Ne 3 (53)
Wydawca:
Stowarzyszenie „Gospoda Polska
Redakcja i Rdministracja:
5, Gluhaya Str. Harbin
marzec 1934 roku Rok
i japoński odiWarzają role bohaterskie.
/
T R E Ś Ć N U M E R U .
St.
1. Czerń były i są Związki S trz e le c k ie ... ... 1.
2. „Szu— cha]“. W lesnem morzu Manclżurji, Por. Z. Krosnowski 3. „Das geschaeft mit Polen“ (c. cl.) W . Sielski ... 8.
4. Wśród Stepów Mongolji (c. cl.) A. ian ta-P o łczyń ski...10.
5. Cesarzowa Cy-Si i ostatnie clni dynastji Mandżurskie] F. A r k i n ... 12.
6. Obchód rocznicy tragiczne] śmierci A. p. Żwirko i W i g u r y ...15.
7. K r o n i k a ... ic
P R O S IM Y O U R E G U L O W A N IE N A L E Ż N O Ś C I Z A P R E N U M E R A T Ę . W P O L S C E — należność p ro s im y w p ła ca ć na nasze k o n to czekow e w
N- 191790. P .K .O .
Z A G R A N IC Z N Y C H I Z A M IE J S C O W Y C H p re n u m e ra to ró w p ro s im y o uiszczenie n a le ż ności cze kam i, w y s ta w ia n e m i n a ,,D a le k i W s c h ó d “ i p rz e s y ła n e m i w lis ta c h p oleco n ych . M IE J S C O W Y C H P R E N U M E R A T O R Ó W p ro s im y w p ła ca ć należność naszemu in k a s a to -
Warunki pernumeraty „Dalekiego Wschodu“
W H A R B IN IE , miesięcz. — doi. m. 0.G0 kw artalnie— « « 1.50
rocznie — « « G.00
W C H IN A C H , kw art.— doi. srebr. 1.50 półrocz.— « « 3.00
rocznie — « « G.00
W POLSCE,
kwart. — zł. p. 4.00 półrocz. — « « 8.00 rocznie — « « 15.00
W IN N Y C H K R A J A C H , kwart. doi. ain 0.5 o półrocz.— « « x oo rocznie — « « 2 .00 N u m e r k o n ta P .K .O .— 191790.
Ns 3 (53) marzec 1934 roku Rok IV
DfcLEKT
Wydawca:
Stowarzyszenie „Gospoda Polska“
Redakcja i Administracja:
5, Gluhaya Str. Harbin
C ZEM B Y Ł Y I SĄ Z W IĄ Z K I S T R Z E L E C K IE . K ie d y po k rw a w e m s tłu m ie n iu p o w s ta
n ia styczn io w e g o i po b a rb a rz y ń s k ic h r e p re s ja c h , stosow anych przez rz ą d c a rs k i w o bec^ ty c h , k tó r z y p o r w a li się „z m o ty k ą na sło ń ce “ , cisza c m e n ta rn a zalegta n iw ę p o lit y c z n e j m y ś li p o ls k ie j, zdaw ało się, że n a ró d , p r z y k u ty p o tr ó jn e m i k a jd a n a m i n ie w o li do ry d w a n u p o tę żn ych najeźdźców , nie zdobędzie się w ię c e j na żaden czyn o rę ż n y . T y lk o w n ie k tó ry c h dom ach, o w ia n y c h duchem b o h a te rs k ie g o eposu p o w sta ń , tw o r z y ła się, pośród łez i w e stch n ie ń , około m in io n y c h b o jó w legenda, p rz e k a z y w a n a prze z u c z e s tn ik ó w lu b ś w ia d k ó w w yd a rze ń , pod pieczęcią ta je m n ic y i n ie le d w ie szep
tem , dzieciom w s łu c h u ją c y m się w epizody w a lk i o wToJność. S połeczeństw o, p rz y g n ie
cione b rze m ie n ie m u c is k u , w o lb rz y m ie j sw7e j w ię kszo ści, w7y rz e k ło się o rlic h w z lo tó w i z a s tą p iw s z y m y ś l o o rę żn e j w alce ideą p ra c y o rg a n ic z n e j, s tłu m iło w7 sobie w s z e l
k ie tę s k n o ty , bóle i n a d zie je .
P rze z p ó ł w ie k u aż do w ie lk ie j w7o jn y ś w ia to w e j, t r w a ł okres „ p o z y ty w n e j“ i tr z e ź w e j" p ra c y o rg a n ic z n e j n a ro d u , w tło czo n e g o przem ocą w ra m y trze ch w ro g ic h organizm ów 7 p a ń s tw o w y c h . Lecz poza zaborem a u s trja c k im , gdzie lu d n o ść p o lska u z y s k a ła , d z ię k i grze n a ro d o w y c h p rz e c i
w ie ń s tw , ro z s z a rp u ją c y c h od w n ę trz a p a ń stw o H a b s b u rg ó w , pew ne acz nieznaczne p ra w a , n a ró d nasz t r a c ił w dw7óch pozosta
ły c h zaborach, n a s k u te k słabości sw7ego po
k o jo w e g o chociaż obronnego fr o n tu , je d n ą p o z y c ję za d ru g ą . Coraz g ro ź n ie js z ą sta w a ła się zwłaszcza s y tu a c ja w zaborze r o s y js k im , gdzie społeczeństwo, ja k g d y b y nie pom nąc zaborczej r o li c a r a tu ,' dało się w w ię kszo ści uw ieść, z p o czą tkie m bieżącego stu le c ia , zw o d niczym i oszukańczym hasłom im p o rto w a n e g o z R o s ji p a n s la w iz m u . N a
w e t wówczas, g d y ro z p a liła się pożoga w o jn y na D a le k im W schodzie i g d y ra żo n y gro m e m k lę s k i i r e w o lu c ji za d rża ł w sw ych posadach ko lo s r o s y js k i, n a ró d nasz na sa m o d zie ln y w y s iłe k zbiorow 7y zdobyć się nie u m ia ł; t y lk o n ie lic z n a O rg a n iz a c ja B o jo w a , s k u p ia ją c a w swem g ro n ie n a jb a r- d/.ej o fia rn e je d n o s tk i z pośród ro b o tn ik ó w i m ło d zie ży a k a d e m ic k ie j, sam otna i odsob- n io n a w sw7ym p o ry w ie b o h a te rs k im , rz u c iła w7yzw a n ie p otę żn em u n a je źd źcy i krw 7ią O k rz e jó w i M ir e c k ic h w y p is a ła na sw ym sztandarze n ie p rz e d a w n io n e hasło N ie p o d - le g ło ści. N a czele ow7e j g ru p y „sza le ń có w “
s ta ł ju ż w ów czas J ó z e f P iłs u d s k i, budzący czynem sw oim P o lskę do z m a rtw y c h w s ta n ia . I chociaż na ra zie w y s iłk i b o h a te rs k ie b o jo w có w re z u lta tó w n a ty c h m ia s to w y c h nie d a ły , to je d n a k z ia rn o w7a ik i zostało za sia ne, a nad ro z d a rtą i pogrążoną w u c is k u P o ls k ą z a ja ś n ia ł znow u w ca łym b la s k u s z ta n d a r h o n o ru narodow ego, d z ie rż o n y o d tą d d u m n ie w7 d ło n ia c h p rzyszłe g o W odza.
