• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 2003, nr 7/8

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 2003, nr 7/8"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

I M S M . r « c

(2)

W y z n a n ie w iary K o ścio ła Z ie lo n o ś w ią tk o w e g o

w P o lsce

N ^ A e r z y m y , ż e Pism o Ś w ię te — Biblia — je st S ło w em B ożym , nieomylnym i natchnionym przez D u ch a Ś w ię te g o , i s ta n o w i je d y n ą n o rm ę w iary i życia.

\ ^ / i e r z y m y w B oga w T rójcy Ś w ię te j je d y n e g o , w o s o b a c h O j c a i S y n a , i D u c h a Ś w ię te g o .

W

ierzym y w S y n o stw o B oże J e z u s a C hrystusa, p o c z ę t e g o z D u c h a Ś w i ę t e g o , n a r o d z o n e g o z M arii D z iew icy ; w J e g o s'mierc na krzyżu za grzech św iata i J e g o z m a rtw y c h w s ta n ie w ciele;

w J e g o w n ie b o w s tą p ie n ie i p o w tó r n e p rz y j­

ście w c h w a le

W

ierzym y w p o je d n a n ie z B ogiem p rz e z o p a ­ m i ę t a n i e i w i a r ę w e w a n g e l i ę , w c h r z e s t i W ie c z e rz ę Pańską.

^ V i e r z y m y w c h rz est D u ch em Ś w ię ty m , p rz e ż y ­ w a n ie p e łn i D u ch a i J e g o d a ró w .

\ ^ ^ i e r z y m y w je d e n K o śció ł, św ięty , p o w s z e ­ ch n y i a p o sto lsk i.

W

ierzym y w u z d ro w ie n ie c h o ry c h jak o znak łaski i m o cy B ożej.

N ^ /ie r z y m y w zm a rtw y c h w sta n ie i życie w ieczn e.

M iesięcznik „Chrześcijanin" jest organem p rasow ym Kościoła Z ie lo n o św ią tk o w e g o w Polsce

W y d a w c a : A R K A . W y d a w n ictw o i Poligrafia, ul. Bóżnicza 5 , 4 3 - 4 0 0 Cieszyn

R e d a k c ja : M o n i k a K w ie c ie ń - r e d a k t o r n a c z e l n a , E d w a r d C z a jk o , K rz y s z to f M a tu s z e w s k i — r e d a k t o r , T o m a s z M . W r ó b l e w s k i — r e d a k t o r g r a f i c z n y , M a riu s z J a ń c z a k — w e b m a s te r

A d r e s R edakcji: ul. S ienna 6 8 / 7 0 , 0 0 - 8 2 5 W arszaw a,- tel. i faks ( 2 2 ) 6 2 0 - 0 2 - 6 5 ; e-m ail: c h n @ k z .p l; W E B site:

h ttp ://w w w .c h n .k z .p l

K o n t o : M i e s i ę c z n i k „ C h r z e ś c i j a n i n " , B Z W B K , 1 0 O /W a rs z a w a , nr 4 9 1 0 9 0 2 5 7 4 0 0 0 0 0 0 0 6 4 4 0 0 8 3 2 7

P r e n u m e ra ta 2 0 03: k ra jo w a ro c z n a — 4 2 z ł; p ó łr o c z n a

— 2 1 zł; cena p o jed y n c z e g o num eru — 7 zł; zagraniczna:

C zechy, Litwa — 1 2 U S D ; E uro p a Z a c h . — 2 0 E U R O ; Am eryka Płn. - 2 5 U S D ; Am eryka Płd. i Australia - 3 2 U S D . Redakcja nie o d sy ła m ateriałów niezam ó w io n ych , zastrzega s o b ie p r a w o re d a g o w a n ia n a d e sła n y c h te k s tó w o ra z nie o d p o w ia d a za treść reklam i og ło szeń .

O D R E D A K C J I

Kim są

zielonoświątkowcy?

5

to lat tem u z okładem obw ieszczono, że Bóg um arł, i prorokow ano chrześci­

jaństw u zgon. Kilkadziesiąt lat później ruch N ew Age nabrał pow ietrza w płu­

ca, by oznajmić, że przełom tysiącleci położy kres erze Ryb (czyli epoce chrze­

ścijaństwa) i nadejdzie era Wodnika (trium f N ew A ge). Także obserw ując proces seku­

laryzacji półkuli północnej - zw łaszcza rozw iniętych krajów dem okratycznych, bo in­

ne były przyczyny ateizacji społeczeństw w bloku radzieckim - mówiono, że chrześci­

jaństw o jest skazane n a wymarcie.

Tym czasem od paru ładnych la t bad acze przyznają, że w sw ych prognozach prze­

oczyli fenom en, jakim je st żywiołowy rozw ój ru ch u pen tek o staln eg o i charyzm a­

tycznego. O bejm uje on już, z g rubsza licząc, pół m iliarda ludzi i rozw ija się nadal.

Jak i sam o chrześcijaństw o - przede w szystkim w Afryce, A m eryce P ołudniow ej i Azji. Są kraje, w k tó ry ch w ierni należący do w yznań zielonośw iątkow ych sta n o ­ w ią znaczny p rocent ludności, np. około 20% w Brazylii i Chile, p o n ad 25% w G w a­

tem ali. Co czw arty ch rześcijanin n a św iecie jest zielonośw iątkow cem bąd ź ch ary ­ zm atykiem ... A jak je st w Polsce?

- Czy Kościół Zielonośw iątkowy to Kościół, który zajm uje się ekologią? - brzm iało pierw sze pytanie dziennikarki największej gazety ogólnopolskiej, której nazw a ta koja­

rzyła się najwidoczniej z ruchem G reenpeace i p artią Zielonych.

To pytanie odzwierciedla „pow szechny w polskim społeczeństwie brak wiedzy o in­

nych Kościołach. Nie dziwimy się tem u zbytnio (co nie znaczy, że się z tym godzimy), bo to charakteryzuje i inne kraje z jednym dom inującym Kościołem - m ówi bp Mieczy­

sław Czajko w w ywiadzie publikow anym w tym num erze, a w spom inając również o przyjaznych opiniach, dodaje z przekonaniem : - Pozytywna tendencja będzie się utrw alać, należymy w szak do ruchu sytuującego się liczebnie w świecie na drugim miejscu w śród chrześcijan. N iew iedza m usi znikać!“. M am nadzieję, że zeszyt „C hrze­

ścijanina“, który w łaśnie prezentujem y Czytelnikom, również się do tego przyczyni, udzielając odpow iedzi na pytanie o to, kim są i jacy są zielonoświątkowcy.

W pierwszej części num eru, po kazaniu, prezentujem y blok m ateriałów o ch arakte­

rze inform acyjnym. O tw iera go artykuł zatytułow any po prostu Z ielonośw iątkow cy, poświęcony historii ruchu zielonoświątkow ego na świecie i w Polsce oraz jego miejscu na m apie chrześcijaństw a (s. 5-8). Kolejny, C haryzm aty w pierw szych w ieka ch chrze­

ścijaństw a, przywołując liczne św iadectw a z pism starochrześcijańskich, polem izuje z tezą mówiącą, iż dary D ucha Świętego zanikły w raz ze śmiercią apostołów (s. 9-12).

Tekst pt. W co w ierzą zielonośw iątkow cy? udziela zwięzłej odpow iedzi n a jedno z naj­

częściej zadaw anych pytań (s. 13-14). U zupełnia go S ta n o w isko Kościoła Z ielono­

św iątkow ego w Polsce w spraw ie Chrztu W iary i błogosław ieństw a dzieci (s. 15).

Z kolei rozm ow a z bpem M ieczysławem Czajko (N iew iedza m u si zn ika ć, s. 16-17) ujm uje w pigułce dotychczasow ą drogę i przem iany w izerunku Kościoła oraz jego prio­

rytety. Towarzysząca wywiadowi inform acja statystyczna pozw ala um iejscowić polski pentekostalizm w szerszym kontekście - Europy i świata. Część tę zam yka Inform ator 0 Kościele Zielonośzuiątkow ym (s. 18-19). Zainteresow any Czytelnik znajdzie tu sze­

reg przydatnych w skazów ek i adresów.

D ruga cześć num eru zaw iera kilka różnorodnych m ateriałów: reportaż, relacje, w y­

wiad, świadectwa. O brazują one w ybrane z konieczności - jako że łamy pism a nie z gu­

my - dziedziny aktywności (jak choćby służba w środow iskach alkoholików i narkom a­

nów) i formy życia Kościoła. P rezentują też osobiste wypowiedzi jego członków o oko­

licznościach ich Spotkania i dalszej drodze z Bogiem.

A utorzy artykułów n ależ ą do K ościoła Z ielonośw iątkow ego. Jest w śród nich kil­

ku członków P rezydium N aczelnej Rady K ościoła (bp M ieczysław Czajko, prezb.

