• Nie Znaleziono Wyników

Przemysł Naftowy : dwutygodnik wydawany nakładem Krajowego Towarzystwa Naftowego we Lwowie. R. 3, Z. 19

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przemysł Naftowy : dwutygodnik wydawany nakładem Krajowego Towarzystwa Naftowego we Lwowie. R. 3, Z. 19"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

VYDAVANY NA1ÍZADEM

0001016548010201000223234823484801002323905353234823230023534853532323538923485323020123534853532348235323484801530100020253485353

010201230223482300000102010201022302235323010002325323484801000202010201020153010201530201000100010248482353010201010201000048234823535323480100010201020100015323538900010201304823532353010000010001020153230123022353015300010200235353235301020000020104015301020202015302010001

(2)

T r e ś ć :

1. Dr. S t e f a n B a r t o s z e w i c z : „ R o z w ó j p r z e m y s ł u n a f t o w e g o w P o l s c e i je g o

p r z y s z ł o ś ć * ... S t r . 529

2. P o l s k a p r a s a o Ł u k a s i e w i c z u ... „ 532

3. U r o c z y s t y o b c h ó d k u c z c i I g n a c e g o Ł u k a s i e w i c z a w K r o ś n i e . . . . . 535

4. II. Z j a z d N a f t o w y , w J a ś l e i K r o ś n i e ... ...„ 539

5. Inż. J a n S t a ń k o : „ K o n t r o l a w y r o b u i o d b i ó r r u r w i e r t n i c z y c h “ ( d o k .) . . 542

6. P r o f . J u l j a n F a b i a ń s k i : „ A p a r a t d o o d w i e r c a n i a r d z e n i s p o s o b e m u d a r o w y m “ ... . . 545

7. K r o n i k a b i e ż ą c a ... 546

8. P r z e g l ą d z a g r a n i c z n y . 547

9. Z y c i e g o s p o d a r c z e ... „ 549

10. P i ś m i e n n i c t w o ... ... . 551

11. S t a t y s t y k a ... i . . . . . . . . . . . . . ... . . . 5 5 2 : i ' - , * "y

. T a b l e d e s m a t i è r e s :

1. Dr. S . B a r t o s z e w i c z : „L ’a v e n i r d e l ’i n d u s t r i e d u p é t r o l e e n P o l o g n e * . . P a g e 529 2. La p r e s s e P o l o n a i s e a u s u j e t d e L u k a s i e w i c z ... „ 532

3. C é r é m o n i e e n l’h o n n e u r d e L u k a s i e w i c z à K r o s n o ... ... 535

4. C o n g r è s p é t r o l i e r à J a s ł o e t K r o s n o ... 539

5. Ing. J . S t a ń k o : „ C o n t r ô l e d e l a p r o d u c t i o n e t d e la r é c e p t i o n d e s t u b e s d e f o r a g e “ ... „ 542

6. P r o f . J . F a b i a ń s k i : „ D i s p o s i t i f d e f o r a g e à p e r c u s s i o n a v e c p r i s e d e c a r o t t e s 545 7. C h r o n i q u e c o u r a n t e ... 546

8. R e v u e d e l ’i n d u s t r i e à l ’e t r a n g e r ... 547

9. Vie é c o n o m i q u e ; . 549 10. B i b l i o g r a p h i e ... „ 551

11. S t a t i s t i q u e ... ... 552

«

Inhalt:

1. Dr. S . B a r t o s z e w i c z : „ D i e E n t w i c k l u n g s m ö g l i c h k e i t e n in d e r p o l n i s c h e n N a p h t a i n d u s t r i e “ ... S e i t e 529 2. P o l n i s c h e P r e s s e ü b e r L u k a s i e w i c z ... „ 532

3. L u k a s i e w i c z - F e i e r ... 535

4. II. N a p h t a k o n g r e s s in J a s i o u. K r o s n o ... 539

5. Ing. J . S t a ń k o : „ K o n t r o l l e d e r E r z e u g u n g u n d Ü b e r n a h m e d e r B o h r r o h r e “ 542 6. P r o f . J . F a b i a ń s k i : „ B o h r s c h l a g s y s t e m - A p p a r a t z u r E r b o h r u n g d e r K e r n e “ 545 7. K le in e N a c h r i c h t e n ... „ 546

8. A u s l ä n d i s c h e K r o n i k ... „ 547

9. N e u e G e s e t z e u n d V e r o r d n u n g e n ... „ 549

10. B i b l i o g r a p h i e . . . . . ' ... 551

11. S t a t i s t i k ... „ 552

(3)

P R E N U M E R A T A :

W KRAJU:

r o c z n i e . . Zł. 42 p ó ł r o c z n i e „ 25 k w a r t a l n i e 15

ZAGRANICĄ ;

r o c z n i e Fr. szw. 3 6

półr. . . „ „ 2 0

k w a rt. . „ „ 1 2

Pojedynczy zeszyt Zł. 2-50. C2 Fr. szw.)

D W U T Y G O D N I K

w y d a w a n y n a k ł a d e m K r a j o w e g o T o w a r z y s t w a N a f t o w e g o w e L w o w i e .

W y c h o d z i 10-go i 2 5 - g o k a ż d e g o m i e s i ą c a .

KOMITET RED AKCYJNY :

Dr. Stefan BARTOSZEWICZ, Prof. Ini. Zygmunt BIELSKI, Dr. Stanisław SCHAETZEL, Dr. Stanisław UNGER.

Redaktor odpowiedzialny :

Inż. S t e f a n S U L I M I R S K I .

O G Ł O S Z E N I A : '/i s t r o n y . Zł. 120

'A ■ „ TO

% . „ 40

7b . „ 25

S t r o n a z e w n ę ­ t r z n a o k ł a d k i 50% d r o ż e j . P i e r w s z a s t r o n a

o g ł o s z e ń 25%

d r o ż e j .

Redakcja I Administracja Lwów, ul. Akademicka 17, Gmach Izby Handlowej I Przemysłowej. — Telefon Nr. B-46 Konto czekowe P. K. O. Nr. 163.208. Rachunek bieżący w Akcyjnym Banku Hipotecznym we Lwowie.

10. października 1928 r.

Z e s z y t niniejszy pośw ięcam y pamięci I G N A C E G O Ł U K A S I E W I C Z A .

Dr. STEFAN BARTOSZEWICZ.

R o z w ó j p rz e m y s łu n a f t o w e g o w P o l s c e i jego p r z y s z ło ś ć .

R e fe r a t w y g ło s z o n y p o d c za s u ro c zy ste j A k a d e m ji k u czci I G N A C E G O Ł U K A S I E W I C Z A w K ro śn ie.

665 ( « 0 0 słów).

I 75-cio letnią rocznicę wego i lampy nafto­

wej przez ś. p. Ignacego L u k a s i e w i c z a mam mó­

wić o rozwoju i przyszło­

ści przemysłu naftowego w naszym k raju ; z powodu tej uroczystości pragnąłbym rozwój przemysłu przedsta­

wić w innem cokolwiek oświeleniu, niż czyni się to zazwyczaj, gdy opiera się wywody na danych staty s­

tycznych ; dzisiaj chciałbym przedewszystkiem podnieść te momenty i czynniki, które w rozwoju naszego przemysłu naftowego fak­

tycznie odgrywały wielką rolę, a które nie są nale­

życie doceniane w historji przemysłu lub są nawet zu­

pełnie pomijane.

Mam tu na myśli te idee, te porywy, te pobudki, któ- rerni przy pracy w przemy­

śle naftowym przejęci byli jego twórcy, poczynając od nestora tego przemysłu Ig­

nacego Łukasiewicza, któ­

rego pamięć dzisiaj czcimy, a które miały swe czyste

odkrycia światła nafto-

I g n a c y Ł a d a L u k a sie w ic z,

źródło w ideologji i celach głębszych i dalszych niż sam nawet rozwój przemysłu bo płynęły z najszlachetniej­

szych uczuć patrjotycznych i narodowych i przyszłość Polski, jej wielkość i potęgę miały na celu.

Dziwna rzecz, przemysł naftowy oparty dzisiaj w ca­

łym świecie częściowo na ryzyku, częściowo na spe­

kulacji, przemysł nawskroś wielko-kapitalistyczny, prze­

mysł wybitnie międzyna­

rodowy, miał nie tylko u nas, ale i w innych kra­

jach jako pionerów, jako twórców, ludzi wnoszących do niego idealne pierwiastki ludzi o szerokich horyzon­

tach myślenia, o wielkich ideach narodowych państ- wowo-twórczych; tak było u nas, tak było w Anglji.

Przemysł naftowy w Pol­

sce powstał dzięki wyna­

lazkowi i dzięki niezmor­

dowanej pracy jednego, ale o wielkim umyśle i charak­

terze człow ieka; nie stwo­

rzył u nas tego przemysłu wielki kapitał obcy; pod-

(4)

waliny tego przemysłu ufundował syn tej ziemi, wielki patrjota, który siedział w więzieniu za sprawę naro­

dowa., którego dom gościnny był otwarty dla powstań­

ców i męczenników idei narodowej i który potrafił w pierwszy etap tego przemysłu tchnąć ideę poświę­

cenia i wielkiej i niezmordowanej pracy.

