości,

Niech lud z nas bierze przykład stateczney męźności.

320

325

330

335

340 345 *) przynęta. *) przewrotnego. 3) bardziej.

(20)

Ph. 5. Niepotrzebna ustanie boiaźń tęskliwego Ludu, gdy nas obaczy umysłu śmiałego.

Nuntius. Upadł ! Upadł bóg Dagon, przed Przybytkiem leży Boga Izraelskiego. Niech niewierny bieży

Oglądać św iętey twarzy obraz zeszpecony. L eży na ziemi z mieysca swego obalony !

Ph. 5. Goc się dzieie? Czy rozum nie do końca zdrowy? Nuntius. Wierzcie, nad nami wisi upadek gotowy. Ph. 1. Coś mu się we łbie marzy. Stoi Dagon śmiele ;

Kto iest śmielszy, iako bóg w swym własnym kościele ? Strach to czyni y boiaźń, która więc nowiny

I głosy puszcza straszne bez źadney przyczyny.

Scena secunda.

S a c r ific u li X , Z, Q.

Sacrificulus X . Coście wźdam uczynili, przezacni mężowie, Rady waszey błąd wielki, kto słowy opowie? Upadł Dagon na ziemię, Skrzynia to sprawiła, Którą wasza w kościele rada postawiła.

Leży, leży, niestetyź, przed skrzynią wzgardzony, Leży w prochu na ziemię nędznie porzucony. Ph. 2. Sposób, iaki Dagona zelżonego wiecie,

Iż na Skrzynię Przybytku utyskiwać chcecie? Sacr. Z. O sposobie ia nie wiem, iako się to stało.

Ba ! у o tym się komu pytać potym mało. Leży na ziemi twarzą, przed Skrzynią stoiącą Pańską ; iako nad bogiem naszym moc maiącą. Ph. 2. Za zwycięstwo snadź Dagon nam dane dziękuie :

Przyścia do Philistynów Przybytku winszuie.

O przyszłe też zwycięstwa Skrzynie Pańskiey prosi, Szczęśliwe obietnice (nie wątpię) odnosi.

Sacr. X . Nadzieia to omylna ! Iż Dagon upada, Philistynów upadek iawnie opowiada.

Radźcie raczey, gdyż Dagon waszą upadł sprawą, Radźcie o nim, by na was twarzą był łaskawą. Ph. 4. Któż to widział, aby człek miał Boga ratować, i Bóg nas ma, nie my Boga w obronie sw ey chować.

My od boga Dagona pomocy żądamy,

A bez iego ratunku, iemu pomóc (s.) mamy ? Ph. 2. Ba ! wierę, prawdę mówi, kto sobie nie może,

Nie może radzić drugim. lako ten pomoże ?

850 355 860 365

370

375

880

3 8 5

(21)

Sacr. Q. Nie wasza rzecz tu teraz o tym dyskurować, Co mamy z Skrzynią czynić potrzebniey wotować. L żyć Boga Izraela w Skrzyni nie przystoi, Którego się y Dagon, iako widzę, boi. To słuszna zelżywości, byście nie głosili Dagonowey y mieyscem starem go uczcili.

Scena tertia.

D aem on A . P hil. 3, S a crificu lu s X .

Daemon A. Àh ! niestety nam y w szytkiey podziemney krainie, Gdyż wielkiego pamiątka Dagona iuź ginie.

W iernieśmy Dagonowi służyli miłemu,

Teraz go lżyć musimy g ’ woli Naywyższemu. A co większa, nieszczśni, z kościoła musiemy Ustępować Dagona. Iuż wiecznie giniemy ! Naywyźszego moc każe w zawarciu piekielnym Mieszkać y ogniem każe trapić nieśmiertelnym. N ieszczęsny P hilistynie, czegoś nas nabawił, Gdyś w kościele twym św ięty przybytek postawił. Skrzynia nam Pańska siły wszelakie odięła, A mocy swey łańcuchem do piekła ściągnęła. Zginąłeś, Philistynie, nad Zydy zwycięstwem. Porazi cię ta Skrzynia swym niebieskim męstwem. Z ginąłeś też, Dagonie, twoia moc skrócona,

Y owszem iest od Skrzynie w niwecz obrócona. Phil. 3. Co za głosy płaczliwe uszy przeraźaią ?

Y nieszczęściu niezmierney żałości dodaią? Sacr. X . Dagon zelży w ość swoię y żal pokazuie,

Opuścić P hilistyna pewnie obiecuie.

W eźcie Przybytek Boży, niech Dagon panuie W swym kościele, a skrzyni niech nie ustępuie.

Scena quarta.

F hilist. 1, 2 , 3, 4, 5, S a crificu li X , Q.