M ichał H ydzik, prezb. Edw ard Czajko, prezb. Z dzisław Józefow icz), są pastorzy 1 członkow ie zborów, kobiety i m ężczyźni, rep rezen tu jący ró żn e pokolenia oraz zbo­

ry, n a rozm aite sposoby zaangażow ani w służbę Bogu i ludziom . W szystkim im oraz w szystkim , którzy pom ogli zgrom adzić ilustracje, dziękuję za w spółpracę przy tw o ­ rzeniu tego num eru.

(3)

I CHRZEŚCIJANIN NR 7 - 8 / 2 0 0 3

SPIS TREŚCI:

O D R E D A K C J I M o n ik a K w ie c ie ń

Ki m s q z i e l o n o ś w i ą t k o w c y ? ... 0 2

K A Z A N I E M ic h a ł H y d z ik

P e łn i o D u c h a Ś w i ę t e g o 0 4

E d w a r d C z a jk o

Z i e l o n o ś w i ą t k o w c y ... 0 5

H I S T O R I A K O Ś C I O Ł A W o jc ie c h G a je w s k i

C h a r y z m a t y w p i e r w s z y c h w i e k a c h c h r z e ś c i j a ń s t w a 0 9

Z d z i s ł a w J ó z e f o w i c z

W c o w i e r z ą z i e l o n o ś w i ą t k o w c y ? 1 3

Stanowisko Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce

w sprawie Chrztu Wiary i błogosławieństwa dzieci 1 5

W Y W I A D

R o z m o w a z b p e m M ie c z y s ła w e m C z a jk o

N i e w i e d z a m u s i z n i k a ć ... 1 6

I N F O R M A T O R

K o ś c i ó ł Z i e l o n o ś w i ą t k o w y w RP 1 8

R E P O R T A Ż J u l i t a R a c h w a lsk a

T u ta j j e s t i n a c z e j . M i s j a „Teen C h a l l e n g e " ... 2 0

P io tr Karaś

N o w a N a d z i e j a 2 2

Ś W I A D E C T W O A n e t a M a te r n ic k a

W i e r z ę , ż e b ę d ę j e s z c z e c h o d z i ć ... 2 5

N A F A L I

R o z m o w a z Tom kiem L ip e rte m

P o c z u ł e m B o ż e d o t k n i ę c i e ... 2 6

K O M I K S M a rc in Z e rań sk i

„ P e w n e g o r a z u w s z a b a t w s y n a g o d z e . . . " ... 2 7

W Y D A R Z E N I E M d riu s z A n t o s z c z u k

„ P r z y j d ź , D u c h u Ś w ię ty ! "

I K o n g r e s O k r ę g u Z a c h o d n i e g o 2 8

Z Ż Y C I A K O Ś C I O Ł A K rz y s z to f W ro n a

R a d o s n e w ie ś c i z J a w o r a ... ...3 0

R E L A C J A b p M ie c z y s ła w C z a j k o

B r a t n i a p o m o c ... 3 i

pRżysrę

fot. A rch iw u m

P O L E C A M Y :

Z i e l o n o ś w i ą t k o w c y

Tożsam ość, historia, w sp ó łczesn o ść

05

W c o w i e r z ą z i e l o n o ś w i ą t k o w c y ?

P odstaw ow e praw dy wiary

. U y * SV‘%

| t | l '»s.,.

13

N o w a N a d z i e j a

J e st ratu n ek p r z e d sa m o za g ła d ą !

Relacja

22

I

N astępny num er b ęd zie pośw ięcony m isji i ewangelizacji.

03

w w w .c h n .k z .p l CHRZEŚCIJANIN 7 - 8 / 2 0 0 3

(4)

„A g d y n a d s z e d ł d z ie ń Z ie lo n y c h Ś w iąt, byli w szyscy ra z e m n a je d n y m m ie jsc u . I p o w s ta ł n a g le z n ie b a sz u m , ja k b y w ie ją c e g o g w a łto w n e g o w ia tru , i n a p e łn ił c a ły d o m , g d z ie siedzieli.

I u k a z a ły się im języki ja k b y z o g n ia , k tó re się rozdzieliły i u sia d ły n a k aż d y m z nich . I n a p e łn ie n i z o s ta li w szyscy D u c h e m Ś w iętym i z a c z ę li m ó w ić innym i języ k am i, ta k , ja k im D u ch p o d d a w a ł" .

(Dz 2 ,1 -4 )

Ducha Świętego

T

ekst powyższy jest relacją ew an­

gelisty Ł ukasza z historycznego w dziejach K ościoła przeżycia, zw anego chrztem w D uchu Świętym. N a­

stąpiło ono w dniu Zielonych Św iąt i sta­

ło się początkiem ery D ucha Świętego.

Chociaż jednak chrzest D uchem Świę­

tym to przeżycie niezwykle błogosław io­

ne, nie m ożem y dopuścić myśli, że jest to przeżycie ostateczne, że osiągnęliśm y już wszystko, czego m ożna dzięki niem u do­

świadczyć. Celem, do którego pow inni­

śmy dążyć, jest bow iem PEŁNIA D U ­ CH A ŚW IĘTEGO.

Zw róćm y uw agę n a fragm ent Ew ange­

lii Jana 3,34: „Bóg udziela D u ch a bez li­

m itu “. Użyte tu greckie słowo m etron m ożna tłum aczyć jako „m iara“. W zw iąz­

ku z tym często m ów i się, że Bóg udziela D u ch a bez miary, bez lim itu, jeśli chodzi 0 liczbę osób, które chciałby ochrzcić D u ­ chem Świętym, oraz że pragnie udzielić Jego pełni, bez żadnych ograniczeń. P rze­

analizujm y pokrótce te dwie w ażne myśli.

W Starym Testamencie Bóg udzielał swe­

go Ducha, ale tylko niektórym ludziom, najczęściej ze w zględu n a urząd, jaki pia­

stowali, a więc kapłanom (2 K m 20,14,17;

24,20), prorokom (2 Krn 15,1-2; 24,20) 1 królom (Sdz 3,9-10.6,34; 14,6). Ogół lu­

du Bożego Starego Testam entu nie mógł liczyć n a o b ec n o ść D u c h a Ś w iętego w swym życiu. Istniało w ięc swego rodza­

ju ograniczenie, limit.

W Nowym Testam encie sytuacja uległa radykalnej zm ianie. Co praw da, była ona zapow iadana już przez proroków starote- stam entow ych, ale jej urzeczyw istnienie n a s tą p iło do p iero w d n iu Z ielo n y ch Świąt. O d tego m om entu na kartach N o­

wego Testam entu b ezustannie pojawia się słowo „wszyscy“ . C zytając D zieje A postolskie, dow iadujem y się więc, że w Zielone Święta „wszyscy“ zgrom adze­

ni w „górnej izbie“ przeżyli chrzest D u­

chem Świętym (Dz 2,4). Także o w ierzą­

cych w Jerozolim ie czytamy, że „wszyscy“

doświadczyli napełnienia D uchem (4,31).

Również dom K orneliusza mógł się rado­

wać, albowiem „wszyscy“ przeżyli chrzest w D uchu Świętym (10,44). Nie inaczej było w Efezie. Ł ukasz sugeruje, że „oni“

- to znaczy wszyscy ci, którzy tam byli - doświadczyli mocy z wysokości (19,6).

Stało się ta k dlatego, że w Nowym Te­

stamencie Bóg udziela swego D ucha bez li­

mitu, jeśli chodzi o liczbę osób, a poza tym wszyscy wierzący są rodem królewskim, kapłanam i Boga i m ogą prorokować, aby budow ać zbór (Ap 1,6; 1 Kor 14,5,24,31).

D rugie znaczenie przypisyw ane słowu m etron (m iara) polega n a tym, że D uch Święty nie jest udzielany stopniow o, suk­

cesywnie, w m iarę w zrostu naszej w iary lub uśw ięcenia, ale w pełni z chwilą chrztu w D uchu Świętym. Sukcesywne dochodzenie do pełni, „porcjow anie“ , przeczyłoby tw ierdzeniu Biblii, że D uch Święty jest O sobą. A O soby daw kow ać przecież nie m ożna, jak to się dzieje z rzeczam i. D uch Święty nie jest rzeczą ani tylko czynną m ocą Bożą, jak uw ażają niektórzy. Podkreślam z naciskiem , D uch Święty je st O sobą. Jeśli przyjm ujem y w naszym dom u jakąś osobę, to przyjm u­

jemy ją niepodzielną, taką, jaka jest. Bi­

blia stoi n a stanow isku, że przyjm ując D ucha, przyjm ujem y G o w pełni takim , jaki jest.

