• Nie Znaleziono Wyników

"Tułacze lata Marii Konopnickiej. Przyczynki do biografii", Tadeusz Czapczyński, Łódź 1957, Zakład imienia Ossolińskich we Wrocławiu, Łódzkie Towarzystwo Naukowe, Wydział I, nr 27, s. 149, 3 nlb. + 1 ilustracja : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Tułacze lata Marii Konopnickiej. Przyczynki do biografii", Tadeusz Czapczyński, Łódź 1957, Zakład imienia Ossolińskich we Wrocławiu, Łódzkie Towarzystwo Naukowe, Wydział I, nr 27, s. 149, 3 nlb. + 1 ilustracja : [recenzja]"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Józef Spytkowski

"Tułacze lata Marii Konopnickiej.

Przyczynki do biografii", Tadeusz

Czapczyński, Łódź 1957, Zakład

imienia Ossolińskich we Wrocławiu,

Łódzkie Towarzystwo Naukowe,

Wydział I, nr 27, s. 149, 3 nlb. + 1

ilustracja : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 50/1, 263-274

(2)

R E C E N Z JE

263

św iat uosobiony w postaci sądowego gapia, zdolny zdobyć się jedynie na płaską Schadenfreude. D ociekliw ość pisarza zamąca dostrzegalna w sym bo­ licznej sferze utworu m etafizyczna interpretacja wydarzeń: sum a oskarżeń urasta w łaściw ie do rzędu w yrok ów nieuniknionej Ananke, której bierną ofiarą staje się główna bohaterka. Sym bolem szczególnie pojemnym jest osoba ubogiej krew nej, „szarej ćm y“, która w i e , chociaż jej samej nikt z biorących udział w grze nie w ciąga na razie do rachunku. Złowrogi koszm ar powszedniości, w spółodpow iedzialność indywiduów przed losem — problem y te na szerszą skalę p ostaw i u nas dopiero literatura m iędzyw ojen­ na.

R ittner antycypuje rów nież na gruncie swego sym bolizm u poszczególne cechy w arsztatow e tej literatury, w nosząc tu zresztą w yjątk ow ą sprawność scenopisarską. Klasyczną akcję zastępuje dozowaniem w iedzy o związkach m iędzy osobami konfliktu. Przez zastosow anie inw ersji kompozycyjnej unika bezpośredniego komentarza. Czas w ydarzeń czyni równocześnie pretekstem do rozważań nad filozoficzno-m oralnym aspektem przem ijania. A kcję retro­ sp ek tyw n ą subiektyw izuje jako przeżycie bohatera, używ ając do tego środ­ ków hiperbolizacji gestu aktorów, a także uniezw yklającej ekspresji p la ­ stycznej i fonicznej. Te i inne w alory dramaturgiczne Jednej chwili staw iają ją w rzędzie reprezentatyw nych tek stów teatru X X w ieku. W ydaje się ona także godna uw agi jako potencjalny scenariusz eksperym entalnego słucho­ w iska.

Osobną sprawą jest stosunek tego dramaciku do pierwowzoru A lten ber- ga, pisarza, o którego dość żyw ej recepcji w Polsce przeważnie się u nas za­ pomina, zw racając uw agę przede w szystkim na skandynaw skie i francusko- belgijsk ie koneksje naszej m oderny. Porównanie tekstów mogłoby ponadto zainteresow ać genologa od strony m etody przekładu króciutkiej prozatorskiej im presji na język dramatu, m etody tym ciekawszej, że obaj twórcy b yli bardzo ortodoksyjnym i realizatoram i uprawianych przez siebie gatunków. Szkoda w ięc, że Raszewski nie dołączył do sztuki Altenbergow skiego tekstu. Liberalna kompozycja Miscellaneów pom ieściłaby przecież aneks tego rodzaju.

Mirosława Puchalska

T a d e u s z C z a p c z y ń s k i , TUŁACZE LATA MARII KONOPNIC­ KIEJ. Przyczynki do biografii. Łódź 1957. Zakład im ienia Ossolińskich w e W rocławiu, s. 149, 3 nlb. + 1 ilustracja. Łódzkie Towarzystwo Naukowe. W y­ dział I, nr 27.

K iedy w r. 1928 Kotarbiński om awiał książkę D ickstein-W ieleżyńskiej o Konopnickiej, stwierdzał z ubolew aniem , że w ykładow i brak w książce realnego szkieletu, tj. w yraźnych dat i szczegółów bibliograficznych, które dałyby czytelnikow i dokładne pojęcie o czasie i kolejności powstaw ania utw orów autorki Pana B a l c e r a 1. Te niedostatki można by stw ierdzić w e w szystkich bez mała rozprawach o poetce wydanych przed r. 1946, kiedy to ukazała się oparta na m ateriałach biograficznych praca Jadwigi Słom ­

1 J. K o t a r b i ń s k i , Książka o Konopnickiej. K u r i e r W a r s z a w ­ s k i , 1928, nr 27.

(3)

c z y ń s k ie j2. Sporo faktów o Konopnickiej u jaw niła korespondencja Orzesz­ kow ej (zwłaszcza tom D w u głosy, 1937), którą zaczęto w ydaw ać pod koniec dw udziestolecia, chociaż i tam fakty te podano w sposób skąpy i dyskretny.

Konopnicka nie była tak w ylew n a jak jej przyjaciółka z Grodna i n ie­ chętnie podawała szczegóły sw ego życia proszącym o nie biografom. Być m oże z tego w łaśnie powodu nieodłączna towarzyszka jej w ojażów zagra­ nicznych, Maria Dulębianka, w ydając w roku jubileuszow ym poetki Incogni­

ta Konopnickiej, ograniczyła się tylko do publikacji krótkiego, zbeletryzo­

w anego uryw ka z ich w spólnego tournée 8. Czy w rękopisach po Dulębiance znajdują się jeszcze na tem at Konopnickiej jakieś nieznane notatki, nie w iadomo. N ie wiadom o też, czy coś z tego zakresu pozostaw iła po sobie jej poprzedniczka, A niela Tripplinówna. W podobnej sytuacji zaciekaw ienie bu­ dzi każda garść nowych szczegółów wzbogacających życiorys poetki; tym bardziej że było w nim k ilka m iejsc niejasnych, które przeszły do legendy.

Wybór korespondencji Konopnickiej opracowany obecnie przez Tadeusza Czapczyńskiego ukazał się pod takim w łaśn ie tradycyjnym i legendowym tytułem , sprzecznym z faktam i ujaw nionym i przez tę korespondencję. A że ty tu ł u trw alony bez cudzysłowu na okładce książki w znaw ia niejako m inio­ ną w ersję, godzi się na w stęp ie poświęcić kilk a uwag sprawie „tułaczych la t“ poetki.