S y g n a ł do w a lk i b y ł d an y. T e ra z n a leżało ją p rz y g o to w a ć i u ją ć W7 ra m y o rg a n iz a c ji, o rg a n iz u ją c e j lu d z i ró ż n y c h p rze - ko n a ń p o lity c z n y c h . P rz y s z łą w a lk ę z b r o j
ną trz e b a b y ło oprzeć na m etodzie, u m o ż li
w ia ją c e j o sią g n ię cie zam ierzonego celu. J ó zef P iłs u d s k i n ie o d d a w a ł się złu d ze n io m . W ie d z ia ł, że w7a lk a re w o lu c y jn a do celu nie d o p ro w a d zi, że nieodzowmą d la o sta tecznej ro z p ra w y będzie s iła w o js k o w a , rzucona na szalę d z ie jo w y c h w y p a d k ó w .
W ie d z ia ł że p rz e z w y c ię ż y ć m u si w sa
mem społeczeństw ie n ie w ia rę w w łasne s i
ły i fa ta lis ty c z n e p rze są d y o n ie zw ycię żo - ności najeźdźców . G e n ja ln ą swą in t u ic ją p rz e w id z ia ł w y b u c h w o jn y , k tó r ą na zie m ia ch p o ls k ic h toczyć będą p o w a śn ie n i m ię d zy sobą z a b o rcy: nie chcąc zaś dopuś-
St. 2
cić do tego, b y żo łn ie rze polscy, przem ocą p rz e b ra n i we w ro g ie m u n d u ry p a ń s tw za
b orczych, p rz e le w a li w w a lk a c h b ra to b ó j
czych k re w , s k ła d a ją c h e k a to m b y o fia r w y łą c z n ie i je d y n ie za cudzą spraw ę, p o s ta n o w ił p rz y g o to w a ć i w y k s z ta łc ić k a d ry d la p rz y s z łe j sa m o d zie ln e j a r m ji p o ls k ie j, n a tc h n ą ć je duchem o fia rn o ś c i i m ęstw a.
T a k p o w s ta ł w r. 1908, na te re n ie d a w n e j G a lic ji, Z w ią z e k W a lk i C z yn n e j, o rg a n iz a c ja ta jn a o c h a ra k te rz e s z k o ły w o js k o w e j.
B io rą c pod uwagę b ra k zasobów p ie n ię ż n y c h i b ro n i oraz k o n s p ira c y jn e w a r u n k i p ra c y Z w ią z k u W a lk i C zyn n e j, z n ie z m ie rn y m p o d ziw em sp og lą d a m y dziś na re z u lta ty , k tó ry c h o sią g n ię cie powszech- n ie w y d a w a ło się podówczas n ie m o ż liw o ś cią. J e d n a k w b re w „trz e ź w e m u “ ' ra c h u n k o w i rozsądku, w b re w „m ę d rc a s z k ie łk u i o k u “ , w ia ra , zapal i s iln a w o la K o m e n d a n ta oraz je g o w s p ó łp ra c o w n ik ó w p o t r a f iły d o p ią ć zam ierzonego celu. W k r ó tk im cza
sie o rg a n iz a c ja , zapoczątkow ana we L w o w ie , gęstą siecią p o k r y ła c a 1 ą G a lic je , p rz e n ik a ją c do in n y c h zaborów oraz do k o lo n ji p o ls k ic h , zwłaszcza a k a d e m ic k ic h , ro z s ia n y c h w m ia sta ch ro s y js k ic h i zachod
n io e u ro p e js k ic h . W G a lic ji, gdzie s p rz y ja ją c e w a r u n k i p o lity c z n e n a s k u te k za ostrza jącego się w cią ż z a ta rg u a u s tro -ro s y js k ie - go u m o ż liw iły niebaw em le g a liz a c ję Z w ią z k u W a lk i C zyn n e j, noszącego odtąd o f ic ja l
ną nazwę Z w ią z k u S trze le ckie g o , p ra ca w o js k o w a c z y n iła coraz w iększe p ostę p y, z n a jd u ją c w y ra z w ćw icze n ia ch ta k ty c z n ych , nauce s trz e la n ia , i s ta ły c h w y k ła dach z p rz e d m io tó w , w chodzących w za
k re s w y k s z ta łc e n ia w o jsko w e g o . T u o d b y w a ły się doroczne i — m im o le g a liz a c ji Z w ią zk u S t r z e le c k i e g o— ko n sp i r a cy j n e z ja z d y Z w ią z k u W a lk i C zyn e j. T u o d b y w a ły się w a k a c y jn e k u rs y w o jsko w e , w k tó ry c h u d z ia ł b r a li w yzn a cze n i rozkazem K o m e n d y s trz e lc y z ró żn ych o rg a n iz a c y j, ro z s ia n ych po zie m ia ch p o ls k ic h i za g ra n icą . S tą d w y s y ła n o na w s z y s tk ie s tro n y e m i- s a rju szó w i in s tru k to ró w , k tó r z y m ie li w y ko na ć sp e cja ln e i często p o u fn e zadania o rg a n iz a c y jn e . T o też ze w zględów k o n s p i
r a c y jn y c h w szyscy czło n ko w ie Z w ią z k u n a z y w a li się m ię d z y sobą p seudonim am i.
W p o c z ą tk o w y m k o n s p ira c y jn y m o k re sie p ra c y na te re n ie G a lic ji zbierano się w p r y w a tn y c h m ieszkaniach, p rzycze m je d n o
s tk ą szko ln ą b y ła sekcja, s k ła d a ją c a się z sześciu do ośm iu czło n ków . Ć w iczenia w
te re n ie o d b yw a n o wr godzinach nocn ych lu b p o ra n n y c h ; o oznaczonej g o d zin ie z ja w ia li się w ja k im ś o b ra n y m p u n k c ie , poza o b rę b e m m ia sta , czło n ko w ie Z w ią z k u , po k ilk a s e k c ji lu b p lu to n ó w razem , w szyscy p rze w a żn ie w s tro ja c h s p o rto w y c h ,—poczem n a s tę p o w a ł odm arsz w b a rd z ie j odludne m ie jsca , gdzie o d b yw a n o m u s z trę fo r m a l
ną i ćw iczono się w ty r a lje r c e ; czasem n a w e t p rzyn oszo n o z sobą ro z e b ra n y na części k a ra b in , k t ó r y p o te m w zaroślach
skła d an o , a by ć w ic z y ć się w s trz e la n iu . G d y n a s tą p iła le g a liz a c ja , czło n k o w ie Z w ią z k u w dość s z y b k i em te m p ie po s p ra w ia li sobie m u n d u ry szaro-siw ego k o lo ru oraz m a c ie jó w k i z o rz e łk ie m . W y k ła d y od
b y w a ły się w lo k a la c h na te n cel p rze zn a czonych, w y n a ję ty c h lu b o d stą p io n ych przez zarząd g m in y lu b szko ły. P ra c a zo
s ta ła u ję tą w fo rm y b a rd z ie j m etodyczne.
