• Nie Znaleziono Wyników

Przemysł Naftowy : dwutygodnik wydawany nakładem Krajowego Towarzystwa Naftowego we Lwowie. R. 6, Z. 19

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przemysł Naftowy : dwutygodnik wydawany nakładem Krajowego Towarzystwa Naftowego we Lwowie. R. 6, Z. 19"

Copied!
37
0
0

Pełen tekst

(1)

ir n i \ u ni u - i n in ¡i

u n r tin u-u u I ' m hi H

(2)

T r e ś ć :

1. D r. T. M ikucki: „W spólna organ izacja p rzem ysłu n aitow ego“ . . . Str. 421

2. K. K ow alew ski : „B enzyna“ ... 424

3. Inż. W . K lim kiew icz : „ P rzyczyn y zanikania produkcji ro p y w odw iercie i śro d k i dla jej p od n iesien ia“ ... „ 429

4. In ż. E. Katz : „K rystalizacja p arafin y“ . . ... „ 433

5. Sytu acja ek sp ortow a p olsk iego p rzem ysłu n a f t o w e g o ... 437

G. K w eston arjusz w sp raw ie nowej organ izacji p rzem ysłu n aftow ego . „ 440 7. D ział gosp od arczy ... „ 443

8. D ział S ta ty sty czn y ... » 447

9. D ział p r a w n y ... 450

10. W iad om ości b i e ż ą c e ... 451

T a b le d e s m a tiè re s:

1. Dr. T. Mikucki : „O rganisation com m uce de l ’in d u strie de p étrole“ . P age 421 2. K. K ow alew sk i: „L’esse n c e “ ... „ 424

3. In g . W. K lim kiew icz : „Les ca u ses de la b a isse de p roduction d'huile b rute d es fo ra g e s et les m oyen s peur 1‘au gm en ter“ . . . . 429

4. In g . E . Katz : „C ristallisation de la p araffin e“ ... „ 433

5. S ituation à l’exp ortation de l ’in d u strie p olon aise de p é tr o le . . . . . 437

6. Q u estionnaire au su jet de la n ou velle orga n isa tio n d e l’induBtrie de p étrole ... „ 440

7. R evu e é c o n o m i q u e ... „ 443

8. R evu e s t a t i s t i q u e ..., 447

9. Q u estion s j u r i d i q u e s ... 450

10. C hronique courante . . . ... „ 451

Inhalt:

1. Dr. T. Mikucki : „G em einsam e O rganisation der poln. Petroleum -Ind.* Seite 421 2. K. K ow alew ski : „B enzin“ ... 424

3. In g . W . K lim kiew icz: „U rsachen der P rod u k tion sverm in d eru n g in E rd ölson d en und M ittel zu r S teigeru n g der R oh ölförd eru n g“ „ 429 4. lu g . E. K atz: „P araffin k ristallisation “ ... „ 433

5. A u sfu h rsitu ation der poln. P etroleu m -In d ... 437

6. F rageb ogen b etreffs der n eu en O rganisation der poln. P etroleu m -In d. „ 440 7. E k onom ische R un dsch au ... „ 443

8. S tatistisch e N a c h r ic h t e n ... „ 447

9. N eue G esetze und V e r o r d n u n g e n ... 450

10. Kleine N a c h r i c h t e n ... „ 451

O d R ed a k cji.

R Ę K O P IS Y p rzeznaczone dla R edakcji w y k o n y w a ć n ależy zaw sze na jednej stron ie ark u sza zw yk łego papieru, z od stępem m ięd zy w ierszam i sz er o k o śc i około 15 m m , p ism em w yraźn em , m ożliw ie m aszyn ow em .

R ęk opisów Redakcja nie zw raca.

R Y SU N K I techniczne sp orządzone b y ć w in n y czarn ym tuszem na kalce lub białym papierze ry su n k o w y m . O pisyw anie ry su n k ó w w yk on yw ać n ależy zaw sze zw yczajn ym ołów kiem , a n ie tuszem .

FO TO G R AFJE w ykon ane b y ć w in ny w odbitkach czarn ych na b łyszczącym papierze. W razie braku odbitek n a d sy ła ć m ożna k lisze lub film y.

PRACE O R Y G IN A LN E, R E F E R A T Y I AR TYK UŁY obejm ow ać winny w raz z r y su n k a m i 4 do 5 stron druku (1 strona druku ob ejm u je około 6.000 liter).

T em aty ob szern iejsze d zielić zatem n ależy, o ile m ożności, na dwa lub więcej artyk ułów m niejszych rozm iarów .

Na końcu k ażd ego artykułu u m ieścić n ależy k rótkie zestawienie^ treści w język u p olsk im , a o ile m ożn ości także w języ k u fran cu skim , n iem ieckim lub angielskim .

O D B IT E K z artyk ułów d ostarczam y autorom bezpłatnie^ w ilo ści 25 eg zem ­ p larzy, ilości w ięk szych po cenie k osztów w łasn ych . O dbitek żąd ać n a leży zao­

patrując ręk op is od pow iedn ią u w agą.

PR Z E D R U K d ozw olony z podaniem źródła.

(3)

PRZEMYSŁ NAFTOWY

D W U T Y G O D N I K

WYDAWANY NAKŁADEM KRAJOW EGO T O W . N A FTO W EG O W E LW OW IE

Rok VI 10 października 1931 r. Z eszyt 19

K O M I T E T R E D A K C Y J N Y : J . A R N IC K I, D r. S t. B A R T O S Z E W IC Z , P rof. In ż. Z. B I E L S K I, K. K O W A L E W S K I, In ż . W . J . P IO T R O W S K I, D r. St. S C H A T Z E L , In ż. S t. S U L IM IR S K I, D r. S t. U N G E R , D r. I . W YGARD, Cz. Z A Ł U S K I oraz ST O W . PO L . IN Ż Y N IE R Ó W PR Z E M . N A FT O W .

RED A K TO R O D P O W IE D Z IA L N Y : D r. S t. S C H A T Z E L .

Dr. Tadeusz M IKUCKI

K ra jo w e T o w a r zy stw o N a fto w e

W spólna organizacja przemysłu naftowego

Uwagi na marginesie ostatnich obrad nad konsolidacją przemysłu naftowego P ie rw sz a połow a 1930 r. stała pod znakiem

stosunkow o ko rzystnej sytuacji w przem yśle naftow ym . D obra ta konjunktura zaczęła słabnąć w trzecim k w a rtale 1930 r., p rz era d zając się w ostatnich m iesiącach tegoż roku w pow ażne przesilenie. K ryzys ten, którego o stro ść pogłę­

biała się z biegiem czasu, a którego dziś jesteśm y św iadkam i, spow odo w any został w pierw szym rzędzie ogrom ną hyperprodukcją ro p y w A m e­

ryce, Rosji i Rumunji, a co zatem idzie k a ta s tro ­ falnym spadkiem cen p roduktów naftow ych na rynkach św iatow ych.

Ś w iato w y k ry z y s w przem yśle naftow ym m u­

siał się oczyw iście odbić na stosunkach polskich z tego w zględu, poniew aż skutkiem spadku cen pro d u k tó w finalnych zagranicą, p rz e śta ł się kal­

kulow ać polski eksport. Mimo obniżenia się ogólnej cy fry w y d o b y cia ro p y w ostatnich latach, eksporto w ać m usim y około 40% naszej pro­

dukcji po cenach, niepokryw ających dziś c z ę ­ stokroć n aw et k osztów sam ego w ydobycia, nie m ów iąc już o kosztach przeróbki.

N astępstw em spadku cen produktów finalnych by ła tendencja do obniżenia się ceny ro p y su ro ­ w ej, k tó ra znalazła sw ój w y ra z w toku przesi­

lenia. O bniżka ta nie rozw iązała istniejących trudności, — eksport m usiał się nadal kurczyć, a rów nocześnie z m alejącym w y w o zem p o stę­

pow ało także zm niejszenie się konsum eji k rajo­

w ej, spow odo w ane ogólnym kry zy sem gospo­

darczym kraju. Skutkiem silnego grom adzenia się zapasó w p roduktów w rafineriach ujaw niła się też w ostatnich kilku m iesiącach niechęć do zakupyw ania ro p y surow ej przez rafinerie.

