• Nie Znaleziono Wyników

Rodzina ze strony matki wywodziła się z Kraśnika - Hadasa Pinkus - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rodzina ze strony matki wywodziła się z Kraśnika - Hadasa Pinkus - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

HADASA PINKUS

ur. 1924; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, Kraśnik, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2006, dwudziestolecie międzywojenne, dzieciństwo, Żydzi, życie codzienne, dziadkowie

„Rodzina ze strony matki wywodziła się z Kraśnika”

[Pamiętam dziadków ze strony mamy]. Oni mieszkali w Lublinie, oni też byli, przedtem mieszkali w tym… to jest niedaleko Lublina, miasto tam, i babka i dziadek, i potem oni byli w Lublinie, i mieszkali w Lublinie i babka umarła, dziadek był u nas w czasie wojny i też zabili go wtedy. Cała rodzina poszła. Ojciec mamy nazywał się Herszhorn, a babcia to ja nie wiem, ale babcia i dziadek nazywali się tego co się pobrali to byli Herszhorn.

Oni mieszkali w Kraśniku. Też mieli jakiś sklep czy coś. Oni mieli sześcioro dzieci czy ile, ale jak babcia umarła to dziadek był u nas, w Lublinie, przed wojną był u nas.

Data i miejsce nagrania 2006-11-16, Rechowot

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Joanna Rycerz

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

To pan wchodzi do jakiegoś sklepu, to wszystko jest koszerne, ale są jeszcze takie to są bardziej jeszcze koszerne, kosztują drożej i więcej koszerne są, u nas są też takie. Ja

I to było bardzo ładnie, to było takie, takie ciepłe, takie, że ja jeszcze dzisiaj to pamiętam, i uwierzy pan, że ja jeszcze siedziałam, że mnie sadzali tak, bo jeszcze byłam

Tam [w naszym domu] mieszkali sąsiedzi, to też dobrze pamiętam, że na dole był jeden, oni mieli sklep, w mieszkaniu, tam mieli duży sklep i on miał jednego syna i matka była, i

I stoją wszyscy ludzie i patrzysz się, takie rzeczy… ja czasami tak przypominam, ale człowiek myśli, a ja tak myślę czasami sobie: „Mój Boże, przecież to był dzień,

Ale mój syn, to jest ciekawe, mój syn, on teraz jest, on się uczy tego, on [robi] doktorat z fizyki, on jest bardzo zdolny chłopak, on w Machonie się uczy, w Instytucie [Weizmanna]

To znaczy, ja moich rodziców nie widziałam jak zginęli już, ja nie widziałam, ale zawsze, zawsze się mówiło, żeby przede wszystkim być człowiekiem.. Jak się

Tam oni przecież też system mieli trochę inny, bo to zbrojenie, a tutaj były hale montażowe, ale to była produkcja, do nas szły przecież wielkie, ogromne ilości tych zegarków.

Gdy byłam na kursie w Warszawie, to był rok [19]56, po skończeniu już, gdy po egzaminach poszliśmy, zostaliśmy na jeden dzień w Warszawie, żeby sobie pójść potańczyć..