A le n a w e t n a jd ro ż sz ą n am osobę, przyjm ow aną i w itan ą z radością, m oże­

my m niej lub bardziej ograniczać. M oże­

my ograniczać zarów no jej praw a, jak i możliwości. Czyż takich przypadków nie spotykam y w wielu relacjach m ałżeń­

skich, a w ięc w zw iązkach osób sobie n a j­

bliższych? O na albo on nie m ają czasem pełnych praw i to w swoim dom u. N ieste­

ty, w ielu w ierzących postępuje podobnie z drogą O sobą, jaką jest D uch Święty.

Z apraszam y Go, witamy, a później często ograniczam y i zasm ucam y (1 Tes 5,19;

Ef 4,30; D z 5,3).

Aby zachęcić nas do pełnego otwarcia się na D ucha i do całkowitego poddania się Jego prowadzeniu, Biblia przedstaw ia

nam osoby, które w ten właśnie sposób po­

stąpiły. Są to: Pan Jezus (Łk 4,1), Piotr (Dz 4,7-8), Paweł (Dz 13,9-11), Barnaba (Dz 11,24).

N ie m o żn a też przem ilczeć apelu a p o ­ stoła Pawła, skierow anego do Kościoła za p o śre d n ic tw e m z b o ru w Efezie:

„bądźcie pełni D u c h a “ (Ef 5,18). Z a ­ uważmy, że nie je st to tylko sugestia ani życzenie, ale w yraźny n ak az skierow any do w ierzących ludzi. Bóg nigdy nie ocze­

kiw ał i nie oczekuje od n as rzeczy nie­

m ożliw ych, niew ykonalnych. M ożliw e je st więc, aby w szystkie dziedziny n a ­ szego życia znalazły się pod pełn ą k o n ­ tro lą D u ch a Świętego, aby nasze życie było pełne Jego obecności.

C zasem ludzie pytają: D laczego D uch Święty, b ędąc Bogiem, nie n arz u ca sw o­

jej woli, ale oczekuje n a n asze p o ddanie się, n a sz ą o tw artość, niejako uzależn ia się od nas?

Jest wiele pow odów po tem u, ale głów­

n a przyczyna w ynika z ch arakteru D ucha Świętego. Nigdy nie rości O n sobie praw a do zniew alania kogokolwiek. Tak p ostę­

puje szatan, kradnąc, zabijając i zm usza­

jąc. Tymczasem o D uchu Świętym m ów i­

my często, że nie jest dyktatorem ani uzurpatorem , ale Pocieszycielem, Pom oc­

nikiem i A dw okatem - i dlatego nikogo nie zm usza do poddania M u się. O czeku­

je raczej n a inicjatywę z naszej strony.

Pełnia D ucha to stan, którego nie osią­

ga się raz na całe życie. C hrzest D uchem Świętym jest przeżyciem jednorazow ym , ale pełnia D ucha to bezu stan n e otw iera­

nie się przed N im i pozw alanie, by coraz pełniej przejm ow ał nas pod swój wpływ i kontrolę. To codzienna m odlitw a, by sw oją O sobą całkowicie w ypełniał nasze­

go ducha, wolę, em ocje - całość naszego istnienia. To głębokie w ew nętrzne p ra­

gnienie, aby — jak pow iedział Jan C hrzci­

ciel - m nie ubyw ało i aby O n w ypełniał m nie całego.

Michał Hydzik

(5)

KIM S A Z IE L O N O Ś W IĄ T K O W C Y ? Po pierw sze, zielonośw iątkow cy należą do szeroko pojętej tradycji protestanc­

kiej. Wyrośli na gruncie protestantyzm u, a cztery zasady Reformacji:

• sola Scriptura - jedynie Pismo;

• solus C hristus - jedynie Chrystus;

• sola gratia - jedynie laska;

• sola fid e - jedynie przez wiarę, są zasadam i w spólnoty zielonośw iątko­

wej n a świecie. Czasam i jedynie do zasa­

dy sola Scriptura zielonośw iątkow cy do­

daliby: c u m Spiritu, a w ięc Pism o Święte i D uch Święty.

Po drugie, zielonośw iątkow cy należą do ro d zin y w y zn a ń ew angelikalnych, podkreślających znaczenie duchow ego odrodzenia, narodzenia n a nowo. Ewan- gelikalizacja w sp ó ln o t zielonośw iątko­

wych, w znaczeniu przynależności i u z u ­ pełnień credo, nabrała szczególnego tem ­ pa n a początku lat czterdziestych ubiegłe­

go stulecia. Zielonoświątkowcy w Ameryce stali się w spółorganizatoram i Krajowego Z w iązku C hrześcijan Ew angelikalnych (ang. N a tio n a l A ssociation o f E vangeli­

cals), a w Europie, nieco później, zostali zaproszeni do krajow ych aliansów ew an­

gelicznych. Tylko w N iem czech nadal spotykam y się z antyzielonośw iątkow ym n a sta w ie n ie m kręgów p ietystycznych, trzym ających się niechlubnych ustaleń tzw. deklaracji berlińskiej z 1909 r. Rów­

nież w Polsce zielonośw iątkow cy należą do A liansu Ew angelicznego, byli jego w spóło rg an izato ram i, a przedstaw iciel Kościoła pełni jed n ą z w ysokich funkcji w jego zarządzie. W latach zaś 1947-1987, a w ięc przez cztery dekady, zielonośw iąt­

kowcy w spółtw orzyli ewangelikalny Zjed­

noczony Kościół Ewangeliczny.

Po trzecie, są badacze, którzy jeszcze inaczej p atrz ą n a w sp ó ln o tę zielono­

św iątkow ą. Dzieląc chrześcijaństw o na trzy nurty, w id zą w p en tekostalizm ie trzecią gałąź tradycji chrześcijańskiej. Ja­

ko pierw szy tezę tę sform ułow ał n a p o ­ czątku lat pięćdziesiątych Lesslie Newbigin,

anglikanin, ekum enista, biskup Z jed n o ­ czonego Kościoła Indii Południow ych, w swojej książce pt. The H o u seh o ld of God. W tej znanej w kręgach ekum enicz­

nych pracy, L. N ew bigin zw rócił uwagę, że w ruchu ekum enicznym odbyw a się w zasadzie dialog m iędzy dw om a n u rta ­ mi chrześcijaństw a, a m ianow icie m ię­

dzy katolicyzm em (do którego zaliczył zarów no katolicyzm rzymski, starokato- licyzm, jak i praw osław ie oraz inne Ko­

ścioły W schodnie) a protestantyzm em . Jed n ak obraz ch rz eśc ija ń stw a dzisiaj, ograniczony jedynie do tych dw óch n u r­

tów, nie jest pełny. A lbow iem istnieje - pow iada nasz au to r dalej - trzeci n u rt tradycji chrześcijańskiej: n u rt zielono­

św iątkow y, p en tek o staln y , c h a ry z m a ­ tyczny, dla którego Kościół to i Ciało C hrystusow e, co p odkreślają katolicy, i zgrom adzenie w ierzących, co ak centują protestanci, ale także i przede w szystkim ko in o n ia , czyli społeczność, w spó ln o ta D u ch a Świętego, w której objaw ia się Je­

go szczególniejsza obecność i moc.

Tezę o odręb n o ści p en tek o staliz m u m ożna także uzasadnić, obserw ując rela­

cje m iędzykościelne. C hoć przyznaje się, że zielonośw iątkow cy należą do pro te­

sta n ty z m u o raz do ro d z in y w y zn ań ew angelikalnych, to zarów no ew angeli­

cy, jak i chrześcijanie ew angelikalni czu­

ją się często niesw ojo w zetknięciu z d u ­ chow ością zielonośw iątkow ą. D otyczy to zw łaszcza doktryny i praktyki zw iąza­

nej z glossolalią1, a także „kinestetycz- n y ch “ składników nabożeństw a zielono­

św iątkowego, takich jak podskakiw anie podczas modłów, tan iec kultowy, w zn o ­ szenie rąk, klaskanie, padanie pod dzia­

łaniem mocy Bożej itp. Czasem sytuacja w ygląda inaczej, gdy idzie o rzym ski ka­

tolicyzm, k tóry m a ju ż swój w łasny pen- tekostalizm , zw any - dla odróżnienia się od zielonośw iątkow ców - o dnow ą w D u ­ chu Świętym. Tu w arto nadm ienić, że p ierw szy dialog z ielo n o św iątk o w có w z innym i chrześcijanam i to w łaśnie dia­

log rzym skokatolicko-zielonośw iątkow y, rozpoczęty w 1972 r. i trw ający do dzi­

siaj.

Z radością jed n ak należy zauw ażyć, że sytuacja ulega zm ianie. O bserw acja n a ­ bożeństw w e w spólnotach zielonośw iąt­

kow ych i ew angelikalnych - tam , gdzie nie m a sztyw nych k anonów liturgicz­

nych - pozw ala dojść do w niosku, że są one coraz bardziej do siebie podobne.