W i e l c y p i o n e r z y p r z e m y s ł u

I G N A C Y L U K A S I E W I C Z

Śp. Ignacy Lukasiewicz był twórcą przemysłu naftowego nie tylko dlatego, że zrobił wielki wyna­

lazek, który ani Europa, ani Ameryka jeszcze nie znała ; on był twórcą dlatego, że sam wyciągnął z wynalazku praktyczne konsekwencje, że z Tytusem Trzecieskim i Wiktorem KJobassą zawiązał pierwszą polską spółkę naftową dla eksploatacji ropy, on był twórcą dlatego, że postawił pierwszą rafinerję nafty w Ulaszowicach, że prowadził handel naftą, sprzedając ją w kraju i za­

granicą, słowem on był twórcą dlatego, że w jego niepospolitym umyśle przed 75-ciu laty powstała już cała synteza dzisiejszego przemysłu naftowego, repre­

zentującego kopalnictwo, przemysł rafineryjny i handel, on też wskazał drogę, jaką kroczyć polscy prze­

mysłowcy powinni, by przemysł ten w rękach swoich utrzymać.

T radycja i duch, jaki tchnął śp. Ignacy L u ­ kasiewicz w pierwszy etap i rozwój naszego p rze ­ m ysłu naftowego, przetrw ała blisko p ó ł wieku i przez cały ten czas przem ysł naftowy u nas był przem ysłem polskim; zgodnie z tą tradycją, pierwsi polscy przem ysłow cy przy swoich kopalniach b u ­ dowali w łasne rafinerje dla przeróbki ropy; rafi- nerja w C horków ce została rozszerzona, opierając się na rozwoju kopalń w Bóbrce i W ietrznie; p rzy kopalni w Lipinkach Spółka Stawiarski-Straszewska, w y b u d o w a ła rafinerję w Lipinkach, hr. Skrzyński postaw ił przy kopalni w Libuszy rafinerję w tej samej miejscowości, Fedorowicz w y b u d o w a ł rafi­

nerję w Ropie, opartą na kopalniach w okolicy G o r ­ lic, pozatem powstaje rafinerja w Jaśle.

W ynalazek Ignacego Łukasiewicza udoskonalony później przez innych, a za m ało może przez w łasne ówczesne społeczeństwo reklamowany, stanowił w dziejach cywilizacji ludzkości wielki przew rót.

Światło naftowe z entuzjazmem zostało przyjęte przez ówczesne pokolenie na obu półkulach światła i zaczęło się tak szybko rozpowszechniać, że nasze skrom ne ówczesne kopalnictwo naftow e nie m og ło zaspokoić rosnącego cia.gle zapotrzebow ania nafty świetlnej; wynalezione później światło elektryczne, które w y m a g a ło kosztowniejszych instalacyj, nie roz­

powszechniało się tak szybko, jak rozpowszechniała się na początku lampa n aftow a; to też śm iało dzi­

siaj powiedzieć można, że Ignacy Lukasiewicz w y ­ nalazł rzecz, która przeszła siły i możliwości jednego pokolenia; nasz przem ysł nie m ó gł dorów nać kroku potrzebom i postępowi cywilizacji, jakie przyniósł za sobą wielki wynalazek Łukasiewicza. My sarni musieliśmy sprow adzać w lat kilkanaście po w y ­ nalazku, am erykańską naftę, a w Austrji pow stały rafinerje nafty, oparte na przeróbce obcego s u ro w ­ ca. Jeszcze w roku 1884-ym, to znaczy w 30 lat po wynalazku Łukasiewicza i po zawiązaniu przez niego pierwszej spółki naftowej, produkcja ropy:

u nas stanow iła 230 w agonów , czyli m ało co w ię ­ cej ponad dzisiejszą dzienną produkcję.

Str. 530 „ P R Z E M Y S Ł N A F T O W Y“'______ Zeszyt 19

S T A N I S Ł A W S Z C Z E P A N O W S KI.

Po teni, co stw orzył i dał przem ysłow i ś. p.

Ignacy Lukasiewicz, trzeba było znów człowieka, któryby jego ideje i myśli dalej w czyn w p r o w a ­ dzał, któryby dla wynalazku Łukasiewicza u nas w kraju stw orzył szersze tło i dał większy, na wzór zagranicy dziełu Łukasiewicza rozpęd. I taki czło­

wiek zjawił się; był nim śp. Stanisław Szczepa- nowski, wielki patrjota, jak i Lukasiewicz, wielki- ekonomista, który do działalności w kraju starannie się p rzygotow yw ał przez długi pobyt w Anglji, który pojechał tam, jak sam o sobie mówi, jako

„niepopraw ny syn narodu, walczącego o swoje p r a ­ wa, by przeszukać świat za wszystkiem, coby n a r o ­ dowi w tej walce pom óc m o gło , coby m ogło dodać otuchy i dostarczyć środków do tej walki“ . Po powrocie z Anglji, chcąc stw orzyć z Galicji P ie m o n t polski, jako o środek przyszłego Pań stw a niepodle- g r łe g o i chcąc kraj ten dla podniesienia jego d o ­ brobytu uprzemysłowić, 'Szczepanowski w pierwszej linji zwrócił u w agę na zapoczątkowany przez Ł u ­ kasiewicza przem ysł naftow y; sam w pieszych w ę ­ drów kach przebiegał nasze Podkarpacie; na p o d ­ stawie własnych spostrzeżeń i badań geologicznych wyznaczał szyby, stosow ał system wiercenia rygami, kanadyjskiemi, które w prow adził w roku 1884-ym u nas amerykanin Mac Garvey. Biedne dotąd P o d ­ karpacie zaczęło się ożywiać; na stokach g ó r k a r ­ packich, gdzie p anow ała dotąd cisza lasów, ziemia zaczęła dudnić od uderzeń św idró w ; pow stała duża kopalnia w Słobodzie Rungurskiej a następnie jeszcze większa w Schodnicy. W iern y tradycji, jaką p o zo­

stawił Ignacy Lukasiewicz — Szczepanowski nie­

daleko od Słobody Rungurskiej w Peczeniżynie w y ­ b udow ał pierwszą, na w zó r amerykański, o n o w o ­ żytnych urządzeniach rafinerję nafty z dużemi kotłami destylacyjnemi i aparatam i dla fabrykacji- parafiny. Nasi inżynierowie wdziewali bluzy ro b otni­

cze i, pracując praktycznie, porobili szereg udosko-;

naleń w kanadyjskim system ie wiertniczym; nasi Mazurzy wyrobili się na pierwszorzędnych majstrów!

wiertniczych; wszystkich ożywiał wielki zapał do pracy, w której widzieli pracę obywatelską. Te.

pierwsze dwa etapy rozwoju prze m y słu naftowego

— okres Łukasiewicza, który ogarniał zachodnią M ałopolskę i okres Szczepanowskiego, który prze­

niósł i u g ru n to w ał przem ysł naftowy na wschodzie Małopolski, należą do najpiękniejszych i najlepszych tradycji polskiego nafciarstwa. Produkcja ropy z 230 w a g o n ó w w roku 1884-ym w dw a lata wzrasta do 4.310 w agonów , do 9.000 w roku 18Q0-ym i do 32.630 w a g o n ó w w roku 1900-ym.

Szczepanowski w raz z długoletnim prezesem Krajow ego T o w arz y stw a N aftow ego śp. Augustem Gorayskim , również synem tej ziemi, tego sam ego nawet powiatu, co i Lukasiewicz, dali przem ysłow i naftowem u jeszcze jedną wielką rzecz — a m ia­

nowicie należytą ochronę celną, którą po wielu trudach uzyskali od Rządu austrjackiego; obaj mieli wiarę, że przem ysł naftow y polski, przy należytej ochronie celnej, może się znacznie rozwinąć i w y ­ starczyć zupełnie na potrzeby ówczesnej tnonarchji austrjacko-węgierskiej i pod tym względem nie, omylili się, bo w k ró tce rozwój przem ysłu nafto­

w ego w Polsce przyjął tak wielkie rozmiary, że prod u k ty naftow e z surow ca polskiego m o g ły za­

(5)

Zeszyt 19 . P R Z E M Y S Ł N A F T O W Y“ Str. 531 spakajać konsumpcja całej monarchji austrjackiej

i jeszcze blisko połow ą ich m o g ła być wywożoną:

zagranicę.

O k r e s b o r y s ł a w s k i

T e m u now em u okresowi, tem u now em u eta ­ powi w rozwoju naszego przem ysłu, który nazw ał­

bym okresem borysław skim , z kolei muszę po ­ święcić kilka słów.

Okres ten był najświetniejszym, o ile chodzi o wielkość produkcji, o wysokość zaangażowanego kapitału, ale był lo okres, który gru nto w n ie zmie­

nił dotychczasowy charakter p rzem ysłu naftowego;

śród gorączki złota, śród wielkich w y b uchów b o ­ gactw podziemnych znikły wielkie cele i idcjc Ł u ­ kasiewicza i Szczepanowskiego; wielkie szyby bo- rysławskie i tustanowickie zaczęły przyciągać kapitał zagraniczny; najpierw kapitał wiedeński, który już był zaangażowany w Schodnicy i który w y b u d o ­ wał duże rafinerje nafty, zaczął robić poważne in­

westycje w kopalnictwie naftowem , potem przyszedł kapitał niemiecki i angielski. Ale w Borysławiu rozpoczęła się rabunkow a gosp od ark a, ubieganie sąsiada w dojściu szybszem do ropy, produkcja zaczęła wzrastać w zbyt sz.ybkicm tem pie; od roku 1900 do 1909 w zrosła o 600°o, w roku 1909-ym, osiągnęła m aximum przeszło 2 miljony ton, blisko to/o ówczesnej światowej produkcji.

