• Nie Znaleziono Wyników

Rok 1 Opole, 21 sierpnia 1932 r. Nr. 33

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rok 1 Opole, 21 sierpnia 1932 r. Nr. 33"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Na Niedzielą czternastą po Świątkach Lekcja

Galat V. 16—24.

Bracia! Duchem chodźcie, a pożądliwości ciała nie wypełnicie: Albowiem ciało pożąda przeciwko duchowi, a duch przeciw ciału. Bo te się sobie wzajem sprzeciwiają, abyście nie cokolwiek chcecie to uczynili. A leźli duchem bywacie rządzeni, nie jesteście pod zakonem. A jawne są uczynki ciała, które są: porubstwo, nieczystość, niewstydliwość, wszełeczeństWo, bałwochwalstwo, czarowania, nie' przyjaźni, swary, zawiści, gniewy, niesnaski', ro­

ster ki kaoerstwai, zazdrości miężobójstwa, pijari- stwla, biesiady i tym podobne. O których opowia­

dam wam, jakom przedtem opowiedział, iż którzy takowe rzeczy czynią, Któliestwia Bożego nie dostą­

pią. O owoc ducha jest: miłość, wesele, pokój, cier­

pliwość, dobrotliwość,- dobroć, niieskwaplliwość, cichość, wiara, Skromność, wstrzemięźliwość, czy­

stość. Przeciwko takowym nie masz zakonu. A którzy są Chrystusowi, ciało swe ukrzyżowali z na­

miętnościami i z pożądłiwościami.

Ewangelia

zapisania u św. Mateusza dbzdlz. 6, w;. 24—33.

Won czas: Mówił Jezus uczniom swoim: Nikt nie może dwom panom służyć; bo albo jednego bę­

dzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym trzymać będzie, a drugim wzgardzi. Nile możecie Bogu służyć i1 mamonie. Dlatego powiadam wam: Nie troskajcie się o. duszę waszą, co będziecie jedli, ani o ciało wasze, czem się okryjecie. Nie jestże dusza czernś większem, niż pokarm, a ciało nizli odzież ? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu ; wszakżeż one nie sieją, ani żmą, ani nie zbierają do spichlerzy, a O jętej wasz niebieskil żywi je! Czyż wy nie warciście wiele więcej, niż one? A któż z was, choćby najusilniej prziemyśliwał, zdoła do wzrostu swego dodać łokieć jeden? A czemuż tro­

szczycie się o odzienie? Popatrzcie na lilje polnie, jak to one rosną! Nie pracują ani przędą. A powia­

dam wami, że i Salomon w całym przepychu swym nie odziewał się, jako jedna z nich. Jeśli więc trawę polną, która dziś jest, a jutro idzie na spalenie, Bóg tak przystraja — o ileż więcej was małej wiary!

A przeto nie kłopoczcle się, mówiąc: Co będziemy jedli, albo co będziemy pili; lub czem się przyodzie­

jemy? O to wszystko ubiegają się właśnie poganie:

wszak Ojciec wasz niebieski wile, iż tego wszystkie­

go wam potrzeba. Szukajicii przeto na pierwszem miejscu królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a to wszystko będzie wam przydane.

Nauka

Przypatrzcie silę ptakom, liljom polnym, trawie rosnącej, i bierzcie stąd naukę i przykład.

Przyrodę bowiem stworzył Pan Bóg niietylko na to, by nas żywiła i by nam życie uprzyjemniała, ale pprZedewszystkiem, by nas do Boga wiodła i do chwały Bożej zachęcała.

Tak rozumieli przyrodę święci Pańscy, którzy byli wielkimi jej miłośnikami. Tak jej rolę pojmo­

wał św. Franciszek z Asyżu, który wszystkie stwo­

rzenia, jako od tego samego Stwórcy pochodzące, braćmi swemi nazywał. Tak się na nią zapatrywał św. Antoni pustelnik. Na pustymi bez towarzystwa ludzkiego, nie nudził się nigdy: Jam wciąż zajęty, modlę się czyli rozmawiam z Bogiem, pracuję, a przede wszy stkiem wiele czytam i rozmyślam. Po­

siadam bowiem prpzedziiwnią księgę, która aczko- wieik tylko cztery ma stronnice, tak przebogatą za­

wiera treść że mi na całe choć najdłuższee wystar­

czy życie. Pierwszą jej stronnicą to ziemia z jej bujną i różnorodną roślinnością i najrozmaitszemu zwierzętami, jakie na niej żyją. Druga stronnica to przestworza z nieprzeliczoną rzeszą ptaków i owa­

dów bujających w powietrzu. Trzecią to morze bezbrzeżnie, czwartą zaś firmament niebieski z mil­

iardami gwiazd. W tej to księdze codziennie się od lat rozczytuję i wciąż nowe odkrywam cuda mądro­

ści Bożej.

Obyśmy i my wf tej przebogatej księdze przy­

rody umieli i chcieli czystać. Obyśmy chcieli zro­

zumieć, że wszystkie stworzenia Boże na swój spo­

sób chwalą swego Stwórcę:

Tobie ziemia, Tobie morze, Tobie śpiewa żywioł wszelki, Bądź pochwalon Boże wielki.

Obyśmy silę częściej wsłuchiwali w ten hymn pochwalny i to potężnie Te Deum, jakie bez ustanku śpiewa przyroda cała ma chwałę Bożą.

A człowiek, który bez miary Obsypany Twemi dary, Coś go stworzył i ocalił, A czemużby Cię nie chwalił?

X. Żabiński,

(2)

Str. 2 NIEDZIELA KATOLICKA Nr. 33

Co dnia Cię widzę, Matko Częstochowska....

korona Jasna 1'śni na Two jem czole, światło mistyczne zatacza półkole,

złocistym deszczem gwiladz mży Twoja szata, oczyma Swemi już ni z tego świata

patrzysz dokoła skupiona i boska...

Ze stron dalekich wędrują nędzarze, głodni na duszy il na dek chorzy, wszyscy stęsknieni jakiejś jasnej zorzy, a TY nad każdą pochylasz się głową j wszystkie widzisz pośród tłumu twarze...

Mistycyzm wieków nimbem CIĘ otacza, srebrzystym szlochem u stóp Twoich kona i drży żałosnem westchnieniem, miliona, a moc przedziwna Twojego ołtarza

cudów łaskami od wieków odbarza bezsiłę możnych i nędzę tułacza...

Pięćset pięćdziesiąt lat dzisiaj upływa;

Ody hen, z Opola, wieźli CIĘ drogami do Częstochowy z kwieciem ii ze łzami, jako najdroższy Dar dla polskiej ziemi, byś ją darzyła łaskami siwojemi,

I że ta Polska do dzisiaj jest żywa Twoje to dzieło, Pani Miłościwa!

Ongi przed Szwedów najazdem broniąca,, płaszczem nakryłaś klasztor nakształt słońca!

W dwieście lat później ruskiej hordy chmara pomnik przed Tobą postawiła cara,

Polsce rozdarłszy wprzód serdeczne wnętrza.