Z jaw iska te, t. j. obniżenie cen y ropy, oraz p o w strz y m y w an ie się od jej zakupu ugodziły nie­

ste ty w cz y sty c h producentów , dla któ ry ch re ­ gularn y odbiór ro p y i utrzym an ie jej c e n y na w ysokim poziom ie jest niekiedy k w estją eg zy ­

stencji. K oszty produkcji surow ca są u nas z p rz y czy n od pro du cen ta najczęściej niezależ­

nych, (znaczna głębokość otw orów , m ała p ro ­ dukcja p rz y dużej ilości szy b ó w i t. d.) z regu ły b ardzo w ysokie tak, iż w iele kopalń znajduje się za w sze na granicy rentow ności; — p rz y d oty ch­

czasow ej cenie ro p y m og ły one jeszcze istnieć, k a ż d y nieznaczny n aw et sp ad ek c e n y ro p y po­

w oduje jednak ich deficytow ość.

P rzesilenie obecne dotknęło w rów nej m ierze w szy stk ie niem al przed sięb io rstw a n afto w e:

cierpią czyści producenci z pow odu niskich cen ropy, s tra ty ponoszą rafinerje zorganizow ane w S y ndykacie, na k tó ry ch sp o czy w a c a ły ciężar deficytow ego eksportu, zyskują jedynie nieliczne rafinerje outsiderskie, k tó re k o rz y sta ją z w y so ­ kich cen krajow ych , a nie p arty cy p u ją w eks­

porcie.

K ry zy s dzisiejszy, k tó ry b y łb y ciężki dla k aż­

dego w zupełności zorganizow anego przem ysłu, daje się w e znaki naszem u p rzem y słow i nafto­

w em u tem bardziej, że jedna z jego grup, t. j.

drobni czyści producenci, ze znanych pow odów nie zdo łała się d otych czas należycie zorgani­

zow ać, inna zaś, t. j. m ałe rafinerje outsiderskie, chadza sw em i w łasnem i odrębnem i drogam i, i w y zy sk u je dla sw ej korzyści n aw et obecną ciężką dla całości konjunkturę. N iew ątpliw ie ist­

nieją pow ażne różnice m iędzy interesam i po­

szczególnych grup przem ysłu, oprócz różn ic z a ­ sadniczych istnieje jednak w iele k w e sty j o zu­

pełnie d rugorzędnem znaczeniu, k tó re w o sta t­

nich czasach, rozdm uchane z o sta ły do rozm ia­

ró w p raw d ziw y ch niem al problem ów . W okresie w ysokiej konjunktury sprzeczności interesów poszczególnych ugrupow ań, aczkolw iek zaw sze szkodliw e, nie z a g ra ż a ły jednak pow ażnie na­

szem u przem y sło w i naftow em u jako całości, k ry z y s o becny spow o dow ał jednak takie ich po-

(4)

Str. 422 „PRZEMYSŁ NAFTOWY“ Zeszyt 19 głębienie, że pełna konsolidacja p rzem ysłu naf­

tow ego, celem częściow ego choćby złagodzenia skutków przesilenia, staje się nakazem chwili.

Ciężko było o inicjatyw ę do tej konsolidacji.

S p raw a sam a by ła p rz ez się bardzo trudna, — za dużo bow iem nieufności, choć w rzeczy sam ej niesłusznych, nagrom adziło się w ciągu ostatnich lat. S p ra w y tej nie spuszczały jednak z oka c z y n ­ niki rządow e, które zgodnie ze sw ym ogólnym program em w k ro c zy ły , by ująć inicjatyw ę w sw e ręce.

Akcja R ządu rozpoczęła się na w iosnę br.

p rzez pow ołanie w łonie M inisterstw a P rze m y słu i Handlu specjalnej komisji, k tó ra m iała za z a ­ danie zbadanie całokształtu zagadnień naftow ych i obm yślenie sposobów złagodzenia k ryzysu.

Jako dalszy etap tej działalności R ządu uw ażać należy obecne pow ierzenie misji skonsolido­

w ania przem ysłu naftow ego i stw orzenia nowej w spólnej organizacji naftow ej b. M inistrow i inż.

M arjanow i S zydłow skiem u. O rganizacja ta m ia­

łab y obejm ow ać w szy stk ie g rupy przem ysłu naftow ego, a w ięc dużych i m ałych prod ucentó w w iększe i m niejsze rafinerje, p rod ucentów - rafi­

nerów , o raz także dział handlu produktam i naf- tow em i.

Z najdujem y się w ięc w obliczu akcji, której całej doniosłości przew idzieć dziś jeszcze niepo­

dobna. Na początek zan otow ać należy jednak fakt, z którego nie m ożna w p raw d zie w yciąg ać zb y t daleko idących w niosków , niemniej jednak b ardzo znam ienny: oto p rzy o bradach w p o w y ż­

szej spraw ie, k tóre o d b y ły się z końcem ze-, szłego m iesiąca w obecności p. inż. S zy d ło w ­ skiego, zgrom adzili się p rzy jednym stole re p re ­ zentanci w szystkich ugrupow ań przem ysłu nafto­

w ego. A czkolw iek dyskusja o b ra cała się w r a ­ m ach ogólnych i zastanaw iano się raczej nad metocłą ujęcia problem u now ej w spólnej organi­

zacji, niż nad jej przyszłem i zasadam i, to jednak objaw ten pow itać należy z zadow oleniem jako p ierw szy krok do w spólnej pracy , po której n a­

stąpić musi dalsze zbliżenie i uzgodnienie istnie­

jących trudności.

W w yniku dw udniow ych obrad, zo rganizow a­

nych na zaproszenie p. Min. S zydłow skiego w K rajow em T o w a rz y stw ie N aftow em , op raco ­ w a n y został szczeg ó ło w y kw estjonarjusz, z a ­ w ie ra ją c y pytania, odnoszące się do p rzyszłej w spólnej ogranizacji. Niemożliwe jest p rz e d sta ­ w ienie w ram ach krótkiego arty k u łu treści tego k w estionariu sza, obejm ującego kilkadziesiąt p y ­ tań, z k tórych każde stanow i osobne zagadnie­

nie *). K w estjonarjusz ten zostanie zresztą ro ze­

słan y w najbliższych dniach w szy stk im zainte­

reso w an y m instytucjom , firm om i osobom, — nadm ienić jednak należy, że porusza on w szy stk ie w ażniejsze zagadnienia, interesujące dziś p rz e ­ m ysł naftow y.

A czkolw iek kw estjonarjusz ten jest krokiem w stęp n y m do całej akcji, to jednak okoliczność, Sż w y b ra n o ten w łaśn ie sposób dla zdobycia opinji na tem at p rzy szłeg o ułożenia się stosu n­

ków w przem yśle naftow ym , posiada dla sp ra w y

‘) K w e stjo n a r ju s z te n p o d a je m y n a str. 440. (P r z y p .

Red.).

pow ażne znaczenie. I tak p rzed ew szystk iem dana zo stała w ten sposób w szy stk im sposob­

ność w ypow iedzenia się, przez co u zy ska się m ożność szcegółow ego i dokładnego zap ozn a­

nia się z zap atryw aniam i nietylko w szystkich grup, ale i poszczególnych w ybitniejszych o so ­ bistości, interesujących się naszym przem ysłem . R ozesłanie k w estjo narju sza m a też sw oje zn a­

czenie taktyczne, — nikt nie będzie m ógł tw ie r­

dzić i zasłaniać się, że p rzy tw orzeniu nowej organizacji nie pytano go o zdanie. K ażdy zain­

te re so w an y będzie mieć nie tylko praw o, ale p o ­ niekąd i obow iązek, jasnego i stanow czego w y ­ rażenia sw ych poglądów .

Ale będzie i dalsza, w ażniejsza m oże ko rzy ść z tego w łaśn ie sposobu trak tow an ia tego z a ­ gadnienia, a m ianowicie odpow iedź na każde p y ­ tanie będzie m usiała b yć udzielona nietylko z w łasnego punktu w idzenia, ale także i p rz e ­ d ew szy stk iem ze stanow iska szerszego, ogól­

nego. D o tych czaso w e enuncjacje poszczególnych grup, czy to w formie arty k u łó w w prasie, czy w form ie osobnych w yd aw n ictw , m em oriałów do R ządu i tp., pisane b y ły częstokroć pod k ątem w idzenia in teresó w jednej tylko grupy, a nie za­

daw ano sobie trudu z przew idyw aniem n a­

stępstw , jakie sp o tk ały b y inną grupę w razie zupełnego, całkow itego spełnienia się ty ch pu ­ blikow anych dezy d erató w . I tak n. p. producenci dom agają się jak najw yższej ceny ropy, nie­

k tó rz y rafin erzy natom iast chcieliby ją mieć niż­

szą. Z punktu w idzenia interesów jednej i d ru ­ giej grupy postulat ten jest zupełnie zrozum iały, nie w olno jednak z a p a try w a ć się na tę kw estję jedynie przez p ry zm at w łasnego, ciasno po­

jętego interesu. R afiner musi tu sobie odpow ie­

dzieć na py tan ie: co stanie się z producentem , jeśli cena ropy ustalona zostanie na zb y t niskim poziomie, i n ao dw ró t producent w inien z a sta ­ now ić się, co m ają robić rafinerje, k tó ry m z po­

w odu z b y t w ysokiej ceny su ro w ca nie o p łaca się jego przeróbka. T ego rodzaju trak to w anie w szy stk ich zagadnień, z k tó rych jedno p rz y to ­ czono przy kład ow o, zezw oli dopiero na racjo ­ nalne ich rozpatrzenie, i to jest jednym z celów obecnej ankiety.