Nie można powiedzieć, by w tym okresie p rze­

m ysłu naftow ego mimo znacznego zaangażowania kapitału zagranicznego, element krajowy nie o d g r y ­ w ał roli. Przedewszystkicm Borysław i Tustano- wice odkryte zostały przez Polaków. Borysław przez W ła d y sław a Długosza, który jako dy rek to r K a r­

packiego T ow arzystw a, wiercąc pierwsze szyby w Borysławiu, Ząwźiął się, by doprowadzić je do ropy, mimo powątpiew ań C entralnego Zarządu, k tó ­ ry chciał już cofnąć kredyty i do popy je d o p r o ­ wadził. Tustanow'icé od k rył W ła d y s ł a w Szujski, dzięki praw dziw ej polskiej fantazji, jaką posiadał;

zdobywczy kapitały na Litwie, Szujski założył szyb

„Litw a“ w oddaleniu paru kilom etrów od B orysła­

wia w Tustanowicach i otrzym aw szy w tym szybie obfitą ropę, o d k ry ł tern samem d ługą linję naftową, która przez szereg lat była eksploatowana. Z tą sam ą fantazją i b raw u rą w pierwszym roku wojny, światowej, wstąpiwsży do tworzących się we F ra n ­ cji oddziałów'’ polskich, zginął W ła d y s ła w Szujski na okopach francuskich, jako chorąży, pokazując Niemcom w sąsiednich okopach sztandar Polski.

Przedsiębiorcy polscy w okresie borysławskim tworzyli spółki i niektórzy z nich szczęśliwie o trz y ­ mali naw et większe ilości ropy, nie zdobyli się je d ­ nak — mimo podejm ow anych usiłowań i mimo.

przekazanej tradycji Łukasiewicza na utworzenie większej spółki akcyjnej polskiej i na w y b u d o ­ wanie większej rafinerji nafty, przez którą m ogliby łatwiej przetrw ać kryzys, jaki w naszem kopal­

nictwie naftowrem w krótce w ybuchnął wskutek n a d ­ produkcji ropy.

O d roku 1907-go cena ropy zaczęła- g w a ł ­ townie spadać z braku jej zastosowania, z b raku rezerw oaró w na jej m agazynowanie. Cena doszła do 70 hal. za 100 kg. i 'dla spółek kopalnianych, nie posiadająych rafinerji, która m o g ła b y p rzero­

bić ropę na droższe i cenniejsze produkty, a ta-

kiemi były w łaśnie spółki krajówce — zaczął się okres bardzo ciężki.

Do zażegnania tego kryzysu i do ratowania przem ysłu, przystąpili znów ludzie, spadkobiercy idei Łukasiewicza i dawni w spółpracownicy Szczepa­

nowskiego. Sp. August Gorayski, jako prezes K ra­

jow ego T ow arzystw a N aftow ego, śp. Wolski, jako wiceprezes Kraj. Tow . Naft., Łaszcz, Łodziński, Mars, Zamoyski, Sroczyński, Dr. G oldham er, jako członkowie W ydz. jeździli do Wiednia z m cm orja- łami, wskazując Kołu Polskiemu i rządowi austr.

konieczność przyjścia z pom ocą przem ysłow i przez budow ę rezerw oarów i przez zastosowanie ropy' do op ału lokomotyw na kolejach.

Po jednym z takich wyjazdów, przywieźliś­

my do Borysławia, ówczesnego ministra kolei aus- tryjackich Derszattę, pokazano mu w spaniały w y ­ buch szybu „Oil City“ i w ciągu 2 dni zostały, zadecydow ane dwie rzeczy:

1) Założenie Krajow ego Związku Producentów Ropy, który w ciągu pięciu lat miał g w a r a n to ­ wać Rządowi dostawę ropy dla opału lokomotyw i 2) budow ę t. zw. odbenzyniarni w Drohobyczu dla fabrykacji ropału. Odbenzyniarnię miał b u d o ­ wać początkowo Związek, dla braku jednak ś ro d i ków, Związek odstąpił od tej myśli i odbenzyniar- nia wraz z szeregiem zbiorników ziemnych na Mo- dryczu została w y budow ana przez Rząd austrjackj i przez to dzisiaj jest własnością Rządu Polskiego1., Cena ropy zaczęła iść w górę i wkrótce doszła do 3 koron. Odbenzyniarnię w y bu do w ano w bardzo szybkiem tempie, lecz g dy wszystkie środki, zapo­

biegające przesileniu b yły zastosowane, produkcja ropy w rejonie borysławskim zaczęła spadać. Było to zjawisko zupełnie naturalne i musiało nastąpić po okresie gospodarki rabunkow ej, zbyt szybko eksploatującej teren, gdzie sąsiad sta ra ł się ubiedz sąsiada w dotarciu do ropy, gdy gazy naftowe 'puszczano w powietrze i zmniejszano w ten s p o ­ sób naturalne ciśnienie, powodujące w ybuchy ropy.

W tym okresie nie szukano nowych teren ów nafto ­ wych i nie wytw orzono rezerw teren o w ych ; po-1 nadto zbliżała się wojna światowa, banki o g r a n i­

czały kredyty i ruch wiertniczy malał.

W o j n a ś w i a t o w a

Przyszła wreszcie wojna. W pierwszym roku Rosjanie zajęli przeważną część Małopolski — i wszystkie niemal kopalnie nafty; ruch w p r z e ­ myśle naftowym został ograniczony tylko do eks­

ploatacji szybów istniejących, bo właściciele i d y ­ rektorzy byli przeważnie od miejsca produkcji o d ­ dzieleni kordonem w ojen n ym ; g d y w m aju 1915 roku o dstępow ały wojska rosyjskie niektóre zbior­

niki i znaczniejsze szyby podpalono i kilka tysięcy w a g o n ó w ropy w Borysławiu poszło z dym em .

® o m a światowa przyniosła z sobą pełną św ia­

dom ość tego, jakie znaczenie dla fej prowadzenia ma przem ysł naftowy, jakie znaczenie mają produkty naftowe, benzyna i olej gazowy. Państw a Entcnty, mając wielką pom oc Ameryki, były lepiej z a opa­

trzone w pły nn e środki napędow e, niż państw a centralne, które m usiały je sztucznie fabrykować a w naturalnym stanie otrzym ywali te prod u kty w małej ilości z Alzacji i H an no w eru i w większej ilości z M ałopolski; to też po odebraniu przez

(6)

Str. 532 „P R Z E M Y S Ł N A F T O W Y “ Zeszyt 19 państw a centralne ówczesnej Galicji, zwrócono wiel­

ką uw agę na kopalnie naftowe i ich eksploatację, nad kopalniami i rafinerjami roztoczono dozór w o j­

skow y; w roku 1916-ym zdołano nawet podnieść upadającą produkcję ropy. Przez chwilowe zajęcie Rumunji otrzym ały państwa centralne z rum uńskie­

go przem ysłu naftow ego także wielki sukurs dla prowadzenia w o jny; dzisiaj śmiało powiedzieć m o ­ żemy, że nasze kopalnie i chwilowe zajęcie kopalń rumuńskich przyczyniło się do przedłużenia wojny, któraby bez nich skończyła się wcześniej klęską państw centralnych. Wcześniejsze jednak ukończe­

nie w ojny przed przew rotem rewolucyjnym w R o ­ sji, było b y dla Polski mniej korzystne pod względem zupełnej jej samodzielności i rozległości granic' Państw a i dlatego, kto wie, czy tej dziwnej kon­

stelacji w yp a d k ó w dziejowych nic zawdzięczamy;

częściowo przynajmniej i pośrednio naszemu p rze­

mysłowi naftowem u powstanie samodzielnego P a ń ­ stwa Polskiego w jego dzisiejszych granicach i czy ideje śp. Łukasiewicza i Szczepanowskiego, t o r o ­ wania drogi do wolności i potęgi Polski przez rozwój p rzem ysłu n aftow ego w Galicji, nie zna­

lazły swej realizacji choć w innych zupełnie p r z e ­ jawach i przez inny zupełnie bieg w ypadków , niż twórcy p rzem ysłu naftow ego sobie to wyobrażali.

W n i e p o d l e g ł e j P o l s c e

G d y po w stało P aństw o Polskie, najbogatsze źródła naftowe w raz z rejonem borysławskim były zajęte przez Ukraińców do końca maja 1919 roku;

przez ten czas ruch naftow y praw ie zupełnie za­

m arł w tej okolicy. G d y wojska polskie w końcu maja 1919 roku wkroczyły do Borysławia, kopal-

Rocznica epokowego wynalazku Łukasiewicza znalazła silne echo w polskiej prasie.

Wszystkie niemal pisma codzienne podają życiorys twórcy przemysłu naftowego w Polsce, którego imię dotychczas było niestety w zapomnieniu.