I dniem I nocą, niby salamandra,

lśnił zimnym blaskiem mocnego kamienia, jak ów wąż chytry, co swą barwę zmienia symbol niewoli, nędzy i sromOty...

aż powiał orkan zbiorowej tęsknoty i runął w błoto pomnik Aleksandra!

Tu, gdzie najeźdźca pysznił się przed łaty, moskiewskich pułków rozstawiając straże, dziś Biały Orzeł na polskim sztandarze amarantami wiejąc na znak święta — Rzeczpospolitej wita prezydenta!

Z rąk polskich polskie witają go kwiaty.

Stefania Szadkowska.

SSO-lecie cudownego obrazu Matki Boskiej na Jasnej Górze

Jedno jest w Polsce miejsce, nad wszystkie inne świętsze, co skupia w sobie całą Polskę, i z niebem ją jednoczy: Jasna Góra Częstochowska.

Uświęcona modlitwami najgorętszeini, pobożno­

ścią najrzewniejszą całego Narodu, — wsławiona obrOną bohaterską i czcią najserdeczniejszą dla Matki Bożej, Królowej Polskiej, — uczczona łas­

kami, .płynącemu tu z nieba przez tyle wieków za pośrednictwem naszej Panienki Częstochowskiej.

Jasna Góra ma w solve coś tak zachwycają­

cego, i tak tu wszystko tchnie duchem religijnym i przejmuje do głębi duszy, że podziwiać ją tylko można, uwielbiać 1 odczuwać w sobie. A gdy z tej Jasnej Góry, opromienionej chwalą Matki Bożej, ze szczytu tej wierzy niebotycznej, spojrzy się na wszystkie strony, myśl natchniona uzbraja wzrok, i zdaje się stąd widzieć całą Polskę, aż do jej krańców ostatnich, z całą jej przeszłością, — i tych pobożnych królów polskich, którzy przed cudownymi obrazem ukoronowane swoje głowy schylali i padając na twarz krzyżem, w najwięk­

szej pokorze i pokuć’"c kajali się u stóp Orędo­

wniczki Narodu, — i tych ze wszystkich krańców świata pielgrzymów, mil jony niezliczone, z cho­

rągwiami i krzyżami, wznoszących błagalne wo­

łania za Ojczyznę.

Na Jasnej Górze czuje Polak nad sobą jakby niebo otwarte i spływającą do serca łaskę Bożą

życiodajną, cudowniejszą nad wszystkie cuda.

I same kolana się uginają, i same ręce się wzno­

szą. i westchnienia same z głębi serca się wyry­

wają, i łzy najrzewniejsze same płyną. I dusza uzdrowiona łaską, do życia na nowo wskrzeszona, wybucha w adoracji, w uwielbieniu ku Bogu, w najtkliwszej czułości do Matki Bożej. — Jej ma- cierzyńskietm błogosławieństwem, i pociechą nie­

bieską uszczęśliwona i uświęcona.

Niezwykle, ogromne posiada Jasna Góra zna­

czenie historyczne, — zespolona przediziwnemi węzłami z. dziejami Narodu Polskiego i Kościoła Katolickiego w Polsce. Nic więc dziwnego, że obe­

cne uroczystości obchodu jubileuszowego Jasnej odbijają się donośnem echem, wśród rzesz: kato­

lickich całej Polski, jak j w sercach wszystkich Polaków poza granicami, na całej kuli ziemskiej.

Wszyscy myślą skupioną i sercem, do głębi wzru- sizonem, przenosimy s ę w tej chwili przed oblicze Najświętszej Panienki Częstochowskiej, Królo­

wej KorPny Polskiej, w cudownym wizerunku uzmysłowionej, by uproś ć ją o dalsze nieustające cudowne orędownictwo i uchylenie od Narodu wszelkich czychających mesz,część i ciężkich ter­

minów. A jednocześnie z piersi wszystkich wyry­

wa. się zgodne i potężne ślubowani: przy sztan­

darze Marji, Królowej Korony Polskiej, Naród polski! wiernie stał i po wieczne czasy stał będzie.

(3)

Ojcowie Paulini

na Jasnej Górze

Akt fundacji klasztoru na Jasnej Górze wy­

dany został przez ks. Władysława Opolskiego dnia 9 sierpnia 1332 r. w Częstochowie w obecno­

ści wielu świadków za zezwoleniem biskupa kra­

kowskiego Radliny i za zgodą Henryka, Biel a z Bleszna herbu Ostoja, proboszcza Częstochow­

skiego na Jasnej Górze. Kościół ten na Jasnej Gó­

rze, przy którymi zostali fundowani Paulini od niepamiętnych czasów, z modrzewia wystawiony, był parafialnym pod wezwaniem Wniebowzięcia Matki Bożej. Po osadzeniu Paulinów na Jasnej Gó­

rze, paraf ję przeniesiono do kościoła św. Zygmun­

ta, który był przedtem filialnym.

Fundacja ta jednak ks. Opolskiego nie miała trwałej podstawy, gdyż głównie na niepewnych dziesięcinach się zasadzała. Wskutek tego Paulini szukali opieki króla. Władysława Jagiełły, i do­

piero Jagiełło „chcąc“, jak się sam wyrażał w akcie donacyjnym, „dzień ostatecznego sądu miłosierne- mi uczynkami dla siebie i dla najmilszej żony swojej królowej Jadwigi uprzedzić“, hojnie upo­

sażył Paulinów, dając im na dziedzictwo wsie;

starą Częstochowę, Krowodżę, Grabówkę, Szair- lejkę i Lgotę, oraz, pasiekę miodową zwaną Łami­

ska, nadto roczny dochód czterech grzywien. Na­

dał także wieczysty wstęp do lasów królewskich na potrzeby klasztoru i wieśniaków, należących do Paulinów. Zapis ten wydał w Krakowie 1393 roku dnia 24 lutgo, a w 14 lat potem, roku 1414,

Cuda łaski Matki Boskiej Częstowskiej

W dniu 13 b. m. w uroczystość Wniebowzię­

cia N. M, P. Polska obchodziła niezwykły jubile­

usz, ku czci ,,Bogarodzicy Dziewicy, Bogiem sła­

wionej Mąrji“, która sobie obrała za tron króle­

wski Jasną Górę. 550 lat mija od chwili, kiedy Władysław Opolczyk sprowadza do Częstochowy cudowny obraz, Matki Bolesnej i oddaje go pod opiekę ÖO. Paulinom, sprowadzonym z Węgier.

Gzem była Jasna Góra dla narodu polskiego, niech o tern mówią usta kaznodzejów, którzy bę­

dą ją sławić podczas obchodów i uroczystości ju­

bileuszowych. Mnie idzie o jedną stronę zaga­

dnienia,, o to, co najbardziej ludzi pociąga do miejsc świętych, o łaski widome, nadnaturalne, słowem — cuda, dziejące się za przyczyną Matki Bełskiej. Słyszymy o nich ciągle, czytamy niele- dwie codziennie w gazetach. Na pierwszy plan oczywiście dzisiaj wybijają się miejscowości tej miary, co Lourdes i L'sieux, w pierwszym dzieją się one za przyczynąMatki Najświętszej, w dru­

gimi młodziutkiej świętej Teresy od Dzieciątka Jezus. A jak z Jasną Górą? I to miejsce ma swo­

ją sławę cudowności. 1 tu roczniki klasztoru zap'-

przywilejem w Sieradzu zapisał im jeszcze wieś Kalej w powiecie krzepickim.

