• Nie Znaleziono Wyników

Przyjdź Królestwo Twoje Eucharystyczne. R. 6, nr 6 (1900)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przyjdź Królestwo Twoje Eucharystyczne. R. 6, nr 6 (1900)"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Rok VI. Czerwiec 1900. Nr 6.

S m D U R Ó L E S T W O TWOJE',

Przedmiot podczas adoracyi do użytku członków Stowarzyszenia Przen. Sakra­

mentu.

Cnoty chrześcijańskie, Miłość bliźniego. Eucha- rystya: powodem miłości bliźniego.

L U W IE L B IE N IE .

Dedi eis u t sint unum sicut et nos unum sumus.

Dałem im ten Sakram ent, aby byli jednem, jak m y jedno jesteśm y.

(Jan XVIII. 22).

U w ielbiajm y Je zu sa C h ry stu sa zw racającego się z tą p ro śb ą do Sw ego Ojca niebieskiego, w chw ili, gdy dał l u ­ dziom dow ód m iłości aż do z b y tk u , ustanaw iając S ak ram en t E u ch ary sty i.

H S łusznie p rzyjm ow anie tego S akram entu nazw ano K om unią, gdyż, pow iada św ięty Jan D am asceński, . przez te n S a k ram en t u czestniczym y w Ciele i B óstw ie Jezu sa C h ry stu sa i p rz e z e ń łączym y się naw zajem . Słodka n azw a K om unii znaczy, ja k mówią O jcow ie św ięci, połączenie w z a ­ je m n e chrześcijan.

2. Ja k ież postacie obrał Zbaw iciel dając nam ten S a k ra ­ m e n t b ratersk iej jedności? G rona w inne, zgniecione ra z e m , w y d ające je d e n p ł y n ; kłosy złote,, k tó ry ch ziarna trz e koło m ły ń sk ie i w te n sposób otrzy m u jem y je d n ą m ąkę, z której się p iecze je d e n i te n sam c h le b : oto m ow a bez głosu, ale w y ra ź n a , p rzez k tórą Jezus H ostyą okazuje nam sk u tk i w z a ­ je m n e j m iłości, k tó rą w sercach rozbudza. S ak ram en ta dają to, co o zn aczają; je śli E u ch ary sty a je s t znakiem miłości b ra ­ tersk iej, je s t ta k ż e i jej przyczyną. W szyscy m ów i Paw eł św ię ty , stan o w im y jed n o ciało, którzy spożyw am y je d e n ch leb , p rz y 'w s p ó ln y m stole, k tó rzy pijem y z jednego k ieli­

c h a. D latego też P ap ieże posyłali niegdyś Przen. E u ch ary sty ę b iskupom w okolicach odległych przebyw ającym , na zn ak

(2)

- ] 64 —

jed n o ści i m iłości. S łusznie te ż Sobór T ry d en ck i ogłosił u ro ­ czyście P rzen . E u ch ary sty ę znakiem jedności, zw iązk iem m iłości, sym bolem pokoju i zgody.

3. E u ch ary sty a je s t tak że znakiem m iłości w zg lęd em bliźniego, gdyż je s t S ak ram en tem , łączącym z Jezu sem C h ry ­ stusem . Jest p raw d ziw ie, jak m ów ią O jcow ie św ięci, S ercem naszego Boga um ieszczonem w śró d serca naszego. To serce Boże płonie m iłością dla w sz y stk ic h ludzi, a jeśli te n ż a r je st um ieszczony pośród duszy naszej, m usim y zapłonąć.

4. Co w ięcej, w sk u te k tego S ak ram en tu zaw iązu je się rodzaj p o k rew ień stw a d u chow nego z naszy m i b raćm i. P o n ie ­ w a ż w szyscy k arm im y się tem sam em Ciałem P rzen . Je z u sa C h ry stu sa i K rew Jego najch w aleb n iejszą pijem y, p o w in n i­

śm y w szyscy być zjednoczeni. Łącząc się z Jezu sem C h ry ­ stusem , p o w inniśm y stan o w ić w śró d siebie, ja k p ierw si ch rześcijanie, jedno serce i je d n ą duszę.

O Je z u Eucharystyo, w ie rz ę w C iebie i u w ielb iam C ię w tym Sakram encie, p o dług nauki M atki m ojej, K ościoła

Ś w iętego, w ielbię Cię jako w ęzeł silny a tajem niczy, łączący w ie rn y c h T w oich, jak o szta n d a r św ię ty pbkoju i zgody, k tó ry łączy w y b ran y ch T w o ich około św ięteg o ołtarza.

II. D ZIĘK CZY N IEN IE.

Jak że w ielk ie dobro daje nam E u ch ary sty a, dając nam m iłość w zględem bliźnich. Nic nad tę cnotę p ię k n ą n ie m asz w ięcej u pragnionego n a św iecie — to te ż m ożem y za­

w o łać z T e rtu lia n e m : Jak że w ielk ą je s t ofiara, ja k ż e p rz e ­ d ziw nym je st S akram ent, do którego zbliżając się, czujem y rozkosz pokoju i jed n o ści b r a te r s k ie j!

1. O trzym ujem y pokój z Bogiem . K ochać bliźniego, je s t to spełniać jedno z n ajw ięk szy ch p rzy k azań , po p rzy k azan iu m iłości B oga; kochać bliźniego, je stto czcić obraz Boży w y­

rażo n y na czole każdego czło w iek a w chw ili s tw o rz e n ia ; kochać bliźniego, je stto czuć w duszy naszy ch braci obecność w ię k sz ą i ściślejszą przez K om unię ś w ię tą ; w re sz c ie kochać b liźniego, je stto jed n em słow em kochać Boga.

2. O trzym ujem y pokój z bliźnim i. P salm ista śp iew ał ju ż z radością i z szczęściem o w zajem nej m iłości : D obrze je st m ieszkać braci społem ! E u ch ary sty a dana nam je st, aby te n pokój ta k u p ragniony zakrólow ał. Ona to u trw a la p rzy jaźń , k tó ra stanow i u ro k sto su n k ó w . O ficerow ie k o m en d an ta Mar-

(3)

— 165 —

c e a u dziw ili się, że te n c h a ra k te r ta k g w ałto w n y stał się c ierp liw y m i łagodnym : »G dyby nie częsta K om unia, byłbym w stan ie w m orze w as pow rzucać. Spokój i szczęście, k tó ­ re g o kosztujem y w to w a rz y stw ie , je s t w ięc ow ocem K om u­

n ii św iętej.

3. Pokój z sam ym i sobą, z n aszem su m ien iem . W szak p raw d a, że w ię k sz a liczba naszych g rzech ó w pochodzi z b ra k u m iłości b liźn ieg o ? W ydając m iłość bliźniego, pow iększając, m iłość w zajem ną, E u ch ary sty a daje nam pokój, zm niejsza n asze błędy i sk łan ia do w y p ełn ian ia cnót c h rześcijań sk ich . A b y kochać bliźniego, trz e b a być pokornym , p rzez pokorę b o w iem cen ić b ęd ziem bliźniego wyżej od siebie, a p rz y n a j­

m niej na ró w n i ż sobą, trz e b a być cierpliw ym , aby um ieć z n o sić p rzy k ro ści od bliźnich, a ta k ż e i ich błędy, trz e b a b yć u m artw io n y m , aby pełnić d obrow olnie u słu g i b liźn iem u i ponosić dla niego tru d y . O jak że je s t cud o w n y te n S a k ra ­ m en t, k tó ry nam daje pokój z Bogiem , z ludźm i i z sam y­

m i sobą.

I I I . W Y N A G R O D ZEN IE.