W artykule w stępnym , zamieszczonym w dniu otwarcia Zjazdu p. t. „Czynem uczcić wielki czyn“ , om awia „Słowo Polskie“ doniosłe znaczenie w y n a ­ lazku Łukasiewicza, „który w y d a r ł ropie jej t a ­ jemnicę i wskazał d ro g ę rozwoju naftow em u p rz e ­ mysłowi przetw ó rczem u“ i podkreśla, że Zjazd N aftow y jest nie tylko do w odem ciągłości pracy zapoczątkowanej przez pjonierów p rzem ysłu nafto­

w ego, ale i wielką manifestacją w dniu rocznicy.

o o ---

„ I l u s t r o w a n y K u r j e r C o d z i e n n y “ w ar­

tykule p. t. „Ex Polonia lux“ podkreśliwszy doniosłe znaczenie wynalazku zaznacza, że Lukasiewicz i na in­

nych polach pracy położył wybitne zasługi. O t o :

L u k a s i e w i c z b ył j e d n y m z n a j w i ę k s z y c h s p o ł e c z n i k ó w i f i la n t r o p ó w , j a c y d z ia ł a l i na n a s z y c h z i e m a c h .

Był o n c z ł o w i e k i e m , k t ó r y s w e m i g u l d e n a m i b r u k o ­ w a ł d ro g i p o w i a t u k r o ś n i e ń s k i e g o .

F u n d o w a ł s z k o ły , k o ś c i o ły , p r z y t u ł k i , o c h r o n k i . U b e z p i e c z a ł s w y c h r o b o t n i k ó w o d c h o r o b y i na s t a r o ś ć w te d y , gdy j e s z c z e s i ę o u b e z p i e c z e n i a c h A u s tr j i ni e ś n i ł o .

Z a p r o w a d z i ł p r o h i b i c j ę w s w o j e j wsi.

nie naftowe, będące własnością kapitału niem iec­

kiego, zostały zasekwestrowane. W sierpniu tegoż roku przyjechali do W arszaw y przedstawiciele k a ­ pitału francuskiego i belgijskiego z propozycją o b ­ jęcia do spółki z Rządem Polski kopalń niemiec­

kich i puszczenia ich w ruch, na co ofiarowywali znaczny kapitał ob ro to w y ; delegacja finansistów francuskich i belgijskich została bardzo przychylnie przyjęta przez ówczesnego p rem jera Paderew skiego, lecz z mniej przychyliłem przyjęciem spotkała się u ówczesnego ministra Skarbu Bilińskiego. Minister Biliński nie zdecydował się na propozycje delegacji mimo, iż w myśl punktacji T r a k ta tu W ersalskiego m ógł to zrobić; kopalnie niemieckie zostały w y k u ­ pione później przez kapitał francuski bez udziału naszego Rządu, który m ó g łb y zachować swój udział lub odstąpić częściowo przedsiębiorcom polskim.

Stał się b łą d : m om ent do wzmocnienia k rajow ego żywiołu w przemyśle naftowym został opuszczony.

G d y dzisiaj już z pewnej choć bardzo nie­

dalekiej jeszcze p erspektyw y historycznej, ro z p a tru ­ jem y pierwsze kroki polityki naftowej w samodziel- nem Państwie Polskiem, to musimy dojść do prze­

konania, że te pierwsze kroki nie b yły zbyt szczęś­

liwe. Polscy ministrowie skarbu, chcąc mieć z a g ra ­ niczną walutę z eksportu do dyspozycji w swoich"

rękach, starali się uchwycić i regulować eksport, a ponieważ przem ysł naftowy był na początku ist­

nienia Państwa Polskiego praw ie jedynym większym p rzem ysłem eksportow ym , bo Śląska z jego w ę ­ glem jeszcze nie mieliśmy, a eksport drzew ny d o ­ piero się rozpoczynał, utw orzono przy Ministerstwie Skarbu w końcu 1919-go roku Urząd Naftowy,, k tóry w y d a w ał pozwolenia na eksport, zastrzegając

P o p i e r a ł p o l s k ą p r a s ę .

N i e o d e s ł a ł n igdy p o t r z e b u j ą c e g o z p r ó ż n e m i r ę k a m i.

W y p ła c a ł p r e m j e z a s a d z o n e p r z e z w i e ś n i a k ó w d r z e w a o w o c o w e .

Z n a j d o w a ł z a w s z e c z a s n a l e c z e n i e u b o g i c h w ł a s n e m i l e k a r s t w a m i i w s p o n r r g a n ię ich .

P o k a z a ł P o l a k o m , w ja k i s p o s ó b n a l e ż y „ r o b i ć w n a f c i e “ i m i e ć r ę c e c z y s te .

OO---

Literat Jerzy Braun w „ C z a s i e “ opisuje prze­

pięknie olbrzymi rozwój przemysłu, któremu impuls dał wynalazek Łukasiew icza:

P o a s f a l t o w y c h u l i c a c h m i a s t p r z e l e w a s i ę g r z m ią c y , s k ł ę b i o n y r u c h . P o j e d y n c z o ł a ń c u c h a m i , s t a d a m i p ę d z ą l ś n i ą c e , c z a r n o l a k i e r o w a n e w o z y t r ą b i ą c g ł u c h o . F ia ty i F o r d y , R e n a u l t y i C h r y s l e r y , m a s o w y p r o d u k t g i g a n ­ t y c z n y c h w a r s z t a t ó w a u t o m o b i l o w y c h , n a p e ł n i a j ą p o w i e t r z e o b u p ó ł k u l z g i e ł k i e m p o ś p i e c h u i b e n z y n o w y m z a p a c h e m g o r ą c z k o w e g o p ę d u . W w ę z ł o w y c h p u n k t a c h u l ic W a r s z a - w y c h , P a r y ż a , N o w e g o J o r k u i S z a n g h a j u p o l i c j a n t j e d n y m r u c h e m p a łe c z k i h a m u j e d ł u g i e ich s z n u r y , a b y j e p o t e m z n ó w p u ś c i ć , j a k z d y s z a n e , s t a l o w e c h a r t y z e sm y c z y .

P o z a m u r a m i m ia s t, n a p ł a s k i c h , r o z l e g ł y c h l o t n i s k a c h w i e lk i e p u d ł a d r e w n i a n e , s t u m e t r o w e k la tk i n a s z y c h n a j ­ p i ę k n i e j s z y c h p ta k ó w . H a n g a r y . B i a ł e , s k r z y d l a t e p i e l g r z y m y z p o t ę ż n y m w a r k o t e m ś m i g z r y w a j ą s i ę d o l o tu , z a t a c z a j ą n i e z m i e r n e , m a j e s t a t y c z n e k r ę g i n a d m i a s t e m i o d p ł y w a ją w . s i n ą d a 1, w b ł ę k i t w y ś c i e lo n y p u s z y s t e m i d y w a n a m i o b ło k ó w .

C o r a z i c h w i ę c e j. C o r a z z u c h w a l s z e ich z a s ię g i.

M n o ż ą si ę, ł ą c z ą w e s k a d r y , ś m i g a j ą r a d o ś n i e i b e z t r w o g i z M o s k w y d o R z y m u , z L o n d y n u d o S t a m b u ł u . N ic to.

D a le j j e s z c z e . N i e m a s z g r a n i c ich c u d o w n y m , z d o b y w c z y m p r z e l o t o m . D o T o k jo , d o K a p s z t a t u , p o n a d O c e a n a m i ; 60 g o d z in b e z p r z e r w y w p o w i e t r z u — p o p r z e z r ó w n ik i

P o l s k a p ra s a

o L u k a s ie w ic z u .

(7)

Zeszyt 19 „P R Z E M Y S Ł N A F T O W Y “ Str. 533 •

oddawanie waluty zagranicznej Bankowi Polskiemu.

Zupełnie niepotrzebnie w yd aw ał ten sam Urząd pozwolenia na sprzedaż pro d u któ w naftowych w e ­ wnątrz kraju i ustanawiał ceny na surow iec i p r o ­ dukty naftowe w m arkach polskich, które d e w a ­ luow ały się szybko, w obec czego ceny nieraz były absurdalnie niskie i przynosiły przem ysłow i tylko straty; przem ysł naftow y w ten sposób był s k rę ­ powany i ‘ nie m óg ł się sw obodnie rozwijać. Nie, należy jednak zbyt surow o sądzić tych faktów;

powstające Państw o Polskie było tak zaabsorbo?

w ane samym procesem organizowania się, ustala­

niem swoich granic, które na wielu odcinkach były jeszcze płynne, miało tyle przed sobą zadań do spełnienia, nie mając zgranego aparatu p aństw o­

wego, że musiało popełniać i ‘w polityce eko ­ nomicznej pewne błędy.

Jednakow oż już i w tym pierwszym okresie po powstaniu Państw a Polskiego nie brak ło faktów, które świadczyły o chęci należytej opieki nad n a ­ szym przem ysłem . Pierwszy Sejm Konstytucyj­

ny uchwalił znaczne kredyty na budow ę gazocią­

gó w państw owych ; kredyty te były w p r a w ­ dzie połączone z ustawą o koncesjonowaniu gazo-.- ciągów, która była dla przem ysłu trochę k rę p u ­ jącą, ale bądź co bądź przyczyniła się do rozwoju, sieci gazociągów naftowych w tej okolicy; nadanie charakteru użyteczności publicznej gazociągowi s p ó ł­

ki polskiej „M iędzymiastowe Gazociągi“ i udzie­

lenie k red y tu tej spółce na rury dla b u do w y g a ­ zociągu z Daszawy do Borysławia, przyczyniło się do rozwoju sieci gazociągowej i we wschodniej Małopolsce. W ogóle powiedzieć można, że przem ysł gazów ziemnych naftowych, jako przem ysł o drębn y

p ł o m i e n n e o d d u s z ą c e g o s k w a r u , p o n a d m r o ź n e , g r o ź n e , w l o d o w ą ś m i e r ć ś c i ę t e b i e g u n y . Ś w i a t c a ł y h a f t u j ą ś c i e ­ g a m i s w o i c h l o tó w w w i e lk ą l a z u r o w ą c h o r ą g i e w b r a t e r ­ s t w a i w s p ó ln o t y .