Mając przeto przez króla Władysława Ja­

giełłę zapewniony byt, OO. Paulinów przez swoje wysoką świątobliwość, gorliwość pobożną, wspa­

niałe i wystawne nabożeństwa i wielkie odpusta, a nade wszystko wielki łaski i cuda, jakich dozna­

wali udający się tu do Matki Bożej w Jej prze- chwalebnym obrazie, ujrzeli się niedługo otoczeni ze wszystkich stron niezliczonemi prawie tłuma- m' pobożnych pielgrzymów, przybywających nietylko z salej Polski, lecz i ze Śląska, Morawy, Czech, Prus i Węgier.

Chwała Boża, zbawienie ludzi, uzdrawianych tu cudownie codziennie niemal na duszy i cele przez pośrednictwo Matki Bożej w świętym Jej obrazie, opromieniły tę Jasną Górę, i Jasna Góra odrazu zajaśniała jakby niebios odblaskiem.

Wprawdzie Polacy od samego początku swego nawrócenia do wiary przejęci byli wiełkieim na­

bożeństwem do Matki Bożej, lecz dopiero tu, na Jasnej Górze, rozwinęła się, albo lepiej it wyra­

źniej mówiąc, z nieba jako ubłogosławiający dar życiodawozy spłynęła i zaszczepioną została w sercach polskich ta cześć i gorąca pobożność do Matki Bożej, która stała się przez wszystkie wie­

ki cechą każdego Polaka i treścią narodowości polskiej.

sują takie wyda rżenia.

Mam prz;ed sobą książkę, pożółkłą ze staro­

ści, z r. 1763. Tytuł jej; ,,Mensa Nazaraea abunde specialibus indes,1Pentium miracułorum et Grafi- arum reperta, sen Historia Imaginis Divae Glaro- montanac“. W tłumaczeniu: ,,Stół Nazaretański obficie specjałuemj potrawami nieustających cu­

dów łask zastawiony, czyli histor ja obrazu Dzie­

wicy Jasnogórskiej“. Autorem tej księgi jest O.

Anastazy Kiedrzyński, doktor teologii i członek Zgromadzenia św. Pawła Eremity.

Czytam ją od początku do końca. Jeden prze­

ogromny hymn uwielbienia dla Jasnogórskiej Pa­

nienki. Cześć jednak dla niej dokumentuje nie hymnami, poezją i czczeni tylko słowem, ale przy­

toczeniem tysiąca faktów, opisanych w spoteób najbardziej szczegółowy, z których wyrasta po­

tęga wpływu, wywieranego przez to święte miej­

sce w dziejach całej Polski.

Interesują mnie cuda, zdziałane za przyczyną Królowej Korony Polskiej.

Rok 1672. Adam Strzałkowski przez Tatarów do niewoli wzięty, na śmierć skazany. W chwili zbliżenia się kata wezwał na pomoc N. M. P., przy cisnął do serca Jej medalik. I, o dziwo, zatrząsł się kat. Miecz wypadł mu z ręki i ciosu nie wyko- i eł. Miał to uczynić jego zastępca, ale i temu ja-

(4)

Sir. 4 NIEDZIELA KATOLICKA Nr. 33

Stolica Królowej Korony Polskiej

Ze wszystkich prowincjonalnych miast polskich wyróżnia się od wtoków jedyna w swoim rodzajuu, słynna po wszystkich zakątkach naszego Kraju — stolica Królowej Korony Polskiej — Częstochowa.

Wszak to polskie Lourdes — miejsce cudownie, do którego ptynią trok rocznie niezliczone zastępy wier­

nych z całego Kraju il z zagranicy, przybywają zbio­

rowo czy pojedynczo ciekawi, zatrzymują silę choć na kilka godzin podróżni, zmierzający zupełnie gdzieindziej, a jednak nie mogący silę oprzeć chęci ujrzenia nla właśnie oczy Jasnej Góry.

Wznosi się ona na krańcu miasta, wśród nieza- budawanej już prawie przestrzeni, rozppościerając swle surowe, historyczne mury szeroką klamrą, w którą ujęty jest za kilku bramami leżączy klasztor.

Wśród zwiedzających nie brak i cudzoziemców;

jakże często w chłodnych krużgankach sali Rycer­

skiej, gdzie patrzą ze ścian stare,, poczerniałe obra­

zy, ilustrujące obronę Jasnej Góry przed Szwedami, pada w skupioną ciszę szept słów francuskich lub angielskich. A już latem, od Wiellkiejnocy poczyna­

jąc, kiedy to Kurpie w swych oryginalnych strojach inaugurują okres pątnilczy, tłumy poprostu oblegają Jasną Górę, ‘rozkładając się obozem pod murami klasztoru, zakupując smakołyki lub świętości czy to w kramach, czy w szeregu sklepów z dewocjonal- jami, które opasały klasztor wieńcem barwnych wnętrz.

Zaiste! Widok to, jakiego nie uirzysz w całej Polsce! Istna tu wieża Babel, jeśli idzie o narzecza:

zaciąga z ruskka chłop wileński, twardym akcen­

tem przemawia Poznańczyk, a obok Ślązaczlka o- burza silę s wojem typoiwieim „zaś tam...“. I stroje ludowe w całej krasie barw przebogatych: tęczą

kolorów grają łowickie wein,laki, malarskiemi far­

bami pysznią się kraMwSkie kostiumy smagli gó­

rale kroczą w swych białych „porteickach“.

Oto typowy obraz Jasnej Góry latem, kiedy to szeregi furmanek, do cygańskich bud podobnych, ciągną dniem i nocą ulicami miasta, zmierzając ku świętemu miejscu. A już kiedy wo-bec tłumu pobo­

żnych. przepełniających stałe kaplicę, o g. 6-ej rano przy cichej mluzyoe organów z głuchym szmerem zsuwa się zasłona, ukazując załzawionym oczom Cudowny Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, z .ysiąezniych piersi jedno, zbiorowe westchnienie się wydobywa i w mistycznej ekstazie wychodzi po­

przez mury klasztorne, wtapiając się w tę specy­

ficzną atmosferę, jaka od wieków otacza Jasną Górę

— miejsce cudami słynące.

Częstochowa —- to polskie Lourdes... Ale Ja­

sna Góra jest więcej niż owa cudami słynąca miej­

scowość francuska. Potwierdza się to na każdym kroku w atmosferze tego miasta, daleko wybitniej­

szej podczas dni płatniczych, niż atmosfera Lourdes.

1 wyraz temu dają doskonale cudzoziemcy, jak ów dziennikarz francuski, który w roku ubiegłym za­

mieścił w paryskiej „Illustration“ obfity reportaż z Częstochowy.

Podkreślił on iwl nim, że wśród wielu cudo­

wnych miejsc Europy, Częstochowa jest najsilniiejr szym rezerwatem wiary stuleci, ii jej atmosfera, zwłaszcza podczas wielkiego święta pątniczego, nie da się porównać z nilczem podobnem.

