• Nie Znaleziono Wyników

Życie w Częstocicach podczas okupacji - Urszula Radek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życie w Częstocicach podczas okupacji - Urszula Radek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

URSZULA RADEK

ur. 1934; Rejowiec

Miejsce i czas wydarzeń Częstocice, II wojna światowa

Słowa kluczowe Częstocice, II wojna światowa, ojciec, matka, życie codzienne, cukrownia, partyzanci, cukier, wyzwolenie

Życie w Częstocicach podczas okupacji

Tak oczami moimi, to ta wojna nie była dla mnie taka straszna. I moja mama mówiła zawsze, przecież miała dwóch dorosłych synów: „Gdybyśmy mieszkali w Rejowcu, to nie wiem, chyba bym straciła synów. A tam mieliśmy naprawdę jak u Pana Boga za piecem”. Ja tylko dwa naloty odczułam. Jeden nalot – spuścili bombę, myśmy pierzynę mieli na płocie, to odłamek [spadł]. A tak nic nie było. Front był daleko, bo na Wiśle. I Opatów, to nieraz jak tam stał ten front, prawie pół roku chyba, to się słyszało tylko.

W cukrowni partyzantka działała, mój brat przecież też należał. Cukier w czasie kampanii produkowało się i [pakowało w] takie worki papierowe. Pakowalnia była, gdzie tam się magazynowało ten cukier. A te wysłodki takie co z buraka – taka była linia, wagoniki jeździły, był silos i wagoniki się odwracały, i tam wpuszczały te wysłodki, potem wracały. No i partyzanci pracowali i współpracowali, umówili się, że będą cukier wkładać tam do tych wysłodków, wykruszać, a już tam byli umówieni i przerzucali przez mur, a następna grupa zabierała, no i tak robili. Koniec kampanii, a tam prawie cukru nie ma! Ktoś tam zrobił spięcie, fabryka się pali. Nasza kamienica była tak niedaleko muru [fabryki], to u nas, pamiętam, okna były gorące. Mama mnie wtedy wyprowadziła do znajomych do Ostrowca [Świętokrzyskiego], bo bała się, nie wiedziała, co będzie. Baliśmy się. Główny buchalter był Niemcem. Mieszkał, po drugiej stronie stawów, taka łączka, tam już dyrekcja i kierownictwo nasze mieszkało.

Ale miał żonę Polkę i ona uratowała [sytuację]. Wiem, to co podsłuchałam, że zebrali złota, czegoś jeszcze i do niej poszli. I ona przekupiła [męża]. I okazało się, że spięcie, nie sabotaż, absolutnie, tylko po prostu instalacja nawaliła. I nie było aresztowań. Tak że takie sytuacje pamiętam. Dał się przekupić, żona zdecydowanie pomogła, taka elegancka pani.

Pamiętam wyzwolenie, tu już Lubelszczyzna była wyzwolona, a u nas dopiero w styczniu, bo tam front stał przecież długo na Wiśle. To była noc, taki śnieg, ja to widzę, jak Niemcy uciekają. W popłochu uciekali, podobno był zamiar, że mają

(2)

podpalić młyn, coś jeszcze, ale nie zdążyli. To w styczniu, chyba 17 czy któregoś stycznia weszli [Rosjanie]. No radość była wielka. Wielka radość. Podchodziliśmy do nich.

Data i miejsce nagrania 2013-12-20, Świdnik

Rozmawiał/a Agnieszka Góra, Łukasz Kijek

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mieszkali w Mrągowie, tata jest po zawale i było już tacie trudno się opiekować mamą, ja tutaj mieszkam, mnie będzie lżej opiekować się rodzicami?. I jeszcze mówi: „Tak się

Wszyscy członkowie u nas w dziale, mój mąż też należał, wcześniej jeszcze, przed tym naszym strajkiem, taką rezolucję podjęli, że oddają legitymacje, tam ktoś z tego

Myśmy się włączyli też, w sklepie żeśmy siedziały, ludzie przychodzili z dowodem, z karteczką, i na każdy dzień 10 osób stało, no bo to się rozbiło przecież, a tak

Potem jeszcze bardzo długo były raz w tygodniu targi, ale już mniejsze, to już nie było to, co kiedyś.. Kiedyś, to były te stragany rozmaite, te zabaweczki, te piłeczki

Ten drób, który tutaj z kontyngentów zabierano rolnikom – gęsi, kaczki, kury – przez jakiś czas znajdował się na terenach tego przedsiębiorstwa w Warszawie, gdzieś na Kole

Izrael 2009, Zamość, Izbica, II wojna światowa, ukrywanie się, kryjówki.. Ukrywanie się

Polegało to na tym, że darczyńca zobowiązywał się wpłacać dla dzieci dziesięć złotych lub wielokrotność dziesięciu złotych co miesiąc.. Telewizja lubelska zaprosiła mnie

A ja mówię tak: «Pani Kasiu, to niech pani będzie moją mamą».. A ona: «Masz rodziców, masz mamę, masz rodzeństwo, tak nie można