Spośród kilku legend, które kursowały o poetce jeszcze za jej życia, najw iększą popularność zdobyła w ersja związana z w yjazdem Konopnickiej w r. 1890 za granicę i z opuszczeniem W arszawy, do której poetka już na stałe nie powróciła. W ydarzenie to w ydaw ało się tym bardziej zagadkowe, że było w pew nej m ierze sprzeczne ze znanym z jej twórczości przywiąza­ niem do ziem i ojczystej.

Czapczyński niesłusznie przypuszcza (s. 10), jakoby to Korbut był tw ór­ cą „pięknej legendy“, że Konopnicka została w ydalona z Warszawy adm ini­ stracyjnie przez w ładze carskie. Korbut, lojalny zazwyczaj wobec źródeł, notow ał cudze inform acje nie w dając się najczęściej w ich krytykę. N ie on w ięc pierwszy o tym napisał. W ystarczy sięgnąć do jakiegokolw iek nekro­ logu Konopnickiej, by to w yczytać („W r. 1890 z rozporządzenia władz zmu­ szoną była opuścić W arszawę i udać się na tułaczkę“ 4; „W r. 1890 z rozkazu w ład z zmuszona była opuścić W arszawę i odtąd rozpoczęło się jej życie tułacze“ 5).

W szyscy powtarzający tę legendę opierali ją raczej na domysłach, m ają­ cych podstaw y prawdopodobieństwa zarówno w w yjątkow ych warunkach bytow ania w K rólestw ie, jak też w późniejszych śm iałych w ystąpieniach patriotycznych poetki za granicą. K iedy np. Słom czyńska próbowała w yjaśnić opuszczenie przez Konopnicką rodziny i kraju, posłużyła się argumentami zupełnie niezsynchronizow anym i z w yjazdem poetki. Pisała:

„Poza granicami zaboru rosyjskiego drukowane są jej niecenzuralne utw ory patriotyczne pod pseudonim em Jan Waręż lub Jan Sawa, które prze­

2 J. S ł o m c z y ń s k a , Maria Konopnicka. Łódź 1946.

8 M. D u l ę b i a n k a , Incognita Konopnickiej. T y d z i e ń , 1902, nr 43. 4 J. J a n k o w s k i , Maria Konopnicka. Ś w i a t , 1910, nr 42, s. 12. 5 L. W., Wspom nienia pozgonne. B i b l i o t e k a W a r s z a w s k a , 1910, t. 4, s. 405.

(4)

R E C E N Z JE

265

dostaw ały się do Kongresówki. D om yślano się ogólnie, spod czyjego w yszły one pióra. N azw isko K onopnickiej za często zaczęło się powtarzać, aby nie zwrócić na siebie uwagi czujnych w ładz rosyjskich, które pilnie poczęły obserwow ać dom i życie poetki. Konopnicka czuje zbliżające się n iebezpie­ czeństwo. Chcąc go uniknąć postanow iła opuścić W arszawę“ 6.

U zasadnienie w yjazdu jest w ięc naciągnięte, gdyż w ym ienionych pseudo­ nim ów zaczęła K onopnicka używ ać w dziesięć lat po opuszczeniu W arszawy, do której zresztą kilkakrotnie legalnie, bez przeszkód ze strony w ładz, po­ wracała.

Dopiero opublikowane w om awianej tu książce Czapczyńskiego listy po­ etk i do rodziny obaliły popularną legendę o Konopnickiej jako ofierze prze­ śladowań. Zagadka jednak — jakie przyczyny sk łoniły poetkę do opuszczenia kraju? — nie została przecież w yjaśniona autom atycznie oraz w sposób jednoznaczny i w ydaje się nadal skom plikowana. Tak np. sugestyw ny po­ w ód podany w liście do syna Stanisław a, z końca r. 1889 (s. 9 i 22), jakoby pisarka w yjech ała, aby uniknąć spotkań z chorą um ysłow o córką, nie m oże być poważnie brany w rachubę, gdyż dla tego celu w ystarczyła zw ykła zm ia­ na m ieszkania w obrębie m iasta. Nie w ytrzym uje on k rytyki także z tego w zględu, że nie przynosi zaszczytu poetce-m atce, która skądinąd w ykazyw ała ty le troski o los dzieci. M iałażby teraz uciekać od chorego dziecka aż za gra­ nicę? Bliższe praw dy w ydają się powody natury literack iej, te m ianow icie, 0 których poetka pisze, w liście z 13 stycznia 1899, do zapraszającej ją na w ieś córki Zofii: „Człowiek nie pająk, by sam z siebie snuł nieustannie, m usi się o ruch życia z bliska ocierać, doznawać pew nych artystycznych w rażeń, w idoków , słow em , jeśli ma pisać, musi tak n astrajać duszę, jak się nastra­ ja instrum ent. [...] Wpaść do Was, być u Was — o, tego bym pragnęła bardzo! A le m ieszkać m i w takim sielankow ym zakątku dłużej — już bym nie ob­ stała“ (s. 93).

Tu Konopnicka jest szczera. Potrzebow ała spokoju do pracy twórczej, a że spraw y rodzinne absorbowały i przeszkadzały, postanow iła usunąć się od zgiełku i w yru szyć na poszukiw anie w rażeń twórczych. Tak zaczęły się owe Wan derjahre poetki. D latego w jej listach z pierw szych lat pobytu na obczyźnie nie ma m ow y o „tułactw ie“. Term in ten pojaw i się znacznie póź­ niej, gdy postępująca choroba, upadek sił i w zrastające kłopoty m aterialne dały się poetce w e znaki wśród nieustannego w ojażow ania i koczowniczego trybu życia. W tedy to, w r. 1900, w jej listach do Orzeszkowej w ystąpi słowo „tułaczka“ („Niedobrowolny pobyt mój na obczyźnie zawsze sobie z a w y ­ g n a n i e mam i zawsze potrzebuję w nim osłody“ 7; „A w św ięta wspom nij 1 o m nie, gdy pom yślisz o bezdom nych t u ł a c z a c h “ 8).

Nie tu m iejsce na w yczerpujące om ów ienie w szystkich aspektów „tu- łactw a“ Konopnickiej; chodzi tylk o o zw rócenie uw agi na tytuł, jakim za­ opatrzył Czapczyński w ybór jej listów . Dał on się uw ieść określeniu „tu­ łaczka“ używ anem u przez poetkę dla nazwania sw ych podróży i w słowach nie pozbawionych tkliw ości m ów i o trudzie jej w ojażów , twierdząc* jakoby

® S ł o m c z y ń s k a , op. cit., s. 109.