C zło n ko w ie Z w ią z k u p rz e c h o d z ili k u rs p o d o fic e rs k i i o fic e rs k i. Z a koń cze n ie m każde
go k u rs u b y ły egzam iny te ore tyczn e i p ra k ty c z n e . W każdą n ie d zie lę o d b y w a ły się ćw icze n ia p ra k ty c z n e w te re n ie lu b s trz e la n iu .
I)o Z w ią z k u S trze le ckie g o , k t ó r y z k a ż d y m dniem ró s ł w siłę i znaczenie, za
częły zb liża ć się in n e ugrupow ania- o c h a ra k te rz e p o k re w n y m , w p ie rw s z y m zaś rzędzie D ru ż y n y S trz e le c k ie ; coraz częściej obie o rg a n iz a c je o d b y w a ły w spólne ćw icze n ia ; w reszcie u k a z a ły się re g u la m in y i p o d rę c z n ik i w o jsko w e , w ydane w spólnern s ta ra n ie m obu g ru p .
P r z y k ła d m ło d z ie ż y p o d z ia ła ł ró w n ie ż i na pewne s fe ry starszego społeczeństw a, k tó re w o b liczu zgęszczających się c h m u r na h oryzon cie p o lity c z n y m u tw o r z y ły K o m is ję S k o n fe d e ro w a n y c h S tro n n ic tw ' N ie podległościowcy ch, d a ją cą p rz y s z ły m K a d ro m L e g io n ó w o pa rcie p o lity c z n e i m o ż li
wość z b ie ra n ia zasobów p ie n ię ż n y c h na ce
le w o js k o w e .
K o m is ja S ko n fe d e ro w a n ych S tro n n c tw N ie p o d le g ło ś c io w y c h z a tw ie rd z iła Jó ze fa P iłs u d s k ie g o ja k o N aczelnego K o m e n d a n ta obu o rg a n iz a c y j w o js k o w y c h . K o m e n d a n t, na k tó ry m spoczyw ał c a ły ciężar p ra c y i o d p o w ie d zia ln o ści w ówczesnych n ie z m ie r
n ie z a w iły c h i tru d n y c h w a ru n k a c h p o li
ty c z n y c h , p rz e c z u w a ją c zb liże n ie się wro j- n y m ię d zy R o sją a dw om a p o zo sta łym i za
b o rc a m i i licząc się z n ie m o żliw o ścią je d noczesnego p ro w a d ze n ia w a l k i p rz e c iw w s z y s tk im trz e m najeźdźcom w y b r a ł z ła t wo z ro z u m ia ły c h w zględów t a k t y k i p o li-
Por. Z. KROSNOWSKI. Mandżurja.
5?S Z U C H A J '4 Przedruk zastrzeżony^
W LEŚNEWi M O R Z U M A N D Ż U R J I.
1.
Kontrasty w przyrodzie.
Jedyny w swoim rodzaju kraj, w którym licznie reprezen
towana roślina północy w połą
czeniu z lianami i drzewem wi- nogronowem sprawia wrażenie puszczy podzwrotnikowej; palma aralia, orzech grecki, drzewo korkowe i mandżurski jesion czynią te olbrzymie lasy tajem- niczemi i niezwykle pięknemi.
Temu różnorodnemu światu roślinnemu nie ustępuje świat zwierzęcy, w którym odok przed
stawiciela skrajnej północ}7— so
ski kret i jenot (gatunek dzikie
go psa).
Jakkolwiek różnorodność wa
runków klim atu i roslimosci zdaje się sama wskazywać na znaczniej
szą rozmaitość w swiecie zwierzę
cym, to jednak zwierzostan Man- dżurji z jego licznemi odmianami może zadziwić swemi osobliwoś
ciami i kontrastami najbardziej wymagającego badacza fauny.
Nie mam zamiaru ani preten
sji napisania rozprawy naukowej o tutejszej faunie, chcę się jedy
nie podzielić z czytelnikiem spo
strzeżeniami, jakie z zamiłowania do strzelby i przyrody poczyni
łem sarn; korzystam również z bola, spotykamy największego opowiadań myśliwych i łowców, drapieżnika południowej Azji-tyg- a zwłaszcza takiego znawcy tu- rvsa; obok przedstawicielki naj- tejszej fauny, jak Bajko w, który bardziej Zachodniej Europy, lata- udzielił mi wielu ciekawych
jącej myszy, znajduje się japoń- wskazówek i kilku zdjęć fotogra-
ficznych. W niniejszym szkicu ograniczę się jedynie do niezbęd
nego, krótkiego w ogólnych za
rysach opisu Mandżurji, jej ob
s z a r ó w łowieckich, życia łow
czych plemion, by następnie przystąpić do właściwego celu mych artykułów, opisu n iektó
rych osobliwości ze świata zw ie
rzęcego, tak mało znanego nam kraju, starając się przytem w miarę możliwości dać maximum wiadomości o charakterze, życiu, sposobie tropienia, polowaniu i hodowli niektórych przedstawi
cieli fauny miejscowej.
I I .
Lasy, ludzie i zwierzęta.
Łowiectwo jest najstarszem zajęciem człowieka i od czasów najdawniejszych dawało mu moż-
ty c z n e j drogę w a lk i k o le jn e j; n ależa ło n a p rz ó d ro z p ra w ić się z R o s ją ,—pod k tó r e j u c is k ie m zn a jd o w a ła się n a jw ię k s z a część naszego n a ro d u —o d k ła d a ją c na p ó ź n ie js z y czas w a lk ę z N ie m c a m i i A u s trją . R zeczy
w isto ść, ja k to w y k a z a ły w y p a d k i p ó ź n ie j
sze, p rz y z n a ła c a łk o w itą słuszność p la no m , p o w z ię ty m przez K o m e n ta n ta .