Ale my to dobrze rozumiemy, dlaczego Często­

chowa1 zajmuje takie miejsce w kręgu cudami słyną­

cych miejscowości pątniczyeh Europy. Przecież Częstochowa dla Polski nie była tylko miejscom, do kaś przedziwna siła przeszkodziła, choć ciął mie­

czem, ostrze jego oparło się o łańcuszek medali­

ka. Wobec takich widomych znaków opieki nad­

przyrodzonej nawet Tatarzy zmiękli i darowali życie temu pobożnemu szlachcicowi, któremu szczęście sprzyjało i podczas dalszych jego wy­

czynów rycerskich.

Rok 1629. Jadwiga Strzyżewska z Przemyśla została wraz z 50 innerni niewiastami wzięta do niewoli tureckiej. Po dwóch latach wystawiono te wszystkie na sprzedaż publiczną. Nie było na nie kupców jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności.

Wrzucono je tedy dó więzienia. Na usilne modlit­

wy pewnego dnia spadły im z nóg kajdany i otwo­

rzyły się dźwierze więzienne tak, że mogły uciec.

Rok 1589. Niejaki Anglik Sebaistjan, znalazł­

szy się w Gdańsku, porzucił herezję i stał się ka­

tolikiem. Osądził go źle za to jego krewniak, któ­

ry mu radził wrócić do ojczyzny. Kiedy jechali razem okrętem do Anglji zaczął go namawiać do porzucenia nowoprzyjętej wiary. Sebaistjan jed­

nak trwał przy swo jem. Pewnej nocy ów krew­

niak napadł na niego, związał sznurami i rzucił do morza, które okazało się łaskawsze od człowieka.

Nie utonął. Fala go poPiosła w stronę drugiego o- krętu. Wydostali go na pokład. Został uratowa­

ny cudownie, jak to wszystkim głośno opowiadał,

dzięki temu, że cały czas wołał o ratunek do Jas­

nogórskiej Panienki: ,,Ratuj mnie bo ginę“.

Rok 1602. Tomasz Legen z Węgier przez siedm lat ciężko chorował, a przy tein oślepł zupełnie.

Nie pomagały żadne środki ludzkie. Przedsięwziął tedy ciężką i trudną pielgrzymkę do Częstocho­

wy i tu w kaplicy N. M. P. po komunji św. przej­

rzał na oczy.

Rok 1748. Roza!ja Talagiana z Kaliskiego, pozbawiona wzroku, pielgrzymuje razem z inny­

mi na Jasną Górę i dochodząc do niej, w miejscu, z którego widać wieżę klaztoru, zobaczyła pp raz pierwszy światło dzienne, a kiedy przyszła i pa­

dła krzyżem przed obrazem cudownym, przejrza­

ła całkowicie.

Rok 1597. Marcin Objatyńskj z Kamieńca we wczesnej już młodości ślepy j głuchy został cudownie uzdrowiony z tego kalectwa w kaplicy

jasnogórskiej.

Rok 1614. Łukasza Sid rawskiego z Pińska dotknął parał ż. który mu wykrzywił zupełnie twarz, wysadził z orbity oczy i poskręcał cał­

kiem ręce. Nie pomogły środki ludzkie. Udał się tedy de klasztoru Braci Mniejszych i tutaj mu poradzono, ażeby się oddał pod opiekę cudownej Panienki Jasnogórskej, która nieszczęśliwego wy­

słuchała i uzdrowiła.

(5)

mnolicą Matkę o powrócenie zdrowia w ich schor­

załych ciałach, o przcwidzicimiie ocziu, o otworzenie uszu znów na gwar życia, o zaszczepienie nowej sity w sparaliżowanie członki. Częstochowa była dla nas jeszczę czemś więcej.

Dowód na to znajdujemy jasno pisany niietyiko w tradycjach naszego narodu, ale także w litera­

turze. mówiącej dzisiaj o rzeczach, zamkniętych już | wielkiem szczęściem niepodległości!. Wystarczy . przerzucić reymontowskie kartki „Pielgrzymki do , Jasnej Góry“, ażeby najdobitniejsze znaleźć po­

twierdzenie tej drugiej wartości Częstochowy, które wzmóc musiała i wzmogła jej atmosfeirę cudowną, a mianowicie znaczenie miejsca, gdzie pod pła­

szczem wiary wybuchały płomienie patriotyzmu, gdzie W modlitwy chorych o uzdrowienie ich ciał, wplatały się najpotężmiejsziemi akordami modlitwy narodu o powrócenie wolności.

Częstochowska cudowna władczyni dla Pola­

ków nie była tylko Matką Boga, która w Lourdes przywiraca siły niemocnym, zdrowie schorzałym-.

Ona była przecież zawsze Królową Korony Pol­

skiej, Więc do Niej biegły modły całego narodu nie tylko o indywidualne łałski, ale przed-ewszystkicm o jednią wielką łaskę dla całej Ojczyzny.

I to sprawiał, żie Częstochowa jest tym najsil­

niejszym rezerwatem wiary, posiadającym atmo­

sferę najgłębszą i najwybitmej oddziaływującą, bo te dwie cechy, przez dziesiątki! lat złączone pod jej mianownikiem — wiara i patrjotyzm — wyrobiły Jasnej Górze jej oblicze tak charakterystyczne, tak jedyne.

Cześć mahometan dla IMajś. Marji Panny

Wobec tego, że mahometanie uważają Chry­

stusa Pana tytko za jednego z proroków, zadziwia nas ich nadzwyczajna cześć dla Najśw. Marji Pani­

ny, Wyznawcy Mahometa, zwłaszcza kobiety, uciekają się często do Niej dla otrzymania łask . . .

Oto rzeczywiste zdarzenie, do-wOdzące ufności wyznawców islamu w Sett Mariam (Marię Pannę).

W wiosce Dek Dirouha (Górny Egipt) obchodzą katolicy corocznie z wielką uroczystością święto Wniebowzięcia. Udział wiernych z tej okazji jest nadzwyczaj wielki. Kościół 00. Franciszkanów nie zdoła pomieścić tłumów, napływających z okoli­

cznych i nawet dalekich miejscowości dla uczczenia Marji i misjonarz jest zmuszony głosić słowo Boże pod golem niebem. Po południu, podczas procesji, -obnoszą pobożnie statuę Matki Boskiej od Najświęt­

szego Sakramentu.

W zaprzeszłym roku znajdowała się pomiędzy katolikami i Koptami róiżmowiieirca-mi pewna kobie­

ta, przybyła z bardzo daleka mimo żaru sierpnio­

wego słońca. Trzymała na ręku niemowlę, owinię­

te w nędzne łachmany, chore od wielu miesięcy.