7 E. O r z e s z k o w a , L i s t y . T. 1. W arszawa—Grodno 1937, s. 254 (list z 9 IX 1900).

(5)

z ich powodu „pozbawiona [była] bezpośredniego kontaktu z życiem narodu“ i „musiała ty le energii zużywać na stw orzenie sobie najczęściej bardzo skromnych warunków bytu, w których przyszło jej tworzyć“ (s. 56). Bliższą prawdy w ydaje się natom iast podana przez Czapczyńskiego ocena korzyści „tułactw a“: „wyjazd za granicę, zetknięcie się z różnym i środowiskami, z ludź­ m i, przyrodą, stosunkam i społecznymi — pozw oliły jej znacznie rozszerzyć skalę tem atów, a na w iele już poruszanych spojrzeć głębiej. Zapewnił jej też w yjazd za granicę niezależność tak zewnętrzną, jak i w ew nętrzną“ (s. 56).

Po cóż w takim razie w ynosić „tułacze la ta “ na kartę tytułow ą? Na podstaw ie listów Czapczyński pierw szy zobowiązany był do oczyszczenia tej legendy z dawnych naleciałości, sugerujących tradycje cierpiętnicze i prze­ śladowania, które, aczkolwiek faktycznie poetce groziły, nie dotknęły jej w stopniu w iększym aniżeli tych, którzy w kraju pozostali.

A teraz odwróćmy kartę tytułow ą i przyjrzyjm y się zawartości tomu. Na stronach 58—144 znajdujem y w ybór korespondencji z okresu 1890—1910, natom iast w stępną część, jedną trzecią książki, zajęło Kalen dariu m życia

1 twórczości M. Konopnickiej w latach 1890— 1910. Uznał je w ydaw ca za

najw ażniejszą część tomu i, jak o tym świadczą jego słowa na s. 9, za część centralną w ydaw nictw a, skoro w ybór listów potraktow ał jako „aneks“, czyli zaledw ie dodatek do owego kalendarium. Zostaw m y na boku sprawę dys­ kusyjną, czy rok 1890, data w yjazdu Konopnickiej na stałe z Warszawy, ma stanow ić cezurę l i t e r a c k ą , czy też tylk o cezurę ż y c i o w ą poetki, chociaż w iem y, że d aw niejsi krytycy, jak np. Antoni Potocki, proponowali inny, m niej m echaniczny podział jej twórczości na o k r e s y 9. Przejdźm y do kalendarium.

B iuletynow ą zw ięzłością pociągają inform acje pod r. 1904 podające ilość korespondencji: „Z tego roku mamy 10 listów . W ynika z nich, że zimę przepędziła poetka w e Lwowie. Z listu zaś Orzeszkowej do Posnera z dn. 2 III 1904 dowiadujem y się, że Konopnicka odwiedzić ma ją w Grodnie [...]“. Po w yrazie „Grodnie“ odsyłacz objaśniający, że źródło inform acji, tj. list Orzeszkowej do Posnera, znaleźć można w Listach zebranych (t. 2, s. 239). Darem ne jednak poszukiwania, gdyż tom 2 zawiera w yłącznie listy do Mé- yeta. W istocie list, o którym mowa, znajduje się w tomie 1 (s. 259). Dowiadu­ jem y się z niego, że poetka przebyw a w tym czasie nie w e Lwowie, lecz w W arszawie, w idocznie w ięc pragnęła w ykorzystać skrócenie drogi i udać się do Grodna. Czy jednak odwiedziła przyjaciółkę, czy skończyło się tylko na dobrych chęciach, tego zaciekawiony czytelnik nie dowie się z dwuznacznej inform acji kalendarium , lecz musi udać się do tomu 2 Listów zebranych Orzeszkowej, która pod datą 3 marca 1904 zawiadam ia M éyeta: „Konopnic­ k a wczoraj stąd odjechała“. B yła w ięc poetka i w W arszawie, i w Grodnie, ale o tym dowiedzieliśm y się nie z kalendarium .

W równie kłopotliw ej sytuacji znajdujem y się przy roku 1902. Na stronie 42 czytam y, że Konopnicka „Wybiera się z Dulębianką do Marienbadu na uroczystość odsłonięcia tablicy pam iątkowej ku czci Chopina, który tam się leczył w 1836 r. W Marienbadzie jednak nie mieszkała Konopnicka, jak o tym pisze Słom czyńska [...]“. Po ostatnim słow ie zamieszczono odsyłacz

9 A. P o t o c k i , Maria Konopnicka. T y g o d n i k I l u s t r o w a n y , 1910, nr 43, s. 864; nr 45, s. 904—905.

(6)

R E C E N Z JE

267

do pracy Słom czyńskiej, na stronę 219. I znowu czytelnik zachodzi w głowę, jak ma rozumieć informację: „W Marienbadzie jednak nie m ieszkała...“ Czy to znaczy, że nie w ybrała się na te uroczystości, czy też że była na nich, ale się tam nie zatrzymała? A jeżeli była, to w którym m iesiącu i dniu? Ano, udajm y się po wiadomości do Słom czyńskiej. Owszem, są, lecz o stronę dalej, niż to podał Czapczyński, i trochę inaczej brzmiące: „Pobyt w Marienbadzie trw ał kilka dni, po czym poetka udaje się na kurację do tańszego Fran- zensbadu“. Skoro kilka dni, to poetka m i e s z k a ł a w Marienbadzie; p rze­ cież jej bytność w w ielu innych m iejscowościach też nie przeciągała się dłużej. Jeżeli Słom czyńska nie zgłosiła protestu przeciw przeinaczeniu swej inform acji, to chyba dlatego, że inform acja owa nie b yła jej odkryciem. Przed z górą trzydziestu laty Julia D ickstein-W ieleżyńska, która szlakiem wojażu poetki przebyła osobiście spory kaw ałek drogi, pozostaw iła w cale dokład­ ną notatkę, przepisując z księgi pam iątkowej w iersz Konopnickiej ku czci Chopina, nie znany naw et Czubkowi, z datą: „Marienbad, 31 lipca 1902, w dniu wm urow ania tablicy w domu, w którym m ieszkał kom pozytor“ 10. Nieporozum ienie tego typu tym bardziej dziw i czytelnika, że zapam iętał, w jaki to sposób redaktor kalendarium zdyskw alifikow ał n ied a w n o 11 pracę Słom czyńskiej pod w zględem źródłowym . I oto teraz, w chw ilach trudnych, przywołuje autorkę w sukurs, chociaż na s. 9 kalendarium zapew niał, że przy jego układaniu nie będzie korzystał z innych źródeł prócz listów . D la ­ czego w ięc w pew nych w ypadkach sprzeniew ierzył się narzuconym sobie zało­ żeniom m etodologicznym, dlaczego obdarzył zaufaniem inform acje Słom czyń­ skiej, ceniąc ich wiarogodność na równi z listam i, a od innych źródeł odżegnał się z góry, tego nam nie w yjaśnił.

