• Nie Znaleziono Wyników

Przyjdź Królestwo Twoje Eucharystyczne. R. 6, nr 10 (1900)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przyjdź Królestwo Twoje Eucharystyczne. R. 6, nr 10 (1900)"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Rok VI. Październik 1900. Nr. 10.

„PRZYJDŹ KRÓLESTW O TWOJE"

Godzina Adoracyi

r o z d z i e l o n a p o p i ę ć m i n u t .

Pierw szy kwadrans.

Pięć m inut. — S taw się w obecności J e z u sa ; On je s t B ogiem d obrym i w sz e c h m o c n y m ; zostając n a ołtarzu, żąda On od ciebie u w ielb ien ia, u szan o w an ia, m iło ś c i; czyż to nie słu sz n a ? O mój P a n ie Jezu , S ynu Boga i M aryi D ziew icy, Ty tu je s te ś ; w ie rz ę i czuję w duszy, że tu je s te ś ; choćbym je d n a k nic n ie czuł, choćbyś się u k ry ł p rz e d m oją duszą, jak się u k ry w a sz p rz e d m ojem i oczym a, w ierzy łb y m zaw sze...

zaw sze, boś T y p ow iedział, że tu je ste ś, a T y om ylić nie m ożesz, o mój B o ż e !... U w ielbiam Cię i u padam p rzed Tobą w najgłębszym pokłonie.

O dm ów w d u ch u u w ie lb ie n ia 1 O jcze nasz i jedno Z drow aś Marya.

Pięć m in u t. — Pom yśl o szczęściu tw ojem , że m ożesz zbliżyć się do Je z u s a C h r y s tu s a !... W tej chw ili w ielu p o ­ bo żnych a ch o ry ch w zd y c h a do N iego... nie m ogą tu p r z y ­ być ; — w ie le m atek ch rz e śc ijań sk ich p rag n ie pom ów ić z J e ­ zusem o sw y c h d z ie c ia c h ; o sw ej ro d zin ie, a nie m ogą w yjść z domu. — D ziękuj P a n u Je zu so w i, że Ci przyjść do S iebie pozw olił i w d u ch u d zięk czy n ien ia odm ów jed n o Ojcze nasz i jed n o Z d ro w aś Marya.

Pięć m in u t. — P o m y śl o hojności Jezusa, k tó ry ci dziś o tw iera S k arb y Sw ojego Serca... Je ste ś u b o g im , p rzy jd ź a w zbogacisz się... je ste ś chorym , przyjdź a u zd ro w io n y m zostaniesz... d u sza tw o ja sm u tn a i niespokojna, p rzyjdź, a uspokojonym zostaniesz... zg rzeszy łeś i lęk asz się kary, przyjdź a o trzy m asz p rzebaczenie. Zbliż się z m iło ścią: — O ja k ż e jestem szczęśliw ym , o mój Boże, ja k je ste m szczęśli­

w ym , że m ogę g odzinę pozostać p rzy T obie, a T y m ię po­

b łogosław isz i w ia rę w rócisz... O tw ieram p rz e d T obą m óje serce, o J e z u ! w iej w n ie łaski S w oje, a Ty Maryo, w sp o ­ m óż mię, nie dopuść, bym zm arn o w ał k tó rą z łask m ojego

(2)

— '288 —

P ana. — O dm ów 1 Ojcze nasz i 1 Z drow aś M arya dla u p ro ­ szen ia ufności i gorliw ości.

Drugi kwadrans.

Pięć mimut. — R ozm aw iaj z Jezu sem w E ueharystyi. On ci pokazuje K rzyż S w ó j: On m ów i ci o S w oich cierp ien iach ; zap y taj: Za kogo cierpisz Je z u mój? — Za ciebie', dziecko moje. T yś zgrzeszył, g rzech y tw o je zasłużyły na karę, a tę k arę ja za ciebie w ycierpiałem . Jeżeli je ste ś szczęśliw ym , je ­ żeli nie je ste ś opuszczonym , m nie to zaw dzięczasz.

Go cierpisz o Je z u ? — C ierpię opuszczen ie ze stro n y dusz, k tó re m nie u n ik ają i ze m ną się nudzą... in n e znów d usze zniew ażają m nie lub m nie się w stydzą... b lu źn ią mi i łączą się z m oim i nieprzyjaciółm i. O dziecko m oje w y n a ­ g radzaj m i za nie. — 1 Ojcze nasz, 1 Z drow aś M arya w d u ­ ch u połączenia z Jezusem .

Pięć m inut. — Sposobem w y n ag ro d zen ia P a n u J e z u s o ­ w i je s t naw ró cen ie się i u św ięcenie. P o w ied z B ogu, że teg o pragniesz, że naw ró cen ie się tw oje będzie p rę d k ie i szczere.

O tak, P anie Jezu , od tej chw ili, p rag n ę, aby serce m oje T w ojem się s ta ło ; w szy stk ie opóźniania się m oje, w sz y stk ie zw łoki, p rzyczyniły się tylko do tego, że złe głębiej z a k o ­ rzen iło się w duszy, w eszło w p rzy zw y czajen ie i że Cię z ra ­ niłem m oją oziębłością. T eraz już o Boże, chcę Cię słu c h a ć : n ie chcę należeć do tych dusz, k tó re Cię o p uszczają i z n ie ­ w ażają!... Boże mój, natchnij mię, co m am czynić. W tej in ten cy i o d m ó w : 1 Ojcze nasz, 1 Z drow aś Marya.

Pięć m inut. — P o w ied z P an u Je z u so w i o p o stan o w ie­

niach, k tó re chcesz uczynić, aby rzeczy w iście spełnić sw ą pow inność, to je st, aby zostać św ięty m i p rzy rzek n ij, że b ę ­ dziesz u n ik ał okazyi do złego, że u w ażać b ędziesz n a p o ru ­ szen ia tw eg o serca, że m o d litw a tw oja b ęd zie w ięcej s k u ­ piona, p rzy stęp o w an ie do S ak ram en tó w św ięty ch g o rliw sze, p o św ięcenie się stalsze.

O dm ów 1 Ojcze nasz, 1 Zdrow aś M aryo dla w y p ro sze­

nia sobie opieki Maryi i siły do spełnienia p o stan o w ień . Trzeci kwadrans.

Pięć m inut. — Słuchaj, co mówi J e z u s : D ziecię m oje, je żeli chcesz mię* pocieszyć, chcesz się n aw ró cić i u św ięcić, przyjm uj od dzisiaj w szy stk ie cierpienia, k tó re ci zsyłać b ę ­ dę, na w y n ag ro d zen ie mi za zniew agi. Jeżeli dziś sp o tk a cię

(3)

— 289 —

przykrość, cierp ien ie, up o k o rzen ie, nie usk arżaj się, nie n a ­ rzek aj. P ow tarzaj w ra z ze m n ą : Ojcze, jeżeli być m oże, o d ­ dal odem nie te n k ie lic h ; ale dodaj zaw sze : nie m oja w szak że ale T w oja n iech się dzieje w ola. P o tem uw ielbiaj, błogosław , kochaj w szy stk o , co spuszczam n a ciebie. — 1 Ojcze nasz, 1, Z drow aś M arya w d u ch u w ynagrodzenia.

Pięć m in u t. — Słuchaj co m ów i J e z u s : W celu zadość­

u czy n ien ia za tw o je b łęd y i w iny, tu d zież dla w y n ag ro d ze­

nia za zn iew ag i, k tó ry c h lu d zie się w zględem m nie do p u sz­

czają, przejm ij się ży w ą w ia rą i g łębokim uszan o w an iem dla m ego stan u ofiary w św iętej E ucharystyi... Spojrzyj w około s ie b ie : w sz y stk o m ów i ci o u szan o w an iu i skupieniu. L am pa w ieczna p rz y p o m in a ci, że tu jestem i że cię w idzę. Ś w ią­

ty n ia otoczona m ilczeniem , m ów i ci o mojej św iętości i mo- jem połączeniu z Bogiem . T a b e rn a k u lu m głosi ci m iłość moją dla życia u k ry te g o i nieznanego.

C zystość n aczy ń św ięty ch , p rzy p o m in a ci czystość, k tó ­ rej żądam od ciebie. — 1 Ojcze nasz, 1 Z drow aś Marya, dla u p ro szen ia sobie ducha w iary.

