• Nie Znaleziono Wyników

Jacek Raciborski Uniwersytet Warszawski

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jacek Raciborski Uniwersytet Warszawski"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

STUDIA SOCJOLOGICZNE 2013, 2 (209) ISSN 0039−3371

Jacek Raciborski

Uniwersytet Warszawski

RAZ JESZCZE O OBYWATELSTWIE

W odpowiedzi na esej recenzyjny Krzysztofa Gorlacha, Marty Klekotko, Piotra Płucienniczaka, Obywatelstwo – społeczeństwo obywatelskie – państwo, „Studia Socjologiczne” 2013, 1 (208)

Trójka krakowskich autorów poświęciła mojej książce Obywatelstwo w perspek- tywie socjologicznej esej recenzyjny, opublikowany na łamach najważniejszego pol- skiego czasopisma socjologicznego. Wielka jest moja satysfakcja z tego powodu. Nie pomniejszają jej zawarte obok pochwał uwagi krytyczne czy drobne uszczypliwości.

Natomiast satysfakcję nieco pomniejsza dezinterpretacja kilku ważnych tez mojej książki, dokonana przez Autorów eseju lub przypisanie mi poglądów niewypowie- dzianych. Zachęcony przez Redakcję odniosę się tylko do zagadnień tego rodzaju.

Zacznijmy od kwestii społeczeństwa obywatelskiego. Recenzenci przypisu- ją mi pogląd: ,,że problematyka społeczeństwa obywatelskiego została przez współczesnych polskich socjologów zredukowana do zagadnień organizacji pozarządowych” (s.210; podobnie na s.208 ) i polemizują z tym poglądem, omawia- jąc różne perspektywy ujmowania społeczeństwa obywatelskiego obecne w polskiej socjologii. Rzecz w tym, iż ja takiego poglądu nie wygłosiłem. Nie pisałem o zdo- minowaniu problematyki społeczeństwa obywatelskiego przez jakikolwiek paradyg- mat. Pisałem natomiast o zdominowaniu myślenia socjologicznego o obywatelstwie przez perspektywę społeczeństwa obywatelskiego. Stosowne zdania w mojej książce brzmią: ,,W socjologicznym myśleniu o obywatelstwie bardzo wpływowa jest per- spektywa, która rozrywa – zdawałoby się nierozerwalny – związek obywatela i pań- stwa czy wcześniej obywatela i polis. Myślenie socjologiczne w ostatnich dziesię- cioleciach zostało zdominowane przez perspektywę społeczeństwa obywatelskiego”

(Raciborski 2011: 38) . Nieporozumienie jest więc oczywiste, a jego konsekwencje poważne, bo zaowocowały dezinterpretacją mojej tezy o dualistycznym charakterze społeczeństwa obywatelskiego. Wyróżniłem dwie postaci (typy) społeczeństwa oby- watelskiego: A) polityczne społeczeństwo obywatelskie; B) autonomiczne, cywilne społeczeństwo obywatelskie. W przypadku A ludzie stowarzyszają się, aby skłonić państwo do korzystnej dla nich alokacji jakichś dóbr; w przypadku B ludzie zrzesza- ją się, aby sami potrzebne im dobro zbiorowe wytworzyć. Recenzenci tak komentują tę dystynkcję: ,,Zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku mamy do czynienia z jakimiś przedsięwzięciami natury społecznej, które mają na celu przeprowadzenie takiego czy innego kolektywnego interesu czy też zaspokojenie takiej czy innej ko-

Instytut Socjologii, e-mail: raciborski.jacek@gmail.com

(2)

JACEK RACIBORSKI

218

lektywnej potrzeby. Nie rozumiemy zatem, jakie różnice pomiędzy jednym a drugim ujęciem społeczeństwa obywatelskiego można tutaj wskazać” (s. 215). Przyznam, że to ja nie rozumiem, jak można nie dostrzec różnicy, bądź ją bagatelizować, mię- dzy działaniem zbiorowym zmierzającym do uzyskania jakiegoś dobra od państwa a działaniem zbiorowym zmierzającym do samodzielnego wytworzenia jakiegoś do- bra. Zilustrujmy: mieszkańcy pewnej wsi pragną mieć drogę; zakładają Społeczny Komitet Budowy Drogi i gdy wybiorą działanie według typu A, zaniosą petycję do stosownych władz, mogą ją nawet wspierać protestami, blokadami, ale będą czekać na decyzję organu państwa o budowie drogi; gdy wybiorą działanie według typu B, sami zbudują tę drogę.