W ielką zasługę m ają tutaj tw órcy n o ­ wych pieśni, w yw odzący się z tzw. trz e ­ ciej fali p e n te k o sta liz m u , kojarzo n ej z n azw isk iem nieżyjącego ju ż Jo h n a W imbera. C oraz częściej też pojaw iają się pytania w rodzaju: jak to je st być ch a­

ryzm atycznym (czyli, po prostu, zielono­

św iątkow ym ) baptystą, m etodystą, a n a ­ w et luteraninem . N astępuje bow iem pro ­ ces pentekostalizacji w ielu w yznań pro­

testanckich.

D Y N A M I C Z N Y R O Z W Ó J

W o sta tn ic h d ek a d ac h ru c h zielo n o ­ św iątkow y doznaje w p ro st fenom enalne­

go rozw oju. Już w 1995 r. o. Kilian M cD o n n ell, w sp ó łp rze w o d n icz ący ze strony katolickiej dialogu rzym skokato- lick o -zielo n o św iątk o w eg o , n a jednej z konferencji teologów zielonośw iątko­

w ych i charyzm atycznych (M attersey, A nglia, 11-14 V II 1995) pow iedział: „Aż do lat osiem dziesiątych rzym skokatolicy i p raw osław ni stanow ili dw a najw iększe u g rupow ania chrześcijańskie, zaś w la­

ta ch osiem dziesiątych naszego stulecia [X X w. - przyp. mój] zielonośw iątkow cy przewyższyli liczbow o praw osław nych i są te ra z drugą co do w ielkości tradycją chrześcijańską. Jakże b ardzo będzie n a ­ ra ż o n a n a szw ank Ew angelia, jeśli zielo­

nośw iątkow cy i katolicy - dw a najw ięk­

sze Kościoły chrześcijańskie - nie za­

dzierzgną w ięzi m iłości i szacunku, k tó ­ rych w ym aga głoszona przez nas ta w ła­

śnie Ewangelia. R ozm awiajm y m iędzy sobą, nie tylko jako jednostki, ale oficjal­

nie - jako K ościoły“ .

w w w .c h n .k z .p l CHRZEŚCIJANIN 7 - 8 /2 0 0 3

(6)

To liczbowe przewyższenie praw osław ­ nych przez zielonośw iątkow ców już w te­

dy, w 1995 r., było kolosalne. Podczas gdy praw osław nych było 180 milionów, to zielonoświątkow cy liczyli - w edług profe­

sora H arveya Coxa z U niw ersytetu Har- varda, badacza ruchu pentekostalnego - 410 m ilionów wyznawców. O statnio zaś Philip Jenkins, profesor historii i reli­

gioznaw stw a z U niw ersytetu stanu Pen­

sylwania (USA) jest zdania, że liczba zie­

lonośw iątkow ców m oże do połowy obec­

nego stulecia osiągnąć lub naw et prze­

kroczyć m iliard (The N e xt Christendom . T h e C om ing o f G lobal C h ristia n ity, O xford 2002).

W tym rozw oju ruchu zielonośw iątko­

w ego n a świecie m ożna zobaczyć spełnie­

nie przepow iedni Johna A. M ackaya, pre- zbiterianina, teologa, działacza ekum e­

nicznego, który w latach sześćdziesiątych powiedział: „W czasach rewolucyjnych przem ian - kiedy w szystkie stru k tu ry in­

stytucjonalne się rozpadają, kiedy Ko­

ścioły historycznego protestantyzm u sta­

ją się coraz bardziej zbiurokratyzow ane, kiedy coraz więcej chrześcijan tw orzy ko­

ścielne podziem ie, kiedy Kościół rzym ­ skokatolicki okazuje ew angeliczną troskę 0 to, co znaczy być chrześcijaninem , kie­

dy n u rt charyzm atyczny przekracza już w szystkie denom inacyjne granice - czy nie stanie się ta k (jeśli oczywiście Kościo­

ły protestanckie nie odzyskają w myśli 1 życiu tych w artości, które trac ą lub k tó ­ rymi pogardzają), że przyszłość chrześci­

jaństw a należeć będzie do zreform ow a­

nego katolicyzm u i dojrzałego penteko- stalizm u?“. A więc, stało się!

P O C Z Ą T K I

Ruch zielonośw iątkow y liczy ju ż p onad sto lat, jeśli za jego początek przyjm ie­

m y przeżycia religijne w pierw szych dn iach stycznia 1901 r., w szkole biblij­

nej C harlesa Foxa Parham a w Topeka lub praw ie sto lat, gdy za jego początek przyj­

miemy, z kolei, przebudzenie przy A zusa S treet w Los A ngeles, w kw ietniu 1906 r., a za ojca-założyciela uznam y Williama Josepha Seym oura.

C harlesow i F. Parham ow i (1873-1929), chrześcijaninow i reprezentującem u d u ­ chow ość m etodystyczną, znane były ta ­ kie pojęcia jak tzw. drugie błogosław ień­

stw o (ang. second blessing), uśw ięcenie jako przeżycie kolejnego przełom u (ang.

in sta n t sarictification) czy też popularny w ruchu św iętości (ang. H oliness M ove­

m e n t), m ającym głównie m etrykę m eto ­ dystyczną, te rm in „c h rzest D u ch e m Św iętym “. O tóż Parham zaczął poszuki­

w ać m ającego biblijne uzasadnienie zn a ­ ku, który wskazyw ałby n a to, że określo­

ne przeżycie religijne m o ż n a n azw ać chrztem D ucha Świętego. N a podstaw ie precedensów z D ziejów A postolskich, nie biorąc jednak pod uw agę całości n a ­ uczania apostolskiego, a szczególnie li­

stów ap ostoła Pawła, ustalił, że tym z n a­

kiem jest m ów ienie innym i językami.

Przy czym - według Parhama - miały one być czystą ksenolalią2, skutecznym narzę­

dziem misji „w tych ostatecznych czasach“.

Sform ułował tym samym dogmat, który n ierozerw alnie łączy ch rzest D uchem Świętym z m ówieniem innymi językami, dzisiaj nazyw anym przez wielu zielono­

świątkowców pierwszym, początkowym dow odem chrztu D uchem Świętym, a na­

w et fizycznym dowodem . Ten dogm at zo­

stał przyjęty przez wiele w spólnot zielo­

nośw iątkow ych na świecie, jest zaw arty rów nież w zasadach w iary Światowej Konferencji Zielonośw iątkowej, Świato­

wej W spólnoty Zborów Bożych i Europej­

skiej W spólnoty Zielonoświątkowej.

Istnieją jednak Kościoły zielonośw iąt­

kowe, które tego dogm atu expressis ver­

bis nie um ieściły w swoim credo. D o gro­

na tych Kościołów m ożna zaliczyć Ko­

ściół „Foursquare G ospel“ (USA), Z ielo­

nośw iątkow y Kościół „Elim “ (ang. E lim P entecostal C hurch) w Wielkiej Brytanii, zielo n o św iątk o w y ru ch m uelh eim sk i w Niem czech, kiedyś rów nież Szw ajcar­

ską Misję Z ielonośw iątkow ą (w tym Le- o nh ard a Steinera, organizatora i gospo­

darza I Światowej Konferencji Z ielono­

św iątkow ej w Z u ry c h u , w 1947 r.), w spólnoty zielonośw iątkow e w Trzecim Świecie oraz cały polski pentekostalizm : Kościół Z ielonośw iątkow y i pozostałe, m niejsze w spólnoty zielonoświątkow e.

Polscy zielonoświątkowcy m ają w dzie­

dzinie m ówienia innymi językami wiele wspaniałych doświadczeń, ale powiązania chrztu D uchem Świętym wyłącznie z m ó­

w ieniem innymi językami nie zdogmaty- zowali. Pożytek z tego jest taki, że w ierzą­

cych w zborze ani sług Ewangelii w Ko­

ściele nie dzieli się n a kategorie. Zresztą i w e w spólnotach, w których ten dogm at przyjęto, np. w Zborach Bożych w USA, są duchow ni i inni teologowie, którzy nie­

zbyt się nim przejm ują i praktycznie go nie głoszą - podobnie jak w śród katolików są duchow ni i teolodzy, którzy nie przejm ują się dogm atam i maryjnymi, tymi, które są bardzo późnego pochodzenia.

Charles F. Parham był bardzo usatysfak­

cjonowany tym, że jego pogląd dotyczący p ow iązania ch rztu D uchem Świętym z m ówieniem innymi językami znalazł praktyczne, eksperym entalne potw ierdze­

nie. W założonej przezeń w 1898 r. szkole biblijnej w Topeka, 1 stycznia 1901 r.

pierw sza z jego studentek, A gnes N.

O zm an, późniejsza ewangelistka Zborów Bożych, zaczęła mówić innymi językami, otrzym awszy naw iedzenie m ocą z wysoka.