O ile jed n o ść i pokój są m iłe i uprzyjem niające życie,

•o ty le niezgoda i sp rzeczk i są w id o k iem p rzykrym i p o w o ­ d u ją w ielk ie nieszczęścia. P rz y c z y n ą tego je s t zaw sze to, że

zapom inam y o E u ch ary sty i, że oddalam y się od U czty m iło-

■ści, a św ia t staje się coraz straszn iejszy m 'obrazem p iekła Z apom inam y o E u ch ary sty i, a oto narody ró żn ią się, n ie n a ­ w id zą, zbroją je d n i p rzeciw d rugim i starają się .zniszczyć s ię naw zajem m orderczem i w alkam i. Zapom inam y o E u ch a­

ry sty i, nie p rzy stęp u jem y do tego stołu, g d zie w ielcy i m ożni nie zaw sze są p ie rw s z y m i; stąd społeczeństw o lu d z­

k ie upada, w arstw y niższe b u rz ą się p rzeciw W yższym ;

■egoizm staje się ogólną zasadą, pogardzając w szelk iem i p ra ­ w am i sp raw ied liw o ści, ro ztro p n o ści i poczciw ości. Z apom i­

n a m y o E u ch ary sty i a oto n a w e t w ęzły ro d zin n e p rz e ry w a ją s ię pod naciskiem n am iętn o ści. Miłość św ięta, zaprzysiężona w dniu ślu b u , je s t tylko czczem słow em , m iłość sy n o w sk a form ą, a ta k łączność p rz ecu d o w n a trójcy z ie m s k ie j: ojca, m atk i i dziecięcia, stw o rzo n a n a obraz T rójcy niebieskiej, p rz e ry w a się i staje się zam ieszaniem i h ańbą. T ak, w s z y s t­

kie te n ieszczęścia pochodzą z o d d alen ia się od E u c h a ry sty i.

S erca, nie o rzeźw io n e ro są E u c h ary sty czn ą ziębną, tw a rd n ie ją i stają się niezdolne uczuć m iłości i w spółczucia.

(4)

— 166 —

O, P anie, cierpim y w iele z pow o d u ro zd w o jen ia i n ie ­ zgody, lecz nie z b ra k u T w ej pom ocy, ale z w łasnej w iny, boś Ty nam dał Chleb E uch ary sty czn y , będący w ęzłem miłości.

IV . M O D LITW A .

Ł ączm y m odlitw y nasze z m odlitw ą Kościoła, pro sząc o pokój i zgodę p rzez E u ch ary sty ę. O to prosi kapłan co­

d zien n ie w K anonie Mszy św iętej. P o w tarzajm y tę piękną m o d litw ę K o śc io ła : Racz nam u dzielić w m iłosierdziu S w o- je m daru łaskaw ości i pokoju, p rzed staw io n eg o cu d o w n ie p rzez dary św ięte na O łtarzu um ieszczone.

Boże Ciało.

U roczystość Bożego Ciała, z całą sw ą w spaniałością obrzędów , procesyi, z duchem radości i ch arak terem try u m fu , została słusznie ustanow iona, m ów i św ięty S obór T r jd e n c k i, aby godnie uczcić S ak ram en t P rz en ajśw . E ucharystyi.

Miłość i słuszność w ym aga, abyśm y w god n y sposób obchodzili try u m f P rzen . S akram entu. P rzen . S a k ram en t to Je zu s C h ry s tu s : to je s t Bóg, Bóg C złow iek i K ról w iek ó w n ieśm ierteln y . P o d osłoną H ostyi, je s t obecny B óg w trzech o s o b a c h : tu żyje i p rzeb y w a w szechm ocny S tw órca, w sz y st­

kim rządząca O p atrzn o ść; P an, od którego w szy stk o pocho­

dzi, Sędzia n ajw yższy żyw ych i um arłych. E u c h a ry s ty a ' to B óg-C złow iek, to je s t Je zu s w Sw em Ciele i w życiu Swo- jem , Jezus, Syn Boży, ’ k tó ry się stał b ratem człow ieka. — To K ról w iek ó w nieśm ierteln y , ten, k tó ry zm artw y ch w stał, zw yciężył szatana, podbił k ró lestw o w szech św iata, k tó ry p a­

nuje ta k z p raw a z w y cięztw a jak i z p ra w a u ro d zen ia S w e­

go n ad w szystkiem co je st w niebie, n a ziem i i w piekle.

P rzen . S akram ent to Bóg, to Bóg-C złow iek, to Król nieba, obecny w śró d nas, zbliżający się do nas dla naszego dobra, dla naszej korzyści, dla naszej p o c ie c h y ; obecny z bó­

stw em N ajw yższego i z C zło w ieczeń stw em jako Zbaw iciel św iata, jako K ról ożyw iający i w y nagradzający. P rzez E ucha­

ry sty ę, żyje On w’śró d sw ego n arodu, rząd zi nim i k ieru je osobiście, idzie z nim razem , naw ied za go bez u stan k u , m i­

łuje gorąco, czule i s ta le ; to Bóg, Je z u s ze ■Wszystkiemi S w em i p raw am i, ze w szy stk ą Sw oją m iłością, ze w szy stk iem

(5)

— 167 —

Sw ojem m iło sierd ziem . Czyliż m ożna dosyć u w ielb iać, czcić, w ysław iać, w y c h w a la ć te n S a k ram en t O becności Bożej.

On w sz y stk ieg o g o d z ie n : co k o lw iekbądź b y ś zrobił, zostaniesz zaw sze n iżej d o sk o n a ło śc i; ró b w ięc w szy stk o , co m ożesz. C zcijm y go tem b ard ziej w ty m dniu try u m fu , że się osłania, ocienia i w y n iszcza, aby być Bogiem , któreg o b y śm y mogli czcić, i o k tó reg o m oglibyśm y się m odlić, którego m oglibyśm y spożyw ać. Miłość p o trzeb u je tej u roczytości w któ- rejb y m ogła znać i chw alić, daw ać poznać i ch w alić w szyst*

ko, co się ta k bard zo u k ry w a pod osłoną S akram entu.

II. Boże Ciało je s t uro czy sto ścią w dzięczn o ści i pam ięci, pow iada św ięty S obór T ry d en ck i. S łu szn a w ięc, aby były w y zn aczo n e dni, w k tó ry ch b y w szyscy ch rześcijan ie mogli okazać sw oją w dzięczn o ść i pam ięć w zględem Zbaw cy, za d o brodziejstw o n ie z ró w n an e E u ch ary sty i, żyw ej p am iątki z w y cięztw a i try u m fu Jego śm ierci.

E u ch ary sty a je st pam iątką, jak b y w ielk ą księgą, ale księgą żyw ą, g d zie są sp isan e i p rzed staw io n e niezm azal- nem i głoskam i w sz y stk ie d o b ro d ziejstw a Boga w zględem człow ieka. C zytajm y w niej, w y czerp u jm y ją, jeżeli zdołam y.

T a Hostya, to Ciało Jezu sa, Ona nam p rzy p o m in a zatem W cielenie. H ostya św ięta w y n iszczo n a przypom ina w szy stk ie tajem n ice m ęki i śm ierci Zbaw iciela. H ostya obiecuje nam n ie b o : O tw iera nam b ram ę jego i podaje jeg o p rzed sm ak , dając nam C h ry stu sa uw ielb io n eg o ze w szy stk iem i łaskam i, w sz e lk ą pom ocą dojścia do n i e b a ; O na je s t zad atk iem Raju.

A ileż to d o b ro d ziejstw osobistych nam p rz y p o m in a ! P rz y ­ pom nijm y sobie o naszej p ierw szej K om unii, o ty c h K om u­

n iach pobożnie p rz y ję ty c h : ile tam sił zaczerpnęliśm y, ile p ociech w u trap ien iach , ile pom ocy w trudnościach.

III. Boże Ciało jest u ro czy sto ścią w ynagrodzenia. P a ­ pież, U rb an IV. p o w iada w’ sw ej Bulli, u stan aw iając tę u ro ­ czystość, że chce dać kapłanom i w ie rn y m śro d ek zadosyć- u czy n ien la za n ied b alstw a w śró d ro k u w y rząd zo n e w służbie tego przen ajch w aleb n iejszeg o S ak ram en tu , popełnione w sk u ­ tek zb y tecznego zajęcia się sp raw am i doczesnem i, lub przez ułom ność.