Pięć m inut. — S łuchaj, co jeszcz.e m ów i J e z u s : P o n ie ­ w aż chcesz n a p ra w ić tw oje błędy i w y n ag rad zać za zn iew a­

gi, k tó re ponoszę, staraj się zdobyw ać mi dusze A ch dusze, d usze u k o ch an e, k tó re mi b lu źn ią w tej ch w ili, u m ierają i w padają do piekła... S y n u mój, synu mój, ty m ożesz je j e ­ szcze zatrzy m ać n a ziem i, ty im m ożesz w y p ro sić jeszcze je d n ą łask ę w ięcej i m ożesz je n aw rócić. Módl się, cierp, w y n a g ra d z a j; p ro ś m n ie o p rzeb aczen ie dla nich. Zmów

1 Ojcze nasz, 1 Z drow aś M arya za konających.

Czwarty kwadrans.

P ięć m inut. — O mój Boże, p rag n ę spełnić w szy stk o , czeg o k o lw iek zażądasz odem nie, pozw ól mi w ięc, u stóp T w o ich p rz y rz e k n ąć . Ci w iern o ść i m iłość. Już dawno w y ­ rz e k łe m się szatan a i św iata. Boże mój, p o w tarzam p rzed T obą słow a p rz y C hrzcie św ięty m w y m ó w io n e : W y rzek am się szatana, i w szy stk iej p ychy jego i W szystkich sp raw jego i na zaw sze do C hrystusa należeć pragnę.

P o w tó rz k ilk a k ro tn ie to ośw iadczenie i o d m ó w : 1 OjCze nasz, 1 Z drow aś Mąyya, aby M arya w zm ocniła tw o je dobre p o stan o w ien ia.

Pięć w inut. — O Boże mój, aby w y trw a ć w postanowie^- niach m oich, proszę Cię o d w ie ł a s k i : p ie rw sz ą z nich je s t

(4)

— 290 —

w ielk ie nabożeństw o do P rzen . E ucharystyi. A bym Ją ko­

chał, ja k ją kochała św . T eresa, która, aby kom unikow ać, nie zw ażała na b u rze, grom y, narażała się na ciężką ch o ro ­ bę, a tym , k tó rzy ją upom inali, by m iała w iększe staran ie 0 sw oje zdrow ie, odpo w iad ała: „D ozw olcie mi k o m u n ik o ­ w a ć ! Bez Jezu sa żyć nie m o g ę !“ — N iech Ją kocham , ja k J ą kochał św ięty F ra n c isz e k B orgiasz, k tó ry ta k się czuł rozpłom ienionym w obec P rzen .' S ak ram en tu , że po tę tn ie w łasnego serca rozpoznaw ał, w k tó ry m ołtarzu znajduje się E ucharystya.

N iech Ją kocham , ja k Ją kochało tyle dusz, k tó re w Niej jed y n ie znajdyw ały sw ą rozkosz i siłę. — 1 O jcze nasz, 1 Z drow aś M ary a, dla uproszenia sobie n ab o żeń stw a do P rzen . S akram entu.

Pięć m inut. — D rugą łaską, o k tó rą p ro szę, je s t n ab o ­ żeństw o do P rzen . D ziew icy. M arya i E u ch ary sty a są zaw sze r a z e m ; nie m ożna służyć Maryi, nie p rag n ąc częstej Kom unii.

O Jezu, spraw, abym ta k u kochał T w ą M atkę, ja k Ty Ją u kochałeś.

O Jezu, spraw , abym starał się tak być usłużnym Ma­

ryi, ja k Ty Jej służyłeś.

O Jezu, naucz m ię ta k być posłusznym słow om , ro z k a ­ zom, natch n ien io m T w ej M atki, ja k T y Sam Jej byłeś p o słu ­ sznym !

Ona je st T w oją Matką, ale ró w n ież i m oją. O Jezu, nim o dejdę od C iebie, pow iedz M aryi to, co Jej p o w ied ziałeś na K a lw a ry i: „To dziecko u stóp m oich klęczące, to syn m ój“.

O dm ów 1 Ojcze nasz, 1 Z drow aś Marya, na pod zięk o ­ w a n ie Maryi, że chce być Matką tw oją.

P oleć P a n u Jezu so w i K ościół św ięty , Ojca św ięteg o , ro ­ dziców s w o ic h ; poproś Go o b ło g o sław ień stw o i odejdź w m ilczeniu.

Modlitwa wynagradzająca

w połączeniu z pięcioma Ranami Pana naszego Jezusa Chrystusa.

1. Uwielbiam Cię, o mój Je z u w P rzen . S akram encie o łtarza ; uzn aję Cię p raw d ziw y m B ogiem i p ra w d z iw y m czło­

w iek iem , a tym ak tem u w ielb ien ia chcę Ci zadośćuczynić za oziębłość w ielkiej liczby chrześcijan, k tó rz y Cię n a w e t

(5)

— 291 —

-nie pozdrow ią, p rzech o d ząc koło T w o ich św iąty ń , a często n a w e t nie oddadzą Ci pokłonu, przech o d ząc p rzed T w ojem T a b ern ak u lu m , gdzie zostajesz z m iłosną niecierpliw ością, -aby się udzielać Swym w iern y m . O bojętnością sw oją, ja k ż y ­

d zi na puszczy, u p rz y k rz a ją sobie lu d zie tę M annę niebieską.

-Na w y n ag ro d zen ie ofiaruję Ci K rew najdroższą, k tó rą p rz e ­ lała ra n a lew a nogi Tw ojej, a u k ry w ając się d uchem w tej R an ie św iętej, po w tarzam po tysiąc k ro ć : C hw ała i dzięk czy ­ n ie n ie bąd ź w każd y m m om encie, Jezu so w i w N ajśw iętszy m

B oskim S akram encie. — Ojcze nasz. — Z drow aś Maryo. — -Chwała Ojcu.

2. U w ielb iam Cię, o mój Jezu , uznaję Cię obecnym

•w N ajśw iętszym S ak ram en cie O łtarza, a tym ak tem u w ie l­

b ien ia, p rag n ę zad ośćuczynić za zap oznanie tylu chrześcijan, któ rzy , w id ząc Cię niesionego do b ied n y ch chorych, jako P o siłek na w ielk ą p odróż do w ieczności, nie tylko że Ci nie to w arzy szą, ale n a w e t o dm aw iają Ci z ew n ętrzn eg o pokłonu.

-Jako zadośću czy n ien ie za tak ą oziębłość, ofiaruję Ci K rew P rzen ajd ro ższą, k tó rą w ylałeś z R any p raw ej N ogi Tw ojej d ukryw ając się duchem w tej R anie, p o w ta rz a m ty s ią c k ro ­ tn ie : C hw ała i d zięk czy n ien ie bądź w k ażdym m om encie, Jez u so w i w N ajśw iętszy m Boskim Sakram encie. — Ojcze nasz. — Z drow aś. Marya. 1— Chwała Ojcu.

8. O ddaję Ci pokłon głęboki, o mój Jezu , praw dziw y

■Chlebie w ie k u iste g o żyw ota, a tym ak tem u w ielb ien ia p ra ­ g n ę w y n ag ro d zić Ci boleści S erca T w ego, z pow odu z n ie ­ w ażania św ią ty ń T w oich, w któ ry ch raczysz p rze b y w a ć pod postaciam i S ak ram en taln em i, aby być czczonym i kochanym

■od w ie rn y c h T w oich.

Jak o w y n ag ro d zen ie za tak ie n ieu szan o w an ie, ofiaruję

•Ci K rew P rzen ajd ro ższą, k tó rą p rzelałeś z R an y T w ojej le^

w ej ręk i, a u k ry w ając się w tejże R anie, p o w ta rz a m : C hw ała i d zięk czy n ien ie bądź w k ażd y m m om encie, Jezu so w i w N aj­

św ię tsz y m B oskim S ak ram en cie. — Ojcze nasz. — Z drow aś Maryo. — C hw ała Ojcu.

4. U w ielbiam Cię o mój Jezu, żyw y C hlebie, ' k tó ry ś z n ieb a zstąpił, i p rzez te n ak t u w ielb ien ia p rag n ę z a d o ść­

u czy n ić za ty le n ieu szan o w an ia, jakiego się dopuszczają

•wierni podczas Mszy św iętej, w której, przez zb y tek m iłości, -odnaw iasz w sposób b e z k rw a w y tę sam ą Ofiarę, k tó rą speł­

n iłe ś na K a lw ary i dla naszego zbaw ienia.

(6)

Jako zad ośćuczynienie za tak ą niew dzięczność, ofiaru ję Ci K rew p rzen ajd ro ższą, k tó rą p rzelałeś z Rany praw ej rek s Twojej, w której to R an ie u k ry w ając się duchem , łączę głos- mój z głosem aniołów , otaczających Cię w ieńcem i m ó w ię w raz z N im i: C hw ała i d zięk czy n ien ie bądź w k ażdym m o­

m encie, Jez u so w i w N ajśw iętszym B oskim S akram encie. — Ojcze nasz. — Z drow aś Maryo. — C hw ała Ojcu.