Sam Charles F. P arham otrzym ał dar glossolalii 3 stycznia, a w ciągu kilku n a ­ stępnych dni siedem nastu innych stu d en ­ tów - spośród ogólnej liczby trzydziestu czterech stud iu jący ch w jego szkole.

- M H m

(7)

sms®«*®««

- % SI

W krótce szkoła w Topeka p rze stała ist­

nieć, a w ro k u 1905 C harles F. P arham kierow ał już now ą szkołą, w H o u sto n , w stan ie Teksas. Tam jego w ykładów słu ­ chał, przez n ied o m k n ięte drzw i do sali w ykładow ej, bo z pow odu segregacji ra ­ sowej n a P o łudniu nie w olno m u było u czestniczyć w w ykładach raz em z b ia ­ łymi, inny z późniejszych ojców-założy- cieli pentek o stalizm u , czarnoskóry syn byłych n iew olników , W illiam Jo se p h S eym our (1870-1922).

W lutym 1906 r. W illiam J. Seym our był ju ż w Los A ngeles. Tam w łaśnie w k w ietniu 1906 r. n astąp iło potężne p rzeb u d zen ie duchow e, któ re przeszło do h isto rii jako przebudzenie zielono­

św iątkow e przy A zu sa S treet. M iało tam m iejsce ju ż nie tylko m ów ienie języka­

mi, jak w Topeka czy H o u sto n , ale także in n e zjaw iska, któ re zw ykle tow arzyszą religijnym przebudzeniom . Spotkały się one z d ez ap ro b atą sam ego C harlesa F.

P arham a, k tó ry do Los A ngeles przybył dopiero w paźd ziern ik u , ale też jego ro sz c z e n ie do p rz y w ó d z tw a ru c h u w Los A ngeles zo stało o drzucone. I do ­ piero przebudzenie przy A zu sa S treet w Los A ngeles doznało, dzięki prasie, rozgłosu nie tylko ogólnokrajow ego, ale i ogólnośw iatow ego.

7 października 1906 r. przeżycie zielo­

noświątkowe: naw iedzenie m ocą z wyso­

ka i mówienie innymi językami, stało się udziałem czołowego duchow nego meto- dystycznego z Norwegii - Thom asa Balia Barratta. Wrócił do Norwegii jako zielono­

świątkowy m etodysta. Z tego tytułu ów, niegdyś bardzo wpływowy, duchow ny zna­

lazł się na bocznym torze aktywności w śród m etodystów norweskich. W 1916 r.

erygował własny zbór o charakterze zielo­

noświątkowym - Z bór „Filadelfia” w Oslo, który stał się ośrodkiem pentekostalizm u promieniującym na całą prawie Europę.

I już w 1907 r. zielonośw iątkow cem zo­

stał Lewi Pethrus, pasto r baptystyczny ze Sztokholm u, późniejszy w ybitny przy­

w ódca skandynawskiego, europejskiego i światowego ruchu zielonoświątkowego.

Podobnie duchow ny luterański z Niem iec - Jo n a th an Paul, zw iązany z tzw. m uel- heim skim n urtem pentekostalnym , czy A leksander A. Boddy, rektor parafii angli­

kańskiej w Sunderland, który do końca życia pozostał anglikaninem - zielono­

świątkowym anglikaninem.

P O L S C Y Z IE L O N O Ś W IĄ T K O W C Y Już w 1907 r. spotykam y ludzi, którzy do­

świadczyli przeżycia zielonoświątkowego, w śród członków Społeczności C hrześci­

jańskiej - kół pietystycznych w Kościele E w angelicko-A ugsburskim n a Ś ląsku Cieszyńskim. Z ostali oni za to w yłączeni ze S połeczn o ści C hrześcijań sk iej, co zm usiło ich do zalegalizow ania w 1910 r.

w łasnego ugrupow ania zielonoświątko- w o-pietystycznego pod nazw ą Z w iązek Stanow czych Chrześcijan.

N astępna fala przebudzenia zielono­

św iątkow ego przyszła do P olski nie z Norwegii czy Niem iec, jak w przypadku stanow czych chrześcijan n a Śląsku Cie­

szyńskim, lecz z Ameryki, za pośrednic­

tw em polskich reem igrantów. Powstało bardzo dużo i licznych zborów, głównie n a te re n ie Polski ce n traln e j (Łódź, Zgierz, kolonie niem ieckie nad Wisłą, Pełczanka koło M ińska M azowieckiego) i w sch o d n iej (w ojew ództw a sta n isła ­ wowskie, lwowskie, wołyńskie, poleskie, now ogródzkie i w ileńskie). Z początku były to zbory niezależne, niem ające nad sobą żadnej w ładzy zwierzchniej. D opie­

ro n a konferencji przedstaw icieli tych zborów w Starej Czołnicy koło Łucka, w m aju 1929 r. pow ołano do życia w spól­

n otę w yznaniow ą, któ ra je połączyła: Ko­

ściół C hrześcijan W iary Ewangelicznej.

Siedzibą Kościoła została Łódź, a przewod­

niczącym zarządu - pastor A rtur Berghołc.

W okresie m iędzyw ojennym w spólno­

ta ta liczyła p onad 20 tysięcy w iernych i około 500 zborów i pun k tó w m isyj­

nych. W ydawała trzy czasopism a: „Przy­

s tę p “ w języku polskim w Łodzi (pod re­

dakcją A rtu ra B ergholca), „Jewanhelskyj H o ło s“ w języku ukraińskim - w Tarno­

polu i „Prim iritiel“ w języku rosyjskim , w ydaw any w G dań sk u pod redakcją G u ­ staw a H erb erta S chm idta3. W K iwercach pod Ł uckiem utrzym yw any był D om Sie­

rot, którego kierow niczką była L uba Ko- biako, bardzo u ta len to w a n a i form alnie uzn a n a przez w spólnotę ew angelistka.

Jej n atch n io n e kazanie piszący te słow a słyszał jako stu d e n t w w arszaw skiej k a­

plicy przy ul. P uław skiej 114, kiedy m ieszkając po w ojnie n a U krainie, od­

w iedziła Polskę i W arszawę. Urzędowy sta tu s ew angelistek m iały jeszcze Olga L em ieszuk i H elena Łukaszew icz, p rzed­

w cześnie zm arła pierw sza żo n a Sergiu­

sza W aszkiewicza.

K andydatów n a duchow nych oraz in­

nych pracow ników Kościół Chrześcijan W iary Ewangelicznej kształcił n a licz­

nych kursach biblijnych oraz w In stytu­

cie Biblijnym w G dańsku, którego o tw ar­

cie nastąpiło 2 m arca 1930 r., a który za­

m knięty został w 1938 r. n a skutek naci­

sku kół hitlerow skich w ów czesnym Wol­

nym M ieście G dańsku.

Po drugiej w ojnie światowej, po kilku­

letniej działalności w latach 1945-1953 chrześcijanie w iary ew angelicznej, do­

znaw szy 20 w rześnia 1950 r. aresztow ań i uw ięzienia bez sądu, znaleźli się od czerw ca 1953 r. w składzie Z jednoczone­

go Kościoła Ewangelicznego (stanow czy chrześcijanie od 1947 r.).

Kościoła Chrześcijan W iary Ewange­

licznej, działającego przed drugą w ojną św iatow ą i do roku 1953, nie należy my-

07

w w w .c h n .k z .p l CHRZEŚCIJANIN 7 - 8 / 2 0 0 3

(8)

S t y c z e ń 1 9 3 8 M a r z e c

lić ze w spólnotą o tej samej nazw ie, ist­

niejącą od 1988 r. z siedzibą najpierw w Lublinie, a o statnio w Kielcach. A lbo­

w iem po rozw iązaniu Z jednoczonego Kościoła Ewangelicznego tylko niewielka liczba zborów, w iernych i duchow nych, głów nie z w o jew ó d z tw lubelskiego i świętokrzyskiego, znalazła się w jej składzie. O grom na w iększość zborów, w iernych i duchow nych utw orzyła, w e­

spół ze stanow czym i chrześcijanam i ze Śląska Cieszyńskiego, Kościół Z ielono­

św iątkow y w RP, który został uznany przez p ań stw o n a drodze ustaw ow ej (ustaw a sejm ow a z 20 lutego 1997 r.).

K O Ś C I Ó Ł Z I E L O N O Ś W I Ą T K O W Y W RP

Po odzy sk an iu sam o d zieln eg o bytu z dniem 1 lutego 1988 r., Kościół Zielo­

nośw iątkow y w RP doznał intensyw niej­

szego rozw oju niż w ram ach Z jednoczo­

nego Kościoła Ewangelicznego. P odsta­

w ow ą je dnostką w Kościele jest zbór, czy­

li lokalna w spólnota wiernych. Zborow i przewodzi, jako kaznodzieja, nauczyciel i duszpasterz, p asto r w raz z radą sta r­

szych. Kościół jest podzielony n a okręgi kościelne, n a czele których stoją p rezbite­

rzy okręgowi, pow oływ ani z grona sta r­

szych duchow nych, czyli p rezbiterów (nie z grona d iakonów ).