Jak w yg ląd ać będzie p rz y sz ła w spó ln a o rg a­

nizacja?

T rud no dziś odpow iedzieć na to pytanie, gd y ż na razie nie w idzim y jeszcze jej zarysu. Należa­

łob y raczej zastan ow ić się nad tern, jaką ona by ć pow inna, i jakie p rz y n io słab y korzyści.

N iew ątpliw ie pow inna ona być ogólną, t. j.

obejm ow ać w inna kopalnictw o, p rzem y sł rafi­

n ery jn y i handel produktam i naftow em i. P o w in na dalej zapew niać producentom pełny odbiór ropy, g w a ran tu jąc ró w nocześnie rafineriom jej do sta­

w ę, p rzy zapew nieniu słusznej i na ścisłych kal­

kulacjach opartej cen y ropy. Słuszność w ym ag a dalej, b y k on ty n g en ty p rzydziału krajow ego uw zględniały fak ty czn ą zdolność p rzeró b czą ra- fineryj, oraz by udział w eksporcie obciążał ró w ­ nom iernie w szy stk ie z a k ła d y przeróbcze.

H andel produktam i naftow em i winien b y ć n a­

leżycie zorganizow any, a organizacja obejm ow ać w inna sp rz ed aż k rajo w ą i eksportow ą, nietylko

(5)

Zeszyt 19 „PRZEMYSŁ NAFTOWY“ Str. 423 w hurcie, ale naw et, zdaniem niektórych c z y n ­

ników, w detalu.

O rganizacja u tw orzona być w inna na dłuższy o k re s czasu tak, ab y jej umożliwić spełnienie w szy stk ich nałożonych na nią zadań i całkow ite w ykonanie program u.

T y ch kilka zagadnień nie w y czerp u je oczy­

w iście w szystkich zadań p rzyszłej organizacji, przy to czo n e jednak postulaty są zasadnicze.

O prócz nich jest w iele innych także w ażn y ch problem ów , jak k w estja skuteczniejszego p o p ar­

cia w ierceń pionierskich, rozszerzenia p o d staw finansow ych S. A. „P ionier“ i um ożliw ienia tem u T o w a rz y stw u rozw inięcia żyw szej działalności, k w estja ujęcia produkcji gazu i gazoliny w ra ­ m y synd ykatu, — ustosunkow anie się p rzy szłej organizacji do handlu m ieszankam i napędow em i i szereg innych zagadnień, k tóre doczekać się po­

w in n y rozw iązania w p rzyszłej organizacji.

K w estja odpłat, uiszczanych p rzez S y n d y k at niektórym rafineriom za w strz y m a n ie ruchu, w y ­ m aga rów nież załatw ienia. S p raw a ta jest bardzo skom plikow ana, i b y ła ona w ielokrotnie p rz ed ­ m iotem dyskusyj w prasie i napaści na S y n d y ­ kat. N iew ątpliw ie płacenie n ieraz znacznych kw ot za unieruchom ienie rafineryj jest samo w sobie w yd atkiem nieproduktyw nym , n ależy jednak uprzytom nić sobie, że za tę cenę u zy sk a­

no racjonalizację p rzeróbki w pozostałych rafi­

neriach, zorganizow anych w S yndykacie, u zy ­ skano dalej obniżenie kosztów ruchu i polepsze­

nie jakości produktów .

G dyby S y n d y k at nie opłacał outsiderów , efekt b y łb y tylko taki, że tę sam ą ilość ropy p rzerab ia- noby w kilku m niejszych rafineriach, skutkiem czego k oszty p rzeróbki b y ły b y w y ż sz e niż obec­

nie, a p ro d u k ty gorsze, gdyż m ałe rafinerje są jak w iadom o technicznie gorzej w yposażone.

Pom im o to słuszną jest opinja, iż o p łaty na rzecz outsiderów są h araczem , opłacanym p rzez przem y sł naftow y, k tó ry m ógłby i pow inien k w o ty te zu ży tk o w ać w form ie produktyw nej, a p rz y szła w spólna organizacja będzie m ogła poszczycić się dużym sukcesem , jeśli potrafi ro z­

w iązać pom yślnie to zagadnienie.

Skutki pow ołania do życia w spólnej o rganiza­

cji będą niew ątpliw ie bardzo doniosłe.

P ie rw sz em w ażnem następstw em konsolidacji powinno b y ć ogólne uspokojenie, którego nasz przem y sł tak bardzo potrzebuje. P roducenci m ie­

liby zapew niony s ta ły odbiór ropy, n a w e t w okresach słabszej koniunktury, i z a g w a ra n to ­ w a n y sta ły do p ły w gotów ki, potrzebnej na opę­

dzenie k osztów ruchu. R afinerje m ogłyby w p ro ­ w a d zić dalszą racjonalizację sw ych urząd zeń i sy stem ó w pracy, p r z y spraw iedliw ym rozdziale ciężaró w deficytow ego dziś eksportu, k tó ry w m om encie polepszenia się św iatow ej koniun­

k tu ry da m ożność podw yższenia cen y ro p y w e ­ dle spraw iedliw ego, w spólnie ustalonego klucza.

C ena ro p y p rz e sta ła b y być czynnikiem speku­

lacji i niepew ności — a w yelim inow anie z p rz e ­ m ysłu naftow ego, k tó ry ma już w sw em za ło ż e­

niu ty le elem entów niepew ności i ry z y k a, bodaj jego części, m usiałoby mieć z pew nością doniosłe znaczenie.

B ardzo w ażn e znaczenie m iałaby w sp ólna organizacja n afto w a w handlu produktam i rafi­

neryjnem u

I tutaj, podobnie jak w p rzem y śle rafineryjn ym o tw iera się dla niej rozległe pole działania. O r­

ganizacja tak a m ogłaby p rzep ro w adzić od d aw na już om aw iane i bard zo na ogół pożądane zm iany w obecnej konstrukcji tego handlu, k tó ry z po­

w odu w zajem nej konkurencji ró żn y ch przedsię­

b io rstw i grup nie w yp ełn ia jeszcze w całości sw y ch zadań.

Istnienie ogólnej organizacji, skupiającej c a ły polski p rz em y sł n afto w y p rz ez d łu ższy o k res czasu, um ożliw iłoby prow adzenie racjonalnej, jednolitej polityki handlow ej w e w n ą trz kraju, a także w eksporcie, co m usiałoby w y d a ć po­

żą d ane re zu ltaty , w postaci osiągnięcia n ależy ­ ty ch cen, i oszczędności w ko sztach handlow ych.

Ale nietylko poszczególne gałęzie przem ysłu naftow ego z y sk a ły b y na takiej w spólnej organi­

zacji. Z y sk ałb y c a ły p rzem y sł na pow adze, na znaczeniu, i na sile sw y ch w ystąpień.

Z y sk ałb y w reszcie konsum ent, a znim całe sp ołeczeństw o, na jakości sp rz ed aw a n y ch p ro ­ duktów . P rz e z zracjonalizow anie i ujednostaj­

nienie przeróbki m usiałyby zniknąć z rynku p ro ­ d u k ty m ałow artościow e, k tó re ustaw icznie p o ­ jaw iają się na naszy m targu, konkurując niższem i cenam i z solidnem i w yrob am i innych rafineryj, i szkodząc naszem u przem y sło w i w opinji ogółu.

W id zim y w ięc, że pow stanie w spólnej organi­

zacji całego naszego przem ysłu naftow ego p rz y ­ niosłoby w szy stk im duże korzyści. C zy uda się jej dobrow olne stw o rzenie p rz y tylu sp rz ecz­

nościach in teresó w i antagonizm ach?

N ależałoby sądzić, że tak. K ażda konsolidacja jest zaw sze ko rzystn a, a konsolidacja p rzem ysłu naftow ego, zw łaszcza w okresie k ry zy su , stan o ­ w ić będzie najskuteczniejszą broń w jego zw al­

czaniu.