O c z y ic h ś l e d z ą z o b ł o k ó w m r o w i e n i e s i ę l u d ó w na l ą d a c h i s z l a k c i e r p l i w i e b r n ą c y c h w p i a n a c h o k r ę t ó w wy- k o ł y s a n y c h w b e z g r a n i c z n e j k o l e b c e O c e a n ó w . W i s z ą flagi n a ich s t r z e l i s t y c h m a s z t a c h , w id o m i z n a k i b u j n e j e k s p a n s j i n a r o d ó w . Na t y m z ie l o n y m , z m y d l o n y m c i o s a m i s k w a ł ó w g o ś c i ń c u m i j a j ą s i ę c h o r ą g w i e g w i a ź d z i s t e S t a n ó w i lwy b r y t y js k ie , w s c h o d z ą c e s ł o ń c a J a p o n j i i t r z e m a g w i a z d a m i p o d p a r t e p ó ł k s i ę ż y c e t u r e c k i e . H u c z ą c , w j e ż d ż a j ą d y m i ą c e o l b r z y m y w e f r a m u g i r o z d y g o t a n y c h p o r t ó w , c z a r n e r a m i o n a d ź w i g a r ó w w z n o s z ą s i ę i o p a d a j ą , s t o s y z a m o r s k i c h t o w a ­ ró w w s y p u j ą s i ę w g a r d z i e l e p o r t o w y c h s k ł a d n i c . O t o S z a n g h a j i L ondyn, N o w y J o r k i H a m b u r g , A n t w e r p j a , A l e k s a n d r j a i S i n g a p u r . T u o d b y w a s i ę t e n s z u m n y , w i e l o ­ b a r w n y j a r m a r k , w y m i a n a p r o d u k t ó w p i ę c i u c z ę ś c i ś w ia ta , w z a j e m n e p r z e n i k a n i e e n e r g j i i m y śli, j ę z y k ó w i g e n j u s z ó w r a s i p l e m i o n . A to w s z y s t k o p ł y n ie , p r z e l e w a s i ę , k r z y ż u j e , d ź w i g a n e n a w i e lk i c h j a k m i a s t a , o p a l a n y c h r o p ą ł o d z i a c h h a n d l o w y c h i p a s a ż e r s k i c h o k r ę t a c h .

O t o s ą u j a r z m i c i e l e t r z e c h ż y w io łó w , w ę d r o w c y ląd ó w , m ó r z i p o w i e t r z a . A u ta , a e r o p l a n y i o k r ę ty , t r z y m a g i c z n e w y r a z y s t u l e c i a . S y m b o l e , w k t ó r y c h k o n c e n t r u j e s i ę l u d z k a d ą ż n o ś ć d o p o ś p i e c h u , d o s ł o ń c a w n i e b i o s a c h i d o g l o ­ b o w e j w y m i a n y m a t e r j i i d u c h a . O n e s t a n o w i ą f i z j o n o m j ę p l a n e t y , o n e w r a z z t e m i n i e z l i c z o n e m i f a b ry k a m i, z a k ł a ­ d a m i l o t n i c z e m i , d o k a m i , w r a z z c a ł e m i o k r ę g a m i p r z e - m y s ł o w e m i , w r a z z t e r e n a m i o m i l j o n o w e j l u d n o ś c i c i ą ż ą - c e m i ku m o r z o m , ku z ł o t o d a j n y m d a lo m .

Ale n i e t y l k o o n e s ą d z iś b r y ł a m i t e j n i e s ł y c h a n e j d z i e j o w e j la w in y w z n i e c o n e j i r o z p ę d z o n e j po s t o k a c h n a s z e g o s t u l e c i a p r z e z w y n a l a z e k c i c h e g o , n i e z n a n e g o ś w ia t u , a n a w e t s w o je j o j c z y ź n i e P o l a k a z p o d K r o s n a , I g n a c e g o Ł u k a s ie w i c z a . R o z m i a r y t e j law in y t a k s i ę r o z ­ r o sły , ż e w p r o s t n i e m o ż l i w e m j e s t j e d n y m r z u t e m o k a j e o g a r n ą ć i p o j ą ć . Ś l a d y j e j w id z im y w s z ę d z i e — p o d s t o ­ p a m i — bo a s f a l t u l ic z n y j e s t p r o d u k t e m r o p n y m — o b o k

od kopalnictwa naftowego, zaczął się rozwijać d o ­I piero za czasów istnienia Państw a Polskiego, dzięki poparciu Rządu i twórczej inicjatywie niedawno zm arłego inż. Szaynoka.

D c b a o b e c n a

W końcu 1921-go roku przem ysł naftowy uzyskał wreszcie kompletną sw obo d ę; pozostałości wojenne, jak sekwestry, reglamentacje, zostały znie­

sione i rozpoczął się w rozwoju przem ysłu nafto ­ w e go nowy okres, który my obecnie przeżywamy..

Wielu chce widzieć w tym okresie upadek p rz e ­ m ysłu naftowego w Polsce i poglądy takie s p o ­ tykam y od czasu do czasu w prasie naszej i za­

granicznej. Poglądy te są zbyt pesymistyczne i nie odpowiadają rzeczywistości.

Ostatni okres w naszym przemyśle naftowym nie można nazwać upadkiem, jeśli kto chce mówić o upadku — to niech go datuje od roku 1910-go, kiedy produkcja zaczęła spadać, a niech go nie łączy z istnieniem Państw a Polskiego. O d roku 1921-go produkcja ropy zaczęła u nas wzrastać wpraw dzie nieznacznie, ale w roku 1925-ym była już o 10"« większa niż w roku 1921 -szym, sp adła ponownie w ubiegłym roku, ale w roku bieżącym- znów się podnosi. Spadanie produkcji nie jest więc jeszcze spadkiem zdecydowanym i beznadziejnym.

O kres ostatni jest okresem ciężkim, okresem może najcięższej walki o podtrzym anie przem ysłu, ale nie m ożna go nazwać okresem upadku, przeciwnie okres ten świadczy, mimo wszystko, o żywotności naszego przem ysłu. Jeśli się uwzględni u d o sk o n a ­ lenia techniczne, jakie kopalnictwo nasze zrobiło w ostatnich latach w systemach wiercenia, jeśli

s i e b i e — b o w l a s a c h s z y b ó w n a f t o w y c h i k o m i n a c h rafi- n e r y j — n a d s j b ą — bo w ś w ie t ln y c h k u l a c h l a m p g a z o ­ w y c h . Z j a k ą ż p r z e d z i w n ą k o n s e k w e n c j ą i w j a k i e m z a - w r o t n e m t e m p i e d o k o n a ł o s i ę to w s z y s t k o w c ią g u n i e ­ w i e lu d z i e s i ą t k ó w l a t u b i e g ł y c h od t e j p a m i ę t n e j chw ili , w k t ó r e j w m ó z g u n i e p o s p o l i t e g o c z ł o w i e k a b ł y s ł a w s p a ­ n i a ł a m y ś l z u ż y t k o w a n i a o w e g o c z a r n e g o p ły n u , w y d o b y w a ­ j ą c e g o s i ę z z ie m i s a m o r z u t n i e w n i e k t ó r y c h o k o l i c a c h P o d k a r p a c i a .

„ K u r j e r P o l s k i “ pisze:

O Ł u k a s i e w i c z u g ł u c h o b y ło d o t y c h c z a s w P o l s c e . N a z w is k a w i e lk i e g o a p t e k a r z a n i e z n a j d u j e m y a n i w e n c y k l o - p e d ji O r g e l b r a n d a ani w n o w e j I l u s t r o w a n e j E n c y k l o p e d j i T r z a s k i , E v e r t a i M ic h a l s k i e g o . D o p i e r o w r o k u z e s z ł y m , z o k a z j i 7 5 -lec ia o d k r y c ia ro py, p r z y p o m n i a n o s o b i e o w i e l ­ kim o d k ry w c y . W K r o ś n i e p o w s t a ł t e ż K o m i t e t u c z c z e n i a Ig n a c e g o Ł u k a s ie w i c z a , k t ó r y p r a c u j ą c i n t e n s y w n i e m o ż e j u ż o b e c n i e r o z p o c z ą ć b u d o w ę p o m n ik a . K o m i t e t tw o r z y p o d k o m i t e t y w c a ł e j P o l s c e , m i ę d z y i n n e m i p o d k o m i t e t w a r s z a w s k i , n a c z e l e k t ó r e g o s t o i n a jb l i ż s z y w s p ó ł p r a c o w n i k P a n a P r e z y d e n t a R z e c z y p o s p o l i t e j d r. Z e n o n M a r t y n o w i c z , d y r e k t o r C h e m i c z n e g o I n s t y t u t u B a d a w c z e g o . Żywy u d z i a ł w p r a c a c h p o d k o m i t e t u w a r s z a w s k i e g o w e ś m i e P o l s k i e P o w s z e c h n e T o w a r z y s t w o F a r m a c e u t y c z n e , p o p u l a r y z u j ą c p o s t a ć t w ó r c y p r z e m y s ł u n a f t o w e g o i g r o m a d z ą c f u n d u s z e n a w y k o ń c z e n i e p o m n ik a .