J e st to tak że a k t pokoju ale i u derzającej pro testacy i p rzeciw w szy stk irh nieprzyjaciołom w iary w dogm at E u c h a ­ ry sty czn y . T rzeb a, m ów i Sobór try d en ck i, aby p ra w d a tr y ­ um fow ała w tej uro czy sto ści n ad herezyą i k łam stw em , aby

(6)

- 168 —

jej p rzeciw nicy, byli zm u szen i u m ilk n ąć w obec tej w sp an ia­

łości i nadziei p o w szech n eg o K ościoła, albo te ż zostali n a ­ w róceni na drogę praw ą p rzez z b aw ien n e w y rz u ty . W reszcie bądźm y przekonani, że B oże Ciało je s t dniem ufności i g o ­ rącej m odlitw y, dniem łaski i błogosław ieństw a. C zyż m ógłby Jezus przyjść do nas, nie darząc łaskam i po k ró le w sk u ? P rzeszedł, czyniąc d o b rz e : tak ą będ zie b isto ry a teg o dnia w e w szy stk ich m iejscach, k tó ręd y Jezu s przech o d zić będzie, n iesiony na tro n ie łaski i m iłosierdzia, w H ostyi P rz e n a j­

św iętszej.

Myśl panująca na miesiąc czerwiec.

Ścisła łączność nabożeństwa Serca Pana Jezusa z nabożeń­

stwem do Przen. Sakramentu.

Dwa te przedziwne nabożeństwa, chociaż różne co do przed­

miotów Bożych, do których się odnoszą, są jednak w ścisłej ze sobą łączności, a pobożność chrześcijańska zyskuje wiele, zbliża­

jąc je do siebie i jednem drugie ożywiając. Zresztą najlepszy tego przykład dał nam sam Pan Jezus, odkrywając tajemnice Serca Swego bogosławionej Małgorzacie Maryi, a trudno postąpić lepiej, jak naśladując przykład Jego. Prosimy więc naszych czytel­

ników, aby rozważyli następujące myśli ascetycznego autora (M.

Ch. Saure) współczesnego, jednego z najznakomitszych, który tak dobrze wyraża własne nasze myśli. Eucharystya jest tajemnicą nnjdroźszą Przen. Sercu, a Małgorzata Marya zwraca się do Niej często. A pytam się, czy ów pociąg, skłaniający w naszych czasach dusze do Przen. Sakramen, sprawiający, że dusze nie opuszczając Krzyża, więcej się garną do Jezusa promieniejącego na ołtarzu, nie pochodzi z Przeć. Serca, które zostało objawionem Małgorzacie Maryi. Bądź co bądź, jeźli chcemy jej przykład naśladować to w Eucharystyi i z Nią będziemy rozważali wszystkie tajem ­ nice Pana Jezusa. Rzecz pewna, że nie zaniedbywała ona rozwa­

żania o życiu Pana Jezusa ukrytem i cierpiąpem ; ale te wszystkie tajemnice widziała, że tak powiem przez Hosfyę Przen. Nie n a­

daremnie też objawił jej się raz Pan pod postacią Ecce Homo, w Hostyi.

Cierpienia męki i śmierć P ana Jezusa, jak i Jego wynisz­

czenie podczas Wcielenia i prace w Nazarecie i prace życia

(7)

— J69 —

publicznego zespalały sią dla niej w -Hostyi. Bez wapienia, że Jezus w Hostyi ju i nie cierpi, upokorzonym być nie może, mogę jednak jak przez żywe źwierciadło widzieć ciepienia, które ponosi}

na ziemi, a wśród tych cierpień, szczególnie te zapomnienia, zniewagi od złych chrześcijan, a nawet od wybranego ludu, jak jak mówi Błogosławiona, które miały być miłości Jego nagrodą.

Królestwo Serca Jezusowego nadaje więc charakter nabo­

żeństwu do Serca Pana Jezusa taki, jak to Błogosławiona orzekła ; okazuje nam je, zostawiając świętym i aniołom opiewanie wieku­

istej chwały Jezusa. Prędko przechodzi przez blask jego cudów;

ale święte Dziecięctwo, Męka, poniżenia, cierpienia, co więcej wzrusza nasze serca i więcej może być naśladowane, wszystko to się widzi w Przen. Sakram encie: taka cząstkę obrała błogosła - wioną, taką i my za nią obrać możemy.

Chcę jeszcze zaznaczyć, że wszystkich cnót chrześcijańskich w ogólności, jak i każdego stanu w szczególuości lubiła Błogo- gosławiona szukać wzoru w Eueharystyi. Większa część autoiów duchownych najdawniejszych zachęcała nas do naśladowania Pana Jezusa w Jego życiu śmiertelnem. Małgorzata Marya nie gani tego! jednakże dla niej i dla dusz, które ją chcą zro zu m ieli na­

śladować, cnoty Pana Jezusa, tajemnice Jego, zespalają się w Eueharystyi. Jakże Jezus je st ubogi w E ueharystyi! jak jest czysty, pokorny, łagodny, posłuszny, pełen poświęcenia! W tej pokorze, posłuszeństwie, widzę bez wątpienia pokorę i posłuszeń­

stwo żłóbka i krzyża; ale to wszystko w Eueharystyi się znajduje.

Nie bliższego naszemu sercu, nic bardziej wzruszającego, jak przykład Pana Jezusa w Eueharystyi. Wierzcie -Błogosławio- wionej, idźcie wprost do Tabernakum ; Tabernakulum je st szkołą, milczącą, ale najbardziej wymowną wszystkich cnót, a także wszelkiego nabożeństwa.

Swieta Julianna z Mont-Cornillon,

C l

promotorka uroczystości Bożego Ciała.

Święta Julianna urodziła się w roku 1192 koło Liege, z rodziców szlachetnych i bogatych. W piątym roku osierocona, została oddana pod opiekę Augustyanek z Mont Kornillon. Wcześ­

nie odznaczała się pokorą i zamiłowaniem cierpienia. Wraz 2

(8)

— ' 170 —

z temi cnotami wzrastała i miłość ku Przenajświętszemu Sakra­

mentowi, a była obdarzona taką łas!:ą, że poznawała obecność i nieobecność swego Oblubieńca w Tabernakulum.

Julianna miała lat szesnaście: godzina przez Pana oznaczona wybiła i objawił Swoją wolę wiernej Oblubienicy Swojej. Naj­

pierw Julianna widziała podczas modlitwy księżyc zaciemniony czarną plamą; to widzenie odnawiało się wiele razy, a pokorna zakonnica lękała się, by nie stać się fgraszką szatan a; te przykre obawy trwały dwa lata. Potem Pan przemówił do jej duszy i dał jej do zrozumienia, że czarna plama na księżycu oznacza, że brakuje czegoś do piękności Kościoła, a to święta Bożego Ciała ; Julianna zrozumiała, że ją to wybrał Bóg, aby się postarała o zaprowadzenie tego święta. Dziewica przelękła się, przez dwadzieścia lat błagała, aby Pan zmienił Swój wybór, mianując się niegodną w pokorze sw ojej; dwadzieścia lat jęczała płacząc,

— „a gdy łez nie stało, krew z jej ócz płynęła". — Po pięć­

dziesięciu latach cierpienia, upokorzeń sprzeciwiania się ludzi dobrej zresztą woli, umarła Julianna nie doczekawszy się zupeł­

nego spełnienia swych pragnień.

Ale P a n Bóg ma Swoje czasy: Kilka lat później wstąpił na tron papieski Urban IV, dawny archidyakon z Liege, a ten ustanowił uroczystość Bożego Ciała Bullą, w której potwierdził posłanictwo Julianny, a ta z nieba wielki miała udział w radości Kościoła, którego piękności odtąd nic nie zaćmiewa.

Ruch eucharystyczny.

Znamiennym objawem naszych czasom ostatnich kończącego się stulecia jest rozszerzanie się czci Przenajświętszego Sakra­

mentu, nazywanego we wielu językach Przenajśw. Eucharystya — dlatego też ten ruch w świecie katolickim w rozszerzaniu czci Przen. Sakramentu nazywa się ruchem eucharystycznym.