' O m aw iając problem stw o rzen ia nowej, w spólnej organizacji p rzem y słu naftow ego nie w olno jed­

nak zapom nieć, że tra k to w a ć go n ależy z ca łą ostrożnością i że nie wolno p rz y m y k a ć oczu na istniejące w tej m ierze trudności.

Jed n ą z k w e sty j najw ażniejszych, ale ró w n o ­ cześnie, z pow odu istniejących uprzedzeń i nie­

ufności, najtrudniejszych, będzie niew ątpliw ie sp ra w a ustalania cen ro p y surow ej. Nie m ożna tu zapom inać, że jesteśm y p rzem ysłem , eksp ortu ją­

cym ciągle jeszcze po w ażne ilości produktów , k tó ry ch cen y dyktuje zagranica. Skutkiem tego p rzem y sł nasz nie m oże niestety regulow ać cen y suro w ca jedynie na p od staw ie k o sztó w jego p ro ­ dukcji, ale na od w ró t, zm uszony jest kalkulow ać cenę ro p y stosow nie do w yso k o ści cen p ro du k­

tó w finalnych, za gotow e bow iem p rod uk ty o trz y ­ m ać m oże w eksporcie tylko te ceny, jakie d y ­ ktuje mu konjunktura św iato w a, a cen y krajo w e po d w y ższać m ożna tylko do pew ny ch określo­

nych granic.

P ró cz zagadnienia cen y ro p y w y p ły n ą jednak i inne jeszcze trudności, że w ym ienim y tylko k w estję w zajem n ych upraw nień i ob ow iązków członków p rzy szłej organizacji, n ależących do

(6)

Str. 424 „PRZEMYSŁ NAFTOWY“ Zeszyt 19 różnych grup, lub n. p. kw estję handlu detalicz­

nego.

K w estja upraw nień różnych członków w r a ­ mach przyszłej organizacji będzie bezw ątpie- nia nastręczać rów nież niem ałe trudności. C zy m ożna m ówić o zupełnem rów noupraw nieniu w szystkich uczestników i o całkow itej ich ró w ­ ności w ram ach tej p rzyszłej organizacji? Z w iel- kiem praw dopodobieństw em odpow iedzieć można, że b y ło b y to nieosiągalne, pomimo iż spo ty k a się, odosobnione zresztą, zdania, że ta k b y w łaśnie być powinno. Nie m ożna sobie n. p. w yobrazić, b y k tó ry ś w łaściciel rafinerji uzyskał na terenie organizacji p raw o k ry ty k i i w trą c a n ia się w spo­

sób prow adzenia cudzej kopalni p rzez jego w łaściciela, i naodw rót, w łaściciel kopalni nie może mieć pretensji do zabierania głosu w no­

w ej organizacji na tem at n. p. w łaściw ości lub niew łaściw ości takiego lub innego eksportu produktów finalnych, lub na tem at k osztów tej lub owej placów ki. U praw nienia poszczególnych członków będą w ięc m usiały b y ć z g ó ry ściśle sp recyzow ane i określone, a poniew aż p rz y szła organizacja m a być instytucją gospodarczą, w ięc oczyw iście d ecyd ow ać tu m uszą p rz ed ew sz y st- kicm w zględy gospodarcze i gospo darcze zn a­

czenie poszczególnych jednostek. Z asada ta nie w yklucza oczyw iście pew nych odchyleń, p ew ­ nych naw et koncesyj, na rzecz tego cz y ow ego ugrupow ania, w y jątk i takie opierać się jednak m uszą na zasadzie w zajem ności.

S ły sz y się rów nież w iele na tem at pełnego scen tralizo w an ia handlu produktam i naftow em i w ram ach p rzyszłej organizacji — i to naw et handlu detalicznego.

P rz y om aw ianiu tej sp ra w y podnieść jednak należy, że zagadnienie to w y m ag a specjalnie ostrożnego trak to w an ia. W y sta rc z y sobie u p rz y ­ tom nić że na terenie handlu produktam i n aftow e­

mi rozw ija sw ą działalność sze reg przed się­

biorstw , k tó re w organizację sw ą za in w esto w ały nietylko ogrom ne kapitały. F irm y te u tw o rz y ły z czasem rozległą sieć składów , ek sp ozytu r i pla­

ców ek, długoletnią p racą i w ysiłkiem potrafiły zjednać sobie stały ch odbiorców , posiadły zn a­

jom ość rynku, w y k szta łc iły specjalny personel i t. d., słow em — potrafiły zdobyć i u trzy m ać zupełnie realne, choć cyfrow o trud ne do u ch w y­

cenia w alory, k tó re nie łatw o ująć i zam ienić w pieniężny apo rt do w spólnej organizacji.

W idzim y zatem , że nie braknie ciężkich i tru d ­ nych zadań, k tó re trzeb a będzie rozw iązać w naj­

bliższej już przyszłości, i w krótkim stosunkow o okresie czasu.

O czyw iście, że w spólna organizacja po w stać m oże jedynie jako w y n ik kom prom isu m iędzy poszczególnem i grupam i. Jako kom prom is nie zadow oli ona w pełni nikogo, ale pow inna w szy stk ich zadow olić w znacznej mierjze, a w każdym razie nie m oże naru szać żyw o tn y ch in teresó w żadnej z grup przem ysłu naftow ego, jeśli m a spełnić sw oje zadanie.

Konrad K O W ALEW SK I

L w ó w

B e n zy n a

P roblem w y starczaln o ści w łasnej produkcji benzyny, jako m aterjału napędow ego, zajmuje, u nas od p raw ie trzech lat opinję publiczną. P o ­ staw ienie tego zagadnienia na porządku dzien­

nym nie było bynajm niej rów noznaczne z trosk ą o by t i rozw ój w iertn ic tw a naftow ego. Z ain tere­

sow anie p rzem ysłem naftow ym , jako takim, miało ch a ra k te r uboczny. Opinję publiczną zanie­

pokoiły te sfery, k tó ry m zależało na natychm ia- stow em w prow adzeniu now ych, zastępczych środkó w napędow ych, a nam iastki ow e w me- chanicznem połączeniu z benzyną, m iałyby sp eł­

niać to sam o zadanie, jakim podotąd słu ży ła ben­

zyna.

Zapom ocą szeregu odczytów , b ro szur i a r ty ­ kułów , publikow anych w dziennikach i prasie fa­

chow ej, a także, w y k re só w i tablic sta ty s ty c z ­ nych staran o się udowodnić, — a dziś zapom ocą specjalnych książkow ych publikacyj udow adnia się dalej, — że jesteśm y na granicy sa m o w y sta r­

czalności w benzynie. Entuzjazm sfer naukow ych, techników i publicystów ekonom icznych dla no­

w y c h środ kó w napędow ych, p rz era d zał się — skoro rzecz zaszła o benzy nę — w skrajn y pe­

sym izm . P rzepo w iad an o , że już w roku bieżącym zab rak nie w P olsce benzyny, później przesunięto ten term in na rok następny. Jesz cze niedaw no

zgodzono się, że zapo trzebo w an ie uzyska p rz e ­ w ag ę nad produkcją w roku 1935.

T e rozw ażan ia, idące całkow icie po linji inte­

resów rolnictw a, w zględnie lepiej i w yraźn iej po­

w iedzm y, p rzem y słu gorzelniczego, o pierały się na dw óch kard y n aln y ch założeniach: zaham o w a­

niu w zględnie spadku w y d ob ycia ropy naftow ej, oraz stałego i gw ałto w n eg o w z ro stu ilości po­

jazdów m echanicznych.

Nie jest przedm iotem tego arty k u łu rozp raw iać się z argum entam i sfer gorzelniczych i w y k a z y ­ w ać, że g osp od arstw o społeczne jako całość na w p ro w adzen iu nam iastki benzynow ej niczego nie zy sk a. P rag n iem y jedynie i w y łączn ie zająć się stw ierdzeniem faktów z zakresu produkcji i spo­

ży cia benzyny, oraz zbadaniem m ożliwości dal­

szego podniesienia w y tw ó rc zo ści tego, jeżeli n. p.

chodzi o stosunki w S tanach Zjednoczonych Ame­

ry ki P ółnocnej, uniw ersalnego środ ka napędo­

w ego. N ależy przy tem podkreślić, że sfery nafto­

w e nie w y stęp u ją bezw zględnie przeciw ko n a­

m iastce w p ro w ad zan ej z takim nakładem k osz­

tów . K onstatują one natom iast, że za p o trzeb o w a­

nie krajow e, n aw et znacznie w y ższe od obecnego, m oże być p o k ry te przez pow iększenie w y d ajn o ­ ści b enzy n y z ropy, co p rzy dzisiejszych zd o b y ­ czach techniki i m odernizacji naszych zakład ów

(7)

Zeszyt 19 „PRZEMYSŁ NAFTOW Y“ Str. 425 przeró b czy ch jest rzeczą nader ła tw ą do p rz e ­

prow adzenia.