G d y w s ie rp n iu 1914 ro k u w~ p rz e d z ie li w y b u c h u w o jn y n a s tą p iła m o b iliz a c ja Z w ią z k ó w S trz e le c k ic h , zarządzona na ro z kaz K o m e n d a n ta , zewsząd p o czę ły n a p ły wać do O le a n d ró w K ra k o w s k ic h o rg a n iz a cje strze le ckie . W p o je d y n k ę lub g ru p a m i p r z y b y w a li S trz e lc y ró w n ie ż z z a g ra n ic y i z poza fr o n t u ro s y js k ie g o . A g d y pod w p ły w e m n a s tro ju i zapału, pan u ją ce go w ś ró d S trze lcó w , p o czę li zgłaszać się lic z n i o ch o tn icy k tó r z y c h c ie li w a lczyć pod w ła s n y m p o ls k im szta nd a re m i za w ła sn ą , a nie obcą spraw ę, wówczas u tw o rz o n e zo
s ta ły pod wodzą Jó ze fa P iłs u d s k ie g o L e - g jo n y P o ls k ie , w śró d k tó ry c h S trz e lc y o d e g ra li ro lę k ie ru ją c ą .
W ym a rsze m K o m p a n j i K a d ro w e j z K ra k o w a w d n iu 6 s ie rp n ia 1914 ro k u , za k tó r ą w k ró tc e p o d ą ż y ły na pole w a lk i d a l
sze fa la n g i L e g jo n ó w , rozpoczął się okre s cię ż k ic h i z w y c ię s k ic h w a lk , u w ie ń czo n ych zdobyciem n ie p o d le g ło ści i zjednoczeniem P o ls k i.
Wbrew bierności społeczeństwa, w ąt
piącego w skuteczność sa m o d zie ln ych w y s iłk ó w n a ro d u , w b re w n ie u d a ły m s ta ra n io m n ie k tó ry c h s fe r, p ra g n ą c y c h o g ra n ic z y ć sam odzielność L e g jo n ó w i w yzn a czyć im cele, za kre ślo ne na m ia rę c h w iio w y c li i n ie ś m ia ły c h k o m b in a c ji p o lity c z n y c h , k r w a w y i o fia r n y t r u d ż o łn ie rz a p o lskie g o , w a l
czącego o w olność O jc z y z n y p rz e c iw R o s ji a w d alszym ro z w o ju zdarzeń p rz e c iw N iem com i A u s t r ji, p o s ta w ił sp ra w ę p o l
ską n ie o d w o ła ln ie na p o rz ą d k u d z ie n n y m w ie lk ic h sp ra w m ię d z y n a ro d o w e j w a g i, ro z s trz y g n ię ty c h o state cznie przez w o jn ę ś w ia to w ą .
S p e łn io n y został cel n a cze ln y Z w ią z ków S trz e le c k ic h : w skrzeszenie z je d n o czo n e j i w o ln e j P o ls k i. Z iś c i! się r y c e r s k i
„se n o szpadzie“ . O d tą d , w osw obodzonym ju ż z p ę t n ie w o li narodzie, coraz tłu m n ie j s k u p ia ją się nowe p o k o le n ia m ło d zie ży p o l
s k ie j pod s z ta n d a ra m i Z w ią z k ó w S trz e le c k ic h , szerząc pośród społeczeństw a zasady k a rn o ś c i i d y s c y p lin y . I ja k wówczas, g d y P o lska , ro z d a rta na zabory, k r w a w iła się pod sto p a m i b ru ta ln y c h najeźdźców , Z w ią z k i S trz e le c k ie b y ły a w a n g a rd ą n a ro d o w e go ducha, ta k i dziś, w sw ym n ie p rz e rw a n y m m arszu n ap rzó d , kro czą one w p ie r w szym szeregu ty c h , k tó r z y pod naczelnem i m ą d re m k ie ro w n ic tw e m W o d za wznoszą gmach w ie lk o m o c a rs tw o w e j p o tę g i O jc z y z n y .
St. 4
ność egzystencji. Człowiek pier
wotny musiał prowadzić nieus
tanne walki jeszcze z olbrz37ma- mi ^poki anty— dyluwjalnej, zdo
bywając swe prawo do bytu. Ta wieczna walka o prawo do ż3rcia zahartowała go, a wynalazczość jego umysłu ułatwiła mu zwy
cięstwo w zapasach z otaczającą przyrodą.
Dziś polowanie, jako sport lub rozryw ka jest dostępne nao- gół tylko ludziom zamoż^mi, względnie nielicznym jednost
kom, które los zarzucił w kraje obfitujące w zwierzynę.
Dla wielu różnorodnych plemion koczowniczych, prowa
dzących D3*t półdziki, łowiectwo jest, jak za czasów pierwotnych, jedynem źródłem zaspokojenia najniezbędniejszych potrzeb ży- ciow3?ch. Łowiectwo jeszcze w czasach dzisiejszych jest źródłem egzystencji dla wielu miljonów ludzi, zarówno dla półdzikich plemion, jak i dla tych, co osią
gnęły już względny poziom roz
woju kulturalnego. Postępująca wciąż naprzód cywilizacja i
wzrost ludności potęguje niszcze
nie lasów, co zmniejsza w znacz- nym stopniu tereny łowieckie.
Niedaleki jest już ten czas, gdy wspomnienia o zwierzętach pozostaną tylko w pieczołowicie chronionych ogrodach zeologicz- n3'ch i muzeach.
W Europie terenów łowie
ckich w pełr.em słowa tego zna
czeniu już nie pozostało. Mand- żurja jest jednym z nielicznych terenów, gdzie zachowaty się jeszcze dziewicze lasy, obfitujące wr różnorodne zwierzęta drapież
ne i futerkowe, ale i tu pestępu-
jące w szybkim tęmpie osadnict
wo zmniejsza tereny łowieckie i w bliskiej przyszłości zaginie zwierz i ptak.
I dzisiaj jeszcze głównem zajęciem tubylczych wygasają
cych plemion mandżurskich jest łowiectwo. Jakkolwiek wzrasta
jący napływ ludności chińskiej powoduje asymilację tubylców i powoli zmienia ich w rolników, to jednak nawet zasymilowany mandżur woli swobodne życie w puszczach leśnych i w okresie
wolnym od swych zajęć na roli wiern3' tradycjom swych przod
ków,zapuszcza się do odwiecznych borów, by tam porozstawiać sid
ła na zwierza lub ptaka.
Mandżur nigdy bez potrzeby nie wyrąbuje drzew, a tembain
dziej nie pali lasów, jak to czyni, napływowa ludność chińska, któ
ra toporem i ogniem ogałaca przestrzenie z drzew i nawet krzaków. To też w szybkim tem
pie topnieją lasy, które jeszcze do niedawna pokrywały więk
szość przestrzeni Mandżurji.
Po słvnnem „Szu-Chaj“ we Wschodniej Mandżurji, co w ję
zyku chińskim oznacza leśne morze, pozostała nieznaczna część wzdłuż górn37ch dopływów rz.