N ajw yższą w ładzą Kościoła jest Synod, który zbiera się co cztery lata. Synod wy­

biera zw ierzchnika Kościoła - jak okre­

ślają go przepisy praw a - w osobie prezbi­

tera naczelnego oraz n a jego w niosek po­

w ołuje pozostałych członków Prezydium Naczelnej Rady Kościoła, którzy w raz z prezbiteram i okręgowymi, wybranymi w poszczególnych okręgach, stanow ią w łaśnie N aczelną Radę Kościoła. Prze­

wodniczącym zarów no N aczelnej Rady Kościoła, jak i jej prezydium jest z urzę­

du prezbiter naczelny. O d Synodu Ko­

ścioła odbytego w październiku 2000 r.

prezbiterow i naczelnem u Kościoła przy­

sługuje tytuł biskupa - w zorem wielu in­

nych w spólnot zielonośw iątkow ych n a świecie oraz w ślad za pow ojenną konfe­

ren c ją w Ł odzi, k tó ra ów czesnem u zw ierzchnikowi Kościoła, Józefowi Czer­

skiem u, nadała te n tytuł (ad personam ).

Kadry duchow nych i innych pracow ni­

ków kościelnych Kościół przygotowuje:

w C hrześcijańskiej A kadem ii Teologicz­

nej w W arszawie na pięcioletnich stu ­ diach m agisterskich i coraz częściej obec­

nie doktoranckich, w kościelnym War­

szaw skim Sem inarium Teologicznym na trzyletnich studiach licencjackich, w in­

nych szkołach biblijnych istniejących w Kościele oraz n a uczelniach zagranicz­

nych. O d p o c z ą tk u n aszy c h dziejów w Polsce praktykow ane jest rów nież tzw.

term inow anie w zborach u boku d o ­ św iadczonych pastorów.

K ościół Z ielonośw iątkow y w Polsce prow adzi ożyw ioną d ziałalność religij- no-kościelną i m isyjno-ew angelizacyjną.

P ielęgnuje ró żn e form y zgrom adzania się w yznawców. O dbyw ają się n a b o ż eń ­ stw a głów ne niedzielne, m odlitew no-na- u czające w tygodniu, godziny biblijne, sp o tk a n ia młodzieży, zeb ran ia kobiet, n au c za n ie religijne dzieci, n ab o ż eń stw a k om unijne i chrzty, n ab o ż eń stw a ew an­

gelizacyjne.

W program ie n ab o ż eń stw a zielono­

św ią tk o w eg o z n a jd u je się k az an ie, śpiew pieśni, m odlitw a, a ta k ż e p rzeja­

w y darów duchow ych - proroctw o, m o­

dlitw a innym i językam i, u zd ra w ia n ie chorych przez m odlitw ę wiary. P ra k ty ­ kow any je st p o st i płacenie dziesięciny.

Rola żywej m uzyki w n ab o ż eń stw ie zie­

lonośw iątkow ym je st ogrom na.

Kościół utrzym uje i rozw ija stosunki z b ratnim i Kościołam i n a całym świecie przez w spólnotę modlitwy, wiary, w za­

jem ne kontakty, w ym ianę inform acji, wy­

daw nictw i pom oc w zajem ną. U czestni­

czy w Światowej K onferencji Z ielono­

św iątkow ej, należy do Ś w iatow ego Z w iązku Z ielonośw iątkow ych Z borów Bożych, bierze aktyw ny udział w pracach Europejskiej W spólnoty Z ielonośw iątko­

wej. W Polsce zaś należy do A liansu Ewangelicznego oraz jest członkiem To­

w arzystw a Biblijnego. Tu rów nież przed­

stawiciel Kościoła w chodzi w skład Ko­

m itetu Krajowego. W latach w cześniej­

szych zielonośw iątkow cy polscy - jako część składow a Z jednoczonego Kościoła Ewangelicznego - brali czynny udział w pracach Polskiej Rady Ekum enicznej.

Ich przedstaw iciele należeli do różnych komisji, a także do zarządu (wiceprezes, a następnie skarbnik), a czterech du ­ chow nych pełniło - przed rozw iązaniem ZK E - funkcje przew odniczących od­

działów regionalnych PRE (Bydgoszcz, Kraków, Słupsk, Szczecin).

Siedziba Kościoła znajduje się w War­

szawie, przy ul. Siennej 68/70, w e w ła­

snym obiekcie sakralno-kościelnym , k tó ­ rego budow ę zakończono n a początku roku 1990.

Edward Czajko

1 G lossolalia - m ów ienie innym językiem, k tó ­ ry dla nikogo z obecnych nie jest zrozum iały;

potrzebny jest dar w ykładania języków.

2 K senolalia - m ów ienie innym językiem , k tó ­ ry jest zrozum iały przynajm niej dla jednej oso­

by spośród obecnych.

3 Zob. obszerny artykuł w poprzednim n um e­

rze „C hrześcijanina“ (red.).

r V h Z D J Ę C I A

Fot. archiwum 1. C harles F. Parham

2. Dom przy Azusa Street 3 1 2 w Los Angeles, od 1906 r. siedziba A zusa S tre et Mission.

Przed budynkiem W. J. Seym our 3. William J. Seym our

4. U czestnicy konferencji Kościoła Chrześci­

jan Wiary Ewangelicznej, Łódź, 1937 r. Jego przewodniczący Artur Bergholc siedzi w środ­

ku, pierwszy z prawej stoi Józef Czerski, po­

wojenny zwierzchnik Kościoła

5 . W in ieta zie lo n o św ią tk o w e g o p ism a

„P rzystęp" z roku 1938.

W Y B R A N A L IT E R A T U R A :

Z a sa d y w iary Kościoła Z ielo n o św ią tk o ­ wego w Polsce, W arszawa 1991

• Edw ard Czajko, K ościół Z ielo n o św ią t­

k o w y w Polsce, W arszaw a 1991

E dw ard Czajko, Sytu a cja p ra w n a ruchu zielo n o św ią tko w eg o w Polsce w perspek­

tyw ie historycznej, W arszaw a 2000

Z bigniew Pasek, R u c h zie lo n o św ią tk o ­ wy. Próba m onografii, K raków 1992

• Zbigniew Pasek, Z w ią z e k S ta n o w czych C hrześcijan. S tu d iu m h istorii idei religij­

nych, K raków 1993

• M ichał Tymiński, K ościół Z ielo n o św ią t­

k o w y w Polsce, W rocław 1999

• Z problem atyki dialogu katolicko-zielo- nośw iątkow ego, w: „Roczniki Teologicz­

n e “ [KUL], t. XLI, zeszyt 7, 1994

■ S tudia i D okum enty Z ielonośw iątko­

we, Z eszyt 1, „D u szp asterstw o “, W arsza­

w a 2002

• R einhold U lo n sk a, D ary D u c h a Św iętego. Teoria i p ra k ty k a , K raków

1987

• Jo h n L. Sherill, O ni m ó w ią in n y m i ję zy k a m i, W arszaw a 1990

D avid du Plessis, M ister P entecost, W arszaw a 2000

Opr. M. K.

(9)

H I S T O R I A K O Ś C I O Ł A

C h a r y z m a t y

w pierwszych wiekach ch rześcijań stw a

C h aryzm aty’ były o b e c n e w K o ściele od sa m e g o p oczqtku. W d ziejach ch rześcija ń stw a m o ' o b serw o w a ć zarów n o p o sz c z e g ó ln e osoby, jak i c a łe w spólnoty, p o słu g u jg ce się „daram i ła s W ciąż jedn ak p ojaw iają się g ło sy su g eru ją ce, ż e ch aryzm aty u sta ły w raz z e śm iercią ap os

Pogląd taki p rezen tu je m .in. J am es B. N orth w k sią żce H istoria K ościoia. P isząc o o so b a c h m aj|

dar proroctw a, stw ierd za, ż e „ten dar p rzesta ł istn ie ć w raz z pierw szym p ok olen iem chrzęś^

Jako szc zeg ó ln y dar fu n k cjon ow ał tylko w pierw otnym k o ściele" 2. Czy rzeczyw iście ch aryzm aty zagj aby pojaw ić się p o n ow n ie na p oczątk u X X w.? Czy p ogląd ten da się utrzym ać w św ietle nauki N ó T esta m en tu ? Co na to źród ła do d ziejów K ościoła? A u tor te g o artykułu p ragn ie p rzed sta w ić świt

historii o fu n kcjon ow aniu darów D ucha Ś w ię te g o w K o ściele, w pierw szym tysią cleciu ch rzcścijań sh

eng L aurentin, w książce M e - zn a n y D uch Św ięty, trafnie na- i vme*' świetlił problem w ystępow ania charyzm atów w d okum entach źródło­

wych. Według niego przypom ina to nieco anegdotę o człowieku, który pod la tarnią szukał zgubionej monety. W spółczujący p rz e c h o d z ie ń p o sta n o w ił m u pom óc i włączył się do poszukiw ań. N ie m ogąc jednak znaleźć zguby, zapytał: „Czy pan n a pew no pod tą latarnią zgubił tę m one­

tę ? ” . W odpowiedzi usłyszał: „Nie, ale tyl­

ko tutaj jest św iatło” ... Szukając śladów obecności darów D ucha Świętego, w arto pam iętać o ograniczeniach.