P rof. O z i e r o w utyskiw ał przed w ojną, że R osja m a „pijany“ budżet. W naszym budżecie dochody z monopolu spirytuso w ego i tytonio ­ w ego (środki podniecające), są istotnie wielkie.

Nie byłoby rzeczą złą, ab y część tych dochodów pochodziła ze zbytu spirytusu dla celów technicz­

nych i konsumcji zew nętrznej. Jednakże w chwili obecnej p rzem y sł naftow y rozporządza d o sta­

teczną ilością benzyny, którą, w w yp adku ode­

b rania mu części rynku w ew nętrznego, zm uszony b y łb y ek sportow ać w konjukturze niezw ykle k ry ­ tycznej.

R opa w stanie surow ym za w iera pew ną o kre­

śloną ilość w ęglow odorów lekkich, które w ydziela się w rafineriach p rz y pom ocy dystylacji. P rze z długi czas utrzy m y w an o ogólnie, że ropa b o ry - sław sk a za w iera tylko około 9— 11% benzyny.

Dopiero now sze badania stw ierd ziły , że w ropie boryslaw skiej, w chw ili w yd o b y cia jej z otw oru w iertniczego, z a w arto ść lekkich w ęglow odorów w ynosi od 17—20%. Od czasu ujaw nienia tego faktu, rozpoczęto energiczne prace, zm ierzające do zm niejszenia s tra t p rz y m anipulacji ropą na kopal­

niach, p rz y odw adnianiu i usuw aniu z niej zanie­

czyszczeń, w reszcie p rz y tłoczeniu i transporcie.

W tych fazach m anipulow ania ropą osiągnięto już znaczne sukcesy. Jed n ak że proces racjonalizacji n a kopalniach i w tłoczniach nie m oże uchodzić za ukończony. P ra c y nad zachow aniem w ropie jak najw iększej ilości lekkich w ęglow odorów to ­ w a rz y s z y ły w ysiłki, zm ierzające do w yd o b y cia z ro p y w zakładach w y tw ó rc z y c h m aksim um benzyny. Do tego celu potrzebna b y ła m oderni­

zacja urządzeń dystylacyjnych, oraz nastaw ienie się na bardziej w spółczesne m etody pracy.

P o stę p y techniczne szły w dw óch kierunkach.

P rze d ew szy stk iem w ięc m odernizow ano u rz ą­

dzenia dystylacji norm alnej; począw szy od roku 1927 w n aszych rafineriach zainstalow ano szereg urządzeń, z k tórych w ym ienić n ależy deflegm a- to ry , um ożliw iające dokładne frakcjonow anie i lepszą kondenzację p ary dystylacyjnej. P o de- flegm atorach p rz y szła kolej na znacznie lepsze

„buble to w e rs‘y ‘\ które, obok jeszcze doskonal­

szego frakcjonow ania, umożliwiają p raw ie całko­

w ite w ydzielenie benzyny. B enzyna, k tó ra w s ta ­ rych urządzeniach d y sty lacy jn y ch przechodziła do frakcji naftow ej (2—3,5% w stosunku do ropy), daje się p rzy pom ocy w ym ienionego urządzenia w ydzielić dla w łaściw y ch celów. O statnim w y ­ razem techniki w zakresie dystylacji są t. zw.

„pipę stiPe“, k tórych p raca pozw ala uzyskać naj­

w iększą ekonom ję term iczną i obsługi, a p rz ed e­

w szystk iem m aksym alną w yd ajność pod w z g lę­

dem jakości oraz ilości produktu.

Drugi kierunek ulepszeń technicznych, to bu­

dow a urządzeń dla produkcji ben zy n y w drodze rozkładu ciężkich d ery w a ty w ó w ro p y n a lżejsze (krakow anie). W urządzeniach tych m ożna p rz e­

robić ciężkie d e ry w a ty w y ropne, jak nafta, olej gazow y, w zgl. inne oleje, p ó łprodu kty i p ozosta­

łości d y sty lacy jn e na benzynę. W zależności od produktu, k tó ry podlega rozkładow i, o ra z spo­

sobu przeróbki, uzy sk ać tu m ożna od 30—60%

i w ięcej b enzyny. P o stę p y techniczne w rafine-

‘ rjach szły zatem , jak pow iedzieliśm y w yżej, w dw óch kierunkach. P rz e d ew szy stk iem staran o się w y d o b y ć z ropy m aksim um i optim um tych lekkich w ęglow odorów , k tó re znane są w handlu pod nazw ą benzyny. Z drugiej zaś stron y,

■ uw zględniając rozw ój spożycia benzyny, zabez- . pieczono podaż tego arty k u łu p rzez rozbudow ę urządzeń, pozw alających ciężkie w ęg lo w o d o ry ro zk ład ać na lekkie. J a k przek on ają nas poniżej podane cy fry, osiągnięte re zu ltaty nazw ać m ożna rzeczyw iście bardzo pom yślnem i.

B e n z y n a

B ok

Przerobio- c5 o n o ropy ’§_!>>§

w tonn acli 1 — ii i

•» §

r-A

? Oi

'■** . ^3 _■ a »

B o S-S,2

^ M ^ P o -c U

< w a *

R óżnica w sto ­ sunku do r. 1921

w ton- w

n a cli %%

1921 6 2 6 .9 9 3 6 1 .7 4 0 9 ,8 5

1922 7 3 0 .0 7 3 7 9 .8 4 0 10,94 7 1 .9 1 2 + 7 .9 2 8 + 9 ,93 1923 6 5 3 .9 4 3 8 3 .2 2 0 12,73 6 4 .4 1 3 + 18.807 + 2 2 , 6 0 1924 7 0 4 .2 8 4 9 1 .0 9 0 12,93 6 9 .3 7 2 + 2 1 .7 1 8 + 2 3 , 8 4 1925 7 1 5 .1 3 0 9 6 .5 7 0 13,50 7 0 .4 4 0 + 2 6 .1 3 0 + 2 7 , 0 6 1926 7 8 0 .7 6 9 9 3 .2 4 0 11,94 7 6 .9 0 6 + 16.234 + 17,41 1927 6 8 1 .6 9 7 9 0 .2 8 3 13,24 6 7 .1 4 7 + 2 3 .1 3 6 + 2 5 , 6 3 1928 7 2 5 .3 7 0 9 7 .0 0 8 13,37 7 1 .4 4 9 + 2 5 .5 5 9 + 2 6 , 3 5 1929 6 5 6 .1 4 3 101.693 15,50 6 4 .6 3 0 + 3 7 .0 6 3 + 3 6 , 4 5 1930 6 32.851 121.531 19,20 6 2 .3 3 6 + 5 9 .1 9 5 + 4 8 ,7 1

O kres od 1921 do 1927 roku w ykazuje tylko w z ro st w ydajności b enzy n y norm alnej. P o ­ c z ą w sz y zaś od roku pow y ższego w z ro st p ro ­ dukcji obejm uje zarów n o b enzynę norm alną, jako- też uzy skaną z d ystylacji rozkładow ej. Z atem sk o n stato w ać należy, że produkcję b en z y n y n o r­

m alnej podniesiono w okresie 6-letnim o około 26%.

P rod uk tem , stano w iącym w zasadzie produkt analogiczny do benzyny, jest gazolina, k tó rą uzy­

skuje się p rzez w yosobnienie z g azów ziem nych.

P ro d u k cja gazoliny w ostatnim 10-leciu, pow ięk­

szy ła się nietylko ilościowo, ale rów nocześnie z w ię k szy ła przed ew szystkiem zdolność u żytkow ą benzyny, poniew aż pozw oliła ciężkie frakcje ben­

zynow e, nie nadające się dla celów m otorow ych, zam ienić p rzez zm ieszanie z nią na frakcje, dla tych celów odpow iednie. R ozw ój przerób ki g a­

zó w ziem nych, o raz produkcję gazoliny zasilają­

cej benzynę, ilustruje poniższa tabela.