Sungari (prowincja Giryńska).
Tu zachował się wiekowy cedr, którego nie dosięgła piła .Tu nie dotarła jeszcze chciwa ręka ludz
ka i zwierz dziki, jak za owych czasów wszechwładnie panuje.
Tutaj w cieniach olbrzyma leśnego poluje soból na wiewiórkę; bury niedźwiedź niszczt7 roje leśnych, pszczół; w gąszczach dzikich winogron czyha na kozh7 i sarny chciwy ryś; skrada się za jele
niem i łosiem zwinna i szybka, jak ptak pantera; w ponurych cedrowych lasach czatuje na dzi
ki wszechwładca puszczy— t3’g- rys.
W tych pierwotnych lasach zachowała się jeszcze fauna i flo
ra kontrastujących ze sobą k li
matów, północnego i podzwrot
nikowego. Leśne te obszary przy
pominające swym gąszczem i rozmiarami dziewicze lasy Połud
niowej Ameryki ciągną się na przestrzeni setek kilometrów we Wschodniej i Południowo-Wschód niej Mandżurji, pokrywając wzgó
rza i doliny zapełnione zwierzem.
I I I .
Ludzkie osiedla wśród leśnego morza.
Największym na teren io Mandżurji jest obszar łowiecki:
zwany wschodnim, wynoszący 80' tys. kim. kw., odgraniczon37 z północy i północnego— zachodu rz. Sungari, ze wschodu rz. Us- suri i jeziorem Han^a. Przestrzeń ta pokryta jest najbardziej dzie- wiczemi lasami o najróżnorodniej
szych drzeczach i wijących się egzotycznych roślinach. W gó
rzystych miejscowościach tego wschodniego obszaru przeważa drzewo iglaste, cedr, jodła, cis p
Tajga mandżurska w zimie.
S t . í
pichta, w Jasach zaś mieszanych, dąb, brzoza, klcn, jesień, topola, osika, wiąz, lipa, dzikie grusze, brzoskwinie, jabh nie i wiśnie, często owinięte lianami i dzikim winogradem. Kwitnące rośliny, jak bez biały i czerwony, akacje, jaśmin, lii je, kcnwalje, crchideje, irys}.' i rodedendreny nadają, szczególnie wiosną i latem, cu
downy kek ryt tym lasom.
Srcdkiem k< munikacji w tych puszczach są jedynie wyż
łobienia górskich pc tc ko w i rze
czek, względnie ścieżki łowców idąc któremi często się spotyka
szczy tygrysa chińską kapliczkę, zrobioną z drzewa llib nieciosa- nego kamienia zwaną po chińsku
„miao“. Znajdująca się przy kap
liczce tabliczka głosić: „Przecho
dniu, zatrzymaj się. Zapal świecę i znów' do Wielkiego Ducha tych gór i lasów modlitwę i nie bój się zlej śmiersic nośnej mocy.
Wszechwładny pan tei okolicy był w miejscowości... „Wędrow
ny chunchuz, czy też myśliwy;
zatrzyma się, klęknie, zmówi modlitwę, złeży ofiarę w postaci kawałeczka szmatki, którą za
wiesi na gałęzi tuż rosnącego obok drzewa cedrowego i rusza w dalszą drogę w nadziei, że nie stanie się ofiarą wszechladcy puszczy.
Przeprowadzona przez ten niezmierzony lesisty obszar ko
lej Chińskc-Wschodnia udostęp
niła teren naphw cw i ludności, która w znacznym stopniu prze
rzedziła lasy, zwane engiś przez tubylczą ludność „S zu-C haj“.
Dziś co prawda, są jeszcze nie
dostępne las}’, gdzie ostatki m and żurów, o raz n a p 1 y w o w i chińczycy i koreańczycy upra
wiają łowiectwo, ale za lat trzy- dzieście te cudne „Szu-Chaj“
przejdzie do wspomnień ludo
wych.
W tych leśnych przestrze
niach miniaturową nędzną cha
łupkę zwaną fanzą skleja sobie chińczyk-łowca z kilku brewien cedrowych; otwór wyżłobiony, ze strony południowej, zaklejo
ny przetłuszczonym papierem służy za okno; kilką skleconych desek, poruszających się na skó
rzanych zawiasach, z a s t ę p u j e drzwi; dach spadzisty sporządzo
ny jest z kory cedrowej, przyt
wierdzonej żerdzią. Miejsce, ob
rane pod fanzę, znajduje się przeważnie w lesie cedrowym, u brzegu górskiego strumyka, na tle malowniczego, krajobra
zu. u- podnóża góry lub skały, która ją chroni przed chłód nem i polno cn o-za c h od n i em i w i a t ram i.
Wewnętrzne ubogie urządzenie fanzy składa się z jednego kanu, zbudowanego naprzeciw drzwi wejściowych z kamienia niecio- sanego a rozliczonego na 3-4 osoby. Na noc zasłany skórami kan służy do spania. W kanie wmurowany jest kociołek, pod którym znajduje się palenisko.
W z d 1 u ż kana, zygzakiem przeprowadzony jest komin, któ
ry jest zrobiony z wyżłobionego drzewa wylenionego wewnątrz gliną. Obok kana leżą na półecz
kach niezbędne do jedzenia na
czynia, oraz sól i zapałki. Na wyżej umieszczonej półce znaj
dują się narzędzia do sporządza
nia różnorodnych pułapek i po
trzasków, jak topór, różne dłu
ta, młotek, pila noże i t. p. W oddzielnym miejscu pudełko z nićmi, igłą, nożyczkami, szydłem
i dra twą.
Nad ścianą przy kanie wisi prymitywny kalendarz łowcy.
Jest to kombinacja z trzydzies
tu różnej wielkości pałeczek, z dzikiej gruszy w formie linijek, przewleczonych przez szpagat, zawieszony na rozpostartej na ścianie skórze zwierzęcej. Każdy dzień kończy łowca przesunię
ciem jednej pałeczki; na krań
cowej zaś oznacza minione mie
siące karbami. Długie zimowe wieczory oświeca fanzę kopcąca lampa w kształcie kawałka gli- nianege garnka, napełnionego tłuszczem lub łojem zwierzęcym, w który wetknięty jest knot bawełniany. W jednym z rogów fanzy stoi kilka wyżłobionych pni, napełnionych zapasami zi
mowymi, jak mąka, solone jarzy
ny i tłuszcze.
O ile fanza jest miejscem stałego zamieszkania łowcy, to sadzi on wokoło niej trochę wa
rzyw, a zwłaszcza czosnek, ce
bulę, rzodkiewkę, kapustę i ty toń. Czystość koło fanzy jest pieczołowicie utrzymana, śnieg zgrzebany i ścieżki podmiecione.