Tak to nie popłaca ograniczanie m ateriałów źródłowych w studiach w y ­ m agających m ożliwie najszerszego zgromadzenia tych źródeł i krytycznego ich opracowania. W prawdzie chw ilam i w ydaje się, jakoby Czapczyński ustalał fakty, jak o tym św iadczy np. odsyłacz na s. 17 dotyczący pobytu Konopnickiej w Rzymie. Przy bliższym jednak w ejrzeniu w sprawę przypis okazuje się zupełnie zbędną am plifikacją, skoro kilkanaście w ierszy w cześniej autor już raz poinformował, że zachował się list poetki datow any z Rzymu z tegoż roku. Po cóż w ięc dowodzić faktu oczyw istego drogą pośrednią, a w ięc m niej pewną?

Kalendarium życia i twórczości Konopnickiej jest przy obecnym stanie źródeł biograficznych i m onograficznych przedsięw zięciem trudnym i mało obiecującym. Jeżeli mimo to decydujem y się na nie, to trzeba sięgnąć po informacje uzupełniające do działów kronikarskich prowadzonych w latach jej życia przez niektóre dzienniki (jak np. N o w a R e f o r m a ) czy zw łaszcza pisma literackie, jak Ś w i a t , który na podstaw ie w yw iadu z poetką noto­ w ał w r. 1890: „Maria Konopnicka opuściła W arszawę i zamierza czas dłuż­ szy zamieszkać na w si“ 12, a następnie podawał, że poetka „przybyła do Kra­ 10 J. D i c k s t e i n - W i e l e ż y ń s k a , Konopnicka. W arszawa 1927, s. 113—114.

n T. C z a p c z y ń s k i , Maria Konopnicka wobec spraw społecznych i n a ­ rodowych w św ietle korespondencji z lat 1888—1910. P r z e g l ą d N a u k

H i s t o r y c z n y c h i S p o ł e c z n y c h , t. 4, 1954 (Łódź 1955), s. 433. 12 Ś w i a t , 1890 nr 24.

(7)

kowa i zam ierza w tym m ieście spędzić dwa m iesiące“ 1S. O statnia notatka in ­ form uje o zam iarach p oetki w pierwszych dniach jej pobytu w K rakow ie, równocześnie zaś uzupełnia kalendarium Czapczyńskiego. W iele takich k o­ m unikatów spotykam y w kronice N o w e j R e f o r m y , a niektóre z nich są cenne 14.

Ograniczenie się do sam ych listów jako źródła inform acji spowodowało nierównom ierność w układzie faktów i, co gorsza, rażące luki w kalendarium . Tak np. przy r. 1899 inform acje uryw ają się na w rześniu i Monachium, a tym czasem z notatki pod utw orem Wieczór chorych („Psalmodia“), datow a­ nej 20 października 1899 w Salzburgu, dowiadujem y się, że rów nież w tym m ieście tejże jesien i przebyw ała poetka. Autor, jak świadczy odsyłacz na s. 17, respektujący daty pod w ierszem Si q uis dixerit, tym razem z nich nie korzystał.

Podobnie pod r. 1907 śm iało nas informuje na podstaw ie korespondencji, że w styczniu przebyw ała poetka w Rzymie, potem od k w ietnia w Żarnow­ cu, a na zim ę w yjech ała do Abacji. Oczekujemy w ięc, że z równą pew nością powie o jej przyjeździe do W arszawy na Zjazd K obiet Polskich oraz jubi­ leusz Orzeszkowej. N iestety, o tym ostatnim fakcie podano wiadom ość w spo­ sób tak enigm atyczny i niejasny, że liczyć się z nią niepodobna. A przecież w ystarczy przejrzeć roczniki pism a kobiecego S t e r , redagowanego przez Marię D ulębiankę, i przeczytać tam fragm enty im prowizacji K onopnickiej prozą poetycką, by dow iedzieć się bliższych szczegółów o udziale poetki w uroczystościach ku czci Orzeszkowej (np. o w ierszu na cześć Orzeszkowej recytow anym przez Laurę P ytlińską, córkę Konopnickiej).

Dopóki Czapczyński streszczając listy robi z nich w yciągi, można od biedy pogodzić się z kalendarium . Gdy jednak próbuje oprzeć się także na innych zbiorach korespondencji, zaczynają się błędy. Pod rokiem 1900 zamieszczono n otatkę dotyczącą znanego incydentu, sform ułowaną w nastę­ pujący sposób: „W tym czasie redaktor K r a j u petersburskiego, Erazm Piltz, zaproponował poetce, za pośrednictw em Orzeszkowej, stałą w spół­ pracę z tym czasopism em “.

W jednym zdaniu dwa nieporozum ienia. Jakże to, w ięc redaktor K r a j u celem porozum ienia się z dotychczasow ą stałą w spółpracowniczką m iałby pisać aż do Grodna? A leż nie! Od dawna korespondował z poetką, w ięc i tym razem zwrócił się do niej osobiście, a gdy odmówiła, uznał za stosowne po­ w iadom ić o tej kapryśnej i niespodziewanej decyzji jej serdeczną przyja­ ciółkę. R ów nie błędna jest druga część notatki, m ówiąca o „stałej w spół­ pracy“. W szakże K onopnicka aż do tej chw ili w spółpracow ała z K r a j e m , i to stale — od w ielu lat drukow ała tam liczne artykuły, reportaże, recen­ zje i utw ory literackie. N ie o s t a ł ą w s p ó ł p r a c ę w ięc chodziło, lecz po prostu o zaskakującą dla redakcji odmowę d a l s z e j w s p ó ł p r a c y z tym tygodnikiem . W prawdzie Tadeusz Czapczyński przytoczył potem cytat z listu P iltza w yjaśn iający poniekąd kw estię, lecz verba volant, scripta

13 T a m ż e , nr 29, s. 119.

14 Jak np. wiadom ość ( N o w a R e f o r m a , 1900, nr 34) odsłaniająca taki szczegół o tłum aczeniu z H a u p t m a n n a , o którym nie w ie nawet Jan B e r g e r , autor pracy Literatu ra niemiecka w przekładach Konopnic­

(8)

R E C E N Z JE

2 6 9

manent i stają się źródłem dalszych nieporozum ień, jak w łaśn ie w niniejszym

wypadku: jest oczyw iste, że autor notatki dał się u w ieść nieścisłem u kom en­ tarzowi do listu 60 korespondencji m iędzy Orzeszkową a Piltzem , gdzie w identyczny sposób objaśniono: „Piltz proponował Konopnickiej stałą w spółpracę z K r a j e m , poetka jednak odm ów iła w sposób bardzo sta­ now czy“ 15.