G ak Z O 1 i n a B o k P r z e ró b k a g a z u

z ie m n e g o w t y s . m>

P rodu kcj w to n - n a c h

a W y d a j­

n o ś ć z e 100 m» g a z u

k g

B o c z n y w z r o s t produ kcji t o n n y »/o

1921 b r a k d a n y c h 661

1922 b r a k d a n y c h 922 261 39%

1923 b r a k d a n y c h 2 .0 7 5 1.153 125%

1924 b r a k d a n y c h 3 .4 3 5 1.360 6 6 %

1925 11 6 .2 4 8 9 .7 9 5 8 .4 3 6 .3 6 0 185%

1926 183.141 1 8.044 9 .6 9 8 .2 4 9 84%

1927 2 4 8 .4 1 5 2 7 .7 9 4 11.19 9 .7 5 0 54%

1928 2 5 9 .2 0 5 3 1 .8 5 5 12.29 4 .061 15%

1929 2 7 7 .0 8 3 3 4 .5 0 4 12.45 2 .6 4 9 8%

1930 28 6 .0 5 1 3 8 .4 9 4 1 3.46 3 .9 9 0 10%

P odkreślić należy, pom ijając inne szczegóły, że w y d ajno ść gazoliny z gazu z roku na rok się zw iększa.

Dla założeń niniejszego arty k u łu , najw ażniej- szem jest ustalenie stosunku pom iędzy łączn ą produkcją b en zy n y i gazoliny, a chłonnością ry n -

(8)

Str. 426 „PRZEMYSŁ NAFTOWY“ Zeszyt 19

ku w ew nętrznego, przyczem bezw ątpienia inte­

resujące będzie stw ierdzenie w z ro stu konsum cji w ew n ętrzn ej za ostatnie 10-lecie.

P oniższa tab ela zaw iera om aw iane w y żej d a ty :

R ok Ł ą c z n a p ro d u k cja b e n z y n y i g a z o lin y

to n n

ek sp e d y c je k r a jo w e b e n z y n y to n n

w z r o s t ekspetlyc.yj w s to s . uo r . 1021 o/o

S to su n e k e k sp ed y o . k ia j . do w y tw . b en , i g a z . w o/0

1921 62.401 21.160 33.9

1922 80.762 20.550 — 3 25.4

1923 85.295 21.690 + 2 25.4

1924 94.525 20.400 — 3 21.6

1925 106.365 32.006 + 51 30.0

1926 111.284 33.157 + 57 29.8

1927 118.077 50.465 + 138 42.7

1928 128.863 69.405 + 2 2 8 53.9

1929 136.197 89.425 + 3 2 3 65.6

1930 160.025 97.503 + 3 6 1 60.9

1931 (I — VI) 71.302 38.665 + 2 6 5 54.2

S konstato w ać przed ew szy stk iem należy, że rozw ój konsum cji benzy n y aż do roku 1927 był m inim alny. W tym okresie rynek w e w n ę trz n y chłonął nie w ięcej ponad 30% całkow itej w y ­ tw órczości benzyny. Dopiero rok 1927 przynosi znakom itą popraw ę. Konsumcja b en z y n y zw ięk­

szy ła się praw ie 2l/2 ra z y w stosunku do roku 1921. R ynek k ra jo w y konsum uje już 34% w y ­ tw órczości, ale ciągle jeszcze w y w o zim y w tych latach w iększość produkcji zagranicę, uzyskując b ardzo niskie ceny, nie odpow iadające ani kosz­

tom w y doby cia surow ca, ani też kosztom p rz e­

róbki w rafinerjach.

T en stan rz e c z y w p ły w a niekorzystnie na ro z­

ro st i m odernizację p rzem ysłu; u targ za p rodukty nie daje n adw yżek, p o trzebnych do p rz ep ro w a­

dzenia in w esty cy j w rafinerjach, a p rz e d e w sz y st­

kiem do rozszerzenia kopalnictw a.

Rozw ój konsum cji benzy n y w latach 1928— 29 był też dla sfer naftow ych niezm iernie dodatniem zjaw iskiem , m ożność bow iem um ieszczenia w ięk ­ szej części produkcji benzyny na rynku w e ­ w nętrzn y m , pozw oliła podnieść rentow ność przedsiębiorstw . Od roku 1927 datuje się rów nież ruch w rafinerjach, zm ierzający do uspraw nienia technicznego zakładów p rzeróbczych . O ulepsze­

niu technicznem w rafinerjach, a p rz e d e w sz y st­

kiem o pow iększeniu produkcji przed rokiem 1927 nie m ożna było pom yśleć. W chwili jednakże, gdy zap otrzebow anie k rajow e przek ro czy ło 50% p ro ­ dukcji, rozpoczęto budow ać pierw sze d y sty lacje k rakow e. U rząd zenia te budow ano raczej jeszcze na zapas, gdyż w żadnym do ty ch czas roku kon­

sum cja nie dosięgła produkcji b en zy n y norm alnej i gazoliny. W roku 1929 m ieliśm y na eksport p ra ­ w ie 35% całkow itej w y tw ó rc zo ści benzy n y i g a­

zoliny, a w ięc gdyby konsum cja w kraju nagle p ow iększyła się o 50% m ogliśm y ją jeszcze po­

k ry ć w łasną produkcją. C ały czas m ówim y, o produkcji benzyny, zakładając istnienie eks­

portu, a p rzecież w y w ozim y, poza benzyną, c a ły sze reg innych d e ry w a tó w z ropy, nadający ch się doskonale do przek rak o w an ia i uzyskania w ten sposób, now ych zap asów potrzebnej dla kraju benzyny.

P o n iższe tablice m ają dać odpow iedź na p y ta ­ nie, jak w ielka m ogłaby być całk o w ita produkcja

b en zy n y w P o lsce w latach od 1927 do 1930, g d y b y p rzyjąć, że p rzem ysł n afto w y p rz e sta ł ek sp orto w ać, a ilości p ro duk tó w w y e k sp o rto w a ­ nych w pom ienionych latach przero bił na crac- king‘ach.

E k sp o rt w roku 1927.

P r o d u k t I lo ś ć M o żliw o ść p o w ię k s z e n ia pro- w to n n a c h d u k cji b en zjm y

w y d a jn o ść °/0 *) P ro d u k cja przy lcrak. b e n z y n y to n n

n a fta 49.403 60% 29.641

o lej g a z o w y 58.404 50% 29.202

o le je s m a r o w e 42.258 35% 14.790

p ó łp ro d u k ty i

p o z o s ta ło ś c i 14.481 30% 4.344

E k sp o rt w roku 1928.

77.977

n afta 41.436 60% 24.862

o lej g a z o w y 62.034 50% 31.017

o le je s m a r o w e 35.868 35% 12.554

p ó łp r o d u k ty j

p o z o s ta ło ś c i 9.997 30% 2.999

E k sp o r t w roku 1929.

71.432

n afta 57.173 60% 34.304

o lej g a z o w y 61.431 50% 30.716

o le je s m a r o w e 41.031 35% 14.361

p ó łp ro d u k ty i

p o z o s ta ło ś c i 3.363 30% 1.009

E k sp o r t w roku 1930.

80.390

n afta 30.167 60% 18.100

o le j g a z o w y 36.466 50% 18.233

o le je sm a r o w e 37.549 35% 13.142

p ó łp ro d u k ty i

p o z o s ta ło ś c i 2.209 30% 663

50.138

U w zględniając po w y ższą m ożliw ość produkcji sy tu acja benzy no w a w latach 1927/30 p rz e d sta ­ w ia ła b y się jak następuje:

B o n z y n a R ok E fe k ty w n a

b e n z y n y to n n

pro d u k cja g a z o lin y

to n n

M o żliw a pro­

d u k c ja benz.

k r a j. to n n

Ł ą cz n io w s to su n k u d o p rzero ­ b io n ej r o p y

w %°/o

1927 90.283 27.794 77.977 196.054 28.76%

1928 97.008 31.855 71.432 200.295 27.61%

1929 101.693 34.504 80.390 216.587 33.01%

1930 121.531 38.494 50.138 210.163 33.21%

R o k S p o ż y to w k r a ju t o n n w s to su n k u

w y tw . o/0 1927 50.465 26.02 1928 69.405 34.65 1929 89.425 41.29 1930 97.503 46.39

N a d w y ż k a to n n w s to su n k u

w y tw . % 145.589 74.26 130.890 65.45 137.162 58.71 112.660 53.61

*) P r z y j ę t o m n ie jsz ą o d fa k ty c z n e j w y d a j n o ś ć b e n ­ z y n y , u w z g lę d n ia ją c , ż e p r o c e s k ra k o w a n ia d o p r o w a ­ d z i do u z y s k a n ia jak o p o z o s ta ło ś c i o le j ó w o p a lo w y c h , a n ie k o k su .