Chcąc podać wszystkie głosy prasy, m usielibyś­

my przytaczać wszystkie niemal dzienniki i wydaw-' nictwa.

Cała prasa polska, zgodnym akordem , złączyła się w hołdzie dla wielkiego obywatela.

O by g łos jej rozszedł się w świecie całym i wy->

dobył z m roków zapomnienia I m i ę T e g o , co dał ludzkości światło i o tw o rzył nowe sk arb y energji.

(8)

N A F T O W Y “ Z eszy t 19 uwzględnimy ekonomizację ciepła i siły popędowej

na naszych kopalniach, jeśli uwzględnimy rozbudowę naszych rafineryj, rozpoczęcie systematycznej pracy geologicznej w Stacji Geologicznej w Borysławiu i w Instytucie Geologicznym Państw ow ym , jeśli uw zględnim y zdobycie nowych rynków dla naszych p ro d u k tów naftowych, g d y dawniejszy rynek nie­

miecki wskutek w o jny celnej został zamknięty a wszystko to się stało już za czasów ;stnienia P a ń ­ stwa Polskiego — to m usim y dojść do przekona­

nia, że przem ysł do upadku czy do ruiny się zbli­

żający takich w ysiłków i posunięć zrobić nie b y ł­

by w stanie.

Na ciężkie położenie naszego przem ysłu i walkę, j aką staczać on musi na rynkach za­

granicznych w pły nęły jeszcze warunki od nas nie­

zależne warunki w ew nętrzne a mianowicie nie­

zwykły wzrost ogólnej światowej produkcji surowca we wszystkich krajach naftowych, nie wyłączając nawet sowieckiej Rosji. Światowa produkcja ropy1 w zrosła w ostatnich 10-ciu latach o 150««, gdy u nas trzyma się na jednym mniej więcej poziomie; re ­ zultat tego jest taki, że surowiec zagraniczny jest dzisiaj dwa razy tańszy od naszego i p rodukty nasze muszą być dwa razy droższe od zagranicz­

nych, walka więc jest nierówna.

W tych ciężkich warunkach przem ysł nasz i Rząd wkraczają powoli na drogę racjonalnej p o ­ lityki naftowej; można powiedzieć, iż od lat kilku dopiero krystalizuje się państw ow a polska polityka naftowa. Znalazła ona swój wyraz w traktatach handlowych z sąsiednimi państw ami, gdzie p o s tu ­ laty przem ysłu naftowego, jak n. p. w traktacie jeszcze przed trzema laty zawartym z C zechosło­

wacją zostały uwzględnione; znalazła dalej ona swój wyraz w obniżonych taryfach eksportowych kole­

jowych, choć jeszcze niedostatecznie obniżonych, szczególnie, jeśli chodzi o eksport przez Gdańsk;

w ustawie o popieraniu wierceń na nowych t e r e ­ nach i wreszcie w zsyndykalizowaniu przem ysłu naftowego, które jest konieczne w obecnej sytuacji.

R o l a e l e m e n t u k r a j o w e g o .

Stwierdzić, niestety należy, że znaczenie i w p ły w kapitału krajow ego w naszym przemyśle, które s ła b ło już w okresie borysław skim i podczas w o j­

ny, ogrom nie się zmniejszyły w ostatnich czasach z pow od ów o jakich już w spom niałem , a m iano ­ wicie, że polscy przem ysłow cy nie poszli tą drogą, jaką wskazyw ał śp. Ignacy Łukasiewicz i w m ia­

rę rozwoju przem ysłu nie zrzeszali się, nie tworzyli większych spółek akcyjnych, nie zrobili tego wysiłku, by w ybudow ać parę większych rafineryj w Polsce, pracowali w tym przemyśle zbyt indywidualnie, tworząc tylko m ałe spółki z p a ru lub kilku ludzi złożone, gdy przem ysł w ym agał większych kapi­

tałów , ponadto przyczyniło się. do tego, i ogólne wyczerpanie finansowe kraju z pow odu w o jn y i jej następstw, inflacji, dewaluacji i wreszcie stabilizacji waluty.

Rola jednak polskiego elementu w przemyśle naftowym , mojem zdaniem, nie upadła i pogrze-- baną być nie m oże; ten fakt, że przem ysł naftowy, w Polsce pow stał dzięki wielkim idejom n a ro d o ­ wym twórczym synów tej ziemi, dzięki inteligencji polskiego inżyniera i pracy polskiego robotnika,

Str. 534 „ P R Z E M Y S Ł

nadał mimo wszystko przem ysłow i naftow em u u nas polskie znamię i polski charakter, czego dowo- . dem, jest choćby dzisiejszy Zjazd naftowy. W p rzy ­ szłości przem ysłu naftowego nie w yobrażam sobie n i e t y l k o b e z p r a c y, a 1 e c o w i ę c e j i b e z k i e r o w n i c t w a polskiego elementu.

Kapitał zagraniczny, który w przemyśle naszym jest dzisiaj zaangażowany, nie ma jakichś specjalnych' cech zaborczych; on chce zarabiać, może naw et trochę spekulować jak każdy kapitał, ale w samym przemyśle podda się chętnie kierownictwu polskich dyrektorów , organizacyj polskich i Rządowi nasze­

mu i jeśli cała polityka naftowa i kierownictwo przedsiębiorstw pójdzie po tej linji, by stworzyć dla przem ysłu pewne warunki rentowności, kapi.- tał ten angażow ać się będzie dalej, zadowolony, że ma oprocentowanie i możność dalszych tranz- akcyj, opartych na realnych walorach.

P r z y s z ł o ś ć p r z e m y s ł u n a f t o w e g o . Przyszłość przem ysłu naftowego, to jest w y ­ krycie nowych ropodajnych terenó w naftowych, to jest wydobycie nowych bogactw naftowych na p o ­ wierzchnię ziemi. T e g o odkrycia dokonać musi polska nauka, polscy geologow ie, a wydobycia na powierzchnię, polscy technicy. Jeden z naszych g e o ­ logów, śp. Grzybowski, g d y pow stało Państwo Polskie, napisał broszurę, w której wskazywał, że ziemia polska kryje w sobie jeszcze duże bogactw a naftowe, które obliczał w przybliżeniu na 120 do 160 miljonów ton, podczas g d y dotąd przez cały czas trwania przem ysłu naftowego, w ydobyliśm y na powierzchnię ziemi m ało co więcej ponad 30 m i­

ljonów ton.

Z dajem y sobie wszyscy spraw ę z tego, że obli­

czenie zapasów bogactw naftowych, ukrytych g ł ę ­ boko pod powierzchnią ziemi, nie może być ścisłe;

ma ono tylko w artość orjentacyjną, obliczenia te mogą być optymistyczne, ale też i pesymistyczne i nikt dzisiaj z całą pewnością udowodnić nie jest' w stanie tezy przeciwnej, że g ro s naszej produkcji . zostało już w yeksploatowane, a pozostały już tylko niewielkie zasoby. Z m a rły prof. Grzybowski, moim zdaniem, pisząc swoją b roszurę na podstaw ie s p o ­ strzeżeń i badań naukowych, p rag n ą ł natchnąć' własne społeczeństwo i zagranicę wiarą, że Polska jest krajem zamożnym, i że rozwój ekonomiczny stoi przed nią otw o rem i to na jego d obro i jego zasługę zapisać należy, bo w swoim testamencie geologicznym nie o db iera ł nam nadziei, ale zachę­

cał do pracy, by bogactw a te w ykryć i wydobyć.' Praca w tym kierunku musi być teraz inten żywna, do niej obok ge ologów i techników, p r a k ­ tycznie stanąć m ogą i mniejsze spółki naftowp' polskie, skoro nie stać nas dzisiaj na większe kapi­

tały. W interesie większego kapitału leży też p o ­ parcie tych prac eksploracyjnych drobnych przed-i siębiorstw. Praca ta przy całej swej intenzywności nie powinna być gorączkową ale należycie p rz y ­ gotow aną, bo nas nie stać, jak Amerykę, na w ie r­

cenia 300 szybów, by znaleźć 2 produ kty w ne. O d ­ kryte tereny kopalniane, jeszcze dłu g o, dłużej niż niż niektórzy przypuszczają, m ogą być eksploato­

wane.