Czapczyński robiąc w yciągi z listów u fa im bezgranicznie i nie m yśli ani ich uzupełniać, ani też konfrontować z innym i źródłami inform acji — celem krytycznego ustalenia faktu. I tak pod r. 1902 zam ieścił notatkę: „Ważną pomocą dla Konopnickiej było przyznanie jej nagrody Kochmana w w ysokości 500 guldenów za całokształt tw órczości“. Podstaw ą tej notatki jest list z Florencji, z 16 marca 1902, w którym poetka donosiła córce: „N ajpozytyw niejsze jest na te chw ile to, że m i przyznano w tym roku na­ grodę Kochm ana za ogół prac literackich, 500 reńskich. N ie k w apią się tylko z ich w ypłacen iem jakoś“.

Z estaw iając te dwie inform acje łatw o spostrzec, że w pierwszej mowa o „całokształcie twórczości“, czyli zarówno o poezji, jak o prozie b eletry­ stycznej i k rytycznej, w drugiej zaś tylko o „ogóle prac literackich“, przez które poetka rozumiała nie beletrystykę, lecz krytyczne prace o literaturze. A le nie na tym koniec. W liście pisze poetka, że nagrodę przyznano jej „w tym roku“, tj. w roku datowania listu, 1902, a tym czasem w arszaw ski G ł o s z r. 1900 podaje: „Komisja konkursowa fundacji śp. Kochm ana, prze­ znaczonej na nagrody dla najlepszych prac z zakresu h istorii i historii lite ­ ratury polskiej, przyznała pierwszą nagrodę, w kw ocie 2000 koron, spadko­ biercom po śp. Anatolu Lew ickim , prof, u n iw ersytetu, za jego prace histo­ ryczne, oraz drugą nagrodę, 1000 koron, M arii K onopnickiej za jej pracę pt.

Mickiewicz, jego życie i du ch “ ie.

Gdzie tu prawda: czy w liście, czy w kronice G ł o s u ? D laczego poetka o fakcie tak późno zawiadom iła rodzinę? A m oże otrzym ała tę drugą nagrodę dwukrotnie, raz w r. 1900, drugi raz w 1902? Może by w takim razie podać w kalendarium notatkę zarówno pod r. 1900, jak i pod 1902? Oto trud­ ności, z jakim i pobiedzić się m usi redaktor każdego kalendarium ustalający fakty, trudności jednak stosunkowo łatw e do pokonania, bo w pomoc przy­ chodzi zw yk le trzecie źródło.

A oto jeszcze jeden aspekt omówionej notatki: skoro już znalazł się w przypisku na s. 30 słabiutki komentarz do „Kasy L iterackiej“, to tym bardziej należało się objaśnienie mniej znanej „fundacji K ochm ana“. Wkład pracy n iew ielk i, gdyż autor kalendarium m ógł po prostu skorzystać ze znane­ go sobie w ydania z objaśnieniam i do listów Orzeszkowej do Karłowicza z 9 października i 2 listopada 1887 17 albo z notatki zam ieszczonej w N o w e j R e f o r m i e 18.

Zarzut pow yższy w ydaje się zaledw ie drobną p retensją do autora k alen ­ darium, który nie troszczy się naw et o obow iązkow e przełożenie na język czytelnika listow nej frazeologii poetki i w cudzysłow ie podaje takie np. za­

15 E. O r z e s z k o w a , L is ty zebrane. T. 1. W rocław 1954, s. 376. 16 G ł o s , 1900, nr 23.

17 O r z e s z k o w a , L isty, t. 2, cz. 1, s. 74, 77, 301. 18 N o w a R e f o r m a , 1900, nr 34.

(9)

gadki, jak w yciąg z listu pod r. 1899: „Poetka pracuje nieustannie. D la A rcta napisała, jak twierdzi, »marną książczynę za 40 rb«, do B i b l i o t e k i W a r s z a w s k i e j i do T y g o d n i k a I l u s t r o w a n e g o paczkę w ie r ­ szy“. Co to mogła być za „książczyna“, tego się w in ien dom yślić sam czytelnik, darem nie zerkający za jakim komentarzem .

N aw et ktoś najgłębiej zadumany nad kalendarium nie potrafi odpow ie­ dzieć na postawione sobie pytanie, jaki naprawdę cel przyśw iecał autorowi. Chw ilam i w ydaje się, że ambicją jego było notow anie m iejscow ości, w k tó ­ rych kolejno przebyw ała w ojażująca nieustannie poetka. Gdyby tak było, powinien by autor pod tym że r. 1899 w spom nieć o chw ilow ym jej pobycie w Badenie, o czym, bez specjalnych zachodów, mógł się dowiedzieć z listu Orzeszkowej do Garbowskiego z dnia 9 sierpnia, w którym mowa także o K o­ nopnickiej: „Dziś jedziem y do Badenu, aby złożyć w izytę pani D uchińskiej, 80-letniej patriarchini pisarek polskich“. Dodajm y od siebie, że Konopnicka odwiedzała częściej Sew erynę Pruszakową-D uchińską, która jako em igrant - ka-tułaczka obchodziła przed dwoma laty pięćdziesięciolecie twórczości, b yła nestorką pisarek, poetką, tłum aczką i poczytną autorką literatury d zie­ cięcej. Należała jej się w ięc wzm ianka w kalendarium.