(9)

Zeszyt 19 „PRZEMYSŁ NAFTOWY“ Str. 427

W ynika z p ow y ższy ch cyfr, że całkow ita p ro ­ dukcja b en zy n y łącznie z g a z o lin ą 2) w ynosić m ogła od. roku 1929 w przeliczeniu na surow iec (ropę) około 33%. Z au w aży ć p rzy tern należy, że A m eryka produkuje około 45% benzy n y i gazo­

liny w stosunku do ropy, a w ięc istnieją u n as jeszcze dalsze m ożliwości w zro stu produkcji benzyny. Kilkanaście procent ropy p rzerab iają dziś m ałe za k ład y technicznie należycie nie u rz ą­

dzone, k tóre oczyw iście nie m ogą w ty m stopniu zachow ać w ropie całej ilości b en zy n y o raz w y ­ dobyć z ro p y w szystkich lekkich w ęglow odo­

rów , jak to czynić m ogą w iększe za k ła d y tech­

niczne, posiadające obok dośw iadczeń, szereg p o trzebnych instalacji. M arn o traw stw o surow ca w ostatnich latach istnieje tam w dalszym ciągu, i należałoby w interesach konsum cji krajow ej o raz bilansu handlow ego, przeciw działać mu jeszcze skuteczniej.

O bliczm y te ra z na zasadzie dat z roku 1930 w y so k o ść zap otrzeb ow ania b en z y n y m otorow ej dla pojazdów m echanicznych.

E kspedycja benzyn y w roku 1930 sk ład ała się z następujących gatunków :

b e n z y n a 740/50 b e n z y n a 750/70

z d y s t y la c j i r o z k ła d o w e j

4.917 350 3.444

g a z o lin a 601

b e n z y n a su r o w a 1423 b e n z y n a do 700 503

b e n z y n a 700/20 8191 b e n z y n a 720/40 68757

b e n z y n a 740/50 4917

b e n z y n a 750/70 7769

b e n z y n a 770/90 1780

z d y s ty la c ji r o zk l. 3444

do m ie s z a n ia z b e n z y n ą c e le m u z y s k a n ia b e n z y n y do n a p ęd u m o to r ó w .

d o n a p ęd u m o to r ó w ,

do c e ló w a p te c z n y c h , c h e ­ m ic z n y c h , ek str .

do c e ló w a p te c z n y c h , c h e - in icz ., i p r z e m y s ło w y c h . 20% do c e ló w c h e m ., pralni c h e m ic zn ., g o s p d a r s tw a dom ., 80% dla m o to r ó w ,

d la c e ló w n a p ęd , (a u ta c ię ż a ­ r o w e i do m ie s z a n ia z b e n ­ z y n ą lub g a z o lin ą ).

5% do m ie s z a n ia z b e n z y n ą m o to r o w ą r e s z ta dla tr a k to ­ r ó w b e n z y n o w y c h ,

dla c e ló w la k ie r n ic z y c h , do tr a k to r ó w i p r y m u s ó w , w y łą c z n ie do m o to r ó w . 97385

Z apotrzebow anie b en zy n y b yło zatem następujące:

g a tu n ek g a z o lin a

b e n z y n a su r o w a b e n z y n a 720/40

dla sam ochodów

Ilo ść tonn 601 1.423 55.000 s) N ie u w z g lę d n ia ją c p rod u k cji g a z o lin y o tr z y m a m y m o ż liw ą p ro d u k cję b e n z y n y w s to s u n k u do p r z e r o b io ­ n ej r o p y jak n a s tę p u je ( w % % ):

1927 — 24.68%

1928 — 23,22%

1929 — 27,75%

1930 — 27,13%

Z a lic z e n ie g a z o lin y do r o z p o r z ą d z a ln y c h ilo ś c i b e n ­ z y n y j e s t o t y le s łu s z n e , ż e g a z z ie m n y , n a d a ją c y s ię do w y o s o b n ie n ia z n ie g o lek k ich w ę g lo w o d o r ó w , to ­ w a r z y s z y po n a jw ię k s z e j c z ę ś c i w y d o b y c iu ro p y .

65.735

Z apo trzebo w anie b en z y n y dla celów napędo­

w y ch (sam ochodow ych) w yn osiło w ięc około 67 i pół proc. ogólnego spożycia benzyny.

O dliczając konsum cję in sty tucyj rządow y ch, k tó rą przyjm ujem y na około 10% ogólnego z a ­ po trzeb ow an ia b en zy n y napędow ej, dojdziem y do c y fry 59.161 tonn benzyny, konsum ow anej p rzez pojazdy p ry w a tn e (dorożki, autobusy, sa ­ m ochody p ry w a tn e i m otocykle).

P o z a ben zy ną i gazoliną używ ano dla celów w y żej w sk az an y ch w om aw ianym roku jeszcze benzolu i m ieszanki sp iry tu so w o - benzynow ej.

U stalenie ilości tych, p rzed staw ia pew ne trudno­

ści, albow iem jak w iadom o, benzol nie podlega opłacie podatku konsum cyjnego, k tó ry o b arcza w y łąc zn ie benzynę, a przeto b ra k ew idencji skarbow ej.

B ez w ięk szeg o błędu p rzy jąć n ależy ogólnie, że koksow nie G órnośląskie um ieściły na rynku krajo w y m około 6.000 tonn benzolu. O dliczając zużycie w łasn e koksow ni, cele chem iczne, napęd innych m otorów , poza autom obilow em i, pozostaje 3,500 tonn benzolu, zużytego jako paliw a do sil­

ników sam ochodow ych w postaci ' m ieszanek, w zględnie w stanie naturalnym . Co się ty c z y zużycia m ieszanek spiry tu sow y ch, p rzy jąć n a­

leży, że m ieszanki spirytusow o - ben zy no w e w dużej m ierze sz ły na p ok ry cie za p o trzeb o w a­

nia rządow ego. R ynek p ry w a tn y dla celów m oto­

ro w ych zużył praw dopodobnie około 770 tonn spirytusu. Ł ącznie zatem m ożna ustalić konsum ­ cję paliw a dla sam ochodów p ry w a tn y c h jak na­

stępuje:

b e n z y n a b e n z o l s p ir y tu s

r a zem

59.161 ton n 3.500

770

63.431 tonn

M usim y obecnie obliczyć spożycie m ateriału napędow ego na jeden sam ochód, w zględnie po­

jazd m echaniczny w stosunku rocznym .

W dniu 1. I. 1930 zarejestro w an y ch było 43.319 pojazdów p ry w a tn y ch zaś w dniu 31. XII.

1930 za rejestro w an y ch b y ło 47.331 pojazdów p ry w a tn y c h p rz y ro s t zatem w r. 1930 w y n o sił ogółem 4.012 sztuk (w 1929 r. — 9021 sztuk).

Jeżeli ustalim y przeciętn ą ilość pojazdów m e­

chanicznych w roku 1930 na około 45.320, to zu-

. „ , 63.433.000

życie na 1 pojazd w ynosiło średnio - — — 4 5 .3 2 0

= 1.400 k g = około 1.905 litrów ,

nadm ieniam y przytem , że norm a am eryk ańsk a o k reśla roczne spożycie ben zy n y p rzez 1 sam o ­ chód na około 2.000 litrów .

P ro d u k cja b enzy n y m o to ro w e j3) p rz e d sta ­ w iała się w roku 1930 następująco:

3) Z a b e n z y n ę m o to r o w ą p r z y ję to 70% w y t w ó r c z o ­ ś c i b e n z y n y .

(10)

Str. 428 „PRZEMYSŁ NAFTOWY“ Zeszyt 19 E fektyw na produkcja benzyny i g a­

zoliny

możliwa produkcja benzyny, k tó ra w całości nadaje się do celów n a­

pędu

112.018 tonn

50.138 tonn łącznie mogło być do dyspozycji

bcnz. m otorow ej 162.156 tonn

P o w y ższa produkcja benzy n y m otorow ej po­

dzielona przez roczne spożycie jednego sam o­

chodu w w ysokości poprzednio obliczonej, p o ­ k ry w a zapotrzebow anie m ateriałó w napędow ych dla przeszło 115.000 pojazdów m echanicznych.

B iorąc pod uw agę obecną sytuację gospodarczą nie należy mieć nadzieji, ab y p rz y ro st pojazdów m echanicznych utrzy m ał się na poziomie roku poprzedniego.