Phil. 1. Trudno widzę wynaleźć, gdzie Skrzynię postawić

Y Dagona y samych nas od niey wybawić.

Kto ią w dom swóy przyiąć chce, kto się dotknąć kusi ; W tymże ieszcze kościele zostać pewnie musi.

Phil. 2. Temu się ia dziwuię, źe się porzuciwszy,

Na nogi powstać nie chce, proch z siebie skurzywszy. Phil. 3. W ziąć uczciwie Dagona na zwykłym postawić

Mieyscu, y Skrzynię na sw*ym nie wadzi zostawić. Aż się pewne przyczyny, dla których upada Dagon wielki, pokażą, abo iaka zdrada.

390 395 40 0 4 0 5

410

415

4 2 0

(22)

P h il, 4. Niechay pilną w kościele straż kapłani maią, A pomocy bogowi swemu dodawaią.

A ieźeli Dagona znowu zelżonego

Znaydziemy, abo z mieysca swego ruszonego ; Pomyślimy, iakoby kościół oswobodzić,

Dagonowi zelżywość i krzywdę nagrodzić.

P h il. 5. Przeczą temu kapłani, lecz ustąpić muszą Swego zdania, abo więc niech się sami kuszą Ruszyć Skrzynię y woynę zacząć z nieznaiomym Bogiem, lecz to ich będzie upadkiem widomym.

S a crif. X . Coście, obywatele Azotu zacnego O Dagonie w sw ey radzie zawarli pewnego ?

P hil. 5. Na tym u nas stanęła rzecz, aby na swoie Dagon wprowadzon mieysce, y aby oboie Skrzynia y Dagon w tymże kościele zostali, A kapłani ostrożnie bogów pilnowali.

Sacr. X . Radzibyśmy Przybytku z kościoła odbyli1) Lecz, żeśmy się na inne mieysce nie zdobyli, W Dagonowym kościele zostać Skrzynia musi, A za się o szwank taki więcey nie pokusi.

Sacr. Q. Pódźmy tedy, długo iuź po ziemi się tacza Dagon, a czci u ludzi sam sobie uwłacza.

Na swym go mieyscu, wziąwszy, z ochotą postawmy Y nizkim go pokłonem przed wszystkiemi sławmy.

Scena quinta.

D aem on

A ,

S a crificulus

Z. Daem. A. Ani twoim pokłonem Dagona nie wsławisz,

Ani go na swe nogi nigdy nie postawisz.

Soer. Z . G ło sy podziemne, nie wiem, czy niebieskie słyszę U czaię2) się tu trochę, co rzekną, napiszę.

Daem. A . O, głupi mózgu! nie znasz Boga prawdziwego Nie wiesz o Twórcy bogów, czym iest, wszechmocnego ? Ale szaleycie w szyscy. Z waszego szaleństwa

W naszym piekielnym gminie przybędzie przestępstwa.

Sacr. Z. Przymawia tu komuś. Radnym pono panom, Czy popom naszym, czy też wobec wszystkim stanom?

Daem. A. Ieśli ieszcze Dagona wedle Skrzynię stawią, Iuż go o wieczną zgubę, zapewne przyprawią *) pozbyli. 2) ukryję się.

425

430

435

440

445

450

455

4 6 0

(23)

W skrzesim przecie Dagona, gd y ustąpi Skrzynia, Ha ! ha ! za taką sztukę dostaniem uczczenia. Sacr. Z. Zachwyciłem proroctwa ! Teraz droższy będę,

Nielada komu powiem; powagi nabędę.

Scena sexta.

P h ilist. 1, 2, 3, 4. N u n tiu s.

Ph. 1. Dziwne rzeczy za przyściem Skrzynie się wznawiaią. Iuż chorób, iuż się śmierci w szyscy obawiaią.

Strach miasta, strach kościoły, strach lasy zdeymuie, Strach w polu, strach na wodzie, strach wszędzie panuie, Od wieku niesłychany rozruch w P hilistynie,

Iuż po wszelkich krainach żydowski Bóg sły n ie1). Ph. 2. Wyznawam : Philistynom iuż nowy króluie

Bóg, któremu Zydowin uprzeymie hołduie,

Z naszym daley Dagonem nie wiem, co się stanie. Tak rozumiem, że będzie iego bóstwo tanie. Nuntius. W iecieź co się w kościele Dagonowym stało? Ph. 3, Cóż takiego ?

Nuntius. Iuż bostwo Dagona ustało, Ph. 3. A to iako ?

Nuntius. Nalezion iest dnia dzisieyszego Bez głowy, bez nóg, nędzny, u progu samego. Ph. 4. I pewnaź to nowina?

Nuntius. Prawdziwa ! Widziałem,

Sam, własnemi oczyma. Prawdę powiedziałem. Ph. 4. W co się nam nieszczęśliwe zwycięstwo obraca ?