Autorzy recenzji zarzucają mi, iż rozdział II książki jest mało socjologiczny i za- wiera mało pobudzające intelektualnie rozważania o typach praw obywatelskich.

Otóż trudno, aby rozdział zatytułowany ,,Obywatel, obywatelstwo polskie – aspekty prawne” prezentował kwintesencję socjologicznego ujęcia obywatelstwa. Odbieram jednak ten zarzut poważnie, gdyż odzwierciedla on lekceważenie przez autorów re- cenzji obywatelstwa jako instytucji prawnej. Przejawiło się ono w wielu miejscach recenzji i utrudniło im przyswojenie zasadniczego przesłania książki. Obywatel- stwo w punkcie wyjścia wszelkich analiz (w tym socjologicznych) traktowane musi być jako instytucja prawna, określająca przynależność państwową osoby fi zycznej, a w drugiej kolejności zestaw jej praw i obowiązków. Socjologiczna perspektywa nie może tego faktu ignorować. Powinność rekonstrukcji norm, reguł, formalnych standardów i innych ograniczeń, istniejących w konkretnym polu działania aktora społecznego podkreślają wszystkie nurty analizy instytucjonalnej. I dopiero w na- stępnym kroku pojawia się możliwość stawiania pytań o to, jak te reguły są imple- mentowane, reinterpretowane i nieraz zmieniane; w jakim stopniu wpływają na ludz- kie zachowania. Rozdział poświęcony formalnym aspektom statusu obywatela jest więc koniecznym elementem socjologicznej analizy. Nadto koncentracja na jednost- kowych atrybutach obywatelstwa zapobiega wpadnięciu w pułapkę socjologizmu.

Przy tej okazji wyjaśniam (odnosząc się do zdania Recenzentów: ,,A już – naszym zdaniem – dziwnie brzmi sprzeciw wobec socjologizmu w pracy, której celem jest, zgodnie z tytułem, prezentacja socjologicznej koncepcji obywatelstwa” s.214), że perspektywa socjologiczna nie musi, co więcej nawet nie powinna, być socjologi- styczna. W przypadku problemu obywatelstwa socjologizm najczęściej manifestuje się w eksponowaniu kolektywnych atrybutów statusu obywatelskiego i pomijaniu w wyjaśnieniach elementarnego faktu, iż jest to status jednostki i to jednostki dzia- łają jako obywatele, na przykład głosując. Socjologizm jest po prostu anachroniczny i nie da się pogodzić z preferowaną w mojej książce perspektywą neoinstytucjonalną.

Jeszcze jeden przykład błędnego odczytania zdawałoby się jasno wyłożonej myśli:

,,Obywatelstwo – piszą Recenzenci – jako pewna charakterystyka przede wszystkim jednostki ludzkiej wiąże się z jej przynależnością do określonego terytorium. Już ta bar- dzo wstępna konstatacja wskazuje – w naszym przekonaniu – na zasadniczy tok myśli Autora” (s. 211). Ależ nie! Obywatelstwo wiąże się z przynależnością jednostki ludzkiej do państwa, a nie do terytorium. Poświęciłem pierwsze strony I rozdziału właśnie temu, aby odwołując się do Arystotelesa i współczesnych badaczy greckiej fi lozofi i politycz-

(3)

RAZ JESZCZE O OBYWATELSTWIE 219 nej pokazać charakter relacji obywatel – terytorium – państwo. Ponownie muszę zacy- tować D. Karłowicz i B. Markiewicz (1993: 130), które rzecz klarownie wyjaśniają:

,,Związanie obywatelstwa z polis nie znaczyło związania go z miejscem, lecz formą organizującą ludzi w polis . To nie związek z ziemią, lecz udział we władzy, możliwość samostanowienia o sobie, czyniła z mieszkańca polis obywatela” (na s.19 mojej książ- ki). I jeszcze moje zdanie zamykające ten wątek w książce (Raciborski 2011: 20) : ,,Teza ta nie oznacza, że starożytni lekceważyli terytorialny kontekst państwa i obywatelstwa.

Terytorium nie mogło – i nie może także dzisiaj – być traktowane jako rozstrzygają- ce kryterium obywatelstwa, ponieważ »także metojkowie i niewolnicy mają wspólne z obywatelami miejsce zamieszkania« (Arystoteles, Polityka, 1275a)”.

W tym miejscu muszę zakończyć replikę, bo jej rozmiary wyczerpałyby cier- pliwość Czytelnika. Ale ważniejszy jest inny powód. Konfrontując dalsze zarzuty z tekstem mojej książki uświadomiłem sobie, że nie mam nic do dodania ponad to, co tam napisałem.