Był to jej synek. Wypróbowawszy bezskutecznie wszelkich ludzkich leków, dołączyła się do groma­

dy wiernych, by błagać Najśw-. M. Pannę -o uzdro­

wienie dziecka... Gdy misjonarz zamierzał wileczo- r.em zamknąć kościół, spostrzegł ją, klęczącą u stóp statuy Maryi. „O, Pani;! — powtarzała głośno, — Ty wiesz, jak Cię miłuję i jaką ufniość pokładam- w Tobie. Okaż, że nile -odrzucasz mojej- miłości i uzdrowi mego syna. Ty -możesz wszystko, co chcesz... Przybyłam z tak daleka i nile po-wlnó-cę d-o domu, póki mnie nie pocieszysz“. I powtarzała cią­

gle... „Ty możesz to uczynić... Przybyłam z tak daleka, by błagać Ciebie... Ty musisz mnie wysłu- Rok 1655. Baltazar Zdrowsld nabawił się ra­

ka, który mu przeżerał przełyk i tchawicę już tak dalece, że nie mógł mówić, oddychać i jeść, gorzej, gdyż rak przerzucił się i na inne części ciała, Kie­

dy mu już groziła śmierć, -złożył ślub pielgrzymki na Jasnę Górę i -został zupełn e uzdrowiony. Na podziękowanie za cud ułożył piękny hymn polski.

Rok 1540 takie niezwykle daje zdarzenie, Mar ein Lan c z Lublińca wyszedł z domu wraz z żo­

ną i służba, zostawiwszy w nim dwoje dzieci, chłopców: jednego cztero, drugiego dwuletniego.

Starszy, widząc k ędyś ojca, zarzynającego jag­

nię, wziął nóż i przeciął gardło młodszemu. Zdjął go jednak strach. Schował się więc do p eca od chleba, w którym znajdowało się już drzewo, przygotowane do paleń a. Matka wróciwszy, o niczem nie wiedziała, Sądziła, że chłopcy bawią się poza domem. Mała ona piec eh łeb. Podpaliła więc drzewo w piecu, nie wiedząc, że skrył się w nim mały zb»dzień, który ze strachu zaczął krzy­

czeć w niebogłosy. Było jednak zapóźno. Chłop ca zajęły płomienie. Nim je zgaszono ciało było jak węg el. Nieszczęśliwa matka wzięła je na rę­

ce i chciała wnieść do mieszkania, ale, co za traf, na łóżku uprzała swego młodszego syna również bez duszy. W tym momencie wróci z pola mąż a widząc takie nieszczęście, wpadł we wściekłość,

żonę zabił. Dręczony wyrzutami sumień/a,, po trzydniowym poście wsadził na wóz trzy trumny ze zwłokami żony i dwóch synów i pojechał z tern na Jasną Górę, gdz/e przybył w wigilję Zielonych Świąt. I oto, kiedy się znalazł z tern wBzystkiem w kaplicy Jasnogórskiej podczas śpiewanych nie­

szporów na słowa „Magnif cat“ wstała z trumny jego żona j synkowie żywi i- zdrowi. Fakt ten do­

szedł do wiadomości nawet cesarza, który w Wie- dn/u kazał zaraz wystawić ku czci Matki! Boskiej kościół i do Jej Imienia dodał słowa , Hillf“, Maria Hiilf (wspomożycielka).

Rok 1543. Niejaki Lisek poszedł z synem d°

lasu ciąć drzewa. Jedno z drzew padło na jego syna, pogruchotało mu kości i zabiło. Zrozpaczo­

ny ojciec ślubował pielgrzymkę na Jasna Górę.

W teł chwili chłopiec wstał żywy i zdrowy, a z ran nie było ani śladu.

Oto podobnych wypadków w tej książce bar­

dzo wiele. Choćby n e wszystkie były całkiem w'arogodne, choćby w wielu były rzeczy n.:e- stwierdzone, czy nawet legendą i przesądem tra­

cące, pozostają jednak setki takich, co do któr f di niema wątpliwości historycznej i faktyczne i.

Wszysk'e one dowodzą głębokiej wiary naszych o jców w cudowną opiekę N. M. P. Częstochow­

skiej pod narodem polskim. X.W. Kneblewski (IKC)

(6)

Sfr. 6 NIEDZIELA KATOLICKA Nr. 33

Francuz o Jasnej Górze

Od Redakcji: Wt. 1930 przybyła na Tasna Górę wycieczka harceszy (skautów) francuskich pod przewodnictwem O. Pawła Don- coeura. Wrażenia z tego pobytu na Jasnej Górze i w innych miej­

scowościach Polski ks. Doncoeur ogłosił w jednem z czasopism fran­

cuskich. Z artykułu tego podajemy tutaj wyjątki, odnoszące się do klasztoru i Cudownego Obrazu. Niechaj one w tym okresie uroczy­

stości jasnogórskich świadczą o nieprzepartym uroku, jaki Cudowny Obraz i Jasna Góra wywiera nietylko na nas Polaków ale i na obcych, zwłaszcza gdy widza ścielącą się u stóp Marii miłującą dusze polskiego narodu.

Aby wiedzieć, cz-em jest Jasna Góra dla Polski, trżfoa przeczytać „Potop“ Sietiikiewibzla i „Kartki z podróży“ Reymonta. Modląc się gorąco u stóp Marji, może i my zdołamy pojąć tę tajemnicę narodu polskiego. Aby to jednak zrozumieć, trzeba poznać wszystko, co składa się na kult Marji Jasnogórskiej w Polsce, Na kult ten złożyły się: legenda powsta­

nia Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej; kla­

sztor 00. Paulinów, pustelników, stróżów Obrazu, od przeszło 500 lat istniejący na Jasnej Górze; for­

teca jasnogórska, od której odbijały się cudownie kule najeźdźców; wlreszcie dusza narodu polskiego, która przyniosła do tego umiłowanego miejsca swo­

je drgające głęboką wiarą serce.

Pamięć wielkiego zwycięstwa nad Szwedami w 1655 roku rzuca na Jasną Górę blask bojów naro­

dowych, tak przekonywająco 'opromienionych cu­

dem.

Odtąd odwiedzana przez wszystkich królów polskich, prócz ostatniego, jest w oczach katolickiej Polski świętą skarbnicą jej przeznaczeń. Niema na­

pę wno w Eur opie drugiego s anktuarium,, w k to rem- by naród żył w większej łączności ze swoją prze­

szłością.

Al,e tak siła bojowa, uosobiona w fortecy jasno­

górskiej, jest jedynie wyrazem serdecznej miłości ku Matce Bożej.

Południe... Dziedziniec, kościół, schody, kory­

tarze, przepełnione są jeszcze pielgrzymami. Jedni leżą krzyżem; drudzy posuwają się na kolanach do wielkiego czarnego krucyfiksu; inni jakby przyle­

pieni do klraty, zamykającej właściwą kaplicę, miodlą się gorąco; reszta wreszcie płonie jak wezbrana rzeka, z szeptem modlitwy na ustach.

Kaplica czworokątna posiada rłtarz z hebanu, pokryty srebruemi ozdobami.

W środku ołtarza płaskorzeźba, wykonana w srebrze, zakrywa Obraz Kwiaty, klejnoty, wota, kandelabry, lampy, zegarki, serca figurki1, drobiazgi artystyczne ze sucha, por;-zwieszane około ołtarza, są wyrazem cierpień, błagań i hołdów, złożowych u stóp Marji. Berło Jana Sobieskiego sąsiaduje1 ze sznurkami korali wieśniaczych.

Złożyliśmy u stóp Matki Bożej pierwsze po- chać...“ Ojciec zbliżył się do nie! prosząc, by ode­

szła.