O to o k ręg Jasielski, eksploatowany od p o ­ czątku istnienia przem ysłu, w produkcji nie upada,

(9)

kes-.vt 19 „ • P R Z E M Y S Ł N A F T O W Y " Str. 535 lecz przy intenzywniejszych wierceniach podnosi

sw oją produkcję. Rejon borysław ski nie okazuje zde­

cydowanego a w każdym razie raptow nego spadku produkcji. Może nawet jest lepiej, żc w tej chwili, kiedy produkcja światowa rośnie, kiedy w A m e­

ryce przystępują już do redukcji wierceń, kiedy jest nadprodukcja światow a ropy, Polska do tej nadprodukcji się nie przyczynia, bo zaraz w y w o ­ łało b y to spadek cen. Produkcja w Polsce winna wzrastać, ale wzrastać powoli, by nie w yw oływ ać wielkich wstrząśnień, do których nie jesteśm y jeszcze przygotowani.. Nie m am y jeszcze now ego ustaw o ­ daw stw a naftowego, które z apobiegałoby m arn o w a ­ niu bogactw podziemnych, jak to było w okresie największego rozwoju Borysław ia; musimy iść na­

przód, ale iść systematycznie krok za krokiem . Dzisiaj, jak przed 75-ciu laty, g d y Łukasiewicz zrobił swój wynalazek i zawiązał pierwszą spółkę naftową, jak przed laty 40-tu, g d y Szczepanowski dał tem u przem ysłow i większy rozpęd, przem ysł naftowy oczekuje pew nego wysiłku zbiorowego wszystkich związanych z egzystencją tego p rze­

mysłu, by go utrzymać i pchnąć na nowe drogi rozwoju.

Kapitał, który jest dla przem ysłu niezbędny, może być mniej lub więcej aktywny, a nawet b ier­

ny! g d y n ' e ożywią go ideje, inteligencja i praca ludzka. Sytuacja dzisiaj w przemyśle naftowym jest klasycznie taka, że tylko element krajowy, zżyty z tym przem ysłem , mające bogate doświadczenie, może nadać kapitałowi zagranicznemu moc przyspa­

rzania bogactw.

Tej okazji element krajowy opuszczać nie p o ­ winien; wszyscy winniśmy pracować intenzywnie i pracować nie w atmosferze zniechęcenia i p esy­

mizmu, ale wiary w skuteczność tej pracy, pomni wielkiego znaczenia, jakie przem ysł naftowy ma dla Polski, dla jej obrony i dla jej m ocarstw ow ego stanowiska.

Jeśli w tym duchu i z tą wiarą, jaką mieli twórcy przem ysłu naftowego, pracować będziemy, o przyszłość p rzem ysłu m ożemy być spokojni. Praca ta będzie najlepszem uczczeniem pamięci Ignacego Łukasiewicza a 100-letnia rocznica jego wynalazku, może zastać przem ysł nasz w większym rozkwicie od doby obecnej.

00—

0,61 (665) (3150 slow).

U r o c z y s t y o b c h ó d ku c z c i Ig n a c e g o Ł u k a s i e w i c z a

w K r o ś n i e .

/ y l i a s t o Krosno przybrało w dniu uroczystości

*■ x odświętny wygląd. Już zdała od kościoła pa- rafjalnego, gdzie od godz. 9-tej rozpoczęło się uro­

czyste nabożeństwo, zapełniły ulice tłumy ludności miejscowej, liczne rzesze delegacyj oraz młodzieży szkolnej, przybyłej z szeregu miejscowości.

W nabożeństwie, które celebrow ał ks. Michał Now'akowrski w asyscie duchowieństwa, uczestniczył w imieniu Rządu, W ojew o da Lwowrski, Wojciech hr.

Gołuchowski. Z ramienia Ministerstwa Przem ysłu i H andlu przybył Naczelnik W ydziału Naftowego, Dr. Friedberg, z ramienia Ministerstwa Spraw' W o j ­ skowych, ppłk. Boczkow'ski. W ła d z e miejscowa re ­ prezentowali Starosta Emil Rappe oraz burm istrz miasta Krosna i poseł na Sejm, J. Krukierek.

P o ś w i ę c e n i e k a m i e n i a w ę g i e l n e g o . Po nabożeństwie udano się na uroczystość p o ­ święcenia kamienia węgielnego pod pomnik.

Przed miejscem, w którem stanąć ma pomnik ustawdono p o rtre t wdelkiego odkrywmy w otoczeniu płonących pochodni gazowrych. Na gazonie p rzy ­ gotow ano szereg miejsc, w których zasiedli p rz e d ­ stawiciele władz- z wrojew'odą hr. G ołuchow skim , rodzina śp. Łukasiewdcza oraz przedstawdeiele świata naukowego, p rze m y słu i t. p. Przyległe ulice za­

pełniły się wielotysięczną rzeszą m łodzieży szkolnej, delegacyj oraz ludności miejscowej.

O godz. 10-tej w stąpił na mównicę Prof. Inż.

Zygmunt Bielski, i w y g ło sił następujące przemó­

wienie:

P r z e m ó w i e n i e Prof. inż. B i e l s k i e g o . Lord Curzon powiedział, że Koalicja „ d o p ły ­ nęła do zwycięstwa na falach b enzyny“ . Inaczej nie­

co, a znaczniej głębiej w yraził się Tom asz 0 ‘Donell, prezes „American Petroleum Institute“ , twierdząc w jednem ze sw'oich przem ówień, że „żaden z w y ­ tw o ró w przem ysłow ych nie wyświadczył ludzkości tak niezwykłych usłu g w ostatnich 60 latach, jak ropa naftowca, w'Zgl. jej p rze tw o ry “ .

Pieiw sze powiedzenie określa znaczenie p rze­

m ysłu naftowego dla państw jako takich i dla ich m ocarstw ow ego stanowdska, albowdem obecna tec h ­ nika w'ojenna nie może obejść się bez zastosowania płynnego paliw'a i smarów' do poruszania d ług ie g o szeregu urządzeń i maszyn; służących bądź to do- bezpośrednich czynności w'ojennych, jak atak i o b r o ­ na, bądź do służby wywiadowczej przez lotnictw'o, bądź do transportów', czy to w'ojsk, czy amunicji oraz żywności, które stały się problem em pierwszorzędnej wagi ze w'zglçdu na ilości wchodzące tu w grę.

0 ‘Donell obszerniej ujął tę spraw ę stw ierd ze­

niem, że żaden inny p rodukt przem ysłow y nie o d da ł ludzkości tak doniosłych usług, jak nafta, określenie to bowdem wykracza znacznie poza ramy p o trz e b W'ojennych i mówd, nie wykluczając ich, o bezprzy- kładnem znaczeniu, jakie prod uk ty naftowe w roz­

w oju cywdlizacyjnem naszej doby o degrały.

Początek ich bvł skrom ny, lecz jakże doniosły!

O dnosił się on do śwdata i ten właśnie początko­

w y etap znaczenia p rzem ysłu naftowego, który w późniejszych latach n a b ra ł w p ro s t olbrzymich rozmiarów', zawdzięczamy mężowd, który wyszedł z naszego narodu, z po śród nas, a k tórego pamięć uczcić dziś zeszliśmy się.

Nie będę powdarzał tu szczegółów z jego pra- cowdtego i p e łn e g o szlachetnych czynów życia, gdyż te są wszystkim tu obecnym znane, dla uczczenisj go natom iast uważam za w łaściwe przytoczyć słów

(10)

„ P R Z E M Y S Ł N A F T O f Y “ Zeszyt 19 kilka, charakteryzujących znaczenie dzieła, którego

dokonał.

Śp. Lukasiewicz o d k ry ł naftę świetlną. Czyż trzeba mówić, co znaczy światło dla człowieka, jaki w pły w cywilizacyjny ma możność przedłużenia dnia,

w niedługim stosunkow o czasie zostało zepchnięte na drugi plan, przez dalsze wysiłki um ysłu ludzkiego, a głównie przez wynalazek silnika wybuchow ego, wskutek czego p rodukty te stały się nie już w p ro st dawcami światła, lecz źródłem energji, siły, bez

P ro f. Z . B ie lsk i p rzem ó w ią p o d c za s u ro c zy sto śc i pośw ięcenia ka m ien ia w ęg ieln eg o p o d p o m n ik Ł u ka siew icza .

w sposób łatw y, tani i hygieniczny w porównaniu z warunkami, jakie wówczas, przed lat 75 istniały.

Najlepszym dowodem , dow odem doniosłości tego wynalazku, jest jego rozpowszechnienie. Pierwszym był szpital powszechny w e Lwowie, drugim d w o ­ rzec kolei północnej we W iedniu, które zastosowały oświetlenie naftowe u siebie. O ile lepiej musieli się.

czuć zarów no chorzy jak i lekarze w tym szpitalu, oświetlonym „w odą która się pali“ , o ile łatwiej było jednym znosić cierpienia, a drugim spełniać swe' obowiązki, zrozumie każdy z nas, który tak jest zepsuty obecnym poziomem techniki świetlnej. O ile łatwiej było, korzystając z rzęsistego oświetlenia, opanować ruch znacznych mas ludzkich, p rze s u w a ­ jących się przez ruchliwe dworce kolejowe, n a s trę ­ czając samą istotą sw ego ruchu poważne trudności a nawet niebezpieczeństwa. Tc dobrodziejstwa za­

wdzięczamy genialnemu naszemu rodakowi, który tu, w tern mieście rozwijał swoją działalność, dzia­

łalność, która w dalszym swoim rozwoju pchnęła ludzkość na nowe tory i stw orzyła wartości, k tó­

rych zapewne ani on, ani nikt z jego współczesnych nie przeczuwali.