W oddaleniu kilku kroków od fanzy znajduje się malutki śpich- lerz, w którym przechowują się narzędzia łowieckie, jak pułapki, potrzaski, siecie i kosze plecio
ne ze skóry drzewnej, któremi
Miao. Chińska Kapliczka, wystawiona na część wtadcy puszczy.
wzniesioną na c/ęsć władcy pu-
St. 6
łowca znosi złowioną zwierzynę, odbywając codziennie uciążliwy przegląd licznie rozstawionych pułapek.
Po przyniesieniu zdobycz}/
do swej fanz}/ łowca zdejmuje skórę ze zwierza suszy ją, a na
stępnie przechowuje w specjal
nej kryjówce, których kilka roz
mieści! w dziuplach drzew, w odległości do dwóch kilometrów od swej fanzy. W obawie przed kradzieżą łowca nie pozostawia śladów na śniegu i idzie do swej kryjów ki po wierzchołkach kamieni lub po grzbietach zwa
lonych pni drzewnych. Mięso przeznaczone jest na wyżywienie mieszkańca fanzy, oraz na po
karm dla psów. i bywa przecho
wywane w wyżłobionych pniach, zaopatrzonych pzykrywkami z deszcz ulek dla ochrony przed myszami i różnymi szkodnikami.
W niewielkiej odległości od fanzy łowca chiński zasiewa zwykle trochę maku-, z którego sporządza dla swej własnej po
trzeby opium. Nie nadużywa jednak tego narkotyku, gdyż
wie, że nadmierne jego użycie osłabia go, co grozi mu niebez
pieczeństwem w jego samotnoś
ci. Lubi jednak on czasami, zwłaszcza po powrocie z uciążli
wych łowów, oddać się zapom
nieniu w czadzie dvmu narko
tycznego i pogłębić się w słod
kim śnie, przenosząc się w świat marzeń. W tedy widzi siebie w dalekiej ojczyźnie w otoczeniu swej rodziny. Ongiś jego marze
nia zostania bogatym kupcem nie ziściły się i tylko te senne zostały mu marzenia, które wy
nagradzają go za ciężka pracę i nielitościwą rzeczywistość.
Każda z. takich fanz ma swoją nazwę „sobola dolina“
„mała“ „duża“ i t. p. Niejedna z nich, od starości porosła mchem, daje przytułek samotnemu star
cowi, który spędza w niej osta
tek swego życia, uprawiając ło
wiectwo tylko dla swego wyży
wienia, w oczekiwaniu śmierci.
Gdy umrze, nie będzie nikogo, kto by go mógł pochować; ciało jego pożrą zwierzęta, i rozrzucą kości po lesnem morzu „Szu- C haj“.
I V
Prawa puszczy.
Nieraz fanzę zamieszkuje 3-4 łowców chińskich, z których każdy zajmuje się łowieniem we
dług swego upodobania. Jeden łowi grubego zwierza przy po
mocy licznie wykopanych jam, drugi nastawia pułapki na zwie
rzęta futerkowe, trzeci chwyta je w sidła, a czwarty zapuszcza sie w oddalone lasy cedrowe, zbierając trawy lecznicze i szuka
jąc cennego odmładzającego Ko
rzenia „żeń-szeń“. Prowadzą oni życie zgodne i solidarne, poma
gając jeden drugięmu w osiąg
nięciu leprzych wyników. N ik t z nich jednak nie ma prawa posia
dania broni palnej, by strzałem nie odstraszać i nie odpędzać zwierzyny, co by zmniejszyło w znacznym stopniu wyniki łowów.
Taka grupa łowców wspól- nemi siłami utrzymuje jednego służącego-kucharza, którego pie
czy podlega nie tylko gotowa
nie i podział żywności, ale i utrzymanie w porządku fanzy nawewnątrz i nazewnątrz, kar
mienie psów, kontrola kalenda
rza, oraz przechowywanie pie
niędzy i skór. Jego też kierow
nictwu podporządkowują się po
słusznie wszyscy mieszkańcy fanzy. Wynagrodzenie otrzymu
je po ukończeniu sezonu łowiec
kiego, gdy zdobycz zostanie sprzedaną w odległych miastecz
kach chińskich.
Fanza bywa nieraz miejscem odpoczynku d 1 a wędrownego chunchuza. Lecz nawet i chun- chuz święcie przestrzega prawa puszczy i nigdy nie tknie żadne
go przedmiotu. I on w czasie nieobecności gospodarzy, po spo
życiu jedzenia i wypoczęciu, po
zostawia należną zapłatę. Prawo puszczy jest surowe i bezwzględ
ne. Jeszcze niedawno za morder
stwo zakopywano w ziemi żywe
go winowajcę wraz z jego mar
twą ofiarą; okrutne kary stoso
wane są również względem na- ruszycieli cudzej własności. Gdy zimą niemożliwe jest wykopanie zamarzniętej ziemi, winnego przywiązują na ścieżce tygrysiej dn drzewa, oddając go w ten sposób na pożarcie strasznemu, drapieżnikowi. W miejscu gdzie tygrys pożarł pozostawio
ną mu ofiarę, czy też porwał łowcę— buduje się chińską ka
pliczkę, by w ten sposób ubła
gać „ducha gór“.
Zycie łowcy jest proste:
wstaje o świcie, odmawia modlit
wę, spożywa sute śniadanie z zupy, zaprawionej kaszą i kaw ał
kami mięsa ze złapanej zw ierzy
ny, poczem zabierając kosz, na
rzędzia i łopatkę do zgrzebania śniegu, u:laje się na przegląd licznie rosztawionych pułapek, by powrócić do swej fanzy późnym wieczorem, spożyć taką samą su
tą kolację, zakropiwszy ją nie
wielkim kieliszkiem chińskiej wódki „hanszyn“.
Stałe przebywanie w dzie
wiczych lasach tajgi wyrobiło w tych ludziach nadzwyczajną ob
serwację, przebiegłość i orjen- tację. Nie ujdzie jego spojrzeniu najmniejszy ślad i znak zwierzę
cy; wnet wyprowadza z nich wnioski, któremi dzieli się ze swymi współtowarzyszami za pomocą specjalnego języka ta j
gi. polegającego na robieniu specjalnych odznak na drzew
kach i krzakach w rodzaju nad- łamywania gałęzi lub czynienia na nich kółek. Te znaki umó
wione można często spotkać wzdłuż ścieżki leśnej. Zna ten język tajgi jedynie łowca, poszu
kiwacz żeń-szenia, albo stary chunchuz.