Pozwól mii, Ab urna (Ojcze), pozwól mi, chociaż jestem muzułmanka, modlić się do Sett Mariam!

, Przybyłam z daleka na te święto Madonny i bła­

gam Ją o uzdrowienie mego dziecka. Ona powinna mnie wysłuchać!... Ona musi' mnie wysłuchać...

Czy dziecko wyzdrowiało? nikt się o tern nile dowiedział. Ale możemy mieć niezłomną nadzieję, że cześć tylu muzułmanów dla Matki Bożej sprawi inny cud: uzdrowi i pobudzi do zmartwychwstania duchowego ludy, wyznające islam. Przez Marię dojdzie ten lud dio Jezusa.

zdrowienie. Nasze śpiewy francuskie wniosły świe­

ży powiew do ciężkiej atmosfery tłumu. Teraz na­

leży złożyć plecaki, urządzić obóz, pomyśleć o o bie­

dzie.. Powrócimy do kaplicy na popołudniowe na­

bożeństwo'.

Około czwartej kierujemy nasze kroki zmów ku cudownej kaplicy.

Tłum śpiewa. Śpiew ten nieprzerwany, wyją­

tkowy, w któlrym każdy głos, ustawiony na odpo­

wiednią miu wysokość, zlewa się w dziwną har­

monie, nie uczoną ale szczerą i głębią swą podbija­

jącą serca.

Obraz Matki Boskiej na godzinę odsłonięty ja­

śnieje w brylantowej szacie. Twarz z dwiema bli­

znami patrzy wprost na klęczący tłumi. Niezadługo sześć wieków upłynie, jak u stóp Jasnogórskiej Pani cała Polska wszystkie swe cierpienia składa. Te bóle i teraz do nóg Jej przynoszą stare, o pomar­

szczonych twarzach, zapadłych oczach il bladych ustach kobiety; mężczyźni o czołach kwadrato­

wych, włosach płasko zaczesanych, przybyli tu w celu wykonania uczynionego ślubu; młode, dziew­

częta swe pełne, świeże głosy dołączają do śpłe^wu tłumu, pogrążone w zachwycie przed Najświętszą Panienką. Jedynie spojrzenie Marji ogarnia pełnię, różnorodność, zapał modlitw, które palą się w tych piersiach i wytwarzają atmosferę, gorejącą uniesie­

niem, jakby w! ognisku, w którem przepalają się bóle, żałoba, niadźileja i miłość. Brat Paulini w bia­

łym habicie kołysze dymiącą kadzielnicę a w odpo'- wiedzii na modlitwy księdza przed Monstrancją fala śpiewu wybucha żarliwa, gorąca.

Następuje ostatnia modlitwa po łacinie i błogo­

sławieństwo Najświętszym Sakramentem. Tłum po­

chyla się, zgina ramiona, te biedne ramiona wieśnia­

cze, które składają do stóp litościwej Pani swoje cierpienia.

I z no wem uniesieniem oczy obecnych, jakby podtrzymywane złączonemi rękami, zwracają się wszystkie na Obraz święty; księża u stóp ołtarza a lud w! głębi kaplicy, trzymając różańce, patrzą w twarz Marji Nastaje dziwna cisza...

Nagle od sklepienia spływa muzyka niesły­

chana, wyjątkowa; srebrnie trąby rozwijają wolno traces muzyczny (mielodję), a warczenie bębnów wnosi plewiłem ton tragizmu (groźnej powagi).

Oto u górnego brzegu ramy Obrazu ulkaziuje się rąbek srebrnej zasłony, która powoli ześlizgnie się po Obrazie i zasłoni go. To chwila pożegnania z Mar ją! Sekundy jedna .za druga- upływają przy przechodzi drżenie, Płacz zmienia się w łkanie.

A więc odejdzie cudna twarz, tak ukochania, którą przyszli oglądać zdaleka, po tylu oczekiwaniach, z tyloma nadziejami w sercu! Nie ujrzą Jej już ich stare oczy! Bęben bije tak mocno jak drżące serce tłumu. Trąby wzdymają się, jak westchnienia.

Tłum oddycha z trudnością, chwieje się, ukołysany temi tonami. Zasłona zakryła już twarz Niepokala­

nej. Wreszcie zasłonięte zostaje Dzieciątko Jezus wraz z paluszkami, które błogosławią. Oczy cze­

piają się składów sukni, klejnotów, rąk Marji i Je­

zusa, zacierających się coraz bardziej; wreszcie za­

słona przy bolesnym dźwięku trąb opada ostatecz­

nie, Koniec!....

Tłum chwilę jeszcze pozostaje cichy, wreszcie rozłamujie się o z widzeniem Obrazu pod powiekami

rozchodzi się powoli1. , %

(7)

Królowo Polski! . ■ .

W 550-cio letnia rocznicę przeniesienia obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej z Bełza do Częstochowy.

Królowo Poiski ma Wieczystym Tronie!

W dłoni Twej berło miłosierdzia płonie.

Każdego łaska Twa święta obdarza:

Ziemskiego władcę... ziemskiego nędzarza...

Klęka przed Tobą i wódz pełen męstwa, By prosić Ciebie o nowe zwycięstwa, 1 kmiotek który z praojca i dziada

Ziemię Twą sieje — i ziemią Twą włada...

Wszyscy zdążają do Twojej Przystani Królowo Polski! Jasnogórska Pani!

I niosą smutki i radości swoje

Marzenia zwycięstw — i klęsk niepokoje...

Alle najbardziej — smagani rozpaczą Idą do ciebie, korzą silę i płaczą...

A Ty! odl wojny... zarazy... i głodu

Chronisz ich — Talrczo Polskiego Narodu Mi

Ze świata

katolickiego

Harcerze francuscy na Jasnej Górze.

Dnia 14 bms. wieczorem przybyli do Częstocho­

wy pieszo harcerze francuscy. Gościł francuskich powitał hufcowy częstochowski Opałko,. Ulokowa­

niem harcerzy francuskich zajął się magistrat. Piel­

grzymka francuska zatrzymała się w Częstochowie dwa dni. ,

Wspaniały dar dla seminarium zagranicznego w Poznaniuu.

Seminarium Zagraniczne w Poznaniu otrzyma­

ło wspaniały dar. lir. Potulicka, która majątki po- tulickie ofiarowała na cele Katolickiego Uniwersy­

tetu w Lublinie, oddała teraz swój pałac i park w w Potiulicach dla Seminarium Zagranicznego w PO'- znaniu. Od 1 września b. r. mieścić się będzie w Po tulić ach postulat i nowicjat wychowanków nowe­

go zgromadzania, która da kapłanów - misjonarzy dla polskiego wychodź twa.

Po antonjanskim jubileuszu.