5. O ddaję Ci pokłon głęboki, o mój Jezu, p ra w d z iw a zadośćuczyniąca Ofiaro za g rz ech y nasze, a ten a k t u w ie l­

bienia ofiaruję T obie dla w y n ag ro d zen ia Ci za św ię to k ra d z ­ tw a i zniew agi, k tó re ponosisz od tylu ch rześcijan n ie w d z ię ­ cznych, k tó rzy do duszy g rzech em śm ierteln y m skalanej ś m ią Cię przyjm ow ać w K om unii św iętej. Jako w y n ag ro d zen ie za ta k okropne św ięto k rad ztw a, ofiaruję Ci ostatn ie k ro p le K rw i P rzen ajd ro ższej, k tó rą w ylałeś z R any boku Twego, w k tó ­ rej ukry w ając się, chw alę Cię, błogosław ię i kocham , i p o ­ w ta rz a m w ra z z w szy stk iem i du szam i, nabożnem i do P rz e ­ najśw iętszeg o S a k ra m e n tu : C hw ała i d zięk czy n ien ie bądź;

w, każdym m om encie, Jezu so w i w Najś-więjszym Boskim S a ­ kram encie. — Ojcze nasz. — Z drow aś Marya. — Chwała.

Ojcu.

P rz e d ta k w ielkim S akram entem U padajm y na tw a rz e ,'

N iech u stąp ią z T estam en tem N ow ym spraw om ju ż starzy , W ia ra będzie su p lem en tem Co się zm ysłom nie zdarzy.

Ojciec z S y n em niech to sp raw i My Mu dzięk a zabrzm iała, N iech D uch św ięty błogosław i, By się Jego m oc stała.

N iech nas nasza w iara staw i,

G dzie jest w ieczn a cześć, chw ała. A m en.

V. Chleb z nieba nam dałeś

R. W szelk ie rozkosze m ający w sobie.

M ó d l m y s i ę .

Boże, k tó ry ś nam w P rze n a jśw ię tsz y m S akram encie Mękń T w ojej p am iątk ę zostaw ić raczył, daj nam tak czcić N a jś w ię -

(7)

— 29B —

■'tśze T ajem nice Ciała i K rw i T w ojej, abyśm y sk u tk u T w e g o

■Odkupienia n ieu stan n ie w nas doznaw ali. A m en.

Ojciec święty Pius VII. udzielił dnia 26. września 1816 r. od­

pustu 300 dni za każdym razem wiernym, którzyby powyższe akty

•uwielbienia i modlitwy odmówili.

Przedmiot -do rozmyślania

podczas a d o ra cyi d la u ży tk u S tow arzyszonych

»Z drow aś M arya«, ro zm y ślan e koło Jezusa.

(Ciąg dalszy) »Pan z Tobą«.

I. Uwielbienie.

P a n z T o b ą! Od p ierw szej ch w ili T w ego istn ien ia,

•o M aryo, Pan był z Tobą, g dyż to On stw o rzy ł Cię p ięk n ą i bez zm azy, doskonale czystą. N iep o ró w n an y przyw ilej N ie ­ pok alan eg o P o częcia rozjaśn iał Tw ój u m y sł św iatłem bez -cienia, n apełniał S erce n iep o jętą m iłością, o d k ry w ał w sz y st­

k ie doskonałości i p iękności Boże i o d daw ał Cię Bogu jak o ofiarę całopalną. Ju ż w ó w czas byłaś doskonałą ado rato rk ą, a S erce T w o je stało się w y b ran ą św iąty n ią, w której Bóg O jciec, B óg S yn i Bóg D uch św ięty o dbierał n ajgodniejsze P rz e n a jśw ię tsz e j T rójcy hołdy.

P a n z T o b ą! — P a n był z T obą w chw ili b łogosław io­

nego n a ro d zen ia T w ego, k tó re w sz e c h św ia t cały u w eselić m iało, a z jak im że oddaniem się, z ja k ą szlach etn o ścią ofia­

ro w a ła ś w ó w czas S tw ó rcy T w em u , T w oje dni i godziny, ż y ­ cie i ś m ie r ć !

P an b y ł z Tobą, gdy byłaś m aleńkiem , m ilu eh n em D z ie ­ cięciem , On Ci dał n atch n ien ie, p ro w ad ził Cię, gdyś szła do ś w ią ty n i! P rz e z cały czas T w ego tam pobytu, ofiara jag n ią- te k b ez zm aży i n ie w in n y c h gołąbków nie była P a n u ta k m iłą, ja k ofiara, k tó rą Mu składałaś z Siebie Sam ej. P a n był

■ciągle z T obą o M aryo!

Ale n ad szed ł dzień, w k tó ry m te słow a cielesnem i u sły ­ szałaś uszym a, a uczu łaś w najgłębszej głębi T w ej duszy.

P o zw ó jże M atko Boga i M atko ludzi, abym je p o w tó rzy ł za A rchaniołem G ab ry elem : P a n z T obą!

Była to sto k ro ć błogosław iona ch w ila w cielenia, p o sta­

n o w io n a p rzez Boga p rz e d istn ien iem w iek ó w , pozd ro w io n a,

^pow itana p rag n ien iam i ziemi i nieba. O M atko, o D z ie w ic o

P rzyjdź K ró l. Twoje. N r. 10 . 2

(8)

— 294 —

0 M aryo, któryż z S erafinów w y ró w n a T w ej adoracyi i TWe—

m u w y n iszczen iu w owej chw ili. Jak że głęboką była cisza T w ego p o d z iw u ; jak wielką ch w ała T w ej m iło śc i; d rż e n ie Tw ojej całej istoty, gdy w y m ó w iw sz y : „N iech mi się stanie!"

poznałaś, żeś dała życie T w em u Stw órcy, że w Tobie i p rz e z C iebie „Słowo stało się C iałem 8.

W ó w czas, w ięcej, niż kied y k o lw iek P an był z T obą n iety lk o jako Bóg, ale ja k Bóg C ałow iek, a z tego ty tu łu był Tw oim , należał do Ciebie, ja k dziecię do m atki. P a n z To­

bą ! Gdy w ydałaś św iatu tego Jezusa, Syna Bożego, a tak że- 1 Syna T w ego, On był z T obą i T y byłaś z N im w szędzie i z a w sz e ; od żłóbka do K alw aryi, spełniały się u staw iczn ie sło w a A rchanioła: P a n z Tobą, a w szy stk ie sp raw y całeg a życia T w ego odpow iadały bez u s ta n k u : N iech mi się stanie, n ie c h m i się sta n ie ! T ak ą była codzienna T w oja Adoracya.- Gdy Syn Tw ój u kochany w stąp ił do N ieba i zasiadł na tro n ie Sw ej chw ały, jakże w ów czas pow iedzieć było m ożna r Pan z T o b ą? Oto tajem nica E u ch ary sty czn a rozw iązuje mi to p y tan ie, tajem nica łącząca serca nasze z Bogiem i to p o ­ łączen ie potęgująca. W iem bow iem , że P a n Jezus, w stę p u ­ ją c do Ojca, nie tylko duchow nie, ale rzeczy w iście p rz e b y w a w sercach w iern y ch . — A c h ! o ileż ściślejszem było to p o ­ łączenie z S ercem n ajw ierniejszem Maryi. Jeśli św ięty P aw eł:

m ógł był p o w ie d z ie ć : żyję ju ż nie ja, ale C h ry stu s żyje we m nie. M arya jedna m ogła to w zniosłe słow o doskonale sp eł­

nić. Pan był w ięc z N ią zaw sze. Jako Bóg C złow iek p rz y ­ chodził On do Niej w K om unii św iętej. Czcić P rz e n . S a k ra ­ m e n t i kom unikow ać było w ów czas życiem P rzen . D ziew icy.

K ażdego p oranku odnaw iało się niejako W cielenie w łonie M aryi, a A niołow ie p o zd raw iać Ją m ogli, m ów iąc: P an z T o ­ bą. W całej p raw d zie była Ona żyw em T a b ern ak u lu m ży-J jąceg o Boga. R ozw ażajm y te w zniosłe rzeczy i starajm y się je p rzy sw o ić sobie w pew nej m ierze, gdyż każdy c h rz e śc i­

ja n in staje się p rzez C h rzest św iąty n ią Boga. Ojciec, Syn- i D uch św ięty m ieszkają w nim ta k długo, jak długo p ozo­

staje w stanie łaski, a częsta K om unia daje nam w zro st ży­

cia Jezusow ego w nas.