Kto zauw aży takie luki jak brak inform acji o kontaktach K onopnickiej z osobistościami ze św iata literatury, tego drażnić musi przerysowanie k a­ lendarium ściśle osobistym i sprawami poetki. Zasugerowany zaś ich w a ż­ nością autor reprodukuje dosłownie sentym entalną frazeologię z listów do rodziny i nie raczy pominąć nigdy samopoczucia, stanu zdrowia poetki, jej kłopotów finansow ych i fam ilijnych. A tym czasem czytelnik sięgnął po inform acje nie o m atronie ani działaczce, lecz przede w szystk im o pisarce, i m niej rad by w iedzieć o jej długach, spadkach, zapisach, źródłach dochodu jej rodziny, a w ięcej o sprawach, które m iały bliższy zw iązek z twórczością. Pod tym w zględem , niestety, autor nie przekracza zw ykle inform acji zaw ar­ tych w aneksie, a natom iast tak blisko w gląda w pryw atne sprawy poetki, że notuje skrupulatnie byle błahostkę. W yliczył precyzyjnie jej spraw unki w r. 1902, nie zapominając o garderobie: „Zamawia sobie dw ie suknie: jedną z m ateriału, który kupiła przed pięciu laty w N icei, a drugą szarą, w iz y ­ tow ą“. Pod r. 1907 nie zapomni podać, że poetka „od k w ietnia do końca w rześnia m ieszkała w Żarnowcu, gdzie zachw ycała się pięknym i kw iatam i, ale w yrzekała na kosztow ne utrzym anie domu“, że w tym że roku na w ilię spożywała śledzie, orzechy, jabłka, daktyle i talerz pierożków nadziewanych kasztanami.

W kalendarium natknąć się można tu i ówdzie na cyfry, które mają na celu w ykazać statystycznie ilość zachowanej korespondencji z każdego roku. W iele mozołu przysporzył sobie autor przenosząc te obliczenia ze sw ojego poprzedniego studium o K on opn ickiej19, gdzie dokładnie rozłożył ogólną ilość listów na poszczególne lata, następnie na m iejsca pobytu poetki, i podał sumę 269. Pow iększył ją obecnie do 737 listów , jak to podaje na s. 149. Ale czytelnik znowu wzrusza ramionami, bo na cóż mu się mogą przydać te cyfry. Rad by natom iast zapytać autora, czy podczas tych rachun­ ków nie wpadło mu na m yśl podejrzenie, że cyfry te jutro mogą znowu stać się nieaktualne, bo przecież może się odnaleźć jakiś nowy, dotąd nie u jaw ­

(10)

R E C E N Z JE

271

niony list poetki, skoro omal każdy rok w ynosi na św iatło dzienne incognita autorów św iatow ej sław y, a cóż dopiero m ówić o autorce tak św ieżej jak Konopnicka, która korespondowała co najm niej z dwukrotnie w iększą liczbą osób, niż to w ydaw cy wiadomo. Po cóż w ięc na w yrost zam ykać w ybór jej listów cyfram i, które już w czasie druku mogą się okazać nieaktualne.

Cyfry te zresztą od początku b yły bezwartościowe, bo Czapczyński w li­ czył w praw dzie autografy, lecz pom inął znane publikacje. Tak opuszczono w załączonym na s. 145 w ykazie dwa dużej w agi listy z roku 1902. W jednym z nich m ieści się jedyna autobiografia poetki, sporządzona na życzenie hr. Antoniego W odzińskiego, m ającego ten list w ykorzystać w artykule jubileu­ szowym w paryskim piśm ie R e v u e . Oba listy b yły w rozum ieniu adresa­ ta tak cenne, że w dwa m iesiące po śmierci poetki postanow ił je utrw alić w druku. Zapomniał o nich Czapczyński w swoich obliczeniach, chociaż w sk a­ zówki co do ich istnienia podają nie żadne zakonspirowane źródła, lecz Słom czyńska i Korbut. Ten ostatni inform uje, że znaleźć można te w ażne listy w zupełnie dostępnym numerze 1 K u r i e r a W a r s z a w s k i e g o z roku 1911. Dlaczego autor nie w liczył w sum ę dwu listów Konopnickiej do Leo Belm onta, podanych w facsimile w W o l n y m S ł o w i e 20, czy też listu do Stapińskiego opublikowanego przez Krzysztofa D unin-W ąsow icza?21 Dlaczego zwłaszcza nie uwzględnił czterech drukowanych listów z lat 1902— 1910 do Józefa Kotarbińskiego 22, listów rzucających św iatło na rok jubileu­ szowy poetki, szczególnie zaś na jej w spółpracę z teatrem jako tłumaczki? Gdyby je w ykorzystał, w zbogaciłby sw oje kalendarium cennym i szczegółam i i zbliżyłby sw oje cyfry do prawdy.

Jednakże celem niniejszych uwag nie jest postępowanie krok po kroku za autorem, lecz w skazanie typow ych potknięć. A zresztą trudno byłoby uzupełniać w taki sposób luki i om yłki całego kalendarium , skoro autor nie podaje, skąd zaczerpnął poszczególne wiadomości. Przy braku dokumen­ tacji czytelnik znajduje się w matni: nigdy nie jest niczego pew ny. Spraw ­ dzanie zaś każdego szczegółu jest tak nużące, że doprowadza do rozterki i rezygnacji oraz do sm utnego końcowego wniosku, że „kalendarium “ było chyba jakim ś brulionem podręcznym, w yciągiem pomocniczym, jaki każdy sporządza sobie na w łasn y użytek przy opracowywaniu korespondencji, i że w takim stanie, in crudo, podał je autor do druku. Świadczyć się zdają o tym także takie relikty, które można uspraw iedliw ić tylko pośpiechem , jak np. na s. 10 zdanie: „na faktach należących do znacznie w c z e ś n i e j ­ s z e j epoki życia poetki“ zamiast „do znacznie p ó ź n i e j s z e j“, czy też takie objaśnienia, jak na s. 13 o poemacie Unici, w reszcie zbędne cyfry m ające określić liczbę listów . Badacz, z zasady nie ufający wtórnym infor­ macjom, ominie to kalendarium i zacznie poszukiwania na w łasną rękę w aneksie, tj. w załączonym w yborze listów , o którym teraz parę słów.

N ie dysponując kom pletem autografów, z którego dokonano wyboru, nie znając zresztą w arunków , na jakich w ydaw ca otrzym ał od rodziny poet­ ki zezw olenie na publikację jej listów , trudno w ydaw ać sąd o zam ieszczo­

20 Dwa listy Konopnickiej. W o l n e S ł o w o , 1910, nr 108/109.

21 K. D u n i n - W ą s o w i c z , Czasopiśmiennictwo ludowe w Galicji. Wro­ cław 1952, s. 185— 186.

(11)

nym w książce wyborze. Trafiają się jednak i tu zagadki, których nie sposób zbyć m ilczeniem .