P IS M A O J C Ó W A P O S T O L S K IC H D id a c h e (c z y li N a u k a d w u n a stu Apostołów) na­

leży do najstarszych dzieł w czesn eg o c h rz e śc ija ń ­ stwa. Powstało ono naj­

prawdopodobniej w dru­

giej połow ie I w. N ieznany au to r daje swoim adresatom liczne w skazów ki, jak m ają postępow ać z prorokam i i jak od­

różniać proroków praw dziw ych od fał­

szywych. Zaleca m.in., aby po W ieczerzy Pańskiej pozw olić prorokom „odpraw iać dzięk czy n ien ie, ja k długo z e c h c ą “3.

Udzielając praktycznych pouczeń o za­

chow aniu w obec proroków i apostołów, nie pozostaw ia żadnych złudzeń, że oba urzędy w ciąż są obecne w Kościele:

„Każdego apostoła, który do w as przy­

chodzi, przyjm ujcie jak sam ego Pana. Nie zostanie on u w as jednak dłużej niż dzień jeden, a gdyby zaszła potrzeba, jeszcze i drugi. Jeśli zostanie trzy dni, jest to fał­

szywy prorok. (...) N ie każdy, kto mówi pod n atch n ien iem D ucha, je st pro ro ­ kiem. Jest nim tylko wtedy, gdy żyje na sposób Pana. Tak w ięc po sposobie życia m o ż n a p o zn a ć p ro ro k a praw dziw ego i fałszywego“ (XI,4-8). O pow szechnej p o p u la rn o śc i i a u to ry te c ie pro ro k ó w w tym czasie, świadczy także ciekawe za­

lecenie: „Wybierzcie zatem sobie bisku­

pów i diakonów godnych P ana (...). Nie gardźcie w ięc nimi, gdyż należy im się w śród w as to sam o pow ażanie, co proro­

kom i nauczycielom “ (XVjl.2).

W śród najw cześniejszych O jców Ko­

ścioła, których z racji ich k ontaktu z cza­

sami apostołów nazyw am y O jcam i A po­

stolskim i (lata 95-145), należy wym ienić Ignacego, biskupa A ntiochii. Jego siedem listów, napisanych około 110 r., to skarb­

nica wiedzy o Kościele z początków II w.

Z najdziem y tam interesujące nas infor­

macje. N a przykład w liście do zboru w Sm yrnie Ignacy podkreśla, że cały lo­

kalny Kościół został obdarzony „wszelki­

mi daram i, [jest] pełen w iary i miłości, nie pozbaw iony żadnego charyzm atu“4.

Biskupa Polikarpa zaś zachęca: „proś [Pana] o ukazanie ci rzeczy niewidzial­

nych, bo w ów czas niczego ci nie zabrak­

nie i będziesz obfitował we wszelkie dary“

(List do Polikarpa 2,2).

Innym świadectwem obecności chary­

zmatów w dobie Ojców Apostolskich jest Pasterz, dziełko Hermasa5, którego słusznie M. Starowieyski nazywa „prorokiem kościo­

ła rzymskiego“6. Powstało ono na początlcu II w. i stanowi ciekawe świadectwo prze­

mian związanych z praktyką pokutną, szcze­

gólnie w związku z przypadkami apostazji7.

C haryzm aty są w tym czasie w Kościele w ciąż obecne. W Pasterzu często poja­

w iają się słowa: „w czasie snu otrzym a­

łem, bracia, objaw ienie“, „oto widzenie, bracia, jakie ujrzałem “ (W idzenie 11,8,1;

W idzenie IV,22,1). Szczególnie dużo in­

formacji o odróżnianiu proroka praw dzi­

w ego od fałszywego pojaw ia się w części pt. P rzykazania. Pow szechność chary­

zm atu proroctw a nie jest dla H erm asa żadnym zaskoczeniem , co w yraża n astę­

pujące stw ierdzenie: „Jeśli zatem czło­

w iek posiadający D ucha Bożego przyj­

dzie n a zgrom adzenie m ężów spraw iedli­

wych, (...) w ów czas napełni owego czło­

w ieka czuw ający nad nim A nioł ducha proroczego, a człowiek ów napełniony D uchem Świętym przem ów i do tłum u tak, jak chce tego sam Bóg“ (Przykaza­

n ie 11,9). N iepokojące sform ułow anie

„Anioł ducha proroczego” należy in te r­

pretow ać jako tożsam e ze stw ierdzeniem , iż „duchy proroków są poddane proro­

k om “ (1 Kor 14,32).

Ś W IA D K O W IE II S T U L E C IA

Kilkadziesiąt lat później w Rzymie działał w ybitny apologeta - Justyn M ę­

czennik8. W jego pism ach znajdujem y dowody w y­

stępow ania darów D ucha Świętego, m.in. cudów i proroctw. C uda szczególnie łączy z głoszeniem Ew ange­

lii: „Rękojmię praw dziw ości ich słów sta­

now i historia oraz to, co się dzieje obec­

nie. Stanow ią ją rów nież cuda, jakie zdziałali wielbiąc Boga, Stw órcę i O jca wszechrzeczy, oraz zw iastując Syna Jego,

09

w w w .c h n .k z .p l CHRZEŚCIJANIN 7 - 8 / 2 0 0 3

(10)

Jezusa C hrystusa; takich czynów nie do­

konują prorocy fałszywi. (...) N a imię Ukrzyżowanego Jezusa C hrystusa ludzie odw racają się od pogańskich bożków, a zw racają ku praw dziw em u Bogu wy­

znając i czcząc G o w ytrw ale aż do śm ier­

ci, to chyba fakt ten, oraz uw idaczniająca się w nim cudow na m oc wystarcza, by każdy mógł stwierdzić, że to Jezus jest N owym Z ak o n em “ (Dialog z Ż yd em Try- fo n em 7; 11). A luzje do cudów pojawiają się też w zw iązku z darem w yganiania de­

m onów: „Wielu ludzi opętanych, których nie b rak n a całym świecie ani tutaj w m ie­

ście waszym [Rzymie], a których żaden zaklinacz, czarow nik ani guślarz uleczyć nie może, nasi chrześcijanie przez zaklę­

cie ich w imię Jezusa C hrystusa U krzyżo­

w anego pod Ponckim Piłatem , uleczyli i jeszcze teraz leczą“ (Apologia 5,6).

„Zow iem y G o bow iem W spom ożycielem i Zbaw cą, bo już sam a m oc Im ienia Jego drżeniem przejm uje demonów, dzisiaj za­

klętych w Imię Jezusa C hrystusa, ukrzy­

żow anego za P oncjusza Piłata, p rokura­

to ra Judei“ (Dialog 30,3). Justyn podkre­

ślał również, że „dary prorockie po zo sta­

ją w śród n a s “ (D ialog 82; por. też 30;31;88). Potw ierdza to rów nież E uze­

biusz z Cezarei: „za jego [Justyna] cza­

sów po Kościołach jaśniały jeszcze chary­

zm aty prorocze“ (HK IV,18,8).

W ażnym św iadkiem obecności, w ręcz pow szechności, darów D ucha Świętego pod koniec II w. jest Ireneusz z Lugdu- num (Lyon). W dziele Z d e m a sk o w a n ie i zbicie fa łszy w e j w ied zy9 w ielokrotnie w spom ina o różnych charyzm atach. Wy­

m ieniając trzy główne błędy heretyków, zaznacza, że są „jeszcze inni, którzy nie uznają darów D ucha Świętego, odrzuca­

ją dar proroctw a, przez który człowiek, gdy z o sta n ie nim nasycony, przynosi owoc życia Bożego“10. Żeby nie było w ąt­

pliwości, o jakie dary chodzi, Ireneusz uściśla: „słyszeliśmy o wielu braciach, któ­

rzy mają uprzednią wiedzę o przyszłości, widzenia, słowa prorockie; inni przez na­

kładanie rąk uzdrawiają chorych i przy­

wracają ich do zdrowia. A naw et umarli byli wskrzeszani i pozostawali w śród nas wiele lat“ (AH 2,32,4). N a innym miejscu dodaje: „Słyszymy, że wielu braci posiada w Kościele charyzm aty prorocze, za spra­

w ą D ucha mówią rozmaitymi językami, odsłaniają skrytości ludzkie, o ile to poży­

teczne, i objaśniają tajem nice Boże“ (AH 5,6,1); stwierdza też: „nie m ożna wręcz podać liczby charyzmatów, jakie w całym świecie Kościół otrzym uje od Boga w imię Jezusa C hrystusa“ (AH 2,32,4) .Tych, któ­

rzy odrzucali E w angelię Jana", napom i­

na, aby „zdając sobie sprawę, że są fałszy­

wi prorocy, nie posuwali się do usuw ania łaski proroctw a z Kościoła“ (AH 3,11,9).