II. Dziękczynienie.

P a n z T obą! P an Bóg dał M aryi Siebie w sto p n iu w y ż ­ szym , aniżeli innem u jak iem u stw o rzen iu . M arya rozumiała-.

(9)

— 295 -

w ielk o ść i n iezm iern o ść tego daru tak, ja k stw o rz e n ie naj­

c zy stsze i n ajszlach etn iejsze zro zu m ieć je m oże, osądźm y stąd, czem było życie łaski w M aryi. R ozw ażm y, jaki to d ar o trzy m ała M arya p rzy W c ie le n iu i O d kupieniu, a potem p rzez E u c h a ry sty ę , k tó ra tam te tajem n ice o d n aw ia i p rzed łu ża w śró d nas, a zobaczym y, co czyniła Marya, aby tym darom o d p ow iedzieć.

O mój Jezu , S y n u Boga i błogosław ionej D ziew icy, jak że w ó w czas je d y n ie do M aryi należałeś, gdy w pierw szy ch chw i­

lach W c ie le n ia, n ik t na św iecie, n a w e t Jej czysty O blubie­

niec Józef, nie w iedział, o spełnionej w dn iu 'Zwiastowania, T ajem n icy m iło ś c i!

O M a ry o ! K tóż posiadał Boga, ja k Ty, w Osobie Syna B ożego, ta k długo, tak ściśle? Ja k ż e rad o śn ie p rzypom inały Ci się tym czasie słow a A rc h an io ła: P an z T o b ą! T w o- jem je s t m aleń k ie D zieciątko, które n a rę k u piastujesz, do S erca p rz y tu la sz , czystym i pocałunkam i okryw asz. P an z T o­

b ą ! T w o im je s t te n M łodzieniec N azaretań sk i, p racujący pod T w o jem okiem , nic nie czyniący bez T w eg o zezw olenia.

T w o im On je s t i na K alw aryi, T w o im tam je s t Jezus, Z b a ­ w iciel św iata, Ofiara doskonała, O blubieniec k rw a w y , k tó ry chce, abyś w boleści ro d ziła członki Jego m istycznego Ciała.

Z aw sze P a n z Tobą. N ad ew szy stk o On je d n a k z T obą ja k o C h ry stu s E u ch ary sty czn y , gdy Jan św ięty co d zien n ie sp ra ­ w o w a ł w W ie c z ern ik u dla C iebie P rzen. Ofiarę i daw ał Go T obie p rz y św ięty m Stole! T ak zaw sze,, zaw sze P a n z Tobą.

J a k ż e w zniosłe m usiały być d zięk czy n ien ia T w oje, o Maryo, za Jezusa, k tó ry je s t najw y ższy m darem . O ddaw ałaś sam ą siebip, p o w tarzając u s ta w ic z n ie : n iech mi się s ta n ie ! czy n a­

m i T w y m i śp iew ałaś w ym ow niejsze, M agnificat, ja k podczas N a w ie d z e n ia ; a szczególnie ofiarując Bogu Ojcu Jezu sa, k tó ry je s t w łasn o ścią T w o ją ; K rw ią z K rw i T w ojej, Ciałem z Ciała

T w ego.

O Maryo, m yśm y dziatk i T w o je : w sp ó łu czestn iczy m y w ty c h sam y ch d o b ro d ziejstw ach , co T y o P ani, prag n iem y Cię naśladow ać, a na d zięk czy n ien ie o ddaw ać się będ ziem y sam i S ynow i B ożem u w P rz e n . S akram encie.

III. Wynagrodzenie.

P a n z T o b ą ! To w łaśn ie nakłania Cię do życia ofiary, o N ajsłodsza D ziew ico ! Złączona ściśle z Boską Ofiarą, d z ie ­ lisz Jej cierpienia. Sam a m iłość w y starcza do w y jaśn ien ia,

(10)

- 296 —

dlaczego i ja k M arya m iała zostać K rólow ą M ęczenników . J ą p rzed ew szy stk iem p rz y sz e d ł Jezu s odkupić ; Ona o tem w iedziała. P rz e b ita rę k a Syna podaw ała Jej bez u sta n k u k ie­

lich w iek u istej m iłości, a tym kielichem było konające S erce Je z u sa , k tóre cisnęła d zień i noc Sw em i ustam i. Ł atw o zro ­

zum ieć, a raczej m usim y w yznać, że ból był Jej ucieczką, ulgą, uspokojeniem , w o d ą dla ugaszenia Jej p rag n ien ia, p o ­ ży w ien iem dla zaspokojenia Jej głodu, p rzed m io tem Jej go­

rącego pożądania. Od chw ili, g d y Je z u s przez K rzyż o d k u ­ pił św iat, ziem ia bez boleści byłaby była piekłem dla Jego M atki. Z tego ro zw ażan ia w y p ły w a dla nas bard zo p ra k ty ­ czna nau k a : czy chcem y w iedzieć, czy Jezus je st z nam i i czy kocham y Je zu sa i ja k i je s t stopień tej m iłości ? Z ba­

dajm y, ja k niesiem y k rz y ż nasz, i czy chcem y być ofiarą za zbaw ienie św iata w ra z z Jezusem . N iezapom inajm y, że u czest­

n ictw o Ciała i K rw i Zbaw iciela, obow iązuje nas ró w n ie ż do u czestn ictw a w ci erp ien iach Jego Męki.

IV. Prośba.

P an z T obą! — T rzeb a' te w y ra z y p o w tarzać, bo teg o n igdy n ie dosyć. To słow o n iew y czerp an e, niezrów nane, za­

w ierające m iłość, połączenie i oddanie s i ę ; pochodzące ze św iętości, pokoju i błog o sław ień stw a. — D latego te ż o M aryo b łagania T w oje są w szechm ocne. P a n B óg chce, byś T y u s ta ­ lała, zaprow adzała Jego k ró lestw o n a św iecie. Czyż nie słu ­ szna, że Cię uczynił K rólow ą, Panią całego w sz e c h św ia ta ? P a n z T obą! Ty rząd zisz bog actw am i i m ocą B oskiego K ró ­ la. O Maryo, jakżeb y śm y nie mieli ufać T o b ie ? Czegóż n ie m ielibyśm y się spodziew ać od ta k w ielkiej K rólow ej, k tó ra je s t ró w n o cześn ie ta k dobrą M atką ?

O K ró lo w o ! o M aryo! n ad ew szy stk o Cię prosim y, abyś nas do Je z u sa pociągnęła, Jezu sa nam dała i nas oddała J e ­ zu so w i, abyśm y zasłużyli usłyszeć tak że te k ró tk ie, a ta k p ełn e znaczenia sło w a: P a n z T obą! — Am en.

Święty Franciszek Salezy.

Gdy będę podw y ższo n na k rzy żu , pociągnę w szy stk o do Siebie, m ów ił Zbaw iciel do S w oich u czniów , a w y p e łn ie ­ n ie tego p ro ro ctw a w id zim y w każdym w ieku- Jezu s C h ry ­ stu s, uko ch an y n ad ew szy stk o , bo p ierw szy u k o ch ał nas aż do śm ierci, a śm ierci krzyżow ej.

(11)

— 297 -

P rz e z k rz y ż ta k ż e św ię ty F ra n c isz e k Salezy pokonyw a}

tru d n o śc i, k tó re sp o ty k ał podczas sw ojej m isyi w C hablais.

N im p rz y p ro w ad ził n ap o w ró t na łono katolickiego Ko­

ścioła m n ó stw o h e re ty k ó w , m usiał p rzech o d zić p rzez próby, o k tó ry c h p isze św . P a w e ł ap o sto ł: głód, p rag n ien ie, zim no, z n iew ag i, p o tw a rz e , najgorsze o bchodzenie się ; p rzez w szyst­

k ie te d o św iad czen ia przechodził, nie tracąc pokoju serca, k tó ry p ro m ien iał w Jego obliczu i skłaniał sam ych w ro g ó w , że u zn ali w nim sługę Bożego. Tę w ielk ą odw agę, z k tó rą św ię ty F ra n c isz e k Salezy w y ch o d ził n ap rzeciw w sz y stk ic h Jrudności, czerp ał on w K om unii Św iętej. T ylko w p o łącze­

n iu E u ch ary sty czn em czuł serce nap ełn io n e m ęstw em , to te ż co d zien n ie o d p ra w ia ł Mszę ś w ię tą ; a poniew aż było to w ów ­ czas n iep o d o b ień stw em w T honen, p rzech o d ził co rano r z e ­ ką, aby się dostać cło kościoła św ięteg o Szczepana, na p rz e d ­ m ieściu M arni, g d zie zachow yw ano w iarę katolicką. W s ty ­ c z n iu 1596 lody, unoszone pow odzią, zepsuły m ost na rzece, rzu c o n o w ięc k aw ał d rz e w a od jed n ej jeszcze stałej części m o stu do d ru g iej, aby przecież m ożna było się dostać na d ru g ą stro n ę rzek i. Ta tru d n o ść go nie zraziła, codziennie u d a w a ł się do M arni.