Czapczyński podaw ał do druku korespondencję K onopnickiej czterem a rzutam i, które w ym ien ia na stronie 57. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby w ostatniej, om awianej tu książce poinform ował nas, gdzie co zamieszczał. Tym czasem w r. 1954 pisał: „w szystkie listy, a jest ich dość dużo, zostały złożone w B ibliotece Jagiellońskiej w K rakowie, gdzie dopiero za la t 25 zostaną udostępnione badaczom. W ten sposób sprawa wszechstronnej m ono­ grafii o Konopnickiej odsuwa się na długie lata“ 2S. W tejże publikacji m ówił przy tym , że stanow i ona tylko fragm ent opracowania korespondencji i do­ tyczy jedynie listów zaw ierających wiadom ości o twórczości poetki i jej stosunku do spraw społecznych i narodowych w latach 1888—191024.

Skoro w ięc obecnie sporządził kalendarium na podstaw ie 737 listów i za­ pew nia, że to kom plet, m ożna by wnioskow ać, że m iał dostęp do depozytu w Bibliotece Jagiellońskiej. Czy w ięc do obecnego w yboru dostały się stam ­ tąd jakieś autografy, czy też depozyt należy traktow ać nadal jako in e d ita ? Spraw y te ciekawią i niepokoją. Spodziewać, a naw et domagać by się n ale­ żało inform acji na ten tem at od w ydaw cy, który najlepiej jest o tym p ow ia­ domiony. N iestety, w ydaw ca pom inął tę sprawę m ilczeniem i nie podał, które z listów b yły już przez niego drukowane czy też w ykorzystane in extenso bądź w e fragm entach.

Związana z tym jest inna zagadka: oto zarówno w poprzedniej publikacji, jak i w kalendarium trafiają się cytaty (urywki listów ) podawane bez do­ kładnych dat i bez adresatów (np. na s. 18 fragm ent cennego listu m ów ią­ cego o powodach w yjazdu poetki z kraju). Daremnie poszukiw alibyśm y go w przedstaw ionym wyborze. Skoro jednak rodzina poetki w yraziła zgodę na jego publikację w form ie uryw ka, to czyż nie należało go w łączyć do w yboru, chociażby z przybliżoną datą, którą dałoby się z pew nością ustalić sposobem bibliologicznym? U tonął w kalendarium i któż go kiedy stamtąd w ydobędzie, jeżeli nie uczynił tego pierw szy w ydaw ca. W ięcej takich frag­ m entów , nieraz opatrzonych znakami zapytania, znaleźć można w poprzedniej pracy C zapczyńskiego25.

M ankamentem jest brak kom entarza, o jaki dopomina się każda, nawet drobna edycja listów. Uznać by należało za niezbędne podanie wiadomości przynajm niej o adresatach takich, jak Begey, Bartoszewicz czy W ysłoucho­ w ie. N iew ielk i trud w ydaw cy czytelnik przyjąłby z wdzięcznością. W spisie treści należało w jakiś sposób w ybrnąć z tautologii czterech nagłów ków ty tu ­ łowych: „Do Zofii i B olesław a K rólikow skich“; „Do Adama M ickiewicza“; „Do Zofii M ickiew iczow ej“; „Do Zofii i Adam a M ickiew iczów “. Trzy Zofie, Bo­ lesła w i dwóch Adam ów, a faktycznie jedna i ta sama adresatka — w y ją t­ k ow y to nadmiar ścisłości z powodów grzecznościowych.

Na stronach 145— 149 zam ieścił w ydaw ca coś w rodzaju szarady za­ danej czytelnikowi. Są to szyfry m ające na celu w skazać adresatów, fak tycz­ nie zaś przez swoją zaw iłość raczej utrudniające orientację. Oczywiście, po

23 C z a p c z y ń s k i , op. cit., s. 434. 24 Zob. tam że, s. 436.

25 Np. tamże, s. 457—458; list z Pomorza opisujący Toruń. Co się z nim stało?

(12)

R E C E N Z JE

273

żmudnych zabiegach uparty badacz rozw iąże i takie łam igłówki, ale za stratę czasu w dzięczności żyw ił nie będzie. N a stronie 149 znalazł się „wykaz m iejscow ości“, w których przebyw ała poetka, lecz znowu na opak, bo w układzie alfabetycznym . Komuż i na co on się przyda w tym układzie, skoro np. jeden list z N icei, z 22 listopada 1909, m ów i nam o trasie poetki: Wiedeń—Monachium—Mediolan—Nicea? Czy nie słuszniej byłoby w yznaczyć trasę w porządku chronologicznym, czyli w kolejności rzeczyw istej, skoro zastosowanie mapki nie było m ożliwe? W szystkie tego rodzaju przybudówki i podpórki, przystaw iane chałupniczo, m ożna było za jednym zachodem za­ stąpić dobrym skorowidzem. N ależało pójść za wzorem takich opracowań listów , jak edycja przedwojenna korespondencji Orzeszkowej czy też obecna w rocławska, i w prow adzić m iniaturow y, lecz w yczerpujący aparat krytyczny, z doskonałym, celow ym skorowidzem osobowym, indeksem przedm iotowym i indeksem m iejscowości, który autom atycznie w yznaczyłby trasę tournée poetki, a przynajm niej bardziej u chw ytne odcinki i punkty tejże trasy. Edycja wyboru listów Konopnickiej zyskałaby na przejrzystości, ułatw iając nie tylko sam odzielne z niej korzystanie, ale m ogłaby równocześnie przysłu­ żyć się planow anem u nowemu zbiorowem u w yd an iu jej dzieł.

Na zakończenie drobna uwaga dotycząca raczej obyczaju wydawniczego: kilkadziesiąt listów czołowej autorki zepchnięto do aneksu na korzyść bez­ w artościowego kalendarium. W yszły one faktycznie pod nazwiskiem Tade­ usza Czapczyńskiego, i to w oddzielnym tomie. Jeżeli rodzina poetki nie określiła w tym w zględzie w yraźnie sw ych życzeń, to czyż autor, który już poprzednio w ykorzystał tę korespondencję, a następnie zam ierzał posłużyć się nią w rozprawie o Panu Balcerze w Brazylii, nie powinien był tym razem zadowolić się zaszczytnym zawsze tytu łem w ydaw cy, a autorstwo zostaw ić już autorce, skoro w takim zakresie publikow ał spuściznę literacką jej pióra? Inni złocili okazalsze ramy do obrazów, a k onten tow ali się chlubną notatką: „opracował...“