Iako nam czekanego wesela ukraca !

Bógdaybyśm y na Skrzynię nigdy nie patrzali Izraela y Skrzynie nigdy nie poznali.

Ph. 3. Dobry to znak, gdy Skrzynia w Dagona kościele Stoi mocno. Zwycięźym Izraela śmiele !

W oynę tocz Philistynie, Skrzynia tu zostanie, Dagon idzie no woynę, przy nas w bitwie stanie. A to ręce y głowę na progu położył,

A by z niemi do bitw y lud idąc nie trwożył. Ph. 3. Co się długo bawimy namową? Wyprawmy

Precz z kościoła Przybytek, Dagona naprawmy. *) por.: J. Kochanowskiego Psalm LXXVI:

„Znaczny jest Bóg w Żydowskiej krainie, W Izraelu Jego imię słynie“.

465 47 0 475 480 485 4 9 0

(24)

Sacr. Sacr. Sacr. Sacr. Sacr. Sacr.

Scena septima.

Sa crificuli А , В.

A. Patrzcie, proszę na członki, patrzcie na ucięte

Ręce у głowę, patrzcie na członki rozpięte : Głowa święta przedziwną mocą iest urwana, Ręka na progu leży nieuszanowana.

Ah ! niestetyź, niestetyź ! wielką zelźywością Zginął Dagon, ah ! zginął Izraelską złością. Płaczcie nad boską głową, płaczcie nad rękami, Płaczcie nad wzgardzonemi Dagona członkami, Płaczcie kapłani, wielcy płaczcie woiennicy, Płaczcie oyczyzny naszey wierni miłośnicy. Użalcie się Dagona, płaczcie wszyscy rzewnie Zginął iuź ! nie powstanie zacny Dagon pewnie.

B. Iabym teź ehętliwie łez mych z tobą użył Lecz boię się, bym barzey łaski nie naruszył, Bo go płaczem, iakoby zgoła był stracony, A ze w szystkiey swey mocy doszczętnie złupiony.

A. Milczmy, ale co rzeczem? Ieśli święta głowa,

Toć у próg poświęcony.

B. Odpowiedź gotowa:

Progu poświęconego deptać się nie godzi. Kto nogę swą tam kładzie, wielce sobie szkodzi.

A. Toby tedy Dagonów kościół miał próżnować,

A żadnego ni z ludu, ni z bogów przyymować? Nie g ’ rzeczyby to było, lepsza moia rada : Na kolanach niech wchodzi, komu nie iest wada. Tak i nogą nie depcąc, progu poszanuie

I Dagona pokłonem swym uweneruie.

B. Ale my musim pierwszy dać przykład ludowi, O nas gra idzie, na to będziemy gotowi.

Chorus tertius.

Słońce śliczne, pożyteczne, Dziwną dzielnością skuteczne:

Zdrowych cieszy, chorym szkodzi (?), Chrósty pali, drzewka płodzi,

Błota suszy, a wosk topi, Krew rozmnaża, wrzody ropi. Ziółka morzy, deszcz wywodzi, Tak przeciwne skutki rodzi. Z siebie żywot dać sposobne, Gdy, co bierze, tego godne.

495

500

505

510

515

520

525

53 0

(25)

Tak mniemay o P ańskiey Skrzyni, Kędy nie nalazła winy.

Так у Sakrament zbawienny W skutkach swoich iest odmienny.

Nie sam z siebie, ale z ciebie, 535 Gdy sam nie przyprawisz1) siebie.

Który zbawienie łanowi Przyniósł, zgubę Iudaszowi. Dobry dobrym, dzielny godnym,

Śmiercią iest złym, szkodzi szkodnym. 540 (Instrumenta).

Actus quartus.

Scena prima.

S a c rificu lu s A .

Dziwuyę się, źe się mnie żaden nie poradzi, Żaden mię między radne pany nie posadzi. A iam zasiągł od bogów wielkiey wiadomości Y mogę drugim odkryć taiemne skrytości.

Póydę ia sam do rady, milczeć się nie godzi. 545 Ale owo z przednieyszych Satrapów nadchodzi.

Scena secunda.

S a c rific u lu s id em , S a tr a p a e 1, 2 , 3. N u n tiu s. Satr. 1. Co wżdam z nami czynicie wy, boży posłowie ? Sacr. A. Y owszem, co w y z nami przednieysi panowie? Satr. 2. W szystko miasto choroby, wszystko pełne trwogi

Niemocą zarażone w szystkie niemal progi. 550 Sacr. A. Wiem ci ia, kto przyczyną.