W k ró tc e znów i śniegi spadły, po tem nastąpił silny m róz, deska n a rz e c e była ta k o b m arzniętą, że nie m ożna było iść po niej b ez n ieb ezp ieczeń stw a, ale i to nie zraziło św ięteg o .

P rz e d sta w ia n o m u, że lepiejby zrobił, gdyby opuścił Mszę św iętą, a nie. n arażał się na ta k ie n ieb ezp ieczeń stw o ; św ię ty je d n a k pojm ow ał to inaczej i co d zien n ie p rz e b y w a ł n ie b e z p ie cz n ą drogę.

N ieraz czołgał się, w sp ierając się na ręk ach i n a nogach a pod nim była stra sz n a p rz e p a ś ć ; spokój jeg o zupełny św iad czy ł, że m iłość m ocniejsza od śm ierci.

U czm y się z p rzy k ład u św . F ran ciszk a Salezego, kochać pokój E u ch ary sty czn y . „Jed n a K om unia w ięcej, m oże zm ienić życie lu d zk ie i zap ew n ić zb aw ien ie w ie c z n e11 — rz e k ł raz O. L ac o rd a ire do sw y ch przyjaciół, k tó rzy go nakłaniali, by z an iech ał długiej podróży, k tó rą b y ł p rz ed sięw ziął dla dania ro z g rz e sz e n ia m łodzieńcom , k tó rzy k o m u n ik o w ali co tydzień..

Je żeli n ie śm iem y p rz y stę p o w a ć często do K om unii, słu ­ ch ajm y p rzy n ajm n iej co d ziennie Mszy św iętej.

(12)

— 298 —

Gdy kapłan Mszę św iętą odpraw ia, m ów i pobożny a u to r

„N aśladow ania" — u w ielb ia Boga, rozw esela A niołów , u b o ­ gaca Kościół, w sp iera żyjących, przy sp iesza spoczynek u ra a r- ym i sara w sz y stk ic h d ó b r staje się u czestn ik iem .

Nieustająca Adoracya.

Możni św iata tego, mają sw oje g o d z in y i dnie, z k tó ry ­ m i liczyć się trzeb a, lecz T y P an ie, nie m asz ani je d n y ch ani d ru g ic h . W każdej godzinie dnia i nocy przy n ab o żeń stw ig po ran n em i w ieczornem je ste ś zaw sze gotów w y słu ch iw ać m odlitw naszych, p rzy stęp dla nas do Ciebie łatw y i w olny, a jeżeli kogoś w yróżniasz, to z p ew n o ścią poko rn y ch i m a­

lu czkich.

M ożemy każdej chw ili m ów ić sam na sam z T obą i serce n asze p rzed Tobą w ylew ać, nie obaw iam y się być Ci n a ­ trę tn i, bo rozkosz Tw oja, być z synam i ludzkim i.

Je zu s je s t • Przyjacielem zaw sze w iernym . Inni p rz y ja ­ ciele rozłączają się czasem . On zaw sze w ie rn y w Miłości św iętej. Gdy słońce się u suw a, m ów i M ędrzec Pański On nie u su w a się nigdy. R ano czeka, by usłyszeć z u st n aszy ch kilka słów ufności, by być p ie rw sz y m p o w iern ik iem naszych m yśli i zam iarów .

B y odpow iedzieć takiej Miłości, w szyscy ch rześcijan ie po w in n ib y być w n ieu stan n ej A doracyi p rzed S ynem B o­

żym w S ak ram en cie O łtarza. L ecz słabość naszej n a tu ry nie pozw ala nam żyć na ziem i ja k A niołow ie w N iebie, w cią­

głym zachw ycie nad doskonałościam i i M iłością b ezm iern ą naszego Pana, żeby nam przyjść w pom oc, Kościół u sta n o ­ w ił n ieu stan n ą A doracyę N ajśw iętszego S a k ra m e n tu na to, żeby nasz Boski Zbaw iciel nie znajdow ał się nigdy o p u sz­

czony w S akram encie Miłości sw ojej. Serafini w niebie p o ­ zostają ciągle na adoracyi p rzed M ajestatem Bożym , d usze pobożne p ow inny naśladow ać ich na ziem i. Czyż Go u w ie l­

bią o tyle, o ile je s t g odzien u w ielb ien ia i czy m ogą Mu złożyć dostateczne d zięk czy n ien ia ze, dobroć niepojętą, jak ą nam w yśw iadczyć raczył, pozostając w śró d nas. P rz e n a j­

św iętsza E u ch ary sty a p o w in n a (być) stan o w ić ich całe szcze- ście, i nie m ogę m ieć słodszej pociechy, jak spędzać życie na dziękczynieniu za tę T ajem nicę cudow ną.

(13)

O bow iązani je ste śm y zastępow ać w ielk ą liczbę dusz, 4it<5re nie poczu w ają się do żadnego obo w iązk u w zględem sw eg o S tw o rzy ciela i Zbaw iciela, u w ielb iajm y w ięc n ie u sta n ­ nie, a poniew aż P a n nasz Je zu s C h ry stu s ciągłych doznaje zniew ag, nie zostaw iajm y Go z naszej stro n y bez czci i u w ie l­

b ien ia. N ap raw iajm y o ile m ożem y, o b razę i p oniżenia, k tó ­ ry c h je s t celem . P om n ażajm y naszą m iłość dla N iego, ta k ja k in n e dusze pomnażają, sw e niew ierności. B ądźm y czuli n a to, co cierpi S erce naszego B oskiego M isłrza. T a sam a Miłość, któ ra czyni W ię ź n ie m Je z u sa C h ry stu sa w N ajsłodszej E u c h a ­ ry sty i, po,winna w ięzić dusee w ie rn e w Jeg o św iętej O b e­

cności. Miłość poznaje sio tylko, p rzez Miłość, m ów i je d e n z Ojców Kościoła. K ochajm y w ięc .P a n a J e z u sa , bo On nas p ie rw sz y u kochał. P rz y szed łem ro zn iecić ogień n a ziem ię a cóż chcę, ja k tylko aby b y ł zapalon. T en ogień św ięty — to m iłosierdzie, k tó rem w sz y stk ie serca rozpalone być po­

w in n y . L ecz n ie ste ty , w ię k sz a część ch rześcijan nie kocha sw e g o Boga, g rzech gasi w nich płom ienie m iłości św iętej.

Co do w as, dusze wierne, k tó re P a n J e z u s w ybrał, by w am p o ru czy ć sw oje sp ra w y i u w ielb ien ie sw ego Ciała naj­

droższego, o ży w cie w aszą m iłość, niech Syn Boży, znajdzie w sercach w aszy ch w y n ag ro d zen ie za oziębłość tylu c h rz e ­ śc ija n , odpłacających n iew dzięcznością, za d o b ro d ziejstw a ta k

•w spaniałe. A le żeby o fiarow yw ać w y n ag ro d zen ia i u w ie lb ie ­ nia, p ilnie uczęszczajcie do K om unii świętej, by, ja k najściślej się łączyć z P an em Jezusem , by z N im składać sw e ofiary.

P rz e d sta w ia jc ie M ajestatow i B ożem u tę Ofiarę ta k godną, by Mu J ą ofiarow yw ać i łączm y się z Je zu sem C hrystusem , k tó ry scrobi z naszego serca ołtarz, na k tó ry m pośw ięca sw oje B óstw o. U m ierajm y i p ośw ięcajm y się z N im razem i łączm y nasz głos, z głosem k rw i Jego, by błagać o n aw ró cen ie tych, k tó rz y go zapoznają i zniew ażają.

W c h o d ź m y w sp raw y N aszego P ana, n iech serca nasze p rz e n ik n ie Miłość bolejąca w id ząc Boga, k tó ry je s t sam em M iłosierdziem ta k n iegodnie obrażanego p rz e z bezbo żn y ch w B oskiej E u ch ary sty i a tylu g rz e sz n ik ó w g in ący ch n a w ie k i bo zan ied b u ją p rzyjm ow ać tę k re w tak drogą, p rzelan ą r z e ­ czy w iście za n ich na k rz y ż u i codzień w y lan ą w sposób d u ­ ch o w n y na O łtarzu. N asz Z baw iciel nie tylko p rz y szed ł na św iat, żeby w ielb ić sw ego Ojca, ale żeby przynieść zb aw ie­

n ie g rzesznikom . T ak sam o dusze w ie rn e nie tylko p o w o -.