Wśród smutnych czasów panowania liberalizmu i niedo­

wiarstwa, wśród ciemności zepsucia i błędów, dusze prawdziwie pobożne i święte zwróciły swe myśli i uczucia, do tego Światła, które jest na ołtarzaeh naszych, do Tego, który je st Światłością świata, do Jezusa utajonego w Przenajśw. Sakramencie Ołtarza, i wśród powszechnego zobojętnienia we wierze, największa czcią

(9)

— 171 —

otaczać zaczęły Przenajśw. Sakrament Otłarża, jako centrum wiary naszej 3w. katolickiej i innych wszystkich do tego zachę­

cać zaczęły.

Jednym z pierwszych i największych Apostołów Przenajśw.

Sakram entu był i jest zmarły w stanie świętości ks. Piotr Julian Eymard, kapłaD, urodzony we Francyi, założyciel zgromadzenia {zakonu) Eucharystyanów we Francyi — i założyciel towarzystwa kapłanów adoracji Przenajśw. Sakramentu i Arcybractwa lu­

dzi świeckich adoracyi oddanych. Życiorys tego świątobliwego sługi Bożego podajemy od kilku miesięcy w czasopiśmie St.

Eucharystyi. Tu tylko zaznaczamy, że założony przez X. Piotra Ju lian a Eym arda zakon Encharystyanów (około r. 186-3) ma obecnie już liczne domy swoje i klasztory — i tak; w Paryżu, we Francyi, w Brukselli, w Belgii, w Rzymie, w Montreal w Ka?

nadzie — a w naszej monarchii w Bożen w Tyrolu, istniejący od r. 1899 klasztor, w którym znajduje się 30 zakonników.

Prócz tych, powstaje klasztor Eucharystyanów w Nowym Jorku — i w innych krajach i państwach jest nadzieja, powstaną klasztory Eucharystyanów.

Zadaniem tych klasztorów jest adoracya Najśw. Sakramentu

— to też księża i braciszkowie tych klasztorów ustawicznie, w dzień i w. nocy, kolejno zmieniając się, klęczą przed Przenajśw.

Sakramentem, wystawionym w M onstrancyi— - i nieprzerwanie modlą się do Jezusa Hostyi.

Podobnie także obowiązkiem księży świeckich, do towarzy­

stwa adoracyi należących, jest raz w tygodniu przez całą godzinę modlić się do Przenajśw. S akram entu; świeccy zaś ludzie do Arcybractwa adoracyi należący, mają taki sam obowiązek: jedną godzinę modlić się przed Przenajśw. Sakramentem ale tylko raz na miesiąc,

W celu rozszerzania czci Najśw. Sakramentu wydają 0 0 . Eucharystyanie w Paryżu miesięcznik pod tytułem Aunales (Rocz­

niki) dla księży, dla świeckich, zaś pismo miesięczne „Le petit Messager* (Posłaniec mały). Podobne pisma wychodzą we Wło­

szech (w Rzymie i w Medyolanie).

Prócz tych wychodzą pisma eucharystyczne w Niemczech:

SS. Eueharistia i Emanuel — w Belgii, w Hiszpanii w Stanach zjednoczonych Ameryki północnej (Paradies fruchte Eueharistia, w St. Meinred, opactwo Benedyktynów redaktor X. Beda Maler.

Benedyktyn) w Kanadzie (w Montreal) we Węgrzech, w Hiszpa­

nii, w Czechach itd.

(10)

i 172 -

W naszym kraju, od lat sześciu, wychodzą pisma eucharys­

tyczne (pod redakcyą, X. Ludwika Dąbrowskiego prob. obrz. ład.

w Bruckenthalu p. Uhnów Gal.) a mianowicie: dla kapłanów cza­

sopismo SS. Eucharistia — a dla ludu czasopismo miesięczne Prżyjdż Królestwo Twoje — Eucharystyczne (przedpłata 2 korony rocznie) których zadaniem je st rozszerzanie czci Najświętszego Sakramentu.

Można powiedzieć że w całym świecie rozszerzanie się czci Przenąjśw. Sakramentu — ■ czyli ruch eucharystyczny był poprze­

dnikiem ruchu katolickiego, jaki się obecnie w całym świecie ujawnia. Oby więc ten ruch eucharystyczny i-katolicki, szerząc się coraz dalej, sprowadził jak najprędzej spełnienie tej modlitwy, którą codziennie powtarzamy w pacierzu i która jest hasłem zwolenników ruchu eucharystycznego — tej części modlitwy Pań­

skiej: Przyjdź Królestwo Twoje Eucharystyczne.

Połączenie w modlitwie

o

wszystkich dzieci przyjmujących pierwszą Komunię w całym katolickim świecie.

Przed trzydziestu dwu laty dzieci, przystępując do pierwszej Komunii w pewnem kwitnącem kolegium południowej Francyi łączyły się między sobą w związek modlitwy. Stąd to pobożne połączenie rozchodziło się po parafiach i pensyonatach.

Nie jest ono bractwem, w ścisłem słowa znaczeniu, a całą moc swoją czerpie z pocieszającego dogmatu o obcowaniu Świę­

tych. Aby być członkiem tegoż, nie trzeba się wpisywać ani uiszczać wkładek, wystarczy mieć dobrą wolę i odmówić codzien­

nie jedno Zdrowaś Marya i następnie wezwanie Matki Najświęt­

szej Niepokalanie Poczętej.

Do tej pobożnej K rucyaty są wezwane wszystkie dzieci, a szczególniej te, które mają przystąpić do Pierwszej Komunii w ciągu roku. Oto obietnica, którą mają złożyć:

W połączeniu ze wszystkiemi dziećmi katolickiego świata, aby uprosić dla wszystkich dobrą pierwszą K om unię:

Codziennie przed udaniem się na spoczynek odmówią jedno Zdrowaś Marya i wezwanie: O Maryo niepokalanie Poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekam y; uproś nała mskę dobrej pierwszej Komunii.

(11)

- 178 —

Dzień Pański.

Pewien wieśniak śmiał się ze sw ego'sąsiada, gdyż ten nie- chciał, jak on, w niedzielę pracować w polu, ale udawał się do kościoła na nabożeństwo.

W yobraź sobie, rzekł mu sąsiad w myśli, by go oświecić, źe mam siedm złotych w kieszeni, spotykam aa drodze człowieka i daję mu sześć. Cóż na to powiesz?

— Powiem, źe jest bardzo hojnym, a człowiek obdarzony powinien ci być wdzięcznym.

— Bardzo dobrze.

— Ale gdyby zamiast podziękowania zażądał odemnie je­

szcze tego siódmego złotego ?

— W artoby go powiesić, bo to byłoby już zanadto.

—- Przyjacielu, wszakże to twoja historya: Bóg ci dał sześć dni do pracy i do zarabiania na chleb, zachował sobie tylko dzień siódmy i kazał go święcić. A ty, zamiast Mu być wdzięcznym za Jego dary i uszanować Jego wolę, kradniesz dzień siódmy. Czyli

to nie ten sam wypadek.

— Jak ci się zdaje ?

Wieśniak przyznał, namyślił się — i poprawił. Dostał wy­

borną naukę.

Westchnienie do aniołów.

Aniele Boży, coś się okazał Zacharyaszowi w czasie ofiary (Łuk. 1.) wyproś nam łaskę, abyśmy przy NajśW. Króla aniołów ofierze z taką bojaźnią i uszanowaniem przytomnymi byli, jak św.

Jan Chrzciciel, który rz e k ł: Nie jestem godzien dotknąć się rze myka obowia Chrystusowego.

Wstawcie się za nami wszystkie Aniołów chóry, Aby Kfól Aniołów przyjął nas w niebian grono.

Pierwsza Komunia Napoleona I.