W szy stk o zdaje się raczej w sk a z y w a ć na to, że w najbliższych latach obniżenie poziomu sto ­ p y życiow ej odbije się rów nież na używ aniu lo­

komocji sam ochodow ej, ham ując w głów nej m ie­

rze p rz y ro st p ry w a tn y ch pojazdów m echanicz­

nych. P rzy p u ść m y jednak, że poza w ym ianą stary c h i zniszczonych sam ochodów , taksów ek, w zględnie autobusów na nowe, fa k ty czn y p rz y ­ ro st roczny w yniesie 4.000 pojazdów . G d y b y ­ śm y znali dokładnie ilość pojazdów m echanicz­

nych, będących w tab o rze w ojskow ym , mogli­

byśm y ustalić z niejaką dozą dokładności, na w iele lat starc zy produkcja b en zy n y na p o k ry ­ cie w ew n ętrzn eg o zapotrzebow ania, p rz y nie­

zm ienionych oczyw iście w a ru n k ach w y d o b y cia ropy. W tej ostatnej m aterji zaznaczym y odrazu co następuje: P ro d u k cja ropy b y ła w roku 1930 najniższą od roku 1921. D alszego rozw oju sto ­ sunków w iertniczych p rzy kurczeniu się rynku w e w n ętrzn e g o i katastrofie eksp orto w ej nie m ożna przew idzieć. N ależy jednak w sk azać, jako n a fakt pocieszający na to, że w yd o b y cie ro p y za pierw sze 5 m iesięcy bieżącego roku było o około 1230 tonn m niejsze od w y doby cia za taki sam ok res roku 1930.

P o w ra c a ją c jednak do naszych poprzednich rozw ażań oszacow aliśm y daw niej roczne zapo­

trzebow anie ben zyny m otorow ej na p otrzeby rządu na 10% konsum cji w ew n ętrzn ej. P r z y ­ puściw szy co m oże być błędne, że ilość pojaz­

dów m echanicznych w ynosi rów nież 10% ogól­

nej ilości w o zó w zarejestro w an y ch , otrzy m am y (47.331 + 4.733) = 52.064 pojazdy m echaniczne, k tó re konsum ow ały benzynę w roku 1930.

Z w aży w szy , że w ty m że roku m ogliśm y po­

k ry ć zap otrzebow anie 115.000 pojazdów m echa­

nicznych — przeto m ianoby do czynienia w om a­

w ian y m okresie z nadm iarem benzy n y dla 62.936 pojazdów m echanicznych. P rzy jęliśm y w yżej, że w z ro st ilości pojazdów m echanicznych w y ra zi się rocznie cyfrą 4.000, co już raczej w yg ląd a na lekkom yślny optym izm . Z ostaw m y jednak tę cy frę dla dalszych naszych rozw ażań. O każe sie w ów czas, że ilość ben zy ny w e d łu g m ożliw o­

ści p rodukcyjnych z 1930 roku w y s ta rc z y dla po­

k ry c ia za p otrzeb ow ania m ateriałó w napędow ych aż do 1945 roku.

Jesteśm y po n aszych poprzednich ro z w a ż a ­ niach w m ożności ustalić, jakie czynniki w p ły ­

w a ją na w y so k o ść produkcji ben zy n y w zględnie benzy n y specjalnie m otorow ej. A w ięc p rz e- dew szy stkiem w y d o b y cie ropy. O znaczam y tę pozycję literą R. Z przerobionej ro p y (m ożna przy jąć, że p rak ty czn ie p rz eró b k a ro p y ró w n a się jej w ydobyciu) otrzym ujem y b enzynę drogą dystylacji norm alnej i rozkładow ej. W idzie­

liśm y w yżej, że m ożem y wj^dobyć w ten sposób 33% w przeliczeniu na ropę. A m ery k a uzyskuje n aw et do 45%. Jeżeli całą ropę będzie­

m y p rzerab iać w zak ładach odpow iednio u rz ą­

dzonych, m ożem y rów nież zbliżyć się do rezul­

tató w am erykańskich. N arazie p rak ty czn ie m oż­

na p rzy jąć dla naszych rafineryj 35%. D odajm y jeszcze, że w y do by cie b en zy n y jest zależne od jakości ropy. Im w ięcej rop m ałoparafinow ych, tern w ięcej otrzy m am y ben zy n y już z d ystylacji norm alnej. N azw ijm y p rocen t b en z y n y (norm al­

nej i krakow ej) w ropie B. P ra k ty c z n ie ustalono, że ilość ben zy n y m otorow ej stan ow i 70% ogółu benzyn. Ilość ta, — nazw ijm y ją M — jest w p ro st proporcjonalna do produkcji gazoliny, a ze w zględu na to, że produkcja ta m a tendencję do stałego w zrostu, przeto b enzy n y m otorow ej m oże by ć co raz w ięcej. O znaczm y spożycie 1 po­

jazdu m echanicznego p rzez S — obecnie w ynosi ono 1.400 kg ( = 1.4 tonny). M ożem y zatem za w sze określić, ile pojazdów m echanicznych obsłuży produkcja krajo w ej ben zy ny w edłu g

R B . M w zo ru

S . 1 0 .0 0 0 Jeżeli n. p. produkcja ro p y w ynosi 100.000 tonn, m ożem y obsłużyć

1 0 0 0 0 0 . 35 70

1 ,4 1 0 0 0 0 = 1 7 .5 0 0

pojazdów m echanicznych. Każde zatem 10.000 cy stern 10 tonnow ych ropy obsłuży 17.500 pojaz­

dów . P rz y dzisiejszej ilości środ kó w lokomocji m echanicznej pok ry je produkcja 30.000 cy stern rocznie całe zapotrzebow anie.

P o z a tern zw ró cić jeszcze m usim y uw agę na obecne tendencje w pro w ad zen ia silników, zu- ży tk ow ujący ch olej g azo w y , a w ięc ciężkie w ę ­ glow odory. T a tendencja stosow ania jako śro d k a napędow ego m ateriału lichszego i tańszego jest groźbą oczyw iście nietylko dla benzyny, lecz rów nież dla spirytusu. M am y w rażenie, że n ale­

żało b y ro z strzy g n ąć na dłu ższy okres czasu i w sposób zasadniczy, k tó ry środek n ap ęd ow y m a by ć w P olsce czynnie popierany, a k tó re po­

zostaw ić m am y na uboczu. P rz y istniejącym s ta ­ nie techniki jest utrzym anie produkcji oleju g azo ­ w ego na doty chczasow y m poziomie, p rz y rów no- czesnem pow iększeniu produkcji b enzyn drogą dystylacji rozkładow ej, zupełnie m ożliwe, tylko czy w ó w c zas am orty zacja urządzeń p rz ezn a­

czonych do pow iększenia produkcji b enzy n y nie okaże się iluzoryczną.

Od chwili pojaw ienia się ostrzeżeń o m ogącym nastąpić niedoborze ben zy ny i tro sk o jej z a s tą ­ pienie nam iastkam i, p rzem y sł sam szukał spo­

sobów pow iększenia produkcji lekkich w ęg lo w o ­ dorów . P rzed sięw zięte przez p rzem y sł kroki ok azały się celow e, plany zrealizow ane, a o b aw y o brak ben zy n y zo stały usunięte. O czyw iście za­

stanaw ianie się w pow ażnej prasie i p rzez po­

Cytaty

Powiązane dokumenty

staci fal kulistych oraz, że na granicy dwóch ośrodków o różnych własnościach sprężystych w ystępują zjawiska załam yw ania się, absorbcji i odbicia się

Robert Schwarz Bezugspreis Zloty 90-—

z ropą próbka płuczki próbka płuczki.. jakościow o

Na podstaw ie tych dat przyjęto następujące dw a skrajne przebiegi za w arto ści gazu na bliskie praw dy, a rów no­.. cześnie n adające się do rozw ażań

róbczych; przydzielone kontyngenty nie mogą.. być przenoszone na inne przedsiębiorstwa ani też organizacje, z wyjątkiem kontyngentów, nie przekraczających dla

szkód. By pompowanie mogło znaleźć w Borysławiu szersze zastosowanie, musimy rozwiązać technicznie sprawę usunięcia parafiny z pompy. Mulenie bowiem, przy

dów Naftowych om aw ia szczegółow o p.. Autor ośw iadcza się za sko- mercjolizowaniem przedsiębiorstw państw ow ych i stw ierdza na w stępie że ustalenie zasad

runku i uchwalono zwrócić się do wszystkich członków Komitetu o wyrażenie opinji oraz opracowanie wniosków które po uzgodnieniu przez Polski Komitet Wiertniczy