(14)

— 300 —

ła n e do uw ielb ien ia Jezu sa C hrystusa, p ow inny się k o n ie­

czn ie przy czy n iać do zbaw ien ia g rzeszn ik ó w , którzy drażnią, sp raw ied liw o ść Bożą. D latego to podczas godziny A doracyi,.

k tó rą spędzają u stóp P a n a Jezusa, p ow inny starać się p r z e ­ błagać B oga za b lu źn iercó w , ofiarując sw oje m odlitw y i z a ­ dośćuczynienie. Oby mogły tylko w połączeniu z n aszym P a­

nem uspokoić g n iew Jego i m iłosierdzie im w yjednać.

Modląc się za b iednych g rzeszn ik ó w , pobożne dusze ściągną niezaw odnie na siebie w ielk ą obfitość łask. W E u ch a­

ry sty i Serce Jezu sa je s t zaw sze o tw a rte i m ożem y dow oli czer­

pać w ty ch b o g actw ach nieprzebranych.

T en Bóg, k tó ry chce ryis znosić u stóp sw oich, pomimo- naszej nędzy, k tó ry zstępuje w serca nasze w K om unii św .,.

zap rasza nas, byśm y nasycali się Jego bogactw am i, jego u czu ­ ciam i, Jego duchem . O Z baw icielu najdroższy, ja k słodki, d uch Tw ój, ja k niepojęta T w a dobroć, że kochasz stw o rz e ­ n ia ta k b ied n e i nędzne.

Czyż nie jest rzeczą sp raw ied liw ą, by n asze serce n ie znajdow ało szczęścia, ja k tylko p rz y T obie, abyśm y w cią­

głej A doracyi kolejno Cię czcili. Zam knij nas w T a b e rn a k u ­ lu m T w ojem , niech złączeni z Tobą przez Miłość, żyjem y ży­

ciem u k ry tem , k tó rem Ty P an ie tam żyjesz dla ch w ały T w e ­ go Ojca. N iechaj żyjem y z T obą i dla C iebie, n iech nic in ­ n eg o nie p anuje w nas, T y je d e n króluj w nas, o mój Jezu-

Promy czek Słońca.

Bądź pozdrow iony, m ały prom yczku, k tó ry tak miło, p rzez szczelinę okna p rzy ch o d zisz ośw iecać mą celkę.

Bądź pozdrow iony, ty je ste ś dla m nie ja k b y o d w ie d z in y przyjaciela, ja k słow o uspokojenia, ja k zachęta do pracy, ja k ­ by w y o b rażen ie pokoju duszy.

U m iem ja zro zu m ieć naukę, ja k ą m i dajesz, p rzez to- św iatło miłe,, k tó re p rzen ik a bez hałasu, ośw ieca bez o lś n ie ­

nia i zapełnia mój pokoik, nie zaw adzając nikom u. M ów isz, m i, że nie jest ta k sm u tn a m oja celka, ani tak sam otna i że in n y prom ień, jaśn iejszy i żyw szy m ógłby, gdy zechcę ją odw iedzić.

M ówisz mi, że ciężka praca, której się oddaję, i która) ta k często m nie zniechęca nie pozostaje bez św iadka i bez.

nadziei.

(15)

— 30! —

Mówisz mi, że nie będzie bez radości długi dzień, k tó ry m u szę spędzać p ra w ie sam a czasem ta k ciężko d o św ia d czony. O bądź p o z d ro w io n y !

M alutki p ro m y czk u słoneczny, nie zostaw aj ty lk o w m o ­ je j celce. C hodź ośw ieć mój um ysł, moje serce, m oją duszę..

A w te d y nie zadaw alniaj się tem , by oświecać, o g rze­

w aj, przenikaj, pozostań, w zn o ś się do tego źródła w sz e lk ie ­ g o -sło ń c a i w szelk ieg o pro m ien ia do Boga, do Boga!

M alutki p ro m y czk u , nie pozostaw aj tylko w m oim u m y ­ śle, w m oim sereu , w mojej duszy, p rzem ień m nie w sieb ie,.

i n ie c h ja ta k ż e będę pro m y k iem słońca'. W ięc tak ja k ty,, n iech sio staram korzystać z m ałych sposobności, k tó re m i B óg podaje, by się w k ra ść do dusz, do serc.

Ale ta k sam o jak ty, bez hałasu, nie żądając niczego ^ nic nie unosząc, ja k ty, nic nie zapełniając, jak ty w reszcie, by daw ać, a nie pok azy w ać tego, że daję i św iatło i radoś ć~

i pokój. P ro m y k iem słońca, k tó ry z duszy się w ym yka, czy n ie je st to ten uśm iech zw ykły, to w ejrzen ie życzliw e, to- p o w itan ie uprzejm e.

P ro m y k iem słońca, czy nie je st, to słomo, które ukoi- ta ra d a, k tó ra p rzy jd zie w pom oc, ta w d zięczn a odpow iedź,, k tó ra ta k pociąga bliźniego. P ro m y k u m ały, ch c ę być podo bn y m do ciebie, p rzem ień m nie w siebie.

P to m y ć z k u złoty, opuszczasz ju ż m ą celkę, by dalej za­

n ieść to sam o, co m nie dałeś, idź, zanieś w szy stk im to sz czę­

ście do b ro czy n n e i dzięki ci za nie, ta chw ilka, k tó rą m nie- pośw ięciłeś, n ie została bez p o ży tk u dla mojej duszy.

E. K.

Komunia mężczyzn.

(Ciąg dalszy)

Nieszczęśliwie rozeszło się nawet wśród chrześcijan zdanie mylne, że częsta Komunia jest praktyką głównie niewiastom, a nie mężczyznom właściwą. Trzeba zbijać takie pomysły.

Najpierw, ponieważ mężczyźni swymi namiętnościami po­

wodują niebezpieczeństwa socyalne, do nich należy również n a ­ prawiać złe roztropnością i cnotami. W Eucharystyi zaś jedynie znajdą lekarstwo przeciw nieszczęściom społecznym.

Powtóre, narody powinny oddawać Bogu, a więc Eucha­

rystyi, pod której Postacią Bóg na ziemi zostaje, cześć publiczną,

(16)

— 302 -

powszechną, obowiązkową. Mężczyźni właśnie te cechy czci Bożej nadać mogą, gdyż oni właśnie są przedstawicielami i rządcami społeczeństwa.

Aby wypełniać swoje obowiązki wśród społeczeństwa męż­

czyznom potrzeba silnej woli; męzkiego charakteru, którtgoby nic nie zachwiało, szczególnie w naszych czasach. Tego męztwa, tej siły zaczerpnąć mogą tylko w uczęszczaniu do Sakramentów.

Taka jest myśl, wykazana w tej rozprawie.

Powstając przeciw względowi ludzkiemu, któryby mógł być przeszkodą do wstąpienia w szeregi Komuniantów, mówca po­

wiada :

Zważcie te przestrzenie wspaniałe, gdzie duszą, nieprzystę­

pna względom ludzkim, rozumie rzeczy Boże i upaja się ich pię­

knością : Tam nie zbłądzicie. Spotkacie tam żołnierzy Eucharysty­

cznych, którzy was poprzedzili. Imiona ich stanowią niezrównaną księgę złotą. Wybrałem kilka z nich z pomiędzy świeckich, aliy wam jako wzór przedstawić.

Oto Tomasz Morus, wielki kanclerz angielski. Komunikował się on codziennie; prałaci, chwiejni w wierze, którą wkrótce opu­

ścili, utrzymywali, że mąż zajęty jak on wielkiemi sprawami Państwa i żyjący wśród lekkości dworu, nie powinien tak często przystępować do Stołu Pańskiego, lecz Morus im odpowiedział:

„W łaśnie przedstawiacie mi powody, dla któryeh bym powinien komunikować codziennie. Mam liczne roztargnienia, otóż właśnie przez Komunię znajduję skupienie. Jestem wystawiony na rozli­

czne pokusy, trzeba mi więc siły do oparcia się im, a znajduję j ą >v Komunii. Potrzebuję mądrości do rządzenia Państwem,

a najskuteczniej proszę o nią, gdy komunikuję".

Patrzm y dalej, oto Montalambert, który się modlitwą przy­

gotowuje do wielkich walk i tryumfów, parlamentarskich, a uzbraja się w Komunię przed każdą ważną mową, jak pierwsi chrześci­

janie, gdy mieli wyznawać imię Chrystusowe.