Razu jednego popołudniu cesarz Napoleon I. siedział w sa­

lonie pałacu Saint Cloud, przed ogromnem biórem, na którem była rozłożona karta Europy. Marszałkowie, generałowie, przechd-

(12)

— ;T74

dząc przez sale pałacu podziwiali pracowitość cesarza i domyślali się, że przygotowuje znowu jakąś nową wielką wyprawę, co w tych czasach znaczyło to samo, co zwycięstwo.

W tem przez otwarte okna pałacu usłyszano dźwięki dzwo­

nów z kościoła Śaint-Cloud, wzywające wiernych.na nabożeństwo.

Napoleon, usłyszawszy ten dźwięk, uczuł głębokie wzruszenie.

Ołówek wypadł mu z ręki, cesarz, pochylił głowę, a łzy obfite spłynęły po jego twarzy.

Kilku marszałków zbliżyło się do niego z zapytaniem, co- mu brakuje. — Cesarz nie odpowiedział, lecz płakał. Wielki szam- belan zaczął więc nalegać, aby cesarz powiedział jaką była przy­

czyna jego łez i wzruszenia.

Chcąc koniec położyć tym pytaniom swego otoczenia pod­

niósł cesarz głowę i rzekł: »Ja nie jestem cierpiącym, moi przyja­

ciele, ale myślę o najpiękniejszym dniu mego życia*.

— Czy wolno zapytać, który to dzień jest najpiękniejszy ? Zapytał szambelan.

— Zgadujcie I rzekł monarcha.

Jedni wspominali dzień urodzenia króla rzymskiego, w któ­

rym przyjmował w Tuileries posłów całego kraju. Inni myśleli, że to dzień zwycięstwa pod Wagram, Austerlitz, Jena, Eylau lub Friedland.

— Nie — rzekł cesarz — ale skoro nie wiecie to ja wam pow iem : to dzień mojej pierwszej Komunii.

Był tam także generał Drouot, ten który podczas bitwy od­

mawiał Różaniec, który w przededniu walki słuchał w wiejskim kościele Mszy świętej. Drouot, gorliwy chrześcijanin, słysząc swego pana, mówiącego o pierwszej Komunii nie mógł łez powstrzymać.

Cesarz to spostrzegł, wyciągnął do niego rękę i rz e k ł:

— Dziękuję ci generale, tyś mnie zrozumiał.

Pragnienie Świętych.

Święta Tersza tak pragnęła posiadać Jezusa w Komunii, źe nie zważała na burze i grzmoty, ale do Niego spieszyła, Pan Jezus dał jej żywą wiarę w rzeczywistą obecność. Dziwiła się, gdy słyszała, że ktoś wyrażał pragnienie by mógł żyć w tym czasie, gdy Chrystus Pan na ziemi przebywał.

Wierząc w Jego obecność w Sakramencie miłości, tak żywo, jakby Go widziała, pojąć nie mogła, jak można pragnąć czego

(13)

— 175 —

więcej. Gdy przyjmowała komunię, wierzyła, że Pan Jezus przy­

chodził do niej, z taką pewnością, jakby Go własnemi oczyma oglądała.

Niepodobna też i nam wątpić, że Pan Jezus jest w nas w chwili Komunii. Jestto prawda niewątpliwa, że Pan Jezus przy- przychodzi i pozostaje dopokąd postacie nie są zniszczone. Korzy­

stajmy ze sposobności zbliżenia się do niego. Pragnijmy, aby serca nasze były przejęte pragnieniem Świętych. Święta Katarzyna Se-

neńska płonęła tak wielkim pragnieniem połączenia się z Jezusem Chrystusem w Komunii, że w braku Jej, w oczach niknęła. Zda­

wało się ,że żyje jedynie tylko z Bogiem w Eucharystyi ukrytym.

To samo powiedzieć można o świętej Katarzynie Genueńskiej.

Przed komunią wpadała w zachwycenie.

Nie mogłabym żyć bez Przen. Sakramentu mawiała Błog. Marya Małgorzata.

Święty Ludwik, król francuski, który często komunikował będąc zdrowym kilka też razy komunikował w czasie choroby Lubił on opowiadać adarzenie, które najlepiej dowodzi jego żywej

wiary w Eucharystyę. -

Dnia pewnego, gdy się modlił, powiedziano mu, że Pan Jezus w postaci dziecięcia ukazał się na ołtarzu. Król modlił się dalej i nie poszedł oglądać cudu. Powiedział ty lk o : Wierzę w Boską obecność, nie widząc Pana Jezusa w ołtarzu; wiem, że On tam jest, tak jakbym Go widział*.

Święty młodzieniaszek Stanisław Kostka, tak kochał Przen.

Eucharystyę i tak jej pragnął, że zasłużył na szczególną ła s k ą :

>Raz, nie mogąc otrzymać Komunii z ręki kapłana, .otrzym ał ją z ręki anioła«.

Święta Magdalena de Pazzis od dzieciństwa już bardzo pra­

gnęła Komunii Świętej: »Pragnę Jezusa* — mówiła nieraz. Po­

nieważ była bardzo młodziutką, nie mogła dostąpić tego szczęścia.

Aby sobie to choć w części wynagrodzić, zbliżała się do m atki w dniach w których ta komunikowała i nie opuszczała jej ani na chwilę. Gdy matka wracała od Stołu Pańskiego, Magdalena m ó­

wiła : Mamo, ty woniejesz Jezusem ! W istocie, któż wypowie, jaka moc i woń wychodzi z świętego C yboryum !

Święty ogień pochłaniający św. Franciszka Borgiasza, jaśniał nieraz na jego twarzy, podczas gdy odprawiał Mszę świętą.

Przeczuwał on też, na którym ołtarzu Przen. Sakrament się znajdował, chociaż lampki nie było.

Naśladujmy jego świętość, a Jezus i nam się objawi.

(14)

Eucharystyczne wychowanie dzieci.

Przemowa P. W. O. Duranda podczas Kongresu Eucharystycznego w Brukseli

Pozwólcie mi pajiie, abym wam najprzód przypomniał eo~

kolwiek o kongresie awiniońskim w roku 1882. — Mówiłem tam 0 potrzebie wczesnego przygotowania dzieci do pierwszej Komu­

nii, a prezydujący proboszcz Rebours zawołał: »A więe, podług twego zdania, ojcze, trzeba dzieci przygotowywać do pierwszej Komunii od dnia Chrztu.

W ybornie! — odpowiedziałem, a cała sala przyklasnęła mi z uśmiechem. Panie, jam zdania nie‘zm ienił; utrzymuję zawsze, że czem wcześniej przygotowanie się rozpoczyna, tem -lepiej. -Po­

mówmy o tyeb maluczkich, tak przez Jezusa umiłowanych, i o wa­

żności tej sprawy, aby od najwcześuiejszej młodości napawać je dobrą wonnością Jezusa w Eucharystyi Nie uwierzycie, jak silne wrażenie robi n a . dzieciach myśl prawdziwej obecności Jezusa Chrystusa w Przen. Sakramencie.

Raz w Paryżu, w naszej kaplicy, na zgromadzeniu dzieci, podałem moim drogim, małym słuchaczom przyczynę, dlaczego trzeba milczeć w kościele. Dlatego, bo tu jest Pan Jezus — i wska­

załem na Hostyę, jaśniejącą w naszej M onstrancji. Po zgroma­

dzeniu, jednasz pań, prowadząca czteroletnie dziecię wezwała mnie do rozm ów nicy' Chciała mi podziękować za nawrócenie swego dziecka,

Zdaje się, że to dziecko musiało mieć nadzwyczajną ruchli­

wość i w kościele mówiło, ruszało się, krzyczało. Tą myślą, że tam jest P an Jezus, tak zostało uderzone, że cały czas ceremo­

nii, która dość długo trwała, nie ustawało patrzeć na Przen.

Sakrament. Przy końcu nabożeństwa matka chciała mu coś po­

trzebnego powiedzieć, ale dziecko położyło palec na ustach, mó­

wiąc: „Mamo, nie wolno, Pan Jezus jest tu ta j0. Jakaż szkoda, że tym małym aniołom już wcześnie nie mówią o obecności Jezusa Króla aniołów pomiędzy nami. Możnaby stąd mieć wiele dobrego.