Znaczenie p ro d uktó w naftowych do celów świetlnych, jakkolwiek dziś jeszcze bardzo poważne,

Wynalezienie w ybuch o w eg o silnika przez fran­

cuskiego inżyniera L.enoir‘a około 1860 r. dług o czekało na właściwą ocenę. Udoskonalenie go przez Niemca Otto, przy zastosowaniu gazu świetlnego,, jako m aterjału opało w eg o, było wstępem do zna­

czenia, jaki ten silnik w naszem życiu przem ysło- (vvem, a zatem i gospodarczem odgryw a. T. zw.

m otor gazowy, należący w pierwotnej swojej formie do przeszłości, był jednak zależnym od istnienia gazowni, zastosowanie jego przeto ulegało znacz­

nemu ograniczeniu. Dopiero użycie pro duk tó w nafto­

wych uczyniło z niego to, czem jest dla nas dzisiaj.

Jakkolwiek nafta świetlna straciła znaczenie, ja ­ kie posiadała w chwili wynalazku śp. Łukasiewicza, to jednak w tym kierunku posiada go dzisiaj w wyższym jeszcze stopniu pośrednio, gdyż liczne bardzo miasta i miasteczka używają prod u któw naftowych do popędu swych elektrowni świetlnych, których by nigdy założyć nie m ogły, gdy b y nie, miały tego taniego i łatw ego do transp o rtu źródła energji, jakimi są produkty naftowe, a tern samem nie m o g ły b y podnosić się kulturalnie i przem ysłow o.

A automobilizm i rozwijające się coraz inten- zywniej lotnictwo! Jesteśm y świadkami bardzo s z y b ­ kiego rozwoju tego środka lokomocji u nas, środka,

(11)

Zeszyt 19 „ P R Z E M Y S Ł N A F T O W Y " Str. 537 Dla przem ysłu naftowego tw orzą się olbrzymie w p ro st zespoły, oparte o wielom iljardowc (w d o ­ larach) kapitały, rozwijające swoją w łasną politykę, z którą nawet rządy liczyć się muszą i często czynnie1 z nimi współpracują. Nie istnieją w żadnym prze­

myśle organizacje, któreby dążyły do rozszerzenia sw ego pola działania na całą kulę ziemską, tak jak to ma miejsce z przem ysłem naftowym i w żadnym przemyśle nie bywają tak o g rom ne kapitały s k u ­ piane w jednym ręku, względnie w jednej o r g a ­ nizacji.

jakąże my Polacy, twórcy tego przem ysłu o d ­ g ry w a m y w nim rolę? Jest ona nikła. R ep rezen ­ tujem y w świecie obecnie niecałe 0,5»/o produkcji' wobec 74</o reprezentowanych przez Stany Z je d n o ­ czone. Cyfry te nie powinny nas jednak ani p rze­

rażać, ani smucić, gdyż nie jest dla nas bynajmniej- klęską, że nie o d g ry w a m y roli na szerokim świecie naftowym. Zato musimy skupić się w pracy w e ­ wnętrznej, aby utrzymać i podnieść ten przem ysł we własnym naszym kraju, który go potrzebuje i w którym on o d g ry w a niepoślednią rolę, gdyż produkty jego reprezentują w artość około 20 mi- ljonów dolarów rocznie, co dla naszej gospodarki narodow ej jest kwotą wysoką, której nam lekcc<

ważyć nie wolno, tern bardziej, że produkcja naszą ma nadto znaczenie środka wojennego, amunicji;

a ta niestety jest nam potrzebniejszą niż wielu innym narodom .

Obecny przem ysł naftowy, a zwłaszcza kopal­

nictwo znacznie odbieg ło od poziomu, na jakim pozostawił go nam śp. Łukasiewicz, k tórego p a ­ mięć i czyn dziś czcimy. Z czystej empiryki stał się wiedzą, na którą składa się wiele, wiele nauk.

W iertnictwo poczyniło w ostatnich paru dzie­

siątkach lat postępy, o których my, którzy byliśmy przed 30 laty mistrzami tej sztuki na wszystkich' prawie polach naftowych kuli ziemskiej, czasami nawet nie słyszeliśmy.

Olbrzymie postępy poczyniła geologja, ta nasza współpracowniczka, której znaczenie tak d łu g o było w śró d nas zapoznawane. Eksploatacja przestała być rutynistycznem poruszaniem pomp, gdyż jest p ro b le ­ mem, w którym ścisła w spółpraca technika i g e o ­ loga jest nieodzowna.

Zm ieniły się stosunki socjalne i pow stałe pod ich częściowym w pływ em inne zapatrywania i n o r ­ my dla organizacji pracy. W alczymy z niezmiernemi trudnościami, stworzonemi częściowo przez samą przyrodę, częściowo przez warunki ekonomiczne i polityczne obecnie panujące, to też jest naszym obowiązkiem jako obywateli tego państw a, oraz jako pracowników tego prze m ysłu znać jego p o ­ łożenie i jego wym agania i przystępować do p r a ­ cy w nim z całą świadomością o g ro m u zadań i o d ­ powiedzialności, jaka na nas ciąży oraz potrzełm em do tej pracy przygotowaniem . Dziś musi zniknąć ten stary — zresztą sympatyczny — beztroski i buńczuczny, a niewątpliwie dziarski typ, t. zw.,

„nafciarza“ . Dziś nafciarz musi do pracy przynieść wielki zasób pracy i umiejętności, jeżeli ma o d ­ powiedzieć zadaniom, które ma spełnić i utrzym ać ten przem ysł na poziomie, potrzebny P ań stw u i nam jako jego pracownikom , jeżeli ma być nadal n a ­ szym żywicielem.

Sądzę, że najodpowiedniejsza form a uczczenia pamięci wielkiego naszego wynalazcy i tw ó rcy p rze­

który nawet w naszym biednym kraju dawno p rz e ­ stał być przedmiotem zbytku, lecz stał się pierwszą potrzebą, dając nam niezmierne korzyści, przez szybkość przenoszenia się z miejsca na miejsce m niej­

szym kosztem, czasu i trudu. T o też przem ysł naftowy rozwinął się gigantycznie. Ze skrom nych1 początków wzniósł się dzisiejszy przem ysł naftowy do rozmiarów, które następujące cyfry charakte­

ryzują :

W roku ubiegłym wytwórczość światowa ropy naftowej wyniosła 1.25 miljarda baryłek, czyli 18' miljonów cystern wartości przeszło 3 m iljardów d o ­ larów. Przeliczywszy te cyfry na siłę, jaką z nich uzyskać możemy, dochodzim y do około 100 miljo­

nów koni mech. na godzinę, którą ludzkość zyskała dzięki produktom naftowym , do poznania których pchnął ją śp. Łukasiewicz.

T o też ludzkość ceni sobie te pro du k ty wysoko, a zwłaszcza czynią to państw a i ich rządy dbałe, o miejsce w koncercie narodów , które p ragną utrzy­

mać lub zdobyć.

P rezes K raj. T ow . N a f t. D łu g o s z p r z y p o d p isie a k tu e rekcyjn eg o W g łę b i s to ją p r o f. F a b ła ń sk i, p rezes D r. B a rto szew icz.

Jesteśm y obecnie świadkami powstania niezna­

nego poprzednio w polityce m iędzypaństwowej czyn­

nika, którem u miano „nafta“ . W szystkie wielkie m iędzynarodow e zjazdy i konferencje, zajmowały, się mniej lub więcej otwarcie spraw am i naftowcmi, a zawiązane traktaty miały najczęściej niew ypow ie­

dziany, lecz dla wszystkich widoczny cel: uzyskać»

w p ły w czy to na już odk'rvte pola naftowe, czy to na obszary, w których należy jej odkrycia ocze­

kiwać.

Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, w y s u ­ wające przy każdej sposobności zasadę nieintereso- wania się sprawam i europejskiemi lub pozaam ery- kańskiemi, pospieszają zawrzeć z Turcją traktat „of amite and com erce“ przyjaźni i handlu, poza którym widnieją mosulskie pola naftowe, które nie poraź pierwszy stanowią przedm iot m ięd zy narodo­

wych układów , odbywających się nawet przy d ys­

kretnym narazie brzęku szabli.

Cytaty

Powiązane dokumenty

— Karty zarobkowe, znajdujące się w skrzynce obok zegara kontrolnego, lub rozdaw ane w formie bloku, nadają się najlepiej do codziennego użytku.. O b o

Ze względu na to, że konsum entem parafiny jest prawie w y ­ łącznie przem ysł świeczkarski, postanowiono w tym w ypadku wyłączyć zupełnie pośrednictwo

Bobrowi chcę jeszcze zaznaczyć, że ja traktuję swoje propozycje ja ­ ko materjał dyskusyjny, nie twierdząc ' bynajmniej 0 bezwzględnej ich słuszności, rozumiem

G dy rury znajdują się u spodu, otwiera się z n o ­ wu pom pę, która tłoczy wodę przez głowicę płuczkową, rurki operacyjne i cyrkulacyjne, przez wentyl w

Na powyższych kopalniach niejednokrotnie rur traconek rurujących warstwy roponośne nie można było usunąć, tak, że odstrzał musiał nastąpić w rurach. ponad

ności ma wyższość nad powietrzem, wprow adza się go z powrotem do złoża w stanie nieodgazolino- wanym. Oprócz działania m echanicznego, rozpuszcza się on w

1926 zw iększył się import ropy surowej przedew szystkiem z Rumunji, przeszło dwukrotnie, podczas gdy import ropy surowej z Rosji pozostał niezm ieniony,

nia wymaga stosunkowo dużo pracy i nie może być w ykonyw ane przez sam ego tylko wiertnikaP. Kiedy jednak w dobie obecnej ciągle się mówi o doborze metody,