Oto Berryer, który zapytany raz, czy wypełnia obowiązt k wielkąJłoenej Spowiedzi i Komunii odpowiedział: „Przystępuję do Sakraaijtentów świętych w czasie wielkanocnym dwa razy, r»a w Paryżu, aby moim kolegom w parlamencie pokazać, że się wiary mojej nie w stydzę; drugi raz w Angerville, w mojej wio­

sce, aby dać przykład wieśniakom moim."

Dalej G ar i a Moreno, prezydent Eąuatora. Mąż światły*

zdolny wojownik, głęboki polityk, nie przedsiębierze nic pierw ej,' dopokąd nie uprosi sobie światła Bożego w Komunii świętej. Po­

(17)

— 803 -

święcą-•on swą Rzeczpospolitą Sercu Jezusowemu, uznaje przezto Jezusa Chrystusa pierwszym Królem swego kraju i spełnia akt wspaniały, idealny, który będzie na przyszłość wzorem wszystkich panujących chrześcijańskich. Apostoł Serca Jezusowego i Eueha­

rystyi zasługuje być Jego męczennikiem. W pierwszy piątek mie­

siąca, w dzień poświęcony Sercu Boskiego Mistrza, kilka minut po Komunii został Garcia Moreno zasztyletowany przez wolno- mularzy w katedrze Quito, a padając zawołał: „Bóg nie u m iera!“

Generał Sonis, podczas bitwy pod Patay, znajduje siłę i za­

pomina o swych strasznych ranach, myśląc o Przen. Sakramen­

cie i o Sercu Jezuscwem; Sonis za najwyższe szczęście swoje uważa kilkurazową Komunię w tygodniu; uklęka na ulicy, gdy Przen. Sakram ent przechodzi, pracuje nad tem, aby jego dzieci, przyjaciele, oficerowie i żołnierze kochali Przen. Sakrament.

Komendant Marceau zbliża, się także, prawie codziennie do Stołu Pańskiego w mundurze, gardząc przymówkami, których mu ludzie lekkomyślni nie szczędzą. P isał on raz do matki: „Robię tu trochę zgorszenia, jak twierdzą moi towarzysze, gdyż codzien­

nie słucham Mszy świętej i co tydzień komunikuję8. Nieraz też długie godziny klęczał Marceau przed Tabernakulum. „Jak ty po­

stępujesz M arceau? — zapytali go raz oficerowie — twoi ludzie zawsze weseli i zadowoleni, a nasi ustawicznie szem rają?8

„Panowie odrzekł Marceau — gdy duch moich ludzi słabnąć po­

czyna, idę na godzinę przed Przen. Sakrament, a zaraz wszystko idzie wybornie.

Światły mówca niemiecki W inthorst przeraził i zwyciężył Bismarka. Każda z jego sławnych mów, była walką stoczoną za

■wolność Kościoła, z tym żelaznym kanclerzem, ale też każdą z tych mów W inthorst przeczytywał u stóp krucyfiksu, a nim z nią wystąpił, uzbrajał sfę w Komunię świętą.

Ileż to jeszcze więcej sławnych, świeckich katolików m ógł­

bym wam przytoczyć : Canchy, Ampere, Donaso Cortez, 0 ’C o u n ell.

Ludwik Veuillot, Melum i tyle innych, którzy najwyższe nabo­

żeństwo, największą miłość okazywali Przen. Eueharystyi. Byli to mędrcy, geniusze, ludzie czynu i walki. W Sakramencie ołtarza czerpali ducha. W tym dziewiętnastym wieku wydawali walki z których wyszli ze sławą zawsze, jeźli nie zawsze zwycięzko.

Złączcie się z ich szeregiem, trzymajcie, jak oni, silną ręką sztan­

dar Eucharystyczny.

W roku 1239, podczas strasznej walki, którą stoczyli H i­

szpanie, aby uwolnić swoją ojczyznę z pod jarzm a Muzułmanów,

(18)

- 804 —

mała załoga chrześcijańska została zamkniętą, i oblężoną przez nierównie liczniejszych nieprzyjaciół w twierdzy koło Walencyi.

Rano, gdy miano hajsilniej uderzyć na nieprzyjaciół, wszyscy żołnierze zażądali K om unii; nie było jednak dosyć Komunikan­

tów, tylko sześciu wodzów dostąpiło tego szczęścia. Chrystus Pan chciał jednak wynagrodzić tym poczciwym duszom. Krople Krwi wypłynęły cudownie z Hostyi i upadły na Korporał, jakby Pali Jezus chciał Swoim żołnierzom powiedzieć, że jest z nimi. że Serce jego krwawi się z politowania nad nimi. W chwili, gdy walka się rozpoczęła, kapłan zawiesił ten korporał na drzewcu i umieścił na najwyższej wieży twierdzy, nad walczącymi. Błysz­

cząc w słońcu, kołysząc się powiewem wiatru na w s/ystkie stro­

ny, unosił się w powietrzu cudowny sztandar, zabarwiony Kiwią Chrystusa, a promienie wychodziły z niego i przerażały i ośle­

piały Maurów, a wzmacniały chrześcijan. Tak Hiszpanie odnieśli zwycięstwo.

Oto, panowie, doskonały obraz walki w czasach naszych.

Walczymy dziś z nieprzyjaciółmi jeszcze . bardziej zaciętymi niż Muzułmanie na Imię Chrystusowe. Wznosi się wśród nas tw ier­

dza wysoka, widoczna ze wszystkich krańców ziemi, a jest nią W atykan. Na jej szczycie, kapłan więcej niż ów z Walencyi upo­

ważniony, siwiutki starzec, niestrudzoną ręką trzyma sztandar Eucharystyczny. Wznosi go wysoko i pokazuje nam w fałdach tego sztandaru, nie krople krwi, ale Boskie Serce Jezusowe. Gro­

madźcie się więc, chrześcijanie, pod tym sztandarem drogim.

Niech pył bitwy nigdy nam nie zasłania jego widoku. Ten sztan­

dar wam da odwagę i zwycięstwo. Amen.

Częsta Komunia młodzieży.

Artykuł odczytany podczas Kongresu Eucharystycznego w Lurdes.

• Pozwólcie mi panowie, wypowiedzieć wrażenia, które odbie­

ram od chwili zostania członkiem dzieła. f|pS O godzinie siódmej wychodzi Msza święta wyłącznie dla studentów, w kaplicy 0 0 . Jezuitów. Młodzież otacza o łta rz ; z pomiędzy tejże dwóch służy kolejno codzień do Mszy, wszyscy prawie przystępują do Komunii św. po krótkiem dziękczynieniu spieszą do pracy naukowej. — Kumunia częsta mówi sprawozdanie — ma dla tego, kto Jpji zakosztował, pociąg niepojęty, cudowny.

(19)

— 305 m

Dobrzy nabierają tu siły, by mogli postępować aa szczyt doskonałości; biedacy, nam podobni, znajdują tu siłę do opierania się codziennym pokusom. — Nic ich nie powstrzymuje. W arto widzieć jak nieraz, około jedenastej godziny, po nauce biegną, nasi studenci do Kościoła, aby przyjąć jeszcze Komunię. Niektórzy z nich poszczą nawet i codziennie i mówią, że to bardzo zdro­

wiu ich sprzyja. Jednego z nich, który miał komunikować w dzień zimowy i śnieżny przyjaciel jego bardzo żałował. — O, powiedział, gdy nie jem, aby komunikować, nigdy mi nie zim no!

Wspomnieć też należy, że łaska codziennej Komunii pod­

bija ciało i trzyma je w odpowiednich karbach.

W dniach, gdy urządzają wielkie wycieczki, (?dyż nasza, młodzież nie cierpi wcale na melancholię, wierzcie m i, proszę) wówczas raniutko spieszą do Kościoła, aby przyjąć Komunię, świętą.

Razu pewnego, poczciwy ojciec Perrolar, chociaż cierpiący, m iał dla nich Mszę świętą o trzeciej godzinie.

Trudy ani cierpienia nie stanowią im nigdy przeszkody.

Jeden z naszych uczniów pospieszył raz wcześnie do domu, by odwiedzieć chorego ojca. Przybywszy z powrotem o dziewiątej, nie pomyślał naw et o spoczynku, ale pobiegł do Kościoła, gdzie czekał na niego Jezus, jego Posiłek niezbędny. Tenże młodzieniec powiedział: Odkąd zakosztowałem-codziennej Komunii, obejść się już bez niej nie mogę.