Znałem w zakładzie dla sierót, małą pięcioletnią dzieweczkę, która pierwszego poranku błagała usilnie przełożoną, aby jej po­

zwoliła towarzyszyć innym uczennicom do Stołu Pańskiego. A po­

nieważ jej nie pozwolono, płakała c a ły dzień. Z p.ewodu jednak wielkiego jej pragnienia, przyspieszono jej porę Komunii święte, 1 pozwolono przyjąć Komunię w siódmym roku.

(15)

- 177 —

Czytamy w żywocie P. W. Lisgahd, biskupa, francuskiego w XII, wieku, że malutkim jeszcze będąc, służył już do mszy św.

a w chwili Komunii pociągnął kapłana za ornat, mówiąc naiw nie:

„I mnie! i m nie!“ Kochany malec chciał, aby celebrans dzielił się z nim Hostyą Przenajśw. Rodzice łajali go za to i nakazywali, uby na drugi raz nie ważył się przeszkadzać kapłanowi. Kilka dni był posłuszym, wkrótce jednak miłość do Przen. Sakram entu przemogła i temu także trzeba było dać wcześniej Komnnię św ja k innym dzieciom.

Od was tylko, matki chrześcijanki, zależy, by mieć takie dzieoi; starajcie się więc urzeczywistnić radę P. W. Bronillerie, tak słusznie nazwanego śpiewakiem E u ch ary sty i: „Przed wymó­

wieniem waszego imienia, niech dziecię wymawia Imię Jezusa;

malutkie stopki dzieciny niech znają drogę do kościoła, rączęta jego niech pierwej umieją się składać do modlitwy, nim do was

będą umiały się wyciągać.

Tak wychowane dzieci łatwo staną się apostołami wśród swoich Jodzin i potrafią zdziałać zadziwiaj ąefe nawrócenia. Ale;

głównem apostolstwem jest modlitwa.

Proszę więc was panie, uczcie otaczającą was dziatwę mo­

dlitwy, o ile to być może u stóp ołtarza codziennie i ufajcie ich modlitwom. Powiecie mi może, że dzieci nie wiedzą co czynią i co mówią. To być może, ale wie o tem i rozumie je Pan Je­

zus, bo je ukochał,' bo one są umiłowane przez Jego Boskie S erce;

zrozumie je także i dlatego, bo wzruszą Go wasze usiłowania i spocznie na was Jego błogosławieństwo i będziecie wysłuchane.

Gdybyśmy tylko chcieli, wybaczcie mi sposób wyrażenia — z małymi dziatkami moglibyśmy sprawić deszcz i pogodę. A że mówię o deszczu i pogodzie właśnie, czynię to dlatego, że mi się nieraz udało za pośrednictwem dzieci wyprosić pogodę na czas uroczystości Eucharystycznych, a mianowicie na czas Kon­

gresu jeruzalemskiego. A wiecie dlaczego niebo się rozjaśniło od chwili otwarcia Kongresu brukselskiego. Czy wiecie dlaczego w przyszłą niedzielę napewno będzie pogoda, byśmy mogli publi­

cznie na ulicach brukselskich wychwalać naszego Boskiego Króla.

Oto dlatego, że w tej chwili dwieście tysięcy małych Belgijczy- ków prosi o powodzenie Kongresu. Dlatego więc będziemy mieli pogodę w niedzielę, dlatego słońce Eucharystyczne zajaśnieje ży-

• wiej i Silniej jak kiedykolwiek. (Wiadomo, źe przepowiednia się

spełniła). 1 \

>

(16)

— 17.8 —

Mógłbym wam przytoczyć sto przykładów skuteczności mo­

dlitwy dzieci, która złagodziła karę Bożą, powstrzymała nieprzy­

jaciół, przeszkodziła nieszczęściom - Ograniczę się wszakże na opowiedzeniu jednego zdarzenia z życia, świętego Henryka.

Jedno z małych miast w jego państwie zbuntowało się (miasteczko Troya). Święci są o tyle sprawiedliwi, o ile dobrzy, a możny cesarz miał surowo ukarać buntowników i podług ów­

czesnej okrutnej sprawiedliwości — poprzeszywać kazał szpadą.

Przestraszeni mieszkańcy miasta, uciekli się do szczególnego środka, aby uspokoić gniew monarchy. Wysłali naprzeciw niego całe wojsko dzieci pod przewodnictwem pustelnika, a wszystkie dzieci śpiewały Kyrie elejson, Panie, zmiłuj się nad n a m i! — To wołanie tych niewinnych istot wzruszyło monarchę tak, że zawołał misereor super turbam, zlitowałem się nad tym narodem I przebaczył buntownikom.

Jeśli król ziemski, dlatego żo był dobry i święty, przeba­

czył na błagania dzieci,' bądźcie pewne, że Pan Bóg bez porów­

nania lepszy i świętszy od świętego Henryka, oprzeć się nie zdoła.

To niemożebne! Jezus jest za dobry, zanadto kocha dzieci: na ich prośbę on gotów wszystko wszystkim przebaczyć.

Dlatego też wszyscy uczą i głoszą, że środkiem najlepszym, najprostszym i najłatwiejszym do oddalenia kar Bożych i ukoje­

nia gniewu Bożego, strasznie zwroconego dziś przeciw ludom, odrzucającym dziś jego panowanie,jest modlitwa dzieci; one niech wołają u stóp Tąbernakulum : Mój Jezu M iłosierdzia! Przebaczenia mój Jezu! — To właśnie nazywam krucyatą Eucharystyczną, a jej celem głównym jest uproszenie tryumfu kościoła św. przez tryum f Przenąjśw. Sakramentu.

Praktycznem wykonaniem tej nanki będzie, gdy powrócicie moje panie.^óo domu z kongresu brukselskiego, abyście gorliwie pracowały aby wasze dzieci i obce kochały — Przen. Sakrament.

W ten sposśk-lepiej niż myślicie przyczynicie się do społecznego dobra, przygotujecie wychowaniem dobrych chrześcijan i dobre chrześcijanki, walecznych obrońców ojczyzny, a nawet kapłanów i zakonnice, które będą pociechą Kościoła św., a równocześnie najlepszą rękojmią spokoju i szczęścia społecznego.

(17)

Kłos dziewiczy.

- 179 —

Byłoto w okolicach Nazaretu, pięknego letniego poranku.

Niebo bez chmur, pięknej barwy głębokiego błękitu, jaką ma zwykle w ciepłych okolicach, zdawało się dotykać ziemi, okrytej złotymi kłosami, które tchnienie wiatru lekko kołysało. Słońce, oto­

czone jaskrawym blaskiem rzucało potoki przejmującego ciepła. Żni­

wiarze niknęli wśród tych fal złotych, które padały przy ich przej­

ściu, aby się więcej nie podnieść; a za żniwiarzami, niewiasty i dzieci pochylone ku ziemi zbierały uronione kłosy. W śród nich pracowała pilnie młoda niewiasta o jasnych włosach, o obliczu ła- godnem i czystem ; Jej oczy barwy topazu jaśniały nieporówna­

nym blaskiem. W szystko u Niej odbijało wielką dobroć.

Nagle zadrżała, piękne Jej spojrzenie przebiegło po gromadce ją otaczającej, zdaleka spostrzegła dzieciątko płaczące i łkające

Wśiód swej pracy.

Z sercem wzruszonetn głęboką boleścią, Przenajświętsza Dziewica, bo to Ona była, zbliżyła się, wyciągnęła ręce do ma­

łej dziewczynki i zapytała o powód płaczu. Sara ośmielona łago- dnemi słowami, zaczęła łkać jeszcze głośniej, mówiąc : W naszem ubogiem mieszkaniu matka płacze i cierpi, a te kilka kłosów, które nam nie wystarczą na nasze wyżywienie. Wówczs Przenaj­

świętsza Dziewica oddała tej maleńkiej połowę swych kłosów i rzekła z uśm iechem : „Masz, moje dziecię, zachowaj te ziarna troskliwie; bądź szczęśliwą i nigdy nie zapomnij o Bogu".