I jeszcze jeden drobiazg, związany w łaściw ie z następną publikacją Czap­ czyńskiego, o którym trzeba tu jednak w spom nieć. N a stronie 68 Tułaczych lat podał w ydaw ca uryw ek korespondencji, opatrując go objaśnieniem: „Przy­ taczam ten w yjątek listu w ażny ze w zględu na zainteresow ania Konopnic­ kiej sprawam i gospodarczymi“. Oczywiście w szelk ie odpisy są zawsze w ła ­ snością kopisty i nietaktem byłoby w dzieranie się do jego szuflady czy też domaganie się publikacji tych odpisów w całości. Beatus qui tenet. Czap­ czyński skorzystał z tego przyw ileju i zarezerwow ał sobie szlachetniejszą cząstkę korespondencji poetki do osobistego użytku. Nigdy nie dow iedzieli­ byśmy się o tym , gdyby nie przypadek. M ianow icie w następnej pracy, „Pan

Balcer w B razylii“ jako poem at e m igrac yjn y, spotykam y dwa uryw ki z li­

stów, z 18 i 25 listopada 1891, zaw ierające cenne m ateriały do poznania i w yśw ietlenia genezy Pana Balcera 2e. Dlaczego autor nie podał źródeł tych listów, a jeżeli cytow ał z autografów, nie zam ieścił ich w wyborze kores­ pondencji i jedynie w kalendarium pod r. 1891 skw itow ał wzm ianką bez podania źródła, o to pytać nie będziem y, gdyż w niosek końcow y nasuwa się automatycznie: w ybór korespondencji opublikow any w aneksie do Tułaczych

28 Zob. T. C z a p c z y ń s k i , „Pan Balcer w Brazylii“ jako poem at e m i­

gracyjny. Łódź 1957, s. 11—12.

(13)

la t Marii Konopnickiej nie stanow i planowo ani jednolicie w ybranej grupy

listów . Jego m e m b ra disiecta trzeba odnajdować w k ilk u różnych pracach w y ­ daw cy, a może też poza nimi.

Józef S p y tk o w s k i

T a d e u s z C z a p c z y ń s k i , „PAN BALCER W BRAZYLII“ JAKO POEMAT EMIGRACYJNY. Łódź 1957. Zakład Narodowy im ienia O ssolińskich w e W rocławiu, s. 56. Łódzkie Towarzystwo N aukowe. Wydział I, nr 30.

Jak w ażnym źródłem literackim do ustalenia genezy utw orów jest k ores­ pondencja pisarza, świadczą w y n ik i rozprawy Tadeusza Czapczyńskiego pro­ stujące daw niejszą hipotezę, jakoby Pan Balcer w Brazylii b ył w ytw orem fantazji autorki, która w ym y śliła udręki podróży morskiej i przedzierania się kolonistów przez puszczę — w oparciu li tylko o mapy i opisy Brazylii.

Obecnie, na podstaw ie szczegółów zaczerpniętych z listów pisanych przez poetkę w r. 1891 do rodziny (zob. s. 11), okazało się, że w tym że roku ze­ tknęła się ona w Zurychu z grupą reem igrantów -rozbitków i w ykorzystała ustn ą relację jednego z nich, Józefa Balcerzaka, uzupełniając jego opowiada­ nie wiadom ościam i o egzotycznym szlaku w ędrów ki wychodźców. Te kon­ statacje obalają zatem dotychczasowe m niem anie o roli pana Balcera, głów ­ nego narratora, który jako postać z ludu m iał rzekom o p rym ityw em w y sło ­ w ien ia u łatw ić poetce opisy egzotycznego k r a ju 1.

Teraz już w iem y, że pan Balcer stał się osobistością pierw szoplanow ą, zgodnie z pierwotną, autentyczną rolą spotkanego reem igranta, którego rela­ cje autorka poczęła na gorąco spisyw ać, planując początkowo swój poem at jako niezbyt rozciągły reportaż w trzech częściach (a w ięc blisko o połow ę krótszy od redakcji ostatecznej). W trzeciej części, zupełnie tak samo jak w opowiadaniu Balcerzaka, akcja m iała się toczyć w M arsylii, gdzie w y lą ­ dow ała powracająca garstka rozbitków. D ow iadujem y się też, że poetka w y ­ brała się do tego m iasta, aby poznać jego topografię. Na podstaw ie korespon­ dencji udało się Czapczyńskiemu dokładnie u stalić daty narodzin pierw szych rzutów poematu.

Druga sprawa, którą autor szeroko rozwinął, to sprawa zasadniczej tendencji utworu. Można ją streścić w słowach: w strząsającym obrazem niedoli kolonistów pragnęła poetka odstraszyć ludność w iejsk ą od em igracji zam orskiej, która w latach dziewięćdziesiątych stała się zjaw iskiem m aso­ w ym . A w ięc Pana Balcera traktow ać należy jako utwór propagandowy. Do przekonywających w tym zakresie dowodów Czapczyńskiego można dorzucić jeszcze jeden — drobny, ale ważki: oto Konopnicka uznała problem za tak pilny, że postanow iła działać szybko. D latego, jak świadczy jej artykuł O n ędzy wych odźców wracających z B r a z y l i i2, w ysyłała w prost do pism

1 Por. uw agi o Panu Balcerze w pracach: J. D i c k s t e i n - W i e l e ż y ń ­ s k a , Konopnicka. Warszawa 1927, s. 26. — W. D o d a, Sło m ia ny epos. Tarnów 1929, s. 26. Z prac daw niejszych por. np. H. G a l i e , O poem atach Marii

Konopnickiej „Prometeusz i S y z y f “ i „Pan Balcer w B razylii“. Warszawa

1904, s. 57 i n.

Cytaty

Powiązane dokumenty

skie cechy charakteru i zachowań, owe katalogow e atrybuty polskości, które do dziś mają określony kurs na europejskim rynku opinii utartych (na własnym naszym

kiem w świetle Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Kodeksu Kano- nów Kościołów Wschodnich, napisaną pod kierunkiem ks. Skuteczność

Простежуючи діяльність літераторів волинського краю впродовж міжвоєн- ного двадцятиріччя ХХ ст., можна створити картину

W rozwoju kultury europejskiej te dwie skrajne tendencje ścierały się ciągle ze sobą, czego wyrazem były wciąż zmieniające się przepisy o ustroju adwokatury

W stosunku do ogólnej liczby członków ZPP (ok. Jednocześnie reprezentacja adwokatów w organach wybieralnych ZPP kształtowała się niejednolicie. Między innymi np. w

Kilka uwag o prawie pierwokupu zastrzeżonym na rzecz. współwłaścicieli

Przestępstwo dzieciobójstwa z art.. choroba

Bilikiew icz uw aża, że 2% ogółu społeczeństw a — to liczba przesadzona dla określenia liczby