Miejscem, które sobie szczególnie św. Antonii — jak nigdzie — w1 Polsce upodobał, jest w woj, lu- bełskiem, w powiecie zamojskim: Radecznica. Na skutek kilkakrotnego objawienia silę tegoż świętego wybudowano pod szczególną troską króla Michała Kory but a W iśnio Wileckiego kościół — św. Antoni!eu rnu poświęcony. Jak wielką rolę w czasach Polski przedrozbiorowej aż do 1868 r„ t. zn. do roku ka­

saty tegoż klasztoru przez Rosjan, odgrywała Ra­

decznica, dowodzi to, że specjalna pielgrzymka co roku wychodziła od świętego Antoniego do- Często­

chowy, ale też przeciwnie — i z Częstochowskiej Jaśniej Góry odwzajemniano się takąż pielgrzymką do św. Antoniego. Radecznicę nazywano „lubel­

ską Częstochową“

na ich miejsce sprowadzono panów i mniszki pra­

wosławne. Radecznica z woli władzy rosyjskiej miała być ośrodkiem prawosławia,

Bóg jednak dobry zlitował się. Z chwila zmart­

wychwstania Ojuzyzy. wrócili do Radecznicy i pra­

wi jej opiekunowie. Wyjazdy z misjami, rekolek­

cjami, prowadzenie zakładu wychowawczo-nauko- Wego, w którym przygotowują się pobożni chłopcy do stamu zakonnego i kapłańskiego, oto praca, która i ch całkowici z pochłania i wypełnia życie.

Jak kiedyś przed laty. tak i dzisiaj dziesiątki tysięcy śpieszą ze s wojem i troskami do św. Anto­

niego. W bieżącym roku było pielgrzymów do 40 tysięcy.

Pierwsza statystyka katolików obrządków wschodu.

Św!. Kongregacja kościoła wschodniego opubli­

kowała obecnie pierwszą kompletną statystykę hie­

rarchii i wiernych obrządków wschodnich. Publika­

cje tę poprzedza przedmowa prefekta kongregacji, ardynała Sincero.

Z danych statystycznych tam zamieszczonych wynikał, że ogólna liczba katolików wschodniego ob­

rządku wynosi 6,177.500, W tern 5,162.300 Rusinów.

Zakonów wschodniego- obrządku jest 28 męskich i 44 żeńskich. Ponadto należy uwzględnić specjalne wschodnie' odgałęzienia zakonów zachodnich, jak A- sumipcjomistów. Redemptorystów, Jezuitów i Fran­

ciszkanów.

Znowu prześladowanie religji katolickiej w Meksyku

„ O ssier vat-ore Romano-“ z dnia 6 brn. zamieszcza wiadomość z Ciitta diet Mexiko, że z rozporządzenia rządu zostały aresztowanie wszystkie zakonnice Sza- ytkil i Dobrego Pasterza w Angers i -osadzone w

więzieniu. y ■ 1 - j

Klasztory powyższych zakonów zostały skon­

fiskowane na rzecz skarbu państwa.

Przyczyną tego drakońskiego prawa było to, że zakonnice nauczały religji dzieci i przygotowały maleństwa do pierwszej Komunii,

Wiadomość ta wywarła w Watykanie przygnę­

biające- wrażenie.

Już Pius II był krzewicielem zgody europejskiej.

Bolonja. Dziennik „II Rest-o del Carlimo“ zamie­

szcza ciekawy artykuł publicysty Karola Antoni, w którym przypomina on, że pierwszym „europejczy­

kiem“ niemal w briamdowskiem tego słowa rozumie­

niu był Fjpiież Pius II (Eneasz Sylwjusz Piccol-om-mi ze znanej sjeńskiej rodziny arystokratycznej), autor traktatu pod tytułem- „Europa“. W pracy tej Pius II udaWadmiał historyczną jedność kontynentu euro­

pejskiego w związku z potrzebą walki w -obronie chrześcijaństwa przeciw najazdom _ tureckim, _ Anta­

gonizmy dynastycznie, p-aniujące wówczas, uni-czest- w-iły wysiłki Piusa II, tern niemniej pozostało ciekawe świadectwo politycznych rozmyślań Papieża, który w misjach dyplomatycznych zamoiłu przebiegł cały kontynent, a szczególniej na soborze w Konstytucji uświadomił sobie potrzebę krzewienia rozwoju su­

mienia europejskiego i- wykarzynianla antagonizmów narodowych.

Postępy katolicyzmu w Stan. Zjedn. Am. Północn.

Rozwój katolicyzmu w Stanach Zjednoczo­

nych przystępuje w stosunku do przyrostu lud­

ności pięciokrotnie -szybciej. Gdy przed 150 laty

(8)

Str. 8 NIEDZIELA KATOLICKA Nr. 33 John Carol! został pierwszym biskupem amery­

kańskim, w Stanach Zjednoczonych było zaled­

wie 6 kościołów i około 20 tysięcy wiernych. Dziś ilość kościołów wynosi1 18 tysięcy, a liczba wier­

nych 20 mil jonów. Jeszcze przed 150 laty było w Stanach Zjednoczonych jedno tylko, arcybiskup- stwo w Baltimore, dziś terytorium Stanów obej­

muje 105 diecezyj. W samym tylko roku 1929 było 38 000 nawróceń na katolicyzm. Siła katoli­

ków amerykańskich spoczywa w ich szkołach i na to szczególniejszą zwraca się uwagę. Katolicy amerykańscy pochwalić się mogą utrzymywaniem (państwo nie łoży nic, ani na kościoły, ani ducho­

wieństwo, ani na szkoły katolickie) ośmiu tysię­

cy szkół ludowych, w których 60 tysięcy nauczy­

cieli wychowuje 2,300.000 dzieci; dalej 2.400 szkól śednich i uniwersytetów oraz 80 seminariów nau­

czycielskich. Do tego doliczyć należy jeszcze 190 seminar jów i szkół duchowych.

Polscy misjonarze w Brazylji.

Pierwsza wyprawa misyjna polskich X. X.

Misjonarzy z Krakowa wyruszyła do Brazylii w połowie 1903 roku, pod przewodnictwem ks. Bole­

sława Bayern, który dotąd dzielnie pracuje na swem stanowisku wśród ludu polskiego. Odtąd co kilka lat wyrusza z Krakowa nowa pomoc mi­

syjna do Brazylji. Obecnie liczba X.X . Misjona- i rzy dochodził do 30, a obejmuje swoją pracą trzy południowe stany brazylijskie: Paranę, Santa Ca­

therine i Rio Grandę do Sul.

Największa liczba naszych rodaków osiedliła się w Paranie. Jest tam Polaków około 100.000.

Tam też pracuje przeszło 20 księży Misjonarzy na 14 placówkach. W zniemczałym stanie Santa Catharina pracuje trzech księży Misjonarzy na dwóch placówkach, a w stanie Rio Grandę do Sul obsługuje nasz lud 2 księży Mis jonarzy w ! rozległej kolonjj Gerazanv, a dojeżdża z pomocą i do innych kolonij polskich.

Praca nad całą polską emigracją w Brazylji spoczywa niemal wyłącznie w rękach X. X. Mis­

jonarzy z Krakowa. Trzech zaledwo polskich kapłanów, Werbjstów (ze Zgrmadzenia Słowa Bo­

żego) pracu je w Paranie, a dwóch Salez janów w stanie R'o Grnde do Sul, w obszerniejszej kolonji Sao FePciano.

Księża Werbiści przybyli później od X. X. Mi­

sjonarzy do Brazylji, a księża Salezjanie przed kilku laty objęli placówkę w Sao Feliciano.