Po za chińczykiem i man- dżurem w lasach „szuc.haj“ zaj
muje się jeszcze łowiectwem ko- reańczyk. Fanza korejska różni się od chińskiej swem głębszem osadzenjem w ziemi i wyraźną niechlujnością. Sposoby ich ło
wieckie są również nieco od
mienne, gdyż używają oni prze
ważnie sieci i pętli, posługując się czasem wybuchowymi pocis
kami, wkładanymi w kawały mię
sa, rozrzucane dla przynęty po leśnych zwierzęcych ścieżkach.
W porze letniej łowca ko- reańcyk zajęty jest zbieraniem roślin leczniczych, korzenia mło
dości „żeń-szeń“, łapaniem ryb i wypłókiwaniem złota z pias
ków.
V.
G-óry Hinganu i stepy Bargi.
Następnym z kolei, bo zaj
mującym aż 55 tysięcy kilom et
rów kwadratowych, jest obszar łowiecki W ielkiego Hinganu.
Teren falisty wzdłuż gór W ie l
kiego Hinganu, odgraniczony z zachodu s t e p e m mongolskiej Bargi, od północy rzeką Am ur i od wschodu rzeką Nonni, prze- rzynają liczne górskie potoki o krystalicznie czystej wod
zie, obfitujące w mnóst
wo ryb. Wzdłuż grzbietu gór Hinganu na przestrzeni setek kilometrów ciągną się lasy, prze
ważnie liściaste: dąb, olcha, je-
St. 7
sion, lipa i in. są dobrem schro
nieniem dla licznych zwierząt, jak bury niedźwiedź, wydra, tchórz, wilk, lis, borsuk, ryś, żbik, kuna, wiewiórka; na leś
nych polanach i górzystych łą
kach pasą się często kozy, losie i jelenie. Łowiectwem w obsza
rach W ielkiego Hinganu zajmu
je się, przeważnie koczownicze plemię Oroczonów a w części wschodniej Soleni.
Oroczon z rodziną mieszka w zimie w jurcie, zrobionej ze skór zwierzęcych, rozciągniętych na kilku żerdziach drewnianych.
Latem ściany jurty sporządzone są z kory brzozowej zamiast skór zwierzęcych. Wewnątrz ju rty znajduje się palenisko, z którego dym uchodzi przez ot wór w dachu.
zwierzynę. Większość Solonów mieszka w fanzach zbudowanych na wzór fanz chińskich. N ie
znaczna część tego plemienia zajmuje się rolnictwem. Głów
nym jednak źródłem ich egzy
stencji jest polowanie na jelenie, losie i kozy. Nieraz urządzają zbiorowe polowanie, zapędzając zwierzynę na linję wystawio
nych strzelców i w takim zago
nie biją zwierzynę w wielkiej ilości, dzieląc sprawiedliwie lup między uczestników. Ogólna licz
bą Solonów na obszarze W ie l
kiego Hinganu dochodzi półtora tysiąca.
Mniejszy, ale bardziej obfi
tujący w urozmaiconą zwierzynę, trzeci z kolei obszar o przestrze
ni około 15 tysięcy kilometrów kwadratowych, teren M a ł e g o
ziny. W ciemnych iglastych la
sach tokuje głuszec.
Łowiectwo w górach Małe
go Hinganu uprawiają nieliczni Chińczycy, a w zachodnich jego obszarach koczownicze plemię t3^ch samych Solonów i mało różniących się od nich Tungu
zów, polując z psami na jelenia i łosia w celu zdobycia cennych rogów, używanych dla wyrobu leków chińskich.
Ostatnim i zuipelnie odmien
nym terenem łowieckim jest mongolska Barga obszar o prze
strzeni około 17 tysięcy kilom et
rów kwadratowych, teren o cha
rakterze raczej stepowym, poro
śnięty wysoką trawą, odgraniczo
ny z zachodu piaszczystemi ste
pami Mongoł ji, a od wschodu W ielkim Hinganem. Wschodnia część tego obszaru porośnięta jest rzadkim iglastym lasem. W zachodniej zas części step prze
chodzi w teren lotn\'ch pias
ków. Gnieździ się tam wilk i lis, oraz liczne gryzonie futerko
we Step o falistym terenie przedstawia widok monotonny, urozmaicony jedynie rożnorodnem ptactwem, jak dropie, czaple, żó- rawie, gęsi, kaczki i żeglujące w przestworzach powietrznych róż
ne skrzydlate drapieżniki.
Obszar ten zamieszkują licz
ne koczownicze plemiona mon
golskie z swemi stadami w iel
błądów, koni i baranów. Przeko
nania religijne nie zezwalają la- maitom Mongołom na uprawia
nie myślistwa. Wyznawcy in
nych religji często urządzają po
lowania na dziki i antylopy. Na północ\', w tak zwan)7m Trzech- rzeczu, osiadło kilka tysięcy wy
rzuconych tu falą rewolucji Ro
sjan, którzy po za rolnictwem uprawiają łowiectwo, żyjąc we względnym dostatku. Po za nimi są jesze osiedla „nimrodów-4 ro
syjskich wzdłuż szlaku kolei Chińsko-Wschodniej, wśród któ
rych znajdują się jednostki lub grupy, odbywające wyprawy my
śliwskie najwyżej w kilkodnio
wej odległości od toru kolejo
wego.
*
* *
Naogół łowcy z mandżur
skiego „szu-chaj“ są wielce wy
zyskiwani przez handlarzy, sku
pujących zwierzynę, a zwłaszcza skóry dla firm, mających swe siedziby w miastach Mandżurji, a będących agencjami wielkich zagranicznych przedsiębiorstw.
Mongołowie. Palowanie
Oroczon sypia na skórach łosiowych, koźlich i niedźwie
dzich z których też zszywa swe '.ubranie. Do polowania na grub
szego zwierza sluż\7 mu przero
biony karabin starego wzoru rosyjskiego, mniejszą zaś zwie
rzynę łowi w sidła. Poluje on często z psami, w rodzaju szpi
ców, które z malemi wyjątkami muszą same dbać o swe wyży
wienie. Liczba Oroczonów, pro
wadzących życie koczownicze na obszarze W ielkiego Hinganu nie przekracza 2-ch tysięcy.