Od tego dnia Sara i matka nie zaznały biedy i miały wszelki dostatek. Skoro się dziecię oddaliło, Przenajświętsza Dzie­

wica wróciła na swoje miejsce i zbierała znów kłoski otoczona wróbelkami, które także pragnęły zebrać część żniwa.

Noc nadeszła i Marya wracała ku domowi.

W drodze jakiś ciemny kaleka prosił o jałmużnę, Marya od­

dała mu cześć swego zbioru, w] tem zaszła Jej drogę sierotka biadaj słaba, cierpiąca. Dziewica złożyła pocałunek na jej czole i rzekła:

„Chodź ze mną, zobaczysz Jezusa. On cię pocieszy". W krótce przybyli do celu podróży. Już zdaleka ujrzał Jezus M a tk ę ; przy­

biegł do Niej, wziął za rączkę biedne dziecię i zaw ołał: Chcę być hojnym tego wieczora; pójdźcie tu, żniwiarze niebieskich kłosów«.

W tejże chwili otworzyły się niebiosa a mnóstwo cherubinów zeszło na ziemię. Św atłość napełniła dom nazaretański, którego

(18)

— 180 —

ściany okryły się kwieciem; w powietrzu dały się słyszeć głosy cudnej muzyki, a biało odziani aniołowie stawiali na stole ciasta, miód, kwiaty i owoce. Uściskawszy Józefa, olśnionego tym wido- kienij Jezus wybrał najpiękniejszy kłos przyniesiony przez Matkę zawołał anioła Gabryela i rzekł:

„Niech z tego kłosa będzie gwiazda tysiąc razy od innych jaśniejsza, niech jej światło łagodne budzi nadzieję w sercu p o ­ dróżnego, żeglarza i dziecięcia. Chcę uwiecznić jałmużnę mojej Matki. Potem, całując skronie sierotki rzek ł: „Idź przybrać w nie­

bie białą szatę i lazurowe skrzydełka Cóż będziesz robiło na ziemi ? Chwile najsłodsze, to chwile odejścia. Zaśnij w objęciach moich.

Natychmiast jaśniejących sześciu Cherubinów unieśli na anielskich swych skrzydłach stróża nowej gwiazdy; Kłos dziewi­

czy zajaśniał na niebie.

Dzikie zwierzęta towarzyszą Przenajśw.

, Sakramentowi.

--- i

Pewien Misjonarz środkowej Afrjki został wezwany w nocy do biednego, chorego murzyna, którego mieszkanie było bardzo oddalone od mieszkania kapłana.

Ten, chcąc przybyć prędzej, obiera drogą, przez las, ale na­

gle. spostrzega, że zbłądził w gęstw inie; porncza się jednak z ufnością Temu, którego na piersiach niesie,

•Nagle, kilka kroków staje przed nim ogromny lew. Wzru­

szenie kapłana j^st wieli ie! ale nie traci otuchy, lecz wzywa po­

mocy Jezusa. Wówczas o cudo! lew się zatrzymuje i uklęka przed swoim Stwórcą, potem powstaje i toruje sobie drogę przez gąsz­

cze. Misy o na rz idzie za nim. Wkrótce nowy cud! Tygrys oddaje pokłon Bogu i idzie wraz z lwem. Misyonarz idzie bez obawy:

czuje, źe ma z sobą Boga. Wkrótce potem dwie pantery i żirafa <

przychodzą; Dziwna procesya postępuje coraz dalej; ^reszcie f e j wychodzi na polankę. Wówczas misyonarz drogę poznał i za parę minut był u biednego murzyna. Posłannictwo dziwnych to­

warzyszów zostało spełnione, na znak lwa rozeszły się zwierzęta i wróciły do lasu. Kapłan, błogosławiąc Boga, zaopatruje umie­

rającego murzyna i poleca Bogu jego ostatnie tchnienie.

(19)

181

Bez cudu, który zaszedł w lesie, byłby kapłan przybył za późno. Ale powiada święty Tomasz, Pan Bóg raczej cud uczyni, aniżeli dozwoli zginąć duszy dobrej woli.

B rakuje pary.

Podczas wojny krymskiej, rząd angielski, osławiony przez opinię publiczną, zgodził się wreszcie do przydania ambulansowi towarzystwa niewiast, dla pielęgnowania rannych. Zwrócił on oczy na pannę Nightingele, która przybyła do Paryża, aby poz­

nać bliżej Siostry Miłosierdzia, nauczyć się ich reguły i przy­

swoić sobie sposób ich życia.

Ojciec Stefan, Przełożony generalny, pozwolił jej przeczytać regułę Sióstr i zwiedzić zakład, jednem słowem pozwolił jej udzielić wszystkich wiadomości, którychby pragnąć mogła.

'Panna Nightingale przyszła przed odjazdem do przełożo­

nego, aby mu podziękować. Rozmawiała z nim długo i parę razy okazała zupełną ufność w powodzenie swego posłannictwa.

Pani — rzekł ojciec Stefan — podziwiam twą dobrą wolę i bardzo dobrą intencyę, ale nie podzielam twego zdania, co do powodzenia, jestem nawet przekonany, źe usiłowanie twoje będzie daremne.

— Jakto? — zawołała Angielka — nie uda mi się? Cze­

góż mi więc brakuje?... Sam mi Ojciec dałeś dokładne wska­

zówki; wszystko dokładnie ponotowałam.

— Tak, pani, zanotowałaś wszystko, jakby chodziło o zbu­

dowanie maszyny. Twoja maszyna będzie zupełnie podobna do wzoru, jaki masz przed oczyma. Nie braknie tam ani śrubeczki, ani zawiasku, ale się nie ruszy. Dlaczego? pytasz. — Bo nie będzie pary.

Parą poruszającą naszą maszynę je st miłość, pokora, zapar­

cie siebie, posłuszeństwo i wszystkie cnoty, które są duszą za­

konnego życia.

T o ^ s z y s tk e , pani, znajduje się tylko w Eueharystyi, a więc w Koścłele katolickim. Religia protestancka tego nie ma, a więc nie zna tajemnicy życia zakonnego; Notuj pani, jak chcesz zamiary twoje się nie utrzymają.

Przepowiednia Ojca Stefana ziściła się co do joty. Panna N ightnigale może zachwiana ale nie zwyciężona wzięła się do spełnienia zamiaru.

Ze stowarzyszonemi niewiastami objęła zarząd ambulansu.

Z początku szło wszystko wybornie. Usługa była wystarczająca

(20)

l i 182

ze zmianą stowarzyszonych nic się nie zmieniło. Chorzy cieszyli się troskliwą opieką.

Wkrótce jednak zaczęło wszystko ustawać. Kierująca na­

potkała na opór ze strony podwładnych. Niektóre okazały się tak nieuległemi, że musiały opuścić stanowisko. Inne powycho­

dziły za mąż i pożegnały stow arzyszenie..

Wezwano innych członków ale te same trudności znów się okazały. Gdy zamykano. ambulansy, panna N ightnigale była już t prawie sama.

Rozmowa

Dusza: Kłosku złocisty, grono soczyste, jakim wy cudem stajecie się Ciałem i Krwią mego Boga.

K łos: Siewca rzuca mię w ziemię, cep odziela mię od słomy, młyńskie koło rozciera mię na pył, a potem przechodzę przez ogień.

Grono: Właściciel winnicy depcze mnie tłokiem, prasa wy­

ciska ze mnie sok, który ulega przemianie pod wpływem go­

rąca.

D u sza: Grono śliczne, kłosie złoty, ja chcę jak wy prze­

mienić się w Jezusa. Czy także muszę przejść przez prasę i być oczyszczonym w ogniu?

Jezus: Tak jest, wszakże wszystką Krew wylałem i Ciało moje zostało ukrzyźowanem, aby się stać chlebem wybranych.

D n sza: Niech się to więc spełni, o mój Boże... Pal, łam, nie oszczędzaj mię, byłeś mię w Siebie przemienił o Jezu mój!