Satrapa 1. Dagon rozgniewany,

Sam Dagon, nasz bóg wielki ciężkie odniósł rany, A co większa, te rany ieszcze niezgoione :

Głowa ręce y członki leżą rozdwoione. 555 Nuntius. Nowe iakieś powstały wrzody między ludem,

Które się nie uleczą, chyba wielkim cudem. Satrapa 1. Co za wrzody takowe ?

Nuntius. W styd o tym powiadać

Zaraźliwe, szkaradne, nie mogą y siadać,

Nie daią się y goić, gniie od nich ciało. 560 Takiey nigdy choroby to miasto nie miało.

(26)

S atr. 1. I długoż tak nieszczęsne plagi cierpieć będziem? Sacr. A. Wierzcie, źe tego złego nie łatwie odbędziem.

Satr. 1. A le co za przyczyna ?

Sacr. A . Skrzynia Pańska tego, 565 Skrzynia Pańska naszego iest przyczyną złego.

S atr. 1. Aza nie ona sławne zwycięstwo ziednała?

Sacr. A . Może być, lecz nas w większą niebespieczność wdała. Słyszałem ia głos boski. Mniemam dla Dagona

Nie będzie Izraelska nam przychylna strona. 570 Ustępuiąc w te kraie bogi swe puściła,

Aby nas tym szkodliwiey przez nie utrapiła. Zginiesz prędko nieszczęsny, zginiesz, P h ilisty n ie! Od wziętey obrzezańcom, boskiey zginiesz Skrzynie !

S atr. 1. Przełożę ia, co słyszę w senatorskiem kole. 575 Doiadły nam iuż widzę Izraelskie mole.

Scena tertia.

d u e s A zo tii 1, 2, 3, 4, δ , 6.

Civis

1.

Okrutniź to bogowie, okrutnie nas męczą Nędznych, niewidzianemi chorobami dręczą.

Ctvis 2. Ani siedzieć, ni chodzić nam nie dopuszczaią

W ięc na nie doktorowie lekarstwa nie znaią. 580

Civ. 3. Ledwo, źe żyię, taka boleść mnie obięła.

Prawie w szystkie wnętrzności swym iadem przeięła,

Civ. 4. Mnie z domu mego boleść y tęskność wygnała, Bodayby takich bogów ta strona nie znała.

Civ. 5. Mnie y zdrowie y ciało iuż prawie odpada, 585 A mdłość y ciężkość wielka na serce napada.

Civ. 6. Go my cierpim, to cierpią Azotcy mieszczanie, Gdzie się obrócisz, wszędy płacz y narzekanie.

Civ. 1. Y namci w osobności trudno nie narzekać

Z inąd mamy pom ocy, z inąd rady czekać. 590 Pódźmy z płaczem do naszych Satrapów przednieyszych, Niech wżdy radzą o cięższych zarazach ninieyszych.

Civ. 2. Nie trzeba inney rady, niech u nas nie mieszka Skrzynia Boga obcego, ta nam nader ciężka.

Nie z innąd, iedno z Skrzynie złe się to wyrwało, 595 Nas do ostatniey zguby prawie iuż przyparło.

Nieszczęście z tamtą Skrzynią do nas się przywlekło, Nieszczęście nas dla Skrzynie w choroby oblekło. Niechay u nas iuż więcey ta Skrzynia nie mieszka

Cytaty

Powiązane dokumenty

Krążą pogłoski, że Spandawa, gd zie się znajduje większość uzbrojonych robotników, jest osaczona przez Reichswehr.. W Króiewcu postanowił w ydział socyalistyczny

Wypowiedzi zniechęcające Wypowiedzi wzmacniające Miałaś się uczyć – co

Wybrano formułę stanowiska prezydium komisji stomato- logicznej WIL.Aby jednak nie zawracać sobie głowy zwoływaniem prezydium, ryzykiem, że się nie zbierze albo, nie daj Boże,

serw acji w odniesieniu do K siężyca daje jego terminator (linia, gdzie przylegają do siebie oświetlona przez Słońce i nie ośw ietlona część tarczy). Istnienie

Gdy zwierzę dotknie strzępek grzyba, otrze się o nie, ze strzępek wydziela się szybko krzepnący śluz, do którego przykleja się zw

gastruli (pęcherzyka dwuwarstwowego z otworem gębowym), albowiem stopniowe wpuklanie się ścianek, jak się ono odbywa przy rozwoju osobnikowym (ontogenii), nie

chow yw ał swą zdolność rozm nażania się, natom iast p rzy bespośredniem działaniu prom ieni zdolność ta znacznie się zm niej­.. szyła po czterech tygodniach,

Na przełomie grudnia i stycznia mieszkańcy Dziećkowic będą mogli się podłączyć do kanalizacji.. Cena za odprow adzenie ścieków do miejskiej kanalizacji ma być