Po za wymienionemi Oro- czonami na obszarze W ielkiego Hinganu, mieszka drugie plemię niegdyś koczownicze - Soleni. So- łon jest dobrym strzelcem i od
ważnym myśliwym. Poluje w przeważnej części konno z wiel
ką zgrają psów, które są bardzo wytrzymałe i doskonale tropią
na dzereny (antyloppy)
Hinganu jest odgraniczony z za
chodu rzeką Nonni, z północy rz. Amur i z południa rz. Sunga- ri. Świat roślinny przedstawia się tu również bardziej różnorod
nie, bo prócz drzew wymienio
nych rosną tu w dodatku drze
wo winogronowe i aralia. W dziewiczych lasach, ciągnących się wzdłuż głównego wzgórza Małego Hinganu na przestrzeni 800 kilometrów gnieździ się ty
grys, pantera wschodnia, ryś, bury-czarny kamczacki niedź
wiedź jaskiniowy, jenot, czerwo
ny wilk, soból, kuna, lis, wie
wiórka i in. W jasnych dębo
wych lasach, przedwzgórzach Małego Hinganu, pasą się w stadach łosie, jelenie, kozy i dziki. Przemyślna wydra poluje na ryby nad brzegiem rzeczek górskich, pędzących z tajemni
czym pośpiechem w dalekie ni
Skupując}' spekulant zao
patruje nieszczęśliwego łowcę w niektóre artykuły spożywcze i narzędzia, dając nm je na kredyt po niezmiernie wygórowanych cenach, wzamian za co łowca zo
bowiązany jest oddać plon swej żmudnej pracy po cenach bardzo niskich. O wyzwoleniu się z jarzma opieki tych ludzkich pi
jawek mowy być nie może wo
bec solidarności panującej wśród kupców. Często też stosowany jest przez kupców środek upa
jania na wpół dzikiego Golda, czy też Oroczona, który pod wpływem hanszynu skłonny jest do wszelkich ustępstw.
Szczątki chińczyka pożartego przez zwierzęta.
W. SIELSKI.
„DAS G E S C H A E F T M IT P O L E K " (c. d.) W Polsce m a m y p rz e m y s ł c ię ż k i, m a
m y Ł ó d ź, B ie ls k o , B ia ły s to k , n a ftę , o le je , w ę g ie l, h u ty g ó rn o ślą skie , C egielskiego F a b r . p arow ozów i t. p., d la czego na F i
lip in a c h nie może być obecny p rz e d s ta w i
c ie l p rz e m y s łu p o lskie g o . N ie m c y sp rze d a ją nasze p o ls k ie w y ro b y w p ro s t z B e rlin a , n ap. F e rru m , H u t y G ó rn o ślą skie , sp rz e d a li do M a n ila W a te r D is tr ic t, (W o d o c ią g i m ie js k ie ) r u r y , ja je w p ie rw sprzew ałem , ale m nie S zw aby nie d a li k o m is ji, ale ska
s o w a li o rd e r po to, aby go dać N ie m c o w i a g e n to w i z J o k o h a m y ( J a p o n ja ). P r z y je ch a ł N ie m ie c do M a n ili, i z a ła tw ił tra n z a k - cje b ezp o śre d nio z B e rlin e m . A przecież F a b r y k i F e rru m są w Polsce, zaś b iu ro C e n tra ln e w B e r lin ie , a na tu ra c h b y ło
„M a d e in G e rm a n y “ . M a m y na F ilip in a c h o k o ło 150 f ir m n ie m ie c k ic h , dlaczego nie może być p o ls k ic h chociażby je d na .
Czy nas na to nie stać, czy b ra k nam p rz e d s ię b io rc z o ś c i i s p ry tu han d lo w e go , czy też m yślą c, że to za daleko m acham y rę k ą , i p o zw a la m y, aby C h iń czycy z S zang
h a ju p rz y w o z ili p o ls k ie w y ro b y na F i l i p i n y , i s p rz e d a w a li, bo są doskonałe; s p o t
k a łe m w y ro b y e m a ljo w a ne , n aczyn ia . „M a d ę in P o la n d ". J a p o ń skie są tańsze, ale i lich e , m a rn e , k a ż d y n a w e t F ilip iń c z y k szuka t o w a ru dobrego, chociaż i droższego i c h ę t
n ie go k u p u je . J a p o ń s k i d u m p in g nie je s t s tra s z n y d la to w a ró w p o ls k ic h , trz e b a znać r y n e k i to w a ry ja p o ń s k ie , a b y d o jś c do po
wyższego p rze ko n a n ia . P o m im o ja p o ń s k ie g o d u m p in g u fir m a , w k tó r e j p ra c u ję , a ra cze j z k tó rą p ra c u ję , P. M . D a v is & Co. sprze
d a je za m iljo n y d o la ró w to w a ry a m e ry k a ń skie , n ie m ie c k ie , a n a w e t ja p o ń s k ie , k tó
ry c h p rz e d s ta w ic ie ls tw a posiada. Zapew nie- żaden z P a n ó w K u p c ó w w Polsce ta k nie p ra c u je , ja k p ra c u ją f ir m y a m e ry k a ń s k ie w M a n ili, ja osobiście spędzam w iększość d n ia w aucie, jeżdżąc od f ir m y do f ir m y w p o s z u k iw a n iu n o w ych o d b io rcó w , a ty lk o d c iy w czo pracu ję w b iu rze , i ro b ię dość pow ażne- tra n z a k c je , ja p o ń s k i d u m p in g m i nie p rz e szkadza, p o m im o że to w a ry m o je są o w ie le droższe, i d a ję je na m n ie j dogod
n ych w a ru n k a c h , P a n o w ie K u p c y w Polsce są p rze s tra s z e n i d u m p in g ie m to w a ró w ja poń skich , na F ilip in a c h , w In d ja e h B r y t y j s kich i H o le n d e rs k ic h , no i z tego p o w o d u n arazie n ie m yślą o h a n d lu z F ilip in a m i.
T a k w y g lą d a , że n ie p rę d k o do tego ła k o mego r y n k u d o p ie rze m y. Proszę posłuchać,
co pisze w te j sp ra w ie P o ls k i P a ń s tw o w y I n s t y t u t E k s p o rto w y .
W y ją t k i z lis tu z d. 24 p a ź d z ie rn ik a 1933. P o d a ję i m o je na n ie o d p o w ie d ji.
W . „O s ta tn io zaź na s k u te k o strej- k o n k u re n c ji ja p o ń s k ie j p e rs p e k ty w y d la to w a ru p o lskie g o m u & ia ly się na ta m ty m r y n k u p o p su ć“ .
O. S kąd ta k a pewność, żo się p e rs p e k ty w y , m u s ia ły p o p s u ć ???, a co m ó w i s ta ty s ty k a rzą d ow a —p a trz „A n n u a l .Report o f' th e In s u la r C o lle c to r o f Customs.
W . „Z w łaszcza , że n ie słychać o żad
n ych p ro je k ta c h d y s k ry m in o w a n ia to w a r y ja p o ń s k ie g o .“
O. S ką d b y S zanow ny I n s t y t u t E k s p o r
to w y c h c ia ł słyszeć o d y s k ry m in o w a n iu to w a ru japoń skie g o? ? ? Czy dla te g o , ażeby zacząć sprzedawać to w a ry p o ls k ie , m a m y tu z a trzym a ć d u m p in g ja p o ń s k i, ja k w s k a - zeje na to re ce pta In s ty tu tu ? A p rze cie ż