Przedmiot do rozmyślania podczas adoracyi

do użytku członków stowarzyszenia Przen. Sakrament.

C n o ty c h rześcijań sk ie: m iłość bliźniego

Eucharystya jest podstawą miłości bliźniego.

I. Uwielbienie.

Uwielbiajmy Pana Jezusa, mówiącego swoim apostołom, po Uczcie Eucharystycznej, o miłości bliźniego: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się społecznie miłowali."

Wybierając tę właśnie chwilę na danie tego przykazania Swoim uczniom; chce Pan Jezus niejako wskazać ścisły stosunek międ/.y Tajemn. Miłości którą dopiero co był spełnił, a miłością bliź niego. Nazywa je przykazaniem nowem, gdyż właśnie Eucharystya stworzyła trzy przyczyny miłości bliźniego.

(21)

H i

1. Eucharystya je st nowem i zupełnem połączeniem z Bó­

stwem. Przyczyną pierwszą i główną, dla której mamy miłować bliźniego jest, że mamy w mm czcić i kochać ten odblask, ten obraz Bóstwa. Każdy człowiek, jakimkolwiek by był, będąc stwo­

rzony na podobieństwo Boże, ma prawo do naszej miłości. Ta przyczyna staje się jeszcze silniejszą, gdy przez łaskę życie Boże zacznie krążyć w naszem jestestwie i czyni nas dziećmi Bożemi.

Żywszą i jeszcze bardziej staje się naglącą, gdy cudem niepo­

równanym, Bóg sam przychodzi do nas pod skromną postacią chleba, by nas zamienić w siebie samego, abyśmy Nim Samym żyli.

Wszyscy, odchodząc od Stołu Pańskiego, powiedzieć m ożemy:

Żyję ja, już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus.

Nasz bliźni jaśnieje jeszcze bardziej wówczas pięknością Bożą, niedoskonałości i błędy ludzkie znikają pod bogatym płaszczem Bóstwa; o! jakże to łatwo wówczas kochać w Boga, a raczej kochać w bliźnim Boga!

2. Eucharystya jest największym dowodem miłości Boga ku ludziom. Drugą więc przyczyną miłości bliźniego jest, że skoro Bóg nie odmawia mu swej miłości, my także odmówić mu tejże nie możemy bez okazania niewdzięczności Bogu. Czem wię­

kszą jest miłość Boga ku ludziom, tem bardziej powinniśmy się między sobą łączyć wzajemuą m iłością; dlatego też nasz Mistrz Boski, powiedziawszy: Miłujcie jedni drugich,. — dodaje: jak ja was umiłowałem, podając w ten sposób Apostołom nietylko wzór, ale i powód tego nowego przykazania.

Jezus, ustanawiając Boską E ucharystyę, ukochał nas do zbytku, przeszedł wszelką miarę miłości w tajemnicach Swego życia od Wcielenia, aż do K alw aryi; musiał więc włożyć na ludzi obowiązek wzajemnej miłości.

O Boski mój Mistrzu, jakże mógłbym żywić w sercu n a j­

mniejszy wstręt i niechęć ku tym, których Ty umiłowałeś! Chcę także koehać ludzi bez miary-, bo Ty ich ukochałeś, i to mi wystarcza.

3. Przez Eucharystyą zawiązujemy nowy węzeł przyjaźni z naszymi współbraćmi. Ojcowie Święci mówią, że Eucharystya je st niebieskiem połączeniem Chrystusa z Kościołem świętym, przez które zrodzeni jesteśmy dla chwały, jak przez Krzyż jesteśmy zrodzeni do . życia łaski. Tak stajemy się nowym tytułem dziećmi Boga, synami przybranymi, a między sobą braćmi.

Przez Komunię stajemy się członkami jednego ciała, bo wszyscy jesteśm y karmieni . tem samem pokarmem i napojem Bożym.

(22)

— 184 —

Jezusie Chlebie żywy, Chlebie Ojczyzny niebieskiej, uwielbiam Cię i uważam jako węzeł mistyczny, który łączy nawzajem w Bogu wszystkie serca chrześcijańskie i serca wszystkich ludzi. Pozdra­

wiam Cię tym chwalebnym tytułem wraz ż św. A gustynem : O węźle jedności, o Zwyciężco w miłości!

II. Dziękczynienie.

1. Wśród licznych przepisów, które Zbawiciel dał światu, jedne polegają na najwyższem panowaniu Boga nad stworzeniem, w moc tego panowania wydaje On rozkazy, których nikt zgwałcić nie może bez okazania buntu względem władzy najwyższej; inne polegają na prawach, które mądrość Boża wyznaczyła każdemu aby doszedł do swego ostatecznego końca, nie mieszając w niczem cudownego prawa stworzenia.

Przykazanie jednak miłości bliźniego spoczywa na podstawie, 0 której sama myśl zachwyca i zapala: to je st na dobroci Bożej.

Przykazanie to nie ma nic twardego ani ostrego, jest samą słodyczą; a dusza nasza, którą Bóg stworzył do miłości, skłania się chętnie pod słodkie prawo miłości bliźniego.

2. To przykazanie zostało dane wśród okoliczności, które same nakazują je kochać i spełniać. Było to w wigilią krwawej męki, którą Chrystus Pan wytrzymał na Kalwaryi, było .to w chwili, gdy żegnał apostołów, gdy Serce Jego .rozlewało się w czułości i m iłości; byłoto po spełnieniu najwyższej tajemnicy miłości, ustanowienia Przen. Eueharystyi.

3. Co więcej, ten najmilszy Pan, nie zadawalniając się sformułowaniem przykazania," chciał dać temuż trwałe podstawy 1 podać ludziom łatwość spełnienia tychże. Podstawą była właśnie owa wielka miłość, którą w owej chwili ludziom okazywał. Co do łatwości, w której ludzi chciał umieścić, aby więcej swych bliźnich miłowali, dał im,ten węzeł prawdziwy, chociaż mistyczny, który ich miał łączyć przez Przen. Eucharystyą.

Dziękujmy więc Zbawicielowi za to prawo tak słodkie i miłe, które nam podał, za środki, którymi nam ułatwia tegoż spełnienie.

III. Wynagrodzenie.

Przypominajmy sobie ważność błędów przeciw temu przy­

kazaniu miłości bliźniego; zbadajmy je przy świetle, jakie na nie rzuca Przen. Eucharystya.

1. Przestępować to prawo, jest to gwałcić drugie przykaza­

nie prawa, o którem Jezus powiedział, że jest do niego podobne,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ofiara ta jest złożona przez k apłana; Jezus Chrystus się ofiarowuje przez urząd kapłanów śmiertelnych, zastępujących Jego miejsce, tak, jak sam się

Jej uwielbienie ma jeszcze wyłączną wartość, gdyż Ona jest Królową potężną, wyniesioną ponad wszystko stworzenie, bo jeźli adoracya polega na poniżeniu

bliższej obecności. Nie potrzebujemy pytać, wchodząc do naszego m ieszkania: Panie gdzie mieszkasz? Niech obraz monstrancyi lub jakiś inny będzie ustawicznym

wiekowi byt i szczęście zapewnić może. Jeżeli jednakże mimo to panuje w swiecie nieład i nędza i szerzy się w zastraszający sposób, przjczyną tego jest

Proces b e atyfik acyjn y tej Błogosław ionej już rozpoczęto; w ielka liczba biskupów i generałów zakonnych pisemnie zło żyła to ośw iadczenie, że M arya

Patrzm y zawsze na Pana Jezusa, a wypełniać będziemy Jego ducha pełnego światłości, przenikniemy Jego usposobienia, zleje się na nas Jego moc uświęcająca i

Jeżeli ich się używa, można według upodobania wypuścić koronkę, ale trzeba dodać do długości puryfikaterza około 3—4 cm- ponieważ przy takich obwódkach

Drodzy czytelnicy, zastanówcie się nad tem, jaką to chwałą, jakim znakiem miłości złożonym w ofierze Panu jest hołd Jem u składany,, gdy wyjdzie z cieni