Zakończenie jest jednak zawsze ważne. A więc tylko komentarz do jednego ze zdań podsumowujących recenzję, którego sens nie do końca jest dla mnie jasny, ale przy życzliwym nastawieniu można się domyślić istoty zarzutu. Gorlach, Klekotko i Płucienniczak piszą (s. 222): ,,Książka kończy się bardzo mocnymi stwierdzenia- mi, że wszystko wskazuje na to, iż następuje odwrót od globalizacji, od dominacji społeczeństwa obywatelskiego przejawiającego się w rosnącym znaczeniu ruchów społecznych oraz organizacji pozarządowych, na rzecz powrotu do gry instytucji państwa”. Przypisano mi więc trzy tezy: a) następuje odwrót od globalizacji; b) na- stępuje odwrót od dominacji społeczeństwa obywatelskiego (niejasne: społeczeń- stwo obywatelskie przejawia się w rosnącym znaczeniu ruchów społecznych oraz organizacji pozarządowych czy następuje odwrót od dominacji takiego społeczeń- stwa obywatelskiego, które przejawia się w rosnącym znaczeniu ruchów społecz- nych); c) instytucje państwa wracają do gry. Znów odpowiem zestawem kluczowych zdań podsumowania mojej książki: ,,Przedstawiłem prawie apoteozę współczesnego państwa narodowego i diagnozę wskazującą na wzrost jego siły oraz wszechobec- ność. Podkreślam jednak, że nie jest to równoznaczne ze wzrostem znaczenia rzą- dów państw ani jakichkolwiek innych hierarchicznych i jasno określonych struk- tur władzy […] ,Ludy chcą, aby istniało państwo narodowe i będą przeciwstawiać się potężnemu skądinąd procesowi globalizacji i rozmywania się państw narodo- wych”. Nie ogłaszam więc odwrotu od globalizacji, tylko to, że proces ten nie musi prowadzić do upadku państwa narodowego i spotyka się z narastającym oporem, w różnych zresztą swoich wymiarach. Nie ogłaszałem odwrotu od dominacji spo- łeczeństwa obywatelskiego, bo nigdy i nigdzie czegoś takiego w dziejach nie było.

Postawiłem jedynie uogólniające pytanie: czy obecnie intensywniejsze są procesy uspołeczniania państwa, czy – odwrotnie – procesy upaństwawiania społeczeństwa, i podkreśliłem siłę tej drugiej tendencji. Nie ogłaszałem powrotu państwa do gry, bo ono jest w niej od tysiącleci i w kilku miejscach książki wskazywałem na zjawisko systematycznego narastania jego zadań, ale też i ich rekonfi guracji.

Zachęcam do lektury książki Obywatelstwo w perspektywie socjologicznej z esejem recenzyjnym krakowskich Autorów w ręku.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Natomiast z mecenatu nad zespołami artystycznymi KUL i Studium Nauczycielskiego i Rada Okręgowa będzie musiała zrezygnować, ponieważ zespoły te od dłuższego czasu

Istnieje wiele świetnych książek napisanych po to, żeby ko- muś, kto widzi matematykę od zewnątrz, albo z samego brze- gu, jako dziedzinę, która dopiero może się przed

Odnosząc tę konstrukcję do nordyckich ruchów odrodzenia religijnego, można skonstatować, że w regionie tym właściwie zauważamy jeden okres Przebudzenia  – jest nim po

Z lekcji 2 na stronie 74 chciałbym żebyście przeczytali tekst z zadania 1 strona 74, nagranie do niego dostepne

zenta wydaje mi się wyglądać następująco: (a) supererogacja jest anachronicz ­ nym pojęciem moralności feudalnej; (b) jeśli chcieć szukać jej śladów w myśli Kanta,

Hardta: „Nie ma (…) żad- nego zewnętrznego punktu widzenia, który można umieścić poza tym ob.- szarem przenikniętym przez pieniądz; nic nie umyka pieniądzowi” 20. By- cie

Mimo że być może wydaje się to niektórym czy- telnikom nudne i dziwne, że wciąż o tym piszę – podjęto uchwały, które są jednocześnie zwykłe dla członków rady, ale

Nie bez znaczenia jest również i to, że świat nowoczesny (czy ponowoczesny - rozstrzygnięcia terminologiczne pozostawiam czytelnikom) staje się coraz bardziej jednolity,