Chociaż Ireneusz w yraźnie daje pierw ­ sz eń stw o c h a ry zm a to m nau czający m

(apostołowie, prorocy, nauczyciele), to je d n a k u zn a je w szystkie charyzm aty:

„tam gdzie jest Kościół, tam też jest D uch Święty i wszelka łaska” (AH 3,24,1).

„ P R Z E B U D Z E N I E

C H A R Y Z M A T Y C Z N E " (II/III w.) Ireneusz żył w czasach, gdy na terenie Frygii n a ­ ro d ził się m o n ta n iz m . Jego nazw a pochodzi od M o n tan u sa, naw ró co n e­

go n a chrześcijaństw o ka­

płana bogini Kybele, który razem z dw ie­

m a prorokiniam i, Pryską i Maksymilią, zapoczątkow ał coś, co moglibyśmy n a ­ zw ać przebudzeniem charyzm atycznym w starożytności. Ruch te n dość szybko rozprzestrzenił się po całej Azji Mniejszej i dotarł do Rzymu. Początkow o przyjm o­

w any entuzjastycznie, już w roku 200 zo­

stał jednak potępiony przez synody azja­

tyckie za pew ne nadużycia. Jego cechą charakterystyczną była sw oista eksplozja charyzmatów, szczególnie daru proroctwa.

Wydaje się, że istniało kilka pow odów odrzucenia „nowego p roroctw a“, jak n a­

zyw ano te n ruch. Przede w szystkim za­

rzucano M ontanusow i, że „począł (...) gadać, dziw ne w ydaw ać dźwięki i proro­

kow ał zgoła przeciw ko zw yczajowi ko­

ścielnem u, opartem u na tradycji i od daw na ustalonej kolejności“12. Jak w idzi­

my, sam o prorokow anie nie było żadnym kościelnym „p rzestęp stw em “ , napięcie wywoływało raczej zaburzenie porządku i kolejności13. W arto przy okazji zwrócić uwagę, że cytowany przez Euzebiusza z Cezarei anty m o n tan ista jest przekona­

ny, że „nie m oże (...) charyzm at proroczy w całym Kościele w ygasnąć aż do o sta t­

niej paruzji, jak nau cza A p o sto ł“ (HK V,17,4). M ontanizm nie został w ięc potę­

piony za sam fakt prorokow ania, lecz ra­

czej za nadm ierne eksponow anie proroc­

tw a i proroków kosztem u rzędów instytu­

cjonalnych (hierarchii) oraz za skrajny rygoryzm, niem ieszczący się w praktyce ó w czesnego K o ścio ła14. M o n ta n u sa oskarżano o to, że „bronił innego Para- kleta z pom ocą swych obłąkanych ko­

b ie t“15, a naw et uw ażał się za wcielenie Parakleta. Ale R. L aurentin zauw aża, że mogło być to rów nie dobrze efektem nie­

porozum ienia. Słow a M ontanusa: „Ja je­

stem P arakletem “, m ożna rów nież odczy­

tywać jako starotestam entow e „To m ówi P an“ (Iz 7,7; 8 ,l l ) 16. B ezlitosny tropiciel herezji Epifaniusz z Salam iny (ok. 315- -403) twierdził, że m ontaniści zgadzali się z wielkim K ościołem co do zagadnień dogm atycznych, p o p raw n ie n au c za ją c doktryny try n ita rn e j i chrysto lo g iczn ej17.

A byłoby to nie możliwe, gdyby M onta- nus rzeczywiście głosił, że jest D uchem Świętym. M ontanizm stworzył o statecz­

nie w łasne stru k tu ry kościelne, jego ślady m ożem y obserw ow ać jeszcze w VI w.

Ostateczny koniec dziejów tego ruchu wią­

że się prawdopodobnie z ekspansją islamu.

T E R T U L IA N

W ażną osobą, spajającą n iejak o K ościół W ielki i ru c h m ontan isty czn y , był Tertulian. Ten w ybitny pisarz kościelny, żyjący na przełom ie II/III w., po ­ zostaw ił w swych pism ach w yraźne ślady obecności charyzmatów w ówczesnym Ko­

ściele. Pod koniec traktatu O chrzcie18, zw raca uw agę neofitom , aby zaraz po wyjściu z wody, gdy tylko zo stan ą popro­

w adzeni do oddzielnej sali i tam n am asz­

czeni olejem, modlili się o charyzm aty:

„Proście waszego Ojca, proście waszego Pana, o szczególny dar Jego dziedzictwa, rozdanie charyzmatów, leżących u pod­

staw chrztu“ (DB 20). Najwyraźniej jest to zwyczajowa praktyka kościelna, co po­

tw ierdza jedynie, że m odlitw a o dary D u ­ cha była aktem oddzielnym od chrztu, choć następow ała zaraz po nim. W dodat­

ku Tertulian, pisząc po łacinie, dokonuje transliteracji greckiego słowa charisma, zam iast użyć popularnego łacińskiego sło­

w a dorea (dar). Najwyraźniej m a n a uw a­

dze nie jakieś ogólne „dary“, ale konkret­

nie „te“ charyzmaty. W dalszej części trak ­ tatu Tertulian pisze, że ponieważ modli­

tw a jest skuteczna, charyzm aty zostały udzielone: „Prosiliście, więc otrzymaliście, pukaliście, więc w am otw arto“ (DB 20).

M usiały zatem wystąpić jakieś zauw ażal­

ne zjawiska, które przekonywały patrzą­

cych z boku wiernych, że m odlitw a zosta­

ła w ysłuchana. E uzebiusz z C ezarei w swojej Historii Kościelnej daje również rozliczne świadectwa działania charyzm a­

tów n a przełom ie II/III w : „Bardzo liczne bowiem inne cudy charyzm atu Bożego zdarzały się naonczas po rozm aitych ko­

ściołach i wielu utwierdzały w wierze, że i oni m ają dar proroctw a“ (HK V,3,4). Dla­

tego słuszny wydaje się sąd K. McDonnella, że „obecność charyzm atów i ćwiczenie się w nich jest faktem w życiu kościelnym w II i III w.“. A utor powołuje się na ob­

szerną literaturę przedm iotu19.

C H A R Y Z M A T Y W W IE K A C H III i IV Również Orygenes (pierw­

sza połowa III w.) w licz­

nych pismach daje świa­

dectwo wciąż żywego wy­

stępowania charyzmatów.

Pisze w ręcz o „deszczu boskich c h a ry zm a tó w “20, o dnotow ując

Cytaty

Powiązane dokumenty

To był pewien wyłom, bo ukazały się nazwiska pisarzy, których nigdy dotychczas nie można było opublikować.. Jeżeli publikowałem artykuły na temat Łobodowskiego,

Fragment tej ostatniej woli wypisany został na akcie o zło- żeniu serca Marszałka w urnie, znajdującej się w grobowcu na cmentarzu wi kim. Oto treść tego aktu, który został

Nauka języków jest dość skomplikowana (co nie znaczy, że trudna). Dlatego spojrzymy na ten proces z wielu różnych punktów widzenia. To wszystko ma sprawić, że nauka

Jeżeli to twoja pierwsza budowa, a dotąd rzadko zdarzało ci się współpracować z ludźmi, to może uważasz, że wystarczy umówić się z kimś na wynagrodzenie, a praca

Oczywiście dla tych, którzy nie mieli szczęścia lub umiejętności po- dejmowania trafnych decyzji dotyczących działania własnego szpitala czy przychodni bądź nie

Jeśli przez cały rok uczyliście się w miarę systematycznie i powtórzyliście cały lub prawie cały materiał - na pewno będziecie się mniej denerwować..

Po 13 grudnia 1981 roku Jerzy Urban stał się chyba najbardziej znienawidzoną – nie licząc oczywiście Wojciecha Jaruzelskiego – osobą w Polsce.. W pełni zapracował na

Ku radości jednych, ku zgorszeniu innych - wprowadzono do pomieszczeń Miejskiego Domu Kultury amerykańskie automaty, przy których pomocy można wygrywać