Praca misyjna jest w Brazylji bardzo ciężka.

1 emwięcej więc powodem dumy może być po­

chwała polskich misjonarzy, wyrażona ostatnio przez arcybiskupa Ku ryłyby, don Joao Bragę.

'W! starych kolonjach, które trwają już oko­

ło 50 lat- praca jest lżejsza, natomiast pogarszają się jej warunki w nowych. Do nowych trzeba czynić całe wyprawy misyjne, połączone z wiel- kiemj niebezpieczeństwami. Do kaplic, rozrzuco­

nych w nowych osadach nie można dojechać ża­

dnym środkiem lokomocji, gdyż przez puszcze nr owad za do nich zaledwie wąskie ścieżki. Trze­

ba więc jechać konno, co jest połączone z nie- zmiernem zmęczeniem j niebezpieczeństwem i

przyczem zdarzają się nieraz nawet śmiertelne wypadki.

Do tego rodzaju pracy misyjnej używa się młodych i zdrowych księży. Starsi i osłabieni pracują w okolicach Kurytyby.

Siły misyjne polskie w Brazylji są wciąż je­

szcze niewystarczające na potrzeby tamtejszej Polonji. Potrzebaby nie 30, ale 60 księży... Ż pe­

wnością jednak szeregi polskich misjonarzy wy­

pełnią się wkrótce dla dobra Polaków brazylij­

skich, dla podtrzymania ich łączności z ojczyzną.

Zmiany wśród duchownych archidecjezji wroławskiej

W stan spoczynku przesiedleni zostali:

Ks. proboszcz dr. Frederyk Hahn w Sadowicach od 1 paździer­

nika 1932;

ks. radzca duchowny Alojzy Sabisch w Jaworze pod Brzegiem

od 1 października 1932. 4

ks. proboszcz Edmund Groeber w Dziergowicach (Oderwalde) od 1 października 1932.

Przesiedleni lub ustanowieni:

Ks. kapelan Artur Langer w Niemieckiej Kamienicy jako pro­

boszcz w Girlachsdorf;

ks. kapelan Bernardy S c h ö r n i g we Wrocławiu przy kościele św. Maurycego, jako administrator tamże;

ks. kapelan Franciszek P i k o s c h w Pilchowicach jako taki w Piotrowicach, powiat Ząbkowice;

ks. kuratus Alfredy Kern w Kamieniogórze jako proboszcz w Rotschoss;

ks. dziekan Pawef P e i k e r t w Wałbrzychu jako proboszcz przy kościele św. Maurycego we Wrocławiu;

neopresbyter Feliks Kock w Jaryszowie jako kapelan w Lossen pod Brzegiem;

neopresbyter Augustyn Mierzwa w Łabędach jako kapelan tamże;

neopresbyter Franciszek Józef Wohl, tymczasowo w Szarlotten- burgu pod Berlinem, jako kapelan w Schmottseifcn;

ks. kapelan Paweł Świerży w Goryfji jako taki w Niemieckiej Kaminicy;

ks. kapelan Józef Volkmer w Niemodlinie jako proboszcz w Neuwaldau;

ks. kapelan Jerzy Bujakowski tymczasowo w Górach Pisarzo- wicach jako taki w Niemodlinie;

ks. kapelan dr. Gerhard von Hu eisen, tymczasow w Proczu, jako taki przy kościele św. Bonifacego we Wrocławiu;

ks. administrator prob. Paweł Matuszek w Girlachsdorf jako ka­

pelan lokalny w Kirhhhain (parafia Finsterwalde);

ts. kapelan Jerzy J o n i e t z tymczasowo w Wielkich Staniszczach jako taki tamże;

neopresbyter Max Po łezek w Gliwicach jako kapelan w Prudniku;

ks. kapelan Edmund Behrendt w Górnych Pisarzowicach jako ta­

ki w dmuchowie;

ks. kapelan Józef M a u u 1 w Odmuchowie jako taki w Górnych Pisarzowicach;

ks. kapelan Norbert J a n o t t a w Landsberg jako taki w Pilchowi­

cach;

neopresbyter Antoni Nierobisch w Rokietnicy jako kapelan w Landsberg;

ks. kapelan Erwin Otto tymczasowo w Koziszyji jako taki1 w Gryf ji;

neopresbyter Alfrd Schulz wGłogówie jako kapelan w Świdnicy;

ks. dziekan Oton Peukert w Neu-Mittelwalde jako proboszcz w Protzau.

Zmarli z pomiędzy duchowieństwa archidiecezji1:

Ks. Freiherr Henryk von M i 1 i t z, dawniej kanonikiem we Wroc­

ławiu, komrant w Soernewitz pod Myśnią, 26 czerwca r. b.;

ks. Józef Hausenke, em. proboszcz, radzca duchowny, komorant w Bytomiu, 10 lipca r. b.;

ks. Brunon Wiedemann, proboszcz zakładu wychowawczego w Świdnicy, 11 lipca r. b.

Wieczna adoracja

Niedziela, 21 sierpnia. W dzień: Żegań (dek. Żegań);

Poniedziałek, 22 sierpnia. W dzień: Wrocław, zakład „Maria­

hilf“ (dek. Wrocław-Południe);

Wtorek, 23 sierpnia. W nocy 23/24: Wrocław Siostry św. Jad­

wigi. dom macierzysty.

Środa, 24 sierpnia. W dzień: Kielcz (dk. Dobrodzień).

Czwartek, 25 sierpnia. W nocy 25/26: Strzelce, Szaretki.

Piątek, 26 sierpnia. W nocy 26/27: Gliwice, Siostry szkolne.

Sobota, 27 sierpnia. W nocy 27/28: Bobrek, Szaretki.

Cytaty

Powiązane dokumenty

N iezliczona ilość polskich prastarych form językow ych w niej się odbija... śląskich, minionych li % spółczesnych— o to wielkie nasze

Ojciec mamy nazywał się Herszhorn, a babcia to ja nie wiem, ale babcia i dziadek nazywali się tego co się pobrali to byli Herszhorn. Oni mieszkali

Wust zauważa — nawiązując od koncepcji bytu Martina Heideggera — że opisywana pewność i brak pewności czy też połowiczność pewności istnienia Absolutu bierze się

Każde ćwiczenie wykonujemy 30 sekund, po czym przechodzimy do kolejnego, w razie potrzeby robiąc sobie bardzo krótką przerwę (do max.. 7.Wejdź na

Dobrym choć dość monotonnym zadaniem na utrwalenie tego jak tworzyć pytania w czasie przeszłym, zawierającym czasownik BYĆ będzie zadanie 3 ze strony 77 w podręczniku. Proszę

Chwilami tężała i krzepła w nim myśl, tak że zupełnie tracił rozpoznanie, co się z nim dzieje, ale potem znów gorączka budziła go i zarazem budziła w nim jakieś

Zrób zdjęcie swojego rozwiązania i prześlij na adres mate_matyka@op.pl do 15.04. Dla chętnych ( jeżeli chcesz

giczną Judyckiego jest teoria absolutnej Bożej wszechmocy, bez której właściwie nic nie jest możliwe i dla której wszystko jest możliwe: „Należy bowiem sądzić, że