Oto inny przykład. Jeden z młodzieży, przypadkowo znalazł się daleko od Aix, ale nie myślał z tej przyczyny opuścić K o­

munii świętej. W staje więc raniutko, biegnie do najbliższej, bardzo oddalonej jednak stacyi. Tam witają go znajomi i zapraszają serdecznie na śniadanie. Ale młodzieniec zwycięża apetyt dwu­

dziestoletniego żołądka, zwycięża wzgląd ludzki, przybywa do Aix o dziesiątej godzinie i przyjmuje Komuąię świętą.

Jeden z przyjaciół tego młodzieńca, o wiele młodszy m ów ił:

Opuściłem w tym tygodniu raz Komunię, czułem się słabszym i nieszczęśliwym przez cały dzień.

Nasi wojskowi budują nas więcej jeszcze. Zatrzym ani nie­

raz w słubie cały ranek niedzielny, nie jedzą nic, w południe dopiero, a czasem i później jeszcze biegną do Kościoła, by przy­

jąć Komunię.

W roku 1883 dwaj żołnierze zdołali podczas wielkich ćwi­

czeń, wśród skwarnego lata, przyjmować co niedzielę Komunię świętą. Pytano się ich, jak sobie radzą. Odpowieli, że skoro w nie­

(20)

— 306 -

dzielę są wolni, pytają gdzie jest Kościół i biegną, co siły.

Czasem już ostatnia Msza skońezona. Wówczas śpieszą na ple­

banię i proszą, aby ksiądz proboszcz ich prędko wyspowiadał i dal Komunię. Raz ksiąd« w pierwszej chwili nie wiedział podobno, czy nie złajać żołnierzy za taki napad niespodziany. Ale po chwili, z największą grzecznością przystał na to. Po Komunii chciał im dać posiłek, ale żołnierze musieli spieszyć, podziękowali więc i dalej w dragę z sercem radosuem, bo wzmocnionem samym Bogiem. Przybyli na czas do koszar, gdzie nikt ani o ich szczęściu ani o ich wycieczce nie wiedział.

Ci dwaj kołnierze nie mniej wielkimi nam się wydają, ja k generał Sonis, który pędził na koniu ledwie że nie pod kulami iiieprzyjacielskiemi, aby otrzymać codzienną Komunię świętą.

Ach! Jpzus Hostya jest prawdziwie bohaterów Bogiem! Ale, powiecie nam może, ci młodzi ludzie opuszczają zwykłe ścieżki dla drogi doskonałości. Bynajmniej, panowie, zostają oni sobie poprostu i pokornie chrześcijaninarai, silnymi w wierze, która kieruje ich moralnością.

Posłuchajcie, co mówi ów młody żonierz: Komunikuję trzy lub cztery razy w tygodniu nie dlatego, żebym myślał, że świę­

tym jestem , ale, że bez Komunii byłbym nicponiem".

W rozmowach, przy sprawozdaniach, często młodzież po­

w tarza: „Bez częstej Komunii ustalibyśmy w drodze, nie mieli­

byśmy Żywota w sobie".

Ojcowie nasi codziennie szukali w Chlebie Eucharystycznym- wzmocnienia, gdyż codziennie mieli być przygotowani do uczy­

nienia wyznania wiary.

W życiu, jakie świat nam zgotował, bez tego Posiłku, co­

dziennego, czulibyśmy codziennie niebezpieczeństwo apostazyi w wierze lub w moralności.

Primum vivere deinde philosophari... powtórzylibyśmy gor­

szącym się nami przyjaciołom, Najpierw chcemy żyć, potem, jeźli' chcecie, dysputować możemy... — Ale któż ośmieli się sprzeci­

wiać się słowom Pańskim ? On nam nie powiedział: Weźmijcie i uwielbiajcie Ciało moje, ale powiedział: Bierzcie i jedzcie., wszyscy... Dlaczegóż katolicy wzbraniają się spełniać ten obo­

wiązek ?

Niech nikt nie szydzi z świętej zażyłości tych dusz z Jezusem H ostyą; jeźli prostą jest ich wiara, jest też niemniej i oświeconą Posłuchajcie słów tego młodego oficera, którego tu wszyscy znają Podczas długich dni letnich raz znużony marszem rozpoczętym.

(21)

— 307' —

o czwartej rano, wraca on 'w południe do koszar, towarzyszów zostawia przy stole i spieszy do Kościoła. Po przyjęciu Komunii wraca do towarzystwa, które zaledwo spostrzegło jego nieobecność.

Jeden z przyjaciół, który także codziennie komunikował, zapytał kiedy się przygotował i odprawił dziękczynienie. Porucznik odrzekł:

„Przygotowaniem, mój drogi, jest p rag n ien ie; dziękczynieniem, spełnienie swoich obowiązków.

Gdy się ma czas, rozmawia się chętnie z najdroższym Przy­

jacielem, który nas przyjmuje u Swego Stołu; czasu brakło, ale dlatego przecież nie można się pozbawić pożywienia. Mnie wła­

śnie się to dziś przydarzyło®.

Pewien znów żołnierz nie mógł częściej komunikować, jak co tydzień, ale ta Komunia była jego siłą. Raz w niedzielę rano już szedł do Kościoła, gdy bez litośnie wezwano go do koszar n a cały dzień. Jakiż zawód! starał się jednak dzień spędzić jaknaj- świętobliwiej. Nazajutrz Pan Jezus go n a g ra d z a : wysyłają go raniutko dość daleko, by zaniósł kawę oficerom. Gdy wracał Aniół Stróż nasunął mu myśl szczęśliwą. Żołnierz wszedł więc do Ko­

ścioła, nieśmiało zbliżył się do Ołtarza, gdzie właśnie rozdawono Komunię, uklęknął w swym ubiorze do pracy przeznaczonym, przyjął Komunię i odszedł z radością w sercu...

Prezydent ich w swem sprawozdaniu z r. 1892 ze słuszną dumą podaje zachętę, otrzymaną od Ojca św. „Błogosławieństwo Leona X III datow ane: 29. maja 1891 i oddane naszemu Dyrektorowi przez Jego Eminencyę, Kardynała Menniliod, ponowiło uznanie, dane już kilkakrotnie przez Ojca św. naszej pilności w przystępowaniu do Komunii".

O panowie, musicie wiedzieć, że tym młodym ludziom nieraz zarzucano ich pobożności właśnie na tym punkcie.

Ja k ie więc ci, którzy spożywają Chleb mocnych, mieliby utracić męstwo? Pozwolę sobie tu przytoczyć odpowiedz jednega z naszyci? na podobne zarzuty: „O, przewrotne zarzuty! to wy­

kręt nieprzyjaciela, który nam chce odciąć żywność!" A zresztą, wszak nasi ' studenci wcale - leniwymi nie są, owszem stają na czele i dojrzewają w Słońcu Eucharystycznem i zbierają coroczne laury.

Lionel H art również często komunikował, a gdy w wigilię dnia, w którym m iał do Tonkinu z oddziałym swym odjechać, dostał urlop miesięczny, a pułkownik powiedział, że może pojechać odwiedzić chorą matkę, ze łzami odrzekł: Bóg i matka oddali mię krajowi, odjeżdżam z oddziałem.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przez to samo słowo Kościół objawia swoje pragnienie wiedzenia wiernych zawsze zgromadzonych dla oddawania czci Bogu, i szczęśliwy skutek wstawiennictwa, które

Ofiara ta jest złożona przez k apłana; Jezus Chrystus się ofiarowuje przez urząd kapłanów śmiertelnych, zastępujących Jego miejsce, tak, jak sam się

Jej uwielbienie ma jeszcze wyłączną wartość, gdyż Ona jest Królową potężną, wyniesioną ponad wszystko stworzenie, bo jeźli adoracya polega na poniżeniu

bliższej obecności. Nie potrzebujemy pytać, wchodząc do naszego m ieszkania: Panie gdzie mieszkasz? Niech obraz monstrancyi lub jakiś inny będzie ustawicznym

wiekowi byt i szczęście zapewnić może. Jeżeli jednakże mimo to panuje w swiecie nieład i nędza i szerzy się w zastraszający sposób, przjczyną tego jest

Dobrzy ludzie, którzy otaczali chorą, usłyszeli o cudach, które dzieją się obecnie w Castelpetroso; przez wezwanie Matki Boskiej Bolesnej, polecają chorą Matce

Proces b e atyfik acyjn y tej Błogosław ionej już rozpoczęto; w ielka liczba biskupów i generałów zakonnych pisemnie zło żyła to ośw iadczenie, że M arya

Uwielbiam Cię Jezu, obecny i żywy w Eucharystyi, Boże wszechmocny, Najwyższy Panie i Mistrzu, Ty przez którego wszystko się stało, Ty który rządzisz' niebem